Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 129 805
  • Obserwuję517
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań691 309

Morgan Sarah - Lekarz z Grecji

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :791.4 KB
Rozszerzenie:pdf

Morgan Sarah - Lekarz z Grecji.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse M
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 145 stron)

0 Sarah Morgan Lekarz z Grecji Tytuł oryginału: The Greek Billionaire's Love–Child

1 PROLOG To uczucie przyszło nie w porę. W sali reanimacyjnej panowała napięta atmosfera, bo obrażenia dziecka były tak poważne, że nikt nie dawał mu szansy na przeżycie. Nikt oprócz doktora Nikosa Mariakosa, specjalisty z Grecji, który cieszył się opinią cudotwórcy. Regulując dopływ tlenu, Ella zerknęła ukradkiem na mężczyznę pochylonego nad pacjentem. Dlaczego teraz? Dlaczego akurat ten? Złamałaś dwie fundamentalne zasady, które sobie narzuciłaś: nie ufaj, nie kochaj. Już w wieku ośmiu lat pojęła, że mężczyzn należy się obawiać oraz należy trzymać swoje emocje pod kluczem. Ale ten Grek znalazł klucz i z niego skorzystał. I tak coś, co zaczęło się jako burzliwy romans, sposób na rozładowanie stresu związanego z pracą na oddziale ratunkowym, przeistoczyło się w coś głębszego. – Ssak... więcej światła... –usłyszała jego spokojny głos. Pracował w skupieniu, ale nie sprawiał wrażenia człowieka, którego przerasta wykonywane zadanie. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że to wyzwanie daje mu satysfakcję. Ręce mu nie drżały, nie pocił się, a na jego twarzy nie było śladu emocji. Ja go naprawdę kocham, pomyślała, obserwując jego wprawne ruchy. Jeszcze kilka godzin wcześniej byli w jej łóżku. I tymi samymi rękami dokonywał całkiem innych cudów, budząc jej uśpione zmysły. Poczuła się bezbronna. Miłość zrobiła wyrwy w jej obronnym murze, wystawiając ją na takie samo cierpienie, jakiego doświadczyła w dzieciństwie. RS

2 – Jeszcze jedna jednostka krwi? – zapytał jeden z młodszych lekarzy, równie blady jak ich mały pacjent. – Nie. Chcę zatrzymać krwotok. – Chłodne, analityczne podejście specjalisty stanowiło skrajne przeciwieństwo wyczuwalnego zdenerwowania jego mniej doświadczonego kolegi. – Podnieście temperaturę w sali. Grzejniki nad stołem... koce... Wykonując polecenia, Ella wspominała jego pierwszy dzień na tym oddziale. Zanim Nikos się pojawił, cały personel przez wiele dni rozmawiał wyłącznie o jego rewelacyjnej technice oraz o tym, że będzie najmłodszym specjalistą w historii tego szpitala. Ledwie przekroczył próg oddziału, rozważania o technice ustąpiły miejsca zachwytom nad jego seksowną powierzchownością. Przystojny, Grek olśnił nawet Ellę, ale nie urodą, lecz podejściem do każdego przypadku. Ignorował biurokratyczne procedury, potrafił myśleć niekonwencjonalnie, nie bał się przekraczać granic, przez co często dochodziło do starć między nim i dyrekcją, przerażoną jego obojętnością wobec protokołów oraz polityki szpitala. Nikos miał to w nosie. W pracy interesowało go tylko jedno: chore dzieci. Jakby prowadził osobistą jednoosobową krucjatę, żeby uratować każde ranne dziecko. Łącznie z tym chłopczykiem na stole operacyjnym. – Brak akcji serca... Zestaw tracheotomijny... Otwieram klatkę piersiową. – Na oddziale ratunkowym? – Phil, anestezjolog, kręcił z niedowierzaniem głową. – Nikos, chyba żartujesz. Nie znasz statystyk umieralności na skutek przeprowadzenia tego zabiegu poza salą operacyjną? Nikos podjął czynności reanimacyjne. – Możesz mi je przypomnieć. RS

3 Anestezjolog już otworzył usta, ale Nikos nie dopuścił go do słowa. – Ello, otwórz zestaw tracheotomijny – polecił, po czym zwrócił się do Phila. – Powinieneś się zatrudnić w kancelarii prawnej. Na rękach by cię tam nosili... Kardiochirurg wezwany? – Nikos, na głowę upadłeś?! – Anestezjologowi pot spływał po twarzy ze strachu nie o pacjenta, lecz o niego samego oraz możliwe konsekwencje takiej decyzji. – Nie możesz trzymać się protokołu? – Na pewno nie wtedy, kiedy idzie o życie dziecka –żachnął się Nikos. – Ten dzieciak ma szansę przeżyć, jeśli w ciągu kilku minut uda mi się zatrzymać krwotok. Ella, zestaw! – Pomyśl o swojej opinii. – Anestezjolog zbladł jeszcze bardziej. – Odbiorą ci prawo wykonywania zawodu... – Jeśli za to, że zrobiłem co w mojej mocy, żeby ratować pacjenta, to rozstanę się z medycyną jako człowiek szczęśliwy. To tak jak dostać zawału w trakcie uprawiania seksu. – Nikos spokojnie cedził słowa, mimo że za chwilę czekało go przeprowadzenie poważnej operacji. – Uważam, że jeśli już trzeba zejść ze sceny, to w wielkim stylu, w trakcie dochodzenia do perfekcji. Zapewne z powodu napięcia narastającego w sali Ella omal nie parsknęła, rozbawiona pomysłem, że ktoś tak zbudowany i wytrzymały jak on mógłby zejść z tego świata w trakcie aktu płciowego. – Twoja kobieta to szczęściara... – zażartowała któraś z odważniej szych pielęgniarek. Ella poczuła, że się czerwieni. O ich zażyłości nikt nie wiedział, ale ona nagle poczuła, że najchętniej poinformowałaby wszystkich, że ten utalentowany lekarz należy do niej, że to z nią spędza każdą noc. RS

