Mysia972

  • Dokumenty261
  • Odsłony378 028
  • Obserwuję377
  • Rozmiar dokumentów482.6 MB
  • Ilość pobrań237 913

2 MINE - Aubrey Dark

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.6 MB
Rozszerzenie:pdf

2 MINE - Aubrey Dark.pdf

Mysia972 EBooki
Użytkownik Mysia972 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 236 stron)

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney Spis Treści     Rozdział 1                       3                                    Rozdział 14                           118             Rozdział 2                       9                                    Rozdział 15                           130      Rozdział 3                      15                                   Rozdział 16                           141      Rozdział 4                      23                                   Rozdział 17                           151       Rozdział 5                      28                                   Rozdział 18                           161      Rozdział 6                      34                                   Rozdział 19                           170          Rozdział 7                      44                                   Rozdział 20                           176             Rozdział 8                      58                                   Rozdział 21                           184                Rozdział 9                      67                                   Rozdział 22                           195      Rozdział 10                    73                                   Rozdział 23                            210        Rozdział 11                    83                                   Rozdział 24                            218                 Rozdział 12                    95                                   Rozdział 25                            225       Rozdział 13                   104                                 Epilog                                     235           

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney 1. Rien Mężczyzna na stole operacyjnym jęknął cicho i poruszył się, oczy wciąż miał zamknięte. Niebieska plastikowa czapeczka zakrywała włosy, a prześcieradło ciało. Jedynymi odkrytymi częściami, były twarz i klatka piersiowa, szelki utrzymywały go w miejscu. – Prawie się budzi – powiedział Gav. Stał po drugiej stronie stołu operacyjnego. – Mógłbyś podać strzykawkę? Gav pochylił się i dał mi igłę. Wkułem ją w żyłę mężczyzny na nadgarstku. Teraz, gdy był ładnie przywiązany do stołu z kneblem w ustach, można spokojnie odłączyć go od narkozy. Był wczesny ranek, a sala operacyjna była przyciemniona, tak mi się podobało. Lekki jazz płynął przez pokój z wierzy stereo. Muzyka nastrajająca na morderstwo. Gdy środek pobudzający rozszedł się po żyłach mężczyzny, otworzył oczy. Spojrzał na mnie, a następnie spróbował podnieść rękę. Oczywiście, nie mógł tego zrobić. – Jakiego rodzaju są te pasy? – zapytał Gav. – Standardowy nylon – powiedziałem. – Mam je z internetowej medycznej hurtowni. – Hmm. Nie ze skóry?

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Wiesz, że kiedyś jej używałem. Trudno zmyć z niej krew. –.Racja. Zapomniałem, że nadal ich tutaj trzymasz, gdy jeszcze są przytomni. Oczy mężczyzny przebiegły tam i z powrotem, między mną a Gavem, dociekliwy. Widziałem strach pojawiający się na jego twarzy. Wiedział, że to nie była normalna procedura operacyjna na chirurgii plastycznej. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale pchnąłem knebel nieco głębiej. –.Nie martw się – powiedziałem. – To tylko mój przyjaciel. Będzie tu podczas zabiegu. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Mężczyzna zmarszczył brwi i krzyknął coś przez knebel. –.Niestety, Bob. Nie słyszę cię. –.Jego imię to Bob? – zapytał Gav. –.Kogo to obchodzi? Będzie martwy za kilka minut. Bob wrzasnął zza tkaniny. Wróciłem do Gava. –.Rzemienie nylonowe. Mogę skontaktować cię z kimś, jeśli chcesz. Jeśli decydujesz się wrócić do biznesu. Gav westchnął i spojrzał na mężczyznę na stole. Bob bardzo starał się włączyć do rozmowy, ale z kneblem w ustach było to strasznie trudne. Gdybym miał zgadywać przez obserwację jego twarzy, powiedziałbym, że błagał. –.Będę o tym pamiętać – powiedział. – Ale tak naprawdę, rzucam to na dobre. –.Rzucasz to dla dziewczyny? Powiedz, że to nie tak, Gavriel. Dla dziewczyny? –.Nie znasz jej – powiedział z uśmiechem. Wyciągnął skalpel, największy, by wykonać wstępne cięcie. –.Chcesz czynić honory? – zapytałem.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney Gav popatrzył na Boba, który przez ten czas zdał sobie sprawę, że nie zostanie potraktowany tego rodzaju obsługą klienta, co zazwyczaj ludzie z jego statusem, gdy poddają się operacji plastycznej. Jego stłumione krzyki stały się jeszcze głośniejsze zza knebla. Podniosłem pilota stereo i podkręciłem głośność jazzu. Niski róg grał dysharmonijną melodię pod stałym rytmem bębnów. –.Prawdopodobnie nie powinienem – powiedział Gav. Oblizał dolną wargę i wiedziałem, że chce. –.Daj spokój. Tylko małe nacięcie. Nie możesz raptownie tego odstawić. –.Rien... –.To nie tak, że masz go zabić. Tylko nacięcie. –.Ok. Nie mów Kat. –.Co powiedzieć Kat? –.Dokładnie. Gav zakręcił skalpelem w ręku, a następnie przyłożył ostrze do skóry. Stłumione wrzaski Boba stały się piskliwym krzykiem, kiedy Gav prowadził skalpel po całej długości linii jego włosów. Krew spłynęła po obu stronach twarzy mężczyzny. Pchnąłem knebel głębiej w usta, a on zakrztusił się krzykiem. –.Boże, to jest dobre – powiedział Gav. Krople potu lśniły na jego górnej wardze. Spojrzał na skalpel, który ociekał krwią i podał mi go. Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. –.Nie przestawaj. Potrzebujemy nacięcia na klatce piersiowej. –.Nie mogę tego zrobić – chciał, mogę powiedzieć. Och, chciał. –.Mam kolejną parę jutro po południu – powiedziałem, wymachując skalpelem. – Proszę. –.Jesteś pewny?

