Filbana

  • Dokumenty2 833
  • Odsłony752 419
  • Obserwuję555
  • Rozmiar dokumentów5.6 GB
  • Ilość pobrań513 395

Najslynniejsze bekarty w dzieja - Romuald Romanski

Dodano: 4 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 4 lata temu
Rozmiar :3.8 MB
Rozszerzenie:pdf

Najslynniejsze bekarty w dzieja - Romuald Romanski.pdf

Filbana EBooki Książki -R- Romuald Romański
Użytkownik Filbana wgrał ten materiał 4 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 118 osób, 47 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 139 stron)

BELLONA WARSZAWA 2012

Spis treści Dedykacja Wstęp Książę Bezprym (986?–1032) Książę Zbigniew (10707–1112) Aleksander Leon Kostka Napierski (16207–1651) Hrabia Władysław Konstanty de Vasenau (16407–1689) Stanisław Grabowski (1780–1845) Hrabia Aleksander Walewski (1810–1868) Metryczka książki

Z podziękowaniem za nieocenioną pomoc książkę dedykuję żonie Grażynie Romańskiej i córce Bognie Bąkowskiej

Określenie „bastard” dotyczyło dzieci królewskich pochodzących ze związku pozamałżeńskiego. Sytuacja faktyczna i prawna tych dzieci kształtowała się różnie w różnych okresach. I de facto zależała od stanowiska Kościoła katolickiego. W czasie panowania dynastii piastowskiej pozycja bastardów w zasadzie nie różniła się od pozycji dzieci ze związków legalnych. Świadczy o tym historia życia księcia Zbigniewa, przyrodniego brata Bolesława Krzywoustego, opisana m.in. w tej książce. Podobnie liberalny stosunek do bastardów istniał jeszcze w czasach panowania Zygmunta Starego i królowej Bony. Oznaczało to, że jeśli ojciec uznał swe dzieci, to traktowano je prawie identycznie jak dzieci pochodzące z legalnego związku. W związku z tym ojciec, król, zabezpieczał wszystkie dzieci jednakowo. Sytuacja uległa radykalnej zmianie po soborze trydenckim, który odbył się w latach 1545–1563. Wówczas w Polsce zapanowała nieznana dotąd surowość, a dzieci nieślubne bez mała wykluczono ze społeczeństwa. Tak dalece, że nie mogły dziedziczyć po ojcu ani nazwiska, ani majątku. Podobnie niekorzystnie traktowano bastardów w czasie panowania króla Władysława IV Wazy. Miał on dwóch nieślubnych synów, którym ze wspomnianych względów nie mógł zapewnić odpowiedniego wychowania oraz środków do życia. Jakie to miało konsekwencje, zaprezentowałem, opisując dzieje życia obu tych bastardów, a więc Aleksandra Kostki Napierskiego i hrabiego Władysława Konstantego de Vasenau. Echa soboru trydenckiego z biegiem lat odchodziły

w niepamięć. Toteż za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego sytuacja bastardów zasadniczo zmieniła się na ich korzyść. Wiek XVIII był liberalny, wręcz libertyński. Wówczas małżeństwo stało się instytucją o charakterze ekonomicznym i politycznym. Małżonkowie przestali się czuć związani przysięgą wierności, a powszechnym zwyczajem i modą stały się związki pozamałżeńskie. Zarówno król, jak i przedstawiciele arystokracji miewali po kilka kochanek, a mężowie, którzy nie hołdowali tej modzie, narażali się na śmieszność. Również i żony miały bardzo luźny stosunek do wierności małżeńskiej. Nie uwłaczało to bynajmniej honorowi ich mężów. Szczególnie ceniono sobie tytuł królewskiej kochanki. Był on powodem do dumy i przedmiotem zazdrości mniej szczęśliwych kobiet. Mężowie nie wahali się korzystać z protekcji królewskiego rywala. Nic więc dziwnego, że ówczesna satyra twierdziła, że Jan Grabowski, mąż wieloletniej kochanki Poniatowskiego, dziękował królowi za względy świadczone jemu, żonie i dzieciom oraz dalszym członkom rodziny Grabowskich (podaję za: Krystyna Zienkowska, Stanisław August Poniatowski, Ossolineum, Wrocław 2004, s. 175). Przygody miłosne miewali również duchowni. Za przykład może służyć brat królewski, Michał Jerzy Poniatowski, który miał syna, gdy piastował godność opata komendatoryjnego czerwińskiego. Warto też wspomnieć, że damy ze znanych domów i rodów nie cofały się przed związkami, które wręcz mogły być uważane za zdradę uczuć i interesów narodowych. Można powołać się chociażby na przykład Izabeli Czartoryskiej, która ponoć miała syna z osławionym Mikołajem Repninem. Niezbyt miła przygoda nie ominęła też prawdopodobnie ikony polskich patriotek, czyli hrabiny Marii Walewskiej. Jako młoda dziewczyna została kochanką oficera rosyjskiego, z którym (jak przypuszczano) zaszła w ciążę. Aby uniknąć skandalu, rodzina wydała Marię za starego i mocno zubożałego szambelana Walewskiego (podaję za: Marian Brandys, Kłopoty z Panią Walewską, Iskry, Warszawa

