Spis treści
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Epilog
Rozdział pierwszy
Nareszcie zasłużone wakacje – pomyślała Diana Bonnes. Leciała właśnie samolotem
z Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, by spędzić lato ze swoim wujkiem i jego rodziną. Gdy wuj
Carl zaproponował, by do nich przyleciała, początkowo mu odmówiła, jednak po dłuższym
zastanowieniu zdecydowała się skorzystać z propozycji i zrobić sobie wakacje od wszystkiego.
Postanowiła złożyć wypowiedzenie z pracy i rozpocząć nowy etap w życiu. O to, co będzie dalej,
będzie martwiła się później.
Ciekawe, jak wygląda – zastanawiała się, myśląc o Ianie.
Ian był synem Cecylii – wdowy, z którą ożenił się Carl. Wspólnie doczekali się jednego
dziecka – Becky – ale wujek zawsze traktował Iana jak swojego prawdziwego syna i stawiał go
na równi z córką. Kiedy byli dziećmi, Diana, Ian i Becky spędzali dużo czasu na wspólnej
zabawie. Od pierwszej chwili, gdy poznała Iana, Diana była w nim zakochana. Był jej pierwszą
i jedyną miłością. On zaś nic o tym nie wiedział, gdyż udawało jej się tego nie okazywać. Ian jest
od niej starszy o dziewięć lat – jej nigdy nie przeszkadzała ta różnica wieku, Ianowi zaś bardzo.
Zawsze traktował ją jak małą dziewczynkę, którą trzeba prowadzić za rączkę.
Poznali się, gdy miała dziesięć lat, za kilka dni skończy dwadzieścia pięć i wiele się od
tego czasu zmieniło. Diana bardzo cieszyła się z tego, że Ianowi poszczęściło się w życiu
i osiągnął to, czego jej nigdy nie udało się osiągnąć. Został sławnym aktorem. Jej rodziców nie
stać było na opłacenie szkoły aktorskiej i tym samym nie mogła spełnić swojego marzenia. Mimo
wszystko nie miała do nich żalu, ponieważ wiedziała, że chcieli dla niej jak najlepiej, ale nie
mogli sobie pozwalać na luksusy. Była im wdzięczna za całą miłość, jaką ją obdarzyli, i za to,
czego ją nauczyli. Bardzo za nimi tęskniła. Zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym
spowodowanym przez pijanego kierowcę ciężarówki. Na świecie została jej tylko siostra.
Na pogrzebie rodziców po raz ostatni widziała się z wujkiem, ciocią i Becky. Ian nie
przyjechał, ponieważ miał w tym czasie nagrania do nowego filmu i nie mógł ich przerwać, bo
zerwaliby z nim kontrakt. Tak bardzo tęskniła za jego widokiem, za jego uśmiechem, oczami.
Tyle lat marzyła o jego pocałunkach, dotyku, ale on nigdy nie spojrzał na nią jak na kobietę. Nikt
nie miał pojęcia, jak ciężko jej było, gdy oglądała Iana na ekranie telewizora i widziała te piękne
kobiety, które towarzyszyły mu w filmach. Przeglądała każdą gazetę tylko po to, by zobaczyć
jego zdjęcie. Bardzo bolało ją, gdy widywała jego zdjęcia z innymi dziewczynami, podczas gdy
on zmieniał je jak rękawiczki. Wiele razy wyobrażała sobie, że to ona jest główną bohaterką
filmu, w której on się zakochuje i całkowicie traci dla niej głowę. Mimo upływu lat jej uczucie do
niego nie wygasło.
Rozmyślania Diany przerwał głos stewardessy informujący o tym, że samolot podchodzi
do lądowania i proszą wszystkich pasażerów o zapięcie pasów.
Na lotnisku czekał już na Dianę wujek Carl. Rozpoznała go od razu, gdyż był bardzo
podobny do jej ojca. Te same czarne oczy, ten sam kształt ust. Włosy wujka były kiedyś
brązowe, ale z wiekiem pojawiało się na nich coraz więcej koloru siwego.
– Jak ty to robisz, wujku, że ciągle jesteś taki przystojny? – zapytała Diana, witając się
z nim.
– Żyję pełnią życia, kochanie – odpowiedział. – Jak podróż?
– Długa.
– No tak. To co? Jedziemy do domu, żebyś mogła się wykąpać i odpocząć po długiej
podróży? Becky już nie może się ciebie doczekać.
– Pewnie, też się cieszę, że zobaczę się z Becky, i po prostu marzę o kąpieli.
W drodze do domu rozmawiała z Carlem o tym, co działo się od czasu, gdy widzieli się
po raz ostatni. Ani się spostrzegła, a już byli na miejscu.
– Nic się nie zmieniło – powiedziała, wychodząc z samochodu.
Dom był ogromny i wyglądem przypominał dworski pałacyk. Przed wejściem stały
kolumny jak te w starożytnych Atenach. Przed domem był piękny ogród, a w nim podświetlana
fontanna. Za domem zaś znajdował się ogromny basen. Całość prezentowała się znakomicie.
Wszystko wyglądało tak, jak to zapamiętała.
– Nareszcie jesteś – usłyszała radosny głos Becky, która rzuciła się jej na szyję.
– Też się cieszę – odparła.
– Opowiadaj, jak minęła podróż i co u ciebie słychać – niecierpliwiła się Becky.
– Dajcie jej odpocząć po podróży. Pewnie jest zmęczona i chce się wykąpać –
powiedziała Cecylia, wychodząc z domu. Wyglądała niezwykle pięknie, mimo że nie była już
pierwszej młodości – jej włosy zaczynały siwieć, a twarz pokrywały już zmarszczki.
– Witaj, ciociu – Diana przywitała ją i ucałowała. – Jak się czujesz?
– Dziękuję, skarbie, dobrze – odpowiedziała.
Po przywitaniu z ciocią Diana zaczęła rozglądać się wokoło.
– Nie ma go w domu – powiedział jej po cichu wujek, widząc, że szuka kogoś wzrokiem,
i domyślił się, że chodzi o Iana. – Jest na nagraniach w Londynie, powinien wrócić za tydzień.
– Rozumiem – odparła, rozczarowana, że go nie zobaczy.
Carl był bardzo zżyty z Dianą. Kiedy była małą dziewczynką, opowiedziała mu
w sekrecie, że zakochała się w Ianie. Carl myślał, że z wiekiem jej zauroczenie minie, ale, widząc
jej reakcję, domyślił się, że nic się od tego czasu nie zmieniło i Diana nadal darzy uczuciem jego
pasierba. Informację tę postanowił jednak zachować dla siebie.
Po zjedzeniu wspólnej kolacji Diana poszła do swojego pokoju, wzięła kąpiel i położyła
się spać. Śnił się jej Ian, zresztą nie pierwszy raz. Jej sen, jak każdy z jego udziałem, był tak
realny, że po przebudzeniu poczuła wielkie rozczarowanie. Z niechęcią wstała więc z łóżka,
ubrała się i zeszła na śniadanie.
Domownicy już nie spali i wyglądało na to, że czekali tylko na Dianę. Jadalnia była
wielka, jak każde pomieszczenie w tym domu. Ściany miały kolor słońca. Znajdował się tam
duży dębowy stół i pasujące do niego krzesła. Stał tam też wielki zegar, który co godzinę
wygrywał inną melodię.
– Dzień dobry – przywitała wszystkich.
– Dzień dobry. Jak ci się spało, kochanie? – zapytała ciotka.
– Dobrze, dziękuję, ciociu.
– Masz plany na dzisiaj? – zapytała ją Becky.
– Nie, nie mam.
– Ale ja mam. Zakupy! Co ty na to?
– Jestem za – odparła Diana, zadowolona z tego, że będzie miała zajęcie. Wiedziała, że
z Becky nie będzie się nudzić ani przez chwilę.
– Zjemy śniadanie i w drogę! – radowała się kuzynka.
Po śniadaniu pojechały do centrum handlowego. Odwiedziły najlepsze butiki. Wpadły
w szał zakupów. Diana kupiła sobie kilka sukienek, każdą innego koloru, dżinsy, krótką
spódniczkę, kilka bluzek, nową biżuterię i śliczny strój kąpielowy. Zaszalała całkowicie. Po
zakupach dziewczyny wpadły do małej kawiarenki na deser lodowy, trochę porozmawiały
i postanowiły wrócić do domu. W drodze do samochodu były tak zajęte rozmową, że Diana
nawet nie zauważyła, kiedy na kogoś wpadła.
– Bardzo przepraszam, nie widziałam pana – zaczęła się tłumaczyć.
– Nic się nie stało – odpowiedział mężczyzna, po czym spojrzał na osobę, która go
poturbowała. Dziewczyna spodobała się mu. – To także moja wina. O, witaj, Becky. Co słychać?
Dawno się nie widzieliśmy – powiedział, zauważając ją po chwili.
– Witaj, Bob. Poznaj Dianę – przedstawiła ich sobie Becky.
Bob był wysokim mężczyzną o jasnych włosach i wyjątkowo zielonych oczach. Był
dobrze zbudowany i z pewnością robił duże wrażenie na kobietach.
– Bardzo mi miło – oznajmił Bob.
– Mnie również – odparła Diana, po czym zwróciła się do Becky. – Zaczekam
w samochodzie, a wy porozmawiajcie sobie chwilę.
Diana postanowiła zostawić ich samych, bo, widząc spojrzenie Becky, domyśliła się, że
Bob jej się podoba. O szczegóły zapyta ją później.
– Kim jest twoja śliczna przyjaciółka? – zapytał Bob, gdy Diana już się oddaliła.
– To moja kuzynka – odpowiedziała – ale jeśli o nią chodzi, to przykro mi, ale nie masz
szans. Jeszcze nikomu nie oddała swojego serca.
– Szkoda, bo chętnie bym się z nią umówił. – Słowa Boba zabolały Becky, ale dobrze to
ukryła.
– Możesz spróbować, ale nie mów, że cię nie ostrzegałam – powiedziała, choć te słowa
ciężko przeszły jej przez gardło.
– Z pewnością spróbuję. Dzięki za radę i do zobaczenia.
Po krótkiej rozmowie z Bobem Becky wróciła do samochodu, gdzie czekała na nią Diana.
– Kto to był? – zapytała Diana.
– Nie wiesz? – odpowiedziała Becky, gdy już usiadła za kierownicą.
– Nie mam pojęcia.
– To był nasz sąsiad. I wiesz co? Spodobałaś mu się – powiedziała ze smutkiem.
– Nie żartuj ze mnie.
– Wcale nie żartuję.
– To ten, który wprowadził się rok temu?
– Tak, ten – potwierdziła Becky.
– Jest przystojny, owszem, ale nie w moim typie. – Słowa Diany trochę uspokoiły Becky.
– A jaki jest twój typ, Diano?
– Jeszcze się chyba taki nie urodził – odparła w żartach, ale w tym samym momencie
pomyślała o Ianie. – Nie jest w moim, ale za to wiem, że na pewno jest w twoim typie.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – zaprzeczyła Becky.
– Oj, uwierz mi, masz pojęcie. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny.
– Zgoda! Masz rację, ale on kompletnie nie zwraca na mnie uwagi.
– Nie martw się, Becky, to się niedługo zmieni.
– Nie wierzę, już od roku mnie ignoruje.
– Czasami los się do nas uśmiecha – pocieszała kuzynkę Diana.
Na tym dziewczyny skończyły ten temat i pojechały do domu.
Ale się zdziwią, gdy mnie zobaczą – pomyślał Ian w drodze do domu. Wiedział, że
kręcenie filmu dobiega końca, ale postanowił zrobić rodzicom niespodziankę, więc zdobył się na
małe kłamstewko, że nagrania potrwają jeszcze tydzień.
Zdjęcia do nowego filmu, w którym miał zagrać, odbywać się będą niedaleko jego domu,
stwierdził więc, że w czasie wolnym pobędzie z rodziną i trochę z nimi pomieszka.
Gdy rozmawiał ostatnio z ojczymem, dowiedział się, że ma do nich przyjechać kuzynka
Diana. Jako dzieci dużo się razem bawili, ale nie widział jej już od wielu lat. Nie udało mu się
pojechać na pogrzeb jej rodziców, ponieważ producenci filmu zagrozili mu, że jeśli przerwie
nagrania, to znajdą innego aktora do jego roli – goniły ich terminy i zastrzegli, że branie wolnego
nie wchodzi w grę i nikt, ale to absolutnie nikt nie będzie stanowił w tej kwestii wyjątku. Ianowi
zależało, by zagrać tę postać, więc nie pojechał. Było mu strasznie żal, że nie mógł pożegnać
cioci i wujka i wspierać Diany, gdy tego potrzebowała.
Ciekawe, jak wygląda – pomyślał. Jako mała dziewczynka strasznie się go uczepiła
i ciągle za nim chodziła. Czasami miał jej dosyć, ale zawsze bardzo ją lubił.
Rozmyślał o Dianie przez całą drogę i ani się obejrzał, jak był na miejscu. Wysiadł
z samochodu i zobaczył swój dom, a zaraz potem jego oczom ukazał się niesamowity widok.
Ujrzał, jak z samochodu jego siostry wysiada piękna kobieta, której kasztanowe włosy
niesamowicie błyszczały w świetle słońca. Jej usta były pełne i bardzo pociągające, miała piękny,
kształtny nos i oczy koloru bezchmurnego nieba. Była wysoka i szczupła. Miała na sobie
zwiewną niebieską sukienkę sięgającą do kolan.
– To niemożliwe – powiedział sam do siebie, po czym ruszył w kierunku dziewczyny. –
To nie może być ona.
– Ian! Co za niespodzianka! – Becky zauważyła brata, po czym rzuciła mu się na szyję.
– Witaj, siostrzyczko – odparł. – Dzień dobry, Diano – przywitał ją.
– Dzień dobry, Ianie. Miło cię widzieć – powiedziała Diana.
– Wzajemnie. – Ian nie mógł oderwać od niej oczu. – Bardzo się zmieniłaś.
– A ty wcale – odrzekła, nie spuszczając z niego wzroku.
– Chodź przywitać się z rodzicami, na pewno się ucieszą, gdy cię zobaczą. – Becky
zaczęła ciągnąć go za sobą, przerywając ich spojrzenia i nie dając szansy na dłuższą rozmowę. –
Na jak długo przyjechałeś?
– Na długo, siostrzyczko. Jeszcze będziecie mieli mnie dosyć – żartował.
– To znaczy na ile? Na tydzień, dwa?
– Będziemy kręcić w pobliżu film, tak że zostanę tutaj do końca nagrań. Nie wiem, jak
długo to potrwa.
– Bardzo się cieszę. Nareszcie spędzimy razem trochę czasu. Mamo, tato, patrzcie, kto
przyjechał! – wołała do rodziców.
– Ian! – Cecylia ucieszyła się, widząc syna. – Co za niespodzianka!
– Witaj, synu – przywitał go Carl.
– Mamo, tato, cieszę się, że was widzę.
Po powitaniu rodzina zasypała go pytaniami, a Diana, która była z nimi, korzystając
z zamieszania, oddaliła się i poszła do swojego pokoju. Ucieszyła się, słysząc, że Ian zostanie tu
na dłużej. Nic się nie zmienił – pomyślała – ciągle jest zabójczo przystojny. Do końca życia będę
kochać jego i tylko jego.
Wieczorem rodzina usiadła razem do kolacji.
– Gdzie Diana? – zapytała Becky. Była tak przejęta powrotem swojego brata, że nie
zauważyła nieobecności kuzynki.
– Nie wiem – odparła jej matka. – Poszukaj jej i zawołaj na kolację.
– Na pewno jest w swoim pokoju – powiedziała Becky.
– Ja jej poszukam – powiedział Ian, po czym wstał od stołu.
Udał się na górę w kierunku jej pokoju, kiedy nagle zza zakrętu korytarza coś uderzyło
w niego z niezwykłą siłą. Była to Diana, która szła się odświeżyć. Położyła się na łóżku, by
odpocząć chwilę po zakupowym szale, i zmęczona nadmiarem ostatnich wrażeń zasnęła. Kiedy
się obudziła, uświadomiła sobie, że jest już późno, i spieszyła się, by dołączyć do pozostałych.
Ian pod wpływem uderzenia zachwiał się, ale nie upadł, ponieważ jedną ręką chwycił się
ściany, a drugą objął w talii Dianę, chroniąc ją przed upadkiem.
– Przepraszam, nie chciałam… – zaczęła.
– Nic się nie stało – odpowiedział Ian, ciągle ją obejmując. – Dobrze, że ty się nie
uderzyłaś.
Ian popatrzył jej w oczy. Była tak blisko niego, ich usta dzieliła niewielka odległość. Tak
bardzo chciał ją pocałować. Nie wiedział dlaczego, nie rozumiał, co się z nim dzieje, ale pragnął
tego od momentu, gdy ujrzał ją przed domem rodziców.
– Ianie, znalazłeś ją? – usłyszeli głos Becky i w tej samej chwili odskoczyli od siebie. –
O, tu jesteście – powiedziała, zastając ich na korytarzu. – Chodźcie na kolację.
– Już idziemy – odpowiedzieli jednocześnie. Ian przepuścił Dianę przodem.
Zjedli kolację, Ian opowiadał o swoim najnowszym filmie, a potem każdy poszedł do
swojego pokoju.
Co się ze mną dzieje? – zastanawiał się Ian. – Przecież znam ją od dziecka, a mało
brakowało i bym ją pocałował.
Nie wiedział i nie potrafił zrozumieć, skąd wzięło się to nagłe pragnienie.
Nie mógł wytrzymać w swoim pokoju, bijąc się z myślami, w których wciąż była Diana,
więc wyszedł na podwórko, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Wtedy zobaczył ją w ogrodzie.
Siedziała na trawie wśród kwiatów. Wygląda jak królowa – pomyślał Ian.
– Nie możesz spać? – zapytał.
– Jakoś nie mam ochoty.
– Mogę się dosiąść?
– Oczywiście – odpowiedziała. – Lubię patrzeć na niebo nocą. Jest takie piękne,
a zarazem pełne tajemnic.
– Ja wieczorami padam na łóżko i niemal natychmiast zasypiam, wykończony po całym
dniu nagrań.
– Jak to jest być sławnym? – zapytała z ciekawości.
– Są dobre i złe strony.
– A których jest więcej?
– Skoro się jeszcze nie wycofałem, to chyba tych dobrych.
– Lubisz grać, prawda?
– Bardzo, choć czasami mam wrażenie, że całe moje życie to jedna wielka gra.
– W takim razie kogo grasz teraz?
– Wydaje mi się, że teraz gram siebie – powiedział i spojrzał jej w oczy.
Zapadła cisza. Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
– Robi się już późno, lepiej pójdę do siebie – przerwała ciszę Diana.
– Masz rację, ja chyba też już pójdę. – Powiedziawszy to, wstał.
Do domu wracali obok siebie, ale szli w milczeniu. Życzyli sobie dobrej nocy i poszli do
swoich pokoi. Po tej krótkiej rozmowie Diana długo jeszcze nie mogła zasnąć. Gdy Ian
przyjechał do domu, postanowiła, że będzie go unikać, ale teraz zastanawiała się, jak ma tego
dokonać, skoro cały czas na siebie wpadają. Myślała też nad tym, jak długo jeszcze ma się
powstrzymywać, by nie rzucić się w jego ramiona i nie spróbować, jak smakują jego usta. Bała
się tylko jego reakcji i odrzucenia.
