Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
1
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
2
Break Even
Lisa De Jong
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
3
PONIŻSZE TŁUMACZENIE W CAŁOŚCI NALEŻY DO AUTORA
KSIĄŻKI JAKO JEGO PRAWA AUTORSKIE I JEST TYLKO I
WYŁĄCZNIE MATERIAŁEM MARKETINGOWYM SŁUŻĄCYM DO
PROMOCJI TWÓRCZOŚCI DANEGO AUTORA. PONADTO
TŁUMACZENIE TO NIE SŁUŻY UZYSKIWANIU KORZYŚCI
MATERIALNYCH, A CO ZA TYM IDZIE, KAŻDA OSOBA
WYKORZYSTUJĄCA TREŚĆ TEGO TŁUMACZENIA W CELU INNYM
NIŻ MARKETINGOWYM ŁAMIE PRAWO.
OBOWIĄZUJE CAŁKOWITY ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA TEGO
TŁUMACZENIA I UMIESZCZANIA GO NA STRONACH
INTERNETOWYCH, FORACH, FACEBOOKU I INNYCH MIEJSCACH W
SIECI!
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
4
"Rób tylko to, co dyktuje Ci serce."
~ Księżna Diana
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
5
Moim trzem wspaniałym dzieciom. Każdego dnia pokazujecie
mi, czym jest prawdziwa miłość.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
6
Rozdział 1
- Cole! – krzyczę, przytrzymując się krawędzi blatu. Powoli ze mnie
wychodzi, po czym z powrotem się we mnie wbija, i nie ma w tym nic
delikatnego ani czułego.
W ciągu pierwszych lat naszego małżeństwa, Cole się ze mną kochał.
Pieścił mnie ustami od stóp do głów, a dłońmi muskał moje uda, póki go nie
błagałam, żeby we mnie wszedł.
Droczył się ze mną.
Przez niego walczyłam o oddech, zanim nawet dotarł tam, gdzie
najbardziej go potrzebowałam.
Dokładnie wiedział, co lubiłam, a mianowicie dziką rozkosz. Właśnie
dlatego, każdego wieczoru gnałam z pracy do domu na złamanie karku. To był
jeden z powodów, dla których nasz przepełniony żądzą, cielesny związek
przełożył się na wszystkie aspekty naszego małżeństwa. Każdy skrawek mnie
należał do Cole'a. Wszystko: serce, dusza i ciało.
Cole znowu we mnie wchodzi, niemal boleśnie, po czym zakopuje głowę
w zgięciu mojej szyi.
- Nie przestawaj – jęczę, wsuwając palce pomiędzy nasze splecione ciała.
Tak bardzo chcę dojść. Od mojego ostatniego orgazmu minęły cztery tygodnie i
pięć dni.
Od jakiegoś czasu, w seksie nie chodzi o moją przyjemność.
Cole wbija zęby w moją skórę.
- Nie mogę się powstrzymywać. Tak dobrze cię czuć.
- Proszę, Cole – błagam go, pocierając okrężnymi ruchami łechtaczkę.
Nawet jeśli to widzi, to nie zaspokaja mojej potrzeby.
Wsuwa się cały do środka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
7
- Chryste, Marley – mamrocze przy mojej skórze, gdy się we mnie
spuszcza.
Zamiera we mnie serce, lecz pożądanie sięgnęło zenitu. Moje orgazmy
mają miejsce rzadziej niż pełnie księżyca. Za mniej niż godzinę, miną cztery
tygodnie i sześć dni od chwili, gdy po raz ostatni poczułam, jak to jest zaciskać
się wokół Cole’a.
Zaczynam ciężko oddychać. Przestaję poruszać palcami. Cole dalej
wciska głowę w moją szyję, a palcami delikatnie głaszcze mnie po kręgosłupie.
- Zraniłem cię? – szepcze przy mojej skórze.
Nie tak, jak myślisz.
- Nic mi nie jest – kłamię, składając pocałunek na jego ramieniu.
Cole łapie mnie za tyłek, po czym zsuwa z blatu. Jego zamglone oczy
wwiercają się w moje. Patrzy na mnie tak samo, jak w dniu, w którym
wypowiedzieliśmy sakramentalne tak… to spojrzenie wciąż gdzieś tam jest.
Ono całkowicie nie zniknęło, lecz przestało się pojawiać. Co mam zrobić, żeby
znów tak na mnie patrzył?
Cole nachyla się do mnie, po czym całuje mnie w czubek nosa i w kąciki
ust, a następnie daje mi całusa.
- Kocham cię – mówi miękko, po czym się odsuwa.
- Ja kocham cię bardziej. – Powtarzałam to od kilku lat, ale ostatnio
zaczynam się zastanawiać, jak bardzo w to wierzę.
- To niemożliwe.
Cole wsuwa mi na ramię ramiączko koszulki nocnej, a następnie poprawia
bokserki, więc oboje jesteśmy zakryci.
- Muszę wyjechać na kilka dni. Wiem, że obiecałem żadnych więcej
wyjazdów, ale…
- Masz klienta, który potrzebuje twojej pomocy w jakiejś niecierpiącej
zwłoki sprawie – przerywam mu. Mam ochotę się odwrócić i wyjść z pokoju.
Cały czas ta sama wymówka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
8
Cole ujmuje moją twarz w swoje ciepłe dłonie, po czym mówi:
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam.
- Ale przecież w tym tygodniu… - Odganiam cisnące się do oczu łzy.
- Wiem. Próbowałem się od tego wymigać, ale tylko ja posiadam
bezpośrednią wiedzę na temat tej sprawy. – Opuszkami kciuków muska
napuchnięte worki pod moimi oczami. Powinien je stamtąd zabrać, skoro
znalazły się tam przez niego.
- Kiedy? – pyta, gdy się nie odzywam.
- W czwartek – mówię zdławionym głosem, a moja dolna warga drży.
Siedem miesięcy to długi czas oczekiwania na zajście w ciąże, a fakt, że mojego
męża nigdy nie ma, gdy akurat go potrzebuję, w ogóle nie pomaga.
- Może będziemy mieć szczęście i zajdziesz w ciążę po dzisiejszej nocy –
mówi Cole, przyciągając mnie mocniej do swojego ciepłego ciała.
Przyciskam dłonie do jego piersi, próbując utrzymać między nami tak
dużo dystansu, jak się da.
- To trzy dni, Cole. Obiecałeś…
Obejmuje mnie mocno w talii, uniemożliwiając mi ucieczkę.
- Obiecuję – szepcze mi do ucha. – Obiecuję, że jeśli nie uda nam się w
tym miesiącu, to będę tu w następnym. Wiem, ile to dla ciebie znaczy.
Odganiam łzy, które grożą spłynięciem mi po policzkach.
- Czyżby?
Cole poluźnia swój uścisk na tyle, by móc spojrzeć mi w oczy.
- Też tego chcę. Skoro mi nie wierzysz, to czemu w ogóle teraz o tym
rozmawiamy?
Wzruszam ramionami, nie mogąc znaleźć właściwych słów. Nawet nie
wiem, od czego mam zacząć, ale nie tak wyobrażałam sobie nasz wieczór.
Cole pochyla się do przodu, po czym całuje mnie w usta.
- Cały czas będę o tobie myślał w trakcie wyjazdu.
Co do tego też mam wątpliwości.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
9
- Może przyszykujesz się do spania? Muszę jeszcze zadzwonić, a potem
do ciebie dołączę.
Bez słowa wyślizguję się spomiędzy niego a blatu. Po umyciu twarzy i
wyszczotkowaniu zębów, zwijam się po swojej stronie łóżka, będąc w pełni
świadoma faktu, że zanim Cole przyjdzie do łóżka, ja już będę spać. Złożenie
obietnicy, a jej dotrzymanie, nie jest dla Cole’a takie ważne. W każdym razie,
nie tak ważne, jak kiedyś.
- Będziesz za mną tęsknić? – pyta mnie Cole następnego ranka. Obejmuje
mnie ramionami, gdy nalewam sobie pierwszą filiżankę kawy.
- Zawsze za tobą tęsknię – odpowiadam zgodnie z prawdą, po czym kładę
swoją dłoń na jego.
- Dziś w biurze mam zaplanowane spotkanie, którym musisz się za mnie
zająć. To nowy klient.
- Daj mi trzydziestosekundowe streszczenie sprawy – mówię, gdy Cole
przyciska usta do zagłębienia mojej szyi.
- Nie wiem za dużo o tym kliencie. Beatrice mówi, że przyjechał do
miasta, by sfinalizować umowę w związku z jakimś nieużywanym budynkiem w
centrum miasta, który chce przerobić na restaurację, połączoną z klubem
nocnym. Poinformowała go, że wyjeżdżam z miasta, ale moja żona poradzi
sobie z jego sprawą. Prawdę mówiąc, powiedziała, że ‘nawet bardziej niż sobie
poradzi z jego sprawą’. Nie wiem, jakie dajesz jej łapówki za moimi plecami,
ale najwyraźniej to działa – droczy się ze mną Cole, a jego ciepłe usta zaczynają
sunąć po mojej szyi.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
10
Rozkłada dłonie na moim płaskim brzuchu, po czym zaczyna zsuwać je w
dół, chwytając za rąbek mojej długiej, białej koszulki. Bawełna muska moje
uda, dopóki Cole nie odnajduje dłońmi mojego tyłka, ugniatając go.
- Może teraz uda nam się zrobić dziecko… zanim wyjadę – szepcze przy
moim uchu.
