Dziewczynka087

  • Dokumenty562
  • Odsłony71 173
  • Obserwuję107
  • Rozmiar dokumentów1.0 GB
  • Ilość pobrań42 199

Whitney Bianca - I Know What Love Is (tłum. nieof.)

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Whitney Bianca - I Know What Love Is (tłum. nieof.).pdf

Dziewczynka087 Ksiazki
Użytkownik Dziewczynka087 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 172 stron)

1 RozdziaRozdziaRozdziaRozdział 1ł 1ł 1ł 1 Płaski, czerwony pustynny horyzont rozciągał się przede mną na przestrzeni mil, gdy pędziłam, wydawałoby się niekończącą drogą z czarnego asfaltu. Jechałam przez cały dzień, ale nie miałam czasu, żeby się zatrzymać. Harmonogram był napięty. Praktycznie nie mogłam uwierzyć, że ponownie byłam w Teksasie. Po tym wszystkim, nareszcie byłam w domu. To dziwne, ale w zasadzie tęskniłam za uciążliwym upałem. Był duszący i niekomfortowy, ale przynajmniej przewidywalny. Przewidywalność była komfortowa. A potrzebowałam całego komfortu, jaki tylko mogłam dostać. Sięgnęłam między nogi i poprawiłam pistolet ukryty w moim lewym botku. Miałam na nogach moje szczęśliwe niebieskie botki, ale wiedziałam też, że sama muszę zadbać o szczęście. Broń była jednym ze sposobów by to zrobić. Nie chciałam łapać byle jakiej okazji. Spędziłam godziny na strzelnicy, przygotowując się do dzisiejszego dnia. Nie chciałam stracić zimnej krwi, gdy będę w kiepskiej sytuacji. W końcu zamierzałam zrobić coś szalonego. Pięć lat temu, nigdy nie wyobraziłabym sobie dla siebie takiego życia. Pięć lat temu byłam beztroską dziewczyną, która żyła w promieniach słońca. Nie miałam pojęcia o ciemności, jaka istnieje na tym świecie. Teraz mam. Uwierz mi, mam. ***** Noc, która zmieniła moje życie na zawsze, nie była niczym specjalnym. To była typowa piątkowa noc w Teksasie. Muzyka była głośna, alkohol lał się strumieniami. Na początku go nie widziałam. Stałam przy barze, ubrana w białą koszulkę na ramiączkach, podjeżdżającą na zaokrągleniu mojej talii i jeansową spódniczkę, wiszącą nisko na biodrach. Czułam się seksownie, beztrosko. Po długim tygodniu w pracy chciałam tylko się wyluzować, wypić kilka drinków i uprawiać seks. Pamiętałam to, po tych wszystkich latach. Zdecydowanie szukałam faceta, który zabrałby mnie do domu. Przez długi czas później myślałam o tym, w co byłam ubrana, jakby miało to zrobić jakąkolwiek różnicę. Byłam ubrana tak, by uprawiać seks, powiedzmy to sobie szczerze. Krótka spódniczka. Obcisła koszulka. Czarny biustonosz. Może sama się o to prosiłam. Może byłam złą, rozwiązłą dziewczynką z brudnymi pragnieniami. Większość ludzi żyje w przekonaniu, że dobre dziewczynki nie zostają zgwałcone. Jednak złe dziewczynki proszą się o kłopoty i zasługują na to, cokolwiek je spotyka. Ale piekło nie, nie prosiłam się o

2 kłopoty, przysięgam. Nikt nie prosiłby się o to, co przydarzyło się mnie. Naiwna ja, chciałam żeby mi się poszczęściło. Zamiast tego dostałam bilet w jedną stronę, prosto w ciemność. To nie miało nic wspólnego z moimi ubraniami. On powiedział mi później, jego głos brzmiał na zachrypnięty w moim uchu, że to przez moje włosy. Długie i ciemne, zazwyczaj nosiłam je zaplecione w luźny warkocz. Powiedział, że widział siebie owijającego ten warkocz dookoła swojej dużej dłoni i ciągnącego. Szarpiącego mnie w dół. Zawsze chciał bym była na dole – na kolanach, na brzuchu. Na dole. Pod nim. Po kilku chwilach zmusił mnie bym udawała, że się tym cieszę. Smutną rzeczą było to, ewentualnie, że nie musiałam dłużej udawać. Cieszyłam się tym. Ten mały smaczny kąsek? Trzymałam go dla siebie przez te wszystkie lata. Tylko on i ja wiedzieliśmy, jak dochodziłam na jego twardym jak skała kutasie, kiedy wpychał go we mnie, znów i znów. Dostosowałam się do mojego środowiska. Zmutowałam. Ale niech to cholera, nie prosiłam o to. Nigdy nie prosiłam o to, ani o gówno, które stało się później. Uwierz mi. W każdym razie, tej fatalnej nocy w barze, najpierw go nie zauważyłam. Byłam zajęta. Barman był słodki. Miał ciemne włosy, oliwkową skórę, rękaw kolorowych tatuaży ciągnący się w dół jego ramienia i wyblakłą złotą obrączkę na palcu lewej ręki. Żonaty. Jaka szkoda. Mimo wszystko, nie powstrzymało mnie to. Miałam 22 lata i byłam przekonana, że flirtowanie jest nieszkodliwe. Nie pamiętam dokładnie co mówiłam, ale wiem, iż dużo chichotałam. Jednego z moich kowbojskich botków zaczepiłam o szczebel stołka barowego stojącego obok mnie, moje kolano było uniesione a uda rozdzielone. Kropelka whiskey potoczyła się w dół między moimi piersiami, gdy rozlałam jej nieco, podnosząc kieliszek do ust. To była gorąca noc w Austin, ale wewnątrz baru było chłodno i ciemno. Śmiech i pomruk muzyki uśpił mnie w poczuciu bezpieczeństwa. To była cudowna noc. Nic złego nie mogło się wydarzyć. Czułam się dobrze. To była speluna. Kiedyś uwielbiałam speluny. Obrzydliwi faceci i hipsterzy, pijący tanie piwo, grający w rzutki i bilard. Ten szczególny bar, The Blue Mermaid1, zdecydowanie pochylał się w stronę obrzydliwości, ale nie obchodziło mnie to. Żyłam na ulicach, a to było blisko. Kiedy znalazłabym Pana Właśnie Teraz, nie byłoby czasu by to ponownie rozważać. Miałabym go nagiego na piętrze w mniej niż 10 minut. Taki był właśnie wtedy mój sposób myślenia. Żadnego przepraszania, żadnego żałowania czegokolwiek. Tu popełniłam mój pierwszy błąd. 1 Niebieska Syrena

3 Zajęło mi to zbyt długo. Spędziłam zbyt wiele czasu chichocząc z barmanem. Dałam mu zbyt wiele czasu, by mógł mnie rozgryźć. Zbyt wiele czasu by mógł ułożyć sobie plan, co ma ze mną zrobić. Musiałam się wysikać, więc przesunęłam się niepostrzeżenie do bocznego, wyłożonego drewnianymi panelami hallu, prowadzącego do damskiej toalety. Gdy załatwiłam swoje sprawy i umyłam ręce, spojrzałam na siebie w popękanym, brudnym lustrze. Pamiętałam ten moment, szczególnie. To był ostatni raz, kiedy patrzyłam na siebie zanim wszystko poszło w diabły. Stara Ja miała złotą skórę, naturalnie opaloną w połowie od teksańskiego słońca a w połowie przez anglo-meksykańskie pochodzenie. Stara Ja miała śmiejące się brązowe oczy i delikatne usta, błyszczące od pomadki. Stara Ja miała zaokrągloną figurę klepsydry i stonowane mięśnie od uprawiania joggingu i gry w siatkówkę w soboty. Stara Ja była piękna. Stara Ja była zdrowa. Stara Ja miała niekończące się perspektywy przed sobą. Właśnie zdałam sobie sprawę, że robię się ckliwa. Wybacz mi. To jest dla mnie trudne, wiesz? Ta mała podróż drogą pamięci, prawdopodobnie nie jest dla mnie dobra. Przypuszczam, że powinnam ruszyć dalej. Gdybym była w połowie tak dobrze przystosowana, jak udaję, że jestem, może mogłabym znaleźć coś wartościowego w przerabianiu tych wszystkich starych bzdur. Chciałabym być jedną z tych kobiet, które używają swojej historii by pomóc innym. Chciałabym być jedną z tych kobiet, które robią spotkania w liceach i college’ach, by dać znać innym kobietom, że nie są same. Gwałt to nie jest coś, o co się prosiłaś. Gwałt to nie jest to, kim jesteś. Niestety nie jestem dobrze przystosowana. Jestem tylko dobra w udawaniu tego. Wychodząc z toalety wpadłam na ‘ceglaną ścianę’, mężczyznę, mój nos przyciśnięty był do jego klatki piersiowej a jego dłonie zacisnęły się na moich bicepsach. Nie mogłam nic poradzić na to, że wciągnęłam głęboko jego zapach. Pachniał jak piwo, pot i ostry zapach sosny, jak jedno z tych tekturowych drzewek wiszących na lusterku w samochodzie. Męsko. Zwierzęco. Miał na sobie czarną koszulę, czarne jeansy i glany. Jego ramiona były szerokie, a mięśnie wyraźnie widoczne pod cienkim materiałem koszuli. Skóra na jego twarzy i przedramionach była ciemna, ale na szyi różowa, jakby zbyt wiele czasu spędził na słońcu. Bez wątpienia pracował fizycznie. Budowa, służby oczyszczania miasta, albo drogowcy, tak pomyślałam. Mój ojciec prowadził duży biznes w Dallas, w dziedzinie kształtowania krajobrazu, więc przez całe życie byłam w otoczeniu właśnie takich facetów. Byli krzepcy, głośni i mogli być totalnymi dupkami, jeśli nie umiałeś sobie z nimi radzić. - Wybacz mi słonko – wymamrotałam i odsunęłam się do tyłu. On jednak mnie nie puścił. Trzymał mnie, pomijając wszelką uprzejmość. Zmusił mnie bym popatrzyła mu w twarz, moje brwi uniosły się w niemym pytaniu. To był pierwszy raz, kiedy zmusił mnie do czegoś, ale nie był ostatni. Ale nie patrzyłam mu w oczy, jeszcze nie. Moje spojrzenie utknęło na jego ustach.

