Wstęp
Mitologia grecka nie była baśnią, chociaż posiadała
niewątpliwie pewne rysy baśniowe. Tymczasem autorzy
współczesnych książek o mitologii ‒ z bardzo nielicznymi
wyjątkami ‒ zrobili niemal wszystko, aby wmówić nam, że mity
Greków są pięknymi baśniami przeznaczonymi dla nieco
starszych dzieci. Gdy czyta się te urocze opowiastki o ludziach,
bogach i bohaterach, często zaopatrzone w różne umoralniające
sentencje, nie można nawet zarzucać kłamstwa ich twórcom. W
poczciwości serc starali się jedynie naprawić, jak umieli, ów
świat mitu, ukazać w nim to, co piękne, dobre i szlachetne,
wzbudzić w nas podziw i tęsknotę za tym odległym czasem,
kiedy bogowie obcowali z ludźmi, a nieulękli bohaterowie
dokonywali wspaniałych czynów. W tym cudownym świecie
mitu zdarzały się wprawdzie morderstwa, kradzieże, zdrady,
gwałty i uwiedzenia, ale były czymś niezwykle rzadkim i jakby
nie należały do właściwego porządku owej mitologicznej
rzeczywistości.
Ukazać mitologię grecką w jej prawdziwym bliskim
przekazowi antycznemu wymiarze, i na przekór owym
cukierkowym, wyidealizowanym opowiastkom ‒ oto główny cel
tej książki. w miarę możności będziemy powstrzymywali się od
wszelkich moralizujących komentarzy, mity greckie bowiem
wciąż zachowują w całej pełni aktualność, a ich przesłanie jest
równie czytelne w naszych czasach, jak przed tysiącami lat.
Ambicją Autora nie było tworzenie jeszcze jednego
systematycznego wykładu mitologii greckiej, ale swobodna
renarracja bardziej interesujących opowieści mitologicznych
rozpowszechnionych w świecie starożytnym. Stąd pewna
wierność literaturze antycznej, przede wszystkim poezji greckiej
i rzymskiej, dla której mit był tworzywem podstawowym i
najważniejszym.
Jakkolwiek w naszym przekonaniu mitologia nie poddaje się
żadnym poważnym próbom porządkowania, to jednak dla
uniknięcia nadmiernego chaosu opowiadania zostały podzielone
na trzy cykle ze względu na przeważający typ bohaterów. Układ
ten, bardzo formalny, odpowiada tytułom trzech kolejnych
części: Bogowie, Herosi, Ludzie.
I to już wszystko. Reszta jest mitem... dla dorosłych.
Zeus i Hera
Hermes spieszył się jak nigdy. Przelatywał ponad szczytami
górskimi szybciej niż kreteńska strzała. Wreszcie stanął na
wierzchołku Olimpu i udał się prosto do pałacu króla bogów.
‒ Z czym przybywasz tak spiesznie, Hermesie? ‒ zapytał Zeus
zdziwiony widokiem boskiego posłańca, który nie przestrzegając
obowiązującej etykiety dworskiej, wtargnął od razu do sali
tronowej, gdzie właśnie przyjmował na audiencji Atenę.
‒ Nie ma czasu do stracenia! ‒ oświadczył Hermes bez żadnych
wstępów. ‒ Grozi nam wielkie niebezpieczeństwo! Giganci
szykują się do walki przeciwko nam, Olimpijczykom. Dopiero co
byłem nad ich rodzinną Flegrą, na trackim półwyspie Pallene i
widziałem przygotowania do bitwy. Zgromadzili już całe góry
olbrzymich głazów i ogromne stosy drzew, aby je miotać na nas.
Zeusa zaniepokoiły słowa Hermesa. Wiedział z doświadczenia,
że jego uskrzydlony syn, zrodzony z Mai, nie ma w zwyczaju
przynosić fałszywych czy przesadzonych wiadomości.
Przeczuwał zresztą od dawna, że Giganci, synowie Gai, wystąpią
kiedyś przeciwko niemu i innym Olimpijczykom. Gaja,
zapłodniona nasieniem i krwią Uranosa, którego wykastrował
jego syn Kronos, urodziła w trackiej Flegrze dwudziestu czterech
olbrzymów obdarzonych niezmożoną siłą i wężowymi splotami
zamiast nóg. Kiedy Zeus, wspomagany przez swoje rodzeństwo,
pokonawszy Kronosa i innych Tytanów, zamknął ich w Tartarze,
Gaja, oburzona postępowaniem nowego władcy Olimpu,
namówiła ich, aby pomścili uwięzionych braci. Giganci, choć nie
odznaczali się szczególną bystrością, byli niezwykle wojowniczy i
łatwo dali się skłonić do walki.
‒ To bardzo ważna informacja, Hermesie ‒ odezwał się po
chwili Zeus.
‒ Jestem ci za nią ogromnie wdzięczny. Pozwól jednak, że teraz
naradzę się z Ateną, w jaki sposób mamy stawić opór Gigantom.
Hermes zrozumiał, że posłuchanie było zakończone, skłonił się
Zeusowi i Atenie, i opuścił pałac.
‒ Słuchaj, Ateno, sprawa jest poważniejsza niż może się
wydawać na pierwszy rzut oka. Ci zwariowani Giganci są
potwornie silni i zbyt głupi, aby bać się czegokolwiek. Czeka nas
bardzo ciężka walka.
Zanim Atena zdążyła odpowiedzieć, do sali wpadła Hera,
niezwykle podniecona, w wojowniczym nastroju.
‒ Wiem już o wszystkim! ‒ zawołała od progu. ‒ Spotkałam
Hermesa, który mi powiedział, że Giganci przygotowują się do
ataku na nas.
‒ Jeśli już wiesz, to usiądź z nami i radź, co czynić w tej
sytuacji.
‒ Znam wyrocznię, która dotyczy Gigantów i mogę ją wam
wyjawić, jeśli chcecie. Otóż w istocie są oni śmiertelni. Można ich
zabić, jeśli w walce przeciwko nim bogowie sprzymierzą się z
ludźmi lub z istotami zrodzonymi ze śmiertelnych matek. Ale
istnieje magiczne ziele, które mogłoby ocalić ich przed śmiercią z
ręki ludzkiej. Ziemia sama je zrodziła, pamięta o nim, na razie
nie potrafi go jednak odnaleźć, chociaż bardzo pragnie dać je
Gigantom.
‒ Nakaż, by Helios, Selene i Eos zgasili swe światła.
Zeus posłuchał rady małżonki i odszukał groźne ziele przy
blasku swoich piorunów, wyrwał je i zniszczył. Atenie polecił zaś,
aby wezwała Heraklesa jako sojusznika do walki przeciwko
Gigantom.
Następnie kazał Irydzie, boskiej posłance, zwołać
Olimpijczyków na naradę wojenną. Oprócz Ateny i Hery
przybyli: Ares, Hefajstos, Afrodyta z Erosem, Posejdon, Hades i
Persefona, a także inni bogowie oraz Dionizos i Herakles ‒
zrodzeni ze śmiertelnych matek.
‒ O nieśmiertelni! ‒ zaczął swoje przemówienie Zeus,
zasiadłszy na tronie, aby podkreślić powagę chwili. ‒ Znowu
musimy zjednoczyć nasze siły do walki przeciwko wrogom,
którzy chcą nas pozbawić władzy, a może i życia. Wiecie już, że
mówię o Gigantach, których Gaja-Ziemia wydała po to, aby
pomścili pokonanych i uwięzionych przez nas Tytanów. Ci nowi
synowie Gai są silniejsi i bardziej okrutni niż Tytani, których
niegdyś zwyciężyliśmy. Musimy więc wytężyć wszystkie siły, aby
odeprzeć ich atak i poskromić ich pychę.
Wierzę przy tym głęboko, że nie zabraknie nam ani męstwa,
ani rozwagi, aby ujarzmić ich dzikie zapędy. Gaja i jej synowie
srodze zawiodą się w swoich rachubach na zwycięstwo i
panowanie nad światem. Wzywam was wszystkich razem i
każdego z osobna, abyście walczyli dzielnie i nie oszczędzali
naszych wrogów!
Zeus skończył swoją mowę przy wielkim aplauzie
zgromadzonych bogów. Na wszystkich twarzach malował się
teraz bojowy zapał i wola walki.
