Magda-_m10

  • Dokumenty159
  • Odsłony29 574
  • Obserwuję49
  • Rozmiar dokumentów289.3 MB
  • Ilość pobrań17 078

Jennifer E. Smith - You Are Here, (jesteś tutaj)

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.9 MB
Rozszerzenie:pdf

Jennifer E. Smith - You Are Here, (jesteś tutaj).pdf

Magda-_m10 EBooki Jennifer E Smith
Użytkownik Magda-_m10 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 286 stron)

Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 1

TŁUMACZENIE  W  CAŁOŚCI  NALEŻY  DO  AUTORA  KSIĄŻKI, JAKO JEGO PRAWA AUTORSKIE. TŁUMACZENIA  SĄ  TYLKO  I  WYŁĄCZNIE  MATERIAŁEM  MARKETINGOWYM  SŁUŻĄCYM  DO  PROMOCJI DANEGO AUTORA. TŁUMACZENIA  NIE  SŁUŻĄ  DO  OTRZYMYWANIA  KORZYŚCI MATERIALNYCH. PPROSIMYROSIMY   OO   NIEROZPOWSZECHNIANIENIEROZPOWSZECHNIANIE ( (OBEJMUJEOBEJMUJE   TOTO   UDOSTĘPNIANIEUDOSTĘPNIANIE   II   CHOMIKOWANIECHOMIKOWANIE)  )  TEGOTEGO   TŁUMACZENIATŁUMACZENIA   NANA   INNYCHINNYCH   CHOMIKACHCHOMIKACH,  ,  FORACHFORACH,,   STRONACHSTRONACH,  ,  PORTALACHPORTALACH,  ,  CZYCZY   GDZIEŚGDZIEŚ   INDZIEJINDZIEJ   WW   SIECISIECI!! TŁUMACZENIE: MY­CHOMIKUJ KOREKTA: MADELEINEKNOWLES Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 2

Dla mojej rodziny Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 3

Rozdział 1 Ku własnemu zaskoczeniu, Emma Healy rozpoczęła swój poranek od  kradzieży auta jej starszego brata. To nie była impulsywna decyzja. To nie było także coś, co wymyśliła  przed chwilą w nocy, leżąc na kanapie w jego mieszkaniu w Nowym  Jorku, patrząc na cyfry na zegarze mikrofalówki i na szarzejące światła  za   oknem.   Chociaż   jedyną   rzeczą,   którą   kiedykolwiek   ukradła,   była  paczka gum balonowych w trzeciej klasie i chociaż większość jej planów  miała zwyczaj rozsypywać się podczas realizacji, Emma była pewna, że  gdy tylko pojawi się słońce, prześlizgnie się na palcach do drzwi i odjedzie  w samochodzie Patricka. Nie wiedziała jednak, że auto zepsuje się tak szybko, bo niecałe  pięćdziesiąt mil od miasta, na poboczu drogi w New Jersey ­ gdzie w tej  chwili siedziała przy piknikowym stole, obserwując dym wydostający się  spod maski niebieskiego kabrioletu i próbując wymyślić, co ma teraz  zrobić.1 Prawdopodobnie powinna lepiej to przemyśleć. Mustang właściwie  nie był najlepszym wyborem na taki wypad. Patrick kupił go, gdy był w  wieku Emmy, czyli prawie 15 lat temu. Auto nie było wystarczająco stare,  by   mówić   o   zabytku,   ale   też   nie   wystarczająco   nowe,   by   chodziło  poprawnie.   Było   jak   poruszające   się   złomowisko   w   akompaniamencie  1 Marika, dziękuję :* Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 4

szczekającego   kaszlu   i   ziewów.   Ponadto   miało   dziwną   tendencję   do  gaśnięcia   nawet   wtedy,   gdy   się   nie   przemieszczało.   Patrick   był  praktycznie   pełnoprawnym   mechanikiem   ze   względu   na   to,   ile   razy  przerzucał   kartki   instrukcji,   podręczników,   próbując   samodzielnie  naprawić swój pojazd. Ale mimo tego, niemal od momentu gdy kilka dni temu Patrick  wrócił swoim bulgoczącym autem do domu prawie godzinę spóźniony na  przyjęcie z okazji 4 lipca2 , plan zaczynał nabierać kształtu w najdalszych  zakątkach umysłu Emmy zupełnie jak swędząca rana, której nie była w  stanie podrapać. ­ Twój samochód brzmi, jakby zjadł kosiarkę ­ powiedziała, wlekąc  się główną dróżką, żeby go powitać. ­ Ciągle jej mówię, żeby przestała gonić mniejsze maszyny, ale ona  nigdy nie słucha ­ powiedział i uderzył w maskę samochodu z uśmiechem.   Podobnie   jak   cała   trójka   rodzeństwa   Emmy,   Patrick   był   po  trzydziestce i był spektakularnie dziwny na swój sposób. Miał więcej  dyplomów   i   mniej   zdrowego   rozsądku   niż   ktokolwiek   znany   Emmie.  Pracował   nad   zdobyciem   drugiego   doktoratu   z   jakiejś   mało   znanej  dziedziny,   która   łączyła   filozofię   i   matematykę,   ale   kiedy   Emma  odwiedziła go ostatnio w Nowym Jorku, ledwo był w stanie załadować  zmywarkę czy sporządzić listę zakupów. Emma często zastanawiała się,  czy   ceną   za   taką   inteligencję   jest   utrata   całego   logicznego   myślenia.  2 Independence Day ­ Dzień Niepodległości w Stanach Zjednoczonych, obchodzony 4 lipca. Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 5

