IXENA

  • Dokumenty1 316
  • Odsłony258 525
  • Obserwuję204
  • Rozmiar dokumentów2.2 GB
  • Ilość pobrań149 155

James A. Haught - Święty koszmar. Ilustrowana historia mordów i okrucieństw religijnyc

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :5.0 MB
Rozszerzenie:pdf

James A. Haught - Święty koszmar. Ilustrowana historia mordów i okrucieństw religijnyc.pdf

IXENA EBooki ZAKAZANE
Użytkownik IXENA wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 60 stron)

Święty koszmar Ilustrowana historia mordów i okrucieństw religijnych James A. Haught

Spis treści: Przedmowa: Przez mord do raju .............................................................................3 Wstęp ..................................................................................................................10 Wyprawy krzyżowe...............................................................................................12 Ofiary z ludzi .......................................................................................................14 Dżihad - święte wojny w Islamie...........................................................................16 Legenda o mordach rytualnych ............................................................................18 Ukrzyżowanie hostii.............................................................................................19 Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich!......................................................20 Inkwizycja ...........................................................................................................21 Czarna śmierć .....................................................................................................23 Polowania na czarownice .....................................................................................23 Reformacja ..........................................................................................................25 Anabaptyści.........................................................................................................31 Purytanie.............................................................................................................32 Wojny w chrześcijaństwie wschodnim ..................................................................34 Oświecenie ..........................................................................................................35 Powstanie Sipajów ...............................................................................................37 Bahaici ................................................................................................................37 Pogromy w Rosji ..................................................................................................39 Armenia...............................................................................................................39 Holokaust............................................................................................................40 Indie....................................................................................................................42 Sudan .................................................................................................................44 Irlandia Północna (Ulster) ....................................................................................45 Jonestown ...........................................................................................................46 Liban...................................................................................................................48 Iran .....................................................................................................................49 Inne kraje islamskie.............................................................................................50 Siła na rzecz dobra?.............................................................................................54 Epilog ..................................................................................................................56 Przypisy:..............................................................................................................59

Przedmowa: Przez mord do raju Zabójstwo dla Boga i w imię Boga, zjawisko stare jak świat, osiągnęło swoją przerażającą kulminację 11 września 2001 roku. Zbrodnia, której dopuściła się nieliczna grupa szukających śmierci fanatyków, przyjęła niepojęte rozmiary. Zszokowana ludzkość zrozumiała, że kilkunastu uzbrojonych w noże mężczyzn może porwać cztery amerykańskie samoloty pasażerskie i wykorzystać je do samobójczego ataku na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku i siedzibę Pentagonu w Waszyngtonie. W wyniku ataku nowojorskie wieże i fragment budynku rządowego w stolicy USA obróciły się w ruiny. Zginęło ponad 3 tysiące osób, wśród nich sami zamachowcy. Miliardy ludzi na całym świecie oglądało te dramatyczne wydarzenia na ekranach telewizorów. Ameryka zamarła. Wszyscy, którym nieobce są ludzkie uczucia, z przerażeniem myśleli o losie pasażerów porwanych samolotów i ludzi uwięzionych w płonących wieżach, z których część szukała ratunku przed ogniem, skacząc z wysokości na pewną śmierć. Dlaczego? Dlaczego ktoś miałby popełnić tak okrutny i samobójczy czyn? Pytanie to zadawały sobie miliony ludzi na całym świecie. Jakie mogły być motywy tego szaleńczego zamachu? Przyczyn upatrywano w różnicach kulturowych, w amerykańskiej polityce zagranicznej lub zderzeniu cywilizacji. Co zdumiewające, w większości przypadków nie zwracano uwagi na fakt, że ów akt ludobójstwa był jednocześnie aktem wiary, jednym z tysięcy okrucieństw i niegodziwości, które w ciągu stuleci popełniono w imię wiary religijnej. Cóż innego niż fanatyczna wiara mogło popchnąć dziewiętnastu młodych muzułmanów do tego szaleńczego kroku? Jak inaczej można wyjaśnić motywy ich działania? Ludzie ci złożyli uroczystą, samobójczą przysięgę, następnie odbyli podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie udawali lojalnych obywateli, ukończyli kursy pilotażu i jak wszyscy inni pasażerowie weszli na pokład samolotu po to tylko, by poświęcić życie własne i tysięcy nieświadomych i niczemu niewinnych ludzi. Nic poza ślepą wiarą nie mogło równie skutecznie stłumić w nich zdolności do współodczuwania z ludźmi, wśród których żyli. Nic poza niezachwianą wiarą nie mogło zastąpić tych ludzkich uczuć pragnieniem mordu. Znalezione w bagażu zabójców zeszyty zapełnione były modlitwami. Każde zawarte w nich słowo dotyczyło Boga i wiary. Znajdowało się tam również kilka egzemplarzy swoistego kazania, tak zwanej egzorty, będącej rodzajem religijnego wezwania lub zachęty do działania. Kontemplacja tego arabskiego tekstu miała przygotować zamachowców do samobójczej śmierci. Warto się zapoznać z jego treścią, gdyż - jak się zdaje - bardziej nas ona przybliża do zrozumienia motywacji zabójców niż najbardziej nawet staranna analiza ich zachowania. Kazanie zawiera obietnicę. Allach przyrzeka w nim, że sprawcy zamachu zostaną zaliczeni do grona męczenników i że otwarte będą przed nimi bramy muzułmańskiego raju, gdzie trafią wprost w objęcia spragnionych ich pieszczot hurys. Tu nie może być wątpliwości. Zamachowcy z całego serca wierzyli, że ich ludobójczy czyn zaprowadzi ich wprost do nieba. Oto kilka fragmentów tego jedynego w swoim rodzaju kazania: Oczyśćcie swoją duszę z tego, co nieczyste. Zapomnijcie o wszystkim, co zwą „tym światem". Zapomnijcie o zabawie, nadszedł czas powagi... Zachowajcie spokój, albowiem czas, jaki dzieli was od zaślubin (w niebie) jest krótki. Potem rozpoczniecie szczęśliwe życie. Gdy Bóg będzie z was zadowolony, nadejdzie okres wiecznej szczęśliwości... Zapamiętajcie słowa Wszechmocnego Boga: „Wypatrywaliście bitwy, zanim nadszedł jej czas, teraz ujrzycie ją na własne oczy". Wspomnijcie: jakżeż często garstka ludzi zwyciężała w boju przeważające siły, tylko dlatego, że taka była wola Boga. Oto jego słowa: „Nikt nie pokona tego, komu Bóg zapewnia bezpieczeństwo"... Gdy jedziecie taksówką na lotnisko, niech wasze myśli będą cały czas przy Bogu... Gdziekolwiek się udajecie, módlcie się, uśmiechajcie i zachowajcie spokój, gdyż Bóg jest z tymi, którzy mają wiarę, a aniołowie będą was chronić ode złego ... Módlcie się tymi słowy: „Panie, na nich skieruj swój gniew i prosimy cię, byś chronił nas od zła, jakie czynią". I proście: „Panie, niech zaniewidzą, żeby nie dostrzegli tego, co ich czeka ... Bóg sprawi, że nie powiodą się knowania niewiernych"... Nikt nie powinien widzieć, gdy wypowiadacie te pokorne słowa: „Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha". A jeśli wypowiecie je tysiąc razy, nikt nie powinien wiedzieć, czy jesteście tak spokojni, czy też cały czas myślicie o Bogu. Każdy, kto z całego serca wypowie te słowa: „Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha", zapewnioną ma drogę do nieba.

Nie okazujcie zmieszania ani innych oznak napięcia. Bądźcie szczęśliwi, radośni i spokojni, ponieważ Bóg umiłował to, czego chcecie dokonać i w jego oczach znajdzie to uznanie. A jeśli taka będzie jego wola, bliski będzie dzień, który spędzicie z hurysami w raju... Nie zapominajcie, że walka toczy się w imię Boga... Pamiętajcie o nim, gdyż zapisano w Księdze: „Panie, daj nam cierpliwość i spraw, byśmy mocno stanęli na nogach. Daj nam zwycięstwo nad niewiernymi" ... Módlcie się za siebie i za swoich braci, żeby ich było zwycięstwo i żeby trafili w wyznaczone cele ... Proście Boga, by uznał was za męczenników w obliczu wroga ... Gdy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji, czyńcie, co do was należy jak mistrz, który nie chce już powrotu do tego świata. Wołajcie: „Bóg jest wielki", gdyż słowa te budzą trwogę w sercach niewiernych. Rzekł Bóg : „Uderz w ich głowy i w ich kończyny". Wiedzcie, że rajskie ogrody czekają na Was w całym swoim pięknie, a w nich rajskie kobiety, które wołają: „Przybywajcie, przybywajcie, boży przyjaciele". Tymi słowy powitają was hurysy przyodziane w swoje najpiękniejsze szaty... Uderzajcie w imię Boga, a biorąc niewiernych w niewolę, naśladujcie proroka: weźcie jeńca i zabijcie go... Przypomnijcie swoim braciom, że wasz czyn jest aktem bożej woli... A gdy wybije godzina prawdy, godzina zero, z radością powitajcie śmierć w imię Boga waszego. Nigdy o nim nie zapominajcie. Módlcie się w ostatnich sekundach przed uderzeniem w cel albo wypowiedzcie te słowa: „Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha, a Mahomet jest jego wysłannikiem. Kiedyś, jeśli taka będzie wola boża, wszyscy się spotkamy w najwyższym kręgu niebios. Niewiarygodne! Te magiczne wizje raju urozmaicone seksualnymi fantazjami typowymi raczej dla dojrzewających seksualnie młodzieńców wystarczyły tym wyznawcom Allacha, by zabili samych siebie i blisko 3 tysiące niczemu niewinnych Amerykanów. Czy owe własnymi rękami spisane świadectwa wiary nie powinny zamknąć ust tym wszystkim, którzy powodów tragedii upatrują w problemach gospodarczych, napięciach etnicznych, niesprawiedliwej polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych itp.? Na całym świecie żyją miliony ludzi biednych i prześladowanych, jednak tylko nieliczni spośród nich gotowi są do popełnienia samobójstwa i masowego mordu. Czy coś innego niż żarliwa wiara może popchnąć człowieka do popełnienia takich okrucieństw? Wszystkie znane z historii zamachy samobójcze noszą wyraźne znamiona szaleństwa, ucieczki od rzeczywistości niemal zawsze cechującej fanatyczną wiarę. W następnych tygodniach doszło do kolejnych dramatycznych wydarzeń. Niektóre redakcje i instytucje rządowe otrzymały nadane 11 września listy zawierające śmiertelne zarazki wąglika, w wyniku czego zachorowali i umarli ludzie, wśród nich m.in. pracownicy urzędów pocztowych. Wszystkie listy, jakie dotarły do redakcji New York Post, do znanego spikera telewizji NBC, Toma Brokaw oraz do przywódcy senackiej większości, Toma Daschle, zawierały następujące słowa: „Śmierć Ameryce. Śmierć Izraelowi. Allach jest wielki". Za ironię losu należy przy tym uznać fakt, że ziarno tragedii z roku 2001 zasiała niemal ćwierć wieku wcześniej Amerykańska Agencja Wywiadowcza, uzbrajając muzułmańskich fanatyków prowadzących świętą wojnę z Rosjanami. Gdy sięgniemy w głąb dziejów, zauważymy, że tą górzystą krainą położoną na północ od Pakistanu zawsze rządziła brutalna siła, a zamieszkujące ją zacofane plemienne społeczności wyznawały przesądy, trzymając jednocześnie kobiety w poddaństwie, ukryte za zasłoną. W latach siedemdziesiątych XX wieku Związek Radziecki przeznaczył na pomoc dla Afganistanu 1,5 miliarda dolarów, zarówno na zwalczanie skutków zgubnej suszy, jak i krzewienie marksizmu. W roku 1978 afgańscy lewacy przejęli władzę w kraju i zaprowadzili w nim „naukowy socjalizm". Afgańskie kobiety mogły wreszcie uwolnić się od zakrywających całe ciało zasłon chadri, a ich córkom zezwolono na naukę w szkole. Wkrótce tysiące młodych Afganek podjęło studia uniwersyteckie, swoim wyglądem nie różniąc się od wyzwolonych zachodnich nastolatek. Muzułmańscy fa- natycy patrzyli na to ze zgrozą. Niektórzy polewali odsłonięte twarze dziewcząt żrącym kwasem. Mudżahedini (święci bojownicy) rekrutujący się z górskich plemion podjęli walkę z nowoczesnym rządem. Socjalistyczni przywódcy zabiegali o wsparcie Moskwy, aż ich błagania zostały wysłuchane i Armia Czerwona wkroczyła do Afgani-8 stanu, żeby obronić marionetkowy reżim. Już wkrótce jednak Rosjanie zdradzili zainstalowany przez siebie rząd i poparli zamach stanu, który doprowadził do jego upadku. Podczas radzieckiej okupacji kobiety stanowiły 60 proc. nauczycieli w afgańskich szkołach średnich, 50 proc. urzędników państwowych i 40 proc. lekarzy. Pracowały także jako prawniczki, pisarki, pielęgniarki, uprawiały sztuki piękne i wiele innych zawodów tradycyjnie zarezerwowanych dla mężczyzn. Amerykańscy zimnowojenni „jastrzębie" w Waszyngtonie dostrzegli dla siebie szansę na zaszkodzenie Związkowi Radzieckiemu. Centralna Agencja Wywiadowcza, działając w najgłębszej tajemnicy, uzbroiła i wyszkoliła oddziały muzułmańskich partyzantów. Prezydent Ronald Reagan nazwał ich „bojownikami o

