Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 040 853
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań642 619

Small Lass - Jak (od)zyskać żonę

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :719.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Small Lass - Jak (od)zyskać żonę.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse S
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 300 osób, 171 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 151 stron)

Small Lass Jak (od)zyskać żonę Nikt, tylko ona. Młody, zadufany w sobie prawnik, Tyler Fuller, przez własną głupotę i brak wrażliwości uraził uczucia swojej żony, a kiedy Kayla zaczęła go unikać, postanowił ją postraszyć i wystąpił o rozwód. Ani się obejrzał, jak został kawalerem z odzysku, a tym samym ukręcił na siebie bicz. Kobiety, a zwłaszcza jego szefowa, nie dawały mu spokoju, podczas gdy on dzień i noc śnił tylko o byłej żonie. Jak mógł dopuścić do odejścia tak wspaniałej istoty? Jednak szansa na ponowne zdobycie jej względów wydawała się znikoma…

ROZDZIAŁ PIERWSZY Minęło już pięćset lat od czasów, kiedy pierwsi Europejczycy zajęli Teksas. Zmienili oni i dostosowali do swoich potrzeb miasto, które nazwali San Antonio. Upiększyli też, i skierowali w nowe łożysko wspaniałą rzekę, przepływającą przez centrum miasta. To właśnie w czasie przejażdżek łódką można naprawdę się odprężyć, obserwując wielkie drzewa i stare budynki na brzegu. W jednym z nich, położonym przy starym żelaznym moście z ręcznie wykonanymi zdobieniami; mieści się firma prawnicza Reardon, Miller i Rodriguez. Budynek jedynie odnowiono, pozostawiając jego naturalny zewnętrzny wystrój. Fasada domu cieszy oko miłą szarością z odcieniem błękitu. Nieopodal znajduje się również wybudowany z czerwonego granitu gmach Sądu Hrabstwa Bexar. Ludzie w San Antonio wymawiają tę nazwę „Ber" i tylko Errol Flynn w swoim starym filmie mówił £feeksar", co do dzisiaj wywołuje zdziwienie okolicznych mieszkańców. W firmie Reardon, Miller i Rodriguez pracuje młody, dwudziestoośmioletni prawnik, Tyler Fuller. Jest on tak zwanym kawalerem z odzysku, bowiem rozwiódł się z żoną siedem miesięcy, trzy tygodnie i dwa dni temu. Taka dokładność

6 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ wcale nie znaczy, że Tyler liczy dni od rozwodu. Po prostu tak się złożyło, że pamięta. Zresztą, prawdę mówiąc, sam zażądał rozwodu, a potem patrzył oniemiały, jak żona godzi się na to chętnie i wraca do swojego panieńskiego nazwiska, Davie, jakby nazwisko Fuller nie było dla niej wystarczająco dobre. Czarnowłosa i niebieskooka Kayla zachowywała się tak, jakby nigdy nie zdarzyło im się nic dobrego w małżeństwie i nie miała czego żałować. Tyler miał do niej przez jakiś czas o to pretensje. Nie widywali się niemal wcale. Lecz nagle, po trzech miesiącach, dwóch tygodniach i sześciu dniach spotkał ją przypadkowo w grupie znajomych. Początkowo nie wiedaał, jak wyciągnąć ją z ich grona, ale w końcu zdecydował się przedstawić Kaylę Tomowi Keeperpwi, chociaż wcale mu się to nie uśmiechało. Oczywiście podał jej małżeńskie nazwisko, a ona tylko potrząsnęła głową i powiedziała: - Davie, Kayla Davie. Tom posłał jej swoje słynne „zabójcze spojrzenie". Był znanym kobieciarzem i w końcu Tyler pożałował tego, co zrobił, zwłaszcza że i tak nie udało mu się pogadać z Kaylą. Co gorsza, Torn zaczął się do niej przystawiać, a Kayla traktowała to jako rzecz zupełnie normalną. Tak, musiał przyznać, że wciąż była naiwna i dziewczęca. Taka jak wtedy, gdy ją poznał cztery lata temu. W związku małżeńskim udało im się wytrwać niecałe dwa lata i teraz byli rozwiedzeni od siedmiu miesięcy, trzech tygodni i dwóch dni. Może właśnie z powodu tego rozwodu Kayla nawet nie wspomniała o drugiej rocznicy ślubu. W ogóle ją zignorowała. Nawet do niego nie zadzwoniła. To on wydzwaniał do niej

