Mysia972

  • Dokumenty261
  • Odsłony377 893
  • Obserwuję377
  • Rozmiar dokumentów482.6 MB
  • Ilość pobrań237 878

01. More Than This

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.8 MB
Rozszerzenie:pdf

01. More Than This .pdf

Mysia972 EBooki MORE
Użytkownik Mysia972 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 183 stron)

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Poniższe tłumaczenie w całości należy do autora książki jako jego prawa autorskie, tłumaczenie to jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto tłumaczenie to nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie, każda osoba wykorzystująca treść tego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym łamie prawo. Obowiązuje całkowity zakaz rozpowszechniania tego tłumaczenia oraz umieszczania go na innych forach internetowych, stronach, facebooku itd.!!!

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Prolog Miał rację. Nie było żadnej różnicy, czy to było 6 miesięcy, czy 6 lat. Nie mogłam cofnąć tego, co się stało. Nie mogłam zmienić przyszłości. Nie mogłam jej nawet przewidzieć. To była jedna noc. Jedna noc, kiedy wszystko się zmieniło. To było coś więcej niż tylko zdrada. To była Tragedia. Zgony. Morderstwa. Ale było także to uczucie. Uczucie zakochiwania się.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 1 *Kayla* Kończę przygotowywać się z piętnastoma minutami w zapasie. Patrzę w lustro, by upewnić się, że wszystko jest na miejscu. Nie jestem nikim specjalnym, żeby było, na co spoglądać. Zdecydowanie nie jestem Megan, moją najlepszą przyjaciółką. Mam naturalnie oliwkową skórę, z powodu bycia w jednej czwartej Filipinką ze strony mamy oraz oczy nieco w kształcie migdałów również z tej strony. Wszystko inne pochodzi ze szkocko-irlandzkiej strony taty. Mój tata mierzy 6 stóp, zaś mama ma tylko 5 stóp. Na szczęście, ja jestem gdzieś pośrodku. Nie jestem naiwna i nie myślę, że moja popularność zależy od dobrego wyglądu, czy dodatkowych zajęć pozalekcyjnych. Posiadam wiedzę książkową, ale nie w takim stopniu, żebym była wycofana towarzysko. Dostałam się na listę popularnych przez znajomości. Moja najlepsza przyjaciółka jest główną czirliderką, a mój gorący chłopak jest kapitanem naszej drużyny koszykarskiej. Spoglądam w lustro jeszcze raz i jestem gotowa do wyjścia. Otwieram drzwi od sypialni i praktycznie wpadam na rodziców stojących na zewnątrz. Mają to spojrzenie na twarzach mówiące, że wszystko, co mają do powiedzenia jest ważne i musi być brane na poważnie. Ramię taty jest oplecione wokół barków mamy. Mojej dziewięcioletniej siostry Emily nigdzie nie widać. Biorą zgodnie krok do przodu, powodując, że się cofam. Oficjalnie się martwię. Kontynuują kroki, aż jestem zmuszona usiąść na brzegu łóżka. Patrzę na nich. Uwalniają się ze swoich objęć i siadają po obu moich stronach. Tata zasysa duży wdech i potrząsa głową. – Kochanie, twoja mama i ja mamy ci coś do powiedzenia. Spoglądam na mamę. Odwraca wzrok. Jest zdenerwowana. Cholera. Tata kontynuuje. – Zrozumieliśmy, że skoro kończysz szkołę za dwa tygodnie i będziesz miała osiemnaście lat za kilka miesięcy…, oboje zdecydowaliśmy, że najwyższa pora żebyśmy powiedzieli ci coś ważnego. Jestem adoptowana. Wiedziałam. Zawsze byłam inna, nie przypominałam Azjatki tak jak powinnam i nawet nie wiem skąd pochodzi mój nos. Nikt w mojej rodzinie nie ma takiego. O Boże. Kim są moi biologiczni rodzice? I co z Emily… czy ona też jest adoptowana? - Mikayla? – Tata przerywa moje rozbiegane myśli. Cholera. Zamykam oczy, mając nadzieję, że to zabierze ode mnie daleko ukłucie bólu, związanego z tym, co zamierza mi powiedzieć. - Słuchasz mnie? Kiwam głową z zamkniętymi oczami. - Mikayla – długa pauza. - … chłopcy mają penisa1 …. 1 Oplułam minitor, dosłownie :D

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Otworzyłam oczy. Mój tata hamuje śmiech, a twarz mojej mamy jest czerwona jak burak z powstrzymywania się od tego. Rzucam im gniewne spojrzenie ze zwężonymi oczami, czekając, aż moje tętno wzrośnie. Postawiłabym milion pieprzonych dolarów, że mieli zamiar powiedzieć mi coś, co zmieniłoby moje życie. Mam ochotę uderzyć własnego ojca. Wiem, że to on musi za tym stać. To jest całkowicie coś, do czego on by się posunął. Mojej mamie nawet przez myśl by coś takiego nie przeszło. Już zamierzam wstać i stawić im czoła, gdy moja siostra wpada do pokoju z wyciętą, tekturową podobizną Justina Biebera. Ukrywa się za nią, chichocząc. Następnie zaczyna śpiewać, jednocześnie machając wycinkiem. “ And I was like penis, penis, penis, ohhhhh Like penis, penis, penis, nooooo Like penis, penis, …”2 Próbuje powstrzymać się od śmiechu, w razie gdyby to była jedna z tych sytuacji, która jest zabawna dla nas, ale nie dla dziewięcioletniej dziewczynki. Patrzę na rodziców, czekając na ich reakcję. Mama chichocze, a tata zaczyna jakoś dziwnie tańczyć, co na pewno ma przypominać hip-hop3 , jednocześnie głośno śpiewając. Nie mogę nic na to poradzić, że zaczynam się śmiać. Schodzę na dół po schodach, by poczekać na Megan i Jamesa, potrząsając głową na ich szaleństwo. Oczywiście oni wszyscy idą za mną, podobizna Justina Biebera też, i śpiewają najgłośniej jak mogą, włączając w to nawet moją mamę… “ And I was like penis, penis, penis, ohhhhh Like penis, penis, penis, nooooo Like penis, penis, …” Nagle drzwi wejściowe otwierają się z rozmachem… - Co do cholery… - Megan milknie, gdy widzi Emily ( i Biebomaniaków4 ), stojących za mną. James drapiąc się po głowie, mówi – Czy wy ludzie właśnie śpiewacie o penisach?...do Justina Biebera? Wszyscy zaczynają się śmiać i parskać. Kocham swoją szaloną rodzinkę. *** Po dobrych dziesięciu minutach robienia zdjęć i tacie, który na nowo opowiadał o upokarzającym gównie, które właśnie na mnie ściągnęli, jesteśmy poza domem w drodze do Bistro. To włoska restauracja w centrum miasta, znana z głośnej atmosfery i dużych stolików dla większych grup ludzi. Idealna na przedbalowy obiad. Kiedy tam dotarliśmy, zauważyliśmy, że kilka stolików jest zajętych przez dzieciaki w naszym wieku, ubranych elegancko. Nie znamy ich, pewnie chodzą do innych szkół. Miejsce cuchnie nowymi ubraniami, tanią wodą kolońską, przytłaczającymi perfumami, kosmetykami do pielęgnacji włosów i seksualnym napięciem. Te wszystkie rzeczy składają się na idealny bal. 2 Nie tłumaczyłam tego, ponieważ stwierdziłam, że straciłoby to swój efekt ;) Jak pewnie się domyślacie jest to piosenka Justina Biebera – ,,Baby” ( ale tutaj jest wersja Emily) :D 3 W oryginale jest The Dougie ( coś w stylu hip-hopu, tak znalazłam) 4 Nie wiem czy to dobrze przetłumaczyłam  (w oryg. The Biebs)

