Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 036 389
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań640 184

Chbosky Stephen - Charlie

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :1.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Chbosky Stephen - Charlie.pdf

Beatrycze99 EBooki C
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 144 osób, 76 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 117 stron)

Spis treści Okładka Karta tytułowa Karta redakcyjna Dedykacja Część I Część II Część III Część IV Epilog Podziękowania Jaki jest twój świat? Wydawca poleca

STEPHEN CHBOSKY Charlie Przekład: Joanna Schoen

Dla mojej rodziny

CZĘŚĆ I

25 sierpnia 1991 Drogi Przyjacielu! Piszę do Ciebie, bo ona mówiła, że umiesz słuchać i starasz się zrozumieć, i nie śpisz, z kim popadnie na imprezach, mimo że byś mógł. Proszę Cię, żebyś nie próbował się domyślać, kim ona jest, bo wtedy mógłbyś domyślić się, kim ja jestem, a nie chcę, żebyś to wiedział. Zmieniam imiona wszystkich ludzi, bo nie chcę, żebyś mnie znalazł. Z tego samego powodu nie podaję adresu zwrotnego. Ale nie mam żadnych złych intencji. Serio. Chcę tylko wiedzieć, że jest na świecie ktoś, kto umie słuchać i rozumie innych, i nie przesypia się z dziewczynami, mimo że by mógł. Chcę wiedzieć, że tacy ludzie istnieją. Myślę, że akurat Ty najlepiej to zrozumiesz, bo to właśnie Ty najbardziej spośród wszystkich ludzi, których znam, wiesz, co to znaczy żyć, i najbardziej umiesz to docenić. Przynajmniej mam nadzieję, że tak jest, bo inni ludzie liczą na Twoje wsparcie i przyjaźń, taka jest prawda. Przynajmniej tak słyszałem. Chciałbym Ci opowiedzieć o moim życiu. Wiesz, jeśli chodzi o mnie, to czasem jestem szczęśliwy, a czasem smutny, i ciągle się zastanawiam, jak to możliwe. Nie wiem, czy moja rodzina ma wpływ na to, jak wygląda moje życie, zwłaszcza po tym, gdy pewnego dnia zeszłej wiosny mój przyjaciel Michael przestał chodzić do szkoły, a my usłyszeliśmy przez głośniki głos pana Vaughna: „Chłopcy i dziewczęta, z przykrością muszę was poinformować, że jeden z naszych uczniów nie żyje. W piątek odbędzie się nabożeństwo żałobne za Michaela Dobsona”. Nie wiem, w jaki sposób wiadomości krążą po szkole i jak to się dzieje, że tak często są prawdziwe. Może to było w jadalni. Nie bardzo pamiętam. Ale Dave, ten w takich dziwnych okularach, powiedział nam, że Michael popełnił samobójstwo. Jego mama grała akurat w brydża u sąsiadów, kiedy usłyszeli strzał. Niewiele pamiętam z tego, co się działo potem, tylko to, że mój starszy brat przyszedł do mojej szkoły, do gabinetu pana Vaughna, i prosił, żebym przestał płakać. Potem objął mnie i powiedział, żebym się uspokoił, zanim tata wróci. Potem poszliśmy na frytki do McDonalda i brat uczył mnie grać na fliperach. Zażartował też, że przeze mnie ma fart, bo udało mu się urwać na pół dnia ze szkoły, i spytał, czy chcę mu pomóc przy camaro. Strasznie się zdziwiłem, bo jak dotąd nigdy nie pozwalał mi go nawet dotknąć. Na sesji ze szkolnym psychologiem prosili niektórych z nas, którzy naprawdę lubili Michaela, żebyśmy powiedzieli o nim parę słów. Chyba się bali, że ktoś z nas też będzie chciał się zabić, czy coś takiego, ponieważ byli bardzo zdenerwowani, a jeden z nich wciąż gładził się po brodzie. Bridget, która jest trochę zwariowana, powiedziała, że czasem ma ochotę popełnić samobójstwo, kiedy ogląda telewizję i co chwila są przerwy na reklamy. Była zupełnie poważna i wprawiła szkolnego psychologa w zakłopotanie. Carl, który jest dla wszystkich miły, powiedział, że nie mógłby się zabić, bo to grzech. W końcu psycholog doszedł do mnie i spytał: „A co ty myślisz, Charlie?”. Bardzo dziwne w tym wszystkim było to, że nie widziałem wcześniej tego gościa na oczy, a on wiedział, jak się nazywam, mimo że nie miałem plakietki z imieniem i nazwiskiem. Więc myślę, że Michael był miłym gościem, i nie rozumiem, dlaczego to zrobił, powiedziałem. Jest mi bardzo smutno z powodu tego, co się stało, ale martwię się też, że nie wiem dlaczego, dodałem. Przeczytałem jeszcze raz to, co napisałem, i nie brzmi to jak to, co mówiłem tam

w gabinecie. Pewnie dlatego, że przez cały czas płakałem. Nie mogłem przestać. Psycholog powiedział, że podejrzewa, iż Michael miał „problemy w domu” i nie było nikogo, z kim mógłby o tym porozmawiać. Może czuł się samotny i dlatego się zabił. Wtedy zacząłem na niego krzyczeć, że przecież Michael mógł porozmawiać ze mną. I zacząłem płakać jeszcze bardziej. Psycholog próbował mnie uspokoić, mówiąc, że miał na myśli dorosłych, jakiegoś nauczyciela albo szkolnego psychologa. Ale nic nie pomagało i skończyło się na tym, że brat przyjechał po mnie camaro. Przez resztę roku szkolnego nauczyciele byli jacyś dziwni i dawali mi lepsze stopnie, mimo że wcale nie byłem mądrzejszy. Prawda jest taka, że chyba strasznie się przeze mnie denerwowali. Pogrzeb Michaela był bardzo dziwny, bo jego tata wcale nie płakał. A trzy miesiące później zostawił jego mamę. Przynajmniej tak mówił Dave w jadalni. Czasem o tym myślę. Zastanawiam się, co się dzieje w domu Michaela wieczorami, podczas kolacji czy kiedy leci telewizja. Michael nie zostawił żadnego listu, a przynajmniej jego rodzice nikomu go nie pokazali. Może to jednak były „problemy w domu”. Bardzo żałuję, że nie wiem. Wtedy brakowałoby mi go w trochę inny sposób. Byłby w tym jakiś ponury sens. Wiem jedno, że dzięki temu zacząłem się zastanawiać, czy ja też mam „problemy w domu”, ale wydaje mi się, że inni mają o wiele gorzej. Na przykład gdy chłopak mojej siostry zaczął się spotykać z inną dziewczyną, to moja siostra płakała przez cały weekend. Tata powiedział wtedy: „Inni ludzie mają dużo większe problemy”. Mama się nie odezwała. No i tak. Miesiąc później siostra spotkała innego chłopaka i wszystko potoczyło się po staremu. Tata nadal chodził do pracy. Mama sprzątała. A brat naprawiał camaro. Tak było do czasu, kiedy na początku lata pojechał do college’u. Mój brat gra w futbol w Penn State, ale musiał przez lato poprawić oceny, żeby dostać stypendium sportowe. Myślę, że wszystkie dzieci w naszej rodzinie są traktowane tak samo. Jest nas troje, ja jestem najmłodszy, a brat najstarszy. Bardzo dobrze gra w futbol i bardzo lubi swój samochód. Siostra jest bardzo ładna, podoba się chłopcom i jest środkowa. Ja mam same szóstki, jak siostra, i dlatego nikt się mną nie przejmuje. Mama często płacze, kiedy ogląda telewizję. Tata ciężko pracuje i jest uczciwym człowiekiem. Ciotka Helen zawsze mówiła, że mój tata jest za dumny, żeby pozwolić sobie na kryzys wieku średniego. Teraz dopiero zrozumiałem, o co chodzi, bo tata skończył czterdziestkę i nic się nie zmieniło. Ciocia Helen była najwspanialszą osobą na świecie. To siostra mojej mamy. W szkole miała same szóstki i zawsze dawała mi różne książki do czytania. Tata mówił, że te książki są dla mnie trochę za poważne, ale mnie się podobały, więc w końcu wzruszał ramionami i pozwalał mi je czytać. Ciocia Helen mieszkała z naszą rodziną przez ostatnich parę lat życia, bo przydarzyło jej się coś bardzo złego. Nikt mi nie powiedział co, chociaż zawsze chciałem wiedzieć. Kiedy miałem około siedmiu lat, przestałem o to pytać, bo gdy się dopytywałem, tak jak to zwykle robią dzieci, ciocia Helen zaczynała strasznie płakać. Tata dał mi wtedy klapsa i powiedział, że ranię jej uczucia! Nie chciałem tego robić, więc przestałem pytać. Ciocia Helen powiedziała tacie, żeby nigdy więcej nie bił mnie w jej obecności, a na to tata powiedział, że to jego dom i może w nim robić, co mu się podoba. Mama się nie odzywała, tak samo brat i siostra. Niewiele z tego pamiętam, bo zacząłem strasznie płakać, a po chwili tata kazał mamie zaprowadzić mnie do mojego pokoju. Któregoś razu, dużo później, kiedy mama wypiła parę kieliszków białego wina, opowiedziała mi, co się przydarzyło jej siostrze. Niektórzy ludzie mają

