Agnieszka1301

  • Dokumenty420
  • Odsłony84 168
  • Obserwuję136
  • Rozmiar dokumentów914.6 MB
  • Ilość pobrań42 804

G. Rulon - Only for you

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :4.6 MB
Rozszerzenie:pdf

G. Rulon - Only for you.pdf

Agnieszka1301 Dokumenty
Użytkownik Agnieszka1301 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 318 stron)

2 Poniższe tłumaczenie w całości należy do autorki jako jej prawa autorskie i stanowi materiał marketingowy służący promocji autorki w naszym kraju. Ponadto, tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści majątkowych, a co za tym idzie, każda osoba wykorzystująca tłumaczenie w celach inne niż marketingowe, łamie prawo. !!!!!OBOWIĄZUJE ABSOLUTNY ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA TEGO TŁUMACZENIA!!!!! Tłumaczenie : speedway1989 Korekta: AnusiakLl

3 SPIS TREŚCI Prolog.......................................................................................................... 4 Rozdział 1 ................................................................................................... 6 Rozdział 2 ................................................................................................. 22 Rozdział 3 ................................................................................................. 31 Rozdział 4 ................................................................................................. 42 Rozdział 5 ................................................................................................. 53 Rozdział 6 ................................................................................................. 66 Rozdział 7 ................................................................................................. 78 Rozdział 8 ................................................................................................. 96 Rozdział 9 ............................................................................................... 109 Rozdział10 .............................................................................................. 124 Rozdział 11 ............................................................................................. 139 Rozdział 12 ............................................................................................. 159 Rozdział 13 ............................................................................................. 182 Rozdział 14 ............................................................................................. 197 Rozdział 15 ............................................................................................. 216 Rozdział 16 ............................................................................................. 233 Rozdział 17 ............................................................................................. 248 Rozdział 18 ............................................................................................. 268 Rozdział 19 ............................................................................................. 282 Rozdział 20 ............................................................................................. 299 Epilog...................................................................................................... 312

4 Prolog Studenci Uniwersytetu Hensley żyją w strachu. Autor: MatthewSmith Studenci Uniwersytetu Hensley boją się o swoje bezpieczeństwo, po brutalnych atakach na terenie kampusu, które zaczęły się w październiku ubiegłego roku. Według porucznika policji w Suffolk, Ray’aCartone „ W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zostało zgłoszonych siedem brutalnych przestępstw.” Mimo iż, Departament Policji w Suffolk (SCPD), odmówił podania szczegółów odnoszących się do ataków, prawdopodobnie po to, by zniechęcić potencjalnego naśladowcę, są znaki mówiące o jednym napastniku, który odpowiadał za wszystkie ataki do chwili obecnej. „Obecnie prowadzimy dochodzenie w sprawie przestępstw, mających miejsce na kampusie Hensley i mamy nadzieję, że szybko dojdzie do ujęcia sprawcy, by zapobiec takim atakom w przyszłości. Powiedział porucznik Cartone na poniedziałkowej konferencji. Całe ciało studenckie jest zaniepokojone, domagając się tym samym, by władze uniwersytetu podjęły bardziej agresywne działania zapobiegawcze.

5 Studentka drugiego roku, Marilyn Stokes powiedziała: „Moim obowiązkiem jest przyjść na uczelnię i się uczyć. Zadaniem uczelni jest zapewnienie mi bezpiecznego środowiska do nauki. Co jest porażką.” Inna studentka, pierwszego roku Kelly Selonitakis stwierdziła: „ Bawię się, ale jestem ostrożna. Dokonuję modrych wyborów. Jednak to jest niewystarczające. Jestem przerażona. Nie chcę być następna”. Hensley stało się gorącym miejscem, w momencie, gdy uczelnie w całym kraju zostały poddane kontroli pod względem braku reakcji na gwałty bądź inne wykorzystywanie seksualne, zgłaszane przez studentów. Uczelnie są często oskarżane o tłumienie głośności i nasilenia zarejestrowanych skarg. Noc Należy Do Nas, lokalna grupa interesu kobiet, naciska SCPD, by przeznaczono dodatkowe środki pieniężne na dodatkowe dochodzenie. „Oni nie mogą siedzieć z założonymi rękami, z nadzieją, że plaga ustąpi.”Oni również nawoływali kobiety z Hensley do aktywnego zapobiegania przemocy wobec kobiet, w tym zwiększenie bezpieczeństwa w całym kampusie i zapewnienie bezpłatnych zajęć samoobrony dla studentów. Będziemy nadal śledzić wydarzenia na Uniwersytecie i informować o zaistniałych zmianach. Uniwersytet Hensley nie udzielił, żadnej odpowiedzi w tej sprawie.

6 Rozdział 1 „Świat nie jest pełen dupków. Ale są oni tak strategicznie rozmieszczeni, że natkniesz się na jednego każdego dnia. Auto nieznany - Uggghhhhh. Jęknęłam i ukryłam się w ciepłym kokonie mojej kołdry, słysząc ten najbardziej zjadliwy alarm. I te czerwone cyfry, wyświetlające się wprost w moją twarz, aż wreszcie zarejestrowałam, która jest godzina. - Sam!! Jest 6:30 rano!! Czy ty straciłaś swój cholerny rozum? Krzyknęłam, do mojej kombinującej lokatorki, która bez wątpienia ponosiła odpowiedzialność na moją brutalną pobudkę. Drzwi do mojej sypialni, z skrzypniecie, powoli się otwierały, pozwalając mojemu ulubionemu kubkowi kawy urzeczywistnić się zza drzwi. Sam z wahaniem, machała ręką nad kubkiem kawy, unosząc tym samym niebiański aromat świeżo parzonej kawy w moim kierunku. Teatralnie powąchałam kawę, jak detektyw wyczuwający morderstwo, tak jak moje plany co do niej. - Nie, nie, nie. Musisz mi wybaczyć. Zanim ci go oddam. Podniosła rękę, w celu udaremnienia mojej próby kradzieży kawy.

