domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 261 329
  • Obserwuję1 903
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 947 062

Xavier Neal - Senses Series - 2 Deaf

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.0 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Xavier Neal - Senses Series - 2 Deaf.pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 980 osób, 610 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 103 stron)

DEAF Xavier Neal Tłumaczenie: speedway1989 Korekta: AnusiaKl Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

Spis treści Rozdział 1 – Logan...........................................................4 Rozdział 2 - Maxx.........................................................11 Rozdział 3 – Maxx..........................................................26 Rozdział 4 – Logan.........................................................34 Rozdział 5 – Logan.........................................................49 Rozdział 6 – Maxx..........................................................55 Rozdział 7 – Logan.........................................................64 Rozdział 8 – Maxx..........................................................72 Rozdział 9 – Logan.........................................................87 Rozdział 10 –Maxx.........................................................91 Rozdział 11 – Logan.......................................................96

Rozdział 1 – Logan Czy kiedykolwiek obudziłaś się i postanowiłaś, że nadszedł czas, aby w końcu zrobić kilka zmian w swoim życiu? Cóż, jeśli jeszcze tego nie załapałaś, to historia całej mojej egzystencji. Zmiana, jest tym, co robię. Rutynowy trening. Walki w FightNight. Dziewczyny w moim łóżku. Zmiana, jest dobrą rzeczą. Zmiana oznacza, że jestem bezpieczny. Kiedy byłem dzieckiem, zmiana pracy przez staruszka oznaczała, tydzień lżejszego lania. Mówiłem ci już, że mój stary był sukinsynem? Biorąc po dwa schodki na raz, widzę Erin dokładnie w tym miejscu, gdzie wiedziałem, że będzie. Przy kuchennym stole, wisząc nad jednym ze swoich szkolnych podręczników. Wyraz jej twarzy zdradzał, że była po połowie zainteresowana i znudzona. Kto by pomyślał, żeby laski mogły wpakować jakieś cienie nad oczami ludziom czy kurewsko śmierdzące spraye, muszą mieć na to licencję lub inne gówno. - Hej Erin – wesoło zawołałem, wpychając dłonie w jeansy. Spogląda na mnie podejrzliwie, mrużąc swoje brązowe oczy – Czego chcesz Kellar? - Co sprawia, że myślisz, że czegoś chcę? - Bo ty tylko wypowiadasz moje imię w ten sposób, gdy czegoś chcesz. Prawda. - Więc, co to jest? - Jesteś zajęta? Spogląda w dół, na leżący przed nią podręcznik. – Nie. Wystarczy że posegreguję moje notatki. Mądrala. Teraz widzisz, od kogo Maxx się uczy. - Zabierzesz mnie na zakupy? Moje pytane, zmusza ją do zamknięcia książki. – Po co? Twoja religia uznaje tylko jeansy i t-shirty w stylu ‘pierdol się, to jest wygodne’.

Widziałaś mnie w dżinsach i t-shirtach. Wyglądam jak pieprzony model. Dżinsy opinają moją dolna część, a podkoszulki pokazują wyrobiony abs i wytatuowane, doskonałe ramiona. Niezbyt mocno, więc ludzie nie mają mnie za geja, ale i nie za luźno, by mogli myśleć, że nie jestem leniwy jak cholera. - I nudne. - Klasyka. Erin krzyżuje nogi, przez co jej spodenki wędrują wyżej. – Nie. Twój wybór wody kolońskiej jest klasyczny. Przynajmniej tam, jest jakaś różnorodność. - Skończyłaś? – Pytam. Gdy wzdycha, śmieję się. – Potrzebuję nowych pościeli i innego badziewia. - Zmęczony taplaniem się we własnej spermie? - Właściwie to tak. Proszę, zatrzymaj swoje opinie na temat stanu mojego łóżka dla siebie. Jestem zdziwiony, gdy przygotowuje się by coś powiedzieć, ale zatrzymuje się. Odchylając się od stołu, mruczy cos do siebie. – Hmmm. Przygotowuję się na dwadzieścia dodatkowych pytań, bo wiem, że chce jeszcze o cos zapytać. – Co? - Nic. To nic, może sobie wsadzić w tyłek. Wyraźnie widać, że chce mnie odnośnie tego, o cos spytać. - Erin…. - Czy chcesz bym wzięła klucze czy nie? Szczelnie zamykam usta i gestem wskazuję by szła przede mną. Moje oczy podążają do stojącej Erin, poprawiającej swój top, zmierzającej do szafki by chwycić torebkę i klucze. Wiesz, czemu faceci tak się do niej ślinią. Bo jest cholernie gorąca. Opalona skóra, długie brązowe włosy sięgające jej aż do tyłka, smukłe ciało, które utrzymuje w świetnym stanie, od kiedy uderza na siłownię, wygląda jak modelka Victoria Secret. Jeśli się dłużej zastanowisz, dokładnie tak wygląda. Czy robię się na jej widok twardy? Żartujesz sobie, kurwa, ze mnie? Jest tylko jedna kobieta w tym domu, która pobudza mojego fiuta i jedna taka osoba, która ubiera koszulkę z legendą Zelda, kiedy oglądaliśmy maraton całego