1971, s. 35). Liberalizm XVIII wieku spowodował, że dzieci pozamałżeńskie traktowano jak legalne, przede wszystkim mogły one dziedziczyć majątek po swoich ojcach. Dla pełniejszego zobrazowania problemów, z jakimi musieli borykać się poszczególni bastardzi, dzieje ich życia przedstawiłem pokrótce w niniejszej książce.

Bezprym to syn Bolesława Chrobrego, króla, który do dziś cieszy się sławą jednego z naszych największych władców, jeśli nie wręcz największego. Świadczy o tym chociażby przydomek Wielki. Sukcesy, które odnosił na polach wielu bitew, przyćmiewają popełniane przez niego liczne błędy. No cóż, lubimy i obdarzamy szacunkiem tych, którzy w wyniku zwycięskich wojen powiększali terytorium państwa, nawet jeśli były to nabytki kłopotliwe i krótkotrwałe. Błędy Bolesława Wielkiego dotyczyły nie tylko polityki zagranicznej, ale również spraw rodzinnych, co zresztą w tamtych czasach ściśle się ze sobą łączyło. Skupmy się jednak głównie na błędach rodzinnych, gdyż one ściśle wiążą się z tematem niniejszej książki. W tym miejscu warto zauważyć, że Bolesław Chrobry był szczególnie niefrasobliwy, jeśli chodzi o zawieranie związków małżeńskich. Pierwszą jego żoną została córka margrabiego Miśni Rygdaga. Związek zawarto w 983 roku. Niestety, imienia tej małżonki nie znamy. Po dwóch latach małżeństwa Bolesław ją odprawił, czyli odesłał do rodziców. Nie spowodowało to żadnych komplikacji, gdyż żona nie obdarzyła Chrobrego potomstwem, a jej ojciec Rygdag w chwili zerwania tego związku już nie żył.

Król Bolesław Chrobry. Obraz M. Bacciarellego Rok później Chrobry ożenił się ponownie, tym razem z księżniczką węgierską, również o nieznanym nam imieniu. Ona także nie znalazła uznania u Bolesława Chrobrego. Odesłał ją do rodziny, mimo że z tego związku w roku 986 lub 987 przyszedł na świat syn, któremu ojciec nadał imię Bezprym. Łatwe pozbywanie się kolejnych żon świadczy o tym, że były to małżeństwa typu słowiańskiego. Takie małżeństwo nie było formalnym związkiem, zawartym przed kapłanem i potwierdzonym powagą Kościoła katolickiego. Małżeństwo słowiańskie było de facto rodzajem transakcji cywilnoprawnej, polegającej na symbolicznej

sprzedaży panny młodej przyszłemu małżonkowi, dokonywanej przez ojca panny na wydaniu. Widomym znakiem jego zawarcia było osobiste oddanie kobiety przez jej ojca. Do ceremonii należały uroczystości ślubne, których kluczowym momentem były tzw. pokładziny, czyli uroczyste odprowadzenie małżonków do sypialni. Dopiero z chwilą fizycznego spełnienia związek ten uważano za zawarty i obowiązujący. Pan młody dopiero wtedy nabywał prawo do wiana, a jego partnerka do dziedziczenia po nim. Ten typ związku między kobietą a mężczyzną był wówczas dość popularny z wielu względów, przede wszystkim dzięki wygodnemu brakowi formalizmu, a co za tym idzie łatwości w rozwiązaniu tak zawartego związku. Nie wymagał formalnego rozwodu, wystarczyła decyzja męża o odesłaniu żony do rodziny.

