Dziabi

  • Dokumenty76
  • Odsłony115 351
  • Obserwuję86
  • Rozmiar dokumentów125.3 MB
  • Ilość pobrań74 567

Hudson Cherie M. - Unconditional PL (1)

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.0 MB
Rozszerzenie:pdf

Hudson Cherie M. - Unconditional PL (1).pdf

Dziabi Prywatne Cherie M. Hudson
Użytkownik Dziabi wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 1,322 osób, 716 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 255 stron)

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 2 Unconditional Always#1 Cherie M. Hudson Nieoficjalne tłumaczenie Nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie tego tłumaczenia. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne i stanowią wytwór wyobraźni autora.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 3 Dedykacja Dla mojego taty i brata, którzy oboje cierpią na chorobę Parkinsona i nie pozwalają sobie na to, by się załamać. I dla mojej mamy i szwagierki, które kochają i wspierają mojego tatę i brata bezwarunkowo na dobre i złe.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 4 Spis treści Przylot ........................................................................................................................................ 5 W kampusie.............................................................................................................................. 21 Spór o kopulujące koale ........................................................................................................... 42 Nadzy mężczyźni w kawiarni................................................................................................... 62 Powiedz ser .............................................................................................................................. 87 Kiedy sytuacja staje się trudna, tylko twardzi wciąż prą do przodu ...................................... 106 Insta-sława jest do bani .......................................................................................................... 126 Nieoczekiwane zmiany .......................................................................................................... 151 Odliczanie czterech dni. Cholera. .......................................................................................... 171 Daj mi dom wśród gumowych drzew. Ale proszę, pozostaw kajak....................................... 190 Drżę jak diabli ........................................................................................................................ 207 Życie jest piękne..................................................................................................................... 218 Rodzina królewska, fotografowie i pierdolona ucieczka - znane jako Australia ................... 230 Epilog ..................................................................................................................................... 255

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 5 Przylot Australia nie była taka jakiej się spodziewałam. Jasne, znajdowałam się tylko na lotnisku, ale wciąż nie zobaczyłam żadnego kangura. Ani koali. I gdzie byli ci gorący faceci chodzący w kąpielówkach? Gdzie były Tim Tam'y?1 Czy te przepyszne, czekoladowe ciasteczka nie spadały tu z nieba? Jestem pewna, że gdzieś o tym czytałam. A może tylko śniłam o tym? Muszę przyznać, że w momencie kiedy dowiedziałam się o zdobytym przeze mnie stypendium, dzięki któremu mogłam studiować Środowisko za granicą - i przez "za granicą" mam na myśli gazyllion mil z dala od Plenty, w Ohio, mojego rodzinnego miasta i jedynego świata jaki kiedykolwiek znałam - zaczęłam przeżywać dziwne sny o Australii. W jednym z nich umawiałam się z kangurem, który brzmiał jak Chris Hemsworth. Wciąż pamiętam jego szept w mojej głowie, kiedy budziłam się rano tuląc moją poduszkę z napisem "Masz mnie na dzień dobry". Przeklinam cię mamo i twoje maratony filmowe z Tomem Cruisem.2 W innym śnie, rekin zwany Bruce usiłował wziąć ze mną kąpiel. Widzicie, co mam na myśli? Dziwne sny. Uznałam je za oznakę nerwów. Uzyskanie stypendium częściowo finansowanego przez jedyną uczelnię znajdującą się w Plenty, a częściowo przez Uniwersytet w Sydney, było dla mnie obusiecznym mieczem. Z jednej strony czułam się wspaniale wiedząc, że wygrałam stypendium w pierwszej kolejności. Wygrana sprawia, że brzmi to jakby szczęśliwy traf miał coś z tym wspólnego. Ale nie ma. To ciężka praca, godziny spędzone na nauce, brak życia towarzyskiego, przegapione filmy, całe dnie przeznaczone na prowadzenie badań, przez tyle dni, że czasem zapominałam jak wygląda słońce. To jest to, co umożliwiło mi zdobycie stypendium. To i moja pasja do środowiska. Jestem, jak to mówią moi znajomi, przytulającą drzewa zieloną. No dobrze, moja mama tak mnie nazywa. Mój tata - który dorastał w Australii i który przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, po tym jak podczas wakacji spędzanych w Los Angeles spotkał moją 1 Tim Tam – ciasteczka, wafle przełożone masą smakową i oblane czekoladą, produkowane w Australii przez firmę Arnott's Biscuits Holdings. Jedne z ulubionych i uważanych za "prawdziwie australijskie" przysmaków Antypodów 2 "Curse you, Mom and your Tom Cruise movie marathons".

