Agnieszka1301

  • Dokumenty420
  • Odsłony84 710
  • Obserwuję137
  • Rozmiar dokumentów914.6 MB
  • Ilość pobrań43 015

Something Real - Jessica Roe

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :1.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Something Real - Jessica Roe.pdf

Agnieszka1301 Dokumenty
Użytkownik Agnieszka1301 wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 103 stron)

COŚ PRAWDZIWEGO Dedykacja To jest dla wszystkich, którzy kiedykolwiek wierzyli, że mogę... I to jest także dla tych, którzy tego nie zrobili. Tłumaczenie nieoficjalne dla TequilaTeam aleksandros75 Korekta: Asher95

Rozdział 1 Nigdy nie spodziewałam się, że Nowy Jork będzie błyszczącą, bajkową krainą blichtru i glamour. Chodzi mi o to, że chciałam aby był, ale oglądałam wystarczająco dużo odcinków "Jak poznałem waszą matkę" aby wiedzieć, że to miejsce jest raczej jak grungefest. Ale nigdy nie przygotują cię na to, jak wielkie to będzie. Jak super duper, duper duże. Jasne, byłam tu wiele razy dorastając – to nie tak, że miałam wybór, maleńkie Fortune nie było centralą mody – ale życie tutaj to zupełnie inna historia, zupełnie inne uczucie. Całkowicie inny świat. Z początku było to zniechęcające, ale teraz jestem na drugim roku studiów; Miałam czas na aklimatyzację i jestem całkowicie miejską laską. Jedynym problemem jest to, że NYC ma tyle niesamowitych sklepów i jestem po prostu tak rozproszona… na przykład, teraz, niewinnie idę w dół ruchliwej ulicy w drodze do college'u, a wszędzie w sklepowych witrynach są śliczne stroje. To tak, jakby chcieli, żebym spóźniła się na zajęcia. Oczywiście nie moja wina. To moja logika i trzymam się tego. Mówiąc o zajęciach... Wyciągam różowy zegarek kieszonkowy i otwieram go – jestem zdeterminowana, aby robić zegarki kieszonkowe – aby sprawdzić czas. O kurczę, trzydzieści minut, żeby zdążyć na zajęcia. Jeśli pośpieszę mój słodki tyłek, mogę to zrobić. Och! Ale patrzcie na te buty. Idealnie pasowałyby do mojej skórzanej kurtki – choć mogę już powiedzieć, nawet bez bliższego przyjrzenia się, że będą daleko poza moim budżetem. Tatuś ma te nowe podejście, przy którym nie kupuje mi wszystkiego, co chcę, co całkowicie jest do bani. Uważa, że zdobycie własnych pieniędzy będzie dla mnie nauką, tak jak robi to moja przyrodnia siostra Blair. Z początku wściekłam się, mimo, że wciąż płacił za studia i koszty mieszkania, ponieważ nigdy nie musiałam zarabiać na własne wydatki w całym moim życiu.

Okazuje się, że tak naprawdę lubię pracować w barze z Blair, choć nigdy bym mu tego nie przyznała. Jest taki zadowolony z siebie, kiedy ma rację. Znowu rozproszona. Mój błąd. – Jemma! Zamarzam, gdy poznaję irytująco znajomy głos mojego bardzo wytrwałego byłego chłopaka/prześladowcę. Spotkałam Adriana Slatera na imprezie kilka miesięcy temu. Był przystojny, czarujący i bogaty... tak bogaty. Następca Slater Cosmetics, jednej z największych marek w kraju, bogatej. Jak miliarder. Oczywiście nie mogłam odmówić, kiedy mnie zaprosił na randkę, to byłoby niegrzeczne. Był moim idealnym facetem. Typem faceta, który pasuje do moich planów na przyszłość. Ponieważ mam już zaplanowaną przyszłość. Wszyscy myślą, że jestem głupa i tępa, ale wiem, czego chcę. Pierwszy krok – specjalizacja w medycynie weterynaryjnej. Potem będę pracowała jako weterynarz przez kilka lat, zdobędę trochę doświadczenia i pewnego dnia otworzę własną klinikę. Po drodze poślubię super inteligentnego, super wspaniałego faceta, może prawnika, lekarza czy kogoś równie niesamowitego. Będzie miał doskonałe maniery i perfekcyjny styl, a nasza dwójka dzieci, dziewczynka i chłopiec, będą tak samo urocze. Będziemy mieć duży dom na przedmieściach, blisko moich rodziców, ale nie za blisko, i będziemy mieli dwa psy i kota, wszyscy przywieziemy je do domu z centrum ratunkowego i z miłością zachęcimy do naszej rodziny. Blair myśli, że zwariowałam. Myślę, że to będzie idealne, i czy to nie o to chodzi? Muszę mieć doskonałość, ponieważ nigdy nie chcę przechodzić przez to, co przeszła moja mama. Kochała (kocha) mojego tatę bardziej niż cokolwiek innego. Byli ukochanymi z dzieciństwa i był wszystkim, czego chciała. Więc wszystkie te lata temu, kiedy dowiedziała się, że nie tylko romansował z mamą Blair, ale była ona w ciąży... Wiem, że to musiało rozbić ją na milion kawałków. Nie wiem, gdzie znalazła siłę, by mu wybaczyć, choć wydaje

