Po tej stronie śmierci
Nocna Łowczyni 5
Jeaniene Frost
2
Dla Matthew, Melissy i Ilony,
Z powodów zbyt licznych, aby je wymienić.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
3
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wampir pociągnął za łańcuchy przykuwające go do
skalnej ściany.
Jego oczy miały jaskrawą, zieloną barwę, a ich blask
rozjaśniał otaczającą
nas ciemność.
- Naprawdę myślisz, że mnie powstrzymają? – spytał, a
jego angielski
akcent swoją pieszczotą złagodził wyzwanie.
- Pewnie. - Te kajdany zakładał i testował wampir
wysokiej klasy, więc
były wystarczająco mocne. Coś o tym wiedziałam.
Kiedyś sama byłam
nimi skuta.
Uśmiech wampira odsłonił kły w górnym rzędzie
zębów. Kilka minut
temu nie było ich tam, a dla niewyszkolonego oka
wyglądał całkiem
ludzko.
- No dobra. Czego chcesz, skoro już mnie masz
bezbronnego?
Brzmiał, jakby w najmniejszym stopniu nie czuł się
bezbronny. Zacisnęłam
usta i zastanowiłam się nad pytaniem, pozwalając
spojrzeniu
błądzić po jego ciele. Ponieważ był nagi, nic nie
zasłaniało mi widoku.
Dawno temu przekonałam się, że broń można było
ukryć w najróżniejszych
częściach garderoby, lecz naga skóra nie ukrywała nic.
Jednak teraz bardzo mnie to rozpraszało. Ciało wampira
stanowiły
wspaniałe, blade mięśnie, kości i eleganckie linie, a jego
piękna twarz
miała tak doskonale wyrzeźbione kości policzkowe, że
można by nimi
kroić masło. Ubrany czy nie, wampir był oszałamiający
i doskonale
zdawał sobie z tego sprawę. Jego lśniące zielone oczy
wbiły we mnie
swój domyślny wzrok.
- Chcesz, żebym powtórzył pytanie? – zapytał z cieniem
złośliwości.
Starałam się zachować nonszalancję.
- Dla kogo pracujesz?
Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, co powiedziało
mi, że mój powściągliwy
styl nie był tak przekonujący jak sądziłam. Rozciągnął
się
na tyle, na ile pozwalały mu na to łańcuchy, a jego
mięśnie napięły się
jak postronki.
- Dla nikogo.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
4
- Kłamca. – Wyciągnęłam srebrny nóż i przeciągnęłam
jego czubkiem
po jego piersi. Nie przecięłam jego skóry, tylko
pozostawiłam delikatny
różowy ślad, który natychmiast zbladł. Wampiry może i
potrafią leczyć
się z prędkością światła, lecz srebro wbite w serce było
dla nich śmiertelne.
Zaledwie kilka centymetrów kości i mięśni dzieliło jego
serce od
ostrza.
Zerknął na ścieżkę, jaką zostawił mój nóż.
- To ma mnie przestraszyć?
Udawałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią.
- Cóż, odkąd skończyłam szesnaście lat torowałam
sobie krwawą drogę
przez nieumarły świat. Zasłużyłam sobie też na ksywę
Czerwony Żniwiarz.
Jeśli więc trzymam nóż bezpośrednio przy twoim sercu,
to tak,
powinieneś się bać.
Z jego twarzy nie znikało rozbawienie.
- Brzmisz jak wredna dziewucha, ale założę się, że
zdołam się uwolnić
i powalić cię na ziemię, zanim zdołasz mnie
powstrzymać.
Zarozumiały łajdak.
- Tanie gadanie. Udowodnij to.
W mgnieniu oka wyrzucił przed siebie nogi,
pozbawiając mnie równowagi.
Natychmiast rzuciłam się naprzód, lecz w następnej
sekundzie
twarde, chłodne ciało rozpłaszczyło mnie na podłodze
jaskini. Moje
nadgarstki uwięzły w żelaznym uchwycie,
uniemożliwiając mi podniesienie
noża.
- Duma doprowadza do upadku – mruknął z satysfakcją.
Starałam się go z siebie zrzucić, jednak łatwiej było by
ruszyć tonę
cegieł. Powinnam była skuć jego ręce i nogi, zanim
rzuciłam mu takie
wyzwanie, wyrzuciłam sobie w myśli.
Wampir spojrzał na mnie i na jego wargi ponownie
wypłynął ten pełen
zadowolenia uśmiech.
- Wierć się dalej, słonko. Mówię ci, pocierasz mnie we
wszystkich właściwych
miejscach.
- Jak się wydostałeś? – Nad jego ramieniem zobaczyłam
dziurę w ścianie,
gdzie jeszcze niedawno wisiały tytanowe kajdany.
Niewiarygodne.
Wyrwał je wprost ze skały.
Uniósł ciemną brew.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
5
- Wiedziałem pod jakim kątem pociągnąć. Nie
zakładasz więzów bez
sprawdzenia jak się z nich wydostać. To trwało
moment, a potem powaliłem
cię na ziemię. Dokładnie tak, jak mówiłem.
Gdybym wciąż miała tętno, moje serce prawdopodobnie
waliło by jak
oszalałe. Jednak straciłam je – w większości – kiedy
kilka miesięcy temu
przeszłam przemianę w pełnego wampira. Moje oczy
rozbłysły
zielenią, a kły wysunęły się spod warg.
- Popisówa.
Pochylił się, aż nasze twarze dzielił zaledwie centymetr.