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 6 mamę - nie żyje już od ponad trzech lat. Został zabity przez pijanego kierowcę, który zjechał z drogi i uderzył w niego i naszego psa, gdy ci biegali. Byłam przytulającą drzewa zieloną w skromnym przebraniu dwudziestodwuletniej dziewczyny mieszkającej w rodzinnym mieście, która nadal ma grzywkę i w weekendy nosi warkocze. Która wciąż zjada masło orzechowe prosto ze słoika oraz kocha oglądać "Jeźdźca bez głowy" i "Glee" kiedy tylko nie uczy się o degradacji środowiska i jej wpływie na dzikie zwierzęta żyjące na całym świecie. Na drugim, nawet ostrzejszym końcu tego cholernego miecza był fakt, że musiałam lecieć ponad gazyllion mil do Australii. Czy wspominałam już, że nigdy nie opuściłam Plenty? Napomknęłam o tym jak pijany kierowca zabił mojego tatę i psa zaledwie kilka lat temu, pozostawiając moją mamę wdową, prawda? A czy mówiłam, że moja mama cierpi na chorobę Parkinsona? Czy wspominałam, że ja tak samo? Nie w sprawie tych dwóch, co nie? Przepraszam za to. Taa, jestem chodzącym shakerem. Ale mam to pod kontrolą. Dobre leki, medytacja, tai chi i czy wspominałam już o lekach? Dodajcie to do siebie i wyjdzie wam, że jest ze mną w porządku. Z mamą, bądź co bądź, nie. I będąc na drugim końcu świata martwię się, kto jej pomoże kiedy upadnie. A musicie wiedzieć, że to się jej zdarza. Często. Powiedziała mi, abym leciała. Dlatego jestem tutaj. Ona zażądała tego. Ale będąc tak daleko od niej... Boże, nawet nie... Sorry. Nie chciałam być ckliwa. W skrócie, mama ma Parkinsona. Została sama, a ja jestem tutaj, ponieważ nigdy nie widziałam jej tak dumnej. Jak więc miałabym nie zrobić tego dla niej? Ale teraz jestem tu - z czego jestem bardzo podekscytowana, naprawdę - i mam tylko jedno pytanie, gdzie są kangury? To znaczy, wiem, że nie opuściłam jeszcze nawet lotniska, ale myślelibyście, że będą tu przynajmniej kangury? Chociaż jeden wypchany na piedestale, czy coś. To tak sprzedaje się ten kraj, prawda? Pustynia, gorący faceci w tych małych strojach kąpielowych, piwo, plaże i kangury. Gdzie to wszystko było? A co ważniejsze, gdzie był mój paszport? O mój Boże, gdzie był mój paszport? Za jakieś dwadzieścia sekund miałam przejść przez australijską odprawę, a nie mogłam znaleźć paszportu. W samolocie miałam go jeszcze w swojej torebce. Więc gdzie jest teraz? - Następny. Poderwałam się na głębokie, władcze polecenie. Rzuciłam stojącemu za ladą kilka kroków przede mną człowiekowi szybkie spojrzenie.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 7 Potrząsnęłam głową. Uniósł brwi, podniósł rękę i pomachał palcami na mnie gestem mówiącym "podejdź tu". Przełknęłam. Nagle uświadomiłam sobie, że moje palce drżą. Zacisnęłam swoje pięści. Czy to były nerwy? Czy może... - Proszę Pani? Celnik zmarszczył brwi. Uczucie mrowienia na karku powiedziało mi, że stojący za mną ludzie gapią się na mnie. Dlaczego mieliby tego nie robić? Byłam wyraźną idiotką wrytą w ziemię i wstrzymującą ruch w kolejce, której przebycie pozwoli wam na wjazd do kraju, do którego, aby się dostać, musieliście przelecieć ponad dziewiętnaście godzin. Przełknęłam ślinę ponownie. Odchrząknęłam. Ścisnęłam swoją pięść - cholera, naprawdę cała drżałam - i zrobiłam krok do przodu. - Paszport? - Mężczyzna zza lady posłał mi wyczekujące spojrzenie. Podczas dziewiętnastogodzinnego lotu samolotem wyobrażałam sobie swoje pierwsze chwile w Australii. W mojej, co prawda pozbawionej snu fantazji, celnik, który udzielał mi pozwolenia na pobyt, brzmiałby jak kangur, z którym randkowałam w moich snach. Tak, przyznaję się, mam słabość do Chris'a Hemsworth'a. Ale jak można jej nie mieć? Czy widzieliście go? Czy na tej planecie jest jakiś seksowniejszy, gorętszy facet? Nie, nie wydaje mi się. Uśmiechnąłby się do mnie i powiedział, że wyglądam niesamowicie po tak długim locie. Nawiasem mówiąc, nie wyglądałam. Moje włosy były oklapnięte i przetłuszczone, moje oczy były piekące i podpuchnięte i udało mi się rozlać na moją koszulkę większość kawy, którą steawardessa przyniosła mi gdzieś nad Oceanem Spokojnym około trzeciej nad ranem. A może to była druga po południu? Kto go tam wie? Mała rada, jeśli planujecie jakiekolwiek długodystansowe loty samolotem, nie zakładajcie białej koszulki, bez względu na to jak bardzo ładnie w niej wyglądacie. To zły pomysł. Więc, wracając do mojej śródniebnej fantazji... Jestem witana przez super-gorącego urzędnika celnego, który mówi mi jak to niesamowicie wyglądam. Ledwie to wypowiada i podbiega do mnie ekipa filmowa jednego z tych programów podróżniczych, które tworzone są w prawie każdym państwie z energią elektryczną, i pytają czy mam coś przeciwko temu, abym udzieliła wywiadu na temat amerykańskiej studentki w Australii. Mało tego, informują mnie, że Chris Hemsworth jest na lotnisku i zastanawia się, czy nie miałabym ochoty się z nim spotkać. Gromadził informacje na temat roli w jakimś filmie o ciężkim losie dingo

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 8 w Outback'u3 , przeczytał w necie mój artykuł o środowisku i rodzimych zwierzętach i chciałby teraz ze mną o tym porozmawiać. W tej fantazji miałam swój paszport. W realnym świecie, nie miałam bladego pojęcia gdzie on jest. Boże, jakim cudem mogłam go zgubić pomiędzy samolotem a... - Paszport, proszę Pani? Obdarzyłam urzędnika, który nie wydawał się być skłonnym do powiedzenia mi czegokolwiek, co brzmiałoby jak "wyglądasz niesamowicie", niepewny uśmiech. Czy w Australii mogą cię aresztować za próbę wjazdu do kraju bez paszportu? Tak podejrzewałam. Otwarłam usta. Dźwięk, który mógłby lub nie mógłby być zduszonym piskiem wydobył się z mojego gardła. Urzędnik jeszcze bardziej zmarszczył brwi. Nie mogłam nic poradzić na to, że jego prawa ręka wsunęła się pod ladę. - Straciłam swój paszport. - Powiedziałam, chociaż teraz sądzę, że mogłam to zrobić bezgłośnie. Z jakiegoś powodu mój głos zniknął. Może to samo stało się z moim zbłąkanym paszportem? Prawdopodobnie oboje byli teraz w drodze do Paryża. Mężczyzna za ladą pochylił się do przodu. Troszeczkę. - Czy mogłaby pani powtórzyć? - Straciłam swój paszport - powiedziałam. Znowu. Tym razem głośniej. Z mniej zduszoną ciszą. - Na pokładzie? - Uniósł brwi, a ja pokiwałam głową. - Jaki to był lot? Miałam pustkę w głowie. O Boże, w tym momencie reprezentowałam USA w pożałowania godny sposób. - Eee... - Powiedziałam - Duży samolot. Miał eee...jakiegoś kangura na ogonie. - Samolot Quantan? - Czoło mężczyzny zmarszczyło się. Zalała mnie fala ulgi i kiwnęłam głową, z pewnością wyglądając przy tym jak jedna z tych figurek ze skaczącą główką. - Tak jest. Quantan. - Więc właśnie wysiadłaś z samolotu Quantan lecącego z... Jego cisza podpowiedziała mi, że powinnam dokończyć zdanie. - Plenty. - Palnęłam - Znaczy się z Dallas. 3 Outback - rozległe, słabo zaludnione, przeważnie pustynne i półpustynne obszary w środkowej Australii.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 9 Ścisnęłam swoją twarz. Łzy napłynęły mi do oczu. Ból i tęsknota za mamą były tak wielkie, że moje serce niemal wyrywało się z piersi. Co ja tu do diabła wyprawiam? Gdzie był mój mózg? - Przepraszam. - Otarłam oczy wierzchem swojej dłoni - najpierw prawe, potem lewe. Mój wzrok zaszedł tym szczególnym rodzajem mgły, która zdarza się tylko wtedy, gdy kładziecie zbyt duży nacisk na gałki oczne, i zamrugałam. Muszę uzyskać panowanie nad sobą. Lub paszport. Byłoby miło mieć go z powrotem. Przez jedną głupiutką, surrealistyczną chwilę zastanawiałam się, czy stojąca za mną osoba pozwoli mi pożyczyć swój. Tylko do czasu kiedy faktycznie dostanę się do Australii. Później może go sobie wziąć... - Czy to ty jesteś Maci Rowling? Głęboki męski głos z australijskim akcentem pieścił mój zmęczony, zdenerwowany umysł i poderwałam swoją głowę w kierunku, z którego dochodził. Moje serce zaczęło bić szybciej. Starszy dżentelmen, mający co najmniej dziewięćdziesiąt lat stanął przy moim boku, trzymając w jednej ręce coś, co wyglądem przypominało amerykański paszport. W drugiej zaś ściskał kij. Prawdę mówiąc, była to laska jaką robią do podtrzymywania się, a która teraz utrzymywała starszego pana w pionowej pozycji. Spojrzałam na niego. - Znalazłem go w kolejce na podłodze jakąś sekundę temu. - Powiedział, a przyjacielski uśmiech pojawił się na jego pomarszczonej twarzy. - Sądzę, że należy do ciebie. Był stary, słaby, chwiał się i trzymał paszport. A jeśli znał moje imię to znaczy, że to był mój paszport. Co innego miałabym zrobić? Rzuciłam się na jego kruche ciało do ogromnego uścisku. Przygwożdżając go do ziemi. Trzy godziny później zostałam wpuszczona do Australii. To absurdalne, jak długo mogą zająć obfite przeprosiny staruszka, którego właśnie zraniliście podczas waszego entuzjastycznego podziękowania za znalezienie paszportu. Kto by pomyślał, że tak łatwo będzie zwalić z nóg osiemdziesięciodwuletniego pana poprzez samo objęcie go? Nic nie poradzę na to, że mój uścisk był dosyć...gorący. Oczywiście, po tym jak biedny, stary facet został usadowiony w wózku inwalidzkim, wzięłam udział w poważnej dyskusji na temat troski o dobro emerytów z tutejszą policją. Jeden z funkcjonariuszy naprawdę wyglądał jak Russell Crowe. Gdyby Russell Crowe był gruby. I starszy. I był