7 Wpatrywałam się w moją najlepszą przyjaciółkę, zastanawiając się nad moimi opcjami. Ona bez wątpienia zasłużyła na okrutną karę, ale posiadała ten parujący kubek, którego tak bardzo pragnęłam. To była trudna decyzja. - Dobrze. Zostało tobie niechętnie wybaczone. Teraz daj mi ten kubek! Zaprałam kubek z jej rąk i pośpiesznie wzięłam łyk kawy, rozkoszując się jej bogatym smakiem. Spojrzałam na Sam z urazą. – Martw się, jak wytłumaczysz, dlaczego wkradłaś sie ostatniej nocy do mojego pokoju, ruszając mój budzik i ustawiając te krzyczące cholerstwo na budzenie o 6:30? Sam zignorowała moje oburzenie, naturalne. Znając mnie piętnaście lat, była w pełni świadoma konsekwencji budzenia mnie. Czekała, aż spożyję większą dawkę mojego stabilizatora nastroju, przed złożeniem wyjaśnień. - Pamiętasz, seminarium samoobrony, sponsorowane przez uniwersytet? Urwała, cofając się o krok przed ogłoszeniem: „Zarejestrowałam nas na poranne sesje o 7:30. Otworzyłam usta by zaprotestować, ale Sam pospiesznie kontynuowała. - To tylko 90 minut raz w tygodniu. Pokręciłam głową – Poważnie? - Trzeba uczestniczyć w sześciu sesjach, abyśmy dostały kredyt od Uniwersytetu za udział. Kredyt za który nie musimy płacić. To łatwe pieniądze. Przecież wiesz, jak kochasz darmowe rzeczy. Kontynuowałam moje patrzenie spod łba na nią, niewzruszona jednym kredytem, którego nie potrzebowałam by skończyć studia w maju. Sam opadły ramiona, gdy spojrzała na mnie tym swoim szczerym spojrzeniem: -Boję się Everleigh, o nas obie. Policji nie udało się zapobiec atakom. Co tydzień kolejna dziewczyna zostaje pobita i wyrzucona na terenie kampusu. Musimy coś zrobić, by chronić siebie. Jej obawy były uzasadnione, sama byłam przerażona. Brutalność ataków i ich częstotliwość nadal rosła. Chociaż kilka szczegółów wyciekło do wiadomości publicznej, to plotki jakie słyszeliśmy na kampusie, były bardzo przerażające.

8 Wydałam przesadzone westchnienie, chociaż życzyłam sobie by nie było to konieczne, wiedziałam, że mimo wszystko powinnam wziąć w tym udział. – W porządku. Zrobię to, jeśli obiecasz być moim partnerem. - Zgoda! - Szybko się zgodziła, z wyraźną ulgą, że nie będzie musiała uczestniczyć w zajęciach sama. - I zamierzam znaleźć sposób by wynagrodzić ci, te wczesne pobudki. - Wiem, że znajdziesz. - Uśmiechnęła się, najwyraźniej nie bojąc się mojej groźby. – Musimy wyjść za 20 minut, więc się pośpiesz i przygotuj. Więcej kawy jest w kuchni – twój obecny nastrój jest wystarczająco zły, bez dodawania kolejnej mieszaniny kofeiny. Rozejrzałam się wokół mojego pokoju, formułując plan ataku. Chciałam uczestniczyć w tych zajęciach z samoobrony, tak bardzo jak chciałam trzasnąć ręką w drzwi samochodu. Miałam ochotę schować głowę w piasek i udawać, że wszystko jest w porządku, ale ignorowanie niebezpieczeństwa, nie sprawi, że całe to zagrożenie zniknie. Jeśli nie podejmę działań, które miały mnie chronić, kto to zrobi? Spojrzałam ponownie na zegarek – 6:40 rano a ja wstawałam. Spojrzałam na moje łóżko z tęsknotą, trudem zawierającym moja frustrację Sam. Przypomniałam sobie, że była moją najlepszą przyjaciółką, niezależnie od niewygodnego zapisania mnie na zajęcia w moim imieniu. Samantha Elizabeth Magdalena Whitney, Sam, wychowywała się w willi na północnym brzegu Lond Island, otoczona wszelkimi udogodnieniami. Nie pragnęła niczego więcej, niż uwagi jej rodziców i zrozumienia. To była ta sama, stara historyjka – ojciec ciągle nieobecny fizycznie i emocjonalnie, matka przesadnie dbająca o każdy detal życia jej córki. Sam wyszła z tego bez szwanku, nie oczekując już dłużej uwagi ojca i pomijając propagandę jej matki. Podążyła swoją własną ścieżką życia – żyjąc radośnie i bez żadnych pretensji. Moja matka była ”lokalna” w nieruchomości Whitney, tytułowana synonimem gospodyni. To była idealna posada dla samotnej matki,

9 pozwalająca jej pracować, gdy byłam w szkole i tylko od czasu do czasu, wymagała opiekunki, gdy w posiadłości odbywały się wyjątkowe wydarzenia. Wynagrodzenie było skromne, ale została wyposażona w samochód, a jej bonifikata uwzględniała ubezpieczenie zdrowotne dla nas obu. Mama i ja, wynajmowałyśmy dwupokojowe mieszkanie w starszym kompleksie – mieszkałyśmy tylko 15 minut od posiadłości Whitney, jednak były to dwa różne światy. Mama starała się dać mi wszystko czego potrzebowałam i spełniała wiele moich zachcianek, jak tylko mogła. Rozumiała jak bardzo pozory wpływają na samoocenę młodej dziewczyny i pomysłowo chroniła mnie przed oceną innych. Nie miałam ubrań od znanych projektantów mody, ale nigdy nie musiałam pochylać głowę ze wstydu, lub co innego. Gdy nie stać nas było na zakup strojów, ona szyła mi kostium na Halloween ze starych ubrań jakie znalazła na garażowych wyprzedażach, aż miałam ekskluzywne w świecie mody dzieło, zawsze miałam zwycięski strój na szkolnej paradzie. Jak podrosłam, ona zawsze potrafiła znaleźć niesamowite rzeczy w tanich sklepach, których moje koleżanki tak pragnęły. Mogę sobie tylko wyobrazić, ile musiała zainwestować godzin, by znaleźć te skarbeńka, zmotywowana miłością do mnie. Ona nawet potrafiła wyrzucić pieniądze w błoto, umożliwiając mi zrobienie modnej fryzury, w modnym salonie, wiec moje włosy nie „były tylko ramką pięknej twarzy”. Kochała mnie całkowicie i udowadniała to nie tylko słowami, ale i czynami. Dopiero w ciągu ostatnich kilku lat, w pełni doceniłam, jak błogosławiona byłam – te błahe rzeczy były nieistotne w porównaniu z jej łaską i oddaniem. Sam i ja spotkałyśmy się, krótko po tym jak moja mama została zatrudniona przez Whitney’ s. Szkoła powiadomiła rodzinę Whitney, że Sam się rozchorowała, ale jej mama w tym czasie miała zaplanowane zakupy w Nowym Yorku. Więc wysłano moją mamę, by odebrała Sam ze szkoły i zaopiekowała się nią. Odkąd zajęcia w szkole były krótsze, mama zabierała mnie ze sobą do pracy, nie będąc w stanie zorganizować opieki dla mnie. Ja w tym czasem spędzałam popołudnia w towarzystwie Sam i od tego czasu byłyśmy przyjaciółkami na wieki.

