Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 040 853
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań642 619

Jordan Penny - Droga do kariery

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.0 MB
Rozszerzenie:pdf

Jordan Penny - Droga do kariery.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse J
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 106 osób, 67 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 219 stron)

Penny Jordan Droga do kariery

ROZDZIAŁ PIERWSZY Selina zerknęła nerwowo na zegarek, poprawiła się na krześle i złożyła ręce na kolanach. Z wszystkich sił starała się nadać swej postawie pozory spokoju. Wątpliwości, jakie opadły ją od nowa, nie mają sensu, zwłaszcza po tylu walkach wewnętrznych, które, wydawało się, miała już za sobą. Po kilkakrot­ nym rozważeniu wszystkich za i przeciw uznała, że ma przed sobą tylko jedną drogę. Nieskorzystanie z okazji, która sama wpadła jej w ręce, byłoby z jej strony karygodnym tchórzostwem. Trudne doświadczenia lat dzieciństwa i dorastania nauczyły Selinę, iż niepewność i tchórzostwo przyno­ szą jedynie ból i dodatkowe upokorzenia. Niemniej,

kiedy jej obecny szef powiedział o wolnej posadzie, Selina w pierwszym odruchu była gotowa podzięko­ wać za jego troskę i powiedzieć, że nie skorzysta z propozycji. Jednakże po namyśle doszła do wnios­ ku, że sędzia, po pierwsze, nie zrozumiałby jej braku zainteresowania, a po wtóre, mógłby zacząć zadawać niewygodne pytania. Zresztą lękom i obawom Seliny towarzyszyła sprzeczna z nimi nieodparta pokusa poznania prawdy o sobie i chęć odnalezienia się w nowej sytuacji. Toteż ta wysoka, piękna dziewczyna o lśniących blond włosach wyprostowała się dzielnie, opanowu­ jąc drżenie. Selina urodę odziedziczyła po matce, a wzrost po ojcu. Bardzo zmysłowe rysy jej twarzy powodowały, że liczni wielbiciele nie mogli wyjść ze zdumienia, spotykając się z jej strony z chłodną, wręcz pogardliwą odprawą. Nie domyślali się, że pod pozorami chłodu kryją się wstyd i lęk. Kiedy Selina studiowała w Oksfordzie, pewien dowcipniś nadał jej przydomek Alaska w ogniu - na zewnątrz buchający żar, a w głębi lodowaty chłód. Pogodziła się z tym, uznając, że lepiej uchodzić za kobietę oziębłą niż za łatwą zdobycz. Oczy Seliny lekko pociemniały, mięśnie napięły się. Nie pora teraz na rozpamiętywanie przeszłości! O czym jed­ nak ma myśleć w tej chwili, jeśli nie o przeszłości? Łatwa zdobycz - określenie, jakim dawno temu nazwał matkę jeden z jej kochanków, na zawsze utkwiło Selinie w pamięci. Zbyt wiele lat żyła pod

Penny Jordan 7 ciężarem tego wspomnienia, borykając się z nada­ nym nie jej, ale jednak rzucającym na nią cień określeniem, aby kiedykolwiek o nim zapomnieć. Stosunki z matką nigdy nie układały się dobrze. - Wrodziłaś się w swojego ojca! - powiedziała jej kiedyś matka ze złością, a mała Selina wyciągnęła wniosek, iż z tego powodu nikt jej nie kocha. Zwłasz­ cza jeśli się pomyśli... - Panno Thorn? - Uprzejmy głos sekretarki wy­ rwał Selinę z zamyślenia. - Sir Gerald może już panią przyjąć. Pozwoli pani ze mną? Gabinet, w którym unosił się niemal namacalny zapach szacowności i bogactwa, w pełni odzwier­ ciedlał wysoką pozycję jednego z najwybitniejszych prawników Anglii. Selinie zwilgotniały ręce. W tej chwili najchętniej odwróciłaby się na pięcie i uciekła, nie oglądając się za siebie. Jesteś żałosna, powiedziała sobie. Czego tu idiotko szukasz? Przyszłaś ubiegać się o posadę osobistej asystentki sir Geralda, upomniała się w duchu, stając przed swym potencjalnym praco­ dawcą. Był to wysoki mężczyzna o bujnej siwej czup­ rynie. Selina znała go ze zdjęć, które jednak nie oddawały w pełni charakteru jego twarzy. Znaczące ją zmarszczki i bruzdy, wyżłobione chyba nie tylko przez wiek, ale i skłonność do przyjaznego uśmiechu, zaskoczyły ją i trochę zbiły z tropu. - Witam panią. - Kiedy wyciągnął do niej rękę,

