Stark
„Pijany?” powiedział Aurox. Wyglądał na
zaskoczonego, i cóż, całkiem pijanego. „Pijany,”
powtórzył jak dziecko. Potem skinął głową z
przesadną powagą. „Tak. Pijany.”
Zoey otworzyła usta, nie było wątpliwości, że
chce zapytać Auroxa co do diabła się dzieje, ale
on zignorował ją, wszedł w przestrzeń osobistą
Starka, i wzbogaconym zapachem piwa
oddechem mówił głośniejszym szeptem, niż
próbował. „Stark, idziesz ze mną. Musisz udawać
wampirzego-specjalistę-co-załatwia-dawców-
krwi i spraw by zapomnieli o wampiryjskich
cipkach.”*
Zoey wydała z siebie dźwięk, który brzmiał jakby
się zadławiła. Stark nie patrzył na nią. Był zbyt
zajęty, aby nie parsknąć śmiechem. Aurox był
całkowicie pijany! I po prostu powiedział
wampiryjskie cipki – na głos. Ludzie, Zoey się
nieźle wpieni. To wszystko było niesamowite.
„Aurox, jak wiele ich opróżniłeś?” Stark wskazał
na prawie pełny czerwony kubek.
Aurox zerknął na kubek. Stark obserwował jak
liczy na palcach. „Jeden, dwa, trzy, cztery. Ten
jest czwarty i nie wylałem nic. Nawet, gdy
*ON TO NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁ! GE-NIA-LNE xD
wskoczyłem i zeskoczyłem ze ściany. Stark,
piwo jest dobre!”
„Moja głowa zaraz eksploduje,” powiedziała
Zoey.
„Nie! Nie! Nie!” Aurox zapewnił ją, rozlewając
piwo wokół nich. „Nic złego się nie stanie. Stark
sprawi, że ludzcy chłopcy zapomną.”
Nagle, Stark nie myślał już, że Aurox jest
zabawny. „Moment – jacy ludzcy chłopcy?”
„Tacy jedni co weszli na beczkę, szukając
wampiryjskich cipek,” powiedział Aurox,
całkowicie rzeczowo.
„Co tu się do diabła dzieje!” Zoey krzyknęła.
„Ciiii, Zo, weź zrób sobie melisę,” powiedział
Aurox. „Ja i Stark sobie poradzimy.”
Tylko przez ten moment Aurox brzmiał zupełnie
jak Heath, Stark zobaczył jak twarz Zoey
zbladła. Jej ręka powędrowała do Widzącego
Kamienia zawieszonego na szyi, a ona bawiła
się nim między palcami.
„Zoey.” Stark przemówił cicho, starając się ją
uspokoić. „Wszystko będzie dobrze. Cokolwiek
się dzieje, Aurox ma rację. On i ja damy sobie
radę.”
Zoey spotkała jego wzrok i skinęła głową, nie
mówiąc nic. Stark odwrócił się do Auroxa.
Cholera, to było cholernie dziwne! Dzieciak nie
wyglądał jak Heath. Zwykle brzmiał i
zachowywał się nie-jak-Heath. Wciąż tu był duch
Heatha, skąpany w piwie, błyszczący w Auroxie
tak, że prawie oślepiał.
„Daj mi to.” Stark wziął od Auroxa piwo i rzucił
na piaszczystą podłogę domu ćwiczebnego.
Aurox patrzył jak wylewał je, jak gdyby Stark
marnował wodę na pustyni. „Teraz, powiedz mi
co właściwie się dzieje.”
„Piłem z nimi piwo. To było dobre, i byli dla mnie
mili, ale nie powinno ich tu być. Nie chciałem ich
wystraszyć by później mówi o tym innym
ludziom,” zatrzymał się i użył swojego
przesadzonego szeptu znowu, „Wiesz, jako byk.
Więc, powiedziałem im by poczekali i
przyszedłem po ciebie, żebyś sprawił, że sobie
pójdą i zapomną.”
„Są tu gdzieś ludzcy chłopcy?” Zapytała Zoey.*
Twarz Auroxa zmarszczyła się, gdy skrzywił się
na nią. „Nie tu. Na zewnątrz – tam.” Wskazał w
kierunku drzwi na zewnątrz.
„Na zewnątrz domu ćwiczebnego!” omal nie
krzyknęła.
„Zo, czasami mam wrażenie, że twój słuch nie
jest już tak dobry jak kiedyś,” powiedział Aurox.
Wciąż marszczył na nią brwi, mówił dalej powoli,
jakby starając się by zrozumiała coś w obcym
języku. „Dwaj chłopcy. Na zewnątrz ściany. Na
*Pewnie chce kolejnego do swojego haremu :P
beczce. Z kubkami. Oni-Chcą-Gorącej-
Wampirzycy.”
„Okay, myślę, że rozumiem.” Stark złapał Auroxa
pod ramię i zaczął ciągnąć go w kierunku drzwi
z dala od Z, która już miała coś powiedzieć,
chociaż to mogłoby być śmieszne jak diabli.
„Znalazłeś dwójkę dzieciaków, z piwem,
próbujących przejść przez ścianę, tak?”
„Widzisz, ty lepiej słuchasz.” Aurox poklepał go
po plecach, prawie przewracając się wraz z
Starkiem. „Ale oni tylko patrzą przez dziurę na
wampiryjskie cipki, nie próbują przejść przez
mur.”
„Jeśli powiesz cipka jeszcze jedne raz wybije ci
to słowo z głowy,”powiedziała Zoey, podchodząc
do nich.
„Nie możesz iść!” Aurox potknął się i zatrzymał.
„Masz nogi i cycki!”*
„O-moja-Bogini. Zamierzam go zabić!”
Stark stanął między nimi. Frontem do Zoey. Jej
twarz z białej przeszła przez wszystkie odcienie
czerwieni w mniej niż sekundę. „Z, myślę, że do
tego potrzebny jest Wojownik.”
