ROZDZIAŁ 7
Jedynym ostrzeżeniem był tylko wzrost mocy wypełniającej powietrze w wąskim korytarzu. Wypuszczając
moją własną, płomienną moc, odwróciłam się , aby zobaczyć jak Jabari wpadł z rozpędem za Danausem.
Ciemnoskóry nocny wędrowiec chwycił garścią gęste włosy łowcy i szarpnął go do tyłu, trzymając go blisko z
odkrytym gardłem.
- Dobrze Cię widzieć, Mira. – Warknął Jabari. Skoczyłam do przodu, gdy poczułam wzrost mocy, wyciągając
ręce ku Danausowi, ale wpadłam tylko na powietrze upadając na brzuch na podłogę z twardego drewna, kiedy oboje
zniknęli. Odeszli. Panika wypełniła mnie jak szukałam poprzez połączenie myślowe z łowcą drogi do niego, gdy
oboje znów się pojawili.
Podwórko. – Wyszeptał Danaus sekundę później w moim umyśle , wysyłając falę ulgi przez moje nerwy.
Oczekiwałam, że Starożytny zaciągnie Danausa z powrotem do Wenecji, do Głównej Sali Sabatu. Niestety, ulga
krótko trwała , gdy poczułam ostre ukłucie ból przez Danausa.
Zaciskając zęby z wściekłości, odepchnęłam się od podłogi i poleciałam przez domu, płynąc przez
pomieszczenia i przeszłe meble dopóki dopadła do tylnych drzwi w eksplozji drewna i szkła. Nic nie może utrzymać
mnie z dala od Danausa, szczególnie, gdy był w rękach jednego z moich wrogów.
Jabari stał za Danausem, w kierunku tylnej części podwórza pod dużym drzewem, prawie skrywany przez
rozległe cienie. Jednak, wciąż światło księżyca tańczyło na krwawym czubku ostrza, który wystawał z brzucha łowcy.
Jabari trzymał jedną rękę na jego muskularnym ramieniu, trzymając go w miejscu.
- Uwolnij go. – Rozkazałam, mój głos przeciął powietrze jak bicz.
- Jak sobie życzysz. – Syknął, zły uśmiech pojawił się na jego szczupłej twarzy. Pchnął Danausa do przodu,
tak, że odbił miecz nocnego wędrowca, który zatopił w jego ciele. Gdy Danaus zrobił kilka kroków, Jabari podniósł
miecz z zamiarem odcięcia mu głowy.
Stukając w zawirowania energii wokół mnie, znalazłam moc, która emanowała od Jabariego, a którą on
owinął ją sobie wokół mojej pięści. Z każdym napiętym mięśniu w moim ciele, trzymałam ją mocno, zmuszając
Jabariego do wstrzymania ostrza. Starożytny walczył ze mną, posuwając się bardzo powoli ostrze ku Danausowi, ale
łowca znalazł się w bezpośrednim zasięgu Nocnego Wędrowca, gdy złapał się za swój zraniony brzuch.
Nick dał mi zdolność do wyczuwania mocy innych i kazał mi się nauczyć kontrolować mych dwóch
poprzednich władców marionetki. Podczas mojej ostatniej wizyty w Wenecji, użyłam mocy Jabariego do zabicia
naszego wspólnego wroga, Macairego. Odtąd czekałam na Jabariego aż mi się zrewanżuje. Nie mógł sobie pozwolić,
aby pozostawić przy życiu kogoś, kto mógłby go kontrolować. To się rozumie samo przez się, że czułam pewną
sprawiedliwość i satysfakcję z bycia w stanie kontrolowania go po wiekach bycia jego zabawką. Niestety, nie byłam
dorównywałam mu w tym.
Niski ryk zagrzmiał w mej piersi, kiedy w końcu uwolnił moją pięść, popychając z powrotem moją energię z
taką siłą, że uderzyłam w dom. Spojrzał na mnie, jego ręce wisiały bezwładnie po jego bokach z wyczerpania, gdy
odepchnęłam się od domu i ruszyłam na podwórze. Danaus stał na boku, ręka na jego brzuchu tamowała krwawienie,
w drugiej ręce ściskał nóż.
Unosząc jedną rękę, stworzyłam kulę ognia.
- To zajęło Ci prawie cztery miesiące ? – Wyśmiewałam. – Naprawę oczekiwałam Ciebie wcześniej.
Jabari stał przede mną zrelaksowany z rękoma złożonymi za plecami.
- Biorąc pod uwagę, że byłaś skuteczna w zniszczeniu Macairea w dość wykwintnym pokazie siły i przemocy,
myślałem, że dam Ci trochę wytchnienia. Szansę, aby poszaleć w swoim krótkim triumfie.
