Ankiszon

  • Dokumenty3 512
  • Odsłony239 167
  • Obserwuję257
  • Rozmiar dokumentów4.6 GB
  • Ilość pobrań152 288

Cat_Clarke_-_Entangled

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :1.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Cat_Clarke_-_Entangled.pdf

Ankiszon EBooki Cat Clarke
Użytkownik Ankiszon wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 204 stron)

Cat Clarke – Entangled Tłumaczenie dla: Translations_Club Tłumacz: Isiorek Korekta: sylwikr, aguska66 Korekta całości: VampireEve

DZIEŃ 3 Spotkałam Ethana nocą, kiedy planowałam się zabić. Niewiarygodnie kłopotliwe, jeśli o tym pomyśleć. Te same pytania wirowały w mojej głowie, wciąż i wciąż. Czego ode mnie chciał? Jak mogłam pozwolić, by to się stało? CZY ZAMIERZAŁAM UMRZEĆ? (To było w szczególności moje ulubione pytanie). Nie do końca to planowałam. Ale zrobię to jak rzecz, którą się planuje. Po pierwsze: po prostu zacznę pisać i zobaczę, gdzie to mnie zaprowadzi. Przypuszczałam, że po to był papier. I długopis. Wydaje mi się, że długopis od dłuższego czasu już nie wystarcza. To jest bardzo, bardzo złe. Może po prosu położę się na sekundę. ℘

Nie wiem, jak długo leżałam nieobecna. Nie chciałbyś mnie teraz oglądać. Albo moich ubrań. Myślenie o nim rozbierającym mnie, kiedy byłam nieprzytomna, było zawstydzające. A ta długa suknia nie była najdokładniej super modna. Czułam się, jakbym miała być operowana. Miałam naprawdę nadzieję, że to nie był przypadek. Byłam w pewien sposób przywiązana do moich narządów wewnętrznych. Muszę to przyznać - świetny dowcip, jak na taki czas. Ale rozweselenie w nieodpowiednim czasie zawsze było moją specjalnością. Potrzebuję znaleźć sposób, aby się z tego wyrwać. Może będę umiała go przekonać. Po prostu muszę znaleźć to, czego on potrzebuje. Ale część mnie nie chce znać odpowiedzi. Kurwa… Myślę, że on nadchodzi. ℘ Cóż, to było szybkie i słodkie. Po prostu przyszedł z jedzeniem dla mnie na tacy, zobaczył mnie siedzącą przy stole z długopisem w ręce i kiwnął. Wyglądał prosząco. Siedziałam, gapiąc się na niego jak idiotka. Nie próbował przeczytać tego, co napisałam - po prostu patrzył na mnie w taki sposób, jakby doskonale wiedział, o czym myślałam. I wtedy zniknął. Drzwi, co oczywiste, zatrzasnęły się za nim.

Jedzenie było przepyszne. To była tylko jedna z dziwnych, dziwnych rzeczy w nim. Jedzenie było wspaniałe. A w ilu przypadkach porwania można usłyszeć, że ofiara ma własną łazienkę w pokoju? I być może najwygodniejsze łóżko na całym świecie? Ja po prostu chcę, by nie wszystko było aż tak białe. To jest główna wyrządzona mi krzywda. Czasami muszę zamknąć oczy i mówić sobie, że są inne kolory we wszechświecie. Przynajmniej te pióra nie są białe. To byłoby całkiem denerwujące, delikatnie mówiąc. Pisanie z pewnością pomaga. Trochę mechaniki: tworząc listy, które odmalują słowa, jakie w magiczny sposób łączą się, tworząc zdania. To jakby łagodzi. Ale co on chce o mnie napisać? Niby dlaczego chce, bym cokolwiek pisała? Dziwne, dziwne, dziwne. Mimo to, to może być moja wielka szansa, aby być pisarzem, którym zawsze chciałam być. Moja ostatnia szansa, prawdopodobnie. W każdym razie powinieneś napisać to, co wiesz, czyż nie? Więc zacznijmy od Ethana. Może ktoś będzie mógł odnaleźć go pewnego dnia (prawdopodobnie lata później mój szkielet zostanie znaleziony przy tym krwawiącym stole, z długopisem wciąż trzymanym kurczowo w moich kościstych palcach). Tak myślę, że ma około sześć stóp1 wzrostu. Opieram tę szacunkową ocenę na Natcie, który twierdzi, że ma sześć stóp, ale wyraźnie nie jest wyższy niż pięć stop dziesięć cali2. Kłamca, kłamca, spłonie w ogniu. Ale wróćmy do Ethana. On jest piękny. To znaczy właściwie piękny. Ma czarne włosy. Są gdzieś pomiędzy długimi a krótkimi, a ten czy tamten za długi kawałek zawsze wpada mu w oczy. Jego oczy… tak więc one są szare. Stalowoszare? Kolor szary z niebieskim odcieniem? Niebo-przed-spektakularną-letnią-burzą? Może po prostu stary szary. Jego twarz jest doskonała. Szczerze mówiąc, to jest tak, jakby wyszedł z 1 Ok. 183 cm 2 Ok. 177 cm