- A teraz, moja śliczna pojmana, skoro jesteś pode mną
uwięziona, to co
powstrzyma mnie przed postąpieniem z tobą w
naprawdę okropny
sposób?
Gdy zarzuciłam mu ramiona na szyję nóż, który wciąż
trzymałam,
wypadł mi z ręki i uderzył o ziemię.
- Mam nadzieję, że nic.
Bones, mój wampirzy mąż, roześmiał się niskim i
grzesznym głosem.
- To odpowiedź, którą chciałem usłyszeć, Kotek.
Przebywanie w podziemnej jaskini nie należy do
ulubionych miejsc
pobytu dla większości ludzi, lecz dla mnie to było
niebo. Jedyny dźwięk,
który dochodził moich uszu to szum podziemnej rzeki.
Czułam ulgę, że
nie muszę już wygłuszać szumów rozmaitych rozmów,
które były zbyt
głośne dla słuchu wampira. Gdyby to zależało ode mnie,
Bones i ja
przez parę tygodni nie opuszczalibyśmy tego miejsca.
Jednak w naszym wypadku wzięcie urlopu, by się
trochę zrelaksować,
nie było możliwe. Przekonałam się o tym w naprawdę
bolesny sposób.
Dlatego nauczyłam się chwytać każdą wolną chwilę,
jaka tylko nam się
trafiła. Stąd przystanek, by poczekać na nadejście świtu
w tej samej
jaskini, gdzie siedem lat temu zaczął się mój związek z
Bonesem. Wtedy
to ja byłam skuta kajdanami, święcie przekonana, że zje
mnie przepełniony
złem krwiopijca. Zamiast tego jednak w końcu
poślubiłam go.
Helsing, mój kot, zamiauczał żałośnie z niewielkiego
występu, po
czym podrapał głaz, który służył za drzwi.
- Nigdzie nie pójdziesz – powiedziałam do niego. –
Zgubisz się.
Ponownie miauknął i zaczął lizać swoją łapę, przez cały
czas rzucając
mi złowrogie spojrzenia. Wciąż nie wybaczył mi, że na
kilka miesięcy
zostawiłam go w domu z nowymi lokatorami. Nie
winiłam go za tę uraNocna
Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
6
zę, lecz gdyby pozostał ze mną, ktoś mógł go zabić.
Kilkoro ludzi to
spotkało.
- Wystarczająco odpoczęłaś, słonko? - spytał Bones.
- Taak – mruknęłam rozciągając się. Zasnęłam krótko
po nadejściu świtu,
lecz nie była to natychmiastowa utrata przytomności,
która męczyła
mnie przez pierwszych kilka tygodni po przemianie. Ku
mojej uldze
minęło mi to.
- To lepiej, byśmy się zbierali – powiedział.
Racja. Jak zwykle, musieliśmy być w kilku miejscach.
- Jedyne czego żałuję, jeśli chodzi o zatrzymanie się
tutaj, to brak
prysznica.
Bones prychnął rozbawiony.
- Nie narzekaj. Rzeka jest bardzo orzeźwiająca.
Przy czterech stopniach Celsjusza „orzeźwiające” było
jednym ze sposobów
opisania jaskiniowej wersji sieci kanalizacyjnej. Bones
przesunął
głaz na bok, byśmy mogli wyjść z sypialni, po czym –
zanim mój kot
również zdążył wybiec – szybko postawił go z
powrotem.
- Sztuczka polega na tym, żeby wskoczyć – ciągnął. –
Zwlekanie z wejściem
niczego nie ułatwia.
Zdusiłam śmiech. Ta rada równie dobrze mogła odnosić
się do świata
nieumarłych. W porządku. Jeden skok do lodowatej
rzeki, załatwione.
Później nadszedł czas, by zająć się prawdziwym
powodem, dla którego
przybyliśmy do Ohio. Przy odrobinie szczęścia, w
moim rodzinnym
stanie nie działo się nic poza rzadkimi przypadkami
przemocy wśród
wampirów. Wątpiłam w to, lecz wciąż miałam nadzieję.
Popołudniowe słońce było wciąż wysoko na niebie, gdy
wraz z Bonesem
dotarliśmy do fontanny w centrum handlowym Easton.
No, jakąś
jedną ulicę od niego. Musieliśmy się upewnić, że to nie
była żadna pułapka.
Bones i ja mieliśmy wielu wrogów. Wystarczy
wspomnieć dwie
wampirze wojny, nie mówiąc o naszych wcześniejszych
profesjach.
Nie wyczułam żadnej wyjątkowej mocy, poza
nieznacznym łaskotaniem,
które by na taką wskazywało. Może to tylko dwa
wampiry, których
połączoną energię czułam. Wciąż jednak ani Bones, ani
ja nie poruszyliśmy
się, dopóki niewyraźna sylwetka nie mignęła przez
parking
i wśliznęła się do wypożyczonego przez nas
samochodu.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
7
- Przy fontannie są dwa wampiry – stwierdził Fabian,
którego tak jakby
adoptowałam. Jego postać stawała się coraz bardziej
konkretna, aż
wyglądał jak normalna osoba, a nie półprzejrzysty opar.
– Nie zauważyli
mnie.
Mimo, że taki był cel, w ostatnich jego słowach
zabrzmiał smutek.
W przeciwieństwie do ludzi wampiry widziały duchy,
lecz w większości
je ignorowały. Śmierć niekoniecznie ze sobą
jednoczyła.