4 Gdy ich spojrzenia się spotkały, nie miała wątpliwości, że Nikos czyta w jej myślach. Ułamek sekundy później wyciągnął dłoń. – Skalpel, proszę – powiedział, a ona posłusznie podała mu instrument, czując, że ta chwila ma niemal symboliczną wymowę. Nikos umie leczyć, ale też potrafi zadawać rany. Czy ją też mógłby zranić? Mimo to tylko jego wybrałaby na swojego lekarza. Anestezjolog nie darzył go aż takim zaufaniem. – Robiąc sobie żarty w takiej sytuacji – ciągnął – pokazujesz, że nie zdajesz sobie sprawy z powagi zabiegu, na który się decydujesz. Nikos już rozpoczął operację. – Phil, jeśli ta procedura ma jakąkolwiek szansę się udać, to musi być wykonana w ciągu pięciu minut od ustania akcji serca. Mam jeszcze cztery minuty. Chcesz rozmawiać czy ratować ludzkie życie? – Chcę, żebyś się zastanowił, co robisz. – Retraktor... – Nikos zwrócił się do Elli. – Nikos, to dziecko tego nie przeżyje – upierał się Phil. – Nie przeżyje, jeśli tego nie zrobię – mruknął Nikos. – Nareszcie widzę, na czym polega problem – dodał rzeczowym tonem. – Uszkodzony przedsionek. Podaj mi nici. Ella starała się wyciszyć emocje wywołane dramatyczną sytuacją. To jest procedura, a nie dziecko. Gdyby przejmowała się każdym przypadkiem, który trafia na oddział, w krótkim czasie stałaby się emocjonalnym wrakiem. Podała Nikosowi instrumenty, skupiając się na jego ruchach, by przewidzieć, co jeszcze będzie mu potrzebne, ponieważ pierwszy raz asystowała przy takiej operacji. Anestezjolog rękawem otarł pot z czoła. RS

5 – Jeśli on umrze, rodzice podadzą cię do sądu. Nie boisz się tego? – Wystarczy, że ty boisz się za nas obu. – Wprawnymi ruchami zakładał szwy, po czym ze stoickim spokojem spojrzał na monitor. – No, rusz się, agori mou. Walcz. Wysil się trochę. Do tej pory to tylko ja się wysilam i już jestem zmęczony. Teraz twoja kolej. Gdy kontynuowali reanimację, Ella przyłapała się na tym, że wstrzymuje oddech. Jeśli będzie choćby iskierka nadziei, Nikos nigdy się nie podda. Dla niego ważne jest każde dziecko. Tym razem jego wysiłek został nagrodzony. Małe serduszko dało o sobie znać w chwili, gdy do sali wszedł kardiochirurg. – Spóźniłeś się – powiedział Nikos, nie odrywając wzroku od monitora. – Phil, a jak to u ciebie wygląda? – Zadziwiająco dobrze. – Anestezjolog nie krył zdumienia. – Twardy z ciebie zawodnik, Nikos. I masz cholerne szczęście. – I dlatego patrzysz na mnie tak, jakby mi rogi wyrosły? Skończyłem. – Nikos przeniósł spojrzenie na kardiochirurga, który patrzył na niego z zachwytem. – Pozszywasz go? Na pewno zrobisz to ładniej niż ja. Macie miejsce na intensywnej terapii? – Zajmę się tym. – Kardiochirurg mył ręce. – Jesteś pewien, że nie chcesz sam dokończyć? Świetnie sobie dajesz radę. – Pójdę porozmawiać z rodzicami. – Nikos odsunął się od stołu, ustępując miejsca koledze. – Zawołajcie mnie, gdyby zaszły jakieś zmiany. – Wrzucił rękawice do kosza i opuścił salę. W ciszy, jaka zapanowała po jego wyjściu, nagle rozległ się cichy głos stażysty: RS

