Beatkawas

  • Dokumenty55
  • Odsłony1 678
  • Obserwuję3
  • Rozmiar dokumentów95.1 MB
  • Ilość pobrań1 070

Anne Rice - Cykl-Kroniki Wampirze (03) Królowa Potępionych

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.4 MB
Rozszerzenie:pdf

Anne Rice - Cykl-Kroniki Wampirze (03) Królowa Potępionych.pdf

Beatkawas Dokumenty
Użytkownik Beatkawas wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 273 stron)

Anne Rice Królowa Potępionych Ta ksi ka jest dedykowana z mi o ciąż ł ś ą Stanowi Rice'owi, Christopherowi Rice'owi i Johnowi Prestonowi, a tak e pami ci moich ukochanych redaktorów:ż ę 1

Johna Doddsa i Williama Whiteheada 2

Królik tragiczny Oto rysunek, królik tragiczny. Uszy w b ocie jak m ode zielone kukurydze.ł ł Czarnego czo a lusterko odbija gwiazdy.ł Rysunek na mojej cianie, samotny,ś jak to z zaj cami bywaą lub nie. T uste czerwone policzki -ł sztuka pe nym pyszczkiem - nos dr ył ż nawykiem nie do przezwyci enia.ęż I ty królikiem mo esz by ; zielony i czerwonyż ć twój grzbiet, niebieska ludzka w t a pier .ą ł ś Lecz je li kiedy zn ci ci królicza posta ,ś ś ę ę ć Prawdziwego Cia a strze si , onoł ż ę str ci ci z tragicznego konia,ą ę przeniknie tragiczne szeregi niczym zjawa marmur; twoje rany zasklepi sią ę tak szybko, eż woda zbieleje z zazdro ci.ś Króliki namalowane na bia ym papierzeł przemog wszelkie czary, na nic króliczy chów,ą i uszy - kukurydze rogow zal ni silni .ą ś ą ą Wi c strze si smaku tragicznego ycia -bo w tej króliczej pa cika da barwa b yszczy niczym s o ca miecz,a Najwy szyę ż ę ż ś ż ł ł ń ż wcieli si w no yczki, czy tego chcesz czy nie.ł ę ż Stan Rice Owieczka nie byle jaka (1975) 3

Jestem Lestat. Wampir. Pami tacie mnie? Tego wampira, który sta si idolem rocka i sp odzi autobiografi ? Tego o blondę ł ę ł ł ę w osach, szarych oczach i nienasyconym g odzie s awy? Pami tacie, chcia em by symbolem z a w wietlistym stuleciu, wł ł ł ę ł ć ł ś którym nie ma miejsca na takie wcielone z o jak ja. Nawet doszed em do wniosku, e mog zrobi co dobrego w tej skórze -ł ł ż ę ć ś graj c czarta na deskach estrady.ą W a nie zacz o mi si powodzi , kiedy rozmawiali my po raz ostatni. By em po debiucie w Nowym Jorku - pierwszymł ś ęł ę ć ś ł koncercie na ywo moim i mojej grupy miertelników. Nasz album odniós wielki sukces. Moja autobiografia by a rozchwytywana,ż ś ł ł zarówno przez umar ych, jak i przez nieumar ych.ł ł Wtem nast pi o co ca kowicie nieoczekiwanego. Hm, przynajmniej dla mnie. Kiedy si rozstawali my, wisia em naą ł ś ł ę ś ł przys owiowej kraw dzi przepa ci.ł ę ś No có , jest po wszystkim - mam na my li dalsze wypadki. Oczywi cie prze y em. W przeciwnym razie nie rozmawia bym zż ś ś ż ł ł wami. A kosmiczny py w ko cu osiad i ma e rozdarcie w tkaninie racjonalnej wiary zosta o zaszyte; a przynajmniej zas oni te.ł ń ł ł ł ł ę Teraz, gdy mam to ju za sob , jestem troch bardziej smutny, troch bardziej wredny, a tak e troch bardziej czujny.ż ą ę ę ż ę Jestem równie niesko czenie bardziej pot ny, chocia cz owiek, który we mnie yje, jest bli ej wiata ni kiedykolwiekż ń ęż ż ł ż ż ś ż przedtem - ta niespokojna, g odna istota, darz ca jednocze nie mi o ci i nienawi ci niepokonan nie mierteln muszl , wł ą ś ł ś ą ś ą ą ś ą ę której mnie zamkni to.ę A g ód krwi? Nienasycony; chocia sama krew nigdy nie by a mi bardziej niepotrzebna. Mo liwe, e teraz potrafi bym ju bezł ż ł ż ż ł ż niej funkcjonowa . Ale dza, któr budzi we mnie wszystko, co yje, powiada mi, i nigdy nie wystawi si na prób owegoć żą ą ż ż ę ę ę postu. Zreszt rzecz nie sprowadza si do potrzeby krwi, chocia krew to co najbardziej zmys owego, czego ywa istota mog abyą ę ż ś ł ż ł po da ; chodzi o niepoj t intymno tego momentu - chwili, w której pijesz, zabijasz - chodzi o ten wielki taniec dwóch serc,żą ć ę ą ść kiedy ofiara s abnie, a ja czuj , e rosn , ykaj c mier , przez u amek sekundy ja niej c , ogromn jak ycie.ł ę ż ę ł ą ś ć ł ś ą ą ą ż Jednak to zwodnicze wra enie. adna mier nie dorównuje yciu... i pewnie dlatego wci o nim mówi , no nie? Jestemż Ż ś ć ż ąż ę teraz tak daleko od zbawienia jak nigdy. A fakt, e o tym wiem, przysparza mi tylko wi cej bólu.ż ę Oczywi cie nadal mog uchodzi za cz owieka; wszyscy z naszych to potrafi , tak lub inaczej, bez wzgl du na to, jak ci kiś ę ć ł ą ę ęż baga lat d wigamy. Podniesiony ko nierz, kapelusz nasuni ty na czo o, ciemne r kawiczki, r ce w kieszeniach - ot, i ca aż ź ł ę ł ę ę ł sztuczka. Teraz lubi wskakiwa w dopasowane skórzane kurtki i w skie d insy - to wygodny kostium. A zwyk e traktory zę ć ą ż ł czarnej skóry znakomicie nadaj si do chodzenia po ka dej nawierzchni. Jednak od czasu do czasu nosz co bardzieją ę ż ę ś wyszukanego, na przyk ad jedwabie lubiane przez ludzi w tym kraju o ciep ym, po udniowym klimacie, gdzie teraz zamieszkuj .ł ł ł ę Gdy ju kto zaczyna mi si przygl da zbyt natarczywie, wtedy wystarczy mi y telepatyczny komunikacik: „Jestemż ś ę ą ć ł ca kowicie normalny, nie ma adnej sprawy”. U miecham si promiennie w swoim najlepszym stylu, adnie chowaj c k y, ił ż ś ę ł ą ł miertelny oddala si swoj drog .ś ę ą ą Od czasu do czasu odrzucam wszelkie kostiumy; wychodz na miasto dok adnie taki, jaki jestem. D ugie w osy, aksamitnaę ł ł ł kurtka, której pieszczotliwy dotyk przywodzi mi na my l dobre stare czasy, i kilka szmaragdowych pier cieni na palcach prawejś ś d oni. Id szybko przez centrum tego cudownego, zepsutego po udniowego miasta lub w ócz si pla ami, st paj c poł ę ł ł ę ę ż ą ą piaskach, które l ni biel jak ksi yc, i wdychaj c ciep po udniow bryz .ś ą ą ęż ą łą ł ą ę Muskaj mnie tylko przelotne spojrzenia. Wokó dzieje si zbyt wiele niewyt umaczalnych spraw; poch aniaj nas koszmary,ą ł ę ł ł ą gro by, tajemnice, a potem w niewyt umaczalny sposób rozczarowuj . Wracamy znowu do zgie ku przewidywalnego. Królewiczź ł ą ł nie przyb dzie i wszyscy o tym wiedz , a pi ca Królewna chyba ju umar a.ę ą Ś ą ż ł Podobnie jest z innymi, którzy prze yli wraz ze mn i dziel si tym upalnym zak tkiem rozpasanej zielono ci na kraw dziż ą ą ę ą ś ę wiata - po udniowo-wschodnim wypustkiem Ameryki Pó nocnej, po yskliw metropoli Miami, rozkosznym terenem owieckimś ł ł ł ą ą ł z aknionych krwi nie miertelnych, je li kiedykolwiek by o takie miejsce.ł ś ś ł Dobrze jest mie obok siebie tych innych; prawd mówi c, to zasadnicza sprawa i jak mi si zawsze wydawa o, niezb dna;ć ę ą ę ł ę zacny sabat wybitnej, wytrzyma ej starszyzny i zuchwa ej m odzie y.ł ł ł ż 4

Lecz có , m ka anonimowo ci po ród miertelnych nigdy nie by a gorsza dla tego chciwego potwora, którym jestem.ż ę ś ś ś ł agodny szmer nie miertelnych g osów nigdy nie zdo a mnie wytr ci ze splinu. Smak s awy po ród miertelnych jest zbytŁ ś ł ł ą ć ł ś ś uwodzicielski - albumy p ytowe w witrynach, wielbiciele skacz cy i klaszcz cy przed scen . Niewa ne, e wcale nie wierzyli wł ą ą ą ż ż to, i naprawd nie jestem wampirem; w tamtej chwili byli my razem. Skandowali moje imi !ż ę ś ę Teraz albumy p ytowe znikn y i nigdy ju nie us ysz tamtych piosenek. Ksi ka pozostanie - obokł ęł ż ł ę ąż Wywiadu z wampirem - pod bezpieczn mask beletrystyki i mo e tak w a nie by powinno. Do k opotów sprawi em swoj osob . Jeszcze si o tymą ą ż ł ś ć ść ł ł ą ą ę przekonacie. Kl ska - oto, do czego uda o mi si doprowadzi moimi gierkami! Ja, wampir, który wreszcie dosta t wymarzon szans ,ę ł ę ć ł ę ą ę aby w najbardziej odpowiedniej chwili sta si bohaterem i m czennikiem...ć ę ę Pewnie my licie, e wynios em z tego jak nauk ? A eby cie wiedzieli. Wynios em. Naprawd wynios em.ś ż ł ąś ę ż ś ł ę ł Jednak musie odpe zn w cienie to piekielnie boli - Lestat znów jest tylko smuk ym, bezimiennym, morderczym monstrumć ł ąć ł czyhaj cym na miertelnych, wykorzystuj cym ich nie wiadomo naszego istnienia. Cierpi , znów skazany na rol wyrzutka;ą ś ą ś ść ę ę zawsze poza nawiasem, borykaj cy si z dobrem i z em we w asnym wiekowym piekle cia a i duszy.ą ę ł ł ł W obecnym odosobnieniu marz o tym, e natrafiam w sk panej blaskiem ksi yca komnatce na jak milutk istotk -ę ż ą ęż ąś ą ę jedn z tych s odkich ma ych, jak je obecnie nazywaj - która przeczyta a moj ksi k i s ucha a moich piosenek; jedn z tychą ł ł ą ł ą ąż ę ł ł ą idealistycznych rozkoszni tek pisz cych do mnie w tamtym krótkim okresie nieszcz snej glorii pe ne uwielbienia listy naą ą ę ł perfumowanym papierze, mówi ce o poezji i sile iluzji oraz wyra aj ce al, e nie jestem naprawd tym, za kogo si podaj ;ą ż ą ż ż ę ę ę marz o w lizgni ciu si do jej ciemnego pokoiku, gdzie na nocnym stoliczku by mo e le y moja ksi ka z aksamitnę ś ę ę ć ż ż ąż ą zak adk w rodku; marz o tym, i dotykam jej ramienia i u miecham si , kiedy spogl damy sobie w oczy.ł ą ś ę ż ś ę ą - Lestat!... Zawsze wierzy am, e yjesz. Wiedzia am, e si zjawisz!ł ż ż ł ż ę Pochylam si , gotów z o y usta na jej ustach, i ujmuj jej twarz w d onie.ę ł ż ć ę ł - Tak, kochanie - odpowiadam - i nie wiesz, jak ci potrzebuj , jak bardzo ci kocham, i od jak dawna.ę ę ę By mo e oka e si , e z powodu tego, co mi si przytrafi o, owych nieoczekiwanych koszmarów, których by em wiadkiem,ć ż ż ę ż ę ł ł ś i nieuniknionych m k, które wycierpia em, b d w jej oczach bardziej urzekaj cy ni wtedy, gdy owe nieszcz cia by y jeszczeą ł ę ę ą ż ęś ł przede mn . To straszliwa prawda, i cierpienie dodaje g bi naszym my lom i nieodpartego uroku rysom, e nasyca tembrą ż łę ś ż g osu. Pod warunkiem jednak, e wcze niej nie wypali optymizmu, ducha i wyobra ni, a tak e szacunku wobec prostych,ł ż ś ź ż jednak e nieodzownych przejawów ycia.ż ż Prosz , wybaczcie, je li w tych s owach przebrzmiewa gorycz.ę ś ł Nie mam do niej adnego prawa. Ja zacz em to wszystko i jak to mówi : nie spad mi w os z g owy, podczas gdy tak wieluż ął ą ł ł ł osobników naszego gatunku spotka kres, nie mówi c o tym, ilu miertelnych dotkn y cierpienia, co jest ju nie do wybaczenia.ł ą ś ęł ż Niew tpliwie to mnie b dzie wystawiony rachunek.ą ę Jednak musicie wiedzie , e nie do ko ca pojmuj , co naprawd si wydarzy o. Nie wiem, czy mia em do czynienia zć ż ń ę ę ę ł ł tragedi czy te nie lub czy by a to jedynie b ahostka. Nie mam te poj cia, czy moje pomy ki mog y by zaczynem czego , coą ż ł ł ż ę ł ł ć ś w ko cu jednak wynios oby mnie z tego koszmarnego obszaru, w którym nic nie ma istotnego znaczenia, do krainy rozja nionejń ł ś b ogos awionym blaskiem zbawienia.ł ł Tego równie nigdy si nie dowiem. Rzecz sprowadza si do jednego - jest ju po wszystkim. Nasz wiat - nasze malutkież ę ę ż ś ksi stewko - jest mniejsze, mroczniejsze i bezpieczniejsze ni kiedykolwiek i ju nigdy nie b dzie takie jak kiedy .ę ż ż ę ś To cud, e nie przewidzia em tamtego kataklizmu, ale có , jako ywo nie potrafi przewidzie , jak sko czy si to, coż ł ż ż ę ć ń ę zaczynam. Fascynuje mnie ryzyko, chwila, w której liczba mo liwo ci ociera si o niesko czono . Kiedy wszelkie inne wabikiż ś ę ń ść zawodz , ten jeden potrafi zn ci mnie z drugiego kra ca wieczno ci.ą ę ć ń ś W gruncie rzeczy jestem taki jak wtedy, dwie cie lat temu, wci jak ywa istota niecierpliwy, niespokojny, zawsze ch tny doś ąż ż ę mi ostki i weso ej burdy. Gdy w latach osiemdziesi tych siedemnastego wieku wyruszy em do Pary a, aby zosta aktorem, nieł ł ą ł ż ć si ga em wyobra ni poza t magiczn chwil , w której kurtyna idzie w gór .ę ł ź ą ę ą ę ę 5