10 W następnym tygodniu, Sam zażądała bym była w jej klasie tanecznej – pani Whitney zależało by Sam uczestniczyła w zajęciach tanecznych – nie mając innej opcji, pani Whitney opłacała moje czesne, bym mogła towarzyszyć Sam. To moja mam obserwowała nasze próby a później zaprowadzała do domu. W czwartej klasie, Sam zgodziła się na naukę gry na fortepianie, jeżeli będę jej towarzyszyła. Bez mojej wiedzy, gra na fortepianie była kolejna ważną umiejętnością w życiu, którą Sam musiała nabyć, co oznaczało, ze ja również miałam ja nabyć. W ósmej klasie, Sam odmówiła wzięcia udziału w prestiżowym letnim obozie, chyba że, ja również będę w nim uczestniczyła. Jej rodzice szybko zrozumieli, że jeżeli chcą by Sam uczestniczyła w jakichkolwiek zajęciach pozalekcyjnych, najlepszym wyjściem była współpraca ze mną. To że Sam zdecydowała się na tę samą uczelnię co ja, było naturalnym postępowaniem. Mogła studiować na każdym uniwersytecie na świecie z jej intelektem, klasą i rodzinnymi zasobami. Aplikowałyśmy do tych samych uniwersytetów w IvyLeague. Marzeniem Sam, było wyprowadzenie się tak daleko od cienia jej rodziców jak to możliwe, jej determinacja pomogła w tym. Mój wybór był zdeterminowany przez kwotę pomocy finansowej oferowanej przez uniwersytet. Nie chciałam dodatkowo obciążać mojej mamy kolejnym studenckimi kredytami. Zostałam przyjęta do wszystkich uczelni gdzie składałam dokumenty, z wyjątkiem Yale – drobnostka, której nigdy nie wybaczę. Kiedy Sam dowiedziała się, że wybrałam Hensley, ona zszokowała mnie, zmieniając barwy. Chciała dzielić ze mną studenckie życie i to po 15 latach przyjaźni, praktycznie byłyśmy jak siostry, rozłąka byłaby zbliżona do utraty kończyny. Państwo Whitney’ s byli przerażeni perspektywa mieszkania Sam w akademiku. Ostatecznie, kupili apartament z dwoma sypialniami w najbardziej prestiżowym kompleksie w pobliżu uczelni. Apartament był mały, z resztą tak jak wszystkie w pobliżu kampusu, jednak były luksusowe. Zawsze hojna, Sam nalegała bym mieszkała z nią, nie płacąc za czynszu. Miało to zmniejszyć moje studenckie wydatki. Nie mogłam przewidzieć, że decyzja Sam, była dla mnie zbawienna. Dwa tygodnie przed naszym wyjazdem do Hensley, moja mam zmarła - kardiomiopatia przerostowa, nagły zgon sercowy. Pracowałam w lokalnych

11 delikatesach, był to mój ostatni dzień przed rozpoczęciem szkoły, gdy przyszła Sam. Podeszła od tyłu, nie patrząc na to, że akurat rozmawiałam z moim przełożonym. Kiedy wróciła z moimi rzeczami, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła. Nie zadawał żadnych pytań, jeżeli mnie potrzebowała, byłam tam. Spekulowałam, że powodem jej milczenia była konfrontacja z rodzicami w tej sprawie; litania ewentualnych sporów krążyła w mojej głowie. Wiedziałam, że musiałam dać jej trochę przestrzeni, dopóki nie była gotowa do akcji, by powiedzieć co ją trapi. Jechała kilka przecznic od plaży, szłyśmy wzdłuż brzegu, aż do znalezienia stosunkowo pustego miejsca, gdy usiadła a ja podążyłam za nią. Po kilku minutach Sam odwróciła się do mnie i powiedziała co się stało. Moja mama zmarła w posiadłości Whitney’ów podczas pracy. Pani Whitney znalazła ja w kuchni na podłodze, od razu zadzwoniła po pogotowie, jednak ona odeszła zanim pojawili się ratownicy. Już jej nie było… tak po prostu. Była w pełni zdrowa i szczęśliwa dzisiejszego ranka; po śniadaniu zaplanowałyśmy wycieczkę na zakupy niezbędnych rzeczy do mojego wyjazdu na uczelnię. Sam trzymała mnie, gdy szlochałam godzinami, niepocieszona i dryfująca. Zatrzymałam się w posiadłości Whitney’ów dopóki nie zaczęły się zajęcia na uczelni, nie mogłam stawić czoła powrotowi do naszego mieszkania, wiedząc, że moja mam nigdy tam nie wróci. Pani Whitney była na tyle uprzejma, że zorganizowała pogrzeb w moim imieniu. Sam i jej bracia opróżnili nasze mieszkania, spakowali wszystko co było potrzebne na studiach, a resztę umieścili w magazynie, bym mogła je posortować, kiedy nie będzie to takie wrażliwe i trudne. Każdąprzerwę w szkole i wakacje spędzałam u Whitney’ów. Nie zastępowało to mi mojej matki, ale przynajmniej miałam dokąd pójść, kiedy byłam sama. Zawsze będę im za to wdzięczna. Gdyby nie Sam, byłabym nieodwołalnie rozbita. Ona była jak siostra, pogrążona w żałobie po stracie swojej matki zastępczej, pomagając mi znaleźć sposób na przetrwanie tego kaleczącego żalu. Wspierała mnie, kiedy próbowałam utrzymać wymaganą średnią ocen potrzebną do mojego stypendium. Przynosiła mi lody, gdy płakałam w nocy za matką. Ona bawiła