Jego ręce wędrują do mojego brzucha, sunąc w górę do moich odkrytych
piersi. Sapię, gdy Cole szczypie moje sutki.
- Odpuść, kochanie – żąda, po czym popycha mnie do przodu, dopóki mój
policzek nie jest przyciśnięty do zimnego granitu. Ściąga mi majteczki do kolan,
a następnie słyszę dźwięk rozpinanego rozporka. Wchodzi we mnie bez żadnego
zawahania, po czym wbija się we mnie raz po raz, z werwą jaskiniowca.
Chcę go dotknąć, pocałować, kochać się z nim tak jak kiedyś, ale tak to
wygląda. Tak właśnie było przez ostatni rok naszego czteroletniego małżeństwa.
- Będziesz za mną tęsknić, kochanie? – pyta, ciągnąc mnie za kucyka. To
doznanie. Ten dreszczyk. Wystarczy tylko tyle, by niemal posłać mnie na
nieuchwytną krawędź.
- Tak! – krzyczę, nie mogąc złapać oddechu. – Dotknij mnie, Cole. Chcę,
żebyś mnie dotknął.
Jego ciepły oddech rysuje niewidzialną mapę na moich plecach.
- Jak mam cię dotknąć... hmm? Powiedz mi.
- Chcę dojść. Proszę, spraw, bym doszła. – Jego palce odnajdują
spuchnięte miejsce między moimi nogami, zataczając małe kółka na mojej
łechtaczce, a tempo jego pchnięć przyspiesza. Ścigamy się, kto pierwszy
dojdzie. Cole ponownie zwiększa tempo i wiem, że jest blisko.
Wbija się we mnie. Buduje się we mnie napięcie.
Zamykam oczy, robiąc co w mojej mocy, by cieszyć się chwilą – by nie
myśleć o niczym innym, jak tylko o sposobie, w jaki mnie wypełnia.
Wyobrażam go sobie bez koszulki, jak przypiera mnie do ściany, obejmując
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
11
mnie w talii swoimi silnymi ramionami. Wyobrażam sobie nas w łóżku – jego
nagie ciało nakrywające moje i jego miarowe pchnięcia.
Jestem na skraju całkowitej euforii, ale Cole jest o wiele bliżej. Wbija się
we mnie jednym, głębokim pchnięciem, po czym dochodzi, ciężko za mną
dysząc i przyciskając dłonie do moich pleców. Wysuwa palce spomiędzy moich
nóg, a ja się krzywię.
Czy on wie, co mi robi? Albo czego nie robi?
- Powinienem się już zbierać – mówi, po czym pomaga mi się podnieść z
blatu.
- Taa, lepiej się zbieraj – odpowiadam, robiąc wszystko, byleby tylko nie
spojrzeć mu w oczy. Odczyta mnie jak najprostszą książkę dla dzieci, a nie
mamy teraz czasu na zagłębianie się w szczegóły katastrofy, którą się staliśmy,
zanim wyleci w swoją kolejną podróż. Cole odgarnia mi włosy z twarzy, a
następnie całuje w kark.
- Muszę się zbierać do pracy – ogłaszam, zerkając na zegarek na
mikrofali.
Cole obraca mnie w swoich ramionach, nie pozostawiając mi innego
wyboru, jak tylko nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Nawet jeśli widzi smutek
w moich oczach, to się do tego nie przyznaje. Łapie mnie za biodra,
przyciągając do ostatniego, niespiesznego pocałunku. Chciałabym, żeby cały
czas mnie tak dotykał... a mianowicie z taką czułością i miłością.
- Do zobaczenia w piątek, kochanie.
Rozciągam usta w uśmiechu, aczkolwiek jest on wymuszony.
- Zachowuj się – ostrzegam go.
- To nie o mnie powinniśmy się martwić. – Cole puszcza mi oczko,
poluźniając swój uścisk.
- Poza wypiciem wina z dziewczynami, resztę wieczoru spędzę na
kanapie, oglądając program o zbrodniach opartych na faktach. A potem będę
leżeć w łóżku z twoim drewnianym kijem bejsbolowym, wyobrażając sobie, że
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
12
każdy najmniejszy dźwięk to zamaskowany intruz, który przyszedł mnie utopić
albo posiekać na drobne kawałeczki.
Cole się śmieje.
- Zamknij drzwi i włącz alarm. Nic ci nie będzie. – Spuszcza wzrok na
swój zegarek. – Dobra, muszę już iść albo spóźnię się na samolot.
- Uważaj na siebie – mówię, po czym wspinam się na palce, by pocałować
go w czubek nosa.
Krzyżuję ramiona na brzuchu, po czym obserwuję jak jego silne, odziane
w garnitur ciało odwraca się, a następnie wychodzi przez frontowe drzwi. Czy
nasze małżeństwo zniosłoby teraz posiadanie dziecka?
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
13
Rozdział 2
- Dobrze, że jesteś, Marley – oświadcza Beatrice, gdy przechodzę koło jej
biurka. – River Holtz dzwonił już trzy razy, pytając kiedy możesz go przyjąć.
Beatrice była częścią tej firmy, odkąd przejęliśmy ją po śmierci ojca
Cole’a, co miało miejsce kilka lat temu. A jeszcze wcześniej, tak mi się
przynajmniej wydaje, przez jakieś dwadzieścia lat była sekretarką Roberta
Masona. Ta kobieta zna się na rzeczy.
- Kim jest River Holtz? – pytam, niedbale przeglądając stertę dopiero co
dostarczonej poczty.
- Mąż ci nie mówił? Pan Holtz przyjechał do miasta i chce, żebyś
pomogła mu przy kupnie jakiegoś lokalu. O ile mnie pamięć nie myli, to
zajmuje się nabywaniem nowych klubów.
- Ach tak, Cole mi coś wspominał. O której chce się spotkać?
Beatrice lekko marszczy nos, poprawiając okulary.
- Właśnie dlatego cieszę się, że już jesteś.
- Wyduś to z siebie, Beatrice.
Beatrice wzdycha.
- Czeka w twoim gabinecie. Wspominałam, że pan Holtz nie jest zbytnio
cierpliwy?
- Kurwa – mamroczę pod nosem, po czym wygładzam swoją czarną
sukienkę bez rękawów, a następnie odgarniam z twarzy długie, blond włosy. –
Mamy jego kartotekę?
Beatrice wręcza mi cieniutką teczkę.
- Tylko tyle znalazłam – mówi, po czym patrzy na mnie tak samo, jak
moja matka, gdy nie odzywałam się przy obiedzie albo gdy wróciłam do domu
przed godziną policyjną.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
14
- Wszystko w porządku, Marley?
- Czemu pytasz?
- W ciągu tych wszystkich lat naszej znajomości, nie usłyszałam z twoich
ust żadnego przekleństwa – odpowiada cicho. Beatrice świetnie wykonuje swoją
pracę – nie dlatego, że potrafi szybko pisać na komputerze albo pracuje do
późna, ale ponieważ analizuje wszystko, co ją otacza. Wie, co ma zrobić, zanim
jej nawet o tym powiemy… a do tego zna nas lepiej niż my sami.
- Po prostu jestem zmęczona – odpowiadam, po czym odpycham ponure
myśli, które miałam rano zostawić w domu. Moje małżeństwo da się jeszcze
naprawić… musi się dać.
Zaczynam podchodzić do masywnych, mahoniowych drzwi, które otwarte
są na tyle, żebym mogła dobrze się przyjrzeć mojemu niezapowiedzianemu
gościowi, który zjawił się przed czasem.
- Hej, Marley – mówi cicho znajdująca się za mną Beatrice.
Odwracam się, zirytowana. To nie ona jest powodem mojej złości, ale
fakt, że mam w gabinecie osobę, o której nic, kurwa, nie wiem, a do tego nie
piłam jeszcze kawy. Cole spierdolił sprawę dzisiejszego ranka.
- Co się stało?
- Ten klient nie jest prawdopodobnie tym, czego się spodziewasz.
Przewracam oczami, po czym odpowiadam:
- Nikogo się dziś nie spodziewałam. Muszę popracować nad dwoma
zeznaniami. Ten ktoś wybrał zły dzień na spotkanie ze mną.
Beatrice znowu marszczy nos.
- Nie o to mi chodziło.
- Wyduś to z siebie – mówię, przenosząc wzrok z Beatrice na drzwi.
- On wygląda, jakby dopiero co wyszedł z więzienia – urywa, leciutko się
uśmiechając. – Ale mimo to, wie jak nosić spodnie. Gdybyś spojrzała na niego
od tyłu…
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
15
- Beatrice! – krzyczę najciszej jak się da, by podkreślić prawdziwość
swoich słów. Beatrice podnosi ręce, pokonana.
Nie mówiąc już nic więcej, ostatni raz omiatam wzrokiem swoją
sukienkę, po czym otwieram drzwi do swojego gabinetu, który znajduje się na
rogu. To najlepsze pomieszczenie w całym budynku.
Rozdziawiam usta, gdy dostrzegam stojącego przy oknie mężczyznę,
który przygląda się ruchowi ulicznemu. Jego tyłek wygląda jak u zawodowego
piłkarza, więc pewnie dlatego Beatrice zwróciła uwagę na jego spodnie.
Mężczyzna ubrany jest w dopasowaną białą koszulę, której rękawy podwinięte
są do łokci, eksponując jego tatuaże, które sięgają do knykci.
Ten mężczyzna z całą pewnością nie przypomina moich typowych
klientów.