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 7 aż do jedenastej, żeby mogła mu podziękować za kwiaty, ale nie podnosiła słuchawki. A przecież wiedział, że jest w mkh ście, bo to sprawdził. Mógł się jedynie pocieszać myślą, że upijała się gdzieś w barze z żalu po utraconym mężu, chociaż tak naprawdę wiedział, że Kayla nie pije. Czasami tylko wypijała kieliszek białego wina, a i to niechętnie. Gdzie wobec tego była o tej porze?! Kiedy jednak się w końcu do niej dodzwonił po północy; wcale o to nie spytał. Nawet wówczas kiedy chciała się dowiedzieć, dlaczego dzwoni, rzucił tylko: - Zadzwoniłem towarzysko. - Jest już późno, jutro idę do pracy i nie mam czasu na towarzyskie pogawędki - pdwiedziała i odłożyła słuchawkę. Tyler był wstrząśnięty. Po tym wszystkim, co razem przeżyli. Po tym, co wycierpiał z jej powodu! Przypomniał sobie zdarzenie, które poprzedziło odejście Kayli. Bo Kayla nigdy nie mogła się przystosować do świata, to świat musiał się przystosowywać do niej. Chociaż tak naprawdę pochodziła przecież z Teksasu. Tu się wychowała i powinna mieć więcej hartu ducha... Wracając myślą do tego wydarzenia, Tyler przypomniał sobie, jak jechali wtedy jedną z gorszych dzielnic miasta. Zauważył, że szykuje się walka psów, więc zatrzymał samochód, chociaż Kayla prosiła, żeby jechali dalej. I kiedy on stał w tłumie gapiów, Kayla wykupiła cztery, psy za jakąś potworną sumę i odjecható. Po prostu go opuściła. Prawdę mówiąc i tak nie miałby ochoty na przejażdżkę z tymi psami. Zwłaszcza żę kiedy wrócił wieczorem do domu, psy zaczęły warczeć, gdy tylko zbliżył się do łóżka Kayli. Tę noc spędził na kanapie w pokoju gościnnym. A kiedy się obudził, Kayli i jej czterech psów już nie było.

8 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ Początkowo nie przywiązywał do tego wagi, ale kiedy Kayla nie pokazała się wieczorem, zadzwonił do jej rodziców. - Skrewiłeś, synu - powiedział na ogół małomówny ojciec Kayli. - Wcale mi się tak nie wydaje, tato - stwierdził wtedy. Czas pokazał, że się mylił. Później nie mógł się z nią skontaktować. Kiedy przyjeżdżał do jej rodziców, akurat nie było jej w domu. Chciał jej wytłumaczyć, że walki psów nie są jego wymysłem i że wcale za nie nie odpowiada. Jednak Kayla nie odbierała również jego telefonów. Przygotował więc dokumenty rozwodowe, myśląc, że to ją poruszy. Podpisała je bez mrugnięcia okiem. Zanim zdążył się zorientować, co się dzieje, już był rozwiedziony. Dostał wszystkie meble z wyjątkiem paru drobiazgów, które rodzina Kayli miała „od zawsze". Kayla zostawiła mu nawet swoje kosmetyki. Początkowo pocieszał się, że to znaczy, iż niedługo zechce wrócić, ale po jakimś czasie porzucił tę myśl. Zebrał do plastikowej torby wszystkie szminki oraz kremy i upchnął gdzieś w szafie, którą Kayla sama wybrała do ich sypialni. Zwłaszcza wieczorami myślał, że wróci. Była niezwykle zmysłowa, a jednocześnie niezwykle czysta. Tyler wiedział, że nie będzie sypiać ź byle kim. Właśnie dlatego utrzymywał porządek w mieszkaniu, chociaż czasami miał ochotę wyrzucić odkurzacz za okno. Zadręczał się pytaniami o to, gdzie może być Kayla i co może w tej chwili robić. Nikt nie chciał mu hic powiedzieć: ani rodzice Kayli, ani jej siostry, ani Złotowłosa, która nominalnie była tylko kucharką, ale tak naprawdę zarządzała całym domem.

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 9 Wciąż czekał na sygnał od Kayli, ale ten nie następował. Zaczynał się już niecierpliwić. Chciał jej przypomnieć, że przecież go kocha i że może być im razem wspaniale. Kayla uwielbiała seks. Wciąż chciała się z nim kochać. O najdziwniejszych porach i w najbardziej ekstrawaganckich miejscach. Tylko czy jeszcze o tym pamięta? Później, to było jakiś czas przed ich przypadkowym spotkaniem, dowiedział się, że mieszka z tymi psami u przyjaciółki. Henrietta musiała być wyjątkowo tolerancyjną kobietą, ponieważ sama hodowała koty. Koty i psy! i kto mu miał za złe walki? Przecież te zwierzęta musiały się pozagryzać! Nie, Kayla powinna wrócić do niego, jeśli chce zapewnić swoim pupilkom odpowiednie warunki. Głupio jednak było iść do Henrietty i tak od razu wyłożyć, 0 co mu chodzi. Kręcił się więc w okolicach domu, czekając na przypadkowe spotkanie. Myślał nawet o tym, żeby pokazać się tutaj z jakąś lalą, ale w końcu zrezygnował z tego. Od rozstania z Kaylą kobiety przestały go pociągać. Zachowywał się w ich towarzystwie jak ostatni ponurak i wcale ich nie słuchał. Prawdę mówiąc, w każdym towarzystwie zachowywał się podobnie. Jedynie w pracy wysilał się na zawodowy uśmiech. To wszystko. Kumple wyciągali go na różne imprezy, ale tylko się nu* dził. Mówili, że widzieli Kayk^ na przykład, na meczu bokserskim, a kiedy tylko machał ręką, wybuchali śmiechem 1 dodawali, że to żart. Ładny żart. Przez takie żarty Tyler zniechęcił się do towarzystwa. Nadeszła zima, która w Teksasie przypomina nowojorską wiosnę. Tyler pamiętał, że w swoim życiu tylko dwa razy widział śnieg w ponadmilionowym San Antonio. Raz nawet