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 10 kobietą. I mówiąc wzięłam udział, mam na myśli kontynuowanie przeprosin za moją fizycznie intensywną wdzięczność. A potem zostałam raczej niemym członkiem jeszcze bardziej poważnej rozmowy o konieczności trzymania paszportów w bezpiecznym miejscu, prowadzonej przez tą samą pozbawioną poczucia humoru policję. Hurra. W końcu, mając za sobą publiczne upokorzenie i autorytarne wykłady, uzyskałam pozwolenie na wjazd do kraju. Pozostało mi tylko czekać przed taśmociągiem bagażowym, obserwując go w kółko i w kółko, aż do momentu, w którym pozostałam tam sama, bez swoich bagaży. Trzydzieści minut później zaakceptowałam fakt, że moje walizki wypchane moimi ciuchami, włączając w to moje biustonosze i majtki od Victoria Secret, na które oszczędzałam przez pieprzone miesiące i które kupiłam specjalnie na tę podróż, nie mają zamiaru wynurzyć się z przezroczystego, plastikowego otworu w ścianie. Hurra. Znowu. Ostatecznie udałam się na stanowisko obsługi tylko po to, by dowiedzieć się, że linia lotnicza nie ma pojęcia, gdzie obecnie znajduje się mój bagaż. - Bardzo mi przykro. - Powiedział radośnie pracownik za ladą, rozpromieniony, czujny, rozbudzony, ubrany w niepoplamione kawą ubranie. - Skontaktujemy się z tobą tak szybko, jak tylko go zlokalizujemy. Witamy w Australii. Witamy w Australii. Taa, jasne. To mi wystarczyło, chciałam wrócić do domu. Natychmiast. Bardzo. Tak bardzo, że właściwie odwróciłam się na pięcie, aby udać się do stanowiska celników. A potem zrozumiałam jaka byłam głupia i zatrzymałam się. Dobra, pora się wyspowiadać. Tak naprawdę nie jestem emocjonalnie...stabilna. To znaczy, nie jestem szalona, ani nic z tych rzeczy. W zasadzie, jestem dość inteligentna, a czasem rozsądna - to są słowa mamy, nie moje. Jednak częściej działam w sposób impulsywny. Jestem również wrażliwa, nieśmiała, niepewna i...dobrze, ujmując to dokładniej - załamana. To zdarza się. Kiedy spędzacie prawie dziesięć lat swojego życia, obserwując jak wasza mama jest powoli zżerana przez nieuleczalną chorobę, chorobę, która pozbawia ją zdolności do radości i wiecie, że to wszystko przed wami, miesza wam się w głowie. Kiedy czytacie wszystko co wpadnie wam w ręce na temat choroby, która zabiera wam umiejętność