12 się ze mną, gdy uświadomiłam sobie, że nie zdradzam mojej matki, ponownie ciesząc się życiem. Była bezinteresowna i cierpliwa, gdy tego potrzebowałam stawała się trudna i sukowata, gdy tego wymagałam oraz dyrektorem rozrywki, gdy byłam w stanie. Nigdy nie znajdę słów wdzięczności za to co zrobiła Sam. Próbowałam raz, ale mi przerwała. - Nie zrobiłam nic dla ciebie, czego ty nie zrobiłabyś dla mnie. Byłaś moim wspierającym ramieniem przez taki długi czas – teraz moja kolej. Kochałam ją również – również ją straciłam. Pomagając tobie się wyleczyć jest moim ostatnim prezentem jaki mogę dać na cześć miłości, jaką mnie obdarzyła. Obie byłyśmy sierotami na naszej własnej drodze; jedyną prawdziwą „rodziną” na którą jedna z nas mogła liczyć byłyśmy my same. Modliłam się, bym nie miała okazji by odwdzięczyć się Sam, ale chciałam być razem z nią, jeśli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba. Wyrwałam się z mojej melancholii, i podeszłam do mojego kredensu znaleźć czarny biustonosz sportowy w którym będę walczyła. Bitwa była blisko, ale dzisiaj wygram. Szybko ubrałam moje sportowe ubrania do treningu i trampki, stając się gotową do sparingu. W kuchni, uzupełniłam mój kubek o bogaty napój czarnej kawy, którą pokochałam. Uzbrojona w mój tonik, udałam się do łazienki, by zakończyć moje przygotowania. Przeczesałam szczotką moje średnie blond loki, rozczesując kołtun, a następnie ściągnęłam w wygodnego kucyka. Spojrzałam w lustro i zauważyłam mój blady odcień skóry. Późny styczeń w Nowym Jorku nie jest najlepszym czasem do zdobycia złotej opalenizny. - Wszystko gotowe, Sam. - Zawołałam, gdy zmierzałam do salonu. W odpowiedzi Sam ryknęła. –Potrzebuję jeszcze 10 minut. Opadłam na kanapę i włączyłam wiadomości. Reporterzy uczepili się raportowania nasilających się ataków na Uniwersytecie Hensley w ciągu ostatnich szesnastu miesięcy. Włączyłam wiadomości w połowie transmisji,

13 ale założyłam, że chyba mówią o kolejnym ataku ostatniej nocy. Rozpoczynający się dzisiaj semestr letni, oferował duży wybór potencjalnych ofiar do polowań. Ataki rozpoczęły się w październiku mojego juniorskiego roku. Początkowo uważano to za pojedyncze przypadki nadużycia, ale gdy częstotliwość i nasilenie ataków zwiększyły się, gra stała się oczywista. To co zaczęło się jako posiniaczone twarze, stawało się połamanymi rękami, obrażeniami wewnętrznymi, a kończyło dzikim biciem z wyniszczającymi skutkami. Nie było potwierdzone, że ofiary były wykorzystane seksualnie, ale jest to jedno z wielu założeń mediów. Wszystkie ofiary to kobiety i studenci Hensley, ale nie zidentyfikowano żadnej ofiary z innej wspólnoty; Policja podejrzewała, że zostali wybrani losowo. Z trzynastu zaatakowanych kobiet, trzy ofiary odniosły trwałe obrażenia, tak poważne, że do końca życia będą cierpieć z powodu trwałej niepełnosprawności fizycznej. Byłam pewna, że cała ta trzynastka, ma trwałe blizny psychiczne, nawet gdy te na ciele się zagoją. Zarejestrowanych na Uniwersytecie Hensley było około 6000 studentów, którym uczelnia miała zapewnić bezpieczne środowisko, sprzyjające nauce. W odpowiedzi na te ataki, Hensley by zapewnić bezpieczeństwo, zwiększyło znacznie współpracę zadaniową z policją. Hensley było ostro krytykowane za ich bierną postawę po każdym zdarzeniu. W zeszłym roku, 37 % studentek przeniosło się ze względu na troskę ich rodziców, a liczba studentów w nowej rekrutacji spadłą o 68 %. Zrozumiałe, Hensley było zdesperowane, potrzebowało zaprzestania przemocy i zmniejszenia paniki. Seminarium z samoobrony było ich ostatnią próbą uspokojenia zainteresowanych studentów i ich rodziców, a także by załagodzić obecny koszmar jaki był w public relations. Opracowane specjalnie dla Hensley, seminarium, miało zapewnić nam bezpieczeństwo, a przynajmniej wspierać tę iluzję. Nagle zostałam powalona na podłogę przez ciężar Sam. - Ha! Całkowicie potrzebujesz tych zajęć. - Uśmiechnęła się – Nawet nie zauważyłaś kiedy podeszłam! Nawet nie starałaś się chronić samej siebie.

14 - Chodź kobieto ninja. - Zrzuciłam jej drobne ciało ze mnie na podłogę. – Chodź miejmy to już za sobą. - To jest ten entuzjazm jakiego szukałam. - Z udawaną powagą wstała z pozycji leżącej. Sam udała się do drzwi, gdy zawołałam. – Chwileczkę. - Potruchtałam do kuchni, zabierając kubek turystyczny, wypełniając go resztkami z dzbanka. - Ok. Teraz jestem naprawdę gotowa do wyjścia. Zabierając torebkę ze stołu w kuchni, skierowałam się do drzwi. Sam z powątpiewaniem spojrzała na kawę znajdującą się w mojej ręce. - Jeżeli będziesz spocona, kiedy powalę cię na ziemię, przez swoją nadmierną konsumpcję kawy, będziesz tego żałowała. Ostrzegła mnie Sam. Gdy szłyśmy do mojej niebieskiej „zabierz-mnie- w dół” Hondy, czułyśmy wschód słońca na naszych plecach. Otworzyłam drzwi i ściągnęłam torebkę z ramion, oparłam ja na kolanie, grzebiąc w poszukiwaniu kluczy. - Czy ty kiedykolwiek blokujesz drzwi w samochodzie? - Sam powiedziała z dezaprobatą. - Nie wszyscy jeżdżą Mercedesami, Sam. - Zadrwiłam. – Kto chciał by ukraść Papę Smerfa? On jest dwunastoletnią nie-fanaberią Accord.- Zapytałam, a po zlokalizowaniu kluczy w dzianej dziurze,będącej moją torebką – Mam je. Krzyknęłam triumfalnie. W ciągu pięciu minut po opuszczeniu naszego mieszkania, dotarłyśmy do kompleksu sportowego i weszłyśmy do Sali A. Piętnaście nieznajomych dziewczyn usiadło na grubych matach podłogowych, patrząc na nie widziałam lęk, z resztą tak samo się czułam. Sam i ja szybko dołączyłyśmy do nich, po tym jak zostawiłyśmy swoje osobiste rzeczy na boku sali. Z przodu Sali stałą atrakcyjna kobieta w stroju treningowym, który celowo eksponował jej szerokie atuty. Jej czarne lśniące włosy były związane w koński ogon wysoko na głowie, a na twarzy miała pełny makijaż niczym supermodelka. Przewróciłam oczami mamrocząc. – Czy będziemy nagrywane podczas ćwiczeń? Czy nie brakuje mi notatki? Sam roześmiała się, studiując dalej jej wygląd. - Czy ona ma sztuczne rzęsy? Pasują jej te fałszywe – urwała, ja hoża brunetka spojrzała na drzwi za nami i mruknęła. – Hunter, dotarłeś.

