Ola811

  • Dokumenty45
  • Odsłony9 223
  • Obserwuję25
  • Rozmiar dokumentów103.3 MB
  • Ilość pobrań5 131

Hudson - Cherie M. - Unforgettable 02 - PL

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Hudson - Cherie M. - Unforgettable 02 - PL.pdf

Ola811 Dokumenty
Użytkownik Ola811 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 228 stron)

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 2 (Nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie tego tłumaczenia)

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 3 Dla prawdziwego Brendona Bicepsa, który nauczył mnie, jak radzić sobie z byciem zdenerwowanym, jak nie zostać wytrąconym z równowagi. I jak robić burpees. Wiele cholernych burpees. I dla Julie Gonano, najlepszej pielęgniarki w Australii, która przeprowadzała mnie za rękę przez wszystkie medyczne badania i jest najlepszą przyjaciółką, jaką dziewczyna może mieć.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 4 ś Na granicy szaleństwa................................................................................................................ 5 Pakerzy To My......................................................................................................................... 18 Surowość australijskiego prysznica ......................................................................................... 30 Proste uświadomienie sobie prostego, niezaprzeczalnego faktu.............................................. 42 Życie kiepskich żartów............................................................................................................. 58 Nieustanne piszczenie i szumienie........................................................................................... 71 Oppimuś wóź............................................................................................................................ 88 Brendon Osmond nie przytula sam siebie.............................................................................. 103 Bycie wrażliwym jest do dupy............................................................................................... 117 Naprzód, Robby. Hurra .......................................................................................................... 129 Życie to nie fantazja ............................................................................................................... 143 Ciastko! .................................................................................................................................. 157 Pamiętałem jej odpowiedź...................................................................................................... 172 A ciocia Chase była wspaniała............................................................................................... 185 Ciemne wiry nicości............................................................................................................... 200 Rozmyślanie nad wszystkimi możliwymi rezultatami........................................................... 211 Spoko znane jako epilog ........................................................................................................ 226

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 5 Na granicy szaleństwa Jeśli oczekujecie tragicznej, traumatycznej retrospekcji, obawiam się, że muszę was rozczarować. Nie jestem takim facetem. Łatwo się śmieję, często żartuję i dostrzegam radość w prawie wszystkim wokół mnie. Wiem, męczące, prawda? Sorry. Zawsze taki byłem. Szczerze, nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy nie widziałem "szklanki do połowy pełnej". Gdy byłem dzieckiem, większość moich przyjaciół sądziła, że jestem dziwny. Albo fałszywy. Wielu z nich starało się, jak mogło, by wydostać ze mnie emo. By zadrzeć ze mną na tyle, aby zobaczyć, jak tracę panowanie nad sobą lub się załamuję. W wieku siedemnastu lat odkryłem, iż mój najlepszy kumpel założył się o sto dolców, że przed ukończeniem szkoły będzie w stanie wytrącić mnie z równowagi na tyle, bym został zawieszony na tydzień. Przegrał. Widzicie, o czym mówię? Jestem miłym gościem. Nie jestem kutasem. Nie jestem idiotą. Lubię spędzać czas z kumplami, mam kilku "przyjaciół z korzyściami" w pół regularnych zmianach, szczycę się zdrowym trybem życia i uwielbiam moją pracę menagera siłowni Uniwersytetu w Sydney i trenera osobistego. Posiadam licencjat z Nauk Stosowanych (Gimnastyka Sportowa) - te nawiasy są ważne, tak jak słowo Wyróżnienie, które wraz z tym idzie - i zostało mi sześć miesięcy do ukończenia studiów magisterskich z Fizjologii Wysiłku Fizycznego. Ostatnio kupiłem bojownika wspaniałego1 , którego nazwałem Bez Kierunku. Mam plany, by wkrótce otworzyć mój własny biznes treningów osobistych - Wycisk T/O - i w zeszłym tygodniu spędziłem całe dziewięć godzin z bardzo pomocną kierowniczką banku, dyskutując o pożyczkach, strukturach kapitału długoterminowego, przyszłych pracownikach i w końcu, o tym jak mógłbym jej pomóc zrzucić nadwagę, którą nosiła, odkąd osiem miesięcy temu urodziła bliźniaki. Z całą szczerością mogę powiedzieć, że tylko dwa razy byłem zakochany. Ostatnim razem skończyłem w telewizji i prawie za kratkami, po tym jak amerykańska studentka, Maci Rowling, stała się celem paparazzi ze względu na fakt, że zainteresowała się również naszym lokalnym celebrytą. (Tak do waszej wiadomości, nie wybrała mnie. Związała się z Raphaelem Jonesem. Wciąż drażnię się z nią o to.) 1 Bojownik wspaniały - gatunek słodkowodnej ryby

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 6 Pierwszy raz zakochałem się... Rany, naprawdę nie chcę mówić o tym pierwszym razie. Oczywiście, to co chcemy, a co otrzymujemy, nie zawsze jest tym samym, prawda? Do diabła, pragnąłem, by świat się zatrząsł, kiedy pocałowałem Maci wtedy w moim salonie. Chciałem, by powiedziała "jaki Raph?", kiedy była przesłuchiwana przez media. Tak się nie stało. To, co się stało to to, że zaakceptowałem, iż nie byliśmy sobie pisani, śmiało założyłem mój kapelusz "tylko przyjaciele" i odpuściłem. Ruszyłem dalej z życiem. O to w tym wszystkim chodzi. O życie. O cieszenie się każdą minutą każdego dnia, jaki mamy. Nie marnowanie go na gdybanie, żałowanie, posiadanie próżnej nadziei, pobożne życzenia i przygnębienie. Tak, tych słów naprawdę nie ma w moim słowniku. Jak już wcześniej wspomniałem, ta postawa wydaje się irytować wielu ludzi, co zawsze było dla mnie zagadką. Czemu szczęśliwa osoba bez żadnego bagażu miałaby kogoś wkurzać? Czy to dlatego, bo sprawiam, iż czują się...w jakiś sposób gorsi? Mniej efektywni? Mniej kompletni? Nie mam takiego zamiaru. Naprawdę. W życiu chodzi o chwile. Teraźniejszość. A teraźniejszość jest całkiem idealna. Oprócz... Okej, nie mogę już tego dłużej unikać. Mój mózg ciągle powraca do czegoś, czego wolałbym, by nie odwiedzał. Właściwie, nie czegoś, ale kogoś. Do tej "pierwszej", o której wcześniej wspominałem. Tej, która "odeszła". Taa, jest tam dużo cudzysłowów, no nie? Po prostu... Nie wiem... Cholera, zacznijmy to jeszcze raz. Dzień'bry. Nazywam się Brendon Osmond. Jestem dwudziestopięcioletnim studentem studiów magisterskich na Uniwersytecie w Sydney. Większość moich przyjaciół woła na mnie Biceps, przypuszczam, że dlatego, bo dałbym popalić Chrisowi Hemsworthowi w Thorze. Mam wielkie plany, wielkie cele i absurdalnie pozytywny pogląd na życie. Nic nie zbija mnie z tropu. Nic mnie nie niepokoi. Aż do poranka, kiedy obudziłem się, by odczytać wiadomość od kogoś, kogo nie spodziewałem się już więcej usłyszeć. Kogoś. Okej, nie tylko kogoś...tamtej jednej. Tej od cudzysłowów. To była prosta wiadomość, ale taka, która wstrząsnęła mną trochę. Myślę o Tobie. To by było na tyle. Kto wysyła taką wiadomość po ponad dwu i pół roku bez absolutnie żadnego kontaktu? To znaczy, poleciałem za tą dziewczyną do Stanów, otworzyłem moją cholerną pierś, wyjąłem swoje serce i dałem je jej, a ona mi je oddała. Powiedziała, że nie ma