mi się, że prawdopodobnie ma to związek z byciem ze mną w ciąży, ale wiem, że nigdy nie byłabym w stanie być tak silna. Nigdy bym nie przeżyła, gdybym była złamała tak, jak złamał ją mój tatuś. Więc sprawię, że moje życie będzie takie, jak tego chcę, i wtedy nie będzie życiowych niespodzianek. Adrian był wszystkim, czego na pozór chciałam. Był taki przystojny, tak wymarzony ze swoimi surowo ufryzowanymi blond włosami, nienagannym stylem i jasnoniebieskimi oczami. Wyszliśmy na kilka randek do niesamowitych restauracji, pojawiliśmy się na jakichś ekskluzywnych przyjęciach, gawędziliśmy na biznesowych lunchach. Wyglądałam dobrze na jego ramieniu i na pewno on wyglądał dobrze na moim. Ale był tylko jeden problem... był taki nudny. Zdecydowanie nudny. Do tego stopnia, że chciałam wyrywać moje pięknie stylizowane włosy. Zawsze byłam tak dobra w noszeniu maski, udając, że obchodzi mnie to, co myślą wszyscy ważni ludzie, co mówią, ich poglądy, głosy, wszystko. To dlatego byłam taka dobra w byciu popularną w liceum. Ale im jestem starsza, tym trudniej udawać przed ludźmi, z którymi się nie dogaduję. To niekoniecznie jest złe. Kiedy Blair po raz pierwszy przeniosła się do Fortune, aby zamieszkać z nami, wszyscy martwili się jej złym wpływem na nas. Okazało się, że wszyscy byliśmy w błędzie. Zmusiła nas do spojrzenia na siebie, naprawdę i prawdziwie. I znalazłam kogoś, kogo nie byłam pewna, czy lubię. Byłam zawadiacką, złośliwą małą cheerleaderką, bardziej zainteresowaną byciem popularną niż rzeczami takimi jak lojalność i studiowanie, oraz ciężka praca i rodzina. Nie chciałam nawet rozmawiać z Blair w szkole na wypadek, gdyby inne dzieciaki wyśmiewały się ze mnie. W dzisiejszych czasach staram się być lepszym człowiekiem... Nadal nad tym pracuję. Więc zakończyłam rzeczy z nudnym Adrianem i wtedy facet postanowił kupić sobie osobowość. Tylko że wybrał źle – chyba, że lubisz prześladowanie na pograniczu z obsesją. Od tygodni dzwoni, wysyła SMS-y, pokazuje się w moim pokoju w akademiku i w pracy, zdecydowany odzyskać mnie. Jestem prawie pewna, że nie ma to wiele wspólnego ze mną, w przeciwieństwie do faktu, że nie jest przyzwyczajony do słyszenia słowa – nie.

Na początku starałam się być miła, naprawdę. Powiedziałam mu, że to wszystko ja, a nie on. To był mój problem. Zwróciłam nawet wszystkie prezenty, które mi przysłał, a chłopak był taki twardy. To były dobre prezenty. Drogie prezenty. Gimnazjalna Jemma prawdopodobnie pozostałaby z nim tylko dla prezentów. Ale po tygodniach starania się być z nim racjonalną, nie sądzę, żebym miała to w sobie znowu. Jeśli go teraz zobaczę, powiem coś, czego poważnie nie chce usłyszeć, a to tylko doprowadzi do tragedii. Tak jak zakaz wstępu do salonów Slater Cosmetics na całe życie. Nikt nie powinien mieć do czynienia z tym horrorem. Pędząc tak szybko, jak potrafię w moich pomarańczowych szpilkach, rozpaczliwie staram się nie złamać kostki, kiedy zbiegam po zatłoczonym chodniku. Ryzykując spojrzenie za siebie, próbując nie uczynić tego zbyt oczywistym, że go zauważyłam, przeklinam, gdy widzę, że zbliża się do mnie. Niech go szlag i jego długie, kroczące nogi. Zdając sobie sprawę, że nie ucieknę przed nim, zatrzymuję się i chowam do najbliższego wejścia, nawet nie próbując sprawdzić znaku. Natychmiast przenika mnie zapach antyseptyczny i cichy brzęczący dźwięk wypełnia mi uszy. Nadchodzi zrozumienie i otwieram usta. Oczywiście znalazłam się w studiu tatuażu. Ponieważ ten dzień nie był wystarczająco kiepski. Jestem w małym pokoju, rzędy wzorów tatuaży pod ścianami i drzwi z jednej strony prowadzące na tyły, gdzie muszą robić tatuaże. Facet, wspaniały w taki sposób, na jaki w życiu bym nie poleciała, patrzy na mnie zza lady, z przebitą brwią uniesioną do góry. Tak jak ja, wyraźnie wie, że nie pasuję tutaj. Kiedy mam zamiar przemyśleć swój genialny plan, zauważam Adriana przed dużym frontowym oknem, więc robię jedyną logiczną rzecz i rzucam się do przodu, aby schylić się za ladą. – Co ty, do diabła, robisz? – Facet, który tu pracuje, pyta cudownie ochrypłym głosem. Wpatruje się we mnie przyczajoną przy jego nogach w uroczym zmieszaniu. Nie zły, tylko... dziwnie rozbawiony. – Sza! – Ostrożnie kładę palec na ustach. – Nie ma mnie tutaj.

Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę, jakby nie mógł zdecydować, czy śmiać się, czy mnie wyrzucić, a potem wzrusza ramionami. – W porządku. Słyszę dzwonek nad drzwiami, kiedy ktoś wchodzi, a gość odwraca się, by móc spojrzeć kto to, dając mi wspaniały widok jego tyłka, wszystko zapakowane w ładnie obcisłą, parę szarych dżinsów. O tak, to naprawdę fajny tyłek. Okrągły i miękki i doskonały. Zdecydowanie tyłek, w który mogłabym się wgryźć. – Cześć – mówi Adrian, jego wyrafinowany głos emanuje urokiem. – Moja dziewczyna właśnie tu weszła. Dziewiętnaście lat, długie włosy, tego wzrostu. – Wyobrażam sobie, jak trzyma wypielęgnowaną dłoń, a jego nienagannie wypolerowane paznokcie lśnią w świetle. – Nie – odpowiada facet, kręcąc głową. – Nie widziałem jej. – Ale ona ewidentnie przyszła tutaj. Widziałem ją na własne oczy. – Adrian traci swój urok, gdy staje się oczywiste, że manipulują nim. – Chociaż nie mogę pojąć, dlaczego ze wszystkich miejsc, przyszła tu. – Palant. Nawet gdybym jeszcze chwilę temu myślała o tym samym. – Przepraszam bracie. Nie wiem, co ci powiedzieć. Nie ma jej tutaj. – Ma tę wyluzowaną, łatwą atmosferę, ale jakoś udaje mu się zabrzmieć, jakby śmiał się z Adriana, nie śmiejąc się. – Cokolwiek – drwi Adrian. – Powiedz jej, że skończę, w końcu mam dość. Nie będę jej już ścigał, jeśli mnie nie chce. To jej strata. Dzięki stary. Wreszcie. Myślę, że mogłam na dobre pozbyć się Adriana. Dzwonek znowu się odzywa, gdy wychodzi trzaskając. Wielka ręka sięga po mnie, by pomóc mi wstać. Jest ciepła i zrogowaciała, tak jakby jej właściciel ciężko pracował w swoim życiu, i nic nie jest tak gładkie i miękkie jak u Adriana. Wstaje powoli, zbliżając się twarzą w twarz z moim wybawcą. Teraz, kiedy nie wpadam w panikę, w końcu mam szansę go zabrać i... Święta matko, kurczę.