Giganci rozpoczęli wojnę. Miotali ku niebu olbrzymie głazy i
płonące drzewa, wyrywali skały, a nawet góry, by ułożywszy je
jedne na drugich wedrzeć się do siedziby bogów. Jeden z nich
chwycił górę Ojtę, inny Ossę, a jeszcze inny szczyt Atosu. Na
ziemi, w całej przyrodzie zapanował nieopisany chaos: rzeki
zmieniły swój bieg, z morza wynurzyły się nowe, skaliste wyspy,
nawet wybrzeża zaczęły się przemieszczać. Główna bitwa
rozegrała się na Polach Flegrejskich.
Pierwszy natarł na Gigantów Zeus dzierżąc w dłoniach
ogromną egidę i piorun, który przyniósł mu orzeł. Ramię w
ramię z Zeusem walczyła Atena, uzbrojona, podobnie jak ojciec
bogów, w egidę i piorun. W pobliżu nich Herakles, stojąc na
rydwanie Zeusa, raził wrogów śmiercionośnymi strzałami.
Pierwszą strzałą ugodził Alkyoneusa, najgroźniejszego z
Gigantów, który padł na ziemię, lecz natychmiast podniósł się,
gdyż nie mógł zginąć na tej, z której się narodził. Wówczas Atena,
widząc daremne wysiłki Heraklesa, zawołała: ‒ Oderwij go od
ziemi i przenieś w inne miejsce!
Bohater porwał Giganta na plecy, wyniósł poza granice Pallene
i tam zabił swoją maczugą.
Bóg wojny Ares pomknął do walki na wozie zaprzężonym w
rącze rumaki. Towarzyszyli mu Deimos i Fobos, bóstwa Grozy i
Przerażenia. Ares potężnym ciosem złocistego miecza odciął
Pelorosowi dwa ogromne węże, które wyrastały mu spomiędzy
ud, po czym przejechał rydwanem po ciele olbrzyma.
Tymczasem Porfyrion, najdzikszy z Gigantów, rzucił się na
Herę, aby ją udusić potężnymi łapami. Już, już miał ją pochwycić,
gdy dosięgła go strzała Erosa... Jednak Zeus nie dopuścił do
świętokradztwa, poraził zuchwalca swoim piorunem, a Hermes
dobił go strzałą.
Wtedy także padł Efialtes, trafiony w lewe oko strzałą
Apollona, w prawe ‒ Heraklesa.
Za każdym razem, gdy bogowie zranili w walce któregoś z
Gigantów, Herakles uśmiercał go strzałą lub maczugą. Dionizos
ugodził tyrsem Eurytosa, Hekate płonącą głownią zabiła Klytiosa,
Hefajstos poraził Mimasa rozpalonym żelazem. Atena przywaliła
Enkeladosa olbrzymim głazem ‒ i tak powstała wyspa Sycylia.
Chwilę później pokonała Pallasa i zdarła z niego skórę, której
odtąd używała jako pancerza. Posejdon ścigając po morzu
Polybotesa, odłamał trójzębem część wyspy Kos i cisnął nią w
olbrzyma, wbijając go w dno morskie. Hermes pożyczył od
Hadesa szyszak i stał się dzięki niemu niewidzialny. Bez trudu
zabił w pojedynku Hippolytosa.
Zeus raził swoimi piorunami pozostałych przy życiu Gigantów.
Artemida śmiercionośną strzałą przeszyła Grationa. Innych dobił
strzałami Herakles.
Tak skończyła się owa wielka bitwa bogów z Gigantami, którzy
świętokradczo i bezrozumnie targnęli się na Olimpijczyków i
zamiast zdobyć władzę nad światem ‒ zostali przez nich
rozgromieni. Świat powoli wrócił do dawnego ładu, na razie nic
nie zagrażało władzy Zeusa, który niewzruszenie stał na straży
sprawiedliwości i porządku.
Nadszedł jednak czas, gdy król bogów i ludzi musiał stoczyć
jeszcze jedną ciężką walkę, aby utrzymać swe panowanie. Oto
wystąpił przeciwko niemu potworny Tyfon, stwór na wpół ludzki
na wpół zwierzęcy. Uchodził za syna Gai i Tartaru, ale niektórzy
bogowie podejrzewali, że urodziła go sama Hera, bez udziału
nasienia męskiego, podobnie jak niegdyś Hefajstosa. Inni byli
zdania, że Tyfon wykluł się z dwóch jaj zapłodnionych przez
Kronosa, który ofiarował je Herze. Królowa bogów była wówczas
zagniewana na swego wielkiego małżonka, i chcąc pozbawić go
władzy, wydała na świat olbrzyma, który miał zagrozić jego
królestwu. Tak czy owak, Tyfon sięgał głową gwiazd, u ramion
miał skrzydła, a zamiast palców sto smoczych łbów, od pasa w
dół otaczały go skłębione żmije, z oczu buchały mu płomienie.
Ryczał podobnie jak lwy lub byki, niekiedy wydawał przeraźliwy
syk, który echo powtarzało w odległych górach.
Tyfon wychowywał się w Delfach u smoka Pytona, któremu
Hera powierzyła nad nim opiekę. Gdy tylko dorósł, ruszył do
walki przeciwko Zeusowi, z rykiem miotając w niebo ogniste
kamienie. Bogowie przerażeni atakiem Tyfona opuścili swoje
siedziby i w popłochu wciekli z samą Herą na czele do Egiptu,
gdzie przybrali postaci różnych zwierząt, aby ukryć się przed
potworem. Tylko Zeus i jego córka Atena nie ulękli się Tyfona i
nie zamierzali oddać mu panowania nad światem. Oboje
powstrzymywali jego ataki, ciskając weń z daleka piorunami, a
gdy w końcu Tyfon zaczął się wycofywać, Zeus puścił się za nim
w pościg. Doścignął go dopiero na górze Kasjon, na pograniczu
Arabii i Etiopii. Tam zranił potwora stalowym sierpem i sądząc,
że potrafi go już pokonać, odłożył broń i rozpoczął walkę wręcz.
Nagle Tyfon uwolnił się z jego uścisku, pochwycił stalowe
narzędzie, obezwładnił króla bogów i wyciął mu mięśnie rąk i
nóg.
Potem zaniósł go na plecach do Kylikii, zamknął w grocie
korykejskiej, mięśnie zaś ukryte w worku ze skóry oddał na
przechowanie smokowi Delfyne, pół-wężowi ‒ pół-dziewczynie.
Dopiero gdy Hermes i Pan wykradli je i zwrócili Zeusowi, król
bogów odzyskał dawne siły i ruszył do walki przeciwko
Tyfonowi. Jechał na wozie zaprzężonym w skrzydlate konie i
miotał w niego pioruny. Przerażony potwór uciekł na górę Nysę,
gdzie zwabiły go boginie Przeznaczenia, Mojry, obiecując, że
dadzą mu czarodziejskie owoce, które przywrócą mu utracone
siły. Były to jednak owoce, których działanie trwało tylko jeden
dzień. Później zdołał zbiec do Tracji i schronić się na górze
Hajmos skąd ciskał w Zeusa potężnymi skałami. Jednak władca
bogów odbijał je swoimi piorunami. Wreszcie cała góra spłynęła
krwią z ran Tyfona i dlatego została nazwana Górą Krwi.
Wyczerpany walką Tyfon zwątpił w możliwość zwycięstwa i
uciekł na Sycylię.
Wówczas Zeus rzucił na niego górę Etnę. Aż do dziś dnia Etna
wyrzuca w niebo płomienie, którymi zieje leżący pod nią Tyfon.
Dzięki temu zwycięstwu nad ostatnim groźnym przeciwnikiem
Zeus zapewnił sobie wieczne i niczym już nie zakłócone
panowanie nad światem. Ale sprawowanie najwyższej władzy
nad bogami i ludźmi nakładało na Zeusa niezliczone obowiązki,
których wypełnienie pochłaniało go niemal bez reszty.
Naczelnym jego zadaniem jako władcy Olimpu było utrzymanie
ładu i sprawiedliwości na świecie. W jego pałacu stały dwa
wielkie gliniane dzbany, z których na przemian czerpał dobro i
zło, obdarzając nimi ludzi. Zdarzało się jednak, że jednym
ludziom w udziale przypadło samo dobro ‒ i wówczas ich życie
było nieprzerwanym pasmem szczęścia i powodzenia. Kto jednak
otrzymał od Zeusa dary z kadzi zła, tego spotykały same
nieszczęścia, nękany głodem i rozpaczą tułał się po całej ziemi,
gardzili nim ludzie i bogowie. Władca Olimpu czuwał nad
dochowywaniem przysiąg i przestrzeganiem praw gościnności,
jego majestat chronił władzę królów i porządek społeczny. Sam
Zeus podlegał odwiecznemu Przeznaczeniu-Losowi, lecz znając
jego wolę i wyroki, potrafił, jako jedyny spośród wszystkich
bogów, utożsamić się z nim. Dzięki temu zajmował najwyższe
miejsce w hierarchii olimpijskiej. Niekiedy musiał odczytywać
werdykt Przeznaczenia ze specjalnych znaków, chcąc
rozstrzygnąć jakąś ważną sprawę. W czasie walki Achillesa z
Hektorem pod Troją położył na szalach złocistej wagi losy
obydwu bohaterów, a kiedy szala Hektora opadła w dół, wróżąc
mu śmierć, Apollo, boski opiekun Trojanina, natychmiast opuścił
go z rozkazu Zeusa. Królowi bogów przysługiwało także prawo
oczyszczania zabójców ze zmazy krwi. On sprowadzał również
na ziemię tak bardzo upragniony przez ludzi deszcz, a
zagniewany rzucał pioruny i błyskawice.