6 – Jak będę duży, chciałbym być taki jak on. Jak on to robi? Chciałbym być taki opanowany. To kwestia doświadczenia? – Nie, wyłącznie temperamentu – odezwał się kardiochirurg. – W tej specjalizacji trzeba mieć dwie rzeczy. Niesamowitą technikę oraz, panie wybaczą, jaja z czystej stali. Przekażcie mu, że jak mu się znudzi na ratunko- wym, przyjmę go do siebie z otwartymi ramionami. – Nie znam reszty jego anatomii – żachnął się anestezjolog – ale w żyłach to on ma lód, a nie krew. A do tego jest arogancki. Przesadnie pewny siebie. Moim zdaniem, to go zgubi. Dzisiaj po prostu mu się udało. – Widziałem, co zrobił, i to nie był przypadek. – Kardiochirurg przystąpił do pracy. – On ma talent. I nie przypominam sobie, kiedy ostatnio pochwaliłem kogoś, kto nie był mną, więc zapamiętajcie tę chwilę. – Dzieciak żyje – stwierdziła Ella, podając instrumenty – tylko dlatego, że Nikos był gotowy podjąć ryzyko. – Niewykluczone. Ale peszy mnie jego brak emocji. – Anestezjolog obstawał przy swoim. – Technicznie jest kapitalny, niezaprzeczalnie. Owszem, ma... – sparafrazował powiedzenie kolegi – nerwy ze stali, ale jest zimny jak głaz. Was to nie peszy? Ella spuściła wzrok. Tak, ją to peszy. W łóżku nietrudno pozbyć się takiego dystansu, ale poza łóżkiem... Nie, lepiej nie wymyślać problemów, których nie ma. Nie wolno jej zapominać, że doświadczenia dzieciństwa wypaczyły jej spojrzenie na życie... oraz że nie każdy mężczyzna jest jej ojcem. Phil wyprostował się. – Dobrze by było dostrzec w nim człowieka – rzekł powoli. – Żeby chociaż na pięć minut stracił tę cholerną samokontrolę. Wolałbym czuć, że on udaje... wielu z nas udaje opanowanych, żeby bronić się przed stresem emo- RS

7 cjonalnym, nieuniknionym na tym oddziale. Ale Nikos Mariakos... – Potrząsnął głową. – Nie wydaje mi się, żeby on tłumił emocje. Podejrzewam, że on po prostu nic nie czuje, że nie jest do tego zdolny. Nikos przystanął pod drzwiami pokoju dla rodzin i z drwiącym uśmiechem na wargach spojrzał na swoje drżące dłonie. Doskonale wiedział, co o nim teraz mówią w sali reanimacyjnej. Zimny facet. Pozbawiony emocji. Zawsze to samo. Dobrze, że go teraz nie widzą, bo jego opinia ległaby w gruzach. Na szczęście dla pacjentów w sali reanimacyjnej jego organizm nigdy go nie skompromitował. Reagował dopiero po zabiegu. Dopiero wtedy wracały wspomnienia. Odetchnął głęboko, odsuwając je od siebie. Obrazy innego dziecka. Dziecka, którego nie udało mu się uratować. Ale tym razem... tym razem wygrał bitwę o życie. Wszedł do pokoju dla rodzin. Także tym razem łamiąc procedury, które wymagały, by towarzyszyła mu pielęgniarka. W odróżnieniu od wielu innych lekarzy, nie unikał konfrontacji z przerażonymi i zrozpaczonymi krewnymi. Przekazywał im złe informacje, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, by mógł pozwolić, żeby wypłakali się tylko przed pielęgniarką. To on prowadzi konkretny przypadek. I to on potrafi udzielać odpowiedzi na ich pytania, aczkolwiek wobec jednego, najbardziej dramatycznego pytania, był bezradny. Dlaczego? RS

8 Na szczęście tym razem przynosił wiadomość lepszą, niż ktokolwiek by się spodziewał jeszcze dziesięć minut wcześniej. Po krótkiej rozmowie udał się do swojego gabinetu, świadom, że w sali reanimacyjnej nadal toczy się ożywiona dyskusja na temat ryzyka, które odważył się podjąć. Kręcąc głową, żeby rozluźnić napięte mięśnie karku, patrzył przez okno na ruchliwą ulicę. Zamyślony wspominał... – Nikos... Uśmiechnął się na widok Elli, bo tylko ona umiała obniżyć poziom jego stresu. – Skończyłaś dyżur? – Tak. Dzieciak jest już na oiomie, dochodzi do siebie. – Szła ku niemu, ale on już nie myślał o małym pacjencie. – Byłeś rewelacyjny. – Bałem się, że Phil dostanie apopleksji – odparł, ujęty jej uśmiechem i szczerym podziwem. Jaka ona rozkosznie nieskomplikowana. I ma boskie ciało. – Phil jest wyjątkowo ostrożny – zauważyła. Objął ją. – W tym zawodzie osobniki ostrożne są bardzo pożądane. – Jako przeciwwaga dla takich jak ty? – Rzuciła mu wyzywające spojrzenie. – Ty nie należysz do ostrożnych. – Jeśli pytasz, czy wiem, czego chcę, to moja odpowiedź jest twierdząca. – Pocałował ją. Smakowała miodem i pokusą. – W tej chwili chcę ciebie, w moim łóżku, nagiej. – W moim łóżku – sprostowała, wodząc palcem po jego policzku i oddychając szybciej niż przed chwilą. –Kochamy się wyłącznie u mnie. U ciebie nie byliśmy ani razu. Zdajesz sobie z tego sprawę? Tak, zdawał sobie z tego sprawę. RS