Teraz to... to jest taki człowiek, którym Adrian nigdy nie byłby w stanie być. Adrian był po prostu przerośniętym chłopakiem, który ubrał się w kostiumy swojego taty, podczas gdy tu jest sześć stóp i więcej, pysznego, muskularnego faceta. Typ faceta, który nigdy w życiu nie siedział przy nudnym stole konferencyjnym, ale pracował i harował i żył. Jest wyższy ode mnie, nawet w moich super wysokich obcasach, o skórze koloru karmelu i oczach tak ciemnych i uwodzicielskich jak noc. Tatuaże biegną w górę i w dół jego grubych, silnych ramion, i w tym momencie dałabym wszystko, by wiedzieć, gdzie jeszcze miał je na swoim ciele. Studiowałam każdy centymetr. Głowa smoka wygląda z krótkiego rękawa jego ciasnej czarnej koszulki, wydmuchując chmurę ognia. Chcę go prześledzić palcami, poczuć, czy jego ramiona są tak stalowe, jak wyglądają. Jego czarne włosy są krótkie, krótsze niż zwykle, a jego kozia bródka, choć odrobinę niechlujna, podkreśla silną szczękę. Nigdy, przenigdy nie myślałam, że facet z brodą jest seksowny, nawet na twarzy równie dziwnie pięknej jak jego, ale ten facet jest grzechem. Gapię się jak idiotka odwiedzająca galerię sztuki po raz pierwszy, ale tak trudno jest się przejmować, kiedy płótno jest tak gorące. A kiedy zdaję sobie sprawę, że sprawdza mnie w ten sam sposób, trochę mdleję. Okay, po prostu sporo. – Przykro mi, że twój chłopak cię rzucił – mówi, wcale nie brzmiąc przepraszająco. – On nie był moim chłopakiem. Przynajmniej już. – Wciąż trzyma mnie za rękę. – Co dziewczyna taka jak ty robi w miejscu takim jak to? – Jego żwawy głos ma najmniejszy latynoski akcent. Rzucam okiem na moją śliczną brzoskwiniową koszulę bez rękawów i kwiecistą spódniczkę bąbelkową. Ma rację, oczywiście – wyraźnie nie pasuję tutaj. Coś jeszcze dociera do mnie, i wzdycham puszczając jego dłoń, by sięgnąć po zegarek kieszonkowy. Jestem tak spóźniona na zajęcia! – Muszę iść! – Wykrzykuję, a następnie impulsywnie – i ponieważ tak naprawdę nie mogę się powstrzymać – sięgam i chwytam jego niechlujne policzki między moje ręce. Całuję go szybko, po prostu krótki całus na jego zaskakująco miękkich ustach. Miga, zaskoczony, ale wcale nie urażony. – Dzięki za pomoc.

– Zaczekaj! – Woła, kiedy biegnę do wyjścia. Odwracam się, kiedy dochodzę do drzwi. Opiera się niedbale o ścianę za nimi, z rękami założonymi na piersi, z wypukłymi bicepsami. Przez cały ten czas był tak wyluzowany, wcale nie zaniepokojony moim dramatem, kiedy większość ludzi byłaby pełna pytań i dezaprobaty. Nawet teraz na jego ustach pojawia się lekki uśmiech. On nie jest podobny do tych, z którymi zwykle się spotykam. – Jesteś mi coś winna. Powinnam po prostu odejść. Nie powinnam flirtować z facetem, który jest dla mnie całkowicie nie w porządku pod każdym względem. – Cóż, czego chcesz? – Twoje imię, śliczna dziewczyno. Zatrzymuję się tylko na sekundę. – Jemma. – Masz nazwisko? – Być może. – Zamierzasz je podać? – Nie. Chichocze. – Jestem Reid. Reid Padin. Jeśli chcesz wiedzieć. – Nie chcę – dokuczam, rozpaczliwie i bezskutecznie próbując, utrzymać uśmiech na mojej twarzy. – Czy wrócisz, Jemmo? – Prawdopodobnie nie. – I mam to na myśli. Ten facet, gorący jak noc, nie jest dla mnie. Powolny uśmieszek rozlewa mu się po twarzy, zbyt ufny. – Tak, wrócisz, ślicznotko. Wrócisz. – Nie licz na to. – A potem wychodzę

Rozdział 2 Udało mi się dostać na zajęcia, choć byłam zawstydzająco spóźniona. Na domiar złego miałam jednego z tych okropnych, na ogół nienawidzących życia profesorów, którzy uważają, że ich zajęcia są dosłownie najważniejszą rzeczą w historii, i bezmyślnie się obrażają, kiedy jesteś nawet odrobinę spóźniona. Szpetny frajer spędził co najmniej dziesięć minut robiąc złośliwe żarty moim kosztem o tym, jak trzymałam wszystkich obudzonymi, czym pewnie przegapił ironię. A te dziewczyny – głupie, które nie potrafią się ubrać, by ratować swoje życie i nienawidzą mnie, bo myślą, że mam pusto w głowie – wszystkie myślały, że to jest Och. Takie. Zabawne. Tak jakby byli o wiele lepsi ode mnie tylko dlatego, że wybieram ubierać się ładnie i nie jestem ironiczna, nie noszę ironicznych mokasynów ani ironicznych, grubych oprawek okularów, których kompletnie nie potrzebują. Chęć bycia ładnym nie czyni mnie pustogłową, nie czyni mnie mniej inteligentną niż oni, i to nie znaczy, że nie przynależę do ich klasy. Więc pieprzyć ich. Nie będę pierwszą, która udowodni, że ładne dziewczyny też mogą być sprytne i niesamowite, i nie będę ostatnią. I umrę, zanim będę nosić mokasyny, ironiczne lub inne. Umrę. Po lekcji zatrzymuję się przy ulubionej piekarni i biorę pudełko smakołyków, po czym udaję się do mieszkania Blair i Silvera. Przeprowadzili się razem zaledwie kilka miesięcy temu, a teraz mieszkają na trzecim piętrze najładniejszego budynku mieszkalnego. Jest to czerwona cegła z najsłodszym małym dziedzińcem wypełnionym różami w różnych kolorach. Zdecydowanie to miejsce, w którym mogłabym żyć przez kilka lat – dopóki nie poznam mego przyszłego męża, oczywiście. Zapamiętuję, aby pamiętać o tym, kiedy moja współlokatorka z college'u, Dahlia i ja będziemy szukać razem mieszkania w przyszłym roku. Kiedy pukam do drzwi Blair i Silvera, a potem głuchy łomot, rozlega się pisk. Wzdrygam się, żałując, że najpierw nie zadzwoniłam, zamiast użyć kodu aby wpuścić siebie – zapamiętałam to kilka tygodni temu, ku rozgoryczeniu mojej siostry.