Przyszedł na świat głęboką nocą na kreteńskiej górze Ajgajon.
Reja powiła go jako szóste, ostatnie, dziecko w tajemnicy przed
mężem Kronosem, który obawiając się, aby nie spełniła się
dawna wyrocznia, że jeden z jego potomków pozbawi go władzy,
wszystkie pożerał po urodzeniu. Wreszcie Reja, chcąc uratować
nowo narodzonego Zeusa, podała Kronosowi do pożarcia zamiast
dziecka kamień owinięty w pieluszkę. Potem Zeus, dorósłszy,
niezbyt pięknie odpłacił się jej za ocalenie życia.
Reja, nie mogąc sama wychowywać małego Zeusa, powierzyła
go w opiekę nimfom kreteńskim, z których jedna, Amalteja,
wykarmiła go własnym mlekiem. Wokół jego kołyski w jaskini na
górze Dikte tańczyli uzbrojeni Kureci, opiekuńcze demony,
uderzając włóczniami o tarcze, aby okrutny Kronos nie dosłyszał
płaczu niemowlęcia.
Lecz bogowie rosną szybko. Wkrótce Zeus, najmłodszy syn
Kronosa, ocalony podstępem przez Reję, zaczął przemyśliwać, w
jaki sposób odebrać władzę wyrodnemu ojcu i uwolnić połknięte
przez niego rodzeństwo. Spotkał się wówczas z córką Okeanosa i
Tethys, piękną Metis , której imię oznaczało Roztropność.
‒ Poradź mi, najmądrzejsza i najurodziwsza z Okeanid, w jaki
sposób mógłbym zmusić mojego okrutnego ojca, aby zwrócił
połknięte niegdyś dzieci.
‒ Czy aż tak bardzo zależy ci na twoim rodzeństwie, które
przebywa we wnętrznościach potwornego Kronosa? ‒ zapytała
nieco drwiąco Metis. ‒ Przecież kiedyś będziesz musiał podzielić
się z nimi władzą.
‒ Najpierw muszę mieć to, czym mam się dzielić ‒ odparł
dyplomatycznie Zeus. ‒ Proszę cię o radę właśnie dlatego, że
potrzebuję sprzymierzeńców do walki z Kronosem, któremu chcę
odebrać tron. Któż może być lepszym sprzymierzeńcem niż moi
bracia ‒ Hades i Posejdon i siostry ‒ Hestia, Demeter i Hera,
skrzywdzeni przez ojca?
‒ Dobrze. Zaczekaj tutaj chwilę, przyniosę coś, co pomoże ci
spełnić twoje zamiary.
Wkrótce wróciła z niewielkim glinianym flakonikiem,
szczelnie zamkniętym.
‒ Oto czego potrzebujesz, Zeusie. Poproś Reję, aby domieszała
ten środek do miodowego napoju, który codziennie pije Kronos.
Skutek nie da długo na siebie czekać.
Zeus podziękował Metis nadzwyczaj serdecznie. Nie mógł
jednak oprzeć się myśli, że chciałby kiedyś posiąść piękną i
mądrą Okeanidę, która żyła samotnie i z pewnością tęskniła za
mężczyzną.
Gdy Reja podała Kronosowi miksturę sporządzoną z owym
lekiem otrzymanym od Metis, Tytan niemal natychmiast
zwymiotował połknięte potomstwo. Wdzięczni za uwolnienie
bogowie bez wahania wsparli swego brata i wybawcę. Mimo to
zmagania bogów pod wodzą Zeusa z Tytanami i Kronosem
trwały aż dziesięć lat. Zeus, aby osiągnąć ostateczne zwycięstwo,
wyzwolił z Tartaru, za radą Gai, zamkniętych przez Kronosa
cyklopów i Hekatonchejrów. Najpierw musiał zabić ich starą
strażniczkę Kampe, aby odebrać jej klucze i wypuścić
uwięzionych. Uradowani cyklopowie podarowali wówczas
Zeusowi wykuty przez nich grom i błyskawicę, Hadesowi
czarodziejski hełm zapewniający niewidzialność, a Posejdonowi
trójząb, którym wstrząsał ziemią i morzem. Teraz bogowie bez
trudu pokonali Kronosa i Tytanów, którym przewodził ogromny
Atlas.
Kronos, podstępem pozbawiony broni przez Hadesa i
ogłuszony piorunem przez Zeusa, nie stawiał już dłużej oporu.
Hekatonchejrowie ciskali w Tytanów ogromnymi głazami, a
koźlonogi bożek Pan straszył ich swoimi przeraźliwymi
okrzykami.
Pokonani Tytani zostali uwięzieni w Tartarze pod strażą
Hekatonchejrów, z wyjątkiem Atlasa, który został skazany na
wieczne podtrzymywanie sklepienia niebieskiego. Zwycięscy
wodzowie podzielili się zaś władzą nad światem, ciągnąc losy:
Zeusowi przypadło niebo i nadzór nad wszechświatem,
Posejdonowi ‒ morze, a Hadesowi ‒ podziemie.
Tak oto Zeus został władcą Olimpu, królem bogów i ludzi. Obok
sprawowania władzy nad światem jego drugą wielką pasją były
kobiety. Zaczął swoją karierę erotyczną od własnej matki, dobrej
Tytanki Rei, która nie tylko wydała go na świat, ale i uratowała
od pożarcia przez Kronosa. Reja, która z coraz większą troską i
obawą patrzyła na wyczyny miłosne swego najmłodszego syna,
ostrzegała go, by nie zawierał małżeństwa.
‒ Lepiej będzie dla ciebie i dla tej, którą chciałbyś wybrać na
żonę ‒ czy będzie to bogini, czy kobieta z rodu śmiertelnych ‒
jeśli nigdy się nie ożenisz.
‒ Nie mogę cię zrozumieć, matko! ‒ odparł gniewnie Zeus.
‒ Przecież mając u boku wierną małżonkę, nie będę musiał
uganiać się za innymi.
‒ Już ja cię znam! Żadnej nie darujesz, a swojej żonie będziesz
robił same przykrości. Nie, absolutnie nie dopuszczę, abyś
kiedykolwiek ożenił się!
‒ Jeśli zabraniasz mi ożenić się, to zaraz się przekonasz, jak
głupio postępujesz! Nie wolno mi połączyć się na stale z żadną
boginią czy ziemianką, to będę je brał siłą przy każdej okazji! A
zacznę od ciebie!
Reja patrzyła na niego ze zgrozą, nie wierząc własnym uszom.
‒ Co?! Wyrodny synu, mógłbyś się targnąć na własną matkę?!
Nie, nie ośmielisz się!
Zeusa nie powstrzymały jednak słowa matki i rzucił się na nią,
chcąc spełnić swoją groźbę. Wówczas Tytanka błyskawicznie
zamieniła się w węża, i groźnie sycząc zaczęła uciekać. Nawet to
nie odstraszyło Zeusa: natychmiast też przybrał postać węża i
puścił się w pogoń za matką. Wkrótce dopadł ją, oplótł
niezliczonymi zwojami i posiadł.
Kiedy po pewnym czasie oboje wrócili do swych postaci. Reja
powiedziała z oburzeniem:
‒ Jak mogłeś zrobić coś podobnego?! Czy nie ma w tobie ani
odrobiny przyzwoitości?! Zgwałciłeś własną matkę i wszyscy
dowiedzą się o tym!
‒ Ostrzegałem cię, abyś nie zabraniała mi się żenić! Gdybym
był żonaty, z pewnością nie dopuściłbym się takiego czynu.
Zawsze miałbym do dyspozycji własną małżonkę.
Reja, zniechęcona jego brutalnością i cynizmem, powstrzymała
się od dalszej sprzeczki i postanowiła więcej nie rozmawiać z
nim na temat małżeństwa.