Mo e starsi maj racj . Mam na my li prawdziwych nie miertelnych, tysi cletnich krwiopijców, którzy mówi , e takż ą ę ś ś ą ą ż naprawd nikt z nas nie zmienia si z czasem, lecz jedynie dociera bli ej istoty swej natury.ę ę ż Innymi s owy, kiedy yjesz setki lat, stajesz si m drzejszy; ale mo e si równie okaza , e twoi wrogowie mieli racj ,ł ż ę ą ż ę ż ć ż ę twierdz c, e przewredna z ciebie kreatura.ą ż Jestem wi c tym samym czartem co zawsze, tym m odzie cem, który nieodmiennie pojawia si na rodku sceny, w blaskuę ł ń ę ś reflektorów, tam gdzie jest najlepiej widoczny, w tym w a nie miejscu, ku któremu wyrywaj si wszystkie serca. Samotno toł ś ą ę ść nic dobrego. Na niczym nie zale y mi tak bardzo jak na tym, aby was zabawi , oczarowa , zatrze w waszej pami ci wszystkież ć ć ć ę swoje wyst pki... Lecz obawiam si , e rzadkie chwile tajnego zbli enia i rozpoznania nigdy nie wystarczy yby, aby to osi gn .ę ę ż ż ł ą ąć Jednak uprzedzam fakty, czy nie?ż Je li czytali cie moj autobiografi , zapewne pragn liby cie wiedzie , o czym mówi , jak to katastrof mam na my li.ś ś ą ę ę ś ć ę ą ę ś No có , dokonajmy przegl du tego, co si zdarzy o, zgoda? Jak ju wspomnia em, napisa em ksi k i nagra em p yt ,ż ą ę ł ż ł ł ąż ę ł ł ę gdy chcia em by zauwa ony, pragn em, by widziano mnie takim, jaki jestem, cho by nawet publiczno uzna a moj postaż ł ć ż ął ć ść ł ą ć za symboliczn mask .ą ę A my l, e miertelni mogliby mnie przejrze , zda sobie spraw , i moje s owa nie k ami , dostarcza a mi tylko dodatkowejś ż ś ć ć ę ż ł ł ą ł podniety. Moim najs odszym pragnieniem by o ci gni cie na nas rozszala ej sfory, zniszczenia. Nie zas ugujemy na ycie;ł ł ś ą ę ł ł ż powinni my zosta starci z powierzchni ziemi. My l o przysz ych bataliach wprowadza a mnie w uniesienie! Ach, walczy z tymi,ś ć ś ł ł ć którzy znaj moje prawdziwe oblicze. Jednak tak naprawd nigdy nie spodziewa em si takiej konfrontacji, a maska rockowegoą ę ł ę idola okaza a si a nazbyt znakomit przykrywk dla czarta mojej klasy.ł ę ż ą ą To pobratymcy uznali mnie za tego, za kogo si podawa em, to oni zdecydowali si ukara mnie za to, com uczyni . I w tenę ł ę ć ł sposób, rzecz jasna, zata czyli, jak im zagra em.ń ł Przecie w swojej autobiografii opowiedzia em nasz histori , nasze najtajniejsze sekrety, rzeczy, których poprzysi g emż ł ą ę ą ł nigdy nie wyjawia . Paradowa em przed rozjarzonymi reflektorami i obiektywami kamer. A co by si sta o, gdyby jaki naukowiecć ł ę ł ś przejrza mnie na wskro lub, co bardziej prawdopodobne, jaki nadgorliwy funkcjonariusz policji zatrzyma mnie za jakieł ś ś ł ś drobne wykroczenie pi minut przed wschodem s o ca, po czym dziwnym trafem osadzono by mnie w areszcie, sprawdzono,ęć ł ń zidentyfikowano i uznano za supertajn zdobycz - a wszystko to za dnia, kiedy jestem bezwolny - ku satysfakcji najgorszychą miertelnych sceptyków na kuli ziemskiej?ś Zgoda, wydawa o si to niezbyt prawdopodobne! I nadal si takie wydaje. (Chocia przysporzy oby mi niewiarygodnejł ę ę ż ł uciechy, zupe nie niewiarygodnej!)ł Niemniej jednak by o nieuniknione, e moi pobratymcy wpadn w sza z powodu ryzyka, które podejmowa em, e b dł ż ą ł ł ż ę ą chcieli spali mnie ywcem czy te posieka na drobne nie miertelne kawa eczki. Wi kszo m odzie y by a zbyt g upia, abyć ż ż ć ś ł ę ść ł ż ł ł zda sobie spraw , jak bardzo jeste my bezpieczni.ć ę ś W miar jak zbli a si termin koncertu, coraz cz ciej przy apywa em si na tym, e marz równie o tych bataliach. Có toę ż ł ę ęś ł ł ę ż ę ż ż by aby za rozkosz zniszczy tych, którzy d wigali baga z a równy mojemu, sia spustoszenie w ród winnych, raz za razemł ć ź ż ł ć ś powala odbicia mojej w asnej osoby.ć ł Jednak e tak naprawd wszystko sprowadza o si do jednego - do bycia tam, tworzenia muzyki, widowiska, magii! Chcia emż ę ł ę ł w ko cu y yciem miertelnym. Chcia em by po prostu cz owiekiem. Tamten miertelnik, aktor, który uda si do Pary a dwań ż ć ż ś ł ć ł ś ł ę ż wieki temu i napotka mier na bulwarze, nareszcie b dzie mia swoje pi minut.ł ś ć ę ł ęć Lecz wró my do przegl du wydarze ; koncert by wielkim sukcesem. Prze y em chwil triumfu przed pi tnastoma tysi camić ą ń ł ż ł ę ę ą wrzeszcz cych miertelnych fanów; a ponadto by y tam ze mn moje dwie najwi ksze nie miertelne mi o ci - Gabriela i Louis -ą ś ł ą ę ś ł ś moje piskl ta, moi kochankowie, od których by em oddzielony przez nazbyt wiele mrocznych lat.ę ł Noc nie dobieg a jeszcze ko ca, gdy ssali my uprzykrzone wampiry, które usi owa y ukara mnie za moje czyny. Jednakł ń ś ł ł ć podczas tych drobnych utarczek mieli my niewidzialnego sojusznika; naszych wrogów poch on y p omienie, zanim zdo aliś ł ęł ł ł wyrz dzi nam krzywd .ą ć ę 6

A gdy zbli a si brzask, euforia po niezwyk ej nocy nie pozwoli a mi potraktowa niebezpiecze stwa na serio. Ignorowa emż ł ę ł ł ć ń ł nami tne ostrze enia Gabrieli; by em zbyt rozanielony, maj c j wreszcie w obj ciach. Odrzuca em te mroczne podejrzeniaę ż ł ą ą ę ł ż Louisa, nie inaczej ni zawsze.ż A wtem wszystko si sk bi o i zawis em na kraw dzi przepa ci...ż ę łę ł ł ę ś W a nie w chwili, gdy s o ce wstawa o nad Carmel Valley i uk ada em si do snu, jak ka e natura wampirów, zda em sobieł ś ł ń ł ł ł ę ż ł spraw , e nie jestem sam w swym podziemnym le u. Moja muzyka dotar a nie tylko do m odych wampirów, lecz wytr ci a zę ż ż ł ł ą ł sennego ot pienia najstarszych na wiecie z naszego gatunku.ę ś Prze y em wówczas jeden z tych zapieraj cych dech w piersiach momentów, gdy wielko ryzyka splata si z wielo ciż ł ą ść ę ś ą szans. Co mnie czeka o? Natychmiastowa mier czy te powtórne narodziny?ł ś ć ż Aby opowiedzie wszystko, co si potem wydarzy o, musz si gn pami ci wstecz, do dni poprzedzaj cych fatalnyć ę ł ę ę ąć ę ą ą koncert, i ods oni wam serca i umys y innych istot, których reakcji na moj muzyk i ksi k wówczas jeszcze nie zna em.ł ć ł ą ę ąż ę ł Innymi s owy, dzia o si wiele rzeczy, które wymaga y rekonstrukcji. I t w a nie rekonstrukcj zamierzam wam przedstawi .ł ł ę ł ę ł ś ę ć Tak wi c porzucimy ciasne, liryczne ograniczenia pierwszej osoby liczby pojedynczej; ladem tysi cy innych pisarzy zajrzymyę ś ę do dusz i umys ów wielu postaci. Z rozmachem wkroczymy w wiat trzeciej osoby liczby pojedynczej i przyjmiemy mnogoł ś ść punktów widzenia. Przy okazji, kiedy ci inni my l lub mówi , e jestem pi kny lub zniewalaj cy, nie s d cie, i wyra am w ten sposób swojeś ą ą ż ę ą ą ź ż ż opinie. Sk d e! Tak w a nie o mnie mówiono, to w a nie wyczyta em w ich my lach swoj niezawodn telepatyczn moc ; nieą ż ł ś ł ś ł ś ą ą ą ą k ama bym zreszt w adnej sprawie. Nic na to nie poradz , e zabójczo przystojny ze mnie czart. Po prostu wyci gn em takł ł ą ż ę ż ą ął ą kart . Ten dra ski potwór, który uczyni mnie tym, kim jestem, wybra w a nie mnie z racji mojego powabu, oto ca a prawda naę ń ł ł ł ś ł ten temat. Ka dy mo e zosta liweczk w takim diabelskim kompocie.ż ż ć ś ą W gruncie rzeczy yjemy w wiecie przypadku, w którym mo emy by pewni jedynie sta o ci zasad estetycznych. S usznież ś ż ć ł ś ł czy nie, walczymy z wieczno ci , usi uj c stworzy i utrzyma równowag etyczn ; ale rzucaj ce na kolana pi kno letniegoś ą ł ą ć ć ę ą ą ę deszczu migocz cego w wietle ulicznych latarni lub pot nych b ysków artylerii na tle nocnego nieba jest bezsporne.ą ś ęż ł Jednego mo ecie by pewni; chocia was opuszczam, powróc w ol niewaj cym stylu, kiedy b dzie trzeba. Zdradz wamż ć ż ę ś ą ę ę prawd : nie cierpi nie by narratorem od pocz tku do ko ca! Parafrazuj c Dawida Copperfielda - nie wiem, czy jestemę ę ć ą ń ą bohaterem czy ofiar w tej opowie ci. Tak czy inaczej jednak, dlaczego mia bym w niej dominowa ? W gruncie rzeczy taką ś ł ć naprawd to ja j opowiadam.ę ą Niestety, istota sprawy nie sprowadza si do tego, e jestem Jamesem Bondem w ród wampirów, i nie chodzi o to, byę ż ś zaspokoi moj pró no . Chc , by cie wiedzieli, co si naprawd wydarzy o, nawet gdyby cie nigdy nie mieli w to uwierzy .ć ą ż ść ę ś ę ę ł ś ć Musz nada tej historii odrobin sensu, odrobin spójno ci, je li nie gdzie indziej, to w wiecie beletrystyki, inaczej oszalej .ę ć ę ę ś ś ś ę A wi c jeszcze si spotkamy; my l o was stale, kocham was, chcia bym mie was tu... w swoich ramionach.ę ę ś ę ł ć 7

WST PĘ O wiadczenie w postaci graffitiś (napisane czarnym flamastrem na czerwonej cianie tylnej sali baru U Córy Drakuli w San Francisco)ś Dzieci Ciemno ci, we cie pod rozwag , co nast puje:ś ź ę ę KSI GA PIERWSZA:Ę Wywiad z wampirem, opublikowany w 1976 roku, by opisem autentycznych wydarze . Ka dy z nasł ń ż móg by o tym opowiedzie - o dochodzeniu do naszej kondycji, naszej n dzy i rozpaczy, a tak e o poszukiwaniach. Tymczasemł ć ę ż Louis, licz cy sobie dwie cie lat nie miertelny, domaga si moralnego wspó czucia. Lestat, z oczy ca, który przekaza muą ś ś ę ł ł ń ł Mroczny Dar, do czy do tego jeszcze cenny drobia d ek w postaci wyja nie czy te pocieszenia. Czy to si wam aby złą ł ż ż ś ń ż ę czym nie kojarzy? Jak do tej pory, Louis nie zrezygnowa z poszukiwania wybawienia, chocia nawet Armand, najstarszyś ł ż nie miertelny, którego uda o mu si znale , nie zdo a mu pomóc ani te wyt umaczy , za czyj przyczyn jeste my na tymś ł ę źć ł ł ż ł ć ą ą ś wiecie. Ale nie ma w tym nic bardzo zaskakuj cego, nieprawda , wampiry, ch opcy i dziewcz ta? W gruncie rzeczy wampiryś ą ż ł ę nigdy nie mia y czego takiego jak owa wyk adnia wiary, Katechizm Baltimorski.ł ś ł To znaczy, nie mia y, dopóki nie opublikowano w tym tygodniu:ł KSI GI DRUGIEJ:Ę Wampira Lestata; podtytu : „Pierwsze nauki i przygody”. Nie wierzycie? Sprawd cie u najbli szegoł ź ż miertelnego ksi garza. Potem udajcie si do najbli szego sklepu muzycznego i zapytajcie o p yt , która w a nie si ukaza a -ś ę ę ż ł ę ł ś ę ł równie zatytu owanż ł ą Wampir Lestat, z ca daj c si przewidzie skromno ci . A gdy wszelkie wasze usi owania zawiod ,łą ą ą ę ć ś ą ł ą w czcie kablówk , je li nie traktujecie tego rodzaju urz dze z obrzydzeniem, i poczekajcie na który z licznych wideoklipów,łą ę ś ą ń ś nadawanych z koszmarn cz stotliwo ci dopiero od wczoraj. Natychmiast przekonacie si , ile Lestat jest wart. I mo e nieą ę ś ą ę ż b dziecie wcale tacy zaskoczeni na wie , e bynajmniej nie zamierza on poprzesta na tych niespotykanych wyst pkach, aleę ść ż ć ę planuje debiutancki koncert na ywo, nie gdzie indziej, a w a nie w tym mie cie. Tak, w Halloween, zgadli cie.ż ł ś ś ś Niemniej jednak pu my na chwil w niepami chorobliwie wyzywaj cy b ysk jego niesamowitych oczu, bij cy z witrynść ę ęć ą ł ą wszystkich sklepów muzycznych, lub jego pot ny g os, wy piewuj cy tajne imiona i biografie najbardziej wiekowych spo ródęż ł ś ą ś nas. Dlaczego on robi to wszystko? Co nam mówi jego piosenki? Wyzna to bez ogródek w swojej ksi ce. Da nam nie tylkoą ł ąż ł katechizm, ale i bibli .ę Musimy si gn a do czasów biblijnych, by spojrze w twarz naszym pierwszym rodzicom: Enkilowi i Akaszy, w adaj cym wę ąć ż ć ł ą dolinie Nilu, zanim ktokolwiek nazwa j Egiptem. askawie pomi my ca y be kot o tym, jak zostali pierwszymi krwiopijcamił ą Ł ń ł ł chodz cymi po Ziemi - maj cy w gruncie rzeczy niewiele wi cej sensu ni opowie o powstaniu ycia na tej planecie - lub oą ą ę ż ść ż tym, jak p ód rozwija si z mikroskopijnych komórek w onie miertelnej matki. Prawda wygl da tak, e pochodzimy od tejł ę ł ś ą ż czcigodnej pary, i czy si nam to podoba czy nie, s istotne powody, aby wierzy , i pierwotny sprawczy zarodek wszystkichę ą ć ż naszych cudownych i niezast pionych mocy spoczywa w jednym z tych prawiecznych cia , a mo e w nich obu. Co to oznacza?ą ł ż Mówi c bez ogródek, gdyby Akasza i Enkil weszli razem do pieca, wszyscy sp on liby my wraz z nimi. Gdyby zostalią ł ę ś zmia d eni na migotliwy py , rozpadliby my si w nico .ż ż ł ś ę ść Jest jednak nadzieja. Ta para nie drgn a od ponad pi dziesi ciu wieków! Tak, dobrze przeczytali cie. Oczywi cie, je li nieęł ęć ę ś ś ś potraktujemy powa nie wersji Lestata, który utrzymuje, e wzruszy ich, graj c na skrzypcach u stóp sanktuarium. Pomi myż ż ł ą ń jednak jego ekstrawaganck opowie o tym, jak to Akasza wzi a go w ramiona i podzieli a si z nim swoj pradawn krwi , aą ść ęł ł ę ą ą ą b dziemy mieli do czynienia z bardziej prawdopodobnym stanem rzeczy, potwierdzonym przez dawne relacje: tamtych dwoje nieę mrugn o powiek od czasów poprzedzaj cych upadek cesarstwa rzymskiego. Przez ca y ten czas byli trzymani w zacisznejęł ą ą ł 8

