IXENA

  • Dokumenty1 316
  • Odsłony257 101
  • Obserwuję204
  • Rozmiar dokumentów2.2 GB
  • Ilość pobrań148 576

Amber Kell - Moon Pack Series 11 - Keeping Kylen

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :1.3 MB
Rozszerzenie:pdf

Amber Kell - Moon Pack Series 11 - Keeping Kylen.pdf

IXENA EBooki ZMIENNOKSZTAŁTNE I WAMPIRY Amber Kell +18 [MM] Amber Kell - Moon Pack Series - MM
Użytkownik IXENA wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 72 stron)

~ 1 ~

~ 2 ~ Rozdział 1 - Tato, gdzie jest Papa? Sammy stał w drzwiach sypialni Farro, jego pluszowy miś dyndał z jednej małej pięści. Piżama-pajacyk zakrywała go od szyi do palców u nóg. Farro zamrugał, by powstrzymać łzy, gdy przypomniał sobie, że to Kylen nalegał na kupienie ich Sammiemu w każdym kolorze. Farro jednak się sprzeciwił, gdy Kylen wskazał na jeden z kapturkiem z króliczymi uszami. I nie dlatego, że pełen nadziei uśmiech Kylena przekonałby Farro, do ubrania jego w połowie zmiennego syna niczym zdobycz. Odrzucając wspomnienia, Farro podszedł i uklęknął do poziomu syna. Zawinął ręce wokół mniejszych Sammiego. Mówienie przez gulę w gardle czyniło je trudniejszym, ale przepchnął jakoś słowa. - Papa nie wróci do domu. Rozmawialiśmy o tym. Papa podjął pracę, która zabrała go od nas. Wciąż cię kocha, ale on już nie wróci. Pomimo swojego gniewu na to, że Kylen ich zostawił, Farro nie miał wątpliwości, iż jego partner wciąż kocha ich syna. Kylen po prostu potrzebował porządnego kopniaka w tyłek. Przez minione cztery miesiące, Farro podał Sammiemu kilka wariacji rozmów na temat Papa nigdy nie wróci, ale za każdym razem, słowa smakowały gorzko w jego ustach. Sammy nie chciał przyjąć do wiadomości, że mężczyzna, który tak bardzo go uwielbiał, porzuciłby go zostawiając tylko krótki list i nie oglądając się za siebie. Farro nie mógł winić swojego syna. Czasami jemu samemu trudno było w to uwierzyć. Niestety, Farro musiał spojrzeć prawdzie w oczy: Kylen nie wracał. I Kylen nigdy nie wróci. Jego wewnętrzny wilk jęczał smutno w środku. - Dlaczego nie może wrócić do domu? – Z prostotą dziecka, Sammy czekał na proste wyjaśnienie. Westchnienie uszło z Farro zanim mógł je powstrzymać. - On teraz dowodzi królestwem fae. Potrzebują go do rządzenia.

~ 3 ~ - My potrzebujemy go bardziej. Powinieneś po niego pójść. – Sammy przechylił głowę i przyszpilił ojca trzeźwym spojrzeniem. W świecie Sammiego, nie było czegoś takiego, czego jego ojciec nie mógł zrobić. Farro nie cierpiał go rozczarowywać. - To nie takie proste. – Farro wstał i skrzyżował ramiona na piersi. Musiał wykorzystać każdą przewagę, jaką miał. W przeciwieństwie od innych razów, kiedy wyjaśniał zniknięcie Kylena, Sammy nie wydawał się być skłonny do porzucania tematu. A Farro nie miał zamiaru ustępować. Nie miał absolutnie żadnych planów odzyskania dupka, który porzucił swoją rodzinę zostawiając tylko list. Nie interesowało go, jak źle, według Anthony’ego, czuł się Kylen po odejściu. Kylen odszedł – koniec historii. Wewnętrzny wilk Farro mógł usychać z tęsknoty z braku jego drugiej połowy, ale ludzka połowa Farro była zrobiona z bardziej twardej gliny i odmawiała poddania się swojej bestii. - Ale on się zgubił! – zawodził Sammy, skrzekliwym, wysokim głosem. Farro wzdrygnął się na ten dźwięk. - Dlaczego myślisz, że się zgubił? – To było podejście, którego Sammy wcześniej nie używał, więc Farro musiał przyznać, że był ciekawy, dokąd to zajdzie. Jego syn stawał się coraz bardziej twórczy w swoich żądaniach powrotu Kylena. - Powiedziałeś mi, że gdy jestem tam, gdzie nie powinienem być, to się zgubiłem. A Papa powinien być tutaj, więc musiał się zgubić. Musisz pójść go znaleźć. – Duże oczy Sammiego błyszczały od łez. Farro nie musiał nigdzie iść i szukać Kylena, bo dokładnie wiedział, każdym oddechem swojego jestestwa, gdzie jest jego partner. Obecność Kylen żyła w głębokich pokładach jego umysłu jak gnijąca rana, stała i bolesna. Farro był już na wieczność połączony z mężczyzną, który porzucił swój rodzinę, i nigdy nie będzie mógł zostawić go całkowicie. Teraz Farro wiedział, dlaczego Silver był taki rozdarty po zniknięciu Anthony’ego. Farro napisał już list do Dare’a i Stevena, by przyjęli do siebie Sammiego, gdyby Farro załamał się pod ciężarem straty swojego partnera duszy. Dare kochał Sammiego, jakby w połowie zmienny wilk był jego własnym synem, a Steven dopilnuje, by Sammy nie był przesadnie rozpieszczony. Farro z powrotem zwrócił swoją uwagę na dziecko. Oczy Sammiego lśniły od łez, a uścisk na jego misiu sprawił, że jego knykcie aż zbielały. Przygryzając swoją dolną wargę, Farro kiwnął głową.

~ 4 ~ - Pójdę z nim porozmawiać – zgodził się. Jego wilk zawył z radości na szansę zobaczenia się z ich partnerem jeszcze raz. To też albo wyleczy Farro albo zniszczy go całkowicie. Musiał przynajmniej spróbować, by, kiedy wróci, mógł powiedzieć Sammiemu, że Farro zrobił, co w jego mocy, by odzyskać jego drugiego rodzica. Kylen nie należał do fae; należał do Farro i Sammiego. Farro powstrzymywał się od robienia czegokolwiek, ponieważ myślał, że Kylen woli raczej być królem niż partnerem Farro. List Kylena wyjaśniał sytuację, ale najmniej, co łajdak mógł zrobić, to złamać serce Sammiego osobiście. Po tym, co Kylen gadał, że dzieci są szczególnie cenne dla fae, szybko porzucił dziecko, które twierdził, że uważa za swoje. - Jutro pójdę go poszukać – obiecał Farro, jego serce biło z niepokojem. Nie wiedział, co się stanie, ale nie mógł zawieść Sammiego. Musiał przynajmniej spróbować. - Przyprowadź go do domu. Nikt nie opowiada bajek tak jak Papa. – Wyraz twarzy Sammiego nie pokazywał żadnych wątpliwości, co do tego, że Farro przyprowadzi jego Papę do domu. - Zrobię, co w mojej mocy. – Farro miał nikłą nadzieję, że wróci do domu z Kylenem. To nie będzie żadna wielka romantyczna historia, kiedy jedno pojawienie się jego partnera może sprawić, że Kylen opuści królestwo dla miłości Farro. Gdyby tak było w tym przypadku, już by wrócił. Farro zrobiłby wszystko, by uszczęśliwić swojego syna, nawet gdyby to wymagało wykradzenia króla fae i rozpoczęcia międzygatunkowej wojny, bo cóż czasami trzeba było dokonać poświęceń – poświęceń innych ludzi. Zatwierdził Kylena uczciwie i nadszedł czas, by odebrać swojego partnera. *** Farro poczekał do rana, by zjawić się u przewodzącej pary. Anthony odpowiedział na jego pukanie, mając na sobie tylko spodnie od piżamy i kołysząc swojego zachwycającego syna. Farro przyjrzał się chłopcu ostrożnie. Trin patrzył na niego spokojnym spojrzeniem, a jednak dziwnie wytrącającym z równowagi w tak młodym wieku.