4 To było dziwne, że to pamiętałam, jego usta. Ale w tamtym momencie to był punkt, na którym skupiły się moje oczy. Była to prosta linia ust, z wąskimi wargami, żadnej brody czy innego rozpraszającego owłosienia na twarzy. Było w nich coś okrutnego, ale nie wiedziałam co. Dowiem się tego później. Tak proszę pani, zdecydowanie się dowiem. - Jak masz na imię? – powiedział, jego głos był niski. Jego palce wbijały się w mięśnie moich ramion i poczułam, że moje brwi marszczą się w irytacji. Kim był ten wielki skurwiel, że myślał, iż może mnie dotykać? Nie byłam wystarczająco mądra, żeby się bać. Jeszcze. - Nie twoja sprawa – powiedziałam, wypity wcześniej alkohol dodał mi odwagi. Starałam się odsunąć, ale on przybliżył się do mnie, popychając mnie na wyłożoną tanimi drewnianymi panelami ścianę w hallu, jego udo wsunęło się między moje. W końcu zaczęłam zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa tej sytuacji. Serce zaczęło mi pędzić, a krew szumieć w uszach. Krew popłynęła także do innych części mojego ciała, tych niższych. To krępujące, ale prawdziwe. Moje ciało zareagowało na wielkie udo dociśnięte do mnie. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, nadal żywiąc nadzieję, że jeśli go ładnie poproszę by zostawił mnie w spokoju, to mnie puści. Powiedziałam sobie, że to tylko prawdopodobnie jakiś pijany dupek. Pijany dupek, który myślał, że ładna dziewczyna mówiąca do niego ‘słonko’ oznacza, że dostanie przepustkę do miasta cipki. Jego twarz była dokładnie nad moją, więc zaryzykowałam spojrzenie na niego. Był przystojnym, ale wyglądającym na twardego mężczyzną, miał delikatnie spłaszczony nos, lecz ostre kości policzkowe. Starszy ode mnie, późna dwudziesta przy moich 22 latach. Jego zielone oczy były matowe, martwe, nie było w nich żadnego uczucia. Zastanawiałam się czy jest tylko pijany? Może był na czymś jeszcze? Uzależnienie od meta amfetaminy i środków przeciwbólowych było częste na południu. Ale ktoś szprycujący się amfetaminą nie byłby tak duży jak on. Miałby tiki, okropną skórę i zęby w jeszcze gorszym stanie. I z pewnością nie byłby taki spokojny jak on. - Jak masz na imię? – powtórzył, tym razem jego głos był łagodniejszy. Pomijając łagodność, nie dałam się zwieść. Wiedziałam, że miałam kłopoty, nie byłam tylko pewna jak duże. - Słuchaj koleś, nie chcę żadnych problemów – powiedziałam, starając się powstrzymać drżenie w głosie. Uniosłam ręce do góry w geście ‘poddaję się’, ale to tylko sprawiło, że docisnął się do mnie mocniej. Tak mocno, że ledwo mogłam oddychać. Miał mnie rozpłaszczoną między nim a ścianą. Jedno i drugie było nieustępliwe i powietrze powoli ze mnie uciekało. Praktycznie nie mogłam zaczerpnąć oddechu. Wtedy przez jego jeansy i moją spódniczkę mogłam poczuć, że miał erekcję. Uświadomiłam sobie, że straszenie niewinnej dziewczyny spowodowało, że mu stanął. Okej, może nie byłam taka niewinna. Ale to nadal nie był dobry znak.

5 - Jak masz do cholery na imię? – wysyczał i opuścił twarz do mojej szyi. Ugryzł mnie zanim zdołałam się zorientować, co tak naprawdę się dzieje, zęby zatopiły się w delikatnej skórze. Wbiłam paznokcie w jego klatkę piersiową, ale nie przestał. Język wśliznął się między zęby, zwilżając uwięzioną między nimi skórę. Moje sutki stwardniały, a uda zacisnęły się na jego nodze. Całe moje ciało stężało. Pomyślałam, że to ze strachu. Po prostu zamarłam. W końcu uwolnił mnie i usłyszałam, że zakwiliłam w szoku. Odsunął się, krew pokrywała jego zęby. Moja krew.2 Ponownie opuścił głowę, liżąc moją skórę kilka razy, by zatamować upływ krwi. Poruszał się szybko i moja biała koszulka nie miała ani jednej czerwonej kropki. W każdym razie, nie wtedy. Przez chwilę zastanawiałam się czy wampiry istnieją naprawdę. Wampiry jak w mitologii, nie te błyszczące wampiry z filmów skierowanych do nastoletnich dziewcząt. Bezwzględne wampiry, które mogłyby rozedrzeć ci gardło bez chwili wahania. Ale wampiry nie istniały. Pan Ceglana Ściana tylko się ze mną pieprzył, terroryzował mnie. Lubił patrzeć jak krwawię. Są znacznie straszniejsze rzeczy, o które trzeba się martwić, niż jakieś wymyślone straszydła, uwierz mi. - Ostatnia szansa – powiedział wtedy, oblizując usta i wciskając swoje biodra w moje. Nie mogłam oddychać. Czułam jakby moja głowa była pod wodą. Moje ciało już bolało, pulsowało. Chciałam kontynuować walkę. Naprawdę chciałam. Chciałam walnąć go kolanem w jaja i pobiec z powrotem do bezpiecznego baru. Ale to było zbyt trudne. On był zbyt duży. Więc przypieczętowałam swój los. - Daisy – wyszeptałam. – Mam na imię Daisy pieprzony dupku. ***** Powiedziała mi, że ma na imię Daisy, ale to było pierdolone kłamstwo. Dopiero później dowiedziałem się, iż jej prawdziwe imię to Joan, jak tej rockowej laski Joan Jett. Właściwie to ona i jej imienniczka miały wiele ze sobą wspólnego. Seksowne ciemne włosy, postawa typu nie-biorę-żadnego-gówna i drwiące usteczka. Drwiące usteczka, które wyglądały cholernie wspaniale rozciągnięte dookoła mojego kutasa, kiedy już sprawiłem, że przestała walczyć. Podobała mi się ta część – zmuszanie jej – zdecydowanie za bardzo, przyznaję. Och kurwa. Ta pierwsza noc. Mój kutas nadal robi się twardy, kiedy o tym pomyślę. Świetne cycki, tyłek i długie włosy, moje spojrzenie wylądowało na niej w momencie, gdy weszła do baru. Faktem jest, że nie był to pierwszy raz, kiedy widziałem ją w tym miejscu. Kilka tygodni wcześniej przyszła z kilkoma przyjaciółkami, ale dla reszty facetów tutaj była jak sygnał naprowadzający. Kurwa, po dziś dzień, nie wiem dlaczego wybrała mnie, ale tak było. To brzmi naprawdę głupio, ale jej ciało mnie przywołało. Sposób w jaki się śmiała, w jaki mówiła, odrzucając włosy do Tuły i gestykulując dłońmi. Sposób w jaki pozowała 2 Okeeej… ta książka łatwa nie będzie….

6 uśmiechnięta do zdjęć z innymi laskami przy jej stoliku. Moje spojrzenie podążało za nią, gdziekolwiek się udała. Sposób w jaki się poruszała wypalił się w moim mózgu i wszystko o czy m mogłem myśleć to ona. Przytrzymywać ją. Zaplątać dłonie w jedwabistych pasmach jej długich czarnych włosów. Ssać jej cycki. Zacisnąć dłonie na jej biodrach i pieprzyć ją, mocno. Od tamtej pory czekałem. Czekałem, by była sama. Dzisiejszy dzień zaczął się jak każdy inny. Obudziłem się, poszedłem na plac budowy jeszcze przed wschodem słońca. Pracowałem w dusznym upale, dopóki zimne piwo brzmiało jak niebo. Skończyłem pracę około 7, poszedłem do domu, zrobiłem sobie dobrze, wykąpałem się i skierowałem na miasto w poszukiwaniu kłopotów. Skończyłem w The Blue Marmaid bo, powiedzmy to sobie szczerze, nadal szukałem jej. Jej. Jej. Jej. Wszystko zawsze sprowadzało się do Joan. Dlatego wylądowałem w tym gównie, w którym jestem teraz, bo nie mogłem pozbyć się z głowy tej pieprzonej dziewczyny. W każdym razie, tamtej nocy po prostu piłem sobie piwo, gdy weszła do środka. Nikt nie podążał za nią. Nie spotkała się z nikim. Poszła prosto do baru, sama. Sama. Moja cholernie szczęśliwa noc. Była dokładnie taka, jak ją zapamiętałem. Nawet ładniejsza. Ubrała się tak, by zarzucić przynętę i to mnie wkurzyło. Szukała faceta, chichotała i ssała swoją słomkę od drinka, ale nie patrzyła w moim kierunku. Patrzyła na barmana, jakby chciała podciągnąć dla niego spódniczkę właśnie tutaj i właśnie teraz. Nie odwróciłem od niej wzroku, wściekłość narastała i chciałem, żeby na mnie spojrzała. Jeśli zamierzała zamoczyć jakiegoś fiuta tej nocy, będzie to mój. Czekałem wystarczająco długo do cholery. Zasłużyłem na nią. Okazało się, że zgadzała się ze mną. Tak mi powiedziała dużo później. Szepcząc mi do ucha, że pragnęła tylko mnie, że była moja zawsze i na zawsze. Kurwa, samo myślenie o tych delikatnych słowach, gdy wsuwałem i wysuwałem z niej swojego kutasa, sprawiało, że byłem twardy. Nikt inny nie mógł mieć jej wtedy i nikt inny nie może mieć jej teraz. Nie pozwolę jej mnie zostawić i zabiję każdego skurwiela, który jej dotknie. To jest fakt. Kiedyś nie byłem taki agresywny. Chciałbym zatrzymać te pragnienia, naprawdę. Nie chcę żeby się mnie bała, ale to po prostu mój sposób. Nikt nie wchodzi pomiędzy to co jest moje a mnie. A ona jest moja. Czy się jej to podoba, czy nie. ***** - Daisy? To naprawdę ładne imię – powiedział, jego ton był płaski. Właśnie zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, jak odrażający był. Spojrzenie spoczęło na moich ustach, więc mocno je zacisnęłam. Zaczęłam się pocić i chciałam już tylko się od niego uwolnić, ale on nigdzie się nie wybierał. Puścił moje ramiona, opierając jedną rękę na ścianie