15 Odwróciłam się ze wszystkimi w stronę drzwi i zamarłam. Był człowiekiem uderzającym, zapierającym dech w piersi. Wyglądał na dwadzieścia kilka lat, co najmniej 6 stóp, dwa szerokie ramiona, które wraz ze stożkową wąską talią, tworzyło sielankowo męską V-figurę. Miał na sobie czarnydopasowany bezrękawnik, który eksponował zlepek mięśni ukrytych pod nim. Zmusiłam moje niechętne oczy na jego twarz, a to na co natknęłam się patrząc na niego zmusiło mnie do powiedzenia. – O mój Boże… to po prostu staje się coraz lepszym. Cholera. Jego wyraźna linia szczęki była normalna, ale nie ostra, z kwadratowym kształtem i wystającymi kośćmi policzkowymi. Kudłate hebanowe włosy, nieco dłuższe z przodu, okalające twarz kontrastowały z jego bezdennymi oczami w odcieniu akwamarynu, sprawiając wrażenie promieniowania światła od wewnątrz. Na jego szczęce znajdował się ciemny zarost, zwracający uwagę na jego usta, które były szerokie, silne i ponętne. Te same usta obecnie uniosły się z jednej strony, w porozumiewawczym uśmiechu. Patrzyłam jak się poruszał, jego chód był pewny siebie płynny, krok człowieka, który wiedział jaki ma wpływ na osoby przebywające w pomieszczeniu. Subtelnie starał się śledzić swoją podróż; kiedy,mnie minął zostałam nagrodzona widokiem jego muskularnych pleców i tyłka, pięknie zaprezentowanych, aż proszących się by je ugryźć. Był ludzkim odpowiednikiem doskonałego owocu opisywanego na okładce magazynu – niewiarygodnie soczystego, takiego doskonałego, że niemożliwe jest by był prawdziwy. Różnica w ty przypadku jest taka, że obraz może być spreparowany, aż nie będzie przypominał oryginału, tylko jedynie wyidealizowanej reprezentacji. On nie został stworzony idealnym – był autentycznym seksem wcielonym. Wróciłam z powrotem do rzeczywistości, gdy dotarł do kiepskiej naśladowczyni Jane Fondy. Podniosła rękę by pogłaskać go po policzku, mrucząc: - Nie było szansy, byś ogolił się dziś rano? - Ona dała nam oczywisty przekaz, zostawiając rękę dłużej, niż było to właściwe. - Dziękuję Crystal. - Odpowiedział neutralnie, jednocześnie cofając się i zwiększając przestrzeń między nimi. Nie był ani zniechęcony, ani zachęcony

16 jej rażącymi zalotami, akceptując jej poczynania jako pary prowadzącej kurs. Kierują swoje uwagę na zewnątrz, zwrócił się do grupy. - Jesteśmy gotowi by zaczynać? - Oczywiście jego głos był taki seksowny jak jego ciało, bogaty, głęboki baryton, uwodzicielsko odbijający się w powietrzu. Podwójna cholera. Jego rozkazujący głos, niepokojąco sprawował władzę nad moim ciałem, gdy w odpowiedzi dreszcze tańczyły na mojej skórze. Czy był cyborgiem męskiej doskonałości stworzonym do testowania ziemskich kobiet? To wydawało się realnym wyjaśnieniem mojej reakcji. Nagle musiałam oblizać moje suche usta. Walcząc z moimi alarmująco złymi myślami o tym facecie, przeniosłam wzrok by obserwować stan moich koleżanek. Oczywiście, każda samica w tej sali, była jak zahipnotyzowana przez niego, podobnie jak ja. Kolory ich twarzy zmieniały się z lekko zaczerwienionej do cielesnej czerwieni. Najbardziej bezmyślne wciąż się gapiły. Zwracając uwagę na Sam, chętna do oceny jego wpływu, znalazłam ją, z szeroko otwartymi ustami i zmrużonymi oczami. Traciłam ją, by przerwać jej trans, powodując potrząsanie jej głową kilka razy, jakby rozpraszała mgłę. Chichocząc cicho jej dokuczałam. – Wszystko w porządku Sam? Myślę, ze mogłaś połknąć muchę. Oczy Sam ostro strzeliły w moim kierunku. - Nawet nie udawaj, że nie widzisz, tego doskonałego kawałka mięska. Zamierzam rzucić jedzenie i przejść na manivore1. Sam uderzyła się w usta, podkreślając tym swój punkt widzenia. – W rzeczywistości, gdy będę miała czterdziestkę i trójkę krzyczących dzieci, to o nim będę fantazjowała, gdy zamknę oczy i będę uprawiała seks z moim mężem, zamiast spać, co preferuję bardziej. Sam zatarła ręce niegodziwie, niczym czarny charakter z czasów niemego kina, ciesząc się na swój zły plan. 1 Zostawiłam po angielsku bo przyznam się że nie wiem co oznacza to słowo  Jakby ktoś z Was znał znaczenie tego słowa piszcie.