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 11 normalnego poruszania się, krojenia własnego jedzenia, zapinania swoich guzików, mówienia normalnym głosem, posiadania normalnej pracy jelit - do diabła, posiadania jakiejkolwiek zdolności do normalnego poruszania się, nawet takiej prostej jak mruganie i połykanie - i wiecie, że pewnego dnia ta choroba zrobi te wszystkie rzeczy wam, stajecie się trochę pomyleni. To jest to, co choroba Parkinsona robi z wami. To niszczy was. Robi z was bałagan. Przynajmniej udało jej się to uczynić z moją rodziną. Musiałam powiedzieć ludziom, że mama nie była pijana podczas pogrzebu taty. To tylko jej mięśnie nie pozwoliły jej chodzić bez zataczania się, ponieważ jej mózg ją oszukał. To zrobiło ze mną bałagan. To było wystarczająco nieprzyjemne dowiedzieć się w wieku dwunastu lat, że moja mama jest chora na Parkinsona. Spróbujcie dodatkowo usłyszeć, mając dwadzieścia jeden lat, że cierpicie na tę samą chorobę. Dwadzieścia jeden lat. Jestem uosobieniem wczesnego stadium Parkinsona. Żyję z tą wiadomością już od roku i to w cale nie staje się prostsze. Mogę wam tylko powiedzieć, że nie tak wyobrażałam sobie siebie w wieku dwudziestu dwóch lat. Miało być dużo życia, imprezowania, spotykania nowych ludzi...nie nowych lekarzy, specjalistów i przedstawicieli oferujących ubezpieczenie zdrowotne. Jezu, brzmię na nieszczęśliwą, prawda? Nie jestem. Szczerze. Staram się nawet śmiać z tego. Mówię mamie, że rywalizuję z nią o to, która z nas jako pierwsza całkowicie wygasi swoją sieć neuronową. Komukolwiek uda się tego dokonać, wygrywa. I co otrzyma zwycięzca? Całkowitą utratę godności i... Jasna cholera, przepraszam. Naprawdę nie miałam zamiaru zmierzać do tego. To ponure miejsce, w którym użalam się nad sobą. I nienawidzę go. Po prostu spróbujmy tam nie zaglądać ponownie, dobrze? Zmusiłam się do odwrotu, złapałam za moją torbę podręczną - zawierającą dodatkowy komplet majtek, za co niezmiernie dziękuję Bogu - zawiesiłam ją na swoim ramieniu, ruszyłam przez ostatni odcinek odprawy celnej i wyszłam przez bramę przylotów Międzynarodowego Lotniska w Sydney. Nie przewoziłam żadnego jedzenia, które musiałabym zgłosić celnikom. Żadnych insektów, gadów, przedmiotów wykonanych z drewna lub części ciała zwierząt.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 12 Podałam swoje oświadczenie do gromadzącej dokumenty uśmiechniętej kobiety i kilka kroków później byłam w terminalu w otoczeniu podekscytowanych ludzi czekających na przyjazd bliskich osób. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że muszę siusiu. Nie sikałam odkąd znalazłam się gdzieś nad Hawajami. O rany, czy koniecznie muszę sikać? W sekundzie, w której uznałam, że jednak tak, jeszcze dotkliwiej odczułam swoją potrzebę. Rozglądając się gorączkowo w poszukiwaniu znaku WC, dostrzegłam coś, co jak sądziłam było damską toaletą i ruszyłam w tym kierunku z opuszczoną głową, trzymając w garści pasek mojej torby, jakby to było moją ostatnią deską ratunku do zwolnienia pęcherza. Więc oczywiście, kiedy uderzyłam w coś twardego, ale ciepłego i mocnego, moją pierwszą myślą było to, że zaraz się zsikam. A niech to, właśnie wbiegłam na kogoś i muszę przeprosić. Cofnęłam się o krok, rzucając nieszczęsnej kobiecie, która stanęła mi na drodze szybkie spojrzenie. I zamarłam, kiedy mój wzrok napotkał nie biedną kobietę, ale wysokiego, barczystego, oszałamiająco gorącego - nie, zmieniam to - szokująco gorącego, przepięknego faceta z kosmatymi, ciemnobrązowymi włosami wiszącymi nad równie ciemnobrązowymi oczami, tak intensywnymi i pięknymi i sexy i... Owinął swoje silne palce wokół moich ramion i przytrzymał mnie zanim kompletnie upadłabym na tyłek. - Hej, myślę, że pomyliłaś łazienki. Wpatrywałam się w niego bez słowa. Chciałabym zwalić winę za tę idiotyczną ciszę na niedobór snu i zmianę strefy czasowej, ale to nie było przypadkowe. Facet trzymający moje ramiona, utrzymujący mnie w pionowej pozycji był oszałamiający. Wspaniały. Gorący. Jak brązowo-włosa, brązowo-oka wersja Chrisa Hemsworth'a. Tylko jeszcze bardziej seksowna. Nie sądziłam nawet, że jest to możliwe, a tu proszę. Możliwe. Jemu się to udało. Seksowny, wysoki z zadziornym uśmiechem, który sprawił, że moje serce podskoczyło. I z tym przeklętym boskim ciałem, całym umięśnionym i wyrzeźbionym, o doskonałych proporcjach, opakowanym w opięty biały podkoszulek i wytarte dżinsy. I miał australijski akcent. O rany.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 13 Gapiłam się na niego. Serce waliło mi w gardle. Mój żołądek związał się w supeł. Chłopak stłumił śmiech i nawet to brzmiało seksownie. O kurde, był cały do schrupania. Wow. - Czy umiesz mówić? Zamrugałam na jego naturalnie dobre pytanie. Zarumieniłam się. Zagryzłam dolną wargę i potrząsnęłam głową. - Nie umiesz? - Jego brwi wystrzeliły ku górze. - Umiem. - Wypaliłam, potakując tym razem. Świadczy to jedynie o tym, jakim jestem bałaganem sprzeczności. - Ja tylko... - Urwałam, powstrzymując się przed powiedzeniem mu o tym, jak na niego lecę. No, to nie do końca fajne zachowanie. Rozmarzać się nad zupełnie obcym człowiekiem w drodze do łazienki? Witamy w Australii. - Ja tylko jestem...zdesperowana. - Dokończyłam, schylając głowę. Brzmiałam jak idiotka. Zaśmiał się. Dźwięk był ciepły i przyjazny. - Aby pójść do toalety? - Tak. - Spojrzałam na niego spod mojej grzywki. Zawadiacki uśmiech powrócił na jego twarz. Tak jak poprzednio, sprawił, że moje ciało robiło rzeczy, do których zupełnie nie przywykłam. - Lepiej więc idź. - Odsunął się na bok, podtrzymując nadal moje ramię i skierował mnie w głąb męskiej toalety. Kolejny ciepły rumieniec wypłynął na moje policzki. Zmarszczyłam brwi. Zaszurałam nogami. - Czy jest jeszcze coś, czego tak desperacko potrzebujesz? - Uniósł brew, pokazując diabelstwo w jego ciemnobrązowych oczach. - Pocałunku? - Pytanie padło z moich ust zanim mogłam je powstrzymać. Jasna cholera, co ja wyprawiałam? Czy byłam aż tak bardzo zmęczona? Musiałam. Z jakiego innego powodu powiedziałabym coś tak...tak...żenującego? Nie mogłam z nim flirtować. Nie byłam nawet w tym dobra. Byłam debilnym ekologiem z Parkinsonem. Nie wiedziałam w ogóle jak flirtować. Czy ja miałam urojenia? Czy mój mózg w końcu zdradził mnie kompl... Ciepłe usta musnęły moje w powolnej pieszczocie. Roztopiłabym się na miejscu, gdyby nie fakt, że w akcie niedowierzania głośno krzyknęłam i cofnęłam się o krok. Lub dwa. Lub cztery.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 14 Pan Szerokie Ramiona zaśmiał się. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. Zanim zacznę, chcę postawić sprawę jasno. Nie jestem dziewicą. Straciłam dziewictwo z moim chłopkiem z liceum, cztery dni po moich szesnastych urodzinach. Przynajmniej był on szkolnym rozgrywającym. W pewnym sensie było to zarówno osiągnięciem jak i banałem. Ale odkąd okazało się, że mam Parkinsona praktycznie stłumiłam w sobie jakiekolwiek romantyczne zamiary. Kto chciałby stworzyć związek z osobą, która za kilka lat stanie się dygocącym bałaganem? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że istnieją faceci chętni do wzięcia na siebie takiego ciężaru. A więc przestałam o tym myśleć. Gdy się teraz tak zastanawiam, to mogłoby wyjaśnić moją bardzo aktywną obsesję na punkcie pewnego żonatego, australijskiego aktora. Hmmm. Pragnąc niemożliwego, zastępujemy to co jest dostępne. Prawda, że ma to sens? Gapiłam się znowu na tajemniczego mężczyznę, który właśnie mnie pocałował. Z bijącym za szybko sercem przycisnęłam palce do swoich ust. - Dlaczego to zrobiłeś? - Bo poprosiłaś o to - Jego uśmiech zmienił się w złośliwie zabawny, ukazując dołeczek w jego prawym policzku, a on sam przybliżył się trochę do mnie, skupiając wzrok na moich oczach. - I wyglądałaś cholernie seksownie z tymi potarganymi włosami i poplamioną kawą koszulką. Fala zażenowania wypłynęła na moją twarz. Plasnęłam ręką moją lewą pierś, krzywdząc siebie w dość dziwacznej próbie ukrycia plamy, którą właśnie wskazał. Tak przy okazji, dlaczego to robimy? Staramy się schować coś, na co już wcześniej zwrócono uwagę? To tak jak kopalnie zasadzające rzędy drzew wokół granic ich działalności, tak jakby jakaś zieleń zdołała ukryć ogromną ziejącą ranę wyżłobioną w planecie za pomocą ich maszyn. Jego niski chichot łaskotał moje zmysły, rysując grymas na mojej twarzy. - Kpisz sobie ze mnie? - Spytałam, a odległa część mojego umysłu przypomniała mi, że nadal potrzebuję skorzystać z toalety. - Nie. Szczerze mówiąc, chciałem cię pocałować już w sekundzie, w której na mnie wpadłaś. Teraz to moja kolej, aby unieść brew. Kocham to, że mogę to robić - unosić brew. Można tym wyrażać wiele rzeczy. Nastawienie do twojego kelnera? Uniesiona brew. Pocałowanie twojego partnera od nauki? Uniesiona brew. Absurdalne roszczenia od nieznajomego w publicznej toalecie? Uniesiona brew. - W sekundzie? - Powtórzyłam.