Rozdział drugi
Śniła o Ianie. Śniła, że bierze ją w swoje ramiona, wyznając miłość, po czym gorąco
i namiętnie całuje. Ze snu wyrwało ją pukanie do drzwi.
– Diano, obudź się! – wołała Becky.
Kiedy to nie poskutkowało, weszła do pokoju kuzynki i wskoczyła na łóżko. Diana
zakryła głowę poduszką i obróciła się na drugi bok.
– No wstawaj, leniuchu, już późno. – Kuzynka ją szarpała.
– No dobra, już wstaję – odparła leniwie, po czym wyczołgała się z łóżka i poszła
w kierunku łazienki, by wziąć prysznic. – Wykąpię się i zejdę – poinformowała kuzynkę.
– Dobrze, ale pospiesz się, bo wszyscy na ciebie czekają i umierają z głodu.
– To nie czekajcie, zjedzcie śniadanie, a ja zjem, jak się wykąpię – zawołała, po czym
weszła pod prysznic.
Uczucie zimnej wody spływającej po jej ciele było cudowne i świetnie ją obudziło. Po
prysznicu ubrała się w krótkie dżinsowe spodenki i biały top i zeszła na dół.
W jadalni nikogo nie było, bo, zgodnie z jej prośbą, wszyscy już zjedli, zostało tylko
jedno czyste nakrycie. Usiadła do stołu i zjadła kromkę chleba. Kiedy skończyła, zdała sobie
sprawę, że nikogo nie ma w domu, i żeby się nie nudzić, wybrała się na spacer. Poszła do lasu,
który znajdował się kawałek za domem. Jako dziecko często bawiła się w nim w chowanego
z Ianem i Becky.
Całą drogę do lasu jej myśli zaprzątał Ian. Diana nie wiedziała, jak wyrzucić go ze swojej
głowy i ze swojego serca. Nagle potknęła się o wystający konar drzewa. Gdy próbowała się
podnieść, ktoś chwycił ją za ręce i pomógł stanąć na nogi. To był Ian. Był zły, widząc, jak się
potyka, ponieważ nie uważała na siebie.
– Co ty, do diabła, wyprawiasz? – zapytał ostro.
– Potknęłam się.
– To wiem. Ale dlaczego? Nie odpowiadaj, ja to zrobię. Dlatego, że nie patrzysz pod
nogi.
– Zamyśliłam się. – Próbowała się bronić, ale jego ostry ton i karcące spojrzenie sprawiły,
że chciało jej się płakać.
Nie rozumiała jego złości. Wczoraj był dla niej miły, a dziś? Siłą woli powstrzymała się
przed płaczem i odparła:
– A tak w ogóle to nie prosiłam cię o pomoc, sama umiem sobie radzić.
– Właśnie widzę – odparł, ale widząc łzy w jej oczach, zmienił ton. – Przepraszam, że tak
na ciebie naskoczyłem. Proszę cię, nie płacz.
Po jego słowach zdała sobie sprawę z tego, że łzy same płyną z jej oczu.
– Wcale nie płaczę – powiedziała, próbując zachować resztki dumy, i otarła łzy. –
Dziękuję ci.
– Za co? Za to, że na ciebie naskoczyłem, chociaż niczemu nie jesteś winna?
– Za pomoc. A co ty tu w ogóle robisz?
– Chciałem pobyć sam i wyciszyć się przed nagraniami. A ty?
– Postanowiłam pójść na spacer i nogi jakoś same mnie tu poniosły. Pamiętasz, jak
bawiliśmy się tu w chowanego? Nigdy nie mogłyśmy cię z Becky znaleźć.
– Za to ja świetnie się bawiłem, patrząc na was z góry. Wystarczyło tylko podnieść
głowę.
– Wchodziłeś na drzewa?
– To była najlepsza kryjówka.
– Zawsze wygrywałeś, więc chyba masz rację.
Po chwili ciszy, która zapadła, Diana zapytała:
– Dziś zaczynacie nagrania?
– Tak, do najnowszego Zapomnieć.
– Po tym, co wczoraj mówiłeś, wydaje się, że będzie to ciekawy film.
– Tak. Cieszę się, że dostałem tę rolę. Było do niej dużo kandydatów i jestem w szoku, że
to właśnie mnie się udało.
– Na pewno byłeś najlepszym kandydatem i wiem, że świetnie sobie poradzisz.
– Dzięki za wiarę we mnie.
– Stwierdzam tylko fakt.
– Diana, jeszcze nie przeprosiłem cię za to, że nie było mnie na pogrzebie twoich
rodziców. Wybacz. Nie mogłem. Bardzo chciałem, ale wywaliliby mnie.
– Nie musisz się tłumaczyć.
– Ale chcę, żebyś wiedziała. Chciałem być wtedy przy tobie i wspierać cię, ale nie
umiałem. Bardzo zależało mi na tej roli i…
– Ianie, naprawdę, nic się nie stało. Nie musisz mi się tłumaczyć, bo cię rozumiem.
Myślę, że gdybym była tobą, postąpiłabym tak samo – przerwała mu.
– Cieszę się, że nie masz do mnie żalu. Wracam do domu, idziesz ze mną? Muszę za
chwilę jechać do studia.
– Pewnie.
– Zmieniłaś się od czasu, gdy widziałem cię po raz ostatni. Jesteś zamyślona, jakbyś była
gdzieś daleko. Czyżbyś się zakochała? – Ian postanowił ją trochę podpytać i zdobyć odpowiedzi
na pytania, które go nurtowały.
– Nie – skłamała. – Skąd ten pomysł?
– Czyli nie masz nikogo?
– Jak na razie – nie.
Nie wiedzieć czemu, ucieszyła go jej odpowiedź.
– A ty?
– Co: ja?
– Jesteś zakochany?
– Nie. Nigdy nie byłem i nie będę.
– Skąd ta pewność?
– Wiem to i już. Ja po prostu nie wierzę w miłość.
– Jak można nie wierzyć w miłość?
– Ludziom tylko się wydaje, że kogoś kochają, ale gdy przychodzi gorszy moment,
zawsze się rozchodzą.
– A twoi rodzice? Przecież są już razem tyle lat. Uważasz, że się nie kochają?
– Oni są tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.
– A te wszystkie kobiety ze zdjęć w gazetach? Bawiłeś się nimi?
– One nic nie znaczyły. To tylko tak zwane osoby towarzyszące.
Ucieszyły ją te słowa.
– A rodzina? Nie chcesz założyć rodziny, mieć dzieci?
– Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. A wracając do poprzedniego pytania, to skąd
wiesz o moich partnerkach?
– Czytuję gazety.
– Czyli interesujesz się mną? – podpuszczał ją.
– Nie – próbowała się tłumaczyć. – Kiedy kupujesz gazety, to widzisz i czytasz różne
rzeczy o gwiazdach. Ty jesteś sławny, więc o tobie też w tych gazetach piszą.
– Fakt.
Jednak wiadomość, że czytała o nim artykuły, schlebiała mu.
– Dziękuję za miłe towarzystwo – powiedziała, gdy byli już na miejscu.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, po czym wykonał przed nią aktorski
ukłon. – Masz plany na dziś? – zapytał.
– Nie mam, a dlaczego pytasz?
– Skoro nie masz planów, to czy nie chciałabyś pojechać dziś ze mną na plan? Zobaczysz
kulisy filmu – zaproponował, choć sam nie wiedział dlaczego. Może dlatego, że nie chciał się
z nią rozstawać.
– Bardzo chętnie. – Zawsze o tym marzyła, więc zgodziła się bez wahania.
– Bądź gotowa za pół godziny.
– Dobrze – powiedziała, po czym pobiegła do swojego pokoju, żeby się przygotować.
Trzydzieści minut później była gotowa. Założyła krótką sukienkę w kwiatki, rozpuściła
włosy i zrobiła delikatny makijaż. Ian czekał już na nią przy samochodzie ubrany w czarne
dżinsy i czarny T-shirt. Jego czarne włosy uczesane były do góry. Oczy też miał czarne, a usta
pełne i kuszące. Uśmiechał się do niej. Diana nie potrafiła oderwać od niego oczu.
– Gotowa? – zapytał.
– Pewnie.
Wsiedli do czarnego porsche Iana i pojechali. Gdy dojechali na miejsce, Ian otworzył jej
drzwi samochodu i pomógł wysiąść. Znaleźli się przed ogromnym budynkiem położonym kilka
kilometrów od domu wujka Carla. Gdy przekroczyli próg budynku, Diana była w szoku,
ponieważ nigdy nie była w takim miejscu jak studio nagrań filmowych.
– Robi wrażenie, prawda? – zapytał Ian, widząc zdziwienie na jej twarzy.
– Niesamowite.
– Chodź, idziemy, bo już na mnie czekają.
– Nie dajesz się nacieszyć.
– Wybacz, nie ma na to czasu.
– Nareszcie jesteś, Ianie! – zawołał mężczyzna w średnim wieku. – A kim jest ta
piękność, która z tobą przyszła? – zapytał, zwracając się do Diany.
– To jest Diana, Chuck. Diano, poznaj Chucka, naszego scenarzystę i szefa ekipy.
– Bardzo mi miło – przywitała go Diana.
– Diano, usiądź na fotelu reżysera – zwrócił się do niej Ian – stamtąd wszystko najlepiej
widać.
– Dobrze – odparła i tak też zrobiła.
Gdy usadowiła się już wygodnie, usłyszała za plecami głos.
– Pani się chyba coś pomyliło, na tym krześle jest napisane „Reżyser”, a pani z pewnością
nim nie jest, więc, jeśli pani będzie tak miła i mi go udostępni, byłbym bardzo wdzięczny.
– Przepraszam, Ian powiedział, że mogę tu usiąść – odparła, po czym wstała z krzesła
i odwróciła się twarzą do swojego rozgniewanego rozmówcy.
– Pani wybaczy – zaczął się tłumaczyć, widząc tę niezwykle piękną kobietę. – Jeśli pani
chce, proszę bardzo, może pani tu siedzieć, ja postoję. A tak w ogóle, jestem Chris.
– Diana.
– Bardzo mi miło – odparł urzeczony urodą Diany. – Co panią sprowadza do naszego
studia?
– Ian chciał mi pokazać kulisy kręcenia filmu.
– Rozumiem, że jesteś jego dziewczyną?
– Nie, nie jestem.
– Skoro nie jesteś dziewczyną Iana, to może umówisz się ze mną na kolację? – Przeszedł
od razu do rzeczy.
– Bardzo dziękuję za zaproszenie, ale muszę odmówić. – Diana się zawstydziła.
– No daj spokój, daj się namówić – nalegał Chris.
Rozmowie Diany i Chrisa przyglądał się Ian. Widząc, jak bezwstydnie ze sobą flirtują,
miał ochotę udusić ich oboje. Postanowił przerwać te romantyczne pogaduszki.
– Naprawdę nie mogę – usłyszał Dianę.
– Chris, mogę cię prosić na chwilę? – zapytał Ian, po czym obrzucił Dianę zimnym
spojrzeniem.
Diana zastanawiała się, o co mu chodziło i co złego zrobiła, że zasłużyła na takie
spojrzenie.
– Stary, skąd ty ją wytrzasnąłeś? Jest niezła – zaczął Chris.
– Lepiej trzymaj się od niej z daleka!
– Niby dlaczego, nie jest twoją kobietą, sama mi to powiedziała!
– Dla własnego dobra trzymaj łapy przy sobie! – powiedział i odszedł.
Jeszcze zobaczymy – pomyślał Chris. – Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić, a już na
pewno nie jakiś aktorzyna. Ta dziewczyna, czy tego chce, czy nie, będzie w końcu moja.
Nagrania przebiegały spokojnie. Diana była zafascynowana tym, co się wokół niej działo.
Niepokoiło ją zachowanie Iana, który od czasu jej rozmowy z Chrisem całkowicie ją ignorował.
Gdy nagranie dobiegło końca, Ian pożegnał się z ekipą i jedyne, co powiedział do Diany, to:
„Idziemy!”.
Diana poszła za Ianem. W drodze do domu nie odzywali się do siebie. Kiedy już zajechał
na podjazd i otworzył jej drzwi, nie wytrzymała:
– Możesz mi łaskawie powiedzieć, co ja ci takiego zrobiłam?!
Kiedy nie odpowiedział, tylko odwrócił się bez słowa w kierunku domu, Diana wściekła
się i złapała go za rękę.
– Zadałam ci chyba pytanie! O co ci, do cholery, chodzi?!
– O to, że gdy zabieram cię ze sobą, żeby pokazać ci trochę swojego świata, ty jakby
nigdy nic przychodzisz tam i flirtujesz z kim popadnie!
– O co ci chodzi?! Przecież z nikim nie flirtowałam!
– Nie?! To może ja robiłem słodkie oczy do Chrisa?!
– Jak śmiesz!? Tak dla jasności, to nie ja flirtowałam, tylko Chris, a już na pewno nie
flirtuję, jak ty to ładnie ująłeś, z kim popadnie! – Zła, że zaczęła się tłumaczyć, ciągnęła dalej: –
A tak w ogóle to, jakbyś nie zauważył, jestem dorosła i mam prawo robić, co chcę, flirtować
z kim chcę i nawet chodzić do łóżka z kim chcę! Nikt nie ma prawa mi rozkazywać, a już na
pewno nie ty!
– Taka jesteś tego pewna? – zapytał, po czym przyciągnął ją do siebie i łapczywie
przywarł do jej ust.
Pocałunek nie był delikatny, lecz gwałtowny. Dianie ugięły się kolana. Jej ręce
instynktownie oplotły szyję Iana, a wargi ochoczo rozchyliły się, pozwalając, aby ich języki się
spotkały. Ian nigdy nikogo nie pragnął tak jak jej. Wiedział jednak, że jeśli zaraz nie przerwie
tego pocałunku, dłużej nie wytrzyma. W okamgnieniu odsunął ją od siebie, po czym powiedział:
– Ja też jestem dorosły i mogę całować kogo chcę.
Jego słowa podziałały na nią jak kubeł zimnej wody.
– Może jednak najpierw upewnij się, czy osoba, którą całujesz, też tego chce!
– Jakoś się nie opierałaś!
– Ty draniu! Jeżeli jeszcze raz ośmielisz się mnie pocałować lub dotknąć, pożałujesz! –
powiedziała, po czym rzuciła mu wściekłe spojrzenie i poszła do domu.
Wytrzymaj – mówiła sama do siebie, gdyż łzy piekły ją pod powiekami.
Gdy znalazła się w swoim pokoju, nie trzymała już łez, które w jednej chwili popłynęły
strumieniem po jej twarzy. Zachowanie Iana zraniło ją. Wiedziała jednak, że tego pocałunku
i smaku jego ust nie zapomni nigdy. Jak mógł najpierw tak cudownie ją całować, a później
potraktować jak swoją własność i mówić tak okropne rzeczy?
Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
– Kochanie, chodź na kolację – usłyszała głos ciotki Cecylii.
Nie odpowiedziała. Nie miała ochoty na kolację, a tym bardziej na towarzystwo Iana.
Cecylia, nie słysząc odpowiedzi, nie wołała już więcej Diany. Myślała, że śpi, i nie
chciała jej budzić. Ian też nie jadł tego wieczoru. Był zły na Dianę, ale jeszcze bardziej na siebie
samego. Diana sprawiała, że nie potrafił myśleć o nikim innym, tylko o niej, pragnął jej, jak
jeszcze nigdy dotąd żadnej kobiety.
– Dzieje się coś dziwnego – powiedziała Cecylia do Carla, gdy zeszła do kuchni.
– O czym mówisz, kochanie?
– Ani Ian, ani Diana nie przyszli na kolację. Może się pokłócili?
– Nie wiem, może tak, może nie, ale, proszę cię, nie wnikajmy w to, są dorośli.
– Chyba masz rację. Jeśli jest między nimi jakiś konflikt, niech rozwiążą go sami.
Carl jednak domyślał się, co się dzieje, i wiedział, że już niedługo tych dwoje będzie
razem.
Rozdział trzeci
Dziś był dzień jej urodzin. Wstała bardzo wcześnie, bo strasznie źle spała i nie miała
najlepszego humoru po wydarzeniach dnia poprzedniego. Było jej przykro, że nie ma przy niej
rodziców, którzy zawsze w tym dniu, od razu po przebudzeniu, przychodzili do jej pokoju
i śpiewali jej Sto lat. Zawsze też przyjeżdżała do niej siostra. Uśmiechnęła się na wspomnienie
tych chwil i z wielką niechęcią wstała z łóżka.
Szybko zjadła śniadanie, po czym postanowiła popływać w basenie, włożyła więc swój
nowy strój kąpielowy. Gdy wskoczyła do basenu, woda cudownie ochłodziła jej ciało. Zły nastrój
minął. Po jakimś czasie dołączyła do niej Becky.
– Dlaczego tak wcześnie wstałaś? – zapytała Becky.
– Nie mogłam spać – odpowiedziała Diana.
– Jak było wczoraj?
– W porządku.
– Dziwne, Ian odpowiedział dokładnie to samo, jak go o to zapytałam. Dobra, powiedz
mi: co się dzieje?
– Nic.
– Słucham?
– Naprawdę, nic.
– Jakoś w to nie wierzę, bo i ty, i on macie nie najlepsze humory, ale dobrze, nie będę cię
ciągnąć za język, skoro nie chcesz mówić.
Dianie zrobiło się przykro, że kuzynka nie pamiętała o jej urodzinach, ale mogła się tego
spodziewać. Nie miała też ochoty na zwierzenia.
Ian z okna swojego pokoju podziwiał Dianę oraz to, z jaką gracją poruszała się w wodzie.
Wyobrażał sobie, jak się z nią kocha i w jaki sposób ona porusza się pod nim. Tak bardzo jej
pragnął. Tak bardzo chciał jej dotykać, poczuć znowu smak jej ust. Nigdy wcześniej się tak nie
zachowywał. Na żadnej kobiecie też nigdy mu nie zależało tak jak na niej. Nie wytrzyma, musi
z nią porozmawiać i przeprosić za wczorajsze zachowanie. Przecież jest piękna, nic więc
dziwnego, że faceci z nią flirtują.
Wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Gdy znalazł się przy basenie, opalała się na leżaku.
– Możemy porozmawiać? – zaczął.
– Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty. Becky, jedziemy do miasta? – zwróciła się do
kuzynki, ignorując Iana.
– Pewnie – odparła uradowana, po czym obie wstały i poszły do domu.
Ian nie miał żalu do Diany, wiedział, że sam jest sobie winien, że nie powinien jej
całować, a potem obrażać. Zachował się okropnie. Musi spróbować przeprosić ją w inny sposób.
Diana i Becky spędziły miłe popołudnie w centrum. Sukienka, którą kupiła Diana, tak
bardzo się jej spodobała, że zdecydowała jej nie zdejmować i wrócić w niej do domu.