17 - Wow, zbyt wiele informacji. Proszę, nie sądzisz że powinnaś filtrować swoje myśli, w trosce o moje zdrowie psychiczne. Wystarczy pójść do przodu i zanieczyścić mój umysł twoimi cielesnymi marzeniami. Jestem pewna, ze będę szorować ten obraz z mojego mózgu przez kolejnych 10 lat. - Przechyliłam głowę na bok, uderzając ją ręką, jakbym chciała wybić sobie te obrazy z głowy. Sam przewróciła oczami na moje zdolności teatralne. – Cokolwiek. Nawet ty nie możesz zaprzeczyć, że ten człowiek jest bogiem. - To prawda. - Przyznałam. – Ale jestem pewna że zobaczę jak miss – stalowych-mięśni brzucha, sika na niego by zaznaczyć swoje terytorium. Obawiam się, że jeżeli nie załapiemy aluzji, ona może rozpocząć zarzucanie mu nóg i to mógłby być horror, którego nigdy nie zapomnę, wiec staram się nad sobą panować. Śmiech dochodzący od Sam, wyczyścił zmysłowe zamglenie, które zatrzymało się na niej. - Dobra wszyscy, zaczynajmy. Nazywam się Charles Hunter i jestem zaszczycony, że mogę być waszym instruktorem przez następnych sześć tygodni. Trenuję sztuki walki od ponad 20 lat i posiadam różne stopnie czarnych pasów w Karate, Aikido, Taekwondo, Krav Maga i brazylijskim Jiu-Kitsu. Ponieważ, nie jest to formalna nauka sztuk walki, proszę byście zwracały się do mnie Hunter, zamiast Sensei. Zrobił mały unik i gestem wskazał na Ćwiczącą Barbie. – Wraz ze mną jest Crystal Duvall, która jest łącznikiem pomiędzy Departamentem Policji stanowej w Suffolk a Uniwersytetem Hensley. - Witam drogie panie, jestem szczęśliwa, będąc tu razem z Hunterem, by nauczyć was, jak chronić siebie. - Crystal, położyła rękę na dolnej części pleców Huntera, która tym gestem, podkreślała jej roszczenia do niego. Hunter zrobił krok do przodu, strącając jej rękę i skierował swoją uwagę znowu na naszej grupie. - Crystal, spędzi pierwsze pół godziny na przedstawieniu wam strategii bezpieczeństwa i zapobiegania. Pozostałą godzinę, będę was uczył fizycznych

18 technik obronnych. Wszystkim wam należą się gratulację, że podjęłyście inicjatywę udziału w seminarium. Jest to pierwszy krok w obronie siebie i w ten sposób, znacznie wzrosną wasze szanse uniknięcia ataku lub ucieczki. – Hunter następnie odsunął się pozwalając Crystal przejąć prowadzenie bez jego rozpraszającej obecności. - Czy ktoś może mi powiedzieć, jaka jest nasza najlepsza broń by uniknąć ataku? - Crystal rozejrzała się po sali, szukając osób chcących odpowiedzieć - Broń. - Maczuga. – Paralizator. Crystal pokręciła głową. – To są wszystkie narzędzia, którymi możecie zabezpieczyć się podczas ataku, ale nie zapobiegną atakowi. Wszelkie inne pomysły? Nikt nic nie mówił. Crystal patrzyła na nas nadal, nie chcąc dać nam właściwej odpowiedzi. Jęknęłam w duchu. Mając na uwadze przyśpieszenie wykładu, odpowiedziałam. – Nasz umysł lub intuicja? - Crystal skinęła głową w zgodzie. – Dokładnie. Twój mózg oraz instynkt są najlepszą bronią, jaka może zapobiec atakowi. Bądź świadoma swojego otoczenia, pomyśl o środkach bezpieczeństwa i ocenie ryzyka, którego się podejmujesz. Twoja intuicja i szósty zmysł. Koniecznym jest słuchanie tego; jeśli czujecie, ze coś jest nie tak, nie ignorujcie tego uczucia. Każdy z nas ma wrodzony instynkt samozachowawczy, a my musimy się go słuchać. Oto kilka punktów do zapamiętania o ogólnym bezpieczeństwie – zawsze bądź czujny. W nocy chodź oświetlonymi uliczkami. Skorzystaj z towarzystwa ochrony kampusu lub przyjaciela. Bądź ostrożna w stosunku do obcych, którzy podchodzą, próbując zaangażować ciebie do rozmowy. Nigdy nie poruszaj się autostopem bądź transportem, zaoferowanym przez osobę której nie znasz. W odniesieniu do domu czy samochodu, zawsze zamykaj drzwi, kiedy znajdujesz się w mieszkaniu lub samochodzie. Upewnij się że telefon komórkowy jest zawsze naładowany i łatwo dostępny. Crystal zatrzymała się, by ocenić nasze zaangażowanie. – Nie martwcie się; otrzymacie pakiet na końcu każdych zajęć, który będzie zawierał przedstawione informacje. Złagodniała. – Jesteście tutaj bo się boicie. A

19 strach jest silnym obrońcom i pomoże wam zachować czujność. Crystal rzekła hartowanym głosem. – Najważniejsze, nie osłabiajcie swojej świadomości nadmiarem alkoholu i zażywaniem jakichkolwiek leków. Jeśli masz zamiar to zrobić, upewnij się, że jesteś z przyjaciółmi którym ufasz, i trzymaj się ich, choćby nie wiem co. Powinniście wyznaczać kierowcę podczas zakrapianych imprez, który zachowa trzeźwość i zapewni bezpieczny powrót całej grupie. Szybko złapałam oczko Sam - Cóż moje plany podwożenia przypadkowych autostopowiczów w ten weekend szlak trafił. Z ostatniej chwili – mianuje cie „trzeźwym przyjacielem”. Zamówię tobie koszulkę tak szybko jak wrócimy do domu…a może lepsze byłyby przyczepione skrzydła, które podkreśla twój status. Sam starała się stłumić śmiech. Kiedy zwróciłam swoja uwagę z powrotem na przód sali, arktyczny blask Huntera przebił mnie. – Czy skończyła już pani - . - Ev. - Zarumieniłam się, złapana na moim zwykłem rozdrażnionym nastroju. - Ev? - Zapytał w zamian, jakby moja odpowiedź była błędna. - Everleigh. - Opowiedziałam obojętnie. On nadal wpatrywał się we mnie jakbym była podejrzaną informacji u źródła. Westchnęłam z tego całego mojego niezadowolenia. – EverleighCarsen. - Skończyłaś przerywanie seminarium panno Carsen, czy mamy w planach dalsze sprawianie kłopotów ? - Skarcił mnie jak bym była dzieckiem. - Jestem pewna, że skończyłam. - Odpowiedziałam cierpko, płonąc z gniewu na jego naganę. Gdy skierował uwagę na resztę grupy, nie mogłam się oprzeć by dodać. – Przynajmniej na razie. Jego urzekające oczy strzeliły powrotem na mnie i odwrócił się z jego lodowatym gniewem. - Panno Carsen, każdy jest tutaj z własnej woli, nie ponosząc żadnych kosztów. Większość z nich jest tutaj, ponieważ słusznie obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Swoim zachowaniem poniżasz ich obawy, zmniejszając wagę zagrożenia i minimalizując cierpienie innych ofiar. Patrzyłam na niego z otwartymi ustami, zszokowana jego przemową.