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 15 Jego usta drgnęły. Chryste, ależ on był gorący. - Okej, może w sekundzie po sekundzie. Wtedy gdy zorientowałaś się na kogo wpadłaś. Na kogo wpadłam? Czy nie było raczej ważniejsze gdzie na niego wpadłam? W męskiej toalecie zamiast damskiej? Zmarszczyłam brwi. On zrobił to samo. - Ty wiesz kim ja jestem, prawda? - Zapytał z dającym do myślenia przekonaniem w jego głębokim głosie. Czy zaznaczyłam już, że miał seksowny australijski akcent. - To dlatego poprosiłaś o pocałunek. Z powodu sposobu, w jaki moja siostra spotkała księcia? Moje brwi wystrzeliły ku czole. Chciałabym powiedzieć, że dałam im wolną rękę na odbycie podróży, ale mój mózg był zbyt oszołomiony tym, co właśnie usłyszałam. Co on przed chwilą powiedział? - Księcia? - Powtórzyłam. Było oczywiste, że nie miałam pieprzonego pojęcia, o czym on do mnie mówi. Dla niego również stało się to wystarczająco jasne, bo na jego twarzy pojawił się grymas - seksowny grymas, jeśli tylko można sobie taki wyobrazić. - Ty nie wiesz kim ja jestem? Potrząsnęłam głową. Głęboko w dole mojego brzucha poczułam zwijające się mocniej napięcie. Seksualne napięcie. Chociaż równie dobrze mógł to być fakt, że nadal musiałam iść siku. Wypuścił rozbawione westchnienie, równocześnie przeciągając rękę przez swoje ciemne włosy. - Ja pierdolę. Więc dopiero co spytałaś o pocałunek, ponieważ... Pytanie zawisło w powietrzu między nami, oczekując odpowiedzi, której nie mogłam udzielić. Co miałabym powiedzieć? "Bo jesteś bardzo, ale to bardzo gorący?". - Kim jesteś? - Spytałam zamiast tego. Kolejny raz posłał mi swój zadziorny uśmiech, zaśmiał się i pochylił swoją głowę. - Nikim ważnym. - Powiedział. A potem, zanim mogłam go powstrzymać, zmniejszył dystans między nami, przybliżył swoją głowę do mojej i pocałował mnie. Tym razem trwało to dłużej.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 16 Jasna cholera, wiedział jak całować. Otworzył swoje usta i zanurzył swój język w moich - właściwie to nie wiem, kiedy zostały one rozchylone - z potworną łatwością odnalazł mój język, drażniąc go powolną, długotrwałą pieszczotą. Poczułam silniejsze bicie serca w gardle. Mocne napięcie w moim podbrzuszu związało się w supeł. Gorąco załopotało, uderzyło i zadrżało między moimi udami w sposób, w jaki nigdy wcześniej się nie zdarzał, a delikatny cichy jęk wydostał się z moich ust. I wtedy ktoś stojący za nami odchrząknął, a ja wydobyłam kolejny okrzyk zaskoczenia. Ten jednak był bardziej szaleńczy, z udziałem całego ciała, które skakało i wierciło się. Wysoki mężczyzna ubrany w granatowy garnitur i ciemne okulary znajdował się kilka metrów od wejścia do łazienki patrząc na Pana Szerokie Ramiona. - Już czas, Panie Jones. - Kurwa. - Powiedział prawie bezgłośnie stojący tuż za mną Pan Szerokie Ramiona - wróć i popraw - Pan Jones. Zsunął ciepłe palce z mojego ramienia sprawiając, że się wzdrygnęłam i odwróciłam w jego stronę, z jakiegoś powodu kompletnie niepewna, co do diabła się tu właściwie działo. - Muszę iść. - Powiedział z uśmiechem na ustach. Ustach, które zaledwie sekundę temu były na moich. - Dopilnuję, by nikt nie wszedł do toalety, gdy ty tu będziesz, dobrze? I bez żadnego słowa przeszedł obok mnie, minął mężczyznę w granatowym garniturze i wszedł do terminala lotniczego. Pozostawił mnie stojącą w publicznej toalecie, która rzecz jasna nie była dla pań, z ustami wilgotnymi od jego pocałunku. Wytrzeszczyłam oczy na gościa w garniturze czekając na jakiekolwiek wyjaśnienie. Nie otrzymałam jednak żadnego. Mężczyzna obrócił się na pięcie i stanął tyłem do mnie, mrucząc coś do mankietu swojej koszuli. Jeśli to nie był Co-Do-Kurwy-Nędzy moment, to ja nie wiem co to właściwie było. Zamrugałam. Zrobiłam krok podążając za już nieobecnym Panem Jones'em - czy naprawdę mógł się tak nazywać? - i ponownie zostałam trafiona naglącą potrzebą opróżnienia pęcherza. Uderzenie było tak silne, jak stalowa kula bijąca w ściany papierowego wychodka. Pozwoliłam sobie na mały jęk, zacisnęłam uda razem i pobiegłam do kabiny w ten dziwaczny sposób, jaki ludzie wykonują, gdy śpieszy się im do łazienki. Ten, w którym twoje kolana są złączone, twoja szczęka zaciśnięta, a dłonie zwinięte w pięści.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 17 W biegu uderzyłam drzwi, które dokonały obrotu o 180 stopni, zatrzasnęłam je, zablokowałam, upuściłam moją torbę, jednym zamachem szarpnęłam w dół moje dżinsy i majtki i zrobiłam to, nie mając żadnej sekundy do stracenia. Gdyby nie mężczyzna w garniturze stojący kilka metrów dalej, z pewnością wypuściłabym na znak ulgi długie "ahhh". Ale on tam był. Tajemniczy facet, który wydawał się związany z jeszcze bardziej tajemniczym mężczyzną, który pocałował mnie, gdy go o to poprosiłam. O co tu do cholery chodzi? Kilka minut później z głośnym dźwiękiem spłuczki toaletowej wypełniającym tę surrealistyczną ciszę, wyłoniłam się z kabiny tylko po to, by odkryć, że jestem sama. - Huh - prychnęłam - Dziwne. W czasie gdy kończyłam myć ręce, do łazienki wtłoczył się sznur różnych ludzi, w różnym wieku, w różnych strojach. Zbliżając się do pisuarów wszyscy stanęli jak wryci na mój widok. Nikt nic nie powiedział. Z ciepłem zalewającym ponownie moją twarz prysnęłam stamtąd tak szybko, jak tylko mogłam. Starałam się nie rozglądać za tajemniczym Panem Jones'em i gościem w niebieskim garniturze, ale nie potrafiłam. Jak mogłabym tego nie robić? Jednak nigdzie nie było po nich śladu. To był prawdopodobnie dobry znak. Moje pierwsze godziny w Australii nie były dokładnie takie jak sobie planowałam. Prawdę mówiąc, gdybym ponownie zobaczyła Pana Jones'a, pewnie znowu zrobiłabym z siebie głupka i kolejny raz poprosiła o pocałowanie. To było takie dobre. Na dowód tego wciąż miałam ciarki i motylki w brzuchu. Kimkolwiek on był, odszedł. Hurra, moje życie wraca do normalności. Cóż, przynajmniej do takiej na jaką pozwala fakt, iż byłam na drugim końcu świata, z dala od wszystkiego co znam i kocham, aby spędzić dziesięć tygodni w kraju, w którym narodził się mój ojciec, bez żadnej osoby, którą mogłabym nazwać przyjacielem i... Dobra, zatrzymajmy się w tym miejscu i wysiądźmy z autobusu użalania się nad sobą. Byłam tutaj, w Australii, aby zacząć najbardziej niezwykłe doświadczenie w całym moim studenckim życiu. Nie ma potrzeby dramatyzować. Szarpiąc moją torbę, wzięłam głęboki oddech, przeskanowałam tłum jeszcze raz szukając jakiegoś śladu po Panu Szerokie Ramiona i udałam się do wyjścia. Musiałam złapać taksówkę do Uniwersytetu w Sydney, mojego domu przez następne pięć tygodni.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 18 Przeszłam może dwa kroki, gdy zostałam prawie zwalona przez człowieka biegnącego z aparatem w ręce. - Hej! - Zaprotestowałam chwiejąc się. Nigdy nie jest miło tracić równowagę, zwłaszcza gdy choroba walcząca o przejęcie kontroli nad twoim ciałem lubi cię z niej wytrącać. Biegnący człowiek nie zwolnił. Ani ten, który podążał za nim. Lub jeszcze jeden, który pojawił się zaraz po nich. Nagle zorientowałam się, że było tam wielu mężczyzn spieszących się, pędzących i biegnących z aparatami. Wszyscy zmierzali w kierunku ciągnącej się czarnej limuzyny, zaparkowanej przy krawężniku kilka metrów dalej. Limuzyna Pana Szerokie Ramiona, pseudonim Pan Jones, pseudonim mój tajemniczy kisser, była teraz oblegana. Mężczyzna w niebieskim garniturze odwrócił głowę i spojrzał na nadciągającą falę szalonych fotografów. Zdezorientowana tym wszystkim, zmarszczyłam brwi. Kim do diabła był ten facet zasługujący na tak wielką maniakalną uwagę? Wokół limuzyny odpalono flesze. Fotografowie krzyczeli. Większość z nich wołała, coś w stylu: "Oj, Raphael". Co nie mogło być poprawne. Kto w dzisiejszych czasach nosi takie imię? Tłum wokół mnie naparł do przodu, gdzieś w pobliżu zawyły syreny, a następnie, w chwili surrealistycznego spokoju, pośród tego wszystkiego, w przerwie szaleństwa ukształtowanej między mną a limuzyną, spojrzenie Pana Szerokie Ramiona napotkało moje. Napotkało. Złączyło się. Zatrzymało się. Przygwoździło. Utrzymujemy nasze spojrzenia, a w tym spojrzeniu toczy się cała rozmowa: Uwielbiam cię całować. Uwielbiam być całowana przez ciebie. Żałuję, że musieliśmy to zakończyć. Ja tak samo. A potem mężczyzna w granatowym garniturze odepchnął fotografów do tyłu jakby nigdy nic i zatrzasnął drzwi samochodu, kończąc moją wzrokową wymianę korespondencji z Panem Szerokie Ramiona. Zamrugałam.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 19 Silnik limuzyny ryknął. Facet w niebieskim garniturze rzucił kilka raczej nieprzyjemnych słów w kierunku zbiorowiska ludzi, a następnie otworzył drzwi pasażera i zniknął w samochodzie. Paparazzi wydało zgodnym chórem okrzyk niezadowolenia - można bezpiecznie zakładać, że tym właśnie byli - chociaż dalej nie wiem kogo fotografowali. Kogoś sławnego, oczywiście. Kogoś sławnego, kto mnie pocałował. W męskiej toalecie, nie mniej jednak. Śledziłam drogę pokonywaną przez limuzynę, jako że pędziła obok mnie i obok każdej osoby stojącej na chodniku. Skręciło mnie w środku, mój żołądek związał się w supeł i ogólnie był całkiem niestabilny. Trwało to tak dopóki limuzyna zupełnie nie zniknęła za zakrętem, kilka metrów z dala od terminalu. W końcu znalazłam swój mózg i pochwyciłam stojącego najbliżej mnie fotografa. - Kto to był? - Zapytałam mężczyznę, który z pogardą próbował zwolnić mój uścisk na jego nadgarstku. - W samochodzie? - Fotograf zerknął przez swoje ramię, jakby limuzyna i jego sekretny pasażer nadal tam tkwili. - Tak. - Odpowiedziałam starając się nie brzmieć na poirytowaną. O kogo innego mogłabym pytać? - Nie wiesz? Potrząsnęłam głową. - To był Raphael Jones. - Mężczyzna posłał mi złośliwy uśmieszek. - Kim... Ale zanim zdążyłam zapytać kim był Raphael Jones, fotograf wydostał się z mojego uchwytu i gdy tylko to zrobił, pośpieszył dalej patrząc przez tył swojego aparatu. Stałam tam i patrzyłam na rozpraszający się tłum. Wysiliłam swój mózg, próbując znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, która podpowiedziałby mi dlaczego to imię było warte aż tak wielkiego podniecenia. Nic nie przychodziło mi do głowy. - Musi być jakąś australijską gwiazdą. - Wzruszyłam ramionami. Zdecydowałam, że gdy tylko dotrę do swojego zakwaterowania w kampusie uczelni, wygoogluję go sobie (mój iPhone nadal nie nawiązał połączenia z australijską siecią, niech to szlag). Udałam się do pierwszej wolnej taksówki jaką znalazłam, wdrapałam się na tylne