Odchrząkuję, zwracając tym jego uwagę. Wytrzeszczam oczy, po czym
szybko odzyskuję nad sobą kontrolę. Ten mężczyzna ma najjaśniejsze oczy,
jakie w życiu widziałam – niemal przypominają szkło. Ciężko oderwać od nich
wzrok.
- W czym mogę pomóc, panie Holtz? – pytam, po czym obchodzę biurko,
by za nim zasiąść. Będę potrzebowała czegoś, co mnie uziemi.
Mężczyzna wkłada jedną rękę do kieszeni, a palcami drugiej przebiega po
swoich idealnie różowych ustach.
- Mam do zawarcia umowę, którą chcę szybko podpisać. Miałem nadzieję
na współpracę z Colem, ale słyszałem, że akurat wyjechał z miasta.
Nie ruszył się z miejsca pod oknem, skąd ma idealny widok na moje
krzesło, przez co nie umyka mi sposób, w jaki jego wzrok przenosi się z moich
nóg do oczu.
- A skąd ten pośpiech? – pytam, po czym wyciągam długopis, żeby
sporządzić notatki.
- Kiedy czegoś chcę, dostaję to. Nieruchomość, którą chcę kupić, jest
wyjątkowa, i nie tylko ja chcę ją zdobyć.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
16
Wskazuję na jedno z krzeseł znajdujących się przed moim biurkiem, po
czym pytam:
- Może zechciałby pan usiąść, żebyśmy mogli omówić szczegóły?
Uśmiecha się szeroko, a następnie podchodzi do mojego biurka. Kładzie
dłonie na jego krawędzi, po czym nachyla się do mnie. Jego jasnobrązowe
włosy opadają mu na twarz, a przez ten ruch znów zwracam uwagę na jego
oczy.
- Nie lubię, jak ktoś mi mówi, co mam robić.
- Przecież poprosiłam – rzucam, przygryzając czubek długopisu.
Pan Holtz siada na brzegu biurka, zaledwie kilka centymetrów ode mnie.
- Tutaj chcę siedzieć. Jakich informacji potrzebujesz?
Chyba sobie ze mnie, kurwa, żartujesz. Dzwonię po Beatrice.
- Tak, pani Mason?
- Przynieś mi kawę. Dużo kawy.
- Też bym się napił – mówi River, nie dając Beatrice szansy na
odpowiedź.
- Zaraz przyniosę – mówi Beatrice, po czym się rozłącza.
- Najpierw podaj mi adres tej nieruchomości – mówię, z powrotem
przenosząc na niego uwagę.
River podnosi szarą kopertę i rzuca ją przez stół.
- Wszystko jest w środku.
- A imię i nazwisko sprzedawcy? – pytam.
- Też.
- W takim razie do czego jestem ci potrzebna? Przecież to zadanie
agentów nieruchomości, prawda? – Skupiam wzrok na drzwiach. Jeśli Beatrice
nie przyniesie mi zaraz kawy, to chyba oszaleję.
- Ta nieruchomość nie jest przeznaczona do zagospodarowania pod klub
nocny. Chcę tam prowadzić restaurację do wczesnych godzin wieczornych, a
potem zrobić z tego najgorętszy klub nocny w mieście. I ty mi w tym pomożesz.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
17
– Sposób, w jaki jego mięśnie ud napinają się przez luźne spodnie, strasznie
mnie rozprasza.
- Mógłbyś usiąść na krześle?
River bierze ołówek z mojego biurka, a następnie obraca go w palcach.
Nie mija nawet pięć sekund, nim łamie go wpół.
- Nie, dzięki. Stąd mam lepszy widok. – Jego wzrok sunie po moich
nogach, na ułamek sekundy zatrzymuje się na piersiach, po czym River znów
patrzy mi w oczy.
- Nie wiem, czy mam czas na zajęcie się twoją sprawą. – To kłamstwo.
- Ale się nią zajmiesz. Cole obiecał, że mi pomoże, ale go nie ma.
Zakładam okulary do czytania i otwieram kopertę.
- Potrzebuję kilku godzin na zapoznanie się z tymi papierami, a następnie
przygotuję dokumentację dla rady miasta. Mogę do ciebie zadzwonić, gdy już
coś będę miała?
Gdy River nie odpowiada, podnoszę wzrok, po czym dostrzegam, że mi
się przygląda, muskając kciukiem dolną wargę. Ten ruch jest bardziej
rozpraszający, niż rzeczywiście chciałabym przyznać.
- Jesteś pewna, że jesteś żoną Cole’a Masona?
- Z tego, co wiem, to tak. Masz z tym jakiś problem?
Uśmiecha się szeroko. Co za pewny siebie dupek.
- Nie. Po prostu Cole wygląda mi na osobę, która zasługuje na kogoś
gorszego… a ty na kogoś lepszego.
- Tu jest granica – zaczynam, wskazując między nas palcem – której nie
powinieneś przekraczać.
River wybucha śmiechem.
- Nie uderzałem do ciebie. Mogę mieć każdą kobietę, jakiej zapragnę.
Zamężna prawniczka nie figuruje na tej liście. – Wbijam wzrok w dokumenty,
zanim przejrzy mnie na wylot. Prawniczka też nie znajduje się na szczycie listy
Cole’a.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
18
- Możesz już iść – ogłaszam, nie kłopocząc się podnoszeniem wzroku.
- Jest jeszcze jedna sprawa.
- Słucham. – Wzdycham.
- Dzisiaj jest otwarcie klubu. Koleś, który go prowadzi, przeszedł przez
coś podobnego z radą miasta. Pomyślałem, że dobrze by było, gdybyście ze
sobą porozmawiali.
Podnoszę wzrok, ale nie na długo. Nie wiem w czym rzecz, ale chodzi o
sposób, w jaki River lustruje mnie wzrokiem. Nie podoba mi się to.
- Zostaw mi jego numer, a ja zdobędę pozwolenie na rozmowę z jego
prawnikiem.
- Czy ty zawsze w obecności klientów gapisz się w biurko? – pyta
gardłowym głosem.
Wyzywa mnie.
Przyjmuję jego wzywanie. Pierwszy raz patrzę na niego wystarczająco
długo, by dostrzec kolor jego oczu – są jaskrawo niebieskie, a zarazem mają tak
blady odcień, że przypominają mi wiązkę laserową.
- Tylko wtedy, gdy nie są umówieni.
Mruży na mnie te swoje laserowe oczy, lustrując mnie wzrokiem.
- Dobrze, że nie jesteś w moim typie.
- Niby czemu?
Nachyla się bliżej.
- Bo nie będzie mnie kusić, żeby cię przelecieć. Nie chciałbym zatrudniać
nowego prawnika.
Opada mi szczęka. Właśnie w tym momencie, do mojego gabinetu
wchodzi Beatrice, z dwoma filiżankami parującej kawy. Patrzy prosto na mnie.
Jeśli po tylu latach wspólnej pracy nie widzi, jak bardzo chcę się pozbyć Rivera
z mojego gabinetu, to najwyraźniej nie zna mnie tak dobrze.
- Pani Mason – mówi, stawiając dwie filiżanki na moim biurku. – Klient,
który był umówiony na 9:30, już czeka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
19
Uśmiecham się. Dobra jest.
- Dziękuję. Powiedz mu, że za chwilę skończę.
- Skończymy. – Beatrice ostatni raz na mnie spogląda, po czym podchodzi
do drzwi. Puszcza mi oczko. Ta kobieta nie przejdzie na emeryturę. Nigdy.
Przenoszę uwagę z powrotem na mojego klienta.
- Jesteś wulgarny.
- Widzisz? Już wszystko o mnie wiesz. – River przyciska swoje różowe
usta do filiżanki z kawą. – A propos, nie zostawię ci numeru telefonu tamtego
faceta. Dzisiaj wieczorem, wychodzisz ze mną.
Oooo nie!
- Mam plany.
- To je odwołaj.
Wybucham głośnym śmiechem, obracając się na krześle.
- Swoją pracę wykonuję w gabinecie albo na sali sądowej. Zasady to
zasady. Nie mam zamiaru ich dla ciebie naginać.
River przysuwa się bliżej, a ja odchylam się na krześle.
- Zapłacę ci podwójną stawkę.
- Nie jestem prostytutką, panie Holtz. – Zdarzali mi się klienci, którzy
testowali moją cierpliwość – w sumie, większość z nich to robiła – ale nikt
nigdy nie posunął się do czegoś takiego. Zaraz po ukończeniu szkoły
prawniczej, pracowałam w małej firmie, która zajmowała się sprawami
drobnych przestępców. Można było zarobić kilka dolców i dużo się nie narobić.
Niektórzy mężczyźni gapili się na mnie, zwłaszcza gdy odsiedzieli więcej niż
kilka dni w więzieniu. Ale River Holtz jest inny. Emanuje władzą i pieniędzmi.
- Twój mąż mi mówił, że jesteś najlepsza. Chcę najlepszego prawnika i
jestem skłonny za niego zapłacić – dodaje, a jego wyraz twarzy łagodnieje. Ale
jego wygląd zbuntowanego chłopca w ogóle na tym nie ucierpiał.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
20
Niemal słyszę jak Cole mówi mu to przez telefon… niemal słyszę jego
głos. Na samą myśl o nim, budzą się we mnie wspomnienia z dzisiejszego
ranka, ale szybko je odpycham.
- Mój mąż to mądry człowiek.
- Udowodnij to – mówi, podpuszczając mnie.
Wieczorem urządzę sobie z Colem pogawędkę. Tak bardzo wypchnął
mnie poza moją sferę komfortu, że to nawet nie jest śmieszne.