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Oczywiście. –.Co to? –.To? – zapytałem, trzymając piłę. – Los Angeles Police – kryminalistyczna piła do kości. Jake zdobył ją dla mnie. –.Nadal jest w grze? –.Wszyscy nadal są w grze, Gav. Wszyscy oprócz ciebie. –.Tak, tak, wiem. Zamknij się. Gav przeniósł się do nagiej piersi mężczyzny, ignorując jego krzyki. Gdy wbił się w skórę, użyłem kleszczy do wyciągnięcia tkanki i retraktora, by utrzymać nacięcie otwarte. Serce mężczyzny biło szybko. Prawie w rytmie gry perkusji w piosence. Może jeszcze kilka cięć, aby się tam dostać. Czekałem, aż Gav roztoczy swoją magię, wycinając ścięgna i tłuszcz. Był delikatnym chirurgiem. Prawie tak dobrym jak ja. Szkoda, że porzucił pracę. Chociaż do pewnego stopnia to rozumiem. Po tylu ofiarach czasem potrzebujesz przerwy, by rozbudzić pasję do pracy, że tak powiem. Wątpiłem, czy całkowicie przejdzie na emeryturę. Był zbyt dobrym mordercą, by to rzucić. –.Proszę, weź to – powiedział Gav, odkładając skalpel na prześcieradło z tworzywa sztucznego. – Nie mogę tego skończyć. –.Och, naprawdę? –.Naprawdę – westchnął. –.Ta dziewczyna poważnie wbiła w ciebie swoje szpony – powiedziałem, podnosząc skalpel i wykręcając nim między palcami. – Sprawiła, że to odstawiasz. –.Ona jest aniołem – powiedział Gav. Szczerość rozkwitła na jego twarzy. Był takim niewinnym seryjnym mordercą. Mogłem czytać z jego twarzy, jak z podręcznika medycznego.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Anioł? Naprawdę? –.Kocham ją. Ufam jej. Zaśmiałem się. –.Nikomu nie można ufać. Nawet kobiecie. Zwłaszcza kobiecie. –.Uratowała mi życie. –.Tak? Więc mam ją winić za utrzymanie naszej przyjaźni – uśmiechnąłem się. – Kiedy ją poznam? Gav spojrzał na mnie niepewnie. –.Nie szukaj jej – powiedział. –.Co, flirtować czy zabić? –.Żadne. –.Daj spokój! –.Rien... –.Nie będę! Nie zrobię tego. Wiesz, że chcę tylko, żebyś był szczęśliwy. –.Mmhmm. –.A czasami wycięcie serca mężczyzny jest tym, co sprawia, że jesteś szczęśliwy. Co w tym złego? Pisk doszedł zza knebla. –.O tym starałem się zdecydować. Tak czy inaczej, muszę dalej robić... to, co robię – powiedział Gav. –.Mówię, rób cokolwiek sprawia, że jesteś szczęśliwy. Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu, wiesz? Ale jeśli kiedykolwiek

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney będziesz potrzebował odpocząć od bycia dobrym chłopcem, serdecznie zapraszam, odwiedź mnie tutaj. –.Dzięki, Rien. To bardzo miło z twojej strony. Uśmiechnąłem się. –.Za każdym razem.  