- Tak, zapomniała podziękować Ci za Twoją małą pomoc, którą mi udzieliłeś. – Przesunęłam się kilka metrów
dalej na podwórze, zmniejszając dystans między nami, gdy próbowałam wejść pomiędzy niego i Danausa. – To z
pewnością sprawiło, że śmierć Macairea była bardziej zabawna.
- Mała pomoc ! – Ryknął Jabari, jego spokój zaczął pękać. – Nigdy nie przeżyłabyś minuty sama z Macairem,
jeśli, nie nauczyłabyś się nowej sztuczki.
Zaśmiałam się, przesuwając palcami przez płomienie.
- I to dlatego się zatrzymałeś zamiast natychmiast mnie zabić . Musisz wiedzieć, gdzie się tego nauczyłam.
Nie mogłeś tego rozgryźć, nieprawdaż ?
- Nie jestem zaniepokojony. Będziesz krzyczeć to zanim w końcu Cię zabiję. – Podniósł rękę, poczułam wzrost
ciśnienie zanim ogień, który unosił się nad moją prawą ręką zgasł. W tym samy czasie, Starożytny wyciągnął długi,
straszny miecz i rzucił nim w Danausa. Łowca zszedł mu z drogi, ale ostrze utkwiło w jego ramieniu, niż w piersi.
- Danaus, wynoś się stąd. – Warknęłam, gdy przesuwałam moc wypełniającą me ciało.
- Nie zostawię Cię !
- Używa Cię, aby mnie rozproszyć. Przyczynisz się do zabicia mnie.
- Skończę to. – Warknął Danaus, wyciągając nóż ze swego ramienia. Wyciągając prawą rękę ku Jabariemu,
poczułam jego moc, przechodzącą przeze mnie, gdy przywołał swój szczególny dar. Przygotowywał się, aby
zagotować krew Jabariego, kończąc ten impas, raz na zawsze.
Krzyk przeszedł przez moje ciało, gdy Jabari rzucił w moją stronę swoją energią. Próbowałam złapać ją i
wyrzucić z siebie, ale zbyt wiele jej wlewał. Wciąż się uczyłam jak użyć swoich nowych zdolności. Nie byłam gotowa
stanąć przed tym potworem. Pokonałam Macairea tylko, dlatego, że miałam przy sobie Danausa i Jabariego.
- Uwierz mi, łowco. - Powiedział Jabari napiętym głosem. – Zniszczę ją, zanim Ty zabijesz mnie.
Danaus natychmiast opuścił rękę, pozwalając swoim mocom odpłynąć wraz z zabłąkanym wiatrem.
Powstrzymałam swój własny krzyk sekundę później, gdy Jabari wycofał część swojej mocy płynącej przeze mnie. Ból
promieniował w całym ciele, a ja wiedziałam, że Starożytny dłużej nie potrzebuje mnie żywej.
- Chodź teraz, Jabari. – Wydusiłam z siebie. – Jesteś pewny, że wykorzystałeś mnie ? Nie chcesz iść następnie
po Naszego Władcę ?
Świeży, nagły przypływ energii przecisnął się przez moje kończyny, wyrzucając moje ręce w górę w
powietrze, tak jakbym była ukrzyżowana. To była jedna z ulubionych pozycji Jabariego, ponieważ to pozostawiało
mnie bezbronną.
- Nie mam już z ciebie pożytku, mój kwiecie pustyni. – odpowiedział słodko. – Czas, abyś dołączyła do
pozostałych, których próbowałem stworzyć, by zastąpić ciebie. Czas abyś umarła, ale najpierw pozwolę ci oglądać
bolesną śmierć twojego towarzysza.
Z chrząknięciem, zebrałam energię i wypuściłam przeciwko Jabariemu, zmuszając ręce do opadnięcia przy
moich bokach. Nie chciałam być już dłużej kontrolowana przez tego drania, i nie chciałam dopuścić do tego, aby
położył rękę na Danausie.
Gdy Jabari dotarł na dół i podniósł ostrze , Danaus odciągnął swoje ciało, jeszcze raz pochwyciłam jego moce.
Używając psychokinezy Starożytnego, wyrzuciłam go wzdłuż podwórka zanim trzasnął w ceglaną ścianę, która
odgradzała mały teren. Potem poszłam na podwórko, powoli zbliżając się do Danausa. Łowca trzymał sztylet w jednej
ręce i wyglądał bardziej niż trochę zdezorientowany. Nie był pewien jak uderzyć, kiedy Jabari ze swoją własną mocą
mógł tak łatwo roznieść mnie na strzępy.
- Powinniśmy zaryzykować z Gaizką ? – Spytałam, wspominając bori, który posiadał część duszy Danausa.