Za nim, Aurox beknął, wysyłając nową dostawę
zapachu piwa w ich stronę.
Zoey zmrużyła oczy i wskazała na Auroxa.
„Nigdy nie potrafiłeś pić!” Po tym odwróciła się i
*Hahaha! Jaki troll! Kto jest za tym, żeby Aurox ZAWSZE chodził pijany? Ta część w końcu zyskała na wartości!
wróciła tupiąc nogami do drzwi wejściowych do
piwnicy, i trzasnęła nimi głośno.
„Wydaje się wściekła. Może powinniśmy
przynieść jej piwa?” Powiedział Aurox.
Stark ukrył śmiech kaszlem. „Ym, nie. Z nie lubi
piwa.”
„Nie lubi piwa? Powinna. To sprawiłoby, że w jej
głowie pojawiłyby się bąbelki i byłaby
szczęśliwa.”
Starkowi nie udało się ponownie ukryć śmiechu.
„Chciałbym, by tak to działało, ale niestety tak
nie jest.”
„Ponieważ ma nogi i cycki?”
Stark wiedział, że to złe, ale nie mógł się
powstrzymać. „Nie jestem pewien. Może
powinieneś ją o to zapytać następnym razem.”
Aurox kiwnął głową, wyglądając poważnie – jak
to mają w zwyczaju pijani. „Tak zrobię.”
„To może być zabawne. Ale póki co, pokaż mi
gdzie są ci ludzie, i pójdziemy tam oraz powiedz
mi, co się stało przed i po tym jak zacząłeś
zaglądać do czerwonego kubka.”
Zoey
Aurox był Heathem. Irytującym, głupim,
żłopiącym piwo Heathem. Wampiryjskie cipki –
kto do diabła tak mówi? Znałam odpowiedź na to
śmieszne pytanie: pijani nastoletni chłopcy.
„Cóż, wyglądają równie przyjemnie jak pchły na
starym psie,” powiedziała Stevie Rae,
przerywając mój wewnętrzny dialog i
odwracając moją uwagę, na szczęście, od
pijanego Auroxa/Heatha i faktu, że ani on, ani
Stark nie wrócili jeszcze do piwnicy.
„Jak długo do świtu?” Spytałam ją.
„Trochę mniej niż godzina,” powiedział Rephaim.
„Hej, Stark jeszcze nie wrócił?” Afrodyta
zapytała jak to ona, Darius i Shaylin dołączyła do
nas.
„Nie. Jeszcze nie,” powiedziałam. „Ale Aurox był
naprawdę pijany. Może wrócić w każdej chwili.”
Kramisha powiedziała wszystkim o pijanym
Auroxie. Chciałabym powiedzieć, że Stark go
otrzeźwi, może po tym jak pogrzebie w umysłach
dzieci, którzy upili Auroxa. Mielli wystarczająco
dużo stresu jak na jeden dzień – do diabła, jak na
cały rok – i nie chciałam nikogo straszyć bez
powodu. I jakzwykle Stark miał rację – może
zrobić niemal wszystko samemu, więc się z tym
pogodziłam.
Oczywiście mam zamiar wysłuchać każdego
małego, pojedynczego szczegółu, gdy tylko
przytarga swój tyłek z powrotem do mnie. Mam
też kilka gotowych słów dla Auroxa/Heatha, gdy
tylko wytrzeźwieje. Kretyn.
„Zgadzam się z Kramishą. Picie Auroxa nie jest
najprawdopodobniej dobrą rzeczą”*
powiedziała
Stevie Rae.
„Typowe zachowanie chłopca,” mruknęła
Afrodyta.
„Cóż, Heath był pijakiem. Pamiętam, gdy pojawił
się pijany i–” Stevie Rae zaczęła, ale przerwała,
gdy Afrodyta ją szturchnęła. „Oh, uh, Racja.” Po
tym w oczywisty sposób zmieniła temat. „Hej,
ludziska, wykonaliście naprawdę dobrą robotę
tu na dole!” Wyściskała Rephaima i uśmiechnęła
się do Dariusa.
„Taa,” przytaknęłam, wdzięczna, że zmieniła
temat. „Wszystko wygląda dobrze – przytulnie i
miło.” Stark, Darius i Rephaim wykonali
większość ciężkiej pracy – gdy czerwone
pisklęta Stevie Rae po cichu i szybo przyniosły
śpiwory, poduszki i inne takie rzeczy do piwnicy
po pogrzebie (a jednocześnie Dallas i jego
przyjaciele poszli Bogini jedna wie gdzie).
*Raz się chłopaczyna napił i robią takie wielkie Halo... Wiem, że w USA można piwko popijać od 21 roku życia, ale
bez przesady, są większe problemy, niż problemy alkoholowe Auroxa...
„Dziękuję.” Rephaim uśmiechnął się.
„Dobrze poszło,” Darius powiedział, kiwając
głową w uznaniu.
„To jak wielkie piżama paty!” Powiedziała Stevie
Rae.
„Właśnie dlatego Darius i ja tu nie zostajemy,”
powiedziała Afrodyta. „Właściwie,” udała
potężne ziewnięcie, „Wierzę, że już jestem
gotowa by się położyć. A co z tobą,
przystojniaku?”
„Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja
piękna.” Powiedział Darius, całując ją.
„To najprawdopodobniej dobry pomysł dla
wszystkich co wciąż zostają w akademiku by
poszli do swoich pokoi – oczywiście,”
powiedziałam.
„Czy ktoś widział Dallasa i jego zidiociałych
przyjaciół?” spytała Afrodyta.
„Nie, ale muszą być gdzieś na terenie kampusu,”
powiedziałam.
„A ja mówię, że powinniśmy się cieszyć, że się
tu nigdzie nie szwendają,” powiedziała Stevie
Rae. „Może Dallas wrócił do swojego pokoju, bo
czuje się smutny przez pogrzeb. Erin była jego
dziewczyną.”