wolność narodową". W ten sposób, nie przyznając się do tego otwarcie, amerykański rząd stanął po stronie tych, którzy niedawno poparzyli twarze afgańskich dziewcząt kwasem. Rozpoczęła się trwająca długie lata wojna. Do Afganistanu zaczęły napływać tysiące młodych, żarliwych muzułmanów pragnących walczyć za Allacha. Z Egiptu przybył niewidomy, ale przez to wcale nie mniej gwałtowny, szejk Omar Abdul Rahman, którego synowie przyłączyli się do mudżahedinów, a on sam wezwał muzułmanów, by zabijali niewiernych w imię Boga. Z Arabii Saudyjskiej przyjechał niejaki Osama bin Laden, syn bogatego saudyjskiego przemysłowca, ojca pięćdziesięcioroga siedmiu dzieci, urodzonych przez jego kilkanaście żon. Pobożny Osama, działając pod wpływem fundamentalistycznego ruchu wahhabitów 1 , wykorzystał odziedziczone po przodkach miliony dolarów do rekrutacji i finansowania działalności islamskich bojowników. W roku 1989 fanatycy ostatecznie zmusili Armię Czerwoną do wycofania się z Afganistanu, po czym przez następne trzy lata poświęcili się niemal bez reszty likwidacji ocalałych członków dawnego, reformatorskiego rządu. Wkrótce zwycięskie oddziały partyzanckie zwróciły się przeciw sobie, doprowadzając do wybuchu krwawej wojny domowej, która obróciła w ruiny to, co zostało jeszcze ze zniszczonego przez dziesięcioletnią wojnę kraju. Ostatecznie, w roku 1996, wojska talibów (uczniów szkół muzułmańskich) przejęły władzę w całym kraju i zaprowadziły w nim surową teokrację. W Afganistanie nastał terror. Kobietom nakazano noszenie zakrywających całe ciało zasłon i zabroniono im wykonywania pracy zawodowej. Afganki utraciły wszystkie uzyskane wcześniej swobody. Zmuszono je, by pozostawały w czterech ścianach własnych domów, w praktyce skazane na areszt domowy. Wiele ukamienowano za naruszenie skrajnie restryktywnych przepisów dotyczących życia seksualnego lub poddano chłoście, gdy którejś z nich spod zasłony wymknął się kosmyk włosów. Kobietom nie wolno było się śmiać, a mężczyznom golić brody. Obowiązkowe za to stały się wielokrotne modlitwy - nie mniej niż pięć razy dziennie. Na mocy przepisów drakońskiego prawa islamskiego (szariatu) nawet błahe przewinienia były karane obcięciem dłoni lub stóp. Okna w domach prywatnych były zamalowane na czarno, żeby przechodzący mężczyźni nie mogli ujrzeć przez szybę kobiecej twarzy. Talibowie zakazali oglądania telewizji, słuchania muzyki, korzystania z internetu, tańca, gry w szachy, puszczania latawców i wszelkich innych rozrywek. Lekarzom nie wolno było leczyć kobiet, które w praktyce nie mogły korzystać z żadnej pomocy medycznej, nawet podczas porodu. Pracownikom zagranicznych organizacji charytatywnych zarzucano krzewienie chrześcijaństwa, co uważano za bluźnierstwo wobec Allacha i karano uwięzieniem. Hindusi, buddyści i wyznawcy innych religii musieli nosić identyfikatory, podobnie jak Żydzi w Trzeciej Rzeszy pod rządami faszystów. Starożytne posągi buddyjskie w Bamjanie, powszechnie uznawane za najcenniejsze zabytki Afganistanu, zniszczono wbrew protestom cywilizowanego świata, gdyż zdaniem fanatycznych „poszukiwaczy prawdy" 2 mogły one sprowadzić prawowiernych muzułmanów na religijne manowce. W każdy piątek na stadionie miejskim w stolicy kraju Kabulu odbywały się publiczne egzekucje. Najbardziej religijny rząd na świecie odznaczał się także największym okrucieństwem. Po wycofaniu się Armii Czerwonej wielu zagranicznych bojowników, którzy przybyli do Afganistanu walczyć z niewiernymi, powróciło do swoich krajów ojczystych i tam próbowali spożytkować nabyte wśród mudżahedinów doświadczenie, co doprowadziło do silnych napięć na tle religijnym. Ożywili się islamscy fundamentaliści w Egipcie, Algierii i wielu innych krajach. Niektórzy z tych muzułmańskich bojowników udali się na Bałkany, by stanąć po stronie swoich współwyznawców w tragicznej wojnie domowej, która toczyła się w byłej Jugosławii. Szejk Rahman wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zajął się rekrutacją muzułmańskich radykałów. Osama bin Laden powrócił do Arabii Saudyjskiej w glorii bohatera, ale wkrótce popadł w niełaskę, po tym, jak potępił króla tego kraju za umożliwienie „niewiernym" Amerykanom prowadzenia wojny w Zatoce Perskiej z baz położonych na świętej ziemi Mahometa. Utracił nawet saudyjskie obywatelstwo. Wraz ze swymi trzema żonami i dziećmi bin Laden przeniósł się do Sudanu, gdzie rozpoczął nowy etap swej działalności: tworzenie przy udziale rozproszonych dotąd islamskich radykałów tajnej organizacji terrorystycznej pod nazwą al-Qaida (w języku rabskim „baza"). Pierwszym aktem terroru, którego autorstwo przypisuje się Bazie było podłożenie i zdetonowanie bomby w podziemnym garażu World Trade Center w 1993 roku. W wyniku wybuchu zginęło sześć osób, a ponad tysiąc odniosło obrażenia. Straty materialne sięgnęły setek milionów dolarów. Ramzi Yousef i Abdul Rahman zostali uznani za organizatorów zamachu przygotowanego przy pomocy zespołu gotowych na wszystko ochotników. Nazwisko bin Ladena wymieniano wśród współorganizatorów zamachu, nie postawiono mu jednak zarzutów ani nie został zatrzymany. Jeszcze w tym samym roku bin Laden udzielił wsparcia grupie fanatyków, którzy zamordowali osiemnastu amerykańskich żołnierzy sił pokojowych w Somalii. W latach 1995 i 1996 przyjął także odpowiedzialność za podłożenie bomb pod amerykańskie samochody wojskowe, w wyniku czego zginęło ponad dwudziestu żołnierzy w bazie wojskowej USA w Arabii Saudyjskiej. Według danych wywiadu Osama bin Laden był także

zamieszany w spiski, mające na celu zamordowanie kilku przywódców politycznych. Do zamachów jednak nie doszło. W roku 1996 Waszyngton wywierał na Sudan naciski, mające doprowadzić do wydalenia bin Ladena z tego kraju. Terrorysta powrócił do Afganistanu, gdzie udzielił hojnego wsparcia sprawującym już rządy talibom. W rok później, według amerykańskiego Departamentu Stanu, bin Laden sfinansował zamach terrorystyczny w jednej ze świątyń egipskich w pobliżu Luksoru, w którym śmierć poniosło 62 turystów i przewodników. W roku 1998 Osama bin Laden ogłosił utworzenie nowej organizacji pod nazwą Międzynarodowy Front Islamski na rzecz Świętej Wojny przeciwko Żydom i Chrześcijanom. Wydał wtedy religijny edykt (fatwę), w którym czytamy między innymi: Zabijanie Amerykanów i ich sojuszników, zarówno cywilnych, jak i wojskowych, jest osobistym obowiązkiem każdego muzułmanina, który jest do tego fizycznie zdolny, wszędzie gdzie to tylko jest możliwe... Za bożym przyzwoleniem wzywamy wszystkich muzułmanów, którzy wierzą w Boga i mają nadzieję, iż za posłuszeństwo jego woli spotka ich nagroda w niebie, by zabijali Amerykanów i grabili ich własność zawsze i wszędzie, gdzie ich napotkają i gdzie to będzie możliwe. Wzywamy także muzułmańskich ulemów3 , przywódców, młodzież i bojowników, by atakowali wojska amerykańskich diabłów i ich sprzymierzeńców jako pomocników szatana. Wkrótce okazało się, że nie było to pustosłowie. Po kilku miesiącach podłożone w samochodach bomby obróciły w perzynę amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, zabijając 224 osoby i raniąc tysiące. Tym razem o zbrodnię oskarżono bin Ladena, jednak pozostał on na wolności w Afganistanie. Nowojorski sąd skazał później jego czterech współpracowników na dożywocie. Pod koniec roku 2000 w jednym z jemeńskich portów doszło do samobójczego zamachu na pokładzie amerykańskiego niszczyciela USS Cole. Wybuch bomby zabił 17 amerykańskich marynarzy. Wreszcie, 11 września 2001 roku, fanatyczni zamachowcy przeprowadzili ludobójczy atak na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku i budynek Pentagonu w Waszyngtonie. W obliczu tej masakry wszystkie wcześniejsze akty terroru mogą się wydawać niewinną psotą. Ogrom zbrodni sprawił, iż amerykański rząd zdecydował się użyć wojska, żeby przepędzić talibów z Afganistanu oraz pojmać bin Ladena i jego ludzi. Na wieść o amerykańskiej decyzji wielotysięczne tłumy muzułmanów w wielu krajach głośno wyrażały swoje poparcie dla idei świętej wojny przeciwko Ameryce. „Allach jest wielki!" - skandowali demonstranci. Umiarkowani władcy muzułmańscy ociągali się z wyrażeniem swojego poparcia dla amerykańskiego odwetu w obawie przed zemstą rodzimych fundamentalistów. Na Bliskim Wschodzie i w innych krajach islamskich zapanował duch świętej wojny. Popełniane przez ćwierć wieku zbrodnie w imię wiary, od wystąpienia afgańskich mudżahedinów przeciwko oświacie kobiet w latach siedemdziesiątych, aż po nowojorską apokalipsę, przejdą do historii jako wieloletnia wojna religijna. Część obserwatorów dostrzegła zasadniczo religijny charakter zamachu z września 2001 roku. Anthony Lewis z New York Times'a stwierdził np.: Niemożliwe jest porozumienie z ludźmi, którzy głęboko wierzą, iż w nagrodę za zabijanie Amerykanów, po samobójczej śmierci, pójdą wprost do nieba". Inny dziennikarz, William Safire, dodał: „Samobójcze misje mogły się powieść tylko dzięki temu, że naturalny instynkt samozachowawczy sprawców został stłumiony przez pseudo-religijne fantazje, w których sprawców zbrodni czeka wieczne pocieszenie w objęciach rozmiłowanych w nich rajskich dziewic. Krwawe wydarzenia w Afganistanie, działalność Osamy bin Ladena i terrorystów z al-Qaidy są tylko jednym z przejawów szerszego zjawiska, jakim było odrodzenie się w XX wieku islamskiego fundamentalizmu. Od irańskiego przewrotu z roku 1979, w wyniku którego doszło do obalenia szacha i utworzenia brutalnej teokracji pod przywództwem imama Chomeiniego (por. rozdz. 26), w wielu innych krajach muzułmańskich radykalny nurt w islamie umocnił się i rozszerzył swoje wpływy. W niektórych krajach muzułmanie podjęli walkę z wyznawcami innych religii, w innych wystąpili przeciwko rządom islamskim, które ich zdaniem były za bardzo zaprzątnięte sprawami tego świata. W imię moralnej sanacji wielokrotnie popełniano najokrutniejsze zbrodnie. Oto kilka przykładów: • ALGIERIA Do drugiej połowy lat osiemdziesiątych, gdy umocniły się wpływy islamskich fanatyków, był to relatywnie nowoczesny kraj, w którym stosunki społeczne i dominująca obyczajowość dalekie były od religijnego rygoryzmu. Niezadowoleni z tego stanu rzeczy mułłowie wezwali wiernych do świętej wojny. Na ulice wyległy tłumy najgorliwszych wyznawców Allacha. Atakowano nocne kluby, salony piękności i koedukacyjne plaże. W roku 1990 fundamentalistyczny Front Zbawienia Narodowego odniósł miażdżące zwycięstwo w wyborach do samorządów lokalnych i wszystko wskazywało na to, że przejmie władzę w kraju po wyborach parlamentarnych pod koniec roku 1991. Jednak sprawujący w Algierii władzę wojskowi odroczyli wybory

krajowe i unieważnili wyniki wyborów lokalnych. Islamiści zorganizowali zbrojne bojówki. W kraju zapanował terror. Kilkunastoletnie dziewczęta rozstrzeliwano tylko za to, że przychodziły do szkoły z odsłoniętą twarzą. Nauczycielom pracującym w szkołach koedukacyjnych podrzynano gardła. Bojówkarze zatrzymywali autobusy i mordowali pasażerów, terroryzowali i masakrowali ludność wielu wiosek, zabijali lokalnych działaczy politycznych i popełniali wiele innych okrucieństw. Zabijali dziennikarzy i publicystów, którzy krytycznie oceniali ich zamiar wprowadzenia systemu teokratycznego. Wobec Żydów i chrześcijan prowadzili tzw. „politykę likwidacji", w ramach której zabijali katolickich księży i zakonnice. W ciągu dekady tej świętej wojny, w wyniku terroru i niekiedy równie brutalnej odpowiedzi władz, w Algierii życie straciło ponad 100 tysięcy osób. • EGIPT Plaga fundamentalizmu dotknęła ten kraj już we wczesnych latach powojennych, gdy grupa islamskich fanatyków próbowała zorganizować zamach na prezydenta Gamala Abdel Nasera. Spisek zakończył się niepowodzeniem. Mniej szczęścia jednak miał kolejny egipski prezydent, Anwar Sadat, który zginął z rąk zamachowców w 1981 roku. W ostatnich latach działające w podziemiu islamskie szwadrony śmierci, dążące do ustanowienia teokracji, okresowo mordują koptyjskich chrześcijan, podpalają kluby nocne, strzelają do zachodnich turystów, organizują napady na posterunki policji etc. Najtragiczniejsze z tych wydarzeń miało miejsce w roku 1997 na terenie starożytnej świątyni Hatszepsut w pobliżu Luksoru, gdzie fanatycy zamordowali 58 turystów i czterech Egipcjan. W późniejszych latach brutalne działania policji i prokuratury egipskiej doprowadziły do ograniczenia zakresu tej formy religijnego terroryzmu. • IZRAEL Konflikt Izraelczyków z Palestyńczykami, który trwa ze zmiennym nasileniem od kilkudziesięciu lat, w latach dziewięćdziesiątych nabrał bardziej religijnego charakteru. W ostatniej dekadzie dwudziestego wieku sfrustrowani młodzi muzułmanie masowo przyłączali się do takich organizacji terrorystycznych, jak Hezbollah (Partia Boga), Islamski Dżihad (Święta Wojna) i Hamas (to słowo utworzone z pierwszych liter nazwy Islamski Ruch Oporu, w języku arabskim znaczy „gorliwość"). Poza walkami pomiędzy uzbrojonymi w kamienie arabskimi młodzieńcami i używającymi nowoczesnej broni żydowskimi żołnierzami, po obu stronach coraz częściej dochodzi do konfliktów na tle religijnym. Punktem zapalnym okazało się w tym przypadku jerozolimskie Wzgórze Świątynne, święte miejsce trzech wielkich religii. W roku 1990 wśród ludności arabskiej pojawiła się plotka, że Żydzi zamierzają odbudować na wzgórzu swoją historyczną świątynię. Wyznawcy Allacha obawiali się, że może to doprowadzić do wyburzenia części słynnego Meczetu Skały, według religijnego mitu wzniesionego w miejscu, w którym Mahomet wraz ze swym rumakiem wzniósł się do nieba. Muzułmanie zebrali się, by bronić swego duchowego centrum. Doszło do walk, podczas których izraelscy żołnierze zabili 19 i ranili 140 Arabów, co spowodowało wybuch zamieszek. Jednocześnie grupy izraelskich bojówkarzy, działających w niezachwianym przekonaniu, iż Ziemia Święta jest darem, który Żydzi otrzymali od Boga, zajęły terytoria arabskie na Zachodnim Brzegu. Założone przez nich osiedla sprowokowały niekończące się pasmo zabójstw po obu stronach konfliktu. W roku 1994 jeden z żydowskich osadników, Baruch Goldstein, dokonał krwawej rzezi Palestyńczyków w Grocie Praojców w Hebronie. Ten religijny fanatyk otworzył ogień do grupy modlących się muzułmanów, zabijając 29 spośród nich. W roku 2000 arabski sektor Wzgórza Świątynnego odwiedził premier Izraela, Ariel Sharon, chroniony przez oddział żołnierzy. Spowodowało to kolejny wybuch gniewu wśród ludności arabskiej i serię samobójczych ataków na znienawidzonych Żydów. • ROSJA W południowych prowincjach Rosji, w większości zdominowanych przez ludność muzułmańską, spokój panował tak długo, jak długo żelazną ręką trzymała je w ryzach Armia Czerwona. Po upadku władzy radzieckiej w rejonie doszło do kilku powstań islamskich. Największy zasięg i najbardziej dramatyczny charakter ma wojna w Czeczenii, gdzie rebelianci zadali rosyjskim wojskom ciężkie straty, a Rosjanie zniszczyli znaczną część kraju. • PAKISTAN Kraj ten utworzono w 1947 roku w północno-zachodniej części Indii Brytyjskich, gdzie przeważała ludność muzułmańska. Pakistan po dziś dzień należy do krajów, w których radykalny islam odgrywa szczególnie ważną rolę w życiu społecznym i politycznym. W 1991 roku wprowadzono tam szariat, rygorystyczne prawo islamskie, na mocy którego nieślubni kochankowie są kamienowani, złodziejom ucina się dłonie lub stopy, a „bluźniercy" są skazywani na śmierć. W ostatnich latach szczególnie głośny był przypadek dr Yunisa Shai-kha, którego 18