prywatnej krypcie przez Mariusza, wiekowego wampira z czasów staro ytnego Rzymu, który dobrze wie, co jest dla nasż najlepsze. To w a nie on nakaza wampirowi Lestatowi, by nigdy nie wyjawia tego sekretu.ł ś ł ł Niezbyt godny zaufania powiernik z tego Lestata. Jakie to motywy kryj si za t ksi k , za p yt , za wideoklipami czyż ą ę ą ąż ą ł ą koncertem? Zamys ów owego czarta nie sposób przejrze , ale jednego mo emy by pewni: wszystko, co uknuje, przeprowadził ć ż ć co do joty. Czy nie stworzy dziecka-wampira? I czy nie uczyni wampirzyc w asnej matki, Gabrieli, która lata ca e by a muż ł ż ł ą ł ł ł kochaj c towarzyszk ycia? Ten diabe , powodowany tylko g odem ekscytacji, gotów zapragn papieskiej tiary!ą ą ą ż ł ł ąć Oto istota sprawy: Louis, filozof-w óczykij, którego nikt z nas nie potrafi odnale , przekaza nasze najg bsze etyczneł źć ł łę tajemnice niezliczonym rzeszom obcych. A Lestat mia czelno odkry wiatu sekret naszej historii, ujawniaj c swojeł ść ć ś ą nadprzyrodzone zdolno ci miertelnemu ogó owi, wszem wobec.ś ś ł Powstaje pytanie: czemu ci dwaj wci ciesz si yciem? Czemu ich jeszcze nie zniszczyli my? Och, nie ulegaąż ą ę ż ś w tpliwo ci, e zagra a nam niebezpiecze stwo ze strony t uszczy miertelników, chocia jak do tej pory, wie niacy z agwiamią ś ż ż ń ł ś ż ś ż w apach nie za omotali do wrót zamczyska. Pogl dy miertelnych to dziwka, a ten potwór wie, jak si do niej umizga , ebył ł ą ś ę ć ż zawróci jej w g owie. I chocia jeste my zbyt inteligentni, by wzbogaci ludzk wiedz , potwierdzaj c jego g upie wymys y, sć ł ż ś ć ą ę ą ł ł ą one tak nies ychane, e nie mog si równa z niczym, co wydarzy o si do tej pory. To nie mo e uj mu na sucho.ł ż ą ę ć ł ę ż ść Przemy lenia dalsze: je li opowie wampira Lestata jest prawdziwa - a wielu przysi g oby, e tak, chocia nikt nie potrafiś ś ść ę ł ż ż wyt umaczy , na czym opiera to przekonanie - czemu licz cy sobie dwa tysi ce lat Mariusz nie zjawi si i nie ukarzeł ć ą ą ę niepos usze stwa swojego powiernika? A król i królowa, je li maj uszy do s uchania, obudz si na d wi k swoich imionł ń ś ą ł ą ę ź ę niesionych na falach radiowych wokó naszej planety? Co si z nami wtedy stanie? Czy uda si nam pomy lnie trwa podł ę ę ś ć nowym panowaniem, czy te nastawi zapalnik na powszechne unicestwienie? I czy w obu przypadkach szybkie zniszczenież ą wampira Lestata nie odwróci oby biegu wydarze ?ł ń Plan: zniszczy wampira Lestata i wszystkich jego popleczników, kiedy tylko o miel si pokaza . Zniszczy wszystkich,ć ś ą ę ć ć którzy oka mu lojalno .żą ść Ostrze enie: nie da si zaprzeczy , e s na wiecie inni bardzo starzy krwiopijcy. Wszyscy od czasu do czasu przelotnież ę ć ż ą ś ich widujemy b d czujemy ich obecno . Sprawy ujawnione przez Lestata s nie tyle wstrz sem, ile ostrog dla naszeją ź ść ą ą ą u pionej cz stki wiadomo ci. Obdarzona wielkimi mocami starszyzna na pewno s ysza a muzyk Lestata. Jakie wiekowe iś ą ś ś ł ł ę straszliwe istoty, pobudzone przesz o ci , w asnym interesem lub cho by znajomo ci sprawy, ci gn z wolna ił ś ą ł ć ś ą ą ą niepowstrzymanie w odpowiedzi na jego wezwania? Kopie tego o wiadczenia rozes ano do ka dego miejsca spotka Wampirzego Zjednoczenia i ka dego domu sabatowego naś ł ż ń ż ca ym wiecie. Jednak niezale nie od tego musicie wzi sobie do serca t spraw i rozes a wici: wampir Lestat ma był ś ż ąć ę ę ł ć ć zniszczony, a z nim jego matka, Gabriela, jego poplecznicy, Louis i Armand, a tak e ka dy miertelny lojalny wzgl dem niego.ż ż ś ę Szcz liwego Halloween, ch opcy i dziewcz ta wampiry. Postarajmy si by na koncercie. Postarajmy si , eby wampiręś ł ę ę ć ę ż Lestat nigdy z niego nie wyszed .ł Blond osobnik w czerwonej welwetowej kurtce kolejny raz czyta o wiadczenie. Zajmowa wygodny punkt obserwacyjnył ś ł g boko w k cie. Jego oczy by y prawie niewidoczne, przys oni te mocno przyciemnionymi szk ami i rondem popielategołę ą ł ł ę ł kapelusza. Na d oniach mia popielate zamszowe r kawiczki; siedzia oparty o wysok czarn boazeri , ramiona skrzy owa nał ł ę ł ą ą ę ż ł piersi, a obcas zahaczy o krzes o.ł ł - Lestacie, niedo cigniony dra z ciebie! - szepn pod nosem. - Jeste ksi ciem w ród obuzów. - Roze mia si cicho.ś ń ął ś ę ś ł ś ł ę Potem uwa nie przesun wzrokiem po du ej zacienionej sali.ż ął ż Z przyjemno ci ocenia freski na bia ej gipsowej cianie - rysunek czarnym atramentem, misterny jak paj cza sie . Byś ą ł ł ś ę ć ł urzeczony zrujnowanym zamkiem, cmentarzem, uschni tym drzewem si gaj cym tarczy ksi yca rozcapierzonymi konarami.ę ę ą ęż Ca ym sercem pochwala wybór artysty i banalny temat wydawa mu si wie y, jakby nie ograny. Znakomita by a te sztukateriał ł ł ę ś ż ł ż 9

sufitu, fryz ze swawol cymi diab ami i wied mami na miot ach. No i kadzid o, s odka stara hinduska mieszanka, któr wieki temuą ł ź ł ł ł ą sam zapali w sanktuarium Tych Których Nale y Mie w Opiece.ł ż ć Tak, to by o jedno z pi kniejszych tajnych miejsc schadzek.ł ę Mniej przyjemni byli ci, którzy je wype niali, zbieranina wychud ych bia ych postaci, przesiaduj cych nad wieczkami przył ł ł ą ś hebanowych stoliczkach. Zbyt wielu ich, jak na to cywilizowane nowoczesne miasto. Sami zreszt dobrze o tym wiedzieli. ebyą Ż zapolowa dzi w nocy, b d musieli rozproszy si szeroko i daleko; m odziki zawsze musz polowa , musz zabija - ichć ś ę ą ć ę ł ą ć ą ć g ód jest zbyt wielki, aby mo na by o zaspokoi go inaczej.ł ż ł ć Teraz jednak my leli wy cznie o nim - kim jest, sk d przybywa? Czy jest bardzo stary, bardzo silny i co uczyni, zanimś łą ą opu ci to miejsce? Zawsze te same pytania, chocia w lizguj c si do barów wampirów, stara si przybiera wygl dś ż ś ą ę ł ę ć ą przeci tnego krwiopijcy-obie y wiata; nie patrzy nikomu w oczy, nie dopuszcza nikogo do swoich my li.ę ż ś ł ł ś Czas zostawi ich ze swoimi pytaniami. Zdoby to, co chcia , zapozna si z ich intencjami. I mia w kieszeni kurtki mać ł ł ł ę ł łą kaset magnetofonow z nagraniami Lestata. Zanim powróci do siebie, zdob dzie jeszcze ta m z wideoklipami.ę ą ę ś ę Skierowa si do wyj cia. Wraz z nim podniós si równie jeden z m odzików. Zapad a g ucha cisza, zarówno w my lach,ł ę ś ł ę ż ł ł ł ś jak i na sali, kiedy obaj zbli ali si do drzwi. Porusza y si tylko p omyki wiec, a falowanie ich odbi w czarnych p ytkachż ę ł ę ł ś ć ł pod ogi sprawi o, e zadr a a jak lustro wody.ł ł ż ż ł - Sk d jeste , nieznajomy? - zapyta uprzejmie m odzik. Nie móg mie wi cej ni dwadzie cia lat, kiedy umar , a i to nieą ś ł ł ł ć ę ż ś ł mog o by dawniej ni dziesi lat temu. Malowa sobie powieki, powleka woskiem wargi, k ad na w osy krzycz c farb , jakbył ć ż ęć ł ł ł ł ł ą ą ę nie wystarcza y mu nadnaturalne zdolno ci. Wygl da ekstrawagancko, jak e inaczej od niego samego, rzadkiego i pot negoł ś ą ł ż ęż ducha, który przy pewnym szcz ciu przetrwa tysi clecia.ęś ą Co takiego mu proponowali w swoim wspó czesnym argonie? e powinien pozna Bardo, Astraln Równin , eteryczneł ż Ż ć ą ę wiaty, muzyk sfer, d wi k jednej klaszcz cej d oni?ś ę ź ę ą ł - Jakie jest twoje stanowisko wobec wampira Lestata i w sprawie O wiadczenia? - odezwa si znowu tubylec.ś ł ę - Zechciej mi wybaczy . Wychodz .ć ę - Ale przecie wiesz, co zrobi Lestat - naciska m odzik, wsun wszy si mi dzy niego i drzwi.ż ł ł ł ą ę ę To ju by o sprzeczne z dobrymi manierami. Uwa niej przyjrza si m odemu zuchwalcowi. Czy powinien zrobi co , co ichż ł ż ł ę ł ć ś poruszy, co sprawi, e b d mieli o czym mówi przez wieki? Nie móg si powstrzyma od u miechu. Lepiej jednak nie. Już ę ą ć ł ę ć ś ż niebawem b dzie a nadto podniecaj cych wydarze dzi ki jego ukochanemu Lestatowi.ę ż ą ń ę - Pozwól, e w odpowiedzi dam ci drobn rad - rzek spokojnie m odemu inkwizytorowi. - Nie mo ecie zniszczy Lestata,ż ą ę ł ł ż ć nikt nie mo e tego dokona . A dlaczego tak jest, tego nie potrafi wam powiedzie , mo ecie mi wierzy .ż ć ę ć ż ć To zaskoczy o m odzika i troch go urazi o.ł ł ę ł - Pozwól jednak, e teraz ja zadam ci pytanie - kontynuowa jego rozmówca. - Czemu ta obsesja na punkcie wampiraż ł Lestata? Co z jego rewelacjami? Czy wy, pisklaki, nie pragniecie szuka Mariusza, stra nika Tych Których Nale y Mie wć ż ż ć Opiece? Nie pragniecie ujrze na w asne oczy Matki i Ojca?ć ł M odzik zmiesza si , po czym stopniowo zacz y w nim rosn opór i zacietrzewienie. Nie potrafi sformu owa jasnejł ł ę ęł ąć ł ł ć odpowiedzi, ale replika wyra nie zarysowa a si w jego sercu - Ci Których Nale y Mie w Opiece mo e istniej , a mo e nie;ź ł ę ż ć ż ą ż Mariusz mo e równie nie istnie . A wampir Lestat jest prawdziwy, tak prawdziwy, jak tylko ten zuchwa y nie miertelny mógż ż ć ł ś ł sobie wyobrazi , i jest chciwym czartem, który za cen poklasku i uwielbienia miertelnych ryzykowa utrat prosperityć ę ś ł ę wszystkich swoich pobratymców. Ma o brakowa o, a roze mia by si m odzikowi w twarz. Có za bezsensowna potyczka. Trzeba przyzna Lestatowi, eł ł ś ł ę ł ż ć ż przepi knie rozumia t wyzbyt wiary epok . Tak, zdradzi sekrety, przed których wyjawieniem go ostrzegano, ale czyni c to,ę ł ę ą ę ł ą nie zdradzi niczego i nikogo.ł 10