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney 2. Sara Boże, nie chcę mi się dzisiaj pracować. Bar, w którym pracowałam, by związać koniec z końcem kurewsko upadał, znajdował się na rogu La Brea i Sunset. Kiedyś było to miejsce, w którym debiutujący aktorzy spędzali czas. Ściany pokryte były drewnianymi odbitkami autografów gwiazd filmowych i muzyków rockowych. Obecnie jednak, nie było tu żadnych wzrastających aktorów tylko ludzie, którzy udawali, że nimi byli, podczas gdy wykonywali gównianą robotę na boku. To było najtańsze miejsce, gdzie można zdobyć zdjęcia w West Hollywood i przychodzili tu tylko najbiedniejsi. Nienawidziłam konieczności wysłuchiwania ich pijackich bzdur o tym, jaki ich następny koncert będzie wielki. Nienawidziłam udawać, że mi zależy, mimo, że to moja jedyna praca aktorska od jakiegoś czasu. Przede wszystkim jednak, nienawidziłam sprzątać wymiocin z podłogi w łazience po wszystkich fałszywych Ernestach Hemingwayꞌach, wyrzucających z siebie Whisky Sour. – Hej, Mark – powiedziałam, kierując się na tył baru. Rozejrzałam się po podłodze. Było pół tuzina ludzi popijając drinki przy barze, a tylko dwa stoliki były zajęte. – Sara, dlaczego tu jesteś? Nie dostałaś wiadomości od Marcy? – Co? Jaka wiadomość? – wyciągnęłam telefonu z kieszeni. – Nie mam żadnej wiadomości.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Marcy, kurwa, miałaś wysłać wiadomość do Sary! – krzyknął Mark do kuchni na żonę. –.Jestem zajęta przygotowaniami! – odkrzyknęła Marcy. –.Przygotowaniami, czego? Mamy dwa zapełnione stoliki. –.Pieprz się, Mark! – wrzasnęła Marcy. – Co ty na to, żebyś ty wykonywał swoją kurewską robotę i pozwolił mi robić moją? –.Cokolwiek – powiedziałam, nie chcąc doprowadzić do kolejnej niekończącej się dyskusji. – Jaka była ta wiadomość? –.Nie potrzebujemy cię dziś w nocy – powiedział Mark. –.Co? – moje serce zamarło. Czyżby Bóg wysłuchał moich opowieści o tym, że nie chcę tu pracować? Nie chciałam tego. Przysięgam, Boże, nie to miałam na myśli. Liczyłam na ostatnie nic niewarte pięćdziesiąt dolców napiwku, aby opłacić czynsz pod koniec tygodnia. Mark trzasnął ścierką na klientów. –.Nie ma wystarczających dochodów, aby się to opłacało. Rozumiesz. –.Kto będzie otwierał bar? – zapytałam, wymachując ręką w powietrzu. Nie byłam całkowicie martwa, ale blisko. –.Ja – powiedział Mark. – Poprowadzę bar. –.Pilnujesz drzwi – powiedziałam. –.I co? –.Potrzebujesz kogoś za barem. Jak inaczej będziesz mógł być przy drzwiach? –.Nikt nie przechodzi przez drzwi i to jest, kurwa, problem – powiedział Mark. – W każdym razie, przychodzą tu tylko nieletni Meksykaninie, mogę ich stąd szybko wyrzucić.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Jezu, Mark – nie wiedziałam, czy być bardziej zdenerwowaną tym, że odbiera mi pracę, czy tym, że nie zadaje sobie trudu, by ukryć swój rasizm. –.Tu jest twój plan na przyszły tydzień – powiedział, przepychając kartkę po całym blacie. Przeleciałam przez stronę. –.Nic do piątku? – panika wybuchła wewnątrz mnie. Och, mój Boże. Masz takie poczucie humoru. Naprawdę nie wiedziałam jak będzie z czynszem, jeśli nie mogłam pracować przez cały tydzień. – Żartujesz sobie ze mnie do cholery? –.Mamy tu tłumy tylko w weekendy. –.Nawet nie niedziela? Co z wieczorem dla pań w czwartki? – powiedziałam, szybko wyszukując sposobu, aby to naprawić. – To zwykle sprowadza tłumy. –.Zwykle tracimy na tym pieniądze – powiedział Mark. – Nikt nie przychodzi na następne wieczory. Nie możemy sobie pozwolić, by utworzyć ich więcej. –.Kurwa – powiedziałam. – Kurwa. –.Wiem – powiedział Mark ze współczuciem. Spojrzał na drzwi do kuchni umieszczone za barem. Wyciągnął na wpół pusty kufel Jacka Danielsa. –.Trzymaj – powiedział, podając mi butelkę. – Do zobaczenia w piątek. –.Co, nie możesz dać mi pracy, ale możesz upić? –.Hej, jeśli nie chcesz... –.Wezmę to – powiedziałam, chwytając butelkę z lady. – Będę musiała znaleźć inną pracę na dni powszednie, jak sądzę. –.Dam ci dobre referencje, jeśli są potrzebne – powiedział Mark. – Byłaś dobrym pracownikiem. Wszyscy ci cholerni nielegalni imigranci zabierają nasze miejsca pracy. –.Jasne, cokolwiek – powiedziałam, przewracając oczami, kiedy się odwrócił. – Do zobaczenia w piątek.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney Szłam ulicą w oszołomieniu. Nie miałam pojęcia, co mogłabym zrobić, aby wyżebrać pieniądze na wynajem. Odsetki za spóźniony czynsz to pieprzone sto dolarów i naprawdę nie mogłam sobie pozwolić na dodatkową opłatę już gównianie wysokiego wynajmu. –.Cóż, pieprzyć wszystko – powiedziałam, odkręcając butelkę Jacka. Jeśli nie mam już pracy, przynajmniej mogę się upić. Czasem zazdrościłam wszystkich wariatom Los Angeles z ulicy. Mogli robić, co chcieli, nie udając kogoś, kim nie byli. Pociągnęłam kolejny łyk Jacka i patrzyłam, jak mężczyzna ubrany w rajstopy i skrzydła wróżki przechodzi obok, śpiewając do siebie. Kiedyś byłam na ulicy. To nie było zabawne, ale przynajmniej nie było fałszywe. Handlowałam jakiś czas temu. Przez krótką chwilę myślałam, by zadzwonić do mamy i poprosić o trochę dodatkowej gotówki, którą wysłałam jej w tym miesiącu. Ale nie. Nie mogłam prosić o jej zwrot. Ostatnio słyszałam, że ledwo utrzymuje się na powierzchni z próbą wysłania mojej siostry do collegeꞌu. Moja siostrzyczka uzyskuje stopień. To było dobre. Może ktoś w mojej głupiej rodzinie mógłby dać coś z siebie. To na pewno nie byłam ja – niespełniona aktorka, kiepska barmanka. Moja mama zawsze mówiła, jak jest ze mnie dumna. Żałowałam, że nie mogę zrobić czegoś, z czego naprawdę byłaby zadowolona. Ale bar był nisko umiejscowiony na tej liście. Mój telefon zadzwonił. To Blaise. Cholera. Skrzywiłam się, przystawiając telefon do ucha. –.Hej kochanie, co robisz dziś wieczorem? –.Dziś? –.Tak. Mam rezerwacje u Bertesciꞌs. Świetne miejsca, mój tata zna właściciela. Co powiesz? Siódma?