naprawdę gorzej niż ja. Naprawdę gorzej. Muszę już chyba iść spać. Jest bardzo późno. Nie wiem, dlaczego ci to wszystko napisałem. A w ogóle, to napisałem ten list, dlatego że jutro zaczynam szkołę średnią i bardzo się tego boję. Twój Charlie 7 września 1991 Drogi Przyjacielu! Nie podoba mi się w szkole średniej. Stołówkę nazywa się tu Centrum Żywieniowym, co jest trochę głupie. W mojej zaawansowanej grupie angielskiego jest jedna dziewczyna, która ma na imię Susan. W gimnazjum była fajna, lubiła filmy, a jej brat Frank nagrywał jej taśmy ze świetną muzyką, które zawsze nam pożyczała. Ale przez wakacje trochę urosła, wyładniała, powiększył jej się biust i pozbyła się aparatu korekcyjnego. I teraz na przerwach zachowuje się o wiele głupiej, zwłaszcza w towarzystwie chłopaków. To strasznie smutne, bo Susan chyba nie jest szczęśliwa. Wyobraź sobie, że ona nie przyznaje się, że jest w zaawansowanej grupie angielskiego, i kiedy mija mnie na korytarzu, to nie mówi mi już „cześć”. Na spotkaniu ze szkolnym psychologiem po samobójstwie Michaela Susan mówiła, że Michael jej kiedyś powiedział, że jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie, nawet z tym całym aparatem na zębach. Chciał z nią chodzić, co zawsze w szkole wywołuje małą sensację. W liceum to się nazywa „chodzić na randki”. Całowali się i rozmawiali o filmach i ona potwornie za nim tęskni, bo on był jej najlepszym przyjacielem. To też jest dziwne, bo chłopaki w mojej poprzedniej szkole raczej nie kumplowali się z dziewczynami. A Michael i Susan się przyjaźnili. Prawie jak ja z ciocią Helen. Przepraszam: powinno być ja i ciocia Helen. Tak jest poprawnie. To jedna z rzeczy, których się ostatnio nauczyłem. To i jeszcze trochę zasad interpunkcji. Na razie trzymam się z boku, tylko jeden chłopak, który ma na imię Sean, mnie zauważa. Któregoś razu czekał na mnie po wuefie i gadał, że zrobimy „spłuczkę”, która polega na tym, że wkłada się głowę do sedesu i spuszcza wodę. Wyglądał na bardzo nieszczęśliwego i mu to powiedziałem. Wtedy wściekł się i zaczął mnie bić, a ja zrobiłem to, czego zawsze uczył mnie brat. Mój brat umie się świetnie bić. „Wal w kolana, gardło i oczy”, mówił. I tak zrobiłem. I nieźle Seanowi dowaliłem. Ale potem zacząłem płakać. I moja siostra musiała wyjść ze swoich zajęć i odwieźć mnie do domu. Wezwali mnie do gabinetu pana Smalla, ale nie zawiesili mnie ani nic takiego, bo jeden chłopak powiedział panu Smallowi, jak było naprawdę z tą bójką, że Sean zaczął i że ja biłem się w samoobronie. Tak było. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego Sean chciał mnie zbić. Nic mu nie zrobiłem. Jestem bardzo mały. Chyba Sean nie wiedział, że będę potrafił się bronić. Prawda jest taka, że mógłbym mu bardziej dołożyć, i może trzeba było to zrobić. Gdyby chciał mścić się na tym chłopcu, który powiedział prawdę panu Smallowi, to pewnie musiałbym to zrobić. Ale Sean nic temu chłopcu nie zrobił, więc wszystko poszło w niepamięć. Niektóre dzieciaki dziwnie na mnie patrzą na przerwach, bo nie dekoruję swojej szafki i pobiłem Seana, a potem nie mogłem przestać płakać. Chyba jestem dosyć uczuciowy. Czuję się samotny, bo siostra ciągle jest zajęta, gdyż jest najstarsza w rodzinie. A brat wiecznie gra w drużynie futbolowej Penn State. Po obozie treningowym jego trener powiedział,

że na razie zostanie zawodnikiem rezerwowym, a jeśli będzie więcej trenował, to zostanie zawodnikiem pierwszego składu. Tata ma nadzieję, że kiedyś zostanie zawodowym graczem i będzie grał w Steelersach. Mama jest zadowolona, że ma za darmo college, bo moja siostra nie gra w futbol i nie starczyłoby forsy, żeby zapłacić za szkołę ich obydwojga. I właśnie dlatego mama chce, żebym ciężko pracował, bo wtedy dostanę stypendium studenckie. No i właśnie to robię, póki się z kimś nie zaprzyjaźnię. Miałem nadzieję, że ten chłopak, który powiedział prawdę panu Smallowi, mógłby zostać moim przyjacielem, ale chyba zrobił to, bo jest po prostu równym gościem. Twój Charlie 11 września 1991 Drogi Przyjacielu! Nie mam zbyt dużo czasu, bo mój nauczyciel angielskiego zadał nam do przeczytania książkę, a ja w dodatku bardzo lubię czytać każdą książkę dwa razy. Ta książka to Zabić drozda. Jeżeli tego nie czytałeś, to powinieneś, bo jest bardzo ciekawa. Nauczyciel kazał nam czytać po parę rozdziałów, ale ja nie lubię czytać książek w ten sposób. Jestem teraz w połowie pierwszego czytania. Piszę do Ciebie, bo widziałem mojego brata w telewizji. Nie bardzo lubię sport, ale tym razem to była specjalna okazja. Mama zaczęła płakać, tata ją objął, a siostra się cieszyła, co mnie zaskoczyło, bo brat i siostra zwykle się kłócą. Mój brat był w telewizji i to było, póki co, najważniejsze wydarzenie podczas moich pierwszych dwóch tygodni w szkole. Strasznie za nim tęsknię, i to jest bardzo dziwne, bo kiedy był jeszcze w domu, to nigdy dużo nie rozmawialiśmy. Nadal nie rozmawiamy, jeśli mam być szczery. Powiedziałbym Ci, na jakiej pozycji gra w drużynie, ale domyśliłbyś się, o kogo chodzi, a jak już powiedziałem, chcę pozostać anonimowy. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Twój Charlie 16 września 1991 Drogi Przyjacielu! Skończyłem Zabić drozda. Teraz to jest moja najbardziej ulubiona książka ze wszystkich książek, które czytałem. Zawsze tak uważam, zanim nie przeczytam następnej. Mój nauczyciel angielskiego poprosił mnie, żebym poza lekcjami mówił do niego Bill i dał mi jeszcze jedną książkę. Powiedział też, że mam zdolności literackie i językowe i chciałby, żebym napisał wypracowanie o Zabić drozda. Powiedziałem o tym mamie, a ona spytała, dlaczego Bill nie przesunie mnie w takim razie na wyższy poziom angielskiego. Powiedziałem jej, co Bill mówił, że to są w sumie bardzo podobne zajęcia, tylko książki są trudniejsze, a to nie byłoby dla mnie dobre. Mama powiedziała, że nie jest tego taka pewna i że porozmawia z Billem na wywiadówce. Potem poprosiła mnie, żebym jej pomógł zmywać naczynia. Więc pozmywałem. Nie znoszę zmywać naczyń. Lubię jeść palcami z jednorazowych talerzyków i bez