Przynajmniej w przypadku jej rodziny wydawało się, że tak jest, więc już  dawno   temu   zrezygnowała   z   prób   zrozumienia   ich   specyficznych  zachowań.3  To było nauką samą w sobie. ­   Przepraszam   za   spóźnienie   ­   powiedział   Patrick,   patrząc   w  kierunku podwórza, gdzie rozpoczął się coroczny  cookout­ zapach hot­ dogów ciążył w powietrzu, a dym z grilla unosił się do nieba. ­ O, tak! Jestem pewna, że jest ci przykro4  ­ powiedziała Emma, a  Patrick się roześmiał. ­ Dobrze jest mieć zawodny samochód ­ powiedział, lekko kopiąc  oponę. ­ Daje pretekst właścicielowi do bycia zawodnym. Przyjęcie było (jak zawsze) kiepską sprawą. Nikt nie rzucał balonów  z   wodą,   nie   puszczał   zimnych   ogni   ani   nawet   nie   miał   na   sobie  czerwonego, białego i niebieskiego koloru. Nikt nie sięgał dla ochłody po  kolejną puszkę piwa i nikt nie rozlał ketchupu, z wyjątkiem 88­letniego  byłego dziekana college'u, który zasnął, trzymając swojego hamburgera. Zamiast tego, kilku członków angielskiego wydziału kłóciło się z  nowym   profesorem   historii   o   znaczenie   tekstów   z   czasów   rewolucji  amerykańskiej; dwóch mężczyzn w koszulach dyskutowało, używając przy  tym dokładnych słów dawno zmarłego poety; rodzice Emmy przynudzali o  ich niedawnej wycieczce do Patagonii, gdzie mama prowadziła badania  terenowe   na   historycznych   cmentarzyskach,   a   tata   nanosił   ostatnie  poprawki do swojego najnowszego tomiku poezji. 3 Buziaki dla Mariki :* 4 Chodzi o to, że Emma jest pewna, że Patrick żałuje, że się spóźnił... W końcu to facet. A trzeba Wam  wiedzieć, że podczas takiego 4 lipca jest sporo jedzonka ;) Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 6

Po ulicy ostatni maruderzy z parady torowali sobie drogę tuż obok  rzędów domów przy głównej ulicy w mieście, gdzie te małe, drewniane  domki (takie jak dom Healy'ów) zaczęły ustępować miejsca sąsiedniemu  rzędowi  ­ każda posiadłość większa od następnej, a kolumny i szczyty  dachów, ukazujące blaknące greckie litery, jako odznaki zamożności i  dostatku.   Za   domami,   wysoko   na   wzgórzu   stał   budynek   college'u,   a  Emma widziała, jak słońce odbija się w dzwonnicy kaplicy. ­ Prawdopodobnie i tak jestem na to za stary ­ powiedział Patrick,  wracając do naprawiania samochodu. ­ W takim razie powinieneś kupić nowy wóz ­ zasugerowała Emma. ­  A ten mógłbyś zostawić tutaj, dla mnie. Wiedziała, że to strzał w ciemno, ale miała szesnaście lat ­ prawie  siedemnaście ­ i w wakacje była zdana sama na siebie w Nowym Jorku, a  pierwsze elementy planu już obudziły się do życia, kiedy obserwowała  starte opony kabrioletu. Jeśli starość była tym, co przekona go do oddania  samochodu, to ona nie zamierzała temu zaprzeczać.5 ­  Dla  ciebie?  ­  powiedział,  próbując   się   nie   uśmiechać.  Zastukał  kostkami palców w lusterko wsteczne. ­ Nic z tego by nie pozostało w  mniej niż tydzień. ­ W żadnym razie ­ powiedziała Emma, prostując swoje ramiona. ­  Jestem naprawdę dobrym kierowcą. Po prostu nigdy nie ma cię w pobliżu,  byś mógł to zobaczyć. Emma przyzwyczaiła się już, że rodzina jej nie docenia. Tak było ze  5 I znowu ­ dzięki Marika :* Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 7

wszystkim.   Nigdy   jej   nawet   nie   pozwolono   mieć   choćby   chomika,  ponieważ jej rodzice zawsze podkreślali, że jest zbyt nieodpowiedzialna,  by   opiekować   się   zwierzęciem.   Zamiast   tego,   musiała   zaakceptować  gatunek   pozornie   samobójczych   złotych   rybek,   których   szybko  następujące po sobie zgony niewiele pomogły Emmie w namowach na  szczeniaczka. ­ Nie sądzę ­ powiedział Patrick, rzucając okiem na samochód. ­ Poza  tym, nie mogę sobie pozwolić na kolejny. Ledwie mnie stać na ten. Czy ty  masz jakiekolwiek pojęcie, ile kosztuje utrzymanie samochodu w mieście?  Jeśli dodać cenę gazu do kosztów parkowania, oczywiście uwzględniając  dni, w których w ogóle mogę znaleźć miejsce na ulicy, plus ubezpieczenie,  nie wspominając już o tych głupich biletach... ­ Patrick... Przerwał, ale jego usta były wciąż w połowie otwarte.  ­ Tak? ­ Czy możemy tego teraz nie liczyć? Skinął głową, a na jego twarzy pojawił się ten rodzaj uśmiechu,  którego cała rodzina używała w stosunku do Emmy, jakby była obcym  obiektem, który w jakiś sposób spadł pomiędzy nich. ­ Musi być ciężko być dzieckiem, co? ­ powiedział w końcu, a Emma  wzruszyła ramionami. ­ Dużo trudniej jest być jedyną normalną. Później mama i tata w końcu zaciągnęli Patricka na podwórko, by  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 8