– Chwileczkę! – Stłumiony głos Blair, po którym następuje przepychanka i cichy śmiech. Oboje są obrzydliwie zakochani. To urocze, w cudowny sposób. Blair w końcu otwiera na drzwi, ubrana w niebieską koszulę Silvera nad obciętymi spodenkami. Nie ma nawet przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzoną, że najwyraźniej złapałam ich, jak robią to jak króliczki. – Hej – wita się bez tchu. Silvera nigdzie nie widać. – Naprawdę? – Pytam sucho, kiedy popycham ją do mieszkania. Choć mieszkają tu tylko kilka miesięcy, to już czuje się jak w domu. Rozpoznaję kilka mebli z domu, który Silver zwykł dzielić z babcią Yolandą, ale wiele z nich to wyraźnie rzeczy, które wybrali razem, ponieważ ma ostry, kolorowy klimat Blair. Wszędzie są zdjęcia zrobione przez Blair, przeważnie wyjątkowo fajne czarno-białe ujęcia Silvera, ale są też i niektórzy z naszej rodziny i przyjaciół. Moim ulubionym jest te, które zrobiłam im na urodzinach Silvera w kwietniu. Śmiali się z czegoś, nie sądzę, żebym wiedziała z czego, nawet w tamtym czasie. Prawdopodobnie jeden z głupich dowcipów Silvera. Ich głowy były pochylone, jakby dzieliły sekret. Ale przecież, tacy właśnie są. Mają swój własny sekretny mały świat, tylko ich dwoje. – Jest zaledwie godzina siedemnasta. Jesteście zwierzętami. Wzrusza ramionami, zamykając za mną drzwi i idzie za mną do kuchni, aby wskoczyć na stołek. – To wszystko. Przerwał mi robienie smoothies, kiedy wrócił do domu, a ja miałam wszystko brudne. Było lizanie... potem kontuar w kuchni. Potrząsam głową z przerażenia. – Zwierzęta, poważnie. Zwierzęcy seks. Uśmiecha się i przekopuje pudełko z piekarni. – Tęskni za mną, kiedy jest w pracy. – Przy okazji, TMI. I musisz umyć ten blat. – Zapytałaś. – A potem z ustami pełnymi cronutów – moja siostra nie ma najlepszych manier – mówi: – Whussuh? – Po angielsku? Pokazując połykanie, wystawia język. – Powiedziałam, co jest? Nie powiedziałaś mi, że wpadniesz. Próbowałabym być mniej naga. – Och – robię minę – Widziałam dziś znowu Adriana.

– Znowu cię prześladuje? Ktoś musi w poważny sposób uderzyć tego faceta w łeb. Blair nigdy nie była wielką fanką Adriana, choć uczucie było wzajemne. Sądzę, że trochę patrzył na nią z góry, a ona w zamian dawała mu znać, jak bardzo pompatycznym dupkiem był, kiedy tylko mogła. – Cóż, myślę, że teraz skończył ze mną. Na dobre. – Niesamowite. Był dupkiem. – Wiem – wzdycham. – Ale on był taki ładny. – Aw, Jem, jesteś taka żałosna. – Zamknij się. Sama jesteś taka żałosna! – Czasami jesteśmy trochę dziecinne, jakby fakt, że brakowało nam nawzajem dzieciństwa oznaczał, że musimy nadrobić stracony czas. Mieszkała z mamą i dopiero gdy jej mama umarła, kiedy Blair miała siedemnaście lat, przybyła, by żyć z naszym tatą i nami. – Jest coś jeszcze – zauważa, odgarniając długie ciemne włosy i wsuwając srebrny pasek za ucho. Kiedy po raz pierwszy zamieszkała z naszą rodziną, miała we włosach te wszystkie kolory. Nie podobało mi się to, ale to był jej styl, więc byłam całkowicie zdezorientowana, kiedy pozbyła się ich po ukończeniu liceum na korzyść jednego srebrnego paska. Ale potem, w tydzień później, ona i Silver ogłosili swój związek i wszystko nabrało sensu. To słodkie. – Skubiesz muffinkę na kawałki. Ponadto wybrałaś czekoladę. Nigdy nie jesz czekolady, chyba że coś się dzieje. Czasem jest to denerwujące, jak dobrze mnie zna. – Był ten facet – przyznaję z obrzydzeniem, patrząc na zniszczoną bułeczkę. Ponieważ prawda jest taka, że nie byłam w stanie przestać myśleć o Reidzie i jego doskonałej pupie i jego całkowicie całujących ustach, odkąd opuściłam go wcześniej. – Spotkałam go dzisiaj. – I? – Pocałowałam go. Zerkam na nią, żeby się uśmiechnąć. – O tak? Jaki rodzaj pocałunku? Czysty i słodki czy brudny? – Tylko buziak w usta! Boże, jakiego rodzaju puszczalską myślisz, że jestem? – Uniosła brwi i wzdrygam się. – Ups, mój błąd.

W dniu, w którym Blair po raz pierwszy spotkała się z Silverem, było między nimi kilka epickich wibracji, które stały się coraz gorętsze w jego dżipie. Nigdy nie myśleli, że znowu się zobaczą, więc myślę, że to była dla nich niespodzianka, kiedy dowiedzieli się, że nie tylko są sąsiadami, ale Blair była młodszą, dawno zaginioną siostrą najlepszego przyjaciela Silvera. O tak, a on był jej nauczycielem historii w liceum. Co za porażka. Ona przewraca oczami, co jest jej sposobem na ignorowanie tego. Zna mnie i moje wielkie usta, a poza tym Blair nigdy nie była typem dziewczyny, która żywiłaby urazę. – Więc powiedz mi więcej o tym gościu. – Ahh... – Staram się wymyślić najlepszy sposób na opisanie Reida bez brzmienia jak uwielbiająca go fanka. – Pomyśl o Jesse Metcalfe ze szczęką Jensena Acklesa i grzesznym seksapilem Iana Somerhaldera. Z tatuażami. – Uwielbiająca go fanka – sprawdzone. – Tatuaże? – I piercing. Mogę powiedzieć, że jest zaskoczona i nie winię jej. Właśnie opisałam całkowite przeciwieństwo każdego faceta, z jakim się zetknęłam. – Brzmi gorąco. – Taki gorący. – Gdzie dokładnie go spotkałaś? Więc mówię jej o ucieczce od Adriana jak tchórz i trafieniu do salonu tatuażu, o Reidzie utrzymującym moją przykrywkę, o całowaniu go i ucieczce. Blair patrzy na mnie z entuzjastyczną uwagą, z otwartymi ustami i dawno zapomnianym cronutem trzymanym w dłoni. – I on powiedział, że wrócisz? – Tak. Całkowicie arogancki, prawda? – I wcale nie sexy. Na pewno. W ogóle nie sexy. Le sigh1 . – Jem, musisz wrócić. – Ha ha. 1 Le sigh – westchnienie z tęsknoty i rozczarowania.