- Łączymy swoje moce ? – powiedział Danaus, jego warga wygięła się z niesmakiem. – Nie możemy
ryzykować jego ponownego uwolnienia.
- W takim razie wynoś się stąd i pozwól zając się Jabarim.
- Nie zostawię Cię samą z nim. – Zadeklarował Danaus, jego pięść zacisnęła się na nożu. – Mogę spróbować
znowu zagotować jego krew, podczas gdy ty będziesz atakować.
- Jesteś ciężarem. Słabością, którą Jabari może wykorzystać. Idź teraz !
- Za późno. – Warknął Jabari. W tym samym czasie, sztylet zabłysnął w świetle księżyca i wbij się w klatkę
Danausa, wysyłając go rozciągniętego w tył pod wpływem podmuchu mocy. Zakręciłam się na sekundę patrząc z góry
na Danausa, aby zobaczyć czy ostrze przecięło jego serce, ale nie miałam szansy zobaczyć cokolwiek zanim Jabari
zaciągnął mnie ze swoimi mocami rzucił mną w tył wzdłuż podwórka. Uderzyłam w ceglany dom, miażdżąc niektóre
cegły i krusząc je pod swoim ciężarem zanim znowu osunęłam się po ścianie na ziemię.
Z okrzykiem frustracji, odepchnęłam się i wywołałam kilka kul ognia, które okrążyły mnie, podczas gdy
jeszcze dwie unosiły się ponad moimi dłoniami. Czekałam na Jabariego, aby wyskoczył z ciemności, wtedy mogłabym
oddać czysty strzał. Zamierzałam spalić nocnego wędrowca na popiół, nawet jeśli wymagałoby to każdej krzty
energii, którą miałam. Mój wysiłek powodował migotanie światła, które wypełniało ciemny ogród, sprawiając że
cienie rzucane przez ogromne dęby kołysały się. W międzyczasie , zrobiłam co mogłam aby ukryć walkę przed
wzrokiem moich sąsiadów, ale Jabari odrzucił mnie, moja koncentracja załamała się. Jeśli przeżyję noc, będę
musiałam upewnić się, czy nie pozostały żadne wspomnienia, które muszą być skorygowane. Musieliśmy chronić
sekret przez cały czas, nawet jeśli Jabari był tym, który wybrał walkę w środku miasta.
Podczas, gdy Starożytny szedł w moją stronę, podniósł na mnie rękę wysyłając bolesne fale energii na
zewnątrz i wewnątrz mojego ciała. Wyrwało mi się niskie skomlenie jak walczyłam, aby utrzymać gasnące płomienie.
Ale jedne po drugich kul ognia, które krążyły wokół mnie migotały i następnie zgasły z podmuchem szarego dymu.
Zaciskając pięści i zęby ,napięłam mięśnie trzymając te, które unosiły się nad moimi podniesionymi rękami. Nie
pozwoliłabym Jabari’emu ukraść ich ode mnie. Byłam Krzesicielką Ognia i podsmażyłabym jego tyłek ,jeśli miałaby to
być ostatnia rzecz jaką zrobię tej nocy.
Zbierając siły, które mi jeszcze zostały , odsunęłam się od niego, próbując wyrzucić jego moc ze swojego ciała
bez utraty skupienia na płomieniach ,które jeszcze migotały w ciemności. Niestety byłam coraz bardziej zmęczona a
Danaus nie poruszał się na ziemi. Powoli traciłam szasnę na wygraną w tej bitwie , jeśli teraz nie wykończę Jabari’ego
wiedziałam , że będzie miał nas obu, Danausa i mnie.
- To się staje monotonne, Mira.- Nowy głos ,który zmroził mnie. Najwyraźniej Nick, mój kochany ojciec nadal
czuwał nad swoją córka. Albo przynajmniej , nadal potrzebował mnie żywej, co było czymś więcej niż Jabari
oczekiwał lub chciał.
- To nie jest odpowiedni czas, Nick – odparłam, starając się nie odrywać uwagi od Jabariego. A wystąpienie
mojego ojca nie pozwalało mi na zdobycie jakichkolwiek terenów przed Jabarim, zauważyłam że nie zmniejszył się
dystans między nami, gdy Starożytny patrzył tuż nad moim lewym ramieniem, gdzie jak mogłam zgadnąć stał Nick
obserwując walkę.
- Powinnaś skończyć już z tym stworzeniem.- powiedział Nick, jego głos był coraz bliżej. Kątem oka widziałam
postać z dzikimi ,rudymi włosami i bladą skórą stojącą obok mnie. Pochylił łokieć nad moim lewym ramieniem i
wydawało się, że podrapał się po głowie jakby był czymś zdezorientowany.
