Dziewczynka087

  • Dokumenty562
  • Odsłony70 214
  • Obserwuję106
  • Rozmiar dokumentów1.0 GB
  • Ilość pobrań41 723

Shay Savage - Offside PL

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :2.8 MB
Rozszerzenie:pdf

Shay Savage - Offside PL.pdf

Dziewczynka087 Ksiazki
Użytkownik Dziewczynka087 wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 378 stron)

Shay Savage - Offside 1 | S t r o n a

Shay Savage - Offside 2 | S t r o n a

Shay Savage - Offside 3 | S t r o n a Uwaga!!! To tłumaczenie w całości należy do autora książki jako jego prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto, to tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie, każda osoba wykorzystująca treść tego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo!

Shay Savage - Offside 4 | S t r o n a Rozdział 1 CZERWONA KARTKA - Cześć Thomas! Ignorując zgrzytliwy głos Heather Lones dobiegający zza bramki, próbowałem wytrzeć pot z oczu tyłem rękawicy, ale myślę, że wszystko, co tak naprawdę udało mi się zrobić, to roztarcie błota na twarzy. Wybiłem piłkę czubkiem korka w prawo, a następnie w lewo, trzymając ją blisko i pod kontrolą. Napastnik drużyny przeciwnej podbiegł w górę, starając się wywrzeć na mnie trochę presji. Czekałem do ostatniej sekundy, zanim się pochyliłem i chwyciłem piłkę. Miałem sześć sekund. Rzuciłem piłkę w powietrze, a potem chwyciłem ją trochę mocniej, kiedy podbiegłem do górnej linii pola karnego. Widziałem jak Jeremy Martin, środkowy obrońca, kieruje się na lewo i ciągnie za sobą jednego z ich pomocników, co pozostawiło naszego napastnika, Mika Klosava, szeroko otwartego. Wykopałem piłkę prosto do niego z sekundą zapasu. - O mój Boże! To było niesamowite! Cholera, ta laska była irytująca. Z remisowym wynikiem jeden do jednego, nie mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek błędy. To był dopiero pierwszy mecz sezonu, ale też taki, który nadawał tempo do końca roku. A mając to, co musiało być jedną z najbardziej okropnych cheerleaderek w historii cheerleaderek, zaraz za moją bramką, nie pomagało sytuacji. Nie sądzę, żebym jeszcze kiedykolwiek poświęcił jej czas. Nie, definitywnie nie. Mogłem zabrać jej dziewictwo, gdy oboje byliśmy pijani podczas ogniska na zakończenie roku na plaży, ale zdecydowanie nigdy jej nie powiedziałem, jak cholernie zmarnowany był to czas. Zostało siedem minut gry. Złapałem łatwą piłkę, kiedy leciała prosto na mnie i podałem do Jeremy’ego, a on ruszył w dół, bokiem pola. Dałem znak Klosav’owi i pomocnikowi Clintowi Oliverowi, by poszli w prawo i kiedy Jeremy niesamowicie pędził na drugą stronę pola karnego, Clint był tam by główkować.1 Miałem już dość pisków Heather, więc odwróciłem się i spojrzałem na nią. 1 W piłce nożnej: odbijać piłkę głową

Shay Savage - Offside 5 | S t r o n a - Zamkniesz się, kurwa? – rzuciłem. Ona tylko zachichotała i chwyciła rękę jakiejś dziewczyny, której nie widziałem wcześniej. Była mała i miała na sobie bluzę z kapturem naciągniętym na głowę. Gdybym ja spędzał czas z Heather Lones, też ukrywałbym się pod kapturem. Obie skierowały się w podskokach w stronę narożnika, gdzie mieścił się tunel do szatni. Cóż, Heather podskakiwała i ciągnęła drugą laskę za sobą. Pokręciłem głową i skupiłem się na grze. Napastnik ruszył na mnie – koszulka z numerem szesnaście po prawej, a numer cztery po lewej. Ten po prawej był jakieś dwa metry na spalonym, więc zwróciłem uwagę na tego drugiego, który obecnie był zablokowany przez Jeremy’ego. Piłka przeleciała nad głowami pomocników, a numer szesnaście z prawej przechwycił piłkę i zaczął cofać nogę. Wyprostowałem się, czekając na podniesienie flagi spalonego i gwizdek, kiedy piłka przeleciała ponad moim ramieniem do bramki. Sędzia dmuchnął w gwizdek sygnalizując gola, podczas gdy ja patrzyłem od niego do sędziego na linii bocznej i z powrotem. Wyjął książeczkę z tylnej kieszeni i coś w niej bazgrał. - Żartujesz, prawda? – rzuciłem. – Był na kilometr na spalonym! Sędzia pokręcił głową z jednej strony na drugą, gdy zapisywał wynik dwa do dwóch. Stąpając ciężko, podszedłem do górnej części pola karnego, aż byłem z nim nos w nos i wyrzuciłem ręce w powietrze. - To nie jest gra Pee Wee, ty idioto! – krzyknąłem. – Nie jesteśmy dziećmi! Jesteś, kurwa, ślepy czy po prostu palisz crack? - Wracaj na pozycję – powiedział cicho i wsadził książeczkę z powrotem do kieszeni. - Jesteś pieprzonym kretynem? – Zacisnąłem pięści. – Czytałeś cholerną książkę przepisów? Następną rzeczą, jaką zarejestrowałem, to to, że zobaczyłem czerwony kolor. Czerwoną kartkę. Szturmem opuściłem boisko, zmierzając do tunelu i szatni, wpatrując się w ziemię, ignorując okrzyki i drwiny tłumu. Jak dotarłem do ujścia tunelu, Heather paplała jakieś głupoty, ale nie słuchałem jej słów. Wciąż patrzyłem w ziemię wściekły i nie uważałem gdzie idę, co było przyczyną tego, że wpadłem prosto na nową przyjaciółkę Heather. - Spierdalaj mi z drogi! – ryknąłem, zanim jeszcze nawet na nią spojrzałem. A kiedy to zrobiłem, zobaczyłem jasne, szeroko otwarte, niebieskie oczy, które patrzyły na mnie w szoku. Obserwowałem jak jej dolna warga znika między zębami i poczułem jak mój kutas twardnieje. Zajebiście.

Shay Savage - Offside 6 | S t r o n a Jakbym potrzebował tego gówna. Nie podczas ostatniego sezonu w liceum. Musiałem się skupić. Wyminąłem ją i wybiegłem z jasnego światła słonecznego do ciemnego korytarza. Wewnątrz szatni rozebrałem się, wziąłem prysznic i zacząłem się ponownie ubierać, nawet nie kłopocząc się ręcznikiem. Strząsnąłem wodę z włosów i obserwowałem jak krople lądują na lustrze, naprzeciw mnie. Starałem się utrzymać włosy dość krótkie, przynajmniej po bokach, ale góra była po prostu wszędzie. Wydawało się, że nie mogłem zbyt wiele zrobić ze swoimi jasno brązowymi włosami, nawet kiedy chwyciłem żel do stylizacji ze słoika i rozprowadziłem go po nich. Odwróciłem się bokiem, by zbadać siniaka na bicepsie, który - jak się wydawało - miał kształt sześciokąta. Przez chwilę wpatrywałem się we własne oczy. Orzechowo zielone kule wyglądały na wściekłe w ostrym fluorescencyjnym świetle, co idealnie pasowało do mojego nastroju. Wziąłem głęboki wdech i opadłem na ławkę przy mojej szafce – szafce z numerem jeden, takim samym jak numer na mojej koszulce. Byłem pieprzoną gwiazdą i wszyscy o tym wiedzieli. Wszyscy oprócz pieprzonego sędziego. Zastanawiałem się skąd był i kto przyprowadził go na nasze boisko. Nigdy wcześniej go nie widziałem. Musiał być spoza miasta, bo inaczej skurwiel nigdy nie pokazałby mi kartki. Sędziowie stąd po prostu wiedzą lepiej. Chwytając torbę z szafki, wyciągnąłem telefon i zacząłem przesuwać kontakty. Znalazłem imię, którego szukałem i nacisnąłem przycisk połączenia. - Hej, Malone! – powiedział głos. – Co mogę dla ciebie zrobić? - Dowiedz się, kim był sędzia na moim dzisiejszym meczu i anuluj skurwielowi kwalifikacje. - Nazwisko? - Nie mam pojęcia. Sto pięćdziesiąt wzrostu, łysy i ślepy jak pieprzony nietoperz. Jeśli to byłby mecz World Cup, musiałby po cichu opuścić kraj, żeby uniknąć skończenia z kulą w czaszce. Pieprzony idiota. - Centralny sędzia? - Tak. - Dostałeś żółtą? - Czerwoną. - Cholera! – Przez głośnik telefonu usłyszałem jak cicho gwizdnął. – Mam to. Dowiem się kto to był. Nie zobaczysz go ponownie. - Lepiej nie, albo to będzie twoja dupa – powiedziałem. - Nieźle. Idziesz na tańce dziś wieczorem? - Prawdopodobnie.