10 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ lekki puch przetrwał aż dwa dni, zanim stopił się na mokrą breję. Rodowici Teksańczycy powtarzali przy takich okazjach, że nie rozumieją ludzi z Północy, którzy przyjeżdżają tu na zimę; Śnieg jest przecież taki przyjemny i ładny. Zapominali przy tym, że najmniej ceni się to, co się ma samemu, a najbardziej to, czego nam brakuje. Ta prawda dotarła do niego teraz z całą oczywistością. Czasami Tyjer dostrzegał gdzieś kruczoczarne włosy albo długie nogi, które, jak mu się zdawało, frunęły nad ziemią. Rzucał się wtedy w pogoń, ale okazywało się, że to jednak nie Kayla. Przepraszał wtedy speszony. Niektóre kobiety nawet się do niego uśmiechały, czekając na następny ruch, ale on był zbyt rozczarowany, żeby cokolwiek zrobić. To, że zupełnie nie zwariował, zawdzięczał przede wszystkim pracy. Praca była jego ratunkiem i ocaleniem. W biurze zapominał o Kayli. Pogrążał się w aktach, jakby były morzem zapomnienia, i tylko dzięki temu udawało mu się jakoś przetrwać zimę. Na dworze, co prawda, panowały temperatury dodatnie, ale jego serce ściął mróz. Tyler Fuller był prawnikiem. Jedirym z pięćdziesięciu zatrudnionych przez firmę. Kancelaria Reardona, Millera i Rodrigueza mieściła się nie tylko w budynku przy rzece, ale miała też filie w innych miejscach. Szefowa Tylera, Barbara Nęison, była od niego tylko sześć lat starsza i niezamężna. Zwykle przekazywała mu pracę przez sekretarkę. Tyler zajmował się wyszukiwaniem informacji potrzebnych do spraw prowadzonych przez firmę albo też bezpośrednio klientom. Mogły to być sprawy o odszkodowanie, rozwód czy nawet bardziej skomplikowane przy-

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 11 padki. Czasami również wykorzystywano go przy rozmowach z klientami lub adwersarzami. Jeździł też, ale raczej rzadko, na policję, żeby sprawdzić dane dotyczące na przykład jakiegoś lekarza czy bankiera. Tyler nie miał własnej sekretarki. Do każdej sprawy przydzielano mu którąś z pracownic firmy. Zawsze starał się, żeby to była Marian Web, która sama nie robiła błędów i przy okazji pilnowała również jego. Marian była w wieku matki Tylera i miała do niego iście matczyny stosunek. Zdarzało się, że zmieniała swoje plany, tylko po to, żeby mu pomóc. Kobiety psuły go. Cóż, przynajmniej niektóre kobiety. Na przykład jego szefowa, Barbara, starała się teraz częściej z nim spotykać. Zauważył też, że obserwuje go z wyraźną przyjemnością. Raz nawet chciała zaprosić go na drinka po pracy. - Niestety, mam mecz - powiedział. - Czy to coś ważnego? To była dobra wymówka. Wszyscy wiedzieli, że Tyler kibicuje miejscowej drużynie baseballowej. Gdyby powiedział, że ma jakieś spotkanie,, mogłaby się obrazić. - Nie, nic ważnego - odparła, siadając na jego biurku. - Po prostu pomyślałam, że skoro już razem pracujemy, to powinniśmy się lepiej poznać. Tyler pociągnął nosem. - Może przy jakiejś innej okazji - stwierdził. - Prawdę mówiąc, nie mogę jakoś dojść do siebie po tym rozwodzie. Barbara, dotknęła jego ramienia w geście pocieszenia. Oczywiście było w tym dużo seksu. Tyler poczuł gwałtowny przypływ pożądania. - Daj mi znać, kiedy będziesz bardziej... otwarty - rzuciła na pożegnanie.

12 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ Nie, oczywiście nie poszedłby na żaden romans. Ani tym bardziej na stały związek. Po prostu bał się swojej szefowej. Barbara miała opinię osoby, która idzie po trupach do celu. Ciekawe, czy dotyczy to również jej spraw prywatnych? Jeszcze tego samego dnią wybrał się do sekretarki Barbary, Marthy. Była to niepozorna dziewczyna, która nie robiła sobie makijażu i zawsze patrzyła w bok, kiedy z kimś rozmawiała. - Posłuchaj, udawaj, że jesteś moją narzeczoną - zaproponował od razu w drzwiach. - Wiesz, tylko tak, na pokaz. Obiecuję, że cię nawet nie dotknę. Martha spojrzała w bok. - Daj mi spokój — powiedziała. Byli ze sobą na „ty". Sam nie wiedział, jak to się stało, biorąc pod uwagę usposobienie tej dziewczyny. Po tej rozmowie zaczął częściej myśleć o swojej sytuacji, sytuacji samotnego mężczyzny. Zaczął rozumieć, że jest łakomym kąskiem, na który rekiny w rodzaju Barbary mogą ostrzyć sobie zęby. Poczuł się zagrożony. Nie wiedział jednak, co robić. Coraz rzadziej spotykał się z kolegami. Coraz mniej miał okazji do rozmów. Hodował swój ból i to mu zupełnie wystarczało. Ból oraz jarzenia o Kayli. W końcu John Reardon, jeden z prezesów firmy, wezwał go do siebie. To był dla Tylera szok. Zawsze bardzo sie pilnował, żeby ani się nie spóźnić, ani nie przyjść wcześniej na spotkanie. Przywitała go sekretarka Reardona. Na imię miała bodaj Nancy, chociaż Tyler nie był tego pewny. - Rzadko pana teraz widujemy, panie Fuller - zagaiła, uśmiechnąwszy się do niego.