Diana postanowiła zaszaleć z okazji swoich urodzin. Zaprosiła Becky do salonu
fryzjerskiego. Fryzjerka podcięła końcówki, po czym wyprostowała piękne kasztanowe włosy
Diany. Becky zaś zrobiła sobie pasemka i modne upięcie. Odwiedziły też salon kosmetyczny.
Makijaż tylko podkreślił urodę Diany. Wyglądała olśniewająco.
Gdy wracały do domu, humor Diany trochę się pogorszył, bo nikt z jej najbliższych nie
pamiętał o jej urodzinach.
– Czemu nic nie mówisz? – zdziwiła się Becky.
– Jakoś nie mam dziś nastroju do rozmów. Wybacz.
– W porządku. – Becky zrobiło się przykro, jednak postanowiła nie zagadywać Diany
i dalsza część drogi powrotnej przebiegła w milczeniu.
Kiedy już wysiadły z samochodu, zadzwoniła komórka Diany.
– To ja pójdę już do domu – powiedziała Becky, zanim Diana odebrała.
– Ja też zaraz przyjdę – odpowiedziała, po czym odebrała telefon. – Halo?
– Witaj, siostrzyczko! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
– Dziękuję ci, Lily! Już myślałam, że nikt nie pamięta o moich urodzinach.
– Jak mogłabym zapomnieć? Przecież jesteś moją siostrą! Jedyną rodziną, jaka mi
została.
– Tak, wiem.
– Mam nadzieję, że spodoba ci się mój prezent. Powinien przyjść do ciebie lada dzień.
– Nie musiałaś mi nic kupować.
– Ale chciałam.
– Jeszcze raz ci dziękuję, cieszę się, że zadzwoniłaś.
– Nie ma sprawy. Chętnie pogadałabym z tobą dłużej, ale za chwilę przypali się moja
kolacja, a mam dziś randkę, więc wszystko musi być dobre. Tak że jeszcze raz życzę ci
wszystkiego dobrego. Do zobaczenia!
– Zaczekaj! Znam go?
– Nie, ale poznasz. Pa!
– No pa! Odezwij się, jak będziesz miała chwilkę.
– Dobrze. Kocham cię, siostrzyczko.
– Ja też cię kocham.
Po rozmowie z Lily Diana poszła do domu. Gdy weszła do salonu, usłyszała okrzyk
„Niespodzianka!”. Pokój był pięknie udekorowany. Na stole stało mnóstwo przekąsek i ogromny
tort, a wokoło mnóstwo ludzi. Większości z nich nie znała, jak się później okazało, byli to
znajomi wujka i cioci oraz jej rodziców. Nie pamiętała ich, gdyż była malutka, kiedy się z nimi
ostatni raz widziała.
Gdy wszyscy złożyli jej życzenia, stanęła z boku i wzrokiem zaczęła szukać Iana, kiedy
nagle stanął przed nią Bob – sąsiad wujostwa, którego poznała podczas pierwszych zakupów, gdy
na niego wpadła.
– Witaj, Diano.
– Witaj, Bob.
– Wszystkiego najlepszego!
– Dziękuję.
– Coś czułem, że się ponownie spotkamy.
– Chyba o to nie trudno, skoro jesteśmy tymczasowo sąsiadami.
– Chyba masz rację. Słuchaj, chciałem cię zapytać: czy może dałabyś się zaprosić na
kolację?
– Przykro mi, ale muszę ci odmówić.
– Spodziewałem się tego – powiedział smutno.
Dianie zrobiło się go żal.
– Nie bierz tego do siebie, ale…
– Wiem, jest ktoś inny – wszedł jej w słowo.
– Nie, nie mam nikogo, ale moje serce, ono jest już zajęte, bo oddałam je innemu już
bardzo dawno temu – powiedziała, po czym spojrzała na Iana. W tym samym momencie on też
na nią popatrzył.
Diana szybko odwróciła się do Boba. Rozmowie tych dwojga przyglądał się nie tylko Ian,
patrzyła na nich także Becky.
– Tak myślałem, że to właśnie o niego chodzi.
– Słucham?
– To Ianowi oddałaś serce, prawda? Przecież widać, jak na niego patrzysz.
– Przepraszam.
– Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co. Serce nie sługa. Byłoby mi bardzo miło,
gdybyśmy chociaż zostali przyjaciółmi.
– Mnie również.
– Skoro nie chcesz się ze mną umówić, to może chociaż mogę prosić cię do tańca?
– Oczywiście – odparła i pozwoliła Bobowi zaprowadzić się na parkiet.
Widząc Boba i Dianę tańczących, Becky była bardzo zazdrosna. Tak bardzo chciałaby
być na miejscu Diany. W ramionach mężczyzny, który był dla niej bardzo ważny.
Po chwili muzyka ucichła i w głośnikach rozległ się głos Iana.
– Diano, przyjmij ode mnie najlepsze życzenia urodzinowe oraz moje szczere
przeprosiny. Wiem, że źle zrobiłem i zachowałem się okropnie, więc wybacz mi i proszę cię,
uczyń mi zaszczyt i zatańcz ze mną.
– Co ty robisz? – podeszła do niego i zapytała po cichu.
– Proszę cię do tańca.
– Nie mam ochoty z tobą tańczyć – powiedziała, choć patrzyło na nich mnóstwo ludzi.
– Bardzo cię proszę, musimy porozmawiać – powiedział.
– Już wczoraj rozmawialiśmy – rzekła po cichu i uśmiechnęła się do obserwujących ich
gości.
– Daj mi szansę, proszę.
– Dobrze, daję ci ostatnią szansę, więc radzę ci jej nie zmarnować. Wybacz, Bob –
zwróciła się do partnera, z którym jeszcze przed momentem tańczyła. – Może zatańczysz z kimś
innym? Becky jest wolna – podpowiedziała mu Diana.
– W porządku, chyba faktycznie poproszę ją do tańca.
Ian wziął Dianę w swoje ramiona i zaczęli tańczyć, a goście wrócili do zajęć, które im
przerwano.
– Przepraszam cię za wczoraj, trochę mnie poniosło.
– Trochę?
– No może bardzo mnie poniosło, ale jest mi naprawdę przykro.
– Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.
– Masz na to moje słowo. Nie chcę stracić twojej przyjaźni.
Więc była dla niego tylko przyjaciółką. Trochę ją to rozczarowało. Może nawet bardziej
niż trochę. Widać wczorajszy pocałunek nic dla niego nie znaczył, a dla niej znaczył wszystko.
Zabolało ją to.
– W porządku – powiedziała. – Jeszcze jedno. Przestań traktować mnie jak dziecko, bo
przestałam nim być już dawno temu. – To powiedziawszy, zostawiła go na parkiecie, bo
piosenka, do której tańczyli właśnie się skończyła.
– Niestety, zauważyłem – powiedział sam do siebie.
Przyjęcie trwało długo. Diana poznała wielu nowych ludzi. Gdy wszyscy goście już
pojechali, Diana udała się do swojego pokoju. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, więc poszła je
otworzyć. Za drzwiami stał Ian.
– Czy mogę wejść? – zapytał.
– Proszę – odparła niechętnie.
– Wybacz, że ci przeszkadzam, pewnie jesteś zmęczona, ale nie dałem ci jeszcze
prezentu.
– Ianie, nie musisz mi nic dawać.
– Proszę – powiedział i podał jej niewielkie pudełeczko. – Otwórz.
W środku znajdował się przepiękny srebrny naszyjnik.
– Jest cudowny, Ianie, dziękuję.
– Należał do twojej mamy.
– Skąd ty go…
– Znalazłem go w skrzyni na strychu. Był zepsuty, więc oddałem go do naprawy.
– Skąd wiesz, że należał do mojej mamy?
– W tej skrzyni, gdzie go znalazłem, były też zdjęcia. Był na nich Carl, twój tata i twoja
mama w tym właśnie naszyjniku, stąd wiem, że należał do niej. Potwierdziła to także moja
mama.
– To najpiękniejszy prezent, jaki dostałam. To, co dla mnie zrobiłeś, naprawdę wiele dla
mnie znaczy. Dziękuję ci – powiedziała, po czym w przypływie radości pocałowała go
w policzek, on jednak nie pozwolił jej się odsunąć, chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.
– Jesteś piękna, Diano, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę. Gdy cię zobaczyłem
po powrocie do domu, nie mogłem złapać oddechu. Obiecałem ci, że to, co było wczoraj, już się
nie powtórzy, ale zwariuję, jeśli cię nie pocałuję, więc proszę cię, pozwól mi zaspokoić swoje
pragnienie – powiedział, po czym, nie czekając na jej zgodę, pocałował ją.
Jego usta były gorące, namiętne i delikatne. Ich języki bardzo szybko się odnalazły.
Z gardła Diany wydobył się jęk. Ian nie potrafił przestać. Pragnął jej pocałunków, pragnął jej
dotykać. Błądził rękami po ciele Diany, marząc o tym, by zerwać z niej ubranie i kochać się z nią
do utraty tchu. Przyciągnął ją do siebie tak mocno, że Diana poczuła jego nabrzmiałą męskość.
Nagle brutalnie oderwał ją od siebie. Ledwo stała na nogach, miała wrażenie, że ziemia pod jej
stopami dawno się osunęła. Jej usta były nabrzmiałe od pocałunków, a serce galopowało, jakby
miało wyskoczyć jej z piersi.
– Ian? – Pierwsza wydobyła z siebie głos.
– Przepraszam cię, Diano – odpowiedział, po czym wyszedł z jej pokoju, póki jeszcze
potrafił się opanować, pozostawiając za sobą niedosyt niespełnionej namiętności. Był zły na
siebie, że nie potrafił się jej oprzeć i złamał własne postanowienie, że nie będzie się do niej
zbliżał.
Rozdział czwarty
Następnego ranka Diana spotkała Iana, gdy ten szedł do samochodu. Postanowiła, że
w jego obecności będzie się zachowywać, jakby nic się nie stało, by nie czuł się skrępowany.
– Dokąd jedziesz? – zapytała beztrosko.
– Do studia.
– Mogę jechać z tobą?
– Jeśli chcesz, proszę bardzo, tylko dzisiaj nagrania będą trwać do wieczora. – Mówiąc to,
starał się nie patrzeć w jej stronę, bo bał się, że nie będzie umiał się powstrzymać i znów porwie
ją w swoje ramiona.
Diana zauważyła to.
– Unikasz mnie?
– Nie.
– Nawet na mnie nie patrzysz.
– Nieprawda.
– Przecież widzę. Ianie, jeśli chodzi o wczoraj, to najlepiej o tym zapomnijmy i uznajmy,
że nic się nie stało. – Ciężko było jej to mówić, bo to, co się stało, to nie było nic. Dla niej to było
wszystko. Chwile z Ianem były dla niej najlepszymi chwilami w życiu.
– Dzięki.
– Nie ma sprawy.
– Obiecuję ci, że już więcej nie pocałuję cię bez twojej zgody. – Słowa te sprawiły jej
smutek, gdyż nie chciała, by Ian przestał ją całować. Wręcz przeciwnie. Łaknęła jego
pocałunków i dotyku.
W drodze do studia rozmawiali na neutralne tematy. Tam czas upłynął szybko. Chris
trzymał się od niej z daleka, jak kazał Ian, choć pożerał ją wzrokiem na odległość. Diana czuła
się skrępowana. Postanowiła nie zwracać uwagi na to dziwne uczucie, które jej towarzyszyło,
i skupić się na Ianie.
Po nagraniach poszli do samochodu. Ian wziął Dianę za rękę i ucieszył się, że jej nie
cofnęła. Otworzył jej drzwi samochodu, po czym usiadł za kierownicą.
– O czym myślisz? – zapytał, widząc, że jest daleko myślami.
– Myślę o tym, że ci zazdroszczę.
– Czego?
– Tego, że robisz to, co lubisz. Możesz być aktorem, ja nie.
– Z tego, co mówisz, wnioskuję, że chciałabyś być…
– Aktorką – weszła mu w słowo. – Tak, chciałabym, zawsze o tym marzyłam.
– Dlaczego nie spróbowałaś?
– Rodziców nie było stać na to, żeby spełnić moje marzenie.
– Jeśli chcesz, to ja mogę…
– Nie, Ianie, nie chcę. Właśnie o to chodzi. Nie chcę niczyjej łaski ani wstawiennictwa.
Chciałabym dostać rolę dlatego, że się do tego nadaję, dlatego, że spodobałam się komuś jako
aktorka, a nie dlatego, że ktoś mi to załatwił po znajomości.
– Dobrze. To jest twój wybór. Powiem ci, że masz rację i nie dziwię ci się, też nie
chciałbym dostać roli po znajomości.
– Cieszę się, że się zgadzamy.
– Podobały ci się dzisiejsze nagrania?
– Pewnie, jesteś świetny.
Diana chciała jeszcze powiedzieć Ianowi, że źle czuje się w obecności Chrisa, ale
postanowiła przemilczeć tę sprawę.
– Zostanę jeszcze na dworze – oznajmiła, gdy znaleźli się przed domem.
– Jak wolisz – powiedział Ian, po czym wszedł do domu.
Po paru minutach zjawił się z powrotem, usiadł obok Diany i podał jej kubek z gorącą
herbatą.
– Wieczory są chłodne – powiedział.
– Dzięki. – Wzięła kubek, który jej podsunął.
Kiedy tak siedzieli i rozmawiali, Dianie zrobiło się chłodno. Widząc, że jest jej zimno,
Ian objął ją ramieniem. Diana wtuliła się w niego. Była tak blisko. Miał ochotę znów ją
pocałować, ale obiecał jej, że tego nie zrobi. Powstrzymał się siłą woli. Milczeli przez parę
minut. Po chwili Ian zorientował się, że Diana zasnęła w jego ramionach. Wziął ją na ręce
i zaniósł do jej pokoju. Była taka delikatna. Dotknął palcem jej policzka, potem nakrył ją kocem
i delikatnie musnął jej usta.
– Dobranoc, śliczna – powiedział, choć ona tego nie słyszała.
Następnego ranka Ian odebrał poranną gazetę. To, co zobaczył, przeraziło go, jednak nie
przez wzgląd na niego, tylko ze względu na Dianę. Nagłówek brzmiał: NOWA ZDOBYCZ IANA.
Na pierwszej stronie znajdowały się ich zdjęcia, jak, trzymając się za ręce, idą do samochodu, jak
Ian obejmuje ją na werandzie oraz jak na rękach zanosi ją do domu.
Artykuł był okropny. Ian Smith, trzydziestoczteroletni aktor znany z wielu filmów, po raz
kolejny pokazał, że ma dobry gust. Znalazł nową ofiarę. Nic dziwnego, w końcu jaka kobieta
potrafiłaby oprzeć się jego urokowi? Ciekawe, czy to ona zagra główną rolę w nowym filmie
wraz z Ianem. Nikogo to nie zdziwi, skoro spędzili razem całą noc. Ciekawe tylko: jak długo
potrwa ich romans i kiedy znudzi mu się piękna kochanka?
– Dzień dobry – usłyszał, gdy skończył czytać.
– Witaj. – Starał się, by jego głos brzmiał naturalnie. – Dobrze spałaś?
– Tak, dziękuję. Masz nową gazetę? Mogę zobaczyć?
– Wiesz co, może lepiej nie.
– Dlaczego?
– Bo chyba nie chcesz.
– Skąd wiesz, czego chcę?
– No dobrze, tylko ostrzegam, że to, co zobaczysz, nie będzie przyjemne. – Podał jej
gazetę.
Wzięła ją i nagle pobladła.
– Co to ma znaczyć?
– Nie mam pojęcia, też jestem w szoku.
– Jakim prawem?!
– To nie moja wina.
– Wiem! To na nich się wściekam, nie na ciebie.
– Nigdy nie wiadomo, kiedy są w pobliżu, przykro mi, Diano. Nawet nie sądziłem, że
przyjadą za mną i tu.
– Dlaczego nie podasz ich do sądu za naruszanie prywatności i podawanie
nieprawdziwych informacji?
– Ponieważ jestem osobą publiczną, jestem narażony na takie sytuacje każdego dnia. Ja
już przywykłem, ale dlaczego musieli dobrać się akurat do ciebie?
– To okropne, co piszą.
– Wiem. Powiedz mi: co mam zrobić?
– Nic. Olej ich, jakoś przeżyję – powiedziała po chwili zastanowienia.
– Nie chcesz sprostowania?
– Nie.
– Dlaczego?
– Nie musimy się im tłumaczyć. Ty masz swoje życie i możesz z nim robić, co chcesz.
– Ale wiesz, że to nie jest ostatni raz, kiedy o tobie piszą?
– Domyślam się.
– Zgadzasz się na to?
– A mam inne wyjście?
– Masz. Oni będą cię nachodzić i zadawać mnóstwo pytań na nasz temat.
– Wiem.
– Poradzisz sobie?
– Myślę, że tak. Jestem już duża.
– Chcesz dziś jechać ze mną na plan czy już się zniechęciłaś?
– Nie zamierzam się ukrywać.
– Dzielna dziewczynka.
Po południu pojechali do studia. Przed budynkiem czekał już na nich tłum
fotoreporterów.
– Gotowa rzucić się w paszczę lwa?
– Chyba tak. – Wzięła głęboki oddech, po czym złapała Iana za rękę.
Ruszyli i nagle otoczył ich tłum reporterów. Z każdej strony padały pytania:
– Jak długo jesteście razem?
– Gdzie się poznaliście?
– Czy zagra pani w filmie razem ze swoim chłopakiem?
– Dlaczego się ukrywacie?
– Kim jesteś z zawodu?
– Odpowiedz na nasze pytania, Ianie.
– Odpowiem, ale nie dziś, bo się spieszymy i jedyne, czego nam teraz trzeba, to żebyście
sobie poszli – powiedział i pociągnął Dianę za sobą do wejścia. – Wszystko w porządku? –
zapytał.
– Tak.
– Wiesz, że oni nie odpuszczą, prawda?
– Wiem, Ianie, ale czy nie łatwiej powiedzieć im, że nie jesteśmy parą?
– Nawet jeśli powiedziałbym im prawdę, to, uwierz mi, przekręciliby każde moje słowo.
Jak zwykle zresztą. Oni szukają sensacji. To są właśnie te minusy bycia sławnym, o których ci
kiedyś wspominałem.
– I co z tym zrobimy?
– To, czego chcą: będziemy parą.
– Słucham?
– Tak na niby, oni nie będą tego wiedzieć, będą pisać o nas jako o parze. Będziemy
pokazywać się razem i tyle. Przestaną też cię obrażać, że jesteś moją kochanką.
– Ale ja nie mogę.
– Zawsze chciałaś być aktorką, prawda?
– No tak, ale…
– To teraz masz okazję. Świetna rola. Zagrasz moją dziewczynę.
– Ianie, ale co z ciocią i wujkiem, ich też będziemy okłamywać?
– Chyba tak.
– Ale to nie w porządku.
– Wiem, ale nikt oprócz nas nie może znać prawdy. Wiesz, jacy są moi rodzice, zawsze
mówią prawdę i jeśli ktoś będzie ich pytał czy zaczepiał, nie będą musieli kłamać, a przynajmniej
nie będą wiedzieć, że kłamią.