9 – To dlatego, że bliżej mieszkasz – zmienił temat. –Jestem głodny. Co mam zrobić, żeby zasłużyć na twoją pyszną grzankę z serem? Zarzuciła mu ręce na szyję. Czułość. Ciepło. – Nie masz dosyć grzanek z serem w moim pokoju? Na pewno nie wolisz zjeść czegoś w restauracji? – Wolę się z tobą kochać, potem coś przekąsić, a potem znowu się kochać – zamruczał, przypierając ją do ściany. – I jeszcze raz się kochać. W restauracji by nas za to aresztowano. Roześmiała się cicho. – Nikos, co ty wygadujesz? Zawsze lądujemy na moim pojedynczym łóżku w internacie dla pielęgniarek. Śpimy ze sobą od sześciu miesięcy. Najwyższy czas, żebyśmy przestali zachowywać się jak napalone małolaty. Mimo że zamknął jej usta pocałunkiem, jego umysł nie przestał pracować. Pól roku? Niemożliwe. Miłość? Zesztywniał. Kiedy to się stało? I dlaczego tego nie zauważył? – Lubię twoje wąskie łóżko. – Uznał w duchu, że dopuścił ją zbyt blisko. Przytulił ją mocniej. Wiedział, co musi zrobić, ale wydało mu się to wyjątkowo trudne. Wcześniejsze rozstania z kobietami przychodziły mu bardzo łatwo. – Wybieraj. Albo pobiegnę piętnaście kilometrów, albo zabieram cię do łóżka. – Trudny wybór. – Oddychała bardzo szybko. – Wieczorem ulice w Londynie nie są bezpieczne... – Słusznie. Jeszcze raz ją pocałował, po czym sięgnął po marynarkę. Gdy wychodzili z pokoju, zastanawiał się, jak jej powiedzieć, że między nimi wszystko skończone. RS

10 ROZDZIAŁ PIERWSZY – Ciągle nie mogę uwierzyć, że Nikos cię rzucił. Dlaczego? Ella patrzyła na niewielką zieloną łódź przycumowaną do słupka na brzegu kanału. – Widocznie za mało mnie lubił. – Nawet teraz, cztery miesiące później, nie potrafiła pogodzić się z myślą, że już go nigdy nie zobaczy, że tego, co jej zdaniem ich łączyło, wcale nie było. Helen prychnęła pogardliwie. – Opowiadałaś mi, że przez sześć miesięcy nie wypuszczał cię z łóżka, więc chyba jednak cię lubił. – Lubił seks. – Obserwowała zimorodka nurkującego w rzece w poszukiwaniu śniadania. – Z męskiego punktu widzenia udany seks niekoniecznie prowadzi do ołtarza. Kobiety szukają partnera na całe życie, mężczyźni zmieniają partnerki przy każdej okazji. Zdaje się, że pozwoliła sobie o tym zapomnieć. Wyobrażała sobie związek oparty na wzajemnej chemii i, co gorsza, zaufała facetowi. – Zmieńmy temat – zaproponowała. – Muszę o nim zapomnieć i zacząć nowe życie. On to zrobił, prawda? – Ella, jak możesz o nim zapomnieć? Jesteś w ciąży. Co ty teraz poczniesz? Ella patrzyła na łódź. Lata wcześniej odkryła, że jeśli bardzo się skupi, może powstrzymać łzy. Więc wpatrywała się w jeden punkt. Czuła, jak ten złowieszczy ucisk stopniowo ustępuje. Będzie dobrze. Poradzi sobie. I dziecku też niczego nie zabraknie. RS

11 – Przestanę opłakiwać faceta, który na to nie zasłużył. A dopóki nie podejmę decyzji, co ze sobą zrobię, będę tu mieszkać. Nawet nie wiedziałam, że można mieszkać na rzece. Bardzo mi się to podoba. Ciemnozielona farba połyskiwała w słońcu, a barwne kwiaty aż kipiały w skrzynkach na niskim płaskim dachu. Ella lekko przeskoczyła na wyszorowany pokład. – Dlaczego się na to zdecydowałaś? Jak można mieszkać na takim pustkowiu? – Helen popatrzyła na pustą ścieżkę nad sennym kanałem. – Ty kochasz miasto, światła, tłum ludzi... – Zamarzyła mi się odmiana. Jestem zmęczona miejskim hałasem. – Hm, ale nie popadaj w skrajność. Kiedy powiedziałaś, że się przeprowadzasz na barkę na kanale, wyobraziłam sobie jakąś strzeżoną przystań, a nie takie odludzie. Tu na pewno kręci się mnóstwo podejrzanych typów. – Tutaj mi się podoba. – Przed nimi przepływała kaczka z szóstką drobiazgu. Nie jest źle. Ona też będzie miała swoje maleństwo. – Jakie one słodkie. – Uhm... Jak jakiś oszołom będzie cię nękał, możesz nimi w niego rzucać – mruknęła Helen. – Ale śmieszne. Wchodzisz czy nie? – Nie rozumiem, dlaczego nie możesz dalej mieszkać w moim drugim pokoju. – Helen ostrożnie przeszła na pokład. – Lubię, jak u mnie mieszkasz. – Nie mogę bez końca korzystać z twojej gościnności. To będzie moja baza, dopóki nie zdecyduję, co dalej. – Otworzyła drzwi do kabiny na dziobie. – Jak tu cicho... – Ella, wypłakujesz oczy od czterech miesięcy. Taka cisza wcale nie jest ci potrzebna! RS