7 nad moją głową, blokując widok mojej twarzy każdemu, kto mógłby tędy przechodzić. Korytarz i tak był kiepsko oświetlony, więc nikt nie zwróciłby na nas zbyt dużej uwagi. Moją jedyną nadzieją było to, że ktoś niedługo będzie chciał skorzystać z damskiej toalety. Mogłabym zasygnalizować, że potrzebuję pomocy. Ale byłam głupia. Nadal miałam nadzieję. Jego druga duża dłoń, zaczęła wędrować od mojego biodra do krągłości lewej piersi. Zadrżałam, kiedy nacisnął kciukiem twardy sutek, nie dlatego, że chciałam. Chciałabym być jak stal naprzeciwko niego, by nie mógł mieć ani jednego fragmentu mnie. Ale moje ciało było słabe. Reagowałam na jego dotyk, bo pod skórą znajdowały się nerwy, nie mózg. Mój mózg był obrzydzony mną samą i nim, ale to nie powstrzymywało tej sytuacji. Gdy wepchnął dłoń pod moją spódniczkę, wyczuł, że jestem mokra. Przesunął majteczki w bok i wsunął we mnie długi palec, wtedy coś we mnie pękło. Zaczęłam walczyć. Pchnęłam jego nieruchomą klatkę piersiową, a gdy to nie pomogło, okładałam go pięściami i walnęłam w twarz. Wiesz co zrobił? Roześmiał się. Powolny, grzeszny śmiech, zanim obniżył swoje usta i pocałował mnie prosto w moje wargi. Krzyczałam, ale dźwięk był stłumiony. Muzyka w barze była zbyt głośna, by ktokolwiek mnie usłyszał. Zostałam napadnięta publicznie, na moim własnym podwórku i nie było żadnego świadka. Wsunął we mnie kolejny palec, pieprząc mnie nimi wystarczająco mocno, żeby bolało. Moje dłonie zamknęły się dookoła jego nadgarstka by go odepchnąć, ale ledwo wysunął się o cal. Wpychał język głęboko w moje usta, tak, że ledwo pamiętałam aby oddychać. Paliła mnie klatka piersiowa. W polu widzenia pojawiły się czarne punkciki. Prawie zemdlałam. Chciałabym. Zamiast tego, obudziłam się, gdy zaciągnął mnie do damskiej toalety i zablokował drzwi. Popchnął mnie w stronę umywalki, a twarda porcelana posiniaczyła tyłu moich ud. Wyciągnęłam do przodu ręce, jakby to miało go zatrzymać. - Nie – powiedziałam, mój głos był słaby. – Nie! – spróbowałam ponownie, histeria sprawiła, że mój głos był piskliwy. Udał, że mnie nie słyszał majstrując przy swoim pasku, jego oczy spoczywały na moich ustach. Czysty strach płynął w moich żyłach. Ponownie, byłam sparaliżowana, wszystkie moje mięśnie były zablokowane. Był taki duży, a ja taka mała. Co niby mogłam zrobić? Mój umysł szukał możliwości. Wbiegnij do kabiny i ją zablokuj. Próbuj go wyminąć. Wal mocno w drzwi i krzycz. Zrób coś ty idiotko! Ale skończył mi się czas. Zanim mogłam cokolwiek zrobić, podniósł spódniczkę nad moje biodra. Próbowałam rzucić się do ucieczki, przemknąć obok niego, ale otoczył ramieniem moją talię i pchnął mnie na

8 umywalkę. Zawadziłam łokciem o ostrą krawędź dozownika na mydło i syknęłam z bólu. Utoczył więcej mojej krwi. To z cholerną pewnością nie będzie ostatni raz. - Chcesz tego – wymamrotał, jedna z jego dłoni zacisnęła się na moim gardle, a drugą uwolnił swojego kutasa z jeansów. – Możesz to przyjąć Daisy. Czarne punkciki ponownie zaczęły tańczyć w polu widzeniu, gdy jego wielka dłoń odcięła mi dopływ tlenu. Z otwartymi ramionami powitałabym utratę przytomności, ale znowu nie miałam tyle szczęścia. Kiedy zobaczył, że moja głowa zaczyna opadać, puścił mnie tak szybko, że świat wywrócił się do góry nogami. Dopływ tlenu do mózgu sprawił, że kręciło mi się w głowie i czułam mdłości. Rozdzielił moje nogi i podszedł do mnie, wielka sprzączka od jego pasa spoczęła na moim udzie. Oczy mi się rozszerzyły, kiedy zobaczyłam twardego kutasa, celującego prosto we mnie. Jak cała reszta tego faceta, był wielki. Zbyt wielki. Znowu, próbowałam się mu jakoś wywinąć, ale z łatwością mnie złapał i umiejscowił dłonie po obu stronach mojej talii. Podniósł mnie tak, jakbym nic nie ważyła i umiejscowił mój tyłek na skraju umywalki. Starałam się kopać nogami, ale jedyne co zrobiłam w ten sposób, to podwinęłam jeszcze bardziej spódniczkę. Moje różowe majteczki w kropki wydawały się tak nie na miejscu, kiedy przesuwał po nich zaczerwienioną koroną swojego penisa. Były takie młodzieńcze, niewinne i żartobliwe, podczas gdy jego kutas był ordynarny i szorstki. Wtedy zerwał je ze mnie i wepchnął sobie do tylnej kieszeni. - Możesz to przyjąć Daisy – powtórzył, ocierając się o mnie swoim kutasem. Mogłam tylko patrzeć w przerażeniu, jak we mnie wjeżdża. Zastanawiając się nad tym teraz myślę, że może moje ciało wcale mnie nie zdradziło. Może starało się mi pomóc, zminimalizować szkody? W innym wypadku zostałabym zgwałcona i nic nie mogłabym z tym zrobić. Pchnęłam jego ramiona i uniosłam kolana, próbując ucisnąć nimi jego brzuch i go zepchnąć. Próbując zrobić cokolwiek. Ale on ponownie rozszerzył moje nogi i wykonując pchnięcie biodrami, wsunął we mnie kolejnych kilka cali. Moja głowa opadła do tyłu na lustro, otworzyłam usta na uczucie jego penisa, na to pogwałcenie. Ochrypły jęk opuścił moje usta, gdy pchnął ponownie, zanurzając się głębiej. Jak głęboko może on jeszcze wejść? Pamiętam, że się nad tym zastanawiałam. Jak naiwna byłam. Jak niewinna. Kiedy jedna z jego dłoni chwyciła moje biodro, a druga zacisnęła się tak mocno na warkoczu, że moja głowa uderzyła o lustro, przekonałam się, jak głęboko może się we mnie znaleźć. Tak głęboko, iż myślałam, że przebije mnie na wylot. I nie zwolnił. Zanurzał się we mnie znów i znów, a ja haustami łapałam powietrze. Kiedy gwałtownie zakręcił biodrami i wsunął całe swoje 9 cali3 we mnie po same jądra, straciłam to. Chrapliwy, gardłowy krzyk uciekł z moich ust, gdy ostre dźgnięcie bólu-przyjemności wystrzeliło w górę mojego kręgosłupa. Zasłonił mi usta dłonią, drugą jeszcze mocniej ciągnąc za warkocz. 3 Ok. 22,86 cm.