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney Obiecałam sobie, że nie wyjdę z nim na kolejną randkę. Był klasy D, dupek z Hollywood w najlepszym wydaniu. Tak pewny siebie, że ego wyciekało mu z uszu. Ale hej, to był obiad, a ja potrzebowałam pieniędzy na czynsz. Przywołałam duchy Stanisławskiego1 i Meisnera.2 Będę potrzebowała całej swojej wewnętrznej siły, by nie uderzyć go w twarz nim przyjdą przekąski. –.Bardzo bym chciała! –.Świetnie – powiedział. – Załóż coś obcisłego. Nie tak, jak ten ostatni strój, w którym byłaś na naszej randce. To miejsce jest z klasą. Nie byłam pewna, czy obiad był tego wart. Zacisnęłam zęby i odezwałam się moim najjaśniejszym, najszczęśliwszym głosem. –.Pewnie, Blaise, nie mogę się doczekać!                                                              1  Konstantin Siergiejewicz Stanisławski – rosyjski reżyser teatralny, aktor, wykładowca, twórca reżyserii, opery i pierwszego systemu interpretacji, Ludowy Artysta ZSRR.   2  Aktor. 

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney Rien Spojrzałem w dół na pierś Boba. Jego serce pędziło; wyprzedziło już rytm piosenki. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się. –.Przykro mi, że nie możemy się lepiej poznać, Bob – powiedziałem. – Nawet nie odbyliśmy jeszcze stosownej rozmowy. Zwykle mam o wiele lepsze podejście do pacjenta, Bob. Ale wkrótce mam kolejnych klientów, więc naprawdę potrzebujemy to szybko zakończyć. Oczy mężczyzny rozszerzyły się, a krzyki przeszły w jeden piskliwy jęk. Jego ciało skręcało się pod nylonowymi taśmami, ale trzymały go mocno. Dobre rzemienie. Nie były nawet drogie. Spojrzałem na serce. Plątanina grubych żył i tętnic otaczająca bijący mięsień. –.Co powinienem wyciąć? – zapytałem Gava, mrugając. –.Zrób z tego przedstawienie – powiedział. – Nie widziałem krwi od jakiegoś czasu. –.Oczywiście – powiedziałem, pochylając się i znajdując główne naczynie tętnicze. Wsunąłem pod nie ostrze i szarpnąłem, powodując wytrysk gęstej krwi w powietrze nad stołem operacyjnym. Krzyki mężczyzny wyblakły, gdy jego krew wypłynęła na koniec utworu jazzowego, wypompowując z niego życie. – Prawie jak pierdolona fontanna Bellagio. –.Pięknie – powiedział Gav. Jego twarz zajaśniała przyjemnością. – Dzięki za pozwolenie mi być przy tym obecnym. –.Kiedykolwiek, mięczaku – powiedziałem. – Od czego są przyjaciele?