- Uwa ajcie na wampira Lestata - powiedzia z u miechem na zako czenie. - Bardzo niewielu prawdziwych nie miertelnychż ł ś ń ś chodzi po tej ziemi. Mo e by jednym z nich. - Po czym uniós m odzika z pod ogi, usuwaj c go sobie z drogi, min próg iż ć ł ł ł ą ął wszed do g ównej sali tawerny.ł ł Frontowe pomieszczenie, przestronne i bogato obwieszone czarnymi aksamitnymi portierami i kinkietami z lakierowanego br zu, szczelnie zape niali ha a liwi miertelni. Filmowe wampiry roziskrzonym wzrokiem spogl da y z poz acanych ramą ł ł ś ś ą ł ł wisz cych na zas oni tych satyn cianach. Rozbrzmiewaj ce wokó d wi ki organowej toccaty i fugi Bacha dysza yą ł ę ą ś ą ł ź ę ł nami tno ci , rozmywane gwarem rozmów i gwa townych wybuchów pijackiego miechu. Uwielbia widok tak intensywnychę ś ą ł ś ł objawów ycia, uwielbia nawet zadomowiony tu od dobrych stu lat zapach dobrej whisky, wina i papierosów. A gdy przedzieraż ł ł si do drzwi, z równym uwielbieniem wita napór mi kkich, pachn cych ludzkich cia . Uwielbia to, e ywi nie po wi cali muę ł ę ą ł ł ż ż ś ę krzty uwagi. Nareszcie wilgotne powietrze, chodniki Castro Street kipi ce t umami wczesnego popo udnia. Niebo nadal s a o po yską ł ł ł ł ł polerowanego srebra. Ludzie biegali chy o we wszystkich kierunkach, uciekaj c przed lekko zacinaj cym deszczem, ale naż ą ą pró no; wielkie, wy upiaste wiat a zatrzymywa y ich na rogach ulic, by dopiero po d u szej chwili mrugni ciem zezwoli naż ł ś ł ł ł ż ę ć przej cie.ś G os Lestata dudni z g o ników ustawionych przed sklepami muzycznymi, pokonuj c warkot przeje d aj cych autobusów ił ł ł ś ą ż ż ą syk opon na mokrym asfalcie: W moich snach jest moja tak, Anio , kochanka, matka.ł I w moich snach znam smak jej warg, Kochanki, muzy, córki. Da a mi ycie,ł ż A ja jej mier ,ś ć Mojej pi knej markizie.ę Diablim Szlakiem szli my wtedy,ś Sieroty, ale razem. Czy w noc dzisiejsz s yszy mój piewą ł ś o królach, królowej, prawdach prawiecznych? Z amanych przysi gach, smutku?ł ę Czy te pod a dalek cie k ,ż ąż ą ś ż ą gdzie nie dociera rym ani pie ?śń Wró do mnie, pi kna Gabrielo,ć ę Moja pi kna markizo.ę Ruiny zamku strasz na wzgórzu,ą Wioska tonie pod niegiem,ś Lecz ty jeste moja na zawsze.ś 11

Czy ona, jego matka, ju tam jest?ż S owa ucich y w agodnym poszumie elektrycznych instrumentów, po czym poch on y je przypadkowe ha asy ulicy. Szedł ł ł ł ęł ł ł dalej spacerowym krokiem, oprószony mokr bryz , kieruj c si do rogu. Sprzedawca kwiatów nadal oferowa swój towar podą ą ą ę ł markiz . Rze nik mia zalew klientów, którzy dopiero co sko czyli prac . Za witrynami knajpek miertelni jedli pó ny obiad alboą ź ł ń ę ś ź po prostu oci gali si z powrotem do domów, czytaj c gazet . Spore gromadki czeka y na autobus jad cy w dó wzgórza, aą ę ą ę ł ą ł przed starym kinem naprzeciwko ustawia a si kolejka.ł ę Ona, Gabriela, by a tam. Mia co do tego nieuchwytne, niemniej jednak niezawodne przeczucie.ł ł Kiedy dotar do rogu, zatrzyma si i opar o s up elaznej latarni; wdycha sp ywaj cy od gór wie y wiatr. Mia przed sobł ł ę ł ł ż ł ł ą ś ż ł ą pi kn panoram ródmie cia wzd u szerokiej prostej Market Street. Zupe nie jak widok paryskiego bulwaru. A wsz dzieę ą ę ś ś ł ż ł ę doko a agodne stoki miasta os oni te weso o rozja nionymi oknami.ł ł ł ę ł ś Tak, ale gdzie ona teraz jest? - Gabrielo... - szepn .ął Zamkn oczy. S ucha . Nap yn ku niemu nieogarniony zgie k tysi cy g osów, wielo nak adaj cych si na siebie obrazów.ął ł ł ł ął ł ę ł ść ł ą ę Grozi o mu, e ca y wiat otworzy si i poch onie go swoj nieustaj c skarg .ł ż ł ś ę ł ą ą ą ą - Gabrielo!... Og uszaj ca wrzawa cich a niespiesznie. Zauwa y przeb ysk bólu u przechodz cego miertelnika, a w wie owcu na wzgórzuł ą ł ż ł ł ą ś ż umieraj ca kobieta wspomina a dzieci stwo, siedz c apatycznie w oknie. Wtem nap yn a cisza, nieruchoma i ci ka jak g staą ł ń ą ł ęł ęż ę mg a. i zobaczy to, co chcia zobaczy - Gabriel . Zatrzyma a si jak wryta. Us ysza a go. Wiedzia a, e jest obserwowana.ł ł ł ć ę ł ę ł ł ł ż Wysoka blondynka z warkoczem opadaj cym na plecy stoi nieopodal na jednej z czystych, wyludnionych ulic ródmie cia. Maą ś ś na sobie kurtk khaki, spodnie od kompletu i znoszony br zowy sweter. Kapelusz, bli niaczo podobny do jego nakrycia g owy,ę ą ź ł zakrywa jej oczy, wida tylko skrawek twarzy nad podniesionym ko nierzem. Zamkn a swój umys , skutecznie okrywaj c sić ł ęł ł ą ę niewidzialn tarcz . Obraz znik .ą ą ł Tak, jest tutaj, czeka na swojego synalka, Lestata. Czemu si o ni l ka - on, pe en ch odu, który nie l ka si o nikogoę ą ę ł ł ł ę ę poza Lestatem? Nie ma powodu do obaw. By zadowolony. Lestat te b dzie.ł ż ę Lecz co z innymi? Co z Louisem, agodnym Louisem o czarnych w osach i zielonych oczach, który chadza beztrosko, nieł ł ł zwa aj c na to, e ka dy mo e us ysze jego g o ne kroki, a nawet pogwizdywa na mrocznych ulicach, tak e miertelniż ą ż ż ż ł ć ł ś ł ż ś s yszeli jego nadej cie.ł ś Prawie natychmiast ujrza Louisa wchodz cego do pustego salonu. Dopiero co wyszed z ukrytej w murze piwnicznej krypty,ł ą ł gdzie przespa ca y dzie . Zupe nie nie zdawa sobie sprawy, e jest obserwowany. Lekkim krokiem przeci zakurzony pokój ił ł ń ł ł ż ął przystan , spogl daj c przez zabrudzone okno na g sty strumie pojazdów w dole. To by ten sam stary dom przy Divisaderoął ą ą ę ń ł Street. A ten elegancki i zmys owy osobnik, który przysporzy poka nego zamieszania swoj opowie ci wł ł ź ą ś ą Wywiadzie z wampirem, wcale si tak bardzo nie zmieni . Poza tym, e teraz czeka na Lestata. Tej nocy mia niespokojne sny; ba si oę ł ż ł ł ł ę przyjaciela, gn bi y go stare i nowe t sknoty.ę ł ę Niech tnie rozsta si z tym wizerunkiem. Darzy Louisa wielkim uczuciem. Niezbyt to m dre z jego strony, poniewaę ł ę ł ą ż wyedukowany Louis mia wra liw dusz i ani krzty osza amiaj cej pot gi Gabrieli i jej potomka z piek a rodem. Niemniej jednakł ż ą ę ł ą ę ł z pewno ci móg przetrwa równie d ugo jak oni. Jak e przedziwna to odwaga, która pozwala znie razy cierpienia. Mo e jejś ą ł ć ł ż ść ż ród em jest pokora ducha. Ale w takim razie jak zrozumie Lestata - pokonanego, poranionego, a jednak d wigaj cego si zź ł ć ź ą ę kolan? Lestata bez cienia pokory? Gabriela i Louis jeszcze nie odnale li si nawzajem. Nie szkodzi. Co mia zrobi ? Po czy ich? Co za my l... Poza tymź ę ł ć łą ć ś Lestat niebawem go w tym wyr czy. Wi c tylko si u miecha .ę ę ę ś ł - Lestacie, niedo cigniony dra z ciebie! Tak, jeste ksi ciem w ród obuzów.ś ń ś ę ś ł Niespiesznie przywo a w pami ci ka dy szczegó oblicza i postaci Lestata. Lodowato b kitne oczy, ciemniej ce w chwilachł ł ę ż ł łę ą rozbawienia; szczodry u miech; brwi zbiegaj ce si w wyrazie ch opi cego zachmurzenia; nag e wybuchy dobrego nastroju iś ą ę ł ę ł 12

blu nierczego humoru. Potrafi nawet wyobrazi sobie koci gracj jego ruchów, jak e niespotykan u m czyzny atletycznejź ł ć ą ę ż ą ęż budowy. I co z niego za si acz, si acz nad si acze, pe en nieokie znanego optymizmu.ł ł ł ł ł Prawd mówi c, nie mia wywa onego s du na temat ca ego przedsi wzi cia, by jedynie rozbawiony i zafascynowany.ę ą ł ż ą ł ę ę ł Oczywi cie nie by o mowy o tym, by m ci si za opowie ci o jego sekretach. Tamten niew tpliwie na to liczy , ale nie móg byś ł ś ć ę ś ą ł ł ć tego pewny. A mo e mia to serdecznie w nosie? On sam wiedzia o tym nie wi cej ni tamci durnie w tylnej sali.ż ł ł ę ż Co istotne, to fakt, e po raz pierwszy od wielu lat niespodziewanie dla samego siebie my la w kategoriach przesz o ci iż ś ł ł ś przysz o ci; precyzyjnie zdawa sobie spraw z natury tej epoki. Nawet dzieci Tych Których Nale y Mie w Opiece traktowa y ichł ś ł ę ż ć ł jak bajeczk ! Dawno min y czasy, w których zapalczywe krwiopijcze hultajstwo szuka o sanktuarium Matki i Ojca i ich pot neję ęł ł ęż krwi. Nikt ju w nich nie wierzy i nikt o nich nie dba !ż ł ł Taki by w istocie ten wiek; wspó cze ni miertelni mieli nies ychanie praktyczne nastawienie, odrzucaj ce ka dy przejawł ł ś ś ł ą ż cudowno ci. Z bezprecedensow odwag oparli swoje etyczne osi gni cia bezpo rednio na fundamencie realizmu.ś ą ą ą ę ś Dwie cie lat temu na pewnej wyspie na Morzu ródziemnym on i Lestat dok adnie przedyskutowali te sprawy, owo marzenieś Ś ł o moralnym wiecie bez boga, wiecie, w którym jedynym dogmatem by aby mi o bli niego. wiecie, do którego nie nale ymyś ś ł ł ść ź Ś ż - pomy la . A teraz taki w a nie wiat by bliski urzeczywistnienia. Wampir Lestat przeszed do pop-kultury, dok d wszystkieś ł ł ś ś ł ł ą stare czarty powinny si wynie i zabra ze sob ca e to przekl te plemi , równie Tych Których Nale y Mie w Opiece,ę ść ć ą ł ę ę ż ż ć chocia ci mo e nigdy si o tym nie dowiedz .ż ż ę ą Na my l o symetrii tego wszystkiego nie móg si nie u miechn . Przy apa si na tym, e nie tylko podziwia czyny Lestata,ś ł ę ś ąć ł ł ę ż ale jest pod ich przemo nym urokiem. Rozumia pot g syreniego g osu s awy.ż ł ę ę ł ł Ale tak, on te prze y chwil bezwstydnego zachwytu, widz c swoje imi nabazgrane na murze baru. mia si wtedy; ależ ż ż ł ę ą ę Ś ł ę by to miech radosny.ł ś Wystarczy o da Lestatowi pole do popisu, by stworzy tak inspiruj c sytuacj , i prosz !... Sta o si . Lestat, niesfornył ć ł ą ą ę ę ł ę bulwarowy aktorzyna ancien regime'u, wyniesiony na piedesta gwiazdy w pi knej i niewinnej epoce.ł ę Ale czy mia racj , wyg aszaj c pisklakom w barze swoje kazanko i twierdz c, e nikt nie potrafi zniszczy obuzerskiegoł ę ł ą ą ż ć ł ksi cia? To by a czysta fikcja. Dobra reklama. Prawd powiedziawszy, ka dy z nas mo e by zniszczony... - pomy la . - Jakę ł ę ż ż ć ś ł nie tak, to inaczej. Nawet Ci Których Nale y Mie w Opiece.ż ć Oczywi cie by y s abe, te nieopierzone Dzieci Ciemno ci, jak same siebie nazywa y; a przez swoj mnogo wcale nieś ł ł ś ł ą ść zyskiwa y na sile. Lecz co ze starszyzn ? Gdyby tylko Lestat nie wywo ywa imion Maela i Pandory. Ale czy s krwiopijcył ą ł ł ą jeszcze starsi ni tamci, tacy, o których on sam nie wie? Pomy la o ostrze eniu na cianie: „Straszliwe istoty... pod aj zż ś ł ż ś ąż ą wolna, nieust pliwie, w odpowiedzi na jego wezwanie”.ę Zaskoczy o go dr enie, ch ód, a przez chwil wydawa o mu si , e widzi d ungl - zielone, cuchn ce miejsce przyt oczoneł ż ł ę ł ę ż ż ę ą ł chorobliwym parz cym upa em. Wizja przepad a, nie wyja niona, jak wiele innych naprzykrzaj cych si objawie i znaków.ą ł ł ś ą ę ń Dawno temu nauczy si stawia tam niesko czonej strudze g osów i obrazów, napieraj cej na z racji jego umys owychł ę ć ę ń ł ą ń ł zdolno ci; a jednak czasem przebija o si co gwa townego i nieoczekiwanego - jak nag y krzyk.ś ł ę ś ł ł Mniejsza z tym, dosy si tu nasiedzia . Przesta si kontrolowa i by gotów interweniowa w ka dej sytuacji! Ta uleg oć ę ł ł ę ć ł ć ż ł ść wobec ciep ej fali uczucia wzbudzi a w nim z o na samego siebie. Nale a o ju wróci do domu. Nazbyt d ugo bawi wł ł ł ść ż ł ż ć ł ł oddaleniu od Tych Których Nale y Mie w Opiece.ż ć Jak e uwielbia widok kipi cego energi ludzkiego t umu i niezbornej, po yskliwej parady ulicznego ruchu. Nie przeszkadza yż ł ą ą ł ł ł mu nawet truj ce wyziewy wielkiego miasta. Nic nie mog o przebi fetoru staro ytnego Rzymu, Antiochii lub Aten - metropolii,ą ł ć ż gdzie widziane co krok zwa y odpadków by y pokarmem dla much, a powietrze przesyca nieod czny smród choroby ił ł ł łą niedostatku. Tak, tak, lubi pastelowe miasta Kalifornii. Móg by pozosta na zawsze w ród tutejszych trze wo my l cych ił ł ć ś ź ś ą wiedz cych czego chc mieszka ców.ą ą ń Jednak musia wraca do domu. Koncert b dzie ju niebawem i wtedy, je li zechce, spotka si z Lestatem... Có za rozkoszł ć ę ż ś ę ż nie wiedzie dok adnie, co zdecyduje si zrobi , zupe nie jak inni, inni, którzy nawet nie wierz w jego istnienie!ć ł ę ć ł ą 13