9 - Shhh kochanie – wymamrotał, jego usta były tuż przy moim uchu. – Kochasz to, prawda? Poczułam, że moje oczy przewracają się na tył głowy. Skóra na głowie pulsowała, moje ciało ulegało napaści, a jego dłoń na mych ustach utrudniała oddychanie. Słyszałam swoje przytłumione kwilenie, głośne w moich uszach, kiedy mnie pieprzył. Nie miałam pojęcia jak długo wjeżdżał we mnie swoim kutasem. Naprawdę nie miałam. To mogły być 2 minuty, mogło być 10 minut. Dla mnie była to cholerna wieczność. Moje nogi zwisały bezwładnie z krawędzi umywalki, poruszając się z każdym pchnięciem. Paznokcie nadal miałam wbite w jego ramiona, ale cała walka zniknęła. Drań wygrał i nie będzie to ostatni raz. Opuścił dłoń z moich ust i ponownie mnie pocałował. Chciałam odwrócić głowę, ale chwycił mój podbródek w stalowym uścisku i zmusił mnie. Wśliznął się językiem między moje wargi, ssąc lekko, prawie miłośnie. Prawie. Wtedy ugryzł mocno, upuszczając krew. Szarpnęłam się naprzeciwko niego, moja cipka zaczęła się zaciskać dookoła jego kutasa. Warknął. Dosłownie – warknął. - Kurwa! – syknął, uderzając biodrami w moje. Ból go nakręcał. Jasne i proste. Z czasem się tego dobrze nauczę. Chciał mojego bólu, chciał mojej krwi, chciał mojej walki. Liżąc moją krwawiącą wargę, przyspieszył pchnięcia. Puścił moje włosy i owinął ramię dookoła talii, przyciągając mnie bliżej. Skóra na mojej głowie mrowiła, gdy wracało mi czucie, ale ledwo mogłabym to nazwać ulgą. Budowała się we mnie panika. Przenikał mnie nowy strach. Zdałam sobie sprawę, że miał zamiar dojść. Zamierzał wystrzelić tę obrzydliwą spermę wewnątrz mnie. Znowu, byłam tak cholernie naiwna, że to aż śmieszne. Wysunął się ze mnie z jękiem, chwycił moją dłoń i docisnął ją do korony swojego kutasa. Był ciepły i mokry od moich soków, a ja chciałam po prostu znowu krzyczeć. Cipka pulsowała i mrowiła, ale to był koniec. Albo tak myślałam. Poruszył biodrami i wystrzelił gorące nasienie na moją rękę. Prawie zwymiotowałam. Ale on dopiero zaczynał. - Połknij ją – zażądał, biorąc mój nadgarstek i siłą podsuwając w kierunku twarzy. – Do ostatniej kropelki. Przełknęłam ciężko, potrząsając głową. Jego sperma była biała i gęsta na moich palcach, spływała w dół po mej dłoni. Ani trochę apetyczna. To nie zawsze będzie problemem. W końcu stałam się zawodowcem w szybkim pochłanianiu nasienia. To zabrzmi dziwnie, ale nawet zaczęłam lubić ten smak. Ale tej pierwszej nocy byłam przerażona. - Nie – wysyczałam, część mojej waleczności wróciła. Próbowałam uwolnić rękę z jego żelaznego uścisku, wytrzeć ją o przód jego koszuli. Ale był szybszy ode mnie i silniejszy. Przystawił mi dłoń do ust, jego sperma była na moich wargach zanim zorientowałam się co się dzieje. Wtedy wepchnął dwa palce w moją obolałą cipkę. Odwróciłam głowę w prawo, ale sprawiło to tylko tyle, że rozsmarowałam spermę po policzku.

10 - Liż i połykaj Daisy – powiedział. – Połykaj, podczas gdy ja sprawię, że dojdziesz. Więc dokładnie to zrobiłam. Jaki inny wybór miałam? Jego nasienie było słone i gęste, ale zamknęłam oczy i zmusiłam się do połykania. To wtedy był jedyny moment, kiedy pojawiły się łzy, płynęły w dół po moich policzkach na to całkowite upokorzenie. Ponownie zachichotał widząc, że się poddałam, jego palce zawzięcie pompowały w moim spustoszonym ciele. Mimo to nie sprawił, że doszłam. Nie dałam mu tego jednego zwycięstwa, dopiero długo później.

11 RozdziaRozdziaRozdziaRozdział 2ł 2ł 2ł 2 Po tym jak zapiął jeansy i umył ręce, wziął mokry papierowy ręcznik i chwycił mój podbródek. Nie walczyłam z nim, pozwoliłam mu wytrzeć sobie twarz. Wrzucił zużyty ręcznik do muszli klozetowej i spuścił wodę. Ponownie podszedł do mnie a ja stężałam, całe moje ciało było w stanie gotowości. Tak bardzo się bałam, że znowu mnie dotknie, iż nawet nie mogłam się ruszyć. Strach tętnił pod moją skórą. Przesunął palcem po moim policzku i wtedy, bez słowa, wyszedł z łazienki. Miałam spuszczoną w dół głowę, więc nie wiedziałam jak na mnie spojrzał zanim zniknął. Nie wiem czy się uśmiechał. Nie wiem czy był z siebie dumny. Nie wiem czy miał wyrzuty sumienia. W tamtym momencie, nie obchodziło mnie to. Na drżących nogach, zmusiłam się do wejścia do kabiny i wytarłam całą wilgoć z pomiędzy ud, używając kilometrów papieru toaletowego. Chciałam się tylko wyczyścić. Nie myślałam nawet o DNA czy innych dowodach. Byłam przekonana, że nikt nie musi wiedzieć o tym, co mi się przydarzyło. Teraz, kiedy go nie było, praktycznie z łatwością mogłam udawać, iż to nigdy nie miało miejsca. To wszystko to tylko zły sen. Poza moimi brakującymi majteczkami. Siniakami. Śladami po ugryzieniach. Trudno było to wyjaśnić. Spędziłam dużo czasu zamknięta w kabinie w łazience. Chichocząc, podchmielone kobiety wchodziły i wychodziły z pomieszczenia, załatwiając swoje sprawy, kompletnie nieświadomie tego, że przechodziły przez miejsce przestępstwa. Ponownie nie wiedziałam ile czasu minęło. Byłam przerażona, przyznaję. Przerażona, że on nadal jest w barze. Przerażona, że po mnie wróci. W końcu zmusiłam się by wstać i wyjść z bezpiecznej kabiny. Bez patrzenia w lustro, wygładziłam ubrania i włosy na tyle, na ile byłam w stanie. Zarzuciłam warkocz na ramię, by ukryć ślady jakie jego zęby pozostawiły na moim ciele. Opuściłam głowę by ukryć zranioną wargę. Wyszłam z łazienki i powoli szłam w stronę głównego pomieszczenia. Byłam tak wystraszona, że moje kolana praktycznie o siebie uderzały. W barze wszystko nadal było w porządku. Ze starej szafy grającej leciał kawałek „Welcome to the Jungle”. Nikt zdawał się mnie nie zauważyć. Nie spojrzałam w górę, po prostu kierowałam się do drzwi, jakby nic złego się nie stało. Otworzyłam je jednym pchnięciem i uderzyło mnie gorące nocne powietrze. W tamtym momencie czułam, że nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa, oddychając świeżym teksańskim powietrzem. Mogłam poczuć zapach siana z pobliskich pól. Mogłam poczuć smażonego kurczaka z restauracji, znajdującej się po drugiej strony ulicy. Cholera, mogłam poczuć w powietrzu krowie siki, ale miałam to gdzieś. Znajome zapachy przypominały mi, że ciągle byłam żywa. Przeszłam przez coś okropnego, ale nadal żyłam. Jestem taką silną dziewczyną, prawda? Też tak myślałam. Jestem ocalała, zwykłam sobie mówić. Ale co się dzieje, kiedy nie pozostaje już nic by przetrwać? Właśnie wtedy robi się

12 naprawdę niemiło. Pełne przemocy i mściwe myśli zajmują miejsce w twoim mózgu, które kiedyś było zarezerwowane dla zabawy, śmiechu i miłości. Ale po raz kolejny wyprzedzam w wypowiedzi samą siebie. Tamtej nocy nie jechałam samochodem, bo mieszkałam kilka bloków dalej od baru. Wytoczyłam się więc przez wjazd na parking, totalnie zapominając, że zostawiłam torebkę – z kluczami do domu, portfelem, telefonem komórkowym, całym moim życiem – za barem w Blue Mermaid, gdzie miałam zamiar już nigdy więcej się nie pojawiać. Ten wydawałoby się błąd, okazał się mimo wszystko szczęśliwym w mojej historii. Dziękujmy niebiosom za małe przysługi. Właściwie to nie zwracałam zbyt wielkiej uwagi na to, co robiłam. Oplotłam się ramionami, a kiedy szłam, moja głowa była opuszczona. Kroki stawiałam z trudem, bardziej na pamięć niż patrząc, gdzie tak naprawdę idę. Mój umysł był za bardzo zamglony. Moje ciało było zbyt odrętwiałe. Byłam w szoku. Zorientowałam się, że za mną znajduje się jakiś pojazd, więc zeszłam z drogi by go przepuścić. Znajdowałam się na poboczu drogi, bez chodnika. To był Teksas, kraina Fordów F1501, gdzie wybranie się pieszo w jakieś miejsce powodowało, że rzucano ci krzywe spojrzenia, nie było w tym nic nadzwyczajnego. Jednak znajdowały się tam domy, zaraz przy drodze, w których paliło się jeszcze światło. Na pewno nie opuszczone. Po tym wszystkim co przeszłam tej nocy, nadal nie mogłam wyczuć niebezpieczeństwa w jakim się znajdowałam. Pojazd mnie nie minął. Zwolnił za mną, a przednie światła tworzyły białe trójkąty na mojej ścieżce. Odwróciłam głowę i skuliłam się jakby na zewnątrz było zbyt zimno. Zorientowałam się, że była to ciężarówka, najprawdopodobniej wszechobecny Ford, więc machnęłam ręką, dając znak by przejechał. Samochód jednak nadal mnie nie wymijał. Stał bezczynnie, jakby kierowca próbował podjąć jakąś decyzję. Dreszcz przebiegł mi po plecach, kiedy ciężarówka zaparkowała. Nie, niemożliwe, pomyślałam. Lecz miałam złe przeczucia, których nie mogłam się pozbyć. Mówiłam sobie, że jestem głupia. Pan Ceglana Ściana dawno sobie poszedł, prawda? Ale gdy drzwi samochodu otworzyły się i para glanów uderzyła w asfalt, nie wahałam się ani chwili. Odwróciłam się i zaczęłam biec w ciemną noc, tak szybko, jak tylko moje szczęśliwe kowbojki mogły. ****** Przysięgam, że to miała być tylko jednonocna przygoda. Nie miałem zamiaru ponownie jej szukać. Jej cipka była tak mokra i ciasna, a jej słodkie jęki i łkania nadal brzmiały w moich uszach, ale skończyłem z nią. Jeden raz wystarczył, przynajmniej tak sobie wmawiałem, kiedy zostawiłem ją w łazience w The Mermaid. 1 Wspomniany samochód: https://media.ford.com/content/fordmedia/fna/us/en/news/2014/01/13/all-new- ford-f-150-redefines-full-size-trucks.img.png/1389595953252.jpg