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney 3. Sara – Hollywood jest tak fałszywe, nie sądzisz? – Blaise pochylił się nad stołem i napełnił mój kieliszek drogim Pinot Noir, które kupił by mi zaimponować. Zaczęłam myśleć, że po prostu lubił czarować jako znawca win. – Mmm – mruknęłam na znak zgody. Nie mogłam szczerze odpowiedzieć Versaillesowi Merlot od Two-Buck Chuck.3 To wszystko smakowało dla mnie tak samo. Co było w porządku, bo nie mogłam sobie pozwolić na wypicie czegoś na własną rękę, Two-Buck Chuck ani niczego innego. Więc uśmiechnęłam się i kiwałam głową, pozwalając chłopakom zabierać się do fantazyjnych miejsc, jeśli chcieli. A Blaise chciał. Nie sądzę, by on kiedykolwiek jadł w miejscu, gdzie nie było parkingowego. – Wszystkie te fałszywe modelki i aktorki myślące, że są gorącym gównem, kroczące dumnie jak gorące gówno. Nie są takie, raczej nie – powiedział, wymachując butelką wina w powietrzu. – To dlatego cię lubię, Sara. Naprawdę? – Ponieważ nie jestem gorącym gównem?                                                              3 Marka wina.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney – Ponieważ nie udajesz gorącego gówna – powiedział. – Nie udajesz, że jesteś chudą, piękną, doskonałą istotą. –.To... bardzo niegrzeczne, Blaise. Obraźliwe, naprawdę – co było z facetami dzisiejszych czasów? Czuli, jakby musieli pociągnąć dziewczynę w dół tak, że ona rozpłynie się nad nimi. Nienawidziłam tego. –.Wiesz, co mam na myśli – powiedział. – Widziałem dziś dziewczynę na Santa Monica w obcisłej sukience: tlenione blond włosy, nogi jak wykałaczki, cycki na wierzchu, tutaj! – wyciągnął przed siebie ręce. – Komu myślała, że zaimponuje? –.Zrobiła na tobie wrażenie, czyż nie? –.Wiesz, o co mi chodzi. Mówię, że zbyt wielu fałszywych ludzi jest w tym mieście. –.Mmhmm. Ty też jesteś fałszywy? –.Ja? – spojrzał obrażony Blaise. – Mam nadzieję, że nie. Jak myślisz? Wzruszyłam ramionami. –.Nie sądzę, że znam cię na tyle dobrze, by to stwierdzić. –.Sara! Ranisz. –.Dlaczego? To dopiero nasza trzecia randka. –.Nie możesz dostrzec różnicy między mną a totalnym pozerem? Myślałem, że będziesz w stanie rozpoznać to natychmiast. Wiem, że potrafię określić ludzi w tym mieście od razu. Mój tata pracuje z tak wieloma naciągaczami. Wszyscy próbują wyłudzić coś od ciebie. Wszyscy totalni pozerzy. –.Nie wiem – powiedziałam, mieszając winem w kieliszku. Po straceniu jedynej regularnie płatnej pracy, zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam wrócić do LA. Każdy facet, jakiego tutaj spotkałam był jak Blaise. – Czy kiedykolwiek naprawdę kogoś poznałeś?