JAK (OD)ŻYSKAĆ ŻONĘ 13 - A, tak - odpowiedział i usiadł na wskazanym miejscu. Zastanawiał się, gdzie też mógł, jak to ujmował jego teść, „skrewić". Co złego zrobił? Dlaczego sam główny szef chce się z nim widzieć? - Bardzo się pan zmienił po rozwodzie - pwiedziała Nancy. - Kiedyś był pan taki wesoły i wszędzie byłó pana pełno, a teraż... - Rozłożyła ręce. - Szefa również to niepokoi. Tyler pokiwał tylko głową; Czuł się tak, jakby to był jego pogrzeb i Nancy wygłaszała mowę pochwalną na temat nieboszczyka. - O, tak! - westchnął. Rozluźnił się jednak trochę. Nareszcie się dowiedział, dlaczego tu się znalazł i to go trochę uspokoiło. - Proponowałam, żeby urządzić dla pana przyjęcie -ciągnęła Nancy. - Takie powitanie wolności. Pod hasłem: „Witaj, jutrzenko swobody!" Ale pan Reardon powiedział: „jeszcze nie" i na tym stanęło. Nancy ponownie posłała mu promienny uśmiech i Tyler próbował jej się zrewanżować, ale nie miał pewności, czy mu się to dobrze udało. - No, tak - skomentował tylko. Nawet nie podejrzewał, że inni pracownicy zwracają na niego uwagę. Sądził, że pozostaje kimś anonimowym i że nikogo nie interesuje, czy jest smutny, czy wesoły. No, może z wyjątkiem Barbary Nelson, która miała względem niego określone plany. - Pan Reardon już może pana przyjąć - zwróciła Się do niego Nancy, odkładając słuchawkę. Nawet nie zauważył, kiedy zdążyła ją podnieść. - A, tak - powiedział Tyler i ruszył w stronę biura.

14 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ Spotkanie z Reardonem przeciągało się, a Tyler miał jeszcze sporo pracy i zaczynał być niespokojny. - Wiem, jak się czujesz - mówił Reardon. - Przeżyłem to samo, tylko ładnych parę lat temu, ale to oczywiście niczego nie zmienia. Wiem, przez jakie piekło teraz przechodzisz. - Więc Reardon postanowił znaleźć sobie pocieszycielkę. No cóż, dopiero po raz trzeci. Zresztą, prawdę mówiąc, Reardon był w zupełnie innej sytuacji. Zdradzał żonę, a ona to po prostu odkryła. - Tak, proszę pana - powtórzył po raz trzeci Tyler. - No, ale przynajmniej się uwolniłeś od żony. Możesz teraz lepiej ułożyć swoje życie. Tyler pokręcił głową. - Nie, proszę pana. Chciał wyjaśnić, że wcale nie zdradzał żony i że bardzo mu jej brakuje, ale się powstrzymał. Reardon wstał, podszedł do niego i poklepał go po ramieniu. - Nó dobrze, chłopcze. Pamiętaj, że jesteśmy z tobą i że o tobie myślimy. Tyler również wstał. - Dziękuję panu - powiedział. - Jesteś peaisien, że nie potrzebujesz paru dni urlopu? Może byś trochę odpoczął? - Nie muszę odpoczywać, proszę pana — odparł Tyler. - Wolę się czymś zająć. Poza tym mam teraz sporo roboty - dodał na koniec. Reardon pokiwał głową. - No tak, rozumiem - potwierdził. - Cieszę się, że cię mamy w naszej firmie. I pamiętaj, że jesteś jednym z nas.

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 15 Tylera coś zaczęło dławić w gardle. Poczuł się w tej chwili członkiem wielkiej prawniczej rodziny. Podeszli obaj do drzwi, gdzie raz jeszcze z namaszczeniem uściskał dłoń szefa. - Do widzenia, chłopcze. - Do widzenia. Tyler nie przypuszczał nawet, że jest to możliwe. Oto idzie sobie korytarzem, nie widząc nikogo, a jednocześnie wszyscy ludzie w tym budynku wiedzą o jego nieszczęściu i solidaryzują się z nim. Niektórzy pewnie, jak na przykład Barbara Nelson, traktują to może zbyt dosłownie. Inni nie chcą mu się narzucać ze swoimi pocieszeniami, ale fakt pozostaje faktem, że mu współczują. Przeszedł do swego biura, które dzielił z Jamiem 01iverem, i usiadł za swoim biurkiem. - Wszystko w porządku? - spytał Jamie. Tyler obrócił się w jego stronę wraz z krzesłem. - Stary chciał tylko sprawdzić, jak się miewam - wyjaśnił. - Cieszę się, że to nic poważnego - powiedział Jamie. - Powiedz, gdybym mógł ci jakoś pomóc. Tyler uśmiechnął się blado. Czuł się poruszony propozycją kolegi. - Wszyscy chcą mi pomagać, od kiedy Kayla ode mnie odeszła - stwierdził Tyler. - Widocznie na to zasługujesz. - Nawet Barbara chciała się ze mną umówić. - I co? - zainteresował się Jamie. Tyler potrząsnął głową. - Nie skorzystałem z okazji. Jamie pokiwał tylko w zamyśleniu głową.