- Gdzie i kiedy?
Jeden kącik jego ust się unosi. River wygrał.
- Wpadnę po ciebie o 22.
- O 22? – pytam, prawie spadając z krzesła. Sąd otwierają jutro o 8.
- No przecież mówię. Tamten facet spotka się z nami o 22:30 po
uroczystościach otwarcia klubu. – Podaję mu kawałek papieru i długopis.
- Napisz mi adres. Spotkamy się na miejscu.
- Przecież powiedziałem, że po ciebie wpadnę – mówi River, nie chcąc
napisać mi adresu.
- A ja wychodzę ci naprzeciw. Pójdę z tobą do klubu, ale sama do niego
przyjadę. Zgadzasz się albo nie.
River kręci głową, a następnie bierze długopis.
- Cole nie wspominał, że jesteś taka uparta.
- A ty taki trudny – odbijam piłeczkę. River podaje mi karteczkę. Adres
wydaje mi się znajomy, ale ten klub znajduje się jakieś trzydzieści minut drogi
od mojego domu.
Jutrzejszy dzień będzie do dupy.
- Nie spóźnij się – mówi, po czym wstaje. – Albo się przekonasz, jak
trudny mogę być.
- Do widzenia, panie Holtz. Mam kolejnego klienta.
- Nie muszę podpisać jakiejś umowy czy coś?
Przyklejam do twarzy uśmiech, po czym krzyżuję ramiona na piersi.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
21
- Zobaczymy jak potoczy się dzisiejszy wieczór. Wybieram sobie swoich
klientów, tak samo jak ty wybierasz sobie prawnika.
River muska palcem dolną wargę, przyciągając tym ruchem moją uwagę.
- Będzie ciekawie.
- Taa, tak będzie – odpowiadam, otwierając mu drzwi. Jeśli taka aluzja
mu nie wystarcza, to nie wiem, co nią jest.
Przed wyjściem za drzwi, wyciąga do mnie rękę. Ściskam jego dłoń,
aczkolwiek niechętnie. W następnej chwili, River używa swojej siły, by
przyciągnąć mnie do siebie – za blisko.
- Załóż coś ładnego – szepcze, a jego ciepły oddech muska mój policzek.
Niezdolna wypowiedzieć słowa, obserwuję jak wychodzi za drzwi, wciąż
czując dotyk jego palców. Zastanawiam się, czy zauważył, że w poczekalni
nikogo nie ma. Zastanawiam się, czy poczuł, jak odprowadzałam go wzrokiem.
Wiele rzeczy zastanawia mnie w Riverze Holtzie.
- Beatrice! – krzyczę od drzwi.
- Idę! – odkrzykuje. Gdy tylko zauważa wyraz mojej twarzy, przestaje się
uśmiechać. Gdyby stres był wiosennym trendem, nosiłabym go jak Gisele1
.
- Zbierz wszystkie informacje na temat Rivera Holtza. Wszystkie.
- Coś jeszcze?
- Tak. Mogłabyś zadzwonić do Robyn i przekazać jej, że nie będzie mnie
dzisiaj na naszym babskim wieczorze?
Beatrice wyciąga dłoń, jakby chciała mi zmierzyć temperaturę. Wino to
moja świętość.
- Wszystko w porządku?
- Bywało lepiej – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Wiesz o której
godzinie ląduje samolot Cole’a?
- Sam zabukował sobie lot. Mam do niego zadzwonić?
1
Chodzi o Gisele Bündchen, brazylijską modelkę
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
22
Kręcę głową, po czym odpowiadam:
- Nie, dopiero co wyjechał. Pewnie już jest w samolocie. Spróbuję do
niego zadzwonić przed lunchem.
- Dobry pomysł.
Beatrice odchodzi, a ja wciąż nie ruszam się z miejsca, obserwując ją, ale
tak naprawdę jej nie widząc. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się taka samotna.
Niektórym ludziom mogłoby się wydawać, że mam wszystko – pracę, męża,
dom – ale w środku czuję pustkę. Funkcjonowałam w ten sposób przez ponad
rok.
Ale już dłużej nie dam rady tak żyć…
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
23
Rozdział 3
Tuż przed wyjściem na lunch biznesowy, zadzwoniłam do Cole’a, ale nie
odebrał. Po lunchu też nie. Tak więc poprosiłam Beatrice, żeby dzwoniła do
niego co godzinę, abym mogła w spokoju popracować nad przygotowaniem
argumentów na jutrzejszą rozprawę sądową. Minęły trzy godziny. To nie jest dla
nas żadna nowość. Jest wiele takich dni, gdy Cole wyjeżdża, a ja nie mam od
niego żadnych wiadomości. Kiedyś dzwonił do mnie każdego wieczoru przed
pójściem do łóżka, a czasami nawet w ciągu dnia. To kolejna rzecz, która
zmieniła się w naszym małżeństwie.
- Może późno wylądował i spieszył się na spotkanie – mówi Beatrice, gdy
przynosi mi kawę, która pewnie jest już ósmą z kolei w ciągu tego dnia.
- O której miało się skończyć? – pytam ponownie.
- O 15. Ale u nich jest już 16, więc pewnie już się skończyło. O czwartej
ma kolejne spotkanie. – Potakuję, a gdy Beatrice zamyka za sobą drzwi,
wyciągam telefon.
Marley: Zadzwoń do mnie.
Mija dziesięć minut, ale wiadomość nie przychodzi, a do tego nie
dopisałam nawet jednego słowa do argumentu, nad którym pracowałam całe
popołudnie.
Marley: Wieczorem idę do klubu z Riverem Holtzem
Nie mija nawet dziesięć sekund, nim rozbrzmiewa dzwonek telefonu.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
24
- Halo – odpowiadam, usiłując nie brzmieć jak bardzo wkurzona żona,
którą, tak nawiasem mówiąc, jestem. Nie przypominam sobie dnia – czy to
przypadkiem, czy też nie – kiedy przez kilka minut nie odbierałam telefonu.
- Dlaczego, do diabła, idziesz z nim do klubu?
- W ramach bliższego przyjrzenia się sprawie – rzucam.
- W klubie?
- Tak. Podobno jego właściciel niedawno zmieniał klasyfikację swojej
nieruchomości, tak więc utniemy sobie pogawędkę.
- I musicie „ucinać sobie pogawędkę” akurat w klubie?
- A co według ciebie mam zrobić? Nie ma cię tu. A ja jestem.
- To dlatego dzwoniłaś do mnie całe popołudnie? Potrzebujesz mojego
pozwolenia czy może mam pomóc ci się z tego wyplątać? Nie licz na to
pierwsze, ale zadzwonię do tego sukinsyna i każę mu sobie poszukać nowego
prawnika.
- Przecież nic takiego się nie stało – kłamię, stukając gumką do mazania o
biurko. Prawie zapomniałam, o czym chciałam z nim najpierw porozmawiać. –
Masz coś na Rivera Holtza, poza tym, co znalazłam w kartotece? Nie ma w niej
za wiele, a muszę o nim wiedzieć coś więcej.
Cole wzdycha.
- Chyba nie zamierzasz iść do tego klubu?
- Czemu miałabym nie iść?
- Jezu, Marley. Jeśli robisz to tylko po to, żeby zrobić mi na złość za…
- Nie. Już mi przeszło – przerywam mu. Dwa kłamstwa w mniej niż
minutę. Karma na pewno mnie za to dopadnie. – Masz coś na niego czy nie?
Niemal słyszę jak Cole wkurza się przez telefon.
- Nie mam. Ta sprawa wyskoczyła w ostatniej chwili i nie miałem za dużo
czasu na szukanie informacji przed wyjazdem.
- Sama je znajdę – mówię, po czym wstaję z krzesła, żeby zerknąć przez
okno. Widok, jaki się zza niego rozciąga, jest jedynym powodem, dla którego
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong
Korekta: Em
25
wybrałam ten gabinet. To najwyższy budynek ze wszystkich, a dzięki temu
mogę podziwiać znajdujący się w oddali ocean. Gdy muszę pozbyć się mgły,
która zdaje się zawsze zasnuwać moje życie, wpatruję się w krystalicznie czystą
wodę.
- Nie bądź na mnie zła, skarbie. Nienawidzę tego, że nie mogę przy tobie
być. – Najpierw praca, potem Marley. Tak jest zawsze.
- Nie jestem na ciebie zła. Pan Holtz jest wymagającym klientem. Po
prostu mnie zaskoczył. To wszystko.
- Jeśli chcesz zrezygnować z prowadzenia jego sprawy, to zrób to. Nie
potrzebujemy jego pieniędzy.
Opuszkami palców zaczynam śledzić linię na czole. Cole ma rację, z całą
pewnością nie potrzebujemy pieniędzy Rivera, lecz tak bardzo, jak doprowadza
mnie do szału, to również mnie testuje. Każdy dzień mija mi na pisaniu pozwów
sądowych, wnoszonych przeciwko dużym firmom, w takich sprawach jak
nieprzynoszące oczekiwanego skutku lekarstwa, zerwane kontrakty czy
rozstrzyganie sporów dotyczących tytułu własności. Moi klienci zazwyczaj są
nudni, ubrani w garnitury i ponurzy – serio.
River Holtz może być zmianą, której potrzebuję – wyzwaniem.
- Poradzę sobie z tą sprawą, więc ją biorę – odpowiadam, nawet jeśli
potem będę tego żałować.
- W porządku. Zadzwoń do mnie, gdybyś czegoś potrzebowała, dobrze?