obrazka, czy coś w tym rodzaju. Kości policzkowe, brwi, nos, szczęka. To wszystko jest doskonałe. A te usta… on ma najbardziej puszyste wargi, jakie kiedykolwiek widziałam. Lubiłam je całować. Więc co jeszcze, co jeszcze? Jest blady, naprawdę blady. Tak blady jak nigdy-niewidzący-światła słonecznego, jestem-teraz-wampirem. Przez krótką chwilę wczorajszego szaleństwa (a potem całkowicie bezsennej nocy), żywiłam myśl, że może on jest wampirem. Do czasu, gdy zapamiętałem, że moje życie nie jest Zmierzchem3. Skóra Ethana zdumiewa. Zabiłbym dla skóry tak czystej. Nie mogę dowiedzieć się, ile ma lat. Początkowo myślałam, że żyje może dwadzieścia lat, ale to naprawdę trudno powiedzieć. Czasami wygląda na starszego, a kiedy indziej wygląda jak zagubiony chłopaczek. Ma bliznę pod nosem nad górną wargą. Przypominam sobie odnajdowanie jej koniuszkami palców. Blizny są dobre. To nie jest żadna wielka niespodzianka, że jego ciało jest również piękne. Szczupłe, ale silne. Gładkie. A on ubiera się w ładne, przyzwoite ubranie. Tej nocy miał na sobie białą kamizelkę, sprane, stare dżinsy i poobijane czarne Converse All Stars4. Wyraźnie nie nadużywa kolorów - szary, biały i czarny do tej pory. Są w porządku, ale kocham kolory miłości. Fioletowy jest dobry… i zielony. Zielony tak jasny, że aż krzyczy. Tęsknię za zielonym. Więc możesz pomyśleć, że Ethan wygląda całkiem gorąco. Być może brzmi to, jakbym go pragnęła. Pragnęłam go, ale cała kwestia z uprowadzeniem wydaje się położyć kres naszym stosunkom. I myślę, że to za wcześnie dla mnie mieć ten syndrom… jak to się nazywało? Gdzie zakładnik zaczyna identyfikować się ze swoim zdobywcą, zakochuje się w 3 Chyba wszyscy wiem, o jaki „Zmierzch” chodzi. 4 Trampki

nim, a następnie dołącza do niego na jego złym porwaniu/zabijaniu/czy czymkolwiek innym5. Wszystko, co próbuję powiedzieć, to to, że bezstronny obserwator pomyślałby, że jest gorący - i musiałabym się z nim zgodzić. Nie mogę zrozumieć, skąd on jest. Sądzę, że on nie jest z tych stron - na pewno nie wygląda jak którykolwiek z chłopców stąd (albo raczej - tam - w domu, mam na myśli… GDZIE JESTEM?). W poniedziałek wieczorem zapytałam go, gdzie był, a on odpowiedział „w pobliżu”, co powinno wzbudzić moje podejrzenia. Wtedy prawdopodobnie pomyślałam, że jest po prostu tajemniczy. Idiotka. Ethan. Doskonały materiał na chłopaka. Poza tendencją do porwania niezrównoważonych dziewczyn, które również są wyniszczone, aby nawet zdać sobie sprawę z tego, co się stało. Mogę wyobrazić sobie reklamę samotnego serca: Wysoki, ciemny i przystojny mężczyzna WLTM6 zielonooką dziewczynę. Interesy obejmują filmy, długie spacery w deszczu, włoskie jedzenie i maleńki kawałek porywania od czasu do czasu. Zdrowe psychicznie dziewczyny mnie nie interesują. 5 Chodzi tu oczywiście o syndrom sztokholmski. 6 Would Like To Meet – dosłownie chcieć spotkać, czyli bardziej po polskiemu „chętnie spotka”