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 20 siedzenie i podałam kierowcy adres, pod którym miałam zatrzymać się w trakcie mojego pobytu. Wspomnienie pocałunku Raphael'a Jones'a, posłało mojemu ciału cudowny dreszczyk emocji, wciskając mnie jeszcze głębiej w siedzenie. A więc, zostałam pocałowana przez australijskiego celebrytę wciągu mojego zaledwie kilku godzinnego pobytu w kraju. Nie tak źle, jak na kretyńską studentkę z Plenty, w Ohio, nawet jeśli tylko ja tak sądzę. To w pewnym sensie wynagrodziło mój inny, fatalny początek przygody. Szkoda, że już nigdy więcej go nie zobaczę, bo pokazałabym mu, że amerykańska dziewczyna zna się na rzeczy. No dobra, może nie, biorąc pod uwagę to, jakim byłam nerwowym, emocjonalnym wrakiem, ale każda dziewczyna może dać czadu w swojej fantazji, no nie? To nie tak, że miałam zamiar go znowu zobaczyć. Bądź co bądź, Australia jest wielkim krajem. Prawda?

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 21 W kampusie Pierwszą niespodzianką był dla mnie fakt, że miałam cały pokój wyłącznie dla siebie. Nie jestem pewna dlaczego, ale myślałam, że będę musiała go z kimś dzielić. Kiedy przyjechałam do Mackellar House, jednego z akademików znajdujących się na terenie kampusu Uniwersytetu w Sydney, który przez pierwszą połowę mojego pobytu w Australii miał być dla mnie domem, bardzo radosna, żwawa i ogólnie przyjazna rezydentka zagranicznych studentów, Hether Renner, spotkała mnie u podnóża schodów. Hether była wyższa ode mnie - ja miałam zaledwie 165 cm wysokości - z długimi rudymi włosami, które opadały na jej twarz kaskadą sprężystych loków, wyglądała niczym bohaterka filmów Pixara.4 Uśmiechnęła się, przytuliła mnie i zaczęła mówić z szybkością pięciu mil na minutę. Mówiąc szczerze, miałam problemy, by za nią nadążyć. Nasza rozmowa przebiegała mniej więcej tak: Heather: "Czy to ty jesteś Maci Rowling?" Ja: (otwieram usta). Heather: "To ty, prawda? Witamy w Australii. Co o niej sądzisz jak na razie? Nie, nie mów mi, jesteś w tym kraju dopiero od kilku godzin i jeszcze nie zdecydowałaś, czy ci się podoba, czy nie? Założę się, że jest tu inaczej niż w Plenty. Wygooglowałam sobie informacje o nim dziś rano, zaraz po tym, jak otrzymałam za zadanie przywitać cię. To małe miasto, prawda?" Ja: (usta są nadal otwarte). Heather: "Sprawia wrażenie pięknego miejsca. Przekonasz się, że Sydney też takie jest. No dobrze, może tylko niektóre jego części. Te, w których będziesz spędzać najwięcej swojego czasu. Czy zwiedziłaś już uni? Oh, mówiąc "uni" mam na myśli uniwersytet. Czy znałaś ten skrót? Mam przyjaciółkę w Stanach i ciągle mi powtarza, że ledwo może zrozumieć, co mówię. Czy ty mnie rozumiesz?" Ja: (zamykam usta). Heather: "Czy mówię za szybko? Mówię szybko, wiem o tym. Czy rozumiesz mój akcent? W każdym bądź razie, mam zamiar pokazać ci twój pokój i pomóc ci się zaaklimatyzować. Przybyłaś w trakcie O-Tygodnia, więc bądź gotowa na imprezę. Cholera, 4 Może ktoś z was oglądał "Meridę Waleczną"...