Również Metis, dobra Okeanida, której Zeus zawdzięczał
zwycięstwo w walce o władzę z Kronosem i Tytanami, padła
ofiarą jego żądzy. Już wówczas, gdy dała mu ów niezwykle
skuteczny emetyk, zwrócił uwagę na jej niezwykłą piękność i
poczuł gwałtowne pożądanie. Potem, gdy został królem bogów,
postanowił ją zdobyć.
‒ Chciałbym, abyś została moją żoną ‒ powiedział do niej
pewnego dnia.
‒ Nie, Zeusie, to niemożliwe ‒ odrzekła.
‒ Odrzucasz więc okazję, aby zostać królową bogów?!
‒ Nie, nie o to idzie. Po prostu nie mogę wyjść za ciebie za mąż.
Byłabym bowiem najnieszczęśliwszą istotą spośród wszystkich
bogów i ludzi.
‒ Dlaczego?
‒ Znając twój straszny egoizm i chorobliwą erotomanię, nie
miałabym jednej chwili spokoju. Wolę żyć sama i być wolna od
zazdrości i trosk, w jakie wpędziłoby mnie małżeństwo z tobą.
‒ A jednak muszę cię posiąść, czy zgodzisz się zostać moją
żoną, czy nie.
Metis nie zdążyła już odpowiedzieć, gdyż Zeus pochwycił ją w
potężne ramiona. Zdołała jednak mu się wymknąć, przybierając
postać chmury. Ale władca bogów nie dał za wygraną i rzucił się
w pogoń za ciemnym, skłębionym obłokiem. Metis zamieniła się
w ogień, ale i to nie odstraszyło Zeusa. Wreszcie, zmęczona
ucieczką i metamorfozami, wróciła do zwykłej postaci, i wtedy
musiała już ulec Zeusowi.
Gdy po kolejnym gwałcie stwierdziła, że jest w ciąży, zgodziła
się na pewien czas zamieszkać w jego pałacu na Olimpie, nie
zawarli jednak formalnie małżeństwa. Wówczas
wszechwiedząca Gaja przepowiedziała, że Metis urodzi córkę,
lecz jeśli później wyda na świat syna, pozbawi on władzy Zeusa.
Król bogów, obawiając się spełnienia złowieszczej wyroczni,
znalazł wyjście podobne do tego, jakim niegdyś posłużył się stary
Kronos. W czasie pieszczot miłosnych po prostu połknął
brzemienną Metis, która już nigdy nie ujrzała światła dziennego.
Zeus, chcąc jakoś usprawiedliwić swój postępek, twierdził, że
Metis jako najroztropniejsza z bogiń udziela mu z wnętrza jego
brzucha mądrych rad.
Gdy nadszedł czas rozwiązania ciężarnej Metis, Zeus, który
znajdował się właśnie na jeziorem Tritonis, dostał niezwykle
silnego bólu głowy. Wezwał wówczas na pomoc boga kowalstwa,
Hefajstosa, który żelaznym klinem i potężnym młotem rozłupał
mu czaszkę.
Wtedy z głowy Zeusa wyskoczyła bogini Atena w pełnej zbroi,
z bojowym okrzykiem na ustach.
Najwcześniejsze związki małżeńskie Zeusa po objęciu władzy
były nieco zagadkowe i nieokreślone. Wygląda to tak, jakby
pamięć o tych boginiach małżonkach króla bogów zaginęła.
Wydaje się, że jedną z pierwszych żon Zeusa była Eurynome,
córka Okeanosa i Tethys, należąca do najstarszego pokolenia
Tytanów. Panowała wraz z mężem Ofionem na Olimpie jeszcze
przed Kronosem i Reją; musieli im jednak oddać władzę, gdyż
zostali pokonani i strąceni do Oceanu.
Wszystkie te wydarzenia miały miejsce zanim Zeus przyszedł
na świat w kreteńskiej jaskini. Potem, gdy odniósł zwycięstwo
nad Tytanami i zdobył władzę na Olimpie, poślubił Eurynome i
spłodził z nią charyty, trzy boginie piękna i wdzięku, które nosiły
imiona: Eufrosyne ‒ Radość, Aglaja ‒ Ozdoba i Talia ‒ Obfitość.
Wszystkie trzy mieszkały na Olimpie, często towarzyszyły
Muzom i tańczyły z nimi w wiosennych korowodach. Kiedy
odbywały swoje tańce, ziemia okrywała się zielenią i rodziła
kwiaty.
W tym wczesnym okresie swego panowania Zeus poślubił dwie
siostry Rei, córki Kronosa i Gai. Najpierw Temidę, boginię Prawa
i Odwiecznego Porządku. Ten związek z Temidą był bardziej
podporządkowaniem się króla bogów Prawu i Przeznaczeniu niż
małżeństwem, chociaż Temida obdarzyła go wspaniałym
potomstwem. Urodziła mu trzy hory: Dike ‒ Sprawiedliwość,
Eunomię ‒ Praworządność i Eirene ‒ Pokój, trzy boginie
Przeznaczenia i Losu ‒ Mojry: Kloto, Lachesis i Atropos oraz
dziewicę Astraję, która przerażona ludzkimi występkami i złem
przemieniła się w gwiazdę i wstąpiła na niebo.
Drugą córkę Uranosa i Gai, Mnemosyne, boginię Pamięci, Zeus
posiadł w Pierii w sąsiedztwie Olimpu. Spłodził z nią wówczas w
ciągu dziewięciu nocy miłosnych dziewięć Muz, które swoimi
pieśniami miały rozweselać bogów. Muzy opiekowały się także
wymową, sztuką przekonywania, wiedzą, historią, matematyką,
astronomią. Później każda z nich otrzymała osobną rolę: Kalliope
uchodziła za muzę poezji epickiej, Klio ‒ historii, Polihymnia ‒
liryki chóralnej, Euterpe ‒ liryki monodycznej, Terpsychora ‒
tańca, Erato ‒ liryki miłosnej, Mnemosyne ‒ tragedii. Talia ‒
komedii. Urania ‒ astronomii.
Najtrwalszym, chociaż z pewnością nie najszczęśliwszym,
okazało się małżeństwo Zeusa z Herą. Bogini wybrała go na
przyszłego męża już w chwili, gdy p przyszedł na świat jako
najmłodszy z jej rodzeństwa. Jednak mimo tego dalekosiężnego
planu, który powstał w głowie Hery jeszcze przed zwyciężeniem
Kronosa i Tytanów, Zeus, aby ją zdobyć, musiał użyć dość
chytrego podstępu. Pewnego razu udał się na górę Tornaks w
Argolidzie, zwaną także Górą Kukułczą, i urządził tam na Herę
zasadzkę. Postarał się, aby górę okryły gęste chmury deszczowe i
zapanowało przenikliwe zimno. Gdy nadeszła Hera i zatrzymała
się na szczycie, chcąc odpocząć po długiej wędrówce, Zeus
przybrał postać kukułki i udając przestraszonego, zziębniętego
ptaszka, zbliżył się do bogini. Hera, nie domyślając się podstępu,
wzięła ptaszka na łono i zaczęła czule pieścić, by go rozgrzać.
Wtedy Zeus nagle wrócił do swej boskiej postaci i pochwycił ją w
ramiona. Hera jednak tak długo broniła się przed gwałtem, aż
Zeus obiecał jej małżeństwo. Dopiero wtedy mu uległa.
Uroczyste zaślubiny królewskiej pary odbyły się, jak
opowiadają, na Eubei, zwanej Krowią Wyspą, gdzie wylądowali
w drodze z Krety.
Eubeja dostąpiła tego zaszczytu, gdyż krowa była świętym
zwierzęciem Hery. W prezencie ślubnym Hera otrzymała od Gai
złote jabłka, które tak bardzo zachwyciły boginię, że kazała
posadzić je w swoim ogrodzie nad brzegiem Oceanu strzeżonym
przez nimfy Zachodu, Hesperydy. Noc poślubna nowożeńców
rodzeństwa była bardzo długa, nawet jak na zwyczaje panujące
wśród nieśmiertelnych bogów: trwała bowiem aż trzysta lat.