- Dzięki, chłopie - powiedział Bones. – Pilnuj ich i
upewnij się, że nie
mają dla nas żadnych nieprzyjemnych niespodzianek.
Fabian zaczął blednąć, aż w końcu całkiem znikł.
- Mieliśmy się spotkać z jednym wampirem –
powiedziałam w zadumie.
– Co myślisz o tym, że nasz kontakt przyszedł z
obstawą?
Bones wzruszył ramionami.
- Myślę, że lepiej, żeby miał cholernie dobry powód, by
to zrobić.
Wysiadł z samochodu. Podążyłam za nim, poklepując
lekko ukryte
w rękawach sztylety. Moim mottem było Nigdy nie
ruszaj się bez nich
z domu. Prawda, wampiry chętnie broniły sekretu
istnienia ich rasy,
a to było zatłoczone miejsce publiczne, lecz to nie
gwarantowało bezpieczeństwa.
Noże również nie, lecz z pewnością przechylały szale
na
naszą stronę. Podobnie jak dwa inne wampiry, które
były gotowe
wkroczyć do akcji, gdyby okazało się, że to nie jest
zwykła rozmowa.
Gdy zbliżyłam się do fontanny, otoczyła mnie feeria
aromatów. Wonie
perfum, smrodu niemytego ciała i różnych chemikaliów
były najsilniejsze,
lecz pod nimi kryła się warstwa, którą lepiej
rozróżniałam: emocje.
Strach, chciwość, pożądanie, gniew, miłość, smutek...
wszystkie objawiały
się pod postacią zapachów, które sięgały od słodkich i
wonnych
do gorzkich i zgniłych. Nie było zaskoczeniem, że złe
emocje miały gorszą
woń. Dobry przykład: od obu wampirów, które
siedziały na betonowej
ławce, bił zgniły fetor strachu, zanim jeszcze Bones
rzucił im
uspokajające spojrzenie.
- Który z was to Scratch? – zapytał sucho.
Wstał mężczyzna z siwymi pasmami we włosach.
- To ja.
- W takim razie możesz zostać. Ale on… - Bones
zamilkł na moment
i głową wskazał na drugiego, chudego wampira -
…może odejść.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
8
- Zaczekaj! – Scratch zniżył głos i podszedł do Bonesa.
– Ta rzecz,
o której przyjechałeś tu ze mną porozmawiać? On może
mieć pewne
informacje.
Bones zerknął w moim kierunku. W odpowiedzi
niedbale wzruszyłam
ramionami.
- Równie dobrze możemy posłuchać co ma do
powiedzenia.
- Mam na imię Ed – odezwał się wampir, rzucając mi
nerwowe spojrzenie.
- Scratch nie powiedział mi, ze mamy się tu spotkać z
wami.
Sądząc po jego twarzy zgadłam, że po moich
szkarłatnych włosach,
ogromnym diamencie na moim palcu, angielskim
akcencie Bonesa
i łaskoczącej aurze mocy, jaką emanował, Ed domyślił
się kim jesteśmy.
- To dlatego, że sam nie wiedział - odparł Bones
chłodno. Jego emocje,
dostępne dla mnie od chwili, gdy Bones mnie
przemienił, teraz były
schowane za szczelnym murem, którego używał
publicznie. Wciąż jednak,
gdy mówił, można było uchwycić napięcie w jego
głosie. - Rozumiem,
że prezentacja nie jest konieczna?
Wzrok Scratcha przesunął się na mnie, po czym
natychmiast umknął.
- Nie – mruknął. – Ty jesteś Bones, a to Żniwiarz.
Wyraz twarzy Bonesa nie złagodniał, lecz ja
uśmiechnęłam się w stylu
„nie mam zamiaru cię zabić”.
- Mów mi Cat. Może znajdziemy jakieś ocienione
miejsce, w którym
moglibyśmy porozmawiać?
Wbrew twierdzeniom mitologii, światło słoneczne nie
było zabójcze
dla wampirów, lecz naprawdę łatwo ulegaliśmy
poparzeniom. Tracenie
naszej nadnaturalnej energii, by uleczyć się z efektów
ostrych promieni
słonecznych było pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Niedaleko znajdowała
się francuska restauracja z ogródkiem. Cała nasza
czwórka
usiadła przy wolnym stoliku pod parasolem, niczym
starzy przyjaciele,
którzy widzą się po raz pierwszy od lat.
- Powiedziałeś, że kilka lat temu zabito twoją Panią,
która nie pozostawiła
nikogo, kto opiekowałby się członkami jej linii –
odezwał się Bones
do Scratcha, gdy kelnerka przyjęła nasze zamówienie. –
Zawiązaliście
grupę, żeby pilnować siebie nawzajem. Kiedy
zauważyliście, że
dzieje się coś dziwnego?
- Kilka miesięcy temu, coś około zeszłej jesieni – odparł
Scratch. – Na
początku myśleliśmy, że kilku chłopaków wyjechało z
miasta i nikomu
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
9
o tym nie powiedzieli. Pilnowaliśmy siebie nawzajem,
ale nie jesteśmy
niańkami, nie? Potem, kiedy zniknęło więcej z naszych
- ludzi, którzy
daliby znać przed wyjazdem... cóż. Zaczęliśmy się
martwić.
Nie wątpiłam w to. Jako młode, bezpańskie wampiry,
Scratch i inni
jemu podobni byli na samym dole hierarchii w
nieumarłym świecie.