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 7 dla nas nadziei. A teraz wysyła mi tą wiadomość? Bez żadnej dalszej części? Żadnej wiadomości, że wysłała tego smsa do złej osoby. Żadnych przeprosin za całkowicie przypadkowe skontaktowanie się. Żadnego LOL żarcik! wraz z mrugającą, uśmiechniętą buźką, by podkreślić dowcip tego wszystkiego. Kto tak robi? Najwyraźniej Amanda Sinclair. Amanda Sinclair, Amerykanka, która postawiła sprawę jasno, że nie mieliśmy "związku", ponieważ ona "nie była dla mnie". Ponieważ nie mogła "być tym, czego chciałem". Widzicie? Więcej tych pieprzonych cudzysłowów. Nie sądzę, bym kiedykolwiek musiał używać cudzysłowów, dopóki Amanda Sinclair nie wkroczyła do mojego życia. Amanda Sinclair, amerykańska studentka, którą poznałem prawie trzy lata temu podczas amatorskich zawodów snowboardowych w Thredbo (to główny stok narciarski w Australii, gdybyście nie wiedzieli) - i z którą zabrałem się do spędzania reszty turnieju w łóżku. Oboje przegapiliśmy nasze indywidualne rundy, ale nie mieliśmy nic przeciwko. Wcale. Ja pieprzę, my...cóż, pieprzyliśmy się. To był najbardziej zdumiewający seks, najbardziej intensywny, doskonały, wspaniały seks, jaki kiedykolwiek miałem. Po tym jak zawody snowboardowe się skończyły, pojechała ze mną do Sydney i nocowała w moim jednopokojowym mieszkaniu. Większość dni spędzaliśmy w łóżku. Tak samo większość nocy. Dużo się śmialiśmy. Miała to samo podejście do życia, co ja: żyć nim, nie rozwodzić się nad nim, żałowanie to tylko strata energii, żyje się tylko chwilą obecną. Od czasu do czasu wychodziliśmy, raz czy dwa byliśmy w kinie. Kiedyś przemyciłem ją na mój wykład z Biomechaniki Analizy Ruchu. Usiedliśmy z tyłu sali wykładowej, gdzie mój profesor - który nosił okulary z najgrubszymi szkłami w dziejach - nie mógł nas zobaczyć i obściskiwaliśmy się. A przez obściskiwanie się mam na myśli to, że Amanda robiła mi loda, podczas gdy ja próbowałem notować. Sześć tygodni po tym, jak po raz pierwszy się spotkaliśmy, zdała sobie sprawę z tego, że jej gościnna wiza jest nieważna od tygodnia. Do tego czasu, zakochałem się w niej. To było proste. Nie miałem problemu w przyznaniu się do tego. Skoro zamierzam wyjawić to wszystko, tą całą podłą, żałosną historię, równie dobrze mogę pójść na całość i niczego nie pominąć. Byłem w niej zakochany. A ona była zakochana we mnie. Oczywiście, zakochanie się nie zmienia nagle geografii. Ona pochodziła z USA, a ja z Australii. Oboje mieliśmy studia do ukończenia, rodziny, o których musieliśmy myśleć. Więc następnego dnia wróciła do Stanów, z powrotem do San Diego, gdzie studiowała na

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 8 Uniwersytecie Stanowym w San Diego, by uczyć angielskiego w liceum, a ja zostałem w Sydney. Na trzy dni. Trzy dni. Wystarczająco długo dla mnie, by skończyć moją pracę śródsemestralną (Zmniejszenie węglowodanów i ich wpływ na regenerację mięśni), przedłożyć ją mojemu profesorowi, przekazać asystentowi menagera uczelnianej siłowni najważniejsze informacje i kupić bilet lotniczy w jedną stronę do San Diego. Tydzień później, przyleciałem z powrotem do Australii. Sam. Wersja tego tygodnia w formie ściągawki przedstawia się następująco.  Przybywam do San Diego.  Amanda zabiera mnie z lotniska.  Spędzamy pięć niesamowitych dni, rzadko kiedy opuszczając jej pokój w akademiku.  Spotykam jej rodzinę na żywo trzy razy.  Jem z nimi dwa razy.  Mówię jej, że ją kocham piątej nocy.  Amanda mówi mi szóstego dnia, że znudziła się nami i że nie ma nas.  Siódmego dnia przylatuję do Sydney.  Od tamtej pory nie mam od niej ani słowa. To dwadzieścia siedem miesięcy i trzy dni milczenia (tak, ciągle liczę, co jest żałosne, wiem) i teraz ta wiadomość. To wystarczające, by powiedzieć, że facet, który nigdy się nie denerwował, czuł się...wstrząśnięty. Ale niezdenerwowany. Odmawiałem bycia zdenerwowanym. Jednak nie będę kłamać. Kiedy w końcu odpowiedziałem na jej wiadomość, musiałem napisać Cześć osiem razy, zanim to dobrze wyszło. Godzinę później, wysłałem kolejnego smsa. Próbowałem tego nie robić, ale się nie udało. Ja również o Tobie myślę. Przez następnych sześćdziesiąt minut, sprawdzałem telefon co minutę. Ani jednej odpowiedzi. Obliczyłem różnicę czasową między San Diego a Sydney. Siedemnaście godzin. Była tam środa i prawie siódma rano. Ściągnąłem aplikację Zegar Światowy, tak na wszelki wypadek, gdyby moje umiejętności matematyczne były tak wątpliwe, jak to sugerował mój nauczyciel od matmy, gdy miałem zaledwie piętnaście lat.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 9 Jak się okazało, moje umiejętności matematyczne dobrze się trzymały. Jeśli Amanda była w San Diego - a jak to zauważyłem, minęły ponad dwa lata, odkąd ostatni raz rozmawialiśmy, więc naprawdę tylko przypuszczałem, że to tam przebywała - powinna przynajmniej nie spać. Może jadła gdzieś śniadanie. Sześćdziesiąt minut obsesyjno-kompulsywnego dręczenia telefonu później, wysłałem mojego trzeciego smsa. Co słychać? Chciałbym powiedzieć, że odpisała krótko po tym. Zamiast tego, minęły dwadzieścia cztery godziny. Czy kiedykolwiek spędziliście dzień, cały dzień, czekając na smsa? Sygnałem dla wiadomości w moim telefonie jest refren "Eye of the Tiger". Wiem, że to oklepane, ale ta piosenka z lat osiemdziesiątych nakręca mnie, kiedy ćwiczę. W tym dwudziestoczterogodzinnym okresie zaczynałem nienawidzić tej piosenki. Za każdym razem, gdy słyszałem, jak Survivor śpiewa ten cholerny refren, moje serce przyspieszało, puls bił mi w gardle i ściskało mnie w brzuchu. Za każdym razem, gdy patrzyłem na telefon i widziałem, że nadawcą nie była Amanda Sinclair, chciałem krzyczeć. No śmiało, możecie to powiedzieć. Byłem zdenerwowany. Ale to było nic - walące serce, duszący puls, skręcające się bebechy - nic w porównaniu do reakcji mojego ciała, kiedy odpowiedź Amandy nadeszła w piątek o drugiej nad ranem. Potrzebuję cię. Nie odebrała, kiedy do niej zadzwoniłem. Może to i dobrze. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, co zamierzałem jej powiedzieć. To co ona zrobiła, to zadzwoniła do mnie godzinę później - kiedy byłem pod prysznicem, oczywiście próbując się pozbierać pod karzącym strumieniem zimnej wody. Wyszedłem, by znaleźć powiadomienie o 1 nowej wiadomości głosowej na moim wyświetlaczu. Ze ściśniętym gardłem, odtworzyłem wiadomość.  Cześć, Brendon - głos Amandy igrał z moim zdrowiem psychicznym, a jej subtelny, amerykański akcent był tak samo seksowny jak zwykle. - Wiem... To znaczy... - Drżące westchnienie przedarło się przez telefon. Nie pamiętam, by wcześniej Amanda wykonywała taki dźwięk. - To nie będzie miało sensu i wiem, że proszę o dużo, ale czy możesz przylecieć do San Diego tak szybko, jak to możliwe? Proszę? Ja...wyjaśnię ci wszystko, kiedy tu dotrzesz. Wiadomość się skończyła. Odtworzyłem ją jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Zadzwoniłem do niej trzy razy. Nie odebrała. Zamiast spróbować po raz czwarty, odpaliłem mojego laptopa i kupiłem bilet w jedną stronę na pierwszy lot, jaki znalazłem - w klasie