13 Wiem, że Joan nigdy mi nie uwierzy, ale tamtej nocy nie śledziłem jej. Siedziałem w ciężarówce, zajmując się własnymi sprawami, mój kutas pulsował, przeżywając na nowo uczucie, kiedy jej ciało dotykało mojego. Pasowała do mnie tak dobrze. Unosiłem się na napływającym orgazmie. Rozkoszowałem się nim. Nie było wiele rzeczy w moim życiu, które przynosiłyby mi czystą radość. Ładna dziewczyna nadziana na mojego kutasa? To właśnie nazywałem czystą radością. Uwielbiałem tą walkę, którą miała w sobie, ten charakter. Kiedy oblizałem usta, nadal mogłem poczuć jej krew na swoim języku. Jestem chorym pojebem, ale nie ekstremalnym przestępcą. Przynajmniej nie byłem nim wtedy. Porwanie to poważne przestępstwo i cała puszka paskudnych robali, której nigdy nie miałem zamiaru otwierać. Każdy przestępca zna swoje granice. Ja, lubię nieco ostry seks. Ale nie bawię się nożami, bronią czy w przetrzymywanie kogokolwiek. Wiedziałem, że to całe gówno z przemocą jest jak strome zbocze, może wyłączyć się z życia na bardzo długi czas. Więc, gdy zapaliłem ciężarówkę i skierowałem się w stronę wyjazdu z parkingu, byłem zaskoczony jak cholera, widząc ją na drodze. Przyznaję, moja ciekawość została wzbudzona. Musiała mieszkać blisko The Mermaid skoro szła na piechotę. A może wypieprzyłem ją tak dobrze, że zamroczyło jej umysł i zapomniała o zaparkowanym samochodzie?2 Zorientowałem się, iż jadę za nią, utrzymując odpowiedni dystans, reflektory samochodu ledwo jej dotykały. Odwróciła swoją słodką buzię w moją stronę i światło padło na jej policzki. Serce podskoczyło mi w piersi. Nagle stanąłem przed wyborem: wszystko albo nic. Mogłem przejechać szybko obok i skierować się do domu, tak jak planowałem, albo… pojawiło się właśnie to Albo. Albo mogłem ją złapać, wrzucić do ciężarówki, zabrać ze sobą do domu i pieprzyć dopóki nie będę miał jej dość. Myślałem, że z nią skończyłem, ale patrząc na nią, taką bezbronną i samotną, zdałem sobie sprawę, iż dopiero zacząłem. Możliwości były nieskończone. Wysiadłem z samochodu, zanim w ogóle zorientowałem się, co robię. Odwróciła się i zaczęła uciekać w ciemność, przyznam, że nie wahałem się ani chwili. Pobiegłem za nią co sił w nogach. Objąłem ją ręką w talii i powaliłem na ziemię. Krzyknęła, dźwięk odbił się echem przez ulicę i rezonował w moich kościach. Nadal uwielbiam słuchać jej krzyku. Po prostu jest coś w sposobie, w jaki jej usta się otwierają, a oczy mają ten dziki wyraz. Jest taka piękna, gdy jest przerażona. Myślę, że wtedy przejąłem od niej zbyt wiele cech. Dziewczyna miała ogromne skłonności sadystyczne, przypuszczam, iż to moja wina. 2 Nie ma to jak faceci i ich pewność siebie…

14 W każdym razie, kiedy pobiegliśmy w ciemną noc, usiadłem na niej okrakiem na zroszonej trawie. Wiedziałem, że jeśli zacznie krzyczeć, to nie przestanie. Ta kobieta była wojownikiem. Odchyliłem się więc do tyłu i walnąłem ją w bok głowy. Brzmi okrutnie jak cholera, ale nie włożyłem w to dużo siły.3 Nie chciałem jej za bardzo zranić. Chciałem tylko by wiedziała, kto tu rządzi. Opadła na trawę, ale nie straciła przytomności. Sama natomiast wystosowała dość celne uderzenie, waląc kolanem w moje udo i mijając jądra dosłownie o centymetry. Mimo to i tak bolało jak cholera, więc spoliczkowałem ją, mocno, w ramach kary. Usłyszałem jej sapnięcie z bólu i poczułem dreszcz pożądania na kręgosłupie. Gdybym mógł słyszeć ten dźwięk przez resztę mojego życia, mógłbym umrzeć jako szczęśliwy facet. Wtedy wiedziałem, że podejmuję właściwą decyzję. Dziewczyna, która nazywała siebie Daisy, była wszystkim o czym mógłbym kiedykolwiek marzyć. Dlaczego więc miałbym ją mieć tylko raz? Dlaczego nie miałbym robić tego tyle razy, ile zechcę? Obok przejechał samochód, więc położyłem się na niej płasko. Wierciła się, uderzając we mnie biodrami, ale leżało na niej 80kg żywej wagi. Nie martwiłem się, że się uwolni. Złapałem za jej ramiona i podciągnąłem je za jej głowę. Kuszącą opcją było rozłożenie jej nóg i wypieprzenie jej na środku czyjegoś trawnika, na widoku, ale nie zrobiłem tego. Wolałem poczekać. Samochód kontynuował przejażdżkę, nie znajdując nic dziwnego w tym, że moja ciężarówka stała zaparkowana na poboczu. Wypuszczając głośne westchnienie ulgi, wiedziałem, iż nie mamy za wiele czasu. Musiałem zabrać ją do samochodu, zanim ktoś zrobi się wścibski. Chwyciłem mocno jej włosy, drugą ręką talię i szarpnięciem podniosłem ją na nogi. Ponownie krzyknęła, a ja skląłem się za moją głupotę zlekceważenia jej seksownych głośnych ust. Te usta później będą miały co robić, ale na razie chciałem, żeby się kurwa zamknęła. Mocniej pociągnąłem ją za włosy i przysunąłem usta do jej ucha. - Krzycz, a przysięgam na Boga, że cię zabiję – powiedziałem, wystarczająco groźnie, by uwierzyła, że mówię poważnie. Jej ciało zrobiło się przy mnie wiotkie, ale nie chciałem podejmować ryzyka. Pamiętałem o jej gorących małych majteczkach, wetkniętych w tylną kieszeń spodni. W przebłysku geniuszu wyjąłem je i zakneblowałem jej nimi usta. Ugryzła mnie w palec przy okazji, ale w zamian otrzymała kolejny policzek. Jej buntowniczość mnie nie odrzucała. W tamtym momencie nic i nikt by mnie od niej nie odciągnął. Czasami mogę być naprawdę uparty. To moja nieodwracalna wada. ****** Drań zaciągnął mnie do ciężarówki i nic nie mogłam z tym zrobić. Próbowałam zdjąć but z lewej nogi i zostawić go za sobą, ale moje ulubione niebieskie botki nie chciały współpracować. Myśl, że zniknę bez śladu była przerażająca. Wyglądało na to, że będę jedną 3 Serio?! Jezuu… koleś…

15 z tych dziewczyn z wiadomości, a moi rodzice będą udzielać wywiadu w newsach o 11, zalewając się łzami i prosząc o mój bezpieczny powrót do domu. Moja matka będzie się wypłakiwać na ramieniu ojca, pytając samej siebie dlaczego jej jedyna córka musiała być taką buntowniczką. - Dlaczego musiała jechać do Austin? Powinna zostać bliżej domu, gdzie byłaby bezpieczna! – mogłam usłyszeć głos matki w swojej głowie. Zamiast być denerwujący, był rozdzierający. Zdałam sobie sprawę, że mimo wszystko miała rację. W tamtym momencie złożyłam sobie cichą obietnicę – jeżeli przetrwam cokolwiek ma mi się przydarzyć, przeprowadzę się z powrotem na przedmieścia Dallas. Bez zastanowienia. Koniec z buntowaniem się. Będę doskonałą córeczką swojej matki, taką, jakiej zawsze chciała. Nadal kopałam z całych sił, ale nie było na niego żadnego sposobu. Otworzył drzwi po stronie pasażera i wciągnął mnie do środka, moje kolana uderzały w deskę rozdzielczą. To rzeczywiście był ford, przeklęłam w duchu. Dlaczego nie mógł jeździć Toyotą? Taki samochód byłby łatwiejszy do zidentyfikowania przez policję w kraju kowbojów. Zamiast zatrzasnąć drzwi, wepchnął się za mnie. Wyplułam naprędce zrobiony knebel i podczołgałam się do głównej konsoli, próbując sięgnąć kluczyków. Nie wiem jaki był mój plan, ale myślałam, że jeśli zdobędę kluczyki to może zdołam go powstrzymać przed porwaniem mnie. Zobaczyłam gwiazdy pod powiekami, kiedy ponownie mnie uderzył, tym razem w tył głowy. Miałam być posiniaczona od stóp do głów zanim ze mną skończy, tak myślałam poprzez pulsujący ból głowy. Osunęłam się do przodu, obraz zamazywał mi się przed oczami. Jego palce wbiły mi się w uda, gdy podciągnął mnie na swoje kolana. Mogłam poczuć jego bijące serce na swoich plecach i erekcję naciskającą na tyłek. - Będziesz dobrą dziewczynką Daisy – warknął mi do ucha, podczas gdy jego dłoń wędrowała w górę mojego ciała. Możecie zapytać dlaczego do cholery powiedziałam mu, że mam na imię Daisy? Tak nazywał się mój ulubiony koń z dzieciństwa, klacz rasy palomino4. Kochałam tego konia. Z jakiegoś powodu jej imię było pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy. Przynajmniej nie byłam na tyle głupia, by zdradzić mu moje prawdziwe imię. Uszczypnął moje sutki, a ja zacisnęłam dłonie w pięści, tak bardzo pragnąc móc go skrzywdzić. W tamtym momencie przysięgłam sobie, że do czasu, gdy moja gehenna się skończy, wezmę od niego tak dużo, jak on ode mnie. Jeśli miałam umrzeć, chciałam pociągnąć go do piekła ze sobą. Do dzisiejszego dnia, nadal pracuję nad tym, by dotrzymać tej obietnicy. 4 Wygląda on tak: http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/f/2012/244/9/e/palomino_saddlebred_by_jodiewphotography- d5d8phj.jpg