– Dobrze – zgodziła się w końcu – ale kiedy będzie trzeba, powiemy im prawdę?
– Oczywiście, przecież nie będziemy ich oszukiwać do końca życia. A ty, chcąc nie
chcąc, stałaś się sławna, Diano.
Po rozmowie poszli do studia i, gdy tylko weszli, znowu zostali otoczeni – tyle że nie
przez reporterów, lecz przez całą ekipę filmowców.
– To prawda, co piszą w gazetach? To, że jesteście parą? – zapytał Chuck.
– Tak, prawda – odparł Ian.
– Bardzo się cieszymy – powiedział i pogratulował parze.
Jedyną osobą, która nie dołączyła do nich, był Chris. Patrzył na nich z boku z taką
nienawiścią, że aż ciarki przebiegły po skórze Diany, ale wolała nie wspominać o tym Ianowi.
– Dobra, bierzmy się do roboty – zawołał Chuck, po czym zaczęli kolejne nagrania.
Na razie kręcili sceny z Ianem i innymi bohaterami, ponieważ nie mieli jeszcze głównej
bohaterki. Aktorka, która wygrała casting, zaszła w ciążę i zrezygnowała z roli w ostatniej chwili.
Producenci mieli wybrać kogoś nowego na jej miejsce i w przyszłym tygodniu podać oficjalną
informację, kto zostanie ukochaną granego przez Iana bohatera.
Nagrania skończyły się dość szybko, ponieważ aktorzy nie musieli poprawiać wielu scen.
Ian podszedł do Diany i powiedział:
– Dziś wieczorem muszę iść na kolację charytatywną, powinnaś mi towarzyszyć.
– Nie.
– Dlaczego? – zdziwił się.
– Bo nie poprosiłeś.
– Dobrze, pozwól więc, że zacznę jeszcze raz. Czy nie zechciałabyś towarzyszyć mi
podczas dzisiejszej kolacji?
– Bardzo chętnie – odparła.
– Wiesz, że teraz wszyscy na nas patrzą i oczekują, że się pocałujemy? – Ian zdawał sobie
sprawę z obecności gapiów.
– Wiem.
– I co zrobimy z tym fantem? Pytam, bo coś ci obiecałem.
– Skoro jesteśmy parą, to chyba nic złego się nie stanie, jeśli się pocałujemy –
odpowiedziała.
Nie czekał dłużej na zachętę. Zbliżył usta do jej ust i spotkały się one w namiętnym
pocałunku, tak namiętnym, jakby nikogo innego oprócz nich tam nie było. Po chwili jednak
odsunęli się od siebie. Chrisowi bardzo nie spodobało się to, że Ian całował się z Dianą.
Poprzysiągł sobie, że Diana będzie jego, i dopnie swego.
Ian pożegnał się z kolegami i razem z Dianą ruszył do wyjścia. W domu rodzina bardzo
ucieszyła się z ich związku i życzyła im szczęścia. Ian i Diana mieli wyrzuty sumienia, że ich
okłamują, ale wiedzieli, że robią to w słusznej sprawie.
Rozdział piąty
Wieczorem Diana przygotowywała się na kolację z Ianem. Wybrała czarną sukienkę
koktajlową. Włosy upięła w kok i nałożyła na rzęsy tusz. Właśnie oglądała się w lustrze, aby
ocenić efekt końcowy, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
– Jeszcze chwilka – zawołała, gdyż brakowało jej biżuterii. Zdecydowała założyć
naszyjnik podarowany jej przez Iana, ten, który kiedyś należał do jej mamy – a do tego delikatne
kolczyki.
– Diano, będę czekał na ciebie przy samochodzie – usłyszała Iana.
– Dobrze, zaraz będę.
Zbiegła po schodach w kierunku drzwi wyjściowych. Otworzyły się w tym samym czasie,
gdy pociągnęła za klamkę, i wpadła w ramiona Iana.
– Pięknie wyglądasz – powiedział i pocałował ją w usta w taki sposób, że aż ziemia
zawirowała jej pod nogami.
– Ty też – odparła, gdy już oderwał od niej usta, po czym spojrzała w jego ciemne oczy.
Wyglądał bardzo seksownie w garniturze. Chciała, żeby pragnął jej tak bardzo, jak ona
jego. Chciała zostać z nim w domu i kochać się do białego rana, a następnie obudzić się wtulona
w jego ramiona. Przez te myśli jej policzki pokryły się lekkim rumieńcem. Diana cieszyła się, że
na dworze jest już ciemno, bo może Ian tego nie zauważył.
– Chodźmy – powiedział Ian i ruszyli do samochodu.
Gdy dojechali na miejsce, czekał już na nich tłum reporterów złakniony informacji o nich.
– Jesteś teraz sensacją, wiesz o tym?
– Nie, niby dlaczego?
– W końcu jesteś kolejną dziewczyną Iana Smitha. Dziewczyną, której nikt nigdy nie
widział ani o której nie słyszał.
– Jakoś zniosę to, że jestem kolejna na liście – odparła z uśmiechem, choć bolało ją to, że
Ian miał przed nią inne kobiety.
Gdy wysiedli z samochodu, zostali zasypani mnóstwem pytań, na które żadne z nich nie
udzieliło wścibskim reporterom odpowiedzi, zostawiając im tylko domysły.
Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. Diana poznała aktorów, których kiedyś mogła
oglądać jedynie w telewizji, a Ian ani na moment nie spuszczał jej z oczu. Diana czuła na sobie
jego przeszywające spojrzenie. Tego wieczoru wypiła kilka kieliszków wina, a że nie była
przyzwyczajona do alkoholu, trochę szumiało jej w głowie.
Do domu wrócili późno. Zachowywali się bardzo cicho, by nie zbudzić reszty
domowników. Ian odprowadził Dianę aż pod drzwi jej pokoju.
– Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś – zaczął.
– Tak, świetnie, poznałam tylu niezwykłych ludzi. Kiedyś spotykałam się z takimi
gwiazdami tylko dzięki telewizji.
– Cieszę się.
– Dziękuję, że mnie tam zabrałeś. Było świetnie – powiedziała trochę wstawiona.
– Jestem zaszczycony, że zgodziłaś się ze mną pójść, i życzę ci dobrej nocy, Diano –
powiedział, powstrzymując się przed tym, by nie wziąć jej w ramiona i nie zaciągnąć do łóżka.
Wiedział jednak, że Diana wypiła trochę wina, a chciał, by za pierwszym razem, gdy będzie się
z nim kochać, była w pełni świadoma tego, co się dzieje. Jednego był pewien – gdy będą się
kochać, bo będą na pewno, to nie zapomni tego do końca życia.
– Dobranoc, Ianie – odparła trochę rozczarowana, że nie pocałował jej na dobranoc.
Położyła się do łóżka i zasnęła błyskawicznie.
Następnego ranka do pokoju Diany wparowała Becky.
– Wstawaj, kobieto, szkoda dnia, poszalejmy trochę – zaczęła.
– Becky, wybacz, ale nie mam najmniejszej ochoty wstawać z łóżka – odpowiedziała
Diana. Głowa pękała jej z bólu.
– No tak, odkąd chodzisz z moim braciszkiem, to w ogóle nie masz dla mnie czasu.
– Becky, to nie tak.
– Ty się nie tłumacz, ja już swoje wiem. – Udawała obrażoną.
– Obiecuję ci, że jeszcze się wyszalejemy.
– Skoro obiecujesz, to trzymam cię za słowo, ale to dopiero po moim powrocie.
– A to ty gdzieś wyjeżdżasz?
– Wszystkiego dowiesz się, jak zejdziesz na dół na śniadanie.
– Dobrze. Tylko najpierw się wykąpię i wezmę coś od bólu głowy, dobrze?
– Masz kaca?
– Trochę. Nie wypiłam dużo, ale ja nigdy nie piję więcej niż jedną lampkę.
– Oj, biedna. To kto ci kazał pić więcej? Idę na dół. Pospiesz się, dobrze?
– Za dziesięć minut będę na dole.
– Do zobaczenia.
Po kąpieli zeszła na dół. Wszyscy już tam czekali. Zastanawiała się, o co może chodzić.
– Ianie, Diano – zaczęła ciocia – musimy wam coś powiedzieć.
– Zostawiamy was samych na tydzień, ponieważ musimy wyjechać do Wirginii
Zachodniej – powiedział Carl.
– Mój brat Ben jest chory i leży w szpitalu – mówiła Cecylia. – Ty, Ianie, nie możesz
pojechać, bo nagrywasz, a ty, Diano, powinnaś pilnować swojego chłopaka.
– Ale on nie…
– Nie tłumacz się, Diano, wiemy swoje, a wy cieszcie się, bo macie cały dom tylko dla
siebie.
– Ianie, możemy porozmawiać w cztery oczy? – zapytała Diana.
– Pewnie.
– Przepraszamy na chwilę – powiedziała do reszty.
– O co chodzi?
– Ianie, powiedzmy im prawdę.
– O czym?
– O tym, że wcale nie jesteśmy parą.
– Mówiłem ci już, że nie muszą wiedzieć. Im mniej osób zna prawdę, tym lepiej.
– Ale ja nie chcę ich okłamywać.
– Wcale ich nie okłamujesz, w końcu jesteś moją dziewczyną.
– Nie jestem.
– Jesteś, sama się na to zgodziłaś.
– No dobrze – ustąpiła, gdyż wiedziała, że nie wygra – ale źle się czuję z tym, że myślą,
że jesteśmy razem. Nie zasłużyli na takie kłamstwo.
– Powiemy im w swoim czasie, dobrze?
– Dobrze – odparła i poszli z powrotem do salonu.
– Już? – zapytała Cecylia, gdy wrócili.
– Tak.
– Czyli wszystko jasne? Możemy jechać?
– Oczywiście, że tak, ale co z Becky, też jedzie?
– Nie – odpowiedziała Becky. – Ja, kochani, wyjeżdżam na wakacje do Paryża.
– A można wiedzieć z kim? Bo nie uwierzę, że jedziesz sama – powiedział Ian.
– Nie, braciszku, nie jadę sama, jadę ze swoim chłopakiem.
– Jakim chłopakiem? Od kiedy ty niby masz chłopaka?
– Od czasu urodzin Diany.
– Och, wiedziałam! – zawołała Diana. – Tak się cieszę, Becky.
– Ja też się cieszę.
– O kim wy mówicie? – niecierpliwił się Ian.
– O Bobie. Becky spotyka się z Bobem – wyjaśniła Diana.
– A więc jak? – zapytała ciotka. – Poradzicie sobie sami?
– Na pewno.
– To dobrze.
– A tak przy okazji. Idę dzisiaj na małe przyjęcie do Sandy, mojej koleżanki ze szkoły,
dzwoniła do mnie, gdy brałaś kąpiel. Powiedziałam, że jest u mnie kuzynka, i zaproponowała, że
mogę cię zabrać, więc chciałam zapytać: czy chcesz ze mną iść, Diano? – zapytała Becky.
– Bardzo chętnie.
– A ja? – upomniał się Ian.
– Przykro mi, braciszku, ale to jest przyjęcie dla pań.
– Szkoda.
Diana przygotowywała się właśnie na imprezę, gdy do jej pokoju wparowała Becky.
– Doradź mi: którą mam założyć? – Pokazała Dianie dwie sukienki. Jedna z nich była
dłuższa, sięgała poniżej kolan, była koloru zielonego, druga zaś była krótka, koloru niebieskiego.
Diana doradziła kuzynce niebieską, ponieważ pasowała do koloru jej oczu. Becky miała
sięgające poniżej ramion czarne włosy z pasemkami. Była bardzo ładną i szczupłą dziewczyną.
Urodą bardziej przypominała ciocię, po wujku odziedziczyła usta i nos.
– Jesteś pewna? – zawahała się Becky.
– Tak, będzie ci w niej do twarzy.
Becky wybiegła z pokoju Diany i zaczęła przygotowywać się na przyjęcie.
Diana założyła krótką czarną spódniczkę i różową koronkową bluzkę, która przylegała do
jej ciała i podkreślała jej kształty. Nie musiała robić makijażu, by wyglądać ładnie, ale na usta
nałożyła jasnoróżową szminkę. Zeszła na dół, a tam czekał na nią Ian.
– Jak zwykle wyglądasz ślicznie – podziwiał ją.
– Ty też wyglądasz nie najgorzej. Gdzie Becky?
– Jeszcze nie zeszła.
Po chwili usłyszeli stukot obcasów.
– Jestem gotowa – zawołała Becky.
– Ja też. To co? Jedziemy? – Diana wzięła torebkę i ruszyła do wyjścia.
– Nie pocałujesz mnie na do widzenia? – prowokował ją Ian.
– Mną się nie przejmujcie – odparła Becky, widząc, że Diana na nią patrzy.
Podeszła do Iana i dała mu przelotnego buziaka, ale był szybszy, złapał ją w pasie
i przyciągnął do siebie. Pocałował ją tak, jak lubiła najbardziej – długo i namiętnie.
– Bawcie się dobrze – powiedział Ian, gdy już skończył całować Dianę.
– Na pewno będziemy – odpowiedziała Becky.
W drodze do Sandy Becky opowiedziała Dianie, jak podczas przyjęcia Bob poprosił ją do
tańca. Długo tańczyli, następie wyszli do ogrodu i tak jakoś wyszło, że Bob ją pocałował. Wtedy
zrozumiał, że Becky bardzo mu się podoba, tylko nie umiał się do tego przyznać.
– Dziękuję ci, bo gdyby nie ty, wszystko ciągle tkwiłoby w martwym punkcie –
kontynuowała Becky.
– Ale ja nic nie zrobiłam.
– Jak to: nic? Bob powiedział mi, że to ty poradziłaś mu, by ze mną zatańczył, więc masz
dużą zasługę w tym, że jesteśmy teraz szczęśliwi. A tak się bałam, że zakocha się w tobie i już
nigdy nie będę miała szans, a tu, proszę, ty i mój braciszek. Tego bym się nie spodziewała.
– Ja też nie, ale jestem szczęśliwa.
Na przyjęciu Diana zyskała wiele nowych koleżanek. Poznała Sarę, Kate, Suzy, Kiarę
i wiele innych kobiet. Najbardziej jednak polubiła Sandy, gdyż wydawała jej się
najsympatyczniejsza. Była to niewysoka blondynka. Ma już dwoje dzieci – dwie dziewczynki.
Jak się okazało, była też najlepszą przyjaciółką Becky z czasów szkolnych. Opowiadała właśnie,
jak Becky uderzyła kolegę z ławki za to, że próbował ją pocałować. Gdy tak gawędziły,
dołączyła do nich nieznajoma.
– Witajcie – przywitała się z wszystkimi. – Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam
być szybciej. Coś przegapiłam?
– Nic takiego, Rose. Właśnie opowiadałyśmy Dianie, jak Ed zakochał się w Becky i pobił
się o nią z Bradem.
– Po co to opowiadacie? Przecież wszystkie już to znamy.
– Diana jeszcze nie słyszała tej historii. Rose, poznaj Dianę, dziewczynę Iana i kuzynkę
Becky.
Rose jednak całkowicie zignorowała Dianę, nie przywitała się z nią i ciągle traktowała ją
jak powietrze. Diana zastanawiała się, o co chodzi tej kobiecie. Od czasu pojawienia się Rose na
wieczorku już nie było tak sympatycznie.
Gdy wracały do domu, Diana zapytała Becky:
– O co jej chodzi? Jest taka niesympatyczna. Zauważyłaś, jak zepsuła się atmosfera po jej
przyjściu?
– Mówisz o Rose? Oj, tak, zauważyłam. Zawsze taka była. Wywyższała się nad innymi.
Kiedyś podobał jej się Ian, ale gdy próbowała go poderwać, powiedział jej, że nie jest nią
zainteresowany. Przypuszczam, że jest zazdrosna, że na nią nigdy nie spojrzał, a na ciebie tak,
i z pewnością zazdrości ci nie tylko Iana, ale także urody.
– Przestań.
– Co: przestań! Nie widzisz, jaka jesteś śliczna?
– Nie. Zawsze byłam przeciętna.
– Ale się zmieniłaś.
– Nieprawda. Ciągle jestem taka sama.
– W środku z pewnością, ale na zewnątrz wypiękniałaś.
– Dziękuję ci za miłe słowa, ale przyznam ci, że ja zawsze tobie trochę zazdrościłam
urody.
– Mnie?
– Tak. Masz takie piękne włosy, oczy, w ogóle cała jesteś piękna.
– Zaskoczyłaś mnie, Diano.
– Ale to prawda. Zawsze otaczało cię grono wielbicieli, a ja wciąż byłam z boku. Zawsze
marzyłam, by wyglądać tak jak ty.
– Miło mi, że tak mówisz. Ja zaś zawsze chciałam być taka jak ty. Uważam jednak, że
najważniejsze to być sobą, a nie udawać kogoś innego. Jesteśmy już w domu – zauważyła Becky.
– Będę za tobą tęsknić.
– Wyjeżdżam tylko na tydzień.
– Wiem, ale i tak będę tęsknić.
Porozmawiały jeszcze przez chwilę i udały się do swoich pokoi.
Diana szykowała się do kąpieli. Zaczęła zdejmować ubranie, gdy nagle ktoś zapukał do
jej pokoju. Była pewna, że to Becky, więc otworzyła drzwi.
– Nie powinnaś otwierać mi drzwi w takim stanie – usłyszała od Iana, po czym zamknął
jej usta w namiętnym pocałunku i wszedł do jej pokoju, zamykając drzwi.
Całował ją z prawdziwym żarem i pragnieniem. Jego ręce błądziły po jej ciele. Dotarły do
zapięcia stanika, po czym szybko znalazły się na jej piersiach. Z jej gardła wydostał się cichy jęk
rozkoszy. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Ian momentalnie oddalił się od niej.
– Mogę wejść, Diano? – usłyszała głos Becky.
Nie wiedząc, jak wybrnąć z tej sytuacji, Diana zawołała:
– Właśnie idę się wykąpać i jestem nieubrana, przyjdę do ciebie, jak skończę.
– Dobrze – odpowiedziała Becky i poszła do swojego pokoju.
Diana spojrzała na Iana i powiedziała:
– Muszę do niej iść, bo tu wróci.
– Wiem. Wiem też, że cię pragnę, Diano.
Jego słowa zaskoczyły ją tak bardzo, że nie wiedziała, co powiedzieć.
– Dobrze wiesz, że ty też mnie pragniesz. Prędzej czy później wylądujemy w łóżku, to
jest nieuniknione. A teraz życzę ci dobrej nocy – powiedział i wyszedł z pokoju.
Diana wiedziała, że Ian ma rację. Pragnie go i dobrze wie, że będzie się z nim kochać.
Usiadła na łóżku, by trochę ochłonąć i uspokoić swoje ciało. Doprowadziła się do porządku,
wzięła kąpiel, po czym poszła do Becky.
– Coś się stało, Becky? – zaniepokoiła się, widząc minę kuzynki.
– W sumie nic wielkiego, po prostu chciałam pogadać.
– O czym?
– Raczej o kim. O Bobie.
– A co z nim? Pokłóciliście się?
– Nie, wszystko jest w porządku, tylko boję się, że on jest ze mną po to, by móc być bliżej
ciebie.