sierpnia 2001 roku sąd w Islamabadzie skazał na śmierć, za bluźnierstwo4 . Dr Shaikhowi zarzucono, iż podczas jednego z wykładów obraził Mahometa, insynuując, że ani on sam, ani jego rodzice nie mogli być muzułmanami zanim Allach przez swego posłańca nie objawił swemu prorokowi w Mekce treści pięciu pierw- szych wersetów sury XCVI Koranu. Warto przypomnieć, że ojciec Mahometa zmarł jeszcze przed jego narodzeniem, a matka zaledwie kilka lat później, gdy przyszły założyciel islamu liczył sobie 6 lat. Tymczasem według tradycji archanioł Gabriel przekazał mu pierwsze objawienie Koranu około roku 610 n.e., gdy prorok dobiegał już czterdziestki. Wszystkie te fakty w niczym jednak nie wpłynęły na ocenę sądu, podobnie zresztą jak nie wpłynął na nią brak jakiegokolwiek dowodu, iż oskarżony faktycznie wypowiedział bluźniercze słowa. Przeciwnie, w toku postępowania wykazano, że w dniu, w którym miał według oskarżenia dopuścić się zbrodni, dr Shaikh nie prowadził żadnych wykładów, a nawet wcale nie był obecny w szkole, w której pracował. Islamskie sądy nie przejmują się jednak takimi drobiazgami. W tej tradycji do uznania winy i skazania wystarczy „świadectwo dwóch dorosłych mężczyzn, którzy wydają się prawdomówni i którzy prowadzą życie wolne od głównych grzechów", a dorosłych i prawowiernych mężczyzn w tym zamieszkałym przez 140 milionów ludzi islamskim kraju nie brakuje. Ich świadectwo zresztą nie zawsze jest potrzebne, gdyż nierzadko zdarza się, że oskarżeni o bluźnierstwo są mordowani przed wyrokiem przez policjantów, fanatyków spośród publiczności w sądzie lub nawet przez prowadzących postępowanie sędziów. Po terrorystycznym zamachu z 11 września 2001 roku, tysiące pakistańskich muzułmanów wyległo na ulice miast z okrzykiem „Bóg jest wielki!", wyrażając w ten sposób poparcie dla idei świętej wojny z cywilizacją Zachodu. • BANGLADESZ W Bangladeszu dochodzi do regularnych starć pomiędzy fundamentalistami i muzułmańskimi liberałami. Ich miejscem są na ogół campusy uniwersyteckie. W 1993 roku rozruchy na tle napięć religijnych zmusiły władze do zamknięcia trzydziestu uniwersytetów i innych szkół wyższych. Redakcje wielu gazet zaatakowano butelkami z benzyną. Fanatyczni mułłowie obiecali wysoką nagrodę temu, kto zamorduje feministyczną pisarkę Taslimę Nasrin, która niejednokrotnie krytykowała okrucieństwo kar orzekanych na mocy prawa islamskiego. Oskarżono ją o świętokradztwo i skazano na śmierć. Wszystkie kraje Unii Europejskiej zaproponowały jej azyl polityczny jako ofierze prześladowań religijnych. • SUDAN Miliony mieszkańców tego kraju poniosło śmierć w ciągu trwającej pół stulecia wojnie religijnej, którą muzułmańscy władcy z północy toczyli i wciąż toczą z plemionami z południa, gdzie zdecydowaną większość stanowią wyznawcy chrześcijaństwa i animizmu. • NIGERIA Mieszkańcy tego kraju dzielą się na dwie równe części: połowa to chrześcijanie, a druga połowa - muzułmanie. Obie grupy mordują się wzajemnie. • INDONEZJA (Timor Wschodni) W 1976 roku islamski rząd Indonezji dokonał aneksji tego katolickiego kraju, po czym nastąpił trwający ćwierć wieku okres religijnych i politycznych prześladowań. W roku 1999 Timorczycy w referendum masowo opowiedzieli się za zerwaniem kolonialnych więzów z potężnym sąsiadem, a 19 maja 2002 roku o północy czasu miejscowego nowo wybrany prezydent Timoru Wschodniego, Xanana Gusmao, proklamował formalnie niepodległość tego państwa. • FILIPINY Na Filipinach niemal nieprzerwanie toczy się wojna domowa z islamskimi bojownikami, którzy dążą do utworzenia republiki islamskiej w południowej części archipelagu, na wyspie Basilan. Tylko jedna z tych milicyjnych formacji, grupa Abu Sayafa, zarobiła miliony dolarów porywając turystów, misjonarzy i pracowników ośrodków turystycznych. • JUGOSŁAWIA W 1992 roku bośniaccy muzułmanie opowiedzieli się za oddzieleniem się tej republiki od Jugosławii i utworzeniem niepodległego państwa. Mieszkający w Bośni prawosławni Serbowie przestraszyli się, że rządy w kraju przejmą islamscy fundamentaliści, i wystąpili przeciw muzułmańskiej większości. Wkrótce wybuchły walki

między prawosławnymi Serbami, katolickimi Chorwatami i bośniackimi muzułmanami. Po zakończeniu okrutnej wojny domowej w Bośni, w roku 1999 muzułmanie i prawosławni chrześcijanie starli się w pobliskim Kosowie, a w roku 2001 podobny scenariusz powtórzył się w Macedonii. Choć każdy konflikt jest inny, nie podobna zaprzeczyć, że muzułmanie w wielu rejonach świata toczą śmiertelne boje z innowiercami, lub nawet z nie dość gorliwymi wyznawcami islamu. Przyczyną nagłego rozkwitu wojującego islamskiego fundamentalizmu był między innymi koniec zimnej wojny. W 1990 roku, w londyńskim Sunday Timesie ukazał się artykuł, którego autor przestrzegał: Zagrożenie ze strony państw Uktadu Warszawskiego maleje z miesiąca na miesiąc. Jednocześnie jednak, z roku na rok, do końca dwudziestego wieku i w pierwszej dekadzie wieku następnego, rosnąć będzie zagrożenie ze strony islamskiego fundamentalizmu. W roku 1992 włoskie pismo Europa przestrzegało: Ubóstwo i korupcja w krajach islamu przeciera drogę do sukcesu dla religijnych, fanatyków, od krajów Maghrebu aż do zachodniej Azji. Rok później magazyn Life opublikował artykuł, 18 którego autor poczynił następujące spostrzeżenie: W naszych dniach, po upadku komunizmu, islam stanowi ostatni monolityczny system wojującej wiary i - zdaniem wielu ludzi Zachodu - najpoważniejsze zagrożenie dla nowego ładu światowego. Jeszcze jedno ostrzeżenie wygłosił znany pisarz, Leon Uris, który nazwał odradzający się islamski fundamentalizm „wściekłą bestią złożoną z miliarda ludzi". Wszystkie te przestrogi okazały się trafne. Islam nie jest jedyną religią, w której odrodził się i umocnił nurt fundamentalistyczny. W Stanach Zjednoczonych rosną wpływy radykalnego chrześcijaństwa. Amerykańscy ekstremiści z ruchu antyaborcyjnego mordują pracowników klinik ginekologicznych, w których wykonuje się zabiegi przerywania ciąży. Inni fanatycy podkładają bomby zapalające w nocnych klubach dla homoseksualistów. Fundamentalizm religijny znajduje coraz więcej zwolenników w Izraelu. Żydowscy ortodoksi żądają wprowadzenia restrykcji w zakresie życia seksualnego, a religijni bojówkarze organizują zamachy na muzułmańskie miejsca kultu położone na terenie Wzgórza Świątynnego. Agresywność fundamentalistów religijnych nasila się także w Indiach. Niedawno tłum fanatycznych wyznawców tej religii zniszczył meczet, co wywołało falę zamieszek w całym kraju. Wszystkie wspomniane wyżej dramatyczne wydarzenia są elementem szerszego zjawiska: obecnego w każdej religii, we wszystkich krajach i we wszystkich czasach, mrocznego mechanizmu, który jest źródłem ludzkich cierpień i przyczynia się do rozlewu krwi. Za sprawą wiary, łatwiej niż z jakiejkolwiek innej przyczyny, ludzie popełniają czyny, które zasługują na miano barbarzyństwa. W zależności od czasu i miejsca przyjmuje ono najróżniejsze oblicza. Większość z nas wierzy, że za sprawą religii stajemy się dobrzy i żywimy wobec bliźnich braterskie uczucia. To jednak tylko część prawdy. Religia ma także inną, mroczną, by nie powiedzieć niegodziwą stronę. Jak to się dzieje, że wiara w bóstwa i związane z nią treści kultury i obyczajowości skłaniają ludzi, by zabijali się wzajemnie? Jak dotąd nikomu nie udało się udzielić zadowalającej odpowiedzi na to pytanie. Samobójczy zamach na budynki Pentagonu i World Trade Center zrobił na nas tak piorunujące wrażenie i przyniósł tak tragiczne skutki, że wydaje się nie mieć precedensu w dziejach. W rzeczywistości jednak nie byt niczym więcej niż kolejnym przejawem tego samego odwiecznego przekleństwa. Postępki równie okrutne, ale w mniejszej skali, zdarzają się niemal codziennie, jak świat długi i szeroki. Nie ma tygodnia, by agencje informacyjne nie donosiły o kolejnych przypadkach przemocy: oto muzułmańscy bojówkarze ostrzeliwują z broni maszynowej modlących się w meczecie wyznawców konkurencyjnego odłamu tej religii; grupa afrykańskich wyznawców kultu voodoo dokonuje linczu na kobiecie podejrzanej o czary; na Cejlonie wyznający hinduizm Tamile i buddyjscy Syngalezi prowadzą wojnę domową, w której zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi; w tokijskim metrze członkowie sekty religijnej dokonują terrorystycznego zamachu na pasażerów przy użyciu trującego gazu; protestanckie i katolickie szwadrony śmierci w Ulsterze korzystają z każdej okazji, by uśmiercić swoich chrześcijańskich współwyznawców, jeśli tylko należą oni do innego wyznania; w meksykańskich wioskach katolicy i zielonoświątkowcy toczą między sobą krwawe walki przy użyciu narzędzi rolniczych. W roku 1995 ortodoksyjny Żyd, działając „na polecenie Boga", zamordował izraelskiego premiera, Yitzhaka Rabina. Podobni mu fanatycy muzułmańscy zastrzelili także prezydenta Egiptu, Anwara Sadata i m.in. trzech wybitnych polityków z rodu Gandhich: Mohandasa, Indire i Rajiva. Wszyscy pamiętamy także masowe samobójstwa członków sekt religijnych Davida Koresha w Waco, w Teksasie i Jamesa Jonesa w Gujanie, gdzie na życzenie guru jego 900 wyznawców zażyło śmiertelną dawkę cyjankali. Zabójstwa w imię wiary to zjawisko powszechne, ale rzadko badane przez socjologów lub dyskutowane w krajach, w których religia trzyma się mocno, tak jak w Polsce czy w Stanach Zjednoczonych. Jego rodowód sięga czasów, gdy bogowie domagali się ofiar z ludzi. W następnych stuleciach przyjmowało niemal

nieskończenie różnorodne formy: wojen krzyżowych, inkwizycji, polowań na czarownice, muzułmańskich świętych wojen, wojen w okresie reformacji, pogromów Żydów, mordowania anabaptystów, konfliktów et- nicznych na tle plemiennych sporów religijnych i wielu innych. Okrucieństwa i zbrodni Aszantowie, Aszanti, lud afrykański zamieszkujący centralne rejony Ghany i przyległe obszary Wybrzeża Kości Słoniowej, a także Togo. Należą do grupy ludów Akan. Posługują się językiem twi (tszi) z grupy kwa. W XVII w. utworzyli państwo Aszantów. Społeczność Aszantów liczy ok. 3,3 min osób (1983). Podstawą organizacyjną są matrylinearne rody. Część z nich to chrześcijanie lub muzułmanie, większość wyznaje animizm. Wśród licznych bóstw (obosom), związanych z siłami przyrody, największe znaczenie ma Njame (Atoapome, Ojankopon) - Stwórca, pan nieba, następnie bożkowie rzek, zwłaszcza rzeki Tano. (Przyp. tłum.) e na tle religijnym przyjmują najróżniejsze formy i cechują się ogromną odpornością na upływ czasu. Ta ponura strona religii, strona, o której rzadko słyszymy i jeszcze rzadziej mówimy, jest tematem tej książki. Wstęp W 1766 roku w Abbeville we Francji, kawalera De la Barre, który liczył sobie wówczas nie więcej niż dziesięć lat, oskarżono o śpiewanie bezbożnych pieśni, kpiny z najświętszej Maryi Dziewicy, uszkodzenie krucyfiksu i odmowę zdjęcia kapelusza, gdy w pobliżu przechodziła procesja. W owym czasie nieposłuszeństwo wobec kościoła było karane śmiercią. Młodzieńca skazano na obcięcie języka i prawej ręki oraz - jakby inaczej - na spalenie na stosie. W jego obronę zaangażował się sam Voltaire, dzięki czemu odwołanie od wyroku trafiło do francuskiego parlamentu w Paryżu. Deputowani ze stanu duchownego żądali śmierci chłopca, przestrzegając jednocześnie przez nieobliczalnymi skutkami szerzenia się plagi religijnego zwątpienia. Parlament okazał bluźnlercy łaskę, odwołując wyrok okaleczenia i spalenia żywcem. Chłopca skazano jedynie na ścięcie. Przed egzekucją, która miała miejsce 1 lipca 1766 roku, skazańca poddano jeszcze rutynowym torturom, mającym na celu nakłonienie go do złożenia bardziej wyczerpujących zeznań. Jego ciało spalono wraz z egzemplarzem Słownika filozoficznego Voltaire'a. W roku 1980 w mieście Moradabad w indyjskim stanie Uttar Pradeś zwykła świnia stała się przyczyną zamieszek i mordów, w których udział wzięto kilkuset bogobojnych muzułmanów i hindusów. Zwierzę wywołało gniew wyznawców Allacha, wkraczając na teren, uznawany przez nich za święty. Muzułmanie, którzy uważają świnię za wcielenie szatana, zarzucili hindusom, że ci rozmyślnie zapędzili zwierzę w zakazane miejsce. Ogarnięci szałem wyznawcy obu religii mordowali się wzajemnie przy użyciu kijów i noży. W rozruchach, które objęty kilkanaście miast, życie straciło ponad 200 osób. W szesnastowiecznym Meksyku, w teokratycznym państwie Azteków w ofierze bogom składano tysiące niewinnych ludzi. Aztekowie wierzyli, że słońce przestałoby świecić, gdyby je pozbawić codziennej strawy z ludzkich serc wyrwanych z piersi ofiar na kamiennym ołtarzu. Chcąc przebłagać boga deszczu, azteccy kapłani torturowali i mordowali dzieci, których łzy miaty w magiczny sposób wywołać upragniony opad. W obrzędach na cześć bogini kukurydzy dziewica musiała tańczyć przez dwadzieścia cztery godziny, po czym zabijano ją i obdzierano ze skóry. Jej skórę nakładali potem na siebie kapłani, którzy kontynuowali rytualny taniec. W roku 1980 w Iranie pod panowaniem szyitów rządzący w imieniu Allacha mułłowie wydali dekret nakazujący zabicie każdego wyznawcy bahaizmu, który odmówi nawrócenia się na islam. W wyniku tego zarządzenia życie straciło około 200 bahaitów, powieszonych lub rozstrzelanych przez pluton egzekucyjny. Dalszych 40 tysięcy wyznawców tej religii opuściło ów miłujący Boga kraj. W roku 1583 w Wiedniu pewna szesnastoletnia dziewczyna doznała bolesnego skurczu żołądka. Wezwano jezuickich egzorcystów, którzy przez osiem tygodni uwalniali ją od złych mocy. Zakonnicy ogłosili, że z ciała opętanej wypędzili 12 652 demony, które babka dziewczyny przetrzymywała w szklanym słoju. Staruszkę torturami nakłoniono do przyznania się, że jest czarownicą i obcuje cieleśnie z szatanem. Następnie spalono ją na stosie. To typowa historia jednej z okoła miliona ofiar polowań na czarownice prowadzonych przez ponad trzy stulecia. W któryś z niedzielnych poranków 1983 roku, w Darkley, w Północnej Irlandii, grupa katolickich terrorystów uzbrojonych w broń automatyczną wdarła się do protestanckiego kościoła i otworzyła ogień do obecnych, zabijając trzech i raniąc siedmiu uczestników nabożeństwa. To tylko jeden z wielu setek przykładów podobnych dramatów, które kosztowały życie blisko 3 tysiące osób w okresie trwających dwadzieścia lat konfliktów religijnych w tym kraju. W roku 1096, na apel papieża Urbana II, wzywający do udziału w wyprawie do Ziemi Świętej i wypędzenia z niej niewiernych, odpowiedziały nieprzeliczone rzesze chrześcijan ze wszystkich stanów5 . W Niemczech grupa