sezonu Family Guy. Zanim pójdziesz o krok dalej i zapytasz, czy kiedykolwiek byłem z Erin w takiej sytuacji, wyprzedzę cię i zatrzymam. Odpowiedź brzmi: nie. Tak, wygląda dobrze, ale randka z nią, to jak umówienie się z własnym lustrzanym odbiciem. I może od czasu do czasu, nawet siebie lubię, to przez jego większość, kurewsko się nienawidzę. Gdy jesteśmy już w samochodzie Erin, gdziekolwiek się nie obejrzę, mogę dostrzec, że ma tę magiczną moc co do zakupów, więc moje ciało wreszcie wygodnie przenosi się do relaksacyjnej sfery. To tak jakbym, nie oddychał od dziesięciu dni. Odkąd Maxx i ja pogodziliśmy się w tej wiadomości tekstowej, chodziłem jak po skorupach jajek. Nagle stałem się jakimś pedałem, który boi się powiedzieć lub zrobić coś złego. Tak. Co do kurwy się ze mną dzieje? Winię cię za to. Wiercę się w czarnym skórzanym fotelu audi Erin, gdy ścisza radio, co daje mi wyraźny znak, że ta mała przygoda, będzie pełna pytań. Oczywiście. Ty też je masz, czyż nie? - Więc, czego dokładnie szukasz? Chcę sobie wyrobić w moim umyśle mapkę najlepszej trasy zrobienia zakupów w centrum handlowym. Odwracam moją uwagę w jej kierunku. – Potrzebujesz trasy? Patrzy na mnie. – Chcesz to zrobić sam? - Więc co? Chcesz szczegółową listę? Czy kolory też powinienem podać w kolejności alfabetycznej? - Masz ten sarkazm tylko wtedy, gdy twój fiut niczego nie tykał od jakiegoś czasu. Jej powrót zamyka mi usta. Pieprzyć ją, za to, że ma rację. I ty. Nie musisz tego wiedzieć. - Ooo, patrzcie. – nuci z dumą, przerzucając włosy przez ramię. – Wygląda na to, że trafiłam w sedno. - Jeśli próbujesz mi coś wbić do głowy Erin, po prostu wal trochę z przodu. Nie mam tu na myśli paznokci i zębów1. - Ugh. – odpina pasy z obrzydzeniem. Ta rundka należy do mnie. 1 Hahauwielbiam go 

 - W każdym razie, zaczynam, desperacko pragnąc zmienić temat, zanim będę musiał tłumaczyć się z braku seksu. W porządku. Nie spałem z nikim, odkąd Maxx po raz pierwszy dotknęła mojego fiuta. Zadowolony? - Potrzebuję pościeli. Kołdry. Kilku koców. Kilku poduszek. Może jakiś ręczników, jakiś świec, czegoś dla zapachu. - Zasadniczo, kompletna metamorfoza pokoju? - I łazienki. - I łazienki? - Tak. - Chyba zbyt późno oglądałeś kanał DIY? Chyba nie zamierzasz znowu zmieniać poplamionych mebli? Czy lekcja z komodą, niczego cię nie nauczyła? Nauczyła. Tego że moje dłonie są dobre w ringu i łóżku. Nie jestem dobrym typem w ulepszaniu domu. Hej, przynajmniej potrafię się do tego przyznać. Nie. Nie sądzę, by to czyniło mnie mniej męskim. Chcesz bym ci to udowodnił? Z szybkim uśmiechem, kręcę głową. – Tej lekcji nie mógłbym zapomnieć. To były moje ulubione szorty. - Kto odnawia dom w sowich ulubionych szortach? - Ktoś, kto rzadko zajmuje się takimi rzeczami. Erin chichocze i pyta. – Więc, dlaczego to robiłeś? Pieprz mnie, wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie. No weź. To jest tak oczywiste, że musiałabyś być ślepa, by tego nie dostrzec. Nie wie, jakie źle rzeczy przydarzyły się mnie. Wiesz, na początku myślałem, że te uczucia do Maxx znikną z czasem. Wiesz, tak jak ból brzucha czy niewygodne gazy? W porządku. Jestem facetem. Możesz ze mną pogadać o tych rzeczach. Jednak te rzeczy nigdy nie wyblakły. One się wręcz zmieniły. Są głębsze niż przedtem. Robię rzeczy, o których nigdy bym nie pomyślał. Na miłość boska, właśnie idę na zakupy! Chętnie! Mój fiut nie spotkał się z żadną cipką od tygodni! Tygodni! Dawno, dawno temu, gdy minęło więcej niż 24 godziny, od chwili gdy ktoś pogłaskał mojego kutasa, już szukałem sposobu by to zrobić i

podwajając liczbę partnerek dla rekompensaty. Tak. Naprawdę jest tyle chętnych lasek do trójkąta. Tylko musisz mieć dobry sposób, by o to spytać. Ale wracając do tematu. Jest coś w tym, że wiem o tym iż Maxx chce być pode mną, tak bardzo jak ja ją tam chcę i to sprawia, że aż mnie skręca w środku. To ciężki, rozdzierający skręt. To tak jakby coś co jest we mnie, było o krok od złamania mnie. Czy nie ma jakiegoś powiedzenia o umieraniu starych nawyków czy jakiegoś podobnego gówna? To właśnie dzieje się ze mną. Te zwyczaje, starają się umrzeć dla Maxx. Bo ona zasługuje na coś lepszego. A ja zamierzam dać jej coś więcej. Kurwa. Posłuchaj mnie. Zaledwie kilka miesięcy temu, nie rozważałbym niczego więcej niż jednonocna przygoda, a teraz spójrz na mnie. Jasna cholera… staję się typową cipką? Nie jestem jeszcze gotowy by przyznać, jaką cipkowatą, bitą suką się staję, więc wzruszam ramionami. – Dla zabicia czasu, zgaduję. - Po prostu dla zabicia czasu, zgadujesz? - Czy lubisz powtarzać wszystko co powiem, dodając znak zapytania na końcu? Jej wargi się wykrzywiają i wiem, że muszę się zamknąć, bo przybrała atakujący wyraz twarzy. – Jak się sprawy mają między tobą a Maxx? - A jak się sprawy mają między tobą a CJ? - Kontratakuję. - Jak gorąco wyglądała bez topu na sobie? - Jak twardy był, kiedy zobaczył cię topless? - Co robi z tobą dźwięk dochodzącej Sam? - A jakiego rozmiaru jest fiut CJ’a? W samochodzie nastaje cisza, ale o dziwo nie ma napiętej atmosfery między nami. Właśnie tak działamy. Nie ma to sensu dla większości ludzi. Cholera, to nawet nie ma sensu dla ciebie, racja? Lekko odwracając moje ciało do niej mówię. – Powiedz mi, co jest w nim takiego, że stajesz się taka spięta, Erin? Zachowujesz się jakby ten facet był jedynie szumowiną na tej ziemi, a on cię uwielbia.