serwetek, ale siostra uważa, że to nieekologiczne. Ona należy do Klubu Ekologicznego i tam poznaje różnych chłopców. Wszyscy są dla niej bardzo mili, a ja zupełnie nie wiem dlaczego. Może dlatego, że jest ładna? Ona jest dla nich naprawdę okropna. Jeden chłopak ma z nią szczególnie ciężko. Nie powiem Ci, jak się nazywa, ale Ci o nim napiszę. Ma bardzo ładne długie, brązowe włosy, które wiąże w kucyk. Będzie chyba tego później żałował. Nagrywa bardzo fajne tematyczne taśmy dla mojej siostry. Jedna nazywała się Jesienne liście. Było na niej bardzo dużo piosenek zespołu The Smiths. Ten chłopak nawet ręcznie namalował okładki kaset. Kiedyś, gdy skończył się wypożyczony przez niego film i sobie poszedł, siostra dała mi tę kasetę. – Chcesz ją, Charlie? – spytała. Wziąłem kasetę, ale było mi trochę łyso, bo on przecież nagrał ją dla niej. Ale przesłuchałem ją i bardzo mi się podobała. Była tam piosenka pod tytułem Asleep i chciałbym, żebyś jej posłuchał. Powiedziałem siostrze o tej piosence i tydzień później podziękowała mi, bo kiedy ten chłopak zapytał ją o kasetę, ona powiedziała mu dokładnie to, co usłyszała ode mnie o Asleep, i chłopak był bardzo zadowolony, że jego kaseta podobała się mojej siostrze. Chyba nieźle mi będzie szło podrywanie dziewczyn. Ale wracam do tematu. Mój nauczyciel Bill zawsze mówi, że trzeba się trzymać tematu, a ja piszę mniej więcej tak, jak mówię. I chyba dlatego kazał mi napisać wypracowanie na temat Zabić drozda. Ten chłopak, który przyjaźni się z moją siostrą, zawsze odnosi się z szacunkiem do naszych rodziców. Mama bardzo go za to lubi, ale tata uważa, że on jest takie ciepłe kluchy. I myślę, że właśnie dlatego moja siostra jest dla niego taka, jaka jest. Któregoś wieczoru wygadywała strasznie podłe rzeczy o tym, że kiedyś, kiedy miał piętnaście lat, czy coś takiego, nie umiał przeciwstawić się klasowemu tyranowi. Jeśli mam być szczery, to oglądałem wtedy film, który on wypożyczył, i nie zwracałem uwagi na ich kłótnię. Oni się cały czas kłócą i w sumie mam tego dość, więc pomyślałem, że lepiej oglądać film, bo może tam będzie coś nowego, ale film był sequelem, więc i z tego nici. W każdym razie po tym, jak napadała na niego przez co najmniej kolejne cztery sceny filmu, czyli przez jakieś dziesięć minut, chłopak zaczął płakać. I to bardzo. Odwróciłem się, a ona pokazała mnie palcem i powiedziała: „Widzisz? Nawet Charlie umiał przeciwstawić się chuliganowi, widzisz”. Chłopak wtedy strasznie poczerwieniał i popatrzył na mnie, a potem na nią. I w pewnej chwili wkurzył się i z całej siły uderzył moją siostrę w twarz. Naprawdę mocno. Zamarłem, bo nie mogłem uwierzyć, że zrobił coś takiego. To w ogóle do niego nie pasowało. Nie przypuszczałem, że może uderzyć kogokolwiek. Do czasu, kiedy przestał płakać i uderzył moją siostrę, był chłopakiem, który nagrywał fajną muzykę na kasety i malował okładki. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że moja siostra w ogóle nie zareagowała. Patrzyła na niego zupełnie spokojnie. Bardzo dziwne. Zwykle wścieka się z byle powodu, a kiedy ten chłopak ją uderzył, nie odezwała się słowem. Zrobiła się nagle miła i łagodna. Poprosiła tylko, żebym wyszedł, więc wyszedłem. Kiedy chłopak poszedł, powiedziała mi, że „ze sobą chodzą” i żebym nic nie mówił rodzicom o tym, co się stało. Ten chłopak wreszcie przeciwstawił się swojemu tyranowi. I to było sensowne. W ostatni weekend siostra spędziła z nim dużo czasu. Śmiali się więcej niż zwykle. W piątek wieczorem czytałem nową książkę, ale w pewnym momencie się zmęczyłem i postanowiłem pooglądać telewizję. Otworzyłem drzwi do pokoju, w którym jest telewizor, a tam moja siostra i ten chłopak byli goli. On na niej, a jej nogi były rozłożone po obu stronach kanapy. Siostra wysyczała do mnie:

„Wynocha, ty zboczeńcu”. Więc się wyniosłem. Następnego dnia oglądaliśmy mojego brata w telewizji grającego w futbol. Siostra zaprosiła tego chłopaka. Nie wiem, kiedy sobie poszedł poprzedniej nocy. W każdym razie trzymali się za ręce i zachowywali się jak gdyby nigdy nic. A w pewnej chwili ten chłopak powiedział coś w stylu, że drużyna futbolowa jest nie do poznania od czasu, kiedy mój brat skończył szkołę, a tata był zadowolony, że tak powiedział. Po jego wyjściu tata stwierdził, że robi się z niego świetny młody człowiek, który z pewnością sobie poradzi. Mama milczała. A siostra spojrzała na mnie, jakby chciała się upewnić, że nic nie powiem. No i tak to było. „Tak, racja”, tylko tyle powiedziała moja siostra. A ja wyobrażałem sobie tego chłopaka, jak siedzi nad lekcjami w swoim pokoju i myśli o mojej siostrze, nagiej. Wyobrażałem też sobie, że trzymają się za ręce na meczach futbolowych, na które nigdy by z własnej woli nie poszli. I widziałem go, jak rzyga gdzieś w krzakach na imprezie i jak moja siostra to znosi. I było mi ich żal. Twój Charlie 18 września 1991 Drogi Przyjacielu! Nie pisałem Ci, że chodzę na zajęcia praktyczno-techniczne, prawda? No więc chodzę na te zajęcia obok sali języka angielskiego Billa. Wczoraj wieczorem napisałem wypracowanie na temat Zabić drozda i rano dałem je Billowi. Mamy porozmawiać o tym jutro podczas przerwy na lunch. Chodzi o to, że na zajęciach praktyczno-technicznych jest chłopiec, który nazywa się Nic. Nie żartuję. Ona ma na imię Nic. I jest bardzo zabawny. Ksywka Nic wzięła się stąd, że w podstawówce koledzy żartowali sobie z niego i mówili do niego Patty, a on naprawdę nazywał się Patrick. Więc Nic powiedział im wtedy, że albo będą mówili do niego Patrick, albo niech nie mówią nic. Więc dzieci zaczęły wołać na niego Nic. No i to przezwisko się do niego przykleiło. Był nowy w szkole, bo jego ojciec ożenił się z kobietą, która tu mieszka. Myślę, że nie będę brał w cudzysłów imienia Nic, bo to trochę denerwujące i mnie rozprasza. Mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzało. Jeśli trzeba, to będę to jakoś zaznaczał. No i na zajęciach Nic bardzo śmiesznie naśladuje naszego nauczyciela, pana Callahana. Nawet namalował sobie bokobrody specjalnym ołówkiem. Wyglądało to superśmiesznie. Kiedy pan Callahan go zobaczył, bardzo się śmiał, bo to wcale nie było złośliwe, tylko po prostu śmieszne. Szkoda, że nie mogłeś tam być i tego widzieć, bo nie śmiałem się tak od czasu, kiedy mój brat wyjechał. Brat zawsze opowiadał kawały o Polakach, ja wiem, że to nie jest w porządku, ale odcinam tę polską część i słucham po prostu kawałów. Są bardzo śmieszne. A oprócz tego siostra poprosiła, żebym jej oddał kasetę Jesienne liście. I słucha jej teraz bez przerwy. Twój Charlie

29 września 1991 Drogi Przyjacielu! Mam Ci mnóstwo do opowiedzenia. W ciągu ostatnich dwóch tygodniach wydarzyły się rzeczy i złe, i dobre. I nie wiem, dlaczego zawsze jakoś tak się plecie. Po pierwsze, Bill dał mi tróję z wypracowania o Zabić drozda, bo powiedział, że buduję zbyt długie zdania, więc teraz pracuję nad tym, żeby je skrócić. Powiedział mi też, że powinienem wzbogacić słownictwo, używać wyrazów, które poznajemy na lekcjach, takich jak na przykład „korpulentny” czy „zażywny”. Postaram się to zrobić, ale nie wiem, czy będą pasowały akurat tutaj. Jeżeli mam być szczery, to nie mam pojęcia, kiedy należy ich używać. Jestem pewny, że Ty wiesz. Poza tym w życiu nie słyszałem, żeby ktokolwiek używał słów „korpulentny” czy „zażywny”. Nawet nauczyciele tak nie mówią. Więc jaki jest sens używania wyrazów, których nikt nie zna i nie wie, jak ich użyć? Zupełnie tego nie rozumiem. Tak samo nie rozumiem historii z niektórymi gwiazdami filmowymi, których w ogóle nie da się oglądać. Zarobiły już miliony dolarów i mimo to wciąż kręcą te swoje szmiry. Nadal rozwalają „tych złych”, wydzierają się na swoich podwładnych, no i nadal udzielają wywiadów. Ile razy widzę taką gwiazdę w jakimś czasopiśmie, zawsze bardzo jej współczuję, bo nikt jej tak naprawdę nie uznaje, a mimo to ciągle przeprowadzają z nią wywiady, i te wszystkie wywiady są takie same. Zaczynają się od pytania o to, co gwiazdy lubią jeść i w których restauracjach. Kiedy X powoli przeżuwa chińską sałatkę z kurczaka, myśli o miłości. I na wszystkich okładkach jest to samo: X zgłębia istotę miłości, opowiada o tym, jak to jest być gwiazdą, i o swoim najnowszym hicie kinowym/telewizyjnym. Myślę, że gwiazdy udzielają wywiadów, żebyśmy myśleli, że są zupełnie jak zwykli ludzie, ale jeśli mam być szczery, wydaje mi się, że to wszystko to jedna wielka ściema. A cały problem w tym, że tak naprawdę nie wiadomo, kto tu kłamie. I nie wiem też, dlaczego te czasopisma sprzedają się w takich ilościach. I nie wiem, dlaczego panie w poczekalni u dentysty tak je uwielbiają. W zeszłą sobotę byłem u dentysty i usłyszałem następującą rozmowę: – Widziałaś ten film? – spytała jedna pani, pokazując okładkę drugiej. – Widziałam. Byłam na tym filmie z Haroldem. – I co o nim myślisz? – Ona jest cudowna. – Tak, masz rację. – A wiesz, mam ten nowy przepis. – Niskotłuszczowy? – Uhm. – Masz jutro chwilę czasu? – Nie. A może Max przefaksowałby go dla mnie do Harolda? – Dobrze. Potem panie zaczęły rozmawiać o tej gwieździe, o której wspominałem wcześniej, i obie wyrażały bardzo zdecydowane opinie. – To skandal. – Czytałaś wywiad w „Good Housekeeping”? – Ten, co był parę miesięcy temu? – Tak.