Może i miałam pewne problemy z zaakceptowaniem
feudalnego systemu,
jakim rządziły się wampiry, lecz kiedy przyszło do
ochrony
członków ich linii, większość wampirów wysokiej klasy
było cholernie
troskliwych. Nawet tych złych.
- Wtedy w okolicy zaczęło pojawiać się coraz więcej
ghuli – ciągnął
Scratch.
Zamarłam. Właśnie dlatego przyjechaliśmy z Bonesem
do Ohio. Również
słyszeliśmy o nagłym napływie ghuli do mojego
rodzinnego stanu
i doniesieniach o zniknięciach wampirów.
- Hej, to nieumarły plac zabaw – kontynuował Scratch,
nie zdając sobie
sprawy z mojego niepokoju. – Jest tu mnóstwo linii ley i
dziwnych wibracji,
nie zastanawialiśmy się zbytnio nad ghulami, których
ciągle
przybywało w okolicy. Jednak niektóre z nich są
naprawdę wredne dla
wampirów. Dręczą bezpańskie wampiry, śledzą ich do
domów,
wszczynają bójki… Wszystko to sprawiło, że
zaczęliśmy myśleć czy to
nie oni stoją za tymi zniknięciami. Problem w tym, że
wszyscy mają to
w dupie, bo do nikogo nie należymy. Szczerze mówiąc
to dziwię się, że
ciebie to zainteresowało.
- Mam swoje powody – powiedział Bones tym samym,
spokojnym tonem.
Nawet na ułamek sekundy na mnie nie spojrzał. Setki
lat udawania
obojętności zrobiły z niego eksperta w tej dziedzinie. Ed
i Scratch
nie mieli pojęcia, że dlatego wyciągaliśmy od nich
informacje, że chcieliśmy
przekonać się czy mój Najdziwniejszy na Świecie
Wampirzy Stan
mógł być powodem, dla którego niektóre ghule zaczęły
się wrogo zachowywać,
a niektóre wampiry znikać.
- Jeśli szukacie pieniędzy, nie mamy ich dużo - wtrącił
Ed. – Poza tym
sądziłem, że rzuciłeś zabijanie na zlecenie, gdy
połączyłeś swoją linię
z tym mega Mencheresem.
Bones uniósł brew.
- Staraj się nie myśleć zbyt często. Jeszcze zrobisz sobie
krzywdę - odparł
uprzejmym głosem.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
10
Twarz Eda ściągnęła się, lecz nic nie powiedział.
Ukryłam uśmiech.
Nie zagląda się darowanemu koniowi w zęby.
Szczególnie takiemu, który
gryzie.
- Macie jakiekolwiek dowody, że ghule mogą być
zamieszane w zniknięcia
waszych przyjaciół? – spytałam Scratcha, wracając do
tematu.
- Nie. Wydaje mi się, że to coś więcej niż zbieg
okoliczności. Kiedy którykolwiek
z nich zaginął, po raz ostatni widziano go tam, gdzie był
któryś
z tych dupków, ghuli.
- To znaczy gdzie? – spytałam.
- W jakichś barach, klubach…
- Nazwy - naciskał Bones.
Scratch zaczął wyrzucać z siebie całą listę lokali, gdy
nagle jego głos
utonął w potoku innych.
…jeszcze cztery godziny do przerwy…
…pamiętałam, żeby zabrać paragon? Jeśli nie będzie
pasować, oddam to
z powrotem…
…jeśli ona jeszcze raz spojrzy na jakieś buty, zacznę
wrzeszczeć…
Nagły napływ obcych rozmów nie pochodził od ludzi
wokół - wyciszyłam
ich, zanim jeszcze usiedliśmy. Dochodził z mojej
głowy. Wyprostowałam
się gwałtownie, jakby dźgnięta nożem, jednocześnie
podnosząc
dłoń do skroni.
O żesz. Nie znów.
Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee
11
ROZDZIAŁ DRUGI
- Co jest, Kotek? – spytał natychmiast Bones.
Ed i Scratch również spojrzeli na mnie ze
zmartwieniem. Uśmiechnęłam
się wymuszenie, starając skoncentrować na nich,
zamiast na nadmiarze
rozmów, które nagle wypełniły mój umysł.
- Eee, po prostu trochę tu gorąco - mruknęłam. Niech
mnie diabli, jeśli
powiem dwóm obcym wampirom, jaki naprawdę
miałam problem.
Bones nie spuszczał wzroku z mojej twarzy. Jego
badawczym oczom
nie umknął żaden szczegół, gdy w moim umyśle wciąż
bezlitośnie rozbrzmiewały
różne głosy.
…nikt mnie nie widział. Mam nadzieję, że jakoś umknę
ochronie…
…wkrótce dam mu powód do rozpaczy…
…jeśli za pięć minut się nie zjawi, zaczynam jeść bez
niej…
- Ja… eee… potrzebuję trochę powietrza –
wykrztusiłam, nim dotarła
do mnie głupota tego stwierdzenia. Po pierwsze,
znajdowaliśmy się już
na zewnątrz, a po drugie byłam wampirem. Już nie
oddychałam, nie
mówiąc już o tym, bym miała jakiekolwiek problemy ze
zdrowiem,
które mogłabym obwinić za moje dziwne zachowanie.
Bones wstał, złapał mnie za łokieć i rzucił przez ramię
krótkie: „Zostańcie
tu” do Eda i Scratcha.
Szłam szybkim krokiem, bardziej koncentrując się na
chłodzie jego
ręki niż na tym, dokąd szliśmy. Spuściłam głowę, gdyż
podejrzewałam,
że moje oczy rozjarzyły się wściekłą zielenią.