uraczyć swoich kolegów opowieściami o jego programie w Kolumbii, a  Emma poszła sama. Była pewna, że nikt nie zauważy jej nieobecności.  Zaskakująco łatwo można było się zgubić w jej rodzinie, zresztą nie tylko  dzisiaj:   w   ich   domu   stale   pełno   było   profesorów   i   sąsiadów,  odwiedzających pisarzy, a także studentów przychodzących z pytaniami o  ich   eseje.   Tam   zawsze   palił   się   ogień   albo   czajnik   herbaty   stał   na  kuchence   lub   były   książki   do   pożyczenia.   W   ich   domu   zachęcano   do  niezależności,   powrót   po   godzinie   policyjnej   nie   powodował   żadnych  innych kar oprócz ryzyka wciągnięcia w dyskusję do późnej nocy na temat  pochodzenia pewnej rośliny. Emma nauczyła się unikać problemów. To nie było strasznie trudne;  jej   rodzice   kilka  razy   dziennie   znikali   w   bibliotece,   a   cała  trójka  jej  rodzeństwa wyprowadziła się, gdy Emma była mała. Nigdy nie znała ich  tak, jak inne dzieci znają swoich braci i siostry; nie było walki o miejsca w  samochodzie ani gry w berka aż do zmroku. Jej najstarszy brat, Nate,  wyjechał na studia zaraz po tym, jak się urodziła, a reszta wyjechała  wkrótce po nim. Teraz Emma widywała ich tylko podczas okazjonalnych wizyt lub  większych świąt i czuła się tak nieswojo w ich towarzystwie, jak czasami  czuła   się   z   rodzicami.   Nate,   ekolog,   zawsze   wykładał   jej   szereg  imponujących, ale nudnych tematów, a Annie ­ jedyna siostra, do której  powinna   dzwonić   po   radę   dotyczącą   chłopaków,   sprawiała,   że   Emma  martwiła   się,   żeby   nie   palnąć   przy   niej   jakiegoś   głupstwa   ­   była  inżynierem rządowym w Waszyngtonie. A potem, oczywiście, był Patrick,  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 9

który   kolekcjonował   stopnie   naukowe   jak   karty   baseballowe   i   miał  irytujący zwyczaj obliczania wszystkiego na głos. Jej   rodzice   spędzili   większość   swojej   kariery   akademickiej   na  przenoszeniu się z jednego uniwersytetu do następnego, a ich dzieciom  przytrafiło   się   osiedlać   w   różnych   miejscach,   w   których   już   kiedyś  mieszkali ­ wylądowali w Karolinie Północnej, Waszyngtonie i Nowym  Jorku, jak pasażerowie wysiadający z jadącego na północ pociągu. Emma  była wdzięczna rodzicom, że udało im się dostać etat tutaj, czyli w tej  małej szkole sztuk wyzwolonych znajdującej się zaledwie o rzut beretem  od absolutnie niczego, bo ich dalsze przemieszczanie się na północ było  bardzo prawdopodobnie, dopóki nie dotarliby do tundry, gdzieś w Nowej  Fundlandii. Ale nawet wtedy, gdy Emma była bardzo mała, umiała rozpoznać  różnice pomiędzy nią samą a resztą rodziny. Oni żyli całe życie bez niej,  nie licząc urodzin, kłótni rodzinnych i wakacji. Ale to nie wszystko. Kiedy  zaczynała szkołę, zamiast dostawać kanapki w pudełku na lunch i notki z  uśmiechniętymi   buźkami,   Emma   znajdowała   karteczki   z   cytatami  znanych filozofów. Zamiast nowego swetra na Boże Narodzenie dostawała  ciężki tom poezji albo zestaw do polerowania skał. Przy stole jej rodzice  częściej rozmawiali o Prouście albo liczbie pi niż o czymś normalnym, jak  baseball czy plany na weekend. Nie mogli rozmawiać o pogodzie bez  zwrócenia uwagi na niskie ciśnienie albo pogarszający się stan warstwy  ozonowej. A kiedy Emma pewnego razu złamała ramię na huśtawce, tata  recytował jej poezję W. H. Auden w drodze do szpitala, próbując ją tym  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 10

uspokoić. Przez całe swoje życie Emma czuła się samotna w swojej rodzinie.  Perfekcyjnie   opanowała   wygląd   oderwanej  od   rzeczywistości,   ale  uprzejmie zainteresowanej dziewczyny, rozwinęła podstawowe słownictwo  do   przetrwania   obiadokolacji,   kiedy   jej   rodzeństwo   było   w   domu   i  pogodziła się ze swoją rolą najmłodszej i najmniej wyróżniającej się części  tej  nieco  dziwnej,  ale  niezaprzeczalnie genialnej rodziny. Mimo  że  to  wszystko było dla niej odrobinę męczące, to nigdy nie przyszło jej do  głowy, żeby o to zapytać. Aż do zeszłego tygodnia... Zaledwie sześć dni wcześniej tata poprosił ją, żeby poszła na strych i  znalazła wczesne wydania poezji W. B. Yeatsa do artykułu nad którym  pracował. Nawet po ośmiu latach mieszkania w tym domu wydawało się,  że tylko kilka książek rodziców Emmy rzeczywiście trafiło na te półki, na  których powinny być. Książki były na strychu, w piwnicy, w garażu; były  ułożone, tworząc stoły, pufy i stopery do drzwi w całym domu. Za każdym  razem, gdy potrzebny był cytat, a nie do końca pamiętano jego treść,  Emma była odsyłana w celu znalezienia źródła cytatu, co było zadaniem  lubianym przez łowców przedmiotów6 . I tak, na prośbę swojego taty wspięła się po drabinie na strych, a  potem zabrała się do grzebania pośród kolekcji kartonów, klękając na  drewnianych deskach, na których prowadziła poszukiwania i starając się  nie kichać. Były tam torby pełne starych pluszaków i butów, wyblakły  globus i mały konik na biegunach. Popołudniowe światło przenikało przez  6 scavenger hunt­ gra, w której uczestnicy muszą uzbierać zestaw różnych przedmiotów. Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 11