– Skandaliczny. – A czytałaś ten w „Cosmopolitanie”? – Nie. – Boże, to był właściwie ten sam wywiad. – Nie wiem, dlaczego poświęcają jej tyle miejsca. Fakt, że jedną z tych kobiet była moja mama, był dla mnie szczególnie przykry, bo mama jest piękna. I zawsze jest na jakiejś diecie. Tata mówi jej czasami, że jest piękna, ale wtedy, kiedy ona go nie słyszy. Tata jest bardzo dobrym mężem, choć jest trochę zbyt przyziemny. Po wizycie u dentysty pojechaliśmy z mamą na cmentarz, gdzie leży mnóstwo jej krewnych. Tata nie lubi chodzić na cmentarz, bo przyprawia go to o gęsią skórkę. Ale ja nie mam nic przeciwko chodzeniu na cmentarz, bo tam jest pochowana ciocia Helen. Mówiło się zawsze, że mama to była ta ładna, a ciocia Helen ta brzydsza. Miłe było to, że nigdy nie była na diecie. I była „korpulentna”. Hej, udało się! Ciocia Helen zawsze pozwalała nam oglądać Saturday Night Live, kiedy nas pilnowała wieczorami, gdy nasi rodzice szli do znajomych upić się i grać w gry planszowe. Pamiętam, że byłem bardzo mały i szedłem spać, a siostra i brat oglądali z ciocią Helen Statek miłości i Fantasy Island. Zawsze zasypiałem i nigdy nie mogłem dotrwać, żeby oglądać razem z nimi telewizję, i bardzo tego żałowałem, bo brat i siostra często to wspominali. To smutne, że to są już tylko wspomnienia. A może nie? Może po prostu chodzi o to, że kochaliśmy ciocię Helen, szczególnie ja, i to był czas spędzony z nią. Nie mam zamiaru snuć tu jakichś telewizyjnych wspomnień, ale chcę Ci napisać o czymś, co może w jakimś stopniu dotyczyć każdego. Ponieważ Cię nie znam, chcę napisać o czymś, co i Ciebie może dotyczyć. Cała rodzina siedziała przed telewizorem i oglądaliśmy ostatni odcinek M*A*S*H. Nigdy tego nie zapomnę, mimo że byłem wtedy bardzo mały. Mama płakała, siostra płakała, a brat z całych sił usiłował powstrzymać się od płaczu. A tata wyszedł, żeby zrobić sobie kanapkę. Nie pamiętam samego filmu, bo byłem wtedy za mały, ale tata nigdy nie wychodził robić kanapek w czasie filmu, chyba że w przerwie na reklamy, ale wtedy raczej wysyłał do kuchni mamę. Poszedłem wtedy za nim do kuchni i zobaczyłem, że tata robi kanapki i... płacze. Płakał nawet bardziej niż mama. Nie wierzyłem własnym oczom. Kiedy skończył robić kanapkę, schował wszystko do lodówki, przestał płakać, otarł oczy i mnie zauważył. Podszedł do mnie, poklepał i powiedział: „To będzie nasz mały sekret, dobra, mistrzu?”. „Dobra”, powiedziałem. I tata podniósł mnie jedną ręką, tą, w której nie trzymał kanapki, zaniósł mnie do pokoju z telewizorem i do końca filmu siedziałem na jego kolanach. Kiedy skończył się odcinek, tata postawił mnie na podłodze, wyłączył telewizor i się odwrócił. „To był doskonały serial”, stwierdził. Mama przyznała: „Najlepszy”. Siostra spytała: „Jak długo leciał?”. Brat odpowiedział: „Dziewięć lat, idiotko”. Siostra warknęła: „Sam jesteś... idiotą”. Ojciec powiedział: „Przestańcie natychmiast”. Mama dodała: „Słuchajcie ojca”. A brat już nic nie powiedział. I siostra też. I po latach stwierdziłem, że brat się pomylił. Poszedłem do biblioteki, żeby posprawdzać parę liczb, i okazało się, że ten odcinek, który

wtedy oglądaliśmy, miał największą oglądalność w historii telewizji, co było dla mnie zabawne, bo mnie się wydawało, że oglądała go tylko nasza piątka. Wiesz... kupa dzieciaków nienawidzi swoich rodziców. Niektóre były bite. Niektóre mają naprawdę ciężkie życie. Niektóre z nich są trofeami rodziców, którzy chwalą się nimi przed sąsiadami, jakby były jakimiś nagrodami. A niektóre z nich chcą tylko, żeby nie zawracano im głowy, kiedy chcą się nawalić. Ja, mimo że często nie rozumiem moich rodziców i równie często im współczuję, to nic na to nie poradzę, ale bardzo ich kocham. Mama jeździ na cmentarz odwiedzać tych, których kochała. Tata płakał na filmie M*A*S*H i zaufał mi, że dotrzymam tajemnicy, pozwolił mi siedzieć na swoich kolanach i nazwał mnie „mistrzem”. Nawiasem mówiąc, miałem tylko jedną dziurę w zębach i za żadne skarby nie mogę się zabrać do nitkowania, mimo że mój dentysta zawsze mi o tym przypomina. Twój Charlie 6 października 1991 Drogi Przyjacielu! Jest mi bardzo wstyd. Pewnego dnia poszedłem na mecz futbolowy i do dziś nie wiem dokładnie dlaczego. W gimnazjum czasami chodziliśmy z Michaelem na stadion, mimo że nie byliśmy wielkimi fanami futbolu. Było to jedno z miejsc, gdzie można było pójść w piątkowe popołudnie, kiedy nie mieliśmy ochoty oglądać telewizji. Czasami spotykaliśmy tam Susan i Michael i Susan trzymali się za ręce. Ale tym razem poszedłem sam, bo Michael odszedł, a Susan zadaje się teraz z innymi chłopakami, Bridget nadal jest zwariowana, mama Carla wysłała go do katolickiej szkoły, a Dave, w tych dziwnych okularach, wyjechał. Zawsze byłem dobrym obserwatorem, widziałem, kto się zakochał, a kto się tylko koło kogoś kręci, i zauważyłem tego chłopaka, o którym Ci mówiłem. Pamiętasz chłopca o imieniu Nic? Nic był na meczu i jako jeden z niewielu naprawdę śledził ten mecz. Wydzierał się przez cały czas: „Dawaj, Brad!”. To imię naszego rozgrywającego. Zwykle jestem bardzo nieśmiały, ale Nic wyglądał na gościa, do którego można po prostu podejść na meczu, mimo że jest się trzy lata młodszym i niewiele się znaczy. – Hej, chodzimy razem na zajęcia praktyczno-techniczne! – rzucił. Jest bardzo przyjacielski. – Jestem Charlie – powiedziałem ośmielony. – A ja jestem Patrick, a to Sam. Wskazał bardzo ładną dziewczynę stojącą obok niego, a ona mi pomachała. – Hej, Charlie. Sam bardzo miło się uśmiechała. Poprosili mnie, żebym usiadł, więc usiadłem. Słuchałem, co Nic wywrzaskuje w stronę boiska i jego komentarzy, i pomyślałem, że chłopak bardzo dobrze zna się na futbolu. Tak dobrze jak mój brat. Może powinienem jednak od teraz nazywać go Patrick, a nie Nic, skoro tak się przedstawił i tak nazywała go Sam. A tak w ogóle, to Sam ma brązowe włosy i śliczne zielone oczy. Najpierw tego nie zauważyłem, bo w stadionowym oświetleniu wszystko wygląda inaczej. Ale kiedy poszliśmy do Big Boya, Sam i Patrick zaczęli odpalać jednego papierosa od drugiego, a ja mogłem jej się lepiej