Polska za czasów Bolesława Chrobrego (wg St. Arnolda) Miało to istotne znaczenie, zwłaszcza jeśli pamięta się o tym, że rozwiązanie kościelnego małżeństwa, podobnie wtedy, jak i w czasach nam współczesnych, było w praktyce niemożliwe. Pozostawała jedynie próba jego unieważnienia, co było i bardzo trudne, i bardzo kosztowne. W wyniku małżeństwa typu słowiańskiego powstawały związki partnerskie, w pewnym sensie zbliżone do dzisiejszego konkubinatu. Dzieci zrodzone w małżeństwie typu słowiańskiego były przez Kościół katolicki traktowane jak pochodzące z nieprawego łoża, a więc były bastardami. W dzisiejszych czasach może nas razić takie przedmiotowe traktowanie kobiet, ale nie zapominajmy, że we wczesnym średniowieczu kobiety z wysokich rodów traktowano wręcz jako dynastyczny towar. Czy wobec tego można przyjąć, że zawierając krótkotrwałe małżeństwa, Bolesław Chrobry realizował interesy państwa polskiego? Otóż niekoniecznie, wiele wskazuje na to, że w tym okresie życia Bolesław przebywał na dworze swych czeskich krewniaków. Stało się tak z powodu wyraźnego pogorszenia stosunków z ojcem Mieszkiem I, które było rezultatem głównie zabiegów Ody, drugiej żony Mieszka I. Bolesław, przebywając na dworze praskich krewnych, zawierał małżeństwa zgodne z interesem dynastycznym władców czeskich. Wyjaśniałoby to, dlaczego Bolesław po powrocie do Polski bez skrupułów zrywał zawarte wcześniej małżeństwa z żonami, które nie zdołały zaskarbić sobie jego sympatii i uczuć, nie wymagało to bowiem żadnych zabiegów i nie powodowało żadnych komplikacji, nawet jeśli w takim związku urodził się syn. Komplikacje mogły się pojawić dopiero w następnym pokoleniu. Wiadomo że Bolesław nie lubił matki Bezpryma i swą niechęć do niej przeniósł również na urodzone przez nią dziecko, dlatego też nadał synowi takie dość dziwne imię. W rodach panujących istniała zakorzeniona tradycja

nadawania synom przeznaczonym na następców imion dynastycznych. W rodzie Piastów imionami dynastycznymi były Mieszko i Bolesław. Natomiast Bezprym, jak podaje Andrzej Zieliński (Początki Polski, Bellona, Warszawa 2007, s. 86), to człowiek „bez prymatu”, „bez przeznaczenia”. Mieszko II, przyrodni brat Bezpryma, przyjmuje księgę liturgiczną od swojej teściowej Matyldy

Szwabskiej, miniatura ok. 1027 r. Licząc się z ewentualnymi kłopotami ze strony niechcianego i nielubianego syna, Bolesław nie odesłał go wraz z matką na Węgry, lecz zatrzymał go w Polsce przy sobie. Kłopoty małżeńskie Bolesława Chrobrego skończyły się z chwilą poznania gdzieś między rokiem 987 a 989 Emnildy, córki słowiańskiego księcia Dobromira. Bolesław związał się z Emnildą formalnym związkiem małżeńskim, który trwał aż do jej śmierci w 1017 roku. Z tego małżeństwa urodziło się dwóch synów: Mieszko i Otton. Dopiero po urodzeniu się syna Mieszka Chrobry odesłał Bezpryma do klasztorów benedyktynów, najpierw w Perrum pod Rawenną, skąd trafił do klasztoru pod wezwaniem św. Romualda w Rzymie. Wysłanie syna do klasztoru było widomym znakiem, że Bolesław Chrobry nie przewidywał Bezpryma na swego następcę, nie przeznaczył go również do piastowania ważnych funkcji świeckich czy też kościelnych. Prawdę mówiąc, dla młodego chłopca było to coś w rodzaju śmierci cywilnej. W ten sposób Bolesław wyraźnie torował drogę do tronu synowi Mieszkowi. Bezprym opuścił klasztor rzymski dopiero po śmierci swego ojca, która nastąpiła w 1025 roku. Można przypuszczać, że pomogła mu w tym przebywająca na Węgrzech matka. Ona też zapewne ułatwiła mu powrót do Polski. Gdy Bezprym przybył do Polski, spotkało go głębokie rozczarowanie, gdyż jego przyrodni brat Mieszko po śmierci ojca bez zbędnej zwłoki koronował się na króla Polski i objął władzę jako Mieszko II. W tej sytuacji nie mogło więc być mowy o podjęciu przez Bezpryma starań o sukcesję po ojcu. Mógł co najwyżej pertraktować z Mieszkiem II o wydzielenie mu dzielnicy lub odpowiedniego do urodzenia stanowiska na dworze, a więc o zapewnienie mu odpowiednich środków do życia. Wkrótce jednak okazało się, że nie jest to takie łatwe, gdyż Mieszko – zgodnie z doktryną, że królestwo jest niepodzielne – bynajmniej nie kwapił się