MITOLOGIA 1. STANISŁAW STABRYŁA 2. REDAKCYJNA 3. WSTĘP 4. BOGOWIE 5. Zeus i Hera 6. Posejdon 7. Hades i Persefona 8. Afrodyta 9. Apollon 10. Artemida 11. Hermes 12. Dionizos 13. HEROSI 14. Amfitrion 15. Herakles 16. Edyp 17. Tezeusz 18. Parys i Helena 19. Odyseusz 20. Achilles 21. Eneasz i Dydona 22. Bellerofont 23. Orfeusz i Eurydyka 24. LUDZIE 25. Fedra 26. Myrra 27. Akontios i Kydippe 28. Niobe
29. Alkestis 30. Hero i Leander 31. Atalanta 32. Ifis 33. Pyram i Tysbe 34. Hypermnestra 35. Tereus 36. Narcyz 37. Kefalos i Prokris 38. Skylla 39. Hekabe 40. Dedal 41. Keiks i Alkyone 42. Hypsipyle 43. Byblida 44. Atreus i Tystes 45. Pygmalion 46. Indeks ilustracji
STANISŁAW STABRYŁA MITOLOGIA DLA DOROSŁYCH BOGOWIE HEROSI LUDZIE
Opracowanie graficzne: Grażyna Szczurowska Wybór ilustracji: Dominika Maliszewska Ilustracje ze zbiorów Uniwersytetu Jagiellońskiego Redaktor Halina Baszak Jaroń Redaktor techniczny: Maria Wyrwa Copyright © by Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. z o.o. Warszawa-Kraków 1995 Wydawnictwo Naukowe PWN Oddział Kraków Wydanie I Ark. druk. 46 Skład i łamanie Agencja Reklamowo-Wydawnicza REPRO-TEKST Druk: Toruńskie Zakłady Graficzne „Zapolex” Toruń, ul. Gen. Sowińskiego 2/4 ISBN 83-01-11613-7
Wstęp Mitologia grecka nie była baśnią, chociaż posiadała niewątpliwie pewne rysy baśniowe. Tymczasem autorzy współczesnych książek o mitologii ‒ z bardzo nielicznymi wyjątkami ‒ zrobili niemal wszystko, aby wmówić nam, że mity Greków są pięknymi baśniami przeznaczonymi dla nieco starszych dzieci. Gdy czyta się te urocze opowiastki o ludziach, bogach i bohaterach, często zaopatrzone w różne umoralniające sentencje, nie można nawet zarzucać kłamstwa ich twórcom. W poczciwości serc starali się jedynie naprawić, jak umieli, ów świat mitu, ukazać w nim to, co piękne, dobre i szlachetne, wzbudzić w nas podziw i tęsknotę za tym odległym czasem, kiedy bogowie obcowali z ludźmi, a nieulękli bohaterowie dokonywali wspaniałych czynów. W tym cudownym świecie mitu zdarzały się wprawdzie morderstwa, kradzieże, zdrady, gwałty i uwiedzenia, ale były czymś niezwykle rzadkim i jakby nie należały do właściwego porządku owej mitologicznej rzeczywistości. Ukazać mitologię grecką w jej prawdziwym bliskim przekazowi antycznemu wymiarze, i na przekór owym cukierkowym, wyidealizowanym opowiastkom ‒ oto główny cel tej książki. w miarę możności będziemy powstrzymywali się od wszelkich moralizujących komentarzy, mity greckie bowiem wciąż zachowują w całej pełni aktualność, a ich przesłanie jest równie czytelne w naszych czasach, jak przed tysiącami lat. Ambicją Autora nie było tworzenie jeszcze jednego systematycznego wykładu mitologii greckiej, ale swobodna renarracja bardziej interesujących opowieści mitologicznych rozpowszechnionych w świecie starożytnym. Stąd pewna
wierność literaturze antycznej, przede wszystkim poezji greckiej i rzymskiej, dla której mit był tworzywem podstawowym i najważniejszym. Jakkolwiek w naszym przekonaniu mitologia nie poddaje się żadnym poważnym próbom porządkowania, to jednak dla uniknięcia nadmiernego chaosu opowiadania zostały podzielone na trzy cykle ze względu na przeważający typ bohaterów. Układ ten, bardzo formalny, odpowiada tytułom trzech kolejnych części: Bogowie, Herosi, Ludzie. I to już wszystko. Reszta jest mitem... dla dorosłych.
Zeus i Hera Hermes spieszył się jak nigdy. Przelatywał ponad szczytami górskimi szybciej niż kreteńska strzała. Wreszcie stanął na wierzchołku Olimpu i udał się prosto do pałacu króla bogów. ‒ Z czym przybywasz tak spiesznie, Hermesie? ‒ zapytał Zeus zdziwiony widokiem boskiego posłańca, który nie przestrzegając obowiązującej etykiety dworskiej, wtargnął od razu do sali tronowej, gdzie właśnie przyjmował na audiencji Atenę. ‒ Nie ma czasu do stracenia! ‒ oświadczył Hermes bez żadnych wstępów. ‒ Grozi nam wielkie niebezpieczeństwo! Giganci szykują się do walki przeciwko nam, Olimpijczykom. Dopiero co byłem nad ich rodzinną Flegrą, na trackim półwyspie Pallene i widziałem przygotowania do bitwy. Zgromadzili już całe góry olbrzymich głazów i ogromne stosy drzew, aby je miotać na nas. Zeusa zaniepokoiły słowa Hermesa. Wiedział z doświadczenia, że jego uskrzydlony syn, zrodzony z Mai, nie ma w zwyczaju przynosić fałszywych czy przesadzonych wiadomości.
Przeczuwał zresztą od dawna, że Giganci, synowie Gai, wystąpią kiedyś przeciwko niemu i innym Olimpijczykom. Gaja, zapłodniona nasieniem i krwią Uranosa, którego wykastrował jego syn Kronos, urodziła w trackiej Flegrze dwudziestu czterech olbrzymów obdarzonych niezmożoną siłą i wężowymi splotami zamiast nóg. Kiedy Zeus, wspomagany przez swoje rodzeństwo, pokonawszy Kronosa i innych Tytanów, zamknął ich w Tartarze, Gaja, oburzona postępowaniem nowego władcy Olimpu, namówiła ich, aby pomścili uwięzionych braci. Giganci, choć nie odznaczali się szczególną bystrością, byli niezwykle wojowniczy i łatwo dali się skłonić do walki. ‒ To bardzo ważna informacja, Hermesie ‒ odezwał się po chwili Zeus. ‒ Jestem ci za nią ogromnie wdzięczny. Pozwól jednak, że teraz naradzę się z Ateną, w jaki sposób mamy stawić opór Gigantom. Hermes zrozumiał, że posłuchanie było zakończone, skłonił się Zeusowi i Atenie, i opuścił pałac. ‒ Słuchaj, Ateno, sprawa jest poważniejsza niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Ci zwariowani Giganci są potwornie silni i zbyt głupi, aby bać się czegokolwiek. Czeka nas bardzo ciężka walka. Zanim Atena zdążyła odpowiedzieć, do sali wpadła Hera, niezwykle podniecona, w wojowniczym nastroju. ‒ Wiem już o wszystkim! ‒ zawołała od progu. ‒ Spotkałam Hermesa, który mi powiedział, że Giganci przygotowują się do ataku na nas. ‒ Jeśli już wiesz, to usiądź z nami i radź, co czynić w tej sytuacji. ‒ Znam wyrocznię, która dotyczy Gigantów i mogę ją wam wyjawić, jeśli chcecie. Otóż w istocie są oni śmiertelni. Można ich zabić, jeśli w walce przeciwko nim bogowie sprzymierzą się z ludźmi lub z istotami zrodzonymi ze śmiertelnych matek. Ale
istnieje magiczne ziele, które mogłoby ocalić ich przed śmiercią z ręki ludzkiej. Ziemia sama je zrodziła, pamięta o nim, na razie nie potrafi go jednak odnaleźć, chociaż bardzo pragnie dać je Gigantom. ‒ Nakaż, by Helios, Selene i Eos zgasili swe światła. Zeus posłuchał rady małżonki i odszukał groźne ziele przy blasku swoich piorunów, wyrwał je i zniszczył. Atenie polecił zaś, aby wezwała Heraklesa jako sojusznika do walki przeciwko Gigantom. Następnie kazał Irydzie, boskiej posłance, zwołać Olimpijczyków na naradę wojenną. Oprócz Ateny i Hery przybyli: Ares, Hefajstos, Afrodyta z Erosem, Posejdon, Hades i Persefona, a także inni bogowie oraz Dionizos i Herakles ‒ zrodzeni ze śmiertelnych matek. ‒ O nieśmiertelni! ‒ zaczął swoje przemówienie Zeus, zasiadłszy na tronie, aby podkreślić powagę chwili. ‒ Znowu musimy zjednoczyć nasze siły do walki przeciwko wrogom, którzy chcą nas pozbawić władzy, a może i życia. Wiecie już, że mówię o Gigantach, których Gaja-Ziemia wydała po to, aby pomścili pokonanych i uwięzionych przez nas Tytanów. Ci nowi synowie Gai są silniejsi i bardziej okrutni niż Tytani, których niegdyś zwyciężyliśmy. Musimy więc wytężyć wszystkie siły, aby odeprzeć ich atak i poskromić ich pychę. Wierzę przy tym głęboko, że nie zabraknie nam ani męstwa, ani rozwagi, aby ujarzmić ich dzikie zapędy. Gaja i jej synowie srodze zawiodą się w swoich rachubach na zwycięstwo i panowanie nad światem. Wzywam was wszystkich razem i każdego z osobna, abyście walczyli dzielnie i nie oszczędzali naszych wrogów! Zeus skończył swoją mowę przy wielkim aplauzie zgromadzonych bogów. Na wszystkich twarzach malował się teraz bojowy zapał i wola walki.