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 10 premium ekonomicznej. Sydney do Las Angeles. Quantas. 06:40. Moje saldo na karcie kredytowej nie polubi mnie, a moja kierowniczka banku dostanie jakiegoś napadu furii, ale nie obchodziło mnie to. Zasadniczo oszalałem, ale w dobrym sensie. Życie podarowało mi coś, a ja brałem to coś. Żyje się chwilą obecną, pamiętacie? W sekundzie, w której zakupiłem bilet, całe poczucie zdenerwowania i poruszenia zniknęło. Pomimo tego, że była zaledwie 03:45 w piątek, zadzwoniłem do Heather Renner. Heather wtargnęła do mojego życia kilka lat temu, jak tornado ADHD, zaczynając nasze relacje jako zwykła studentka ćwicząca w uni siłowni, zanim stała się znajomą, z którą uwielbiałem rozmawiać. Widywaliśmy się od czasu do czasu przed tą całą Maci/Raph/Brendon sytuacją (lub jak to nazwały media Amerykańskim Trójkątem Miłosnym) i to w tamtym czasie przekształciła się w jedną z moich najbliższych kumpel. Heather była najlepszą przyjaciółką Maci, kiedy ta przebywała w Australii i w jakiś sposób wkradła się do mojego codziennego życia, po tym jak Maci wróciła do Stanów. Nie narzekam. Heather - która ma tylko dwie prędkości: szybką i hiper-szybką - jest zabawna, zaraźliwa i prawie nie można jej odmówić. Kiedyś miała do mnie słabość. Teraz żywi uczucia do swojego profesora etyki, przez co ciągle jej dokuczam. Heather jest jak siostra, której nigdy nie miałem i dlatego nie było dla mnie problemem, by zadzwonić do niej kwadrans przed czwartą nad ranem. Odebrała po drugim sygnale. W jej głosie nie było cienia sennego bełkotu.  Powiedziałam ci wcześniej, Biceps - zaświergotała z jej normalnym entuzjazmem w jakiś sposób podkręconym do pięćdziesięciu - nie pójdę z tobą biegać wokół Bondi. Heather próbowała przekonać mnie więcej niż jeden raz, że nie jest odpowiedzialna za ksywkę "Biceps" na kampusie. Może pewnego dnia jej w to uwierzę. Ze wzrokiem skupionym na ekranie mojego laptopa i potwierdzeniu zakupu biletu, uśmiechnąłem się.  Nawet jeśli kupię ci po wszystkim śniadanie w Tryptyku? - Zapytałem, uzupełniając naszą rutynową konwersację telefoniczną, która rozwinęła się między nami w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Zaśmiała się.  Nawet wtedy. A teraz powiedz mi, co się dzieje. Nie ma mowy, byś dzwonił do mnie o tej porze, chyba że jest jakiś problem. Czy to Maci? Czy wszystko z nią w porządku? Rozmawiałam z nią zaledwie wczoraj i wydawała się czuć świetnie. Co się stało? Czy to Raph? To nie Raph, no nie? Kiedy z nią rozmawiałam, wracał z odwiedzin u swoich rodziców. W zasadzie, był w trakcie lotu. To nie jego samolot, prawda? Powiedz mi, że jego samolot się nie rozbił i nie ma śladu ciał. Jezu, jak długo zajmie nam, by dotrzeć...

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 11  Heather. - Przerwałem jej z chichotem. Widzicie, co miałem na myśli z tymi dwiema prędkościami? - Maci i Raph mają się dobrze. Przynajmniej, tak przypuszczam. Nie rozmawiałem z żadnym z nich od kilku tygodni. Westchnienie ulgi przedarło się przez połączenie telefoniczne. A następnie gniewny pomruk.  To po kiego diabła pozwoliłeś mi myśleć, że coś im się stało? To nie ładnie, Osmond. Nie ładnie...  Heather. - Powtórzyłem jej imię, tym razem stanowczo. Gdybym znajdował się w jej towarzystwie, chwyciłbym ją za ramiona i przystopował. Czasami była jak wiercący się szczeniak. Wiercący się szczeniak z IQ 128. - Potrzebuję, żebyś przez jakiś czas karmiła Bez Kierunku. Z drugiego końca nadeszła cisza. Nie mogłem się powstrzymać od polizania mojego palca wskazującego i zrobienia niewidzialnej kreski w powietrzu. Punkt dla Bicepsa.  Wybieram się do Stanów - kontynuowałem - i chcę, byś karmiła moją rybkę, gdy mnie nie będzie. Cisza. Nadal. Zmarszczyłem brwi.  Heather?  Nie wyjeżdżasz, by spróbować rozdzielić Maci i Rapha, prawda? Wybuchłem śmiechem.  Zgaduję, że to oznacza nie? - Czujne zmieszanie wypełniło głos Heather.  To oznacza wielkie nie. - Odpowiedziałem, odpychając się od biurka, by udać się do mojej sypialni. Gdzieś w szafce posiadałem walizkę, tak myślę. - Przyjaciółka stamtąd potrzebuje mojej pomocy. Na słowo przyjaciółka moja pierś się ścisnęła, a jaja napięły. To było dziwne uczucie. Częściowo nerwy, częściowo niecierpliwość. Wszystko dla mnie obce.  Przyjaciółka? - Zmieszanie Heather zostało zastąpione przez ciekawość. Niemal mogłem zobaczyć, jak wierci się na jej neonowo różowym, obitym włochatym materiałem fotelu obrotowym, który zajmował honorowe miejsce w jej pokoju w akademiku. - Więcej szczegółów, proszę. Jeśli mam opiekować się twoim ukochanym zwierzątkiem, potrzebuję więcej niż przyjaciółka. Czy to ta przyjaciółka, za którą kilka lat temu poleciałeś do USA?  Zostawię zapasowy klucz do mojego mieszkania w skrzynce na listy. - Przedarłem się, gdy odsunąłem na bok stos spodni dresowych z dna mojej szafy, szukając walizki. Nie. Nie