Shay Savage - Offside 7 | S t r o n a Zakończyłem połączenie i rzuciłem telefon z powrotem do szafki. Okręcając się dookoła, oparłem się o szafkę i wyciągając nogi daleko przed sobą, palcami skierowanymi w powietrze i rozluźniając kostki. Pierdolony sędzia. Czerwona kartka. Czy on nie wie, kim ja kurwa jestem? Zamknąłem oczy i poczułem jak zaciskam szczękę, kiedy zacząłem mocno zgrzytać o siebie zębami. Zacisnąłem pięści i tak jakby chciałem, żeby sędzia zdecydował się przyjść i „porozmawiać” ze mną po meczu – żebym miał szansę przywalić mu w twarz. Słyszałem jak na zewnątrz zaczyna grać zespół i wiedziałem, że mecz musiał się skończyć. Zastanawiałem się, kto mógł wejść, jako bramkarz w ostatnich kilku minutach. Już wykorzystaliśmy wszystkich zawodników rezerwowych, więc nasz zapasowy bramkarz, James, nie mógł nawet wejść na boisko. Biedny sukinsyn – mógł zagrać w pierwszym meczu tego roku, ale nie mógł. Ha! Skurwiel. Nadal się rozciągałem, kiedy weszli moi koledzy z drużyny, niektórzy z nich trochę narzekali, ale nie za wiele. Nie w mojej obecności, w każdym razie. Dość szybko dowiedziałem się, że gra zakończyła się na dwa do dwóch i że Jeremy stanął jako bramkarz na ostatnie trzy i pół minuty gry. Oparłem się o swoją szafkę i nadal się rozciągałem z zamkniętymi oczami. - Co się z tobą dzieje, Malone? Otworzyłem oczy i spojrzałem na nowego dzieciaka… um… jakiekolwiek brzmiało jego cholerne imię. Może Tony? Był nowym zawodnikiem, który tak się złożyło, dołączył do reprezentacji, choć nie grał dzisiaj. Nie sądziłem, żeby był z okolicy, a tylko przeniósł się tu z… skądkolwiek. Kto chrzani? - Słucham? – Spojrzałem na niego i uniosłem brwi, zastanawiając się jak głupi był. - Nie przestajesz patrzeć na piłkę tylko dlatego, że będzie ogłoszony faul! I pewne jak diabli, nie rzucasz K-bomby2 przed sędzią! Cały się napiąłem. Przez krótką sekundę, rozważałem po prostu powalenie gówniarza na ziemię. Szybko zapomniałem o tym pomyśle na rzecz takiego, który był o wiele, wiele lepszy. Wstałem powoli i odsunąłem się o krok od ławki. - Nie ma kurwa mowy, żebyś mówił do mnie. – Uśmiechnąłem się do niego półuśmiechem, ale zmrużyłem oczy. Kilku chłopaków zachichotało. - Kto inny przepuścił gola zaraz obok niego, nawet nie próbując złapać piłki? 2 K-bomba – Mówienie Kurwa, kiedy prawdopodobnie nie powinieneś.

Shay Savage - Offside 8 | S t r o n a Nie było już żadnych chichotów. Właściwie, cała szatnia stała się cholernie cicha. Był szum wody z pryszniców i jakieś mamrotane głosy, ale nic więcej. - Kim ty kurwa myślisz, że jesteś? – zapytałam, kiwając głową na Klosava i Olivera. Podeszli powoli do niego z obu stron. - Jestem częścią tej drużyny! – wykrzyknął gówniarz. - I jako część tej drużyny, zdajesz sobie sprawę, że jestem twoim kapitanem. - Wiem o tym – powiedział. Urwał, gdy zauważył dwóch większych chłopaków, podchodzących do jego boków . - A jako kapitan drużyny, mam pewne… przywileje. – Uśmiechnąłem się szerzej i zrobiłem kolejny krok bliżej niego. - Co? Jak zachowywanie się jak dupek na boisku? – Spojrzał z boku na bok, jakby chciał się wycofać, ale nie miał gdzie. - Nie, jak zrobienie laski przez najmłodszego gracza w drużynie. – Obserwowałem jak jego oczy się rozszerzają, gdy zamarł w miejscu. - Jesteś cholernie szalony, czy coś – wymamrotał. - Poważnie? Myślę, że potrzebujesz małej lekcji. – Skinąłem na Klosava i Clinta, a każdy z nich postawił nogę za dzieciakiem, zmuszając go do pozostania na miejscu. – Musisz zrozumieć to, co zaraz powiem. Ja zawsze mam rację. I nie wątp w to, kurwa. Zrobiłem kolejny krok bliżej. - Nigdy. Mika i Clint poruszyli się szybko i chwycili Tony’ego za ręce i ramiona. Moi koledzy z drużyny wykręcili mu ręce za plecy, kiedy popchnęli go w dół na kolana przede mną. Sięgnąłem do przodu swoich dżinsów i rozpiąłem górny guzik. - Nie martw się – powiedziałem cicho. – Ssanie mnie to naprawdę zaszczyt. Prawdopodobnie polubisz ten smak. Pierś Tony’ego zaczęła szybciej się unosić i opadać. Momentalnie przeniósł wzrok z mojej twarzy do krocza i cofnął się do tyłu, na swoich porywaczy. Sięgnąłem do rozporka, jakbym zamierzał go rozsunąć, ale potem zamiast tego zatrzymałem się i pochyliłem do niego. - Na szczęście dla ciebie, na trybunach wciąż jest kilkanaście dziewczyn, które błagają o taką możliwość – powiedziałem, cofnąłem się i znów uśmiechnąłem. – Nie zamierzam wsadzać fiuta w twoje usta, ale to nie o to chodzi, prawda? Chodzi o to, że mógłbym, prawda? Skinął szybko głową i widziałem jak podskakuje mu jabłko Adama, kiedy przełykał. - Mój tata jest właścicielem tego miasta – przypomniałem jemu i wszystkim w pokoju. – A ja jestem właścicielem tej szkoły i pewne jak cholera, że jestem właścicielem tej drużyny. Nie zapominaj, kurwa, o tym.