– Skąd ci taki pomysł przyszedł do głowy?
– Nie wiem, może dlatego, że na początku to ty mu się podobałaś, a ja dopiero wtedy,
kiedy ty dałaś mu kosza.
– A co on ci powiedział?
– Że po wieczorze spędzonym ze mną zrozumiał, że to ja mu się podobam, tylko za długo
był ślepy.
– I z tego, co wiem, to teraz jest dobrze.
– I to jak, ale wciąż nie jestem pewna.
– Nie martw się, musisz z nim szczerze porozmawiać, a wszystko się ułoży. Jedziecie
przecież do Paryża, do miasta zakochanych, a to już chyba coś znaczy, prawda?
– Chyba masz rację.
– Wykorzystajcie ten wspólny wypad najlepiej, jak tylko potraficie, dobrze?
– Dzięki, zawsze można na ciebie liczyć.
– Do usług. A teraz wracam do siebie. Dobrej nocy.
Kiedy Diana wróciła do swojego pokoju, ciągle miała przed oczami twarz Iana i to, co się
wydarzyło. Rozmyślając o tym, co mogło być dalej, gdyby im nie przerwano, zasnęła.
Spelnione sny Edyta Fiutek
Spis treści Rozdział pierwszy Rozdział drugi Rozdział trzeci Rozdział czwarty Rozdział piąty Rozdział szósty Rozdział siódmy Rozdział ósmy Rozdział dziewiąty Rozdział dziesiąty Rozdział jedenasty Epilog
Rozdział pierwszy Nareszcie zasłużone wakacje – pomyślała Diana Bonnes. Leciała właśnie samolotem z Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, by spędzić lato ze swoim wujkiem i jego rodziną. Gdy wuj Carl zaproponował, by do nich przyleciała, początkowo mu odmówiła, jednak po dłuższym zastanowieniu zdecydowała się skorzystać z propozycji i zrobić sobie wakacje od wszystkiego. Postanowiła złożyć wypowiedzenie z pracy i rozpocząć nowy etap w życiu. O to, co będzie dalej, będzie martwiła się później. Ciekawe, jak wygląda – zastanawiała się, myśląc o Ianie. Ian był synem Cecylii – wdowy, z którą ożenił się Carl. Wspólnie doczekali się jednego dziecka – Becky – ale wujek zawsze traktował Iana jak swojego prawdziwego syna i stawiał go na równi z córką. Kiedy byli dziećmi, Diana, Ian i Becky spędzali dużo czasu na wspólnej zabawie. Od pierwszej chwili, gdy poznała Iana, Diana była w nim zakochana. Był jej pierwszą i jedyną miłością. On zaś nic o tym nie wiedział, gdyż udawało jej się tego nie okazywać. Ian jest od niej starszy o dziewięć lat – jej nigdy nie przeszkadzała ta różnica wieku, Ianowi zaś bardzo. Zawsze traktował ją jak małą dziewczynkę, którą trzeba prowadzić za rączkę. Poznali się, gdy miała dziesięć lat, za kilka dni skończy dwadzieścia pięć i wiele się od tego czasu zmieniło. Diana bardzo cieszyła się z tego, że Ianowi poszczęściło się w życiu i osiągnął to, czego jej nigdy nie udało się osiągnąć. Został sławnym aktorem. Jej rodziców nie stać było na opłacenie szkoły aktorskiej i tym samym nie mogła spełnić swojego marzenia. Mimo wszystko nie miała do nich żalu, ponieważ wiedziała, że chcieli dla niej jak najlepiej, ale nie mogli sobie pozwalać na luksusy. Była im wdzięczna za całą miłość, jaką ją obdarzyli, i za to, czego ją nauczyli. Bardzo za nimi tęskniła. Zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego kierowcę ciężarówki. Na świecie została jej tylko siostra. Na pogrzebie rodziców po raz ostatni widziała się z wujkiem, ciocią i Becky. Ian nie przyjechał, ponieważ miał w tym czasie nagrania do nowego filmu i nie mógł ich przerwać, bo zerwaliby z nim kontrakt. Tak bardzo tęskniła za jego widokiem, za jego uśmiechem, oczami. Tyle lat marzyła o jego pocałunkach, dotyku, ale on nigdy nie spojrzał na nią jak na kobietę. Nikt nie miał pojęcia, jak ciężko jej było, gdy oglądała Iana na ekranie telewizora i widziała te piękne kobiety, które towarzyszyły mu w filmach. Przeglądała każdą gazetę tylko po to, by zobaczyć jego zdjęcie. Bardzo bolało ją, gdy widywała jego zdjęcia z innymi dziewczynami, podczas gdy on zmieniał je jak rękawiczki. Wiele razy wyobrażała sobie, że to ona jest główną bohaterką filmu, w której on się zakochuje i całkowicie traci dla niej głowę. Mimo upływu lat jej uczucie do niego nie wygasło. Rozmyślania Diany przerwał głos stewardessy informujący o tym, że samolot podchodzi do lądowania i proszą wszystkich pasażerów o zapięcie pasów. Na lotnisku czekał już na Dianę wujek Carl. Rozpoznała go od razu, gdyż był bardzo podobny do jej ojca. Te same czarne oczy, ten sam kształt ust. Włosy wujka były kiedyś brązowe, ale z wiekiem pojawiało się na nich coraz więcej koloru siwego. – Jak ty to robisz, wujku, że ciągle jesteś taki przystojny? – zapytała Diana, witając się z nim. – Żyję pełnią życia, kochanie – odpowiedział. – Jak podróż? – Długa. – No tak. To co? Jedziemy do domu, żebyś mogła się wykąpać i odpocząć po długiej podróży? Becky już nie może się ciebie doczekać. – Pewnie, też się cieszę, że zobaczę się z Becky, i po prostu marzę o kąpieli.
W drodze do domu rozmawiała z Carlem o tym, co działo się od czasu, gdy widzieli się po raz ostatni. Ani się spostrzegła, a już byli na miejscu. – Nic się nie zmieniło – powiedziała, wychodząc z samochodu. Dom był ogromny i wyglądem przypominał dworski pałacyk. Przed wejściem stały kolumny jak te w starożytnych Atenach. Przed domem był piękny ogród, a w nim podświetlana fontanna. Za domem zaś znajdował się ogromny basen. Całość prezentowała się znakomicie. Wszystko wyglądało tak, jak to zapamiętała. – Nareszcie jesteś – usłyszała radosny głos Becky, która rzuciła się jej na szyję. – Też się cieszę – odparła. – Opowiadaj, jak minęła podróż i co u ciebie słychać – niecierpliwiła się Becky. – Dajcie jej odpocząć po podróży. Pewnie jest zmęczona i chce się wykąpać – powiedziała Cecylia, wychodząc z domu. Wyglądała niezwykle pięknie, mimo że nie była już pierwszej młodości – jej włosy zaczynały siwieć, a twarz pokrywały już zmarszczki. – Witaj, ciociu – Diana przywitała ją i ucałowała. – Jak się czujesz? – Dziękuję, skarbie, dobrze – odpowiedziała. Po przywitaniu z ciocią Diana zaczęła rozglądać się wokoło. – Nie ma go w domu – powiedział jej po cichu wujek, widząc, że szuka kogoś wzrokiem, i domyślił się, że chodzi o Iana. – Jest na nagraniach w Londynie, powinien wrócić za tydzień. – Rozumiem – odparła, rozczarowana, że go nie zobaczy. Carl był bardzo zżyty z Dianą. Kiedy była małą dziewczynką, opowiedziała mu w sekrecie, że zakochała się w Ianie. Carl myślał, że z wiekiem jej zauroczenie minie, ale, widząc jej reakcję, domyślił się, że nic się od tego czasu nie zmieniło i Diana nadal darzy uczuciem jego pasierba. Informację tę postanowił jednak zachować dla siebie. Po zjedzeniu wspólnej kolacji Diana poszła do swojego pokoju, wzięła kąpiel i położyła się spać. Śnił się jej Ian, zresztą nie pierwszy raz. Jej sen, jak każdy z jego udziałem, był tak realny, że po przebudzeniu poczuła wielkie rozczarowanie. Z niechęcią wstała więc z łóżka, ubrała się i zeszła na śniadanie. Domownicy już nie spali i wyglądało na to, że czekali tylko na Dianę. Jadalnia była wielka, jak każde pomieszczenie w tym domu. Ściany miały kolor słońca. Znajdował się tam duży dębowy stół i pasujące do niego krzesła. Stał tam też wielki zegar, który co godzinę wygrywał inną melodię. – Dzień dobry – przywitała wszystkich. – Dzień dobry. Jak ci się spało, kochanie? – zapytała ciotka. – Dobrze, dziękuję, ciociu. – Masz plany na dzisiaj? – zapytała ją Becky. – Nie, nie mam. – Ale ja mam. Zakupy! Co ty na to? – Jestem za – odparła Diana, zadowolona z tego, że będzie miała zajęcie. Wiedziała, że z Becky nie będzie się nudzić ani przez chwilę. – Zjemy śniadanie i w drogę! – radowała się kuzynka. Po śniadaniu pojechały do centrum handlowego. Odwiedziły najlepsze butiki. Wpadły w szał zakupów. Diana kupiła sobie kilka sukienek, każdą innego koloru, dżinsy, krótką spódniczkę, kilka bluzek, nową biżuterię i śliczny strój kąpielowy. Zaszalała całkowicie. Po zakupach dziewczyny wpadły do małej kawiarenki na deser lodowy, trochę porozmawiały i postanowiły wrócić do domu. W drodze do samochodu były tak zajęte rozmową, że Diana nawet nie zauważyła, kiedy na kogoś wpadła. – Bardzo przepraszam, nie widziałam pana – zaczęła się tłumaczyć.
– Nic się nie stało – odpowiedział mężczyzna, po czym spojrzał na osobę, która go poturbowała. Dziewczyna spodobała się mu. – To także moja wina. O, witaj, Becky. Co słychać? Dawno się nie widzieliśmy – powiedział, zauważając ją po chwili. – Witaj, Bob. Poznaj Dianę – przedstawiła ich sobie Becky. Bob był wysokim mężczyzną o jasnych włosach i wyjątkowo zielonych oczach. Był dobrze zbudowany i z pewnością robił duże wrażenie na kobietach. – Bardzo mi miło – oznajmił Bob. – Mnie również – odparła Diana, po czym zwróciła się do Becky. – Zaczekam w samochodzie, a wy porozmawiajcie sobie chwilę. Diana postanowiła zostawić ich samych, bo, widząc spojrzenie Becky, domyśliła się, że Bob jej się podoba. O szczegóły zapyta ją później. – Kim jest twoja śliczna przyjaciółka? – zapytał Bob, gdy Diana już się oddaliła. – To moja kuzynka – odpowiedziała – ale jeśli o nią chodzi, to przykro mi, ale nie masz szans. Jeszcze nikomu nie oddała swojego serca. – Szkoda, bo chętnie bym się z nią umówił. – Słowa Boba zabolały Becky, ale dobrze to ukryła. – Możesz spróbować, ale nie mów, że cię nie ostrzegałam – powiedziała, choć te słowa ciężko przeszły jej przez gardło. – Z pewnością spróbuję. Dzięki za radę i do zobaczenia. Po krótkiej rozmowie z Bobem Becky wróciła do samochodu, gdzie czekała na nią Diana. – Kto to był? – zapytała Diana. – Nie wiesz? – odpowiedziała Becky, gdy już usiadła za kierownicą. – Nie mam pojęcia. – To był nasz sąsiad. I wiesz co? Spodobałaś mu się – powiedziała ze smutkiem. – Nie żartuj ze mnie. – Wcale nie żartuję. – To ten, który wprowadził się rok temu? – Tak, ten – potwierdziła Becky. – Jest przystojny, owszem, ale nie w moim typie. – Słowa Diany trochę uspokoiły Becky. – A jaki jest twój typ, Diano? – Jeszcze się chyba taki nie urodził – odparła w żartach, ale w tym samym momencie pomyślała o Ianie. – Nie jest w moim, ale za to wiem, że na pewno jest w twoim typie. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz – zaprzeczyła Becky. – Oj, uwierz mi, masz pojęcie. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. – Zgoda! Masz rację, ale on kompletnie nie zwraca na mnie uwagi. – Nie martw się, Becky, to się niedługo zmieni. – Nie wierzę, już od roku mnie ignoruje. – Czasami los się do nas uśmiecha – pocieszała kuzynkę Diana. Na tym dziewczyny skończyły ten temat i pojechały do domu. Ale się zdziwią, gdy mnie zobaczą – pomyślał Ian w drodze do domu. Wiedział, że kręcenie filmu dobiega końca, ale postanowił zrobić rodzicom niespodziankę, więc zdobył się na małe kłamstewko, że nagrania potrwają jeszcze tydzień. Zdjęcia do nowego filmu, w którym miał zagrać, odbywać się będą niedaleko jego domu, stwierdził więc, że w czasie wolnym pobędzie z rodziną i trochę z nimi pomieszka. Gdy rozmawiał ostatnio z ojczymem, dowiedział się, że ma do nich przyjechać kuzynka Diana. Jako dzieci dużo się razem bawili, ale nie widział jej już od wielu lat. Nie udało mu się
pojechać na pogrzeb jej rodziców, ponieważ producenci filmu zagrozili mu, że jeśli przerwie nagrania, to znajdą innego aktora do jego roli – goniły ich terminy i zastrzegli, że branie wolnego nie wchodzi w grę i nikt, ale to absolutnie nikt nie będzie stanowił w tej kwestii wyjątku. Ianowi zależało, by zagrać tę postać, więc nie pojechał. Było mu strasznie żal, że nie mógł pożegnać cioci i wujka i wspierać Diany, gdy tego potrzebowała. Ciekawe, jak wygląda – pomyślał. Jako mała dziewczynka strasznie się go uczepiła i ciągle za nim chodziła. Czasami miał jej dosyć, ale zawsze bardzo ją lubił. Rozmyślał o Dianie przez całą drogę i ani się obejrzał, jak był na miejscu. Wysiadł z samochodu i zobaczył swój dom, a zaraz potem jego oczom ukazał się niesamowity widok. Ujrzał, jak z samochodu jego siostry wysiada piękna kobieta, której kasztanowe włosy niesamowicie błyszczały w świetle słońca. Jej usta były pełne i bardzo pociągające, miała piękny, kształtny nos i oczy koloru bezchmurnego nieba. Była wysoka i szczupła. Miała na sobie zwiewną niebieską sukienkę sięgającą do kolan. – To niemożliwe – powiedział sam do siebie, po czym ruszył w kierunku dziewczyny. – To nie może być ona. – Ian! Co za niespodzianka! – Becky zauważyła brata, po czym rzuciła mu się na szyję. – Witaj, siostrzyczko – odparł. – Dzień dobry, Diano – przywitał ją. – Dzień dobry, Ianie. Miło cię widzieć – powiedziała Diana. – Wzajemnie. – Ian nie mógł oderwać od niej oczu. – Bardzo się zmieniłaś. – A ty wcale – odrzekła, nie spuszczając z niego wzroku. – Chodź przywitać się z rodzicami, na pewno się ucieszą, gdy cię zobaczą. – Becky zaczęła ciągnąć go za sobą, przerywając ich spojrzenia i nie dając szansy na dłuższą rozmowę. – Na jak długo przyjechałeś? – Na długo, siostrzyczko. Jeszcze będziecie mieli mnie dosyć – żartował. – To znaczy na ile? Na tydzień, dwa? – Będziemy kręcić w pobliżu film, tak że zostanę tutaj do końca nagrań. Nie wiem, jak długo to potrwa. – Bardzo się cieszę. Nareszcie spędzimy razem trochę czasu. Mamo, tato, patrzcie, kto przyjechał! – wołała do rodziców. – Ian! – Cecylia ucieszyła się, widząc syna. – Co za niespodzianka! – Witaj, synu – przywitał go Carl. – Mamo, tato, cieszę się, że was widzę. Po powitaniu rodzina zasypała go pytaniami, a Diana, która była z nimi, korzystając z zamieszania, oddaliła się i poszła do swojego pokoju. Ucieszyła się, słysząc, że Ian zostanie tu na dłużej. Nic się nie zmienił – pomyślała – ciągle jest zabójczo przystojny. Do końca życia będę kochać jego i tylko jego. Wieczorem rodzina usiadła razem do kolacji. – Gdzie Diana? – zapytała Becky. Była tak przejęta powrotem swojego brata, że nie zauważyła nieobecności kuzynki. – Nie wiem – odparła jej matka. – Poszukaj jej i zawołaj na kolację. – Na pewno jest w swoim pokoju – powiedziała Becky. – Ja jej poszukam – powiedział Ian, po czym wstał od stołu. Udał się na górę w kierunku jej pokoju, kiedy nagle zza zakrętu korytarza coś uderzyło w niego z niezwykłą siłą. Była to Diana, która szła się odświeżyć. Położyła się na łóżku, by odpocząć chwilę po zakupowym szale, i zmęczona nadmiarem ostatnich wrażeń zasnęła. Kiedy się obudziła, uświadomiła sobie, że jest już późno, i spieszyła się, by dołączyć do pozostałych.
Ian pod wpływem uderzenia zachwiał się, ale nie upadł, ponieważ jedną ręką chwycił się ściany, a drugą objął w talii Dianę, chroniąc ją przed upadkiem. – Przepraszam, nie chciałam… – zaczęła. – Nic się nie stało – odpowiedział Ian, ciągle ją obejmując. – Dobrze, że ty się nie uderzyłaś. Ian popatrzył jej w oczy. Była tak blisko niego, ich usta dzieliła niewielka odległość. Tak bardzo chciał ją pocałować. Nie wiedział dlaczego, nie rozumiał, co się z nim dzieje, ale pragnął tego od momentu, gdy ujrzał ją przed domem rodziców. – Ianie, znalazłeś ją? – usłyszeli głos Becky i w tej samej chwili odskoczyli od siebie. – O, tu jesteście – powiedziała, zastając ich na korytarzu. – Chodźcie na kolację. – Już idziemy – odpowiedzieli jednocześnie. Ian przepuścił Dianę przodem. Zjedli kolację, Ian opowiadał o swoim najnowszym filmie, a potem każdy poszedł do swojego pokoju. Co się ze mną dzieje? – zastanawiał się Ian. – Przecież znam ją od dziecka, a mało brakowało i bym ją pocałował. Nie wiedział i nie potrafił zrozumieć, skąd wzięło się to nagłe pragnienie. Nie mógł wytrzymać w swoim pokoju, bijąc się z myślami, w których wciąż była Diana, więc wyszedł na podwórko, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Wtedy zobaczył ją w ogrodzie. Siedziała na trawie wśród kwiatów. Wygląda jak królowa – pomyślał Ian. – Nie możesz spać? – zapytał. – Jakoś nie mam ochoty. – Mogę się dosiąść? – Oczywiście – odpowiedziała. – Lubię patrzeć na niebo nocą. Jest takie piękne, a zarazem pełne tajemnic. – Ja wieczorami padam na łóżko i niemal natychmiast zasypiam, wykończony po całym dniu nagrań. – Jak to jest być sławnym? – zapytała z ciekawości. – Są dobre i złe strony. – A których jest więcej? – Skoro się jeszcze nie wycofałem, to chyba tych dobrych. – Lubisz grać, prawda? – Bardzo, choć czasami mam wrażenie, że całe moje życie to jedna wielka gra. – W takim razie kogo grasz teraz? – Wydaje mi się, że teraz gram siebie – powiedział i spojrzał jej w oczy. Zapadła cisza. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. – Robi się już późno, lepiej pójdę do siebie – przerwała ciszę Diana. – Masz rację, ja chyba też już pójdę. – Powiedziawszy to, wstał. Do domu wracali obok siebie, ale szli w milczeniu. Życzyli sobie dobrej nocy i poszli do swoich pokoi. Po tej krótkiej rozmowie Diana długo jeszcze nie mogła zasnąć. Gdy Ian przyjechał do domu, postanowiła, że będzie go unikać, ale teraz zastanawiała się, jak ma tego dokonać, skoro cały czas na siebie wpadają. Myślała też nad tym, jak długo jeszcze ma się powstrzymywać, by nie rzucić się w jego ramiona i nie spróbować, jak smakują jego usta. Bała się tylko jego reakcji i odrzucenia.