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 12 tutaj. - Tylko trzy szczypty jedzenia raz dziennie. Nie wierz mu, gdy będzie udawał, że jest po tym nadal głodny.  Naprawdę wybierasz się do Stanów, Brendon? Przerwałem poszukiwania nieuchwytnej walizki. W mojej piersi, serce waliło mi szybciej niż normalnie. Heather rzadko nazywała mnie Brendonem. To znaczyło, że nie żartowała. Heather rzadko kiedy była poważna. Byłem jej winny wyjaśnienia.  Tak, naprawdę się tam wybieram. - Powiedziałem, na chwilę zamykając oczy. Obraz Amandy wypełnił mój umysł od razu. Amanda uśmiechająca się do mnie z obietnicą w oczach, w którą przestałem wierzyć już dawno temu. - I tak, to jest przyjaciółka, za którą kilka lat temu poleciałem do Stanów. Amanda Sinclair.  Amanda. - Powtórzyła Heather z czymś zbliżonym do agresji w jej głosie. Nie wiem dlaczego. Czasami nie miałem pojęcia, co się dzieje w damskich umysłach. - Właśnie. Więc, chce cię jeszcze raz napastować, prawda? Potępienie w jej głosie zaskoczyło mnie. I ten jad.  Zgaduję, że tego nie pochwalasz? Delikatny dźwięk zabrzmiał przez połączenie.  Nie pochwalam. Może nie pamiętasz, jaki byłeś, kiedy ostatnim razem wróciłeś z pościgu za nią, ale ja tak. I od tamtej pory, stałeś się moim przyjacielem. A ja nie lubię, kiedy moi przyjaciele cierpią. Przełknąłem ślinę. Moje gardło wydawało się grube. Jakby ktoś napchał do niego piasku.  Nie zamierzam cierpieć, Heather. Ruszyłem dalej od Amandy. Próbowałem zaciągnąć Maci do łóżka, pamiętasz? Heather mruknęła.  Dobra. Będę karmić ci rybkę. Ale jeśli wrócisz cały pochmurny, zmarniały, załamany i przygnębiony jak ostatnim razem, spiorę cię na kwaśne jabłko i zabiorę ci Bez Kierunku. Zrozumiałeś?  Jasne. - Odpowiedziałem. Nie było mowy, że wrócę z USA w takim stanie. Ruszyłem dalej. Jedynym powodem, dla którego spieszyłem, by zobaczyć Amandę, było to, że kiedyś dzieliliśmy coś wspaniałego, a teraz ona najwyraźniej potrzebowała mojej pomocy. Z przyjemnością udzieliłbym jej tej pomocy. To nie oznaczało, iż oczekiwałem, że odda mi moje serce, gdy tam będę. Nawet nie chciałem jej serca. Ona należała do przeszłości. Nie stanowiła części mojego planu na przyszłość.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 13 Jasne, słyszę, jak mówicie, to dlatego właśnie wyczyściłeś swoją kartę kredytową, płacąc za bilet lotniczy, czego twoja kierowniczka banku nie pochwaliłaby.  Okej. - Heather nie wydawała się być przekonana. - Kiedy masz samolot? Potrzebujesz podwózki na lotnisko? Spojrzałem na budzik radiowy na moim nocnym stoliku.  Samolot jest za trzy godziny. Po tym oświadczeniu nastąpiła salwa śmiechu.  Taa, jasne, ruszyłeś dalej.  Za to, możesz odwieźć mnie na lotnisko. - Powiedziałem, powracając do poszukiwania mojej walizki. - Widzę cię za dwadzieścia minut. Dwadzieścia minut później, po wysłaniu Amandzie smsa informującego o szczegółach mojego lotu i gapieniu się w telefon za odpowiedzią, która nigdy nie nadeszła, wsiadłem do zdezelowanego, niepewnie solidnego hatchbaka2 Heather. Paszport wcisnął mi się w tyłek, gdy usadowiłem się na przednim fotelu pasażera. W bagażniku była moja torba na siłownię, wypchana wszelkimi czystymi ubraniami, jakie miałem pod ręką. Moja walizka wydawała się zaginąć. Heather zerknęła na mnie i przewróciła oczami.  Wiesz, że masz zamiar odzyskać znowu swoje serce, prawda?  Zamknij się, Heather. - Zapiąłem pas, wiercąc się na siedzeniu - nie byłem zbudowany do tak małych samochodów - i wskazałem na splamioną świtem drogę przed nami. - Jedź. Pouczała mnie przez całą drogę. Dopiero gdy powiedziałem "nie wiem" po raz niewiadomo już który, uświadomiłem sobie, jak nietypowo się zachowywałem, jak wiele z moich własnych pytań pozostawało bez odpowiedzi. Pytań, których nie byłem w stanie zadać, ponieważ nie byłem w stanie porozmawiać z Amandą. Jasna cholera, leciałem do Ameryki bez faktycznego rozmawiania z osobą, do której się wybierałem. Co do...  Jesteśmy. Mrugając, powróciłem do wnętrza samochodu Heather. Albo raczej, pozornie. Huh. Między wszystkimi tymi nie wiem, jakie udzielałem w związku z przesłuchaniem Heather, dotarliśmy na Międzynarodowe Lotnisko w Sydney. Serce waliło mi w gardle, w miejscu, do którego nigdy nie podróżowało. Jedynym prawdziwym czasem, kiedy moje serce dawało się mi poznać, było wtedy, gdy uprawiałem 2 Hatchback - rodzaj nadwozia samochodowego z dodatkowymi drzwiami z tyłu pojazdu umożliwiającymi dostęp do przestrzeni bagażowej i pasażerskiej.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 14 spalający kalorie sprint na rowerze treningowym. Jechanie na spotkanie z Amandą nie było nawet trochę tak wyczerpujące. Wciągając powolny oddech, czekałem aż Heather zatrzyma się przed terminalem odlotów.  Dzięki. - Zanim zdążyłem otworzyć drzwi, Heather chwyciła mnie za nadgarstek. Mocno. Rany, naprawdę powinienem powtórnie rozważyć jej ćwiczenia na górne części ciała.  Posłuchaj, Osmond. - Powiedziała, skupiając na mnie swój spokojny wzrok. Heather i spokojnie nie łączyło się zwykle razem. To było zarówno wstrząsające jak i dziwnie słodkie. - Wiem, że jesteś tym dużym, silnym facetem, który szczyci się radzeniem sobie z życiem i nie daje się załamać przez cokolwiek, i szczerze mówiąc, z pewnością jesteś najbliższą osobą, jaką kiedykolwiek widziałam, żyjącą w idealnej zgodzie ze samym sobą, co jest niesamowite. Uśmiechnąłem się na jej komplet. Ona nie odwzajemniła uśmiechu. W zasadzie, jej uścisk na moim nadgarstku wzmocnił się.  Ale nie kłamałam, kiedy mówiłam, że zbiję cię na kwaśne jabłko, kiedy wrócisz załamany. Zrobię to. Jeśli pozwolisz Amandzie zranić cię, jak to miało miejsce ostatnio, skopię ci tyłek. Potem, polecę do Stanów i skopię jej tyłek, a nie chcesz być odpowiedzialny za to, że Ameryka wypowie wojnę Australii, prawda? To znaczy, jesteś już na czarnej liście Delvanii, po tym, jak sprałeś ochroniarza księżniczki, nie chcesz być dodany do amerykańskiej listy za podżeganie nadpobudliwej Australijki do napadania na jedną z ich obywatelek, no nie? Ciepła zawiłość rozkwitła w mojej piersi. Świadomość tego, że posiadacie przyjaciół, którzy martwią się o wasz stan emocjonalny i biorą to trochę do siebie, może zwalić was z nóg. Taki rodzaj przyjaźni jest potężną rzeczą i po raz pierwszy, odkąd ją znałem, zdałem sobie sprawę z tego, jak ważna była dla mnie Heather, a ja dla niej. Przeszliśmy razem przez nieco dziwne rzeczy - chociażby tą całą Maci/Raph/królewski ochroniarz Delvanii/starcia z paparazzi sprawę - i zbliżyliśmy się do siebie. To, że była gotowa rozpocząć międzynarodową wojnę o stan mojego serca, tylko temu dowodziło. Pochyliłem się nad konsolą centralną i pocałowałem ją w policzek. Wydarzyły się dwie rzeczy. Pierwsza, wypuściła oddech, który mógłbym nazwać zaskoczonym. I druga, po tym oddechu wydała z siebie Fuj, ohyda i odepchnęła mnie od siebie. Roześmiałem się. Ona zrobiła to samo, przewracając oczami.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 15  Czas, żebyś wysiadł z mojego samochodu, Biceps. - Nakazała z udawanym rozkazem. - Daj mi znać, jak się sprawy mają, gdy tam będziesz, okej?  Tak zrobię. Dopiero, gdy jej samochód wycofał i zniknął z widoku, uświadomiłem sobie, że mam gulę w gardle. Kiedy do diabła stałem się taki ckliwy? Zarzucając torbę na ramię i klepiąc się po tyłku, aby upewnić się, że mój paszport wciąż tam jest, obróciłem się na pięcie i spokojnym wzrokiem zmierzyłem automatyczne drzwi do terminalu odlotu. Może wywnioskowaliście już do teraz, że nie żyję tak, jak życie tego ode mnie oczekuje. Kiedy zdecydowałem się składać podanie na studia z Nauk Stosowanych, moja doradczyni zawodowa doradziła mi, że popełniam błąd. Powiedziała, że powinienem skupić się na pracy wymagającej mniejszego wysiłku intelektualnego. Jej propozycją był pracownik fizyczny. Kiedy w wieku osiemnastu lat zaoferowano mi stanowisko zawodowego gracza dla Balman Tigers - w komplecie z sześciocyfrowym, złotym interesem, jakiego żaden młody piłkarz nie widział - odmówiłem. Kiedy chujowy ochroniarz, większy ode mnie, groził mi spluwą stale będącą pod jego ręką, uderzyłem go w twarz i złamałem mu szczękę. Życie było po to, by móc nim żyć w pełni i ja to robiłem. Ale nawet ja musiałem przyznać, stojąc tam przed terminalem odlotów na Międzynarodowym Lotnisku w Sydney, że rzucenie wszystkiego, by polecieć do Stanów zobaczyć się z dziewczyną, która odtrąciła mnie prawie trzy lata temu, bez nawet rozmawiania z nią, było....cóż, na granicy szaleństwa. Więc dlaczego to robiłem? Ponieważ wciąż leciałem na Amandę? Ponieważ wciąż mnie podniecała? Ponieważ chciałem udowodnić jej - i sobie - że nie miała już mocy, by czynić mnie bezbronnym wobec niej i w chwili, w której zobaczę ją w Stanach, będę wiedział na sto procent, że to koniec? Nie. Robiłem to dlatego, bo osoba, która kiedyś była dla mnie bardzo ważna, prosiła mnie o to. Nie istniał żaden inny powód. A życie było po to, by nim żyć. I by go doświadczać. A gdybym tego nie zrobił, nie doświadczałbym go, prawda? Jakim jest to powodem? I życiową filozofią? Odmawiałem sobie myślenia o tym już więcej. Właściwie, odmawianie jest złym słowem. Wybrałem, by nie myśleć o tym już więcej. To była jedna z tych sytuacji, która nie wymagała myślenia. Wkroczyłem do terminala, zgłosiłem się do odprawy, obserwowałem jak moja torba znika na taśmociągu bagażowym, a następnie udałem się do odpowiedniego wyjścia.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 16 W połowie drogi, zatrzymałem się w australijskim sklepie z pamiątkami, który liczył sobie śmieszne ceny za rzeczy, które mógłbym kupić w sklepie dyskontowym za mniej nić pięć dolców. Z przyczyn, których nie kwestionowałem, ani o których nie myślałem - pamiętajcie, wrzuciłem na luz - kupiłem miękką zabawkę koalę, aromatyzowaną olejkiem z eukaliptusa, miękkiego pluszaka kukaburę, który śmiał się, gdy się na niego nacisnęło i słoik Vegemite3 . Nie wiem czemu. Młodsza siostra Amandy tak naprawdę mnie nie lubiła i miękka zabawka nie zmieniłaby tego. W każdym razie, kupiłem je. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie zabrałem torby podręcznej do samolotu. Miałem przed sobą trzynastogodzinny lot, a nie wziąłem ze sobą niczego, oprócz portfela, iPhona i paszportu. Nawet książki. Albo szczoteczki do zębów i dezodorantu. Podróżowanie nie było dla mnie czymś nowym (Halo? Poprzednia wyprawa do USA), więc fakt, że dzieliła mnie godzina od wejścia na pokład samolotu lecącego na drugi koniec świata, bez żadnych przedmiotów, które uczyniłyby tę podróż znośną, uderzył we mnie mocno. Zajęło mi czterdzieści minut - i dalsze nadużycie mojej karty kredytowej - by zdobyć wszystko, czego potrzebowałem: mały plecak, podróżną szczoteczkę do zębów, pastę do zębów, dezodorant, nową ładowarkę do telefonu (zbyteczną i drogą, biorąc pod uwagę to, że w domu miałem już ich trzy), nowe słuchawki z redukcją szumów (wybrałem te tanie, ale nadal, aua) i poduszkę podróżną (magisterka z Fizjologii Wysiłku Fizycznego, pamiętacie? Wiem, jak ważna jest dla mięśni wygoda i postawa, a nie było mowy, by te poduszeczki dostarczane przez linie lotnicze zrobiły cokolwiek, oprócz wywołania bólu karku). Wykosztowałem się nawet i kupiłem parę luźnych spodni od piżamy z długimi nogawkami, by przebrać się w nie na czas spania. Wygoda jest waszą przyjaciółką podczas długich lotów. Rozmieniłem również każdy australijski banknot, jaki miałem w portfelu na amerykańskie dolary, co dało mi całkowitą sumę stu i trzynastu amerykańskich dolarów. Po zalogowaniu się na telefonie na moim koncie w iTunes i ściągnięciu mojej biblioteki muzycznej, wraz z biografią Arnolda Schwarzenegera na wypadek, gdyby filmy puszczane podczas lotu były do dupy, wepchałem wszystko do mojego nowego plecaka, wraz z pluszową kukaburą, stale śmiejącą się, gdy to robiłem. Część mnie zastanawiała się, czy to próbowało mi coś powiedzieć. Reszta mnie to zignorowała. Co mogła wiedzieć jakaś tam kukabura? 3 Vegemite - drożdżowa pasta do chleba