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Znajdujemy nasz stolik i siadamy z dwoma przyjaciółmi Jamesa z drużyny koszykarskiej, Seanem i Andrew, oraz ich dziewczynami. Megan zdecydowała, że pójdzie na bal sama. Nie to, że nie była zaproszona przez około trzy biliony różnych chłopaków. Po prostu pozostawiła sobie możliwość wyboru. Cytując jej własne słowa, nie chciała iść z jakimś kolesiem, by się potem przekonać, że przez całą noc zachowywał się jak fiut, a potem pod koniec musieć się jeszcze z nim puścić. Prowadzimy luźną rozmowę, dopóki kelner nie przychodzi chcąc przyjąć nasze zamówienie. Wokół słychać głośne rozmowy, wszystko, czego moglibyście się spodziewać po miejscu wypełnionym grupą nastolatków. W momencie, kiedy wszyscy zamówiliśmy, James wstaje. - Gdzie tutaj jest toaleta? Muszę się odlać, ten szampan z limuzyny wprost przeleciał przeze mnie - czarujący, jak zawsze. - Pokażę ci, muszę iść do damskiej, żeby poprawić bieliznę. Uwiera mój tyłek. - Megan głośno oświadcza. Odchodzą na tyły restauracji w kierunku toalet. Jestem w trakcie rozmowy z Andrew na temat nowej sali gimnastycznej, budowanej w szkole, gdy nagle czuję coś mokrego ściekającego w dół moich pleców. Zastygam w bezruchu na chwilę, następnie obracam się, by zobaczyć jakiegoś kolesia w smokingu, patrzącego na mnie rozszerzonymi oczami i trzymającego pół piwa w ręce. Jestem pewna, że druga połowa znajduje się na moich plecach. - Cholera, kochanie, przepraszam - mówi aroganckim tonem, z tymi swoimi szeroko otwartymi oczami. Kochanie? Poważnie? Ten koleś chyba żartuje. - Jezu Chryste, Logan, mógłbyś na chwilę wyłączyć tryb dupka? – mówi stojący za nim przyjaciel. Ma jakiś taki akcent niby angielski, południowo-afrykański, australijski, lub coś w tym stylu. Logan, tak przypuszczam, odwraca się, by stanąć z nim twarzą w twarz, a jego ręka trzymająca pozostałości piwa, trafia w klatkę piersiową chłopaka z akcentem. Piwo rozlewa się na świeżo wyprasowaną białą koszulę pod jego rozpiętą marynarką. Logan tłumi śmiech. Akcentowy chłopak jęczy i odpycha na bok Logana, zmierzając na tyły restauracji w kierunku toalet, tak zakładam. – No nie bądź taki, Jakey – mówi tkliwie Logan. Wstaję z zamiarem pójścia do łazienki, by zobaczyć czy da się uratować moją sukienkę. W tym momencie, arogancki Logan zastępuje mi drogę. Taksuje mnie wzrokiem i obchodzi mnie naokoło. Zatrzymuje się naprzeciwko mnie i ironiczny uśmieszek wypływa na jego usta. – Witaj młoda damo - cedzi. Spycham go ze swojej drogi i zmierzam do toalet. Mam na sobie sukienkę z odkrytymi plecami. Jest wiązana na szyi i cała czarna, wycięcie sięga tak blisko mojego tyłka, że prawie nie ma miejsca na bieliznę. Z powodu tego faktu, mam nadzieję, że piwo rozlało się na moje plecy, a nie na sukienkę. W tym wypadku będę musiała je tylko obmyć. To i tak więcej do roboty niż ma ten chłopak z akcentem. Skręcam w kierunku korytarza, prowadzącego do toalet i zatrzymuje się w miejscu. Megan jest w połowie drogi do damskiej łazienki. Poprawia nieznacznie swoją sukienkę, jej włosy są w nieładzie, a szminka rozsmarowana wokół ust. Chichocze i unosi powoli ręce do twarzy jakiegoś przypadkowego chłopaka, z którym się spiknęła. Megan jest chodzącą, nocną fantazją każdego chłopaka. Jest typową wysoką, długonogą, niebieskooką laską o blond włosach. I kocha seks, uprawia seks, tak, dużo seksu.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Nawet mnie to nie dziwi, że jesteśmy tutaj dopiero od piętnastu minut, a ona już robi Bóg wie co, z jakimś losowym kolesiem w publicznej łazience. Ale co mnie jednak zastanawia, że gdy podchodzę bliżej, jej ręce nie są na kimś przypadkowym, lecz na Jamesie, moim chłopaku. Trzyma je na jego twarzy, zmywając szminkę z jego ust. Kieruję spojrzenie ku jego rękom, znajdującym się na przedzie spodni. Wkłada je z powrotem i zapina rozporek5 . Czuję odruch wymiotny, podchodzący do mojego gardła i wydaję dźwięk, próbujący go powstrzymać. Musi być na tyle głośny, żeby ich rozproszyć. Ten niemal powolny ruch sprawia, że oboje odwracają się do mnie w tym samym czasie z otwartymi ustami. Jakby byli zdziwieni, że przeszkadzam im w dzieleniu ich pieprzenie intymnego momentu. 5 Co za menda skończona o.O

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 2 *Jake* Cholera. Logan potrafi być czasami takim dupkiem. Jestem w łazience, robiąc wszystko, by ocalić splamioną piwem koszulę, która przykleja się do mojego ciała. Niestety, nic nie mogę z tym zrobić, jest do wyrzucenia. Ściągam marynarkę i zaczynam rozpinać guziki, mając nadzieję, że koszulka bez rękawów, którą mam pod spodem nie ucierpiała. Muszę podjechać do domu i wziąć inną. Na szczęście mama jest zawsze przygotowana na takiego rodzaju wypadki i ma dodatkową w gotowości. Nie mogę uwierzyć, że Logan zrobił coś takiego i to tylko po to, by zwrócić uwagę tej dziewczyny. To znaczy, zauważyłem ją, gdy wchodziła przez drzwi z jakimś dzieciakiem, który trzymał ją za rękę. Weszła z chłopakiem, więc pomyślałbyś, że to wystarczający znak, żeby była poza grą. Ale nie dla Logana. W momencie, kiedy jej chłopak lub ktokolwiek to był, odszedł od niej, gra się znowu toczyła. Byłem w tym dla zabawy, ale nie przypuszczałem, że przez to wyląduje tutaj. Przewracam oczami na widok w lustrze. Będę wyglądał jak jakiś skończony kretyn, wychodząc w spodniach od garnituru i koszulce bez rękawów. Pieprzony Logan. Otwieram drzwi i zatrzymuję się w miejscu, kiedy ją widzę, ale to już nie jest ta sama dziewczyna, którą zobaczyłem przy wejściu. Jej oczy zalane są łzami i jest wkurzona. Uchylam drzwi na tyle, by móc ją widzieć, ale nie wyszedłem jeszcze na korytarz. Wpatruje się w coś lub w kogoś z nienawiścią. Robię niepewny krok do przodu i widzę ją, piorunującą wzrokiem parę, która stoi przed toaletami. To wygląda tak, jakby zastygli w bezruchu, włosy blondynki są w nieładzie, jej sukienka jest przekręcona, a ręce spoczywają na twarzy chłopaka. Nie widzę go dokładnie. Stoi tyłem do mnie. Mogę jedynie zauważyć, że poprawia ubranie. Oczywiste jest dla mnie, że właśnie pieprzyli się w łazience. Przynajmniej ich bal maturalny będzie godny zapamiętania. Właśnie zamierzam się odwrócić i odejść, gdy słyszę jej znużony głos. – Jak długo? – mówi niskim tonem. Co? Chłopak się odwraca, by stanąć z nią twarzą w twarz i w tym momencie uświadamiam sobie, kim jest ten dupek. To jej chłopak, tak przypuszczam. Ten fiut, z którym przyszła. - Jak długo? – pyta ponownie, tym razem głośniej, ale tym samym gładkim tonem. - Kochanie… - mówi dupek, sięgając po nią. - Dwa lata6 . – W tym samym czasie odpowiada blondynka. Kurwa. Spoglądam na uroczą brunetkę, czekając na jej reakcję. Czuję, że powinienem odejść, jakby to, czego jestem świadkiem było zbyt osobiste i intymne. Ale moje stopy są przytwierdzone do podłogi. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie potrafię odwrócić wzroku. Chcę uderzyć tego dupka prosto w twarz. Za nic więcej, tylko za spowodowanie bólu, widocznego na twarzy tej dziewczyny. Nikt nie zasługuje na to, by być traktowany w taki sposób, a zwłaszcza ona. Czuję potrzebę, by ją chronić. A nawet jej nie znam. Dwa pierdolone lata? Co do diabła? 6 No to ładnie… Nie ma to jak dobra przyjaciółka…

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Dupek idzie do przodu, stoi teraz tyłem do blondynki, która posyła gniewne spojrzenia tyłowi jego głowy. - Kochanie… - mówi. Zwijam dłonie w pięści. – Kocham cię, Mikayla. Co? - CO?! – krzyczą obie dziewczyny. Dupek i brunetka odwracają się do blondynki. - Zamknij się, Megan – krzyczą jednogłośnie. - Megan – mówi brunetka, biorąc głęboki oddech. – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Co do cholery? – Łzy zaczynają spływać w dół jej twarzy. Megan patrzy najpierw na nią, potem na dupka. - Przepraszam, Mick – wzrusza ramionami. Ale tak naprawdę nie jest jej przykro, nawet odrobinę. Odchodzi, ocierając się o mnie. Nadal nie powiedziałem słowa. Nie przesunąłem się nawet o cal. Mikayla i ten dupek ciągle gapią się na siebie. Nawet nie wiem czemu tu stoję, jak jakiś podglądacz. - Jezu, James - szepcze Mikayla, trzęsącym się głosem. – Byłam z tobą cztery pieprzone lata. I przez połowę tego czasu pieprzyłeś moją najlepszą przyjaciółkę! – jej głos staje się głośniejszy z każdym słowem. Następuje cisza, podczas gdy on wyciera łzę ze swojej twarzy. Dlaczego do cholery on płacze? - Dlaczego do cholery płaczesz? – mówi z pełną mocą. Wzdryga się. Właśnie Mikayla, myślę sobie. - Przez cztery lata, nawet nie spojrzałam na innego chłopaka. Byłam ci wierna, nawet wtedy kiedy cię nie było, kiedy nawet byś się nie dowiedział, bo tak bardzo cię kochałam. – Prowokuje go, jej słowa są oczywiste. Już nie ma tej dziewczyny co na początku, jest wyraźnie wkurwiona. - Czy są jakieś inne? - NIE! Przysięgam. Cisza. Jedynym słyszalnym dźwiękiem są ich ciężkie oddechy. - Dlaczego ona? Wzdycha, pokonany. - Pierwszy raz to się zdarzyło, gdy byliśmy na wyjeździe parę lat temu i nocowaliśmy tam, by wspierać czirliderki w turnieju, który miały następnego dnia. - Wtedy, kiedy mój tata był poza miastem, a moja mama i siostra były chore, więc nie mogłam z tobą jechać? – pyta cicho ze wzrokiem wbitym w podłogę. Potakuje. – Tak, wtedy, Micky, to było takie głupie. My tylko… był alkohol i ona mnie chciała i nie myślałem wtedy. Ok, … myślałem, ale nie głową. - A co z resztą? Boże, ile było tych razy? Wzdryga się przed pytaniem. Dupek. - Przepraszam, kochanie. - Nie nazywaj mnie tak! - Przepraszam, Micky, - wzdycha - ona tylko … nie wiem. Zawsze mnie chciała i to było takie proste. - Co? – pyta cicho. Ogień płonie w jej oczach. - CO? – mówi głośniej. – Zamierzasz to wszystko zrzucić na mnie? Na jakiej podstawie sądzisz, że cię nie chciałam? Dałam ci wszystko, czego chciałeś. Nigdy nie powiedziałam ci nie. NIGDY! Nie byłam zbyt łatwa? Bo musieliśmy się ukrywać i czekać, aż rodziców, braci i