do uszczuplenia podległego sobie terytorium. Nie chciał też przyznać przyrodniemu bratu żadnego ważnego urzędu dworskiego. Prawdopodobnie obawiał się jakichś knowań z jego strony. W tym miejscu warto wspomnieć, że niechęć Bolesława Chrobrego do Bezpryma wynikała nie tylko z niechęci do jego matki, ale również z faktu, że sam Bezprym nie umiał zdobywać sympatii. Już jako dziecko był ponury, nieufny i zamknięty w sobie. Wykazywał brak zainteresowania zdobywaniem wiedzy, a czas spędzał na polowaniach i bójkach z rówieśnikami (chodzi tu oczywiście o okres, w którym Bezprym przebywał na ojcowskim dworze, zanim został wysłany do klasztoru). Jak wyglądał jego pobyt w klasztorze, tego, niestety, nie wiemy. Po powrocie do Polski, zorientowawszy się w trudnej sytuacji, poszukał sobie sprzymierzeńca w Ottonie, rodzonym bracie Mieszka II. Ich sytuacja była podobna – zarówno Bezprym, jak i Otto nie bardzo wiedzieli, co mają ze sobą począć. Mieli świadomość swego wysokiego urodzenia, ale brak środków nie pozwalał im pędzić życia na odpowiednim poziomie. W tej sytuacji pozostało im tylko zmuszenie Mieszka do zapewnienia im odpowiednich środków na utrzymanie. W tym celu zaczęli gromadzić wokół siebie stronników. Było to stosunkowo łatwe zadanie, gdyż idea niepodzielnego królestwa jeszcze się w Polsce nie ugruntowała. Żywy był nadal zwyczaj nakazujący panującemu księciu nadawanie męskim członkom dynastii odpowiednich włości. Wkrótce jednak obaj potencjalni buntownicy zorientowali się, że dysponują zbyt małymi siłami, by móc liczyć na sukces w walce z królem Mieszkiem II. Wówczas pojawiła się myśl sięgnięcia po pomoc zewnętrzną. Jej głównym autorem był najprawdopodobniej Bezprym. Jako brat przyrodni nie mógł liczyć na przychylność i sympatię Mieszka II, na to mógł ewentualnie liczyć Otton. Bezprym zdawał sobie sprawę, że jakiekolwiek szanse dla

niego mogą pojawić się dopiero po usunięciu Mieszka II z tronu. Mieszko na swoje nieszczęście ułatwił realizację planów Bezpryma. Chcąc bowiem pozbyć się kłopotów, wygnał obu zbuntowanych braci z kraju. Prawdopodobnie nie wziął pod uwagę faktu, że władcy państw ościennych mogą uznać obu braci za partnerów w swoich rozgrywkach. Zapewne też nie wziął pod uwagę innego istotnego faktu, że na skutek ekspansywnej polityki jego ojca wszystkie państwa sąsiednie są wrogo nastawione do Polski. Denar Bolesława Chrobrego. Awers i rewers Wygnani z kraju Otton i Bezprym udali się do Kijowa na dwór księcia Jarosława Mądrego, który miał osobiste powody, aby pragnąć zemsty na kraju Polan. Chodziło głównie o wydarzenia z roku 1018, kiedy to Bolesław Chrobry podjął wyprawę na Ruś Kijowską. W trakcie tej wyprawy udało mu się zająć Kijów. Wkraczając do tego miasta, zgodnie z naszą legendą, uderzył mieczem w tak zwaną Złotą Bramę. Uderzenie było na tyle silne, że miecz się wyszczerbił (stąd jego nazwa Szczerbiec), później stał się naszym mieczem koronacyjnym. To tylko legenda, gdyż w 1018 roku w Kijowie nie było jeszcze Złotej Bramy.

Ubiory wojów w czasach Bolesława Chrobrego. Rycina wg Eliasza z Ubiory w Polsce; tabl. VI Ale, niestety, nie tylko o to chodziło. W trakcie pobytu w Kijowie Bolesław Chrobry brutalnie i prawie publicznie zgwałcił Przedsławę (Predysławę?), siostrę Jarosława Mądrego, o której rękę starał się wcześniej, ale Jarosław nie wyraził zgody na to małżeństwo. Nikczemny ten incydent znamy głównie z Kroniki Galla Anonima, który przedstawił go następująco: „Najpierw tedy zapisać należy z kolei, jak sławnie i wspaniale pomścił swą krzywdę na królu Rusinów, który odmówił mu oddania swej siostry za żonę. Oburzony tym król Bolesław najechał z wielką siłą królestwo Rusinów, a gdy ci usiłowali zrazu stawić mu zbrojny opór, ale nie odważyli się na stoczenie bitwy, rozpędzili ich przed sobą jak wicher kurzawę... A Bolesław bez oporu wkroczył do wielkiego i bogatego miasta i dobywszy z pochew miecza, uderzył nim w Złotą Bramę, gdy zaś ludzie jego się dziwili, czemu to czyni, wyjaśnił [im to] ze śmiechem, a wcale dowcipnie: »Tak jak w tej godzinie Złota Brama miasta ugodzoną została tym mieczem, tak następnej nocy ulegnie siostra najtchórzliwszego z królów, której mi dać nie chciał. Jednakże nie połączy się z Bolesławem w łożu małżeńskim, lecz tylko raz jeden, jak nałożnica, aby pomszczona została w ten sposób zniewaga naszego rodu, Rusinom zaś