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 17 Jak się okazało, pewnie powinienem był jej posłuchać. Czasami życie chwilą obecną trzyma was w garści, a wy zastanawiacie się, co się do cholery stało.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 18 Pakerzy To My Nie spałem przez całą podróż. Obejrzałem każdy film z Dwaynem Johnsonem, jaki zaoferowali (tak, nawet Dobrą Wróżkę). Co trzydzieści minut spacerowałem po przejściu. Co godzinę robiłem wypady w górę i w dół w tym przejściu. W trzynastogodzinnym okresie czasu wypiłem więcej kawy, niż kiedykolwiek. Trzy razy dodałem do niej cukier, nie zdając sobie nawet z tego sprawy, dopóki nie wziąłem pierwszego łyka. Pasażer obok mnie, dosyć duży facet z wątpliwym pojęciem o higienie osobistej, posiadał nawyk odwracania się do mnie twarzą ilekroć ziewał, więc ciągle miałem krople jego śliny wytryskającej mu z ust na moim ramieniu. Podczas tych długich godzin, myślałem o Amandzie tylko raz. Przypominałem sobie ostatni raz, kiedy byliśmy razem. Naprawdę razem. Nasze ciała złączone, nasz pot zmieszany, nasze oddechy robiące to samo, gdy poruszaliśmy się w tak idealnie zsynchronizowanym rytmie, że było to piękne. Przyznaję, że przyłapałem się na tym wspomnieniu w połowie Dobrej Wróżki. Po namyśle, to był kiepski wybór filmu. Nie pomogło to, że mój nowy kumpel po prawej upatrzył sobie dokładnie ten moment na pójście do toalety. Czy macie jakiekolwiek pojęcie o tym, jak trudno jest ukryć wzwód, kiedy stoicie w przejściu samolotu, mając na sobie luźne, flanelowe spodnie ze ściągaczem? Ogólnie rzecz biorąc, to był interesujący lot. Dwanaście godzin i czterdzieści minut po wystartowaniu, pilot ogłosił, że wkrótce będziemy lądować. Pospieszyłem do ubikacji z dżinsami, szczoteczką do zębów, pastą do zębów i dezodorantem w ręce. Trzydzieści sekund później - spodnie od piżamy zdjęte, dżinsy jeszcze niezałożone, spieniona szczoteczka do zębów w ustach - zadźwięczał sygnał ostrzegający o zapięciu pasów. Sekundę po tym, pilot oznajmił, że wpadamy w turbulencje i wszyscy muszą powrócić na swoje miejsca i zapiąć pasy, natychmiast.  Czeka nas trudne lądowanie. - Poinformował nas wszystkich. - Przepraszam za to. Udałem się z powrotem na swoje miejsce, odbijając się z boku na bok, gdy samolot robił co mógł, by naśladować rodzaj jakiejś szalonej przejażdżki w parku rozrywki. W schowku