Za chwilę mam kolejne spotkanie, a potem idę na obiad z zarządem, ale
postaram się odebrać. – Ostatnimi czasy, Cole mówi wiele rzeczy, których nie
ma na myśli i zaczyna mnie to wkurzać.
- Powinnam już kończyć. Muszę jeszcze dokończyć pisanie argumentów
na jutrzejszą rozprawę.
- Jeśli sprawy w klubie przybiorą nieprzyjemny obrót, to po prostu z niego
wyjdź. Dobrze? Nie musisz nikomu nic udowadniać.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 1
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 2 Break Even Lisa De Jong
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 3 PONIŻSZE TŁUMACZENIE W CAŁOŚCI NALEŻY DO AUTORA KSIĄŻKI JAKO JEGO PRAWA AUTORSKIE I JEST TYLKO I WYŁĄCZNIE MATERIAŁEM MARKETINGOWYM SŁUŻĄCYM DO PROMOCJI TWÓRCZOŚCI DANEGO AUTORA. PONADTO TŁUMACZENIE TO NIE SŁUŻY UZYSKIWANIU KORZYŚCI MATERIALNYCH, A CO ZA TYM IDZIE, KAŻDA OSOBA WYKORZYSTUJĄCA TREŚĆ TEGO TŁUMACZENIA W CELU INNYM NIŻ MARKETINGOWYM ŁAMIE PRAWO. OBOWIĄZUJE CAŁKOWITY ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA TEGO TŁUMACZENIA I UMIESZCZANIA GO NA STRONACH INTERNETOWYCH, FORACH, FACEBOOKU I INNYCH MIEJSCACH W SIECI!
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 4 "Rób tylko to, co dyktuje Ci serce." ~ Księżna Diana
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 5 Moim trzem wspaniałym dzieciom. Każdego dnia pokazujecie mi, czym jest prawdziwa miłość.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 6 Rozdział 1 - Cole! – krzyczę, przytrzymując się krawędzi blatu. Powoli ze mnie wychodzi, po czym z powrotem się we mnie wbija, i nie ma w tym nic delikatnego ani czułego. W ciągu pierwszych lat naszego małżeństwa, Cole się ze mną kochał. Pieścił mnie ustami od stóp do głów, a dłońmi muskał moje uda, póki go nie błagałam, żeby we mnie wszedł. Droczył się ze mną. Przez niego walczyłam o oddech, zanim nawet dotarł tam, gdzie najbardziej go potrzebowałam. Dokładnie wiedział, co lubiłam, a mianowicie dziką rozkosz. Właśnie dlatego, każdego wieczoru gnałam z pracy do domu na złamanie karku. To był jeden z powodów, dla których nasz przepełniony żądzą, cielesny związek przełożył się na wszystkie aspekty naszego małżeństwa. Każdy skrawek mnie należał do Cole'a. Wszystko: serce, dusza i ciało. Cole znowu we mnie wchodzi, niemal boleśnie, po czym zakopuje głowę w zgięciu mojej szyi. - Nie przestawaj – jęczę, wsuwając palce pomiędzy nasze splecione ciała. Tak bardzo chcę dojść. Od mojego ostatniego orgazmu minęły cztery tygodnie i pięć dni. Od jakiegoś czasu, w seksie nie chodzi o moją przyjemność. Cole wbija zęby w moją skórę. - Nie mogę się powstrzymywać. Tak dobrze cię czuć. - Proszę, Cole – błagam go, pocierając okrężnymi ruchami łechtaczkę. Nawet jeśli to widzi, to nie zaspokaja mojej potrzeby. Wsuwa się cały do środka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 7 - Chryste, Marley – mamrocze przy mojej skórze, gdy się we mnie spuszcza. Zamiera we mnie serce, lecz pożądanie sięgnęło zenitu. Moje orgazmy mają miejsce rzadziej niż pełnie księżyca. Za mniej niż godzinę, miną cztery tygodnie i sześć dni od chwili, gdy po raz ostatni poczułam, jak to jest zaciskać się wokół Cole’a. Zaczynam ciężko oddychać. Przestaję poruszać palcami. Cole dalej wciska głowę w moją szyję, a palcami delikatnie głaszcze mnie po kręgosłupie. - Zraniłem cię? – szepcze przy mojej skórze. Nie tak, jak myślisz. - Nic mi nie jest – kłamię, składając pocałunek na jego ramieniu. Cole łapie mnie za tyłek, po czym zsuwa z blatu. Jego zamglone oczy wwiercają się w moje. Patrzy na mnie tak samo, jak w dniu, w którym wypowiedzieliśmy sakramentalne tak… to spojrzenie wciąż gdzieś tam jest. Ono całkowicie nie zniknęło, lecz przestało się pojawiać. Co mam zrobić, żeby znów tak na mnie patrzył? Cole nachyla się do mnie, po czym całuje mnie w czubek nosa i w kąciki ust, a następnie daje mi całusa. - Kocham cię – mówi miękko, po czym się odsuwa. - Ja kocham cię bardziej. – Powtarzałam to od kilku lat, ale ostatnio zaczynam się zastanawiać, jak bardzo w to wierzę. - To niemożliwe. Cole wsuwa mi na ramię ramiączko koszulki nocnej, a następnie poprawia bokserki, więc oboje jesteśmy zakryci. - Muszę wyjechać na kilka dni. Wiem, że obiecałem żadnych więcej wyjazdów, ale… - Masz klienta, który potrzebuje twojej pomocy w jakiejś niecierpiącej zwłoki sprawie – przerywam mu. Mam ochotę się odwrócić i wyjść z pokoju. Cały czas ta sama wymówka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 8 Cole ujmuje moją twarz w swoje ciepłe dłonie, po czym mówi: - Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. - Ale przecież w tym tygodniu… - Odganiam cisnące się do oczu łzy. - Wiem. Próbowałem się od tego wymigać, ale tylko ja posiadam bezpośrednią wiedzę na temat tej sprawy. – Opuszkami kciuków muska napuchnięte worki pod moimi oczami. Powinien je stamtąd zabrać, skoro znalazły się tam przez niego. - Kiedy? – pyta, gdy się nie odzywam. - W czwartek – mówię zdławionym głosem, a moja dolna warga drży. Siedem miesięcy to długi czas oczekiwania na zajście w ciąże, a fakt, że mojego męża nigdy nie ma, gdy akurat go potrzebuję, w ogóle nie pomaga. - Może będziemy mieć szczęście i zajdziesz w ciążę po dzisiejszej nocy – mówi Cole, przyciągając mnie mocniej do swojego ciepłego ciała. Przyciskam dłonie do jego piersi, próbując utrzymać między nami tak dużo dystansu, jak się da. - To trzy dni, Cole. Obiecałeś… Obejmuje mnie mocno w talii, uniemożliwiając mi ucieczkę. - Obiecuję – szepcze mi do ucha. – Obiecuję, że jeśli nie uda nam się w tym miesiącu, to będę tu w następnym. Wiem, ile to dla ciebie znaczy. Odganiam łzy, które grożą spłynięciem mi po policzkach. - Czyżby? Cole poluźnia swój uścisk na tyle, by móc spojrzeć mi w oczy. - Też tego chcę. Skoro mi nie wierzysz, to czemu w ogóle teraz o tym rozmawiamy? Wzruszam ramionami, nie mogąc znaleźć właściwych słów. Nawet nie wiem, od czego mam zacząć, ale nie tak wyobrażałam sobie nasz wieczór. Cole pochyla się do przodu, po czym całuje mnie w usta. - Cały czas będę o tobie myślał w trakcie wyjazdu. Co do tego też mam wątpliwości.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 9 - Może przyszykujesz się do spania? Muszę jeszcze zadzwonić, a potem do ciebie dołączę. Bez słowa wyślizguję się spomiędzy niego a blatu. Po umyciu twarzy i wyszczotkowaniu zębów, zwijam się po swojej stronie łóżka, będąc w pełni świadoma faktu, że zanim Cole przyjdzie do łóżka, ja już będę spać. Złożenie obietnicy, a jej dotrzymanie, nie jest dla Cole’a takie ważne. W każdym razie, nie tak ważne, jak kiedyś. - Będziesz za mną tęsknić? – pyta mnie Cole następnego ranka. Obejmuje mnie ramionami, gdy nalewam sobie pierwszą filiżankę kawy. - Zawsze za tobą tęsknię – odpowiadam zgodnie z prawdą, po czym kładę swoją dłoń na jego. - Dziś w biurze mam zaplanowane spotkanie, którym musisz się za mnie zająć. To nowy klient. - Daj mi trzydziestosekundowe streszczenie sprawy – mówię, gdy Cole przyciska usta do zagłębienia mojej szyi. - Nie wiem za dużo o tym kliencie. Beatrice mówi, że przyjechał do miasta, by sfinalizować umowę w związku z jakimś nieużywanym budynkiem w centrum miasta, który chce przerobić na restaurację, połączoną z klubem nocnym. Poinformowała go, że wyjeżdżam z miasta, ale moja żona poradzi sobie z jego sprawą. Prawdę mówiąc, powiedziała, że ‘nawet bardziej niż sobie poradzi z jego sprawą’. Nie wiem, jakie dajesz jej łapówki za moimi plecami, ale najwyraźniej to działa – droczy się ze mną Cole, a jego ciepłe usta zaczynają sunąć po mojej szyi.