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Przemawia za ciebie początkująca aktorka? Czyż nie wszyscy nosimy maski? –.Cóż, tak, trochę – powiedziałam. – To znaczy, że nie? –.Serio? Zadajesz to pytanie na poważnie? –.Pewnie. Dlaczego nie? –.Dlaczego nie? – powtórzył Blaise. – Nie jestem fałszywy. Pomyślałam, że to głupie z jego strony, by zaprzeczać czemuś tak oczywistemu. Większość ludzi w Hollywood było pozerami. Do diabła, nie zrobiłam nic prawdziwego od lat. Żadnych prawdziwych związków. Żadnych prawdziwych przyjaźni. Nawet roślina doniczkowa na moim balkonie była sztuczna. Nie ukrywałam tego. Hollywood nie było prawdziwe. –.Nigdy nie udawałeś? – zapytałam. – Nawet przed kimś kogo lubisz? A gdy grasz zranionego? –.Nie! To znaczy tyle samo, co kłamstwo! –.A wtedy, gdy miałam mewie gówno we włosach na naszej drugiej randce i powiedziałeś, że ci to nie przeszkadza. A jednak po tym, jak to wytarłam przez cały czas wpatrywałeś się w to miejsce na mojej głowie i to oczywiste, że ci przeszkadzało... –.To co innego. Bycie miłym różni się od udawania. –.Nie, jeśli udaje się bycie miłym. –.Wiesz, co mam na myśli! – krzyknął ze złością. Okej, więc Blaise był idiotą. Przez pierwsze kilka randek myślałam, że może jego bezceremonialne obelgi i idiotyczne uwagi były efektem zdenerwowania. To była nasza... trzecia? randka i nie stał się lepszy. Szkoda. Facet był ładny. Arogancki i głupi, ale słodki. Jego telefon zadzwonił i wyciągnął rękę, by to sprawdzić.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Niestety, to z pracy – powiedział, stukając w telefon. Nie wiem, czy był to podstęp, by mi zaimponować, czy naprawdę był takim pracoholikiem i musiał sprawdzać każdy e-mail, jaki przyszedł na jego skrzynkę odbiorczą. Czym on się zajmował, w każdym razie? Jakiś rodzaj sprzedaży w jednej z największych wytwórni, pamiętałam jak przez mgłę. Jego ojciec dał mu pracę. I samochód, który był tego częścią. Większość osób w Hollywood sypiało z ludźmi, którzy pracowali w studiu. Wykorzystywali seks, żeby lepiej wyjść na przesłuchaniu, dostać lepszą rolę, lepszą pensję. Głównym problemem z puszczaniem się w Hollywood jest to, że ludzie myślą, iż robisz to z niewłaściwych powodów, nie tylko, wiesz, żeby się przespać. Ale lubiłam seks. Czasami rozmawiałam o mojej ostatniej randce z przyjaciółką, która słuchając, kiwała głową ze zrozumieniem. Wszyscy myśleli, że poszłam do łóżka z mężczyzną, by ruszyć do przodu. Prawdą było to, że nigdy nie uprawiałam seksu z kimś, z kim nie chciałam. I nie pozwolę sobie zrobić czegoś takiego, nigdy. Ale żaden z chłopaków, z którymi sypiałam nie zarobił na mnie wrażenia. Nie dlatego, że byli gwiazdami porno i robi szalone perwersyjne gówno. Jeśli już, faceci w Hollywood byli dla mnie zbyt waniliowi. Chciałam prawdziwego seksu, w którym szukasz wszystkich sposobów, aby obie strony czuły się dobrze. Chociaż, faceci w LA byli dziwni w temacie seksu. Chcieli pieprzyć się tylko w pozycjach, w których dobrze się prezentowali. Nie chcieli bałaganu. Potrzebowali, aby ich włosy pozostały stylowe i doskonałe. To było dla nich ważniejsze niż dobry seks. Na przykład Blaise. Mógłby być bogiem seksu. Dlatego właśnie pozwoliłam mu odebrać mnie z klubu, w każdym razie. Miał wygląd, sylwetkę i twarz nie tak przystojną jak gwiazda filmowa, ale lepszą niż większość. I bardzo duże dłonie. Miałam nadzieję, że to oznaczało to, co zwykle. Wyobrażałam sobie te wybrzuszone mięśnie, nagie i naoliwione, jego klatkę piersiową, szeroką i ciężką, wijącą się pośród jedwabnych prześcieradeł, kiedy