samotne okno i choć Emma widziała pudełka z książkami schowane z  tyłu,   to   zabrała   się   za   porządkowanie   kartonu   z   albumami  fotograficznymi i notatnikami. Siedziała po turecku na podłodze strychu, przekartkowując zdjęcia  jej rodzeństwa z czasów, gdy mieszkali w Karolinie Północnej ­ troje z  nich  było  prawie nie do rozpoznania jako dzieci biegające w strojach  kąpielowych pośród zraszaczy i bawiące się na podwórku domu, w którym  Emma niegdyś mieszkała. Po chwili tata wydawał się stracić nadzieję w  powrót córki, bo odgłos jego kroków skierował się z powrotem w dół  schodów, jednak panna Healy zaczęła poszukiwać wokół czegoś więcej ­  rzadkich przebłysków z przeszłości, która jej nie obejmuje.  Było też pudełko w innym, większym, małe pudełko po butach, które  po otworzeniu wywoływało kaszel od kurzu. Wewnątrz był stos papierów,  niektóre z nich pomięte, inne płasko dociśnięte. Emma trzymała je pod  światło: stare świadectwa szkolne i ręcznie robione kartki urodzinowe,  list   miłosny   taty   napisany   do   mamy   przed   ich   ślubem   i   przeróżne  ogłoszenia o wyróżnieniach i nagrodach. Na dnie znalazła akt urodzenia  Nate'a,   prześledziła   litery   palcem   i   uśmiechnęła   się,   sięgając   już   po  następny. Spojrzała na Annie, potem także na Patricka, a kiedy doszła do  swojego,   przeanalizowała   go   uważnie,   dotykając   krawędzi   szorstkiego  papieru ­ ogłoszenia przyjścia na świat Emmy Quinn Healy. Dopiero gdy  obróciła się, by podnieść stos, który zrobiła obok na podłodze, zauważyła,  że w pudełku został jeszcze jeden akt urodzenia. Nazwisko na papierze brzmiało: Thomas Quinn Healy. A jego data  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 12

urodzenia,   wydrukowana   na   dole   zgrabnymi,   czarnymi   literami,   była  dokładnie taka sama, jak jej. Myśli Emmy zaczęły powoli gromadzić się w jej głowie i przez krótką  chwilę miała ulotne poczucie zrozumienia.  „W końcu!” ­ pomyślała, patrząc na piąty akt urodzenia w swoich  rękach. W końcu jest odpowiedź na wszystkie te lata samotności, powód, z  którego zawsze miała niejasne uczucie, że czegoś jej brakuje.  Ale zanim zdążyła się zastanowić nad wszystkimi sprawami, nad  którymi   chciała   pomyśleć   (tajemniczy   brat,   długo   zaginiony   bliźniak,  wszystkie głębokie, mroczne sekrety dzieciństwa) znalazła inny kawałek  papieru, już ostatni w pudełku: akt zgonu datowany na zaledwie dwa dni  po urodzeniu. Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 13

Rozdział 2 Gdy Peter Finnegan zrobił pętlę pod autostradą i skierował się na  drogę   wiodącą   na   New   Jersey   Turnpike,   uspokoił   go   dźwięk   map  trzepoczących na tylnym siedzeniu, przekręcających się na wietrze, jak  gdyby próbowały odlecieć. Niektóre były zwinięte w walec i zawiązane  gumkami   recepturkami,   inne   były   starannie   złożone   i   przygniecione  małymi   stosami   książek.   Peter   nie   tylko   wziął   ze   sobą   wskazówki  dotyczące trójmiasta, ale również przewodniki do Moskwy, Londynu i  Sydney, nie dlatego, że planował je odwiedzić  ­  w każdym razie nie w  trakcie tej podróży ­ ale dlatego, że był w tym pewien komfort. Były  pogniecione, wystrzępione i zużyte, ale wciąż było łatwo pogubić się w  liniach, kluczach i oznakowaniach, delikatnych liniach rzek i ostrzejszych  punktach gór. Nigdy nie czuł się tak pewny swego miejsca na świecie jak  wtedy, gdy namierzał je w atlasie. Po powrocie do stanu Nowy Jork, pokój Petera zawsze wyglądał tak  samo.   Sypialnia   wydawała   się   być   ostatnią   placówką   w   jakimś  niezbadanym   regionie   świata   albo   pokojem   konferencyjnym   agencji  rządowej,   usianym   mapami,   notatkami   i   pinezkami,  jak   gdyby  nieuchronnie zbliżała się wielka wojna albo wielkie odkrycie. Niektóre  mapy były dość proste do zrozumienia ­ ich państwa były koloru gumy do  żucia i wpatrywały się w Petera z otwartych książek na podłodze koło  jego   łóżka.   Były   tam   też   atlasy,   w   których  jeziora   i   rzeki   były   tak  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 14