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 10 Rozkłada dłonie na moim płaskim brzuchu, po czym zaczyna zsuwać je w dół, chwytając za rąbek mojej długiej, białej koszulki. Bawełna muska moje uda, dopóki Cole nie odnajduje dłońmi mojego tyłka, ugniatając go. - Może teraz uda nam się zrobić dziecko… zanim wyjadę – szepcze przy moim uchu. Jego ręce wędrują do mojego brzucha, sunąc w górę do moich odkrytych piersi. Sapię, gdy Cole szczypie moje sutki. - Odpuść, kochanie – żąda, po czym popycha mnie do przodu, dopóki mój policzek nie jest przyciśnięty do zimnego granitu. Ściąga mi majteczki do kolan, a następnie słyszę dźwięk rozpinanego rozporka. Wchodzi we mnie bez żadnego zawahania, po czym wbija się we mnie raz po raz, z werwą jaskiniowca. Chcę go dotknąć, pocałować, kochać się z nim tak jak kiedyś, ale tak to wygląda. Tak właśnie było przez ostatni rok naszego czteroletniego małżeństwa. - Będziesz za mną tęsknić, kochanie? – pyta, ciągnąc mnie za kucyka. To doznanie. Ten dreszczyk. Wystarczy tylko tyle, by niemal posłać mnie na nieuchwytną krawędź. - Tak! – krzyczę, nie mogąc złapać oddechu. – Dotknij mnie, Cole. Chcę, żebyś mnie dotknął. Jego ciepły oddech rysuje niewidzialną mapę na moich plecach. - Jak mam cię dotknąć... hmm? Powiedz mi. - Chcę dojść. Proszę, spraw, bym doszła. – Jego palce odnajdują spuchnięte miejsce między moimi nogami, zataczając małe kółka na mojej łechtaczce, a tempo jego pchnięć przyspiesza. Ścigamy się, kto pierwszy dojdzie. Cole ponownie zwiększa tempo i wiem, że jest blisko. Wbija się we mnie. Buduje się we mnie napięcie. Zamykam oczy, robiąc co w mojej mocy, by cieszyć się chwilą – by nie myśleć o niczym innym, jak tylko o sposobie, w jaki mnie wypełnia. Wyobrażam go sobie bez koszulki, jak przypiera mnie do ściany, obejmując
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 11 mnie w talii swoimi silnymi ramionami. Wyobrażam sobie nas w łóżku – jego nagie ciało nakrywające moje i jego miarowe pchnięcia. Jestem na skraju całkowitej euforii, ale Cole jest o wiele bliżej. Wbija się we mnie jednym, głębokim pchnięciem, po czym dochodzi, ciężko za mną dysząc i przyciskając dłonie do moich pleców. Wysuwa palce spomiędzy moich nóg, a ja się krzywię. Czy on wie, co mi robi? Albo czego nie robi? - Powinienem się już zbierać – mówi, po czym pomaga mi się podnieść z blatu. - Taa, lepiej się zbieraj – odpowiadam, robiąc wszystko, byleby tylko nie spojrzeć mu w oczy. Odczyta mnie jak najprostszą książkę dla dzieci, a nie mamy teraz czasu na zagłębianie się w szczegóły katastrofy, którą się staliśmy, zanim wyleci w swoją kolejną podróż. Cole odgarnia mi włosy z twarzy, a następnie całuje w kark. - Muszę się zbierać do pracy – ogłaszam, zerkając na zegarek na mikrofali. Cole obraca mnie w swoich ramionach, nie pozostawiając mi innego wyboru, jak tylko nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Nawet jeśli widzi smutek w moich oczach, to się do tego nie przyznaje. Łapie mnie za biodra, przyciągając do ostatniego, niespiesznego pocałunku. Chciałabym, żeby cały czas mnie tak dotykał... a mianowicie z taką czułością i miłością. - Do zobaczenia w piątek, kochanie. Rozciągam usta w uśmiechu, aczkolwiek jest on wymuszony. - Zachowuj się – ostrzegam go. - To nie o mnie powinniśmy się martwić. – Cole puszcza mi oczko, poluźniając swój uścisk. - Poza wypiciem wina z dziewczynami, resztę wieczoru spędzę na kanapie, oglądając program o zbrodniach opartych na faktach. A potem będę leżeć w łóżku z twoim drewnianym kijem bejsbolowym, wyobrażając sobie, że
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 12 każdy najmniejszy dźwięk to zamaskowany intruz, który przyszedł mnie utopić albo posiekać na drobne kawałeczki. Cole się śmieje. - Zamknij drzwi i włącz alarm. Nic ci nie będzie. – Spuszcza wzrok na swój zegarek. – Dobra, muszę już iść albo spóźnię się na samolot. - Uważaj na siebie – mówię, po czym wspinam się na palce, by pocałować go w czubek nosa. Krzyżuję ramiona na brzuchu, po czym obserwuję jak jego silne, odziane w garnitur ciało odwraca się, a następnie wychodzi przez frontowe drzwi. Czy nasze małżeństwo zniosłoby teraz posiadanie dziecka?
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 13 Rozdział 2 - Dobrze, że jesteś, Marley – oświadcza Beatrice, gdy przechodzę koło jej biurka. – River Holtz dzwonił już trzy razy, pytając kiedy możesz go przyjąć. Beatrice była częścią tej firmy, odkąd przejęliśmy ją po śmierci ojca Cole’a, co miało miejsce kilka lat temu. A jeszcze wcześniej, tak mi się przynajmniej wydaje, przez jakieś dwadzieścia lat była sekretarką Roberta Masona. Ta kobieta zna się na rzeczy. - Kim jest River Holtz? – pytam, niedbale przeglądając stertę dopiero co dostarczonej poczty. - Mąż ci nie mówił? Pan Holtz przyjechał do miasta i chce, żebyś pomogła mu przy kupnie jakiegoś lokalu. O ile mnie pamięć nie myli, to zajmuje się nabywaniem nowych klubów. - Ach tak, Cole mi coś wspominał. O której chce się spotkać? Beatrice lekko marszczy nos, poprawiając okulary. - Właśnie dlatego cieszę się, że już jesteś. - Wyduś to z siebie, Beatrice. Beatrice wzdycha. - Czeka w twoim gabinecie. Wspominałam, że pan Holtz nie jest zbytnio cierpliwy? - Kurwa – mamroczę pod nosem, po czym wygładzam swoją czarną sukienkę bez rękawów, a następnie odgarniam z twarzy długie, blond włosy. – Mamy jego kartotekę? Beatrice wręcza mi cieniutką teczkę. - Tylko tyle znalazłam – mówi, po czym patrzy na mnie tak samo, jak moja matka, gdy nie odzywałam się przy obiedzie albo gdy wróciłam do domu przed godziną policyjną.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 14 - Wszystko w porządku, Marley? - Czemu pytasz? - W ciągu tych wszystkich lat naszej znajomości, nie usłyszałam z twoich ust żadnego przekleństwa – odpowiada cicho. Beatrice świetnie wykonuje swoją pracę – nie dlatego, że potrafi szybko pisać na komputerze albo pracuje do późna, ale ponieważ analizuje wszystko, co ją otacza. Wie, co ma zrobić, zanim jej nawet o tym powiemy… a do tego zna nas lepiej niż my sami. - Po prostu jestem zmęczona – odpowiadam, po czym odpycham ponure myśli, które miałam rano zostawić w domu. Moje małżeństwo da się jeszcze naprawić… musi się dać. Zaczynam podchodzić do masywnych, mahoniowych drzwi, które otwarte są na tyle, żebym mogła dobrze się przyjrzeć mojemu niezapowiedzianemu gościowi, który zjawił się przed czasem. - Hej, Marley – mówi cicho znajdująca się za mną Beatrice. Odwracam się, zirytowana. To nie ona jest powodem mojej złości, ale fakt, że mam w gabinecie osobę, o której nic, kurwa, nie wiem, a do tego nie piłam jeszcze kawy. Cole spierdolił sprawę dzisiejszego ranka. - Co się stało? - Ten klient nie jest prawdopodobnie tym, czego się spodziewasz. Przewracam oczami, po czym odpowiadam: - Nikogo się dziś nie spodziewałam. Muszę popracować nad dwoma zeznaniami. Ten ktoś wybrał zły dzień na spotkanie ze mną. Beatrice znowu marszczy nos. - Nie o to mi chodziło. - Wyduś to z siebie – mówię, przenosząc wzrok z Beatrice na drzwi. - On wygląda, jakby dopiero co wyszedł z więzienia – urywa, leciutko się uśmiechając. – Ale mimo to, wie jak nosić spodnie. Gdybyś spojrzała na niego od tyłu…