– Na serio. Wygląda na to, że będzie dla ciebie wspaniały – bo na pewno musisz zmienić swój pomysł na to, co twoim zdaniem jest idealnym facetem dla ciebie. – Bądź poważna, Blair. Nie wrócę tam. On zdobędzie nowe pomysły. – Dobrze. Niegrzeczne pomysły są zabawne. – Uśmiecha się do siebie i wiem, że myśli coś o Silverzie. Po prostu ma taki wyraz twarzy. – W każdym razie, powiedziałaś, że był wspaniały. Zdecydowanie powinnaś dostać trochę tego. – On po prostu... nie jest w moim typie. – O to chodzi. Twój typ jest głupi. W ten sposób kończysz z dupkowatymi przegranymi, takimi jak Adrian. – Blair! – Wiesz, że mam rację. Masz sztywne pojęcie o tym, jaka będzie twoja przyszłość, a to powstrzyma cię od ryzyka. Możesz nie tylko umówić się z przyszłymi lekarzami, czy... biznesmenami, czy kimkolwiek innym, o kim myślisz, że chcesz. – Prawnicy – wtrącam się cicho. Nienawidzę, kiedy mówi z sensem. – Nie możesz tak zaplanować swojego życia. Rzeczy się zdarzają. Życie się dzieje. Chodzi mi o to, czy myślisz, że planowałam zakochać się w totalnym frajerze? – Hej! – Silver woła z ich sypialni, chociaż nie brzmi na tak naprawdę wkurzonego. – Słyszałem to! – Wiesz, że kocham twoją frajerską dupę! – Krzyczy z uśmiechem na twarzy. A potem do mnie mówi: – Choć muszę przyznać, wszystko jest lepsze niż Vic-fiut. Krzywię się, kiedy przypominam sobie moje okazjonalny podryw ze szkoły średniej. Jego tata był prawdziwym palantem i to go trochę zepsuło; w ostatnim roku szkoły średniej zaczął bawić się narkotykami i stał się poważnym osłem. – Był problematyczny – bronię, choć tak naprawdę nie wiem, dlaczego zawracam sobie głowę – Był kanalią. To prawda. Przez długi czas myślałam, że mogę go zmienić, myślałam, że troszczy się o mnie tak bardzo, że przynajmniej spróbuje. I myślę, że w pewnym sensie zrobił to. W końcu dorośliśmy razem, mieliśmy historię. Po prostu nie obchodziło go to wystarczająco.

Po tym, jak się dowiedziałam, że próbował umówić się z Blair, gdy leżałam w szpitalu po tym, jak wypiłam za dużo na imprezie pewnej nocy, nasz luźny związek, raz tak, raz nie przełączył się w permanentne nie. – Słyszałam, że jest teraz na odwyku. – Naprawdę? – Tak. Pewnego dnia rozmawiałam z Imeldą przez telefon. Ich rodzice są blisko. Blair trawi to przez chwilę, a potem rzuca na mnie resztę jej cronuta. – Nie na temat! – Przestań atakować mnie pysznym smażonym ciastem! Bierze muffinkę z jagodami i wyjmuje ją z papilotki. – Obiecaj, że przynajmniej wrócisz i znowu zobaczysz tatuażystę. Tylko aby powiedzieć hej. – Nie ma mowy. Mówiłam ci, on nie jest w moim typie. I wiem, kiedy mówisz – tylko powiedzieć hej – masz na myśli "rzucić się na niego". Nie mogłabym się z nim umówić. Wzdychając wyrywa jagodę z bułeczki i wrzuca ją do ust. – Jesteś taka przewidywalna. – Hej! – Jestem dziwnie urażona tym. – Nie jestem! Zanim zdążyła odpowiedzieć, Silver w końcu wynurza się z sypialni, gołe stopy, w wytartych dżinsach i szarej bluzie z kapturem. – Hej, Jem. Ja tylko... – Mruga. – Hmm... zmieniałem swoje ubranie robocze. Czasami nie mam pojęcia, jak on i Blair potrafili tak długo ukrywać swoje uczucia przed nami. On jest najgorszym kłamcą. – Ładne, "seksowne włosy" – akcentuję. Zarumienił się i pędzi, by poklepać się po lokach, które sterczą wszędzie, a Blair śmieje się z niego. Robi się o wiele bardziej zakłopotany niż ona. Ale wtedy Blair naprawdę nie ma filtra wstydu. To jeden z powodów, dla których tak bardzo ją kocham. – Kochanie, co jesz? Nie zapominaj, że wychodzimy na kolację dzi... Hej, muffinka! – Podchodzi za Blair i otacza ją ramieniem, kładąc słodki pocałunek na jej szyi, zanim ukradnie jej muffinkę z ręki i wpycha cała rzecz w swoje usta. – Świnia – ona oskarża pieszczotliwie. Nic nie poradzę, ale uśmiecham się, gdy ich obserwuję. Miłość, którą dzielą, jest tak wyjątkowa, o takich rzeczach w skrytości marzą takie romantyczne dziewczyny jak ja. Każdy dotyk między nimi jest swobodny, praktycznie machinalny, ale jest tak pełen pasji i