8 DROGA DO KARIERY Selina miała w pierwszej chwili ochotę rzucić mu się na szyję. Mężczyzna popatrzył na nią dobrotliwie, jakby wyczuwał jej wahanie. Szybko się opanowała i z kon­ wencjonalnie uprzejmym uśmiechem podała mu dłoń. Uścisk jego ręki był mocny, ale nie władczy. - Proszę łaskawie usiąść. Oddychaj głęboko i zachowaj spokój, upomniała się Selina, spełniając jego życzenie. To, że umiała się dziś poruszać ze swobodą i gracją, kosztowało ją wiele trudu. Była kiedyś nad wiek wysoką i tycz­ kowatą dziewczyną, która nie czuła się dobrze we własnym ciele. Długo nie chciała przyjąć do wiado­ mości, iż nie wystarczy dbać o rozwój umysłu. Dużych zmian dokonały w niej studia w Oksfor­ dzie, niemniej pewne urazy pozostały. Nigdy nie pozbyła się niechęci do przeciwnej płci. Ten trudny do opanowania uraz lubił dawać o sobie znać w naj­ mniej stosownych momentach, a Selina tłumaczyła sobie wówczas, że jej odruchy wynikają z zakorze­ nionego w podświadomości poczucia winy i wstydu. Kiedy była na uniwersytecie, pewien odrzucony wielbiciel zapytał ją kiedyś, skąd biorą się jej zaha­ mowania i dlaczego z takim uporem strzeże swego dziewictwa. W tamtym czasie potrafiła już dać na to pytanie odpowiedź; zdążyła poznać siebie i innych na tyle, by z dystansem analizować swe uczucia. Jed­ nakże wiedza o własnym wnętrzu nie wystarczała, aby móc je zmienić.

Penny Jordan 9 Kiedyś, dawno temu, marzyło się Selinie posiada­ nie takiego gabinetu jak ten, w którym siedziałaby jako uznany i szanowany prawnik. Niestety, rzeczy­ wistość przekreśliła to marzenie, razem z wieloma innymi. Opiekunowie dzieci z zastępczych rodzin mają na ogół za mało pieniędzy, aby zapewnić swoim wychowankom odpowiednio wysokie wykształce­ nie. Selina przeżyła w związku z tym gorzkie roz­ czarowanie, z którym jednak zdołała się pogodzić, i oto dziś ubiegała się o posadę pozwalającą nawiązać niemal bezpośredni kontakt z tą stroną praktyki prawnej, która najbardziej ją interesowała. Tymczasem jej potencjalny pracodawca rozpo­ czął rozmowę, zadając na początek proste pytania, mające, jak podejrzewała, sprawić, by poczuła się swobodnie, a które zarazem pozwoliły jej przyjrzeć się swemu przyszłemu szefowi. Starała się to robić możliwie obiektywnie, opanowując gorące emocje, jakie budził w niej jego widok. Czego się spodziewała? Że natychmiast ją rozpo­ zna? Odruchowo zacisnęła wargi. Powinna raczej oczekiwać natychmiastowego wyrzucenia za drzwi. Nie powinna była przychodzić tutaj; należało po­ stąpić zgodnie z pierwszym odruchem i wymówić się od ubiegania się o tę posadę. Pracując pod jego kierunkiem, będzie wystawiona na nieustanne udrę­ ki. Ileż to lat musiała nad sobą usilnie pracować, ucząc się kontrolować swe odruchy? I po co? Po to, żeby mimo wszystko przyjść tutaj i w jednej chwili

10 DROGA DO KARIERY zmarnować tamten wieloletni wysiłek! Ale przyszłaś, i tego już nie odwrócisz, upomniała się w duchu. Próbując oderwać się od swoich denerwujących myśli, skoncentrowała uwagę na pierwszym przed­ miocie, jaki wpadł jej w oczy. Była to pokaźnych rozmiarów fotografia przedstawiająca sir Geralda i jego żonę w otoczeniu licznego grona dorosłych osób oraz dzieci. Sir Gerald zauważył jej spojrzenie. - Dostałem to zdjęcie w prezencie od żony z oka­ zji ostatniej rocznicy naszego ślubu - powiedział z uśmiechem, biorąc zdjęcie do ręki. Selina zmusiła się do skrzywienia ust, z trudem opanowując mdłości i przeklinając się w duchu za to, że naraża się z własnej woli na tak przykre przeżycia. - Jeżeli dojdziemy do porozumienia w sprawie pani pracy, na pewno będzie miała pani okazję poznać moją rodzinę. Przerwę wakacyjną spędzam zwykle w rodzinnej posiadłości w Dorset i stamtąd kieruję pracą kancelarii. Selina milcząco skinęła głową. Wiedziała wszyst­ ko o posiadłości sir Geralda w hrabstwie Dorset i o jego rodzinie. - A więc to mój przyjaciel sędzia Seaton powia­ domił panią o wakującej u nas posadzie? - ciągnął tymczasem starszy pan. - No, no, ma pani bardzo wysokie kwalifikacje... Nie myślała pani nigdy o zo­ staniu adwokatem?