12 Nie zwracając uwagi na przyjaciółkę, pochyliła się i weszła do kabiny. Na ciemnozielonych kanapach piętrzyły się różnokolorowe poduszki, a od jasnej podłogi odbijały się promienie słońca. Ella już sobie wyobraziła, jak rozpiera się na tych poduszkach z zimnym drinkiem w ręce. Sama. Zrobiło się jej tak przykro, że aż zacisnęła pięści. Zanim poznała Nikosa, samotność była jej wyborem. Poza tym to nie potrwa długo, bo będzie miała dziecko. Będą rodziną... Helen sceptycznie rozglądała się po ciasnym wnętrzu. – Czy zauważyłaś, że od kiedy tu jesteśmy, przeszła tędy tylko jedna osoba? Facet z psem. To nie jest odpowiednie miejsce dla kobiety. Puszczając mimo uszu uwagi koleżanki, Ella rozglądała się po swoim nowym mieszkaniu. – Bardzo przytulna sypialnia – orzekła, stawiając torbę na podłodze. – Rozpakuję się później. – Kto jest właścicielem tej łodzi? – Jeden specjalista ze szpitala. Na pół roku wyjechał z rodziną do Australii. Jednym z warunków, które mi postawił, jest podlewanie kwiatków. – Ella, błagam... – Helen przysiadła na łóżku. – Zastanów się. Co ty robisz? – Organizuję sobie życie. – Uklękła obok Helen, żeby wyjrzeć przez okienko. – Jaka idylliczna atmosfera! Co rano na dzień dobry będę widziała te płaczące wierzby. –I zalewała się łzami. Ella, porozmawiaj ze mną, powiedz mi, co czujesz. Jakby wbił mi skalpel w serce. – W porządku. Nie mam porannych mdłości ani spuchniętych kostek... RS

13 – Nie pytam o ciążę. Ty wszystkich trzymasz na dystans. Zawsze taka byłaś. – Helen rozłożyła ręce w geście bezradności. – Jego też tak traktowałaś? Nie powiedziałaś mu, co do niego czujesz? – On to wiedział. –I dlatego z nią zerwał. Dla niej to było coś więcej niż ognisty romans, a dla niego tylko przygoda. – Chcesz wiedzieć, co czuję? Powiem ci. Czuję się tak, jakbym się rozsypała na milion kawałeczków. Posklejałam je i na razie się trzymam. Ale mam wrażenie, że już nie jestem sobą. – I dlatego postanowiłaś zamieszkać na takim pustkowiu? – Chcę w spokoju zaplanować swoją przyszłość, a tu jest bardzo ładnie. – Nasłuchiwała kwakania kaczek. – Poradzę sobie. Jestem pielęgniarką, umiem wziąć niemowlę na ręce i je przewinąć. – Nie boję się, że nie umiesz zmienić pieluchy – westchnęła Helen. – Nie podoba mi się, że będziesz sama. – Co w tym złego? To jest też sposób na życie. My, kobiety niezależne, zarabiamy pieniądze, kupujemy domy... – I co? Uprawiacie seks same z sobą? Same się przytulacie, jak jest wam smutno? Same naprawiacie auto, jak silnik nie chce zapalić? Tylko wam pozazdrościć. –Helen drgnęła na widok pająka w rogu kajuty. – Przepraszam, zdaję sobie sprawę, że to niepoprawne politycznie, ale ja nie planuję zostać starą panną. I ty też nie jesteś do tego stworzona. Masz bardzo tradycyjne poglądy. Ten człowiek cię zapłodnił, więc musisz mu o tym powiedzieć. – Nie muszę – odparła stanowczym tonem. – Helen, on mnie nie chciał. Więc ona zrobi wszystko, żeby oszczędzić swojemu dziecku katuszy emocjonalnych, jakie sama przeżywała w dzieciństwie. – Nie wiedział, że jesteś w ciąży, a ty nie wiesz, dlaczego cię rzucił. Wiem bardzo dobrze. Ella przymknęła oczy. RS

14 – Prowadził podwójne życie i mi o tym nie powiedział. – Hm, podejrzane, przyznaję. – Helen ściągnęła brwi. – Trudno mi uwierzyć, że Nikos jest miliarderem. Ale też i nie. spotkałam na swojej drodze takiego bogacza. – I pomyśleć, że karmiłam go grzankami z serem. –Ella wstała z łóżka i przeszła do mikroskopijnego saloniku. – Po restauracjach z gwiazdkami Michelina musiało to być dla niego sporym rozczarowaniem. Nic dziwnego, że sobie poszedł. Pewnie co wieczór cierpiał przez to na niestrawność. – A może tylko cię sprawdzał, przemilczając te swoje miliony? – Nie przypisuj mu żadnych szlachetnych cech. –Ella zajrzała do szafki z talerzami. – Nikos jest ambitnym, egoistycznym pracoholikiem. I zależało mu tylko na jednym. – Ale był w tym niezły. – Helen, spojrzawszy na Ellę, wzruszyła ramionami. – Przepraszam, ale nie widzę związku między jego fortuną a tym, że odszedł. To nielogiczne. I frustrujące. Nie chcesz z nim porozmawiać? – Nie mam o czym. Okłamywał mnie, a potem zniknął. Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy, tylko przysłał mi e–maila, że wraca do Grecji i że romans skończony. Helen się skrzywiła. – Nienawidzę e–maili. Odpisałaś mu? – Nie. Tego samego dnia poszłam do lekarza, bo źle się czułam. Wyobraź sobie, że nie przyszło mi do głowy, że mogę być w ciąży. – Ella kręciła głową z niedowierzaniem. –W poczekalni przeglądałam jakieś pismo o celebrytach i trafiłam na czterostronicową wkładkę o Nikosie Mariakosie. – Dotknęła dłońmi skroni, bo nie mieściło jej się w głowie, że coś takiego ją spotkało. – Nie wiem, co powiedzieć. – Helen ją objęła. – Tak mi przykro... RS