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka sióstr nie było w pobliżu, lub jeździć do hoteli, lub robić to w samochodzie… Bo ona mieszkała tuż obok mnie i jej matki nigdy nie było w domu? Dlatego było tak łatwo? Co do cholery, James? Bierze głęboki oddech. – O mój Boże, zabezpieczałeś się? Mam na myśli, że ona była z tyloma facetami… Z TYLOMA. I to jest tylko jeden raz, o którym wiem… Nawet nie rozważyłam tych, kiedy ona nie… - milknie. – James…? - Zawsze używałem prezerwatywy, gdy byłem z nią, zawsze. Wiem, że jestem dupkiem, ale wiedziałem kiedy jej nie było w pobliżu lub była z tobą… nigdy nie było między nami tej bariery i nie chciałem tego ryzykować. Kochanie, musisz… - Masz na myśli to, że nie chciałeś zostać przyłapany? Wzdycha. – Mikayla, tak bardzo przepraszam. – Dupek ma przyzwoitość, żeby brzmieć na szczerego. – Myślisz, że byłabyś w stanie mi wybaczyć? Mam na myśli to, że mieliśmy plany, żeby iść razem do collegu. Planowaliśmy wspólną przysz… - O MÓJ BOŻE… - sapie, panika jest wypisana na jej twarzy. – Z kim miałeś swój pierwszy raz, James? Wzdryga się. Ten ruch jest mały, ale oboje go wyłapujemy. - Nasz pierwszy raz w hotelu w moje urodziny to nie był twój pierwszy, mam rację? Ten koleś właśnie przeniósł się na wyższy poziom dupka. - Boże, cały czas oszukiwałeś, te wszystkie kłamstwa… Jestem tak cholernie głupia! – płacze. Następuje cisza, która wydaje się trwać wieczność. Dupek ma świadomość, że nic, co powie, nie poprawi sytuacji. Szloch wydostaje się z piersi dziewczyny i chłopak zaczyna się zbliżać do niej, by ją pocieszyć. Robię wszystko, żeby pozostać cicho. Udaje mu się ją trzymać, gdy szlocha w jego ramionach. Po minucie, wyrywa się z jego ramion i odpycha go. – Nie byłam wystarczająco dobra w łóżku? O to chodziło? Robiłam to źle? - Brzmi na taką smutną. – Jeśli nie chciałeś ze mną być, mogłeś po prostu ze mną zerwać, James. Nie musiałeś mnie w kółko zdradzać. Z moją najlepszą przyjaciółką. Mogłeś mi powiedzieć, że nie chciałeś już dłużej ze mną być i wtedy miałbyś wszystkie dziewczyny na świecie. Nie musiało tak być. Boże, James… - spogląda na niego. – Nie musiałeś łamać mi serca. – szepcze. Moja klatka piersiowa zaciska się na te słowa. Łzy spływają swobodnie po ich twarzach. Prostuje ramiona i unosi podbródek. – Musisz iść, James. Nie mogę nawet na ciebie patrzeć w tej chwili. - Mikayla, proszę. – mówi. - Proszę, James. Po prostu idź. – błaga. W końcu posłuchał i wychodzi, ocierając się o mnie, tak jakbym nawet nie istniał. Oglądam się za siebie i patrzę na nią. Opiera się o ścianę, jej ciało powoli się poddaje i osuwa, upadając na tyłek. Jej ciałem wstrząsają ciche łkania. Osłania twarz ramionami, odgradzając się od świata zewnętrznego. Ciągle stoję tutaj jak jakiś podglądacz i ona nawet nie ma o tym pojęcia. Muszę coś zrobić. Muszę ją pocieszyć, upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Lub może powinienem wyjść i skopać dupę temu kolesiowi. Chrząkam. Spogląda w górę zaskoczona. - Jasna cholera, chłopcze z akcentem. Jak dużo z tego widziałeś?

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 3 *Mikayla* Nie mogę uwierzyć, że chłopak z akcentem właśnie był świadkiem tego wszystkiego. Jestem tak cholernie zakłopotana całą tą sytuacją. Głównie dlatego, że byłam głupia i bawiono się mną przez tak długi czas. - Tak, więc to się właśnie stało, co? - mówi głębokim głosem, który nie pasuje w ogóle do nastolatka. Bardziej należy do surowego drwala w średnim wieku… lub kogoś. Zaczyna iść w moim kierunku, wskazując głową na miejsce obok mnie, kiwam głową nie patrząc na niego. - Wiesz… twój chłopak to dupek, a najlepsza przyjaciółka to samolubna zdzira. – Oświadcza, siadając przy mnie. Nie mogę nic na to poradzić, że zaczynam się śmiać. – Tak, te słowa świetnie pasują. – Pociągam nosem. - Tak przy okazji, jestem Jake. – trąca mnie łokciem. Patrzy przed siebie, nie na mnie. Nie ma na sobie koszuli. Pewnie została zniszczona przez piwo. Nawet nie wiem jak wygląda moja sukienka, niestety nie miałam szansy tego sprawdzić. Patrzę w dół na atłasowy materiał. - Mikayla – mówię do sukienki. - Wiem, domyśliłem się. Siedzimy w ciszy przez chwilę, następnie on odchrząkuje. Może to jakiś nerwowy zwyczaj, nie wiem. Robi to jeszcze raz, powodując, że patrzę w lewo na jego profil. Wyczuwa mój intensywny wzrok i odwraca się, by na mnie spojrzeć. Gapiłam się na niego. Cholera. - Eh… - zaczyna – ubrałaś się elegancko i nie masz gdzie pójść, co? – Skąd ma ten akcent? - Chyba tak. Hej… hmm, skąd pochodzisz? – Muszę to wiedzieć. Przez chwilę wygląda na zdezorientowanego. – Aa, chodzi ci o mój akcent, co? Hmm, jest australijski, ale tak właściwie to jestem stąd. To długa historia. - Okej. - Więc… - przeczesuje włosy z tyłu głowy, małe, ciemnobrązowe loczki prawie czarne, tworzą się u podstawy linii jego włosów. Widoczne są tam wytarcia, które powstały zapewne przez noszenie bejsbolówki za każdym razem, gdy nie śpi lub nie jest ubrany elegancko, na tyle wystarczająco, że końcówki skręcają się nad brzegiem czapki. – Tak, więc jesteś w drodze na bal seniorów? – pyta. - Tak – wzdycha. –To znaczy, byłam. Myślę, że nie dam rady tam już pójść. - Twój, czy kogo? Co? O czym on mówił? - Nie wiem. Nie ogarnęłam jeszcze tego wszystkiego, wiesz? - Okej… więc… - znowu odchrząkuje. – Tak sobie myślę, że mogłabyś przyjść na mój. Mam wolny bilet i szkoda byłoby go marnować dla tej pięknej sukienki. Tak swoją drogą, wyglądasz pięknie7 . – Rzuca mi szybkie spojrzenie, a następnie patrzy w dół. James nigdy nie komentował mojego wyglądu. – Przysięgam, nie jestem jakimś psycholem. – kontynuuje - Wynajęliśmy limuzynę na całą noc, więc możesz wyjść kiedy zechcesz, jeśli ci się nie spodoba 7 Słodziak z niego *.*