Penny Jordan 11 Jego pytanie, skądinąd naturalne i zrozumiałe, było bolesne niby dotknięcie nie do końca zagojonej rany. Na policzki Seliny wystąpiły rumieńce. - O niczym innym w życiu nie marzyłam - za­ częła, opanowując emocje. Po sekundzie dodała: - Niestety, były problemy natury finansowej. - Ach tak, no tak, rozumiem. - Na moment zapadła cisza, lecz po krótkiej chwili na twarz sir Geralda powrócił życzliwy uśmiech. - Nasza kan­ celaria prowadzi wiele spraw, przy czym najwięcej pracy spada na mojego siostrzeńca, Piersa Greshama, który, podobnie jak ja, ma tytuł królewskiego pra­ wnika. - Powiedział to z widoczną dumą, wzbudza­ jąc w sercu Seliny irracjonalny odruch niechęci do jego nieznanego siostrzeńca. Następnie sir Gerald zaczął wyjaśniać, na czym miałaby polegać jej praca, zadając przy okazji kilka pytań, na które Selina udzieliła bezbłędnych odpowiedzi. W pochwale jej wysokich kwalifikacji nie było cienia przesady, były one wręcz za wysokie jak na posadę, o którą się ubiegała, niemniej Selina wiedziała, że powinna się ucieszyć, kiedy sir Gerald oznajmił: - Byłbym szalo­ ny, gdybym z miejsca pani nie zatrudnił, nie sądzi pani? Nagły odruch lęku zamknął jej w pierwszej chwili usta. Jeśli została jej jeszcze szczypta rozsądku, powinna oświadczyć, że rezygnuje. Doznany przed chwilą ból dał jej próbkę tego, co będzie musiała przeżywać każdego dnia, jeśli przyjmie pracę w jego

12 DROGA DO KARIERY kancelarii. Zarazem jednak trawiąca ją od dawna pokusa bardzo silnie dawała o sobie znać i w rezul­ tacie, sama nie bardzo wiedząc, jak do tego doszło, odparła, że dziękuje i bardzo się cieszy. - No to wspaniale - odparł sir Gerald, obdarzając Selinę pełnym szczerej życzliwości uśmiechem. Obserwując starego prawnika, każdy musiał dojść do wniosku, że w jego przypadku pozory nie mogą mylić: był niewątpliwie człowiekiem o silnej woli i złotym sercu, całkowicie oddanym służbie sprawie­ dliwości. - A więc najważniejsze mamy za sobą. Powinni­ śmy teraz, jeśli pani pozwoli, wyjaśnić kilka spraw natury osobistej. Pani rodzice nie żyją, czy tak? Selina kurczowo zacisnęła dłonie, wbijając sobie paznokcie w ciało. - Tak - odparła szybko. - Wypadek samochodo­ wy. Miałam wtedy jedenaście lat. - A potem wychowywała się pani w rodzinie zastępczej? - Byłam za duża na adopcję. - Z jakim spokojem, jakim chłodnym, opanowanym tonem odpowiada na jego pytania! - Nie miała pani dalszych krewnych? Jego współczujący ton był nie do zniesienia. Miała ochotę go uderzyć, ale zamiast tego odparła: - Nie, nie mam żadnych krewnych. - Nie powin- na teraz myśleć o dziadkach, którzy mogliby oszczę­ dzić dorastającej dziewczynce tułania się po obcych

Penny Jordan 13 ludziach, gdyby już wcześniej nie wyrzekli się swojej córki, która przyniosła im wstyd i cierpienie, i nie odmówili wszelkiej pomocy zarówno jej, jak i swojej nieślubnej wnuczce. Dziadkowie byli tylko jednym z ogniw długiego łańcucha upokorzeń, jakich w życiu zaznała, łań­ cucha, któremu początek dał jej ojciec, człowiek, który w bezduszny i okrutny sposób wyparł się jej matki wobec całego świata w trakcie nagonki praso­ wej, której odpryski naznaczyły całą egzystencję Seliny, pozostawiając w jej duszy niezagojone rany. Tym człowiekiem był mężczyzna siedzący teraz naprzeciw niej za biurkiem, na którym stała budząca zaufanie rodzinna fotografia. Mężczyzna reprezen­ tujący prawo tego kraju w jego najszacowniejszej postaci, który obiecywał jej zachłannej, niemądrej matce gwiazdkę z nieba, a zamiast tego obdarzył ją tylko niechcianym dzieckiem. No, niezupełnie tak, poprawiła się w duchu Selma. Początkowo matka nie miała nic przeciwko dziecku, którym miała nadzieję się posłużyć w zażartej woj­ nie, jaką wytoczyła żonie swego kochanka, usiłując zmusić go do małżeństwa. A kiedy jej plany spełzły na niczym, zemściła się na nim, opowiadając dzien­ nikarzom o swoim romansie, Selina nie była pewna, ile miała lat w chwili, gdy po raz pierwszy zdała sobie sprawę ze swojej odmienności. Chyba zaraz po pójściu do przedszko­ la, gdzie obcy ludzie zaczęli ją z upodobaniem