16 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ - Szkoda, ja bym skorzystał. No tak, pomyślał Tyler, ale ty nigdy nie byłeś mężem Kayli. Głośno zaś powiedział: - Może i tobie nadarzy się okazja. - Może - westchnął Jamie i powrócił do swoich papierów. Tego wieczora Tyler wybrał się do rodziców, którym opowiedział o wydarzeniach minionego dnia. - To miło ze strony twojego szefa - powiedział ojciec. - Wszyscy rozumiemy, co czujesz. Czy widziałeś ją może ostatnio? Oczywiście Tyler orientował się, o kogo chodzi. Udawał tylko, że nie wie, ponieważ, niestety, nie udało mu się ponownie spotkać Kayli. - Ją, to znaczy kogo? Chyba wiesz, tato, że widuję różne kobiety. Ojciec westchnął ciężko i spojrzał tak, jakby chciał powiedzieć, że nie spodziewał się, że ma syna idiotę. - Jak mogłeś pozwolić jej odejść?! Tyler rozłożył ręce. - Myślałem, że walka psów ją zaintryguje - odparł. - Poza tym sądziłem, że wreszcie się czegoś nauczy. Tego rodzaju walki są przecież zakazane, a tyle się ich odbywa. Skomasowałem się potem nawet z policją i powiedziałem, że mogę być świadkiem, ale mi powiedzieli, że jeśli walka się nie odbyła, to nie mają powodu do interwencji. No wiesz, Kayla wykupiła cztery psy... Ojciec wyciągnął palec w jego stronę. - Zraniłeś ją! - wykrzyknął. - Wcale nie chciałem jef zranić - bronił się Tyler. - Po prostu byłem ciekawy. Jestem, do diabła, prawnikiem i powinienem poznać takie rzeczy.

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 17 - Ale nie musiałeś ciągnąć tam ze sobą Kayli! Tego delikatnego kwiatuszka! Pewnie była przerażona! - Jakoś nie przeszkodziło jej to w wydaniu prawie całej mojej miesięcznej pensji na wykupienie psów - rzucił uszczypliwie Tyler. Ojciec zgromił go wzrokiem. Jednak w tym momencie do pokoju weszła mama, niosąc na tacy ciasteczka domowego wypieku i herbatę. - A wy co? Ciągle o tym samym? - spytała. - Już lepiej dalibyście sobie spokój. Ojciec raz jeszcze wskazał Tylera palcem. - Nie mogę mu wybaczyć, że pozwolił odejść Kayli - powiedział. - Wcale nie pozwoliłem jej na to! - wybuchnął Taykr. - A właśnie, że tak! Wybiegł z mieszkania rodziców, trzaskając drzwiami. Tej nocy długo nie mógł zasnąć, a kiedy mu się w końcu udało zdrzemnąć, śniły mu się cztery psy, które rozszarpywały na strzępy jego ciało. Tyler nie wiedział, jak do tego doszło, że wszyscy nagle dowiedzieli się o tych cholernych psach. Tak jak poprzednio mu współczuli, tak teraz zaczynali się z niego podśmiewać. Rozwód z powodu walki psów. No tak, to był niezły temat do dowcipów. Tyler nie miał pojęcia, jak: to się stało, że przyjaźnie doń nastawieni ludzie zamienili^się nagle w stado hien. Starał się jednak udawać, że niczego me dostrzega, i pracował jak zwykle, może tylko z większym zacięciem. Jedynie Jamie mu współczuł. Kiedyś, gdy siedzieli razem w biurze, powiedział: - Jak już się uporasz ze swoimi problemami, opowiem ci,

18 JAK(OD)ZYSKAĆ ŻONĘ co mnie się zdarzyło. Pamiętaj jednak, że wszystko można przetrzymać. I nie przejmuj się tymi tam. - Wskazał głową drzwi. - Nie są ani gorsi, ani lepsi od innych. Była to dziwna forma pocieszenia, ale zawsze jakaś. Tyler chciał nawet zapytać kumpla, co chce przez to powiedzieć, ale Jamie pochylił się już nad klawiaturą komputera i nawet nie spojrzał w jego stronę. Okazało się też, że jeszcze jedna osoba miała ochotę pocieszyć Tylera. Jego szefowa. Niestety i tym razem musiał jej odmówić. - Powiedziała, że chce mnie pocieszyć, naprawdę - zwierzył się później Jamiemu. Jamie odsunął się na chwilę od komputera i spojrzał na niego przenikliwie. - To niech wobec tego pocieszy mnie - zaproponował. - Dobrze, powiem jej o tym - obiecał poirytowany Tyler. Ani jeden muskuł nie drgnął na twarzy kolegi. - Tylko uważaj, wyjawiając Barbarze moje imię - powiedział. - Ona nazywa mnie Johnny. - Ludzie na wysokich stanowiskach mają problemy z zapamiętywaniem imion - pośpieszył z wyjaśnieniem Tyler. Jamie uśmiechnął się tylko gorzko. - Ale jakoś tak się składa, że pamięta twoje - zauważył. Tyler mógł na to tylko wzruszyć ramionami, co też zrobił, chociaż czuł się jakoś nieswojo pod świdrującym wzrokiem Jamiego. Tak mijały mu dni. Na wspominaniu. Na radzeniu sobie w pracy. Na ciągłej nadziei, że spotka wreszcie Kaylę Davie, tę samą, która nie chciała już nosić jego nazwiska.