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka lub mnie znienawidzisz, mnie – wydobywa się z niego cichy śmiech. – Boże, pewnie myślisz, że jestem szalony, i do tego mój kumpel Logan, wylewający na ciebie piwo… - potrząsa głową. – Cholera. Tak przy okazji, przepraszam za niego. Jest fiutem. – Nie przestaje mówić bez sensu, a ja na to pozwalam. – Posłuchaj, po prostu myślę, że nie powinnaś pozwolić na to, żeby źli ludzie dyktowali ci, kiedy jest odpowiedni czas na dobrą zabawę. Chodź, spędź czas ze mną i moimi przyjaciółmi… Chciałbym na chwilę odciągnąć twoje myśli od tego wszystkiego. Pomyślałem, że może… - Okej – przerywam mu. - Co? - Okej – powtarzam. Spoglądam głęboko w jego niebieskie oczy i się uśmiecha, tym zrzucającym majtki uśmiechem, na którego widok większość dziewczyn by zemdlało. Szkoda, że nie jestem tą większością. - A więc, dobrze. – potwierdza skinieniem głowy. – Dam tylko znać ludziom, co się sta…. - Siema, Jake. Co do diabła człowieku? Siedzisz tu od wieków. Właśnie miałem zamiar… - Logan zatrzymuje się w miejscu, gdy widzi nas siedzących i na pewno zauważył stan mojej twarzy. - Dasz nam chwilę? – Jake mówi do Logana. - Jasne koleś, pewnie – Logan zaczyna odchodzić od nas. - Tak… pewnie powinienem iść i powiedzieć im, co się dzieje. Mam na myśli, że na pewno nie będą mieli nic przeciwko twojemu przyjściu, ale prawdopodobnie, będą chcieli wiedzieć, dlaczego. Mogę ich okłamać, jeśli chcesz, ale nie sądzę, żeby ich to obchodziło tak swoją drogą, więc to zależy tylko od ciebie, co chcesz, żebym im powiedział. - W porządku – uśmiecham się do niego. – Możesz im powiedzieć prawdę. Tylko się trochę odświeżę i będę z powrotem, okej? - Pewnie. – To raczej brzmi jak… jasne8 . To przez ten akcent. *** Dziesięć minut w łazience na odświeżenie się i prawie wróciłam do normalności. Myślę, że to wystarczająco dużo czasu, by jego przyjaciele wypytali go o wszystko, o co musieli. Po prostu nie chcę rujnować im tej nocy, ani też bagatelizować tego, co się właśnie wydarzyło. Nie mogę uwierzyć, że to robię, z nieznajomym, ale w tej chwili to wszystko, czego potrzebuję. Sprawdzam swój telefon, który jest zapełniony połączeniami i wiadomościami od Jamesa. Żadnego od Megan, ani jednego. Dwa są od rodziców razem z SMS-em pytającym czy wszystko w porządku, James też dzwonił parę razy. Odpisuje im, że mam się dobrze oraz zobaczymy się w wieczorem w domu i wszystko im wyjaśnię. Piszę, że ich kocham, bo to prawda i nic mi bardziej tego nie uświadomiło, niż to gówno, które właśnie mi się przydarzyło. Kilka sekund później dostaje wiadomość od mamy. ‘ My też cię kochamy skarbie. Baw się dobrze tego wieczoru. Emily błaga nas o lody. Przywieziemy ci dużą porcję śmietankowych z kawałkami ciasteczek. Będą na ciebie czekały w zamrażarce, obudź mnie, jeśli bym zasnęła, żeby się podzielić.’ Prawdę mówiąc, czekam na to z niecierpliwością. 8 Tu miałam mały problem, bo w oryg. jest „shaw”. Znalazłam przy pomocy wujka Google, że to znaczy coś w stylu pewnie, jasne, ale Jake ma ten akcent i to jakoś to zniekształca to „Sure” ( mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi )

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Wychodzę z tylnej części restauracji wprost do jadalni. Jake wraz z przyjaciółmi czekają na mnie przy wyjściu. Odwracają się do mnie, kiedy podchodzę. Uśmiechają się, ale nie znam ich wystarczająco dobrze, by wiedzieć czy jest to szczere. Jake kładzie rękę na moim krzyżu, by poprowadzić mnie do wyjścia. Skóra przy skórze, a to z powodu kroju mojej sukienki i nawet nie wiem czy się tego spodziewał. Spina się na chwilę obok mnie zanim pyta. - Gotowa? Kiwam głową i uśmiecham się do niego. - A więc, chodźmy. – odwzajemnia uśmiech. *** Podczas gdy usadowiliśmy się w limuzynie, czekając na Logana, który pali papierosa na zewnątrz, zostałam wszystkim przedstawiona. Po budowie ciała chłopaków, mogę śmiało powiedzieć, że są zapalonymi sportowcami. Koleś naprzeciwko mnie wygląda znajomo, może gra w kosza i widziałam go grającego przeciwko naszej szkole. Chodziłam na wszystkie mecze Jamesa. Przedstawił się jako Dylan. Kiwa szybko głową i odwraca się do dziewczyny, siedzącej na jego kolanach. Co za rozmowny człowiek. - Jestem Heidi – mówi blondynka. – Nie przejmuj się nim, jest małomówny. Lubi sprawiać, że czuję się naprawdę wyjątkowa, nie patrząc na inne dziewczyny przez dłużej niż sekundę. To słodkie, ale może też być uciążliwe, jeśli go nie znasz – wzrusza ramionami. - Ten on siedzi obok ciebie, Heidi. – mówi Dylan, zwężając oczy. - Dobrze wiedzieć, że są jeszcze tacy faceci w okolicy – mówię głosem pozbawionym emocji, wyglądając przez okno. - O cholera! – sapie Heidi. – Jestem taką pieprzoną idiotką. – Uderza się dłonią w czoło. – Przepraszam, Mikayla. Nie miałam nic złego na myśli. - W porządku. – Uśmiecham się do niej. – Naprawdę. - Jestem Cameron, lub po prostu Cam. – mówi chłopak obok nich. Myślę, że Heidi ulżyło, że zmieniono temat. – Ta młoda dama - mówi, wskazując miejsce po drugiej stronie Jake’a, gdzie razem dzielimy siedzenie - ma na imię Lucy. Lucy spogląda w górę, znad czegoś, co wygląda na e-czytnik z nieśmiałym uśmiechem na twarzy. – Cześć, Mikayla. Miło cię poznać. – mówi cicho, a następnie wznawia czytanie. Spoglądam na Camerona, ale on tylko wzrusza ramionami. – Właśnie jest przy końcowych rozdziałach jakiejś książki, którą czyta. Nie może się od niej oderwać. Przyzwyczailiśmy się już, że czyta w najdziwniejszych momentach. Prawda, kochanie? – Ostatnie zdanie wypowiada głośniej, by przykuć jej uwagę. Co? Tych dwoje się spotyka? - Yhy, taa – mówi Lucy, nawet na chwilę nie opuszczając książki. - Mam największego penisa, jakiegokolwiek w życiu widziałaś? Prawda, kochanie? – Cam krzyczy do niej, próbując ją rozproszyć. Samochód wybucha śmiechem, wliczając w to mnie. Jake potrząsa głową. - Tak, kochanie. Wiem dokładnie, co powiedziałeś i zaprzeczyłabym, gdyby to nie była prawda, ale tak nie jest, to zdecydowanie największy jakiego widziałam – mówi Lucy, z oczami ani na chwilę nie oderwanymi od książki. - Oj, kocham cię, kochanie. Najlepsza. Odpowiedź. Kiedykolwiek. – uśmiecha się tym pełnym samozadowolenia uśmiechem.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka - Ale… kochanie – mówi Lucy, ciągle czytając - twój penis jest jedynym jakiego widziałam w życiu, więc nie mam go z czym porównać, więc mógłby być nawet malutki i nawet nie miałabym o tym pojęcia. Więc, daj mi teraz w spokoju dokończyć książkę9 . Wszyscy się znowu śmieją, a Heidi pochyla się do Lucy, by przybić z nią piątkę, co oczywiście ta ochoczo przyjmuje. Uśmiecham się do Lucy. Ale myślami jest już gdzieś indziej. – Co czytasz? Unosi wzrok i rumieni się trochę. - Yyy, książka nosi nazwę ,,The sea of tranquility”, autorstwa… - Josh Bennet10 , prawda? - Przerywam jej. Posyła mi duży uśmiech, jakby właśnie znalazła kogoś, z kim może porozmawiać o swojej pasji. W środku czuję to samo uczucie, żaden z moich przyjaciół nie czytał tego rodzaju książek, z których ja czerpałam przyjemność. - Zdecydowanie znalazłam swojego nowego książkowego chłopaka - wzdycha, przyciskając e-czytnik do serca. Cam tylko potrząsa głową. - Założę się, że już nigdy nie spojrzysz na drewno11 w ten sam sposób? – mówię z udawanym rozmarzeniem w głosie. Samochód cichnie na kilka sekund, a potem wszyscy parskają śmiechem, w tym Lucy. Wtedy sobie uświadamiam, co właśnie powiedziałam. - NIE! – krzyczę. – Chodzi mi o to, że on lubił budować rzeczy, z drewna. – Ożywiam się teraz, próbując udowodnić swój punkt widzenia i cofnąć moje słowa. Zaczynam gestykulować rękami, by bardziej to wyjaśnić. Wszyscy patrzą na moje ręce i zaczynają się bardziej śmiać. Spoglądam w dół i prawie umieram z zażenowania. Kto by pomyślał, że poruszanie nogą od krzesła w trakcie szlifowania12 , co miało całkowity sens w mojej głowie, wyglądało tak samo jak masturbowanie się. Wydaję z siebie jęk porażki i zażenowania i staram się ukryć twarz na ramieniu Jake’a. Chichocze w moje włosy i poprawia nas, tak by mógł opleść mnie ramieniem. Znam tego faceta od paru chwil, ale czuję się z nim swobodnie. Śmiech moim kosztem ciągle się nasila, kiedy drzwi się otwierają i Logan zagląda do środka. - Co jest takiego zabawnego, dupki? – rozgląda się naokoło, ale nikt nie sili się, żeby go uświadomić. – W porządku, nie mówcie mi. – Zaczyna szukać miejsca do siedzenia i mimo, że miałoby to sens, gdyby usiadł po przeciwnej stronie, wciska się obok mnie, zmuszając nas do przesunięcia się, tak, że prawie siedzę na kolanach Jake’a. Lucy, która jest nadal zafascynowana książką, orientuje się, co się dzieje, przesuwa się na drugą stronę, by usiąść na kolanach Cama. Uśmiecham się do niej, troszkę przypomina mnie. - Powiedz mi, kiedy dojdziesz do ostatnich dwóch słów – mówię jej. - Już prawie. – odpowiada, unosząc palec, by mnie uciszyć. Potem rozszerza oczy i już wiem, że skończyła. – Poważnie? – mówi. - Poważnie. – kiwam głową. – To moja ulubiona książka. - Zdecydowanie powinnyśmy być książkowymi przyjaciółkami. Śmieje się. – Jasne, że tak. - O czym one do cholery rozmawiają? – Logan krąży wzrokiem między mną, a Lucy. Nikt się nie odzywa. 9 Ale mu pojechała  10 Bohater tej właśnie książki  11 Tu chodzi o dwuznaczność: wood to po ang. też znaczy erekcja, pała xD Mikayla ma na myśli drewno, a reszta erekcję i dlatego zaczynają się śmiać  12 Tu jest odniesienie do Sea of tranquility  ale nie wiem o co chodzi, bo nie czytałam tej książki 