Rzeczy, które wiem o Ethanie (nie licząc całego wyglądu- niczym-Grecki-bóg rzecz jasna): 1. Jeździ prawie nową - srebrną furgonetką. Mężczyzna w vanie = oczywiście podejrzany. 2. Nie wydaje się być klasycznym psychopatą z slasher-film7. 3. Wyjedzie z ogromnych kłopotów, aby upewnić się, że jest mi tu wygodnie. Łóżko, łazienka, wyśmienite jedzenie… Wszystko skrajnie wytrącające z równowagi. 4. Nie wybrał mnie. To ja wybrałam jego. Postanowiłam pójść i usiąść obok niego na huśtawkach. Może wiedział, co miał zamiar zrobić, ale nie zabrał się jeszcze do znalezienia ofiary. To tak, jakby on był przynętą - zupełnie sam i błyszczący jak latarnia gorącości8. Wciągnął mnie dobry i właściwy. 5. Lubi słuchać. Nie tylko mówić. 6. Nie próbuje mnie skrzywdzić. Jeszcze. 7. Faktycznie nie mam siódmego punktu, ale siedem tak NAPRAWDĘ jest moją szczęśliwą liczbą, a potrzebuję jakiegoś szczęścia, natychmiast. 7 slasher-film jest symbolem określonego typu ludzi z horroru zwykle psychopatycznego zabójcy tropiącego i zabijającego sekwencji ofiar w graficznie agresywny sposób, często nożem albo siekierą. 8 Mój własny wyraz. W języku polskim nie ma odpowiedniego słowa, które by dokładnie wyrażało myśli Grace.

℘ Noc, noc. Śpij mocno. Nie pozwalaj dziwnie urzekającemu psychopacie/wampirowi ugryźć się.

DZIEŃ 4 Cóż, nie byłam wczoraj dziwacznie optymistyczna na temat porywanego? Sądzę, że tak powinien być nazwany ktoś porwany. Porywacz, porywany. Ma sens dla mnie. Może przez tę grę słów. Nie czuję się dzisiaj zbyt optymistycznie. Dlaczego to przytrafiło się akurat mnie? Oderwij myśli. Kontynuuj pisanie. Trzymaj pióro na papierze i poruszaj ręką. ℘ Potrzebowałam trochę... OK, dużo pijackiej odwagi, tak jak wcześniej zdecydowałam się na to. Podczas gdy się przygotowywałam, pociągnęłam z butelki wódkę i cisnęłam ją na swoje łóżko. Wybrałam swoje ubranie ostrożnie. Gdy zamierzasz umrzeć, nie ma co wyglądać niechlujnie. Założyłam swoje nowe dżinsy, które sprawiają, że moje nogi wyglądają na super-długie i chude. Obejrzałam praktycznie każdy top, jaki posiadam, przed zdecydowaniem się na mój wierny, stary zielony T-shirt (mój szczęśliwy zielony T-shirt się ha!). Buty były kłopotliwe, ale

ostatecznie lubiłam wygodę swoich Adidasów z muszlą-na-palcach. Niezupełnie efektowne, ale dodają jakiejś oldschool'owej elegancji. Kładę więcej makijażu, niż było to niezbędne, przez cały czas patrząc w zamyśleniu w lustro. Już nie potrzeba więcej kredki do oczu. Ostatni błyszczyk, jaki kiedykolwiek będę nosić. Ostatni raz popatrzę w to lustro, wiedzące, że nigdy nie będę dość dobra, i o różnych innych rzeczach w tym stylu. Nóż w torbie, mogę iść. Postawiłam nogę w dół schodów, tak jak dziewczyna bez opieki na świecie. - Idę się spotkać z Sal. Nie czekaj! - krzyknęłam do mamy, która patrzyła na telewizję w pokoju dziennym. Może powinnam wsadzić głowę w drzwi na okamgnienie, zamiast trzaskać drzwiami, gdy usłyszałam: - Grace, zaczekaj sek… - Ale tego nie zrobiłam. Jeszcze jedna sekunda w jej obecności byłaby nie do zniesienia. Więc nie powiedziałam - do widzenia - i nie zostawiłam wiadomości. Nie widziałam w tym sensu. Listy pożegnalne są kulejące, w każdym razie. A gdybym zostawiła wiadomość, wtedy każdy myślałby teraz, że nie żyję. A z pewnością tak się nie stało (jeszcze nie). Zdążyłam na autobus do miasta. Usiadłam z tyłu po prawej - niezwykłe dla mnie miejsce. Moja ostatnia podróż autobusowa lub coś w tym stylu, pomyślałam. Zastanawiałam się, czy to wszystko wciąż jest przypadkiem. Podróż autobusem trwała, to było całkiem typowe. Kobieta z dłuuuugą srebrną nicią usiadła przede mną. Miała proste kosmyki przewieszone przez tył jej siedzenia i rozwichrzone kawałki otarły się o moje jeansy. To budziło odrazę. Długie włosy w jakimś wieku są właściwie nieatrakcyjną cechą. Z wdzięcznością Kobieta Obskurne Włosy wysiadła z autobusu, zanim zaczęłam pyskować.