ku obeldze i hańbie«. Tak powiedział i co rzekł, to spełnił”. (Anonim tzw. Gall, Kronika polska, przekład Roman Grodecki, Ossolineum, Wrocław 2008, s. 22–23). Warto odnotować pobłażliwy i prawie aprobujący ton wypowiedzi naszego kronikarza, a przecież Bolesław Chrobry popełnił czyn niegodny cywilizowanego człowieka, w dodatku stojący w sprzeczności z chrześcijańską moralnością. Za taki czyn wprowadził w swoim kraju jakże surowe i okrutne kary. Opiszmy jedną z nich: „Jeśli ktoś spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź przez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu trudny wybór: albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała” (podaję za: Jerzy Besala, Małżeństwa królewskie – Piastowie, Bellona i Muza, Warszawa 2006, s. 25). Po rocznym pobycie w Kijowie, wycofując się do Polski, Bolesław Chrobry zabrał ze sobą ogromne łupy, a także Przedsławę w roli nałożnicy. Po drodze zajął też i przyłączył do Polski Grody Czerwieńskie. Nic więc dziwnego, że Bezpryma i Ottona przyjęto w Kijowie z otwartymi ramionami. Można być pewnym, iż Jarosław Mądry uznał przybycie obu buntowników za prawdziwy dar niebios. Dawało mu to bowiem szansę na wzięcie rewanżu na Polsce, przy wsparciu zwolenników obu wygnanych książąt. W praktyce jednak rzecz okazała się trudniejsza, niż przypuszczał. Uderzenie wojsk ruskich na Polskę w roku 1030 zostało odparte przez Mieszka, a w rękach ruskich pozostał jedynie gród Bełz. W tej sytuacji Bezprym powziął plan koncentrycznego uderzenia na Polskę wojsk ruskich i niemieckich. Aby to zamierzenie zrealizować, skłonił Ottona do udania się na dwór cesarza niemieckiego Konrada II, żeby mu zaproponować ostateczne rozwiązanie sprawy Polski. Plan Bezpryma został zrealizowany jesienią 1031 roku, kiedy to na Polskę ruszyła wyprawa niemiecka. Równocześnie

ze wschodu uderzył Bezprym na czele oddziału wojsk ruskich. Prawdę mówiąc, była to tylko forpoczta głównego uderzenia wojsk ruskich, ale to już wystarczyło, aby Mieszko II, zaatakowany z dwóch stron i zagrożony buntem wewnętrznej opozycji, skapitulował. Postanowił opuścić swój kraj; prawdopodobnie był w tym momencie w Krakowie, więc najbliższym krajem, do którego mógł uciec, były Czechy. Tam też Mieszko II się udał. Być może była to jedyna droga ucieczki, ale, jak się okazało, decyzja nie była najszczęśliwsza. Czesi bowiem również nie żywili przyjaznych uczuć do władcy Polski. Książę Czech Udalryk potraktował Mieszka II jako jeńca i postanowił wydać go w ręce cesarza niemieckiego Konrada II. Cesarz jednak nie skorzystał z prezentu, gdyż, jak oświadczył, nie miał zamiaru przyjmować jednego wroga z rąk drugiego wroga. Prawdopodobnie wtedy Udalryk polecił wykastrować Mieszka II. Była to zemsta za okrutny czyn Bolesława Chrobrego, który wiele lat wcześniej polecił oślepić jednego z przodków Udalryka, a mianowicie Bolesława Rudego. Tak więc w 1031 roku po raz pierwszy w naszej historii doszło do równoczesnego uderzenia na Polskę ze wschodu i z zachodu. Od tej chwili wizja takiego sojuszu sąsiednich państw stała się groźbą dla wielu rządów Polski w różnych okresach. Po raz ostatni doszło do niego w 1939 roku, kiedy to uderzenie wojsk radzieckich na Polskę 17 września 1939 roku definitywnie zakończyło opór armii polskiej, walczącej od 1 września 1939 roku z armią niemiecką. Analizując tego rodzaju przypadki w naszej historii, warto pamiętać, że pierwszym autorem tego morderczego planu był książę polski Bezprym. Byłby to dowód na to, że historia lubi się powtarzać. Po prostu raz sprawdzone rozwiązanie bywa powtarzane w podobnych okolicznościach. Jesienią 1031 roku Bezprym zdobył władzę w Polsce. De facto sprawował ją jednoosobowo, a swemu sprzymierzeńcowi Ottonowi oddał jakąś mało znaczącą dzielnicę. Aby się zabezpieczyć przed jego ewentualnymi knowaniami, obiecał, że uczyni go swoim