krzyżowców wdała się w pościg za zaczarowaną gęsią, która zawiodła tych gorliwych obrońców wiary do dzielnicy żydowskiej, gdzie wymordowali większość mieszkańców. „Człowiek nigdy nie czyni zła tak starannie i tak chętnie, jak wtedy, gdy działa z pobudek religijnych" - stwierdził niegdyś Blaise Pascal. Do historii przeszły także słowa Jonathana Swifta, który w swych rozważaniach nad okrucieństwami popełnianymi od wielu stuleci w imię kościoła i religii skonstatował: „Religii mamy w sam raz tyle, ile trzeba, by móc nienawidzić się wzajemnie, za mało jednak, byśmy mogli się kochać". Thomas Jefferson6 zawarł w swych Notes on Virginia, następującą myśl: Odkąd nastało chrześcijaństwo spalono, poddano torturom, ukarano grzywną lub uwięziono miliony niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci. Nie przybliżyło nas to jednak do upragnionej jedności. Wynikiem religijnego przymusu i masowych prześladowań jest to, że potowa ludzkości to głupcy, a druga połowa to hipokryci. Jednak chrześcijaństwo nigdy nie miało monopolu na zabójstwa w imieniu Boga i dla Boga. Jeszcze przed narodzeniem Chrystusa rzymski poeta Lukrecjusz przestrzegał: Niepodobna zważyć zło, które zrodziło się z wiary w bogów! Badanie ludzkich dziejów ujawnia ponurą prawidłowość: Wszędzie tam, gdzie religia uzyskała dominujący wpływ na życie społeczne, stała się przyczyną krwawych prześladowań i okrucieństw. Im silniej ludzie wierzą w nadnaturalne byty, tym bardziej nieludzkie są ich uczynki. Kultury zdominowane przez kościoły i religie są bez wyjątku nietolerancyjne lub okrutne wobec tych, którzy ich nauk nie podzielają, a często również wobec własnych wyznawców. Gdy religia bez reszty dominowała w Europie, za jej przyczyną szeroko rozlała się tu rzeka krwi. Tysiące ludzi straciło życie podczas wojen krzyżowych. Na potrzeby inkwizycji, w każdym, nawet niewielkim mieście, powstawały izby tortur, prowadzono masową eksterminację heretyków, mnożyły się pogromy Żydów, a miliony kobiet spalono, utopiono, rozczłonkowano, powieszono, zmiażdżono lub uśmiercono w inny sposób. Pomysłów na zadawanie bliźnim cierpień lub pozbawianie ich życia nigdy w kościele Chrystusa nie brakowało. Miliony ofiar pochłonęły także wojny religijne, do których doszło w okresie reformacji. „Wiek wiary" był w rzeczywistości wiekiem rzezi. Koncepcja praw i wolności człowieka zrodziła się dopiero wtedy, gdy stopniowo zaczęły słabnąć wpływy religii.

W naszych czasach wiele krajów tzw. trzeciego świata w dalszym ciągu tkwi w okowach wiary. W Indiach sikhowie, hindusi i muzułmanie wciąż mordują się wzajemnie. W Iranie szyiccy fundamentaliści zniewolili kobiety, a „bluźnierców" skazują na śmierć. Równie tragiczna jest sytuacja w Libanie, gdzie walczą ze sobą sunnici, szyici, druzowie i maronici. Na Sri Lance krwawą wojnę prowadzą buddyści z hindusami, a w Sudanie - wyznawcy animizmu, islamu i chrześcijaństwa. Wśród myślących ludzi przyjęło się uważać, że religia nie jest rzeczywistą przyczyną tych konfliktów i zbrodni, że jest tylko maską, za którą kryją się prawdziwe motywy zwalczających się stron. To nieprawda. Religia dzieli ludzi i każe im tkwić we wrogich obozach. Myślenie w kategoriach odrębności plemiennej czy etnicznej jest na ogół nieodłączne od myślenia w kategoriach tożsamości religijnej, a jedno i drugie przygotowuje grunt pod rozlew krwi. Bez religii młodzi ludzie łatwiej podejmowaliby wyzwania współczesności, częściej dochodziłoby do małżeństw między członkami różnych grup etnicznych i łatwiej byłoby zapomnieć dawne krzywdy. Religia podtrzymuje i pogłębia podziały, a wszystko, co sprzyja podziałom, sprzyja także konfliktom. Paradoksalnie, pomimo swej krwią pisanej historii, religię powszechnie uważa się za siłę na rzecz dobra i źródło braterskiej miłości. Byty amerykański prezydent Ronald Reagan uważał ją za ostoję porządku moralnego, a George Bush twierdził, że religia kształtuje charakter, dzięki któremu mamy siłę stawić czoło trudnościom życia codziennego. Religia ma dwa oblicza, jak Dr Jekyll i Mr Hyde, z tym że dr Hyde pozostaje w cieniu swojego lepszego alter ego. Współcześni mieszkańcy krajów Zachodu, przyzwyczajeni do życia w wolnym i świeckim społeczeństwie, niemal całkiem zapomnieli, co się kryje za wiarą w nadprzyrodzone byty. W roku 1989 Europejczycy i Ame- rykanie z niedowierzaniem przyjęli wiadomość, że ajatollah Chomeini wydał wyrok śmierci na angielskiego pisarza, który rzekomo popełnił bluźnierstwo, sugerując, iż nauki Mahometa być może nie pochodziły wprost od Allacha. Powszechne zdumienie najlepiej świadczy o tym, jak słabo ludzie Zachodu pamiętają, czym w istocie jest religia. W okresie największego nasilenia międzynarodowego kryzysu wywołanego tym morderczym dekretem na uniwersytecie bostońskim odbyła się konferencja naukowa na temat „anatomii nienawiści". W obradach uczestniczyła między innymi córka byłego prezydenta Egiptu, Anwara Sadata, zamordowanego przez islamskich fundamentalistów, którzy uznali go za zdrajcę świętej sprawy islamu. Harwardzki teolog, Krister Stendahl, stwierdził podczas dyskusji: „Religia, to bardzo niebezpieczna rzecz. Drzemią w niej potężne siły... Ma ona swoją ciemną stronę, której przyczyn nie znamy. Książka, którą macie w ręku, opowiada właśnie o tej ciemnej stronie religii oraz o tym, ile cierpień religia przyniosła i ile zła uczyniła w ciągu ostatnich dziewięciuset lat. Wyprawy krzyżowe Według legendy wyprawy krzyżowe były wspaniałą, romantyczną przygodą, w której pierwszoplanową rolę odgrywali szlachetni rycerze w płaszczach zdobnych w karmazynowe krzyże. Tymczasem krucjaty były jednym wielkim koszmarem, odrażającym pasmem zbrodni, gwałtów i grabieży popełnianych w imię wiary, która więcej miała wspólnego z magią niż z religią. Krzyżowcy zabili niemal równie wielu chrześcijan i Żydów, co muzułmanów, którzy byli ich oficjalnym wrogiem. Papież Urban II ogłosił pierwszą krucjatę w roku 1095. Jej celem miało być wyzwolenie Ziemi Świętej z rąk niewiernych. Zewsząd rozlegało się wołanie: Deus Vult (Taka jest wola boża). W całej Europie masy religijnych fanatyków, rzesze biedoty, chłopstwo, rozbójnicy i zubożałe rycerstwo łączyło się w hufce, które w większości przypadków bardziej przypominały zbójeckie bandy niż regularne wojsko. Na czele tej rzeszy biedoty stanął charyzmatyczny duchowny, Piotr Pustelnik, który uzasadniał swoje przywódcze zapędy, przedstawiając ludziom ze swojego otoczenia list, napisany rzekomo osobiście przez Boga, a przekazany mu przez Jezusa. Drugim przywódcą pierwszej krucjaty był ubogi rycerz zwany Walterem Bez Mienia. O ruchach wojsk krzyżowców decydowały niekiedy osobliwe względy. Na przykład jeden z oddziałów w dolinie Renu przez jakiś czas podążał za gęsią, którą uznano za zesłaną przez Boga przewodniczkę chrześcijańskich wojsk. Do tej grupy przyłączyły się hufce pod wodzą niejakiego Emicha, który utrzymywał, że na jego piersi pojawił się święty znak krzyża. Żołnierze Emicha uznali, że zanim wyruszą w daleką wędrówkę, by zabijać Saracenów w Jerozolimie, ich obowiązkiem jest wyciąć w pień „niewiernych wśród nas", czyli Żydów z Moguncji, Wormacji i innych miast niemieckich. Ci obrońcy wiary wdarli się do żydowskich dzielnic, ogniem i mieczem mordując tysiące bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci. Wielu Żydów, pozbawionych wszelkiej

nadziei na ratunek, ukrywając się za barykadami ustawionymi na granicach dzielnic żydowskich, z rozpaczy mordowało swoje dzieci i popełniało samobójstwo w obawie przed okrucieństwem chrześcijańskich hord. Do podobnych pogromów doszło także w czeskiej Pradze i Ratyzbonie, w Bawarii, gdzie masakry dopuściły się wojska krzyżowców pod wodzą Volkmara i Gotszalka. W niektórych przypadkach ofiary, z mieczem przystawionym do gardła, mogły uratować życie, bezzwłocznie nawracając się na chrześcijaństwo. Wędrując przez chrześcijańskie Węgry i Bułgarię, te chłopskie armie grabiły okoliczną ludność w poszukiwaniu żywności i często prowokowały bitwy z wojskami lokalnych feudałów. W jednej z nich, prowadzone przez Piotra Pustelnika wojsko dokonało rzezi 4 tysięcy chrześcijańskich mieszkańców serbskiego miasta Zemun, wówczas pod władzą Węgier, a następnie puściło z dymem pobliski Belgrad. Wkrótce potem, w Bułgarii, doszło do walk, w których życie straciły dalsze tysiące krzyżowców. Niewielu przetrwało z tej armii prostaków i zabijaków spod ciemnej gwiazdy, gdy dotarli wreszcie do muzułmańskiej Turcji, gdzie zostali zdziesiątkowani przez wojska tureckie pod Nikeą i nieopodal wioski Drakon. Po krucjacie ludowej i tzw. niemieckiej, do wojny z Saracenami przystąpiło europejskie rycerstwo. Armii krzyżowców towarzyszyli biskupi, którzy błogosławili popełniane przez rycerzy zbrodnie. Pokonanym mu- zułmanom chrześcijańscy żołnierze obcinali głowy, zatrzymywane jako wojenne trofea. Podczas oblężenia Nikei, Antiochii i Tyru, krzyżowcy, przy użyciu katapult, miotali zdobyczne głowy przez mury obronne, chcąc w ten sposób obniżyć bojowe morale obrońców tych miast. Po zwycięskiej bitwie w okolicy Antiochii frankijscy rycerze powrócili do swego obozu z pięciuset głowami swoich wrogów. Trzysta spośród nich zatknięto na palach ustawionych w pobliżu murów obronnych, co miało przyczynić się do jeszcze większego udręczenia obrońców miasta. Jeden z duchownych kronikarzy tej wyprawy odnotował, iż obecny wśród krzyżowców biskup nazwał nadziane na pal głowy radosnym spektaklem dla pobożnych ludzi. Pozostałych dwieście głów wystrzelono katapultami do obleganej Antiochii. W rewanżu, muzułmańscy obrońcy miasta obcięli głowy swoim chrześcijańskim sąsiadom i wystrzelili je na zewnątrz murów obronnych w tyleż koszmarnej, co groteskowej wymianie ognia. Ostatecznie, 3 czerwca 1098 roku, krzyżowcy wdarli się do miasta i dokonali rzezi jego mieszkańców. Wtedy nadciągnęła armia muzułmańska, okrążyła zajęte przez chrześcijan miasto i rozpoczęła oblężenie niedawnych agresorów. Gdy Frankowie byli już bliscy śmierci głodowej, pewien mnich imieniem Peter Bartholomew ogłosił, że ukazał mu się anioł, od którego dowiedział się, że włócznia, którą przebito bok Chrystusa podczas ukrzyżowania, została zakopana pod chrześcijańskim kościołem w Antiochii. Włócznię wykopano i jako świętą relikwię przedstawiono chrześcijańskim rycerzom, co rozpaliło w ich sercach pobożny żar i wzbudziło w nich żądzę mordu. Urządzono wypad poza mury obronne. Chrześcijanie runęli na oblegających z tak fanatycznym zapamiętaniem, że muzułmanie wpadli w panikę i rzucili się do ucieczki, porzucając na łaskę chrześcijan swój obóz i żony. W kronice niejakiego Fulchera z Chartres znajdujemy na ten temat taki oto dumny zapis: Gdy Frankowie odkryli, że w porzuconych przez Saracenów namiotach znajdowały się ich żony, nie uczynili im nic złego ponadto, że zanurzyli swe lance w ich brzuchach. Duchowni kronikarze wypraw krzyżowych nie zastanawiali się, czy wydobyta spod kościoła włócznia była prawdziwa. W ówczesnym chrześcijaństwie panował kult relikwii, które miały być świadectwem prawdziwości opowieści biblijnych. Adorowano fragmenty „prawdziwego krzyża", pozostałości „ciał świętych", wciąż wilgotne łzy Chrystusa, kolce z jego „korony", bieliznę Marii Dziewicy, przetrzymywane w zdobnych szlachetnymi kamieniami relikwiarzach. Władca Saksonii szczycił się posiadaniem 17 tysięcy relikwii, a wśród nich, między innymi, gałęzi z płonącego krzaka z wizji Mojżesza i pióra ze skrzydła archanioła Gabriela. W katedrze Canterbury wystawiono grudkę gliny, która pozostała Bogu po ulepieniu Adama. Według Charlesa Mackay'a, tylko w kościołach hiszpańskich znajdowało się sześć lub siedem kości udowych Najświętszej Dziewicy, a przechowywanymi w różnych kościołach paznokciami św. Piotra można by wypełnić spory worek. Voltaire odnotował ironicznie, iż podczas obrzezania Jezusowi usunięto aż sześć napletków. Późniejsi badacze doliczyli się piętnastu. Walczący o wyzwolenie Ziemi Świętej krzyżowcy zdobyli Jerozolimę i „oczyścili" to symboliczne miasto, mordując jego mieszkańców. Żydów, którzy szukali schronienia w synagodze, spalono żywcem wraz z ich świątynią. Ulice miasta pokryte były górami ludzkich ciał. Rajmund z Aguilers w swojej kronice zdobycia Jerozolimy zawarł następującą relację: Naszym oczom ukazały się cudowne rzeczy. Wielu Saracenom odcięto głowy. Innych zabito strzałami z łuku lub zmuszono do skoku z wieży. Jeszcze innych torturowano przez kilka dni, a potem rzucono w ogień. Na ulicach walały się ludzkie szczątki: głowy, ręce i stopy. Na każdym kroku musieliśmy omijać ciała ludzi i koni..:. W podcieniu Salomona brodziliśmy we krwi sięgającej końskich kolan - a nawet uzd. Zaprawdę, sprawiedliwe i cudowne są wyroki boskie, za sprawą których to miejsce spłynęło krwią niewiernych.