Shay Savage - Offside 9 | S t r o n a Zapiąłem guzik spodni i chwyciłem torbę, przerzucając ją przez ramię, zanim wyszedłem z szatni i wróciłem do tunelu. Nawet nie spojrzałem wstecz. Na trybunach było tylko pół tuzina dziewczyn, które wciąż na mnie czekały i posłałem im wszystkim swój uśmiech, wybierając jedną z nich, by wróciła ze mną do szkoły. Była śliczną, małą juniorką i praktycznie śliniła się do mnie podczas treningów tego lata. Dostanie dziś swój dreszczyk emocji. Licealna sala gimnastyczna była zwariowanym zoo. Można by pomyśleć, że mieszkając w małym miasteczku godzinę drogi od Portland w stanie Oregon, nigdy nie będzie zatłoczona, ale tak było. Jakiś DJ z miasta puszczał jakieś przyzwoite utwory metalowe i miejsce było zbyt głośne, by usłyszeć jak ktokolwiek rozmawia. Bardzo mi to odpowiadało. Sporo się uśmiechałem i kiwałem głową, kiedy ludzie starali się ze mną porozmawiać o meczu. Chwyciłem Lisę – laskę du jour3 - za rękę i pociągnąłem ją do stołu z przekąskami. Była cała uśmiechnięta i ocierała się o moje ramię, jakby oznaczała swoje pieprzone terytorium czy coś. Głównie szydziła z innymi dziewczynami. Cokolwiek. Tak długo, jak da mi coś małego później, wszystko będzie dobrze i prawdopodobnie nie będę jej gadał zbyt wiele bzdur w przyszłym tygodniu w szkole. Chwyciłem kubek i natychmiast podszedłem do Jeremy’ego, by dodać trochę „zabawy” do ponchu. Wlałem trochę z jego piersiówki też do drinka Lisy. Nie zaszkodzi, kiedy ją to trochę wyluzuje. Zapytała, czy chcę zatańczyć, ale musiała powtórzyć to cztery razy, zanim mogłem usłyszeć, co mówi. - Śmiało – zasugerowałem, wskazując na parkiet. - Z tobą, głuptasie! – pisnęła w odpowiedzi. - Tańcz ze sobą – powiedziałem. – Ja popatrzę. Skrzywiła się i poszła na parkiet, poruszając biodrami i trzymając ręce w górze nad głową, sprawiając, że jej piersi sterczały, kiedy tańczyła. Mój fiut przynajmniej to zauważył i pomyślałem, że nadszedł czas, aby znaleźć miejsce, które byłoby trochę bardziej prywatne. Wypiłem swój poncz, wziąłem jeszcze jeden i jego również wypiłem duszkiem. W tym momencie czułem się całkiem dobrze, więc wszedłem na parkiet i chwyciłem ją w pasie od tyłu. - Chodźmy zatańczyć gdzieś indziej, kochanie – szepnąłem jej do ucha. Po wykrzyczeniu tych słów kilka razy, tylko po to by gapiła się na mnie bez wyrazu, w końcu pociągnąłem ją z parkietu na korytarz. Tam przynajmniej mogłem słyszeć własne myśli, ale nadal dzwoniło mi w uszach. - Dokąd idziemy? – zapytała, kiedy ciągnąłem ją w dół korytarza. - Do szatni – powiedziałem. - Nie będzie zamknięta? - Nieee. 3 du jour – z francuskiego, oznacza w tym przypadku dziewczynę dnia, która jest w tym momencie w menu.

Shay Savage - Offside 10 | S t r o n a Weszliśmy za róg korytarza i otworzyłem drzwi. Lisa się cofnęła. - Nie sądzę, żebyśmy mogli tam iść – powiedziała. Spojrzała w górę i w dół korytarza, ale nie było nikogo w pobliżu. Odwróciłem się dookoła i chwyciłem ją w pasie, przyciągając ją blisko i przyciskając swoje usta do jej. Czułem jej jęk przy swoich ustach i wiedziałem, że zrobi wszystko, o co ją tylko poproszę. Pocałowałem ją jeszcze kilka razy, zanim pozwoliłem ręce się podkraść i objąć jedną z jej piersi. Nie protestowała, więc chwyciłem ją trochę mocniej, przesuwając kciukiem po sutku i czułem jak twardnieje pod moim dotykiem. - Teraz chodź – wyszeptałem jej do ucha. – Mam ci coś do pokazania. - Co? - Mojego fiuta, kochanie – nie bawiłem się tu w gry. Albo zrobi to, co chciałem, albo znajdę kogoś innego. – Chciałby cię poznać trochę lepiej. Zajęło około pięciu minut namówienie jej, zanim była na kolanach w łazience, otwierając usta i starając się wziąć w nie mojego fiuta. - Nie robiłaś tego wcześniej, prawda? – Uśmiechnąłem się lekko, kiedy pokręciła głową. – Wszystko w porządku, kochanie. Po prostu użyj trochę bardziej języka. Tak… to jest to. Starałem się nie pchać za bardzo biodrami, ale brała tylko zaledwie połowę mnie, a naprawdę chciałem trochę więcej. Umieściłem jedną rękę na tyle jej głowy, tylko trochę ją zachęcając, ale zadławiła się i wycofała. - Wszystko w porządku, kochanie – powiedziałem, starając się brzmieć uspokajająco, - po prostu spróbuj jeszcze raz. Skinęła głową i wciągnęła mnie ponownie, obracając językiem wokół główki mojego fiuta. - To jest to, kochanie… dobra dziewczynka… tak… Wziąłem jedną z jej rąk i owinąłem ją wokół podstawy, więc mogłem dostać trochę więcej tarcia. Poruszałem się do i z jej ust dość wolno, po prostu pozwalając się jej do tego przyzwyczaić, gdy sięgnąłem w dół i od góry wsunąłem rękę pod jej koszulkę i biustonosz. Potarłem sutek, kiedy nadal ssała. - O, tak – jęknąłem, kiedy odchyliłem głowę do tyłu i oparłem o ścianę łazienki. – Dobra robota, kochanie… jesteś naturalna. Widziałem jak na to jej oczy się rozświetlają i zassała odrobinę mocniej. Spojrzałem na nią w dół i zobaczyłem jak zamyka oczy, jakby naprawdę się koncentrowała. - Spójrz na mnie, kochanie – powiedziałem jej, a ona posłuchała. – No proszę… dobra dziewczynka. Właśnie tak. Kurwa, tak… Mam zamiar dojść, kochanie… spróbuj to połknąć, dobrze? Nie czekałem na odpowiedź, ale trzymałem jej głowę, kiedy pchałem trochę szybciej. Czułem jak moje jaja się zaciskają i jęknąłem, kiedy wytrysnąłem w jej

Shay Savage - Offside 11 | S t r o n a usta. Zacisnęła powieki, ale nadal trzymała mnie w ustach, kiedy czułem jak przełyka wokół główki mojego fiuta. - O tak… kochanie… tak dobrze! Rób tak dalej… weź wszystko… tak, to jest to. Posłusznie ssała mnie, aż zacząłem mięknąć w jej ustach. Wyjąłem fiuta i sięgnąłem w dół, by wytrzeć odrobinę spermy z boku jej ust, zanim pomogłem jej wstać na nogi. - To było niesamowite, kochanie – powiedziałem jej. Uśmiechnęła się i odrobinę zaczerwieniła. Pocałowałem jej dłoń i poprowadziłem z powrotem na korytarz i do sali gimnastycznej. Robiło się późno i nie było aż tak głośno, jak wcześniej. Grała wolna piosenka, a kiedy Lisa zapytała czy z nią zatańczę, pomyślałem, że przynajmniej tyle jestem jej winien. Wziąłem ją tam i tańczyłem przez około pół piosenki, zanim powiedziałem, że muszę iść. - Dokąd idziesz? – zapytała. - Do domu – odpowiedziałem śmiertelnie poważny. – Muszę trenować jutro rano. Odszedłem, zostawiając ją na parkiecie. Wszystko zrobiła dobrze, ale miałem też lepsze. Nie chciałem jej wkurzać, bo prawdopodobnie mogłem w przyszłości dostać od niej więcej, ale nie chciałem również, żeby się do mnie przywiązała. Musiałem się skupić na grze. Szekspir używał fraz „czysta gra” i „ nieczysta gra”. Jakoś, byłem dobrze zorientowany w obu. Teraz, jak ktokolwiek miałby z tym konkurować?