Rozdział drugi Śniła o Ianie. Śniła, że bierze ją w swoje ramiona, wyznając miłość, po czym gorąco i namiętnie całuje. Ze snu wyrwało ją pukanie do drzwi. – Diano, obudź się! – wołała Becky. Kiedy to nie poskutkowało, weszła do pokoju kuzynki i wskoczyła na łóżko. Diana zakryła głowę poduszką i obróciła się na drugi bok. – No wstawaj, leniuchu, już późno. – Kuzynka ją szarpała. – No dobra, już wstaję – odparła leniwie, po czym wyczołgała się z łóżka i poszła w kierunku łazienki, by wziąć prysznic. – Wykąpię się i zejdę – poinformowała kuzynkę. – Dobrze, ale pospiesz się, bo wszyscy na ciebie czekają i umierają z głodu. – To nie czekajcie, zjedzcie śniadanie, a ja zjem, jak się wykąpię – zawołała, po czym weszła pod prysznic. Uczucie zimnej wody spływającej po jej ciele było cudowne i świetnie ją obudziło. Po prysznicu ubrała się w krótkie dżinsowe spodenki i biały top i zeszła na dół. W jadalni nikogo nie było, bo, zgodnie z jej prośbą, wszyscy już zjedli, zostało tylko jedno czyste nakrycie. Usiadła do stołu i zjadła kromkę chleba. Kiedy skończyła, zdała sobie sprawę, że nikogo nie ma w domu, i żeby się nie nudzić, wybrała się na spacer. Poszła do lasu, który znajdował się kawałek za domem. Jako dziecko często bawiła się w nim w chowanego z Ianem i Becky. Całą drogę do lasu jej myśli zaprzątał Ian. Diana nie wiedziała, jak wyrzucić go ze swojej głowy i ze swojego serca. Nagle potknęła się o wystający konar drzewa. Gdy próbowała się podnieść, ktoś chwycił ją za ręce i pomógł stanąć na nogi. To był Ian. Był zły, widząc, jak się potyka, ponieważ nie uważała na siebie. – Co ty, do diabła, wyprawiasz? – zapytał ostro. – Potknęłam się. – To wiem. Ale dlaczego? Nie odpowiadaj, ja to zrobię. Dlatego, że nie patrzysz pod nogi. – Zamyśliłam się. – Próbowała się bronić, ale jego ostry ton i karcące spojrzenie sprawiły, że chciało jej się płakać. Nie rozumiała jego złości. Wczoraj był dla niej miły, a dziś? Siłą woli powstrzymała się przed płaczem i odparła: – A tak w ogóle to nie prosiłam cię o pomoc, sama umiem sobie radzić. – Właśnie widzę – odparł, ale widząc łzy w jej oczach, zmienił ton. – Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Proszę cię, nie płacz. Po jego słowach zdała sobie sprawę z tego, że łzy same płyną z jej oczu. – Wcale nie płaczę – powiedziała, próbując zachować resztki dumy, i otarła łzy. – Dziękuję ci. – Za co? Za to, że na ciebie naskoczyłem, chociaż niczemu nie jesteś winna? – Za pomoc. A co ty tu w ogóle robisz? – Chciałem pobyć sam i wyciszyć się przed nagraniami. A ty? – Postanowiłam pójść na spacer i nogi jakoś same mnie tu poniosły. Pamiętasz, jak bawiliśmy się tu w chowanego? Nigdy nie mogłyśmy cię z Becky znaleźć. – Za to ja świetnie się bawiłem, patrząc na was z góry. Wystarczyło tylko podnieść głowę. – Wchodziłeś na drzewa?
– To była najlepsza kryjówka. – Zawsze wygrywałeś, więc chyba masz rację. Po chwili ciszy, która zapadła, Diana zapytała: – Dziś zaczynacie nagrania? – Tak, do najnowszego Zapomnieć. – Po tym, co wczoraj mówiłeś, wydaje się, że będzie to ciekawy film. – Tak. Cieszę się, że dostałem tę rolę. Było do niej dużo kandydatów i jestem w szoku, że to właśnie mnie się udało. – Na pewno byłeś najlepszym kandydatem i wiem, że świetnie sobie poradzisz. – Dzięki za wiarę we mnie. – Stwierdzam tylko fakt. – Diana, jeszcze nie przeprosiłem cię za to, że nie było mnie na pogrzebie twoich rodziców. Wybacz. Nie mogłem. Bardzo chciałem, ale wywaliliby mnie. – Nie musisz się tłumaczyć. – Ale chcę, żebyś wiedziała. Chciałem być wtedy przy tobie i wspierać cię, ale nie umiałem. Bardzo zależało mi na tej roli i… – Ianie, naprawdę, nic się nie stało. Nie musisz mi się tłumaczyć, bo cię rozumiem. Myślę, że gdybym była tobą, postąpiłabym tak samo – przerwała mu. – Cieszę się, że nie masz do mnie żalu. Wracam do domu, idziesz ze mną? Muszę za chwilę jechać do studia. – Pewnie. – Zmieniłaś się od czasu, gdy widziałem cię po raz ostatni. Jesteś zamyślona, jakbyś była gdzieś daleko. Czyżbyś się zakochała? – Ian postanowił ją trochę podpytać i zdobyć odpowiedzi na pytania, które go nurtowały. – Nie – skłamała. – Skąd ten pomysł? – Czyli nie masz nikogo? – Jak na razie – nie. Nie wiedzieć czemu, ucieszyła go jej odpowiedź. – A ty? – Co: ja? – Jesteś zakochany? – Nie. Nigdy nie byłem i nie będę. – Skąd ta pewność? – Wiem to i już. Ja po prostu nie wierzę w miłość. – Jak można nie wierzyć w miłość? – Ludziom tylko się wydaje, że kogoś kochają, ale gdy przychodzi gorszy moment, zawsze się rozchodzą. – A twoi rodzice? Przecież są już razem tyle lat. Uważasz, że się nie kochają? – Oni są tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. – A te wszystkie kobiety ze zdjęć w gazetach? Bawiłeś się nimi? – One nic nie znaczyły. To tylko tak zwane osoby towarzyszące. Ucieszyły ją te słowa. – A rodzina? Nie chcesz założyć rodziny, mieć dzieci? – Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. A wracając do poprzedniego pytania, to skąd wiesz o moich partnerkach? – Czytuję gazety. – Czyli interesujesz się mną? – podpuszczał ją.
– Nie – próbowała się tłumaczyć. – Kiedy kupujesz gazety, to widzisz i czytasz różne rzeczy o gwiazdach. Ty jesteś sławny, więc o tobie też w tych gazetach piszą. – Fakt. Jednak wiadomość, że czytała o nim artykuły, schlebiała mu. – Dziękuję za miłe towarzystwo – powiedziała, gdy byli już na miejscu. – Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, po czym wykonał przed nią aktorski ukłon. – Masz plany na dziś? – zapytał. – Nie mam, a dlaczego pytasz? – Skoro nie masz planów, to czy nie chciałabyś pojechać dziś ze mną na plan? Zobaczysz kulisy filmu – zaproponował, choć sam nie wiedział dlaczego. Może dlatego, że nie chciał się z nią rozstawać. – Bardzo chętnie. – Zawsze o tym marzyła, więc zgodziła się bez wahania. – Bądź gotowa za pół godziny. – Dobrze – powiedziała, po czym pobiegła do swojego pokoju, żeby się przygotować. Trzydzieści minut później była gotowa. Założyła krótką sukienkę w kwiatki, rozpuściła włosy i zrobiła delikatny makijaż. Ian czekał już na nią przy samochodzie ubrany w czarne dżinsy i czarny T-shirt. Jego czarne włosy uczesane były do góry. Oczy też miał czarne, a usta pełne i kuszące. Uśmiechał się do niej. Diana nie potrafiła oderwać od niego oczu. – Gotowa? – zapytał. – Pewnie. Wsiedli do czarnego porsche Iana i pojechali. Gdy dojechali na miejsce, Ian otworzył jej drzwi samochodu i pomógł wysiąść. Znaleźli się przed ogromnym budynkiem położonym kilka kilometrów od domu wujka Carla. Gdy przekroczyli próg budynku, Diana była w szoku, ponieważ nigdy nie była w takim miejscu jak studio nagrań filmowych. – Robi wrażenie, prawda? – zapytał Ian, widząc zdziwienie na jej twarzy. – Niesamowite. – Chodź, idziemy, bo już na mnie czekają. – Nie dajesz się nacieszyć. – Wybacz, nie ma na to czasu. – Nareszcie jesteś, Ianie! – zawołał mężczyzna w średnim wieku. – A kim jest ta piękność, która z tobą przyszła? – zapytał, zwracając się do Diany. – To jest Diana, Chuck. Diano, poznaj Chucka, naszego scenarzystę i szefa ekipy. – Bardzo mi miło – przywitała go Diana. – Diano, usiądź na fotelu reżysera – zwrócił się do niej Ian – stamtąd wszystko najlepiej widać. – Dobrze – odparła i tak też zrobiła. Gdy usadowiła się już wygodnie, usłyszała za plecami głos. – Pani się chyba coś pomyliło, na tym krześle jest napisane „Reżyser”, a pani z pewnością nim nie jest, więc, jeśli pani będzie tak miła i mi go udostępni, byłbym bardzo wdzięczny. – Przepraszam, Ian powiedział, że mogę tu usiąść – odparła, po czym wstała z krzesła i odwróciła się twarzą do swojego rozgniewanego rozmówcy. – Pani wybaczy – zaczął się tłumaczyć, widząc tę niezwykle piękną kobietę. – Jeśli pani chce, proszę bardzo, może pani tu siedzieć, ja postoję. A tak w ogóle, jestem Chris. – Diana. – Bardzo mi miło – odparł urzeczony urodą Diany. – Co panią sprowadza do naszego studia?
– Ian chciał mi pokazać kulisy kręcenia filmu. – Rozumiem, że jesteś jego dziewczyną? – Nie, nie jestem. – Skoro nie jesteś dziewczyną Iana, to może umówisz się ze mną na kolację? – Przeszedł od razu do rzeczy. – Bardzo dziękuję za zaproszenie, ale muszę odmówić. – Diana się zawstydziła. – No daj spokój, daj się namówić – nalegał Chris. Rozmowie Diany i Chrisa przyglądał się Ian. Widząc, jak bezwstydnie ze sobą flirtują, miał ochotę udusić ich oboje. Postanowił przerwać te romantyczne pogaduszki. – Naprawdę nie mogę – usłyszał Dianę. – Chris, mogę cię prosić na chwilę? – zapytał Ian, po czym obrzucił Dianę zimnym spojrzeniem. Diana zastanawiała się, o co mu chodziło i co złego zrobiła, że zasłużyła na takie spojrzenie. – Stary, skąd ty ją wytrzasnąłeś? Jest niezła – zaczął Chris. – Lepiej trzymaj się od niej z daleka! – Niby dlaczego, nie jest twoją kobietą, sama mi to powiedziała! – Dla własnego dobra trzymaj łapy przy sobie! – powiedział i odszedł. Jeszcze zobaczymy – pomyślał Chris. – Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić, a już na pewno nie jakiś aktorzyna. Ta dziewczyna, czy tego chce, czy nie, będzie w końcu moja. Nagrania przebiegały spokojnie. Diana była zafascynowana tym, co się wokół niej działo. Niepokoiło ją zachowanie Iana, który od czasu jej rozmowy z Chrisem całkowicie ją ignorował. Gdy nagranie dobiegło końca, Ian pożegnał się z ekipą i jedyne, co powiedział do Diany, to: „Idziemy!”. Diana poszła za Ianem. W drodze do domu nie odzywali się do siebie. Kiedy już zajechał na podjazd i otworzył jej drzwi, nie wytrzymała: – Możesz mi łaskawie powiedzieć, co ja ci takiego zrobiłam?! Kiedy nie odpowiedział, tylko odwrócił się bez słowa w kierunku domu, Diana wściekła się i złapała go za rękę. – Zadałam ci chyba pytanie! O co ci, do cholery, chodzi?! – O to, że gdy zabieram cię ze sobą, żeby pokazać ci trochę swojego świata, ty jakby nigdy nic przychodzisz tam i flirtujesz z kim popadnie! – O co ci chodzi?! Przecież z nikim nie flirtowałam! – Nie?! To może ja robiłem słodkie oczy do Chrisa?! – Jak śmiesz!? Tak dla jasności, to nie ja flirtowałam, tylko Chris, a już na pewno nie flirtuję, jak ty to ładnie ująłeś, z kim popadnie! – Zła, że zaczęła się tłumaczyć, ciągnęła dalej: – A tak w ogóle to, jakbyś nie zauważył, jestem dorosła i mam prawo robić, co chcę, flirtować z kim chcę i nawet chodzić do łóżka z kim chcę! Nikt nie ma prawa mi rozkazywać, a już na pewno nie ty! – Taka jesteś tego pewna? – zapytał, po czym przyciągnął ją do siebie i łapczywie przywarł do jej ust. Pocałunek nie był delikatny, lecz gwałtowny. Dianie ugięły się kolana. Jej ręce instynktownie oplotły szyję Iana, a wargi ochoczo rozchyliły się, pozwalając, aby ich języki się spotkały. Ian nigdy nikogo nie pragnął tak jak jej. Wiedział jednak, że jeśli zaraz nie przerwie tego pocałunku, dłużej nie wytrzyma. W okamgnieniu odsunął ją od siebie, po czym powiedział: – Ja też jestem dorosły i mogę całować kogo chcę. Jego słowa podziałały na nią jak kubeł zimnej wody.
– Może jednak najpierw upewnij się, czy osoba, którą całujesz, też tego chce! – Jakoś się nie opierałaś! – Ty draniu! Jeżeli jeszcze raz ośmielisz się mnie pocałować lub dotknąć, pożałujesz! – powiedziała, po czym rzuciła mu wściekłe spojrzenie i poszła do domu. Wytrzymaj – mówiła sama do siebie, gdyż łzy piekły ją pod powiekami. Gdy znalazła się w swoim pokoju, nie trzymała już łez, które w jednej chwili popłynęły strumieniem po jej twarzy. Zachowanie Iana zraniło ją. Wiedziała jednak, że tego pocałunku i smaku jego ust nie zapomni nigdy. Jak mógł najpierw tak cudownie ją całować, a później potraktować jak swoją własność i mówić tak okropne rzeczy? Nagle usłyszała pukanie do drzwi. – Kochanie, chodź na kolację – usłyszała głos ciotki Cecylii. Nie odpowiedziała. Nie miała ochoty na kolację, a tym bardziej na towarzystwo Iana. Cecylia, nie słysząc odpowiedzi, nie wołała już więcej Diany. Myślała, że śpi, i nie chciała jej budzić. Ian też nie jadł tego wieczoru. Był zły na Dianę, ale jeszcze bardziej na siebie samego. Diana sprawiała, że nie potrafił myśleć o nikim innym, tylko o niej, pragnął jej, jak jeszcze nigdy dotąd żadnej kobiety. – Dzieje się coś dziwnego – powiedziała Cecylia do Carla, gdy zeszła do kuchni. – O czym mówisz, kochanie? – Ani Ian, ani Diana nie przyszli na kolację. Może się pokłócili? – Nie wiem, może tak, może nie, ale, proszę cię, nie wnikajmy w to, są dorośli. – Chyba masz rację. Jeśli jest między nimi jakiś konflikt, niech rozwiążą go sami. Carl jednak domyślał się, co się dzieje, i wiedział, że już niedługo tych dwoje będzie razem.
Rozdział trzeci Dziś był dzień jej urodzin. Wstała bardzo wcześnie, bo strasznie źle spała i nie miała najlepszego humoru po wydarzeniach dnia poprzedniego. Było jej przykro, że nie ma przy niej rodziców, którzy zawsze w tym dniu, od razu po przebudzeniu, przychodzili do jej pokoju i śpiewali jej Sto lat. Zawsze też przyjeżdżała do niej siostra. Uśmiechnęła się na wspomnienie tych chwil i z wielką niechęcią wstała z łóżka. Szybko zjadła śniadanie, po czym postanowiła popływać w basenie, włożyła więc swój nowy strój kąpielowy. Gdy wskoczyła do basenu, woda cudownie ochłodziła jej ciało. Zły nastrój minął. Po jakimś czasie dołączyła do niej Becky. – Dlaczego tak wcześnie wstałaś? – zapytała Becky. – Nie mogłam spać – odpowiedziała Diana. – Jak było wczoraj? – W porządku. – Dziwne, Ian odpowiedział dokładnie to samo, jak go o to zapytałam. Dobra, powiedz mi: co się dzieje? – Nic. – Słucham? – Naprawdę, nic. – Jakoś w to nie wierzę, bo i ty, i on macie nie najlepsze humory, ale dobrze, nie będę cię ciągnąć za język, skoro nie chcesz mówić. Dianie zrobiło się przykro, że kuzynka nie pamiętała o jej urodzinach, ale mogła się tego spodziewać. Nie miała też ochoty na zwierzenia. Ian z okna swojego pokoju podziwiał Dianę oraz to, z jaką gracją poruszała się w wodzie. Wyobrażał sobie, jak się z nią kocha i w jaki sposób ona porusza się pod nim. Tak bardzo jej pragnął. Tak bardzo chciał jej dotykać, poczuć znowu smak jej ust. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Na żadnej kobiecie też nigdy mu nie zależało tak jak na niej. Nie wytrzyma, musi z nią porozmawiać i przeprosić za wczorajsze zachowanie. Przecież jest piękna, nic więc dziwnego, że faceci z nią flirtują. Wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Gdy znalazł się przy basenie, opalała się na leżaku. – Możemy porozmawiać? – zaczął. – Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty. Becky, jedziemy do miasta? – zwróciła się do kuzynki, ignorując Iana. – Pewnie – odparła uradowana, po czym obie wstały i poszły do domu. Ian nie miał żalu do Diany, wiedział, że sam jest sobie winien, że nie powinien jej całować, a potem obrażać. Zachował się okropnie. Musi spróbować przeprosić ją w inny sposób. Diana i Becky spędziły miłe popołudnie w centrum. Sukienka, którą kupiła Diana, tak bardzo się jej spodobała, że zdecydowała jej nie zdejmować i wrócić w niej do domu. Diana postanowiła zaszaleć z okazji swoich urodzin. Zaprosiła Becky do salonu fryzjerskiego. Fryzjerka podcięła końcówki, po czym wyprostowała piękne kasztanowe włosy Diany. Becky zaś zrobiła sobie pasemka i modne upięcie. Odwiedziły też salon kosmetyczny. Makijaż tylko podkreślił urodę Diany. Wyglądała olśniewająco. Gdy wracały do domu, humor Diany trochę się pogorszył, bo nikt z jej najbliższych nie pamiętał o jej urodzinach.