- Nie spi… -przerywa, gdy zatrzymuje się na światłach. – Powiedziałeś, że mnie uwielbia? Skąd to wiesz? Czy wasza dwójka plotkuje o mnie? Od kiedy to staliście się takimi przyjaciółmi? - Przyjaźnię się z każdym, kto pracuje w barze. - Z wyjątkiem Tony’ego – Ta odpowiedź powoduje, że podskakuję, a ona się uśmiecha. – Prawda? Nie lubisz Tony’ego. Samo jego imię sprawia, że chcę wybić przednią szybę w aucie Erin. - Nie podoba mi się sposób jaki patrzy na Maxx. - Masz na myśli taki, w jaki ty na nią patrzysz? I wracamy do punktu, gdzie zawsze kończymy. Wierzcie mi lub nie, to jest nasz dziwny sposób komunikowania się. Za każdym razem. Pamiętasz ,jak mówiłem, że randka z Erin, byłaby jak randka z własnym lustrzanym odbiciem? Rozumiesz to teraz? Myślę, że ma to mniej wspólnego z relacją jaką mają Luke i Maxx. Oni pragną stabilności, podczas gdy my pragniemy satysfakcji. Żadne z nas nie radzi sobie za dobrze mówiąc o swoich uczuciach. Wyraźnie. W tym samym czasie, potrafimy zrozumieć siebie. Erin delikatnie naciska pedał gazu i pyta. – Dlaczego to robisz? - Co robię? - To. - Rozmawiasz z kimś? Przypuszczam, że to dlatego, bo inni są już zmęczeni naszym zachowaniem. - Pieprzyć innych, durniu. Nie odpowiadam. To dlatego ludzie są bezpieczni, gdy znajdują się daleko ode mnie. Z dala. Kurwa. Kim jestem, że nawet myślę o tym by znaleźć się bliżej Maxx? Możesz to wziąć jako podpowiedź. Przebywanie blisko mnie, nie kończy się za dobrze. Dla każdego. - Dlaczego odpychamy ludzi, którzy po prostu chcą się do nas zbliżyć? Tylko zapobiegamy by zbliżyć się do kogoś, by poczuć te głębsze połączenie z kimś poza rodziny? To nie jest zdrowe.

Odwracam twarz do okna, tak jakbym nie słuchał. Jakbym mógł ją zignorować. A może ona przestanie mówić. Może skończy naciskać. Może zatrzyma…. - Nie ignoruj mnie – domaga się głośno. No cóż warto było spróbować. - Dlaczego Logan? Dlaczego odpychasz od siebie innych? - A dlaczego nie? – odpalam z zaskoczenia. Erin nie odpowiada. – Dlaczego takie znaczenie ma coś co robimy? - Bo może, możemy dowiedzieć się dlaczego jesteśmy tacy na zewnętrz i dzięki temu będziemy mogli przez to przejść. – Erin ciągnie mnie w stronę parkingu. – Nie możemy żyć tak dalej, możemy? Za każdym razem, gdy jest ktoś obok, kto się o nas troszczy, czy kocha nas, uciekamy. My nie uciekamy. My, kurwa, biegniemy sprintem. - Nie wiem jak ty Kellar, ale ja już jestem zmęczona tym, pieprzonym uciekaniem.... – Jej głowa opada na oparcie fotela, patrzy przez okno, próbując zebrać myśli. Dobrze. Tak. Czasami jestem zmęczony tym uciekaniem. Ale całe moje życie spędziłem na ucieczce. To zapewniało mi bezpieczeństwo. To właśnie w taki sposób chronię to, co kocham. To w taki sposób utrzymuje, tych co kocham, żywych.

Rozdział 2 -Maxx Skubię miękkie precle, które Tony przyniósł mi na lunch. Słony smak utrzymuje się na moim języku, gdy słucham jego pomysłów dla nadchodzącego „Ho-Down Sho - Down” wydarzenia, które odbędzie się w ciągu kilku kolejnych dni. Pokazywał mi tematyczne szablony, przez ostatnie 45 minut i gdyby nie to, że przyniósł mi tego precla, rozważałabym możliwość zaklejenia jego ust taśmą. Choć bardzo się cieszę, że tak pasjonuje się swoją pracą, to nie zawsze odczuwam tę potrzebę, by znać każdy szczegół. Szczerze mówiąc, przeszkadza mi w rozmyślaniu, w którym chcę zatonąć. Tak, oczywiście o Loganie! I tak, ciągle odtwarzam jak popycha mnie na ścianę, podczas gdy jego palce szukają stringów, których z resztą nie miałam na sobie, jednak moja wyobraźnia żyła własnym życiem. Ja, na kolanach, klęcząca na kanapie, otwarta na niego, by mnie po prostu wziął. Ja na schodach, niczym orzeł z rozpostartymi skrzydłami, gotowa, by mnie posmakował. Wow. Przyznaję, może marzyłam o Loganie zbyt dużo na dzisiaj. Po naszej luźnej wymianie wiadomości tekstowych, prawie tydzień temu, wszystkie sprawy między nami wróciły do normalności. Albo do tego, co my nazywaliśmy normalnością. Śmiech. Przytulanie. Wspólne drzemki. Ale nic seksualnego. Możesz w to uwierzyć? Wracamy do punktu wyjścia. Po żenującym epizodzie w samochodzie, wróciliśmy do naszego kwadratu. Ugh. Teraz możesz obwiniać moją wyobraźnię, przez co tak szaleje. -Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – pyta Tony, pochylając się do przodu i wsuwając ołówek za ucho. -Mmhm – zlizuję sól z palców. Nie wydaj mnie. Zanim dostaje szansę udowodnienia mi kłamstwa, Erin otwiera drzwi biura. - Gotowa? - Tak! Zeskakuję z biurka, wdzięczna za szansę ucieczki od wspaniałego świata komputerów.