~ 5 ~ - Co mogę dla ciebie zrobić? – Anthony obrócił głowę. Srebrna łapa wilka błyszczała na jego policzku jak magiczny tatuaż. To Zeus zostawił swój znak na Anthonym; nie tylko dlatego, że bóg był dziadkiem Anthony'ego, ale również dlatego, że uważał partnera alfy za jednego ze swoich nielicznych ulubionych potomków. Farro wciąż czuł się winny z powodu tego, co Anthony przecierpiał przez złośliwości Farro. - Mogę wejść? – Farro nie chciał zadawać swojego pytania na korytarzu. - Oczywiście. – Anthony się cofnął. – Przepraszam, ale ten tutaj postanowił, że tego rana najpierw się zabawi. Farro kiwnął głową. - Sammy przeszedł już przez ten etap, kiedy budził mnie, co rano. - Naprawdę? Robił to wywołując burzę w twoim salonie? – Anthony popatrzył gniewnie na swojego syna, który uśmiechnął się do niego i poklepał policzek ojca jedną pucołowatą rączką. - Um, nie. – Może jednak nie mieli tych samych doświadczeń. Anthony westchnął. Machnął ręką i salon odzyskał swój wygląd. Woda zniknęła, a kanapa wyschła. - Przydatne. Silver pociągał nosem, gdy wszedł do pokoju. W przeciwieństwie do Anthony'ego, Silver miał na sobie koszulę i spodnie. - Dlaczego tu pachnie, jakby padał deszcz? - Nie chcesz wiedzieć – odpowiedział Anthony. Spojrzenie Silvera skupiło się na ich synu. - Ah, mniejsza o to. Wziął Trina od Anthony'ego i przytulił mocno dziecko. - Dzień dobry, Farro, chciałbyś może kawy? - Nie, dziękuję. Miałem nadzieję, że Anthony może mnie przenieść do wymiaru fae. Sammy powiedział, że muszę odzyskać Kylena. Liczę tylko na to, że zmuszę Kylena do napisania kilku słów albo czegoś podobnego. Cokolwiek, co będę mógł przynieść ze

~ 6 ~ sobą, by pokazać mojemu synowi, że jego Papa nie wróci. – Farro wiedział, że jego głos jest gorzki, ale nic nie mógł na to poradzić. Anthony zmarszczył brwi. - Nie możesz przejeść przez portal nie zabierając ze sobą fae. - Ty nie pójdziesz – powiedział Silver do swojego partnera. – Nigdy tam nie wrócę i ty też nie. Ton alfy był nieodwołalny, więc Farro wątpił, by nawet Anthony chciał się sprzeciwić. Zobaczył jak półbóg otwiera usta, ale potem je zamknął. - Tak, nie zamierzam tam iść przez bardzo długi czas, i to z całą pewnością. - Albo kiedykolwiek. – Silver zmarszczył brwi. Farro obserwował, jak alfa porusza się po kuchni przygotowując kawę. Anthony posadził Trina na podłodze. Dziecko poraczkowało po podłodze, bez wątpienia szukając więcej kłopotów. - W taki razie, jak mogę się tam dostać? - Co ty na to, żebym wysłał cię z bliźniętami? Wraz ze śmiercią ostatniego mrocznego króla fae, nic ci się nie powinno z nimi stać, jako twoją eskortą – powiedział Anthony po chwili zastanowienia. - Myślisz, że będą chcieli iść? Nie lubią zostawiać Gabe’a. – Bliźniaki fae, Viell i Vien, były znane z obsesji do swojego zmiennego partnera. I Farro dziwiło to, że wciąż pozwalali pracować mu w firmie Anthony'ego, chociaż prawdopodobnie tylko dlatego, że ufali partnerowi alfy, iż będzie na niego uważał. Anthony wzruszył ramionami. - Mogą zabrać go ze sobą. Tak jak powiedziałem, nie powinno być żadnych problemów. Mogę wysłać cię z automatyczną bransoletką powrotną, która ściągnie cię z powrotem na tę stronę, jak tylko skończysz swoją podróż, i gdybyś poczuł, że tam utknąłeś. Zapytam ich jeszcze dzisiaj. - Dzięki. – Ulga przepłynęła przez Farro. Przynajmniej coś zrobił. Mógł powiedzieć Sammiemu, że będzie się widział z Kylenem. Nie mógł obiecać jego powrotu, ale przynajmniej mógł szczerze powiedzieć, że odwiedzi mężczyznę. – Myślisz, że Dare zajmie się Sammym, gdy wyjadę?

~ 7 ~ - Ograniczę mu jego barmańskie obowiązki, jeśli to pomoże – zaoferował Silver. To dlatego Farro doceniał przynależność do watahy. Każdy gotowy był pomóc innym w razie potrzeby. Silverowi nigdy by nie przyszło do głowy kazać Farro znaleźć mniej zajętą opiekunkę albo zająć się tym samemu. Obie alfy natychmiast proponowały zrobienie tego, co mogły zrobić, by pomóc Farro z jego problemem. Żaden z nich nie próbował wyperswadować Farro podróży. - Dziękuję. Jestem wdzięczny za pomoc – powiedział formalnie Farro. Gula w jego gardle wywołała łzy. Anthony ścisnął jego ramię. - Hej, wszystko będzie w porządku. Idź się z nim zobaczyć. Przynajmniej może napisać list do Sammiego. - To najmniej, co może zrobić ten łajdak – warknął Farro. - Pozwól mi zadzwonić do bliźniaków i dowiedzieć się, kiedy chcieliby pójść – dodał Silver. Farro kiwnął głową. - Okej. Przemierzał podłogę, gdy Silver wykonywał telefon. Alfa wrócił kilka minut później. - Jeśli chcesz iść do domu i spakować swoje rzeczy, będą gotowi za kilka godzin. Farro potrząsnął głową. - Dzięki. – Zastanawiał się, czy Gabe wiedział, że wybiera się w podróż. Tłumaczenie: panda68

~ 8 ~ Rozdział 2 Kylen usiadł na ławeczce przy oknie w swojej sypialni. Jego spojrzenie skupione było na pogrążonym w ciemności polu, które widział przez dużą szybę. Księżyc świecił, nadając niemal magiczne właściwości zewnętrznemu światu. Mokre trawy skrzyły się w jasnym świetle jak błyszczące morze, ale wszystko, co Kylen widział, to brak wilków w tym krajobrazie. Był czas, kiedy naprawdę uwielbiał życie z fae. Gdy myślał, że jego życie nie może być już bardziej cudowne. Był dobrze wyszkolonym żołnierzem straży króla, ale zaczął nie lubić swojej pracy, gdy król wpadł w szaleństwo. A teraz żył w nowym rodzaju piekła – piekła bez swojego partnera. Żadna pogodna, księżycowa noc nie dawała mu całkowitego zadowolenia bez brzmienia melodyjnego wycia watahy, odgłosów tuzinów łap bębniących o ziemię, czy obrazu dużych futrzastych bestii polujących i bawiących się pod rozgwieżdżonym nocnym niebem. Dla Kylena, brak wilków na polu przed nim, psuł wieczór. Puste pole odzwierciedlało jego jałową duszę – duszę pozbawioną życia. W ludzkim świecie, Kylen spędził wiele księżycowych nocy na pogaduszkach z Anthonym i bliźniakami fae o ich wilczych partnerach. Przy drinkach wymieniali się opowieściami i obserwowali igraszki wilczej watahy w lesie. Cholera, tęsknił za nimi wszystkimi. Nie tylko za Farro, ale za całą watahą. Stali się jego rodziną, a on się od nich odwrócił. Przykładając dłoń do chłodnej szyby, Kylen pragnął wrócić z powrotem do świata Farro. Wspomnienia o przychodzeniu do ich domu po pracy i znajdowaniu Sammiego w jego małych piżamkach-pajacykach ścisnęły jego serce. Tęsknił za swoim małym chłopczykiem prawie tak bardzo jak tęsknił za swoim partnerem. Młody pół wilczy zmienny wkradł się do duszy Kylena i chwycił ją w swoją maleńką pięść. Kylen nie byłby zaskoczony, gdyby dowiedział się, że kawałki niego wciąż były w jego starym domu. Fae często mówiły półgłosem o kimś przygasającym ze smutku ponad stołami z dzwoniącymi kryształami i maleńkimi kanapkami – o czymś, co skandalicznie zdarzało się innym ludziom. Kylen musiał przyznać, że przygasanie nie było takie złe. Może dlatego, że było mu wszystko jedno, co się z nim stanie, a świat przygaśnie do tępego