W ciągu kolejnych dwustu lat doszło do siedmiu dalszych wypraw krzyżowych, a większość z nich zaczęła się tak jak pierwsza: od masakry ludności żydowskiej. Podczas trzeciej wyprawy krzyżowej, po zajęciu przez Ryszarda Lwie Serce w roku 1191 izraelskiej Akki, angielski król rozkazał wyprowadzić poza miasto i zabić 3 tysiące jeńców, w tym wiele kobiet i dzieci. Krzyżowcy otwierali ciała mordowanych w poszukiwaniu połkniętych kamieni szlachetnych. Biskupi śpiewali pobożne pieśni, błogosławiąc zabójcom. Kronikarz Ambroise relacjonował: Ani jeden z jeńców nie uniknął śmierci. Chwalmy za to Stwórcę! Życie niewiernych nie miało żadnej wartości. Jak stwierdził Bernard z Clai- rvaux w swoim wystąpieniu wzywającym do drugiej krucjaty: Śmierć poganina przynosi chwałę chrześcijanom, gdyż w ten sposób sławi się imię samego Zbawiciela. Podczas czwartej krucjaty krzyżowcy zmienili cel wyprawy, najpierw łupiąc chrześcijańskie miasto Zara w Dalmacji, potem zaś, 13 kwietnia 1204 roku, biorąc szturmem Konstantynopol.7 Następnie, w roku 1212 rozpoczęła się tzw. krucjata dziecięca, do której doszło wskutek poglądu, jakoby rycerstwo nie było godne odzyskania Ziemi Świętej, a dokonać tego mogły jedynie istoty niewinne - dzieci. Wiara w cuda po raz kolejny nie przyniosła oczekiwanych skutków. Większość dzieci poniosła śmierć w drodze do Ziemi Świętej. Wszystko się skończyło w roku 1291, gdy Saraceni odbili ostatni bastion krzyżowców, Akkę i dokonali masakry garnizonu tego miasta w odwecie za rzeź zarządzoną sto lat wcześniej przez Ryszarda Lwie Serce. Ziemia Święta ponownie znalazła się w rękach muzułmanów. Dwa stulecia barbarzyńskich rzezi i zniszczeń okazały się daremne. Późniejsi papieże próbowali organizować kolejne krucjaty, ich nawoływania spotykały się jednak z niewielkim odzewem. Ostatnia z tych prób miała miejsce niemal trzy wieki później, w odpowiedzi na zajęcie Konstantynopola przez wojska muzułmańskie. Papież Pius V wezwał świat Zachodu do krucjaty, a chrześcijańscy władcy wystawili armadę pod dowództwem ks. Juana de Austria. Francuski historyk, Henry Daniel-Rops, w następujący sposób opisał bitwę, która zdecydowała o losach tamtej wyprawy: Siódmego października 1571 roku żołnierze Chrystusa, śpiewając psalmy, wydali Turkom bitwę w zatoce Lepanto. To, co nastąpiło potem, bez przesady nazwać można ponurą rzezią. Sam dowódca stał na dziobie swego okrętu flagowego z krucyfiksem w ręku. Gdy nad zatoką zapadł wieczór, w powietrzu unosił się smród spalonego drewna i ludzkich ciał. Wszystkie okręty niewiernych zostały zatopione lub zdobyte przez flotę Ligi Świętej, a na pokładzie Marguesa ranny żołnierz nazwiskiem Miguel de Cervantes, którego ramię zostało rozszarpane podczas bitwy, zaintonował Te Deum. Ofiary z ludzi Ludziom współczesnym trudno zrozumieć, że w niektórych dawnych kulturach zdominowanych przez religie i stan kapłański ludzie oddawali swoje dzieci na uduszenie, ścięcie, spalenie, utopienie, obdarcie ze skóry, zmiażdżenie lub śmierć zadaną w jakiś inny sposób po to tylko, żeby zadowolić któregoś z bogów. Z dzisiejszej perspektywy składanie ofiar z ludzi wydaje się szaleństwem, jednak dla naszych dalekich przodków, którym powtarzano w nieskończoność, że powinni drżeć przed bóstwem w postaci pierzastego węża, niewidzialną boginią zbiorów, boginią zniszczenia lub jakimś innym nadprzyrodzonym stworem było to działanie najzupełniej naturalne. Składanie ofiar z ludzi praktykowano w różnych epokach i w różnych częściach świata. Ludzi poświęcano bogom w czasach najdawniejszych, o których opowiada Pismo Święte, ale także stosunkowo niedawno, w kulturach Inków, Majów i Azteków w Ameryce Południowej. Na przestrzeni wieków praktyki te przybierały różne formy. Starożytni Fenicjanie wysyłali młodych chłopców na stos, aby ucieszyć Adonisa lub innych bogów. Upadek Kartaginy tłumaczono słabą wiarą miejscowej szlachty, której przedstawiciele nierzadko składali na ołtarzu dzieci swych niewolników zamiast własnych. W Galii druidzi uśmiercali swoje ofiary, umieszczając je wewnątrz wielkich figur przypominających ludzi, które następnie podpalano. Rytualnych zabójstw dokonywali także tybetańscy szamani wyznający religię bon8 . Afrykańscy Aszanti9 poświęcali bogom sto ofiar każdego września, aby wybłagać u nich dobre zbiory. Na Borneo budowniczowie domów na palach przebijali pierwszym palem ciało dziewicy, by w ten sposób przebłagać boginię ziemi. Rytualny holokaust przeżywał swój największy rozkwit w wysoko zorganizowanych teokracjach Ameryki Środkowej. W XI wieku, w wyniku wzajemnych wpływów kultury Majów i ościennych plemion, ofiary z ludzi składano w celu obłaskawienia bóstwa przyrody, czczonego w kształcie pierzastego węża Kukulkana (później,

przez Azteków, zwanego Quetzalcoalt), jak również innych bóstw. W specjalnie poświęconych studniach topiono dziewice, inne ofiary pozbawiano głów, zabijano z łuków lub wyrywano im serca. W Peru szczepy preinkaskie zabijały dzieci w „księżycowych domach". Z początkiem XIII wieku Inkowie zaczęli tworzyć złożony system teokratyczny, zdominowany przez kapłanów, którzy odczytując magiczne znaki wyznaczali ofiary dla licznych bóstw. Podczas ważniejszych ceremonii składano na stosach do 200 dzieci. Matki przyprowadzały na śmierć swoje ubrane w zwiewne stroje, przybrane kwiatami dzieci. Młode dziewczęta - które musiały byś dziewicami - wysyłano do Cuzco, by tam pełniły rolę „wybranych" - kobiet pełniących funkcje kapłańskie. Kobiety te często odrywano od ich świątynnych obowiązków i duszono. Bodaj najbardziej mordercza była religia Azteków, która kosztowała życie około 20 tysięcy ludzi rocznie. Azteccy kapłani głosili, że bóg-słońce zagaśnie bez codziennej ofiary z serc i krwi. Tysiące ofiar dobieranych przeważnie spośród więźniów wojennych oddawało życie na kamiennych ołtarzach, na których kapłani wykrawali im serca przy użyciu obsydianowych noży. Ciało z ramion ofiar zjadano w celach rytualnych, a ich czaszki umieszczano na specjalnych wieszakach, mieszczących do 10 tysięcy ludzkich czerepów. W celu zdobycia kandydatów na stół ofiarny urządzano najazdy zwane przez Azteków „wojnami kwiatów". Kapłani mordowali również samych Azteków. W ofierze składano między innymi dzieci, wcześniej doprowadzane do tez, które miały sprowadzić upragniony deszcz. Aby zadowolić boginię kukurydzy, porywano, zmuszano do tańca i ścinano dziewice, po czym zdartą z nich skórę nakładali na siebie kapłani i kontynuowali taniec. Kiedy w 1487 roku zbudowano wielką aztecką świątynię w stolicy państwa Tenochtitlan, osiem grup kapłanów w ciągu czterech dni złożyło w ofierze 20 tysięcy jeńców - całą męską ludność trzech podbitych plemion. Hiszpańscy konkwistadorzy położyli kres tym rytualnym mordom, niszcząc cywilizacje Majów, Inków i Azteków. Siłą narzucili im religię chrześcijańską, od czasu do czasu paląc na stosach tych, którzy byli im nie- posłuszni. Jednak ślady dawnej wiary przetrwały. Jeszcze w 1868 roku, w stanie Chiapas, złożono w ofierze bogom indiańskiego chłopca. Na Dalekim Wschodzie w XIX wieku brytyjskie władze kolonialne zakazały pięciu różnych form zabójstw rytualnych. Pierwszym nich był praktykowany przez bengalski lud Khondów zwyczaj ćwiartowania ofiar, tzw. meriah, na drobne części, które palono i zakopywano na polach, co miało zapewnić obfite zbiory. Drugą zakazaną przez Brytyjczyków formą krwawego kultu był cotygodniowy rytuał praktykowany przez wyznawców hinduskiej bogini Kali, którzy składali w ofierze każdego piątku wieczorem małych chłopców w świątyni w Tańdźawur w południowych Indiach. Trzecim był hinduski zwyczaj sati, który wymagał, aby wdowa - z wolnej woli lub zmuszona - rzuciła się na stos, na którym płonęły zwłoki zmarłego męża. Mimo wydanego w roku 1829 przez władze brytyjskie zakazu, zwyczaj ten trwał dalej. (Gdy bramini z prowincji Sind sprzeciwili się decyzji władz, twierdząc, iż zwyczaj sati jest uświęcony tradycją, gubernator Charles Napier miał odpowiedzieć: Mój naród pielęgnuje inny zwyczaj. Gdy mężczyzna pali żywcem kobietę - wieszamy go, a trzeba wam wiedzieć, że naród nasz z wielkim szacunkiem odnosi się do własnej tradycji.

W roku 1854 w Birmie ówczesny król buddyjski, przenosząc stolicę kraju do Mandalaj, poświęcił nowe miasto, grzebiąc żywcem pod jego murami obronnymi wielu „niesplamionych grzechem mężczyzn". W 1861 roku odkryto, iż dwa spośród tych grobów są puste. Wówczas królewscy astrolodzy orzekli, że należy natychmiast zabić i pochować pięciuset mężczyzn, kobiet, chłopców i dziewcząt lub całkowicie porzucić stolicę. Około stu osób zostało pogrzebanych, zanim władze brytyjskie przerwały tę ceremonię. Jednak najohydniejsze rytualne mordy popełniali thugowie, hinduscy zbójcy, którzy uważali się za wyznawców Kali, bogini zniszczenia. Przez setki lat, zanim Brytyjczycy nie ukrócili ich religijnych praktyk, mordowali oni około 20 tysięcy ofiar rocznie. Ocenia się, że począwszy od XVI wieku liczba zamordowanych przez nich ludzi sięgnęła 2 milionów. Thugowie wierzyli, że Brahma 10 - Stwórca powołuje do życia więcej ist- nień niż zabójczy Siwa może ich zniszczyć. Dlatego też Kali, żona Siwy, nakazała jego wyznawcom zamienić w proch jak najwięcej istnień ludzkich. Thugowie zwykle napadali na podróżnych w odludnych miejscach. Ofiary były duszone, ceremonialnie okaleczane i grzebane, po czym Thugowie spożywali na ich grobach rytualny posiłek. Nie trzeba dodawać, że niejako przy okazji wchodzili w posiadanie mienia swoich ofiar, co zapewne umacniało ich religijny zapał. Brytyjczycy w końcu położyli kres temu procederowi, wieszając lub pozbawiając wolności 3 tysiące sześciuset osiemdziesięciu dziewięciu wyznawców tego kultu, lub wypalając dla przestrogi na ciałach podejrzanych znamię „thug". Podczas procesu sądowego w roku 1840 tylko jednego z nich oskarżono o zamordowanie dziewięciuset trzydziestu jeden osób. W innych miejscach świata rytualne morderstwa trwały nadal. W XIX wieku pewien król ludu Aszanti, chcąc zabezpieczyć swój nowy pałac przed niebezpieczeństwem, poświęcił dwieście dziewcząt, mieszając ich krew z zaprawą murarską. W roku 1838 amerykańska Indianka ze szczepu Pawnee została pocięta na drobne kawałki, którymi następnie użyźniono świeżo obsiane pole. W XIX wieku znajdowano ciała złożonych w ofierze dzieci w indyjskich świątyniach Kali. Podczas głodu w Rosji w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku dwunastu fanatyków religijnych zostało skazanych na dożywotnie więzienie za zamordowanie grupy osób, które najpierw powieszono do góry nogami na drzewach, a potem wyrwano im serca, co miało złagodzić gniew boga ziemi Kourbane. Dżihad - święte wojny w Islamie Prowadzenie krwawych wojen w celu krzewienia religii, która głosi współczucie i miłosierdzie, może się wydawać wewnętrznie sprzeczne, a jednak to w ten właśnie sposób rozpowszechnił się islam, druga spośród największych religii światowych. Wkrótce po utworzeniu nowej religii jej wyznawcy zaczęli się dzielić na wrogie frakcje, które prowadziły ze sobą święte wojny. Walka i wojna stanowiły nieodłączny atrybut islamu od jego powstania. Prorok Mahomet zdobył Mekkę w drodze podboju. Sam uczestniczył w dziewięciu bitwach, wydał siedem dalszych. Głosił Koran, który uznaje wojnę, dżihad, za uprawnione narzędzie krzewienia wiary. (Koran dopuszcza także dżihad bez przemocy, przez serce, język i dzieła ludzkich rąk). Nowa wiara przyczyniła się do zjednoczenia wojowniczych plemion Beduinów z Półwyspu Arabskiego, którzy od wielu stuleci toczyli między sobą krwawe walki plemienne. Beduini odgrywali w świętych wojnach islamu rolę wojsk specjalnego przeznaczenia. Bezpośrednio po śmierci Mahometa w roku 632, sprawujący rządy kalifowie podjęli niekończącą się serię świętych wojen: najpierw przeciwko plemionom, które po śmierci proroka chciały się usamodzielnić, a następnie przeciwko sąsiednim narodom. Fanatyczni Beduini zaatakowali niczego nie podejrzewających sąsiadów. W krótkim czasie podbili Syrię, Irak, Palestynę, Egipt i Persję. Następnie płomień świętej wojny powędrował na wschód, do Indii i na zachód, przez Północną Afrykę i Hiszpanię, aż jego marsz został ostatecznie powstrzymany w roku 732, w decydującej bitwie pod Tours we Francji. Jednocześnie dochodziło do nieustannych buntów i walk pomiędzy przedstawicielami różnych odłamów islamu. Szyiccy zwolennicy zięcia Mahometa, kalifa Alego ibn Abu Taliba, organizowali powstania i toczyli beznadziejne boje z sunnicką większością. Najbardziej purytańskim odłamem w islamie byli charydżyci, zwani „ludźmi postu i modlitwy". Ich celem było przywrócenie islamowi pierwotnej czystości, opartej na równości i braterstwie wszystkich wyznawców Proroka, a skażonej przez świeckie rządy Omajjadów. Prowadziło to w praktyce do walki z wszelką władzą. Powodowani skrajnym fanatyzmem, potępiali wszelkie przyjemności:

muzykę, sztukę, luksus w ubiorze i jedzeniu. Najokrutniejszym odłamem sekty charydżytów, byli azrakici, zwani tak od nazwiska przywódcy Nafi ibn al-Azraka. On to w drugiej połowie VII wieku wystąpił z tezą, że wszyscy muzułmanie usposobieni pokojowo są odstępcami i powinni być wymordowani razem z rodzinami. Po ogłoszeniu tej tezy w ruchu charadżytów nastąpił rozłam. Azrak i jego fanatyczni wyznawcy mordowali wszystkich, którzy nie chcieli uznać ich sekty. Szczególną odmianę świętej wojny prowadzili asasyni, niewielka sekta, której przywódcy uważali sunnickich kalifów za wrogów religijnych. Byli nie dość nieliczni, by prowadzić otwartą walkę, dlatego wysyłali samotnych zabójców, którzy - działając w przebraniu - usiłowali zbliżyć się i zamordować któregoś z sunnickich przywódców. Były to zwykle misje samobójcze. Zorganizowane mordy, z których byli znani również w Europie, były najskuteczniejszą bronią i obowiązkiem religijnym, ich podstawowe zasady wiary nakazywały im bowiem walkę z przeciwnikami religijnymi przez szerzenie terroru. Siedzibą asasynów byty górskie twierdze, zakładane przez nich przede wszystkim w Iranie i Iraku. Członkami sekty byli najbardziej gorliwi fanatycy, gotowi na męczeńską śmierć. Pewien podróżnik, który odwiedził jeden z górskich zamków asasynów, opowiadał, że ich przywódca, zwany Starcem z Gór, chcąc zademonstrować gościom dyscyplinę i posłuszeństwo wśród swoich zwolenników, nakazał jednemu z odzianych w białą szatę strażników, by ten skoczył z wysokiego muru zamkowego. Żołnierz zasalutował i rzucił się w przepaść na pewną śmierć. Marko Polo i inni podróżnicy utrzymywali, że szaleńcza odwaga asasynów brała się z rytualnego zażywania haszyszu - brak jednak na to rozstrzygających dowodów. Przez dwa stulecia swojego istnienia asasyni zabijali muzułmańskich duchownych, sunnickich mężów stanu i dowódców wojskowych. Zabili także dwóch kalifów. Muzułmańscy przywódcy z tamtego okresu musieli nosić zbroję pod ubraniem, gdy wybierali się do meczetu lub w inne publiczne miejsca. Podczas wojen krzyżowych asasyni podjęli dwie próby zamachu na muzułmańskiego wodza, Saladyna i zabili chrześcijańskiego księcia Konrada z Montferrat. Ostatecznie zostali rozbici przez Mongołów i sułtana egipskiego, Bajbarsa, który zdobył ostatnią twierdzę asasynów w górach Libanu - Masnat. W języku angielskim przetrwała nazwa tej sekty. Słowo „assassin" znaczy tyle, co zabójca lub zamachowiec. Do nowej fali świętych wojen islamskich doszło w połowie XVIII wieku, wraz z powstaniem wahhabitów, ruchu fundamentalistycznej odnowy islamu, założonego przez Muhammada Ibn Abd as-Wahhaba, który głosił potrzebę powrotu do pierwotnego islamu, wolnego od narosłych przez stulecia deformacji. Środkiem do naprawy islamu miał być ogień i wojna z „niewiernymi" w łonie tej religii. Po jego śmierci beduińskie wojska w pierwszych dekadach XVIII wieku zajęły kilka miast i dokonały rzezi ich mieszkańców. Podboje i masakry wywołały kontruderzenie wojsk tureckich i egipskich, które zmusiły „heretyków do ucieczki na pustynię, gdzie schwytano i ścięto ich przywódców. Po upływie stulecia, na początku XIX wieku, wahhabici odzyskali dawne wpływy, i jako fanatyczni „bracia islamscy" zajęli Półwysep Arabski, tworząc współczesne królestwo Arabii Saudyjskiej. „W latach 1745 - 1934" - napisał historyk, Daniel Pipes - „wahhabici toczyli wojny wyłącznie przeciw swym islamskim wrogom. Innych muzułmanów uważali za zdrajców wiary, a wojnę z nimi uznawali za swój święty obowiązek. Przyczyną tych wojen z pewnością były różnice i spory na tle religijnym". W roku 1804, Usman dan Fodio, Nigeryjczyk przez wielu uważany za świętego wezwał do dżihadu przeciwko sułtanowi Gobiru. 11 W trwającej cztery lata wojnie życie straciło tysiące ludzi, a sułtana odsunięto od władzy. W roku 1854 na obszarze dzisiejszej Republiki Mali inny święty mąż, niejaki Umar al-Hajj, ogłosił świętą wojnę przeciwko afrykańskim poganom i muzułmańskim Fulanom. 12 Jego licząca około 10 tysięcy wojowników armia sterroryzowała ludność regionu, masowo ścinając swoich przeciwników. Tylko jednego dnia stracono 300 jeńców. Wojsko Umara ostatecznie poniosło klęskę, a jego wódz ukrył się w jaskini, gdzie zginął od wybuchu prochu strzelniczego. W latach osiemdziesiątych XIX wieku w Sudanie niejaki Muhammad Ahmad przyjął tytuł mahdiego (mesjasza) i ogłosił kolejną świętą wojnę przeciwko niewiernym. Dowodzone przez niego wojsko pokonało armię Egiptu, po czym dokonało masakry obrońców Chartumu, zabijając między innymi brytyjskiego generała Charlesa Gordona, zwanego Paszą. Po śmierci mahdiego jego następca zamierzał prowadzić świętą wojnę przeciwko wszystkim państwom islamskim, jego wojsko zostało jednak rozbite przez połączone siły brytyjsko- egipskie. Podczas walk jeden z oddziałów pod dowództwem sir Herberta Kitchenera i młodego oficera nazwiskiem Winston Churchill, zastosował karabin maszynowy typu „maxim", dzięki czemu tylko w ciągu jednego dnia zabito około 20 tysięcy żołnierzy następcy samozwańczego mesjasza.

Legenda o mordach rytualnych Przez wiele stuleci kościół katolicki nazywał Żydów zabójcami Chrystusa. Św. Grzegorz określał ich mianem wrogów i morderców Boga oraz jego proroka. Św. Hieronim dorzucił „żmije" i „przekleństwo chrześcijan". Kolejny święty, Bernard z Clairvaux, uznał Żydów za ludzi zdegradowanych i wiarołomnych. Gdy jeden z biskupów spalił synagogę w Callinicum w Mezopotamii, Św. Ambroży napisał: „Kogóż może obchodzić, że spalono synagogę, gdzie kwitnie szaleństwo i fałszywa wiara!" W podobnym duchu wypowiadał się także św. Jan Chryzostom: „Żydzi składają swoje dzieci w ofierze szatanowi... Są gorsi niż dzikie zwierzęta ... Synagogi to domy publiczne, to nory, w których chronią się kundle, to świątynie demonów uprawiających bałwochwalcze kulty, miejsca przestępczych zgromadzeń Żydów - zabójców Chrystusa". Wiarołomni Żydzi byli bohaterami religijnych pieśni, a w pasyjnych dramatach przedstawiano ich jako okrutników szydzących z Chrystusa. Stulecia tej przepojonej nienawiścią propagandy przyniosły spodziewane skutki. Antysemityzm stał się nieodłącznym atrybutem chrześcijaństwa. Żydów wykluczono ze społeczeństwa, co dodatkowo umocniło nieufność i przesądy na ich temat. Trudno się dziwić, że w tych warunkach szerzyły się budzące grozę legendy o żydowskich mordach rytualnych. W roku 1144 w pobliżu Norwich w Anglii znaleziono ciało dwunastoletniego chłopca imieniem William. Okolicę obiegła pogłoska, iż chłopiec został złożony w ofierze przez Żydów, którzy mieli użyć jego krwi w jednym ze swych budzących odrazę rytuałów. Dużą popularnością cieszyło się pełne drastycznych opisów opracowanie Tomasza z Monmouth, zakonnika, który twierdził, że Żydzi rutynowo składają w ofierze chrześcijańskie dzieci. Ta mroczna legenda rozprzestrzeniała się z szybkością błyskawicy. Wzniesiony w Norwich kościół imienia młodziutkiego męczennika stał się celem pielgrzymek i miejscem, w którym miało się wydarzyć wiele cudów. Legenda o krwawych rytuałach obiegła całą Europę. W kolejnych miastach wyłapywano i zabijano Żydów jako zabójców dzieci. Oto garść przykładów: W roku 1171 w Blois we Francji, trzydziestu ośmiu starszych gminy żydowskiej skazano na śmierć tylko dlatego, że jeden ze służących burmistrza tego miasta stwierdził, iż widział Żydów wrzucających do rzeki ciało małego dziecka. Oskarżonym nic nie pomogło, że w okresie, którego dotyczył zarzut, nie znaleziono ciała, ani nie stwierdzono zaginięcia żadnego dziecka. Otrzymali szansę uratowania życia pod warunkiem natychmiastowego nawrócenia się na chrześcijaństwo, odmówili jednak. Zamknięto ich w drewnianej szopie, którą spalono wraz z ofiarami oszczerczego oskarżenia. W roku 1255 w Lincoln, w Anglii, z należącej do pewnego Żyda studni wydobyto ciało ośmioletniego chłopca imieniem Hugh. Wybuchła antysemicka histeria. Według relacji benedyktyńskiego kronikarza, Mateusza Parisa, dziecko było tuczone przez 10 dni białym chlebem i mlekiem, po czym niemal wszystkich angielskich Żydów zaproszono na jego rytualne ukrzyżowanie. Żydzi gwałtownie zaprzeczyli oskarżeniu - na próżno jednak. Osiemnastu spośród nich poddano torturom i powieszono za rzekome zabójstwo, a małemu Hugh z Lincoln oddawano odtąd cześć we wzniesionej ku jego pamięci świątyni. Trzydzieści lat później w Monachium na pastwę płomieni oddano stu osiemdziesięciu Żydów, gdy miastem wstrząsnęła pogłoska, że w żydowskiej synagodze chrześcijańskie dziecko wykrwawiło się na śmierć. W roku 1294 w szwajcarskim Bernie zamordowano lub wypędzono całą żydowską ludność z powodu opowieści o rytualnych zabójstwach dzieci. Nieco później w tym mieście wystawiono fontannę „pożeracza dzieci", przedstawiającą zjadającego dziecko odrażającego Żyda, dźwigającego wór pełen małoletnich ofiar. Według chrześcijańskiej, antysemickiej tradycji, w roku 1475 we włoskim Trydencie Żydzi dokonali rytualnego mordu na małym dziecku imieniem Szymon. Przed sądem postawiono niemal całą żydowską ludność tego miasta. Oskarżonych poddano torturom i spalono. Wydarzenia te przedstawiono na pełnych okrutnych szczegółów drzeworytach, które zachowały się do naszych czasów. Szymona z Trydentu

kanonizowano jako katolickiego męczennika, corocznie obchodzono jego dzień, a w kościele jego imienia w Trydencie doszło do wielu cudownych wydarzeń. W roku 1491 oprawcy św. Inkwizycji torturami zmusili grupę Żydów do przyznania się, iż w grocie w pobliżu miasteczka La Guardia dokonali oni rytualnego mordu na chrześcijańskim dziecku. Oskarżonych spalono, zaś pozostałych członków tej żydowskiej społeczności wymordowano. „Święta dziecina z La Guardia" stała się bohaterem religijnej legendy. W rzeczywistości nigdy nie istniało ani takie miasto, ani takie dziecko. Legendy o żydowskich mordach rytualnych przetrwały niemal do naszych czasów. W roku 1801, w Bukareszcie, duchowni prawosławni oskarżyli Żydów o rytualne spożywanie krwi niewinnych dzieciątek. Oburzeni chrześcijanie wdarli się do dzielnicy żydowskiej i poderżnęli gardła 128 osobom. U schyłku XIX wieku prawosławni zakonnicy w carskiej Rosji powtarzali średniowieczne legendy o tajnych żydowskich obrzędach ofiarnych, co stało się pożywką dla nienawiści, która znalazła wyraz w późniejszych pogromach." W roku 1934 gazeta niemieckich faszystów Der Stürmer rozbudziła antysemickie namiętności, publikując ilustracje przedstawiające Żydów spijających krew z gardeł niewinnych, maleńkich blondasków. W roku 1965 Watykan ostatecznie zakazał kultu Szymona z Trydentu. Stało się to wkrótce po potępieniu przez postępowego papieża Jana XXIII kościelnych pieśni, w których mowa była o wiarołomnych Żydach. Ukrzyżowanie hostii W roku 1215 czwarty sobór laterański nakazał, aby Żydzi zamieszkali w krajach chrześcijańskich nosili wyróżniające ich plakietki lub stroje - oznaki wstydu podobne do tych, które narzucili im dwudziestowieczni naziści. Ta decyzja oraz papieskie zarządzenie nakazujące Żydom osiedlenie się w gettach, spowodowały nasilenie ostracyzmu wobec tej grupy religijnej i narodowościowej. Żydzi stali się obiektem powszechnej nienawiści. Jednak pewna inna decyzja biskupów zaszkodziła Żydom jeszcze bardziej. Było nią przyjęcie przez sobór doktryny transsubstancjacji, czyli zachodzącego podczas mszy świętej cudownego przeistoczenia się hostii w ciało Chrystusa. Wkrótce wśród zabobonnego ludu rozeszły się pogłoski, że Żydzi kradli święte opłatki i miażdżyli je lub przebijali gwoździami, by w ten sposób raz jeszcze ukrzyżować Chrystusa. Zachowało się wiele relacji, wedle których przekłute opłatki krwawiły lub jęczały, że ulatywały z nich duchy, albo że zamieniały się w białe gołębie lub anioły i odtruwały. Na podstawie takiego zarzutu, w roku 1243 w niemieckim mieście Belitz spalono na stosie grupę Żydów - była to pierwsza z ponad stu rzezi dokonanych na podstawie oskarżenia o bezczeszczenie hostii. W roku 1298 pewien ksiądz rozpuścił pogłoskę o żydowskich praktykach krzyżowania hostii, w wyniku czego zamordowano 628 żydowskich mieszkańców miasta, a wśród nich słynnego uczonego, Mordechaja Ben Hilella. W tym samym roku rycerz imieniem Rindfliesch stanął na czele zbrojnej bandy, która napadała na bez- bronne żydowskie osiedla, żeby się na nich zemścić za rzekome bezczeszczenie hostii. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy dzielny rycerz i jego towarzysze wyrżnęli w pień ludność 146 gmin żydowskich. W roku 1337 w mieście Daggendorf w Bawarii po rozprzestrzenieniu się pogłosek o bezczeszczeniu hostii, na śmierć w płomieniach skazano całą żydowską ludność miasta, w tym kobiety i dzieci. W jednym z katolickich kościołów otwarto wówczas wystawę szesnastu obrazów olejnych, ukazujących Żydów znęcających się nad opłatkami przy pomocy młotków, kolców lub ognia. Księża dołączali do obrazów takie np. objaśnienia: „Święta hostia jest rozdrapywana do krwi przez nędznych żydłaków". Wciągu kilkuset lat jej istnienia, aż do lat sześćdziesiątych XX wieku, wystawę oglądało co najmniej 10 tysięcy pielgrzymów rocznie. W roku 1370 w Brukseli, ktoś ujawnił, że widział Żyda łamiącego opłatek, w wyniku czego dokonano masakry całej żydowskiej ludności Belgii. Według jednej z relacji spalono stu Żydów. Inny świadek opowiadał, iż: „pięciuset Żydów, kobiety i mężczyzn, dzieci i starców, najpierw wleczono ulicami Brukseli, po czym znęcano się nad nimi i zadawano im rany aż pomarli". Miejscową katedrę przyozdobiono wówczas osiemnastoma malowidłami przedstawiającymi Żydów torturujących opłatki, z których część krwawiła. Wystawa przetrwała do ostatnich lat. Plotki na temat bezczeszczenia hostii i masakry rzekomych sprawców powracały od czasu do czasu w różnych katolickich krajach. Na przykład w roku 1453, gdy pewna kobieta z Breslau (dzisiejszego Wrocławia) stwierdziła, iż widziała Żyda, który dźgnął hostię nożem, spalono czterdziestu jeden członków tej społeczności.