Przeci Castro Street i szybko wszed na szeroki kraw nik Market. Wiatr przycich ; powietrze by o niemal ciep e. Pod aął ł ęż ł ł ł ąż ł rze kim krokiem; nawet pogwizdywa do siebie, tak jak to cz sto robi Louis. Czu si dobrze. Czu si cz owiekiem. Nagleś ł ę ł ł ę ł ę ł przystan przed sklepem ze sprz tem radiowym i telewizyjnym. Na ka dym, ale to ka dym ekranie wida by o piewaj cegoął ę ż ż ć ł ś ą Lestata. Roze mia si pod nosem, widz c ten wielki show gestu i ruchu. D wi k by wy czony, ukryty pod jarz cymi si pokr t amiś ł ę ą ź ę ł łą ą ę ę ł odbiorników. Musia by go dopiero szuka . Ale czy ogl danie wyst pów jasnow osego ksi cia- obuziaka w bezlitosnej ciszy nieł ć ż ą ę ł ę ł mia o w sobie pewnego uroku?ł Kamera odjecha a, ukazuj c posta Lestata graj cego na skrzypcach jakby w pustce. Od czasu do czasu zamyka si wokół ą ć ą ł ę ł niego rozgwie d ony mrok. Wtem, zupe nie nagle, otworzy y si dwuskrzyd owe drzwi - wypisz, wymaluj stare sanktuarium Tychż ż ł ł ę ł Których Nale y Mie w Opiece! A w nim Akasza i Enkil, czy te raczej aktorzy ucharakteryzowani na bia oskórych Egipcjan, oż ć ż ł d ugich czarnych w osach, cienkich jak jedwabna ni , przybrani w migotliw bi uteri .ł ł ć ą ż ę Oczywi cie. Jak móg nie przewidzie , e Lestat doprowadzi do tego wulgarnego i prowokacyjnego ekstremum? Pochylony,ś ł ć ż ws uchiwa si w przekaz d wi ku. G os Lestata górowa nad skrzypcami:ł ł ę ź ę ł ł Akaszo! Enkilu! Tajemnic strze cie,ż Milczenia strze cie.ż To lepszy dar ni prawda.ż Gdy skrzypek przymkn oczy, skupiony na swojej grze, Akasza powoli unios a si z tronu. Na ten widok skrzypce wypad y zął ł ę ł r k Lestata; obj a go niczym tancerka, przyci gn a do siebie, pochyli a si , przyciskaj c jego z by do swojej szyi, abyą ęł ą ęł ł ę ą ę zaczerpn jej krwi.ął By o to znacznie lepsze, ni móg sobie wyobrazi - tak sprytnie zosta o spreparowane. Teraz Enkil ockn si ze snu,ł ż ł ć ł ął ę powsta i ruszy ci kim krokiem niczym wielka mechaniczna lalka, by odzyska swoj królow . Lestat wyl dowa na pod odzeł ł ęż ć ą ą ą ł ł wi tyni jak mie . Koniec filmiku. Akcj ratunkow Mariusza pomini to.ś ą ś ć ę ą ę - Och, wi c nie s dzone mi zosta gwiazd telewizji - szepn z lekkim u miechem. Podszed do wej cia prawie ciemnegoę ą ć ą ął ś ł ś sklepu. Oczekuj ca m oda kobieta wpu ci a go do rodka. W d oni mia a czarn kaset wideo.ą ł ś ł ś ł ł ą ę - Jest tego dwana cie - powiedzia a. Pi kna ciemna cera, wielkie senne oczy. wiat o zaiskrzy o si na srebrnej bransoletce.ś ł ę Ś ł ł ę By o w tym co n c cego. Wzi a pieni dze z wdzi czno ci , nie licz c. - Pokazywano je na wielu kana ach. Uda o mi sił ś ę ą ęł ą ę ś ą ą ł ł ę nagra wszystkie. Sko czy am wczoraj wieczorem.ć ń ł - Dobrze mi si przys u y a - odpar . - Dzi kuj ci. - Wyj kolejny gruby plik.ę ł ż ł ś ł ę ę ął - Nie ma sprawy - powiedzia a. Nie chcia a dodatkowej zap aty.ł ł ł Bierz - nakaza jej w my lach.ł ś Odebra a je ze wzruszeniem ramion i w o y a do kieszeni.ł ł ż ł Nie ma sprawy. Uwielbia te zgrabne wspó czesne powiedzonka. Uwielbia nag e ko ysanie soczystych piersi, gdy wzruszy ał ł ł ł ł ł ramionami, i obrót gibkich bioder pod szorstkim d insem, dzi ki któremu jej skóra wydawa a si tym g adsza, a ca a posta -ż ę ł ę ł ł ć delikatniejsza. Jak tchn cy wiat em kwiat. Kiedy znów otworzy a mu drzwi, musn g adk koron kasztanowych w osów. Toą ś ł ł ął ł ą ę ł wr cz nie do pomy lenia nakarmi si kim , kto ci si przys u y , kim tak niewinnym. Nie powinien by tego robi ! A jednakę ś ć ę ś ę ł ż ł ś ł ć ur kawiczone d onie przemkn y po w osach, agodnie unieruchomi y g ow .ę ł ęł ł ł ł ł ę - Poca unek motyla, mój skarbie.ł 14

Zamkn a oczy; k y natychmiast przeszy y arteri , siorba krew. Przek ska, nie wi cej. Drobne smagni cie aru, w jednejęł ł ł ę ł ą ę ę ż chwili wygasaj cego w sercu. Cofn z by, pieszcz c jeszcze wargami delikatn szyj . Czu puls. aknienie by o prawie nie doą ął ę ą ą ę ł Ł ł zniesienia. Grzech i pokuta. Pu ci j . Patrz c w zamglone oczy, wyg adzi mi kkie, spr yste k dziory.ś ł ą ą ł ł ę ęż ę Nie pami taj - nakaza .ę ł - To do widzenia - powiedzia a, u miechaj c si .ł ś ą ę Sta bez ruchu na wyludnionym chodniku. G ód, zignorowany i nad sany, stopniowo wygas . Mariusz spojrza na kartonowł ł ą ł ł ą ok adk kasety wideo.ł ę „Jest tego dwana cie - powiedzia a. - Uda o mi si nagra wszystkie”. Je li tak, to jego podopieczni ju z pewno ci widzieliś ł ł ę ć ś ż ś ą Lestata na wielkich ekranach umieszczonych przed nimi w wi tyni. Dawno temu zainstalowa na stoku talerz odbiornika telewizjiś ą ł satelitarnej, odbieraj cy transmisje z ca ego wiata. Niewielki zaprogramowany konwerter zmienia kana co godzina. Przez lataą ł ś ł ł wpatrywali si oboj tnie w barwne obrazy zmieniaj ce si przed ich martwymi oczami. Czy drgn y w najmniejszym chociaę ę ą ę ęł ż stopniu, kiedy u ywano nazwiska Lestata lub pojawia a si jego posta ? Lub gdy ich imiona pada y w niby-hymnach?ż ł ę ć ł No có , niebawem si dowie. Odtworzy im t kaset . Przyjrzy si uwa nie zastyg ym, l ni cym twarzom, szukaj c czego -ż ę ę ę ę ż ł ś ą ą ś czegokolwiek - poza samym odbiciem wiat a.ś ł - Ach, Mariuszu, ty nigdy nie poddajesz si rozpaczy, prawda? Z tymi twoimi g upimi marzeniami jeste nie lepszy nię ł ś ż Lestat. Zanim dotar do siebie, by a pó noc.ł ł ł Zamykaj c stalowe drzwi, zostawi za sob zacinaj cy nieg i przez chwil sta bez ruchu, wch aniaj c otulin rozgrzanegoą ł ą ą ś ę ł ł ą ę powietrza. Zadymka, przez któr si przebija , posieka a mu twarz i uszy, a nawet ochronione r kawiczkami d onie. Jak dobrzeą ę ł ł ę ł by o zakosztowa ciep a.ł ć ł Przez chwil ws uchiwa si w milczeniu w znajome d wi ki monstrualnych generatorów i odleg e pulsowanie odbiornikówę ł ł ę ź ę ł telewizyjnych w wi tyni, setki metrów poni ej. Czy to Lestat? Tak. Niew tpliwie ostatnie a obne pienia jakiego przeboju.ś ą ż ą ż ł ś Powoli zsun r kawiczki z d oni, zdj kapelusz i przeczesa d oni w osy. Uwa nie rozejrza si po wielkim holu i przyleg ymął ę ł ął ł ł ą ł ż ł ę ł salonie, szukaj c najl ejszego ladu czyjej bytno ci.ą ż ś ś ś Oczywi cie by o to w zasadzie niepotrzebne. Znajdowa si wiele kilometrów od ostatniej osady na tym wielkim, pokrytymś ł ł ę lodem i niegiem pustkowiu. Ale si przyzwyczajenia dok adnie przyjrza si wszystkiemu, jak zawsze. Byli tacy, którzyś łą ł ł ę potrafiliby wedrze si do tej fortecy, gdyby tylko wiedzieli, gdzie jest.ć ę Wszystko w porz dku. Sta przed wielkim akwarium, ogromnym, si gaj cym sufitu zbiornikiem zape niaj cym po udniową ł ę ą ł ą ł ą cian . Z jak ostro no ci zbudowa je z najtwardszego szk a i zaopatrzy w najlepsze urz dzenia. Obserwowa awiceś ę ąż ż ś ą ł ł ł ą ł ł wielobarwnych ryb przemykaj cych jak w ta cu i zawracaj cych nagle w sztucznym mroku. Pod wp ywem agodnego ci nieniaą ń ą ł ł ś wytworzonego przez aparat do nasycania powietrzem gigantyczny wodorost zako ysa si jak las sp tany hipnotycznym rytmem.ł ł ę ę To zawsze poch ania o Mariusza, niespodziewanie zniewala o go widowiskow monotoni . Okr g e czarne oko ryby wzbudza oł ł ł ą ą ą ł ł w nim dr enie, agodne, szczup e odro l podwodnej ro linno ci wznieca y niezrozumia y zachwyt; j drem zachwytu by jednakż ł ł ś ą ś ś ł ł ą ł ruch, bezustanny ruch. Wreszcie odwróci si , tylko raz spogl daj c za siebie na czysty, nie wiadomy wiat, którego pi kno rodzi o si z przypadku.ł ę ą ą ś ś ę ł ę Tak, tutaj wszystko w porz dku.ą Dobrze by o znale si w tych ciep ych wn trzach. Nie brakowa o adnego z mi kkich skórzanych mebli rozstawionych nał źć ę ł ę ł ż ę puszystym dywanie koloru winoro li. Kominek wype niony drewnem. Rega y z ksi kami wzd u cian. A oto ogromna wie aś ł ł ąż ł ż ś ż sprz tu elektronicznego, czekaj ca na kaset Lestata. To w a nie mia zamiar zrobi ; zasi przy kominku i obejrze wszystkieę ą ę ł ś ł ć ąść ć wideoklipy, sekwencja po sekwencji. Technika produkcji intrygowa a go w równym stopniu jak same piosenki, fascynuj ce by oł ą ł 15

owo wspó brzmienie starego i nowego - takie wykorzystanie u udnego zwierciad a mass mediów, e znakomicie przybrany wł ł ł ż kostium miertelnego rockmana Lestat mia o móg si kreowa na boga.ś ś ł ł ę ć Zdj z ramion szar opo cz i rzuci j na krzes o. Sk d to niespodziewane uczucie przyjemno ci, które wywo ywa a w nimął ą ń ę ł ą ł ą ś ł ł ta ca a afera? Czy wszyscy t sknimy za blu nierstwem, za tym, eby wymachiwa pi ciami przed obliczem bogów? Był ę ź ż ć ęś ć mo e. Wieki temu, w „staro ytnym Rzymie”, Mariusz, dobrze wychowany ch opiec, zawsze za miewa si do ez z kpinż ż ł ś ł ę ł rozwydrzonej dzieciarni. Naturalnie pierwsze, co powinien zrobi , to uda si do wi tyni. Tylko na chwilk , by upewni si , e wszystko jest, jak być ć ę ś ą ę ć ę ż ć powinno. Sprawdzi telewizj , ogrzewanie, ca y skomplikowany uk ad elektryczny. Po o y wie e w gielki i wonno ci wć ę ł ł ł ż ć ś ż ę ś kadzielnicy. Tak atwo by o stworzy im raj; jarzeniowe wiat o zast powa o s o ce, karmi c drzewa i kwiaty, które nigdy nieł ł ć ś ł ę ł ł ń ą widzia y nieba. Ale pachnid a... To musia o by zrobione r cznie, jak zawsze. I nigdy si nie zdarzy o, by sypi c je na w gielki,ł ł ł ć ę ę ł ą ę nie wspomnia tamtego pierwszego razu.ł Czas równie wzi kawa ek delikatnej materii i starannie, z szacunkiem zetrze z Rodziców kurz - z ich twardych cia ,ż ąć ł ć ł nawet z warg i z oczu, zimnych nieruchomych oczu. Pomy le , e min ju ca y miesi c. Wstyd.ś ć ż ął ż ł ą T sknili cie za mn , moi kochani, Akaszo, Enkilu? - Który to raz zadawa im w my lach to pytanie.ę ś ą ż ł ś Rozum podpowiada mu jak zawsze, e nie wiedz o jego obecno ci lub te , e jest im ona zupe nie oboj tna. Ale dumał ż ą ś ż ż ł ę niezmiennie igra a z inn mo liwo ci . Czy niebezpieczny szaleniec zamkni ty w pojedynczej celi nie czuje nic wobecł ą ż ś ą ę niewolnika przynosz cego mu wod ? Mo e nie by o to zgrabne porównanie. A z pewno ci niezbyt mi e.ą ę ż ł ś ą ł Tak, to prawda, kiedy wyszli ze stanu znieruchomienia dla Lestata, obuzerskiego ksi cia - Akasza, by ofiarowa mu swojś ł ę ć ą krew zapewniaj c pot g , a Enkil, by si zem ci . Lestat móg nagrywa o tym wideoklipy przez ca wieczno . Lecz czy nieą ą ę ę ę ś ć ł ć łą ść dowodzi o to jedynie, e w adnym z nich nie by o ju cienia ywej my li? Z pewno ci zap on a w nich przez chwil jedynieł ż ż ł ż ż ś ś ą ł ęł ę iskra atawistycznego aru; narzucenie im z powrotem milczenia i hieratycznej pozy by o a nazbyt proste.ż ł ż Niemniej jednak tamto zdarzenie przysporzy o mu goryczy. Przecie nigdy nie pragn wzbi si ponad uczucia cz owiekał ż ął ć ę ł my l cego, raczej zale a o mu na ich wysubtelnieniu, odczytaniu na nowo, cieszeniu si nimi w duchu niesko czenieś ą ż ł ę ń doskona ego zrozumienia. A w tej w a nie chwili kusi o go, aby skierowa si przeciwko Lestatowi z a nazbyt ludzk furi .ł ł ś ł ć ę ż ą ą M oda istoto - my la - czemu nie zabierzesz Tych Których Nale y Mie w Opiece, skoro potraktowali ci z tak niezwykł ś ł ż ć ę ą łą przychylno ci ? Chcia bym si ju ich pozby . D wigam ten ci ar od brzasku chrze cija stwa.ś ą ł ę ż ć ź ęż ś ń W g bi serca jednak tak nie czu . Ani kiedy , ani teraz. To tylko chwila s abo ci. Kocha Lestata jak zawsze. Ka dełę ł ś ł ś ł ż królestwo potrzebuje królewicza rozrabiaki. A milczenie króla i królowej by o mo e w równej mierze b ogos awie stwem ił ż ł ł ń przekle stwem. W tym wzgl dzie s owa piosenki Lestata mówi y prawd . Komu i kiedy jednak uda si rozwi za ten problem?ń ę ł ł ę ę ą ć Zejdzie pó niej na dó z kaset i oczywi cie obejrzy j sam. Gdyby wzbudzi a najmniejsze dr enie, najmniejsz zmian ichź ł ą ś ą ż ł ż ą ę wielowiekowego spojrzenia. Ech, znowu zaczyna si to samo... Lestat sprawia, e stajesz si m ody i g upi, gotowy karmi się ż ę ł ł ć ę niewinno ci i ni o kataklizmach.ś ą ś ć Ile to razy przez wieki budzi y si takie marzenia, pozostawiaj c jedynie uczucie zranienia, a nawet ból p kni tego serca.ł ę ą ę ę Przed laty przyniós Rodzicom kolorowe filmy z panoram wschodz cego s o ca, b kitnego nieba, piramid Egiptu. Ach, to był ą ą ł ń łę ł cud! Mieli przed oczami sk pane w s o cu, p yn ce wody Nilu. On sam p aka wobec perfekcji iluzji. L ka si nawet, e filmoweą ł ń ł ą ł ł ę ł ę ż s o ce mo e go zniszczy , chocia oczywi cie wiedzia , e to niemo liwe. Ale taki by kaliber tego wynalazku, e móg sta ,ł ń ż ć ż ś ł ż ż ł ż ł ć przygl daj c si wschodowi s o ca, jakby nie widzia go od czasów, gdy by cz owiekiem miertelnym.ą ą ę ł ń ł ł ł ś Ci Których Nale y Mie w Opiece patrzyli z niezm con oboj tno ci , a mo e ze zdumieniem - wielkim, niezm conymż ć ą ą ę ś ą ż ą zdumieniem, i cz steczki kurzu w powietrzu mog by ród em nie ko cz cej si fascynacji.ż ą ą ć ź ł ń ą ę Kto to wie? Oni prze yli cztery tysi ce lat, zanim si urodzi . Mo e ich telepatyczny s uch by tak ostry, e g osy wiataż ą ę ł ż ł ł ż ł ś hucza y im w g owach; mo e o lepi y ich miliardy ruchomych obrazów. Przecie te rzeczy doprowadza y go prawie doł ł ż ś ł ż ł szale stwa, zanim nauczy si je kontrolowa .ń ł ę ć 16