„Ostatni raz, gdy go widziałam czuł się wściekły,
nie smutny,” powiedziała Afrodyta.
„Co masz na myśli?” spytałam ją.
„Po pogrzebie złapałam go jak obserwował
Stevie Rae i Rephaima,” powiedziała Afrodyta.
„Jego kolory są złe,” powiedziała Shaylin. „Wiry
gniewu. Zgadzam się z Afrodytą. Jest wściekły,
nie smutny. Nienawidzę tego mówić, ale jeśli on
i jego okropni przyjaciele ukrywają się w pokoju
to nie dlatego, że próbują sprawić by czuł się
lepiej. Założę się, że będzie chciał zemsty, a nie
uleczenia.”
„Zatem musi iść po Neferet. Jeśli ktokolwiek
jest winny za śmierć Erin, to ona,”
powiedziałam.
„Jego kolory nie potwierdzają, że też tak
uważa,” powiedziała Shaylin. „Jest wściekły.
Kropka. I chce walnąć kogoś kto jest akurat
obok.”
„Musimy go obserwować,” dodała Afrodyta.
„Szczególnie ty, Shaylin. Jeśli zobaczysz, że jego
kolory są jakieś szalone, że występuje
zawirowanie i inne gówna, upewnij się, że jeden
z naszych Wojowników się dowie – szybko. A
następnie znajdź Thanatos lub Z.”
Spojrzałam na jedną Prorokinię i drugą.
„Podoba mi się jak pracujecie razem.”
„Mi też,” powiedziała Stevie Rae.
„Wykonujemy swoją robotę,” powiedziała
Afrodyta. „Nie potrzeba całusów i uścisków. A
jeśli mówimy o pracy – ktoś sprawdził co z
Shaunee?”
Westchnęłam. „Najprawdopodobniej wciąż
jeszcze jest przy stosie. Dlaczego wszyscy po
nią nie pójdziemy? Potrzebuje prysznica i trochę
snu.”
„Okie dokie,” powiedziała Stevie Rae. „Cieszę
się, że jestem z nią współlokatorką. Upewnię
się, że dostanie coś do jedzenia zanim pójdzie
do łóżka.”
„Dobra, muszę zapytać – jak do diabła Rephaim
wróci do pokoju? Zostawisz po prostu otwarte
okno, czy co?” powiedziała Afrodyta.
„Pytasz mnie bo masz coś na myśli?”
„Nie, dyniogłowa. Nie tym razem. Pytam bo
jestem ciekawa.”
Nie powiedziała nic. Prawda była taka, że też
byłam ciekawa. Shaylin i Darius pozostali też
cicho. Okay, ponieważ to było dziwne, że
Rephaim zmienia się w ptaka każdej nocy, a my
chcieliśmy poznać więcej szczegółów.
„Zostawia otwarte okno, ale tylko trochę,”
Rephaim odpowiedział jej.
„Huh, powiedziała Afrodyta. „Więc wylatujesz i
wlatujesz?”
„Tylko wlatuje, zazwyczaj,” powiedział Rephaim.
„Wychodzę na zewnątrz tuż przed wschodem.
Wracam, gdy słońce zachodzi.”
„A co z twoimi ubraniami?” Shaylin zadała
pytanie, które chciałam zada, ale nie mogła,
ponieważ nie uważam, żeby obchodziło to
Wysoką Kapłankę.
„Zdejmuje je zanim słońce wschodzi,”
powiedziała Stevie Rae. „A ja zabieram je do
naszego pokoju. Potem wkłada je z powrotem,
gdy jest sobą.”
„Założę się, że to ssie, jeśli źle wyliczysz czas,”
powiedziała Shaylin.
Rephaim uśmiechnął się. „Masz rację.
Nienawidzę myśli, gdy wiszę za oknem trzy
piętra nad ziemią i wrzeszczę, by ktoś wciągnął
mnie do środka.”
Stevie Rae zachichotała. „Będziesz wtedy nago.”
„To jak w moim śnie jestem-naga-i-stoję-w-
klasie-podczas-lekcji,” powiedziałam.
„Też takie miewam!” powiedziała Shaylin. „Są
okropne. Nigdy nie mogę znaleźć moich butów.
Kto by się martwił o buty, gdy jest się nagim w
szkole?”
„Jestem wdzięczna, że jesteś po prostu
wysokim, przystojnym, muskularnym
Wojownikiem,” Afrodyta powiedziała Dariusowi,
stojąc na palcach i całując go. „Nagi ptak
mógłby mnie zestresować.”
„On nie jest nagi, gdy jest ptakiem,” powiedziała
Stevie Rae. „On ma pióra.”
„Chodźmy,” powiedziała, zanim ta dwójka
sprawiłaby mi ból głowy.
Pomachaliśmy na pożegnanie grupie dzieci,
które owijały się w śpiwory, koce, poduszki,
wszystkie stłoczone wokół największego
płaskiego ekranu powieszonego za nami przy
wąskich schodach piwnicy.
Podążała za nami szalona piosenka
rozpoczynająca film Django. „Nie mogę się
zdecydować, czy ten film mi się podoba, czy też
nie,” powiedziałam.
„Z, Quentin Tarantino to geniusz. Oczywiści
szalony, ale wciąż – geniusz,” Afrodyta mówiąc
to, zamknęła drzwi do piwnicy.
„On jest twoim przeciwieństwem. To ty jesteś
szalona,” powiedziała jej Shaylin.
Stevie Rae chichotała z Shaylin, gdy Nicole
wyszła z pola treningowego na korytarz,
przerywając jej chichot zupełnie jakby nacisnęła
wyłącznik. Z szumem skrzydeł, Kalona pojawił
się za nią.
„Co ona tu robi?” Stevie Rae ignorowała Nicole i
przemówiła do Kalony.