przyjrzeć. Sam i Patrick byli dla mnie mili. W Big Boyu interesowali się mną, a nie tylko gadali ze sobą. Pytali mnie o różne rzeczy. Na przykład, ile mam lat, co mam zamiar robić, gdy dorosnę, i jaki jest mój ulubiony zespół. Powiedziałem, że The Smiths, bo uwielbiam ich piosenkę Asleep, ale tak naprawdę to nie jestem pewny, bo nie znam innych ich piosenek. Pytali też, jaki jest mój ulubiony film, ale ja nie wiem, bo wszystkie filmy wydają mi się takie same. Na pytanie o ulubioną książkę odpowiedziałem, że Po tej stronie raju Francisa Scotta Fitzgeralda, dlatego że akurat tę książkę ostatnio przeczytałem. Strasznie się z tego śmiali, bo mówiłem to szczerze, a nie, żeby się popisać. Oni powiedzieli mi o swoich ulubionych zespołach, filmach i książkach, a potem zamilkliśmy. Zamówiłem ciasto dyniowe, bo kelnerka powiedziała, że właśnie jest na nie sezon, a Patrick i Sam wciąż palili jednego papierosa za drugim. Wydawało mi się, że jest im ze sobą dobrze, że bardzo dobrze się czują w swoim towarzystwie. Pomimo że Sam bardzo mi się podoba i jest pierwszą dziewczyną, z jaką miałbym ochotę któregoś dnia umówić się na randkę, to nie przejmowałem się tym, że ma chłopaka, zwłaszcza że był to taki fajny facet jak Patrick. Spytałem, od jak dawna ze sobą chodzą. A wtedy oni zaczęli się potwornie śmiać. Więc spytałem, co w tym takiego śmiesznego, a Patrick, wyjąc ze śmiechu, powiedział, że przecież oni są rodzeństwem. Na to ja powiedziałem, że w ogóle nie są do siebie podobni. Sam wytłumaczyła mi, że tak właściwie to są przyrodnim rodzeństwem, bo tata Patricka ożenił się z mamą Sam. Bardzo się ucieszyłem, bo naprawdę chciałbym kiedyś umówić się z Sam. Bardzo bym chciał. Ona jest taka miła. Jest mi wstyd, bo tamtej nocy miałem niesamowity sen. Byłem z Sam i oboje byliśmy nadzy. A ona miała nogi szeroko rozłożone na kanapie. Obudziłem się. Nigdy w życiu nie czułem się tak dobrze. Ale było mi też przykro, bo bez jej zgody widziałem ją nago. Chyba muszę jej o tym powiedzieć, ale strasznie bym nie chciał, żeby to zniszczyło naszą przyjaźń. Brakowałoby mi tych żartów, których nikt inny oprócz nas nie rozumie. Fajnie byłoby znowu mieć przyjaciela. Wolałbym to niż jakieś randki. Twój Charlie 14 października 1991 Drogi Przyjacielu! Czy wiesz, co to jest masturbacja? Myślę, że wiesz, bo jesteś starszy ode mnie. Ale na wszelki wypadek ci powiem. Masturbacja to jest masowanie genitaliów, aż będzie się miało orgazm. O rany! Myślę, że w tych filmach i programach telewizyjnych, w których jest mowa o przerwach na kawę w pracy, powinni dodać do tego jeszcze przerwę na masturbację. Myślę jednak, że to spowodowałoby spadek wydajności. Żartowałem. Wcale tak nie myślę. Chciałem Cię tylko rozweselić. Jednak „o rany” podtrzymuję. Powiedziałem Sam, że śniło mi się, że leżeliśmy nadzy na kanapie, i mówiąc to, rozpłakałem się, bo było mi przykro. A wiesz, co ona zrobiła? Zaczęła się śmiać. Nie ze mnie, po prostu śmiała się naprawdę serdecznie. Powiedziała, że jestem uroczy i że to fajnie, że o niej śniłem. Więc natychmiast przestałem płakać. Potem Sam zapytała, czy uważam, że jest ładna, więc powiedziałem jej, że jest cudowna. Wtedy popatrzyła mi głęboko w oczy. „Wiesz, że jesteś dla mnie za młody, Charlie? Wiesz to?” – spytała. Odpowiedziałem, że

wiem. Powiedziała jeszcze, że nie chciałaby, żebym tracił czas na myślenie o niej w ten sposób. Zapewniłem ją, że to przecież był tylko sen. Sam uściskała mnie, a ja poczułem się trochę nieswojo, bo w mojej rodzinie nikt nikogo specjalnie nie ściskał, może oprócz cioci Helen. Ale po chwili poczułem zapach perfum Sam i jej ciało tuż przy moim. I się odsunąłem. – Sam, jednak myślę o tobie w ten sposób – wyznałem. Spojrzała na mnie i pokręciła głową, po czym objęła mnie i poprowadziła korytarzem. Na boisku spotkaliśmy Patricka, bo oni czasem opuszczają lekcje. Wolą iść na papierosa. Sam powiedziała Patrickowi, że się w niej Charlusiowato zabujałem. Patrick trochę się zdziwił. Obiecałem, że spróbuję się odkochać, co go bardzo rozśmieszyło. Poprosił Sam, żeby zostawiła nas na chwilę samych, i wtedy wytłumaczył mi parę rzeczy, żebym wiedział, jak postępuje się z dziewczynami, i żebym nie tracił czasu na marzenia o Sam. – Charlie, czy ktoś ci powiedział, jak to działa? – spytał. – Chyba nie. – Musisz postępować według pewnych zasad, nie dlatego, że chcesz, tylko dlatego, że musisz. Zrozumiałeś? – Chyba tak – odpowiedziałem. – Dziewczyny na przykład naśladują matki, a także czytają różne kobiece czasopisma i takie tam, żeby się dowiedzieć, jak zdobywać chłopaków – tłumaczył. Pomyślałem o matkach i czasopismach dla kobiet i takich tam i wkurzyłem się, zwłaszcza kiedy pomyślałem o telewizji. – To nie jest tak jak na filmach, gdzie dziewczyny lubią dupków, czy coś takiego. To nie takie proste. One po prostu lubią mieć jakiś cel – tłumaczył mi Patrick. – Cel? – Tak. Rozumiesz? Dziewczyny traktują chłopaków jak wyzwanie. Potrzebują kogoś, żeby go uformować według własnego widzimisię, taki mają cel. Jak mama na przykład. Co by robiła twoja mama, gdyby nie mogła urządzać ci awantur o bałagan w pokoju? I co ty byś robił bez jej awantur i bez zmuszania cię do robienia porządku? Każdy potrzebuje mamy. I mama o tym wie. Daje jej to poczucie celu. Rozumiesz? – Jasne – powiedziałem, mimo że w ogóle tego nie rozumiałem. Choć zrozumiałem na tyle, żeby móc powiedzieć „jasne” i nie skłamać. – Chodzi o to, że niektóre dziewczyny myślą, że można zmienić chłopaków. A w tym wszystkim najśmieszniejsze jest to, że kiedy w końcu im się uda, to oni im się zaraz nudzą. Nie mają już żadnego celu. Musisz tylko dać dziewczynom trochę czasu, żeby mogły sobie obmyślić nowy sposób postępowania, i to wszystko. Niektóre z nich dojdą do tego od razu, niektóre później. A niektóre nigdy. Ale tym bym za bardzo nie przejmował. Ale ja się przejmuję. Gdy tylko mi to wszystko powiedział, zacząłem się przejmować. Patrzyłem na ludzi trzymających się za ręce na korytarzu i zastanawiałem się, jak to wszystko działa. Na szkolnych zabawach siedziałem z boku, przytupywałem i zastanawiałem się, ile par zatańczy do „naszej piosenki”. Na korytarzu widzę dziewczyny ubrane w marynarki swoich chłopaków i zastanawiam się nad pojęciem własności. I nad tym, czy ktokolwiek jest szczęśliwy. Mam nadzieję, że tak. Naprawdę mam taką nadzieję. Bill zauważył, że obserwuję ludzi, i po lekcji zapytał mnie, o czym wtedy myślę. Więc mu opowiedziałem, a on słuchał, kiwając głową i wydając pomruki akceptacji. Kiedy skończyłem, zrobił poważną minę. – Zawsze tak dużo myślisz, Charlie? – Czy to coś złego?

Chciałem tylko, żeby ktoś powiedział mi prawdę. – Niekoniecznie, ale czasem ludzie nie uczestniczą przez to w życiu. – Czy to coś złego? – Tak. – Myślę, że ja jednak uczestniczę. Uważasz, że nie? – Dobrze, tańczysz na tych szkolnych zabawach? – Nie jestem zbyt dobrym tancerzem. – Chodzisz na randki? – No wiesz, nie mam samochodu, a nawet gdybym miał, to i tak nie mam prawa jazdy, bo mam dopiero piętnaście lat. Nie spotkałem też jeszcze dziewczyny, która by mi się podobała, oprócz Sam, ale dla niej jestem za młody i poza tym musiałaby zawsze prowadzić auto, a uważam, że to byłoby nie w porządku. Bill się uśmiechnął i zadawał mi kolejne pytania. Powoli dotarł do „problemów w domu”. Więc opowiedziałem mu o chłopaku, który nagrywał kasety i który uderzył moją siostrę. Siostra kazała mi nie mówić o tym tylko tacie i mamie, uznałem więc, że Billowi mogę o tym powiedzieć. Podszedł do tego bardzo poważnie i powiedział coś, czego nie zapomnę chyba do końca semestru albo nigdy. – Charlie, przyjmujemy miłość, jeżeli sądzimy, że na nią zasługujemy. Nie odezwałem się ani słowem. Bill poklepał mnie po ramieniu i dał mi nową książkę do czytania. Powiedział, że wszystko będzie dobrze. Zwykle wracam ze szkoły na piechotę, bo wydaje mi się, że sobie na to zapracowałem. Chodzi mi o to, że chciałbym móc kiedyś powiedzieć moim dzieciom, że chodziłem do szkoły tak jak moi dziadkowie w dawnych czasach. To trochę dziwne, że planuję takie rzeczy, a nigdy nie byłem na randce, ale myślę, że to ma jednak sens. Zwykle trwa to godzinę dłużej, niż gdybym wracał autobusem, ale myślę, że warto, zwłaszcza gdy jest ładna pogoda, tak jak dzisiaj. Kiedy wreszcie dotarłem do domu, siostra siedziała na krześle, a rodzice nad nią stali. Od razu się domyśliłem, że Bill zadzwonił do nich i wszystko im powiedział. Poczułem się okropnie. To wszystko przeze mnie. Siostra płakała. Mama milczała. Tylko tata gadał. Powiedział, że mojej siostrze nie wolno spotykać się z tym chłopakiem, który ją uderzył, i ma zamiar wieczorem porozmawiać z jego rodzicami. Siostra powiedziała wtedy, że to wszystko jej wina, bo go sprowokowała. Ale tata powiedział, że to żadne wytłumaczenie. – Ale ja go kocham! Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby moja siostra tak bardzo płakała. – Nie, to nieprawda. – Nienawidzę cię! – Nie, to nieprawda. Tata czasami potrafi być bardzo spokojny. – On jest całym moim światem. – Nigdy nie mów o nikim w ten sposób. Nawet o mnie. To dodała mama. Moja mama bardzo ostrożnie włącza się w jakiekolwiek spory, ale mogę Ci powiedzieć jedno na temat mojej rodziny: kiedy mama już coś powie, zawsze odnosi to skutek. Tak było i tym razem. Siostra natychmiast przestała płakać. Wtedy tata nieoczekiwanie pocałował moją siostrę w czoło, po czym wyszedł, wsiadł do oldsmobile’a i odjechał. Pomyślałem, że pewnie pojechał porozmawiać z rodzicami tego chłopaka. Bardzo im współczułem. To znaczy jego rodzicom. Bo mój tata nigdy nie przegrywa.