Przysz o mu nawet do g owy, eby wykorzysta narz dzia nowoczesnej medycyny i za o y im na g owy elektrody, któreł ł ż ć ę ł ż ć ł sprawdz funkcjonowanie mózgów! Jednak pomys u ycia takich topornych i wstr tnych instrumentów by zanadto niesmaczny.ą ł ż ę ł Przecie to jego król i jego królowa, Rodzic i Macierz ca ego gatunku. Od dwóch tysi cy lat panowali pod jego dachem i nikt nież ł ę mia rzuci im wyzwania.ś ł ć Musia przyzna si do jednego b du. Od dawna przemawia do nich kwa nym tonem. Kiedy wchodzi do sanktuarium, nieł ć ę łę ł ś ł zachowywa si ju jak arcykap an. Nie. W jego tonie by o co dwuznacznego i sarkastycznego, nad co powinien si wznie .ł ę ż ł ł ś ę ść Mo e odzywa si w nim ten, jak go teraz nazywano, „uszczypliwy ton”. Jak e jednak funkcjonowa w wiecie lotów na Ksi ycż ł ę ż ć ś ęż bez niezno nej samo wiadomo ci czaj cej si w ka dej trywialnej sylabie? A on nigdy nie by oboj tny na wspó czesny styl.ś ś ś ą ę ż ł ę ł Bez wzgl du na wszystko musi teraz i do wi tyni i oczy ci swoje my li jak nale y. Nie wniesie ze sob urazy anię ść ś ą ś ć ś ż ą rozpaczy. Pó niej, gdy ju sam obejrzy ta my, poka e je królowi i królowej, pozostaj c obok, by ich obserwowa . Na razieź ż ś ż ą ć brakowa o mu do tego wytrwa o ci.ł ł ś Wszed do stalowej windy i nacisn guzik. Pot ny j k elektroniki i nag a utrata grawitacji dostarcza y mu lekkiej zmys owejł ął ęż ę ł ł ł przyjemno ci. wiat tej ery by pe en d wi ków, których nigdy wcze niej nie s ysza . To by o wielce od wie aj ce. A dodatkowoś Ś ł ł ź ę ś ł ł ł ś ż ą towarzyszy a mu cudowna wiadomo opadania przez setki metrów zwartego lodu do o wietlonego elektryczno cił ś ść ś ś ą sanktuarium. Otworzy drzwi i wszed do korytarza. W wi tyni znów s ycha by o Lestata piewaj cego szybk , rado niejsz piosenk ;ł ł ś ą ł ć ł ś ą ą ś ą ę jego g os pokonywa huk b bnów i przetworzone, zawodz ce j ki instrumentów elektronicznych.ł ł ę ą ę Co jednak by o nie w porz dku. Wystarczy o si rozejrze . D wi k brzmia zbyt g o no, zbyt czysto. Przedpokoje wi tyniś ł ą ł ę ć ź ę ł ł ś ś ą sta y otworem!ł Natychmiast podszed do wej cia. Elektryczny zamek otwarty, a drzwi szeroko uchylone! Jak mog o do tego doj ? Tylko onł ś ł ść zna szyfr, który nale a o wystuka na miniklawiaturze. Druga para drzwi równie by a szeroko otwarta, podobnie trzecia.ł ż ł ć ż ł Prawd powiedziawszy, móg by zajrze do samego sanktuarium, gdyby nie bia a marmurowa ciana ma ej alkowy. Czerwone ię ł ć ł ś ł niebieskie b yski telewizyjnego ekranu w g bi przypomina y wiat o staromodnego gazowego kominka.ł łę ł ś ł G os Lestata odbija si pot nym echem od marmurowych cian i beczkowanych sklepie .ł ł ę ęż ś ń Zabij nas, moi bracia i siostry,ą Wojna wybuch a.ł Zrozumcie, co widzicie, Kiedy widzicie mnie. Wzi d ugi, swobodny oddech. Poza muzyk , która gas a, zast powana przez bezosobow paplanin miertelników, nieął ł ą ł ę ą ę ś by o nic s ycha . adnego obcego. adnego, wiedzia by o nim. Nikogo w jego le u. Instynkt mówi mu to bez adnychł ł ć Ż Ż ł ż ł ż w tpliwo ci.ą ś W piersiach zak u o go. Poczu nawet ciep o na twarzy. To doprawdy niezwyk e.ł ł ł ł ł Min marmurowe przedpokoje i przystan przed drzwiami alkowy. Czy by si modli ? Czy by ni ? Wiedzia , co zarazął ął ż ę ł ż ś ł ł zobaczy: Tych Których Nale y Mie w Opiece, takich samych jak zawsze. A potem b dzie rozczarowanie, oka e si , e to tylkoż ć ę ż ę ż zwarcie w obwodzie elektrycznym, wybity bezpiecznik. Nie czu strachu, lecz pal ce wyczekiwanie m odego mistyka na kraw dzi wizji, który zaraz ujrzy ywego Pana lub teł ą ł ę ż ż krwawe stygmaty na w asnych nadgarstkach.ł Spokojnie wszed do sanktuarium.ł Przez chwil zmiana nie przenika a do jego wiadomo ci. Ujrza to, czego oczekiwa - d ugie pomieszczenie wype nioneę ł ś ś ł ł ł ł drzewami i kwiatami, kamienn aw zast puj c tron, a za ni wielki telewizyjny ekran: oczy i usta pulsuj ce banalnymą ł ę ę ą ą ą ą 17

miechem. Wtem uzmys owi sobie, e na tronie siedzi tylko jedna posta , i co wi cej, e jest ona niemal przezroczysta! Widziaś ł ł ż ć ę ż ł poprzez ni ywe barwy odleg ego ekranu!ą ż ł Nie, to przecie niemo liwe! Mariuszu, spójrz uwa nie - rozkaza sam sobie. - Nawet twoje zmys y nie s niezawodne. -ż ż ż ł ł ą Niczym poruszony miertelnik z apa si za g ow , jakby chcia wzi si w karby.ś ł ł ę ł ę ł ąć ę Wpatrywa si w plecy Enkila, który, chocia wci czarnow osy, stawa si rze b z mlecznego szk a, przez którł ę ż ąż ł ł ę ź ą ł ą przenika y, zmieniaj c si , kolory i wiat a. Nag y wybuch blasku sprawi , e posta rozjarzy a si , sta a ród emł ą ę ś ł ł ł ż ć ł ę ł ź ł promieniowania. Pokr ci g ow z niedowierzaniem, po czym wstrz sn si ca y.ę ł ł ą ą ął ę ł - W porz dku, Mariuszu - szepn . - Rób swoje krok po kroku.ą ął Ko owrót m tnych podejrze zawirowa mu w g owie. Kto przyszed , kto starszy i pot niejszy od niego, kto , kto odkrył ę ń ł ł ś ł ś ęż ś ł Tych Których Nale y Mie w Opiece i zrobi co niewyobra alnego! Wszystko to sprawka Lestata! Lestata, który wyda wiatuż ć ł ś ż ł ś jego sekret. Kolana ugi y si pod nim. Co podobnego! Nie zaznawa podobnych ludzkich s abo ci od tak dawna, e ca kiem o nichęł ę ś ł ł ś ż ł zapomnia . Powoli wyj z kieszeni lnian chusteczk do nosa. Otar ni krwawy pot, który wyst pi mu na czo o. Potem ruszy wł ął ą ę ł ą ą ł ł ł stron tronu i okr y go, by dotrze wprost przed oblicze Ojca.ę ąż ł ć Enkil by taki sam jak od dwóch tysi cy lat: czarne w osy w d ugich cienkich warkoczykach si gaj ce do ramion, szeroki z otył ę ł ł ę ą ł naszyjnik na g adkiej bezw osej piersi, plisowany fartuszek bez zarzutu, pier cienie na nieruchomych palcach.ł ł ś Jego cia o by o szklane! Kompletnie puste! Nawet wielkie l ni ce ga ki oczne by y przezroczyste; tylko t czówki wyznacza ył ł ś ą ł ł ę ł niewyra ne kr gi. Nie, zaczekaj. Przyjrzyj si wszystkiemu. Tam wida ko ci z dok adnie tej samej substancji co cia o, prosz ,ź ę ę ć ś ł ł ę oto s , a tak e delikatne serpentyny y i arterii, i w rodku co przypominaj cego p uca, ale to wszystko jest terazą ż ż ł ś ś ą ł przezroczyste, wszystko o tej samej fakturze. Co te mu uczyniono!ż To co wci si zmienia o. Na oczach Mariusza traci o mleczny walor. Sch o, stawa o si coraz bardziej przezroczyste.ś ąż ę ł ł ł ł ę Dotkn ostro nie. To bynajmniej nie szk o. upina.ął ż ł Ł Jego d o zachwia a tym czym . Cia o zako ysa o si i upad o na marmurow p yt , znieruchomia e oczy by y nadal otwarte,ł ń ł ś ł ł ł ę ł ą ł ę ł ł zesztywnia e cz onki zachowa y poprzedni pozycj . Rozleg si szelest, z jakim owad sk ada skrzyd a.ł ł ł ą ę ł ę ł ł Poruszy y si tylko w osy. Mi kkie i czarne, ale równie zmienione. Rozpada y si na fragmenty, na drobne l ni ce pr ciki.ł ę ł ę ż ł ę ś ą ę Ch odny powiew klimatyzacji rozprasza je jak s om . A gdy zsun y si z gard a, ujrza tam dwie czarne punktowe rany. Rany,ł ł ł ę ęł ę ł ł które si nie zaleczy y, pobrano bowiem z nich ca uzdrowicielsk krew.ę ł łą ą - Kto to uczyni ? - szepn g o no, zaciskaj c w pi d o , jakby to powstrzymywa o go od krzyku. Kto zabra tamto ycieł ął ł ś ą ęść ł ń ł ł ż do ostatniej kropli? To co nie y o. Nie by o co do tego najmniejszej w tpliwo ci. Có takiego jednak ujawni ten koszmarny spektakl? Naszś ż ł ł ą ś ż ł król, nasz Ojciec zosta unicestwiony, podczas gdy ja wci yj , oddycham. A to mo e tylko oznacza , e to ona mał ąż ż ę ż ć ż pierworodn moc. Ona by a pierwsza i moc zawsze w niej y a. I kto j zabra !ą ł ż ł ś ą ł Przeszuka piwnice. Przeszuka dom. Ale by y to tylko rozgor czkowane, bezsensowne my li. Nikt si tu nie dosta i samć ć ł ą ś ę ł dobrze o tym wiedzia . Tylko jedna istota mog a dokona tego czynu! Tylko jedna istota wiedzia a, e co takiego jednak jest wł ł ć ł ż ś ko cu mo liwe.ń ż Nie poruszy si . Wpatrywa si w posta le c na pod odze, patrzy , jak stopniowo traci przejrzysto . Gdyby móg ,ł ę ł ę ć żą ą ł ł ść ł op akiwa by Ojca, poniewa kto z pewno ci winien podnie lament. Enkil odszed , a z nim wszystko, co wiedzia , wszystko,ł ł ż ś ś ą ść ł ł czego by wiadkiem. Enkil spotka swój kres. To by o ponad si y Mariusza. Tak mu si przynajmniej wydawa o.ł ś ł ł ł ę ł Jednak nie by sam. Kto albo co w a nie wysz o z alkowy; czu , e jest obserwowany.ł ś ś ł ś ł ł ż Przez jedn bez reszty wype nion szale stwem chwil zawiesi wzrok na le cym królu. Na tyle spokojnie, na ile by doą ł ą ń ę ł żą ł tego zdolny, zada sobie trud zrozumienia wszystkiego, co si wokó niego dzia o. Co zbli a o si bezszelestnie w jegoł ę ł ł ś ż ł ę kierunku; obesz o tron, zatrzyma o si obok i sta o zwiewnym cieniem, widzianym k cikiem oka.ł ł ę ł ą 18