Giganci rozpoczęli wojnę. Miotali ku niebu olbrzymie głazy i płonące drzewa, wyrywali skały, a nawet góry, by ułożywszy je jedne na drugich wedrzeć się do siedziby bogów. Jeden z nich chwycił górę Ojtę, inny Ossę, a jeszcze inny szczyt Atosu. Na ziemi, w całej przyrodzie zapanował nieopisany chaos: rzeki zmieniły swój bieg, z morza wynurzyły się nowe, skaliste wyspy, nawet wybrzeża zaczęły się przemieszczać. Główna bitwa rozegrała się na Polach Flegrejskich. Pierwszy natarł na Gigantów Zeus dzierżąc w dłoniach ogromną egidę i piorun, który przyniósł mu orzeł. Ramię w ramię z Zeusem walczyła Atena, uzbrojona, podobnie jak ojciec bogów, w egidę i piorun. W pobliżu nich Herakles, stojąc na rydwanie Zeusa, raził wrogów śmiercionośnymi strzałami. Pierwszą strzałą ugodził Alkyoneusa, najgroźniejszego z Gigantów, który padł na ziemię, lecz natychmiast podniósł się, gdyż nie mógł zginąć na tej, z której się narodził. Wówczas Atena, widząc daremne wysiłki Heraklesa, zawołała: ‒ Oderwij go od ziemi i przenieś w inne miejsce! Bohater porwał Giganta na plecy, wyniósł poza granice Pallene i tam zabił swoją maczugą. Bóg wojny Ares pomknął do walki na wozie zaprzężonym w rącze rumaki. Towarzyszyli mu Deimos i Fobos, bóstwa Grozy i Przerażenia. Ares potężnym ciosem złocistego miecza odciął Pelorosowi dwa ogromne węże, które wyrastały mu spomiędzy ud, po czym przejechał rydwanem po ciele olbrzyma. Tymczasem Porfyrion, najdzikszy z Gigantów, rzucił się na Herę, aby ją udusić potężnymi łapami. Już, już miał ją pochwycić, gdy dosięgła go strzała Erosa... Jednak Zeus nie dopuścił do świętokradztwa, poraził zuchwalca swoim piorunem, a Hermes dobił go strzałą. Wtedy także padł Efialtes, trafiony w lewe oko strzałą Apollona, w prawe ‒ Heraklesa.
Za każdym razem, gdy bogowie zranili w walce któregoś z Gigantów, Herakles uśmiercał go strzałą lub maczugą. Dionizos ugodził tyrsem Eurytosa, Hekate płonącą głownią zabiła Klytiosa, Hefajstos poraził Mimasa rozpalonym żelazem. Atena przywaliła Enkeladosa olbrzymim głazem ‒ i tak powstała wyspa Sycylia. Chwilę później pokonała Pallasa i zdarła z niego skórę, której odtąd używała jako pancerza. Posejdon ścigając po morzu Polybotesa, odłamał trójzębem część wyspy Kos i cisnął nią w olbrzyma, wbijając go w dno morskie. Hermes pożyczył od Hadesa szyszak i stał się dzięki niemu niewidzialny. Bez trudu zabił w pojedynku Hippolytosa. Zeus raził swoimi piorunami pozostałych przy życiu Gigantów. Artemida śmiercionośną strzałą przeszyła Grationa. Innych dobił strzałami Herakles. Tak skończyła się owa wielka bitwa bogów z Gigantami, którzy świętokradczo i bezrozumnie targnęli się na Olimpijczyków i zamiast zdobyć władzę nad światem ‒ zostali przez nich rozgromieni. Świat powoli wrócił do dawnego ładu, na razie nic nie zagrażało władzy Zeusa, który niewzruszenie stał na straży sprawiedliwości i porządku. Nadszedł jednak czas, gdy król bogów i ludzi musiał stoczyć jeszcze jedną ciężką walkę, aby utrzymać swe panowanie. Oto wystąpił przeciwko niemu potworny Tyfon, stwór na wpół ludzki na wpół zwierzęcy. Uchodził za syna Gai i Tartaru, ale niektórzy bogowie podejrzewali, że urodziła go sama Hera, bez udziału nasienia męskiego, podobnie jak niegdyś Hefajstosa. Inni byli zdania, że Tyfon wykluł się z dwóch jaj zapłodnionych przez Kronosa, który ofiarował je Herze. Królowa bogów była wówczas zagniewana na swego wielkiego małżonka, i chcąc pozbawić go władzy, wydała na świat olbrzyma, który miał zagrozić jego królestwu. Tak czy owak, Tyfon sięgał głową gwiazd, u ramion miał skrzydła, a zamiast palców sto smoczych łbów, od pasa w
dół otaczały go skłębione żmije, z oczu buchały mu płomienie. Ryczał podobnie jak lwy lub byki, niekiedy wydawał przeraźliwy syk, który echo powtarzało w odległych górach. Tyfon wychowywał się w Delfach u smoka Pytona, któremu Hera powierzyła nad nim opiekę. Gdy tylko dorósł, ruszył do walki przeciwko Zeusowi, z rykiem miotając w niebo ogniste kamienie. Bogowie przerażeni atakiem Tyfona opuścili swoje siedziby i w popłochu wciekli z samą Herą na czele do Egiptu, gdzie przybrali postaci różnych zwierząt, aby ukryć się przed potworem. Tylko Zeus i jego córka Atena nie ulękli się Tyfona i nie zamierzali oddać mu panowania nad światem. Oboje powstrzymywali jego ataki, ciskając weń z daleka piorunami, a gdy w końcu Tyfon zaczął się wycofywać, Zeus puścił się za nim w pościg. Doścignął go dopiero na górze Kasjon, na pograniczu Arabii i Etiopii. Tam zranił potwora stalowym sierpem i sądząc, że potrafi go już pokonać, odłożył broń i rozpoczął walkę wręcz. Nagle Tyfon uwolnił się z jego uścisku, pochwycił stalowe narzędzie, obezwładnił króla bogów i wyciął mu mięśnie rąk i nóg. Potem zaniósł go na plecach do Kylikii, zamknął w grocie korykejskiej, mięśnie zaś ukryte w worku ze skóry oddał na przechowanie smokowi Delfyne, pół-wężowi ‒ pół-dziewczynie. Dopiero gdy Hermes i Pan wykradli je i zwrócili Zeusowi, król bogów odzyskał dawne siły i ruszył do walki przeciwko Tyfonowi. Jechał na wozie zaprzężonym w skrzydlate konie i miotał w niego pioruny. Przerażony potwór uciekł na górę Nysę, gdzie zwabiły go boginie Przeznaczenia, Mojry, obiecując, że dadzą mu czarodziejskie owoce, które przywrócą mu utracone siły. Były to jednak owoce, których działanie trwało tylko jeden dzień. Później zdołał zbiec do Tracji i schronić się na górze Hajmos skąd ciskał w Zeusa potężnymi skałami. Jednak władca bogów odbijał je swoimi piorunami. Wreszcie cała góra spłynęła