15 – Mnie też – odparła Ella zmęczonym głosem. – Ale takie jest życie. Powinnam dziękować losowi, że poznałam prawdę o Nikosie, zanim sprawy nie posunęły się za daleko. Dzięki temu tylko ja cierpię. – Lepiej teraz, zanim dziecko przyjdzie na świat. To niesamowite, jak można być opiekuńczym wobec kogoś, kto się jeszcze nie urodził. – Ale gdyby się zjawił, tobyś z nim porozmawiała? – On się nie zjawi. – Skąd wiesz? Ella zwlekała z odpowiedzią. – Bo jest żonaty – odrzekła po chwili. – Myślę, że to dlatego nie chciał angażować się emocjonalnie. Bo już jest zaangażowany. Jego żona ma na imię Ariadne. Musi być świętą kobietą, skoro pozwala mu do siebie wracać po każdym jego romansie. Przez cały czas, kiedy on pracował w Londynie, ona nie ruszała się z Grecji. Zorientowawszy się, że Helen milczy, przeniosła wzrok na przyjaciółkę. – Nikos ma żonę? – W oczach Helen wyczytała przerażenie. – Tak. – Skąd wiesz? – Widziałam zdjęcie z ich ślubu. W tym samym magazynie, w którym wyczytałam, że jest miliarderem. Ariadne jest piękna. Pobrali się, jak byli bardzo młodzi. – Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałaś? – A jak myślisz? Bo się wstydziłam, że mam romans z żonatym facetem. To nie jest powód do dumy. RS

16 – Ale ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką! Jak mogłaś to przede mną ukrywać? O kurczę! – Helen opadła na kanapę. – Gdybym wiedziała... O rany, co ja narobiłam?! – Ty nic złego nie zrobiłaś, to ja... – Dopiero teraz dotarło do niej przerażenie Helen. – O czym ty mówisz? Co zrobiłaś? – Ella, miałam jak najszlachetniejsze intencje, nie wiedziałam, że jest żonaty... Uznałam, że oboje jesteście uparci jak osły, że jak się spotkacie, to zażegnacie ten kryzys... – Helen... – Napisałam do niego – wyznała Helen ze łzami w oczach. – Jesteś moją serdeczną przyjaciółką, przez cztery miesiące byłam świadkiem twoich łez. Byłam na niego wściekła, więc pomyślałam, że jak się dowie o twojej ciąży... – Napisałaś mu o tym?! No nie! – Przepraszam. – Helen ukryła twarz w dłoniach. –Źle zrobiłam. Ale wiem, że potrafisz być strasznie uparta, Nikos też, a sprawialiście wrażenie zakochanych po uszy. Myślałam, że w końcu się dogadacie. Chciałam wam pomóc, żebyście byli szczęśliwi... – Coś ty narobiła?! – Ella z trudem chwytała powietrze, starając się myśleć przytomnie. – A jak on tu przyjedzie? Jeżeli powiedziałaś mu o dziecku... – Może jednak byłoby lepiej, gdyby przyjechał. Porozmawialibyście i... – Helen, on ma żonę, więc jeśli o mnie chodzi, sprawa jest definitywnie skończona. Facet nie może mieć dwóch rodzin! – Wymówienie tego na głos dużo ją kosztowało. – Jak mogłaś wtrącać się w moje życie?! – Głos jej się łamał. RS

17 – Nie wiedziałam, że jest żonaty — tłumaczyła się Helen. – Wiem, że nigdy mi nie wybaczysz i żałuję, że nie można cofnąć czasu. Ale ty przez całe życie stronisz od facetów, więc pomyślałam, że ci pomogę. – Doskonale wiem, że stronię od facetów – wykrztusiła Ella. – I teraz mam dowód, że słusznie. Helen, on mnie oszukiwał. Nie powiedział, że jest żonaty, ani że ma taką kasę. Podejrzewam, że w tym, co mówił, też nie było krzty prawdy. Żadna rozmowa tego nie zmieni. Takie oszustwa to nie przypadek. I jeśli przejdzie przez ten próg, to od razu dostanie ode mnie w łeb. – Mnie też się to należy. — Helen przeszukiwała torbę w poszukiwaniu chusteczek. – Głupia sprawa, ale powinnyśmy już jechać do szpitala. Na dyżur. A może chcesz wziąć zwolnienie? Jak się nie stawisz, to cały oddział się rozsypie, ale jakoś cię wytłumaczę. – Nie ma mowy. – Teraz nie wolno jej stracić pracy. Będzie miała dziecko na utrzymaniu, poza tym jest potrzebna w szpitalu. – Dam sobie radę. Dyrekcja po raz kolejny odrzuciła podanie Rose o dodatkowe pielęgniarki, a poczekalnia pęka w szwach. – To przez te upały. – Helen wyjrzała przez okienko. – Wczasowicze już są na plaży i okładają się kijami baseballowymi albo dają się żądlić osom. – Przygryzła wargę. – Przepraszam. – Daj spokój. Stało się – odparła głucho Ella. – Wyjdź, a ja tu pozamykam. Helen wahała się. – Ella... – Idź już. Nikos nie przyjedzie, powtarzała w myślach. Ma żonę i na pewno jakieś dzieci. A ona była dla niego jedynie wygodną rozrywką w trakcie pobytu w Londynie. RS