Shay Savage - Offside 12 | S t r o n a Rozdział 2 PIERWSZY KONTAKT W uszach wciąż dzwoniło mi od głośnej muzyki, kiedy wszedłem przez frontowe drzwi największego domu w całej społeczności. Odwróciłem się i zamknąłem drzwi powoli i cicho, zanim je zablokowałem. Ściągnąłem buty i na palcach skierowałem się do szafy. Najwyraźniej nie musiałem się martwić o hałas – tata jeszcze nie spał, siedział w salonie. Słyszałem jak wstaje z fotela, kiedy wieszałem kurtkę i starałem się psychicznie przygotować. Nie był w stanie prowadzić swojej gry z powodu pewnego spotkania. Może jeszcze nie słyszał. Czasami mógłbym mieć szczęście, prawda? - Co jest do cholery, Thomas? Czerwona kartka? – Spojrzałem w jego gniewne, niebieskie oczy. Ramiona skrzyżował na szerokiej piersi, a gęste, blond włosy zwisały nad brwiami, kiedy jeszcze bardziej zmrużył oczy. Cholera. Żadnego szczęścia tutaj. Tak jakby miałem nadzieję, że mogę z tym poczekać przynajmniej do rana, kiedy byłbym pewien, że wszystko zostało załatwione, zanim będę musiał poradzić sobie z dr. Lou Malone, szefem chirurgii w szpitalu Memorial i burmistrzem naszej małej społeczności. Tak naprawdę nie obchodziło go czy gówno, które zrobiłem było dobre czy złe, ale zostałem złapany, a to po prostu nie powinno się zdarzyć. Nigdy. Przebaczanie nie leżało w jego naturze. - Um… tak – wymamrotałem. – Zadbałem o to. - Mam cholerną nadzieję, że tak – rzucił tata. Wstał i wszedł do foyer, gdzie składałem torbę ze sprzętem w wyznaczonym miejscu, pod moją kurtką. Wstrzymałem oddech. – Lepiej, żebyś nie miał żadnego zawieszenia w grze. - Nie sądzę, żeby dostał taką szansę – powiedziałem. – Zajmę się tym jutro. Bez ostrzeżenia, pchnął mnie w ramię – mocno. Odwróciłem się dookoła i próbowałem podeprzeć się rękami o ścianę, ale uderzyłem głową w jeden z wieszaków. Widziałem małe, białe plamki, tańczące mi przed oczami i zamknąłem je, czekając na kolejny cios. Nie nadszedł. - Naprawię to – powiedziałem, kiedy powoli otworzyłem oczy, ale wzrok trzymałem skierowany na podłogę.

Shay Savage - Offside 13 | S t r o n a - Lepiej tak zrób. Trzymaj. – Rzucił w moje ręce kopertę. – Wiesz, co to jest? Spojrzałem na kopertę z nadrukowanym na niej moim imieniem i adresem zwrotnym, który mówił Real Messini. Jasna cholera. - Czytałeś to? – zapytałem. - Oczywiście, że czytałem. Zauważyłem. Otworzyłem ją i spojrzałem na list. Wayne i Andrew Messini przyjadą tutaj, by osobiście mnie zobaczyć. Real Messini była jedną z najlepszych cholernych drużyn na świecie, razem z Bayernem Monachium, Manchester United i Barceloną. I byli zainteresowani mną – zobaczeniem moich filmów, sprawdzeniem moich statystyk. Ich bramkarz w tym roku skończył trzydzieści pięć lat, co praktycznie sprawiało, że był za stary na piłkę nożną, ale Manuel Mario nadal był jednym z najlepszych żyjących bramkarzy w historii. - Liczę na ciebie – powiedział tata. Położył rękę na moim ramieniu i ścisnął. Wzdrygnąłem się odruchowo i wstrzymałem oddech. Pomimo tego iż wiedziałem, że byłem teraz dla niego zbyt rozbudowany, by naprawdę wyrządził mi jakiekolwiek poważne szkody, to ciężko się pozbyć starych nawyków. Tata kontynuował, tak jakby nie było krwi, która spływała mi w dół oka. - Znasz plan. Teraz po prostu musisz się skupić, Thomas. Nie strać swojego skupienia. Zajęcia w porządku jak do tej pory? Nie chcę, żeby cokolwiek cię rozpraszało. - Są w porządku – powiedziałem. Wzruszyłem odrobinę ramionami, mając nadzieję, że zabierze ze mnie rękę. Podziałało i wziąłem głęboki oddech. – To dopiero pierwszy tydzień szkoły, ale jak do tej pory wszystko jest w porządku. - Nigdy nie powinienem pozwolić zapisać ci się na te zajęcia AP – mruknął. Naprawdę, naprawdę nie chciałem znów mieć tej kłótni. - To tylko dwa z nich, tato – przypomniałem mu. – Tylko Biologia i Angielski. Będzie dobrze. - Cóż, jeśli jeden z tych nauczycieli da ci za cokolwiek czwórkę, daj mi znać. - Tak zrobię – obiecałem. - I żadnych dziewczyn – dodał tata. – Jeśli chcesz cipki, to ci kurwa kupię jakąś cipkę. - Jezu, tato. – Odwróciłem głowę, zastraszony. – Nie ma problemu, w porządku? Serio, wkrótce muszę iść spać. - Biegasz jutro? O szóstej rano? - Tak. - Dobrze.

Shay Savage - Offside 14 | S t r o n a Odwrócił się i poszedł do kuchni, wrzucając pustą butelkę wody do kosza. Skorzystałem z okazji, by dostać się do swojego pokoju tak szybko, jak to tylko możliwe. Gdy drzwi były już zamknięte i zablokowane, znów mogłem normalnie oddychać. Rozebrałem się i chwyciłem jakieś wygodne spodnie, zanim poszedłem umyć zęby w łazience na korytarzu. W lustrze sprawdziłem rozcięcie na czole. Nie było źle i na pewno nie potrzebowałem szwów, czy czegoś podobnego. Przemyłem je i nałożyłem na nie odrobinę kremu antyseptycznego, zanim wróciłem do pokoju i przysiadłem na brzegu łóżka. Schyliłem się i wyciągnąłem szkicownik z dolnej szuflady szafki nocnej i przewróciłem na ostatnią stronę, na czarno-biały rysunek bramkarza z narodowej drużyny US przechwytującego piłkę podczas ostatniego meczu eliminacyjnego do mistrzostw świata. Pracowałem nad tym od jakiegoś czasu, jeszcze zanim zaczęły się zajęcia. Kiedy Pani Mesut, nauczycielka sztuki, powiedziała, że w przyszłym miesiącu będzie pokaz sztuki… cóż… kurwa. Pomyślałem, że może być dobry, by go jej dać i zobaczyć czy może się dostać na pokaz. Wybierali tylko dziesięć obrazków i nie miałem wielkich nadziei, że mój zostanie wybrany. To naprawdę nie było bardzo artystyczne, czy coś – to był cholerny rysunek piłki nożnej, – ale chciałem go jej pokazać. Nie wiedziałem dlaczego. Nigdy, nikomu nie pokazywałem swoich rysunków. Wyciągnąłem ołówek z węgla drzewnego i zacząłem dodawać trochę cieniowania z boku, nadając piłce trochę więcej głębi. Bramka okazała się całkiem niezła, myślałem, że zajmie mi cholerną wieczność, by zrobić całą siatkę. Wiedziałem, że kąt z prawej strony nie jest doskonały i skończyłem umieszczając bramkarza o pół kroku dalej od bramki, niż naprawdę był. Zamknąłem na chwilę oczy, wyobrażając sobie grę w głowie, kiedy napastnik podszedł i kopnął. Widziałem Tima Howarda, jak przeniósł się w lewo, zginając kolana pod odpowiednim kątem, zanim skoczył, by złapać w ręce piłkę. Obraz w mojej głowie się zatrzymał, piłka ledwie dotykała koniuszków jego palców, a ja uważnie przyjrzałem się ułożeniu jego palców ukrytych w rękawiczkach, zanim zacząłem rysować. Rysowałem, i rysowałem, i rysowałem. Kiedy znów spojrzałem, była prawie czwarta rano. Cholera. Za dwie godziny musiałem iść biegać. Umieściłem szkicownik i ołówek węglowy w ich kryjówce, pod kilkoma egzemplarzami magazynu Goal. Przekręciłem się, wyłączyłem lampę nad głową i upadłem na poduszkę. W głowie odtwarzałem cały dzień – każdy pojedynczy moment, od chwili, kiedy się obudziłem, przez zajęcia, rozgrzewkę, mecz – w ekstremalnym przewijaniu do przodu. Każdy ruch, każdy obraz, każdy dźwięk. Przypomniałem sobie, że poranne sikanie zajęło mi dwanaście sekund dłużej, niż dzień