14 DROGA DO KARIERY fotografować, prosząc o ładny uśmiech do kamery. Cały koszmar sytuacji zwalił się na nią jednak dopiero wtedy, gdy jako mniej więcej siedmioletnia dziewczynka zaczęła rozumieć, dlaczego ludzie tak bardzo się nią interesują i o czym szepczą za jej plecami. Niekiedy odnosiła wrażenie, że cały świat zna na pamięć historię jej pochodzenia. Matka opowiadała o tym na prawo i na lewo bez najmniejszego skrępo­ wania. Selina do dziś nie mogła jej tego darować. W tamtych latach matka nadal stanowiła niezłą gratkę dla brukowej prasy i umiała to wykorzys­ tywać. Historia jej romansu ze znanym i szanowa­ nym prawnikiem, który najpierw obiecywał kochan­ ce, że porzuci dla niej żonę i dzieci, a potem odszedł od niej, w dodatku zostawiając ją w ciąży - stała się poniekąd skandalem roku. Niektóre gazety sugerowały wprawdzie, iż kobie­ ta celowo zaszła w ciążę, chcąc tym podstępnym sposobem zmusić swego kochanka do małżeństwa, a Selina znała matkę na tyle, by wiedzieć, że była do tego zdolna, niemniej zdawała sobie również sprawę, iż do poczęcia dziecka potrzeba dwojga. Selina na zawsze zapamiętała tamte lata, kiedy każdy napotkany człowiek rozpoznawał w niej nie­ ślubną córkę Geralda Harveya. W samym fakcie bycia nieślubnym dzieckiem nie byłoby nic złego, w końcu wśród jej szkolnych kolegów i koleżanek było sporo dzieci pochodzących z niepełnych rodzin.

Penny Jordan 15 Co było w tym wszystkim naprawdę dojmujące i upokarzające, to poczucie odrzucenia, gorzka myśl, że ojciec wyparł się jej, wybrał nie ją, ale swoje pozostałe dzieci, i że kariera okazała się dla niego ważniejsza od własnej córki. Żywiąc jako dziecko wobec ojca nienawistne uczucia, Selina zarazem miała dla matki głęboką pogardę. Cierpiała męki, kiedy matka pokazywała ją ludziom niby jakiś ciekawy wybryk natury. Dobrze pamiętała gorzki wstyd, z jakim czytała sensacyjne nagłówki na swój temat w wykradzionej z publicznej czytelni gazecie. Finansowo matka nieźle się obłowiła na swoim romansie. Ale chociaż otrzymała pokaźną sumę, nieraz skarżyła się córce, że to nie to samo, co gdyby została żoną Geralda, z którym małżeństwo zapew­ niłoby jej wysoki standard życia i pozycję społeczną. Ten sławny romans nie był w życiu matki wyda­ rzeniem odosobnionym. Jako kobieta z dużymi am­ bicjami, umiejąca korzystać ze sposobności pod­ niesienia swego statusu i stanu posiadania, miewała kochanków zarówno przed historią z sir Geraldem, jak i po niej. Ten, który zginął razem z nią w kata­ strofie samochodowej, był tylko ostatnim z wielu. Selina dorastała w przeświadczeniu, iż seks jest rodzajem transakcji handlowej, na której każda ze stron, na zimno i bezwstydnie, usiłuje zrobić jak najlepszy interes. Sama była kiedyś pionkiem w grze, narzędziem

16 DROGA DO KARIERY mającym wzmocnić pozycję matki w walce z ojcem dziecka. Obiecywał jej małżeństwo, tak w każdym razie pisała ówczesna prasa, ale obietnicy nie do­ trzymał. Córka dawała matce ostatnią szansę wymu­ szenia na nim korzystnej dla niej decyzji. Aż do śmierci matki Selina żyła w poczuciu, iż jej osoba budzi powszechne zaciekawienie i współczu­ cie. Koledzy i koleżanki nie szczędzili jej odpowied­ nio podkolorowanych opowieści na jej temat, a jej szkolne postępy porównywano z postępami uzna­ nych dzieci sir Geralda, kiedy były w tym samym co ona wieku. Śmierć matki i późniejsze zamieszanie, w którego wyniku zapracowana urzędniczka opieki społecznej omyłkowo przypisała Selinie nazwisko ostatniego kochanka matki, szczęśliwie uwolniło dziewczynkę od objawów niezdrowego zaintereso­ wania. Do tego jednak czasu zdążyło w niej narosnąć tak silne pragnienie anonimowości, że zastępczy rodzice musieli dołożyć wielu starań, aby zaczęła z nimi bodaj rozmawiać. Byli to ludzie poczciwi, u których zaznała wreszcie trochę spokoju, niemniej długo jeszcze miała się na baczności, spodziewając się na każdym kroku znaczących uśmiechów i wzgardli­ wych przytyków. Te jednak ustały, a ona nauczyła się z czasem być po prostu sobą. Zarazem w głębi jej duszy narastało uporczywe pragnienie poznania człowieka, który dał jej życie, uczucie, że nie zdoła się wyzwolić z ciasnej