„Znalazła mnie i powiedziała, że cie szuka,”
powiedział Kalona.
„Szpiegowanie i nic więcej,” powiedział Stevie
Rae.
„Szpiegowanie? Serio? To głupsze niż nazywanie
Tarantino geniuszem,” powiedziała Nicole.
Afrodyta wydała z siebie dźwięk podobny do
syczenia kota.
Zrobiłam krok do przodu, czując jak Darius
przesuwa się w moim stronę. „Czego chcesz,
Nicole?”
Spotkałam stałe spojrzenie czerwonego adepta.
„Mam coś do powiedzenia Stevie Rae.”
„Więc powiedz to,” powiedziałam. „Jest tutaj.”
Nicole wzięła głęboki oddech, a potem podeszła
do Stevie Rae. Rephaim obserwował ją
ostrożniem, Kalona stanął po prawo za nią.
Napięty, gotowy na cokolwiek szalonego mogła
zrobić, ale poczułam dotyk na moim ramieniu.
„Nie,” Shaylin powiedziała cicho. „To nic złego.”
I Shaylin miała rację. Nicole zatrzymała się
przed Stevie Rae, zacisnęła dłoń na sercu i
skłoniła się z szacunkiem. „To co chcę
powiedzieć: Przepraszam za bzdury, które
spowodowałam wcześniej. Przepraszam, że
próbowałam cię skrzywdzić. Nie ma żadnego
usprawiedliwienia na to co zrobiłam. To było złe.
Zmieniłam się, i chcę też zmienić strony. Chcę
byś była moją Wysoką Kapłanką.”
Mogłam powiedzieć, że Stevie Rae była w szoku
– myślę, że wszyscy byliśmy w szoku. Cóż, może
nie Shaylin, ale reszta z pewnością tak. Stevie
Rae spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami.
Spojrzała na Nicole i spytała ją, „Dlaczego mam
ci wierzyć?”
„Cóż, myślałam o tym, zanim przyszłam
porozmawiać z tobą, ale nie mogłam wymyślić
cokolwiek, jakiejś sensownej odpowiedzi, więc
pomyślałam, że po prostu jest szansa, że mi
właściwie uwierzysz, ponieważ jesteś Wysoką
Kapłanką i po prostu wiesz pewne rzeczy. Jeśli
to prawda, to wiesz, że to prawda.”
„Odwołaj się do Prorokini,” powiedział Kalona.
„Hej, nie mam nic. Żadnej wizji. Nie czuje,
żadnego uczucia na nie. Tralala,” powiedziała
Afrodyta. „Zapytaj Shaylin.”
Stevie Rae spojrzała na inną Prorokinię.
„Co widzisz?”
„Jej kolory są ładne. Nie jest już czerwona. Jest
różowa, jak kwiat. Nie ukrywa niczego, z
wyjątkiem, że jest o wiele bardziej
zdenerwowana, niż się wydaje.” Shaylin
zatrzymała się i uśmiechnęła się do Nicole.
„Przepraszam za ostatnią część, ale muszę
powiedzieć Stevie Rae prawdę.”
Usta Nicole zmieniły się w cienką linię. Skinęła
głową, a potem powiedziała szybko. „Rozumiem.
Masz rację. Jestem zdenerwowana.”
„Gdzie jest Dallas?” Stevie Rae spytała.
„Ostatni raz widziałam go, gdy byłam w drodze
do pokoju. Mówił, że idzie do chłopaków. Robią
maraton Resident Evil w jego pokoju.
Powiedziałam mu, że nie może tego zrobić. Było
wystarczająco krwi i śmierci jak na tą chwilę,”
powiedziała.
„Więc, nie chcesz się podłączyć do niego
ponownie?” Spytała Afrodyta.
Nicole spojrzała jej prosto w twarz. „Nie chcę
mieć nic z nim wspólnego.”
„Bo jesteś wciąż wkurzona, że zdradził cię z
Erin?” Afrodyta szturchnęła.
„Bo nie chce być z kimś takim. Dallas jest taki,”
powiedziała.
„Ona mówi prawdę,” powiedziała Shaylin.
„Masz obowiązek dać jej szansę,” powiedział
Kalona.
Na początku pomyślałam, że to dziwne usłyszeć
takie słowa od niego, ale tak naprawdę też o
tym myślałam.
Jeśli ktokolwiek wiedział coś o drugiej szansie,
był nim właśnie Kalona.
„Myślę, że ma racje,” powiedziałam. „Jesteś
jedyną czerwoną Wyższą Kapłanką jaką ma, i
jeśli przysięga ci wierność, to musisz ją
zaakceptować i dać szansę, aby udowodniła, że
jej przysięga jest coś warta.”
„Czy to właśnie robisz? Przysięgasz mi swoją
wierność?”
„Tak.”
„Zatem, daję ci szansę,” powiedziała Stevie Rae.
Patrzyłam jak kolor znów napełnił twarz Nicole, i
jak mruga naprawdę intensywnie, jakby miała
zamiar się rozpłakać. Stevie Rae oczywiście też
to zauważyła, ponieważ przemówiła do Nicole
ponownie, a jej głos zmiękł. „Muszę upewnić się,
czy z Shaunee wszystko w porządku, więc mam
zamiar poprosić Shaylin by zabrała cię do reszty
dzieciaków.”
„Do akademika?” Spytała Nicole.
„Nie, moi czerwoni adepci są zwinięte w
piwnicy,” powiedziała Stevie Rae.
„To jest niesamowite!”
Poczułam jak wszelkie wątpliwości odchodzą i
mogła się zrelaksować. Ona naprawdę
wyglądała, jakby nie wiedziała o piwnicy.
„Shaylin, będzie w porządku, jeśli weźmiesz ją
na dół i pomożesz jej się osiedlić?” zapytała
Stevie Rae.