16 RozdziaRozdziaRozdziaRozdział 3ł 3ł 3ł 3 Jechaliśmy przez chwilę, myślę, że przez jakieś pół godziny. Przez cały czas trzymał moją głowę na swoich kolanach, trzymając mi dłoń na policzku tak, że środkowy palec znajdował się zaraz nad okiem. Śpiewał razem z radiem niskim i delikatnym głosem. O dziwo nie zmusił mnie, żebym mu obciągnęła. Wspominając to teraz, zastanawiam się dlaczego. Litował się nade mną? Prawdopodobnie martwił się, że odgryzę mu kutasa, a on straci panowanie nad samochodem i uderzy w drzewo. Na jego miejscu też bym tak myślała. W końcu wjechaliśmy do garażu i zaparkował samochód. Wierciłam się przy nim wyczuwając, że zbliża się moja ostatnia szansa na ucieczkę. Gdybym tylko mogła wydostać się z ciężarówki, to prześliznęłabym się pod drzwiami od garażu i uciekłabym. Wydawał się wyczuwać moje myśli i mocniej przycisnął dłonią moją twarz. Sapnęłam z bólu, otwierając usta by nieco zwolnić nacisk na szczękę. Usłyszałam odgłos podnośnika do drzwi, które zaczęły powoli opadać, a cała moja nadzieja – puf! – zniknęła. Puścił mnie i szybko się podniosłam. Rozejrzałam się dookoła, starając się rozpoznać gdzie jestem. Przestrzeń dookoła nas była spowita ciemnością, ale na pierwszy rzut oka wyglądała na zwykły garaż. Na tylnej ścianie wisiały narzędzia ogrodowe, błyszcząc delikatnie w świetle jarzeniówek. Malutki przebłysk nadziei powrócił. Każda rzecz, która potencjalnie mogłaby być bronią, była moim przyjacielem. Wyłączył zapłon i jarzeniówki zgasły, pozostawiając nas w ciemnościach. - Daisy – powiedział. Nie odpowiedziałam. Jego dłoń odnalazła moje udo. – Zamierzam cię skrzywdzić kochanie. Te słowa posłałby zimne ukłucie strachu prosto w moje wnętrzności. Cholera, samo wspomnienie sposobu, w jaki to powiedział nawet teraz sprawia, że drżę. Jedyne co mogłam zrobić to wziąć głęboki wdech i zmusić mózg by się nie wyłączył. Cokolwiek chciał mi zrobić, musiałam mieć wyostrzony umysł. W innym wypadku jak miałabym być zdolna by ocalić siebie, kiedy nadarzyłaby się okazja? Nie miałam zamiaru być głupia, nawet pomimo strachu. Chciałam dać z siebie wszystko by przetrwać. Otworzył drzwi samochodu, trzask zamka zabrzmiał jak wyzwanie. Ten chory pojeb pewnie chciał, bym zaczęła uciekać, więc mógłby mnie złapać. Nie poruszyłam się, siedziałam nieruchomo jak statua. Nie miałam zamiaru dać mu tej satysfakcji. Zdusił śmiech, otworzył drzwi po swojej stronie i wyśliznął się na zewnątrz. Stanął po mojej stronie, czekając. Jeśli o mnie chodziło to mógł czekać całą pierdoloną noc. Brak cierpliwości wygrał. Po chwili ciszy nachylił się do wnętrza samochodu i otoczył ramieniem moje uda. Wyciągnął mnie z samochodu i przeciągnął po dwóch drewnianych schodkach prowadzących do domu, jakbym nic nie ważyła. Rzucił mnie na podłogę pokrytą

17 linoleum, mocno, zatrzasnął drzwi i zamknął na klucz. Podciągnęłam się na ręce i kolana i rozejrzałam dookoła. Byliśmy w kuchni, która nie była przemeblowywana od lat 70’. Urządzenia miały kolor awokado. Linoleum, na którym leżałam było żółte i łuszczyło się. Usłyszałam odgłos odpinania paska od spodni i próbowałam dźwignąć się na nogi. Był jednak szybszy, jego but wylądował na moim tyłku, upadłam twarzą na podłogę. Zanim zdołałam złapać oddech, klęczał już za mną, zdzierając mi spódnicę z bioder. Obracałam się raz w jedną raz w drugą stronę próbując go strącić, mimo iż wiedziałam, że to nie ma sensu. Byłam w niekorzystnej sytuacji. Kiedy spódnica została ze mnie zdarta, w ślad za nią podążyła koszulka, biustonosz i na końcu moje szczęśliwe botki. Rzucił je w ciemność innego pokoju, a ja mimo wszystko nadal próbowałam. Próbowałam czołgać się po brudnej podłodze i uciec. Na moment mnie puścił, by zdjąć koszulę, z której skręcił coś na kształt liny. Otoczył nią moją szyję i szarpnął w swoją stronę. Moja skóra dotknęła jego nagiej skóry pierwszy raz. Syknęłam zrażona jakby mnie parzyła. Nie chciałam by jakakolwiek część jego ciała dotykała mojego ciała. Niestety, moje życzenie się nie spełniło. Uniósł mnie na kolana, jego erekcja dociskała się do mojego tyłka, a klatka piersiowa do pleców. Zacisnął linę z koszuli na mojej szyi, dusząc mnie. Uniosłam dłonie, wbijałam paznokcie w jego przedramiona, szyję, w cokolwiek czego mogłam dosięgnąć. - Walcz ze mną kochanie – warknął mi do ucha. Próbowałam wbić łokieć w jego twardy brzuch. Niestety ruchy spowodowały, że jeszcze bardziej zaczęłam się dusić. Wydałam z siebie brzydki, charczący dźwięk, a on nagle puścił moją szyję. Chwytałam haustami powietrze , kaszląc, opadając na ręce i kolana. - Ty skurwysyński… szalony… pojebie! – zdołałam wydusić z siebie, kiedy się zaśmiał. Usiadł na tyłku pozbywając się butów, jeansów i bokserek, podczas gdy ja czołgałam się w stronę lodówki. Potrzebowałam zwiększyć między nami przestrzeń. Wiedziałam, że to nie wystarczy. Nigdy nie wystarczy. Jednak nie mogłam tam po prostu leżeć i czekać, aż zrobi cokolwiek miał zamiar zrobić. Gdy był całkowicie nagi złapał mnie za kostkę i pociągnął w swoją stronę, skórę miałam całą poranioną, bo przeciągnął mnie po popękanej winylowej podłodze. Zajęczałam z bólu, kiedy przewrócił mnie na plecy. - Jesteś tak cholernie seksowna – wyszeptał, rozchylając moje nogi i umiejscawiając się między nimi. Opuścił głowę na moją klatkę piersiową i zassał do swych okrutnych ust prawy sutek. Wygięłam plecy w łuk w bólu/przyjemności, która ponownie przeniknęła moje ciało. Ssał mocno i przygotowałam się na jego zęby. Mimo wszystko uczucie bólu nadal mnie zaskoczyło, gdy ugryzł mocno wrażliwy pączek. Krzyknęłam, machałam nogami i zapierałam pięty o podłogę. Zlizał krew, która pozostawiła ciemną ścieżkę na mojej piersi, gdy ruszył na poszukiwanie drugiego sutka. Jego ciemne włosy były obcięte bardzo krótko,

18 zaraz przy skórze, więc nie mogłam ich chwycić i wyrwać. Zamiast tego, zacisnęłam zęby i zaczęłam uderzać dłońmi w jego czoło. Chciał bym walczyła, a ja go nie zawiodłam. Zanim zdołał przytrzymać mi ręce za głową, jego nos już krwawił. Mój również, by być sprawiedliwym. Jego uderzenia były bolesne, ale zaczęłam się przyzwyczajać do tego bólu. Po chwili miałam nadzieję, że się uodporniłam. Jego twardy kutas zaczął się we mnie wciskać, ale nie byłam wilgotna, przynajmniej nie tak, jak byłam w The Mermaid. Moje ciało było zbyt zajęte walką. Gdy wszedł we mnie czułam się tak, jakby ktoś dźgnął mnie nożem między udami. Odrzuciłam głowę do tyłu, obraz przed oczami zamazywał się i znów wracał do normalności. Zadrżał, jego duża klatka piersiowa docisnęła się do mojej. Byłam zbyt rozproszona przez ból, więc udało mu się przyszpilić mi ręce do podłogi. Leżeliśmy tam przez dobrą chwilę bez ruchu, podczas gdy on rozkoszował się uczuciem mojego ciała. Mojego biednego, wykorzystanego ciała. Ja również zadrżałam. Odwróciłam głowę i moje spojrzenie napotkało oczy kota patrzące na mnie w ciemności. Ten szalony sykinsyn miał kota. Jak idiotyczne to było? Roześmiałabym się, gdybym nie odczuwała tak dużego bólu. Ponownie zassał w usta mój pogryziony sutek, a ja zacisnęłam zęby na to ostre uczucie. Krążył językiem dookoła koniuszka i usłyszałam jak z mych opuchniętych ust wydostaje się urywany płacz. Zatoczył kółko biodrami, wpychając we mnie kilka kolejnych bolesnych cali. Na szczęście moje ciało zaczęło odpowiadać. Nie wiem czy zdołałabym wytrzymać ten taran, jakim był jego kutas. Jednak on nie był cierpliwy. Napluł na dłoń i wtarł ślinę w cipkę, próbując ją zwilżyć. Z głośnym dźwiękiem z głębi gardła, zaczął poruszać biodrami, pieprząc mnie na poważnie. Otworzyłam usta by krzyknąć, ale tym razem nie mogłam. Moje gardło jakby się zamknęło. Zamiast tego krzyczało całe moje ciało. Głowa pulsowała, głośniej i głośniej, wypychając wszystkie myśli. Powiedzieć, że to bolało byłoby nieporozumieniem. Dosłownie piłował mnie swoim gigantycznym kutasem mocniej i mocniej. W tamtym momencie byłam skłonna obciągać mu przez całą noc, jeśli oznaczałoby to koniec bólu. - Krzycz Daisy. Pozwól mi to usłyszeć – warknął w moją klatkę piersiową, wyginając plecy i nadal pompując we mnie. Potrząsnęłam głową, mimo wszystko nadal się buntując. – Pozwól mi kurwa usłyszeć jak krzyczysz! – wychrypiał. Pozostałam cicho, dźwięki uderzania o siebie naszych ciał były nienaturalnie głośne w moich uszach. Uniósł się i rozciągnął moje ramiona na podłodze. Mięśnie na jego barkach poruszały się przy każdym ruchu. Facet był zbudowany jak grecki bóg. Twarde mięśnie od stóp do głów. Uświadamiając to sobie, przeraziłam się. Jego twarz skryła się w cieniu, ale czułam promieniującą od niego wściekłość. Chciał żebym krzyczała. Chciał usłyszeć mój ból.