Po prostu nigdy. Mama poszła do kuchni, żeby przygotować dla mojej siostry jej ulubione danie, a siostra spojrzała na mnie i powiedziała: – Nienawidzę cię. Powiedziała to inaczej niż do taty. Ona naprawdę mnie nienawidziła. – Kocham cię – tylko tyle zdołałem wykrztusić. – Jesteś dziwolągiem, wiesz o tym? Zawsze byłeś. Wszyscy tak uważają. I zawsze tak uważali. – Staram się nim nie być. Odwróciłem się i poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi, nakryłem głowę poduszką i czekałem, aż wszystko się uspokoi. Swoją drogą musisz być ciekawy, jaki jest mój tata. Czy kiedykolwiek nas bił, na przykład wtedy, gdy byliśmy mali? Pomyślałem, że może Cię to interesować, ponieważ Billa interesowało, kiedy mu powiedziałem o tym chłopaku, który uderzył moją siostrę. Więc jeśli chcesz wiedzieć – tata nas nie bił. Nigdy nie dotknął mojego brata ani mojej siostry. Jedyny raz, kiedy dał mi klapsa, był wtedy, kiedy doprowadziłem do płaczu ciocię Helen. Ale gdy wszyscy się uspokoili, ukląkł przede mną i powiedział, że jego ojczym bił go bardzo często, a on, gdy poznał mamę w czasie studiów i mama zaszła w ciążę, poprzysiągł sobie, że nigdy nie będzie bił swoich dzieci. I że czuje się okropnie po tym, jak mnie uderzył. I było mu strasznie przykro. I obiecał, że nigdy więcej mnie nie uderzy. I nie uderzył. Czasem jest tylko surowy. Twój Charlie 15 października 1991 Drogi Przyjacielu! Zapomniałem Ci napisać w ostatnim liście, że to Patrick powiedział mi o masturbacji. Zapomniałem Ci też powiedzieć, jak często to robię. Dosyć często. Nie lubię patrzeć na żadne zdjęcia. Zamykam po prostu oczy i marzę o jakiejś nieznanej kobiecie. I staram się nie wstydzić. Nigdy nie myślę o Sam, kiedy to robię. Nigdy. To dla mnie ważne, bo byłem bardzo szczęśliwy, kiedy powiedziała „Charlusiowaty”. To jest takie jakby nasze powiedzonko. Którejś nocy miałem takie poczucie winy, że obiecałem Bogu, że już nigdy tego nie zrobię. Zacząłem używać koców, ale koce drapały, zacząłem używać poduszek, ale poduszki też drapały, więc wszystko wróciło do normy. Nie zostałem wychowany zbyt religijnie, ponieważ moi rodzice chodzili do katolickich szkół, ale wierzę w Boga. Nigdy nie nazwałem mojego Boga, jeśli wiesz, co mam na myśli. Mam nadzieję, że mimo wszystko Go nie zawiodłem. Nawiasem mówiąc, tata odbył poważną rozmowę z rodzicami tego chłopaka. Jego matka była bardzo zła i krzyczała na niego, a jego ojciec zachowywał się spokojnie. Mój tata za bardzo się do nich nie przyczepiał. Nie powiedział im, że kiepsko wychowali swojego syna, czy coś takiego. Dla niego najważniejsze było to, żeby ich syn trzymał się z daleka od jego córki. Kiedy uzgodnili stanowiska w tej sprawie, zostawił ich samym sobie i wrócił do swojej rodziny. Przynajmniej tak to ujął. Zapytałem tylko tatę, czy ten chłopak miał jakieś problemy w domu. Jak tata myśli, czy jego rodzice go bili? Odpowiedział mi, żebym się zajął swoimi sprawami. Ponieważ nie wiedział

nic na ten temat, nie pytał o to, a poza tym nie sądzi, żeby to miało jakieś znaczenie. – Nie każdy ma jakąś łzawą historię, Charlie. A nawet jeśli, to nie jest żadne usprawiedliwienie. To wszystko, co miał do powiedzenia. A potem oglądaliśmy telewizję. Siostra ciągle jest na mnie wściekła, ale tata powiedział, że dobrze zrobiłem. Mam nadzieję, ale czasami trudno powiedzieć, co jest dobre. Twój Charlie 28 października 1991 Drogi Przyjacielu! Przepraszam, że w ciągu ostatnich tygodni nie pisałem do Ciebie, ale starałem się „uczestniczyć”, jak mówi Bill. To dziwne, ale czasami, kiedy czytam jakąś książkę, wydaje mi się, że jestem jednym z bohaterów. Także kiedy piszę listy, przez następne dwa dni myślę o tym, co też ja w nich powypisywałem. Nie wiem, czy to dobrze czy źle. W każdym razie staram się uczestniczyć. Książka, którą Bill dał mi do przeczytania, to Piotruś Pan J.M. Barriego. Wiem, o czym pomyślisz. O komiksie pod tym samym tytułem o zagubionym chłopcu. Książka jest dużo lepsza. Opowiada o chłopcu, który nie chciał dorosnąć, a kiedy Wendy dorasta, on czuje się zdradzony. Przynajmniej tak to zrozumiałem. Bill dał mi tę książkę, żebym wyciągnął z jej lektury jakąś lekcję. Na szczęście to wszystko dzieje się tylko w książce, a ponieważ to świat baśni, nie mogę udawać żadnego z bohaterów. W ten sposób mogłem czytać, nie tracąc kontaktu z rzeczywistością. Jeśli chodzi o moje uczestnictwo w życiu, to staram się chodzić na różne imprezy w szkole. Jest za późno, żeby zapisać się do jakiegoś klubu czy gdzieś, ale na co mogę, to chodzę. Na przykład na mecze futbolowe absolwentów czy na tańce, mimo że ciągle nie mam dziewczyny. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kiedyś pojawię się na meczu absolwentów, ale zabawnie było udawać, że to właśnie taki mecz. Spotkałem Patricka i Sam siedzących na swoich zwykłych miejscach na trybunach i zacząłem się zachowywać, jakbym nie widział ich od lat, mimo że widziałem ich tego popołudnia w czasie lunchu, kiedy jadłem pomarańczę, a oni palili papierosy. – Patrick, to ty? Sam... kopę lat. Kto wygrywa? Boże, college to taka męka. Mój profesor kazał mi w tym tygodniu przeczytać dwadzieścia siedem książek, a moja dziewczyna chce, żebym jej namalował transparenty na wiec protestacyjny we wtorek. Pokażemy władzom college’u, że naprawdę o coś nam chodzi. Tata gra w golfa, a mama w tenisa od rana do wieczora. Musimy się znowu spotkać. Zostałbym, ale muszę odebrać siostrę z warsztatów psychologicznych. Robi duże postępy. Fajnie było was zobaczyć. I sobie poszedłem. Na stoisku z jedzeniem kupiłem trzy pudełka nachos i butelkę dietetycznej coli dla Sam. Wróciłem i dałem Patrickowi i Sam nachos, a Sam colę. Sam się uśmiechnęła. Nie uważa, że jestem szalony, kiedy udaję różne rzeczy, i to jest super. Patrick też jest w porządku, ale teraz nie zwracał na mnie uwagi, bo śledził mecz i darł się na Brada, rozgrywającego. Sam powiedziała mi, że po meczu idą z Patrickiem do kumpla na imprezę. A potem spytała, czy chcę iść z nimi. Powiedziałem, że tak, bo nigdy wcześniej nie byłem na imprezie,