następcą na tronie książęcym. Zdobycie władzy to dopiero połowa sukcesu, należy bowiem znaleźć w kraju grupę społeczną, na której będzie można się oprzeć, a tego już Bezprym nie potrafił. Pełen pretensji do ludzi i losu za zmarnowane dzieciństwo i młodość, skupił się głównie na mszczeniu się na tych, których obwiniał za zmarnowane lata. Zaliczył do nich, oczywiście, głównie zwolenników Mieszka II oraz przedstawicieli duchowieństwa rzymskokatolickiego. Stąd się wzięło przekonanie, reprezentowane przez niektórych historyków, że Bezprym w czasie swych rządów podjął próbę odwrócenia biegu historii naszego kraju przez oderwanie go od Kościoła rzymskokatolickiego i wprowadzenia w jego miejsce obrządku słowiańskiego, od XI wieku zwanego obrządkiem prawosławnym. To jedynie częściowa prawda. Szukając sprzymierzeńców w kraju, szukał ich wśród tych, którym niezbyt odpowiadał porządek wprowadzony niegdyś przez Mieszka I, a utrwalony przez Bolesława Chrobrego. Należeli do nich wyznawcy obrządku słowiańskiego, czyli prawosławnego, oraz dawnego układu plemiennego. Z tym że Bezprym nie bardzo mógł i chciał się na nich opierać, gdyż ludzie związani z dawnym układem plemiennym byli równocześnie zwolennikami powrotu do religii pogańskiej, a na to Bezprym zgodzić się nie mógł. W trakcie pobytu w Kijowie przekonał się, że państwo otoczone przez państwa chrześcijańskie nie może powrócić do starej wiary pogańskiej.

Kościół kolegiacki św. Piotra i Pawła w Kruszwicy (styl romański) Bezprym, obejmując rządy, miał 45 lat, z których większość spędził w klasztorze, gdzie nie nauczył się metod rządzenia i dlatego nie miał szans na stanie się dobrym władcą. W dodatku przeszkadzała mu w tym jego własna mściwa i nieufna natura. Zamiast więc zdobywać zwolenników, przysparzał sobie wrogów z powodu okrutnych metod sprawowania władzy. Warto jednakże zauważyć, że w pewnym momencie uśmiechnęło się do niego szczęście. Tym nieoczekiwanym uśmiechem losu było przejście na stronę Bezpryma Rychezy, żony Mieszka II. Do rozdźwięków w rodzinie Mieszka II doszło wówczas, gdy Rycheza dowiedziała się, że jej mąż ma długoletnią kochankę, której imienia nie znamy, a która była jego pierwszą partnerką. Prawdopodobnie oddalił ją, gdy zawarł małżeństwo z Rychezą, ale później znów nawiązał z nią bliskie kontakty, opiekował się swoją kochanką i synem, którego mu urodziła, a był to prawdopodobnie Bolesław Mieszkowic, tzw. Zapomniany. To bardzo tajemnicza postać w naszej historii, o której milczą najważniejsze kroniki.

Rycheza, bojąc się o życie swojego syna Kazimierza Karola, postanowiła wraz z nim wyjechać z kraju. Bezprym nie tylko wyraził na to zgodę, ale nawet polecił jej zabrać korony i inne insygnia władzy i oddać je cesarzowi niemieckiemu. Ze strony Bezpryma było to rozsądne posunięcie, gdyż opierając się na starym prawie rodowym, wykazał w ten sposób swą dezaprobatę dla nowego prawa królewskiego, wprowadzonego w dodatku przez niechcianą religię rzymskokatolicką. Ponadto w ten sposób zyskiwał tak bardzo mu potrzebny spokój na granicy zachodniej. Chcąc mieć poparcie Rychezy, obiecał, że uczyni swoim następcą jej syna Kazimierza Karola. Jak widzimy, Bezprym miał ogromną łatwość składania obietnic, gdyż, jak pamiętamy, to samo obiecał już wcześniej swemu przyrodniemu bratu Ottonowi. Wszystkie te obietnice były bez pokrycia, gdyż Bezprym w czasie pobytu w Kijowie przeszedł na prawosławie i się ożenił. Ze tego związku doczekał się syna, któremu nadano imię Roman. Było rzeczą oczywistą, że to syn Roman miał największe szanse, aby zostać następcą Bezpryma w Polsce. Natomiast obietnice składane Ottonowi i Rychezie miały jedynie na celu zapewnienie sobie ich poparcia, a w rzeczywistości były tylko mydleniem oczu. O tym potomku Bezpryma jednakże w Polsce nie wiedziano, gdyż pozostał razem z matką w Kijowie. Wysyłając Rychezę z koronami do cesarza, Bezprym niejako ustrzelił jednym strzałem dwa ptaki. Pozbył się bowiem z kraju kobiety mogącej organizować spiski przeciwko niemu, a równocześnie zdobył przychylność niemieckiego cesarza, oddając mu korony, które Bezprymowi i tak do niczego nie były potrzebne. Jak wspomniałem, nie zamierzał się bowiem koronować, a prawdę mówiąc, nie miał najmniejszych szans na koronację. Powracając do kwestii związanej z religią, warto jeszcze powiedzieć, że w czasie rządów Bezpryma w Polsce doszło do buntu zwolenników pogaństwa. Ten fakt odnotowały źródła ruskie. Można jednakże wątpić, czy Bezprym świadomie dążył do przywrócenia w Polsce pogaństwa.