„Absolutnie! I tak zostaję na dole w każdym
razie. Chodź, Nicole, chodźmy złapać resztę
Django. To krew i flaki, też, ale przynajmniej jest
szczęśliwe zakończenie.”
Zanim Nicole odeszła, uśmiechnęła się do
Shaylin, położyła dłoń na sercu i ukłoniła się
Stevie Rae jeszcze raz. „Dziękuję ci, Wysoka
Kapłanko.”
Stevie Rae pochyliła głowę z wdziękiem w
odpowiedzi i, brzmiąc zupełnie jak dorosła,
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Stark „Pijany?” powiedział Aurox. Wyglądał na zaskoczonego, i cóż, całkiem pijanego. „Pijany,” powtórzył jak dziecko. Potem skinął głową z przesadną powagą. „Tak. Pijany.” Zoey otworzyła usta, nie było wątpliwości, że chce zapytać Auroxa co do diabła się dzieje, ale on zignorował ją, wszedł w przestrzeń osobistą Starka, i wzbogaconym zapachem piwa oddechem mówił głośniejszym szeptem, niż próbował. „Stark, idziesz ze mną. Musisz udawać wampirzego-specjalistę-co-załatwia-dawców- krwi i spraw by zapomnieli o wampiryjskich cipkach.”* Zoey wydała z siebie dźwięk, który brzmiał jakby się zadławiła. Stark nie patrzył na nią. Był zbyt zajęty, aby nie parsknąć śmiechem. Aurox był całkowicie pijany! I po prostu powiedział wampiryjskie cipki – na głos. Ludzie, Zoey się nieźle wpieni. To wszystko było niesamowite. „Aurox, jak wiele ich opróżniłeś?” Stark wskazał na prawie pełny czerwony kubek. Aurox zerknął na kubek. Stark obserwował jak liczy na palcach. „Jeden, dwa, trzy, cztery. Ten jest czwarty i nie wylałem nic. Nawet, gdy *ON TO NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁ! GE-NIA-LNE xD
wskoczyłem i zeskoczyłem ze ściany. Stark, piwo jest dobre!” „Moja głowa zaraz eksploduje,” powiedziała Zoey. „Nie! Nie! Nie!” Aurox zapewnił ją, rozlewając piwo wokół nich. „Nic złego się nie stanie. Stark sprawi, że ludzcy chłopcy zapomną.” Nagle, Stark nie myślał już, że Aurox jest zabawny. „Moment – jacy ludzcy chłopcy?” „Tacy jedni co weszli na beczkę, szukając wampiryjskich cipek,” powiedział Aurox, całkowicie rzeczowo. „Co tu się do diabła dzieje!” Zoey krzyknęła. „Ciiii, Zo, weź zrób sobie melisę,” powiedział Aurox. „Ja i Stark sobie poradzimy.” Tylko przez ten moment Aurox brzmiał zupełnie jak Heath, Stark zobaczył jak twarz Zoey zbladła. Jej ręka powędrowała do Widzącego Kamienia zawieszonego na szyi, a ona bawiła się nim między palcami. „Zoey.” Stark przemówił cicho, starając się ją uspokoić. „Wszystko będzie dobrze. Cokolwiek się dzieje, Aurox ma rację. On i ja damy sobie radę.” Zoey spotkała jego wzrok i skinęła głową, nie mówiąc nic. Stark odwrócił się do Auroxa. Cholera, to było cholernie dziwne! Dzieciak nie wyglądał jak Heath. Zwykle brzmiał i
zachowywał się nie-jak-Heath. Wciąż tu był duch Heatha, skąpany w piwie, błyszczący w Auroxie tak, że prawie oślepiał. „Daj mi to.” Stark wziął od Auroxa piwo i rzucił na piaszczystą podłogę domu ćwiczebnego. Aurox patrzył jak wylewał je, jak gdyby Stark marnował wodę na pustyni. „Teraz, powiedz mi co właściwie się dzieje.” „Piłem z nimi piwo. To było dobre, i byli dla mnie mili, ale nie powinno ich tu być. Nie chciałem ich wystraszyć by później mówi o tym innym ludziom,” zatrzymał się i użył swojego przesadzonego szeptu znowu, „Wiesz, jako byk. Więc, powiedziałem im by poczekali i przyszedłem po ciebie, żebyś sprawił, że sobie pójdą i zapomną.” „Są tu gdzieś ludzcy chłopcy?” Zapytała Zoey.* Twarz Auroxa zmarszczyła się, gdy skrzywił się na nią. „Nie tu. Na zewnątrz – tam.” Wskazał w kierunku drzwi na zewnątrz. „Na zewnątrz domu ćwiczebnego!” omal nie krzyknęła. „Zo, czasami mam wrażenie, że twój słuch nie jest już tak dobry jak kiedyś,” powiedział Aurox. Wciąż marszczył na nią brwi, mówił dalej powoli, jakby starając się by zrozumiała coś w obcym języku. „Dwaj chłopcy. Na zewnątrz ściany. Na *Pewnie chce kolejnego do swojego haremu :P
beczce. Z kubkami. Oni-Chcą-Gorącej- Wampirzycy.” „Okay, myślę, że rozumiem.” Stark złapał Auroxa pod ramię i zaczął ciągnąć go w kierunku drzwi z dala od Z, która już miała coś powiedzieć, chociaż to mogłoby być śmieszne jak diabli. „Znalazłeś dwójkę dzieciaków, z piwem, próbujących przejść przez ścianę, tak?” „Widzisz, ty lepiej słuchasz.” Aurox poklepał go po plecach, prawie przewracając się wraz z Starkiem. „Ale oni tylko patrzą przez dziurę na wampiryjskie cipki, nie próbują przejść przez mur.” „Jeśli powiesz cipka jeszcze jedne raz wybije ci to słowo z głowy,”powiedziała Zoey, podchodząc do nich. „Nie możesz iść!” Aurox potknął się i zatrzymał. „Masz nogi i cycki!”* „O-moja-Bogini. Zamierzam go zabić!” Stark stanął między nimi. Frontem do Zoey. Jej twarz z białej przeszła przez wszystkie odcienie czerwieni w mniej niż sekundę. „Z, myślę, że do tego potrzebny jest Wojownik.” Za nim, Aurox beknął, wysyłając nową dostawę zapachu piwa w ich stronę. Zoey zmrużyła oczy i wskazała na Auroxa. „Nigdy nie potrafiłeś pić!” Po tym odwróciła się i *Hahaha! Jaki troll! Kto jest za tym, żeby Aurox ZAWSZE chodził pijany? Ta część w końcu zyskała na wartości!