Penny Jordan 17 klatki własnej przeszłości, dopóki go nie pozna. Zaplanowała całe swoje życie. Zamierzała zostać prawnikiem i, co tu dużo mówić, prawnikiem wybit­ nym. Żadne z legalnych potomków sir Geralda nie wybrało kariery prawniczej, niemniej Selina nawet wobec samej siebie nie umiała przyznać, iż jej ambicje i żądza sukcesu brały się w dużej mierze z chęci udowodnienia ojcu, i całemu światu, co jest naprawdę warta. Wiadomość, że ojciec poszukuje osobistej asys­ tentki, była w tej sytuacji istnym darem niebios, okazją, której nie mogła przepuścić, spełnieniem pielęgnowanego od lat pragnienia, aby poznać i z bli­ ska obserwować człowieka, któremu zawdzięczała życie. Zadała sobie w duszy gorzkie pytania, czy on kiedykolwiek o niej myśli. Czy spoglądając na foto­ grafię żony i dzieci, zastanawia się czasem, co się z nią dzieje? A może uważa, że wypłacone matce pieniądze zwolniły go z wszelkich zobowiązań? Wiedząc skądinąd, iż większość nieślubnych dzie­ ci pielęgnuje podobne pragnienie poznania i zdoby­ cia aprobaty nieznanego ojca, Selina była zaskoczo­ na tym, że teraz, widząc go po raz pierwszy, właś­ ciwie prawie nic nie czuje. A raczej nie tyle nic nie czuje, co nie jest w stanie określić i uporządkować swoich bezładnych emocji. Ojciec wyglądał dokładnie tak, jak go sobie wyob­ rażała, a zarazem inaczej... Był istotą spokrewnioną z nią najbliżej, jak tylko jest to możliwe, a zarazem

18 DROGA DO KARIERY nie wiedział, z kim rozmawia. Przez krótki moment obawiała się, że nie zdoła powstrzymać wzruszenia i wybuchnie płaczem. To byłby punkt dla pewnego znajomego, który nazwał ją kiedyś emocjonalnym wrakiem. Zjeżyła się wówczas na te słowa, które zdawały się potwierdzać żywione od najwcześniej­ szych lat podejrzenie, że ojciec odrzucił ją z jej winy, z powodu jakiejś tkwiącej w niej wady. Dziś zdawała sobie sprawę, iż są to objawy typowe dla odrzuco­ nych dzieci, niemniej jakiś osad dawnego poczucia winy nadal w niej tkwił. Posada należała do niej, będzie miała teraz wiele czasu i okazji, by lepiej go poznać. I co dalej? Zmarszczyła czoło. Nigdy dotąd nie wybiegała myślami tak daleko w przyszłość. Czego się spodzie­ wała? Że poznanie ojca uleczy ją z zahamowań, których była świadoma? Uwolni od panicznego stra­ chu przed angażowaniem się i pozwoli, na przykład, nawiązać romans z mężczyzną? Poczekaj, nie wszys­ tko naraz. Wszystko w swoim czasie. - Pozwól, moja droga, żebym ci kogoś przed­ stawił, zanim się pożegnamy. W pierwszej chwili przeraziła się, bo pomyślała, że ojciec ma na myśli żonę. Na to nie była jeszcze przygotowana. Może kiedyś, ale nie dziś. Natych­ miast jednak uspokoiła się, zdając sobie sprawę, że to chyba niemożliwe. Tymczasem sir Gerald nacisnął przycisk interkomu. - Sue, czy byłabyś łaskawa poprosić do mnie

Penny Jordan 19 pana Greshama, jeśli nie jest zajęty? - poinstruował sekretarkę. - Chciałbym, żebyś przed wyjściem po­ znała mojego siostrzeńca - zwrócił się z uśmiechem do Seliny. - Od czasu do czasu będziecie razem pracować, jako że Piers, oprócz wykonywania włas­ nych obowiązków, odwala sporo mojej roboty. W tym momencie drzwi za jej plecami gwałtow­ nie się otworzyły, Selina automatycznie odwróciła głowę i zobaczyła, jak zapowiedziany mężczyzna wkracza do gabinetu. Był wysoki, wyższy od jej ojca, i łączył w sobie wręcz uderzającą urodę z chłodną wyniosłością, która obudziła w Selinie instynktowną niechęć. Mogła sobie łatwo wyobrazić, jakie wraże­ nie musi robić na członkach ławy przysięgłych, a tym bardziej na zeznających w sądzie świadkach. Wstrząsnął nią lekki dreszcz. Przykryte ciężkimi powiekami oczy o intensywnej niebieskiej barwie zlustrowały Selinę ostrym i prze­ nikliwym, a zarazem zimnym jak lód spojrzeniem. - Piers, chciałbym, żebyś poznał moją nową asys­ tentkę - powiedział sir Gerald, wychodząc siostrzeń­ cowi naprzeciw i kładąc mu rękę na ramieniu. Łączyło ich może nie uderzające, lecz wyraźne rodzinne podobieństwo, niemniej Selina pomyślała, że jej ojciec chyba nigdy nie zachowywał się aż tak wyniośle jak jego siostrzeniec. - Witam, panno Thorn. - Głos miał niski i zimny. Musiał już o niej wiedzieć, skoro znał jej nazwis­ ko. Kiedy wyciągnął do niej rękę, musiała pokonać