Poczułam rodzaj spokoju, gdy poszła. Zamknęłam oczy i oddychałam pełną piersią. Zamierzałam to zrobić - zamierzałam to zrobić, faktycznie, naprawdę, naprawdę. To było to. Och, będzie im źle… śpiewający głos w mojej głowie sprawił, że uśmiechałam się. Nie jestem pewna, jak się teraz czuć z tym całym tak-tylko- minuty-dzieliły-cię-od-skończnia-ze sobą. Ale nie jestem gotowa, by badać moje uczucia tak blisko. Już nie całkiem. To jest tak, jakbym miała bandaż zawinięty wokół mnie. Jakbym wiedziała, dlaczego to tam jest; jeśli jednak rozpruję to i faktycznie zobaczę rozognioną ranę, wszystko w żółciach i muliste, mogę pozbyć się swojej mentalności. Wysiadłam z autobusu i podskoczyłam do sklepu monopolowego. Spędziłam ładnych parę minut przy wybieraniu mojego trunku. Lubiłam gin, który jest dziwny, ponieważ nie cierpię takich rzeczy. To przypomina mi o Tacie. Skierowałam się w kierunku lady i zobaczyłam faceta, który miał najgorszy przypadek trądziku, jaki kiedykolwiek widziałam (oprócz Scott’a Ames’a w wieku dziewięciu lat, ale tamten przynajmniej zniknął i można było na niego nie patrzeć). Zdarzyła się najśmieszniejsza rzecz: zgubiłam dowód! Teraz musisz zrozumieć, że to nigdy mi się nie zdarza. Kupowałam alkohol, odkąd miałam czternaście lat, na rany Chrystusa. Może to był znak od Boga: „Grace, możesz się zabić, jeśli naprawdę będziesz musiała, ale nie zamierzam czynić rzeczy łatwymi dla ciebie”. Zaserwowałam Chłopcu Trądzikowi moje najlepsze - musisz sobie ze mnie żartować - spojrzenie i powiedziałam: - Musisz sobie ze mnie stroić żarty. Mam dwadzieścia dwa lata! Wyglądam jak dziecko? - On tylko powołał się na znak wiszący powyżej: „Jeśli wyglądasz na mniej niż 25 lat, lat bla-bla-bla”. Zmarnowałam kilka minut, kręcąc się za nim, omamiając go historyjką o zostawieniu mojego dowodu w marynarce i zostawieniu marynarki w domu, co było

dość niewiarygodne, biorąc pod uwagę to, jak zimno było. Wciąż brak przekonania. Działało to na mnie drażniąco. Ale przypuszczam, że musisz dostać swojego kopniaka, aby zrozumieć najwstrętniejszą, naszpikowaną ropą twarz bez żadnej nadziei na odkrycie przeciwnej płci (kiedykolwiek). Wybiegłam nerwowo ze sklepu, biegnąc, oburzona tą nową modą, wpadłam do monopolowego po sąsiedzku i kupiłam dokładnie taką samą butelkę i to o dwa funciki tańszą. Więc zgaduję, że Bóg jednak nie wysyłał mi znaku. Gdy szłam ulicą z butelką trzymaną kurczowo pod ramieniem, minęłam parę w swoim wieku. Trzymali się za ręce i śmiali. Odejdź, odjedź, odejdź! Facet podsadził dziewczynę przed wystawą sklepową i pocałował ją. Mnie brakowało bycia całowaną w ten sposób. Szłam dalej, niemal wpadając na gang chłopców z lśniącymi butami i wątpliwymi włosami. Jeden z nich obrócił się i krzyknął do mnie: - Głowa do góry. Miłość - to nigdy nie mogłoby się zdarzyć! - Uśmiechnąłem się do niego. Och, myślę, że mogłoby… Podeszłam do bram parkowych. Mój tata zwykł zabierać mnie tam, kiedy byłam mała. Nakarmiłabym kaczki, po czym biegałabym wokół jak szalona. Tata goniłby mnie i udawałby zombie. A następnie pobujałby mnie na huśtawce - tak mocno, że byłam pewna, iż przeleciałabym w prawo ponad szczytem poprzeczki, ale wciąż krzyczałabym do niego, by popychał mocniej. Nigdy nie znudziłam się tym. Po tym, jak tata wyjechał, park zaczął oznaczać dla mnie inne rzeczy. Rzeczy, których, cieszę się, że nie mógł zobaczyć. To oznaczało palenie i picie głupio mocnych trunków, oraz robienie rzeczy z niestosownymi chłopcami. I również coś innego.