~ 9 ~ bólu. Szepty na dworze o dziejących się złym rzeczach i pojawiających się dobrych miały na niego taki sam wpływ. Żaden. Nie umiał już dłużej wczuwać się czy współczuć, czy robić cokolwiek z tych –czuć, ponieważ jego serce zostało złamane, a dusza rozgnieciona wraz z końcem jego więzi parowania. Oh, wciąż czuł Farro, ale jedyne uczucie, jakim jego wilczy partner chciał się dzielić, było tak bolesne dla Kylena, że musiał zablokować ich więź więcej niż raz. Jak głupiec, wciąż wracał, myśląc, że ból będzie lepszy niż bezduszna izolacja. Jednak za każdym razem, był w błędzie. - Jestem idiotą. – Tu w swojej sypialni, bez żadnych świadków, Kylen mógł przyznać się do swoich błędów. Publicznie król nie mógł pojawić się przynajmniej bez absolutnej pewności siebie, inaczej zaczną krążyć szakale, by go zabić. Widział Silvera jak w pełnej wściekłości pozbywa się wroga z większym współczuciem niż niektórzy dworzanie swoich przyjaciół. Był głupcem pozwalając ciemnemu królestwu fae wciągnąć się w jego kleszcze. Usychał z tęsknoty za obecnością Farro jak palacz łaknący nikotyny po jej raptownym odstawieniu. - Tęsknię za wami, moje wilki. Wiedział, że Farro cierpi. Zmienni nie czuli się dobrze bez swoich partnerów, a co z Sammym? Biedny słodki Sammy stracił swoją matkę, nianię, a teraz jeszcze człowieka, który przysięgał zostać i być jego ojcem. Mała rodzina Kylena była doskonałym snem, a teraz walczył by przeżyć swój obecny koszmar. - Tak mi przykro, Sammy – wyszeptał te słowa, mając nadzieję, że wiatr je zabierze i zaniesie do jego syna. Wypowiedzenie ich głośniej mogło rozbić przyjemne odrętwienie, w jakim się znajdował. Jeśli nie uzna wielkich strat w swoim sercu, może przetrwa jeszcze jeden dzień, może dwa. Kylen nie miał wielkich nadziei na bardziej długoterminowe istnienie. Nie chciał przeżyć reszty swojego życia bez swojej rodziny. Zamykając oczy, oparł głowę o szybę. Nie zrozumiał tego całego zamieszania – przygasanie nie było takie złe. Usłyszał, jak zawiasy w jego drzwiach od sypialni, zaskrzypiały. Kylen otworzył oczy i użył odbicia w oknie, by zobaczyć jak wchodzi jego sekretarz Noel. Nawet się nie odwrócił. Może, gdy zignoruje wszystko i wszystkich, będzie mógł udawać, że wrócił do domu. Każdego ranka, gdy się budził, ronił kilka łez, gdy zdawał sobie sprawę, że Farro nie przejdzie przez drzwi i nie przyniesie mu porannej kawy, coś, co zmienny lubił tak robić.

~ 10 ~ Sekretarz Kylena odchrząknął – dwukrotnie. Kylen mógł dorastać z Noelem, ale nie musiał zwracać na niego uwagi. Albo słuchać jego nudzenia o znalezieniu sobie kogoś nowego. Nigdy nie będzie kogoś nowego. Nikt nie mógł zastąpić Farro – ani w jego sercu ani w łóżku. - Odejdź. – Kylen nawet nie zapytał, czego Noel chce. Sekretarz miał tylko kilka tematów, o których rozprawiał - o sparowaniu i polityce. Ale żadnym z nich, Kylen nie był szczególnie zainteresowany, by omawiać tego wieczoru. Co złego było w tym, że chciał trochę ciszy, by mógł pławić się w swojej rozpaczy? - Nie możesz tak dalej postępować – powiedział stanowczo Noel, jakby jego słowa zrobiły jakąkolwiek różnicę. Kylen oparł się pragnieniu, by podpalić tego mężczyznę, ale zabrałoby mu to więcej siły niż zwykle. Zastanawiał się jak Anthony opierał się zabijaniu każdego, kto go denerwował. Z taką mocą w koniuszkach swoich palców, Kylen nie wiedział, czy byłby w stanie się oprzeć. Może tak było dobrze, że to Anthony miał te umiejętności, a nie on. Wysyłanie błyskawic przez dwór kilka razy dziennie byłoby stałym zjawiskiem, gdyby Kylen posiadał ten rodzaj magii. Wtedy bez problemu to trzymałoby dworzan w stałej niepewności. - Mogę robić wszystko, co chcę. Nie słyszałeś? Jestem królem. – Kylen się roześmiał, twardym głosem bez żadnej radości, który nawet jego przyprawił o drżenie. Wątpił, że znajdzie radość w czymkolwiek przez dłuższy czas, może nawet nigdy. Dlaczego ludzie nie mogliby pozwolić mu cieszyć się jego nieszczęściem w spokoju? No dobrze, raczej wolałby być stajennym niż królem, gdyby to oznaczało, że będzie mógł zatrzymać swojego partnera. Farro był wart oddania królestwa, ale w tej chwili, królestwo nie chciało oddać Kylena. - Nie możesz przygasać, Wasza Królewska Mość. Twoi ludzie cię potrzebują – nalegał Noel w swój szczery sposób, który przypominał Kylenowi szczeniaka, mającego nadzieję na zainteresowanie od swojego pana. Kylen prychnął. Jego ludzie potrzebowali kogoś, kogo można było obwinić, gdy sprawy nie szły po ich myśli. Potrzebowali kogoś, komu mogliby psioczyć o ostatnim królu. A kiedy męczyli się jęczeniem na dwa poprzednie tematy, używali Kylena, jako źródła plotek, spekulując o tym, kogo teraz weźmie do swojego łóżka, kiedy był królem. Nikogo. Kylen mógł odpowiedzieć im na to pytanie, gdyby był do tego skłonny.