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 19 Chciał ją spotkać, ponieważ miał jej parę rzeczy do powiedzenia. Choćby to, że jak na kobietę w jej wieku, powinna się zachowywać poważniej, I wrócić do niego. Ponieważ Tyler znał pewien sekret, którym chciał się z nią podzielić. Otóż wiedział, że żaden mężczyzna nie pasuje do niej lepiej niż on Tyler Fuller.

ROZDZIAŁ DRUGI Zwłaszcza w wielkich ośrodkach miejskich ludzie należący do poszczególnych grup zawodowych czy społecznych ulegają złudzeniu, że stanowią jedyną rzeczywistą część miasta. To dla nich organizuje się różne festyny, konkursy i promocje. Oni są tutaj najistotniejsi. Inni to tylko widma snujące się po ulicach ich miasta. Przeciętny obywatel, który chodzi do pracy i spotyka się ze swoimi przyjaciółmi, rzadko ma okazję na bliższe kontakty z widmami. Wyjątkiem są tutaj kontakty oparte na seksie. O taki wtedy widzi się wszystkich i wszystko! Jednak życie codzienne zmusza do zamykania się w określonym kręgu znajomych. Nie zwraca się wówczas uwagi na ludzi, którzy kroczą ulicami miasta, robią zakupy czy też prowadzą samochody. Są to cienie albo widma. Widma stanowią tylko tło rzeczywistego życia. Powodują jedynie gwar miejski, który staje się zauważalny tylko wtedy, kiedy nagle milknie. Oczywiście, mówiąc o widmach, musimy pamiętać, że nie tworzą one konkretnej grupy. Dla nas są to inni ludzie. Dla nich zaś jesteśmy innymi my. Widma nie mają dla nas większego znaczenia Nie znaczy to jednak, że jeśli znajdą się w jakimś kłopocie, to nie chcemy im pomóc. Pomoc jest reakcją, która dotyczy wszystkich.

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 21 Podobnie było w przypadku Kayli i Tylera. Oboje byli obcy nawet dla wielu znajomych, nie mówiąc już o dalszej rodzinie. Któryś z wujów Tylera wypowiedział już w dniu ślubu słowa, które później okazały się prorocze: - Kąyla i Tyler ciągle się ze sobą kłócą. Żeby to się tylko źle nie skończyło. I podrapał się po łysinie. A z kolei matka Kayli, która była znacznie bardziej gadatliwa niż jej mąż, zauważyła: - Są doprawdy nieznośni. Jak dzieci. Nawet kuzynka Douthet nie zachowywała się w ten sposób. Kuzynka Douthet była kimś mitycznym w tej rodzime. Wiadomo było tylko, że źle się prowadziła i że w związku z tym zmarła młodo. Jednak wtedy, w dniu ślubu, Tyler mógł najwyżej usłyszeć podobne rozmowy. Nikt nie atakował go otwarcie. Jednak teraz, po ucieczce Kayli, różne osoby zaczęły się go czepiać nie wiadomo czemu. I to właśnie dlatego, że chciały mu pomóc! - Dlaczego pozwoliłeś jej odejść?! - spytała kuzynka Maren, którą zastał u swoich rodziców. - Nie miałem wyboru - zaczął cierpliwie tłumaczyć chyba po raz setny. - Spałem, kiedy odeszła. Poza tym otaczała ją sfora rozwścieczonych psów. - Jak mogłeś spać w takiej chwili! - oburzyła się kuzynka. - Jak ja odchodziłam od^Heberta, to on przynajmniej nie spał! Matka podniosła dłoń do ust, a ojciec spojrzał ea okno. Tyler spojrzał zaciekawiony na Maren. Nie znał tego epizodu z jej życia. - A co wtedy robił? - spytał.

22 JAK (ODZYSKAĆ ŻONĘ - Był w pracy - padła odpowiedź. - Specjalnie wybrałam ten moment. - A co było potem?-dopytywał się Tyler, chociaż matka zaczęła ich usilnie namawiać, żeby się czegoś napili. - Potem Hebert zjawił się w domu rodziców i powiedział: „Musicie mi ją oddać!". - I oddali? -Nie. Tyler zamyślił się na chwilę. Ta sytuacja bardzo przypominała jego własną. - I co dalej? Maren uśmiechnęła się na samo wspomnienie, - Potem przyszedł do .mnie i powiedział: „Zbieraj swoje rzeczy, kobieto! Wyczerpała się moja cierpliwość". - A ty?-pociągnął Tyler. - Ja wstałam. - Maren podniosła się, żeby pokazać, jak to zrobiła. - Uniosłam brodę do góry i powiedziałam: „Proszę opuścić to pomieszczenie". Maren sugestywnie wskazała drzwi. Tak sugestywnie, że Tyler chciał wstać i wyjść. Opamiętał się jednak. Wersja kuzynki coś za bardzo przypominała mu filmy typu „Przeminęło z wiatrem". - I jak się to skończyło?- spytał Tyler. Maren usiadła. - Musiałam sama otworzyć mu frontowe drzwi, a wtedy chwycił mnie i zaniósł do samochodu. Tatuś starał się mnie bronić, ale mu się nie udało. — I nie próbowałaś później uciekać? - upewnił się Tyler. Kuzynka tylko rozłożyła ręce., - Wiedziałam, że Hebert wszędzie mnie znajdzie - powiedziała rozbrajającym tonem. Tyler przyglądał się jej nieufnie. Domyślił się, że brakuje