krwią z ran Tyfona i dlatego została nazwana Górą Krwi. Wyczerpany walką Tyfon zwątpił w możliwość zwycięstwa i uciekł na Sycylię. Wówczas Zeus rzucił na niego górę Etnę. Aż do dziś dnia Etna wyrzuca w niebo płomienie, którymi zieje leżący pod nią Tyfon. Dzięki temu zwycięstwu nad ostatnim groźnym przeciwnikiem Zeus zapewnił sobie wieczne i niczym już nie zakłócone panowanie nad światem. Ale sprawowanie najwyższej władzy nad bogami i ludźmi nakładało na Zeusa niezliczone obowiązki, których wypełnienie pochłaniało go niemal bez reszty. Naczelnym jego zadaniem jako władcy Olimpu było utrzymanie ładu i sprawiedliwości na świecie. W jego pałacu stały dwa wielkie gliniane dzbany, z których na przemian czerpał dobro i zło, obdarzając nimi ludzi. Zdarzało się jednak, że jednym ludziom w udziale przypadło samo dobro ‒ i wówczas ich życie było nieprzerwanym pasmem szczęścia i powodzenia. Kto jednak otrzymał od Zeusa dary z kadzi zła, tego spotykały same nieszczęścia, nękany głodem i rozpaczą tułał się po całej ziemi, gardzili nim ludzie i bogowie. Władca Olimpu czuwał nad dochowywaniem przysiąg i przestrzeganiem praw gościnności, jego majestat chronił władzę królów i porządek społeczny. Sam Zeus podlegał odwiecznemu Przeznaczeniu-Losowi, lecz znając jego wolę i wyroki, potrafił, jako jedyny spośród wszystkich bogów, utożsamić się z nim. Dzięki temu zajmował najwyższe miejsce w hierarchii olimpijskiej. Niekiedy musiał odczytywać werdykt Przeznaczenia ze specjalnych znaków, chcąc rozstrzygnąć jakąś ważną sprawę. W czasie walki Achillesa z Hektorem pod Troją położył na szalach złocistej wagi losy obydwu bohaterów, a kiedy szala Hektora opadła w dół, wróżąc mu śmierć, Apollo, boski opiekun Trojanina, natychmiast opuścił go z rozkazu Zeusa. Królowi bogów przysługiwało także prawo oczyszczania zabójców ze zmazy krwi. On sprowadzał również
na ziemię tak bardzo upragniony przez ludzi deszcz, a zagniewany rzucał pioruny i błyskawice. Przyszedł na świat głęboką nocą na kreteńskiej górze Ajgajon. Reja powiła go jako szóste, ostatnie, dziecko w tajemnicy przed mężem Kronosem, który obawiając się, aby nie spełniła się dawna wyrocznia, że jeden z jego potomków pozbawi go władzy, wszystkie pożerał po urodzeniu. Wreszcie Reja, chcąc uratować nowo narodzonego Zeusa, podała Kronosowi do pożarcia zamiast dziecka kamień owinięty w pieluszkę. Potem Zeus, dorósłszy, niezbyt pięknie odpłacił się jej za ocalenie życia. Reja, nie mogąc sama wychowywać małego Zeusa, powierzyła go w opiekę nimfom kreteńskim, z których jedna, Amalteja, wykarmiła go własnym mlekiem. Wokół jego kołyski w jaskini na górze Dikte tańczyli uzbrojeni Kureci, opiekuńcze demony, uderzając włóczniami o tarcze, aby okrutny Kronos nie dosłyszał płaczu niemowlęcia. Lecz bogowie rosną szybko. Wkrótce Zeus, najmłodszy syn Kronosa, ocalony podstępem przez Reję, zaczął przemyśliwać, w jaki sposób odebrać władzę wyrodnemu ojcu i uwolnić połknięte przez niego rodzeństwo. Spotkał się wówczas z córką Okeanosa i Tethys, piękną Metis , której imię oznaczało Roztropność. ‒ Poradź mi, najmądrzejsza i najurodziwsza z Okeanid, w jaki sposób mógłbym zmusić mojego okrutnego ojca, aby zwrócił połknięte niegdyś dzieci. ‒ Czy aż tak bardzo zależy ci na twoim rodzeństwie, które przebywa we wnętrznościach potwornego Kronosa? ‒ zapytała nieco drwiąco Metis. ‒ Przecież kiedyś będziesz musiał podzielić się z nimi władzą. ‒ Najpierw muszę mieć to, czym mam się dzielić ‒ odparł dyplomatycznie Zeus. ‒ Proszę cię o radę właśnie dlatego, że potrzebuję sprzymierzeńców do walki z Kronosem, któremu chcę odebrać tron. Któż może być lepszym sprzymierzeńcem niż moi
bracia ‒ Hades i Posejdon i siostry ‒ Hestia, Demeter i Hera, skrzywdzeni przez ojca? ‒ Dobrze. Zaczekaj tutaj chwilę, przyniosę coś, co pomoże ci spełnić twoje zamiary. Wkrótce wróciła z niewielkim glinianym flakonikiem, szczelnie zamkniętym. ‒ Oto czego potrzebujesz, Zeusie. Poproś Reję, aby domieszała ten środek do miodowego napoju, który codziennie pije Kronos. Skutek nie da długo na siebie czekać. Zeus podziękował Metis nadzwyczaj serdecznie. Nie mógł jednak oprzeć się myśli, że chciałby kiedyś posiąść piękną i mądrą Okeanidę, która żyła samotnie i z pewnością tęskniła za mężczyzną.
Gdy Reja podała Kronosowi miksturę sporządzoną z owym lekiem otrzymanym od Metis, Tytan niemal natychmiast zwymiotował połknięte potomstwo. Wdzięczni za uwolnienie
bogowie bez wahania wsparli swego brata i wybawcę. Mimo to zmagania bogów pod wodzą Zeusa z Tytanami i Kronosem trwały aż dziesięć lat. Zeus, aby osiągnąć ostateczne zwycięstwo, wyzwolił z Tartaru, za radą Gai, zamkniętych przez Kronosa cyklopów i Hekatonchejrów. Najpierw musiał zabić ich starą strażniczkę Kampe, aby odebrać jej klucze i wypuścić uwięzionych. Uradowani cyklopowie podarowali wówczas Zeusowi wykuty przez nich grom i błyskawicę, Hadesowi czarodziejski hełm zapewniający niewidzialność, a Posejdonowi trójząb, którym wstrząsał ziemią i morzem. Teraz bogowie bez trudu pokonali Kronosa i Tytanów, którym przewodził ogromny Atlas. Kronos, podstępem pozbawiony broni przez Hadesa i ogłuszony piorunem przez Zeusa, nie stawiał już dłużej oporu. Hekatonchejrowie ciskali w Tytanów ogromnymi głazami, a koźlonogi bożek Pan straszył ich swoimi przeraźliwymi okrzykami. Pokonani Tytani zostali uwięzieni w Tartarze pod strażą Hekatonchejrów, z wyjątkiem Atlasa, który został skazany na wieczne podtrzymywanie sklepienia niebieskiego. Zwycięscy wodzowie podzielili się zaś władzą nad światem, ciągnąc losy: Zeusowi przypadło niebo i nadzór nad wszechświatem, Posejdonowi ‒ morze, a Hadesowi ‒ podziemie. Tak oto Zeus został władcą Olimpu, królem bogów i ludzi. Obok sprawowania władzy nad światem jego drugą wielką pasją były kobiety. Zaczął swoją karierę erotyczną od własnej matki, dobrej Tytanki Rei, która nie tylko wydała go na świat, ale i uratowała od pożarcia przez Kronosa. Reja, która z coraz większą troską i obawą patrzyła na wyczyny miłosne swego najmłodszego syna, ostrzegała go, by nie zawierał małżeństwa. ‒ Lepiej będzie dla ciebie i dla tej, którą chciałbyś wybrać na żonę ‒ czy będzie to bogini, czy kobieta z rodu śmiertelnych ‒
jeśli nigdy się nie ożenisz. ‒ Nie mogę cię zrozumieć, matko! ‒ odparł gniewnie Zeus. ‒ Przecież mając u boku wierną małżonkę, nie będę musiał uganiać się za innymi. ‒ Już ja cię znam! Żadnej nie darujesz, a swojej żonie będziesz robił same przykrości. Nie, absolutnie nie dopuszczę, abyś kiedykolwiek ożenił się! ‒ Jeśli zabraniasz mi ożenić się, to zaraz się przekonasz, jak głupio postępujesz! Nie wolno mi połączyć się na stale z żadną boginią czy ziemianką, to będę je brał siłą przy każdej okazji! A zacznę od ciebie! Reja patrzyła na niego ze zgrozą, nie wierząc własnym uszom. ‒ Co?! Wyrodny synu, mógłbyś się targnąć na własną matkę?! Nie, nie ośmielisz się! Zeusa nie powstrzymały jednak słowa matki i rzucił się na nią, chcąc spełnić swoją groźbę. Wówczas Tytanka błyskawicznie zamieniła się w węża, i groźnie sycząc zaczęła uciekać. Nawet to nie odstraszyło Zeusa: natychmiast też przybrał postać węża i puścił się w pogoń za matką. Wkrótce dopadł ją, oplótł niezliczonymi zwojami i posiadł. Kiedy po pewnym czasie oboje wrócili do swych postaci. Reja powiedziała z oburzeniem: ‒ Jak mogłeś zrobić coś podobnego?! Czy nie ma w tobie ani odrobiny przyzwoitości?! Zgwałciłeś własną matkę i wszyscy dowiedzą się o tym! ‒ Ostrzegałem cię, abyś nie zabraniała mi się żenić! Gdybym był żonaty, z pewnością nie dopuściłbym się takiego czynu. Zawsze miałbym do dyspozycji własną małżonkę. Reja, zniechęcona jego brutalnością i cynizmem, powstrzymała się od dalszej sprzeczki i postanowiła więcej nie rozmawiać z nim na temat małżeństwa. Również Metis, dobra Okeanida, której Zeus zawdzięczał