~ 11 ~ - Tęsknię za moim partnerem. – Słowa wymsknęły mu się z ust zanim mógł je powstrzymać. Nikt nie musiał wiedzieć o jego bólu z wyjątkiem Farro. To były słowa, którymi powinien podzielić się tylko z mężczyzną, którego zostawił. - Spędziłeś zbyt dużo czasu z tymi wilkami. Możesz wymienić go na parę fae i być zupełnie szczęśliwym. – Ton Noela, pocieszający zamiast potępiający, był jedynym powodem, dla którego Kylen nie użył swojej magii, by wypalić dziurę przez klatkę piersiową swojego sekretarza albo podpalić. Zacisnął szczękę, by zatrzymać gniewne słowa, które wprost cisnęły mu się na usta. Kylen dmuchnął na szkło. Narysował tęsknie serce swoim palcem, a potem popatrzył przez pozostałą czystą część okna. Czy pełnia była również tam, gdzie mieszkał Farro? Czy biegał ze swoją watahą? Czy kiedy skończy swój czas, jako wilk, a hormony będą przepływać przez jego ciało, z kim będzie uprawiał seks? W końcu, jego partner go porzucił i Farro nie mógł być sam przez resztę swojego życia. Zasłużył na coś lepszego. Sammy zasłużył na nowego ojca albo matkę. Mogli zasługiwać na coś lepszego, ale to zabiłoby Kylena, gdyby został zastąpiony. Magia Kylena zaszumiała pod jego skórą, gdy wyobraził sobie jak Farro zwraca się do kogoś innego. W sforze Silvera był szeroki wybór ludzi spełniających niezbędne warunki, więc dlaczego Farro nie miałby wybrać jednego z nich? Mógł twierdzić, że lubi mężczyzn, ale był żonaty z kobietą, więc jego wybór może być po raz drugi taki sam. Kto nie chciałby mieć wspaniałego, wiernego mężczyzny z uroczym dzieckiem? Kylen, oczywiście, wytropiłby i zabiłby każdego, kto pomyślałby o dostaniu się do łóżka Farro, ale najpierw przynajmniej mieliby jedną dobrą noc. Kylen oddałby wszystko, by spędzić, chociaż minutę, ze swoim partnerem. Kolejne westchnienie napłynęło zza niego. Bez Farro, równie dobrze mógł ulec przygaszaniu. Wydawało mu się, że Noel powiedział coś jeszcze, ale Kylen przestał go słuchać. Jego wyobraźnia wypełniła się myślami o Farro zastępującego go kimś innym. Po chwili, odgłos zamykanych drzwi od sypialni ogłosił wyjście sekretarza. Dobrze! Przynajmniej teraz mógł być sam. Zbyt wielu ludzi kręciło się wokół niego przez cały czas, zawsze czegoś chcąc. A on tylko chciał, by pozwolono mu nosić żałobę przez resztę swojego życia, czy naprawdę to było zbyt wiele? W głębi serca wiedział jednak, że nie może pójść tą drogą. Królestwo zasługiwało na władcę skłonnego dać ludziom jego albo jej pełną i niepodzieloną uwagę, a nie kogoś, kto chciał być gdzie indziej.

~ 12 ~ Drgnął, gdy inna twarz pojawiła się w jego oknie. Król Sein zastukał w szybę. Co do diabła król jasnych fae robił na zewnątrz jego okna? Kylen stanął na ławce i odblokował zasuwkę okna z cichym trzaskiem. Popchnął okno, otwierając je na kilka centymetrów, tylko tyle, by można było mówić. Na szczęście, zawiasy był regularnie oliwione i duża szyba poruszyła się cicho. Nie chciał wysłuchiwać wykładu od swoich strażników o wpuszczaniu obcych władców w środku nocy. - Co ty tu robisz? - Wpuść mnie – domagał się Sein. Kylen westchnął. Dlaczego wszyscy po prostu nie zostawią go samego? Teraz nawet ludzie z sąsiedniego królestwa przeszkadzają mu w jego małym użalającym się nad sobą przyjęciu. Myślał o wystawieniu czarnych balonów, by zakończyć świętowanie. Może to wystraszyłoby ludzi od wkurzania go ich błahymi zmartwieniami. Po sprawdzeniu, czy nie ma jakiś ukrytych strażników i ustaleniu, że nikt nie czeka, by złapać go w zasadzkę, Kylen otworzył szerzej okno i skinął na króla, by wszedł do środka. Sein z łatwością przecisnął się przez małą przestrzeń. Zeskoczył z ławeczki pod oknem na podłogę z cichym odbiciem. - Zamknij! – nakazał. - Wiesz, że nie jesteś w tej chwili w swoim królestwie, co? – zapytał Kylen, ale posłusznie zamknął okno i ponownie zasunął zasuwę. Zastanawiając się nad czynami Seina, skrzyżował ramiona na piersi i czekał na wyjaśnienie. Wiedział z doświadczenia, że przesłuchiwanie Seina prowadziło donikąd. Król jasnych fae przemówi, gdy będzie gotowy. Zawsze się o to wkurzał. Sein błysnął Kylenowi krzywym uśmiechem. - Przepraszam za tę późną wizytę, Ky, ale trochę mi zajęła ucieczka przed moimi strażnikami. Nie wiem, dlaczego się tak martwią; nie są wystarczająco zręczni, by chronić mnie przez obszar większy niż pole mniszków lekarskich. Kylen zmarszczył brwi na Seina. - Minęło kilka lat, Wasza Królewska Mość. Na pewno nie mogłeś poczekać do rana.

~ 13 ~ Dlaczego Sein poczuł chęć na odwiedzenie Kylena w środku nocy, tego nie wiedział. Uśmiech Seina zniknął. - Daj spokój z tymi królewskimi bzdurami, Ky. Mogłeś zerwać więzi z połową mojej rodziny, ale wciąż jesteśmy spokrewnieni. Przesuwając się w stronę łóżka, Kylen usiadł bez odpowiedzi. Bycie spokrewnionym z obiema stronami monarchii fae było częściej źródłem stresu, a nie dumy dla Kylena. Stanowczo wierzył w to, że jego matka, jasna fae, i ojciec, ciemny fae, nigdy nie powinni się związać. Spędzili swoje życia na przeciąganiu Kylena w dwa przeciwne kierunki. Kiedy zostali zabici przez zazdrosnego kochanka, przyniosło to tylko ulgę Kylenowi, który nigdy nie był związany z jego zimnymi, manipulującymi rodzicami. Kylen przynosił Milli, ich zabójczyni, co roku kwiaty w dniu jej urodzin. Przyjmowała je w więziennej celi, ale wydawała się być bardziej szczęśliwa niż wtedy, gdy spotykała się z ojcem Kylena. - Co ty tu robisz? – Monarchowie raczej nie wpadali nieformalnie przez okno, gdy nie mieli jakiegoś powodu. - Mam problem. – Sein przeniósł swój ciężar z jednej nogi na drugą, drżąc w chłodnym nocnym powietrzu. Kylen nie kłopotał się rozpalaniem ognia – nie dbał o to, czy zamarznie czy nie. Ten pokój zawsze miał w sobie jakiś chłód, którego nawet ogień nie mógł powstrzymać. Przewracając oczami, Kylen wskazał na łóżko. - Wejdź pod nakrycia zanim nabawisz się kaszlu i twój dwór tu przyjdzie i rozprawi się ze mną, gdy ich król umrze od hipotermii. Sein prychnął. - Te cipy nie dopadłyby nawet króliczka bez napadu lęku. Jednak, pomimo swoich słów, Sein zrzucił buty, a potem wsunął się między prześcieradła. Wciąż drżał, ale jego skóra zaczęła tracić ten niebieskawy odcień. Wspomnienia o dziecięcych przyjęciach z nocowaniem stłoczyły się w myślach Kylena. Dobre czasy zanim sprawy dorosłych zmąciły ich dni. Ich wspólny czas w dzieciństwie był jednym z niewielu pozytywnych wspomnień Kylena, kiedy odwiedzał swoją matkę.