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka - Hej, ty… - szturcha mnie nogą. - Ona ma na imię Mikayla, dupku – mówi Jake, zacieśniając uścisk na moich ramionach. - Mikayla - kiwa głową Logan - jestem ci winny przeprosiny, za tą sprawę z piwem… to było dupkowate posunięcie z mojej strony. Nie myśla… - Hej - przerywam mu machnięciem ręki - nic się nie stało. Nie przejmuj się tym. Właściwie, powinnam ci za to podziękować. Gdybyś go na mnie nie wylał, nigdy bym nie wdepnęła w tą sytuację, której byłam świadkiem. Teraz prawdopodobnie byłabym na swoim balu, tańcząc z moim tak zwanym ‘idealnym’ chłopakiem, nie mając pojęcia o fakcie, że on i moja najlepsza przyjaciółka pieprzyli się przez dwa lata za moimi plecami. – Próbuje się uśmiechnąć, ale złość mnie przytłacza. W samochodzie zapada niezręczna cisza. Jake powoli zdejmuje ze mnie swoje ramiona prawdopodobnie, dlatego, że jestem szurnięta. Już zamierzam ich przeprosić za mój chwilowy pokaz dziwactwa, kiedy Lucy zaczyna mówić. - Zdecydowanie powinnaś porysować samochód tego kretyna - mówi, na wpół ziewając. Wszyscy się odwracają w jej stronę, potem powoli w moją. Powinnam obrócić to w żart i potraktować, jako przelotną uwagę, niewinny dowcip między przyjaciółmi. - Tak właściwie, to mam jego kluczyki. Znam jego samochód i nikogo nie ma w domu. – Nie mogę powstrzymać uśmiechu, skradającego się na moje usta. Patrzę na szczerzącego się Jake’a, mierzącego mnie wzrokiem z ukosa. - Czekaj - Cam przerywa ciszę - czy ty właśnie mówisz, że masz jego kluczyki, wiesz gdzie jest jego samochód i nikogo nie ma w pobliżu? Kiwam powoli głową, zerkając na wszystkich. - Ooo! – grucha Heidi. - Operacja „Chaos” – oznajmuje Dylan głośno, ściąga Heidi ze swych kolan i umieszcza obok siebie. To więcej słów, niż kiedykolwiek słyszałam z jego ust. W ciągu dwóch sekund, chłopcom w jakiś sposób udało się przemieścić dziewczyny na jedną stronę limuzyny, podczas gdy oni dyskutują po jej drugiej stronie. - Co oni robią? – pytam Heidi, ale to Lucy za nią odpowiada. – Zaufaj nam, lepiej, żebyś nie wiedziała. Będzie śmieszniej.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 4 *Mikayla* - Eee, ludzie - mówię, próbując dogonić chłopaków, gdy wchodzimy do całodobowego Walmartu13 – spóźnicie się na własny bal seniorów. - Nikogo to nie obchodzi, bylebyśmy dotarli tylko pod sam koniec, gdy będą ogłaszać, że nasza mała Heidi została królową balu, wszystko w porządku, mamy jeszcze parę godzin – odpowiada Logan, klepiąc Heidi w tyłek. Ta piszczy i chowa się za Dylanem. - Dotknij jej jeszcze raz, a połamie ci ręce, dupku. – Dylan piorunuje wzrokiem Logana, a ten wyrzuca do góry ręce w geście obrony. Pierwszy z nich jest typem faceta, który dużo nie mówi, ale gdy już to robi, musisz go słuchać. Teraz mogę go zobaczyć w całej krasie i jest ogromny. Większy niż inni chłopcy. Wygląda na opiekuńczego i wiernego oraz gotowego oddać całego siebie swojej dziewczynie. Właśnie pojęłam, dlaczego Heidi go kocha. Też bym pokochała kogoś takiego. To znaczy myślę, że bym to zrobiła. Wchodzimy do sklepu. - Co my tu w ogóle robimy? Po co tu przyjechaliśmy? – pytam samą siebie. - Niech cię już o to głowa nie boli – grucha Logan, podczas gdy jego ręce wędrują w dół moich pleców, aż w końcu ściska nimi mój tyłek. - Zabieraj ode mnie łapy, zanim pozwolę Dylanowi spełnić swoją obietnicę. – zabrzmiało to bardziej jak żart, ale mówiłam serio. - Obawiam się, że to nie Dylana powinienem bardziej się bać. – mamrocze pod nosem, podczas gdy Jake staje pomiędzy nami i go odpycha. – Zostaw ją w spokoju, dupku - podaję mi swoją dłoń. - Idziesz ze mną? Przyjmuję ją ochoczo. - Hmm, a co z resztą? – pytam. Naprawdę chcę wiedzieć, na czym polega ich plan. Co to jest ta operacja „Chaos’’? Mam nadzieję, że to nic nielegalnego. Przecież w ogóle nie znam tych ludzi, a co jeśli kupują materiały wybuchowe, by podłożyć bombę w samochodzie Jamesa lub w jego domu? O Boże, a jeśli chcą go zab… - Wyluzuj - śmieje się Jake - przecież to tylko zabawa, zaufaj mi, okej? – pewnie musiał wyczuć moje obawy. Posyłam mu uśmiech i potakuję. - Teraz lepiej mi w tym pomóż. Nie mam o tym zielonego pojęcia – mówi wskazując na przestrzeń wokół nas. - Co? - rozglądam się dookoła, zauważając, że jesteśmy w dziale odzieżowym dla mężczyzn. – Um, okej. – Lustruję go wzrokiem. Ciągle ma na sobie spodnie od fraku oraz gładki, biały podkoszulek bez rękawów. Pod materiałem rysują się umięśniony tors i muskularne plecy. - A co jest nie tak z tym, co masz na sobie? – pytam, unosząc brwi i drocząc się z nim. - Ha, ha, ha bardzo śmieszne. – odpowiada płasko - byłoby w porządku, gdybym chciał wyglądać jak Eminem w 2001 roku - oboje się śmiejemy - Muszę kupić czarną koszulę pasującą do twojej sukienki i krawat w kolorze kwiatka, który masz na przedzie – mówi, przechadzając się pomiędzy wieszakami. Zerkam w dół na swój strój. Nawet nie pamiętam, w co byłam ubrana. Mój umysł jest ciągle trochę zamglony. Jake ściąga z wieszaka czarną, frakową koszulę, ubiera ją na siebie, wygładzając zagięcia, a następnie odrywa metkę i wkłada do kieszeni. Powoli zaczyna ją 13 Amerykańska sieć supermarketów..