20 DROGA DO KARIERY dziwną niechęć, aby odpowiedzieć na powitalny gest. Ciepło jego dłoni tak ją poraziło, ze miała ochotę wyrwać rękę. A z całej postać młodego mężczyzny emanowała uwodzicielska siła, wprawia­ jąca Selinę w zmieszanie. Tego typu mężczyzn, bu­ dzili w mej zawsze instynktowny lęk, toteż starała się ich unikać albo pokrywała strach udaną wyniosłością i pogardą. Teraz też butnie podniosła głowę. lekko zmrużyła powieki. Odrzucone do tyłu włosy od­ słoniły smukłą szyję, podczas gdy surowy, obcisły kostium wręcz podkreślał walory jej figury. _ My już się chyba znamy? Pytanie zbiło Selinę z pantałyku. Musiała, chcąc nie chcąc, spojrzeć mu w twarz. - Nie sądzę, nie wydaje mi się... - Przecież wie, że niedy się nie spotkali, więc dlaczego... Jej niespokojne myśli przerwał wesoły śmiech sir Geralda- Niezbyt pomysłowa odzywka, Piers, chociaż, prawdę mówiąc, wcale ci się nie dziwię Selina dałaby głowę, że Piers ani myślał ją podry­ wać. Mężczyźni jego typu zwykle się nią nie intere- sowali, a ona uważała, by ich nie prowokować. Język ją świerzbił, aby powiedzieć, iż siostrzeniec sir Gera- lda mógł dostrzec w jej twarzy rodzinne podobieńst­ wo co byłoby kompletnym szaleństwem. O mało nie palnęła głupstwa, tylko po to, by zobaczyć minę aroganckiego Piersa. Było to dla niej pierwsze ostrzeżenie, że musi się przy nim pilnować.

Penny Jordan Odetchnęła, kiedy po krótkiej wymianie zdań Piers Gresham wyszedł z gabinetu. Poczuła się od razu o wiele swobodniej. Przed dzisiejszą wizytą martwiła się jedynie o to, czy ojciec przypadkiem jej nie rozpozna. Dalej jej przewidywania nie wybiega­ ły. Teraz zdała sobie sprawę, że emocjonalny stosu­ nek do ojca może się okazać wcale nie najtrudniej­ szym problemem w jej nowej pracy. Czy pracując z Piersem Greshamem, potrafi ukryć swoje erotyczne lęki i zahamowania? Mężczyźni jego pokroju mają na ogół nieodpartą potrzebę po­ twierdzania swojej męskości przy każdej okazji. Zresztą nie tylko mężczyźni, jak wskazywał przykład jej matki. Selina przypuszczała, iż łatwiej by się pogodziła ze swoim pochodzeniem, gdyby jej matka była ofiarą swego żałosnego romansu, a nie jego aktywną uczestniczką. Matka jednak bynajmniej nie ukrywała przed córką swego głównego celu, jakim było doprowadzenie kochanka do porzucenia żony i dzieci. - A cóż w tym złego? - zapytała kiedyś, wy­ czuwając jej dezaprobatę. - Przecież tak robi wielu mężczyzn. Mała Selina podświadomie zdawała sobie sprawę z egoizmu matki, posługującej się urodą dla zapewnie- nia sobie dostatniego życia. Jednakże w przypadku ojca Seliny przeliczyła się i przegrała, toteż przypomi­ nała potem dziewczynce przy każdej okazji, że nigdy by jej nie miała, gdyby mogła przewidzieć, jak

22 DROGA DO KARIERY skończy się jej romans z sir Geraldem. Selina nigdy się z tym do końca nie pogodziła, ale na ogół starała się o tym nie myśleć. Dziś zwolniła się rano z pracy, aby przyjść na tę rozmowę. Nie robiła z tego tajemnicy. Jej obecny pracodawca, sędzia Seaton, sam ją zawiadomił o wa­ kacie i zachęcał do zainteresowania się nim. Idąc do jego domu, Selina uzmysłowiła sobie, że oprócz sędziego Seatona i jego żony nie ma na dobrą sprawę prawdziwych przyjaciół. Sędzia był już na częściowej emeryturze, a Selina pomagała mu w re­ dagowaniu wspomnień. Państwo Seatonowie byli małżeństwem od pół wieku, ale nadal najchętniej spędzali czas we dwoje. Zaprosili ją dziś na kolację z okazji urodzin sędziego. Selina myślała o tym wspólnym wieczorze z pe­ wną obawą. Susan Seaton traktowała ją niemal jak córkę i nieraz się dziwiła, dlaczego tak piękna młoda kobieta uparcie stroni od mężczyzn, lecz Selina, choć bardzo ją lubiła, nie umiała pokonać swojej nieufności do ludzi i otworzyć przed nią serca. Seatonowie mieszkali w Chelsea, w eleganc­ kim, ale przytulnym domu przerobionym z daw­ nych stajni. Panowała w nim iście rodzinna atmo­ sfera. - Przyszłaś w samą porę na lunch! - zawołał sędzia na jej widok. - Chodź i mów, jak było. Selina spełniła jego życzenie, spokojnie i rzeczo­ wo relacjonując przebieg rozmowy. Susan Seaton