Shay Savage - Offside 15 | S t r o n a wcześniej i uświadomiłem sobie, że wypiłem dodatkową szklankę wody do pikantnej salsy, która była na obiad. W mojej szafce jest książka ze zniszczonymi krawędziami, która nie stoi prawidłowo w linii z innymi. Przypomniałem sobie napastnika – wyraźnie na spalonym – jak zamachnął się nogą. Mogłem to zatrzymać, gdybym spróbował. Przypomniałem sobie kąt uniesienia brwi sędziego, kiedy wpisywał mnie w książkę. Przypomniałem sobie dotyk frotowej tkaniny, kiedy zderzyłem się z dziewczyną, w bluzie z kapturem i lekkie zatopienie jej zębów w dolnej wardze, kiedy mi się przyglądała. Wcisnąłem dłonie w oczodoły i potarłem. Bolała mnie głowa. Przewróciłem się na brzuch i przytuliłem do poduszki, chowając twarz w egipskiej poszewce pościeli. *** Popiłem domowy lunch dużą butelką Gatorade, zanim ruszyłem na boisko treningowe, aby trochę pokopać piłkę. Nie było tam nikogo innego, więc skupiłem się na żonglerce i przebiegnięciu kilku okrążeń, zanim uderzę pod prysznic. Potrząsnąłem włosami, wciągnąłem dżinsy na wilgotne nogi i zarzuciłem obcisły podkoszulek. Zabrzmiał drugi dzwonek, kiedy wyszedłem z szatni, ale się nie śpieszyłem. Wszedłem spacerkiem do klasy od biologii i zignorowałem gniewne spojrzenie pana Buchera, kiedy skierowałem się przejściem na swoje miejsce. Puste miejsce naprzeciwko mnie, gdzie zwykle kładłem nogi, było dziwnie zajęte. Długie, jasno brązowe włosy pokrywały większość jej pleców i ramion. Miała gładką, porcelanową skórę, atletyczną budowę i głębokie, niebieskie oczy. Spojrzała na mnie, a jej zęby zatopiły się w dolnej wardze i od razu wiedziałem, kim była. To była dziewczyna, na którą wpadłem po tym, jak zostałem wyrzucony z gry w piątek i siedziała tuż przed moim miejscem. Opadłem za nią i pochyliłem się do przodu, i na bok, żebym mógł ją lepiej widzieć. Pochyliła głowę, przez co jej włosy opadły z ramienia i zasłoniły jej twarz. To faktycznie trochę mnie wkurzyło, choć nie byłem pewien dlaczego. Wyciągnąłem rękę i odgarnąłem włosy z jej twarzy, przerzucając je przez ramię. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi i szafirowo-błękitnymi oczami. - Hej – powiedziałem, uśmiechając się do niej. - Um… cześć – odpowiedziała. Odsunęła się trochę, a jej włosy opadły z dala od moich palców. Przynajmniej już jej przede mną nie ukrywały. - Jestem Thomas – powiedziałem. - Tak słyszałam – powiedziała. Zerknęła szybko na pana Buchera, który zaczynał swój wykład o glonach.

Shay Savage - Offside 16 | S t r o n a - Już? – Uśmiechnąłem się. Zastanawiałem się tylko, co słyszała i od kogo. – Masz imię? - Tak. – Spojrzała w kierunku przodu klasy i zmrużyła oczy. Skrzyżowała ramiona na piersi i usztywniła ramiona. Musiałem się roześmiać. - Chcesz mi powiedzieć, jak ono brzmi – zapytałem – czy będziemy grać Rumplestiltskin? Przez umysł przebiegło mi kilka innych gier, w które mógłbym z nią zagrać. - Malone? – rzucił pan Bucher. Spojrzałem na niego. – Pofatygujesz się odpowiedzią na moje pytanie? Skurwiel myślał, że może podciąć mi nogi. Zamrugałem kilka razy, nacisnąłem przycisk przewijania psychicznego w głowie i spojrzałem na tablicę. - Produkcja tlenu – powiedziałem z uśmiechem. Prychnął i warknął coś, o trzymaniu oczu w górze. Cokolwiek. Odwróciłem się do dziewczyny przede mną i zobaczyłem, jak kąciki jej ust unoszą się odrobinę, jakby powstrzymywała śmiech. Przesunąłem swoje biurko do przodu ze zgrzytem, przysuwając się trochę bliżej do niej i rozciągnąłem jedną ze swoich nóg, więc była tuż obok niej. Spojrzała na mnie, a potem szybko odwróciła wzrok. Nie sięgnąłem, by ponownie ją dotknąć, choć było to trochę kuszące. Trzymałem nogę zaledwie kilka centymetrów od jej, przesuwając stopę, kiedy się poruszyła, więc mogłem utrzymać stałą odległość. Miała długie, smukłe nogi, ale mogłem również powiedzieć, że miały w sobie jakieś mięśnie. Oparłem się pokusie, by natychmiast opuścić krzesło i przesunąć ręką po jej udzie. Nie ma potrzeby ruszać zbyt szybko na laskę, która najwyraźniej jest nowa. Może nawet będzie wyzwaniem. Czułem, że była trochę zdenerwowana – czy to z powodu mojej bliskości, czy po prostu dlatego, że bez przerwy pochylałem się do przodu, by na nią patrzeć przy całej klasie. Bucher jeszcze kilka razy starał się mnie złapać, nawet do tego stopnia, że zapytał gdzie miałem książkę i dlaczego nie miałem ołówka. Powiedziałem mu, że nie są mi potrzebne i zauważyłem, jak dziewczyna przede mną rzuca mi nieco gniewne spojrzenie. Ja tylko się uśmiechnąłem i mrugnąłem do niej. Przewróciła oczami. Tak… zdecydowanie będzie wyzwaniem. Po zajęciach siedziałem tam, przy swoim biurku, kiedy zbierała swoje rzeczy i wepchnęła je do torby. - Więc… Rumplestiltski – powiedziałem. – Skąd jesteś? - Bardzo śmieszne – odpowiedziała wstając. – Minneapolis.