20 -Marnujesz mój czas, Crystal a także wszystkich tu obecnych. Uważam, ze jest to odpowiedni czas by opuścić tę salę. Rozkazał stanowczo, bez żadnych szans na negocjacje. - Ja… ja przepraszam. Nie zdawałam sobie sprawy – zaczęłam, jąkając się w szoku, jednak mi przerwał. – Dziękuję ci za przeprosiny, zakładając, że są one szczere. Możesz wrócić w przyszłym tygodniu, pod warunkiem, ze wrócisz do nas z zamiarem nauki, uczestnictwa i z szacunkiem na jaki wszyscy w tej sali zasługują. - Odwrócił się ode mnie lekceważąco. Zostałam uznana za niegodną dalszej dyskusji. Przerażona i zdezorientowana tym, co zaszło, wstałam z pozycji siedzącej i zebrałam swoje rzeczy, po cichu wychodząc bez żadnego spojrzenia za siebie. W korytarzu miałam problem z moim płaszczem i owinięciem szalika wokół szyi. Jak otworzyłam drzwi przez wiatr zapiekły mnie oczy, zaostrzając łzy, które walczyły by się uwolnić. Podreptałam do samochodu, wskoczyłam do auta i zatrzasnęłam drzwi. Łzy piekły mnie w oczy, a znajome swędzenie rozpoczęło się w moim nosie. Cholera! Nie miałam zamiaru płakać. Nigdy nie płaczę, nie od śmierci mojej mamy, kiedy dowiedziałam się, czym naprawdę jest ból. Nie chciałam dać pompatycznym, protekcjonalnym bólom mięśni mojej głowy, pewnego rodzaju władzy nade mną. Moje poniżenie przed studentami, sportowe obrazy tego oszusta nie były żadnym powodem do łez. Jak on śmie? Wyobraża sobie, że kim jest? Moje słuszne oburzenie zmiotło moje chwilowe osłabienie. Odetchnęłam głęboko, trzymając to, powoli wypuszczając powietrze, próbując uspokoić mój gniew. Nigdy celowo nie okazałabym braku szacunku do ofiar; moje serce ścisnęło się na myśl, o tym co przeszłam, i dlatego byłabym pierwsza, która oferowałaby im wsparcie w całym tym dochodzeniu do siebie. Tak, jestem dodatkowo złośliwa kiedy się boję, taki mechanizm radzenia sobie ze strachem. Kto by się nie bał życia w niebezpieczeństwie otaczającego Hensley? Rozważałam przeniesienie w czasie ferii zimowych, czyż nie robiły tego osoby przy zdrowych zmysłach? Po przejrzeniu wszystkich możliwości,

21 znalazłam kilka wymaganych kursów, by zdobyć wystarczającą liczbę kredytów, jednak moje ukończenie studiów byłoby o rok opóźnione. Rozpatrywałam ryzyko utraty tego roku. Kiedy stało się jasne, że nie będę w stanie uzyskać porównywalnych stypendiów i grantów w tak krótkim czasie, odpuściła sobie ten pomysł. Być może Pan Wielki i Potężny postanowił wyrzucić mnie, bo nieco nękałam jego dziewczynę kłopotliwymi pytaniami, więc zachował się rycersko. No dobrze, może trochę wyśmiewałam Panią Silikon, ale ograniczałam moje komentarze do ucha Sam, kiedy on ośmieszył mnie przed całą publicznością. Chwyciłam mojego iPoda; muzyka będzie zobowiązana do odprawienia egzorcyzmów nad moim gniewem. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pierwsza piosenka jaka wylała się z moich głośników to „Sweet As Hole” Sary Bareilles, lub jak więcej fanów woli - Ten facet to dupek. Uśmiechnęłam się, z tego jak bardzo ta piosenka była o właściwym czasie. Przysięgam, normalnie jakbym miała dżina ukrytego w moim iPodzie. Pod warunkiem, że zaszczepi moje zaufanie co do jego nieskończonej mądrości, mieszając, wybierając losowo piosenki, mistyczny chochlik który raczy mnie doskonałymi piosenkami, gdy potrzebowałam tego najbardziej. Wdzięczna, śpiewam samotnie, rozkoszując się słowami, wykrzykując ostatnie słowa refrenu jak wariatka.

22 Rozdział 2 „Jednym z najlepszych zwycięstw, jakie możesz osiągnąć, to pokonanie kogoś przez grzeczność” Josh Billings Wróciłam do domu i udałam się do dzbanka z kawą, by znaleźć pociechę w moim uzależnieniu z wyboru. Czując się bardziej jak ja, skierowałam się do łazienki, aby ponownie rozpocząć ten dzień. Po prysznicu, nałożyłam na siebie makijaż, badając swoje odbicie. Owalna twarz z niebiesko-zielonymi oczami w kształcie migdałów, lekko zadartym nosem i pełnymi ustami, przywitała mi. Wyjątkowa nie była tylko poszczególna część, ale całość tworzyła miły efekt. Byłam nazywana ładną lub słodką przez większość mojego życia - z wyjątkiem kiedy upiększałam górę na specjalne okazje – wtedy byłam wyniesiona do statusu „pięknej”. Choć piękna była atrakcyjniejszym komplementem, to również wymagało ode mnie znacznie większego wysiłku, inwestowanie w to na co dzień. Nauczyłam się być zadowolona z uroczej i ładnej w ostatnich latach.