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka zapinać. Odwracam wzrok, czując, że oglądanie go jak się ubiera jest zbyt intymne. Pomijając ten fakt, podejrzewam, że on może chcieć ukraść ten ciuszek, a ja nie chcę być jego wspólniczką czy coś. Kieruję się do działu z krawatami po dwa dolary i znajduje idealny, który pasuje do mojego kwiatka – małej dalii, znajdującej się tuż pod moimi piersiami. – Ten tutaj powinien się nadać. Powoli podchodzi do mnie leniwym krokiem z uśmiechem na twarzy. – Idealny. – Bierze go z moich rąk, marszcząc brwi. – Cholera, moja mama byłaby zawiedziona. – śmieje się. – Nie mam pojęcia, jak się go wiąże. - Mogę ci z tym pomóc. – biorę go z jego rąk i zabieram się za to w sposób, jaki pokazała mi mama. Powiedziała, że pewnego dnia jakiś mężczyzna doceni tę umiejętność. Kto by przypuszczał, że będzie miała rację. Zaczynam owijać krawat wokół kołnierzyka, kiedy nagle sobie uświadamiam jak blisko siebie stoimy. Serce wali mi mocno w piersi, a mój umysł się rozmywa. Czuję jego oddech na czubku głowy. Otacza mnie zapach jego wody kolońskiej, i chociaż nie jest to jakaś duża ilość, to i tak kręci mi się w głowie. Zamykam oczy, by uspokoić rozszalałe nerwy. Natomiast on intensywnie się we mnie wpatruje. Robię mały krok w tył, zanim otwieram oczy i zmuszam się do uśmiechu. – Teraz wyglądasz bardziej jak Eminem w 2005 roku – trącam go lekko w klatkę piersiową, a on się śmieje, gdy kierujemy się na przód sklepu. Wszyscy już na nas czekają. Cokolwiek kupili, jest w reklamówkach, więc nie mogę tego zobaczyć. Jake przechodzi przez jedyne otwarte przejście i gwałtownie się zatrzymuje naprzeciw kasjerki, powodując, że wpadam na niego i tracę równowagę. Odwraca się i szybko mnie łapie tuż ponad łokciami. Gdy już stoję, wyciąga dwie metki z kieszeni i podaje je kasjerce. Dziewczyna jest kilka lat od nas starsza, ale nie przeszkadza jej to w lustrowaniu go wzrokiem od dołu do góry i mruganiu do niego. - Yyyy, chciałem za to zapłacić – mówi Jake, poprawiając krawat i nie zwracając na nią uwagi. Dziewczyna nie odzywa się słowem, ciągle pożerając go wzrokiem. Jake wydaje się czuć nieswojo. Po zapłaceniu, podchodzimy do reszty i kierujemy się do limuzyny. - Koleś - mówi Logan - ta laska zdecydowanie miała ochotę cię przelecieć w składziku. - Nie każdy jest taką świnią jak ty, Logan – burczy Heidi, gdy sadowimy się w samochodzie. - Nie znoszę takich dziewczyn - potrząsa głową Jake - to znaczy, nie mówię, że my… - rzuca mi szybkie spojrzenie i odwraca się do Heidi. – Ale w razie gdyby Mikayla była moją dziewczyną i bylibyśmy na randce. To oczywiste, że jesteśmy tu w jakiś sposób razem, mam na myśli to, że zbliżyliśmy się do siebie. Już sam nie wiem. – wzrusza ramionami. – Po prostu to byłoby lekceważące zachowanie w stosunku do Mikayli, jeśli byłaby moją dziewczyną14 . Rumienię się i wbijam wzrok w podłogę. Czuję, że Heidi się we mnie wpatruje, ale nic nie mówi. - Ojej, Jakey jak zwykle dżentelmen. – grucha Cam. - Cokolwiek - burczy Dylan - chodźmy narozrabiać. *** 14 Ktoś tu się chyba zakochał, Jake  Chłopie, ale gadasz bez sensu xD

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Butelkę barwnika spożywczego, setek karteczek samoprzylepnych, płyt muzyki metalowej, torebkę cukru, pięciu worków na śmieci pełnych popcornu i jedną rolkę przezroczystej folii później, stoimy i podziwiamy nasze dzieło sztuki, pękając ze śmiechu. Dla zewnętrznego świata jesteśmy tylko grupą szalonych dzieciaków robiących psikusa jednemu z naszych przyjaciół. Nawet kierowcy limuzyny nie udaje się powstrzymać chichotu. - Ile wam wiszę ludzie? Mam na myśli pieniądze. To z pewnością nie była tania akcja i to przecież ja jestem przyczyną tego całego zamieszania, prawda? Logan spogląda w stronę Jake’a, a ten odchrząkuje – To nic takiego, Mikayla. Mamy przeznaczony specjalny fundusz na takie gówna, tylko, że tym razem naszą ofiarą nie jest ktoś, kogo znamy. Te dupki kochają takie rzeczy, więc się tym nie przejmuj. Zerkam w stronę Logana, ale on się tylko uśmiecha, potakując entuzjastycznie. Czuję usta Jake’a, zbliżające się do mojego ucha. – Wszystko w porządku, Mikayla? Kiwam głową, posyłając mu uśmiech. Następnie kieruję wzrok ku sąsiedniemu domowi. Ku sylwetce dziewczyny oświetlonej przez pojedyncze światło w oknie sypialni. Ku sypialni gdzie mój chłopak lub raczej były chłopak prawdopodobnie pieprzył się z moją byłą najlepszą przyjaciółką setki razy. Czuję wzbierające się łzy pod moimi powiekami i jestem pewna, że gdy zamknę oczy, one nadejdą. Jake podąża za moim spojrzeniem i dostrzega dziewczynę w oknie. Logan też musiał ją zauważyć, ponieważ nagle pyta. - Czy ona będzie jakimś problemem? Kręcę głową. – To Megan. - Kurwa. – mamrocze pod nosem Jake. Łzy przejmują nade mną kontrolę, a w następnej chwili czuję ramiona Jake’a wokół mnie. Ukrywam twarz na jego piersi, a on trzyma mnie w objęciach. - Yyy, ludzie - mówi Heidi. Nawet nie podnoszę głowy z jego klatki piersiowej. – Za dwadzieścia minut ogłaszają króla i królową balu.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 5 *Mikayla* Megan i ja nie byłyśmy typowymi najlepszymi przyjaciółkami, jakbyście sobie mogli wyobrażać. Diametralnie się różniłyśmy niemal we wszystkich sprawach. Ona była główną czirliderką o smukłym, gorącym ciele, długich, lśniących blond włosach i błyszczących, niebieskich oczach. Bawiła się chłopakami, a oni to akceptowali. Megan znała swoje atuty i wykorzystywała je na swoją korzyść. Ludzie zdawali się nie brać jej na poważnie, do perfekcji opanowała rolę ptasiego móżdżka, ale ja należałam do niewielu szczęśliwców, którzy mogli poznać jej drugą stronę. Poznałyśmy się w piątej klasie. Właśnie się przeprowadziła, bo jej mama dostała tutaj pracę. Pamiętam, że siedziałam przed nią w ławce, podczas gdy ona gawędziła ze wszystkimi naokoło. Wszystko, co słyszałam, to jej ciągłe gadanie o sobie. Dziewczyny to kochają. Byłam odwrócona przodem do klasy, próbując się skoncentrować na zadaniu, które mieliśmy zrobić, a ona chichotała i rozmawiała z każdym, kto jej słuchał o przyborach szkolnych, których zawsze miała podwójną ilość. Nazywała je awaryjnymi rzeczami: awaryjna linijka, awaryjna gumka do mazania, awaryjna strugaczka itd. Do tamtego momentu straciłam wątek i odwróciłam się do niej, posyłając spojrzenie pełne nienawiści. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się tym odsłaniającym zęby uśmiechem. Sapnęłam i z powrotem usiadłam przodem do klasy, przeszukując piórnik w poszukiwaniu linijki, by zaznaczyć marginesy na następnej kartce. Zorientowałam się, że musiałam ją zostawić w książce, gdy czytałam w czasie lunchu. Podniosłam rękę - Pani Spencer? – nauczycielka spojrzała na mnie znad oprawek swoich okularów. – Yyy, ja… Nie mam linijki… Czy mogę yy… Mogłabym pójść do szafki i ją przynieść? – Zanim mogła odpowiedzieć, poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Odwróciłam się, by zobaczyć linijkę cale od mojej twarzy. Popatrzyłam na Megan pytającym wzrokiem, ale ona tylko się uśmiechnęła – W sytuacjach awaryjnych. – wzruszyła ramionami. Od tej pory stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami. *** Tego lata przed pierwszym rokiem w liceum, spędzałyśmy czas jedząc lody na patyku na dachu jej domu. Pracowałyśmy nad naszymi opaleniznami, co zdecydowanie należy do rzeczy, które robią licealistki. - Myślisz, że ludzie będą się z nas śmiali, bo nie mamy chłopaków? - pyta Megan, ni stąd ni zowąd. Nawet nie myślałam jeszcze o chłopakach w ten sposób. Późno zaczęłam dojrzewać. Po prostu wzruszyłam ramionami. - Zamierzam mieć chłopaka w przeciągu miesiąca – powiedziała bardziej do siebie niż do mnie. Następnie skinęła głową na znak aprobaty. - Okej Meg, tylko mnie w to nie wciągaj. Jest mi dobrze, tak jak jest – odpowiedziałam, zwężając oczy. Parsknęła. – Jakbym w ogóle to rozważała. Myślisz, że cię nie znam? – droczyła się, przyciskając rękę do serca. - Po prostu nie chcę mieć stałego chłopaka w liceum. To nie w moim stylu. I nie chcę mieć do czynienia z tymi wszystkimi pytaniami, gdy szkoła się skończy: ‘Gdzie zamierzasz iść na studia?’ ‘Może powinniśmy iść razem?’ ‘Czyje marzenia są ważniejsze?’ bla bla bla.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Patrzyła na mnie przez chwilę, po czym uniosła rękę, wstała i zaczęła paradować po dachu z rozmarzeniem w oczach – Cóż Panno Zbyt Dojrzała… Chcę się zakochać… WIELE RAZY… Chcę łamać serca...WIELE RAZY… Chcę mieć dużo niezręcznych pierwszych randek i pierwszych pocałunków przy frontowych drzwiach przed domem. Chcę się uganiać za chłopakami i być zdobywana. Chcę trzymać za rękę jakiegoś boskiego chłopaka, idąc korytarzem i sprawiać, że inne dziewczyny będą zazdrosne, bo ten chłopak nie może oderwać ode mnie wzroku. Chcę szaleć, bawić się. Chcę uprawiać seks. O Boże, …tak… dużo seksu. Gapiłam się na nią zszokowana z otwartą buzią, podczas gdy ona tylko na mnie spojrzała i wybuchnęła śmiechem. To był taki rodzaj śmiechu, który doprowadzał mnie do łez, za każdym razem, gdy go słyszałam. Siedziałyśmy na dachu chichotając. Wydawałoby się, że minęły godziny, ale w rzeczywistości to było tylko kilka minut. Nasz śmiech się nasilił, gdy usłyszałyśmy dźwięk klaksonu. Odwróciłyśmy głowy w kierunku jego źródła i doprowadziło nas to do sąsiedniego domu i ciężarówki do przeprowadzek cofającej na podjazd - O Boże, - powiedziała Megan wzdychając. – ten dom w końcu został sprzedany. Mam nadzieję, że to nie będą jacyś beznadziejni ludzie, zbierający jakieś przypadkowe gówna do kolekcji, którzy musieliby wzywać straż pożarną, żeby posprzątała ich dom, a w rezultacie znaleźliby… - patrzy w niebo zamyślona - kobietę ważącą pięć miliardów funtów15 , która utknęła pod stertą pustych, skonfiskowanych pojemników po puddingu czekoladowym, a potem musiałby przyjechać dźwig, żeby ją wyciągnąć z domu tak jak było w Gilbercie Grape.16 Następnie wzięliby ją do szpitala, żeby odessać jej tłuszcz, a po trzech latach z tego domu wyłoniłby się jakiś przypadkowy dzieciak i zapukał do naszych drzwi z pytaniem? ‘Widziałyście moją piłkę do baseballa?’ 17 Gorzej by być nie mogło! Patrzę na nią i wybucham niekontrolowanym śmiechem, od którego kłuje mnie w boku. Śmieje się tak głośno, że kolorowe smarki z mojego loda ściekają mi z nosa. Gorące, prawda? Megan dołącza do mnie, a potem mówi. – Jasna cholera, Mick…, co to do cholery jest? Przestaję się śmiać natychmiast i podążam za jej wzrokiem, a potem go widzę i myślę: ‘Co do cholery?’ To chłopak. Najlepszy, jakiego w życiu widziałam. Mógł być w naszym wieku, ale wydaje się być większy. Coś w stylu ‘Ćwiczę, dźwigając ciężkie gówna, naprawdę ciężkie’, a nie: ‘Ćwiczę, jestem zapalonym sportowcem.’ Chłopak z farmy? Nie mam pojęcia. Nigdy o tym nie myślałam. - Chodźmy się przywitać. – oświadcza Megan, wchodząc przez okno do swojego pokoju. Stoję w miejscu, nie mogąc zrobić kroku i gapiąc się na niego, podczas gdy on pokonuje drogę do domu skanując okolicę, tak jakby nigdy nie widział domu. Może nie widział. Ma ciemne blond włosy ukryte pod bejsbolówką, a ubrany jest w ciemne dżinsy i zwyczajną szarą koszulkę. Zastanawiam się, w jakim kolorze są jego oczy, kiedy nagle unosi wzrok i spogląda w górę, przyłapując mnie na gapieniu się na niego. Zabijcie mnie. Zabijcie. Mnie. Teraz. 15 funt=454 g 16 Bohater filmu: ‘Co gryzie Gilberta Grape’a’ – koleś zajmuje się swoją otyłą matką, chorym umysłowo bratem i dwoma siostrami 17 WTF?! Co ona ogląda? O.O