~ 14 ~ - Pamiętasz, jak zbudowaliśmy fort w sali tronowej? – zapytał Sein. - Tak. – Kylen również przypomniał sobie, jak pytał swojego ojca, dlaczego nie może bawić się już z Seinem, a jego ojciec kazał mu zostać z jego własnym rodzajem. Teraz, kiedy oboje jego rodzice nie żyli, nie mógł zapytać ojca, dlaczego tak naprawdę zmienił zdanie w sprawie pozwolenia bawienia się Kylena z jasnym chłopcem fae. Fragment wspomnienia przepłynął przez jego pamięć. - Myślałem, że twój ojciec nas zabije, gdy użyłeś jego korony, by umocować to prześcieradło do tronu. Sein się uśmiechnął. - Nie powinien jej zostawiać byle gdzie. Ktoś mógł ją ukraść. - Myślałem, że ona była w królewskim skarbcu. Sein wzruszył ramionami. - Zabrakło jej ochrony i nadawała się na naprawdę dobry zacisk. Kylen uśmiechnął się blado na to wspomnienie. Usiadł, cofając się po łóżku, dopóki jego plecy nie oparły się o wezgłowie. - Co tu robisz, Sein? Powinieneś umówić się na spotkanie w biały dzień i może nawet załapać na posiłek. To podkradanie się po zmroku bez strażników jest jak proszenie się o kłopoty. Muszę się zastanowić jak dobre jest moje własne bezpieczeństwo, jeśli mogłeś dostać się tak łatwo do mojego okna. - Racja. – Sein wzruszył ramionami. – Większość ludzi nie pojawiłaby się z tej strony zamku. Jednak, Kylen będzie musiał jutro porozmawiać z kapitanem straży. Tego rodzaju luki w bezpieczeństwie nie mogą być tolerowane. - Czego chcesz? Nie było sensu obchodzenia wokół tematu. Gdyby Sein czegoś nie chciał, nie podkradałby się. - Nie bądź taki podejrzliwy. Po prostu musiałem spotkać się z tobą bez świadków. - Co nie czyni tego mniej dziwnym. Dlaczego nie chcesz świadków? Planujesz mnie zabić? – Kylen wzdrygnął się na brak zainteresowania w swoim tonie. Gdy osoba nie

~ 15 ~ ma, po co żyć, trudno było nie mieć nadziei na koniec. Lepiej, żeby został zabity, niż miał długie, ciągnące się życie tęskniąc za swoim partnerem. - Cholera, to prawda. Zaczynasz przygasać. – Przerażony ton Seina sprawił, że Kylen zamrugał na swojego przyjaciela z dzieciństwa. - A co cię to obchodzi? Nie widziałem cię od lat. – Szczerze mówiąc, Kylen tak naprawdę nie pamiętał, kiedy ostatnio widział Seina. Ich drogi rozdzieliły się, gdy stał się nastolatkiem, a od tego czasu minęło więcej niż parę lat. Oh, widywał Seina, od czasu do czasu, ale tak naprawdę nie rozmawiali ani nie spędzili ze sobą odrobiny czasu. Z gardła Seina wydostał się zdegustowany odgłos. - Byłeś zajęty byciem kopiącym tyłki wojownikiem. Zawsze myślałem, że będę miał okazję zatrudnić cię od twojego króla. Jak zgaduję, jednak zdecydowałeś się sięgnąć po wyższy tytuł służbowy, co? - Nie, zdecydowałem się na tę gównianą robotę, ale ona trzyma mnie z dala od mojego partnera i mojego syna. Przepraszam, jeśli nie uważam tego kroku za skok w górę w życiu – warknął Kylen. Z czasem, gorycz zeżre go od środka. Tęsknił za Farro tak, jakby ktoś obracał nóż w jego brzuchu, przekręcał i wbijał, by krwawił jak z rany. Powiedzieć, że wolałby zostać w świecie fae, niż być ze swoim partnerem, byłoby jak najdalsze od prawdy. - Mogę mieć dla ciebie rozwiązanie. Kylen zdusił swój natychmiastowy wybuch radości. Wiedział, że lepiej optymizmowi pozwolić wziąć górę niż mądrości. Niepokój przepłynął przez niego na przebiegłym ton króla. - Czy to rozwiązanie na coś wspólnego z twoim przejściem przez moje okno? - Tak! – Sein się uśmiechnął. Kylen rozpoznał w tym ten sam uśmiech, pokazujący wszystkie zęby, którego Sein używał, by zwabić Kylena w kłopoty, gdy byli dziećmi. Kylen zamknął oczy. Jego głowa walnęła w ramę z twardego drewna. - Świetnie, podziel się ze mną twoją błyskotliwością. – Nie ośmielił się mieć nadziei, że Sein naprawdę wyciągnie go z tego bałaganu, w jakim się znalazł. Farro prawdopodobnie już wyjaśnił Sammiemu porzucenie ich przez Kylena. Dziura w jego sercu zwiększyła się jeszcze bardziej.

~ 16 ~ Dziwny hałas sprawił, że Kylen natychmiast otworzył swoje oczy. Drzewo wypuściło pędy przez marmurową posadzkę i zablokowało drzwi swoimi gałęziami. Liście się rozwinęły i wypełniły przestrzenie między gałęziami. Tak długo wypełniało przestrzeń aż naprawdę imponujące drzewo zakryło wyjście. Niepokój przeszedł w prawdziwe zaniepokojenie. Dlaczego Sein chciał zatrzymać ich zamkniętych w pokoju Kylen albo uniemożliwić innym wejście? Przyjrzał się Seinowi ostrożnie. - Myślałem, że nie możesz używać swoich mocy, gdzie jest marmur? – Celem ostatniego króla było usunąć większość drzew w pałacu, bo był przekonany, że to ochroni go przed tą naturą Seina. Cały budynek został zmieniony w kamień, aby trzymać jasnego króla fae z daleka. Sein zachichotał. - To tylko plotka, którą sam rozgłosiłem. Miałem dosyć tego całego cholernego jęczenia Linella. Chciałem tylko, żeby już do diabła się zamknął. Pomyślałem sobie, że jeśli uzna, że jest bezpieczny, przestanie drżeć ze strachu za każdym razem jak zobaczy drzewo obok pałacu. Rozbawienie na błazeństwa Seina wywołało u Kylena prawdziwy śmiech, po raz pierwszy odkąd wrócił do pałacu bez swojego partnera. Kylen nie zdawał sobie sprawy, aż do tej chwili, jak bardzo tęsknił za Seinem. Może powinien starać się mocniej, by zachować kontakt. Jego partner byłby przerażony jak łatwo pozwolił sobie na utratę kontaktu ze swoimi nielicznymi krewnymi. Rodzina była ważna dla Farro. Kylen powstrzymał łzy, kiedy wspomnienia o jego łagodnym partnerze przemknęły mu przez umysł. Przełknął gulę w swoim gardle zanim mógł mówić. - Po co tu przyszedłeś, Sein? - Mam nadzieję, że możemy dojść do wzajemnie korzystnej umowy. Proponuję, żebyśmy połączyli nasze dwa królestwa. Już czas dla fae, by stały się zjednoczoną rasą. To jasne i ciemne coś to i tak wszystko bzdura. Dzielimy wiele podobnych mocy. Mój ojciec i król Linnel byli po prostu zbyt chciwi, by się dzielić, więc wszystko podzielili. Nie ma nic jasnego w naturze moich ludzi, a jedynym powodem, dla którego Linell trzymał władzę, jako ciemny król fae, było to, że był dupkiem, który gnębił swoich ludzi.