19 Zamierzał zmusić mnie do krzyku. Moje ramiona zaczęły mrowić. W barkach czułam ukłucia bólu. Palce zaczęły mi cierpnąć. Zacisnęłam kolana na jego talii i zaczęłam z nim walczyć. Zaczął zataczać biodrami powolne koła i nic nie mogłam na to poradzić – z moich ust uciekł jęk. Drżenie przeniknęło moje ciało. Byłam rozciągnięta do limitu, na wszystkie sposoby. Nie miałam wątpliwości, że zaraz się złamię, jak szklanka rozbijająca się na podłodze na milion kawałków. - Proszę – wyszeptałam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Wątpiłam, że się nade mną zlituje, ale musiałam spróbować. Uniósł głowę i mogłam usłyszeć jego przyspieszony oddech. - Proszę, co? – zapytał. - Wypuść mnie. – To była głupia rzecz do powiedzenia. Nie było mowy, by ten szalony facet mnie wypuścił, po tych wszystkich trudnościach jakie miał by mnie uprowadzić. Nie poruszył się przez chwilę, jakby rozważał tą prośbę. Wtedy, zaskakując mnie, westchnął ochryple i puścił moje ręce. Natychmiast przycisnęłam je do klatki piersiowej, zakrywając cycki, które były mokre od naszego potu. Bez ostrzeżenia uderzył mnie w twarz, wystarczająco mocno by głowa odskoczyła mi w bok. – Teraz mnie posłuchaj – powiedział zwyczajnie, liżąc mój piekący policzek. – Jesteś moja Daisy. Moja by zrobić z tobą to, co zechcę. – Zaparł się kolanami o podłogę i uderzył we mnie biodrami. Raz. Potem drugi. – Ta cipka jest moja – powiedział, podkreślając każde słowo pchnięciem swojego kutasa, każde mocniejsze niż poprzednie. Zatoczył koło biodrami, a ja zagryzłam zęby by nie krzyczeć. Uśmiechnął się okrutnie, jakby myślał, że gramy w jakąś grę. Otoczył ramieniem moją nogę i uniósł ją w górę. Zaczął walić we mnie, niszcząc mnie każdym pchnięciem. Czułam, że ciało mi drży i odwróciłam głowę w bok, próbując zachować przytomność umysłu. Było ciężko. Wtem zamarł, odrzucił głowę do tyłu, mięśnie na klatce piersiowej napięły się. Poczułam jak spuszcza się we mnie, gdy doszedł, gorąco i podstępnie. Próbowałam jak tylko mogłam, tym razem nie zdołałam się powstrzymać – krzyknęłam. ***** Moja sperma rozmazała się na jej udach, ale nie przestałem. Nie mogłem przestać. Mój umysł był skupiony tylko i wyłącznie na pieprzeniu. Miałem zamiar wypełnić ją swoim nasieniem. Chciałem czuć je w niej dookoła swojego kutasa, patrzeć jak z niej wypływa i rozlewa się na podłodze. A potem, gdy tylko będę w stanie, chciałem pieprzyć ją ponownie. Jej oczy były szkliste, a opuchnięte usta rozchylone, kiedy jęczała. Ciemne włosy rozsypane na podłodze dookoła jej głowy jak aureola. Jej twarz była wykrzywiona, jakby w grymasie bólu, ale już nie walczyła. Była silna, lecz wiedziała, że ja jestem silniejszy. Zdawałem sobie sprawę z tego, iż jest w stanie przyjąć mnie całego, tylko to miało znaczenie. Włożyłem kciuk między jej zęby, otwierając szeroko usta. Potem pocałowałem ją, ssąc język i kosztując jej ostrego smaku.

20 Nigdy w życiu nie byłem taki podniecony. Słysząc ją jak prosi, delikatnym i wystraszonym głosem, to sprawiło, że zmieniło się coś głęboko wewnątrz mnie. Jakby włączył się jakiś przełącznik. Byłem jak dzieciak z nową błyszczącą zabawką. Wtedy była moja i teraz też jest moja. Ona zawsze będzie moja.

21 ROZDZIAROZDZIAROZDZIAROZDZIAŁ 4Ł 4Ł 4Ł 4 Nie będę zanudzać was szczegółami tego, co nastąpiło później. Ogólnie rzecz biorąc byłam gwałcona. Nieustannie. W różnych pozycjach. Czułam się jak pierdolona dmuchana lala, a nie ludzka istota. Przestawał tylko wtedy, kiedy był zbyt zmęczony by kontynuować. Sama byłam ledwo przytomna, mój umysł wyłączał się za każdym razem, gdy ból lub emocje były zbyt intensywne. Kiedy skończył, uniósł mnie do góry i przerzucił sobie przez ramię. Czułam jak jego nasienie spływa w dół po moich udach, kiedy niósł mnie w głąb ciemnego domu. Przekręcił włącznik i ostre fluorescencyjne światło, zaczęło kłuć mnie w oczy. Zacisnęłam powieki, ręce i nogi miałam kompletnie bezwładne. Włosy zasłaniały mi twarz, ale nie zrobiłam żadnego ruchu, by je odsunąć. Powiem wam, że czułam się tak żywa, jak dmuchana lala. Szok odnośnie całej tej nocy jeszcze nie minął. Może i tak by się z czasem stało, lecz do tej pory zdążyłam już tyle przejść, że nic nie mogło wyprowadzić mnie z równowagi. Gdy odkręcił prysznic, zorientowałam się, że jesteśmy w łazience. Ponownie zaczęłam z nim walczyć. Byłam przekonana, iż chce mnie utopić. Kiedy postawił mnie w wannie koloru mięty, zgięłam palce w szpony i sięgnęłam do jego oczu. Pchnął mnie na ścianę pokrytą płytkami, jak koń, który ogonem opędza się od much. Wszedł do wanny za mną, a ja zwinęłam się w kąciku w kłębek, starając się być jak najmniejsza i jak najdalej od niego, jak to tylko możliwe. Zacisnął mi dłoń na ramieniu i wciągnął pod ciepłą wodę. Zesztywniałam z szoku, gdy zaczął rozplatać mój warkocz, palcami przesuwał po włosach, rozplątując długie loki. Natychmiast miałam ochotę ogolić sobie głowę. Z miłą chęcią przez resztę życia byłabym łysa, gdyby to tylko oznaczało, że już nigdy nie dotknie mnie żaden mężczyzna. Delikatnie umył mi włosy męsko pachnącym szamponem, kiedy ja stałam sztywna obok niego, zakrywając rękoma piersi. Nie chciałam patrzeć w dół i widzieć jak zmywa się cała ta krew. Nie chciałam wiedzieć jak bardzo przez niego krwawiłam. - Jakiego rodzaju szamponu używasz? – zapytał, jego usta znajdowały się niewygodnie blisko mojego ucha. – Podoba mi się jak pachną twoje włosy. Jak kwiaty i miód. Nie odpowiedziałam. Mimo to, nie przestał mnie dotykać. Namydlił dłonie kostką mydła i przesunął nimi po moim ciele. Zacisnęłam zęby by powstrzymać się od syczenia ze strachu, kiedy wsunął mi dłoń między uda. - Skończyliśmy z walką na dziś – powiedział, jakby to miało mnie uspokoić.