Shay Savage - Offside 17 | S t r o n a - Musisz kochać ciepłą pogodę tutaj – powiedziałem z przyjaznym uśmiechem. - Nie bardzo – całkowicie śmiertelnie poważna odpowiedź. Nie zaoferowała również niczego innego. Podążyłem za nią na zewnątrz klasy i w dół korytarza. - Ciesz się nią teraz… pora deszczowa jest w drodze – dodałem. Zignorowała mnie, więc nacisnąłem bardziej. – Jaką masz następną lekcję? - Rachunek. - Wiesz gdzie jest sala matematyczna? Zatrzymała się w korytarzu i spojrzała na mnie. - Czy jest jakiś szczególny powód, dlaczego jesteś dla mnie miły? – zapytała. Cholera. - Jesteś prostolinijna, prawda? - W piątek byłeś kompletnym palantem. - Złapałaś mnie w złym czasie – odpowiedziałem. To była przynajmniej częściowo prawda. Zmrużyła na mnie oczy, po czym się odwróciła i zaczęła odchodzić. – Hej, Rumple! Spojrzała na mnie. - Sala matematyczna jest w tę stronę. – Wskazałem ponad swoim ramieniem, w przeciwną stronę do tej, w którą szła. Zatrzymała się w pół kroku i westchnęła. – Chodź. Pokażę ci. Zatrzymała się i wyglądało, że to rozważa, zanim w końcu podążyła za mną. - Ta mapa jest bezużyteczna – wymamrotała, wpychając papier do torby. Po prostu się uśmiechnąłem i poprowadziłem ją korytarzem. - Więc, Rumple – powiedziałem – dlaczego nie byłaś tu w pierwszym tygodniu szkoły? - Właśnie się tutaj przeniosłam – odpowiedziała. – To było tak jakby w ostatniej chwili. - Dlaczego przyjechałaś tutaj? - Mój tata tu mieszka – powiedziała. - Trochę więcej informacji? – zachęcałem. Skręciłem za róg i zacząłem iść w dół kolejnego korytarza, cały czas ją obserwując. Kolejny raz westchnęła. - Moja mama dostała nową pracę, jako dziennikarka i będzie musiała dużo podróżować. To po prostu miało dla mnie sens, żeby tu przyjechać. Jest bardzo skupiona na karierze. - Brzmi jak dobra zabawa. – Sarkazm to piękna rzecz. Ramieniem dotknąłem lekko jej ręki… przypadkowo, oczywiście. - Bardzo się cieszę z jej powodu – wyjaśniła. – To jest dokładnie to, czego chciała. - Tak, widzę jak bardzo jesteś podekscytowana – zauważyłem. Wyraz jej twarzy powiedział mi, że miałem rację.

Shay Savage - Offside 18 | S t r o n a - To tylko na rok. – Wzruszyła ramionami i skręciliśmy za kolejny róg. Moje ramię ponownie dotknęło jej. Zadzwonił pierwszy dzwonek, a ona rozejrzała się dookoła, kiedy inne dzieciaki zaczęły wchodzić do klas. – Nie musisz iść do klasy? - Mam trening po ostatnim dzwonku – powiedziałem. - Nie spóźnisz się? - Być może. – Uśmiechnąłem się i obserwowałem jak jej wargi ponownie znikają za zębami. Cholera, to było gorące. Zacząłem wyobrażać sobie inne rzeczy, które mógłbym zrobić z tymi wargami. - Co ci się stało w oko? – zapytała. Podniosłem rękę do czoła i lekko dotknąłem rozcięcia nad prawym okiem. Nie było poważne, ale na pewno zauważalne. - Wbiegłem na drzwi – powiedziałem z półuśmiechem. - To kiepska historia – odpowiedziała. - Więc, co powiesz na podziemną walkę w klatce? – zasugerowałem. Nadal się na mnie patrzyła. To nie było tak, że zamierzałem jej powiedzieć, co się naprawdę stało, więc obróciłem to w żart. – Właściwie, to siłowałam się z niedźwiedziem. - Gadasz bzdury. Skierowałem rozmowę na inne tematy, kiedy skręciliśmy za kolejny róg, zasypując ją pytaniami, a następnie zawróciłem do sali matematycznej. Rozejrzała się szybko, a jej spojrzenie zrobiło się wściekłe. - To tu zaczęliśmy! – wykrzyknęła. - Tak, tak myślę. – Starałem się nie roześmiać, kiedy zadzwonił drugi dzwonek. Wskazałem na koniec korytarza. – Rachunek jest właśnie tam. - Co do cholery? – krzyknęła. – Teraz jestem spóźniona! - Po prostu powiedz pannie Jones, że byłaś ze mną – powiedziałem, kiedy uniosłem na nią brew. Jej oczy wciąż były pełne ognia, gdy patrzyła na mnie. - Jesteś dupkiem – zawołała, odwróciła się na pięcie i zniknęła w sali matematycznej. Zaśmiałem się i ruszyłem na boisko. Nie ma to jak trening w strugach deszczu. Pokręciłem głową, rozpryskując wszędzie wodę, ale to nie miało żadnego znaczenia. Trener Wagner krzyczał na Mika Klosava, a Clint Oliver strzelił na chybił trafił gola. Tak naprawdę nie starał się zbyt mocno, a ja nie przeoczyłem żadnego z nich. - Jesteś do niczego! – w końcu na niego krzyknąłem ponad ulewą. – Dlaczego nie możesz przynajmniej spróbować? Podziałało i prawie strzelił jednego obok mnie. Nowy koleś – który najwyraźniej miał na imię Tony – podbiegł po rozmowie z trenerem.

Shay Savage - Offside 19 | S t r o n a - Trener cię woła – powiedział do Olivera. Kiedy Clint odbiegł, Tony spojrzał na mnie podejrzliwie. - Przestań wariować – powiedziałem mu. – Nie połknąłeś mojego fiuta, więc nadal wyrośniesz, by być mężczyzną. Teraz, po prostu kop cholerną piłkę, w porządku? Spojrzał gniewnie, ale potem przytaknął. Zrobił kilka strzałów na rozgrzewkę i musiałem przyznać, że dzieciak miał przyzwoite nogi. W ciągu kilku lat będzie całkiem dobry. Obserwowałem ruch jego nóg – kąty, napięcie w mięśniach ud i łydek, kiedy kopał. -Chodź tu – powiedziałem. Tony zatrzymał się na chwilę, a potem podszedł powoli do bramki. – Twoje kolano się zgina, tuż zanim kopniesz piłkę, tracisz przełożenie dźwigni. Pokazałem mu, co miałem na myśli, kazałem mu spróbować kilka strzałów, a on skinął mi głową i przyznał, że miał teraz więcej mocy. Trener Wagner zawołał nas wszystkich razem i zrobiliśmy szybki trening, zanim skończyliśmy na dziś. Udałem się z powrotem do szatni, ale zanim mogłem tam dotrzeć, podeszła do mnie Lisa. - Hej, Tom! – Uśmiechnęła się promiennie. - Thomas – odpowiedziałem. Naprawdę nie dbałem o skrócenie mojego imienia i zdecydowanie nie podobało mi się, żeby laska myślała, że to w jakiś sposób ujmujące. Szedłem dalej. - Więc wiesz, że następne tańce to tańce Sadie Hawkins4 , prawda? - Tak? Musiała praktycznie biec w deszczu, żeby za mną nadążyć. Zachichotała i powiedziała mi, żebym zwolnił. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na nią. Wciąż się do mnie uśmiechała z deszczem spływającym jej po twarzy i włosach, a maskarą rozmazaną pod oczami. Wyglądała, jakby wyszła prosto z filmu o zombie. - No i? – Zatrzepotała na mnie rzęsami. - No i co? - Chcesz iść na tańce? - Z kim? - Cóż… ze mną… - jej głos opadł i musiałem odrobinę pokręcić głową. Biedactwo. Ona naprawdę nie miała o niczym pojęcia. Nie jestem pewien, jak mogła tu dorastać i być w tej szkole od ponad dwóch lat, nie rozumiejąc jak rzeczy tutaj działały. Zwróciłem na ciebie uwagę. Zawracasz mi głowę. Znajdę kogoś innego. Koniec historii. Cóż, zazwyczaj. Właściwie nie widziałem jej nago, 4 Sadie Hawkins – W Stanach Zjednoczonych są to zazwyczaj mniej normalne tańce, sponsorowane przez licea, gimnazja czy college, w których dziewczyny zapraszają i płacą za facetów.