Tony obraca się na krześle – A gdzie to wasza dwójka się wybiera? - Zakupy kostiumów –Erin odpowiada szybko, wsuwając telefon do kieszeni, na tyłku swoich jeansów. – Maxx i C.J potrzebują kostiumów. - Masz już swój? – Pytam Tony’ego, który teraz, siedzi odchylony na krześle, z rękoma założonymi za głowę, wyglądając jak fantazja każdego kujona. Czy to źle, że mam ochotę wspiąć się na jego kolana i rzucić na te usta? Tak. Masz rację. Wiem lepiej. Ale możemy pominąć tylko to jedno? Nie doświadczyłam żadnej akcji od tygodnia, co zaczyna zbierać swoje żniwo na mnie. Myślałam, że życie przed tym, jak poznałam dotyk Logana było szorstkie, ale teraz wydaje się jakąś torturą dwudziestego pierwszego wieku. Czuję się jak cholerny zakładnik wojny płci. Pogadamy! Przysięgam, powiem ci wszystko, co tylko chcesz wiedzieć, jeśli tylko będę mogła poczuć usta Logana na moich ponownie. Lub jego palce na moich sutkach. Boże, nie mogę powstrzymać tego cholernego napalenia. - To kowbojski klimat. Naprawdę myślisz, że żyję w Teksasie i myślisz, że nie jestem właścicielem kilku kowbojskich rzeczy? – Mały uśmiech, powoli pojawia się na jego twarzy. Pragnę pełzać po tej twarzy. Zła Maxx! Zła! - Zaczynamy myśleć stereotypowo – Zawracam mu głowę, zawieszając moją torbę z laptopem na swoim ramieniu. - Och, tak jak twój chłopkach ‘Niezłomny’ co nie? - Ta uszczypliwość wywołuje u Erin chichot. Przypomnij mi, że mam jej później dogryźć. - Posiada własne kowbojskie ubrania czy myśli stereotypowo? -Ty mi powiedz…. Przed tym, zanim mam szansę otrząsnąć się po jego odpowiedzi, Erin chwyta moją rękę. – Chodź Sally Sue, musimy zaraz rozpocząć poszukiwania. Coś mi mówi, że ten proces może potrwać dłużej niż zwykle. - Miłej zabawy dziewczęta – Głos Tony’ego zanika zaraz za mną, gdy Erin ciągnie mnie w kierunku baru. Czy tylko mnie się tak zdawało, czy Tony wydawał się nieco zdenerwowany rozmową o Loganie? Czy to była zazdrość? Chodzi mi o to, że

pomyślałam, iż był trochę zazdrosny, ale brzmiało to dobrze… prawie nieprzyjemnie. Czyżby te słowa miały być surowe w stosunku do mnie lub w stosunku do Logana? Cholera! Dlaczego Erin, wyciągnęła mnie z stamtąd tak szybko? ******* W samochodzie słucham opowiadań Erin, o jej zajęciach, które powoli dobiegają końca; chce skończyć w najlepszej piątce, ale trochę obawia się niektórych egzaminów. Nawet ja to wiedziałam. Jest jedna rzecz, dotycząca jej. Gdy się stresuje, gotuje. Nie tylko gotuje w stylu „Hej, zostawiłam gorący posiłek na obiad”, ale gotuje, jak „Hej, nasz dom jest pełen dań z menu meksykańskiej restauracji”. Ma słabość do meksykańskiej kuchni. Jej rodzice spotkali się w meksykańskiej restauracji, więc matka gotowała tego typu jedzenie dość często i ten zwyczaj przeszedł na nią. Dobrze, że wszyscy lubimy meksykańskie jedzenie. Rozmowa o jej zajęciach zanika, gdy znajdujemy się w sklepie patrząc na ubrania, których nigdy nie założyłabym poza ringiem. Ok, tak, większość tego gówna, które ona mi wciska a których nie założyłabym poza ringiem, nigdy bym na siebie nie założyła. Nie uważałam, że zachodni wygląd jest dobry. Tylko dlatego, że mieszkam w Teksasie nie oznacza, że muszę być właścicielką kowbojskich butów, dżinsowych spodenek i kowbojskiego kapelusza. Jeśli już musisz to wiedzieć, nie mam ani jednej z tych rzeczy. Cóż, nigdy nie posiadałam. Jednak mam zamiar, zostać dumną właścicielką wszystkich trzech i prawdopodobnie paska z ponadgabarytową, wielkości tyłka, klamrą. Nie oceniaj mnie! Nic z tego nie jest moją winą. - Naprawdę? – Moje dąsy pogarszają się, gdy Erin pokazuje mi dżinsowe szorty z kieszeniami. – To spodenki czy bielizna? - Maxx…. - Tak jakby, niespodziewanie słońce miało tam przyświecić. Erin obraża się, z przesadnym gestem odrzuca spodenki na półkę i kontynuuje poszukiwania.

- Więc… Jak tam sytuacja między tobą a Loganem? Bez wahania, mamroczę. – Nie istnieje. Nagle zatrzymuje się. – Co? Cholera. Dlaczego mi nie przypomnisz, że mam trzymać gębę na kłódkę? - Nic nie powiem. Odmówić i rozproszyć. Jeden z niewielu sposobów, by wygrać z Hart. - A co sądzisz o tym? Pytam, trzymając zakrywający biust, koloru górskiego kryształu, top. - Wydaje mi się, że wygląda jakby, coś nie wyszło, z poza lekcyjnym projektem dla cheerleaderek. – Zaskoczona warknęła i odrzuciła top na półkę. – Teraz, wracając do Logana. Co masz na myśli, mówiąc że nie istnieje? Z ciężkim westchnieniem, opieram się o filar, stojący przed szklanym blatem – To znaczy, że rzeczy powoli wracają do normy. - Już się dłużej nie wygłupiacie? Moje policzki rumienią się, gdy przypomnę sobie, jak wczołgiwał się na moje łóżko, a jego dłoń wędrowała między moje nogi. Nagle czuję jego ciepłą dłoń, głaszczącą zewnętrzną część mojego uda, aż do kości biodrowej, kierując się do wewnętrznej strony uda. Na tę myśl dostaję gęsiej skórki. Też dostałaś gęsiej skórki, co? - Przestań to sobie obrazować – awanturuje się i wyciąga mnie z powrotem, z dala od pomysłów, za które powinnam podyktować sobie osobistego klapsa. – Odpowiedz na pytanie. - Nie, Erin. Nie zostało nic, oprócz wygłupów. - Całowanie? - Nie. - Więc co wtedy robicie? - Normalne rzeczy. Kolacja, telewizja, gry wideo. - Karmicie się wzajemnie swoim jedzeniem, przytulacie i flirtujecie grając w gry wideo – tłumaczy. Czy to nie jest to, co właśnie powiedziałam? To znaczy, nie muszę tobie tego wszystkiego przeliterować, jak jej, prawda?