18 Jej ciąża nic go nie obchodzi. Wszystko skończone. Z bijącym sercem rozejrzał się po poczekalni dziecięcego oddziału ratunkowego, czując, że powinien jakoś zareagować, by nie sprawić przykrości siostrze przełożonej. Jeszcze nigdy nie było mu tak trudno skupić się na pracy. Powiódł wzrokiem po kolorowych ścianach oraz czerwonych fotelikach. – Macie tu osobne wejście dla dzieci? – zapytał. – Tak. Dorośli nie mają tu wstępu. Co pan o tym myśli, profesorze? – Rose rzuciła mu wyczekujące spojrzenie. – Ekipa budowlana pracowała tu przez bite cztery miesiące. Udając zainteresowanie, przemierzył poczekalnię, po czym zatrzymał się przed jedną z kabin. Oprócz sprzętu medycznego zauważył tam skrzynki z zabawkami, książeczki i kasety wideo. – Sala reanimacyjna? – Po lewej stronie. – Rose niemal biegła, żeby za nim nadążyć. – Profesorze, czy mogę o coś zapytać? W sali reanimacyjnej starał się zapamiętać każdą sztukę sprzętu, żeby tylko nie myśleć o sprawie, która od tygodnia nie dawała mu spokoju. – Mów mi po imieniu. Nikos. Tak, pytaj. – Jesteśmy oczywiście zachwyceni, że nasz oddział spotkał taki zaszczyt, ale... dlaczego chcesz tu pracować? – Wzruszyła ramionami. – Cały świat medyczny zna twoje nazwisko. Dwa lata temu byłam na twoim wykładzie. Sala była wypełniona po brzegi. – Prawdopodobnie padał deszcz. Rose uśmiechnęła się z przymusem. RS

19 – Oboje wiemy, że nie pogoda była przyczyną. Możesz pracować wszędzie, gdzie zechcesz, więc dlaczego twój wybór padł akurat na naszą placówkę? – Wszędzie są chore dzieci. – Omiótł wzrokiem zestaw do intubacji. Nie zamierzał wyjawiać, co kryje się za jego decyzją, mimo że zdawał sobie sprawę, że prawda wkrótce wyjdzie na jaw. – Czy personel jest przeszkolony pediatrycznie? – Zdecydowana większość tak, a w razie potrzeby posiłkujemy się ludźmi z oddziału ratunkowego dla dorosłych. Dzisiaj po południu dyżuruje Ella, pielęgniarka pediatryczna. Świetna. Ella. Na wspomnienie jej blond włosów, uwodzicielskiego uśmiechu i pięknego ciała poczuł ucisk w dołku. – Znam ją. Pracowaliśmy razem w Londynie. A teraz Ella nosi jego dziecko. Fakt, który przed nim ukryła. Z wściekłości wszystko się w nim zagotowało. Resztkami woli przekonywał się, że złość mu nie pomoże. Emocje niczego nie rozwiążą. Sytuacja wymaga rzeczowej rozmowy. On powie swoje, ona swoje. Spokojnie i do rzeczy. – Znasz Ellę? – zdziwiła się Rose. – Cudownie. Uśmiechnął się ironicznie, świadom, że Ella nie uzna tej sytuacji za cudowną. Nie poinformowała go o ciąży. – Cieszę się, że odnowimy dawną znajomość. – I to niedługo, bo Ella zaczyna dyżur za kilka minut. W tej samej chwili, jak na dany znak, usłyszał za plecami jej śmiech. To go rozwścieczyło. Jak można się śmiać z tego, że odebrało się facetowi jego dziecko?! RS

20 Zapomniał o racjonalnej wymianie zdań i spokoju. Gdy wyszła z jednej z sal, poczuł przypływ gniewu. Stanęła z podniesionymi rękami, bo właśnie związywała włosy w koński ogon. Ubrana była w uniform z tkaniny w egzotyczne zwierzaki. Jej wesoły uśmiech i skłonność do zabawy sprawiały, że i tu, w nowym miejscu, oddział ratunkowy stawał się strefą, w której każdemu dziecku robiło się lepiej. – Witaj, Ella. Znieruchomiała, a jej uśmiech zgasł. Ciężko oddychając, opuściła ramiona. To poczucie winy, pomyślał ponuro. Wie, że postąpiła karygodnie. Mimo że w nim kipiało, czuł, że gdyby miała zemdleć, jego ręce ją podtrzymają. Zarzuty cisnęły mu się na usta, ale ponieważ miejsce nie sprzyjało poważnym rozmowom, jedynie spiorunował ją wzrokiem. – Ella, w samą porę – szczebiotała niczego nieświadoma Rose. – Nie miałam pojęcia, że wy się znacie. Nareszcie mam zespół na najwyższym poziomie – zachwycała się. – To będzie bardzo udane lato. – Jak za dawnych czasów... – wycedził Nikos, nie odrywając spojrzenia od pobladłej Elli. Jednak coś w jej oczach mówiło mu, że już nic nie będzie jak dawniej. Tylko gniew, wymówki i wzajemne oskarżenia. Nie poinformowała go o ciąży, a to niewybaczalne. Tym razem chciał skorzystać z prawa do ojcostwa. Niespodziewanie zrobiło mu się przykro. Najchętniej już w tej chwili wymusiłby na niej odpowiedź, dlaczego się z nim nie skontaktowała. Rose powiodła po nich wzrokiem. – Ustawiłam wasze dyżury tak, że do końca lata będziecie pracowali razem. Nie muszę wam chyba mówić, że dyrekcja będzie bardzo uważnie RS