wróciła tupiąc nogami do drzwi wejściowych do piwnicy, i trzasnęła nimi głośno. „Wydaje się wściekła. Może powinniśmy przynieść jej piwa?” Powiedział Aurox. Stark ukrył śmiech kaszlem. „Ym, nie. Z nie lubi piwa.” „Nie lubi piwa? Powinna. To sprawiłoby, że w jej głowie pojawiłyby się bąbelki i byłaby szczęśliwa.” Starkowi nie udało się ponownie ukryć śmiechu. „Chciałbym, by tak to działało, ale niestety tak nie jest.” „Ponieważ ma nogi i cycki?” Stark wiedział, że to złe, ale nie mógł się powstrzymać. „Nie jestem pewien. Może powinieneś ją o to zapytać następnym razem.” Aurox kiwnął głową, wyglądając poważnie – jak to mają w zwyczaju pijani. „Tak zrobię.” „To może być zabawne. Ale póki co, pokaż mi gdzie są ci ludzie, i pójdziemy tam oraz powiedz mi, co się stało przed i po tym jak zacząłeś zaglądać do czerwonego kubka.”
Zoey Aurox był Heathem. Irytującym, głupim, żłopiącym piwo Heathem. Wampiryjskie cipki – kto do diabła tak mówi? Znałam odpowiedź na to śmieszne pytanie: pijani nastoletni chłopcy. „Cóż, wyglądają równie przyjemnie jak pchły na starym psie,” powiedziała Stevie Rae, przerywając mój wewnętrzny dialog i odwracając moją uwagę, na szczęście, od pijanego Auroxa/Heatha i faktu, że ani on, ani Stark nie wrócili jeszcze do piwnicy. „Jak długo do świtu?” Spytałam ją. „Trochę mniej niż godzina,” powiedział Rephaim. „Hej, Stark jeszcze nie wrócił?” Afrodyta zapytała jak to ona, Darius i Shaylin dołączyła do nas. „Nie. Jeszcze nie,” powiedziałam. „Ale Aurox był naprawdę pijany. Może wrócić w każdej chwili.” Kramisha powiedziała wszystkim o pijanym Auroxie. Chciałabym powiedzieć, że Stark go otrzeźwi, może po tym jak pogrzebie w umysłach dzieci, którzy upili Auroxa. Mielli wystarczająco dużo stresu jak na jeden dzień – do diabła, jak na cały rok – i nie chciałam nikogo straszyć bez powodu. I jakzwykle Stark miał rację – może
zrobić niemal wszystko samemu, więc się z tym pogodziłam. Oczywiście mam zamiar wysłuchać każdego małego, pojedynczego szczegółu, gdy tylko przytarga swój tyłek z powrotem do mnie. Mam też kilka gotowych słów dla Auroxa/Heatha, gdy tylko wytrzeźwieje. Kretyn. „Zgadzam się z Kramishą. Picie Auroxa nie jest najprawdopodobniej dobrą rzeczą”* powiedziała Stevie Rae. „Typowe zachowanie chłopca,” mruknęła Afrodyta. „Cóż, Heath był pijakiem. Pamiętam, gdy pojawił się pijany i–” Stevie Rae zaczęła, ale przerwała, gdy Afrodyta ją szturchnęła. „Oh, uh, Racja.” Po tym w oczywisty sposób zmieniła temat. „Hej, ludziska, wykonaliście naprawdę dobrą robotę tu na dole!” Wyściskała Rephaima i uśmiechnęła się do Dariusa. „Taa,” przytaknęłam, wdzięczna, że zmieniła temat. „Wszystko wygląda dobrze – przytulnie i miło.” Stark, Darius i Rephaim wykonali większość ciężkiej pracy – gdy czerwone pisklęta Stevie Rae po cichu i szybo przyniosły śpiwory, poduszki i inne takie rzeczy do piwnicy po pogrzebie (a jednocześnie Dallas i jego przyjaciele poszli Bogini jedna wie gdzie). *Raz się chłopaczyna napił i robią takie wielkie Halo... Wiem, że w USA można piwko popijać od 21 roku życia, ale bez przesady, są większe problemy, niż problemy alkoholowe Auroxa...
„Dziękuję.” Rephaim uśmiechnął się. „Dobrze poszło,” Darius powiedział, kiwając głową w uznaniu. „To jak wielkie piżama paty!” Powiedziała Stevie Rae. „Właśnie dlatego Darius i ja tu nie zostajemy,” powiedziała Afrodyta. „Właściwie,” udała potężne ziewnięcie, „Wierzę, że już jestem gotowa by się położyć. A co z tobą, przystojniaku?” „Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja piękna.” Powiedział Darius, całując ją. „To najprawdopodobniej dobry pomysł dla wszystkich co wciąż zostają w akademiku by poszli do swoich pokoi – oczywiście,” powiedziałam. „Czy ktoś widział Dallasa i jego zidiociałych przyjaciół?” spytała Afrodyta. „Nie, ale muszą być gdzieś na terenie kampusu,” powiedziałam. „A ja mówię, że powinniśmy się cieszyć, że się tu nigdzie nie szwendają,” powiedziała Stevie Rae. „Może Dallas wrócił do swojego pokoju, bo czuje się smutny przez pogrzeb. Erin była jego dziewczyną.” „Ostatni raz, gdy go widziałam czuł się wściekły, nie smutny,” powiedziała Afrodyta. „Co masz na myśli?” spytałam ją.