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 22 powinnam ci była wytłumaczyć, czym jest O-Tydzień, co nie? O-Tydzień to w zasadzie impreza dla wszystkich nowych studentów. O. Orientacja. Łapiesz?" Ja: (otwieram ponownie usta). Heather: "Dziś wieczorem Mackellar House ma swoją własną O-Tygodniową imprezę, więc lepiej przygotuj się na nią. Może powinnaś się wcześniej trochę przespać. Czy podróż samolotem cię zmęczyła? Wyglądasz na wykończoną. No chodź, zabiorę cię do twojego pokoju. Zorganizowałam dla ciebie powitalny kosz pełen australijskich rzeczy. Uważaj na drożdżową pastę do chleba. A toster w twoim pokoju spowoduje uruchomienie czujnika dymu, jeśli będziesz nieostrożna. Może lepiej po prostu zjeść bladego tosta. Lubisz tosty?" Ja: (usta nadal otwarte). Heather: "Boże, posłuchaj mnie. Ja tu gadam, a jedyną rzeczą jaką prawdopodobnie chcesz zrobić, to wziąć prysznic. Ogólnodostępne wyposażenie jest tu naprawdę dobre. Ale ostrzegam, ono faktycznie jest ogólnodostępne. Mackellar House nadal stara się pozbyć tego problemu. Chłopaki i dziewczyny. Nikt jak dotąd nie narzekał, ale za pierwszym razem przestraszyłam się, kiedy facet wszedł pod prysznic, a ja akurat myłam zęby. Ale wtedy dorastałam z siostrami, bez żadnego chłopaka w rodzinie, za wyjątkiem mojego taty. Hej, twoja ręka się trzęsie. Czy wszystko w porządku?" Ja: (zamykam usta). Widzicie, co mam na myśli? Była radosna i przyjazna. I gadatliwa. Cholernie. Kiedy dostrzegła, że moja ręka drżała, wiedziałam, że to pora na to, by zaszyć się w swoim pokoju. Trzęsłam się. Czułam to głęboko w moim ciele. Dreszcze wydostawały się z poza mojej kontroli. To zdarza się, gdy jestem zmęczona. Lub zestresowana. Co w tym momencie odczuwałam równocześnie. Byłam podekscytowana, ale zmęczona i zestresowana. I nadal miałam niewielką obsesję na punkcie mojego pocałunku z tajemniczym, gorętszym- niż-gorąc australijskim celebrytą. Więc podczas gdy tak naprawdę pragnęłam wziąć jedynie prysznic, to co potrzebowałam zrobić najpierw, to usiąść, uspokoić się i zażyć swoje lekarstwa (kiedy tak teraz myślę, w trakcie lotu mogłam pominąć wzięcia jednego lub dwóch z nich). Uśmiechnęłam się do Heather, podziękowałam za przepiękne powitanie, drżenie ręki usprawiedliwiłam przemęczeniem i poprosiłam, by pokazała mi drogę do mojego pokoju. - Oczywiście - zaszczebiotała, najwyraźniej nie przejmując się, że próbowałam - w najmilszy możliwy sposób - uciszyć ją. - Chodź za mną. Była cholernie blisko wykonania piruetu na poczekaniu, a potem wspięła się po schodach prowadzących do Mackellar House.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 23 Poszłam za nią. Nasunęła mi się myśl, że Heather właściwie nie zapytała mnie o mój bagaż, a raczej jego brak. Ciekawe. A może studenci z Australii, lub uni-studenci, jak ich tu nazywano, byli jak uczniowie wracający z powrotem do domu - wolni od zdrowego rozsądku w obliczu zbliżającej się odpowiedzialności. Życie studenta ostatniego roku jest dziwną mieszaniną dorosłych decyzji, nastoletniego lęku i beztroski. Z jednej strony macie swoje dwadzieścia parę lat. Z punktu widzenia prawa jesteście już dorosłymi ludźmi. Możecie zadecydować sami, jakie zajęcia wybrać, kiedy zjeść śniadanie, o której godzinie gasić światła. Z drugiej strony, nadal musicie odpowiadać na pytania zadane przez nauczycieli, wciąż musicie usprawiedliwiać się, dlaczego nie oddaliście swojej pracy domowej - tłumaczenie, że "mój komputer się popsuł" naprawdę nie działało w szkole średniej, więc bądźcie pewni, że tego kitu nie wciśniecie również na studiach - i ciągle jesteście pod bezlitosną kontrolą hormonów działających w sposób bardziej wydajny, niż mózg. Dziwne, co? Hether prowadziła mnie przez Mackellar House, gadając przez całą drogę. Przedstawiła mnie każdej osobie, którą mijałyśmy. - Cześć, to jest Maci Rowling. Jest studentką środowiska z USA. Bądź dla niej miła, dobrze? - A kiedy ruszyliśmy dalej, szeptała różne ciekawostki o nich. - Ona oblała literaturę angielską. On spędził ostatnie pięć nocy upijając się. Ona próbuje uwieść swojego profesora od historii. Zanim dotarłyśmy do mojego pokoju, znajdującego się na końcu korytarza trzeciego piętra, moja głowa wirowała. Ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Pomijając akcenty, mogłabym równie dobrze znajdować się w Plenty. Uni-życie wydawało się być bardzo podobne do studenckiego - grupa młodych dorosłych, naginająca swoją niezależność po latach życia pod władaniem ich rodziców. Innymi słowy, chaos. Teatralnym gestem, Hether wyciągnęła klucz ze swojej kieszeni i wręczyła mi go. - Oto twój klucz. A teraz pamiętaj, uszkodzony toster, wspólne prysznice i toalety. Twój uni-przewodnik jest na łóżku, razem z powitalnym koszem. Drożdżową pastę do chleba należy smarować tylko delikatnie, nie grubą warstwą. Delikatnie, nie grubo. W lodówce jest mleko, gdybyś chciała sobie zrobić filiżankę. To jest filiżankę herbaty, gdybyś nie wiedziała. Czy pijesz herbatę? Oh, i nie zapomnij o wieczornej imprezie, o której ci wcześniej wspominałam. Godzina dziewiąta wieczór, na dole, w świetlicy. Tematem przewodnim jest bielizna, co oznacza, że będziemy chodzić dookoła w swoich majteczkach i biustonoszach. Prawda, że brzmi nieźle?