Shay Savage - Offside 20 | S t r o n a więc nadal był tu jakiś potencjał, a może właśnie to tak naprawdę oferowała – szansę by naprawdę ją pieprzyć. Mój umysł przemknął wstecz – uczucie ciepłej, miękkiej skóry ocierającej się o moje ramię i spojrzenie oczy Rumple, kiedy zdała sobie sprawę, że poprowadziłem ją po dużym kwadracie wokół szkoły – i się uśmiechnąłem. Mój umysł powrócił ze swojego rozmyślania i wrócił do blondynki, stojącej przede mną. Planowałem przetrzymać ją przez chwilę, przynajmniej dopóki nie dostałbym jej nagiej i ujeżdżającej mojego fiuta, ale teraz naprawdę tego nie chciałem. - Przepraszam kochanie – powiedziałem. – Ale następnego dnia mam mecz. Odwróciłem się od niej i skierowałem spod deszczowego prysznica, do tego w szatni. Rozczarowany wyraz twarzy Lisy już należał do przeszłości. Rozgrzałem się pod prysznicem, porozmawiałem trochę z Clintem, chwyciłem torbę i ruszyłem do domu. Jak wyjeżdżałem z parkingu zauważyłem starego, poobijanego Hyundaia ze słodką, małą brunetką na siedzeniu kierowcy i postanowiłem pojechać za nią do domu. Jasna cholera! Hyundai wjechał na podjazd nie kogo innego, jak miejscowego szeryfa, Grega Skye’a. Nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy śmiać się bardziej. Z jednej strony, facet absolutnie mnie nienawidził, nie tylko dlatego, że wpadałem w kłopoty, ale dlatego, że przy tych kilku okazjach, kiedy zostałem złapany, zawsze udawało mi się z nich. Czy był to mandat za przekroczenie prędkości, nielegalne parkowanie czy zakłócanie porządku – nigdy nie musiałem płacić za to, co zrobiłem. Nie, kiedy tatuś był szefem szeryfa. Absolutnie nie. Dla innych… cóż… ten facet miał broń. To będzie interesujące. Nie zatrzymałem się, ale po prostu przejechałem obok kilka razy, zanim pojechałem do domu. Mój dom był pusty i cichy, kiedy tam dotarłem, więc przygotowałem i zjadłem pizzę z zamrażalki, szybko kończąc pracę domową, a następnie wyciągnąłem szkicownik. Miałem kilka godzin, zanim tata wróci do domu i prawie już skończyłem rysować bramkę. Wystarczyło kilka zmian tu i tam – pogłębienie cieni, zmiękczenie kątów. Kiedy skończyłem, wyciągnąłem go ze szkicownika i starannie przyciąłem krawędzie. W rzeczywistości wyglądało to całkiem dobrze. Zmrużyłem oczy na papier, patrząc na niego z różnych stron przez minutę. Zastanawiałem się czy spodoba się pani Mesut… To znaczy, to nadal był tylko cholerny obrazek piłki nożnej. Czy to jest sztuka? Pokręciłem głową zanim schowałem go do folderu z pracą domową i wsadziłem wszystko do torby. Zniosłem ją z powrotem na dół i położyłem na podłodze w kuchni. Mój telefon zaczął dzwonić i spojrzałem na imię, zanim odebrałem.

Shay Savage - Offside 21 | S t r o n a - Wszystko naprawione? - Tak, nigdy więcej nie będzie sędziował, przynajmniej nie w Oregonie. - Dobra rzecz. Zawieszenie? - Wymazane. - Rządzisz. Rozłączyłem się, kiedy usłyszałem otwieranie drzwi frontowych. - Naprawiłeś już swoje gówno? – zawołał tata z foyer. Dobre wyczucie czasu. - Tak, wszystko dobrze… żadnego zawieszenia. - Dobrze. – Rzucił pocztę na stół w kuchni i zaczął kartkować menu z jedzeniem na wynos. – Praca domowa? - Zrobiona. - Dostałeś dużo dodatkowego gówna z tych zajęć przygotowujących na studia? - Nie – powiedziałem – wszystko dobrze. Już przeczytałem pierwszą książkę, którą będziemy robić na angielskim, a biologia najczęściej będzie obejmowała zajęcia w szkolnym laboratorium. - Po diabła czytałeś książkę? – warknął. – Nie masz czasu na to gówno. Nie wiem dlaczego, w ogóle się tym kłopoczesz. Nie pójdziesz na studia. Zawodowstwo albo klapa, dupku. - Wiem – powiedziałem. Próbowałem wyjść z pokoju, ale chwycił mnie za ramię. - Zadałem ci pieprzone pytanie – powiedział. Jego zimne, niebieskie oczy wpatrywały się w moje. – Spodziewam się odpowiedzi. Jaka książka? - Na lekcje z Szekspira – wymamrotałem. - Co do kurwy, Thomas! – Jego uścisk na moim ramieniu się zacieśnił. Starałem się nie napinać ramienia w celu złagodzenia ucisku, ponieważ wiedziałem, że to gówno po prostu go wkurzy. Nie potrzebowałem, żeby się złościł. - Pomyślałem, że to będzie łatwa piątka – powiedziałem. - Gówniarz – mruknął. – Następnym razem znów będziesz grał na fortepianie jak cipka. Moje ręce zaczęły się trochę trząść, a napięcie z brzucha wspięło się w górę i w dół moich ramion. Puścił mnie, a ja udałem się prosto po pocieszenie, jakie zapewniał mi pokój. Po drodze, starałem się nie spojrzeć na pianino w salonie, ale nie mogłem się powstrzymać. Stało tam, z zamkniętą pokrywą, tak jak to było przez ostatnie sześć lat. Zamknąłem drzwi swojej sypialni, ale ulga nie trwała długo. - Thomas! Zejdź na dół! Cholera! Co teraz?

Shay Savage - Offside 22 | S t r o n a Odblokowałem drzwi i ruszyłem w dół po schodach. - Tak tato? – zapytałem, jak wszedłem do kuchni, gdzie jadł chińskie jedzenie. Moja torba była otwarta, a folder z zadaniem domowym leżał na środku stołu. - Co to kurwa jest? – zapytał, popychając w moją stronę rysunek, który właśnie skończyłem. Cholera! Cholera! Cholera! - Um… - To nie jest, kurwa, odpowiedź. – Uderzył dłonią o stół, a ja odrobinę podskoczyłem. - Poszedłem na zajęcia ze sztuki, zamiast okienka – powiedziałem. Starałem się to zbagatelizować. – Kolejna łatwa piątka w ostatniej klasie… wiesz? - Cholera, Thomas! – Uderzył dłonią w stół, a ja się skuliłem. – Powinieneś być w tym czasie na pieprzonym boisku! Co jest z tobą do cholery nie tak? - Moja ostatnia lekcja jest otwarta – powiedziałem – a na boisko chodzę w porze lunchu. Pomyślałem… - Bzdura – warknął. Zacząłem sięgać po rysunek, zbyt późno zdając sobie sprawę, jak wielki był to błąd. Złapał go, podarł, a kawałki zgniótł w ręku. – Nie skupiaj się na tym gównie. Piłka nożna, dupku. Skup się na piłce i to wszystko, słyszysz mnie? Myślisz, że Real Messini będą chcieli patrzeć na twoje pieprzone kolorowanie? - Nie, tato – przyznałem. Wepchnął podarty papier do torby z pustymi opakowaniami po sosie sojowym i ciasteczkach z wróżbą, zanim wrzucił ją do kosza. - Rzuć jutro te pieprzone zajęcia sztuki. Zacisnął mi się żołądek, jakby były w nim wielkie kawałki ciasta do pizzy, ale przełknąłem ciężko ślinę i odpowiedziałem. - Ok. Szekspir sformułował zniszczenie, jako „Przepadł w otchłaniach”. Z jakiegoś powodu, ten wers z Burzy przyszedł mi do głowy, choć nie byłem pewien dlaczego, więc próbowałem myśleć o czymś innym. Teraz, jak miałem przekonać Rumplestiltskye5 by zdradziła mi swoje imię? 5 Gra słowna z jej nazwiskiem, które jak wiecie brzmi Skye.