~ 17 ~ Kylen chciał już zacząć sprzeczać się nad jednym punktem, ale nie mógł. Jednak, jakieś podejrzenie poruszyło się w jego podświadomości. Tylko dlatego, że byli starymi znajomymi nie oznaczało, że uwierzy Seinowi na nagłe pragnienie porozumienia między nimi. Jeśli Sein naprawdę chciał porozumienia, zabrał się do tego w bardzo dziwny sposób. - Dlaczego nie umówisz się na spotkanie, by zobaczyć się ze mną o normalnej godzinie? Dlaczego podkradasz się do królestwa? Na pewno doda strażników do pilnowania tej strony zamku, skoro wyglądało na to, że każdy może tak po prostu podejść do jego okna. Dlaczego jeszcze nie zostali wysłani strażnicy, wciąż nie mieściło mu się w głowie. Porozmawia z nimi rano. Teraz jednak, musiał przesłuchać pewnego króla. - Nie chciałem, by ktoś zobaczył nas rozmawiających, dopóki nie będziemy gotowi złożyć wspólnego oświadczenia. Potrzebuję twojej współpracy zanim nasi ludzie połączą nas razem. Nie chciałem, by pojawiły się o nas przypadkowe plotki. - To ma sens – niechętnie zgodził się Kylen. Wciąż obserwował Seina, ostrożny wobec motywacji króla. Pomimo zapewnień króla, nie czuł się komfortowo z tajemnicą Seina. – Ale dlaczego przyszedłeś zobaczyć się ze mną teraz? Mogłeś wystąpić z tą samą propozycją do króla Linnela zanim zginął. Sein zmarszczył brwi. - Powiedzmy, że król Linnel i ja, nie widzieliśmy pewnych spraw w ten sam sposób. Z tobą na tronie, mam nadzieję, że będziemy mogli osiągnąć obopólne porozumienie. - I myślisz, że będę chciał połączyć nasze dwa królestwa? – Jego umysł wrócił do Farro. Cholera, tęsknił do swojego wilka. - Pomyślałem, że możemy mieć uzupełniające się cele. Gdybyśmy wzięli ślub, moglibyśmy połączyć nasze królestwa. Szok zmroził Kylena na miejscu, kiedy tak wpatrywał się w Seina. - Ale ja jestem sparowany! - Tylko ze zmiennym – zakpił Sein. – Nie chodzi o to, że każę ci się go wyprzeć. - Nie mogę zdradzić mojego partnera w ten sposób. Sein uniósł brew.

~ 18 ~ - No i co? Zostaniesz czysty dla swojego wilka przez resztę swojego życia? – Oczy jasnego króla fae przesunęły się po ciele Kylena, jakby próbował rozebrać Kylena do naga i zbadać go bardzo szczegółowo. Kylen nie spodziewał się żyć zbyt długo, więc czystość nigdy nie przyszła mu do głowy. Bez Farro, nie miał przyszłości. - Nie złamię obietnicy danej mojemu partnerowi. Przysiągłem pozostać mu wierny i nie zniszczę tego zaufania. Nie mógł odrzucić swojej więzi parowania z Farro, tylko dlatego, że Sein zaproponował mu drugie niechciane królestwo, by powiększyć pierwsze. Prychnięcie Seina zabrzmiało bardziej jak to pochodzące z ich dzieciństwa, niż króla będącego władcą całego królestwa. - Nie musimy konsumować naszego małżeństwa. To może być platoniczny związek. Jeśli nie będzie ci przeszkadzało, że znajdę sobie innych kochanków, mnie nie będzie przeszkadzało to, że pozostaniesz czysty. Nie mam nagłej potrzeby uprawiania z tobą seksu; z mojej strony to jest układ polityczny. Kylen przewrócił oczami. - Dlaczego miałoby mi zależeć na połączeniu naszych królestw? Już jest wystarczająco złe to, że jestem władcą jednego z nich. Sein przyszpilił Kylena poważnym spojrzeniem. - Nie chcę, żebyś przygasł, Ky. Chcę, żebyś był szczęśliwy, i sądzę, że połączenie naszych ludzi będzie najlepsze dla obu naszych królestw. Uważam, że to będzie wygrana sprawa. Po raz pierwszy, usłyszał niepokój i nutki strachu w głosie Seina. - Po co ten pośpiech? Ledwie ogrzałem tron, a ty już ochoczo ruszasz, by złączyć nasze monarchie. Czego mi nie mówisz? Zaciśnięta szczęka, oczy, które uciekły, by nie spotkać się z jego, i mocno ściśnięte wargi, powiedziały Kylenowi, że Sein nie ujawnił wszystkiego. Jak większość polityków, Sein coś ukrywał, coś, co prawdopodobnie Kylen nie chciałby usłyszeć. Sein bawił się wierzchnim okryciem przez dłuższą chwilę, jego głowa była opuszczona. Kylen już otwierał usta, by zapytać jeszcze raz, ale wtedy król przemówił.

~ 19 ~ - Nie zaufałbym większości fae w sprawie prawdy, ale tobie ufam. Wiem, że mi nie pomożesz, dopóki nie powiem ci wszystkiego, a zawsze byłeś bardziej szlachetny niż to było konieczne. – Usta Seina wykrzywiły się w cierpkim uśmiechu. Kylen zmarszczył brwi na to sformułowanie Seina. - Nie wiedziałem, że jest jakiś limit szlachetności. - Tak. – Sein kiwnął głową. – Gdybym to był ja, powiedziałbym im, żeby wypchali się swoim tytułem i zostałbym z moim partnerem. Zamiast tego, przyjąłeś władzę i usychasz z tęsknoty. Jedynym rozwiązaniem byłoby poślubienie mnie. Wtedy musiałbyś zająć się sprawami królestwa tylko połową twojego czasu. Tak faktycznie, gdybyś chciał odwiedzić swojego partnera, nie miałbym nic przeciwko. Kylen spróbował sobie wyobrazić, jak wyjaśnia Farro to, że poślubił Seina z powodów politycznych, i stwierdził, że nie może. Szczególnie nie potrafiłby wyjaśnić Sammiemu, dlaczego jego Papa wyszedł za kogoś innego. - Nie, nie mogę tego zrobić Farro. Wina za porzucenie swojego partnera wzburzyła jego żołądek. Jego niechęć do jedzenia, odkąd opuścił Farro, powstrzymywała go od wrzucania czegokolwiek do brzucha. - Gdybyś mu to wyjaśnił, jestem pewny, że by zrozumiał. Wilki są znane z bycia praktycznymi. - Nie wtedy, gdy chodzi o ich partnerów. – Kylen nie wiedział, z jakimi rodzajami zmiennych zadawał się Sein, ale Kylen nigdy nie uważał Farro za szczególnie rozsądnego, gdy chodziło o niego. Sein przygryzł swoją dolną wargę, jednocześnie myśląc. - W takim razie, dlaczego objąłeś rządy, skoro naprawdę kochasz swojego partnera? Prawda gorzko smakowała na jego języku. Poświęcił się dla królestwa, które wydawało się nie przejmować, kto je prowadzi. Jeśli któryś z fae z królestwa ciemnego fae pokazywał, choć odrobinę emocji, jadł swoją koronę. Po życiu ze stadem wilków, które aż drgało od indywidualności i namiętności, powrót do zimnego życia króla fae miało niewiele atrakcji. Myślał, że będzie mógł żyć tylko swoimi obowiązkami, ale to powoli rozrywało go od środka.