miłości. Jak zaborczo kładzie rękę na jej maleńkiej talii lub sposób, w jaki ona opiera swoją głowę w zgięciu jego szyi, jakby nie było bezpieczniejszego miejsca na całym świecie. Patrząc na nich teraz, nigdy nie będziesz w stanie powiedzieć, jakiego rodzaju trudności musieli przezwyciężyć, aby w końcu być razem. Pamiętam dzień, kiedy weszli do naszego domu, trzymając się za ręce, i oznajmili, że są zakochani. Moja rodzina wściekła się. Nikt z nas nie widział, że to nadchodzi. Chodzi mi o to, że to Blair – trudna, twardzielka Blair – i nasz długoletni przyjaciel rodziny i kujonowaty nauczyciel historii, Silver (chociaż wciąż nazywałam go Keeganem, zanim Blair wprawiła mnie w nawyk nazywania go Silver – przydomek, który mu dała). Wydaje mi się, że zawsze wiedziałam, że jest w pewnym sensie dzieckiem, ale był zawsze wokół i zawsze dla mnie kolejnym wielkim bratem. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że nie był tym samym dla Blair. Wtedy myślałam, że nigdy, przenigdy nie przyzwyczaję się do widywania ich razem, ale teraz wcale nie jest to dziwne. Przez większość czasu. Moja komórka zadźwięczała od przychodzącej wiadomości. Wiem już, że to moja koleżanka z pokoju, Dahlia, przypominając mi, że obiecałam, że dziś wieczorem będziemy tańczyć. Sprawdzam zegarek kieszonkowy i zdaję sobie sprawę, że spóźniam się. – Muszę iść – mówię im, zeskakuję z mojego stołka i biorę torebkę. – Och, mama chciała, abym ci przypomniała, że musisz jeszcze w tym roku wrócić do domu na Święto Dziękczynienia mimo, że masz teraz swoje własne miejsce. Blair prycha na to, jakby pomysł nie wracania do domu na wakacje był nie do pomyślenia. Wiem, o co jej chodzi – ani ona, ani Silver nie są dokładnie Paula Deen2 w kuchni. – Nie przeoczyłem Święta Dziękczynienia Felicji od kiedy miałem cztery lata – mówi Silver z uśmiechem. Bezmyślnie zakręca srebrny pasek włosów Blair na palcu. – I na pewno nie planuję zaczynać teraz. – Całkowicie – zgadza się Blair. – Ale to dopiero wrzesień. 2 Amerykańska celebrytka z programu o gotowaniu

Coś w rodzaju sięgnięcia po broń, prawda? – Wiesz, jaka jest mama. – OK. Powiem jej, że nie ośmielilibyśmy się tego przegapić, gdy następnym razem zadzwoni, żeby mi przypomnieć, jak zrobić pranie. Obje śmiejemy się pieszczotliwie. Mama chronicznie się zamartwia. Chociaż obie jesteśmy na drugim roku studiów, wciąż sądzi, że zapomnimy, jak przetrwać, jeśli nie zadzwoni do nas co drugi dzień. Zapomina, że Blair praktycznie się wychowała, kiedy jej mama znikała po narkotykach przez wiele dni. Ale Blair nie ma nic przeciwko – myślę, że lubi, gdy ktoś się o nią martwi. Kiedy wychodzę, Silver szepcze coś do ucha Blair, co powoduje, że oboje się rumienią i szeroko się uśmiechają. Zwierzęcy seks. *** Dahlia jest półnaga, kiedy wracam do pokoju w akademiku, ubrana tylko w obcisłe czarne skórzane spodnie i koronkowy fioletowy biustonosz. Trzyma dwa topy przede mną, kiedy wchodzę, i nawet nie mówiąc hej, pyta: – Który powinnam założyć dziś wieczorem? Zaczekaj, pozwól mi wyjaśnić. Który z nich sprawia, że moje cycki wyglądają lepiej? Większość ludzi sądzi, że Dahlia jest niegrzeczna. Wiem lepiej. To znaczy, ona jest niegrzeczna, ale to tylko dlatego, że jest niezwykła, jest typem osoby, która wchodzi do pokoju i zamienia go w imprezę tylko pohukiwaniem. Kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy spotkałyśmy się jako współlokatorki, byłam pewna, że dojdzie do starcia i nie dogadamy się; była tak dzika i uparta. Ale przekonałam się do niej, a teraz nie wyobrażałam sobie życia bez niej, ponieważ odkryłam, że ona jest nie tylko dramatyczną imprezową dziewczyną, ale jest inteligentna i zaciekle lojalna i jest jedną z najlepszych przyjaciółek, jaką kiedykolwiek miałam. – Hmm. – Przekrzywiam głowę, gdy debatuję. – Oba są moje, więc żaden.

Odsuwa mój komentarz, wiedząc, aby nie brać mnie na poważnie. Dzielimy się wszystkim, jak siostry. Prawdę mówiąc, jestem prawie tak blisko dla niej jak dla Blair. – Poważnie? Zamierzam dziś w nocy trochę pofiglować, co oznacza, że dziewczęta wychodzą się pobawić. – Ciemnoniebieski. Rzuca drugi na oparcie fotela biurowego i wbija się w top, odwracając się, by sprawdzić się w lustrze. Uśmiecha się do mnie w odbiciu, gdy klapię na łóżko. – Wyglądam gorąco, prawda? – Na bzykanko – zgadzam się. Powodem, dla którego Dahlia jest tak odważna i niegrzeczna, jest to, że jest dzieckiem o epickich proporcjach. Wysoka, z seksownym, zmysłowym ciałem, za które zabiłabym, ma nieskazitelną skórę w kolorze ciemnego miodu i fale ciemnych, dzikich włosów aż do pasa. Byłabym zazdrosna o jej wygląd modelki, gdybym nie kochała jej tak bardzo. Dziwny facet, który pracuje w naszej najbliższej kawiarni Starbucks, nazywa ją piękną, egzotyczną syreną. Ona mu pozwala, ale tylko dlatego, że uwielbia być komplementowana i daje jej darmową kawę. Nie ma pojęcia, że nie ma za cholerę szansy – zdecydowanie nie jest w jej typie. – W każdym razie dokąd zmierzamy? – Pytam. – Nowy bar otworzył się o kilka bloków dalej – mówi mi, wyciągając głowę, by sprawdzić swój tyłek w lustrze. – Dziewczyna pracująca za barem jest pyszna. Myśli, że jest hetero, ale dziś wieczorem biorę tę dupę do domu. Czasami Dahlia przypomina mi faceta. Każdego tygodnia ma inną dziewczynę i nigdy, przenigdy do nich nie oddzwania, mimo że wszystkie są w połowie zakochane w niej tylko po jednej nocy. Jest trochę jak lesbijska wersja mojego ogarniętego fobią zaangażowania, starszego brata, Nasha. – Mam nadzieję, że masz na myśli jej dom – ostrzegam. – Nie śpię znów na sofie Blair.