W roku 1492 w Mecklenburgu miejscowych Żydów torturowano tak długo, aż przyznali się do zbezczeszczenia hostii, za co spalono dwudziestu siedmiu spośród nich. W roku 1510 w mieście Spandau, pewien torturowany Żyd przyznał się, że spowodował krwawienie opłatka oraz że rozesłał hostię w tym stanie do okolicznych rabinów. W wyniku tych zeznań, śmierć w płomieniach znalazło trzydziestu ośmiu spośród nich. W oparciu o równie absurdalne zarzuty wielu Żydów stracono w Nancy, we Francji, jeszcze w roku 1761. Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich! Chrześcijanie zabijali muzułmanów podczas wojen krzyżowych i dopuszczali się ludobójstwa wobec Żydów. W końcu zaczęli również mordować swoich współwyznawców, którzy zeszli na doktrynalne manowce, czym - zdaniem kościoła - zasłużyli na miano heretyków i najsurowszą karę - karę pozbawienia życia. W pierwszym tysiącleciu istnienia chrześcijaństwa kara śmierci za doktrynalne odstępstwa była rzadkością. Od tej zasady istniało jednak kilka ważnych wyjątków. Pierwszymi heretykami, którzy zostali straceni przez chrześcijańskie władze, byli kaznodzieja i biskup Avili, Hiszpan Pryscylian i jego zwolennicy, którzy zawinili biskupom, odrzucając dogmaty o Trójcy Świętej i zmartwychwstaniu Chrystusa. W roku 415 w Aleksandrii ówczesna wybitna uczona, Hypatia, która kierowała słynną biblioteką aleksandryjską, została pobita na śmierć przez mnichów i uczniów św. Cyryla, którego stosunek do nauki nie różnił się wiele od tego, jaki tysiąc lat później kościół miał do działalności Galileusza. W roku 550 w Konstantynopolu bizantyński cesarz Justynian zabił wielu nonkonformistów, dążąc do umocnienia pozycji kościoła. Poza tymi przypadkami w pierwszym tysiącleciu naszej ery herezja nie była uważana za poważny problem. Prześladowania heretyków zaczęły się mnożyć wraz z nastaniem drugiego tysiąclecia. W grudniu 1022 roku król francuski Robert II Pobożny zwołał synod w Orleanie, który skazał na stos trzynastu członków ruchu mistycznego orleańczyków, uznanych za niebezpiecznych heretyków. Przypisano im ponadto kult diabła, rytualne orgie i używanie popiołu spalonych dzieci jako środka magicznego. Podobne zarzuty stawiano wówczas prawie wszystkim posądzonym o herezję. Kolejny przypadek egzekucji za kacerstwo miał miejsce w mieście Goslar w Niemczech, gdzie w roku 1051 powieszono grupę chrześcijańskich dysydentów, którzy m.in. sprzeciwiali się zabijaniu kur. W roku 1141, filozofa i teologa Piotra Abelarda skazano na dożywocie, ponieważ w swoim dziele, Tak i nie, zamieści! listę sprzeczności w nauczaniu kościoła. Wkrótce, w XII wieku, w Europie rozpoczęły się masowe polowania na heretyków. Ich ofiarą padli najpierw albigensi, zwani także katarami, zamieszkujący okolicę miasta Albi 13 , w południowej Francji. Albigensi kwestionowali biblijną wersję stworzenia świata, uważali Jezusa za anioła, a nie za Boga, odrzucali doktrynę transsubstancjacji i domagali się bezwzględnego przestrzegania celibatu przez osoby duchowne. Biskupi wydali wyrok śmierci na kilku przywódców tego ruchu - bez skutku jednak. Popularność katarów nadal rosła. W roku 1179 trzeci sobór laterański ogłosił przeciw nim krucjatę, jednak apel biskupów spotkał się ze skromnym odzewem i wyprawa zakończyła się fiaskiem. Dopiero w roku 1208 papież Innocenty III wezwał do decydującej rozprawy z albigensami. Na jego apel odpowiedziało około 20 tysięcy rycerzy i chłopstwa, tworząc armię, która spustoszyła południową Francję, masakrując ludność miast, w których herezja uzyskała szczególnie szerokie wpływy. Po zdobyciu jednego z ważniejszych ośrodków katarskich w Beziers, uczestnicy krucjaty zwrócili się do papieskiego legata Arnauda Amalrica z pytaniem, jak wśród pojmanych obrońców miasta odróżnić heretyków od prawowiernych chrześcijan.

- Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich! - poradził im duchowny. Zdyscyplinowani krzyżowcy wymordowali całą ludność miasta, z niemowlętami włącznie. Legenda głosi, że tylko w jednym kościele, gdzie schronili się mieszkańcy, zabito 7 tys. osób! Przed śmiercią ofiarom wyłupiano oczy i włóczono je ulicami miasta. Łucznicy wykorzystywali pojmanych jako cele ćwiczebne. W swoim raporcie dla papieża legat zapisał: „Bóg w swojej nieskończonej mądrości okazał mieszkańcom tego miasta swój słuszny gniew". Wydarzenia, o których tu mówimy, to tylko początek długiej serii „wewnętrznych" wypraw krzyżowych organizowanych przeciwko religijnym dysydentom i nieposłusznym feudałom. Innym ruchem religijnym, który stał się przedmiotem eksterminacji, byli waldensi, zwolennicy Piotra Waldésa z Lyonu, świeccy kaznodzieje, którzy nauczali na ulicach miast. Kościół zakazał im prowadzenia działalności, rezerwując prawo do wygłaszania kazań dla prawidłowo wyświęconych kapłanów. Waldensi nie podporządkowali się jednak tej decyzji. Wówczas, na synodzie w Weronie w roku 1184, ekskomunikowano ich jako heretyków i zwołano przeciw nim kolejną krucjatę. Waldensów mordowano przez kolejne pięć stuleci. Ci świeccy kaznodzieje szukali schronienia w Niemczech i Włoszech, gdzie jednak również byli ścigani i traceni na stosach. Część z nich ukrywała się w górskich grotach. Papież Innocenty zorganizował kolejną krucjatę przeciwko waldensom z regionu Savoy, we Francji. Wśród potępionych przez kościół znaleźli się również amalrycjanie. Francuski filozof i teolog, Amalryk z Bene nauczał, że wszyscy ludzie są potencjalnie święci oraz że kościelne obrzędy nie są potrzebne do zbawienia duszy. Po śmierci Amalryka w roku 1206 (lub 1207) jego zwolenników spalono żywcem jako heretyków. Spalo- no także, uprzednio w tym celu wykopane z grobu, ciało samego Amalryka. Podobny los spotkał członków ruchu Braci Apostolskich 14 , którzy publicznie nauczali i śpiewali pobożne pieśni. Animatora tego ruchu, Gerharda Sagarelli, spalono na stosie w Parmie w roku 1300. Jego następca, Dulcino (zwany również bratem Dulcynem) wyprowadził członków ruchu w góry, gdzie osiedli w dobrze ufortyfikowanej twierdzy, w której skutecznie odpierali ataki wojsk biskupich. Fortecę zdobyły w końcu oddziały biskupa Mediolanu. Jej obrońców wymordowano, a Dulcyna spalono na stosie w roku 1307. W roku 1318 grupę celestynów, odłamu zakonu franciszkanów, spalono na stosie, ponieważ postanowili oni odejść od reguły zakonnej akcentującej rolę ubóstwa i prostoty w życiu zakonnym. Wyroki śmierci wykonywano także na członkach wielu innych heretyckich wspólnot, takich jak, begardzi 15 , beginki 16 lub Bracia Wolnego Ducha, mistycznej sekty, która usiłowała pogodzić filozofię Arystotelesa z teologią chrześcijańską, co prowadziło do podkreślenia prymatu ludzkiej woli oraz życia w zgodzie z tzw. „wolnym duchem" pobożności. W roku 1307 we Francji obiektem prześladowań stali się templariusze, członkowie zakonu rycerskiego założonego w celu ochrony pielgrzymów w Ziemi Świętej. Oskarżono ich o plucie na krucyfiks i uprawianie kultu szatana. Rycerzy poddano nadzwyczaj okrutnym torturom, w wyniku czego kilku z nich zmarło, a inni „przyznali" się do winy. Około siedemdziesięciu templariuszy spalono na stosie. Zabijanie heretyków cieszyło się pełnym poparciem papieży i świętych. Jedni i drudzy chętnie cytowali Stary Testament, a w nim takie słowa, jak: „Ten, który bluźni imieniu Pana, będzie pozbawiony życia". Św. Tomasz z Akwinu napisał kiedyś: „Jeśli na śmierć skazujemy oszusta lub innego złoczyńcę, tym bardziej sprawiedliwe jest zgładzenie heretyka". Inkwizycja Próby wytępienia herezji doprowadziły do utworzenia Świętej Inkwizycji, instytucji, która po dziś dzień okryta jest złą sławą. W drugiej połowie XII wieku biskupi otrzymali prawo do ścigania heretyków, stawiania ich przed

sądem i wymierzania im kar. Gdy biskupi działali nieskutecznie, z Rzymu wysyłano do nich wędrownego papieskiego inkwizytora, zwykle dominikańskiego duchownego, który podejmował stosowne kroki. Odkąd w roku 1252 papież Innocenty IV zatwierdził stosowanie tortur, katownie inkwizycji stały się miejscem, które zasłużenie budziło najwyższą trwogę. Oskarżeni o herezję byli ścigani i osadzani w lochach. Nie wolno im było widzieć nikogo z rodziny ani znać imion oskarżycieli. Jeśli natychmiast nie przyznali się do winy, stawali się ofiarą niewypowiedzianych okrucieństw. Szwajcarski historyk Walter Nigg stworzył następujący opis stosowanych przez inkwizycję tortur: W większości przypadków najpierw stosowano zgniatacz. Palce torturowanego umieszczano między dwoma zaciskami, a następnie dokręcano łączącą je śrubę. Ze ściskanych palców tryskała krew, a po jakimś czasie zostawała z nich tylko krwawa miazga. Podejrzanych często sadzano na tzw. tronie inkwizytorskim, krześle wyposażonym w żelazne kolce, które mogły być podgrzewane za pomocą paleniska umieszczonego pod krzesłem lub w jego konstrukcji. Potem skazańcom nakładano tak zwane buty hiszpańskie, służące do miażdżenia goleni. Inną często stosowaną torturą było wyrywanie kończyn. Ofiarę przywiązywano za ręce i nogi do kola lub specjalnego rusztowania, które na zmianę podciągano i opuszczano, jednocześnie obciążając skazańca ciężkimi kamieniami. Usta ofiary zatykano kneblem, żeby jej krzyki i jęki nie przeszkadzały katom w pracy. Trzy lub czterogodzinne tortury nie byty niczym niezwykłym. Używane do kaźni narzędzia często spryskiwano święconą wodą. Od ofiary wymagano przyznania się do winy, a ponadto oskarżenia o herezję własnych dzieci, żony, przyjaciół i innych osób, co dawało podstawy do zastosowania wobec nich tej samej procedury. Sprawcy drobniejszych wykroczeń, jak również ci, którzy natychmiast przyznawali się do winy, otrzymywali lżejsze kary. Obarczeni cięższą winą heretycy, którzy wyrażali skruchę, byli skazywani na dożywotnie więzienie, a ich majątek podlegał konfiskacie. Innych skazywano na stos. Wydany w roku 1231 papieski dekret jednoznacznie zalecał spalenie na stosie jako karę podstawową. Same wyroki nie były jednak wykonywane przez osoby duchowne, lecz przez świeckich katów, co miało chronić dobre imię kościoła. Część inkwizytorów wyróżniała się szczególnie zatrważającą skutecznością. Robert le Bourge wysłał na stos 183 osoby w ciągu jednego tygodnia. Bernard Gui uznał winę dziewięciuset trzydziestu podejrzanych, w każdym przypadku zarządził konfiskatę majątku skazańca, trzystu siedmiu spośród nich wysłał do więzienia, a czterdziestu dwóch na stos. Konrad z Marburga skazywał na śmierć na stosie każdego podejrzanego, który nie przyznawał się do winy. Konrada inkwizytora spotkał smutny koniec, gdy oskarżył pewnego księcia o to, że podczas obrzędu ku czci szatana urządzał sobie przejażdżki na ogromnym krabie, co zostało przyjęte z niedowierzaniem przez arcybiskupa, który uznał zarzuty za bezpodstawne. Wkrótce potem Konrad został zamordowany, prawdopodobnie przez ludzi księcia. Historia inkwizycji dzieli się na trzy etapy: średniowieczną eksterminację heretyków 17 , tzw. Inkwizycję Hiszpańską, która rozpoczęła działalność w XV wieku i właściwą Inkwizycję Rzymską, utworzoną w roku 1542 w celu powstrzymania postępów protestantyzmu. W Hiszpanii tysiące Żydów nawróciło się na chrześcijaństwo, gdyż tylko w ten sposób mogli się uchronić przed śmiercią w jednej z wielu masakr. Podobnie czyniło wielu muzułmanów. Jednych i drugich, na ogół słusznie, podejrzewano, że ich przejście na nową wiarę było nieszczere i że w ukryciu nadal praktykowali swoją dawną religię. W roku 1478 papież Sykstus IV upoważnił króla Ferdynanda II Katolickiego i jego żonę Izabelę do wznowienia działalności inkwizycji, która miała się zająć tropieniem „utajnionych Żydów" i ich muzułmańskich odpowiedników. Spowiednik królewskiej pary, dominikański zakonnik, Tomàs de Torquemada, który został najpierw zastępcą inkwizytora (1482), a potem Wielkim Inkwizytorem Kastylii i Aragonii (1483), po dziś dzień jest symbolem religijnych okrucieństw. Torturom poddano dziesiątki i setki tysięcy osób, a co najmniej 2 tysiące zostało spalonych na stosie. Okres rzymski istnienia inkwizycji datuje się od roku 1542, gdy papież Paweł III postanowił ograniczyć wpływy protestanckie w Italii. W okresie pontyfikatu Pawła IV inkwizycja wprowadziła terror, masowo mordując heretyków na podstawie najbardziej nawet błahych zarzutów. Wśród ofiar znalazł się między innymi uczony i filozof Giordano Bruno za swoje poparcie dla teorii Mikołaja Kopernika. Bruno został spalony na stosie w Rzymie w roku 1600. Inkwizycja prześladowała tysiące ludzi w wielu krajach przez setki lat. W Portugalii na przykład żywcem spalono 184 osoby, a w specjalnych procesjach z udziałem tych, którzy okazali skruchę, mogło uczestniczyć jednocześnie nawet tysiąc pięćset grzeszników. Hiszpanie wprowadzili inkwizycję do swych amerykańskich kolonii, gdzie prześladowano przede wszystkim Indian, którzy porzucali wiarę w Chrystusa i powracali do