Wiedzia , kto to jest, kto to musi by , i e naturalne jest, i zbli y o si z wdzi kiem ywej istoty. Niemniej jednak w adnejł ć ż ż ż ł ę ę ż ż mierze nie by przygotowany na to, co zobaczy , kiedy podniós wzrok.ł ł ł Zaledwie dziesi centymetrów za nim sta a Akasza. Jej skóra by a bia a, twarda i nieprzezroczysta jak zawsze. Kiedy sięć ł ł ł ę u miechn a, jej policzki l ni y jak per y, a ciemne oczy by y wilgotne i pe ne ycia. Dos ownie tryska a energi .ś ęł ś ł ł ł ł ż ł ł ą Przygl da si jej jak skamienia y. Patrzy na upier cienione palce dotykaj ce jego ramienia. Zamkn oczy, otworzy . Przezą ł ę ł ł ś ą ął ł tysi ce lat przemawia tyloma j zykami, kieruj c do niej modlitwy, pro by, zarzuty, spowiedzi, a teraz nie odezwa si s owem.ą ł ę ą ś ł ę ł Wpatrywa si w pulsuj ce yciem usta, w po yskliwe bia e k y i zimne oczy, które zal ni y na znak rozpoznania, w mi kkł ę ą ż ł ł ł ś ł ę ą bruzd mi dzy piersiami oddychaj cymi pod z otym naszyjnikiem.ę ę ą ł - Dobrze mi si przys u y a - rzek a. - Dzi kuj ci. - G os mia a niski, gard owy, pi kny. Ale ta intonacja; te s owa; toę ł ż ł ś ł ę ę ł ł ł ę ł w a nie powiedzia dziewczynie w mrocznym sklepie w wielkim mie cie!ł ś ł ś Jej palce zacisn y si na jego ramieniu.ęł ę - Ach, Mariuszu - powiedzia a, znów idealnie na laduj c jego ton - ty nigdy nie poddajesz si rozpaczy, prawda? Z tymił ś ą ę twoimi g upimi marzeniami jeste nie lepszy od Lestata.ł ś Znowu jego w asne s owa, które wyrzek do siebie na ulicy w San Francisco. Naigrywa a si z niego!ł ł ł ł ę Czy to by a groza? Czy te nienawi - nienawi , przyczajona w nim od wieków, zmieszana z uraz , znu eniem i t sknotł ż ść ść ą ż ę ą za cz owieczym sercem, nienawi , która teraz rozgorza a do aru, jakiego nigdy sobie nie wyobra a . Nie o mieli si poruszy ,ł ść ł ż ż ł ś ł ę ć nie o mieli si odezwa . Nienawi by a wie a, zaskakuj ca i wzi a go ca ego w posiadanie, tak e adnym sposobem nieś ł ę ć ść ł ś ż ą ęł ł ż ż móg jej opanowa ani zrozumie . Utraci wszelk zdolno oceny.ł ć ć ł ą ść Ale ona wiedzia a. Oczywi cie. Wiedzia a wszystko, zna a ka d my l, s owo, uczynek; to w a nie mu mówi a. Zawszeł ś ł ł ż ą ś ł ł ś ł wiedzia a o najbardziej i najmniej wa nych sprawach, je li tylko zapragn a si dowiedzie ! Zdawa a sobie spraw , e tał ż ś ęł ę ć ł ę ż wypruta z my li istota obok nie mo e nawet marzy o obronie. I to, co powinno by chwil triumfu, w jaki sposób sta o siś ż ć ć ą ś ł ę chwil grozy!ą Roze mia a si , nie odrywaj c od niego wzroku. Nie potrafi znie tego miechu. Chcia j zrani . Chcia j zniszczy ,ś ł ę ą ł ść ś ł ą ć ł ą ć niech ca y jej monstrualny pomiot b dzie pot piony! Oby my wszyscy zgin li wraz z ni ! Gdyby móg , unicestwi by j !ł ę ę ś ę ą ł ł ą Chyba skin a g ow , daj c mu znak, e go rozumie. To dopiero by szczyt obrazy. No có , on sam nie rozumia siebie.ęł ł ą ą ż ł ż ł Zbiera o mu si na p acz. Pope niono jaki upiorny b d, jak straszliw celow omy k .ł ę ł ł ś łą ąś ą ą ł ę - Mój drogi s ugo - rzek a, rozci gaj c wargi w gorzkim u miechu. - Nigdy nie by e w adny mnie powstrzyma .ł ł ą ą ś ł ś ł ć - Czego chcesz?! Co rozkazujesz mi zrobi ?!ć - Musisz mi wybaczy - rzek a, och, jak e uprzejmie, dok adnie tak jak on do m odzika na ty ach baru. - Wychodz .ć ł ż ł ł ł ę Zanim pod oga si zako ysa a, us ysza ten d wi k - piskliwe rz enie dartego metalu. Run w dó ; ekran telewizyjnył ę ł ł ł ł ź ę ęż ął ł eksplodowa , od amki szk a przeszy y jego cia o jak chmara drobnych sztyletów. Krzykn przera liwie, jak cz owiek miertelny, ił ł ł ł ł ął ź ł ś tym razem to by l k. Lód p ka i zamyka si nad nim z rykiem.ł ę ę ł ł ę - Akaszo! Spada w gigantyczn rozpadlin , zanurza si w parz cy lód.ł ą ę ł ę ą - Akaszo! - krzykn powtórnie.ął Jednak jej ju nie by o, a on nadal spada . Wiry lodowych od amków uwi zi y go, otoczy y, pogrzeba y, mia d c ko ciż ł ł ł ę ł ł ł ż żą ś ramion, nóg, twarzy. Czu , jak krew chlusta na piek cy lód, a potem zamarza. Nie móg si ruszy . Nie móg oddycha . Ból był ą ł ę ć ł ć ł tak intensywny, e nie móg go znie . Znów, nie wiedzie czemu, ujrza na moment d ungl , jak poprzednio. Gor c cuchn cż ł ść ć ł ż ę ą ą ą ą d ungl i co przedzieraj cego si przez ni . Obraz znikn . Mariusz wydoby z siebie kolejny krzyk, wzywaj c Lestata:ż ę ś ą ę ą ął ł ą - Niebezpiecze stwo! Lestacie, strze si . Wszyscy jeste my w niebezpiecze stwie.ń ż ę ś ń Potem by o tylko zimno i ból; traci wiadomo . Nap yn sen, uroczy sen o ciep ym s o cu, o promieniach padaj cych nał ł ś ść ł ął ł ł ń ą trawiast polan . Tak, b ogos awione s o ce. I kobiety o jak e licznych rudych w osach. Ale có to jest, owo stworzenie le ceą ę ł ł ł ń ż ś ł ż żą tam, pod zwi d ymi li mi, na o tarzu?ę ł ść ł 19

CZĘŚĆ I DROGA DO WAMPIRA LESTATA Kusi umie ci na spójnym kola uś ć ż pszczo , kozic górsk ,łę ę ą cień mojej podkowy... Kusi przy czy si do nich, splecionychłą ć ę szerok , l ni c , molekularną ś ą ą ą my l -niciś ą ą przez ca Materi ...łą ę ... Kusi powiedzie : widz , w ca o ci widzć ę ł ś ę miejsce, w którym ig ał zacz a gobelin - lecz, och,ęł to wszystko wygl da na ca o oraz cz -ą ł ść ęść chwa a oku i czystemu sercu.ł Stan Rice Cztery dni w innym mie cieś z tomu Owieczka nie byle jaka (1975) 20

ROZDZIAŁ I LEGENDA O BLI NIACZKACHŹ Powiedz to Z rytmiczn ci g o ci .ą ą ł ś ą ywe stworzenia,Ż szczegó po szczególe.ł Powiedz to, jak konieczno , w rytmieść o solidnym kszta cie.ł Kobieta. Ramiona uniesione. Zjadaczka cienia. Stan Rice Elegia z tomu Irlandzki rebeliant (1976) - Zadzwo do niej w moim imieniu - powiedzia . - Powiedz jej, e mia em niesamowite sny, o bli niaczkach. Musisz do niejń ł ż ł ź zadzwoni !ć Córka nie spe ni a pro by ojca. Obserwowa a, jak niezdarnie obchodzi si z ksi k . Cz sto powtarza , e r ce sta y sił ł ś ł ę ąż ą ę ł ż ę ł ę teraz jego wrogami. Maj c dziewi dziesi t jeden lat, ledwo potrafi utrzyma o ówek czy przewróci stron .ą ęć ą ł ć ł ć ę - Tatusiu - powiedzia a - ta kobieta zapewne nie yje.ł ż Wszyscy, których zna , ju nie yli. Prze y swoich kolegów, prze y swoje rodze stwo i nawet dwójk dzieci. Tragicznymł ż ż ż ł ż ł ń ę zbiegiem okoliczno ci prze y równie bli niaczki, poniewa nikt teraz nie czyta jego ksi ki. „Legenda o bli niaczkach” nikogoś ż ł ż ź ż ł ąż ź ju nie obchodzi a.ż ł - Zadzwo do niej - b aga . - Musisz do niej zadzwoni . ni em o bli niaczkach. Widzia em je we nie.ń ł ł ć Ś ł ź ł ś - Czemu mia oby j to interesowa , tatusiu?ł ą ć Wyj a ma y notatnik z adresami i powoli zacz a go kartkowa . Wszyscy ci ludzie nie yj , od dawna nie yj .ęł ł ęł ć ż ą ż ą Wspó pracownicy ojca towarzysz cy mu podczas tak wielu ekspedycji, redaktorzy i fotografowie, którzy l czeli z nim nad jegoł ą ś ę ksi k . Nawet jego wrogowie, którzy powiadali, e zmarnowa ycie, a jego prace badawcze nie na wiele si zda y; nawet ciąż ą ż ł ż ę ł najbardziej grubia scy, którzy oskar ali go o sporz dzanie fotomonta y i podawanie nieprawdziwych informacji o jaskiniach, doń ż ą ż czego ojciec nigdy si nie posun .ę ął Czemu ona mia aby nadal y , ta kobieta, która dawno temu finansowa a jego ekspedycje, ta bogata kobieta, którał ż ć ł przysy a a tak wiele pieni dzy przez tak wiele lat.ł ł ę - Musisz j poprosi , eby przyjecha a! Powiedz jej, e to bardzo wa ne. Musz jej opowiedzie , co widzia em.ą ć ż ł ż ż ę ć ł Przyjecha ? A z Rio de Janeiro tylko dlatego, e jaki starzec mia dziwne sny? Córka znalaz a w notatniku w a ciwć ż ż ś ł ł ł ś ą stron ; tak, by o tam nazwisko i numer. A obok data, sprzed zaledwie dwóch lat.ę ł - Ona mieszka w Bangkoku, tatusiu. - Która godzina jest teraz w Bangkoku? Nie mia a poj cia.ł ę - Przyjedzie do mnie. Wiem, e przyjedzie.ż Zamkn oczy i opad na poduszk . By taki ma y, jakby skurczony; jednak kiedy otworzy oczy, nie mia a w tpliwo ci, eął ł ę ł ł ł ł ą ś ż spogl da na ni jej ojciec, wci ten sam mimo ysiny, mimo naci gni tej, po ó k ej skóry i w trobianych plam naą ą ąż ł ą ę ż ł ł ą pomarszczonych d oniach.ł 21

Wydawa o si , e s ucha muzyki, agodnego piewu wampira Lestata, dobiegaj cego z jej pokoju. Przyciszy radio, je li nieł ę ż ł ł ś ą ś pozwala mu spa . Nie przepada a za ameryka skimi piosenkarzami rockowymi, ale tego lubi a.ć ł ń ł - Powiedz jej, e musz z ni porozmawia ! - rzek nagle, jakby dochodz c do siebie.ż ę ą ć ł ą - W porz dku, tatusiu, je li chcesz, ebym to zrobi a. - Zgasi a nocn lampk . - Teraz ju pij.ą ś ż ł ł ą ę ż ś - Nie poddawaj si , dopóki jej nie znajdziesz. Powiedz jej... o bli niaczkach! Widzia em bli niaczki.ę ź ł ź Kiedy wychodzi a, przywo a j jeszcze raz, wydaj c jeden z tych nag ych j ków, które zawsze j przera a y. W wietleł ł ł ą ą ł ę ą ż ł ś padaj cym z holu widzia a, e wskazuje na ksi ki w g bi pokoju.ą ł ż ąż łę - Podaj mi j - powiedzia . Znów unosi si z wysi kiem.ą ł ł ę ł - Ksi k , tatusiu?ąż ę - Bli niaczki, rysunki...ź Zdj a z pó ki stary tom, przynios a mu i po o y a na podo ku. U o y a wy ej poduszki i znów w czy a lampk .ęł ł ł ł ż ł ł ł ż ł ż łą ł ę Podnosz c go, z bólem zauwa y a, jaki jest lekki; z bólem patrzy a, jak si trudzi, gdy zak ada okulary w srebrnychą ż ł ł ę ł oprawkach. Wzi do r ki o ówek, by jak zawsze w razie potrzeby robi notatki na marginesach, ale wypu ci go z palców.ął ę ł ć ś ł Z apa a go i od o y a z powrotem na stoliczek.ł ł ł ż ł - Zadzwo do niej zaraz! - zawo a .ń ł ł Skin a g ow , ale zosta a przy nim, na wypadek gdyby jej potrzebowa . Dobiegaj ca z jej gabinetu muzyka by a terazęł ł ą ł ł ą ł g o niejsza; tak, to jeden z hardrockowych, bardziej ha a liwych utworów. Ojciec jednak zdawa si tego nie zauwa a . Z wielkł ś ł ś ł ę ż ć ą agodno ci otworzy a ksi k i wyszuka a pierwsz par kolorowych ilustracji, zape niaj c obie strony.ł ś ą ł ąż ę ł ą ę ł ą ą Jak dobrze je zna a, jak doskonale pami ta a t wypraw ; jako ma a dziewczynka odby a wówczas z ojcem d ugł ę ł ę ę ł ł ł ą wspinaczk na gór Karmel, gdzie w zakurzonej ciemnej jamie, unosz c latark , pokaza jej cienne malunki.ę ę ą ę ł ś - Popatrz na te dwie postaci; widzisz je, te rude kobiety? Pocz tkowo prymitywne figurki by y ledwo dostrzegalne w s abymą ł ł blasku latarki. O ile atwiej bada o si pó niej fotograficzn dokumentacj . Nigdy nie zapomnia a tamtego pierwszego dnia,ż ł ł ę ź ą ę ł kiedy ojciec pokaza jej ca seri ma ych rysunków: bli niaczki ta cz ce w deszczu - drobnych kreseczkach sypi cych si zł łą ę ł ź ń ą ą ę nabazgranej chmurki; bli niaczki kl cz ce po obu stronach o tarza, na którym le a kto pi cy albo martwy; bli niaczki wź ę ą ł ż ł ś ś ą ź niewoli, s dzone przez gniewny t um; bli niaczki uciekaj ce. A potem zniszczone rysunki, z których niczego nie da o sią ł ź ą ł ę uratowa ; i wreszcie jedna bli niaczka kaj ca, zy padaj drobnymi kreseczkami, jak deszcz, z oczu, które te s ma ymić ź ł ą ł ą ż ą ł czarnymi kreseczkami. Wyrze biono to w skale i pokryto pigmentem; oran owym - w osy, bia ym - ubiór, zielonym - ro linno wko o i nawetź ż ł ł ś ść ł b kitnym - niebo nad g owami ludzików. Min o sze tysi cy lat, od kiedy stworzono to wszystko w g bokiej ciemno ciłę ł ęł ść ę łę ś pieczary. Nie mniej stare by y prawie identyczne reliefy w p ytkiej skalnej komorze na stoku Huayna Picchu, po drugiej stronieł ł wiata.ś Rok pó niej odby a z ojcem równie t podró przez rzek Urubamba, w gór peruwia skiej d ungli. Na w asne oczy ujrza aź ł ż ę ż ę ę ń ż ł ł wizerunki tych samych dwu kobiet, wykonane w uderzaj co zbli onym, chocia nie identycznym stylu. Na g adkiej cianieą ż ż ł ś odnalaz a równie te same sceny - padaj cy deszcz, radosny taniec; a potem surowa scena o tarzowa wyrysowana zł ż ą ł pieczo owit dok adno ci . Na o tarzu le y cia o kobiety, a bli niaczki trzymaj w d oniach dwie niewielkie, starannieł ą ł ś ą ł ż ł ź ą ł namalowane miski. o nierze z nagimi mieczami brutalnie przerywaj ceremoni i uprowadzaj w niewol kaj ce bli niaczki.Ż ł ą ę ą ę ł ą ź Potem odbywa si srogi s d i znana ju ucieczka. Na kolejnym reliefie, niewyra nym, chocia nadal czytelnym, bli niaczkię ą ż ź ż ź trzymaj niemowl - ma e zawini tko z kreseczkami w miejscu oczu i k pk rudych w osów; potem powierzaj innym swój skarbą ę ł ą ę ą ł ą wraz z kolejnym przybyciem gro nych o nierzy. Wreszcie jedna z bli niaczek po rodku g stej d ungli wyci ga ramiona, jakbyź ż ł ź ś ę ż ą usi owa a dosi gn siostry; czerwony pigment jej w osów przyklejono do ciany zesch krwi .ł ł ę ąć ł ś łą ą Doskonale zapami ta a swoj ekscytacj . Dzieli a radosne uniesienie ojca, który znalaz bli niaczki na staro ytnych reliefach,ę ł ą ę ł ł ź ż tak bardzo oddalone jedne od drugich, ukryte w górskich jaskiniach Palestyny i Peru. 22