23 Potrzebując komfortu, po moim poranku, wybrałam moje nowe ciemne jeansy, przed skradaniem się do pokoju Sam, by ukraść jej kremowy, wełniany sweter Merino; był masywny, miękki i ciepły, wszystko czego potrzebowałam. Rzadkością było pożyczanie ubrań od Sam przy jej pięciustoptach wzrostui smukłej figurze, w porównaniu do moich 5,7 stóp wzroście i kształcie klepsydry. Wróciłam do pokoju i zapięłam swoje wysokie, brązowe kozaki-do kolan. Kochałam te buty –jeżeli buty jeźdźców konnych i motocyklistów mogłyby mieć dzieci, to właśnie byłoby ich potomstwo. Odkrywanie siebie zakończyło się o 9:40, pośpieszyłam się by zdążyć na zajęcia mojej grupy, które rozpoczynały się 10:00. Przy odrobinie szczęścia, znalazłam miejsce, w bliskiej odległości do mojego miejsca przeznaczenia. Zadowolona, z nowego rozpoczęcia dnia, z uśmiechem zmierzałam do mojej klasy, zatrzymując się by kupić sobie kawę w automacie. Na szczęście klasa jest mała, góra trzydziestu studentów. Korzyścią bycia studentem wyższych klas w collegu, było uczestnictwo w najbardziejzaawansowanych kursach, które w porównaniu do kursów wprowadzających, gdzie liczba studentów przekraczała 1000 osób, były bardzo kameralne. Wybrałam miejsce z przodu, pamiętając, że wszyscy profesorowie przyznawali wyższe noty grupom, siedzącym w pierwszym rzędzie. Wadą tej taktyki było to, że nigdy nie można było się spóźnić bądź opuścić klasy bez uprzedzenia Umieściłam moją kawę na biurku, wyciągnęłam swój laptop z mojej ponadgabarytowej torby. Po uruchomieniu mojego skarbeńka – tak, brzmiał jak głos Smeagol’a z Władcy Pierścieni brzmiący w mojej głowie – moja ławka zgrzytnęła gdy ktoś usiadł za mną. Nie miałam zamiaru odbierać żadnych przeprosin. Byłam gotowa skarcić się jako wyrachowany sprawca, ale dr Foster, weszła do pokoju, wykolejając moje reprymendy. - Dzień dobry, przyszłym korporacyjnym gigantom. To przyjemność zobaczyć tak wiele znajomych twarzy. Zapraszam na zajęcia ze strategii biznesowej. Dr Foster rozprowadzał po sali program nauczania, krótko przedstawił opis przedmiotu. Po pierwszym wykładzie w tym semestrze, podziękował nam

24 za naszą uwagę i skończył zajęcia 20 minut wcześniej – uwielbiałam gdy profesorowie kończyli szybciej zajęcia pierwszego dnia. Dźwięk studentów przygotowujących się do wyjścia, roznosił się za mną, gdy profesor powiedział. - Przepraszam wszystkich. Zapomniałem sprawdzić obecność, potrzebnej do oceny końcowej. Zanim opuścicie sale pozwólcie mi naprawić moje niedopatrzenie. Poproszę o zgłoszenie się osoby, którą wyczytam. Kiedy skończył swój apel, mogłam zamknąć laptopa i wsunąć go do torby. Byłam gotowa kiedy wyczytał moje imię – Carsen, Everleigh. - Obecna. - Odpowiedziałam, i szybko sięgnęłam po moje rzeczy. W tym momencie przeżyłam chwilę niezdarności i przewróciłam swoją kawę, jęcząc gdy moja inteligencja oceniała szkody. Na szczęście kubek był prawie pusty, ale wystarczająco się rozlało, by mieć co posprzątać. Sfrustrowana szukałam w mojej torebce chusteczek, zupełnie jakby grała w chowanego.Miałam zamiar udać niewiedzę i pozostawić za sobą ten mały bałaganik, ale czułabym się winna. W momencie gdy moje palce odnalazły zmarszczony, prostokątny pakiecik w torebce, usłyszałam coś nieprawdopodobnego. – Charles, Hunter. - Wstrzymałam każdy swój ruch, jakbym patrzyła wprost na Meduzę i zamieniła się w kamień, bez żadnych ruchów mięśni czy poruszania włosami. Z siedzenia bezpośrednio za mną usłyszałam. – Tutaj. - Powiedział to tym samym barytonem, którym skarcił mnie wcześniej. Motałam się, wypuściłam świszczący oddech zanim chór zaśpiewał „Sweet As Hole” w mojej głowie, powodując mój bezkarny śmiech z przodu sali. Zasłoniłam gwałtownie dłonią moje usta, rozpaczliwie próbując stłumić śmiech. Niestety, wesołość piosenki w połączeniu z osoba siedzącą za mną, była duża. Cholera miałam ochotę się odwrócić i zapytać, czy kiedykolwiek spotkał Sare Bareilles osobiście, bo wtedy jasne by było, że to jej oda do niego. Z tą myślą, moje ostatnie opanowanie rozsypało się. Z wysiłkiem udało mi się milczeć, ale ramiona wciąż trzęsły się ze śmiechu. Wycieranie biurka drżącymi rękoma, będąc złapana w sidła mojego humoru, okazało się bardzo trudne.

25 - Masz atak? Nie widzę żadnej ostrzegającej bransoletki medycznej. - Wyszeptał. Jego ton był stateczny, ale również krył nutę rozbawienia. No, tak być nie może. Całe rozbawienie jakie usłyszałam, zapewne odbywało się moim kosztem, szydził z mojej niezdarności. Co za palant! Natychmiast przestałam się śmiać jak robiłam to jeszcze chwilę temu. Zadowolona, z wystarczająco wysuszonego biurka, wstałam z moimi rzeczami w ręku i uciekłam do drzwi zachowując spokój, ale wewnątrz, była to misja ewakuacyjna. Jak tylko wyszłam, wykryłam jego obecność podążającego za mną. - Czy chcesz wyjawić mi, co wywołało atak epilepsji? - Chytrze zapytał. To idealnie mnie urządzało – było darem, aby wykupić wszystko co poszło dzisiejszego poranka na opak. Odwróciłam się, zmuszając go do nagłego zatrzymania. To było okrutne. Jak mógł być jeszcze bardziej kuszący niż wcześniej? Jego włosy były wilgotne, po ostatnim prysznicu, choć nadal był nieogolony. Miał na sobie sweter z cienkiej dzianiny, który podkreślał jego szerokie ramiona, rozległą klatkę piersiową i rozwinięte bicepsy. Jeansy podkreślały jego potężne uda, kusząco. Chciałabym mieć super moce by zamrozić czas, bym mogła zobaczyć jego tyłek, chociaż jestem przekonana, że musi być imponujący. Czarna skórzana kurtka zwisała z jego prawej ręki, u której zauważyłam szerokie srebrny pierścień na jego środkowym palcu. Dlaczego ten głupi pierścionek, był tak niesamowicie seksowny? Odzyskując mój krystaliczny spokój, - pomimo jego przenikliwych oczu, zadałam pytanie, na które nie będzie mógł odpowiedzieć. - Czy kiedykolwiek spotkałeś Sare Barellis? Potrząsnął zdziwiony głową. – Kogo? Nie sądzę. - Czy jesteś pewien? Założyłabym się o każdy grosz znajdujący się na moim koncie oszczędnościowym, że się znacie. - To prawda, mój rachunek oszczędnościowy był żałosny, ale to było wszystko co miałam. - Jestem pewny. - Był totalnie zakłopotany, w myślach przeglądał cały katalog kobiet, jakie kiedykolwiek spotkał. Pokręcił ponownie głową zapewniając, że w jego banku pamięci, nie było żadnej Sary Bareilles. - Dlaczego uważasz, że ją znam?