Zamknijcie się, zamknijcie,
zamknijcie, powtarzałam do tłumu w mojej głowie.
Gwar w moich myślach zdawał się jeszcze zwiększać
hałas mijających
nas ludzi, aż w końcu wszystko zmieszało się w jeden
wielki szum. Nagle
szum ten zaczął narastać, zagłuszając moje pozostałe
zmysły
i uniemożliwiając mi skupienie się na czymkolwiek
innym niż bezlitosne
Po tej stronie śmierci Nocna Łowczyni 5 Jeaniene Frost 2 Dla Matthew, Melissy i Ilony, Z powodów zbyt licznych, aby je wymienić. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 3 ROZDZIAŁ PIERWSZY Wampir pociągnął za łańcuchy przykuwające go do skalnej ściany. Jego oczy miały jaskrawą, zieloną barwę, a ich blask rozjaśniał otaczającą nas ciemność.
- Naprawdę myślisz, że mnie powstrzymają? – spytał, a jego angielski akcent swoją pieszczotą złagodził wyzwanie. - Pewnie. - Te kajdany zakładał i testował wampir wysokiej klasy, więc były wystarczająco mocne. Coś o tym wiedziałam. Kiedyś sama byłam nimi skuta. Uśmiech wampira odsłonił kły w górnym rzędzie zębów. Kilka minut temu nie było ich tam, a dla niewyszkolonego oka wyglądał całkiem ludzko. - No dobra. Czego chcesz, skoro już mnie masz bezbronnego? Brzmiał, jakby w najmniejszym stopniu nie czuł się bezbronny. Zacisnęłam usta i zastanowiłam się nad pytaniem, pozwalając spojrzeniu błądzić po jego ciele. Ponieważ był nagi, nic nie zasłaniało mi widoku.
Dawno temu przekonałam się, że broń można było ukryć w najróżniejszych częściach garderoby, lecz naga skóra nie ukrywała nic. Jednak teraz bardzo mnie to rozpraszało. Ciało wampira stanowiły wspaniałe, blade mięśnie, kości i eleganckie linie, a jego piękna twarz miała tak doskonale wyrzeźbione kości policzkowe, że można by nimi kroić masło. Ubrany czy nie, wampir był oszałamiający i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jego lśniące zielone oczy wbiły we mnie swój domyślny wzrok. - Chcesz, żebym powtórzył pytanie? – zapytał z cieniem złośliwości. Starałam się zachować nonszalancję. - Dla kogo pracujesz? Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, co powiedziało mi, że mój powściągliwy styl nie był tak przekonujący jak sądziłam. Rozciągnął się
na tyle, na ile pozwalały mu na to łańcuchy, a jego mięśnie napięły się jak postronki. - Dla nikogo. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 4 - Kłamca. – Wyciągnęłam srebrny nóż i przeciągnęłam jego czubkiem po jego piersi. Nie przecięłam jego skóry, tylko pozostawiłam delikatny różowy ślad, który natychmiast zbladł. Wampiry może i potrafią leczyć się z prędkością światła, lecz srebro wbite w serce było dla nich śmiertelne. Zaledwie kilka centymetrów kości i mięśni dzieliło jego serce od ostrza. Zerknął na ścieżkę, jaką zostawił mój nóż. - To ma mnie przestraszyć? Udawałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią.
- Cóż, odkąd skończyłam szesnaście lat torowałam sobie krwawą drogę przez nieumarły świat. Zasłużyłam sobie też na ksywę Czerwony Żniwiarz. Jeśli więc trzymam nóż bezpośrednio przy twoim sercu, to tak, powinieneś się bać. Z jego twarzy nie znikało rozbawienie. - Brzmisz jak wredna dziewucha, ale założę się, że zdołam się uwolnić i powalić cię na ziemię, zanim zdołasz mnie powstrzymać. Zarozumiały łajdak. - Tanie gadanie. Udowodnij to. W mgnieniu oka wyrzucił przed siebie nogi, pozbawiając mnie równowagi. Natychmiast rzuciłam się naprzód, lecz w następnej sekundzie twarde, chłodne ciało rozpłaszczyło mnie na podłodze jaskini. Moje nadgarstki uwięzły w żelaznym uchwycie, uniemożliwiając mi podniesienie
noża. - Duma doprowadza do upadku – mruknął z satysfakcją. Starałam się go z siebie zrzucić, jednak łatwiej było by ruszyć tonę cegieł. Powinnam była skuć jego ręce i nogi, zanim rzuciłam mu takie wyzwanie, wyrzuciłam sobie w myśli. Wampir spojrzał na mnie i na jego wargi ponownie wypłynął ten pełen zadowolenia uśmiech. - Wierć się dalej, słonko. Mówię ci, pocierasz mnie we wszystkich właściwych miejscach. - Jak się wydostałeś? – Nad jego ramieniem zobaczyłam dziurę w ścianie, gdzie jeszcze niedawno wisiały tytanowe kajdany. Niewiarygodne. Wyrwał je wprost ze skały. Uniósł ciemną brew. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 5
- Wiedziałem pod jakim kątem pociągnąć. Nie zakładasz więzów bez sprawdzenia jak się z nich wydostać. To trwało moment, a potem powaliłem cię na ziemię. Dokładnie tak, jak mówiłem. Gdybym wciąż miała tętno, moje serce prawdopodobnie waliło by jak oszalałe. Jednak straciłam je – w większości – kiedy kilka miesięcy temu przeszłam przemianę w pełnego wampira. Moje oczy rozbłysły zielenią, a kły wysunęły się spod warg. - Popisówa. Pochylił się, aż nasze twarze dzielił zaledwie centymetr. - A teraz, moja śliczna pojmana, skoro jesteś pode mną uwięziona, to co powstrzyma mnie przed postąpieniem z tobą w naprawdę okropny sposób? Gdy zarzuciłam mu ramiona na szyję nóż, który wciąż trzymałam,