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Czuję rumieniec skradający się na moją twarz i jestem pewna, że on też to widzi. Leniwy uśmiech pojawia się w kąciku jego ust. Podnosi rękę, machając w moim kierunku. Zmuszam się do uśmiechu, co bardziej wygląda jakbym miała zaparcia. Właśnie wyciągam dłoń, by mu odmachać… - Mikayla!... No chodź! – krzyczy Megan, głosem przypominającym strzygę. Szybko wstaję i rzucam się do okna, potykając się na rynnie i upadam na tyłek. – Co jest z tobą nie tak? – Megan patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby urosła mi druga głowa. - Duży chłopak z farmy. – CO? – Proszę, Zabijcie. Mnie. Teraz. Do czasu aż uspokoiłam swoje gwałtowne bicie serca i przekonałam Megan, że nie jestem kompletnie szalona, idę potykając się po podjeździe w kierunku domu sąsiadów. Zostałyśmy powitane przez kobietę przed czterdziestką, ubraną w spodnie dresowe i rozpakowującą kartony z czerwono-wiśniowej ciężarówki. Gdy nas widzi, uśmiecha się, jednocześnie ocierając pot z czoła– Wy dziewczynki pewnie jesteście naszymi sąsiadkami? – pyta? - Tak, ja jestem Megan, – sięga, by uścisnąć jej dłoń, – a to moja najlepsza przyjaciółka, Mikayla - szturcha mnie łokciem. - Dzień dobry, mam na imię, yyy… Mikayla – mówię, witając się z nią. Spuszczam wzrok, bo nie chce za bardzo przyglądać się twarzy kobiety, która prawdopodobnie jest matką chłopaka, którego właśnie pożerałam wzrokiem. - Dziewczynki, jesteście ładne jak z obrazka. – mówi przeciągając samogłoski teksańskim akcentem. – Mam na imię Sam. – odwraca się w kierunku domu. – Henry! Chłopcy! Nie odrywam wzroku od betonu na podjeździe, gdy słyszę otwierające się i zamykające się parokrotnie frontowe drzwi. - Tak, mamo? – pyta męski głos? Unoszę głowę i wtedy go widzę, tak, naprawdę go widzę. Brązowe oczy w kolorze syropu. Rozpoznaje mnie i staje naprzeciwko z uśmiechem na ustach. - Kochanie, to jest Megan, nasza sąsiadka. – ściąga czapkę i ściska jej dłoń, nie zdejmując oczu ze mnie. – A to jest jej najlepsza przyjaciółka, Mikayla. – Wymieniamy uściski i przysięgam, że przelatują między nami iskry, a moja ręka mrowi od tego doznania. Zastygam w bezruchu, nigdy czegoś takiego nie czułam. - Dziewczynki, to mój syn James. Gdzieś tutaj jeszcze jest ten młodszy. Jestem pewna, że go poznacie. - Miło was poznać. – James w końcu puszcza moją dłoń, a ja wewnętrznie płaczę. Megan patrzy na mnie jakby z tej drugiej głowy wyrastała mi trzecia. Na szczęście ratuje sytuację, rozmawiając z Jamesem. Nadal próbuję otrząsnąć się z szoku, który właśnie pobudził moje ciało do życia. Rozmawiają o szkole, sporcie, powodach, dla których się tutaj przeprowadzili, miejscach do odwiedzenia w okolicy i na wszystkie inne błahe tematy. W ten sposób dowiaduje się, że James jest nowym uczniem i będzie chodził do naszej szkoły. Świetnie. Będę milcząca przez następne cztery lata Słyszę swoje imię, ale nie wiem, jakie było pytanie. Megan szturcha mnie łokciem, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami i wskazując głową w kierunku Jamesa. Powoli przenoszę na niego wzrok. – Co? – Jestem tak cholernie wygadana, że nie mogę sobie nawet porazić z moją gadatliwością.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka James odchrząkuje. – Miło było cię poznać, Mikayla, ale niestety muszę wracać do rozpakowywania reszty rzeczy. Mam nadzieję, że zobaczymy się w szkole lub gdzieś. – Zabrzmiało to bardziej jak pytanie, a nie stwierdzenie. Zanim mogę odpowiedzieć, jakiś dzieciak w wieku około ośmiu lat, pędzi ku nam. Biegnie prosto do Meg i mnie tak szybko, iż obawiam się, że nie wyhamuje przed nami. Wyciągamy ręce, żeby go powstrzymać przed wpadnięciem na nas, ale w ostatniej chwili się zatrzymuje, dzięki pracy swoich nóg. Wpatruje się w nas przez kilka sekund, które wydają się być minutami, nic nie mówiąc. Następnie posyła nam uśmiech. – Hej, nie widziałyście mojej piłki do baseballa? Nie możemy się powstrzymać. Wybuchamy śmiechem. Dwa tygodnie później, ja i James zaczynamy się umawiać. *** - Wszystko w porządku, Mikayla? – pyta Heidi z drugiej strony limuzyny. Musiałam gdzieś odpłynąć myślami. - Tak… - sapię – Po prostu… Nie mogę uwierzyć, że nie przewidziałam tego… - mówię, zbierając niewidzialny kłaczek z mojej sukienki. - Nikt nie podejrzewa ludzi, których kocha o bycie dupkami. – Heidi patrzy na mnie współczującym wzrokiem. - Albo bycie sukami. – dodaje Lucy.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Rozdział 6 *Jake* Docieramy na bal parę sekund przed ogłoszeniem wyników. W następnej chwili Heidi zmienia się z dziewczyny, którą jest na co dzień, w taką, której wszyscy się po niej spodziewają. Dumnie kroczy na scenę, uśmiechając się i wygłaszając krótką mowę. Królem balu został Doug, szkolny rozgrywający. To było oczywiste. Pozują do zdjęć, ale jest to cholernie niezręczne, ponieważ Doug ma świadomość, że Dylan go nieustannie obserwuje, a z nim się nie zadziera. I nie ma to znaczenia, że w pojedynku sportowym, świetnie by ze sobą pasowali. Jest tylko jedna rzecz, którą Dylan kocha bardziej niż koszykówkę i jest nią z pewnością jego dziewczyna. A uwierzcie mi, istnieje ogromna różnica pomiędzy tym sportem, a Heidi. Dostałby niezły opierdol, jeśli nie traktowałby jej poważnie. Nie jest typem faceta, który daje dziewczynie serduszka i kwiatki, ale powierza jej całe serce i duszę, i niech mnie szlag, jeśli każda z nich wolałaby bardziej kwiaty od tego. *** Nasz wzrok skierowany jest ku scenie, kiedy naglę widzę Casey, zmierzającą w moją stronę. Zaczynam panikować i przybliżam się do Mikayli. Wiem, że to idiotyczne zachowanie z mojej strony, ale nie pomyślałem o tym, dopóki tego nie zrobiłem. Mikayla unosi na mnie wzrok, marszcząc brwi i domyślam się, że zauważa moją panikę, bo następnej chwili jej oczy podążają za moim spojrzeniem i wtedy rozumie, co się dzieje. Oplata swoimi małymi dłońmi moją talię i przyciska się do mego boku, a jej głowa spoczywa w zgięciu mojego ramienia, gdy owijam ramię wokół jej barków. - Cześć, Jake - grucha Casey będąc cale od nas - Kim jest twoja mała przyjaciółeczka? Nie widziałam jej nigdy z tobą. Wzdrygam się, słysząc jej słowa, natomiast Mikayla spina się na chwilę, ale w następną dochodzi do siebie. - Casey, to jest Mikayla. – Mikayla się śmieje. – Kochanie, nie musisz być taki oficjalny. – wyciąga dłoń, by się przywitać. – Chodzisz tu do szkoły, Lacey? - Mam na imię Casey. - Oh. – potakuje Mikayla, posyłając jej uśmiech. Następnie spogląda na mnie tymi swoimi brązowymi oczami Bambie. Przebiega dłońmi w górę i w dół po mojej klatce piersiowej. – Jestem spragniona, kochanie. Chodźmy się czegoś napić, a potem jedźmy do hotelu. – mówi wystarczająco głośno, żeby Casey ją usłyszała. Staje na palcach i szepta mi do ucha. – Nie mam na sobie bielizny. – Nie wiem, czy Casey to słyszy, ale zdecydowanie widzi moje rozszerzające się ze zdziwienia oczy. To, czego nie może dostrzec, to mój drgający na samą myśl o tym, kutas. Cholera, co ze mnie za facet. Spoglądam w dół, ale ona tylko posyła mi złośliwy uśmieszek. - Cóż, a więc udanego wieczoru. – wtrąca Casey i już jej nie ma. W tej chwili Heidi schodzi ze sceny. – Czy to właśnie była Casey? Czego chciała tym razem? - pyta, obserwując jak tamta druga wchodzi na parkiet. Heidi odwraca się i wskazuje palcem na nas. – Co do cholery się tutaj dzieje?