Wiele wspomnień mieszkało w tym parku. Dobrych i złych. (Głównie złych). Wyglądało na dobre miejsce dla mojej randki ze śmiercią. Zdecydowałam się na melinę na szczycie drabinek. Spróbowałam nie myśleć o możliwości, że jakieś przypadkowe dziecko może znaleźć moje ciało. Przy odrobinie szczęścia to będzie gajowy - jeden z tych, którzy wyglądają trochę jak pedofile. Ugh. Lepiej, żeby mnie nie dotykał. Nawet jeśli nie żyję, również potrzebuję opieki. Przechadzałam się za stawem. Został osuszony przed laty. Wyglądał nieco smutnie, nie mogąc spełnić celu w życiu. Chryste - stawałam się sentymentalna, a nawet nie zaczęłam na poważnie pić. Następna rzecz, jakiej dowiesz się, będzie o melancholii drzewa albo przygnębionych pojemnikach na śmieci. Poszłam prosto do jaskini, wspinając się, i usiadłam. Podłoga nie była za bardzo brudna, z czego się cieszyłam. Nie, żeby to się naprawdę liczyło. Wyjęłam nóż z torby. Wpatrywałam się w ostrze i zapamiętywałam. Każdy szczegół tej nocy zasztyletował moje serce. I każdy powód, by nie żyć, przekręcał ten nóż - przekręcał mocno. Otworzyłam butelkę i napiłam się. Napiłam się trochę więcej. Zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech. Byłam gotowa. Tnę.

℘ Następnie coś usłyszałam. Skrzypienie, piszczący dźwięk. Zbyt głośny. Kurwa. Ktoś tam był. Wyjrzałam przez otwór w jaskini i zobaczyłam go. Na huśtawkach. Tam i z powrotem, tam i z powrotem, bujał się tak wysoko, jak to tylko możliwe, tak jak ja to robiłam. Cholera. Czy nie mogę tego porządnie zrobić? Masz od niego odejść. Zostaw mnie w spokoju. Odłożyłam nóż do torby, złapałam za butelkę i wyszłam z jaskini. Gdybym tylko nie ruszała się i poczekała, aż odejdzie. Zobaczył, jak do niego podchodzę i obserwował mój nieco chwiejny krok w jego stronę. Gdy tylko dostałam się wystarczająco blisko dla porządnego spojrzenia… wiedziałam, że nie muszę iść tam jeszcze raz. Uważasz, że są gorsze sposoby, by spędzić parę twoich ostatnich minut. Wystarczy porozmawiać z nim przez chwilę. Ostatecznie odejdzie. Niech sobie pójdzie w końcu. Gdy zbliżyłam się, on spowolnił huśtawkę i w końcu ją zatrzymał. Popatrzył na mnie, a ja popatrzyłam na niego. Usiadłam na huśtawce obok niego i powiedziałam: - Cześć. Było coś w tym, jak na mnie spojrzał, co sprawiło, że w ogóle nie mogłam podnieść palca. Teraz myślę, że wiem, co to było - myślę, że mnie rozpoznał. A co dziwniejsze, myślę, że i ja go rozpoznałam. Ale to niemożliwe.