– Czemu nic nie mówisz? – zdziwiła się Becky. – Jakoś nie mam dziś nastroju do rozmów. Wybacz. – W porządku. – Becky zrobiło się przykro, jednak postanowiła nie zagadywać Diany i dalsza część drogi powrotnej przebiegła w milczeniu. Kiedy już wysiadły z samochodu, zadzwoniła komórka Diany. – To ja pójdę już do domu – powiedziała Becky, zanim Diana odebrała. – Ja też zaraz przyjdę – odpowiedziała, po czym odebrała telefon. – Halo? – Witaj, siostrzyczko! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! – Dziękuję ci, Lily! Już myślałam, że nikt nie pamięta o moich urodzinach. – Jak mogłabym zapomnieć? Przecież jesteś moją siostrą! Jedyną rodziną, jaka mi została. – Tak, wiem. – Mam nadzieję, że spodoba ci się mój prezent. Powinien przyjść do ciebie lada dzień. – Nie musiałaś mi nic kupować. – Ale chciałam. – Jeszcze raz ci dziękuję, cieszę się, że zadzwoniłaś. – Nie ma sprawy. Chętnie pogadałabym z tobą dłużej, ale za chwilę przypali się moja kolacja, a mam dziś randkę, więc wszystko musi być dobre. Tak że jeszcze raz życzę ci wszystkiego dobrego. Do zobaczenia! – Zaczekaj! Znam go? – Nie, ale poznasz. Pa! – No pa! Odezwij się, jak będziesz miała chwilkę. – Dobrze. Kocham cię, siostrzyczko. – Ja też cię kocham. Po rozmowie z Lily Diana poszła do domu. Gdy weszła do salonu, usłyszała okrzyk „Niespodzianka!”. Pokój był pięknie udekorowany. Na stole stało mnóstwo przekąsek i ogromny tort, a wokoło mnóstwo ludzi. Większości z nich nie znała, jak się później okazało, byli to znajomi wujka i cioci oraz jej rodziców. Nie pamiętała ich, gdyż była malutka, kiedy się z nimi ostatni raz widziała. Gdy wszyscy złożyli jej życzenia, stanęła z boku i wzrokiem zaczęła szukać Iana, kiedy nagle stanął przed nią Bob – sąsiad wujostwa, którego poznała podczas pierwszych zakupów, gdy na niego wpadła. – Witaj, Diano. – Witaj, Bob. – Wszystkiego najlepszego! – Dziękuję. – Coś czułem, że się ponownie spotkamy. – Chyba o to nie trudno, skoro jesteśmy tymczasowo sąsiadami. – Chyba masz rację. Słuchaj, chciałem cię zapytać: czy może dałabyś się zaprosić na kolację? – Przykro mi, ale muszę ci odmówić. – Spodziewałem się tego – powiedział smutno. Dianie zrobiło się go żal. – Nie bierz tego do siebie, ale… – Wiem, jest ktoś inny – wszedł jej w słowo. – Nie, nie mam nikogo, ale moje serce, ono jest już zajęte, bo oddałam je innemu już bardzo dawno temu – powiedziała, po czym spojrzała na Iana. W tym samym momencie on też
na nią popatrzył. Diana szybko odwróciła się do Boba. Rozmowie tych dwojga przyglądał się nie tylko Ian, patrzyła na nich także Becky. – Tak myślałem, że to właśnie o niego chodzi. – Słucham? – To Ianowi oddałaś serce, prawda? Przecież widać, jak na niego patrzysz. – Przepraszam. – Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co. Serce nie sługa. Byłoby mi bardzo miło, gdybyśmy chociaż zostali przyjaciółmi. – Mnie również. – Skoro nie chcesz się ze mną umówić, to może chociaż mogę prosić cię do tańca? – Oczywiście – odparła i pozwoliła Bobowi zaprowadzić się na parkiet. Widząc Boba i Dianę tańczących, Becky była bardzo zazdrosna. Tak bardzo chciałaby być na miejscu Diany. W ramionach mężczyzny, który był dla niej bardzo ważny. Po chwili muzyka ucichła i w głośnikach rozległ się głos Iana. – Diano, przyjmij ode mnie najlepsze życzenia urodzinowe oraz moje szczere przeprosiny. Wiem, że źle zrobiłem i zachowałem się okropnie, więc wybacz mi i proszę cię, uczyń mi zaszczyt i zatańcz ze mną. – Co ty robisz? – podeszła do niego i zapytała po cichu. – Proszę cię do tańca. – Nie mam ochoty z tobą tańczyć – powiedziała, choć patrzyło na nich mnóstwo ludzi. – Bardzo cię proszę, musimy porozmawiać – powiedział. – Już wczoraj rozmawialiśmy – rzekła po cichu i uśmiechnęła się do obserwujących ich gości. – Daj mi szansę, proszę. – Dobrze, daję ci ostatnią szansę, więc radzę ci jej nie zmarnować. Wybacz, Bob – zwróciła się do partnera, z którym jeszcze przed momentem tańczyła. – Może zatańczysz z kimś innym? Becky jest wolna – podpowiedziała mu Diana. – W porządku, chyba faktycznie poproszę ją do tańca. Ian wziął Dianę w swoje ramiona i zaczęli tańczyć, a goście wrócili do zajęć, które im przerwano. – Przepraszam cię za wczoraj, trochę mnie poniosło. – Trochę? – No może bardzo mnie poniosło, ale jest mi naprawdę przykro. – Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. – Masz na to moje słowo. Nie chcę stracić twojej przyjaźni. Więc była dla niego tylko przyjaciółką. Trochę ją to rozczarowało. Może nawet bardziej niż trochę. Widać wczorajszy pocałunek nic dla niego nie znaczył, a dla niej znaczył wszystko. Zabolało ją to. – W porządku – powiedziała. – Jeszcze jedno. Przestań traktować mnie jak dziecko, bo przestałam nim być już dawno temu. – To powiedziawszy, zostawiła go na parkiecie, bo piosenka, do której tańczyli właśnie się skończyła. – Niestety, zauważyłem – powiedział sam do siebie. Przyjęcie trwało długo. Diana poznała wielu nowych ludzi. Gdy wszyscy goście już pojechali, Diana udała się do swojego pokoju. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, więc poszła je otworzyć. Za drzwiami stał Ian. – Czy mogę wejść? – zapytał.
– Proszę – odparła niechętnie. – Wybacz, że ci przeszkadzam, pewnie jesteś zmęczona, ale nie dałem ci jeszcze prezentu. – Ianie, nie musisz mi nic dawać. – Proszę – powiedział i podał jej niewielkie pudełeczko. – Otwórz. W środku znajdował się przepiękny srebrny naszyjnik. – Jest cudowny, Ianie, dziękuję. – Należał do twojej mamy. – Skąd ty go… – Znalazłem go w skrzyni na strychu. Był zepsuty, więc oddałem go do naprawy. – Skąd wiesz, że należał do mojej mamy? – W tej skrzyni, gdzie go znalazłem, były też zdjęcia. Był na nich Carl, twój tata i twoja mama w tym właśnie naszyjniku, stąd wiem, że należał do niej. Potwierdziła to także moja mama. – To najpiękniejszy prezent, jaki dostałam. To, co dla mnie zrobiłeś, naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dziękuję ci – powiedziała, po czym w przypływie radości pocałowała go w policzek, on jednak nie pozwolił jej się odsunąć, chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie. – Jesteś piękna, Diano, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę. Gdy cię zobaczyłem po powrocie do domu, nie mogłem złapać oddechu. Obiecałem ci, że to, co było wczoraj, już się nie powtórzy, ale zwariuję, jeśli cię nie pocałuję, więc proszę cię, pozwól mi zaspokoić swoje pragnienie – powiedział, po czym, nie czekając na jej zgodę, pocałował ją. Jego usta były gorące, namiętne i delikatne. Ich języki bardzo szybko się odnalazły. Z gardła Diany wydobył się jęk. Ian nie potrafił przestać. Pragnął jej pocałunków, pragnął jej dotykać. Błądził rękami po ciele Diany, marząc o tym, by zerwać z niej ubranie i kochać się z nią do utraty tchu. Przyciągnął ją do siebie tak mocno, że Diana poczuła jego nabrzmiałą męskość. Nagle brutalnie oderwał ją od siebie. Ledwo stała na nogach, miała wrażenie, że ziemia pod jej stopami dawno się osunęła. Jej usta były nabrzmiałe od pocałunków, a serce galopowało, jakby miało wyskoczyć jej z piersi. – Ian? – Pierwsza wydobyła z siebie głos. – Przepraszam cię, Diano – odpowiedział, po czym wyszedł z jej pokoju, póki jeszcze potrafił się opanować, pozostawiając za sobą niedosyt niespełnionej namiętności. Był zły na siebie, że nie potrafił się jej oprzeć i złamał własne postanowienie, że nie będzie się do niej zbliżał.
Rozdział czwarty Następnego ranka Diana spotkała Iana, gdy ten szedł do samochodu. Postanowiła, że w jego obecności będzie się zachowywać, jakby nic się nie stało, by nie czuł się skrępowany. – Dokąd jedziesz? – zapytała beztrosko. – Do studia. – Mogę jechać z tobą? – Jeśli chcesz, proszę bardzo, tylko dzisiaj nagrania będą trwać do wieczora. – Mówiąc to, starał się nie patrzeć w jej stronę, bo bał się, że nie będzie umiał się powstrzymać i znów porwie ją w swoje ramiona. Diana zauważyła to. – Unikasz mnie? – Nie. – Nawet na mnie nie patrzysz. – Nieprawda. – Przecież widzę. Ianie, jeśli chodzi o wczoraj, to najlepiej o tym zapomnijmy i uznajmy, że nic się nie stało. – Ciężko było jej to mówić, bo to, co się stało, to nie było nic. Dla niej to było wszystko. Chwile z Ianem były dla niej najlepszymi chwilami w życiu. – Dzięki. – Nie ma sprawy. – Obiecuję ci, że już więcej nie pocałuję cię bez twojej zgody. – Słowa te sprawiły jej smutek, gdyż nie chciała, by Ian przestał ją całować. Wręcz przeciwnie. Łaknęła jego pocałunków i dotyku. W drodze do studia rozmawiali na neutralne tematy. Tam czas upłynął szybko. Chris trzymał się od niej z daleka, jak kazał Ian, choć pożerał ją wzrokiem na odległość. Diana czuła się skrępowana. Postanowiła nie zwracać uwagi na to dziwne uczucie, które jej towarzyszyło, i skupić się na Ianie. Po nagraniach poszli do samochodu. Ian wziął Dianę za rękę i ucieszył się, że jej nie cofnęła. Otworzył jej drzwi samochodu, po czym usiadł za kierownicą. – O czym myślisz? – zapytał, widząc, że jest daleko myślami. – Myślę o tym, że ci zazdroszczę. – Czego? – Tego, że robisz to, co lubisz. Możesz być aktorem, ja nie. – Z tego, co mówisz, wnioskuję, że chciałabyś być… – Aktorką – weszła mu w słowo. – Tak, chciałabym, zawsze o tym marzyłam. – Dlaczego nie spróbowałaś? – Rodziców nie było stać na to, żeby spełnić moje marzenie. – Jeśli chcesz, to ja mogę… – Nie, Ianie, nie chcę. Właśnie o to chodzi. Nie chcę niczyjej łaski ani wstawiennictwa. Chciałabym dostać rolę dlatego, że się do tego nadaję, dlatego, że spodobałam się komuś jako aktorka, a nie dlatego, że ktoś mi to załatwił po znajomości. – Dobrze. To jest twój wybór. Powiem ci, że masz rację i nie dziwię ci się, też nie chciałbym dostać roli po znajomości. – Cieszę się, że się zgadzamy. – Podobały ci się dzisiejsze nagrania? – Pewnie, jesteś świetny.
Diana chciała jeszcze powiedzieć Ianowi, że źle czuje się w obecności Chrisa, ale postanowiła przemilczeć tę sprawę. – Zostanę jeszcze na dworze – oznajmiła, gdy znaleźli się przed domem. – Jak wolisz – powiedział Ian, po czym wszedł do domu. Po paru minutach zjawił się z powrotem, usiadł obok Diany i podał jej kubek z gorącą herbatą. – Wieczory są chłodne – powiedział. – Dzięki. – Wzięła kubek, który jej podsunął. Kiedy tak siedzieli i rozmawiali, Dianie zrobiło się chłodno. Widząc, że jest jej zimno, Ian objął ją ramieniem. Diana wtuliła się w niego. Była tak blisko. Miał ochotę znów ją pocałować, ale obiecał jej, że tego nie zrobi. Powstrzymał się siłą woli. Milczeli przez parę minut. Po chwili Ian zorientował się, że Diana zasnęła w jego ramionach. Wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Była taka delikatna. Dotknął palcem jej policzka, potem nakrył ją kocem i delikatnie musnął jej usta. – Dobranoc, śliczna – powiedział, choć ona tego nie słyszała. Następnego ranka Ian odebrał poranną gazetę. To, co zobaczył, przeraziło go, jednak nie przez wzgląd na niego, tylko ze względu na Dianę. Nagłówek brzmiał: NOWA ZDOBYCZ IANA. Na pierwszej stronie znajdowały się ich zdjęcia, jak, trzymając się za ręce, idą do samochodu, jak Ian obejmuje ją na werandzie oraz jak na rękach zanosi ją do domu. Artykuł był okropny. Ian Smith, trzydziestoczteroletni aktor znany z wielu filmów, po raz kolejny pokazał, że ma dobry gust. Znalazł nową ofiarę. Nic dziwnego, w końcu jaka kobieta potrafiłaby oprzeć się jego urokowi? Ciekawe, czy to ona zagra główną rolę w nowym filmie wraz z Ianem. Nikogo to nie zdziwi, skoro spędzili razem całą noc. Ciekawe tylko: jak długo potrwa ich romans i kiedy znudzi mu się piękna kochanka? – Dzień dobry – usłyszał, gdy skończył czytać. – Witaj. – Starał się, by jego głos brzmiał naturalnie. – Dobrze spałaś? – Tak, dziękuję. Masz nową gazetę? Mogę zobaczyć? – Wiesz co, może lepiej nie. – Dlaczego? – Bo chyba nie chcesz. – Skąd wiesz, czego chcę? – No dobrze, tylko ostrzegam, że to, co zobaczysz, nie będzie przyjemne. – Podał jej gazetę. Wzięła ją i nagle pobladła. – Co to ma znaczyć? – Nie mam pojęcia, też jestem w szoku. – Jakim prawem?! – To nie moja wina. – Wiem! To na nich się wściekam, nie na ciebie. – Nigdy nie wiadomo, kiedy są w pobliżu, przykro mi, Diano. Nawet nie sądziłem, że przyjadą za mną i tu. – Dlaczego nie podasz ich do sądu za naruszanie prywatności i podawanie nieprawdziwych informacji? – Ponieważ jestem osobą publiczną, jestem narażony na takie sytuacje każdego dnia. Ja już przywykłem, ale dlaczego musieli dobrać się akurat do ciebie? – To okropne, co piszą. – Wiem. Powiedz mi: co mam zrobić?
– Nic. Olej ich, jakoś przeżyję – powiedziała po chwili zastanowienia. – Nie chcesz sprostowania? – Nie. – Dlaczego? – Nie musimy się im tłumaczyć. Ty masz swoje życie i możesz z nim robić, co chcesz. – Ale wiesz, że to nie jest ostatni raz, kiedy o tobie piszą? – Domyślam się. – Zgadzasz się na to? – A mam inne wyjście? – Masz. Oni będą cię nachodzić i zadawać mnóstwo pytań na nasz temat. – Wiem. – Poradzisz sobie? – Myślę, że tak. Jestem już duża. – Chcesz dziś jechać ze mną na plan czy już się zniechęciłaś? – Nie zamierzam się ukrywać. – Dzielna dziewczynka. Po południu pojechali do studia. Przed budynkiem czekał już na nich tłum fotoreporterów. – Gotowa rzucić się w paszczę lwa? – Chyba tak. – Wzięła głęboki oddech, po czym złapała Iana za rękę. Ruszyli i nagle otoczył ich tłum reporterów. Z każdej strony padały pytania: – Jak długo jesteście razem? – Gdzie się poznaliście? – Czy zagra pani w filmie razem ze swoim chłopakiem? – Dlaczego się ukrywacie? – Kim jesteś z zawodu? – Odpowiedz na nasze pytania, Ianie. – Odpowiem, ale nie dziś, bo się spieszymy i jedyne, czego nam teraz trzeba, to żebyście sobie poszli – powiedział i pociągnął Dianę za sobą do wejścia. – Wszystko w porządku? – zapytał. – Tak. – Wiesz, że oni nie odpuszczą, prawda? – Wiem, Ianie, ale czy nie łatwiej powiedzieć im, że nie jesteśmy parą? – Nawet jeśli powiedziałbym im prawdę, to, uwierz mi, przekręciliby każde moje słowo. Jak zwykle zresztą. Oni szukają sensacji. To są właśnie te minusy bycia sławnym, o których ci kiedyś wspominałem. – I co z tym zrobimy? – To, czego chcą: będziemy parą. – Słucham? – Tak na niby, oni nie będą tego wiedzieć, będą pisać o nas jako o parze. Będziemy pokazywać się razem i tyle. Przestaną też cię obrażać, że jesteś moją kochanką. – Ale ja nie mogę. – Zawsze chciałaś być aktorką, prawda? – No tak, ale… – To teraz masz okazję. Świetna rola. Zagrasz moją dziewczynę. – Ianie, ale co z ciocią i wujkiem, ich też będziemy okłamywać? – Chyba tak.
