Edmund Cooper Testament Overmana Czas teraźniejszy i czas, który odszedł, Na równi chyba tkwią w czasie, co przyjdzie. W czasie minionym zawiera się przyszłość. T.S. Eliot (przekład Andrzeja Piotrowskiego) Prolog Państwo Faradayowie mieszkali w Londynie w miłym domku przy Buckingham Palace Road. Mieli śliczny ogródek różany, a w nim uroczy staw ze złotymi rybkami. Byli posiadaczami radia i kolorowego telewizora, słuchali muzyki tanecznej w wykonaniu orkiestry Henry Halla i obser- wowali, jak Amerykanie lądują na Marsie. Przez szerokie okno weneckie, w którym kwitły kwiaty w doniczkach, widywali poduszkowiec królowej Wiktorii lub samego Sir Winstona, Churchilla zmierzającego pieszo w stronę pałacu. Mieli ładne meble, magnetofon, aparat fotograficzny, elektroniczną kuchenkę i dwa doskonałe rowery. Chodzili czasami w sobotę do kina i codziennie słuchali wiadomości wojennych. Mieli też syna imieniem Michał. Oto jego dzieje. Oto jak rósł, dojrzewał i jak w końcu odkrył prawdę. Ale kiedy zobaczył zamrożone ciała, przez tysiąclecia pozostające poza granicą życia i śmierci, kiedy usłyszał głos mówiący: „Oto ludzkość", przeraźająca istota tej prawdy okazała się niemal nie do zniesienia. Rozdział pierwszy Michał miał dobrą pamięć. Pamiętał różne rzeczy ważne i nieważne. Pamiętał — choć dość mgliście — jak był taki mały, że karmiono go samym mlekiem. Pamiętał dziwne dziecko, które pewnego dnia znikło z przedszkola, i pamiętaj inne dziecko, które wypadło (a może je wypchnięto?) z okna na piętrze — leżało na ziemi powykręcane i połamane, ale nie krwawiło. Pamiętał, że zawsze interesował się słowami, chciał je w jakiś sposób zatrzymać, utrwalić — może na wzór rysunku? Pamiętał dręczące go koszmary, dziwne wizje i narastające poczucie obcości. Pamiętał, kiedy zaczął wyczekiwać z nadzieją, że ktoś się przy nim skaleczy i że będzie mógł zobaczyć, czy leci mu krew. Pamiętał pytania, na które dostawał niejasne odpowiedzi. Pamiętał, że rodzice nigdy nie podnosili głosu. Pamiętał pierwszy spacer nad Tamizą, pierwszą wizytę w kinie, pierwszą wiadomość o nalotach. Pamiętał, jak budziło się w nim pożądanie i jak pokochał Emilię Bronte. Czasami myślał, że jest szalony. Później sądził, że mimo wszystko jest przy zdrowych zmysłach. W końcu zaczął podejrzewać, że jedno i drugie jest prawdą. Mlekiem z butelki karmiła go zawsze matka. Był tego pewien. Zawsze matka. Zawsze z tym samym uśmiechem na ustach. Czasem, zwłaszcza kiedy był zmęczony i przebywał na granicy między snem a jawą, widział jej twarz taką, jaka musiała mu się wydawać wtedy: duża, spokoj- na, miła, wypełniająca pół świata. Matka zawsze była spokojna, jest spokojna i będzie spokojna. Jednakże z jakichś powodów, których nie rozumiał, to również wydawało mu się przerażające.
Edmund Cooper - Testament Overmana
Informacje o dokumencie
Rozmiar : | 401.0 KB |
Rozszerzenie: |
ewinkamik• 7 lata temu
czy jest jeszcze dokonczenie tej ksiazki?