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney skręcamy się wokół siebie. Jego grube ręce chwytające moje nadgarstki i przyszpilające mnie, podczas gdy pieprzy mnie tak mocno, że tynk spada z sufitu. Trzy randki i nie wykonał żadnego ruchu, oprócz pocałowania mnie na dobranoc ostatnim razem. Starałam się o więcej. Pozwoliłam mojej ręce pogłaskać przód jego spodni z nadzieją, że znajdę tam grubą erekcję, czekającą na wybuch w bieliźnie. Ale nie. Nic. Nada. Jeden pocałunek i dobranoc. Takie zawiedzione nadzieje. Wiem, że nie byłam doskonała, patrząc na większość dziewczyn w LA – fachowy termin na brzydkie kaczątko, jak ja to "aktor charakterystyczny" – ale miałam facetom wiele do zaoferowania, przynajmniej tak uważałam. Ale domyśliłam się, że Blaise ma mnie za awaryjną dziewczynę, którą może zabrać do jednego z klubów swojego taty, gdy potrzebuje kogoś na swoim ramieniu. Wzięłam telefon i sprawdziłam pocztę, biorąc łyk Pinot Noir i czekając, aż Blaise przestanie imponować mi swoim oddaniem pracy. Jeden nowy e-mail. Sprawdziłam nadawcę. Dyrektor castingu dla MGM! To musi być wiadomość odnośnie mojego ostatniego przesłuchania. Byłam bardzo dobra. Mój agent wynalazł mi to słodkie przesłuchanie do roli drugoplanowej w nowym telewizyjnym dramacie policyjnym. Była to rola pyskatego, tajnego agenta z ulic Chicago. Wywalczyłam to. To była tak dobra rola! Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy otwierałam e-mail. Szanowna Saro Everett, przykro nam poinformować... Kurwa. Podwójne kurwa. Opadłam w fotelu, gdy moje oczy przeskanowały resztę odmownego formularza. Westchnienie uciekło mi z ust.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Co się stało? – zapytał Blaise, odłożył telefon i skierował widelec z kozim serem, sałatą i truskawką do swoich ust. – Złe wieści? –.Zamknij usta podczas przeżuwania, możesz – powiedziałam, zirytowana na całego. Uniósł brwi i przełknął kozi ser. –.Nie grymaś – powiedział. – To sprawia, że masz zmarszczki na czole. Złe wieści? –.Tak, w istocie – powiedziałam, odstawiając wino. – Nie dostałam roli w serialu. Naprawdę jej chciałam. Scenariusz potrzebował trochę pracy, ale do cholery, naprawdę tego chciałam. –.Wszyscy naprawdę chcą. Wiesz, co mam na myśli? –.Nie pieprz, myślałam, że byłam naprawdę dobra. Nie mogę uwierzyć, że tego nie dostałam. –.Tak, tak. Wszyscy myślą… –.Pieprz się – powiedziałam, przerywając mu. Nie chciałam teraz słuchać żadnej z jego bzdur. –.Co? – Blaise upuścił widelec ze stukotem na talerz. – Chciałem tylko, abyś poczuła się lepiej. –.Wiesz co? – powiedziałam. – Następnym razem, gdy będziesz chciał coś powiedzieć, żebym poczuła się lepiej, wsadź sobie kutasa w usta. Jego usta opadły. –.Właśnie tak – powiedziałam. – Tylko z dużym, grubym fiutem… w ten sposób. Zamknął usta z głośnym trzaskiem. Wsadziłam sobie sałatkę do ust i wzięłam kolejną bułkę ze środka stołu. Jeśli ta randka zbaczała z toru, musiałam zjeść szybko. Nie miałam nic na kolację w swoim zasranym mieszkaniu.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Być może, jeśli miałabyś przyzwoitego agenta, mogłabyś uzyskać jakąś rolę – powiedział Blaise, marszcząc brwi i twarz. Nie wyglądał nawet prawie przystojnie, gdy marszczył brwi. –.Mam agenta. –.Masz skończonego, starego człowieka, który wzywa cię, kiedy reżyserzy nie mogą zdobyć nikogo z D-listy, byś przyszła na ich przesłuchanie. –.Pieprz się – powiedziałam. – Roger jest świetny. Chciałabym nie rozmawiać z Blaisem o moim agencie. Ani przesłuchaniu. Ani czymkolwiek. Ta randka od początku była katastrofą. –.Czasy świetności Rogera minęły. Każdy w Hollywood to wie. –.Jest wspaniałym agentem. Nie był wspaniałym agentem. Wiedziałam o tym. Ale Roger przyjął mnie, kiedy pierwszy raz przyjechałam do Kalifornii, dał mi rady i miejsce na pobyt, podczas gdy ledwo stałam na nogach. Jestem mu to winna. Jednak po tym przesłuchaniu zaczęłam myśleć, że może powinnam przejść do innego agenta. Po prostu nie wiem, jak powiedzieć o tym Rogerowi. To złamie mu serce. –.W takim razie, może powinnaś pójść go wypieprzyć – powiedział Blaise. –.Może powinnam, odkąd twój fiut wydaje się nie działać. –.Żartujesz sobie kurwa? – żyły na jego skroniach zapulsowały. –.A ty? –.Więc to moja wina? Tylko dlatego, że nie uprawialiśmy seksu? Tylko dlatego, że staram się traktować cię jak damę? A może chciałaś, żebym wypieprzył cię na naszej pierwszej randce jak zwykłą kurwę? To słowo. Chwyciłam stół, próbując go nie uderzyć.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Mogę podjąć własną decyzję o tym, czy chcę cię pieprzyć na pierwszej randce. Lub drugiej. Lub trzeciej. Teraz, nie jestem pewna, czy masz tam odpowiedni sprzęt. –.Świetnie! Zobacz, czy kiedykolwiek ponownie zaproszę cię na kolację! – powiedział Blaise, rzucając serwetkę na stół. Przyszedł kelner z kolejną butelką wina, którą Blaise dla nas zamówił. Słysząc rozmowę, zaczął się wycofywać. Chwyciłam jego fartuch i odwrócił się z powrotem. –.Wszystko w porządku – powiedziałam. – Właśnie miałam wychodzić, ale jestem pewna, że Blaise chciałbym mieć tę butelkę dla siebie. Może moglibyście porozmawiać o rocznikach win, tylko we dwoje. –.Pieprz się – syknął Blaise. – Jesteś gównianą chciałabym-zostać-aktorką z chciałbym-zostać-agentem, która nie może się doczekać, by zacząć się kurwić. –.Trzymaj się kupowania drogich win – powiedziałam. – Być może wszystkie te przeciwutleniacze sprawią, że twój penis urośnie. I może zapijesz swoje łzy. –.Ach... Hm – powiedział kelner. –.Żegnaj. Mam nadzieję, że będziecie żyli razem długo i szczęśliwe – powiedziałam. –.Jesteś tak samo fałszywa, jak reszta Hollywood – wybełkotał Blaise. Jego twarz była buraczano-czerwona, a ręce chwyciły obrus. Pochyliłam się i sięgnęłam po bułkę z koszyka, schowałam do torebki. Śniadanie na jutro. –.Wszyscy jesteśmy fałszywi – powiedziałam. – Jestem jedyną, która nie udaje prawdziwej.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney 4. Sara Wypiłam prawie całą butelkę Jacka Danielsa, kiedy zadzwonił telefon. Z trudem zerknęłam na ekran. To był mój agent, Roger. Naprawdę nie chciałam z nim teraz rozmawiać, ale może tak było najlepiej. To przesłuchanie było ostatnią rzeczą, jaką dla mnie załatwił w ciągu ostatniego miesiąca. Jeśli nie mógł znaleźć mi jakieś roli, być może nadszedł czas, aby przejść do innego agenta. Tak głupi jak był, możliwe, że Blaise miał rację. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam. – Hej, Roger, co słychać? – zapytałam. – Sara, kochanie! – powiedział z przesadnie entuzjastyczną wesołością, o której mogłam powiedzieć, że była fałszywa. Jego głos zalatywał whisky i zastanawiałam się, czy był pijany. – Jak poszło przesłuchanie? – Nie łapię tego – powiedziałam. – Chodzi o to, że przesłuchanie poszło dobrze. Myślę, że to po prostu nie była moja rola. Dialog był kiepski, w każdym razie. Słuchaj, Roger… – Nieważne – powiedział. – Mam dla ciebie kolejną rolę. Gwarantowaną. – Gwarantowaną? – starałam się ukryć sceptycyzm w moim głosie. Próbowałam nie pozwolić maleńkiej iskierce nadziei w moim sercu urosnąć. Jeśli było coś w tym mieście to była to trucizna, nadzieje i marzenia.