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 23 jej namiętności w związku małżeńskim i dlatego wymyśliła tę historię. - Mogę ci pomóc - zaproponował. Kuzynka spojrzała na niego oczami wiellcimi jak spodki, a rodzice wstrzymali oddech. Tyler poczuł, że Maren lada chwila może się rozpłakać. - To znaczy: nie. Wiem, że to nie ma sensu. Znajdzie cię przecież wszędzie. Wszyscy zebrani odetchnęli z ulgą. Nawet Tyler. I właśnie wtedy, jak zwykle, włączyła się matka z tym swoim stałym pytaniem: - No, jak to się stało, że pozwoliłeś jej odejść? Nie powinieneś był jej puścić. Tyler westchnął. - Nie miałem wyjścia. Spałem. To zdarzenie pozwoliło mu zrozumieć, że kuzynka Maren też jest człowiekiem i potrafi cierpieć. Ganił się później w myślach za niemądry żart, którego się dopuścił. Kiedy więc na jakimś przyjęciu spotkał kuzyna Heberta, natychmiast wziął go na stronę. - Maren jest niezwykle delikatna - powiedział. - Musisz na nią bardzo uważać i być dla niej czuły. Hebert spojrzał mu w oczy. - Go ty dziś piłeś, Tyler? - spytał. - Chętnie bym tego też spróbował. Ten żart sprawił, że Tyler fgał się ucieleśnieniem powagi. Jak grób i jak przysięga nąkonstytucję. Pouczył więc Heberta, że powinien bardziej, dbać o żonę i okazywać jej swoją miłość. - Już jestem na to za stary, chłopcze - stwierdził kuzyn. - Teraz nie mogę nawet dosiąść konia. Zobaczysz, jak się będziesz czuł w moim wiekii.

24 JAK (ODJZYSKAĆ ŻONĘ Tyler spłonął rumieńcem. - Ale możecie razem wybrać się na spacer albo do kina - zaczął improwizować. - Powinieneś kupić jej jakieś kwiaty bez okazji... Kuzyn Hebert jeszcze raz spojrzał mu przenikliwie w oczy. - Kiedy odeszła od ciebie żona? - spytał. Tyler westchnął. - Dawno. Bardzo dawno temu. - Dlaczego? Odpowiedział wzruszeniem ramion. - Może powinieneś z nią o tym porozmawiać - zasugerował. Tyler pokręcił głową. - Nie chce się ze mną widywać. - Może powinieneś być bardziej stanowczy - powiedział kuzyn Hebert i poklepał go po ramieniu. Rezultaty niektórych wydarzeń są czasami zaskakujące. Tyler nie przekonał kuzyna, że powinien być bardziej czuły dla żony. Za to kuzyn uświadomił mu, że on, Tyler Fuller, nagle zniknął ze świata Kayli. Nie widzieli się w ogóle, poza tym jednym przypadkowym razem, i wyglądało na to, że Kayla wcale go nie potrzebuje. Tyler poczuł się fatalnie. To znaczyło, że przestał być kimś ważnym w życiu Kayli i stał się normalnym mężczyzną. A może nawet gorzej. Jedyną rzeczą, która pomagała mu jakoś przetrwać, był baseball. Tyler nie tylko kibicował zespołowi z San Antonio, ale sam grywał w drużynie utworzonej z pracowników jego firmy. Gry wali przeciwko innym prawnikom, co zupełnie im

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 25 wystarczało, chociaż wywoływało też szereg uszczypliwych komentarzy. Podobno „na mieście" mówiono, że szykują się w ten sposób do rozprawy z konkurencją. To były bzdury. Tyler, żeby dobrze uderzyć, wyobrażał sobie najwyżej czasami, że ma przed sobą, zamiast piłki, głowę jakiegoś szczególnie przykrego klienta. Pewien problem stanowiły kobiety pracujące w biurze. One też chciały grać w drużynie, chociaż używały innych kijów. I dopiero po kilku nieudanych „koedukacyjnych" rozgrywkach postanowiły założyć własny zespół. Niestety, tak się złożyło, że damski zespół firmy zdobył w zeszłym roku puchar miasta, a męski uplasował się na drugiej pozycji. Tyle, że licząc od końca. Panie od razu zaproponowały, żeby wyeksponować puchar gdzieś w firmie. Spodziewały się sprzeciwu mężczyzn, ale ten nie nastąpił. Przeciwnie, panowie sami przynieśli stolik, na którym ustawiono trofeum. Ta propozycja wyszła od Barbary Nelson. A Tyler jako pierwszy jej przyklasnął. Barbara uśmiechnęła się wówczas tak, że mimo iż był jeszcze żonaty, ciarki przeszły go od stóp do głów. To był uśmiech zwyciężczyni. I to niekoniecznie baseballowej. Tyler grał w drużynie przy drugiej bazie. Czasami zamieniał się miejscami z kolegami, ale nie szło mu już tak dobrze. Pewne niedomogi kondycyjno-techniczne nadrabiał zaangażowaniem w grę. Stosował się też do rad wuja, który, jak powiadał, grał kiedyś w drużynie uniwersyteckiej: - Kiedy sędzia poda twój numer, patrz na niego z powagą i ze zdziwieniem. Wszyscy pomyślą, że jest ślepy. A przy