Shay Savage - Offside 23 | S t r o n a Rozdział 3 WYŁĄCZONY Z GRY - Cześć! Heather Lones usiadła obok mnie na lunchu, kiedy kończyłem i byłem gotowy udać się na boisko. - Hej – odpowiedziałem, naprawdę nie chcąc z nią rozmawiać. - Więc, wiesz, że zbliżają się tańce w przyszły weekend, prawda? – Strzeliła gumą do żucia, którą miała w ustach, podskakując w górę i w dół na plastikowym krześle. - Tak – powiedziałem. Wiedziałem dokąd to zmierza i nie chciałem słyszeć reszty. - Tak więc, chcesz iść ze mną? - Jestem zajęty – powiedziałem, kiedy wstałem, żeby wyjść. - Masz już randkę? - Nie o to chodzi. – Zacząłem odchodzić, ale poszła za mną. - Thomas! – jęknęła. – Wiesz, że nie musisz spędzać całego swojego czasu na boisku. - Tak, właściwie – powiedziałem – muszę. Przyśpieszyłem, dość szybko zostawiając ją za sobą. Zrobiłem kilka strzałów na bramkę – nie moja pozycja, ale raz na jakiś czas trzeba się rozwijać, a nie było tu nikogo innego, kto mógłby kopnąć mi kilka piłek. Była mgła, więc przynajmniej nie byłem przemoczony, gdy poszedłem z powrotem do szkoły, przebrałem się i skierowałem na biologię z wciąż ociekającymi po prysznicu włosami. Gdy szedłem korytarzem, mój umysł przemknął przez interakcje z Rumplestiltskye z poprzedniego dnia. Nic nie mogłem na to poradzić, ale uśmiechnąłem się do siebie; była na mnie taka wkurzona i poważnie, to było cholernie słodkie. Kiedy wszedłem do klasy, dziesięć minut spóźniony, spojrzała na mnie, zanim nawet jeszcze usiadłem. Bucher nawet nie kłopotał się mówieniem czegokolwiek; po prostu wznowił swój wykład. - Hej – powiedziałem, przesuwając swoje biurko odrobinę do przodu i na bok, by upewnić się, że mogę jej spojrzeć prosto w oczy. Pomimo mgły, było dziś gorąco i miała na sobie koszulkę z krótkim rękawem i dekoltem w V.

Shay Savage - Offside 24 | S t r o n a Podobał mi się na niej kolor głębokiego niebieskiego, który był cholernie gorący na tle jej białej skóry i podkreślał kolor jej oczu. W odpowiedzi, skinęła mi tylko lekko głową i nie spuszczała oczu z frontu klasy. Obserwowałem ją, gdy patrzyła na Buchera, robiąc obszerne notatki, kiedy ten przynudzał. Kopnąłem bok jej nogi pod biurkiem i spojrzała na mnie. - Bardzo przepraszam – powiedziałem z mrugnięciem. Przewróciła oczamii wróciła do próby ignorowania mnie. Wyciągnąłem rękę i szturchnąłem ją w ramię, powodując, że rozmazała swoje notatki, a potem wzruszyłem przepraszająco ramionami, gdy jej oczy cisnęły we mnie garść sztyletów. Przerzuciła włosy przez ramię i spojrzała na notatki. Ponownie poklepałem jej ramię, a ona przesunęła całe swoje ciało tak, żeby była odchylona i nadal robiła swoje notatki. Wyciągnąłem rękę i zabrałem jej długopis. - Hej! – warknęła pod nosem. – Daj mi to! - Nie powiedziałaś proszę – szepnąłem, trzymając długopis poza jej zasięgiem. - Oddaj mi długopis – warknęła. Uśmiechnąłem się. - Przyjdź na trening – powiedziałem. - Co? - Przyjdziesz dziś na mój trening piłki nożnej po szkole, a oddam ci długopis. - Jesteś szalony. - Więc przyjdziesz? - Nie! Okręciłem długopis w palcach. Bucher wpatrywał się w nasz stolik i słyszałem jak Rumple wzięła głęboki wdech, siedząc nieruchomo, aż odwrócił wzrok. - Przyjdź na mój trening – powtórzyłem. - Oddasz mi długopis? - Przyjdziesz? - Dobra! - Dobra – powtórzyłem i oddałem jej długopis. - Taki dupek – mruknęła. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że faktycznie się pokaże, ale byłem mile zaskoczony widząc ją siedzącą na uboczu z Heather, Lisą i kilkoma innymi dziewczynami, podczas gdy rozgrzewaliśmy się kilkoma ćwiczeniami. Po pewnym czasie trener Wagner postawił mnie na bramce, by zrobić kilka rzutów karnych. O kurwa, tak !!! Moja specjalność.

Shay Savage - Offside 25 | S t r o n a Pierwszy był Klosav. Był zbyt łatwy – zawsze przechylał się w tak oczywisty sposób, w przeciwnym kierunku niż zamierzał kopnąć – łatwo było zgadnąć, w którą stronę skoczyć. Złapałem to bez wysiłku. Następny był Clint, niewiele trudniejszy. Jeremy był trochę trudniejszy i będzie próbował mnie oszukać. Rzecz w tym, że oszukiwał w ten sam sposób, więc wiedziałem, w którym kierunku kopnie w oparciu o napięcie w jego prowadzącym udzie. Spośród dwudziestu siedmiu rzutów karnych, przepuściłem trzy. - W porządku… pod prysznice i spadać stąd! – krzyknął Wagner. Pobiegłem na bok i chwyciłem butelkę wody. Spojrzałem na trybuny i zobaczyłem, że Rumple nadal tam siedziała. Miała skrzyżowane ramiona i przyglądała mi się, choć nie byłem pewien, co do jej wyrazu twarzy. Podszedłem do niej, kiedy Heather i Lisa wstały i zaczęły rozpływać się nad moją obroną. - Co myślisz Rumple? – zapytałem ją, ignorując pozostałe dwie dziewczyny. - O czym? – spytała. O tak, zdecydowanie każe mi na to zapracować. Nie ma problemu, kochanie. Znałem tę grę tak samo dobrze, jak piłkę nożną. - O zakończeniu filmu Castaway – powiedziałem z uśmiechem. - Było straszne – odpowiedziała. – Nie mogę uwierzyć, że malował po tej cholernej piłce. Roześmiałem się. - Idę wziąć prysznic – powiedziałem. Ledwie się powstrzymałem, przez zapytaniem czy do mnie dołączy. – Chcesz iść później na obiad? - Nie, chyba, że masz jeszcze jeden z moich długopisów – powiedziała, gdy wstawała. Przeszła obok mnie i skierowała się w stronę szkolnego parkingu i tego straszliwie gównianego hyundaia. Nawet się nie obejrzała. Nadal się uśmiechałem i ignorowałem inne dziewczyny, kiedy wszedłem do szatni. Wieczorem przejadę obok jej domu. Zdecydowanie. I nie byłem całkowicie pewien, dlaczego. Może to było wyzwanie, a może to dlatego, że była nową dziewczyną i była trochę tajemnicza. Choć lubiłem to, że nie znałem jej imienia, choć w tym samym czasie mnie to frustrowało. Rozważałem to wszystko, kończąc w szatni i wracając z powrotem przez szkołę. - Thomas? Zatrzymałem się i odwróciłem, zaskoczony widząc w korytarzu panią Mesut. Podeszła do mnie z zaniepokojonym wyrazem twarzy. - Tak? - Nie byłeś dziś na zajęciach – stwierdziła, jakbym już o tym nie wiedział. – Myślałam, że może źle się czułeś. Dlaczego nauczyciele zawsze mówią „źle się czujesz”, zamiast „jesteś chory”. - Miałem trening – powiedziałem, wzruszając ramionami.