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 15 - Beatrice! – krzyczę najciszej jak się da, by podkreślić prawdziwość swoich słów. Beatrice podnosi ręce, pokonana. Nie mówiąc już nic więcej, ostatni raz omiatam wzrokiem swoją sukienkę, po czym otwieram drzwi do swojego gabinetu, który znajduje się na rogu. To najlepsze pomieszczenie w całym budynku. Rozdziawiam usta, gdy dostrzegam stojącego przy oknie mężczyznę, który przygląda się ruchowi ulicznemu. Jego tyłek wygląda jak u zawodowego piłkarza, więc pewnie dlatego Beatrice zwróciła uwagę na jego spodnie. Mężczyzna ubrany jest w dopasowaną białą koszulę, której rękawy podwinięte są do łokci, eksponując jego tatuaże, które sięgają do knykci. Ten mężczyzna z całą pewnością nie przypomina moich typowych klientów. Odchrząkuję, zwracając tym jego uwagę. Wytrzeszczam oczy, po czym szybko odzyskuję nad sobą kontrolę. Ten mężczyzna ma najjaśniejsze oczy, jakie w życiu widziałam – niemal przypominają szkło. Ciężko oderwać od nich wzrok. - W czym mogę pomóc, panie Holtz? – pytam, po czym obchodzę biurko, by za nim zasiąść. Będę potrzebowała czegoś, co mnie uziemi. Mężczyzna wkłada jedną rękę do kieszeni, a palcami drugiej przebiega po swoich idealnie różowych ustach. - Mam do zawarcia umowę, którą chcę szybko podpisać. Miałem nadzieję na współpracę z Colem, ale słyszałem, że akurat wyjechał z miasta. Nie ruszył się z miejsca pod oknem, skąd ma idealny widok na moje krzesło, przez co nie umyka mi sposób, w jaki jego wzrok przenosi się z moich nóg do oczu. - A skąd ten pośpiech? – pytam, po czym wyciągam długopis, żeby sporządzić notatki. - Kiedy czegoś chcę, dostaję to. Nieruchomość, którą chcę kupić, jest wyjątkowa, i nie tylko ja chcę ją zdobyć.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 16 Wskazuję na jedno z krzeseł znajdujących się przed moim biurkiem, po czym pytam: - Może zechciałby pan usiąść, żebyśmy mogli omówić szczegóły? Uśmiecha się szeroko, a następnie podchodzi do mojego biurka. Kładzie dłonie na jego krawędzi, po czym nachyla się do mnie. Jego jasnobrązowe włosy opadają mu na twarz, a przez ten ruch znów zwracam uwagę na jego oczy. - Nie lubię, jak ktoś mi mówi, co mam robić. - Przecież poprosiłam – rzucam, przygryzając czubek długopisu. Pan Holtz siada na brzegu biurka, zaledwie kilka centymetrów ode mnie. - Tutaj chcę siedzieć. Jakich informacji potrzebujesz? Chyba sobie ze mnie, kurwa, żartujesz. Dzwonię po Beatrice. - Tak, pani Mason? - Przynieś mi kawę. Dużo kawy. - Też bym się napił – mówi River, nie dając Beatrice szansy na odpowiedź. - Zaraz przyniosę – mówi Beatrice, po czym się rozłącza. - Najpierw podaj mi adres tej nieruchomości – mówię, z powrotem przenosząc na niego uwagę. River podnosi szarą kopertę i rzuca ją przez stół. - Wszystko jest w środku. - A imię i nazwisko sprzedawcy? – pytam. - Też. - W takim razie do czego jestem ci potrzebna? Przecież to zadanie agentów nieruchomości, prawda? – Skupiam wzrok na drzwiach. Jeśli Beatrice nie przyniesie mi zaraz kawy, to chyba oszaleję. - Ta nieruchomość nie jest przeznaczona do zagospodarowania pod klub nocny. Chcę tam prowadzić restaurację do wczesnych godzin wieczornych, a potem zrobić z tego najgorętszy klub nocny w mieście. I ty mi w tym pomożesz.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 17 – Sposób, w jaki jego mięśnie ud napinają się przez luźne spodnie, strasznie mnie rozprasza. - Mógłbyś usiąść na krześle? River bierze ołówek z mojego biurka, a następnie obraca go w palcach. Nie mija nawet pięć sekund, nim łamie go wpół. - Nie, dzięki. Stąd mam lepszy widok. – Jego wzrok sunie po moich nogach, na ułamek sekundy zatrzymuje się na piersiach, po czym River znów patrzy mi w oczy. - Nie wiem, czy mam czas na zajęcie się twoją sprawą. – To kłamstwo. - Ale się nią zajmiesz. Cole obiecał, że mi pomoże, ale go nie ma. Zakładam okulary do czytania i otwieram kopertę. - Potrzebuję kilku godzin na zapoznanie się z tymi papierami, a następnie przygotuję dokumentację dla rady miasta. Mogę do ciebie zadzwonić, gdy już coś będę miała? Gdy River nie odpowiada, podnoszę wzrok, po czym dostrzegam, że mi się przygląda, muskając kciukiem dolną wargę. Ten ruch jest bardziej rozpraszający, niż rzeczywiście chciałabym przyznać. - Jesteś pewna, że jesteś żoną Cole’a Masona? - Z tego, co wiem, to tak. Masz z tym jakiś problem? Uśmiecha się szeroko. Co za pewny siebie dupek. - Nie. Po prostu Cole wygląda mi na osobę, która zasługuje na kogoś gorszego… a ty na kogoś lepszego. - Tu jest granica – zaczynam, wskazując między nas palcem – której nie powinieneś przekraczać. River wybucha śmiechem. - Nie uderzałem do ciebie. Mogę mieć każdą kobietę, jakiej zapragnę. Zamężna prawniczka nie figuruje na tej liście. – Wbijam wzrok w dokumenty, zanim przejrzy mnie na wylot. Prawniczka też nie znajduje się na szczycie listy Cole’a.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 18 - Możesz już iść – ogłaszam, nie kłopocząc się podnoszeniem wzroku. - Jest jeszcze jedna sprawa. - Słucham. – Wzdycham. - Dzisiaj jest otwarcie klubu. Koleś, który go prowadzi, przeszedł przez coś podobnego z radą miasta. Pomyślałem, że dobrze by było, gdybyście ze sobą porozmawiali. Podnoszę wzrok, ale nie na długo. Nie wiem w czym rzecz, ale chodzi o sposób, w jaki River lustruje mnie wzrokiem. Nie podoba mi się to. - Zostaw mi jego numer, a ja zdobędę pozwolenie na rozmowę z jego prawnikiem. - Czy ty zawsze w obecności klientów gapisz się w biurko? – pyta gardłowym głosem. Wyzywa mnie. Przyjmuję jego wzywanie. Pierwszy raz patrzę na niego wystarczająco długo, by dostrzec kolor jego oczu – są jaskrawo niebieskie, a zarazem mają tak blady odcień, że przypominają mi wiązkę laserową. - Tylko wtedy, gdy nie są umówieni. Mruży na mnie te swoje laserowe oczy, lustrując mnie wzrokiem. - Dobrze, że nie jesteś w moim typie. - Niby czemu? Nachyla się bliżej. - Bo nie będzie mnie kusić, żeby cię przelecieć. Nie chciałbym zatrudniać nowego prawnika. Opada mi szczęka. Właśnie w tym momencie, do mojego gabinetu wchodzi Beatrice, z dwoma filiżankami parującej kawy. Patrzy prosto na mnie. Jeśli po tylu latach wspólnej pracy nie widzi, jak bardzo chcę się pozbyć Rivera z mojego gabinetu, to najwyraźniej nie zna mnie tak dobrze. - Pani Mason – mówi, stawiając dwie filiżanki na moim biurku. – Klient, który był umówiony na 9:30, już czeka.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 19 Uśmiecham się. Dobra jest. - Dziękuję. Powiedz mu, że za chwilę skończę. - Skończymy. – Beatrice ostatni raz na mnie spogląda, po czym podchodzi do drzwi. Puszcza mi oczko. Ta kobieta nie przejdzie na emeryturę. Nigdy. Przenoszę uwagę z powrotem na mojego klienta. - Jesteś wulgarny. - Widzisz? Już wszystko o mnie wiesz. – River przyciska swoje różowe usta do filiżanki z kawą. – A propos, nie zostawię ci numeru telefonu tamtego faceta. Dzisiaj wieczorem, wychodzisz ze mną. Oooo nie! - Mam plany. - To je odwołaj. Wybucham głośnym śmiechem, obracając się na krześle. - Swoją pracę wykonuję w gabinecie albo na sali sądowej. Zasady to zasady. Nie mam zamiaru ich dla ciebie naginać. River przysuwa się bliżej, a ja odchylam się na krześle. - Zapłacę ci podwójną stawkę. - Nie jestem prostytutką, panie Holtz. – Zdarzali mi się klienci, którzy testowali moją cierpliwość – w sumie, większość z nich to robiła – ale nikt nigdy nie posunął się do czegoś takiego. Zaraz po ukończeniu szkoły prawniczej, pracowałam w małej firmie, która zajmowała się sprawami drobnych przestępców. Można było zarobić kilka dolców i dużo się nie narobić. Niektórzy mężczyźni gapili się na mnie, zwłaszcza gdy odsiedzieli więcej niż kilka dni w więzieniu. Ale River Holtz jest inny. Emanuje władzą i pieniędzmi. - Twój mąż mi mówił, że jesteś najlepsza. Chcę najlepszego prawnika i jestem skłonny za niego zapłacić – dodaje, a jego wyraz twarzy łagodnieje. Ale jego wygląd zbuntowanego chłopca w ogóle na tym nie ucierpiał.