– Ale to nie w porządku. – Wiem, ale nikt oprócz nas nie może znać prawdy. Wiesz, jacy są moi rodzice, zawsze mówią prawdę i jeśli ktoś będzie ich pytał czy zaczepiał, nie będą musieli kłamać, a przynajmniej nie będą wiedzieć, że kłamią. – Dobrze – zgodziła się w końcu – ale kiedy będzie trzeba, powiemy im prawdę? – Oczywiście, przecież nie będziemy ich oszukiwać do końca życia. A ty, chcąc nie chcąc, stałaś się sławna, Diano. Po rozmowie poszli do studia i, gdy tylko weszli, znowu zostali otoczeni – tyle że nie przez reporterów, lecz przez całą ekipę filmowców. – To prawda, co piszą w gazetach? To, że jesteście parą? – zapytał Chuck. – Tak, prawda – odparł Ian. – Bardzo się cieszymy – powiedział i pogratulował parze. Jedyną osobą, która nie dołączyła do nich, był Chris. Patrzył na nich z boku z taką nienawiścią, że aż ciarki przebiegły po skórze Diany, ale wolała nie wspominać o tym Ianowi. – Dobra, bierzmy się do roboty – zawołał Chuck, po czym zaczęli kolejne nagrania. Na razie kręcili sceny z Ianem i innymi bohaterami, ponieważ nie mieli jeszcze głównej bohaterki. Aktorka, która wygrała casting, zaszła w ciążę i zrezygnowała z roli w ostatniej chwili. Producenci mieli wybrać kogoś nowego na jej miejsce i w przyszłym tygodniu podać oficjalną informację, kto zostanie ukochaną granego przez Iana bohatera. Nagrania skończyły się dość szybko, ponieważ aktorzy nie musieli poprawiać wielu scen. Ian podszedł do Diany i powiedział: – Dziś wieczorem muszę iść na kolację charytatywną, powinnaś mi towarzyszyć. – Nie. – Dlaczego? – zdziwił się. – Bo nie poprosiłeś. – Dobrze, pozwól więc, że zacznę jeszcze raz. Czy nie zechciałabyś towarzyszyć mi podczas dzisiejszej kolacji? – Bardzo chętnie – odparła. – Wiesz, że teraz wszyscy na nas patrzą i oczekują, że się pocałujemy? – Ian zdawał sobie sprawę z obecności gapiów. – Wiem. – I co zrobimy z tym fantem? Pytam, bo coś ci obiecałem. – Skoro jesteśmy parą, to chyba nic złego się nie stanie, jeśli się pocałujemy – odpowiedziała. Nie czekał dłużej na zachętę. Zbliżył usta do jej ust i spotkały się one w namiętnym pocałunku, tak namiętnym, jakby nikogo innego oprócz nich tam nie było. Po chwili jednak odsunęli się od siebie. Chrisowi bardzo nie spodobało się to, że Ian całował się z Dianą. Poprzysiągł sobie, że Diana będzie jego, i dopnie swego. Ian pożegnał się z kolegami i razem z Dianą ruszył do wyjścia. W domu rodzina bardzo ucieszyła się z ich związku i życzyła im szczęścia. Ian i Diana mieli wyrzuty sumienia, że ich okłamują, ale wiedzieli, że robią to w słusznej sprawie.
Rozdział piąty Wieczorem Diana przygotowywała się na kolację z Ianem. Wybrała czarną sukienkę koktajlową. Włosy upięła w kok i nałożyła na rzęsy tusz. Właśnie oglądała się w lustrze, aby ocenić efekt końcowy, gdy usłyszała pukanie do drzwi. – Jeszcze chwilka – zawołała, gdyż brakowało jej biżuterii. Zdecydowała założyć naszyjnik podarowany jej przez Iana, ten, który kiedyś należał do jej mamy – a do tego delikatne kolczyki. – Diano, będę czekał na ciebie przy samochodzie – usłyszała Iana. – Dobrze, zaraz będę. Zbiegła po schodach w kierunku drzwi wyjściowych. Otworzyły się w tym samym czasie, gdy pociągnęła za klamkę, i wpadła w ramiona Iana. – Pięknie wyglądasz – powiedział i pocałował ją w usta w taki sposób, że aż ziemia zawirowała jej pod nogami. – Ty też – odparła, gdy już oderwał od niej usta, po czym spojrzała w jego ciemne oczy. Wyglądał bardzo seksownie w garniturze. Chciała, żeby pragnął jej tak bardzo, jak ona jego. Chciała zostać z nim w domu i kochać się do białego rana, a następnie obudzić się wtulona w jego ramiona. Przez te myśli jej policzki pokryły się lekkim rumieńcem. Diana cieszyła się, że na dworze jest już ciemno, bo może Ian tego nie zauważył. – Chodźmy – powiedział Ian i ruszyli do samochodu. Gdy dojechali na miejsce, czekał już na nich tłum reporterów złakniony informacji o nich. – Jesteś teraz sensacją, wiesz o tym? – Nie, niby dlaczego? – W końcu jesteś kolejną dziewczyną Iana Smitha. Dziewczyną, której nikt nigdy nie widział ani o której nie słyszał. – Jakoś zniosę to, że jestem kolejna na liście – odparła z uśmiechem, choć bolało ją to, że Ian miał przed nią inne kobiety. Gdy wysiedli z samochodu, zostali zasypani mnóstwem pytań, na które żadne z nich nie udzieliło wścibskim reporterom odpowiedzi, zostawiając im tylko domysły. Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. Diana poznała aktorów, których kiedyś mogła oglądać jedynie w telewizji, a Ian ani na moment nie spuszczał jej z oczu. Diana czuła na sobie jego przeszywające spojrzenie. Tego wieczoru wypiła kilka kieliszków wina, a że nie była przyzwyczajona do alkoholu, trochę szumiało jej w głowie. Do domu wrócili późno. Zachowywali się bardzo cicho, by nie zbudzić reszty domowników. Ian odprowadził Dianę aż pod drzwi jej pokoju. – Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś – zaczął. – Tak, świetnie, poznałam tylu niezwykłych ludzi. Kiedyś spotykałam się z takimi gwiazdami tylko dzięki telewizji. – Cieszę się. – Dziękuję, że mnie tam zabrałeś. Było świetnie – powiedziała trochę wstawiona. – Jestem zaszczycony, że zgodziłaś się ze mną pójść, i życzę ci dobrej nocy, Diano – powiedział, powstrzymując się przed tym, by nie wziąć jej w ramiona i nie zaciągnąć do łóżka. Wiedział jednak, że Diana wypiła trochę wina, a chciał, by za pierwszym razem, gdy będzie się z nim kochać, była w pełni świadoma tego, co się dzieje. Jednego był pewien – gdy będą się kochać, bo będą na pewno, to nie zapomni tego do końca życia. – Dobranoc, Ianie – odparła trochę rozczarowana, że nie pocałował jej na dobranoc.
Położyła się do łóżka i zasnęła błyskawicznie. Następnego ranka do pokoju Diany wparowała Becky. – Wstawaj, kobieto, szkoda dnia, poszalejmy trochę – zaczęła. – Becky, wybacz, ale nie mam najmniejszej ochoty wstawać z łóżka – odpowiedziała Diana. Głowa pękała jej z bólu. – No tak, odkąd chodzisz z moim braciszkiem, to w ogóle nie masz dla mnie czasu. – Becky, to nie tak. – Ty się nie tłumacz, ja już swoje wiem. – Udawała obrażoną. – Obiecuję ci, że jeszcze się wyszalejemy. – Skoro obiecujesz, to trzymam cię za słowo, ale to dopiero po moim powrocie. – A to ty gdzieś wyjeżdżasz? – Wszystkiego dowiesz się, jak zejdziesz na dół na śniadanie. – Dobrze. Tylko najpierw się wykąpię i wezmę coś od bólu głowy, dobrze? – Masz kaca? – Trochę. Nie wypiłam dużo, ale ja nigdy nie piję więcej niż jedną lampkę. – Oj, biedna. To kto ci kazał pić więcej? Idę na dół. Pospiesz się, dobrze? – Za dziesięć minut będę na dole. – Do zobaczenia. Po kąpieli zeszła na dół. Wszyscy już tam czekali. Zastanawiała się, o co może chodzić. – Ianie, Diano – zaczęła ciocia – musimy wam coś powiedzieć. – Zostawiamy was samych na tydzień, ponieważ musimy wyjechać do Wirginii Zachodniej – powiedział Carl. – Mój brat Ben jest chory i leży w szpitalu – mówiła Cecylia. – Ty, Ianie, nie możesz pojechać, bo nagrywasz, a ty, Diano, powinnaś pilnować swojego chłopaka. – Ale on nie… – Nie tłumacz się, Diano, wiemy swoje, a wy cieszcie się, bo macie cały dom tylko dla siebie. – Ianie, możemy porozmawiać w cztery oczy? – zapytała Diana. – Pewnie. – Przepraszamy na chwilę – powiedziała do reszty. – O co chodzi? – Ianie, powiedzmy im prawdę. – O czym? – O tym, że wcale nie jesteśmy parą. – Mówiłem ci już, że nie muszą wiedzieć. Im mniej osób zna prawdę, tym lepiej. – Ale ja nie chcę ich okłamywać. – Wcale ich nie okłamujesz, w końcu jesteś moją dziewczyną. – Nie jestem. – Jesteś, sama się na to zgodziłaś. – No dobrze – ustąpiła, gdyż wiedziała, że nie wygra – ale źle się czuję z tym, że myślą, że jesteśmy razem. Nie zasłużyli na takie kłamstwo. – Powiemy im w swoim czasie, dobrze? – Dobrze – odparła i poszli z powrotem do salonu. – Już? – zapytała Cecylia, gdy wrócili. – Tak. – Czyli wszystko jasne? Możemy jechać? – Oczywiście, że tak, ale co z Becky, też jedzie?
– Nie – odpowiedziała Becky. – Ja, kochani, wyjeżdżam na wakacje do Paryża. – A można wiedzieć z kim? Bo nie uwierzę, że jedziesz sama – powiedział Ian. – Nie, braciszku, nie jadę sama, jadę ze swoim chłopakiem. – Jakim chłopakiem? Od kiedy ty niby masz chłopaka? – Od czasu urodzin Diany. – Och, wiedziałam! – zawołała Diana. – Tak się cieszę, Becky. – Ja też się cieszę. – O kim wy mówicie? – niecierpliwił się Ian. – O Bobie. Becky spotyka się z Bobem – wyjaśniła Diana. – A więc jak? – zapytała ciotka. – Poradzicie sobie sami? – Na pewno. – To dobrze. – A tak przy okazji. Idę dzisiaj na małe przyjęcie do Sandy, mojej koleżanki ze szkoły, dzwoniła do mnie, gdy brałaś kąpiel. Powiedziałam, że jest u mnie kuzynka, i zaproponowała, że mogę cię zabrać, więc chciałam zapytać: czy chcesz ze mną iść, Diano? – zapytała Becky. – Bardzo chętnie. – A ja? – upomniał się Ian. – Przykro mi, braciszku, ale to jest przyjęcie dla pań. – Szkoda. Diana przygotowywała się właśnie na imprezę, gdy do jej pokoju wparowała Becky. – Doradź mi: którą mam założyć? – Pokazała Dianie dwie sukienki. Jedna z nich była dłuższa, sięgała poniżej kolan, była koloru zielonego, druga zaś była krótka, koloru niebieskiego. Diana doradziła kuzynce niebieską, ponieważ pasowała do koloru jej oczu. Becky miała sięgające poniżej ramion czarne włosy z pasemkami. Była bardzo ładną i szczupłą dziewczyną. Urodą bardziej przypominała ciocię, po wujku odziedziczyła usta i nos. – Jesteś pewna? – zawahała się Becky. – Tak, będzie ci w niej do twarzy. Becky wybiegła z pokoju Diany i zaczęła przygotowywać się na przyjęcie. Diana założyła krótką czarną spódniczkę i różową koronkową bluzkę, która przylegała do jej ciała i podkreślała jej kształty. Nie musiała robić makijażu, by wyglądać ładnie, ale na usta nałożyła jasnoróżową szminkę. Zeszła na dół, a tam czekał na nią Ian. – Jak zwykle wyglądasz ślicznie – podziwiał ją. – Ty też wyglądasz nie najgorzej. Gdzie Becky? – Jeszcze nie zeszła. Po chwili usłyszeli stukot obcasów. – Jestem gotowa – zawołała Becky. – Ja też. To co? Jedziemy? – Diana wzięła torebkę i ruszyła do wyjścia. – Nie pocałujesz mnie na do widzenia? – prowokował ją Ian. – Mną się nie przejmujcie – odparła Becky, widząc, że Diana na nią patrzy. Podeszła do Iana i dała mu przelotnego buziaka, ale był szybszy, złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałował ją tak, jak lubiła najbardziej – długo i namiętnie. – Bawcie się dobrze – powiedział Ian, gdy już skończył całować Dianę. – Na pewno będziemy – odpowiedziała Becky. W drodze do Sandy Becky opowiedziała Dianie, jak podczas przyjęcia Bob poprosił ją do tańca. Długo tańczyli, następie wyszli do ogrodu i tak jakoś wyszło, że Bob ją pocałował. Wtedy zrozumiał, że Becky bardzo mu się podoba, tylko nie umiał się do tego przyznać. – Dziękuję ci, bo gdyby nie ty, wszystko ciągle tkwiłoby w martwym punkcie –
kontynuowała Becky. – Ale ja nic nie zrobiłam. – Jak to: nic? Bob powiedział mi, że to ty poradziłaś mu, by ze mną zatańczył, więc masz dużą zasługę w tym, że jesteśmy teraz szczęśliwi. A tak się bałam, że zakocha się w tobie i już nigdy nie będę miała szans, a tu, proszę, ty i mój braciszek. Tego bym się nie spodziewała. – Ja też nie, ale jestem szczęśliwa. Na przyjęciu Diana zyskała wiele nowych koleżanek. Poznała Sarę, Kate, Suzy, Kiarę i wiele innych kobiet. Najbardziej jednak polubiła Sandy, gdyż wydawała jej się najsympatyczniejsza. Była to niewysoka blondynka. Ma już dwoje dzieci – dwie dziewczynki. Jak się okazało, była też najlepszą przyjaciółką Becky z czasów szkolnych. Opowiadała właśnie, jak Becky uderzyła kolegę z ławki za to, że próbował ją pocałować. Gdy tak gawędziły, dołączyła do nich nieznajoma. – Witajcie – przywitała się z wszystkimi. – Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam być szybciej. Coś przegapiłam? – Nic takiego, Rose. Właśnie opowiadałyśmy Dianie, jak Ed zakochał się w Becky i pobił się o nią z Bradem. – Po co to opowiadacie? Przecież wszystkie już to znamy. – Diana jeszcze nie słyszała tej historii. Rose, poznaj Dianę, dziewczynę Iana i kuzynkę Becky. Rose jednak całkowicie zignorowała Dianę, nie przywitała się z nią i ciągle traktowała ją jak powietrze. Diana zastanawiała się, o co chodzi tej kobiecie. Od czasu pojawienia się Rose na wieczorku już nie było tak sympatycznie. Gdy wracały do domu, Diana zapytała Becky: – O co jej chodzi? Jest taka niesympatyczna. Zauważyłaś, jak zepsuła się atmosfera po jej przyjściu? – Mówisz o Rose? Oj, tak, zauważyłam. Zawsze taka była. Wywyższała się nad innymi. Kiedyś podobał jej się Ian, ale gdy próbowała go poderwać, powiedział jej, że nie jest nią zainteresowany. Przypuszczam, że jest zazdrosna, że na nią nigdy nie spojrzał, a na ciebie tak, i z pewnością zazdrości ci nie tylko Iana, ale także urody. – Przestań. – Co: przestań! Nie widzisz, jaka jesteś śliczna? – Nie. Zawsze byłam przeciętna. – Ale się zmieniłaś. – Nieprawda. Ciągle jestem taka sama. – W środku z pewnością, ale na zewnątrz wypiękniałaś. – Dziękuję ci za miłe słowa, ale przyznam ci, że ja zawsze tobie trochę zazdrościłam urody. – Mnie? – Tak. Masz takie piękne włosy, oczy, w ogóle cała jesteś piękna. – Zaskoczyłaś mnie, Diano. – Ale to prawda. Zawsze otaczało cię grono wielbicieli, a ja wciąż byłam z boku. Zawsze marzyłam, by wyglądać tak jak ty. – Miło mi, że tak mówisz. Ja zaś zawsze chciałam być taka jak ty. Uważam jednak, że najważniejsze to być sobą, a nie udawać kogoś innego. Jesteśmy już w domu – zauważyła Becky. – Będę za tobą tęsknić. – Wyjeżdżam tylko na tydzień. – Wiem, ale i tak będę tęsknić.
Porozmawiały jeszcze przez chwilę i udały się do swoich pokoi. Diana szykowała się do kąpieli. Zaczęła zdejmować ubranie, gdy nagle ktoś zapukał do jej pokoju. Była pewna, że to Becky, więc otworzyła drzwi. – Nie powinnaś otwierać mi drzwi w takim stanie – usłyszała od Iana, po czym zamknął jej usta w namiętnym pocałunku i wszedł do jej pokoju, zamykając drzwi. Całował ją z prawdziwym żarem i pragnieniem. Jego ręce błądziły po jej ciele. Dotarły do zapięcia stanika, po czym szybko znalazły się na jej piersiach. Z jej gardła wydostał się cichy jęk rozkoszy. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Ian momentalnie oddalił się od niej. – Mogę wejść, Diano? – usłyszała głos Becky. Nie wiedząc, jak wybrnąć z tej sytuacji, Diana zawołała: – Właśnie idę się wykąpać i jestem nieubrana, przyjdę do ciebie, jak skończę. – Dobrze – odpowiedziała Becky i poszła do swojego pokoju. Diana spojrzała na Iana i powiedziała: – Muszę do niej iść, bo tu wróci. – Wiem. Wiem też, że cię pragnę, Diano. Jego słowa zaskoczyły ją tak bardzo, że nie wiedziała, co powiedzieć. – Dobrze wiesz, że ty też mnie pragniesz. Prędzej czy później wylądujemy w łóżku, to jest nieuniknione. A teraz życzę ci dobrej nocy – powiedział i wyszedł z pokoju. Diana wiedziała, że Ian ma rację. Pragnie go i dobrze wie, że będzie się z nim kochać. Usiadła na łóżku, by trochę ochłonąć i uspokoić swoje ciało. Doprowadziła się do porządku, wzięła kąpiel, po czym poszła do Becky. – Coś się stało, Becky? – zaniepokoiła się, widząc minę kuzynki. – W sumie nic wielkiego, po prostu chciałam pogadać. – O czym? – Raczej o kim. O Bobie. – A co z nim? Pokłóciliście się? – Nie, wszystko jest w porządku, tylko boję się, że on jest ze mną po to, by móc być bliżej ciebie. – Skąd ci taki pomysł przyszedł do głowy? – Nie wiem, może dlatego, że na początku to ty mu się podobałaś, a ja dopiero wtedy, kiedy ty dałaś mu kosza. – A co on ci powiedział? – Że po wieczorze spędzonym ze mną zrozumiał, że to ja mu się podobam, tylko za długo był ślepy. – I z tego, co wiem, to teraz jest dobrze. – I to jak, ale wciąż nie jestem pewna. – Nie martw się, musisz z nim szczerze porozmawiać, a wszystko się ułoży. Jedziecie przecież do Paryża, do miasta zakochanych, a to już chyba coś znaczy, prawda? – Chyba masz rację. – Wykorzystajcie ten wspólny wypad najlepiej, jak tylko potraficie, dobrze? – Dzięki, zawsze można na ciebie liczyć. – Do usług. A teraz wracam do siebie. Dobrej nocy. Kiedy Diana wróciła do swojego pokoju, ciągle miała przed oczami twarz Iana i to, co się wydarzyło. Rozmyślając o tym, co mogło być dalej, gdyby im nie przerwano, zasnęła.