26 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ okazji będziesz miał mały trening przydatny w karierze adwokackiej. Wuj sądził, że Tyler chce zostać adwokatem, on zaś może nawet by chciał, ale starał się realnie oceniać swoje możliwości. W zeszłym roku Kayla przychodziła na mecze. Ich oglądanie wcale jej nie nudziło, nawet kiedy gra stawała się niemrawa. Tyler grał wtedy lepiej. Teraz bardzo żałował, że żona mu już nie kibicuje. Już nikt go nie wspierał. Nikt się o niego nie troszczył. Czuł się opuszczony i samotny. I grał tak, jak się czuł. Koledzy chyba o tym wiedzieli, ponieważ nie robili mu wyrzutów. Na któryś z meczów zaprosił całą rodzinę. Miał nadzieję, że pójdzie mu lepiej. Przyszli rodzice, rodzeństwo z dziećmi, a nawet wuj. Jednak Tyler grał kiepsko. Bardzo doskwierał mu brak Kayli. Poza tym na ten mecz przyszła również Barbara Nelson. Być może dlatego był zdenerwowany i rzucał piłkę nie tam, gdzie powinien. Dopiero parę miesięcy po pamiętnej rocznicy udało mu się skontaktować telefonicznie ze swoją byłą małżonką. - Tak, słucham? Z kim mam przyjemność? - powiedziała Kayla. - Tylko nie odkładaj słuchawki T poprosił, gdy złapał oddech. Westchnęła ciężko, ale spełniła jego prośbę. - O co chodzi? - mruknęła. - Chciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku - powiedział, szukając tematów do rozmowy. Do tego stopnia po-

JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ 27 godził się z myślą, że nie uda mu się skontaktować z Kaylą, że nawet nie starał się myśleć o tym, co ma jej do powiedzenia. - Jak najbardziej - odparła. - Czy masz dosyć pieniędzy? - Utrzymanie tych cholernych psów musiało przecież kosztować. - Mam. - A... a samochód? Nie psuje się? - Nie psuje - padła odpowiedź. Potem zapadła cisza. - Tęsknię za tobą - rzekł Tyler w pośpiechu, bojąc się, że Kayla zakończy rozmowę. - Przejdzie ci. Znowu chwila. - Wiesz, Kaylo, to wcale nie było miłe. Mogłaś powiedzieć, że i ty trochę za mną tęsknisz. - Kupiłam pozostałe psy. - Pozostałe? Co chcesz przez to powiedzieć? - No, od tego drugiego faceta. Tyler przełknął ze strachu ślinę. Wyobraził sobie subtelną Kaylę w robotniczej dzielnicy miasta. - Nie chcesz chyba powiedzieć, że tam pojechałaś? -głos mu się załamał. . Kayla chrząknęła. - Ostatecznie to ty zabrałeś mnie tam po raz pierwszy -zauważyła. Tyler poczuł się winny. Musiai jednak walczyć. Walczyć o każdą minutę rozmowy. - Wiesz, że nie chciałem Vobić nic złego. Po prostu byłem ciekawy i tyle. - No to mam nadzieję, że zaspokoiłeś już swoją ciekawość. Muszę kończyć tę rozmowę, bo jestem bardzo zajęta.

28 JAK (OD)ZYSKAĆ ŻONĘ - Umówiłaś się z kimś? - zapytał podejrzliwie: - Tak. Z ciotką. Urządzamy przecież rodzinny piknik na powitanie wiosny. v Teraz dopiero Tyler przypomniał sobie pikniki u wuja i ciotki Kayli. Świetnie się tam bawili w zeszłym roku. - Fajnie było ostatnim razem, co? - rozmarzył się. - Zaprosisz mnie w tym roku? - Nie. Potrzebował chwili, żeby na to jakoś zareagować. - To wobec tego zapraszam cię na kawę. Wpadnę do ciebie do biura któregoś dnia. „Któregoś dnia" znaczyło w tym wypadku jutro. - Będę zajęta. - Głos Kayli nie brzmiał zbyt zachęcająco. - Poczekam. Powinniśmy pogadać. - Przepraszam cię, ale dzwoni drugi telefon. Muszę już kończyć. Tyler jeszcze przez długą chwilę trzymał słuchawkę przy uchu. Następnie odłożył ją, nie bardzo wiedząc, co o tym wszystkim sądzić. Kayla nie była do niego zbyt dobrze nastawiona, ale jednocześnie po raz pierwszy udało im się porozmawiać o czymś innym niż rozwód. Tego wieczora Tyler położył się do łóżka zadowolony. W nocy miał erotyczne sny. Obudził się po północy i leżał przez chwilę z otwartymi oczami, zastanawiając się, czy Kayla również o nim marzy. Potem znowu zasnął. W biurze zawsze zwracał się dó Barbary per „pani Nelson". Po rozwodzie powiedziała mu, że nie musi być taki oficjalny. - Powinienem być oficjalny. Jest pani moją szefową, pani Nelson - powiedział Tyler. - Chcę pani w ten sposób okazać szacunek.