21 przyglądać się temu oddziałowi, bo jest nowością, ale wierzę, że to będzie wielki sukces. Wzrok Nikosa ześliznął się z twarzy Elli na jej brzuch. Dla niewprawnego oka jej ciąża nie była widoczna, ale on, który tak dobrze poznał jej ciało, dostrzegł istotne zmiany, na przykład pełniejsze piersi i biodra. Nosi jego dziecko. Ciekawe, jak będzie się tłumaczyć. A może Ella jest wojującą feministką, która chce mieć dziecko, ale bez męża? Z nim taki numer nie przejdzie. Nie z Grekiem. Ledwie Rose przekazała jej klucze do szafki z lekami, poczekalnia wypełniła się zapłakanymi dziećmi: pogryzienie przez psa, dwa napady duszności oraz rany odniesione na skutek upadku na skałach. Zajęła się najpoważniejszym przypadkiem, czyli trzyletnią dziewczynką z atakiem astmy. Nie ma to jak doświadczenie, pomyślała, regulując przepływ tlenu. Tylko dzięki niemu mogła funkcjonować, jakby nic się nie stało. Jej ręce same wszystko robiły, jej głos sam wiedział, co powiedzieć, mimo że w środku była wstrząśnięta i rozdygotana. Pożegnawszy Helen, wsiadła na rower i ruszyła na dyżur. Po drodze rozważała różne sposoby rozegrania tej skomplikowanej sytuacji. Nikos przyjedzie, była o tym przekonana. Zatem najważniejsze to zachować spokój i hamować emocje, trzymać się faktów. Poznać jego warunki, po czym oddalić się w celu ich przemyślenia. Zignoruje go, jak on ją. Teoretycznie. Ale jak można zignorować mężczyznę takiego jak Nikos? RS

22 Na szczęście Rose zabrała go do innej sali, zostawiając Ellę z Alanem, stażystą na oddziale ratunkowym, oddelegowanym na miesięczny staż na oddziale pediatrii ratunkowej. Alan był bardzo uprzejmy, delikatny i całkiem sprawny, a mimo to Ella nie była przekonana, czy powinien pracować z dziećmi. Teraz, na przykład, nie udało mu się osłuchać małej Tamsin. Dziewczynka stanowczo odmawiała jakiejkolwiek z nim współpracy. Płacząc coraz głośniej, wymachiwała rączkami, a on, czerwony po uszy, sztucznie słodkim głosem starał się ją przekonać. Idąc mu w sukurs, Ella dała mu znak, by odszedł od stołu, po czym sięgnęła do pudła po lalkę. – To jest Angie. Ładna, prawda? – zagadnęła dziewczynkę. – Najpierw ją ubierzemy, a potem pomożemy jej oddychać. Którą sukienkę jej włożymy? Różową czy fioletową? Wybieraj. Dziewczynka oddychała ciężko, ale przestała szarpać maskę tlenową, po czym wskazała na jedną z sukienek. – Różowa? Ja też lubię różowy kolor. – Gdy ubrała lalkę, dziewczynka wyciągnęła po nią rączkę. – Pomożesz mi założyć jej maskę? Oj, chyba za duża... – Zapomniawszy o swojej masce, Tamsin próbowała pomóc lalce. – Świetnie, bardzo dobrze. Angie zaraz poczuje się lepiej. – Chwaląc dziewczynkę, Ella spojrzała na monitor, którego wykres mocno ją zaniepokoił. Zwróciła się do matki Tamsin. – Czy mała miewała już takie napady? – Nie tak silne. – Kobieta trzymała na kolanach niemowlę. – Była przeziębiona? Miała jakąś infekcję? – Nie, nic takiego. – Niemowlę zaczęło płakać. –Przepraszam, ale nie miałam jej z kim zostawić. Cii, Poppy... RS

23 Alan poprawił okulary. – Ktoś z nas może zadzwonić do pani męża – zaproponował. – Pomógłby pani. Kobieta pokręciła głową, niespokojnie zerkając na Tamsin. – Wypisał się – wyznała półgłosem. – Jak się dowiedział, że jestem w drugiej ciąży. Ella ze smutkiem patrzyła na Tamsin. Słodka twarzyczka, długie rzęsy, jasne loki. I nie ma ojca. Kolejna rozbita rodzina. Ojciec powinien być tutaj, pomyślała ponuro, i trzymać tę małą za rączkę. Alan, speszony popełnioną gafą, znowu się zaczerwienił, ale dla Elli stan dziewczynki był ważniejszy od małżeńskich rozgrywek. – Mam wrażenie – zwróciła się do niego – że salbutamol słabo działa. Podasz jej prednisolon? – Może należy zwiększyć przepływ? Kolejny ostrożny. Szkoda, że Rose gdzieś zabrała Nikosa. Osobiście nie chce mieć z nim do czynienia, ale w sprawach zawodowych uznawała jego niekwestionowany autorytet. Alan podrapał się w kark. – Myślę, że trzeba skonsultować to z profesorem. – Oczywiście. Sprawdź, czy jest wolny. – Natychmiast. Nieoczekiwanie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, do sali wkroczył Nikos. – Tutaj wszystko gra? – zagadnął. – Panie profesorze... – wyjąkał Alan. – Nie byliśmy pewni, czy od razu podać Prednisolon, czy jeszcze poczekać. RS