Penny Jordan 23 słuchała jej z życzliwym uśmiechem, dziwiąc się w duchu chłodnemu opanowaniu młodej dziewczy­ ny. Sama w jej wieku była już żoną i matką, ale nie umiała tak jak Selina kontrolować uczuć i odruchów. Tak wielka wstrzemięźliwość wydawała jej się czymś nienaturalnym u osoby w wieku Seliny. Mimo że dziewczyna pracowała u jej męża od trzech lat i oboje traktowali ją jak członka rodziny, niemal nigdy nie zwierzała im się ze swoich radości czy smutków. - Ani przez moment nie przyszło mi do głowy, że sir Gerald mógłby cię nie przyjąć - zauważył sędzia Seaton. - Będzie wykorzystywał twoje umiejętności - ostrzegł ją. - Lubi wprawdzie opowiadać o przejś­ ciu na emeryturę, ale nadal pracuje pełną parą. Jest w końcu jednym z naszych najwybitniejszych pra­ wników, a wszystko wskazuje na to, że młody Piers pójdzie w jego ślady. Już dziś trzeba się z nim poważnie liczyć; jest znakomitym obrońcą, a może być równie skuteczny i groźny w roli oskarżyciela. Ma niebywałą intuicję, dzięki której odkrywa bez­ błędnie słabe punkty przeciwników. Jest bardzo przywiązany do sir Geralda, darzy go iście synow­ skim przywiązaniem. Myślę, że poza matką, wuj jest jedyną osobą, z której zdaniem się liczy. Piers, który wcześnie stracił ojca, znalazł w nim najlepszego opiekuna. Po przejściu na emeryturę wuj przekaże mu swoją kancelarię. - Poczekaj, aż go poznasz - dodała Susan z błys-

24 DROGA DO KARIERY kiem w oczach. - Do tego wszystkiego jest zabójczo przystojny. - Już go poznałam - obojętnym tonem odparła Selina, nie podnosząc oczu znad talerza. Starsi państwo wymienili porozumiewawcze spoj­ rzenia. - Można by pomyśleć, że nie zrobił na tobie wrażenia. To naprawdę świetny, wręcz błyskotliwy prawnik. - Wydał mi się bardzo zarozumiały i pewny swojej męskiej przewagi - chłodno zauważyła Seli­ na. - Ale moje zdanie na jego temat nie ma więk­ szego znaczenia. Nie sądzę, żebyśmy mieli ze sobą wiele do czynienia. - Nie licz na to - przestrzegł ją sędzia. - Gerald w dużym stopniu zdaje się na Piersa, a ponieważ przygotowuje go do przejęcia kancelarii, podejrze­ wam, że twoje kontakty z nim wcale nie będą rzadkie. Sugestia sędziego nie spodobała się Selinie. Od pierwszej chwili czuła do młodego Piersa żywiołową niechęć. Wyczuwała w jego osobowości coś draż­ niącego i dokuczliwego. Nie tylko dlatego, że należał do nielubianego przez nią gatunku mężczyzn, ale ponieważ od pierwszej chwili zrodziło się między nimi jakieś irytujące napięcie. Złościło to Selinę, uświadamiając zarazem, że w kontaktach z młodym prawnikiem będzie stąpać po nader grząskim gruncie.

Penny Jordan 25 Dla uczczenia swoich urodzin, sędzia zamówił na wieczór stolik w jednej z najelegantszych londyń­ skich restauracji. Selina wyszła wcześnie ze swego małego mieszkanka, aby zjawić się u państwa Seato- nów punktualnie o umówionej porze. Włożyła na tę okazję kupioną niedawno na wyprzedaży u Browna kremową suknię z długimi rękawami, nie zdając sobie sprawy, iż cienki jedwab opływający przy każdym ruchu jej gibkie ciało musi nieuchronnie przyciągać męskie oczy. Uważała ją po prostu za strój stosowny na uroczys­ tą kolację. Selina miała upodobanie do rzeczy w dob­ rym gatunku i umiała je nosić. Kupując nowe stroje, brała pod uwagę jedynie ich elegancję i trwałość, nieświadoma tego, iż podkreślają emanujący z jej postaci naturalny zmysłowy powab. Tłumiąc w sobie od najmłodszych lat wszelkie erotyczne podniety, stała się głucha i ślepa na ich przejawy u innych osób. Ilekroć zauważyła, że jakiś mężczyzna pożera ją wzrokiem, pełne zimnej pogardy spojrzenie, jakim go obrzucała, skłaniało biedaka do szybkiego od­ wrotu. Żaden mężczyzna nigdy nie ośmielił się ponowić próby zbliżenia się do niej. Seks był w jej pojęciu bronią zdolną zadawać okrutne rany zarówno winowajcom, jak i niewinnym ofiarom; bronią, którą ona nigdy nie będzie się posługiwać. Może jest córką swojej matki, ale za nic nie pójdzie w jej ślady. Zrobi karierę, nie robiąc użytku z własnego ciała, i nigdy nie sprzeniewierzy się swym zasadom.