- Pozwól, że zapytam – Erin, wraca do naciskania i poszukiwania czegoś, co miejmy nadzieję, zasłoni więcej niż jeden pośladek. – Ile razy w tym tygodniu, wymknął się, by zamoczyć gdzieś fiuta? Czuję się zażenowana, słysząc jej słowa. – Poważnie? I dlatego musiałaś użyć, podkoloryzowanego języka? Przysięgam, ona brzmi jak Logan. - Tak, musiałam. – Chichocze, po czym przygryza dolną wargę. Przewracam oczami, wzruszając ramionami. – Nie wiem…. -Pomyśl o tym. To znaczy, naprawdę to przemyśl, Maxx. W porządku. Zanim wychodzi do pracy, je śniadanie ze mną, potem jedzie na trening, kiedy ja wychodzę. Kiedy wracam do domu, albo jemy wspólną kolację, albo gdzieś wychodzimy zjeść. Byliśmy na kręglach kilka nocy temu. On faktycznie zasypia, praktycznie każdej nocy, w moim łóżku, ale czasami wychodzi rano do swojego. Mówi, że kopię gdy śpię, a ty byś nie kopała jeśli ktoś próbowałby zniszczyć wszystkie twoje osłony? Toż to samoobrona! - To znaczy, zwykle jest to dość oczywiste, gdy wychodzi sobie ulżyć, ale ostatnio …myślę, że naprawdę tego nie robił. Nie mogę powiedzieć tego na pewno -. - Ale możemy założyć, że tego nie robi? - Nie powinnaś nic zakładać. - Tak myślisz? – Ton Erin zmienia się na taki, który ostrzega przed jej mądrością. Jeszcze bardziej. - Więc, nie jest bezpiecznym zakładać, że nie założysz tego? – Ona trzyma coś, co wygląda jak góra kostiumu kąpielowego, z brzydkim, flanelowym drukiem. Bez wahania, moja twarz się wykrzywiła. Wiem, że twoja też. - Dokładnie. Jeśli znasz kogoś, tak samo jak ja ciebie i jak ty Logana, to bardziej akceptowalne jest założenie tego. Teraz, na podstawie tego co mi powiedziałaś, może on próbuje zrobić to właściwie z tobą. – Zaczyna się uśmiechać, zanim mamrocze – Po raz pierwszy w życiu. Czyżby uważała, że jej nie słyszymy?

-Myślę, że doszukujesz się, zbyt wielu rzeczy w tym wszystkim. - I jeszcze raz, nie sądzę byś umiała wyczytać w nim wystarczająco dużo. – W końcu, trzyma w dłoni coś, co jestem w stanie zaakceptować, czerwono – biała, krótka bluzeczka do talii, która jest wyraźnie sznurowana z przodu. Tak bardzo, jak nie mam ochoty nosić, tego co trzyma w dłoni, nie chcę nic innego, co ona może mi zaoferować. Wyczuwając to, wręcza mi ją, bym przytrzymała, podczas gdy ona szuka czegoś na moja dolną część ciała. – Nie mówię tego, by wypełnić twoją głowę urojonymi fantazjami, ale wydaje mi się, że możesz być dla Logana tą jedną, jedyną…. Jedną, jedyną? Jakbyśmy się umawiali? Czy to jest tym, co właściwie robimy? Czy wszystkie wspólne obiady i przytulanie, są początkiem naszych randek? Na pewno Logan nie mógł zacząć umawiać się ze mną i nie powiedzieć mi o tym? Masz rację. Co do diabła jest ze mną nie tak? Oczywiście Logan, zaczął się ze mną umawiać i zapomniał mnie o tym poinformować? Więc jeśli się spotykamy... czy to znaczy, że jestem jego…. - Hej! Piskliwy dźwięk, spowodował tik w moich oczach. – Jesteś współlokatorką Niezłomnego! Razem z Erin odwracamy się, by zobaczyć jedną z bliźniaczek Olsen, stojącą przed nami, ubrana w obcisłą, czerwoną miniówkę i czarny top bez pleców, z błyskawicznym zamkiem z przodu. Jednak, nie wyglądała jak jej siostra, czy jej klon, tylko jak kolejna laska. Niższa, szersza i głośniejsza, sądząc po tym jak żuła gumę niczym koń. Czy to naprawdę taki problem, żuć z zamkniętymi ustami? Przecież to, pieprzona guma. - Jesteś jedną z uciekinierek z zoo – Erin mamrocze, marszcząc i podziwiając dżinsową spódniczkę, wiszącą nad jej ramieniem. Ta niższa wygląda na lekko obrażoną. Cóż, przynajmniej ona ma połowę mózgu. - Ona żartowała – jednonocna przygoda, doprecyzowując. Erin, zwraca się do mnie – Nie, nie żartowałam.