Sądzę, że bunt zwolenników pogaństwa był raczej skutkiem ubocznym niechęci Bezpryma do Kościoła katolickiego. Rzecz w tym, że sentymenty propogańskie wciąż były bardzo żywe, a nie ujawniały się dotąd, gdyż przytłumiały je represje książęce. Oczywiście Bezprym, próbując wprowadzić w Polsce prawosławie, zrezygnował z represji w stosunku do przeciwników Kościoła rzymskokatolickiego, a to już wystarczyło, aby pojawiła się pogańska reakcja. Jak wspomniał kronikarz czeski Kosmas i źródła ruskie: „Lud polski zbuntował się przeciw nowej wierze, działo się wtedy prześladowanie chrześcijan w Polsce, paliły się kościoły i klasztory. Zdaje się, że wtedy najprawdopodobniej zostali zabici Roman i Lambert” (podaję za: Jerzy Besala, op. cit., s. 36). Powróćmy jeszcze do kwestii, czy ta reakcja propogańska była rezultatem świadomych dążeń Bezpryma. Jak już wspomniałem, raczej można w to wątpić, choć z drugiej strony łatwość, z jaką Bezprymowi udało się sięgnąć po władzę, może wskazywać, że oparł się on na silnych i licznych w Polsce grupach propogańskich. Wskazuje to, że nowa wiara nie zdobyła sobie sympatii i poparcia szerszych grup społeczeństwa polskiego. Stało się tak dlatego, że kojarzono ją głównie z nowymi ciężarami i daninami na budowę i uposażanie kościołów i klasztorów, a także z drakońskimi karami, stosowanymi przez Bolesława Chrobrego, np. z wybijaniem zębów za nieprzestrzeganie postu (J. Besala, op. cit., s. 25). Otton, brat Mieszka II, był przestraszony rządami Bezpryma, które doprowadziły do powszechnego chaosu w kraju. Do tego poczuł się osobiście obrażony za to, że w sposób oczywisty Bezprym go oszukiwał, oferując mu następstwo po sobie i równocześnie obiecując to samo Rychezie dla jej syna Kazimierza Karola. To doprowadziło do porozumienia się z uwięzionym przez Udalryka w Pradze Mieszkiem II. Obaj bracia byli zgodni co do konieczności usunięcia Bezpryma, aczkolwiek zdawali sobie sprawę, że jego usunięcie w wyniku akcji zbrojnej jest raczej

niemożliwe. Można przypuszczać, że raczej planowali skrytobójczy zamach. W rezultacie w pierwszej połowie 1032 roku, prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia, książę Bezprym, władca Polski został otruty. Informację o tym fakcie zamieścił niemiecki rocznik z Hildesheim. Zanotowano w nim, że śmierć księcia Bezpryma nastąpiła z powodu jego okrucieństw, ale nie bez udziału braci. W źródłach niemieckich pojawiła się inna, dość zagadkowa informacja, że do śmierci Bezpryma przyczynili się jego byli bracia zakonni, którzy specjalnie w tym celu przybyli do Polski (podaję za: Andrzej Zieliński, Początki Polski, Bellona, Warszawa 2007, s. 95). Znamy więc rodzaj śmierci, jaką zszedł z tego świata Bezprym. Możemy też domyślać się, kto był w tym wypadku siłą sprawczą, nie wiemy jednak, gdzie został pochowany. Stało się tak dlatego, że polskie kroniki w zasadzie o okresie jego panowania milczą. W naszej historii jest więc pierwszą postacią, której działalność została objęta tak bezwzględną cenzurą. Przyczyna wynikała zapewne z wrogiego stosunku Bezpryma do Kościoła rzymskokatolickiego. To dlatego właśnie informacji o nim brak w kronice Galla Anonima. Bezpryma wykreślono też z pocztu polskich władców. Dopiero ostatnio zaczęto o nim wspominać w podręcznikach historii Polski, obdarzając go w nich mianem „pierwszego zdrajcy sprawy narodowej”. Zastanówmy się, czy taka opinia jest słuszna i czy można automatycznie obciążać go winą za upadek monarchii Bolesława Chrobrego. To niezupełnie właściwy pogląd. Monarchia Bolesława Chrobrego upadła głównie z powodu fatalnej koniunktury międzynarodowej. Państwo, które nie ma ani jednego sprzymierzeńca, a tym samym ani jednej spokojnej i bezpiecznej granicy, jest łatwym celem ataków ze strony wrogów zewnętrznych. W dodatku należy pamiętać, że społeczeństwo polskie przestało być zwartym monolitem, Bolesław Chrobry przekształcił bowiem Polskę w państwo wielonarodowościowe. Ludność ziem przyłączonych przez niego nie zdążyła się jeszcze