– Zawsze możesz zostać i obserwować – drażni się, a ja pokazuję jej ptaka w odpowiedzi. – Albo możesz znaleźć tego wytatuowanego przystojniaka i zabrać go do domu. Moje usta otwierają się i siadam w szoku. – Jak, do cholery, wiesz o... Och, rozmawiałaś z Blair. Zabiję ją, ona jest taką gadułą. – Tak. – Dahlia podłącza naszą lokówkę i siada ze skrzyżowanymi nogami na łóżku, czekając, aż się rozgrzeje. – Powiedziała, że twoje lędźwie się skręcają nad jakimś soczystym kawałkiem mięsa, ale nie wrócisz i nie zobaczysz go, żeby mógł włożyć kiełbasę do twojego hot doga. Jesteś znowu nadęta? – W porządku, to było po prostu obrzydliwe. Blair tego nie powiedziała. – Podsumowuję. Zmusiła mnie do zmiany twego zdania. – Nie zadziała – mówię, zmuszając mój głos do lekkości i przestronności, gdy zeskakuję z łóżka i idę do szafy, próbując dowiedzieć się, w co się ubrać. – On nie jest w moim typie. – Powiedziała, że to powiesz. – Tak, to prawda. – Blair i ja się zgadzamy – twój typ jest kulawy. Zwłaszcza, gdy przychodzi w formie grubych, małych białych chłopców, takich jak Adrian. Założę się, że jego kutas był malutki i pomarszczony. – Dalia! – Ha, nie zaprzeczasz. Ignorując ją, wyciągam czarną sukienkę z odkrytymi ramionami i przytrzymuję ją, marszcząc brwi. – Czy myślisz, że jestem przewidywalna? – Pytam, częściowo, aby zmienić temat i bawić się, ponieważ to chodzi mi po głowie odkąd Blair to powiedziała. – Aw, kochanie. – Odkłada lokówkę i wyciąga rękę, by przytulić mnie do siebie. – Całkowicie. – Nie jestem – protestuję, dąsając się. – Mogę być spontaniczna. – UH huh. Poza dzisiejszymi chwilami – tak, Blair opowiedziała mi wszystko o buzi, buzi – daj mi choć jeden raz w tym roku, kiedy zrobiłaś coś nietypowego.

Wzdycham i zwijam pasmo rozświetlonych włosów wokół mojego małego palca. – Zamknij się. Całuje czule moje policzki, pomagając sobie z parą moich butów zanim wraca do łóżka, żeby zrobić włosy. – Tak. Możliwa do przewidzenia.

Rozdział 3 Przewidywalna.. Ha! To okropne, niedorzeczne słowo powtarza mi się w głowie w ciągu następnego tygodnia, dręcząc mnie, zżerając mój umysł. Jest to denerwujące, ponieważ na wszystkich zajęciach i na badaniach nie mam pieprzonego miejsca w mojej głowie na dodatkowe dręczące myśli! Blair nie jest w porządku, prawda? Tak jak i Dahlia. Dahlia nigdy nie ma racji. Z wyjątkiem tego razu, gdy odwiodła mnie od posiadania grzywki. To była zdecydowanie właściwy decyzja. Przewidywalna. Ugh. Czy jestem przewidywalna? Mam na myśli, oczywiście lubię rzeczy w określony sposób i denerwuje mnie to, kiedy Dahlia przekłada rzeczy w naszym pokoju w akademiku. I przypuszczam, że mam pewien obraz, którego sztywno się trzymam – nazywa się to mieć styl. A może moi chłopacy robią wszystko, by być konkretnym typem faceta. I kogo to obchodzi, jeśli moje życie zaplanowałam w najdrobniejszych szczegółach? O Boże, jestem przewidywalna. Przewidywalnie dobrze ubrana, gorącą kula nudy. Jestem jak przeciwieństwo słońca. Czy to nawet rzecz? Może... czarna dziura? NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE JESTEM CZARNĄ DZIURĄ! To jest okropne w najgorszy sposób. Nienawidzę tego nowego odkrywania siebie. Nienawidzę tego, że jestem tak zamknięta, żeby się zmienić. To, czego naprawdę chcę, to być bardziej podobną do Blair – dzikią, zabawną i wolną. A może nawet do Dahlii – szalona, bardziej życiowa. Najwyższy czas, wziąć sprawy w swoje ręce. I wiem, jak to zrobić.

*** – Chcę tatuaż – mówię człowiekowi za ladą moim najbardziej pewnym, bez nonsensu głosem. Nie zamierzam kłamać, całkowicie udaję swoją mamę. Tyle, że ona by mnie zabiła, gdyby wiedziała, gdzie jestem teraz. Mężczyzna unosi brew, jak no-ba-jesteś-w-salonie-tatuażu-co-jeszcze-mogłabyś- chcieć-wróć-do-szkoły-durniu. A może zbytnio to interpretuję. – W porządku. Tym razem nie jest to Reid i staram się stłumić to niewygodne rozczarowanie, ponieważ nie jestem tu dla niego. Nie proszę pana. Jestem tu po tatuaż i to wszystko. A powód, dla którego wróciłam tutaj do salonu tatuażu Reida, a nie jednego z wielu innych w mieście, to dlatego, że... Cóż, nie znalazłam jeszcze wytłumaczenia, nawet w mojej głowie. Blair ma rację, jestem beznadziejna. Ponieważ nie tylko pochłonęło mnie to słowo, zostałam zjedzona przez niego. Reid. Faceta, którego spotkałam tylko przez dziesięć minut. – O jakim typie sztuki myślisz? Czy masz coś konkretnego na myśli, czy chcesz przejrzeć niektóre foldery poprzednich pracy i inne pomysły, aby uzyskać inspirację? – Ten człowiek jest starszy niż Reid, może po trzydziestce. Ma koszulę w kratę z podartymi rękawami, a tatuaże pokrywają prawie każdy cal jego widocznej skóry, nawet czołgają się po jego szyi. Prawdopodobnie powinien być przerażający, ale wydziela przyjazną atmosferę. Być może to jego ciepłe oczy lub sposób, w jaki przesuwa rękę po swoich miękkich brązowych włosach w sposób, który przypomina mi trochę mojego starszego brata Zaca. Przygryzam wargę, myśląc o zadanym przez niego pytaniu. – Uhm... jeszcze nic konkretnego na myśli. – Możliwe, że nie do końca przemyślałam ten plan. – W porządku – mówi z uśmiechem. – Dlaczego nie przejrzysz folderów, zdobędziesz nowe pomysły. Wtedy będziesz mogła poświecić trochę czasu na przemyślenie tego i podjęcie decyzji.