Chichocząc, zarzuciła na Erin swoją chudą dłoń, wciąż myśląc, że żartowała. – Zobacz, tamtej nocy ja i Candy spiknęliśmy się z Niezłomnym, a byłyśmy ubrane jak małpy na tę imprezę Rumple in the Jungle…. Dalej nadawała, a ja pogrążyłam się we własnym roztargnieniu. Czy ona właśnie powiedziała, że jej koleżanka ma na imię Candy? Chcesz się ze mną założyć o dziesięć dolców, że właśnie tak ma na imię? Podwajam stawkę i założę się, że imię tej pierwszej rymuje się z jej imieniem. Wtrącając się, Erin mówi – Czego znowu chcesz? Uh… Mindy, czyż nie tak? - Mandy – dziewczyna chichocze i poprawia swoją maleńką torebkę. Mówiłam ci. - Po prostu się zastanawiałam, czy nie wiesz, czemu Niezłomny nie odezwał się do mnie? – Ta informacja zmusza Erin do śmiechu, a ja już wiem wszystko. O dobry Boże, ona nie potrzebuje tego udaru ego teraz. - On ma dziewczynę. – Erin mówi z dumą, gdy twarz Mandy momentalnie się wykrzywia, jakby nie rozumiała co się do niej mówi. Kontynuuje swoje niezręczne wpatrywanie się w nas, czekając aż przetworzy w końcu tę informację. Tak szczerze, wyglądała jak małe dziecko starające się dopasować kwadratowy klocek do kwadratowego otworu. - Nie –W końcu potrząsa głową, wymachując ręką ponownie w naszą stronę. – One po prostu sobie z nami żartują. – Popycha łokciem swoją koleżankę. – Mają te wszystkie, szalone, dziwne żarty, których nie rozumiem, ale są naprawdę śmieszne! Jeśli ona ich nie rozumie, to skąd do cholery wie, że są naprawdę śmieszne? - Jaki żart? – W końcu dołączam do rozmowy. - Jak ten, że mówicie nam, że Niezłomny jest już nieślubny. Porażka. Po prostu… porażka. - Analfabetą – Moja korekta wywołuje jej chichot2. 2 W oryginale nieślubny i analfabeta są podobnymi słowami – illegitimate i illiterate

- Racja! Tak! – Potrząsa głową i wyciąga swój telefon, wystukując coś swoimi tipsami – To było takie zabawne! Niezłomny nie jest taki, wie jak rozmawiać…. - To znaczy, że nie potrafi czytać! - Erin i ja cicho chichoczemy. - To też – Mówi, zanim możemy usłyszeć jej dzwonek o przychodzącej wiadomości, po czym unosi głowę i pokazuje nam tekst. Erin i ja pochylamy się nad telefonem, by przeczytać wiadomość. JA: PLOTKA GŁOSI, ŻE MASZ DZIEWCZYNĘ. TO PRAWDA? TO DLATEGO NIE WYSYŁASZ MI JUŻ SEKSOWNYCH WIADOMOŚCI? NIEZŁOMNY: NIE. JA: NIE CO? NIEZŁOMNY: NIE MAM DZIEWCZYNY. Wyciągam moją wizję z powrotem i daję Erin spojrzenie, robiąc wszystko co w mojej mocy, by ukryć swoje emocje, choć rosnąca gula w gardle skutecznie mi to utrudnia. Dlaczego do cholery, znowu się tym denerwuję? Tak bardzo jak chciałam by miała rację, ale czy wie, jak bardzo się myli? Ponieważ, zawsze, gdy ja zaczynam pokładać w nim jakąś nadzieję, zawodzi, z resztą jak zawsze robi? Poznałaś go. Wiedziałaś, że myli się, myśląc o mnie jak o jego dziewczynie, prawda? - Jesteście takie zabawne – Mandy potrząsa głową, chowając telefon. – Pewnego dnia w końcu, zrozumiem wasze żarty…. - Pewnego dnia. – Podkreśliła Erin. - Hej Mandy, film rozpoczyna się za dwadzieścia minut. – W końcu odzywa się jej przyjaciółka. - O tak! Muszę iść – Macha nam i odchodzi w tych swoich czerwonych szpilkach, pozostawiając za sobą ślad perfum. - Przyszła. Odezwała się. Zirytowała nas. – Erin przewraca oczami, zanim zwraca się do mnie. Podnoszę lewy kącik ust w górę – Spójrz, Maxx… - Nie. – Przerwałam i udawałam, że jestem zainteresowana ubraniami przede mną. – Nie chcę tego wysłuchiwać. - Ale Maxx….

-Nie, Erin. Nie słuchasz mnie. - Cholera! Ja…. - Panie – przerywa nam znajomy głos. Odwracam się i szeroko uśmiecham. –Hej C.J. Co ty tu robisz? - Garderoba – Przytula mnie, przed próbą objęcia Erin. Trzymała palec, zatrzymując go i wymachując w jego stronę. Zanim, może spytać, wzdycham. – Ona jest po prostu wkurzona, bo się pomyliła. - Nie mylę się, Maxx! - Całkowicie się mylisz. – Powtarzam, patrząc na C.J’a – Ale cieszę się, że tu jesteś. Ze znużeniem, opiera dłoń na regale za Erin, więc teraz została uwięziona między nami. - Co się dzieje? - Nic – ja i Erin, rechotamy zgodnie ponownie. Byłyśmy przyjaciółkami, przez większą część naszego życia, więc czy to, co się dzieje jest naprawdę szokujące? - Ok. – Wzdycha C.J. –Czy wasza dwójka powie mi, czemu pachnie smutkiem i pudlem obok was? Żart, powoduje, że razem z Erin chichoczemy, zanim Erin żartobliwie wypycha piersi. To zalotny flircik z lekkim naciskiem, a swoją drogą, na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek, wie o co jej chodzi. Dobra, przynajmniej ona wie, że on jej chce. To więcej, niż ja mogę powiedzieć o mojej aktualnej sytuacji. Ohh. Nie. Nie zaczynaj. Nie słuchałam Erin. I ciebie też nie chcę słuchać. Nie teraz. Po prostu… odpuść. Po tym jak Erin dobrała mi mój strój i zapewniła mnie, że będzie pasował, kręciłam się wokół, ponieważ Erin, była moją podwózką do domu, a teraz zastanawiała się jaki rodzaj dżinsów C.J. powinien włożyć. - Nie mogę tego założyć – uchylił drzwi szatni z niezadowolonym wyrazem twarzy – Te ciuchy, zbyt mocno przytulają moich chłopców. Erin oparła swoją wolną rękę na biodrze. – Teraz już wiesz, dlaczego nazywają je ściskającymi orzeszki.