DROGA DO KARIERY W restauracji panował tłok, pełno było obcych twarzy. Stolik, do którego zaprowadzono państwa Seaton i Selinę, stał nieco na uboczu. Susan Seaton z upodobaniem studiowała menu i zamawiała jedzenie. Selina patrzyła na nią z od­ cieniem zazdrości. Susan była zadowoloną z życia kobietą, która poświęciła się całkowicie mężowi i dzieciom, oni zaś otaczali ją czułą miłością i opieką. Na końcu sali znajdował się niewielki parkiet taneczny, a do tańca grał pianista w nienagannym wieczorowym stroju. - Przypominają mi się dawne czasy - westchnęła tęsknie Susan, kiedy czekali na podanie jedzenia. - Henry, pamiętasz, kiedy chodziliśmy do Savoya? Zabrałeś mnie tam w pierwszą rocznicę ślubu. - A ty dostałaś mdłości - dodał z uśmiechem sędzia. - Myśleliśmy, że to z powodu czegoś, co zjadłam, dopóki się nie okazało, że jestem w ciąży z Johnem. Seatonowie mieli troje dorosłych dzieci i gromad­ kę wnucząt. Na najbliższy weekend wybierali się do najstarszej córki, gdzie mieli obchodzić urodziny w gronie rodziny. Selina nie chciała o tym myśleć. W jej życiu nie było miejsca na rodzinne uroczysto­ ści. Te zdarzały się tylko innym ludziom. W połowie kolacji sędzia odłożył nagle nóż i wi­ delec. - A to ci zbieg okoliczności! - powiedział, zniża­ jąc głos. - Widzę tu Piersa Greshama.

Penny Jordan 27 - Gdzie? - Jego żona rozejrzała się po sali. - Kim jest osoba, z którą siedzi? Nie znasz jej? - Nie mam pojęcia, kto to taki. Selina podniosła oczy i obrzuciła wskazaną parę szybkim spojrzeniem. Piers siedział kilka stolików dalej, twarzą do niej. Kobieta była odwrócona tyłem, więc Selina nie mogła jej dobrze ocenić, ale to, co zobaczyła, wystarczyło, by skrzywiła się pod nosem. Głęboki dekolt na plecach odsłaniał jej opalone ciało, a na obnażoną szyję spływała fala ciemnych włosów. Był to strój mający przyciągać męskie spojrzenia, a jego wyzywający erotyzm przyprawił Selinę o mi­ mowolny wewnętrzny skurcz. Jawnie manifestowa­ ny erotyzm boleśnie ją dotykał, toteż wolała udawać, że niczego nie zauważa, często nie zdając sobie sprawy z wyrazu, jaki w takich momentach przybie­ rała jej twarz. W głębi duszy zdawała sobie sprawę, że tego typu reakcje mają źródło w ciężkich przeżyciach lat dzie­ cinnych i wynikają ze świadomości, że jest owocem związku opartego na czysto fizycznym pożądaniu, lecz ta teoretyczna wiedza nie na wiele się zdawała w konfrontacji z rzeczywistością. Piers Gresham najwidoczniej też ich zauważył, bo kiedy skończyli kolację, podszedł do ich stoli­ ka, by ze swobodą bywalca zamienić z sędzim i je­ go żoną kilka zdań. Zarazem jednak nie spuszczał oczu z Seliny. - Słyszałem, że ty i Selina poznaliście się dzisiaj

28 DROGA DO KARIERY rano - odezwał się sędzia, próbując wciągnąć ją w rozmowę. - Twój wuj zyskał w jej osobie bardzo cennego pracownika. - Jestem o tym głęboko przekonany. Selino, czy zgodzisz się ze mną zatańczyć, abyśmy mogli się lepiej poznać? Na parkiecie wirowało już kilka par. Państwo Seatonowie najwidoczniej nie widzieli w jego propo­ zycji nic niestosownego, bo oboje uśmiechnęli się do niej zachęcająco. Ale Selina rzuciła okiem w kierun­ ku ciemnowłosej kobiety siedzącej samotnie parę stolików dalej i zawrzała w niej złość. Za kogo on się uważa? Myśli, że wystarczy mrugnąć, żeby każda kobieta rzuciła mu się do stóp? Nie przyszło jej do głowy, by logicznie ocenić sytuację, czuła tylko instynktownie, że ten mężczyz­ na stanowi dla niej zagrożenie, przed którym musi się bronić. - Przykro mi, ale muszę odmówić - odparła, nie zastanawiając się nad tym, co mówi. Ponownie popatrzyła na ciemnowłosą kobietę. - Mają nas łączyć stosunki czysto zawodowe, a nie towarzyskie, więc wolałabym nie mieszać tych dwóch rzeczy. To znacznie upraszcza życie. - Dopiero teraz spojrzała mu w twarz i zmroził ją wyzierający z jego oczu zimny gniew. - Chyba trochę przesadziłaś - zauważył sędzia po odejściu Piersa. Na twarz Selmy wystąpiły lekkie rumieńce.