~ 20 ~ - Następny w linii był Gallien, a on byłby jeszcze gorszym przywódcą niż był Linnel – przyznał Kylen. Pomysł, by ojciec Anthony'ego, Gallien, był odpowiedzialny za całe królestwo, wysyłał dreszcze w dół kręgosłupa Kylena. Chociaż bardzo kochał Farro, nie mógł skazać swoich ludzi na rządy Galliena. Wprost nie wyobrażał sobie, co uwięziony w ten sposób półbóg zrobiłby z pałacem. Gallien nie cierpiał z zasady głupców, więc zmuszanie go do rządzenia byłoby z pewnością katastrofalne. - Hm, masz rację, Gallien byłby najgorszym możliwym wyborem. – Sein przeczesał palcami swoje włosy, zostawiając rozczochrany bałagan - co było silną oznaką stresu u zazwyczaj niewzruszonego króla. – Wciąż twierdzę, że moje rozwiązanie pomoże nam obu. Myślę także, że ktoś ukrywa Lorusa na moich ziemiach. Miałem nadzieję, że użyjesz swoich żołnierzy i pomożesz mi go zlokalizować. Możemy odłożyć na później pomysł małżeństwa i omówić go później. - Dlaczego myślisz, że Lorus tu jest? Widziałeś go? – Gdyby ktoś pozwolił wprowadzić naukowca do królestwa jasnych fae, w takim razie musiałoby być w to zamieszanych więcej fae niż ktokolwiek wcześniej podejrzewał. Było mało prawdopodobne, by Kylen mógł oskarżyć kogokolwiek o ukrywanie naukowca, odpowiedzialnego za mutowanie zmiennych. Sein potrząsnął głową. - Nie osobiście, ale jedna ze stron twierdziła, że go widziała. Były też pogłoski, że widziano go w terenie. Kilku ludzi, którym ufam, wspomniało, że go zauważyli. Jeśli go złapiesz, będziesz mógł zabrać go do watahy swojego partnera. Nigdy nie zaszkodzi przynieść prezent, kiedy wrócisz z podkulonym ogonem. Szczególnie wtedy, gdy zadajesz się z wilkami. Podczas wyjaśniania sprawy naszego małżeństwa, możesz mu powiedzieć, że w ten sposób znalazłeś sposób na powrót. Pod warunkiem, że będziesz tu wracał kilka razy każdego cyklu księżyca, i wtedy będziemy mogli popracować nad sprawami, które nagromadzą się pod twoją nieobecność. Kylen spiorunował wzrokiem Seina. - Dlaczego nie poprowadzisz obu królestw? Po prostu przekaże je w twoje ręce, a ja wrócę do mojego partnera. Sein westchnął. - Naszym ludziom by się to nie spodobało. Ciemne fae mogłyby przypuścić, że zaczarowałem cię do tej uległości, a jasne fae zacząć krzyczeć o staniu się częścią

~ 21 ~ ciemnego królestwa fae. Nikt nie zrozumie oddania korony dla wilka. Małżeństwo między nami połączy dwa domy i da ci to, czego potrzebujesz. - Nie podoba mi się jak wymawiasz słowo wilk – warknął Kylen. – To nie jest złe słowo. - Przepraszam. – Sein uniósł ręce w obronie. – Przyznaję, że wciąż mam uprzedzenia do zmiennych wilków. - Pozbądź się ich. – Kylen z pewnością nie ułoży się z Seinem, jeśli będzie patrzył z góry na zmiennych. Szczęście Farro Kylen przedkładał ponad swoje własne. Gdyby musiał skopać tyłek jasnego fae, zmusiłby go do szanowania Farro. Cholera, tęsknił za swoim wilkiem. - No dobra, obiecuję. Popracuję nad tym. Teraz zastanowisz się nad połączeniem królestw? – Sein uniósł brew na Kylena, czekając na jego odpowiedź. Kylen nie chciał tego przyznać, ale to brzmiało jak naprawdę dobry plan. Gdyby to sprawiło, że wróciłby do domu, tam gdzie należał, zawarłby umowę z samym diabłem. Połączenie królestw zjednoczyłoby ich i potencjalnie dawało Kylenowi więcej szans na pójście i sprawdzenie, czy jego partner zgodziłby się zobaczyć z nim jeszcze raz. - Najpierw muszę porozmawiać z Farro. Ostateczna decyzja będzie należała do niego. – Kylen już zrobił zbyt wiele wyborów bez zgody swojego partnera. Tego też nie chciał zrobić sam. Gdyby Farro usłyszał z jakiegoś zewnętrznego źródła, że Kylen poślubił Seina, jego wilk mógłby się załamać. Złamanie mu serca było jedną sprawą, ale zniszczenie go to już coś innego. Sein wiercił się niecierpliwie na łóżku. - Wiem, że myślisz, iż musisz spojrzeć na to z różnych stron i wybrać najlepsze wyjście dla wszystkich, ale musisz zrobić to szybko, ponieważ twój czas ucieka. - Co masz na myśli? – Jeśli było coś, co mieli, to był czas. - No cóż, jeśli nie zgaśniesz w ciągu paru następnych tygodni, na pewno pojawi się tu Anthony. Zadajesz ból członkowi jego sfory, a on zrobi z ciebie bardzo żałosnego chłopca. Przemknął przez niego strach. Głupio, że zapomniał o Anthonym. Półbóg brał swoje obowiązki, jako partner alfy, niezwykle poważnie. Zaskakujące trochę było to, że Anthony już czegoś nie zrobił. Wiedział, że Anthony nie wmiesza się w politykę fae, ale może nie być tak wymagający, gdyby przyszło do zniszczenia Kylena za złamanie

~ 22 ~ serca Farro. Jego serce przyspieszyło na wyobrażenie sobie tych wszystkich sposobów, którymi Anthony mógł sprawić, że zapłaci za swoje zachowanie wobec Farro. Jęknął. - Cholera! Masz rację, ale czy mogę ci zaufać, że zaopiekujesz się naszymi ludźmi? – Wciąż nie był pewny tego małżeństwa z rozsądku, to nie brzmiało dla niego tak przekonująco. Sein zmarszczył brwi. - Mówisz tak, jakbyś odchodził na zawsze. Nie sądzę, żebyś rozumiał moją propozycję. Nie oczekuję, że zrzekniesz się tronu. Oczekuję, że pokażesz się przynajmniej kilka razy na miesiąc, by radzić mi i pomóc rządzić. Będziesz moim mężem, nawet jeśli nie będziesz moim kochankiem. Nie pozbawiam cię całego panowania. Chcę tylko wziąć bardziej aktywną rolę. Będziesz przedstawicielem ciemnych fae. Myślę, że dwóch królów, zjednoczonych i rządzących razem, stworzy silniejsze przywództwo. Będziemy mogli łatwiej odeprzeć naszych wrogów, jeśli będziemy działać wspólnie. Kylen spróbował nie pozwolić, by słowo mąż wywołało w nim chęć rzucenia się. Niektórzy władcy mieli i małżonków i kochanków, ale nie wiedział, czy może to zrobić swojemu zmiennemu partnerowi. Zmienił temat. - Kogo postrzegasz, jako naszego wroga? – Z tego, co wiedział, nie mieli żadnego, odkąd dwie strony fae się rozdzieliły. - Oprócz mutantów, które prawdopodobnie przechodzą, by opanowywać oba światy? Trolle zaczynają schodzić z gór i najeżdżać nasze terytorium. Straciłem dwóch żołnierzy przez minione trzy miesiące. Nie wiem, dlaczego oni schodzą. Kylen zamarł. Trolle były niebezpieczne i rzadko opuszczały swoje górskie domy. Skoro jednak opuszczały swoje domy, coś musiało wywołać ich ruch. - Wiesz, dlaczego schodzą? Trolle żyły w Północnych Górach odkąd Kylen pamiętał. Wiadomość, że ruszyli się z gór, zmartwiła go. To również wyjaśniało nagłe pragnienie Seina związania ich królestw razem. Trolle były agresywnymi wojownikami i zazwyczaj nie niszczyły niczego na swojej drodze. Żołnierze jasnych fae nie byli tak rygorystycznie wytrenowani jak ciemni i prawdopodobnie nie poradziliby sobie przeciwko nim. Sein potrząsnął głową.

