Rozdział 1 Ranek, kiedy zacząłem całą zabawę, był miły; śliczny majowy poranek. Co czyniło go miłym, to fakt, że nie zwymiotowałem śniadania, oraz wiewiórka, którą zauważyłem przed salą matematyki. Usiadłem w rzędzie najbardziej oddalonym od drzwi, tuż przy oknach i zauważyłem wiewiórkę na trawniku. Trawnik w Liceum Placerville jest naprawdę niezły. Nie opieprza się - podchodzi prosto do budynku i mówi "cześć". Nikt, przynajmniej przez te cztery lata, jakie spędziłem w Liceum Placerville, nie próbował odepchnąć go od gmachu kwietnikami, albo małymi sosenkami, ani żadną z tych sympatycznych pierdółek. Podchodzi wprost do cementowych fundamentów i tam sobie rośnie, czy wam się to podoba, czy nie. To prawda, dwa lata temu, na zebraniu miejskim, jakiś babsztyl zaproponował, żeby miasto wybudowało przed szkołą pawilon, w komplecie do pomnika upamiętniającego chłopaków, którzy chodzili do Liceum Placerville, a później dali się wykończyć na tej czy innej wojnie. Mój przyjaciel, Joe McKennedy, był przy tym i opowiadał, że reszta nie robiła nic innego, tylko wynajdywała utrudnienia. Żałuję, że mnie przy tym nie było. Z tego co mówił Joe wynikało, że trwała tam niezła szopka. Dwa lata temu. O ile sobie przypominam, mniej więcej w tym czasie zacząłem wariować. Rozdział 2 A zatem była tam wiewiórka, biegająca po trawie, niecałe dziesięć metrów od miejsca, w którym słuchałem pani Underwood, oprowadzającej nas po podstawach algebry w następstwie koszmarnego sprawdzianu, którego najwyraźniej nie zaliczył nikt poza mną i Tedem Jonesem. Nie spuszczałem z niego oczu, tyle wam powiem. Z wiewióra, nie z Teda. Pani Underwood napisała na tablicy coś takiego: a = 16. "Panno Cross" powiedziała, odwracając się "Proszę nam powiedzieć, co oznacza to równanie, jeśli łaska". - Oznacza, że to szesnaście. - odparła Sandra. Tymczasem wiewiórka biegała w tę i z powrotem po trawie, z napuszonym ogonem i czarnymi oczkami, lśniącymi jak ziarnka grubego śrutu. Ładna, tłusta sztuka. Pan Wiewiór z pewnością zjadł więcej śniadań, niż ja ostatnimi czasy, ale ten ranek był tak pogodny i spokojny jak tylko można sobie wymarzyć. Nie miałem dreszczy, nie bolał mnie żołądek. Czułem się świetnie. - W porządku. - powiedziała pani Underwood - Nieźle. Ale to nie koniec, prawda? Nie. Czy ktoś chciałby bardziej szczegółowo omówić to fascynujące równanie? Podniosłem rękę, ale ona wywołała Billy'ego Sawyera. - Osiem plus osiem. - burknął. - Proszę wyjaśnić. - Znaczy, to może być... - Billy zaczął się wiercić. Powiódł palcami po graffiti wyrżniętym na blacie ławki SM L DK, GORĄCA SZTUKA, TOMMY '73. - No, jeśli doda się osiem i osiem, to wychodzi... - Mam ci pożyczyć swój słownik? - zapytała pani Underwood, uśmiechając się ostrzegawczo. Zaczął mnie trochę boleć żołądek, śniadanie poruszyło się odrobinę, więc znów popatrzyłem na wiewiórkę. Uśmiech pani Underwood przypomniał mi o rekinie w "Szczękach". Carol Granger podniosła rękę. Pani Underwood skinęła głową. - Czy on nie ma na myśli tego, że osiem plus osiem również spełnia równanie?
55. Stephen King - Rage
Informacje o dokumencie
Rozmiar : | 1.8 MB |
Rozszerzenie: |
Gość • 7 lata temu
Pytano, czy to cała książka?
Gość • 8 lata temu
no nieźle