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Studio skontaktowało się bezpośrednio ze mną – powiedział. – Zapytali, czy mam dziewczynę odpowiadającą pewnym kryteriom. I pasujesz do tej roli doskonale! –.Co to za kryteria? –.Chcieli najlepszej method aktorki4 jaką miałem – powiedział. Musisz całkowicie zatopić się w tej roli. Jest to rzecz w stylu improwizacji, mówili, i musisz być gotowa do roli w ciągu dnia. Pomyślałem sobie: kto ukończył method acting jak mistrz? Sara! To musi być jej! –.Tylko jeden dzień? – zapytałam podejrzliwie. –.Jutro. To dlatego zwrócił się do mnie. Chciał kogoś, kto byłby w stanie wskoczyć prosto do tej roli. Chcesz powiedzieć, że chcą kogoś zdesperowanego, pomyślałam. Muszą znaleźć zastępstwo za kogoś, kto to porzucił. Cóż, byłam zdesperowana. –.Mogę zrobić to jutro – powiedziałam. – O której? –.Ósma rano. Spotkasz klienta w Starbucksie, tuż obok wytwórni Paramount. Wiesz, tej na Van Ness Avenue? –.Czy to jest częścią filmu Paramount? –.Nie powiedzieli, ale to ten facet, który zadzwonił do mnie. Pracuje tam. Mała iskierka nadziei zapłonęła we mnie. Wzięłam łyk Jacka, by ją stłumić. –.Co to za rola? Masz jakieś inne informacje? Co powinnam założyć? –.Sorry, nie powiedzieli mi dużo na ten temat. Brzmi jak jednorazowa rzecz. Nic długoterminowego. –.Ach. Łuuu! –.Jeśli nie jesteś zainteresowana…                                                              4  Absolwentka nowojorskiego "Actors' Studio", ucząca się metodą Stanisławskiego. 

Tłumacz: adulka1996 His – Aubrey Dark Korekta: mlody2202 CandyJorney –.Nie, jestem! Jestem – powiedziałam. – Miałam tylko nadzieję przyjść przygotowaną. –.Powiedzieli, że przygotują cię na planie – powiedział Roger, brzmiąc tak pewnie, że rzeczywiście zaczęłam myśleć, że jest to robota, którą uzyskam tylko przez pojawienie się. Do diabła, nawet jeśli była to rola epizodyczna, zapłacą mi dodatkowo pięćdziesiąt dolarów i zaserwują resztki przekąsek na lunch. Ciepło rozprzestrzeniło się w mojej klatce piersiowej, co mogło być nowo odkrytym poczuciem optymizmu. To mogło być też przez Jacka Danielsa. Żaden powód mi nie przeszkadzał. –.Dziękuję bardzo, Roger! – powiedziałam. – Powiem ci, jak poszło. –.Jasne, jasne – powiedział, jego koncentracja już słabła. – Będę nieosiągalny w przyszłym tygodniu przez konferencję agencką, ale jestem pewien, że zrobisz to dobrze. –.Jeszcze raz, dzięki – powiedziałam. – Jesteś najlepszy. –.Oczywiście, że jestem, dzieciaku. Hej. Połam nogi.