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 19 nad głową skrzeczący śmiech kukabury w moim plecaku dostarczał denerwującą ścieżkę dźwiękową do tego gwałtownego manewru. Trzydzieści pięć minut później, z piskiem opon i łomotem powodującym brzęczenie zębów, dotarliśmy na ziemię. Nie chciałem postrzegać lądowania, jako omenu tego, co czekało mnie na zewnątrz samolotu. Jednakże, zamierzałem wyciągnąć tę cholerną kukuaburę z mojego plecaka i rozerwać tę przeklętą rzecz na strzępy. Zajęło mi kilka chwil, by uświadomić sobie, że nie byłem...w najlepszej formie. Poirytowany, pozbawiony snu, z nadmiarem kofeiny w sobie. Nie mój zwykły stan. Decydując się nie wyjmować pluszowego ptaka, opuściłem samolot. Mój zachwycający przykrym zapachem towarzysz podróży, szedł blisko za mną. Wydawało się, że nie tylko miał blade pojęcie o higienie osobistej, ale także nie był wielkim fanem przestrzeni osobistej. Po tym, jak przeszliśmy przez drzwi prowadzące do odprawy, przesunął się z bezpośredniej pozycji za mną, do bezpośredniej pozycji obok mnie.  Hej. - Powiedział, sapiąc, gdy zrównał się ze mną. - Jesteś tym facetem, który w zeszłym roku był w wiadomościach, prawda? Facetem, który pobił się z jakimś innym facetem o amerykańską studentkę przy Uniwersytecie w Sydney? To nie był pierwszy raz od tego zdarzenia, kiedy zostałem rozpoznany. Sława, nawet tak surrealistyczna i powierzchowna jak moja, miała dziwny wpływ na ludzi. W najbliższych dniach, które nastąpiły po cieszącej się złą opinią "Burdzie w Mackellar House", jak to zostało ochrzczone przez media, skontaktował się ze mną więcej niż jeden program informacyjny, śledzony przez więcej niż jedną Fankę Bicepsa (która miała stronę na Facebooku dokumentującą gdzie byłem, co jadłem, w co byłem ubrany) oraz więcej niż jeden raz zostałem skonfrontowany przez kolesi, którzy chcieli udowodnić, że mogą dowalić facetowi, który pobił królewskiego ochroniarza. Świat jest pełen dziwnych ludzi i normalnie nie martwię się tym. Ale byłem zmęczony, desperacko potrzebowałem prysznica, a ta kukabura wciąż wydawała ten dziwny chichot z mojego plecaka. Nie warknąłem na tego gościa, ale ze sposobu w jaki odsunął się ode mnie, kiedy na niego spojrzałem, musiałem mieć cholerny mord w oczach. Oczywiście, w sekundzie, w której to zrobił, ogarnęło mnie kolejne uczucie, którego nie sądzę, bym kiedykolwiek doświadczał. Zwątpienie. Och rany, dlaczego to znowu robiłem? Dlaczego tu byłem? Wciągając powolny oddech, przeciągnąłem rękę przez włosy, policzyłem do dziesięciu i wypuściłem go tak samo wolno. Czułem się w porządku. Czułem się dobrze. Byłem spokojny. Byłem wyluzowany.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 20 Utrzymywałem tą mantrę przez całą drogę do odprawy. Nawet kiedy kukabura zaczęła się śmiać w połowie tego procesu, powodując, że urzędnik za ladą studiował mnie ze spojrzeniem mówiącym "proszę to wyjaśnić", czułem się w porządku, dobrze, byłem spokojny i wyluzowany. Nic mnie nie denerwowało. Ani moja torba treningowa w połowie rozpięta na taśmociągu bagażowym i bielizna od Calvina Kleina osadzona kilka stóp za nią, cała brudna i niechlujna, ani ta kukabura, która teraz wydawała się być zdeterminowana, by śmiać się co dziesięć minut z szaloną przyjemnością. W porządku. Dobrze. Spokojny. Wyluzowany. Aż do sekundy, w której wyszedłem z odprawy celnej, wkroczyłem do hali przylotów w Los Angeles i znalazłem Amandę Sinclair stojącą w tłumie, obserwującą mnie. Czy serce podeszło mi do gardła i próbowało wyburzyć sobie drogę z mojego ciała? Lepiej kurwa uwierzcie, że tak. Wyglądała...niesamowicie. Przestałem iść i po prosu patrzyłem na nią. Gardło odmówiło mi posłuszeństwa. Ścisnęło mnie w piersi. Moje wnętrzności wydawały się przewrócić i skręcić w inną stronę. Zapomniałem jak oddychać, jak mrugać. Całe moje ciało stało się nagle gorące i spocone, jakbym w mgnieniu oka zaczął ogromną sesję treningu kardio. Naprawdę nie potrafię wyjaśnić tego w inny sposób, niż za pomocą tej fali doznań, która przeszyła mnie na jej widok. Sądzę, że przyczyną tego jest to, iż jestem uzależnionym od siłowni mięśniakiem i nie studiuję literatury angielskiej. Patrzyłem na nią, a ona patrzyła na mnie. Założyła kosmyk swoich miedzianych włosów - włosów, które wydawały się jak lekki jedwab przelatujący przez moje palce - za swoje prawe ucho, ucho, które wciąż posiadało ten maleńki, złoty kolczyk, który kupiłem jej jednego ranka na plaży Bondi po szczególnie świetnym surfingu. Pochłaniałem jej twarz oczami. Przepraszam za to, jak tandetnie i banalnie to zabrzmiało, ale tak właśnie było. Stałem tam wśród zmęczonych podróżnych oraz kierowców trzymających tabliczki i przyswajałem każdy cal jej twarzy. Jej niebieskie oczy, jej proste, ciemno czerwone brwi. Jej lekko zadarty nos z odrobiną piegów. Jej usta...usta, które czułem na moich tak wiele... Och kurwa, chciałem ją pocałować. Właśnie tam. Właśnie wtedy. Na lotnisku, bez wątpienia śmierdzący od ponad półdniowej podróży, chciałem pobiec do niej, pochwycić ją jak jakiś żałosny bohater filmowy i pocałować ją. Wymazać te dwadzieścia siedem miesięcy odmawiania jej sobie, pocałunkiem, który sprawiłby, że ochrona lotniska musiałaby nas wykopać z terminala. Chciałem przypomnieć jej tym pocałunkiem, dlaczego zasiedziała się w Australii. Chciałem jej pokazać, jak głupio się zachowała, odchodząc od nas. Chciałem jej udowodnić,