zasymilować. W tym splocie fatalnych przyczyn upadku monarchii Bolesława Chrobrego Bezprym odegrał co najwyżej rolę skutecznego katalizatora. Po śmierci Bezpryma czeski Udalryk wypuścił Mieszka II, który natychmiast po powrocie, mimo okaleczenia, podjął próbę odbudowy jedności i siły państwa. Jego wysiłki spotkały się z szybką reakcją cesarza niemieckiego Konrada II, który zagroził wojną. Mieszko II, zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie stawić skutecznego oporu, przyjął zaproszenie na zjazd w Merseburgu. Na zjeździe tym oficjalnie zrezygnował z próby koronacji, zgodził się też na podzielenie państwa na trzy dzielnice. Jedną z nich, najprawdopodobniej Śląsk, otrzymał Otton, drugą, tj. Wielkopolskę, otrzymał Dytryk, brat stryjeczny Mieszka. W 1033 roku Otton zmarł, najprawdopodobniej otruty na polecenie Mieszka II. Niedługo potem Mieszko usunął siłą z Wielkopolski Dytryka, który, obawiając się o życie, natychmiast uciekł do Niemiec i już nigdy nie próbował powrócić do Polski. Mieszko II przyłączył do swej dzielnicy Śląsk i Wielkopolskę. Zmarł 10 maja 1034 roku. Istnieją dwie wersje przyczyny jego śmierci. Według jednej z nich przyczyną była choroba umysłowa, która prawdopodobnie rozwinęła się na skutek okaleczenia. Zgodnie z wersją drugą Mieszka II zabił jego własny giermek. Tę wersję podał Gotfryd z Witerbo, kapelan cesarza Konrada II. Po śmierci Mieszka II na scenie naszych dziejów pojawił się syn jego i Rychezy, Kazimierz Karol. Powrót Kazimierza do kraju był niezbyt udany. Trwała bowiem wciąż rebelia ludowa i pogańska, a ponadto pojawili się możnowładcy, którzy, korzystając z upadku władzy centralnej, postanowili stworzyć partykularne i regionalne ośrodki władzy. Kronikarz Wincenty Kadłubek nazwał ich „poronionymi książętami”. Jednym z nich był Masław lub Miecław, niegdyś cześnik Mieszka II. Udało mu się stworzyć stosunkowo silny ośrodek władzy na Mazowszu. Jego siły powiększyli uciekinierzy z Wielkopolski. Masław znalazł się w konflikcie z Kazimierzem Karolem i zmusił go do ponownego

opuszczenia Polski. Kazimierz uciekł na Węgry, gdzie w tym czasie panował król Stefan, później uznany za świętego. Stefan umieścił go w klasztorze, w którym przebywał przez dłuższy okres. W tym czasie rebelia pogańska i ludowa w Polsce przybierała coraz większe rozmiary. Wydostanie Kazimierza z klasztoru napotykało sprzeciw króla Stefana, który na prośbę władców Czech nie godził się na opuszczenie przez niego Węgier. Doszło do tego dopiero wówczas, gdy po śmierci Stefana królem Węgier został Piotr Orseolo, który pochodził z rodu weneckiego. Uwolnił on Kazimierza i odesłał do kraju z eskortą 100 rycerzy. Były to jednak zbyt skromne siły, dlatego Kazimierz udał się do Niemiec, do matki. W czasie jego pobytu na dworze cesarskim na Polskę najechał książę Czech Brzetysław. Uderzył głównie na Wielkopolskę, gdzie zajął niebronione de facto grody Gniezno i Poznań. Było to bardzo niszczące uderzenie, gdyż, wycofując się, złupił nie tylko skarby zgromadzone w Gnieźnie czy Poznaniu, ale zabrał również ciała św. Wojciecha i jego brata Radzima Gaudentego oraz pięciu braci męczenników. Były to polskie najcenniejsze relikwie, które stanowiły najświętszą wartość polskiej organizacji kościelnej. Stanowiły trzon, wokół którego skupiali się polscy wyznawcy katolicyzmu, a jak wykazały wypadki rebelii pogańskiej, bardzo jeszcze młodego i słabego chrześcijaństwa. Oprócz zagrabienia relikwii i skarbów polskich Brzetysław zabrał do Czech wielu jeńców, których osiedlił na terenie swojego państwa. Z tego powodu znów najbardziej ucierpiała Wielkopolska. Warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii: pojawiły się również silne kontrowersje między grupami możnowładców wywodzących się z różnych rejonów kraju. To właśnie dzięki nim mogły powstać i okrzepnąć lokalne ośrodki władzy, takie jak np. Mazowsze z Miecławem na czele. Mogłoby się więc wydawać, że szanse Polski na przetrwanie jako zintegrowanego organizmu państwowego są minimalne.