wypadł mi z ręki i uderzył o ziemię. - Mam nadzieję, że nic. Bones, mój wampirzy mąż, roześmiał się niskim i grzesznym głosem. - To odpowiedź, którą chciałem usłyszeć, Kotek. Przebywanie w podziemnej jaskini nie należy do ulubionych miejsc pobytu dla większości ludzi, lecz dla mnie to było niebo. Jedyny dźwięk, który dochodził moich uszu to szum podziemnej rzeki. Czułam ulgę, że nie muszę już wygłuszać szumów rozmaitych rozmów, które były zbyt głośne dla słuchu wampira. Gdyby to zależało ode mnie, Bones i ja przez parę tygodni nie opuszczalibyśmy tego miejsca. Jednak w naszym wypadku wzięcie urlopu, by się trochę zrelaksować, nie było możliwe. Przekonałam się o tym w naprawdę bolesny sposób. Dlatego nauczyłam się chwytać każdą wolną chwilę, jaka tylko nam się
trafiła. Stąd przystanek, by poczekać na nadejście świtu w tej samej jaskini, gdzie siedem lat temu zaczął się mój związek z Bonesem. Wtedy to ja byłam skuta kajdanami, święcie przekonana, że zje mnie przepełniony złem krwiopijca. Zamiast tego jednak w końcu poślubiłam go. Helsing, mój kot, zamiauczał żałośnie z niewielkiego występu, po czym podrapał głaz, który służył za drzwi. - Nigdzie nie pójdziesz – powiedziałam do niego. – Zgubisz się. Ponownie miauknął i zaczął lizać swoją łapę, przez cały czas rzucając mi złowrogie spojrzenia. Wciąż nie wybaczył mi, że na kilka miesięcy zostawiłam go w domu z nowymi lokatorami. Nie winiłam go za tę uraNocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 6
zę, lecz gdyby pozostał ze mną, ktoś mógł go zabić. Kilkoro ludzi to spotkało. - Wystarczająco odpoczęłaś, słonko? - spytał Bones. - Taak – mruknęłam rozciągając się. Zasnęłam krótko po nadejściu świtu, lecz nie była to natychmiastowa utrata przytomności, która męczyła mnie przez pierwszych kilka tygodni po przemianie. Ku mojej uldze minęło mi to. - To lepiej, byśmy się zbierali – powiedział. Racja. Jak zwykle, musieliśmy być w kilku miejscach. - Jedyne czego żałuję, jeśli chodzi o zatrzymanie się tutaj, to brak prysznica. Bones prychnął rozbawiony. - Nie narzekaj. Rzeka jest bardzo orzeźwiająca. Przy czterech stopniach Celsjusza „orzeźwiające” było jednym ze sposobów
opisania jaskiniowej wersji sieci kanalizacyjnej. Bones przesunął głaz na bok, byśmy mogli wyjść z sypialni, po czym – zanim mój kot również zdążył wybiec – szybko postawił go z powrotem. - Sztuczka polega na tym, żeby wskoczyć – ciągnął. – Zwlekanie z wejściem niczego nie ułatwia. Zdusiłam śmiech. Ta rada równie dobrze mogła odnosić się do świata nieumarłych. W porządku. Jeden skok do lodowatej rzeki, załatwione. Później nadszedł czas, by zająć się prawdziwym powodem, dla którego przybyliśmy do Ohio. Przy odrobinie szczęścia, w moim rodzinnym stanie nie działo się nic poza rzadkimi przypadkami przemocy wśród wampirów. Wątpiłam w to, lecz wciąż miałam nadzieję. Popołudniowe słońce było wciąż wysoko na niebie, gdy wraz z Bonesem
dotarliśmy do fontanny w centrum handlowym Easton. No, jakąś jedną ulicę od niego. Musieliśmy się upewnić, że to nie była żadna pułapka. Bones i ja mieliśmy wielu wrogów. Wystarczy wspomnieć dwie wampirze wojny, nie mówiąc o naszych wcześniejszych profesjach. Nie wyczułam żadnej wyjątkowej mocy, poza nieznacznym łaskotaniem, które by na taką wskazywało. Może to tylko dwa wampiry, których połączoną energię czułam. Wciąż jednak ani Bones, ani ja nie poruszyliśmy się, dopóki niewyraźna sylwetka nie mignęła przez parking i wśliznęła się do wypożyczonego przez nas samochodu. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 7 - Przy fontannie są dwa wampiry – stwierdził Fabian, którego tak jakby
adoptowałam. Jego postać stawała się coraz bardziej konkretna, aż wyglądał jak normalna osoba, a nie półprzejrzysty opar. – Nie zauważyli mnie. Mimo, że taki był cel, w ostatnich jego słowach zabrzmiał smutek. W przeciwieństwie do ludzi wampiry widziały duchy, lecz w większości je ignorowały. Śmierć niekoniecznie ze sobą jednoczyła. - Dzięki, chłopie - powiedział Bones. – Pilnuj ich i upewnij się, że nie mają dla nas żadnych nieprzyjemnych niespodzianek. Fabian zaczął blednąć, aż w końcu całkiem znikł. - Mieliśmy się spotkać z jednym wampirem – powiedziałam w zadumie. – Co myślisz o tym, że nasz kontakt przyszedł z obstawą? Bones wzruszył ramionami. - Myślę, że lepiej, żeby miał cholernie dobry powód, by to zrobić.