chociaż widziałem raz imprezę u mnie w domu. Moi rodzice pojechali wtedy do Ohio na pogrzeb czy tam ślub bardzo dalekiego kuzyna. Nie pamiętam, co to było. Kazali mojemu bratu opiekować się domem. Miał wtedy szesnaście lat. Brat wykorzystał tę okazję, żeby urządzić huczną imprezę z piwem itd. Kazali mi siedzieć w pokoju. Było fajnie, bo w moim pokoju wszyscy zostawiali płaszcze i mogłem pogrzebać w ich kieszeniach. Co dziesięć minut wpadała pijana dziewczyna albo chłopak, żeby zobaczyć, czy mogą się poobściskiwać czy coś takiego. Potem zauważali mnie i wychodzili. Oprócz jednej pary. Ta para która, jak się później okazało, była bardzo popularna i bardzo zakochana, weszła do mojego pokoju i spytała, czy mogą zostać. Powiedziałem im, że brat i siostra kazali mi tu siedzieć, a oni spytali, czy mogą mimo wszystko wykorzystać mój pokój, chociaż ja w nim jestem. Powiedziałem, że nie widzę przeszkód, więc zamknęli drzwi i zaczęli się całować. I to jak. Po paru minutach chłopak zaczął majstrować przy bluzce dziewczyny, a jej się to nie spodobało. – Przestań, Dave – protestowała. – Co? – Tu jest dziecko. – Spokojnie, wszystko w porządku. I dalej majstrował przy jej bluzce, a im bardziej mówiła „nie”, tym energiczniej majstrował. Po paru minutach przestała protestować, chłopakowi udało się zdjąć jej bluzkę, pod którą miała biały koronkowy biustonosz. Zupełnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Wkrótce chłopak zdjął jej biustonosz i zaczął całować jej biust. Potem wsadził jej ręce w spodnie, a ona zaczęła jęczeć. Myślę, że obydwoje byli bardzo pijani. Próbował ściągnąć jej spodnie, ale ona zaczęła wtedy strasznie płakać. Chłopak zsunął swoje spodnie i majtki do kolan. – Proszę, Dave, nie. Chłopak zaczął wtedy przemawiać do niej łagodnie i mówił, jak ładnie wygląda i tym podobne, a ona chwyciła jego penisa i zaczęła nim poruszać. Żałuję, że nie mogę tego jakoś ładniej opisać, nie używając słów w rodzaju „penis”, ale tak właśnie było. Po paru minutach chłopak popchnął głowę dziewczyny na dół i wtedy ona zaczęła całować jego penisa. Ciągle przy tym płakała. Wreszcie przestała płakać, bo wsadził jej penisa do buzi i w takiej sytuacji nie da się już chyba płakać. Przestałem na to patrzeć, bo zrobiło mi się niedobrze, ale oni ciągle to robili i robili też inne rzeczy, a ona wciąż mówiła „nie”. Ciągle słyszałem, jak to mówi, chociaż zatkałem uszy. Siostra przyniosła mi czipsy i kiedy weszła, oni zaraz przestali. Była zakłopotana, ale nie tak bardzo jak ta dziewczyna. Chłopak wyglądał na zadowolonego z siebie. Nic nie powiedział. Kiedy wyszli, siostra spytała: – Czy oni wiedzieli, że tu jesteś? – Tak. Spytali mnie, czy mogą zostać w pokoju. – Dlaczego ich nie powstrzymałeś? – Nie wiedziałem, co oni robią. – Ty zboczeńcu. To były ostatnie słowa, które powiedziała moja siostra, zanim wyszła z miską czipsów. Opowiedziałem o tym Patrickowi i Sam i oboje zamilkli. Sam powiedziała, że chodziła kiedyś z Dave’em, chwilę przed tym, zanim wstąpił do punkowej kapeli, a Patrick powiedział, że słyszał o tej imprezie. Nie byłem tym zaskoczony, bo impreza stała się legendarna. Przynajmniej to słyszałem, kiedy mówiłem, kim jest mój starszy brat. Kiedy przyjechała policja, znaleźli mojego brata śpiącego na dachu. Nikt nie wiedział, jak

się tam dostał. Siostra urzędowała w pralni z jakimś starszym gościem. On był wtedy na pierwszym roku studiów. Rodzice przychodzili do nas po swoje dzieci. Mnóstwo dziewczyn płakało i wymiotowało, większość chłopaków uciekła. Mój brat miał straszne kłopoty, a rodzice odbyli z siostrą poważną rozmowę na temat ulegania złym wpływom. I tak to było. Chłopak o imieniu Dave jest teraz w ostatniej klasie. Gra w drużynie futbolowej jako skrzydłowy. Oglądałem koniec meczu, kiedy Dave złapał rzut z przyłożenia od Brada i dzięki temu nasza szkoła wygrała. Ludzie szaleli na trybunach, ale ja myślałem tylko o imprezie. Myślałem o tym od dłuższego czasu i spojrzałem na Sam. – On ją zgwałcił, prawda? – spytałem. Sam przytaknęła w milczeniu. Nie wiem, czy była smutna, czy po prostu wiedziała więcej niż ja. – Powinniśmy komuś o tym powiedzieć, co? Sam pokręciła głową. Wytłumaczyła mi, że bardzo trudno byłoby to udowodnić, zwłaszcza w liceum, gdzie chłopak i dziewczyna są lubiani i zakochani. Następnego dnia na imprezie absolwentów widziałem, jak razem tańczyli, Dave i jego dziewczyna. Naprawdę się wkurzyłem. Byłem tak wściekły, że aż sam się tego przestraszyłem. Zastanawiałem się, czy może podejść do Dave’a i porządnie mu przyłożyć, tak jak porządnie przyłożyłem Seanowi. I chyba bym to zrobił, gdyby nie Sam, która objęła mnie ramieniem, jak to ma w zwyczaju. Uspokoiła mnie i chyba dobrze, bo gdybym zaczął bić Dave’a, dostałbym jeszcze większego szału. Myślę, że jeszcze bardziej bym się wkurzył. Zdecydowałem, że zrobię coś lepszego: spuszczę mu powietrze z kół. Sam wiedziała, jak wygląda jego samochód. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafił opisać moje uczucia po meczu absolwentów tamtej piątkowej nocy. Mogę tylko powiedzieć, że były ciepłe. Tamtego wieczoru Sam i Patrick zabrali mnie na imprezę i siedziałem między nimi w pick-upie Sam. Sam uwielbia ten samochód, bo pewnie przypomina jej ojca. Poczułem się niesamowicie, kiedy Sam poprosiła Patricka, żeby znalazł jakąś stację w radiu. Szukał i ciągle były reklamy i reklamy, i jakaś beznadziejna piosenka o miłości z powtarzającym się często słowem baby. I znowu reklamy. Wreszcie znalazł tę cudowną piosenkę o chłopcu. Przestaliśmy rozmawiać. Sam stukała rytmicznie palcami o kierownicę, Patrick wystawił rękę na zewnątrz i łapał nią powietrze. A ja siedziałem między nimi. Kiedy piosenka się skończyła, powiedziałem: – Czuję nieskończoność. Sam i Patrick popatrzyli na mnie, jakbym powiedział jakąś rewelację. Wszystko dlatego, że ta piosenka była genialna i wsłuchiwaliśmy się w nią tak uważnie. Tych pięć minut było naprawdę istotne, czuliśmy się szczęśliwi, że jesteśmy młodzi. Kupiłem potem płytę z tą piosenką. Powiedziałbym Ci, co to było, ale to naprawdę nie będzie to samo, kiedy jedziesz na swoją pierwszą w życiu imprezę, siedzisz na środkowym siedzeniu w pick-upie z dwójką miłych ludzi, a w dodatku zaczyna padać. Dojechaliśmy do domu, w którym była impreza, i Patrick zastukał w umówiony sposób. Trudno to opisać, bo zapukał właściwie bez dźwięku. Drzwi się otworzyły i pokazał się w nich facet z kręconymi włosami. – Patrick znany jako Patty, znany jako Nic? – Bob. Drzwi otworzyły się szerzej i starzy kumple się uściskali. Potem uściskali się Sam i Bob, a Sam powiedziała: – To jest nasz przyjaciel Charlie. Nie uwierzysz, ale Bob uściskał także mnie! Kiedy wieszaliśmy kurtki, Sam powiedziała,