- Kochanie, tylko dwie rzeczy mogą przytulać moje orzeszki i na pewno nie są nimi dżinsy. – Mruga do niej, podnosząc swoje ciemne brwi, a Erin warczy z obrzydzeniem. - Dobrze. –Erin szydzi. – Zaraz wrócę. Tak szybko, jak znajduje się poza zasięgiem słuchu, C.J. opiera się o drzwi szatni, czując się wyraźnie nieswojo w tych dżinsach. – Proszę, powiedz mi, że ona nie nienawidzi mnie tak bardzo, jak stara się to okazać? Uśmiechając się, oparłam się plecami o filar i siadłam na podłogę. Czy ja właśnie siedzę na brudnej podłodze domu towarowego? Prawdopodobnie. Ale nie zauważyłam wokół, żadnych krzeseł, łatwiej poradzić sobie z Erin siedząc, niż stojąc. Dlatego sobie tak dobrze z nią radzisz, nie? - Nie nienawidzi cię – spoglądam na C.J. z uśmiechem. – Tak naprawdę bardzo cię lubi. Jego zielone oczy błyszczały, a ramiona schowane pod zielonym polo, zrelaksowały, rozciągając go. – Tak? On jest naprawdę przystojnym facetem. Oprócz modelowej budowy, jego rysy twarzy były ostre, ale zapraszające, kiedy był zrelaksowany. Albo gdy był pewny siebie. - O Boże, tak. Jeśli chodzi o facetów, to musisz myśleć o Erin, jak o dziewczynce ze szkoły. Jeśli ona ciągnie cię za włosy i rzuca w ciebie kamieniami, to dlatego, że cię lubi. Bój się, gdy stanie się dla ciebie miła. To znak, że coś się zbliża, coś złego. - Złego, jak kolano lądujące w moich orzeszkach, tak? - Złego, że potrzebna będzie opieka medyczna, by usunąć twoje jądra z przełyku. C.J. uśmiecha się w moją stronę, kiwając głową z aprobatą. – Więc, czym ciebie straszy? Szybko kręcę głową. – Nie jestem zastraszona. - Powiedziała to z ostrym nastawieniem. Olśniło mnie.

Każdy, kto spędził zbyt wiele czasu przy Erin, zaczyna brzmieć tak jak ona. - No weź, pogadaj ze mną. Co się dzieje? – Kiedy nic nie mówię wzdycha – Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że może mógłbym pomóc? Oczywiście, może ty i Erin nie dostrzegacie wszystkiego, mając bezpośredni wgląd w sytuację i dlatego trzecia obiektywna osoba, mogłaby wnieść dodatkową perspektywę? Więc, od tego jesteś ty! Ale poczekaj, nie… ty nie jesteś obiektywna … . - W porządku. Załóżmy, że jest taki facet, ma reputację… cóż… męskiej dziwki - . C.J. zaczął chichotać – Męska dziwka? - Delikatnie mówiąc. Jest uznawany za męską dziwkę, ale nagle zaczyna wygłupiać się z pewną dziewczyną i przez to odcina się od zabawy z innymi dziewczynami, ale gdy zapytała, czy jest jego dziewczyną, on twierdzi że nie. Co o tym sądzisz? - Logan i jego tchórzostwo. – Odpowiedź C.J.’a zbija mnie z tropu. Odpowiada z fałszywym uśmieszkiem na twarzy – Och, nie powinienem przypuszczać o kim rozmawiamy, tak? Czy naprawdę byłam taka oczywista? - Każdy, kto kiedykolwiek widział Logana, patrzącego w twoim kierunku dłużej niż pięć sekund, wie, że jesteś dla niego kimś ważnym. - Wydaje mi się, że nie załapał tej notki. - Załapał – C.J. podrapał się po karku. – On po prostu nie potrafił tego przeczytać. I jak to niby miało mnie pocieszyć? - Spójrz, Logan odciął całą kolejkę chętnych cipek, co dla faceta jest wielką rzeczą. Szczerze mówiąc spójrz na jego przeszłość. Wykorzystywał każdą chętną dziewczynę, prawda? - Każdą dziewczynę. - Dobrze, a teraz jest tylko jedna, której chce i nie próbuje jej zdobyć w taki sam sposób jak resztę, prawda? Zaintrygowana jego słowami, skinęłam głową. – Kontynuuj.