Wygl da o to na wielkie historyczne odkrycie, nieporównywalne z adnym innym. Rok pó niej w berli skim muzeumą ł ż ź ń znaleziono waz , na której by y namalowane takie same figurki, kl cz ce z miskami w d oniach przed kamiennymi marami.ę ł ę ą ł Dzie u nie towarzyszy a adna dokumentacja. Jakie to jednak mia o znaczenie? Za pomoc najbardziej wiarygodnych metodł ł ż ł ą ustalono, e powsta o w 4000 r. p.n.e., i bezb dnie odczytano na nim s owa w nowo rozszyfrowanym j zyku staro ytnegoż ł łę ł ę ż Sumeru, s owa, które znaczy y tak wiele dla nich wszystkich:ł ł „Legenda o bli niaczkach”ź Wszystko to wydawa o si nies ychanie znacz ce i ojciec zamierza oprze na tych znaleziskach dzie o ycia. Tak by o,ł ę ł ą ł ć ł ż ł dopóki nie zaprezentowa swoich bada .ł ń Wy miano go. Albo zignorowano. Nie do uwierzenia, taki zwi zek mi dzy starym i nowym wiatem. Sze tysi cy lat,ś ą ę ś ść ę prosz , prosz ! Zaliczono go do nieszkodliwych wariatów, razem z tymi, którzy mówili o staro ytnych astronautach, Atlantydzie ię ę ż zaginionym królestwie Mu. Przedstawia argumenty, urz dza wyk ady, b aga , eby mu uwierzono, by pojechano z nim do jaski i przekonano si nał ą ł ł ł ł ż ń ę w asne oczy! Przedstawi próbki pigmentów, dowody prób laboratoryjnych, szczegó owe badania ro lin przedstawionych nał ł ł ś reliefach i nawet bia ych szat bli niaczek.ł ź Na jego miejscu ka dy by si podda . Wszystkie uniwersytety i fundacje pokaza y mu drzwi. Zabrak o mu pieni dzy nawet naż ę ł ł ł ę wychowanie i wy ywienie dzieci. Podj si nauczania, by mie za co y , a wieczorami pisywa listy do muzeów na ca ymż ął ę ć ż ć ł ł wiecie. A w muzeum w Manchesterze i potem w Londynie znaleziono gliniane tabliczki, niew tpliwie opisuj ce bli niaczki! Zaś ą ą ź po yczone pieni dze uda si w podró i sfotografowa te artefakty. Kontynuowa poszukiwania.ż ą ł ę ż ł ł Wtedy pojawi a si ona, cicha, ekscentryczna kobieta, która go wys ucha a, obejrza a materia y i nawet da a mu staro ytnył ę ł ł ł ł ł ż papirus znaleziony na pocz tku stulecia w Górnym Egipcie. By y na nim te same wizerunki i s owa: „Legenda o bli niaczkach”.ą ł ł ź - Prezent dla ciebie - powiedzia a. A potem kupi a mu waz z muzeum w Berlinie. Pozyska a równie tabliczki z Anglii.ł ł ę ł ż Najbardziej jednak zafascynowa o j odkrycie w Peru. Da a mu nieograniczone fundusze na kolejn podró do Amerykił ą ł ą ż Po udniowej i kontynuacj pracy.ł ę Przez lata przeszukiwa jaskini za jaskini , szukaj c nast pnych dowodów, rozmawia z wie niakami o ich starych mitach ił ę ą ą ę ł ś podaniach, przeczesywa ruiny dawnych miast i nawet chrze cija skich wi ty , rozgl daj c si za kamieniami zabranymi zł ś ń ś ą ń ą ą ę poga skich miejsc kultu.ń Mija y jednak dziesi ciolecia i niczego nie znalaz .ł ę ł To go wreszcie zrujnowa o. Nawet ona, jego mecenaska, poradzi a mu, eby si podda . Nie mog a patrze , jak po wi cał ł ż ę ł ł ć ś ę ycie tej sprawie. Niech zostawi to m odszym. Ale on nie chcia s ucha . To by o jego odkrycie! Legenda o bli niaczkach! Takż ł ł ł ć ł ź wi c dalej wypisywa a mu czeki, a on dalej szuka , dopóki nie sta si za stary, by wdrapywa si na góry i wyr bywa cie kię ł ł ł ę ć ę ą ć ś ż przez d ungl .ż ę Przez ostatnie lata sporadycznie wyg asza wyk ady. Nie potrafi rozbudzi w studentach zainteresowania swoj tajemnic ,ł ł ł ł ć ą ą nawet gdy pokazywa im papirusy, waz , tabliczki. Przecie te przedmioty tak naprawd do niczego nie pasowa y, nie pochodzi ył ę ż ę ł ł z adnej okre lonej epoki. A co do jaskini, to czy kto teraz trafi by na ich lad?ż ś ś ł ś Ale ona, jego patronka, by a lojalna. Kupi a mu dom, tam, w Rio, za o y a fundusz powierniczy, który po mierci ojca stanieł ł ł ż ł ś si w asno ci córki. Zapewni a jej edukacj i wiele innych rzeczy. To dziwne, e yj w takim komforcie; ca kiem jakby mimoę ł ś ą ł ę ż ż ą ł wszystko odniós sukces.ł - Zadzwo do niej - powtórzy kolejny raz. Wpad w podniecenie, puste d onie drapa y zdj cia. Przecie córka nie zaj a siń ł ł ł ł ę ż ęł ę jego pro b . Sta a u jego boku, patrz c na zdj cia przedstawiaj ce figurki bli niaczek.ś ą ł ą ę ą ź - W porz dku, ojcze. - Zostawi a go z ksi k .ą ł ąż ą 23

Po po udniu nast pnego dnia, kiedy przysz a go poca owa , piel gniarka donios a jej, e p aka jak dziecko. Córka u cisn ał ę ł ł ć ę ł ż ł ł ś ęł d o ojca, a on otworzy oczy.ł ń ł - Wiem, co im zrobili - oznajmi . - Widzia em! To by o wi tokradztwo.ł ł ł ś ę Próbowa a go uspokoi . Powiedzia a, e wezwa a tamt kobiet . Jest w drodze.ł ć ł ż ł ą ę - Nie by o jej w Bangkoku, tatusiu. Przenios a si do Birmy, do Rangunu, ale odnalaz am j . Ucieszy a si z wie ci od ciebie.ł ł ę ł ą ł ę ś Powiedzia a, e wyjedzie za kilka godzin. Chce dowiedzie si wszystkiego o twoich snach.ł ż ć ę By taki szcz liwy. Ona przyje d a! Zamkn oczy i obróci g ow na poduszce.ł ęś ż ż ął ł ł ę - Po zmroku sny znowu powróc - szepn . - Ca a tragedia zacznie si na nowo.ą ął ł ę - Tatusiu, odpocznij - powiedzia a. - Ona niebawem przyjedzie.ł Umar w nocy, nie wiadomo, o której godzinie. Kiedy przysz a córka, jego cia o by o ju zimne, a pó przymkni te oczy m tneł ł ł ł ż ł ę ę i nieobecne. O ówek le a na ko drze, a pod praw d oni spoczywa zmi ty kawa ek papieru - zak adka jego cennej ksi ki.ł ż ł ł ą ł ą ł ę ł ł ąż Córka nie p aka a. Przez chwil sta a w bezruchu, wspominaj c jaskini w Palestynie, latark , s owa: „Widzisz? Te dwieł ł ę ł ą ę ę ł kobiety?” agodnie zamkn a mu oczy i poca owa a go w czo o. Na skrawku papieru by o co napisane. Unios a jego zimne,Ł ęł ł ł ł ł ś ł zesztywnia e palce, wyj a z nich kartk i przeczyta a kilka s ów, które nagryzmoli swoim nierównym, paj czym pismem: „Przezł ęł ę ł ł ł ę d ungl - idzie”.ż ę Co to mia o znaczy ?ł ć By o ju zbyt pó no, aby porozumie si z tamt kobiet . Zapewne przyb dzie wieczorem. Taki szmat drogi...ł ż ź ć ę ą ą ę No có , da jej ten kawa eczek papieru - mo e to co wa nego - i powtórzy to, co ojciec powiedzia o bli niaczkach.ż ł ż ś ż ł ź 24

ROZDZIAŁ II KRÓTKI SZCZ LIWYĘŚ ŻYWOT MA EJŁ JENKS I UPIORNEJ BANDY Tu zup z trupaę serwuj na pi .ą ęć Nie trzeba czekać przed bram niebiosą po prza n mier .ś ą ś ć W tym w a nie roguł ś na amen sko czysz z ka dym z na ogów.ń ż ł Menu liczno ci, lecz przede wszystkim z go ci ró no ci.ś ś ś ż ś Jedna zasada - od sto u wara,ł Póki co z ciebie nie chlapnie do gara.ś - Je d e b dziesz tu jad .ż ż ę ł - Jakby zgad .ś ł Stan Rice Teksa ska suitań z tomu Owieczka nie byle jaka (1975) Ma a Jenks wyciska a ze swojego harleya sto dziesi na godzin , wiatr mrozi na ko nagie bia e d onie. Mia a czterna cieł ł ęć ę ł ść ł ł ł ś lat zesz ego roku, kiedy jej to zrobili, ukatrupili j , i teraz ywa czy umar a wa y a czterdzie ci dwa kilo maks. Od kiedy tamtoł ą ż ł ż ł ś si sta o, nie czesa a si - nie musia a - i wiatr odrzuca do ty u dwa jasne warkoczyki ponad ko nierzem czarnej skórzaneję ł ł ę ł ł ł ł kurtki. Pochylona do przodu, nachmurzona, wydymaj ca ma e usteczka, by a z a i zdradliwie milutka. Wielkie niebieskie oczyą ł ł ł by y puste.ł Rockowa muzyka Wampira Lestata tak dawa a czadu w s uchawkach, e Ma a nie czu a niczego poza wibracj wielkiegoł ł ż ł ł ą motocykla pod sob i szalon samotno ci , która nie opuszcza a jej przez pi dni, od kiedy wyruszy a z Gun Barrel City. Aą ą ś ą ł ęć ł poza tym dokucza jej sen, sen nawiedzaj cy j ka dej nocy na chwil przed otwarciem oczu.ł ą ą ż ę We nie widzia a rude bli niaczki, te dwie pi kne panie, a potem zawsze te same okropno ci. Nie, nie podoba y si jej aniś ł ź ę ś ł ę troch i czu a si tak samotna, e ma o nie dosta a od tego wira.ę ł ę ż ł ł ś Upiorna Banda nie spotka a si z ni na po udnie od Dallas, jak by o umówione. Ma a Jenks wymi ka a przy cmentarzu dwieł ę ą ł ł ł ę ł noce, a zrozumia a, e sta o si co bardzo, bardzo z ego. Nigdy nie pojechaliby bez niej do Kalifornii. Planowali obejrzeż ł ż ł ę ś ł ć wyst p Wampira Lestata, ale mieli mas czasu. Tak, sta o si co z ego. Na bank.ę ę ł ę ś ł Nawet kiedy by a ywa, Ma a Jenks czu a takie sprawy. A teraz, jako umarlak, czu a to dziesi razy mocniej. Wiedzia a, eł ż ł ł ł ęć ł ż Upiorna Banda jest w k opotach po szyj . Ogier i Dawid nigdy by jej nie olali. Ogier powiedzia , e j kocha. Czemu mia by jł ę ł ż ą ł ą ukatrupia , gdyby jej nie kocha ? Umar aby w Detroit, gdyby nie Ogier.ć ł ł Wykrwawia a si na mier ; lekarz ju zrobi wszystko git, rozkawa kowa dziecko i tak dalej, ale poharata j gdzie wł ę ś ć ż ł ł ł ł ą ś rodku tak, e ju mia a umrze ; wcze niej tak si nafaszerowa a her , e zwisa o jej to dokumentnie. Wtedy sta o si coś ż ż ł ć ś ę ł ą ż ł ł ę ś miesznego. Unios a si pod sufit i patrzy a na swoje cia o! I to wcale nie za spraw narkotyków. Mia a czuj , e zaraz wydarzyś ł ę ł ł ą ł ą ż si ca a masa innych rzeczy.ę ł Bo tam, na dole, wszed do pokoju Ogier i z tego miejsca, w którym by a, pod sufitem, widzia a, e to umarlak. Jasne, eł ł ł ż ż wtedy nie wiedzia a, jak na siebie mówi . Wiedzia a tylko, e on nie yje. Wygl da zupe nie zwyczajnie. Czarne d insy, czarneł ł ł ż ż ą ł ł ż 25