DZIEŃ 6 Dzień 6? Jak to się stało? Wczoraj zostałam w łóżku, głównie na przemian płacząc i krzycząc (a czasami obydwie rzeczy w tym samym czasie). To było okropne. Kiedy po raz pierwszy przyszedł Ethan, leżałam pod kołdrą. Nie mogłam zmusić się, by na niego spojrzeć. A kiedy przyszedł, by zabrać moją tacę z jedzeniem, próbowałam go błagać. To jest zbyt żenujące, co powiedziałam, gdy próbowałam z nim pertraktować - co mu oferowałam. Przede wszystkim jednak, cały czas pytałam go: dlaczego. Stanął, opierając się plecami o drzwi i nic nie mówiąc przez dłuższy czas. Chciałam złapać go za te głupie uszy i zetrzeć na proch tę jego głupią głowę, waląc o drzwi do czasu, aż jego głupi mózg nie wypłynie na wierzch. Za to nic nie zrobiłam. Och, myślałam o zaatakowaniu go. Wiele o tym myślałam. Nawet obmyśliłam jakiś prawie-dupny plan: klasyczny, dotyczący schowania- się-za-drzwiami-z-wazonem i będący szczególnie lubianym podstępem. Był tylko jeden problem: nie mam wazonu. I jakoś nie sądzę, żeby poduszka mogła być skuteczna. Mogłam przynajmniej spróbować. Kopnąć go w jaja, wydłubać oko, rozerwać coś w stylu Bruce'a Lee (nie to, że znam jakiekolwiek ruchy w stylu Bruce'a, ale dziewczyna mogłaby zaimprowizować). W ogóle nie mogę rozumieć, dlaczego nie zrobiłam czegoś podobnego. Może zastosował na mnie jakiś rodzaj umysłowych czarów, voodoo. Tak, to musi być to. Zaraz, zaraz, gdzie ja byłam? Ach tak, na etapie zupełnie niegodnego błagania, pochlipywania i pytanie go: „dlaczego”. Słuchał i patrzył na mnie tymi swoimi burzowo-seksownymi-przydymionymi

oczami. Wyglądało na to, że mu przeszkadzam. Wyglądało, jakby naprawdę było mu przykro z mojego powodu. Wyglądał, jakby wciąż się o mnie troszczył. Nie łapię tego. Jak on może patrzeć na mnie w ten sposób, a jednak WCIĄŻ kazać mi przez to przechodzić? Jeśli chce, bym mniej błagała/biadoliła, powinien, DO KURWY, PUŚCIĆ MNIE WOLNO, NO NIE? W końcu, gdy byłam już tylko pomiętą, szlochającą stertą na podłodze, powiedział łagodnie: - Grace, to nie powinno się stać w ten sposób. Nie ma niczego, co mogłabyś zrobić. Współczuję. Obrócił się, otworzył drzwi, i z jednym, ostatnim, szczególnie denerwującym „współczuję” - wyszedł. Waliłam w drzwi pięściami do czasu, aż moje ręce nie były posiniaczone i spuchnięte, wykrzykując: - TO NIE POWINNO SIĘ STAĆ W TEN SPOSÓB! JEŚLI MNIE PUŚCISZ, NIE POWIEM NIKOMU! OBIECUJĘ! ETHAN? ETHAN? WRACAJ? PROSZĘ, ETHAN, WRÓĆ! Wciąż i wciąż. Ostatecznie zjechałam w dół po drzwiach i usiadłam opierając się o nie plecami - bardziej beznadziejna niż kiedykolwiek. A zatem wczoraj było do dupy. Dzisiejszy dzień był lepszy, ale niewiele. Po pierwsze, moje ręce bolą jak cholera. Zbicie pięści na kwaśne jabłko nie jest tak świetnym pomysłem, kiedy jedyną rzeczą, jaką możesz robić, jest pisanie. Głupia krowa. Zanim wróciłam do Tragicznej Historii Domniemanego Ostatniego Dnia Na Ziemi Grace Carlyle, pomyślałam, że to może być dobry pomysł, aby opisać mój pokój/celę/cokolwiek. To naprawdę miłe.

Mój pokój/cela/cokolwiek - lista w siedmiu punktach: 1. Jest niemal dwa razy większa od mojej sypialni. Ściany, sufit i deski podłogowe są białe, tak białe, jak to tylko możliwe. Wciąż czuć zapach niedawnego malowania. 2. Łazienka. Znów biała. Toaleta, zlew, prysznic. Dwa białe ręczniki, (które Ethan zabiera każdego dnia i przywozi nowe alpejsko świeże). Są nawet środki do czyszczenia różnych powierzchni, ale chyba oszalał, jeśli myśli, że kiedykolwiek tego użyję. Oczywiście, to jest jedyny czas, kiedy dziewczyna może wymigiwać się od swoich obowiązków bez żadnych reprymend. 3. Okno. Ach, okno - moja najmniej ulubiona rzecz. Zabite (białymi deskami, oczywiście). Niestety Ethan zrobił z tego ładną, dobrze wykonaną robotę. Nawet jeśli przyciskam całe swoje ciało do ściany w najatrakcyjniejszy sposób, osiągam tylko tyle, że widzę maleńki promyk światła w dolnym lewym kącie. Łatwo je stracić z oczu w dzień i w noc, ale robię wszystko, co mogę. 4. Łóżko. Znów białe (Czujecie to? Może Ethan ma jakiś rodzaj kompleksu, albo co? Czystość. Niewinność. Dziewictwo? Przepraszam, miałeś zbrukaną dziewczynę). Dwie białe poduszki, biała poszwa, białe kartki.