miejscowych wierzeń. W drugiej połowie XVI wieku w Meksyku odbyło się łącznie 879 spraw przeciwko heretykom. Inkwizycja przetrwała aż do czasów współczesnych. W Hiszpanii została rozwiązana przez Józefa Bonapartego w roku 1808, przywrócona do życia przez Ferdynanda VII w roku 1814, znowu rozwiązana w 1820, przywrócona w 1823 i ostatecznie potępiona w roku 1834. Lord John Acton, który sam był przedstawicielem liberalnego nurtu w katolicyzmie, napisał pod koniec XIX stulecia: „Zasady, jakimi kierowała się inkwizycja, były mordercze... Papieże byli nie tylko zbrodniarzami na wielką skalę, ale uczynili morderstwo podstawą prawną działania kościoła katolickiego i warunkiem zbawienia". Czarna śmierć Nienawiść religijna łatwo się zamienia w nienawiść etniczną. Antysemityzm, który powstał w wyniku zderzenia różnych religii, wkrótce zaczął żyć własnym życiem. Żydów najpierw uznano za pariasów religijnych, a potem obwiniano o różne problemy społeczności chrześcijańskiej, nawet jeśli nie miały one żadnego związku z religią. Gdy w roku 1348 Europę nawiedziła epidemia dżumy, w wyniku której zmarła niemal połowa ludności tego kontynentu, chrześcijanie uznali, że zarazę spowodowali Żydzi zatruwający studnie. W trzystu miastach doszło do masakr ludności żydowskiej. Rozjuszona chrześcijańska tłuszcza wdzierała się do żydowskich dzielnic, w większości przypadków mordując wszystkich mieszkańców, z wyjątkiem garstki osób, którym pozwolono przeżyć pod warunkiem przyjęcia chrztu. W mieście Spira w Niemczech ciała zamordowanych Żydów układano w olbrzymich beczkach po winie, które następnie wrzucano do Renu i pozwalano im swobodnie spływać z prądem rzeki. W Strasburgu grupa 2 tysięcy Żydów została zapędzona do szopy, którą następnie podpalono. 24 sierpnia 1349 roku, tylko w ciągu jednego dnia, grupa wzburzonych chrześcijan dokonała rzezi ok. 6 tysięcy Żydów w Moguncji, a w kilku dalszych miastach północnych Niemiec Żydzi byli zamurowywani w domach, gdzie umierali z głodu lub braku świeżego powietrza. W Benfeld kilku Żydów spalono, a innych utopiono w bagnie. W Bawarii zbrojny w sierpy i widły tłum zaatakował osiemdziesiąt osiedli i dzielnic żydowskich, mordując około 10 tysięcy osób. W Bazylei, w Szwajcarii, starsi gminy chrześcijańskiej spalili na stosie sześciuset Żydów oskarżonych o zatruwanie wody w studni, a sto czterdzieści żydowskich dzieci odebrano rodzicom, przymusowo ochrzczono i oddano na wychowanie w rodzinach chrześcijańskich. W ten sposób społeczność żydowska w Bazylei przestała istnieć. Biczownicy, zwani także flagellantami, stanowili wędrowną armię pokutników, którzy smagali się do krwi, by w ten sposób uzyskać odpuszczenie grzechów i ubłagać Boga o zakończenie zarazy. W lipcu 1349 roku flagellanci weszli do Frankfurtu, gdzie dokonali masakry mieszkańców dzielnicy żydowskiej. W Brukseli same pogłoski o zbliżającej się armii biczowników wprowadziły miejscowych chrześcijan w stan religijnego amoku, w którym zamordowali sześciuset Żydów. W niektórych miejscach sprawujący władzę książęta lub królowie próbowali bronić Żydów przed grupami fanatycznych zabójców, gdzie indziej jednak chętnie się do nich przyłączali. Na przykład książę Turyngii pysznił się tym, że spalił wszystkich swoich żydowskich poddanych dla boskiej chwały i wezwał innych władców do tego samego. Historyk Philip Ziegler doliczył się trzystu pięćdziesięciu masakr Żydów w okresie trzech lat epidemii czarnej śmierci. Według tego autora „to co zrobili Europejczycy w reakcji na bodaj największą naturalną katastrofę, jaka wydarzyła się na ich kontynencie, próbując swoim okrucieństwem dorównać bezwzględności natury, ujawniło najciemniejszą stronę ludzkiej natury". Polowania na czarownice W XV wieku Święta Inkwizycja skupiła się na tępieniu czarów i czarownic. Przez następne trzy stulecia Europa była świadkiem obłąkańczej fali prześladowań kobiet i mężczyzn podejrzanych o konszachty z diabłem. Kościelni funkcjonariusze poddawali torturom niezliczone rzesze oskarżonych o czary, próbując

wymusić na nich przyznanie się do latania na miotłach, współżycia seksualnego z szatanem, przyjmowania postaci takiego lub innego zwierzęcia, stawania się niewidzialnym i wielu innych grzesznych uczynków. Zdecydowana większość oskarżonych poniosła śmierć na stosie. Ich liczbę szacuje się różnie: od 100 tysięcy do 2 milionów. Zabijanie czarownic po raz pierwszy zalecił w XIII wieku papież Grzegorz IX. Odtąd sporadycznie odbywały się sądy o czary, jednak dopiero w XV wieku prześladowania na tym tle przyjęły masowy charakter. W roku 1484 papież Innocenty VIII wydał bullę, w której potwierdził rzeczywiste istnienie czarownic. Odtąd wszelkie co do tego wątpliwości uznawano za herezję. Ruszyła fala procesów o czary. W ciągu roku od wydania bulli wyróżniający się gorliwością inkwizytor Cumanus skazał na stos czterdzieści jeden kobiet, a pewien jego kolega z włoskiego Piemontu zarządził egzekucję stu czarownic. W rok później dwóch dominikańskich inkwizytorów, Jakub Sprenger i Heinrich Krämer (Henricus Institoris) ogłosiło drukiem swoje tyleż wielkiej, co wątpliwej sławy dzieło, Malleus Maleficarum, czyli Młot na czarownice 18 , w którym zamieścili długą listę magicznych praktyk uprawianych przez czarownice i ich diabelskich kochanków, wszelkie zjawy, widma, demony, sukkuby i inkuby. Autorzy objaśnili także, w jaki sposób zaprzedane złu kobiety niszczyły zasiewy, pożerały dzieci, wywoływały choroby i rzucały uroki. Książka pełna jest opisów rozpasania seksualnego czarownic i przedstawia kobiety jako istoty zdradzieckie i godne najwyższej pogardy. „Wszelkie czary biorą się z żądzy cielesnej, której u kobiet nie można zaspokoić" -pisali bogobojni zakonnicy. Współczesna psychoanaliza rozpoznaje u obu duchownych czytelne symptomy nerwicy seksualnej, jednak przez setki lat ich wyrażająca w dużej mierze osobiste obsesje książka była oficjalnie uznanym podręcznikiem, z którego korzystali inkwizytorzy, wysyłając kobiety na okrutną śmierć. Polowania na czarownice prowadzone były w wielkiej skali we Francji, w Niemczech, na Węgrzech, w Hiszpanii, we Włoszech, Szwajcarii, Szwecji, Polsce i niemal we wszystkich innych zakątkach Europy. Fala prześladowań dotarła z czasem także do Anglii, Szkocji i na drugi brzeg oceanu, do kolonii nad Zatoką Massachusetts. Ofiarami były w większości stare kobiety, których dziwactwa budziły podejrzliwość sąsiadów. Dużą grupę stanowiły również kobiety młode i piękne. Za czary skazywano także mężczyzn. W wielu przy- padkach były to po prostu osoby wskazane przez ofiary tortur, którym kazano wymienić znajome czarownice lub czarowników. Tortur nie stosowano w Anglii, dzięki czemu w tym kraju zginęło proporcjonalnie mniej osób oskarżonych o czary. Podczas procesów stosowano rutynową procedurę pozbawiania wolności i wymuszania zeznań, wzbogaconą o jeden specyficzny element: ofiary byty rozbierane do naga, golone od stóp do głów i „nakłuwane". Autorzy Młota na czarownice pouczali bowiem, że każda czarownica nosi na ciele „diabelskie znamię" w formie stwardnienia na skórze, które można wykryć dźgając podejrzaną ostrym przedmiotem. Inkwizytorzy poszukiwali także tzw. „cycków czarownicy", nadliczbowych, ukrytych sutków, które mieli ssać ich szatańscy kochankowie. Jeśli poszukiwanie znamion na ciele nie przyniosło spodziewanych skutków, zarządzano tortury. Ofiarom najpierw wyrywano paznokcie. Ich piersi były rozszarpywane rozżarzonymi do białości cęgami. Według wybitnej znawczyni historii inkwizycji, Nancy van Vuuren, stosujący tortury mężczyźni szczególnie wiele uwagi poświęcali narządom seksualnym kobiet. Ich ciała były rozciągane i łamane na kołach lub specjalnych wieszakach. Erica Jong napisała: „Gdy ramiona ofiar wyrywane były ze stawów, szatan uchodził przez usta nieszczęsnych, nawet gdy byli całkiem niewinni". W zasadzie wszyscy, których poddano mękom, przyznawali się do winy i trafiali na stos za odrażające czyny, jakie opisali w swych zeznaniach. W północnej Hiszpanii, w kraju Basków, w kronikach kościelnych zanotowano, że niejaka Maria z Ituren pod wpływem tortur zeznała, iż ona sama i jej czarcie siostry zamieniły się w konie i galopowały po niebie. Tylko w jednym dystrykcie we Francji sześćset kobiet przyznało się do cielesnego obcowania z szatanem. Całkowita liczba ofiar polowań na czarownice jest trudna do oszacowania. Nie wszystkie kroniki przetrwały do naszych czasów. Według różnych autorów ogółem 5 tysięcy osób spalono na stosach w Alzacji, dziewięćset w mieście Bamberg w Niemczech, około 2 tysięcy w Bawarii, 311 - we francuskim Vaud; 167 - w Grenoble; 157 -w Wurzburgu, w Niemczech, a 133 - tylko jednego dnia - w Saksonii. Były wsie, w których mordowano całą ludność. Obsesja na tle czarów utrzymywała się do XVIII wieku. W roku 1722 w Szkocji spalono na stosie pewną staruszkę za to, że zamieniła swoją córkę w kucyka, dosiadła jej i pojechała wierzchem wprost na sabat. W roku 1749 w Wurzburgu na rynku miejskim spalono żywcem zakonnicę, gdy jej koleżanki zeznały, że pod postacią świni wspięła się na klasztorny mur. Ostatnia egzekucja za czary miała miejsce w Szwajcarii w roku 1782.

W okresie Oświecenia wielu uczonych i filozofów poddało w wątpliwość faktyczne istnienie czarownic, co w końcu doprowadziło do zakończenia prześladowań. Szczególnie uderza w polowaniach na czarownice fakt, iż nie były one prowadzone przez przesądnych dzikusów, lecz wykształconych biskupów, sędziów, profesorów i innych członków elit ówczesnych społeczeństw. Trzy stulecia istnienia tego obłędu są kolejnym świadectwem groźnej potęgi wierzeń religijnych. Reformacja Rozpasana korupcja wśród katolickich hierarchów nie była dla nikogo tajemnicą już w okresie średniowiecza. Papież Jan XII nie krył się ze swoimi romansami, a majątkiem kościelnym dzielił się ze swoją kochanką. Kazał także wykastrować jednego ze swoich przeciwników i oślepić drugiego. Papież chętnie przywdziewał kolczugę, by osobiście, na polu walki, dowodzić wojskiem. Benedykt IX sprzedał stanowisko papieża swemu następcy za tysiąc pięćset funtów złota. Urban VI torturował i mordował swoich kardynałów. Innocenty VII natomiast chełpił się swoimi dziećmi i każde z nich uczynił majętnym człowiekiem, czerpiąc obficie z kościelnego skarbca. Rozpiłowywanie należało do najokrutniejszych kar stosowanych w okresie reformacji w Europie Zachodniej. Tę formę egzekucji upodobał sobie car Piotr I, który chciał wprowadzić ją w Rosji. W1706 roku na jego polecenie rozpiłowaniu poddano jednego skazańca, jednak żaden z późniejszych carów nie wykazał się takim okrucieństwem. Do rozpiłowywania wykorzystywano specjalną-piłę wykonaną-z dębowej deski. Jej grube zęby darły ciało skazańca na kawałki. Rozpiłowania nigdy nie doprowadzano do końca - kaźń zawieszano w chwili śmierci nieszczęśnika. W XXI wieku karę rozpiłowywania stosują Czeczeni wobec wziętych do niewoli żołnierzy rosyjskich. W X wieku papież Bonifacy VII, którego imię usunięto z oficjalnej listy papieży kościoła katolickiego, zamordował dwóch swoich rywali do papieskiego stolca. W ten sam sposób wyeliminował swoich konkurentów papież Sergiusz III. Jego rządy zapoczątkowały okres tzw. pornokracji, czyli najgłębszego upadku moralnego papiestwa. Benedykt V uwiódł młodziutką dziewczynę i zbiegł z zagrabionym z watykańskiego skarbca majątkiem. Klemens V zabawiał się z kochanką w gronostajowej pościeli. Bonifacy VIII wysłał wojsko, które miało zabić wszystkich mieszkańców Palestriny i zrównać miasto z ziemią. Klemens VII, gdy był jeszcze legatem papieskim, także rozkazał wymordować wszystkich (włącznie z dziećmi) mieszkańców Ceseny - liczącego sobie osiem tysięcy mieszkańców miasta w północnych Włoszech. W roku 1415 na soborze w Konstancy zdetronizowano i postawiono przed sądem papieża Jana XXIII 19 . Według Edwarda Gibbona, autora Zmierzchu cesarstwa rzymskiego: „Najpoważniejsze zarzuty wobec papieża zostały zatuszowane. Następcę