niebieskie, że można się było niemal spodziewać, że wyglądnie z nich ryba  i pomacha płetwą na przywitanie. Większość atlasów pozostała jeszcze z  młodości Petera, kiedy to stworzył grę na zapamiętywanie stolic państw,  wymyślając   postaci   z   ich   nazwami:   panna   Helena   Montana,   stara  kobieta, która siedzi na werandzie z widokiem na góry, kołysząc się do  spania; albo pan Montgomery Alabama, wolno mówiący dżentelmen z  południa, na którym zawsze można było polegać, że założy swój najlepszy  garnitur. Ale były również inne mapy. Mapy drogowe ze swoimi niesfornymi  liniami   i   te   topograficzne   z   pierścieniami   nad   pierścieniami,  okrążającymi   zatopione   w   papierze   góry,   jak   wnętrze   starożytnego  drzewa. Niektóre mapy prezentowały klimat, a inne podkreślały zabytki  narodowe albo parki. Kilka koncentrowało się na konkretnych miastach,  podczas gdy inne obejmowały cały kraj, a także krańce bladych oceanów,  które   wkradły   się   w   ramkę   po   obu   stronach.   Było   kilka   pożółkłych  wojskowych map z różnych okresów, a jedna, odkryta zeszłego lata na  rynku lokalnych rolników, sięgała wojny secesyjnej.  Półki, które były ustawione wzdłuż ścian, przedstawiały kombinację  lektur szkolnych ­ Buszujący w zbożu7 , Wielki Gatsby, Grona gniewu ­ i  zadziwiającego asortymentu książek o kartografii, geografii i oczywiście  wojnie secesyjnej, kolejnej osobliwej fascynacji Petera. Czasami ciężko  było rozeznać się, co było pierwsze ­ mapy czy żołnierze, ale gdzieś po  drodze,   oni   ze   sobą   współistnieli,   a   teraz,   wzdłuż   krawędzi   półek,  7 „The Catcher in the Rye” J. D. Salinger (PS. Gorąco polecam szczególnie tę pozycję­ M.) Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 15

ustawione były w linii małe, metalowe żołnierzyki, ubrane na niebiesko­ szaro   i   za   każdym   razem,   gdy   potrzebna   była   jakaś   książka,   byli  szturchani   i   narażani   na   efekt   domina   ­   możliwość   upadku   całej  jednostki. Peter nie był świadomy, jak to wszystko wyglądało. Jego pokój nie  tylko mógł pasować do największego kujona w szkole (obserwacja nie do  końca pozbawiona sensu), ale mógł być także mylony z domem jakiegoś  naprawdę nienormalnego wariata, który wydawał się przygotowywać do  cofnięcia w czasie i w tym celu dokładnie śledził nakreślone mapy, by  trafić prosto do bitwy pod Antientam.  Jednakże Peter nie miał takich planów. Choć nie jest powiedziane, że nie miał innych. W rzeczywistości,  Peter   Finnegan   miał   więcej   planów   niż   ktokolwiek   wiedział.   Ale   nie  takich normalnych planów, w rodzaju:  do zobaczenia po szkole  albo  co  robisz w sobotę wieczorem? czy spotkajmy się w kawiarni. Zamiast tego Peter planował udać się do Australii i Afryki, a potem  na Alaskę i na Antarktydę, a to była tylko litera „A”. Lista powiększyła  się o lot balonem do Bali i Bangladeszu, Chin i Kalifornii, a także do  Chicago.   Dokładnie   zaznaczył   na   mapie   miejsca,   gdzie   można   złapać  prom z Irlandii do Szkocji, zbadać górskie szlaki w Szwajcarii i nurkować  z rekinami u wybrzeży Ameryki Południowej. Dołączył także  miejsca  takie   jak:   Boston,   Maine   i   Kanada,   a   nawet   Boise,   gdzie   mógłby  spróbować ziemniaków maczanych w maśle albo ketchupie, ziemniaków  smażonych, obranych,  gotowanych, tłuczonych  i   pieczonych.  Nie   miało  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 16

znaczenia to, że nie przepadał za ziemniakami, które gotował jego tata.  Te w Boise były inne. Oto, co się dzieje, gdy przeganiasz bezbarwne  szczegóły swojego prawdziwego życia i zmieniasz je w coś innego, coś  bardziej ekscytującego i dużo bardziej realnego. To wtedy zaczyna się  życie. W jakimś odległym miejscu, egzotycznym lub rustykalnym8 , obcym  lub znajomym ­ ale gdzieś indziej. Gdziekolwiek, tylko nie tutaj. ­ Gdzie w tym sens? ­ mówił tata, za każdym razem, gdy Peter  przesuwał   magazyn   podróży   po   stole   i   pokazywał   mu   kilka   reklam  dotyczących sprzedaży biletów lotniczych albo ofertę Dzieci­za­darmo! w  przydrożnym hotelu. ­ Chcesz płacić za gówniany pokój z połamanym  materacem   i   zardzewiałą   rączką   od   prysznica,   podczas   gdy   możesz  zatrzymać się w zaciszu własnego domu za darmo?! Wskazywał na kuchnię, żeby zademonstrować same udogodnienia,  podkreślając   zardzewiały   kran   i   nierówno   ustawioną   szafę,   z   tym  entuzjazmem   prowadzącego   reality­show9 .  Dom,   do   którego  przeprowadzili się zaraz przed narodzinami Petera i śmiercią jego matki,  pamiętał wydarzenia następujące po sobie w ciągu zaledwie minuty ­  wielką radość i równie wielką tragedię. Budynek ten był urządzony w  różnych odcieniach wyblakłej przez lata zieleni, nadając temu miejscu  wrażenie podobieństwa do glonów, lekkie i zamazane, jakby żyli pod wodą  po dawno zapomnianej katastrofie statku. Peter był przyparty do muru, mógł wybrać tak zwane udogodnienia  8 Rustykalny ­ mający cechy wiejskie. 9 Chodzi   o   takie   programy   jak   u   nas   Perfekcyjna   Pani   Domu.  (Ja   tam   sobie   wyobraziłam   Kubę  Wojewódzkiego machającego ręką, kiedy przedstawia następnego gościa w programie­ M.) Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 17