Patrzy na mnie świadomie. – Zrobienie tatuażu nie jest czymś, z czym powinnaś się spieszyć – są praktycznie na całe życie, wiesz? Tatuaż powinien coś dla ciebie znaczyć. To forma ekspresji, przedłużenie twojej duszy. W milczeniu kiwam głową, kiedy mówi. Podoba mi się to, jak bardzo pasjonuje go jego praca – tak właśnie czuję się, kiedy myślę o pracy ze zwierzętami. Brzęczy za mną dzwonek na drzwiach. Czuję ciepło w karku, jakoś już wiedząc, kto to jest. On. Odwracam się, żeby zobaczyć, jak Reid otwiera drzwi biodrem, niosąc tacę z kawą ze Starbucksa i wyglądając równie obrzydliwie cudownie, jak podczas mojego ostatniego pobytu tutaj. Mała część mnie jest prawie rozczarowana; W pewnym sensie miałam nadzieję, że wyobraziłam sobie, jaki jest gorący, wyolbrzymiłam go w mojej głowie i być może gdybym go znowu zobaczyła, naprawdę mogłabym przestać go sobie wyobrażać. Ale nie, oto on, wygląda głupio seksownie w swojej ciasnej białej koszulce i ciemnych okularach przeciwsłonecznych, a ja po prostu chcę go jednocześnie pocałować i uderzyć. Dzisiaj ma obręcz przez wargę i brwi. Wszystko, o czym mogę myśleć, to całowanie tego. – Przepraszam, że to trwało tak długo, Digby – mówi. – To miejsce było pełne pieprzonych dzieciaków z college'u i... – Zatrzymuje się, gdy zdaje sobie sprawę, że tam jestem i po chwili zaskoczenia patrzy powolny uśmiech wpływa na jego twarz. Jego okulary przeciwsłoneczne są zbyt ciemne, bym mogła zobaczyć jego oczy, ale mogę tylko powiedzieć, że sprawdza mnie. Nagle czuję się bardzo świadoma w mojej najbardziej szalonej parze dżinsów. Założyłam je celowo, ubierając się tak, jakbym udowadniała sobie, że nie przyszłam tu dla Reida i nie musiałam mu zaimponować. Nienawidzę być samoświadomą. To nowe i nieprzyjemne uczucie. – To mój mały uciekinier – w końcu odchyla się, przechadzając się i przesuwając kawę na blat. – Co słychać, Kopciuszku? Zapomniałaś swojego szklanego pantofelka? Mężczyzna, Digby, podnosi kawę i powoli popija, wyglądając jednocześnie na rozbawionego i wyrachowanego.

Rumieniec rozgrzewa moje policzki, kiedy otwieram usta tylko po to, by odkryć, że nie mam słów, jakby zobaczenie go ponownie usmażyło mój mózg. – Wiedziałem, że wrócisz. – Ewidentna pewność siebie Reida jest zarówno seksowna, jak i denerwująca, tak, że pamiętam, że nie jestem tą dziewczyną, nie dziewczyną, która mdleje i mizdrzy siędo faceta tylko dlatego, że ma oczy, które mogą ją roztopić na miejscu. Jestem Jemma pieprzona Peeters. Faceci mdleją nade mną. Chociaż nie mogłam sobie wyobrazić, jak ten facet mdleje nad kimkolwiek. Wyprostowuję ramiona i krzyżuję ręce na piersiach, piorunując go sukowatym wzrokiem, czego nauczyłam się, gdy miałam osiem lat. – Nie jestem tu dla ciebie – odpowiadam. – Jestem tu po tatuaż. Zdejmuje okulary i przesuwa je po przedniej stronie koszulki, wpatrując się we mnie przez dłuższą chwile z nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Tak? Podoba mi się, że nie od razu wyśmiewał ten pomysł, jak zrobiłaby to większość ludzi, których znam, gdybym im powiedziała, co robię. – Yuh, huh. – Och, szkoda, że to nie brzmiało bardziej pewnie. – Cóż więc. – Jego wargi zgrzytają razem, jakby próbował powstrzymać uśmiech, a potem podnosi jedną z kaw i podaje mi ją. – Dla Ciebie. To mnie rozśmiesza. – Nie jest. Nie wiedziałeś, że tu dziś przyjdę. – Cóż, Walt nie jest już spragniony. – Kim jest Walt? – Facet, którego kawę właśnie ukradłaś. – Mamroczę z oburzenia. Obserwując naszą interakcję, jakby to był interesujący dokument o dzikiej przyrodzie, Digby nagle pstryka palcami, uśmiechając się szeroko. – Ty jesteś Jemma! – Ogłasza z zadowoleniem, jakby właśnie skończył układać kawałki układanki. – Skąd znasz moje imię? – Pytam z zaciekawieniem. Reid traci rezon, a jego oczy rozszerzają się, gdy daje Digby'emu lekkie skinienie głową, którego wyraźnie nie powinnam zauważyć. Digby tylko się uśmiecha. – O, słyszeliśmy o tobie wszystko, Jemma. Tajemnicza Jemma.

Piękna Jemma. Jemma ze wspaniałymi oczami i odlotowa zdobycz. Czy to nie prawda, kochasiu? – Sięgnął przez ladę i rozcierając dłoń żartobliwie nad rozczochranymi czarnymi włosami Reida. Policzki Reida stają się różowe, choć małą odrobinę, gdy patrzy twardo na Digby'ego. Nie jest to naprawdę wściekłe spojrzenie, bardziej przypominające hej-człowieku-wiesz-że- cię-kocham-ale-potem-z-tobą-skończę rodzaj spojrzenia. Lubię ich atmosferę, jak ojciec/syn zamiast szef/pracownik. Stado motyli zaczyna w moim żołądku odjechaną imprezę, gdy zdaję sobie sprawę, że on się czerwieni. Ta seksowna, oszałamiająca, wytatuowana bryła doskonałego okazu mężczyzny zarumieniła się z mojego powodu! – Do widzenia, Digby – Reid wskazuje z naciskiem. Digby nawet nie próbuje ukryć swojego rozbawionego śmiechu. – Ale Jemma chce tatuaż. – Tak – gram dalej, ponieważ żartowanie z niezręczności Reida jest o wiele zabawniejsze niż on robiący to mnie. – Ale chcę tatuaż, Reid. – Reid krzywo patrzy się na nas dwoje. Digby podnosi ręce w pojednaniu, wciąż się uśmiechając. Kiedy idzie do tyłu w kierunku drugiego pokoju, mówi: – Powiem Waltowi, że podałeś jego kawę Jemmie. Pewnie zrozumie, wiesz, skoro to Jemma. Cisza zapada, kiedy jesteśmy tylko ja i Reid. Przechodzi wokół mnie, aby zająć miejsce za ladą. Popijam kawę, kiedy go obserwuję i prawie wypluwam ją z powrotem – bez mleka i cukru... blegh! – Więc... – mówię powoli, próbując ukryć moją promienność za moim napojem. Nie wiem, dlaczego flirtuję z nim, nie przyjechałam tu po to. To nie tak, że Reid i ja się umawiamy. A jednak... – Mówiłeś o mnie, co? Wskazuje na mnie długim, ostrzegawczym palcem. – Przestań. Znowu się śmieję. – Czy Digby to twój tata? Wygląda na super przyjaznego. Potrząsa głową. – Zbyt młody. Ma dopiero trzydzieści cztery lata. – Nie jest tak młody. Ile masz lat?