„Po pogrzebie złapałam go jak obserwował Stevie Rae i Rephaima,” powiedziała Afrodyta. „Jego kolory są złe,” powiedziała Shaylin. „Wiry gniewu. Zgadzam się z Afrodytą. Jest wściekły, nie smutny. Nienawidzę tego mówić, ale jeśli on i jego okropni przyjaciele ukrywają się w pokoju to nie dlatego, że próbują sprawić by czuł się lepiej. Założę się, że będzie chciał zemsty, a nie uleczenia.” „Zatem musi iść po Neferet. Jeśli ktokolwiek jest winny za śmierć Erin, to ona,” powiedziałam. „Jego kolory nie potwierdzają, że też tak uważa,” powiedziała Shaylin. „Jest wściekły. Kropka. I chce walnąć kogoś kto jest akurat obok.” „Musimy go obserwować,” dodała Afrodyta. „Szczególnie ty, Shaylin. Jeśli zobaczysz, że jego kolory są jakieś szalone, że występuje zawirowanie i inne gówna, upewnij się, że jeden z naszych Wojowników się dowie – szybko. A następnie znajdź Thanatos lub Z.” Spojrzałam na jedną Prorokinię i drugą. „Podoba mi się jak pracujecie razem.” „Mi też,” powiedziała Stevie Rae. „Wykonujemy swoją robotę,” powiedziała Afrodyta. „Nie potrzeba całusów i uścisków. A jeśli mówimy o pracy – ktoś sprawdził co z
Shaunee?” Westchnęłam. „Najprawdopodobniej wciąż jeszcze jest przy stosie. Dlaczego wszyscy po nią nie pójdziemy? Potrzebuje prysznica i trochę snu.” „Okie dokie,” powiedziała Stevie Rae. „Cieszę się, że jestem z nią współlokatorką. Upewnię się, że dostanie coś do jedzenia zanim pójdzie do łóżka.” „Dobra, muszę zapytać – jak do diabła Rephaim wróci do pokoju? Zostawisz po prostu otwarte okno, czy co?” powiedziała Afrodyta. „Pytasz mnie bo masz coś na myśli?” „Nie, dyniogłowa. Nie tym razem. Pytam bo jestem ciekawa.” Nie powiedziała nic. Prawda była taka, że też byłam ciekawa. Shaylin i Darius pozostali też cicho. Okay, ponieważ to było dziwne, że Rephaim zmienia się w ptaka każdej nocy, a my chcieliśmy poznać więcej szczegółów. „Zostawia otwarte okno, ale tylko trochę,” Rephaim odpowiedział jej. „Huh, powiedziała Afrodyta. „Więc wylatujesz i wlatujesz?” „Tylko wlatuje, zazwyczaj,” powiedział Rephaim. „Wychodzę na zewnątrz tuż przed wschodem. Wracam, gdy słońce zachodzi.” „A co z twoimi ubraniami?” Shaylin zadała
pytanie, które chciałam zada, ale nie mogła, ponieważ nie uważam, żeby obchodziło to Wysoką Kapłankę. „Zdejmuje je zanim słońce wschodzi,” powiedziała Stevie Rae. „A ja zabieram je do naszego pokoju. Potem wkłada je z powrotem, gdy jest sobą.” „Założę się, że to ssie, jeśli źle wyliczysz czas,” powiedziała Shaylin. Rephaim uśmiechnął się. „Masz rację. Nienawidzę myśli, gdy wiszę za oknem trzy piętra nad ziemią i wrzeszczę, by ktoś wciągnął mnie do środka.” Stevie Rae zachichotała. „Będziesz wtedy nago.” „To jak w moim śnie jestem-naga-i-stoję-w- klasie-podczas-lekcji,” powiedziałam. „Też takie miewam!” powiedziała Shaylin. „Są okropne. Nigdy nie mogę znaleźć moich butów. Kto by się martwił o buty, gdy jest się nagim w szkole?” „Jestem wdzięczna, że jesteś po prostu wysokim, przystojnym, muskularnym Wojownikiem,” Afrodyta powiedziała Dariusowi, stojąc na palcach i całując go. „Nagi ptak mógłby mnie zestresować.” „On nie jest nagi, gdy jest ptakiem,” powiedziała Stevie Rae. „On ma pióra.” „Chodźmy,” powiedziała, zanim ta dwójka
sprawiłaby mi ból głowy. Pomachaliśmy na pożegnanie grupie dzieci, które owijały się w śpiwory, koce, poduszki, wszystkie stłoczone wokół największego płaskiego ekranu powieszonego za nami przy wąskich schodach piwnicy. Podążała za nami szalona piosenka rozpoczynająca film Django. „Nie mogę się zdecydować, czy ten film mi się podoba, czy też nie,” powiedziałam. „Z, Quentin Tarantino to geniusz. Oczywiści szalony, ale wciąż – geniusz,” Afrodyta mówiąc to, zamknęła drzwi do piwnicy. „On jest twoim przeciwieństwem. To ty jesteś szalona,” powiedziała jej Shaylin. Stevie Rae chichotała z Shaylin, gdy Nicole wyszła z pola treningowego na korytarz, przerywając jej chichot zupełnie jakby nacisnęła wyłącznik. Z szumem skrzydeł, Kalona pojawił się za nią. „Co ona tu robi?” Stevie Rae ignorowała Nicole i przemówiła do Kalony. „Znalazła mnie i powiedziała, że cie szuka,” powiedział Kalona. „Szpiegowanie i nic więcej,” powiedział Stevie Rae. „Szpiegowanie? Serio? To głupsze niż nazywanie Tarantino geniuszem,” powiedziała Nicole.