~ 23 ~ - Nie wiemy. Wysłałem dwóch zwiadowców w zeszłym tygodniu, by dowiedzieli się, co się dzieje. - I? - Nie wrócili. - Może wciąż przeprowadzają śledztwo. – W momencie jak wypowiedział te słowa, zwątpił w nie. Zwiadowcy fae byli fachowcami od znajdowania informacji i wracali tak szybko jak to było możliwe. Jeśli minęło więcej niż kilka dni, było całkiem możliwe, że spotkał ich zły koniec. Kylen wątpił, że pokażą się żywi w najbliższym czasie. - Zamierzasz wysłać żołnierzy na poszukiwania? – Protokół wymagał, by król wysłał żołnierzy za zwiadowcami. Trolle uczyniły sytuację bardziej niebezpieczniejszą i potrzebowały zbrojnej odpowiedzi. - Pomyślałem, że porozmawiam najpierw z tobą. Widzę to w ten sposób, że musimy połączyć nasze siły zbrojne pod jednym sztandarem i bronić naszych ludzi ze wszystkich stron. Mutanty i teraz trolle stanowią niebezpieczeństwo dla naszego rodzaju. Wystarczająca liczba trolli całkowicie może zmieść nas z ziemi. Potrzebuję twojej pomocy i być może pomocy twojego partnera. W swoich najśmielszych snach, Kylen nigdy nie wysłałby swojego przyszłego małżonka i miłości swojego życia na tę samą płaszczyznę istnienia, jak również do tego samego pokoju, jeśli mógł temu zapobiec. Dziwne zainteresowanie Seina w pragnieniu poślubienia Kylena nabrało teraz sensu. Sein pragnął kontaktów Kylena ze zmiennymi. Jedynym sposobem, by sobie to zapewnić, było scementowanie ich więzi. Irytacja na manipulację Seina prawie wywołała w nim warczenie. Kylen zmarszczył brwi. - Więc banicja wilków jest dobra tak długo jak ich nie potrzebujesz, ale jak tylko masz mały problem z trollami, sądzisz, że powinni się tu pojawić. - Już czas, by ponownie wprowadzić zmienne wilki do naszego świata… nie tę wariację mutantów. Rozumiem, że prawdopodobnie ty nie rozumiesz zmiany mojego serca. Kylen uniósł brew. - Pewnie, że tak, chcesz by wilki były użyte, jako mięso armatnie.

~ 24 ~ - Nie! – Przerażony wyraz twarzy Seina uspokoił Kylena, co do uczciwości jasnego króla fae. – Po prostu myślę, że potrzebujemy tylu sojuszników, ilu możemy zdobyć. Jeśli trolle emigrują ze swoich gór, spotkają się z większymi drapieżnikami. Nigdy nie byłem za tym, żeby wyrzucić stąd wilki; to robił mój ojciec, wiesz o tym. Kylen nie mógł nie zgodzić się z oświadczeniem Seina. Sein nie był na tyle dorosły, by podejmować jakiekolwiek decyzje w sprawie zmiennych. - Ale też nie spieszyłeś się, żeby sprowadzić je z powrotem. Sein przewrócił oczami. - Przecież wiesz, że fae nie zmieniają tak szybko swoich opinii. Miałem nadzieję sprowadzić je z powrotem za jakiś czas. Pomogło też to, gdy Anthony sparował się z Silverem, ale teraz, kiedy jesteś związany z Farro, mamy kolejne królewskie połączenie ze zmiennymi. Mam nadzieję, że jeśli postawisz swoją więź z Farro, jako priorytet, to pomoże nam zupełnie nawiązać z nimi ścisłe stosunki. W tej chwili, przez odrzucenie Farro, udowodniłeś, że twój partner nie jest ważny. Gdybyśmy się pobrali, a ty sprowadziłbyś Farro, jako swojego kochanka, to mogłoby ugruntować twoją wysoką pozycję. Kylen wybuchnął śmiechem, dźwięk niekontrolowanie wylewał się z jego gardła. Ledwie mógł złapać oddech. Starł łzy ze swoich policzków wierzchem dłoni. - Teraz widzę, że nigdy wcześniej nie spotkałeś żadnego zmiennego. One są przerażająco zaborcze w stosunku do swoich partnerów. Wątpię, żeby Farro zgodził się na twoje pomysły. Nie wspominając o tym, że nie sprowadzę tutaj zmiennych tylko po to, by zostały rzucone trollom. To są moi przyjaciele, a nie mięso armatnie. – Gdyby coś stało się Farro, nigdy by sobie tego nie wybaczył. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to zabrzmiało w ten sposób. Co ty na to, żebyśmy dowiedzieli się, co Farro myśli o tej umowie zanim zaczniemy robić plany. Czuł, że jego partner będzie miał wiele do powiedzenia o tej umowie. - Jak myślisz, co kieruje trollami? Sein podrapał się po brodzie. - To mogły być olbrzymy albo nawet smoki. Nie będziemy wiedzieć, dopóki nie wrócą zwiadowcy. - A jeśli nie?

~ 25 ~ - Wyślemy żołnierzy i będziemy mieć nadzieję, że nie zginą. Chyba, że przekonasz wilka albo dwa, by się włączyły. Zmienni mogą wywęszyć problem bez śmierci kogokolwiek. – Sein zawiesił słowa w powietrzu, jakby dając Kylenowi sposobność do wejścia w to. - Myślę, że przeceniasz moją umiejętność przekonywania wilków. – Porzucenie swojego partnera nie da mu żadnych korzyści w wilczej społeczności, a jeśli Sein myślał, że proponując Farro pozycję kochanka Kylena, uczyni go bardziej popularnym, to chyba palił kurz fae1 . Kylen wciąż nie był ani trochę bliższy zgody na pomysł Seina. Dlaczego Sein myślał, że Kylen z chęcią zgodzi się na ich ślub, tego nie wiedział. Było kilka precedensów prawnych, by móc dzielić panowanie, z których wiele nie obejmowało małżeństwa. Może Sein myślał, że Kylen nie zna swojej historii, ale ojciec Kylena upewnił się, żeby Kylen wiedział o fae tyle, ile on sam. Jego ojciec mógł myśleć, że Kylen był tylko pół fae, ale to tym bardziej czyniło go zdeterminowanym, by nauczyć Kylena wszystkiego o obu połowach fae. Zachowanie jasnego fae sprawiało, że chciał dowiedzieć się, o co Seinowi chodzi. Nie odrzuci oferty króla fae, dopóki nie odkryje spisku Seina. Do tego czasu, przystanie na plany Seina w sprawie poślubienia go, ale tutaj wyznaczy granicę. Sein obserwował Kylena, jakby prawie mógł czytać w jego myślach. Na szczęście, Kylen wiedział, że to nie jest jeden z talentów Seina. - Czuję, że twój wilk zrobi wszystko, o co poprosisz. Huk i głośne wycie wyrwały Kylena z ich rozmowy. Znał ten dźwięk. Farro. Kylen zerwał się z łóżka i podbiegł do okna, a serce waliło w jego piersi z prędkością wilka. Dobrze znana bestia warknęła na niego. Ból w oczach wilka złamał Kylenowi serce. Nie czekając, aż Kylen podejdzie bliżej, Farro uciekł. Kylen walczył z zasuwką. Kiedy w końcu otworzył okno do środka wpadł pluszowy miś – miś Sammiego. Łzy rozmyły jego wzrok, gdy patrzył jak szara niewyraźna plama się oddala. - Farro! – wykrzyknął. Nie dbał o to, kto go usłyszy. Nie mógł uwierzyć, że jego partner dotarł do zamku. Oparł się pragnieniu pobiegnięcia za nim. Nigdy nie dogoniłby 1 Wydaje mi się, że chodzi tu o jakiś narkotyk lub coś w tym stylu 