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 21 że tylko ja potrafiłem sprawić, że czuła się żywa i jeśli ktoś inny był teraz w jej życiu, to nadeszła pora, by się z nim pożegnać. Tak, rozumiem jak egoistycznie brzmiałem, jak arogancko. Posunę się nawet do powiedzenia, że brzmiałem jak protekcjonalny kutas, ale patrzyłem na Amandę Sinclair i nieważne jak wiele razy od jej odejścia próbowałem przekonać siebie, iż jest inaczej, wiedziałem, że jest "tą jedyną". Znowu zaczynałem z tymi cholernymi cudzysłowami, co? Chyba już się domyśliliście, w jakim stanie byłem w tamtym momencie. Trwanie w bezruchu, powstrzymywanie się od pobiegnięcia do niej i zwalenia jej z nóg, było trudniejsze niż jakiekolwiek ćwiczenie, jakie kiedykolwiek wykonałem. Zamiast do niej pobiec, uśmiechnąłem się. Odwzajemniła uśmiech. Oświeciło mnie, że Amanda stojąca przede mną, nie była Amandą, którą widziałem tu w Stanach prawie trzy lata temu. W jej oczach znajdowało się wahanie, którego nigdy wcześniej tam nie widziałem. Nerwowość. Była również szczuplejsza, jakby w szybkim czasie straciła dużo na wadze. Za dużo na wadze. I wyglądała...na zmęczoną. Wykończoną. Wciąż była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem, ale wyglądała na o wiele bardziej delikatną. Delikatnie nie było słowem, które kojarzyłbym z Amandą Sinclair i to mnie zdezorientowało. Uśmiech na jej ustach osłabł. Trochę.  Hej, Bren. Dzięki, że przyleciałeś. Amanda była jedyną osobą, jaką znałem, która mówiła na mnie Bren. Amanda była również jedyną osobą, która wyrwała mi serce, ale nie miałbym jej teraz tego za złe. Kiedy nie odpowiedziałem, jej uśmiech zanikł całkowicie. Szczerze mówiąc, mój mózg nadal tkwił w oczekiwaniu. Utknął gdzieś pomiędzy pocałuj ją, ty idioto, a to nie oznacza, że znowu jesteśmy przyjaciółmi.  Podczas lotu podawali kurczaka i słodkie ziemniaki. - Powiedziałem. Brawo, mózgu. Jesteś mistrzem. Amanda zmarszczyła brwi.  Czy był przyjemny? Pokiwałem głową. Zmarszczyła brwi trochę bardziej, przyglądając się mi. Jedną z rzeczy, jakie pierwsze dostrzegłem u Amandy, wtedy gdy po raz pierwszy spotkaliśmy na stoku narciarskim

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 22 w Thredbo, było to, jak wyraziste były jej oczy. Znacie to powiedzenie: "Oczy są zwierciadłem duszy"? To była Amanda. Przez cały czas, kiedy się spotykaliśmy, wiedziałem, co czuła. Mogłem zobaczyć to w jej oczach. Za wyjątkiem dnia, w którym powiedziała mi, że z nami koniec. Wtedy do cholery nie potrafiłem odczytać niczego. Teraz było tak samo. Nie miałem pojęcia, co czuje, co myśli, gdy stała tam, marszcząc na mnie brwi. Jednakże, podejrzewam, że spodziewała się czegoś więcej niż relacji z mojego obiadu w trakcie lotu. Odchrząkując, spróbowałem jeszcze raz.  Cześć, Amando. Dobrze wyglądasz. I tak było. Nawet ze zmęczeniem na twarzy. Tak, schudła, ale nikt nigdy nie mógłby ją posądzić o anoreksję. Jej włosy były dłuższe niż wtedy w Sydney. Zwisały nad jej ramionami i obok piersi w luźnych, dzikich falach. Miała makijaż, co zaskoczyło mnie trochę. Amanda nigdy nie nosiła makijażu w Australii. Jej oczy - nadal nieczytelne - stały się jeszcze bardziej intensywne przez ciemne cienie do powiek i otaczający je eyeliner. A jednak, nawet makijaż nie dał radę ukryć tych ciemnych plam pod jej oczami. Naprawdę wyglądała na zmęczoną. I przestraszoną. Jakby coś okropnego stało się w jej... Zanim ta myśl mogłaby się skończyć formułować, Amanda zmniejszyła odległość między nami, ujęła moją twarz w dłonie i pocałowała mnie. Z pewnością jest to punkt w mojej historii, w którym każdy zamierza zrobić ooooo. Dwóch młodych kochanków z zadziwiającą chemią naturalną (cytat z Pewnej Sprawy, jednego z ulubionych filmów mojej mamy) w końcu łączących się ponownie na zatłoczonym lotnisku. To jest również ta część mojej historii, w której zapominam, że Amanda skończyła z nami bez jakiegokolwiek powodu, który miałby sens i zatracam się w doskonałym pięknie i namiętności jej ust, prawda? Przez jeden krótki moment, właśnie tak się stało. Oddałem się temu pocałunkowi, temu dotyku jej ust na moich. Każda komórka mojego ciała przypomniała sobie, jak to było całować Amandę Sinclair. Przypomniała sobie i rozkoszowała się tym. W międzyczasie całowałem się z innymi kobietami - na przykład z Maci Rowling - ale żaden z tamtych pocałunków nie dosiągł sedna mojego istnienia, jak pocałunki Amandy. Jak ten pocałunek. Ten jeden prosty pocałunek. To było piękne. A potem się oderwałem, usuwając jej dłonie z mojej twarzy.  Dlaczego tu jestem, Amando?