Wysiadł z samochodu. Podążyłam za nim, poklepując lekko ukryte w rękawach sztylety. Moim mottem było Nigdy nie ruszaj się bez nich z domu. Prawda, wampiry chętnie broniły sekretu istnienia ich rasy, a to było zatłoczone miejsce publiczne, lecz to nie gwarantowało bezpieczeństwa. Noże również nie, lecz z pewnością przechylały szale na naszą stronę. Podobnie jak dwa inne wampiry, które były gotowe wkroczyć do akcji, gdyby okazało się, że to nie jest zwykła rozmowa. Gdy zbliżyłam się do fontanny, otoczyła mnie feeria aromatów. Wonie perfum, smrodu niemytego ciała i różnych chemikaliów były najsilniejsze, lecz pod nimi kryła się warstwa, którą lepiej rozróżniałam: emocje. Strach, chciwość, pożądanie, gniew, miłość, smutek... wszystkie objawiały
się pod postacią zapachów, które sięgały od słodkich i wonnych do gorzkich i zgniłych. Nie było zaskoczeniem, że złe emocje miały gorszą woń. Dobry przykład: od obu wampirów, które siedziały na betonowej ławce, bił zgniły fetor strachu, zanim jeszcze Bones rzucił im uspokajające spojrzenie. - Który z was to Scratch? – zapytał sucho. Wstał mężczyzna z siwymi pasmami we włosach. - To ja. - W takim razie możesz zostać. Ale on… - Bones zamilkł na moment i głową wskazał na drugiego, chudego wampira - …może odejść. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 8 - Zaczekaj! – Scratch zniżył głos i podszedł do Bonesa. – Ta rzecz,
o której przyjechałeś tu ze mną porozmawiać? On może mieć pewne informacje. Bones zerknął w moim kierunku. W odpowiedzi niedbale wzruszyłam ramionami. - Równie dobrze możemy posłuchać co ma do powiedzenia. - Mam na imię Ed – odezwał się wampir, rzucając mi nerwowe spojrzenie. - Scratch nie powiedział mi, ze mamy się tu spotkać z wami. Sądząc po jego twarzy zgadłam, że po moich szkarłatnych włosach, ogromnym diamencie na moim palcu, angielskim akcencie Bonesa i łaskoczącej aurze mocy, jaką emanował, Ed domyślił się kim jesteśmy. - To dlatego, że sam nie wiedział - odparł Bones chłodno. Jego emocje, dostępne dla mnie od chwili, gdy Bones mnie przemienił, teraz były
schowane za szczelnym murem, którego używał publicznie. Wciąż jednak, gdy mówił, można było uchwycić napięcie w jego głosie. - Rozumiem, że prezentacja nie jest konieczna? Wzrok Scratcha przesunął się na mnie, po czym natychmiast umknął. - Nie – mruknął. – Ty jesteś Bones, a to Żniwiarz. Wyraz twarzy Bonesa nie złagodniał, lecz ja uśmiechnęłam się w stylu „nie mam zamiaru cię zabić”. - Mów mi Cat. Może znajdziemy jakieś ocienione miejsce, w którym moglibyśmy porozmawiać? Wbrew twierdzeniom mitologii, światło słoneczne nie było zabójcze dla wampirów, lecz naprawdę łatwo ulegaliśmy poparzeniom. Tracenie naszej nadnaturalnej energii, by uleczyć się z efektów ostrych promieni słonecznych było pozbawione jakiegokolwiek sensu. Niedaleko znajdowała
się francuska restauracja z ogródkiem. Cała nasza czwórka usiadła przy wolnym stoliku pod parasolem, niczym starzy przyjaciele, którzy widzą się po raz pierwszy od lat. - Powiedziałeś, że kilka lat temu zabito twoją Panią, która nie pozostawiła nikogo, kto opiekowałby się członkami jej linii – odezwał się Bones do Scratcha, gdy kelnerka przyjęła nasze zamówienie. – Zawiązaliście grupę, żeby pilnować siebie nawzajem. Kiedy zauważyliście, że dzieje się coś dziwnego? - Kilka miesięcy temu, coś około zeszłej jesieni – odparł Scratch. – Na początku myśleliśmy, że kilku chłopaków wyjechało z miasta i nikomu Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 9 o tym nie powiedzieli. Pilnowaliśmy siebie nawzajem, ale nie jesteśmy
niańkami, nie? Potem, kiedy zniknęło więcej z naszych - ludzi, którzy daliby znać przed wyjazdem... cóż. Zaczęliśmy się martwić. Nie wątpiłam w to. Jako młode, bezpańskie wampiry, Scratch i inni jemu podobni byli na samym dole hierarchii w nieumarłym świecie. Może i miałam pewne problemy z zaakceptowaniem feudalnego systemu, jakim rządziły się wampiry, lecz kiedy przyszło do ochrony członków ich linii, większość wampirów wysokiej klasy było cholernie troskliwych. Nawet tych złych. - Wtedy w okolicy zaczęło pojawiać się coraz więcej ghuli – ciągnął Scratch. Zamarłam. Właśnie dlatego przyjechaliśmy z Bonesem do Ohio. Również słyszeliśmy o nagłym napływie ghuli do mojego rodzinnego stanu