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 24 I tymi słowami, Heather - mój powitalny przewodnik po Uniwersytecie w Sydney - opuściła mnie, podskakując po drodze. Poważnie. Podskakiwała. Wow. Patrzyłam na nią, gdy odchodziła, mając dziwne wrażenie, jakbym właśnie zobaczyła Dorotkę z krainy Oz, a potem odwróciłam się do mojego pokoju. Mojego pokoju. Nie mojego i tego-a-takiego pokoju. Mojego pokoju. Własnego. Miałam pokój całkowicie dla siebie. Był ładny. Mały i niezagracony, z łóżkiem po jednej stronie oraz z biurkiem, mini lodówką, telewizorem z płaskim ekranem i fotelem po drugiej stronie. Pomiędzy dwiema ścianami znajdowało się okno obramowane czystą, niebieską zasłoną, teraz tańczącą w ciepłym powiewie letniej bryzy. Tak, jak mówiłam, był ładny. Zrobiłam krok do środka, upuściłam swoją torbę podręczną do moich stóp i wzięłam głęboki, powolny oddech. I wycofałam się, gdy tylko usłyszałam, jak ktoś za mną woła. - Hej, Jones. Idziesz dziś wieczorem? Jakiś koleś - muszę przyznać, że raczej dobrze wyglądający koleś - wychylał się z pokoju oddalonego trzy drzwi od moich, uczepiając się palcami o futrynę drzwi, patrzył na zamknięte wejście do pokoju na przeciwko mnie. Zmarszczyłam brwi. Z jakiegoś powodu moje serce zabiło szybciej. Raczej dobrze wyglądający facet posłał mi uśmiech i puścił do mnie oczko. - Dzień' bry. Jesteś Jankeską? Zamrugałam. Zanim mogłam odpowiedzieć, dźwięk otwierających się przede mną drzwi, przyciągnął moją uwagę. Patrzyłam jak uchylają się na oścież. Obserwowałam, jak wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami i ciemnymi oczami staje w progu. Przyglądałam się, kiedy opierał łokieć o futrynę i skinął głową gościowi oddalonemu trzy drzwi od moich. - Tak. Sapnęłam. Mężczyzna był Panem Szerokie Ramiona, tym, który pocałował mnie w toalecie. Był Raphael'em Jones'em. Mój żołądek podniósł się i opadł. Oddech ugrzązł w gardle. Moje serce odsunęło na bok uwięziony wydech, starając się zająć jego miejsce. Moje sutki...Dobrze, w porządku,

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 25 pewnie nie chcecie tego wiedzieć. Podsumowując, całe moje ciało zareagowało na widok mężczyzny, z którym całowałam się w łazience, obecnie stojącego tam, naprzeciw mnie. Jasna cholera, jakim cudem mógł on tam stać, przede mną? Tak, jak w filmie - tylko może w bardziej zwolnionym tempie - Raphael Jones zwrócił swój wzrok na miejsce, w którym stałam. Zaskoczenie odmalowało się w jego ciemno brązowych oczach. Potem nastąpiła dezorientacja. A później podejrzliwość. Otwarta życzliwość, jaka widniała na jego twarzy zniknęła, gdy tylko na mnie spojrzał. Tak po prostu. Jego szczęka się zacisnęła, oczy zwęziły, nozdrza rozszerzyły. W jednej sekundzie był rozluźnionym facetem z dołeczkiem w prawym policzku. W następnej patrzył na mnie jakbym była antychrystem, który przybył, by odwołać przerwę wiosenną. Pomijając tylko to, że Australijczycy nie mają przerwy wiosennej, a ja nie byłam żadnym antychrystem. Jedyna rzecz, do której jestem anty nastawiona to Fox News.5 Przełknęłam i zaniemówiłam. To był ten sam facet, który mnie pocałował, na serio pocałował, mniej niż godzinę temu. A teraz na mnie patrzył? - Co ty tu robisz? - Jego głos był tak samo głęboki i seksowny jak wcześniej. - Jest Jankeską, Jones. - Mój sąsiad, oddalony ode mnie o trzy pokoje, pospieszył z wyjaśnieniem, ze śmiechem w głosie. - Jest tutaj na stypendium, by badać wpływ globalnego ocieplenia na tutejszą przyrodę. Raphael Jones spiorunował mnie wzrokiem. Pamiętacie, jak powiedziałam, że jakimś cudem udało się mu sprawić, by nawet krzywiąc się wyglądał seksownie? Cóż, robił dokładnie to samo w tym momencie. Na jego twarzy pojawiła się teraz potężna złość, arogancka wyniosłość, która obudziła uczucie pulsujące w samym szczycie moich ud. Efekt był jednak nieco tłumiony przez fakt, że wciąż posyłał mi swoje gniewne spojrzenie. Co ja takiego zrobiłam? Przez moją głowę przebiegła myśl o tym, że uważa mnie za swoją prześladowczynię. Mimo wszystko, był on ścigany przez paparazzi. A ja walnęłam w niego w męskiej toalecie. I poprosiłam o pocałunek. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że to zrobiłam. Może miał mnie za jakąś szaloną fankę? - Ja wcale cię nie prześladuję. - Palnęłam - Naprawdę. 5 Fox News - amerykańska, całodobowa stacja informacyjna; najchętniej oglądana tego typu stacja w Stanach.