22 Wciągnął mnie pod strumień wody i spłukał mydło. Stałam sztywno pod prysznicem, łzy groziły wydostaniem się z moich oczu. Powstrzymywałam je siłą woli. Skończyłam z płakaniem nad nim. Nie zasłużył na to i byłam pewna jak cholera, że nie stać mnie było na użalanie się nad sobą. Gdy zdecydował, że byłam już wystarczająco czysta, odciągnął jedną z moich rąk od piersi i włożył mi w dłoń mydło. - Umyj mnie – zażądał, odwracając się do mnie. Zmusiłam się by spojrzeć w sufit. Myślałam, że zwymiotuję jeśli spojrzę na jego ciało. Chwycił mnie za brodę i skierował spojrzenie na swoją twarz. – Jeśli chcesz użyć swojego języka, nie krępuj się – powiedział, mały diabelski uśmieszek igrał na jego ustach. Spieniłam mydło w dłoniach, przełykając ciężko. Sięgnęłam do niego, spojrzenie powędrowało do sufitu, ale oczywiście, nie było to wystarczająco dobre. – Patrz na mnie – warknął. Podskoczyłam, mięśnie mi stężały. Nauczę się bać tego zwierzęcego tonu jego głosu. Zmusiłam się by zrobić to, co powiedział. Moje oczy skupiły się najpierw na okrutnych ustach, potem powędrowały w górę do martwego i bez wyrazu spojrzenia jego oczu. Po prawe stronie zaraz za okiem miał pieprzyka. Postanowiłam zapamiętać jego rysy twarzy. Na później. Na potrzeby policyjnego raportu i by sporządzili rysopis. Kontynuowałam wędrówkę spojrzeniem przez jego mocną szyję i uwydatnione obojczyki. Miał klatkę piersiową, która wyglądała jak wykuta z granitu. Nie miał ani grama tłuszczu, to, że był taki ogromny zawdzięczał tylko i wyłącznie mięśniom. Jego sutki były płaskie i brązowe. Kutas był długi, mimo, że nie miał erekcji. Woda skapywała z szerokiej główki. Pojawiła się we mnie pokusa, by walnąć go prosto w jądra.1 Zamiast tego, przesunęłam namydlonymi dłońmi po jego klatce piersiowej. Mogłabym być pielęgniarką, która kąpie starszego mężczyznę, to było takie bezosobowe, ale obserwował mnie. Mogłam poczuć ciężkie spojrzenie na swojej twarzy. - Niżej – powiedział. Mocno zagryzłam wargę i skrzywiłam się na uczucie bólu. Zapomniałam jak obolała była moja twarz. Powędrowałam dłońmi do jego kutasa z wahaniem, tak, jakby ktoś poprosił mnie o dotknięcie gorącego palnika. Odchylił głowę do tyłu, pod strumień wody. Szybko przesunęłam rękami po delikatnej długości i odsunęłam się tak szybko, że praktycznie pośliznęłam się i upadłam na tyłek. – Więcej. – Jego głos był zgrzytliwy, jak potłuczone szkło. - Nie – usłyszałam swoją odpowiedź, byłam idiotką. Westchnął leniwie, pochylając głowę by na mnie spojrzeć, jakby nie mógł uwierzyć, że nadal odmawiałam zaakceptowania swojego położenia. Byłam niczym, dmuchaną lalą, która była używana, kiedy mnie pragnął. Zamierzał mi pokazać, gdzie jest moje miejsce. - Klękaj – powiedział. Natychmiast sięgnęłam po niego ponownie, lecz ciężkie dłonie opadły na moje barki, przyciskając w dół. Czas na bezosobową kąpiel minął. Kropelki wody uderzały mnie w twarz, kiedy pchnął mnie na kolana. Wśliznął dłoń w moje ciężkie mokre włosy i nakierował mą twarz na swojego kutasa. Bolały mnie kolana od klęczenia na twardej żeliwnej powierzchni, zastanawiałam się co powinnam zrobić. Mogłabym odgryźć mu 1 Więęęęęc… dlaczego tego nie zrobiła?

23 kutasa, ale wtedy z pewnością by mnie zabił. Mogłabym też chwycić go za jądra i mocno ścisnąć, jednak nie chciałam wiedzieć, jakie miałoby to później konsekwencje. Oblizałam wargi a on wypchnął biodra w moją stronę. Pochylając się, pozwoliłam sobie musnąć skórę jego penisa językiem. Mięśnie jego brzucha napięły się, jakby coś go zabolało. Miałam nadzieję, modliłam się, by jego kutas bolał tak bardzo, jak moje ciało, chociaż szczerze w to wątpiłam. Przesunęłam językiem po całej jego długości, woda zbierała mi się na ustach, spływając strumykami po ciele mężczyzny. Cierpiałam na strach przed utonięciem, w innym wypadku nawet nie byłoby tak źle. Najsmutniejsze było to, że nie było to najgorsze obciąganie jakie w życiu robiłam. Przynajmniej był czysty. Skoro jego penis znajdował się przed moją twarzą, przestudiowałam go wzrokiem. W zasadzie to nie był brzydki czy odrażający. Zauważyłam, że jego skóra była miękka i delikatna, główka była duża i mocno zaróżowiona. Starałam się zapamiętać zawiły labirynt żył widocznych pod skórą. Jego ciemne włosy łonowe były szorstkie, ale nie zaniedbane, jakby przyciął je specjalnie dla mnie. Gdyby ktokolwiek poprosił mnie bym rozpoznała jego penisa spośród innych, chciałam mieć pewność, że będę potrafiła to zrobić. Po chwili wahania, zassałam główkę między wargami, wirując językiem dookoła niej, łapiąc do ust krople wody. Jego kutas powoli zaczął twardnieć, lecz był jeszcze delikatny jak gąbka na mym języku. Przesunęłam nim po jego spodniej stronie, aż do samego czubka i ponownie wzięłam całą jego długość do ust. Czułam się, jakbym robiła pewien rodzaj naukowego eksperymentu bez użycia rąk. To było dziwnie aseksualne, pomijając fakt, że miałam w ustach męski członek. Niestety ten konkretny członek był przytwierdzony do naprawdę złego skurwysyna i pod jego kontrolą, było to narzędzie zniszczenia. Wrócił mi zdrowy rozum i puściłam go nagle, zamykając usta. Zdałam sobie sprawę, że doszłam do wniosku, iż jeśli nie był twardy to nie był niebezpieczny. Spojrzałam w górę, by napotkać jego wzrok. Patrzył na mnie, jego dłonie nadal były wplątane w me włosy. Lecz nie popychał mnie. Nie ciągnął. Nie był ostry. Tylko mnie obserwował. Pochyliłam się i ponownie go polizałam, dokładnie tam, gdzie po środku główki znajdowała się szczelina. Smakował w tym miejscu słonawo, jak jego sperma. Usiadłam, podwijając pod siebie nogi i czekając by zobaczyć, czy będzie zadowolony z mojej pracy. Był na dobrej drodze do tego, by mnie sobie wytresować. Przesunął dłonie na moje policzki, wsuwając kciuki między me wargi. Nie mogłam się powstrzymać – zagryzłam jego prawy kciuk między zębami trzonowymi, mocno. Nabrał ostro powietrza, ale nie odsunął rąk. Palcami pieścił moje policzki, gdy przesuwał kciukami po mym języku. Woda spływała mi na twarz i do oczu, więc, mimo niebezpieczeństwa, zamknęłam je. Moje usta były badane przez szalonego faceta, który mnie porwał, ale nie to było nic w porównaniu z rzeczami, które mi się już przydarzyły, więc pogodziłam się z tym. Był delikatny, więc z nim nie walczyłam. Jego naznaczone odciskami palce były delikatne, lecz szorstkie na moich policzkach i podniebieniu. Zadrżałam na to dziwne doznanie. Dlaczego do jasnej cholery dotykał mojego

24 podniebienia? Otworzyłam oczy, kiedy wyjął kciuki i wsunął do środka dwa palce. Zrobił to powoli, a mój język poruszył się na ich spotkanie. Jego kutas nadal był miękki, gdy wsuwał i wysuwał palce z moich ust. Sama z siebie zaczęłam je ssać. Do teraz nie mogę wam powiedzieć dlaczego. Może próbowałam mu mącić w głowie. Może to on próbował mącić w głowie mnie. Nie wiem. Wiem tylko, że ssałam palce tego faceta przez dobrych pięć minut, kiedy on wsuwał je coraz mocniej między moje wargi. Gdy przesunęłam językiem po naznaczonych odciskami opuszkach, moje sutki stwardniały. Dłonią otoczyłam jego nadgarstek, liżąc i smakując jego palce. Mieliśmy pewien moment. Dziwny moment, ale mimo wszystko. Zanim zdążyłam się zorientować odsunął się. Zakręcił wodę i wyszedł spod prysznica, zostawiając mnie tam na klęczkach i zakłopotaną. Jeśli były jakieś wątpliwości odnośnie tego, kto tu dowodzi, to właśnie się wyjaśniły. Zajmowałam niską pozycję w pieprzonej hierarchii. Zmusiłam się do wstania, mięśnie moich nóg zaprotestowały. Owinęłam się jednym z jego czarnych ręczników, drżąc pomimo gorąca. Właśnie miałam spędzić noc ze swoim gwałcicielem. Zastanawiałam się co miał zamiar mi zrobić w normalnym łóżku. Zastanawiałam się, jak wielką traumę będę w stanie jeszcze przeżyć? Jak wiele bólu znieść? Przeszły mnie ciarki, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam przy sobie swoich tabletek antykoncepcyjnych. Nie miałam nawet cholernej szczoteczki do zębów czy grzebienia. Woda z włosów spływała po moich nogach, rozlewając u moich stóp na wyłożonej płytkami podłodze. Schyliłam się, otwierając szafkę pod umywalką. Jakby ta noc nie mogła stać się jeszcze gorsza, facet nie posiadał suszarki do włosów. ***** Po tym, jak przygotowałem dla nas sypialnię, najszybciej jak tylko mogłem skierowałem się do łazienki. Nie próbowała uciekać, została w łazience jak dobra dziewczynka. Stojąc w ciemnym korytarzu obserwowałem, jak wyciera się moim ręcznikiem, spojrzenie miała skierowane w podłogę, jej długie nogi błyszczały od kropelek wody. Wspomnienie jej gorących ust, delikatnie liżących i ssących mego wrażliwego kutasa, coś we mnie spowodowało. Zacieśniło jeszcze bardziej niewidzialny węzeł, znajdujący się w mojej klatce piersiowej. To było dziwne, lecz przemiana już się zaczęła. Chciałem żeby ta noc była początkiem czegoś naprawdę dobrego. Mogłaby być moją dziewczyną na zawsze, wyliczałem – na kolanach, na plecach, na brzuchu z twarzą w pyle. Jakkolwiek ją chciałem, mogłem ją mieć. Walczyłaby ze mną, ale w końcu poddałaby się. Zmusiłbym ją żeby się poddała. Mogłem ją zmusić do wszystkiego. Płynne ciepło rozlało się po moim ciele. Kąpałem się w blasku mojej siły. Mojej męskości. Mojej mocy. Nigdy w życiu nie czułem się tak potężny. Było to uzależniające uczucie. Skupiony na tym, co mógłbym od niej zabrać, na mocy, którą mógłbym dzierżyć, nie zdałem sobie sprawy, że ona wcale nie była słaba. Nigdy nie przyszło mi do głowy, iż ona również może zabrać coś mnie. Coś, co powali mnie na kolana i wydrze mi wszystkie wnętrzności jednocześnie.