i doniesieniach o zniknięciach wampirów. - Hej, to nieumarły plac zabaw – kontynuował Scratch, nie zdając sobie sprawy z mojego niepokoju. – Jest tu mnóstwo linii ley i dziwnych wibracji, nie zastanawialiśmy się zbytnio nad ghulami, których ciągle przybywało w okolicy. Jednak niektóre z nich są naprawdę wredne dla wampirów. Dręczą bezpańskie wampiry, śledzą ich do domów, wszczynają bójki… Wszystko to sprawiło, że zaczęliśmy myśleć czy to nie oni stoją za tymi zniknięciami. Problem w tym, że wszyscy mają to w dupie, bo do nikogo nie należymy. Szczerze mówiąc to dziwię się, że ciebie to zainteresowało. - Mam swoje powody – powiedział Bones tym samym, spokojnym tonem. Nawet na ułamek sekundy na mnie nie spojrzał. Setki lat udawania
obojętności zrobiły z niego eksperta w tej dziedzinie. Ed i Scratch nie mieli pojęcia, że dlatego wyciągaliśmy od nich informacje, że chcieliśmy przekonać się czy mój Najdziwniejszy na Świecie Wampirzy Stan mógł być powodem, dla którego niektóre ghule zaczęły się wrogo zachowywać, a niektóre wampiry znikać. - Jeśli szukacie pieniędzy, nie mamy ich dużo - wtrącił Ed. – Poza tym sądziłem, że rzuciłeś zabijanie na zlecenie, gdy połączyłeś swoją linię z tym mega Mencheresem. Bones uniósł brew. - Staraj się nie myśleć zbyt często. Jeszcze zrobisz sobie krzywdę - odparł uprzejmym głosem. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 10
Twarz Eda ściągnęła się, lecz nic nie powiedział. Ukryłam uśmiech. Nie zagląda się darowanemu koniowi w zęby. Szczególnie takiemu, który gryzie. - Macie jakiekolwiek dowody, że ghule mogą być zamieszane w zniknięcia waszych przyjaciół? – spytałam Scratcha, wracając do tematu. - Nie. Wydaje mi się, że to coś więcej niż zbieg okoliczności. Kiedy którykolwiek z nich zaginął, po raz ostatni widziano go tam, gdzie był któryś z tych dupków, ghuli. - To znaczy gdzie? – spytałam. - W jakichś barach, klubach… - Nazwy - naciskał Bones. Scratch zaczął wyrzucać z siebie całą listę lokali, gdy nagle jego głos utonął w potoku innych. …jeszcze cztery godziny do przerwy…
…pamiętałam, żeby zabrać paragon? Jeśli nie będzie pasować, oddam to z powrotem… …jeśli ona jeszcze raz spojrzy na jakieś buty, zacznę wrzeszczeć… Nagły napływ obcych rozmów nie pochodził od ludzi wokół - wyciszyłam ich, zanim jeszcze usiedliśmy. Dochodził z mojej głowy. Wyprostowałam się gwałtownie, jakby dźgnięta nożem, jednocześnie podnosząc dłoń do skroni. O żesz. Nie znów. Nocna Łowczyni 5 – tłumaczenie: rainee 11 ROZDZIAŁ DRUGI - Co jest, Kotek? – spytał natychmiast Bones. Ed i Scratch również spojrzeli na mnie ze zmartwieniem. Uśmiechnęłam się wymuszenie, starając skoncentrować na nich, zamiast na nadmiarze
rozmów, które nagle wypełniły mój umysł. - Eee, po prostu trochę tu gorąco - mruknęłam. Niech mnie diabli, jeśli powiem dwóm obcym wampirom, jaki naprawdę miałam problem. Bones nie spuszczał wzroku z mojej twarzy. Jego badawczym oczom nie umknął żaden szczegół, gdy w moim umyśle wciąż bezlitośnie rozbrzmiewały różne głosy. …nikt mnie nie widział. Mam nadzieję, że jakoś umknę ochronie… …wkrótce dam mu powód do rozpaczy… …jeśli za pięć minut się nie zjawi, zaczynam jeść bez niej… - Ja… eee… potrzebuję trochę powietrza – wykrztusiłam, nim dotarła do mnie głupota tego stwierdzenia. Po pierwsze, znajdowaliśmy się już na zewnątrz, a po drugie byłam wampirem. Już nie oddychałam, nie
mówiąc już o tym, bym miała jakiekolwiek problemy ze zdrowiem, które mogłabym obwinić za moje dziwne zachowanie. Bones wstał, złapał mnie za łokieć i rzucił przez ramię krótkie: „Zostańcie tu” do Eda i Scratcha. Szłam szybkim krokiem, bardziej koncentrując się na chłodzie jego ręki niż na tym, dokąd szliśmy. Spuściłam głowę, gdyż podejrzewałam, że moje oczy rozjarzyły się wściekłą zielenią. Zamknijcie się, zamknijcie, zamknijcie, powtarzałam do tłumu w mojej głowie. Gwar w moich myślach zdawał się jeszcze zwiększać hałas mijających nas ludzi, aż w końcu wszystko zmieszało się w jeden wielki szum. Nagle szum ten zaczął narastać, zagłuszając moje pozostałe zmysły i uniemożliwiając mi skupienie się na czymkolwiek innym niż bezlitosne