że Bob jest „naćpany jak pieprzona świnia”. Musiałem to zacytować, mimo że jest w tym przekleństwo. Impreza odbywała się w piwnicy przerobionej na salon. Pomieszczenie było strasznie zadymione i wszyscy byli starsi ode mnie. Jakieś dwie dziewczyny, chyba z ostatniej klasy, pokazywały sobie tatuaże i kolczyki w pępkach. Chłopak, który nazywał się Fritz jakiś tam, napychał się ciastkami. Jego dziewczyna mówiła do niego o prawach kobiet, a on tylko powtarzał: „Wiem, dziecinko, wiem”. Sam i Patrick zaczęli palić papierosy. Kiedy rozległ się dzwonek, Bob poszedł otworzyć. Po chwili wrócił, dał każdemu puszkę piwa i przyprowadził nowych gości. To była Maggie, która zaraz chciała iść do toalety, i Brad, rozgrywający ze szkolnej drużyny futbolowej. Nie żartuję! Nie wiem, dlaczego byłem tym tak przejęty, ale myślę, że jeśli widuje się kogoś na korytarzu czy na boisku, czy gdzieś tam, to fajnie się przekonać, że jest prawdziwy. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili i zadawali mi mnóstwo pytań. Chyba dlatego, że byłem najmłodszy i może nie chcieli, żebym czuł się nieswojo, zwłaszcza kiedy powiedziałem, że nie będę pił piwa. Kiedyś piłem piwo z bratem, kiedy miałem dwanaście lat, i wiem, że mi nie smakuje. To całkiem proste. Pytali, w której jestem klasie i kim chciałbym zostać, gdy dorosnę. Jestem pierwszakiem i na razie nie mam pojęcia, kim chcę zostać. Rozejrzałem się i zauważyłem, że Sam i Patrick wyszli z Bradem. Wtedy Bob zapytał: – Masz ochotę na ciasto czekoladowe? – Tak, proszę. Byłem głodny, bo zwykle po meczu Sam i Patrick zabierali mnie do Big Boya, i myślę, że się do tego przyzwyczaiłem. Zjadłem ciasto, które jakoś dziwnie smakowało, ale było to jednak ciasto czekoladowe. Ale nie takie zwykłe. Ponieważ jesteś starszy, myślę, że wiesz, co to był za rodzaj ciasta. Po półgodzinie całe pomieszczenie zaczęło się chwiać. Rozmawiałem z jedną z tych dziewczyn z kolczykiem w pępku i wydawało mi się, że to film. Zacząłem gwałtownie mrugać, rozglądać się, a muzyka płynęła ciężko jak woda. Wróciła Sam i kiedy mnie zobaczyła, naskoczyła na Boba: – Coś ty, do diabła, zrobił? – Przestań, Sam. On to lubi. Spytaj go. – Jak się czujesz, Charlie? – Lajtowo. – Widzisz? Bob zaczął się zachowywać jakoś nerwowo, później mi powiedziano, że to była paranoja. Sam usiadła obok mnie i wzięła mnie za rękę. – Czy masz jakieś przywidzenia, Charlie? – Widzę światło. – Dobrze się czujesz? – Mhmm. – Chce ci się pić? – Mhmm. – Co chcesz do picia? – Koktajl mleczny. Wszyscy oprócz Sam wybuchnęli śmiechem. – On jest kompletnie ujarany. – Jesteś głodny, Charlie?

– Mhmm. – Co byś zjadł? – Koktajl mleczny. Nie wiem, czy kiedykolwiek śmiali się bardziej, mimo że to, co powiedziałem, wcale nie było śmieszne. Sam podała mi rękę i pomogła stanąć na wirującej podłodze. – Chodź, zrobię ci koktajl. Kiedy wychodziliśmy, Sam syknęła do Boba: – Ale z ciebie dupek. W odpowiedzi Bob się roześmiał. W końcu Sam też się roześmiała. A ja byłem zadowolony, że wszyscy wyglądali na zadowolonych. Poszliśmy z Sam do kuchni i Sam zapaliła światło. O rany! Nie mogłem uwierzyć, jak jasno się zrobiło. Zupełnie jak po wyjściu z kina albo z teatru w dzień, kiedy nie można uwierzyć, że na dworze wciąż jest dzień. Sam wyjęła lody, mleko i blender. Spytałem, gdzie jest łazienka, a ona wskazała mi ją palcem zupełnie tak, jakby to był jej dom. Myślę, że dużo bywali w tym domu z Patrickiem, kiedy Bob był jeszcze w liceum. Kiedy wyszedłem z łazienki, usłyszałem jakieś odgłosy dobiegające z pokoju, w którym zostawiliśmy płaszcze. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że Patrick i Brad się całują. Był to jakiś taki nieśmiały, ukradkowy pocałunek. Usłyszeli mnie i odwrócili się w moją stronę. Pierwszy odezwał się Patrick: – Czy to ty, Charlie? – Sam robi dla mnie koktajl – oznajmiłem. – Co to za dzieciak? – spytał Brad. Był zdenerwowany, ale inaczej niż Bob. – To mój przyjaciel. Nie bój się. Patrick wyprowadził mnie z pokoju, zamknął drzwi, położył ręce na moich ramionach i popatrzył mi w oczy. – Brad nie chce, żeby ludzie wiedzieli. – Dlaczego? – Bo się boi. – Dlaczego? – Bo on jest... poczekaj... jesteś upalony? – Tak mówili na dole. Sam robi dla mnie koktajl. Patrick próbował powstrzymać się od śmiechu. – Posłuchaj, Charlie, Brad nie chce, żeby ludzie wiedzieli. Obiecaj, że nikomu nie powiesz. To będzie nasza mała tajemnica. Dobrze? – Dobrze. – Dzięki. Patrick odwrócił się i wrócił do pokoju. Słyszałem przyciszone głosy, Brad był zdenerwowany, ale pomyślałem, że to nie moja sprawa, więc wróciłem do kuchni. Muszę powiedzieć, że to był najlepszy koktajl, jaki piłem w życiu. Był tak przepyszny, że prawie się przestraszyłem. Zanim wyszliśmy z imprezy, Sam puściła mi kilka swoich ulubionych piosenek. Jedna nazywała się Blackbird. Inna MLK. Obie były bardzo piękne. Wymieniam ich tytuły, bo były genialne, również kiedy słuchałem ich na trzeźwo. Zanim wyszliśmy, wydarzyła się jeszcze jedna ciekawa rzecz. Patrick zszedł na dół, a Brad gdzieś zniknął. Patrick się uśmiechał, a Bob zaczął się nabijać, że Patrick zakochał się w rozgrywającym. Patrick się z tego śmiał. Chyba nie widziałem jeszcze tak śmiejącego się

Patricka. Potem Patrick wskazał na mnie i powiedział do Boba: – Aparat z niego, nie? Bob pokiwał głową. Wtedy Patrick powiedział coś, czego chyba nigdy nie zapomnę: – On jest takim cichym obserwatorem. Na to Bob pokiwał głową jeszcze energiczniej. Pozostali również. Zacząłem się denerwować w podobny sposób jak Bob, ale Patrick zaczął mnie uspokajać. Usiadł obok mnie. – Wszystko widzisz, nie komentujesz i wszystko rozumiesz. Nie wiedziałem, że ktokolwiek ma jakieś zdanie na mój temat. Nie wiedziałem, że w ogóle mnie zauważają. Siedziałem na podłodze w piwnicy, na mojej pierwszej prawdziwej imprezie, między Sam i Patrickiem, i przypomniałem sobie, że Sam powiedziała Bobowi, że jestem jej przyjacielem. A Patrick to samo powiedział Bradowi. Rozpłakałem się. I nikogo to nie zdziwiło. Bob podniósł szklankę i poprosił wszystkich, żeby zrobili to samo. – Za Charliego. I wszyscy powtórzyli: – Za Charliego. Nie wiem, dlaczego to zrobili, ale było to dla mnie bardzo ważne. Szczególnie że zrobiła to również Sam. Zwłaszcza ona. Opowiedziałbym Ci więcej o imprezie absolwentów, ale teraz myślę, że najlepszą rzeczą było spuszczenie powietrza z kół w samochodzie Dave’a. Próbowałem tańczyć, jak doradzał mi Bill, ale lubię piosenki, do których nie da się tańczyć, więc niewiele tańczyłem. Sam ślicznie wyglądała w sukience, ale próbowałem nie zwracać na to uwagi, bo staram się nie myśleć o niej w ten sposób. Zauważyłem, że Brad i Patrick nie rozmawiali przez cały kawałek, bo Brad tańczył z cheerleaderką o imieniu Nancy, która jest jego dziewczyną. Zauważyłem też, że choć kto inny przyszedł po moją siostrę przed imprezą, tańczyła z chłopakiem, z którym nie powinna była tańczyć. Po tym tańcu odjechaliśmy pick-upem Sam. Tym razem prowadził Patrick. Kiedy zbliżaliśmy się do tunelu, Sam poprosiła go, żeby zjechał na bok. Nie wiedziałem, o co chodzi. Sam weszła na tył pick-upa ubrana tylko w wieczorową sukienkę. Kazała Patrickowi ruszyć i uśmiechała się w ten swój sposób. Chyba robili to już wcześniej. Patrick ruszył bardzo szybko i tuż przed wjazdem do tunelu Sam wstała, a wiatr zaczął szarpać jej sukienką. Kiedy wjechaliśmy do tunelu, wszystkie dźwięki rozproszyły się w próżni i zastąpiła je piosenka puszczona z kasety. Piękna piosenka pod tytułem Landslide. Sam zaczęła bardzo śmiesznie krzyczeć na całe gardło. I tyle. Dojechaliśmy do miasta. Światła w oknach i wszystko, co wprawia cię w zadziwienie. Sam usiadła i wybuchnęła śmiechem. Patrick też. I ja również zacząłem się śmiać. I przysięgam, że w tamtej chwili byliśmy nieskończonością. Twój Charlie Zamówienie eClicto/65277

CZĘŚĆ II