5. Stół i krzesło (biały i bielsze) na środku pokoju, stojące przodem do drzwi. Papier i pióra leżały na stole, gdy obudziłam się tutaj pierwszego dnia. Jest czterdzieści siedem piór. BIC-sy. Naprawdę wolałabym ołówki, ale przypuszczam, że żebracy nie mają wybory ani nic w tym stylu. A gdyby żebracy mogli wybierać, ten żebrak wybrałby nieco wygodniejsze krzesło. Zdrętwiała dupa. W każdym razie są również trzy masywne stosy papieru. 6. Światło. Jest naga żarówka zwisająca z sufitu po prawej, nad stołem. Tak naprawdę to właśnie ona niszczy resztę wystroju, szczerze mówiąc. 7. Drzwi. Tak więc to jest droga, przez którą wejdziesz, ale już nie wyjdziesz, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Nie ma żadnej dziurki od klucza. Jednak, wnioskując po dźwiękach, jest kilka zasuwek po drugiej stronie drzwi. Co oznacza, że drzwi są dobrej klasy. ℘

Czas drzemki. ℘ Właśnie się obudziłam. Myślałam, że byłam u siebie, w moim własnym łóżku. A następnie wylądowałam z powrotem na ziemi z potężnym, głuchym odgłosem. To najgorsze uczucie - kiedykolwiek. Nie wiem, czy chodzi naprawdę o mnie. Nie mówię, że to byłoby lepsze, gdyby Ethan faktycznie już coś mi zrobił, ale w takim razie wpadłabym przynajmniej na jakiś pomysł, z czym mam do czynienia. Przynajmniej mogłabym spróbować walczyć z jakimś zboczonym gwałcicielem. Nie mogę walczyć z Ethanem… ℘ Usiadłam zatem na huśtawce obok tego faceta i powiedziałam:

- Cześć. On spojrzał na mnie w ten dziwaczny sposób. Ponownie powiedziałam: - Cześć. Szepnął zachrypnięte „cześć” w odpowiedzi, po czym przeczyścił gardło i powiedział to jeszcze raz, głośniej. To przypomniało mi o tych porankach po nocy pełnej pijaństwa. Tych, kiedy oglądam w salonie dzieci z telewizji, będąc w stanie mglistego odrętwienia po alkoholu, a następnie dzwoni telefon, a ja stwierdzam, że nie mogę mówić jak należy, ponieważ nie wypowiedziałam słowa przez dwanaście godzin albo dłużej. Przedstawiłam się i wyciągnęłam dłoń do uścisku. Spoglądał na moją rękę nie do końca pewien, co powinien zrobić, a następnie, kiedy właśnie miałam już cofnąć dłoń, wyciągnął swoją i potrząsnął nią. Jego ręka była miękka i silna, a jego uchwyt mocny. Zapomniałam wspomnieć wcześniej, że Ethan ma doskonałe ręce. Jakby zostały stworzone do gry na fortepianie. Boże, on w całości jest piękny. To naprawdę całkiem omdlewające. Podał mi swoje imię i zaskoczył mnie. Mama kiedyś powiedziała mi, że jeśli byłabym chłopcem, nazywałabym się Ethan. Nigdy wcześniej nie spotkałam żadnego Ethana. Zapytałam, czy chce łyka mojego ginu. Potrząsnął głową wolno i spojrzał na mnie dziwnie, przekrzywiając głowę i patrząc lekko zdziwionym spojrzeniem, jakby chciał powiedzieć: „Czy jesteś pewna, że powinnaś to pić?”, ale nie powiedział nawet słowa na głos. Pomyślałam, że mam doskonałe prawo zignorować go. Wzięłam kilka łyków. Trunek zaczynał robić się coraz lepszy w smaku.