Afrodyta wydała z siebie dźwięk podobny do syczenia kota. Zrobiłam krok do przodu, czując jak Darius przesuwa się w moim stronę. „Czego chcesz, Nicole?” Spotkałam stałe spojrzenie czerwonego adepta. „Mam coś do powiedzenia Stevie Rae.” „Więc powiedz to,” powiedziałam. „Jest tutaj.” Nicole wzięła głęboki oddech, a potem podeszła do Stevie Rae. Rephaim obserwował ją ostrożniem, Kalona stanął po prawo za nią. Napięty, gotowy na cokolwiek szalonego mogła zrobić, ale poczułam dotyk na moim ramieniu. „Nie,” Shaylin powiedziała cicho. „To nic złego.” I Shaylin miała rację. Nicole zatrzymała się przed Stevie Rae, zacisnęła dłoń na sercu i skłoniła się z szacunkiem. „To co chcę powiedzieć: Przepraszam za bzdury, które spowodowałam wcześniej. Przepraszam, że próbowałam cię skrzywdzić. Nie ma żadnego usprawiedliwienia na to co zrobiłam. To było złe. Zmieniłam się, i chcę też zmienić strony. Chcę byś była moją Wysoką Kapłanką.” Mogłam powiedzieć, że Stevie Rae była w szoku – myślę, że wszyscy byliśmy w szoku. Cóż, może nie Shaylin, ale reszta z pewnością tak. Stevie Rae spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami. Spojrzała na Nicole i spytała ją, „Dlaczego mam
ci wierzyć?” „Cóż, myślałam o tym, zanim przyszłam porozmawiać z tobą, ale nie mogłam wymyślić cokolwiek, jakiejś sensownej odpowiedzi, więc pomyślałam, że po prostu jest szansa, że mi właściwie uwierzysz, ponieważ jesteś Wysoką Kapłanką i po prostu wiesz pewne rzeczy. Jeśli to prawda, to wiesz, że to prawda.” „Odwołaj się do Prorokini,” powiedział Kalona. „Hej, nie mam nic. Żadnej wizji. Nie czuje, żadnego uczucia na nie. Tralala,” powiedziała Afrodyta. „Zapytaj Shaylin.” Stevie Rae spojrzała na inną Prorokinię. „Co widzisz?” „Jej kolory są ładne. Nie jest już czerwona. Jest różowa, jak kwiat. Nie ukrywa niczego, z wyjątkiem, że jest o wiele bardziej zdenerwowana, niż się wydaje.” Shaylin zatrzymała się i uśmiechnęła się do Nicole. „Przepraszam za ostatnią część, ale muszę powiedzieć Stevie Rae prawdę.” Usta Nicole zmieniły się w cienką linię. Skinęła głową, a potem powiedziała szybko. „Rozumiem. Masz rację. Jestem zdenerwowana.” „Gdzie jest Dallas?” Stevie Rae spytała. „Ostatni raz widziałam go, gdy byłam w drodze do pokoju. Mówił, że idzie do chłopaków. Robią maraton Resident Evil w jego pokoju.
Powiedziałam mu, że nie może tego zrobić. Było wystarczająco krwi i śmierci jak na tą chwilę,” powiedziała. „Więc, nie chcesz się podłączyć do niego ponownie?” Spytała Afrodyta. Nicole spojrzała jej prosto w twarz. „Nie chcę mieć nic z nim wspólnego.” „Bo jesteś wciąż wkurzona, że zdradził cię z Erin?” Afrodyta szturchnęła. „Bo nie chce być z kimś takim. Dallas jest taki,” powiedziała. „Ona mówi prawdę,” powiedziała Shaylin. „Masz obowiązek dać jej szansę,” powiedział Kalona. Na początku pomyślałam, że to dziwne usłyszeć takie słowa od niego, ale tak naprawdę też o tym myślałam. Jeśli ktokolwiek wiedział coś o drugiej szansie, był nim właśnie Kalona. „Myślę, że ma racje,” powiedziałam. „Jesteś jedyną czerwoną Wyższą Kapłanką jaką ma, i jeśli przysięga ci wierność, to musisz ją zaakceptować i dać szansę, aby udowodniła, że jej przysięga jest coś warta.” „Czy to właśnie robisz? Przysięgasz mi swoją wierność?” „Tak.” „Zatem, daję ci szansę,” powiedziała Stevie Rae.
Patrzyłam jak kolor znów napełnił twarz Nicole, i jak mruga naprawdę intensywnie, jakby miała zamiar się rozpłakać. Stevie Rae oczywiście też to zauważyła, ponieważ przemówiła do Nicole ponownie, a jej głos zmiękł. „Muszę upewnić się, czy z Shaunee wszystko w porządku, więc mam zamiar poprosić Shaylin by zabrała cię do reszty dzieciaków.” „Do akademika?” Spytała Nicole. „Nie, moi czerwoni adepci są zwinięte w piwnicy,” powiedziała Stevie Rae. „To jest niesamowite!” Poczułam jak wszelkie wątpliwości odchodzą i mogła się zrelaksować. Ona naprawdę wyglądała, jakby nie wiedziała o piwnicy. „Shaylin, będzie w porządku, jeśli weźmiesz ją na dół i pomożesz jej się osiedlić?” zapytała Stevie Rae. „Absolutnie! I tak zostaję na dole w każdym razie. Chodź, Nicole, chodźmy złapać resztę Django. To krew i flaki, też, ale przynajmniej jest szczęśliwe zakończenie.” Zanim Nicole odeszła, uśmiechnęła się do Shaylin, położyła dłoń na sercu i ukłoniła się Stevie Rae jeszcze raz. „Dziękuję ci, Wysoka Kapłanko.” Stevie Rae pochyliła głowę z wdziękiem w odpowiedzi i, brzmiąc zupełnie jak dorosła,
niesamowita Wysoka Kapłanka, powiedziała, „Bądź pozdrowiona, Nicole.”