tego miejsca, albo pomyśleć nad zmianą scenerii (na przykład w domku  nad   morzem   w   Cape   Cod   lub   w   pułapce   turystycznej   w   Wielkim  Kanionie), która mogłaby przynieść im obojgu wiele dobrego. Ale tata  wyglądał, jakby nadawał się tylko do klapnięcia na kanapie każdej nocy  po   pracy   wciąż   ubrany   w   mundur   policjanta,   co   upodabniało   go   do  bohater jednego z tych programów telewizyjnych: oficer rzucający się na  zbrodniarza krzyczącego, że się poddaje. Dla niego udogodnienia w domu  były   puszką   piwa,   miską   orzeszków   ziemnych   i   wyciszonym   meczem  baseballowym, by mógł zanurzyć się we śnie. I tak, aż do dzisiaj jedynym miejscem odznaczonym z listy Petera,  która   zajmowała   połowę   spiralnego   notesu   łącznie   z   dodatkami   i  przypisami, był Nowy Jork, który raz odwiedził ze swoją klasą podczas  organizowanej co dwa lata wycieczki szkolnej. Miał zaledwie 9 lat i zasnął  w autobusie podczas jazdy z górki, co wydawało się później strasznie  niesprawiedliwe, jak gdyby został oszukany przez swoje ciężkie powieki,  przez co ominęły go krajobrazy, choć mógł dość łatwo pokierować kierowcę  autobusu   z   Route   12   do   I­87   i   prosto   do   miasta   bez   dwukrotnego  zastanowienia. Ale był też inny świat, który chciał zobaczyć najbardziej: wąwozy  rzek i wzgórz, znaczące przejście z jednego miejsca do drugiego. Kiedy się  obudził, ogromne budynki wyrastały po każdej stronie autobusu jakby za  sprawą magii i spędził cały dzień, podążając za resztą swojej klasy w  nieruchomym   oszołomieniu.   W   drodze   do   domu,   jakoś   znowu   zasnął,  ululany przez kołyszący ruch autobusu, a Hank Green włożył mu słomkę  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 18

do nosa, po czym Lisa i Maggie Kessler ­ najgorsze bliźniaczki, jakie  kiedykolwiek chodziły po Ziemi ­ narysowały Peterowi na twarzy wąsy w  kształcie kierownicy, czerwonym markerem, który całkowicie zmył się  dopiero po trzech dniach. Jego klasa była tam jeszcze trzy razy od tamtego czasu, ale była to  jedyna wycieczka Petera. Za drugim razem miał ospę wietrzną, a za  trzecim ciężką anginę gardła. W zeszłym roku dostał karę za pyskowanie  do nauczycielki, chociaż starał się tylko poprawić jej błędną wymowę  „fallback plan”10 , gdy opisywała strategię drugiego dnia bitwy Unii11  pod  Gettysburgiem,   jako   „fall­black  plan”.   Potem,   kiedy   wysłała   go   do  gabinetu   dyrektora,   Peter   nie   chciał   się   przyznać   do   zadawania  kłopotliwych pytań, o co został oskarżony i dlatego siedział w milczeniu,  aż   przyjechał   jego   tata   z   odznaką   w   widocznym   miejscu   i   patrzył   z  niejasnym   zadowoleniem   na   pomysł   swojego   syna   ­   pierwszą   próbę  stwarzania   problemów.   Peter   zawsze   podejrzewał,   że   jego   ojciec  wiedziałby lepiej, jak wychować dziecko, które rzuca jajkami w przednie  szyby   samochodów   albo   które   zostawia   cuchnące   bomby   w   szkolnej  łazience. A jak było naprawdę – facet nie miał pojęcia, jak radzić sobie ze  zbyt chudym chłopcem w okularach, który w jakiś sposób wolał mapy i  pola bitew niż baseball czy gry wideo. Wewnątrz domu ukształtowali coś w rodzaju niewidzialnej granicy,  która wydawała się działać przez większość czasu. Tata rzadko pojawiał  10 Plan awaryjny.  11 Unia ­ określenie używane dla amerykańskich stanów, które pozostały w składzie USA podczas domowej  wojny secesyjnej z lat 1861­1865 (źródło: Wikipedia) Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 19