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 20 Niemal słyszę jak Cole mówi mu to przez telefon… niemal słyszę jego głos. Na samą myśl o nim, budzą się we mnie wspomnienia z dzisiejszego ranka, ale szybko je odpycham. - Mój mąż to mądry człowiek. - Udowodnij to – mówi, podpuszczając mnie. Wieczorem urządzę sobie z Colem pogawędkę. Tak bardzo wypchnął mnie poza moją sferę komfortu, że to nawet nie jest śmieszne. - Gdzie i kiedy? Jeden kącik jego ust się unosi. River wygrał. - Wpadnę po ciebie o 22. - O 22? – pytam, prawie spadając z krzesła. Sąd otwierają jutro o 8. - No przecież mówię. Tamten facet spotka się z nami o 22:30 po uroczystościach otwarcia klubu. – Podaję mu kawałek papieru i długopis. - Napisz mi adres. Spotkamy się na miejscu. - Przecież powiedziałem, że po ciebie wpadnę – mówi River, nie chcąc napisać mi adresu. - A ja wychodzę ci naprzeciw. Pójdę z tobą do klubu, ale sama do niego przyjadę. Zgadzasz się albo nie. River kręci głową, a następnie bierze długopis. - Cole nie wspominał, że jesteś taka uparta. - A ty taki trudny – odbijam piłeczkę. River podaje mi karteczkę. Adres wydaje mi się znajomy, ale ten klub znajduje się jakieś trzydzieści minut drogi od mojego domu. Jutrzejszy dzień będzie do dupy. - Nie spóźnij się – mówi, po czym wstaje. – Albo się przekonasz, jak trudny mogę być. - Do widzenia, panie Holtz. Mam kolejnego klienta. - Nie muszę podpisać jakiejś umowy czy coś? Przyklejam do twarzy uśmiech, po czym krzyżuję ramiona na piersi.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 21 - Zobaczymy jak potoczy się dzisiejszy wieczór. Wybieram sobie swoich klientów, tak samo jak ty wybierasz sobie prawnika. River muska palcem dolną wargę, przyciągając tym ruchem moją uwagę. - Będzie ciekawie. - Taa, tak będzie – odpowiadam, otwierając mu drzwi. Jeśli taka aluzja mu nie wystarcza, to nie wiem, co nią jest. Przed wyjściem za drzwi, wyciąga do mnie rękę. Ściskam jego dłoń, aczkolwiek niechętnie. W następnej chwili, River używa swojej siły, by przyciągnąć mnie do siebie – za blisko. - Załóż coś ładnego – szepcze, a jego ciepły oddech muska mój policzek. Niezdolna wypowiedzieć słowa, obserwuję jak wychodzi za drzwi, wciąż czując dotyk jego palców. Zastanawiam się, czy zauważył, że w poczekalni nikogo nie ma. Zastanawiam się, czy poczuł, jak odprowadzałam go wzrokiem. Wiele rzeczy zastanawia mnie w Riverze Holtzie. - Beatrice! – krzyczę od drzwi. - Idę! – odkrzykuje. Gdy tylko zauważa wyraz mojej twarzy, przestaje się uśmiechać. Gdyby stres był wiosennym trendem, nosiłabym go jak Gisele1 . - Zbierz wszystkie informacje na temat Rivera Holtza. Wszystkie. - Coś jeszcze? - Tak. Mogłabyś zadzwonić do Robyn i przekazać jej, że nie będzie mnie dzisiaj na naszym babskim wieczorze? Beatrice wyciąga dłoń, jakby chciała mi zmierzyć temperaturę. Wino to moja świętość. - Wszystko w porządku? - Bywało lepiej – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Wiesz o której godzinie ląduje samolot Cole’a? - Sam zabukował sobie lot. Mam do niego zadzwonić? 1 Chodzi o Gisele Bündchen, brazylijską modelkę
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 22 Kręcę głową, po czym odpowiadam: - Nie, dopiero co wyjechał. Pewnie już jest w samolocie. Spróbuję do niego zadzwonić przed lunchem. - Dobry pomysł. Beatrice odchodzi, a ja wciąż nie ruszam się z miejsca, obserwując ją, ale tak naprawdę jej nie widząc. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się taka samotna. Niektórym ludziom mogłoby się wydawać, że mam wszystko – pracę, męża, dom – ale w środku czuję pustkę. Funkcjonowałam w ten sposób przez ponad rok. Ale już dłużej nie dam rady tak żyć…
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 23 Rozdział 3 Tuż przed wyjściem na lunch biznesowy, zadzwoniłam do Cole’a, ale nie odebrał. Po lunchu też nie. Tak więc poprosiłam Beatrice, żeby dzwoniła do niego co godzinę, abym mogła w spokoju popracować nad przygotowaniem argumentów na jutrzejszą rozprawę sądową. Minęły trzy godziny. To nie jest dla nas żadna nowość. Jest wiele takich dni, gdy Cole wyjeżdża, a ja nie mam od niego żadnych wiadomości. Kiedyś dzwonił do mnie każdego wieczoru przed pójściem do łóżka, a czasami nawet w ciągu dnia. To kolejna rzecz, która zmieniła się w naszym małżeństwie. - Może późno wylądował i spieszył się na spotkanie – mówi Beatrice, gdy przynosi mi kawę, która pewnie jest już ósmą z kolei w ciągu tego dnia. - O której miało się skończyć? – pytam ponownie. - O 15. Ale u nich jest już 16, więc pewnie już się skończyło. O czwartej ma kolejne spotkanie. – Potakuję, a gdy Beatrice zamyka za sobą drzwi, wyciągam telefon. Marley: Zadzwoń do mnie. Mija dziesięć minut, ale wiadomość nie przychodzi, a do tego nie dopisałam nawet jednego słowa do argumentu, nad którym pracowałam całe popołudnie. Marley: Wieczorem idę do klubu z Riverem Holtzem Nie mija nawet dziesięć sekund, nim rozbrzmiewa dzwonek telefonu.
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 24 - Halo – odpowiadam, usiłując nie brzmieć jak bardzo wkurzona żona, którą, tak nawiasem mówiąc, jestem. Nie przypominam sobie dnia – czy to przypadkiem, czy też nie – kiedy przez kilka minut nie odbierałam telefonu. - Dlaczego, do diabła, idziesz z nim do klubu? - W ramach bliższego przyjrzenia się sprawie – rzucam. - W klubie? - Tak. Podobno jego właściciel niedawno zmieniał klasyfikację swojej nieruchomości, tak więc utniemy sobie pogawędkę. - I musicie „ucinać sobie pogawędkę” akurat w klubie? - A co według ciebie mam zrobić? Nie ma cię tu. A ja jestem. - To dlatego dzwoniłaś do mnie całe popołudnie? Potrzebujesz mojego pozwolenia czy może mam pomóc ci się z tego wyplątać? Nie licz na to pierwsze, ale zadzwonię do tego sukinsyna i każę mu sobie poszukać nowego prawnika. - Przecież nic takiego się nie stało – kłamię, stukając gumką do mazania o biurko. Prawie zapomniałam, o czym chciałam z nim najpierw porozmawiać. – Masz coś na Rivera Holtza, poza tym, co znalazłam w kartotece? Nie ma w niej za wiele, a muszę o nim wiedzieć coś więcej. Cole wzdycha. - Chyba nie zamierzasz iść do tego klubu? - Czemu miałabym nie iść? - Jezu, Marley. Jeśli robisz to tylko po to, żeby zrobić mi na złość za… - Nie. Już mi przeszło – przerywam mu. Dwa kłamstwa w mniej niż minutę. Karma na pewno mnie za to dopadnie. – Masz coś na niego czy nie? Niemal słyszę jak Cole wkurza się przez telefon. - Nie mam. Ta sprawa wyskoczyła w ostatniej chwili i nie miałem za dużo czasu na szukanie informacji przed wyjazdem. - Sama je znajdę – mówię, po czym wstaję z krzesła, żeby zerknąć przez okno. Widok, jaki się zza niego rozciąga, jest jedynym powodem, dla którego
Tłumaczenie nieoficjalne: Aneta Break Even – Lisa De Jong Korekta: Em 25 wybrałam ten gabinet. To najwyższy budynek ze wszystkich, a dzięki temu mogę podziwiać znajdujący się w oddali ocean. Gdy muszę pozbyć się mgły, która zdaje się zawsze zasnuwać moje życie, wpatruję się w krystalicznie czystą wodę. - Nie bądź na mnie zła, skarbie. Nienawidzę tego, że nie mogę przy tobie być. – Najpierw praca, potem Marley. Tak jest zawsze. - Nie jestem na ciebie zła. Pan Holtz jest wymagającym klientem. Po prostu mnie zaskoczył. To wszystko. - Jeśli chcesz zrezygnować z prowadzenia jego sprawy, to zrób to. Nie potrzebujemy jego pieniędzy. Opuszkami palców zaczynam śledzić linię na czole. Cole ma rację, z całą pewnością nie potrzebujemy pieniędzy Rivera, lecz tak bardzo, jak doprowadza mnie do szału, to również mnie testuje. Każdy dzień mija mi na pisaniu pozwów sądowych, wnoszonych przeciwko dużym firmom, w takich sprawach jak nieprzynoszące oczekiwanego skutku lekarstwa, zerwane kontrakty czy rozstrzyganie sporów dotyczących tytułu własności. Moi klienci zazwyczaj są nudni, ubrani w garnitury i ponurzy – serio. River Holtz może być zmianą, której potrzebuję – wyzwaniem. - Poradzę sobie z tą sprawą, więc ją biorę – odpowiadam, nawet jeśli potem będę tego żałować. - W porządku. Zadzwoń do mnie, gdybyś czegoś potrzebowała, dobrze? Za chwilę mam kolejne spotkanie, a potem idę na obiad z zarządem, ale postaram się odebrać. – Ostatnimi czasy, Cole mówi wiele rzeczy, których nie ma na myśli i zaczyna mnie to wkurzać. - Powinnam już kończyć. Muszę jeszcze dokończyć pisanie argumentów na jutrzejszą rozprawę. - Jeśli sprawy w klubie przybiorą nieprzyjemny obrót, to po prostu z niego wyjdź. Dobrze? Nie musisz nikomu nic udowadniać.