zwycięstwo w walce o władzę z Kronosem i Tytanami, padła ofiarą jego żądzy. Już wówczas, gdy dała mu ów niezwykle skuteczny emetyk, zwrócił uwagę na jej niezwykłą piękność i poczuł gwałtowne pożądanie. Potem, gdy został królem bogów, postanowił ją zdobyć. ‒ Chciałbym, abyś została moją żoną ‒ powiedział do niej pewnego dnia. ‒ Nie, Zeusie, to niemożliwe ‒ odrzekła. ‒ Odrzucasz więc okazję, aby zostać królową bogów?! ‒ Nie, nie o to idzie. Po prostu nie mogę wyjść za ciebie za mąż. Byłabym bowiem najnieszczęśliwszą istotą spośród wszystkich bogów i ludzi. ‒ Dlaczego? ‒ Znając twój straszny egoizm i chorobliwą erotomanię, nie miałabym jednej chwili spokoju. Wolę żyć sama i być wolna od zazdrości i trosk, w jakie wpędziłoby mnie małżeństwo z tobą. ‒ A jednak muszę cię posiąść, czy zgodzisz się zostać moją żoną, czy nie. Metis nie zdążyła już odpowiedzieć, gdyż Zeus pochwycił ją w potężne ramiona. Zdołała jednak mu się wymknąć, przybierając postać chmury. Ale władca bogów nie dał za wygraną i rzucił się w pogoń za ciemnym, skłębionym obłokiem. Metis zamieniła się w ogień, ale i to nie odstraszyło Zeusa. Wreszcie, zmęczona ucieczką i metamorfozami, wróciła do zwykłej postaci, i wtedy musiała już ulec Zeusowi. Gdy po kolejnym gwałcie stwierdziła, że jest w ciąży, zgodziła się na pewien czas zamieszkać w jego pałacu na Olimpie, nie zawarli jednak formalnie małżeństwa. Wówczas wszechwiedząca Gaja przepowiedziała, że Metis urodzi córkę, lecz jeśli później wyda na świat syna, pozbawi on władzy Zeusa. Król bogów, obawiając się spełnienia złowieszczej wyroczni, znalazł wyjście podobne do tego, jakim niegdyś posłużył się stary
Kronos. W czasie pieszczot miłosnych po prostu połknął brzemienną Metis, która już nigdy nie ujrzała światła dziennego. Zeus, chcąc jakoś usprawiedliwić swój postępek, twierdził, że Metis jako najroztropniejsza z bogiń udziela mu z wnętrza jego brzucha mądrych rad. Gdy nadszedł czas rozwiązania ciężarnej Metis, Zeus, który znajdował się właśnie na jeziorem Tritonis, dostał niezwykle silnego bólu głowy. Wezwał wówczas na pomoc boga kowalstwa, Hefajstosa, który żelaznym klinem i potężnym młotem rozłupał mu czaszkę. Wtedy z głowy Zeusa wyskoczyła bogini Atena w pełnej zbroi, z bojowym okrzykiem na ustach. Najwcześniejsze związki małżeńskie Zeusa po objęciu władzy były nieco zagadkowe i nieokreślone. Wygląda to tak, jakby pamięć o tych boginiach małżonkach króla bogów zaginęła. Wydaje się, że jedną z pierwszych żon Zeusa była Eurynome, córka Okeanosa i Tethys, należąca do najstarszego pokolenia Tytanów. Panowała wraz z mężem Ofionem na Olimpie jeszcze przed Kronosem i Reją; musieli im jednak oddać władzę, gdyż zostali pokonani i strąceni do Oceanu. Wszystkie te wydarzenia miały miejsce zanim Zeus przyszedł na świat w kreteńskiej jaskini. Potem, gdy odniósł zwycięstwo nad Tytanami i zdobył władzę na Olimpie, poślubił Eurynome i spłodził z nią charyty, trzy boginie piękna i wdzięku, które nosiły imiona: Eufrosyne ‒ Radość, Aglaja ‒ Ozdoba i Talia ‒ Obfitość. Wszystkie trzy mieszkały na Olimpie, często towarzyszyły Muzom i tańczyły z nimi w wiosennych korowodach. Kiedy odbywały swoje tańce, ziemia okrywała się zielenią i rodziła kwiaty. W tym wczesnym okresie swego panowania Zeus poślubił dwie siostry Rei, córki Kronosa i Gai. Najpierw Temidę, boginię Prawa i Odwiecznego Porządku. Ten związek z Temidą był bardziej
podporządkowaniem się króla bogów Prawu i Przeznaczeniu niż małżeństwem, chociaż Temida obdarzyła go wspaniałym potomstwem. Urodziła mu trzy hory: Dike ‒ Sprawiedliwość, Eunomię ‒ Praworządność i Eirene ‒ Pokój, trzy boginie Przeznaczenia i Losu ‒ Mojry: Kloto, Lachesis i Atropos oraz dziewicę Astraję, która przerażona ludzkimi występkami i złem przemieniła się w gwiazdę i wstąpiła na niebo. Drugą córkę Uranosa i Gai, Mnemosyne, boginię Pamięci, Zeus posiadł w Pierii w sąsiedztwie Olimpu. Spłodził z nią wówczas w ciągu dziewięciu nocy miłosnych dziewięć Muz, które swoimi pieśniami miały rozweselać bogów. Muzy opiekowały się także wymową, sztuką przekonywania, wiedzą, historią, matematyką, astronomią. Później każda z nich otrzymała osobną rolę: Kalliope uchodziła za muzę poezji epickiej, Klio ‒ historii, Polihymnia ‒ liryki chóralnej, Euterpe ‒ liryki monodycznej, Terpsychora ‒ tańca, Erato ‒ liryki miłosnej, Mnemosyne ‒ tragedii. Talia ‒ komedii. Urania ‒ astronomii.
Najtrwalszym, chociaż z pewnością nie najszczęśliwszym, okazało się małżeństwo Zeusa z Herą. Bogini wybrała go na przyszłego męża już w chwili, gdy p przyszedł na świat jako najmłodszy z jej rodzeństwa. Jednak mimo tego dalekosiężnego
planu, który powstał w głowie Hery jeszcze przed zwyciężeniem Kronosa i Tytanów, Zeus, aby ją zdobyć, musiał użyć dość chytrego podstępu. Pewnego razu udał się na górę Tornaks w Argolidzie, zwaną także Górą Kukułczą, i urządził tam na Herę zasadzkę. Postarał się, aby górę okryły gęste chmury deszczowe i zapanowało przenikliwe zimno. Gdy nadeszła Hera i zatrzymała się na szczycie, chcąc odpocząć po długiej wędrówce, Zeus przybrał postać kukułki i udając przestraszonego, zziębniętego ptaszka, zbliżył się do bogini. Hera, nie domyślając się podstępu, wzięła ptaszka na łono i zaczęła czule pieścić, by go rozgrzać. Wtedy Zeus nagle wrócił do swej boskiej postaci i pochwycił ją w ramiona. Hera jednak tak długo broniła się przed gwałtem, aż Zeus obiecał jej małżeństwo. Dopiero wtedy mu uległa. Uroczyste zaślubiny królewskiej pary odbyły się, jak opowiadają, na Eubei, zwanej Krowią Wyspą, gdzie wylądowali w drodze z Krety. Eubeja dostąpiła tego zaszczytu, gdyż krowa była świętym zwierzęciem Hery. W prezencie ślubnym Hera otrzymała od Gai złote jabłka, które tak bardzo zachwyciły boginię, że kazała posadzić je w swoim ogrodzie nad brzegiem Oceanu strzeżonym przez nimfy Zachodu, Hesperydy. Noc poślubna nowożeńców rodzeństwa była bardzo długa, nawet jak na zwyczaje panujące wśród nieśmiertelnych bogów: trwała bowiem aż trzysta lat.