się w drzwiach Petera lub pytał, gdzie był, gdy spędzał letnie popołudnia  wędrując po mieście. A w zamian Peter ostrożnie przechodził na palcach  popołudniami   koło   zmarnowanej   sylwetki   swojego   ojca,   czasami  wyrzucając pustą puszkę po piwie lub uzupełniając miskę orzeszkami  ziemnymi w przypływie hojności. Więc   gdy   na   drugi   dzień   rozległo   się   pukanie   do   drzwi   Petera,  spojrzał   zaskoczony   znad   swoich   map.   Nie   planował   wyprawy   przez  Himalaje ani pieszej wędrówki po australijskiej prowincji, ale zaledwie  krótki   wypad   na   północ   do   Kanady,   Montrealu   albo   Quebecu,   gdzie  mógłby   przekroczyć   granicę,   pewnie   i   swobodnie,   jak   gdyby   był  dostarczycielem syropu klonowego lub miłośnikiem hokeja, którym był  całe życie. ­ Myślałem, że poszedłeś wynieść śmieci ­ powiedział tata, wpatrując  się w tablicę spłaszczonych map, która zasłaniała podłogę. ­ Co? Zgubiłeś  się czy coś? Roześmiał się, jakby żart dopiero co przyszedł mu do głowy, choć  miał tendencję korzystać z niego raz albo dwa razy w tygodniu i to już  dawno przestało być nawet trochę śmieszne dla Petera, który po prostu to  ignorował. Po chwili usta taty z powrotem zacisnęły się w prostą linię i  włożył swoje okulary przeciwsłoneczne pomimo półmroku panującego w  pokoju. ­ Więc planujesz swoją wielką ucieczkę? Peter usiadł na piętach. ­ Nie próbuję uciekać – powiedział, wiedząc, że nie było to całkowicie  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 20

zgodne z prawdę. ­ Chociaż byłoby miło gdzieś się udać. ­ Wiesz, że nie każdy może po prostu wstać i pójść gdzieś, kiedy  tylko chce ­ powiedział tata z nieco pogardliwym spojrzeniem na mapy  rozłożone jak plany koło jego stóp. ­ Nie każdy ma środki, by włóczyć się  po całym świecie.  Peter przygotował się do kolejnego wykładu o licznych problemach z  pieniędzmi,   o   studentach,   którzy   zatłaczają   miasto   każdej   jesieni,   o  profesorach,   którzy   ich   uczą   samych   pojęć:   stypendia,   fundusze  powiernicze i dotacje. Tata wierzył w dzień ciężkiej pracy, kształtowanie  charakteru   i   w   kuchnię   domową   (przynajmniej   w   teorii).   Wierzył   w  odpowiedzialność i czyszczenie własnego bałaganu, a także w posiadanie  silnej etyki pracy. Wierzył w bycie własną pracą i solą ziemi. Nienawidził  arogancji i pogardy. Ale chociaż raz nie posunął się dalej. Zamiast tego zwrócił się do  Petera, spojrzał przez tę szeroką przepaść pomiędzy nimi, niebezpieczne i  głębokie wody będące domem dla ryb ludojadów i dla zagrażających życiu  stworzeń, które wpadły na pomysł stawienia sobie czoła, co wyglądało w  najlepszym wypadku na naciągane12 . ­ Chcesz być ostrożnym wędrownym – powiedział, jak gdyby dawał  wskazówki grupie z klasy drugiej przed wyruszeniem na spacer. ­ To  dobry sposób, żeby się zgubić. 12 Też chciałabym wiedzieć, co to znaczy :D (Czuję, że pokocham te dziwne konstrukcje pani Jennifer Smith­  M.) Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 21

Rozdział 3 Była już prawie pora lunchu, gdy samochód zaczął słabnąć, wydając  z siebie dźwięk, jakby ktoś przeciągał metalowy kosz na śmieci do końca  podjazdu.   To   było   dziwne   uczucie,   jak   gdyby   cały   pojazd   usiłował  zatrzymać się w ruchu. Emma uniosła swoją stopę i słuchała brzęczenia  silnika, a potem policzyła do dwudziestu z oczami zwróconymi do deski  rozdzielczej.   Do   czasu,   gdy   doszła   do   osiemnastu,   czerwone   światło  awaryjne mignęło, a ona poczuła, że jej serce przyspiesza, gdy włączyła  się   w   boczny   tor   i   zjechała   z   góry   w   kierunku   miejsca   odpoczynku,  próbując   nie   myśleć,   co   mógłby   zrobić   Patrick,   gdyby   zniszczyła   jego  samochód na dobre. Ale tak szybko, jak światło pojawiło się ponownie, samochód zaczął  dyszeć z godną podziwu determinacją. Emma wymanewrowała na miejsce  parkingowe   obok   samochodu   kempingowego   i   odetchnęła   z   ulgą,   gdy  wyłączyła stacyjkę. Podróż, jak się zdawało, jeszcze się nie skończyła. Przystanek składał się z pięciu różnych sklepów z fast­foodami i  sklepu   z   upominkami,   ponadto   były   tam   stoły   piknikowe   zewnątrz   i  szereg łazienek, których zapach czuła z parkingu. Emma zdecydowała  pozwolić samochodowi na odzyskanie sił, podczas gdy ona będzie jadła  lunch i udała się do zatłoczonego budynku, postawionego w kształcie  litery „A”, jak gdyby architekci mieli nadzieję, że ludzie zapomną, że nie  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 22