- Więc stara się, bez podejmowania próby. Zamiast po prostu, wejść aż po jajca i powiedzieć ‘hej może się umówimy’, jeździ wkoło tego, by mieć pewność, że jeśli wejdziesz na jego terytorium, będziesz jedną jedyną tam. I może nie być dla niego komfortowym, nazywanie ciebie swoją dziewczyną… - Bo jest tchórzem. Co? Miło usłyszeć opinię kogoś, spoza naszej czwórki, nie stawiającej Logana na szczycie mody. - Racja – C.J. próbuje walczyć ze śmiechem. – Mimo, że nie jest dla niego wygodne, nazywanie ciebie jego dziewczyną, bo jest tchórzem, to oczywiste jest, że zmierza w tamtym kierunku. On po prostu potrzebuje czasu. I możliwości. Poradziłbym ci, byś była cierpliwa. W końcu dotrze do tego. - Tak? A skąd wiesz? - Ponieważ jestem w jego butach… - Odpowiada po czym Erin podchodzi, trzymając dwie kolejne pary dżinsów. - W porządku Panie Psioczący i Marudzący. Przyniosłam ci jeszcze dwie pary dżinsów. – Erin jęczy, trzymając je przed nim. C.J. sięga po nie, po czym dodaje z uśmieszkiem – Gdybyś miała teraz kamień, pewnie rzuciłabyś mnie nim? Mruży czy i przybiera pozę suki – Gdybymwłaśnie miała kamień, to bym cię nim walnęła w głowę. Zerka nad nią i puszcza mi oczko, zanim szybko wycofuje się do przebieralni. Niemal natychmiast Erin obraca się w moją stronę – Czy on właśnie do ciebie mrugnął? Kręcę głową, a ona szybko się odwraca. Oto wskazówka, potrzebna w sytuacji, gdy kiedykolwiek, miałabyś do czynienia z Hart, nigdy nie daj po sobie poznać, że grasz w innej drużynie lub coś podobnego. To jedyny sposób, jeśli chcesz przeżyć, ponieważ jeśli się dowiedzą, że próbujesz znaleźć im kogoś, w kim mogłaby się zakochać, mogą spowodować u ciebie uszczerbek na zdrowiu. Nie przesadzam. Logan próbował umówić Erin za jej plecami, z facetem, który wyglądał na mądrego i

był totalnie w jej typie. Kiedy wróciłam do domu, uderzyła Logana tak mocno w jego orzeszki, że myślałam, że będę musieli usuwać je chirurgicznie. Sama myśl o tym wzbudza we mnie dreszcz. U ciebie również? Myślisz, że C.J. ma rację? Myślisz, że Logan robi wszystkie te rzeczy, by udowodnić mi, że mnie chce… jako swoją dziewczynę? Po pierwsze, nie przeleciał mnie w samochodzie, a teraz zabiera mnie na randki, no ten dodatkowy bonus, nie spotyka się z nikim innym. To musi coś znaczyć, prawda? Czekaj. Czy Erin, nie wyliczała mi tych samych rzeczy jakiś czas temu? Nie mów jej że miała rację. Przysięgnij. - Hey Erin, a co ty na to byśmy wybrali się na drinka, po tym? – C.J. przechadza się w nowych dżinsach, kopiąc nogami, starając się zrobić sobie więcej miejsca. - Bardzo bym chciała, ale… ale muszę odwieźć Max do domu – Ten jej fałszywy uśmieszek, pewnie miał go zasmucić, ale wręcz przeciwnie, uśmiecha się. On zawsze się do niej uśmiecha. Denerwuje ją, ale lubi kiedy jest zdenerwowana. Cholera, zasługiwała na to czasami. - Mogę wrócić do domu twoim samochodem, nic wielkiego. – Moja propozycja, sprawia, że kieruje na mnie swoją uwagę. Gdyby była zbirem rodem z komiksu, i mogłaby strzelać laserem z oczu, to zapewne byłaby, numerem jeden wśród bohaterów, najbardziej poszukiwanym przestępcą. Wow, zobacz co się dzieje, gdy Logan nalega na oglądanie kreskówek przy śniadaniu? - Idealnie – C.J. odpowiada, zanim Erin ma szanse się sprzeciwić – Kolacja też? Jestem głodny. - Brzmi idealnie – mówię, wstając i wyciągając dłoń po klucze do jej samochodu. - Uh… możesz nam wybaczyć na chwilkę? – Łapie mnie za rękę i ciągnie z powrotem do działu makijażu i perfum, daleko od jej randki. Teraz, gdy jesteśmy wystarczająco daleko, atakuje mnie. – Oszalałaś?! Nie chcę z nim iść na żadną kolację!

- Tak, chcesz. To dlatego zaciągnęłaś mnie tutaj. - Maxx… - Spójrz, obie wiemy, że go lubisz i chcesz z nim iść na drinka, więc po prostu zrób to. Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, wmów sobie, że robisz to, bym mogła spędzić trochę czasu sam na sam z Loganem. – Moja sugestia, szybko zmywa to rozdrażnienie z jej twarzy. - Czy wasza dwójka ma zamiar porozmawiać? Zacisnęłam usta. Ta rzecz dotyczy nas. Nie naciskamy na siebie, by rozmawiać o wszystkim. To jest prawdopodobnie główna przyczyna, wszystkich tych cholernych problemów pomiędzy nami, co? - Dobrze, ale jeśli masz zamiar przemawiać językiem Logana, przynajmniej nie rozmawiajcie na kanapie? - Umowa. Erin wypuszcza długie westchnienie ulgi. Bardzo chciała wyjść gdzieś z C.J., ale nie chciała się z nim pokazywać na zewnątrz. Jest po prostu taka sama jak Logan, przysięgam. Totalna ignorancja tego, co mieli przed sobą. Jak to nazwał go C.J.? Tchórz. Jeep. To wydaje się pasować. Przebiegły uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Jeszcze jedna rzecz. Przerażona tą nagła zmianą, wyjąkałam – C-cc-ccoo. - Taki mały trik. – Odkłada ubrania na ladę, chwyta butelkę wody kolońskiej i spryskuje papierek jednym z testerów. Macha kilkakrotnie papierkiem tam i z powrotem, daje mi szanse go powąchać, po czym ociera nim moje plecy. Najdziwniejszy zwrot akcji w historii. - Co do cholery robisz, Erin? - Ten zapach – Wyrzuca pasek – Czyż nie takiego używa Tony. Teraz, kiedy masz jego odrobinkę na sobie, Logan wbije kilka kołków z zazdrości. Zaufaj mi. Jeden z najstarszych trików z książek. - Spośród wszystkich książek, które czytałaś… - Później mi podziękujesz – wyciąga kluczyki z kieszeni i wręcza mi je.

- Prowadź bezpiecznie. - Zawsze tak robię… - Odpowiadam z lekkim uśmieszkiem, gdy powoli odchodzę. – Jedź bezpiecznie…. Erin wypuszcza krótki chichot – Zawsze tak robię. I wiem, nad czym się, zastanawiasz… i tak. Tak, miałam na myśli ten seksualny podtekst.