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 23 Ten przestraszony cień ponownie wypełnił oczy Amandy, zastępując emocję, której nie potrafiłem rozszyfrować.  Ponieważ, prosiłam cię, byś przyleciał? Nie mogłem się powstrzymać od chichotu.  Cóż, o to chodzi. Uśmiechnęła się, a słaby śmiech ją opuścił.  Tęskniłam za tobą, Bren. - Wyszeptała, zanim przesunęła swoje ręce po moim ciele i przycisnęła policzek do mojej piersi. Staliśmy w ruchliwym terminalu, z ludźmi spieszącymi i omijającymi nas, z policzkiem Amandy na mojej piersi tuż nad moim splotem słonecznym4 , z jej brzuchem i ciepłymi udami przy moich. Nie wiem, co chodziło jej po głowie i nie obchodziło mnie to. To co znajdowało się w mojej głowie to proste przekonanie, że życie znowu nas połączyło. Życie, może wszechświat, zdało sobie sprawę z tego, że spierdoliło i na nowo nas połączyło. Poradziłbym sobie z jakimkolwiek powodem, dla którego Amanda sprowadziła mnie tutaj, naprawiłbym to i moglibyśmy kontynuować nasze życia razem. Proste. W końcu, nazywam się Brendon Osmond. Nic mnie zbytnio nie denerwuje i nic nie może mnie zmartwić. Wieczny optymista, pamiętacie? Tym razem to Amanda przerwała uścisk. Odsunęła się ode mnie, a jej palce przesnuły się po moich bokach, kiedy postawiła odległość między nami. Jej oczy, przestraszone i w jakiś sposób tajemnicze, spotkały moje.  Zamierzałam zrobić to w inny sposób, Bren. - Powiedziała. Nie mogłem przegapić tego dławiącego napięcia w jej głosie. - Zamierzałam... Przerwała i odwróciła wzrok ze smutkiem pochłaniającym jej twarz. Ze smutkiem i czymś zbliżonym do pogardy. Moje bebechy się skręciły. Puls mocno walił mi w uszach.  Co zamierzałaś? - Zapytałem. Czemu do diabła czułem się tak, jakby całe powietrze w terminalu zmieniło się nagle w wełnę stalową? Amanda z powrotem się do mnie odwróciła, dręcząc zębami jej dolną wargę. Część mnie - czysto męska część - przypomniała sobie, jak niesamowitym uczuciem było posiadanie tej wargi między zębami. To czysto męskie wspomnienie posłało napiętą iskrę ciepła do dołu mojego brzucha i przez niebezpieczną chwilę, nie chciałem słuchać o tym, co Amanda chciała zrobić w inny sposób. Przez niebezpieczną chwilę, ta czysto męska część mnie chciała przejąć 4 Splot słoneczny - jeden ze splotów nerwowych człowieka

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 24 kontrolę nad sytuacją. Chciała przyciągnąć Amandę z powrotem w moje ramiona i całować ją, aż jej kolana ugięłyby się pod nią i wszystko, co byłaby w stanie zrobić, to przylgnąć do mnie, podczas gdy ja pozbawiłbym jej bezbronności wobec przyjemności naszych...  Co zamierzałaś? - Zapytałem ponownie, zabijając dzikusa we mnie. Uśmiechnąłem się, pozwalając jej zobaczyć, że wszystko było dobrze. Że ze mną było w porządku, że z nami było w porządku. Że między nami grało. Spojrzała na mnie, a następnie wypuściła powolne westchnienie i powiedziała:  Boję się.  Czego się boisz, Amando? - Zapytałem. Wydała z siebie westchnienie, które należało bardziej do zmęczonej życiem osiemdziesięciolatki, a nie do energicznej dwudziestotrzylatki. Jednak, jeśli mam być szczery, w tym momencie do opisania Amandy nie użyłbym słowa energiczna.  Boję się, że nie będziesz mnie już lubił, po tym... - Zamilkła i odwróciła wzrok. Zacisnął mi się żołądek. Po czym?  Stałaś się dealerem narkotyków? - Zapytałem. Musiałem ją rozśmieszyć. Musiałem zobaczyć Amandę, którą znałem, tą, którą kiedyś kochałem. Chciałem, by wiedziała, że nie musiała się spieszyć z wyjawianiem czegokolwiek, co zmusiło ją do poproszenia mnie o przybycie. A także nie chciałem, by tego ujawniała. Samolubnie z mojej strony, może, ale czasami naprawdę niewiedza jest błogosławieństwem. Nie byłem gotowy na to, by dowiedzieć się, dlaczego tu byłem. Po prostu chciałem tu być. Z nią. Ten przestraszony wygląd ponownie wypełnił jej twarz na chwilę, sprawiając, że zabolało mnie w piersi, a potem się uśmiechnęła.  Tak, stałam się dealerem. Transportuję po świecie eksperymentalny narkotyk o nazwie Słońce. Zarobki są marne, ale przynajmniej nikt nie może mi już więcej powiedzieć, żebym wsadziła sobie to tam, gdzie słońce nie dochodzi. Wybuchłem śmiechem. To stwierdzenie - trochę zdeprawowane - było dokładną i całkowitą Amandą.  Cóż, w takim razie - powiedziałem - możesz uznać, że wciąż jesteś na mojej liście lubianych.

Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55 25 Uśmiechnęła się. Tak, mogłem stwierdzić, że wciąż znajdowała się tam chroniona niepewność, ale byłem przygotowany na to, by sobie z nią poradzić.  Chodźmy. Opuściliśmy terminal, idąc obok siebie. Pragnienie, by wziąć ją za rękę ogarnęło mnie więcej niż jeden raz. Po prostu, oparłem się mu.  Więc. - Powiedziałem, gdy przeszliśmy przez drogę na zewnątrz budynku, unikając rozpędzonych taksówek i kursujących furgonetek, gdy kierowaliśmy się do samochodu Amandy. - Jak ci idzie z twoim stopniem naukowym? Przedostatni rok, prawda? Miałaś już swoją pierwszą praktykę? Tak jak to miało miejsce ostatnim razem, kiedy znajdowałem się w Stanach, czerpałem przyjemność z odczucia przebywania w innym kraju, oddychania innym powietrzem, stania pod innym niebem. Południowa Kalifornia nosiła podobieństwo do wschodniego wybrzeża Nowej Południowej Walii ze swoimi gumowy drzewami i ciepłym, suchym powietrzem, ale nie było mowy, by pachniała tak samo. Idąc w kierunku parkingu, gdzie samochód Amandy na nas czekał, nie mogłem się powstrzymać od wciągnięcia głębokiego oddechu i badania nieba, podziwiając to, jakim to wszystko było inne. W konsekwencji, zajęło mi trochę czasu, by zauważyć, że Amanda nie odpowiedziała. Posłałem jej wyczekujące spojrzenie.  Więc? Odpowiedziała nierównym wzruszeniem jednego ramienia.  Ja i uniwersytet się nie polubiliśmy. Moje brwi wystrzeliły ku górze, zanim mógłbym je powstrzymać. Roześmiała się, nazbyt skromnym, wesołym chichotem, który sprawił, że na chwilę zapomniałem, co robiłem.  Co? Nie wszyscy możemy być przedsiębiorczymi osobami zmieniającymi świat, jak ty, Osmond. Otworzyłeś już swój biznes treningów osobistych?  Skoro o tym mówimy, czekam na akceptację banku. - Odpowiedziałem z uśmiechem. Amanda ponownie się zaśmiała, trącając ramieniem moją rękę, gdy szliśmy.  O rany, dlaczego mnie to nie dziwi? Jak to się ma nazywać? Pakerzy Z Nas?  Pakerzy To My, dziękuję bardzo.  Idealna nazwa. - Przez cudowną chwilę, dostrzegłem ślad dołeczków w jej policzkach i Amandę Sinclair, jaką znałem, w swoim zachwycie.