są w domku narciarskim w Vermont, ale raczej na przystanku na Jersey  Turnpike. Czekała w kolejce do stoiska z hamburgerami pośród zgiełku ludzi,  matek z zaczerwienionymi oczami i dzieci wysmarowanymi ketchupem,  znużonych   kierowców   ciężarówek,   którzy   wyciągnęli   nogi   i   ziewali,  wyglądając na zadowolonych z tego, że zjechali z drogi. Emma zamówiła  burgera z frytkami, a potem zaniosła swoją tacę obok pomarańczowych,  plastikowych   stołów   i   gier   zręcznościowych   do   szklanych   drzwi  prowadzących na zewnątrz. Było tam sześć stołów piknikowych z boku  budynku  znajdującego się  najdalej od autostrady, a większość była już  zajęta przez rodziny noszące koszulki z nazwami różnych stanów przez  które   podróżowali.   Emma   usiadła   przy   ostatnim   wolnym   stoliku,  pocierając bezużytecznie swoją serwetką kałużę rozlanego napoju, przed  rozpakowaniem swojego burgera. Cała   sprawa   zaczęła   się   wczorajszego   ranka,   gdy   Patrick  zapakowywał swój samochód, by wrócić do miasta po spędzeniu kilku dni  w domu. Emma od początku planowała udać się z nim, od kiedy pokazał  się w Mustangu i pomysł kradzieży był pierwszym, który przyszedł jej do  głowy, ale pomyślała, że lepiej zaskoczyć każdego w ostatniej chwili. Więc  kiedy pojawiła się mając na ramieniu spakowany plecak, by się pożegnać  każdy patrzył na nią. Emma promiennie się do nich uśmiechnęła i rzuciła  swoją torbę do bagażnika. ­ A gdzie ty się wybierasz? ­ zapytał Patrick, unosząc brew. ­ Pomyślałam, że może pojadę z tobą na weekend. Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 23

Roześmiał się, ale nie tak jakby to było zabawne.  ­ Muszę zakończyć moje letnie badania w ten weekend – powiedział.  ­ I uczę dwie klasy w poniedziałek, więc muszę się do tego przygotować. ­ Nie będę ci przeszkadzać – powiedziała. ­ Obiecuję. Tyle, że tutaj  nie ma nic do robienia i pomyślałam, że mogłoby być fajnie. Tata spojrzał na nią niepewnie. ­ A co z pracą? Praca   Emmy   jako   wychowawcy   kolonijnego   nie   okazała   się  sukcesem, gdy za mało dzieci pojawiło się pierwszego dnia, więc tata  zatrudnił   ją   jako   asystentkę   prowadzącą   prace   badawcze   dla   zabicia  czasu   w   okresie   letnim.   To   w   zasadzie   oznaczało   bieganie   tam   i   z  powrotem, pomiędzy domem a biblioteką w celu pożyczania i oddawania  książek. Była całkiem pewna, że zdoła przetrwać bez tej roboty. ­   I   tak   będziesz   zajęty   robieniem   poprawek   ­   przypomniała   mu  mama. ­ A ja mam artykuł do napisania. Może to nie jest taki zły pomysł.  W ten sposób w domu będzie ciszej. Emma pomyślała że z głośnymi nastolatkami jej mama przesadziła,  ale zrezygnowała z powiedzenia tego. Nowy Jork był dopiero pierwszym  krokiem w jej planie i jeśli już teraz zrobiłaby bałagan zanim jeszcze  miała   szansę   rozpocząć,  rodzice  zatrzymaliby   ją   w   domu   na   resztę  wakacji z niczym do robienia, ale z myślami o rzeczach z daleka.  Odkąd   znalazła   akt   urodzenia,   nie   była   w   stanie   oprzeć   się  wrażeniu, że powinna się udać do Karoliny Północnej. Jej dziadek został  pochowany na cmentarzu niedaleko domu Nate'a ­ w tym samym mieście,  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 24

w którym się urodziła ­ i choć nigdy wcześniej tam nie była, nie istniał  żaden powód, by nie myśleć, że Thomas Quinn Healy został tam również  pochowany.  Nie   była   pewna,   co   miała   nadzieję   znaleźć.   To   było   po   prostu  uczucie,   że   powinna   odbyć   podróż.   Miała   dwoje   rodziców   i   troje  rodzeństwa, z których nikt jej nie rozumiał. Emma czuła, że zawdzięczała  to bratu, który mógłby znać ją lepiej, gdyby złożyła mu wizytę. To było  takie proste. W   noc   przed  wyjazdem,   wlekła   się   po   podwórku   za   mamą,  pomagając w sprzątaniu po imprezie i próbując pojąć w swojej głowie, jak  zadać   pytanie   bez   ryzykowania   wszystkiego.   Mama   zawsze   miała  tendencję do nieujawniania i niemówienia o przeszłości; nigdy nie była  typem,   który   trzymał   zdjęcia   dzieci   z   swoim   portfelu   albo   opowiadał  anegdoty z dzieciństwa przy stole. Emma zawsze zakładała, że dlatego, że  jej mama podobnie jak  reszta  ich rodziny  zbyt koncentrowała się  na  swojej pracy, żeby zobaczyć cokolwiek poza nią. Ale teraz zdała sobie  sprawę,   że   w   ukrywaniu,   co   się   wtedy   stało   ­   zniknięcie   jej   brata  bliźniaka z historii rodziny ­ inne rzeczy trzeba również stracić.  ­   Tęsknisz   czasami   za   Karoliną   Północną?   ­   zaczęła   wreszcie,   a  mama   zesztywniała.   Trzymała   puszkę   po   sodzie   pomiędzy   dwoma  palcami i zajęło jej chwilę odejście, by wrzucić ją do worka z głośnym  brzękiem. ­ Myślę, że tak – powiedziała. ­ Ale nie bardziej niż za innymi  miejscami, w których żyliśmy. Poza tym twój brat nadal tam mieszka,  Nieoficjalne tłumaczenie DD_TranslateTeam my­chomikuj 25