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Nagle sobie uświadamiamy, że dalej stoimy zamknięci w swoich ramionach i natychmiast się z nich uwalniamy. Robię to z wahaniem i nie mogę przestać się gapić na tył jej sukienki Mikayli, a dokładnie na jej tyłek, by zobaczyć czy faktycznie nie ma na sobie bielizny. Jestem takim dupkiem. - Chodźmy stąd, nudzi mi się – mówi Cam, podczas gdy Logan podchodzi do naszej grupki z rozczochranymi włosami i marynarką w ręce. - Jestem gotowy do wyjścia. – mówi, a my wszyscy gapimy się na niego. – Co? Właśnie sprawiłem, że jakaś kujonka z zespołu nigdy nie zapomni tej nocy. *** Jesteśmy z powrotem w limuzynie i jedziemy przez jakiś las. Myślę, że Mikayla się trochę martwi, bo jej oczy cały czas wędrują od okna do jej komórki. Szturcham ją łokciem, - Nie bój się, mówiłem ci, że nie jestem psycholem i nie zamierzam cię zabić. Możemy ich tylko podrzucić i możesz wrócić do domu, jeśli chcesz. - Jest w porządku. – uśmiecha się. – Wolę być tutaj, niż gdziekolwiek indziej. *** *Mikayla* Limuzyna zatrzymuję się na jakiejś polanie pośrodku niczego i wychodzimy na zewnątrz. Widzę starego pikapa, który pewnie już jest niesprawny i ognisko. Logan wraz z Dylanem zaczynają je rozpalać, a Cam i Jake wskakują na pakę, by ściągnąć z niej parę krzeseł i lodówkę turystyczną pełną piwa. Cam i Lucy siadają na pace, a reszta ma do dyspozycji trzy krzesła. Dylan z Heidi na kolanach zajmują jedno, a Logan bierze następne. Jake natomiast trzyma swoje w ręce. – Usiądź Mikayla, ja postoję. - Przepraszamy, - Heidi podnosi piwo - ale nie spodziewaliśmy się dodatkowej osoby, nie żebyś nie była miłą niespodzianką tak w ogóle. Odwracam się do Jake’a. – Nie ma sprawy. Postoję. To twoje krzesło, twoje ognisko, twoje… - Mam dla ciebie przygotowane miejsce, kochanie. – mówi Logan, wskazując swoje kolana. Marszczę nos na jego słowa, a Heidi to zauważa i się śmieje. Logan jest przystojny, nie zrozumcie mnie źle. Gdybym była inną dziewczyną, pewnie bym omdlewała na jego widok. Ale fakt, że wylał na mnie piwo i prawdopodobnie pieprzył się z jakąś niewinną dziewczyną na swoim balu, a potem ją tam zostawił, sprawia, że jego boski wygląd nie jest tego warty. Zanim mogę się zorientować, czyjaś ręka owija się wokół mojej talii i ląduje na kolanach Jake’a z nogami po jednej stronie, siedząc bokiem do niego. – Myślę, że raczej nie skorzysta. – mówi tym swoim akcentem, co bardziej przypomina coś w stylu. - Ruczczej nie. Przyznaję się sama przed sobą, że akcent mnie podnieca. James przeciągał samogłoski swoim teksańskim akcentem, co było bardzo seksowne, niezbyt sprośne, ale idealne. Kochałam sposób, w jaki ściągał czapkę z głowy i mówił: ‘tak, proszę pani’, gdy poprosiłam go o coś do zrobienia. Wiedział jak to na mnie działało, więc robił to tak często jak to było tylko możliwe. Pieprzony James, tak bardzo go kochałam.

Jay McLean – „More than This” Tłumaczenie nieoficjalne: LightInTheDarkness & annja_1908 Korekta: NaziPatka Zanim mogę jakoś zareagować, dwie dłonie ścierają łzy z mojej twarzy, o których nawet nie miałam pojęcia, że spadają. Jake umieszcza opuszki palców na moich policzkach i spogląda mi głęboko w oczy. Musiał dostrzec w nich tyle bólu, smutku, złości i żalu, natomiast wszystko, co mogę zobaczyć w jego oczach to pocieszenie i zrozumienie. Kiwa głową i przybliża moją głowę do swoich ust, by umieścić jeden słodki pocałunek na mojej skroni. Wszystko, co czuję w tym momencie to wirowanie świata wokół mnie. Naokoło toczą się rozmowy, ale ja totalnie odleciałam. - Nie mogę się doczekać, by zaliczyć te wszystkie bary w okolicy UNC18 - mówi jeden z chłopaków, ale nawet nie wiem, który. - Co? – podnoszę wzrok? – Kto idzie na UNC? Cam się śmieje. – My wszyscy. A co? Ty też tam idziesz? Cam mierzy wzrokiem Jake’a przez chwilę, następnie patrzy na mnie. – Tak, twój chłopak Jakey ma tam zapewnione całkowite stypendium sportowe. – uśmiecha się ojcowskim spojrzeniem, pełnym dumy. – Z pewnością będzie tam początkującym miotaczem, jako nowy student. Odwracam głowę do Jake’a , kiwającego nieśmiało głową. – Nie pierdol. - Pierdolę. – odpowiada z kamienna twarzą. - A co z resztą – rzucam spojrzenie Hedi, bo myślę, że pewnie będziemy studiować ten sam kierunek. - Częściowe stypendium na kierunku twórcze pisanie lub dziennikarstwo, jeszcze się nie zdecydowałam. – wzrusza ramionami. - Bez jaj! – mówię głosem pełnym niedowierzania. – Ja tak samo. Częściowe stypendium i tak dalej. - Nie pierdol. – mówi. - Pierdolę. – odpowiadam. - Jake i ja jesteśmy jedynymi szczęśliwcami mającymi stypendium. – oświadcza. – Cam wraz z Dylanem będą dzielić akademik, a Heidi i Logan spełniać się w bractwach. – śmieje się wraz z resztą. Rzuca okiem w stronę Jake’a i czuje jak przesuwa się pode mną. - A co z tobą? – pytam go. Wzrusza ramionami. – Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. *** Reszta nocy przebiega na piciu piwa i gównianych rozmowach. Jestem już trochę wstawiona, no może więcej niż troszkę, ale świetnie się bawię. Ból w mojej piersi stał się odrobinę mniejszy. Lucy zaczyna grzebać w swoim plecaku w poszukiwaniu e-czytnika. - Poważnie, Luce? – pyta Hedi. - Pozwól jej czytać. – odpowiada Cam z ironicznym uśmieszkiem. Jego oczy są niewyraźne, zdecydowanie jest pijany. - Zamknij się… - mamrocze Lucy pod nosem. - Co?... O co chodzi? – Logan podnosi wzrok znad telefonu. Cam zaczyna się śmiać. – Uwielbiam, kiedy czyta. – Odwraca się do niej, a jej twarz zaczyna się wykrzywiać i przyjmować lekkim odcień czerwieni. – Czyta te wszystkie świńskie książki, pełne sprośnego gówna, seksu i bdsm. 18 University of Northern Carolina ( Uniwersytet Północnej Karoliny)