Do tej pory rozmowa nie odbywała się bez zakłóceń, ale nie zamierzałam pozwolić temu mnie zniechęcić. Zapytałam go, gdzie był, a gdy powiedział lakoniczne „w pobliżu”, pomyślałam, że prawdopodobnie każdy - kto faktycznie zwraca uwagę i dba o to, czy żyję lub nie - mówi „w pobliżu”. W każdym razie, zaczęłam paplaninę o niczym: park, drażniący facet w oficynie, pogoda (tak, pogoda - możesz w to uwierzyć?), po czym przeniosłam się na inne tematy. Właściwe rzeczy. I gdzieś po drodze zapomniałam, że powinnam namówić go, aby odszedł. Piłam więcej i szybko doznałam tego bardzo znajomego uczucia, że moje ciut za duże usta chciały coś powiedzieć, ale musiałam uważać, by WY-MA-WIAĆ SŁO-WA BAR-DZO WY-RAŹ-NIE. Ethan nie wydawał się przejmować moim atakiem pogawędki. Od czasu do czasu uśmiechał się do czegoś, co powiedziałam. Po zastanowieniu, zadawał wiele pytań. Ale gdy tylko ja pytałam o coś, on uchylał się schludnie, będąc Mistrzem Ogólnikowości, albo rzucał takie same pytania skierowane do mnie. Był krętaczem. Nie czułam obawy. Tak naprawdę czułam się dziwnie bezpieczna. Nie cieszyłam się. Przypominam przecież, że wciąż zamierzałam skończyć ze sobą. Jak szczęśliwa może być dziewczyna w takiej sytuacji? Po prostu czułam, że spędzanie czasu z Ethanem było naprawdę dobrym sposobem na przeżycie swoich ostatnich chwil. Czułam się, jakbym miała z nim jakieś połączenie. Ugh. To wygląda jeszcze gorzej po zapisaniu, niż brzmiało w mojej głowie. Wracając do głównego wydarzenia, które pamiętam zadziwiająco dobrze: czas mijał, gin się kończył, a moja głowa stawała się cięższa. Zdałam sobie sprawę, że chcę pocałować Ethana; nie lubiłam tego pomysłu, Nat był ostatnim facetem, którego kiedykolwiek pocałowałam.

Wiedziałam, że ostatecznie to polubię. To była kwestia wybranego właśnie terminu… Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut (miła, przyjazna cisza, pomyślałam), gdy moja huśtawka zbliżała się do niego. Ethan odwrócił się do mnie, więc nasze twarze znalazły się naprawdę blisko. Patrzył na mnie przez włosy, które spadły mu na oczy. Łagodnie dotknęłam blizny nad jego wargą i zapytałam go, jak się jej nabawił. Wzruszył ramionami. I wtedy go pocałowałam. To wydawało się go zaskoczyć – nie, żebym ukrywała swoje zamiary. Jego wargi były ciepłe, wiotkie i pocieszające. Ale nie oddał mi pocałunku. Zapytałam go: - Co jest? Wzruszył ramionami. Znowu. - Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Przepraszam. Ugh. Zrobiłam to, co szanująca się dziewczyna zrobiłaby w obliczu odrzucenia w ten sposób: rozpłakałam się. Wzruszające. Ale skąd miałam wiedzieć, że próbowałam poderwać faceta, który zamierzał mnie porwać? Ethan owinął ramię wokół mnie i próbował pocieszyć. - Ciii, nie płacz. Miałam mętlik w głowie, byłam pijana i prawdopodobnie zaczynałam przypominać sobie, że jest coś, co powinnam dzisiaj zrobić, więc będzie naprawdę lepiej, jeśli wmówię mu, że ze mną wszystko OKEY. I wtedy zrzygałam się na jego kamizelkę.

℘ Cóż, nie ma nic więcej do powiedzenia o tej nocy. Po rzygowinach, wszystko staje się jeszcze bardziej mgliste. To, co pamiętam, to że Ethan nie zareagował na to, co zrobiłam, tak jak zrobiłby to jakiś przypadkowy przechodzień. Przepraszałam jak szalona (wciąż płacząc, tak myślę), gdy ściągnął kamizelkę i wrzucił ją do pojemnika za huśtawkami. Powiedział coś w stylu „Czas na nas”, i podał mi rękę. Musiałam wymamrotać coś o chęci pozostania w parku, ale czułam się jak zbity pies, wiec pozwoliłam mu się ściągnąć z huśtawki i poprowadzić w dal. Przypominam sobie, że widziałam furgonetkę. Pamiętam go pochylonego nade mną, zapinającego klamrę mojego pasa bezpieczeństwa. A co dalej… niedużo. Myślę, że pamiętam, iż kierowaliśmy się w kierunku mojego domu. Pieprzyć gin - złe posunięcie. Wszystko, co pamiętam później, to że zasnęłam. I obudziłam się tu, na górze.

DZIEŃ 7 Bez zmiany. Żadnej.