- Jabari jest starszy i silniejszy ode mnie.- warknęłam, sfrustrowana poza racjonalnymi myślami. Nick
wiedział, że potrzebuję jego pomocy ale słowa nie mogły przejść mi przez usta. Nie miałam wątpliwości ,że stary bóg
był długo przyzwyczajony do posiadania swoich poddanych czołgających się u jego stóp, ale nie zamierzałam tego
zrobić. Jabari ukradł część mojego szacunku dla samej siebie i ego, kiedy ujawnił, że może mną sterować jak
marionetką. Nie chciałam oddawać reszty Nick’owi, nawet jeśli był ostatnim zagubionym bogiem chaosu.
- A ty jesteś moją córką.- odpowiedział, jakby to była odpowiedź na wszystko.
Zamykając oczy, zacisnęłam dłonie w pięści i zwróciłam swoją całą uwagę na Jabariego, zdeterminowana aby
wypchnąć ostatnie jego siły z mojego ciała. – Lepiej mi pomóż albo odejdź. Nie mam teraz dla ciebie czasu.
- Zawsze jesteś tak zdecydowana, aby zrobić wszystko najtrudniejszą droga. – Nick uderzył mnie w twarz,
zmuszając abym je ponownie otworzyła. Niestety to rozproszenie pozwoliło Jabari’emu zająć nową pozycję. Ostatnie
kule zostały ugaszone, a ja pozostałam walcząc o to, aby nie zostać pożartą przez nocnego wędrowca.
- Nie wydaje się być twoim ulubieńcem, Mira. – zadrwił Jabari. – Cóż za szkoda, że nie przyszedł ci pomóc
szybciej. Prawdopodobnie byłby wielkim wsparciem z Macairem.
Niski chichot wyślizgnął się Nick’owi i owinął wokół Starożytnego jak gruby pyton, ścierając mu uśmiech z
twarzy , gdy poznał, że niewątpliwie ten sam śmiech usłyszał podczas upadku Macaire’go. Wszyscy zakładali, że
wydobył się z niewidzialnego seniora, ale tak naprawdę wyczuli energię Nick’a. – Kto mówi ,że mnie tam nie było,
aby cieszyć się triumfowaniem mojej córki nie tylko nad Macaire’em ale też tobą ,jak i również łowcą ?
Wściekłość pojawiła się na twarzy Starozytnego, kiedy rzucał więcej energii w moje ciało, powodując że
potknęłam się. Ból dręczył tak, jakby moje mięśnie i kończyny były ciągnięte i wykręcane w różnych kierunkach.
Stawałam się coraz bardziej zmęczona, zbyt zmęczona aby kontynuować tę walkę.
- Co muszę zrobić ? – W końcu domagałam odpowiedzi, wiedząc że Nick czekał tylko ,aby to usłyszeć.
Najpierw musiał wiedzieć, że byłam całkowicie do jego dyspozycji jak posłuszny pies.
- Cóż wygląda na to ,że twój towarzysz łowca jest poza twoim zasięgiem , wydaje się, że potrzebujesz nowego
źródła energii. – powiedział Nick.
- Mogę wykorzystać tylko Danausa i Jabari’ego – jęknęłam gdy moje przeciąganie liny z Jabarim zostało
kontynuowane. Moc od Jabariego wydawała się wzrastać w ostatniej minucie, gdy bez wątpienia uświadomił sobie,
że Nick oferuje mi swoją pomoc, co opcjonalnie przechylało szalę wygranej w moją stronę. Jednak Starożytny nie
zdawał sobie sprawy, że ta niewymagana pomoc będzie kosztować.
- Świat leży u twych stóp,Mira. – słodka śliwa czeka ,aby być zerwana.
- Nie jestem pierdolonym naturi. Nie mogę używać magii ziemi jak oni.
Nick ciężko odetchnął, gdy byłam zbyt uparta i ignorowałam fakt, że kilka razy byłam w stanie wyczuć magię
ziemi podczas specjalnych ceremonii w określonych miejscach. Środek mojego podwórka to nie był jednym z tych
miejsc. – W takim razie , jeśli nalegasz na przywiązanie tych nocnych wędrowców musisz to przyjąć.- rzekł. –
Sugerują użyć magii krwi unoszącej się w powietrzu. Na pewno będzie odpowiadała twojemu podniebieniu.
- Jesteś dupkiem – warknęłam, po jego niejasnych instrukcjach. Ponownie zamykając oczy przedłużałam moje
skupienie ,aby włączyć w to dużą grupę ludzi mieszkających w promieniu mojego miasta w centrum Savannah.
Energia przepływała wokół mnie, zdawała się uspokajać moje obolałe mięśnie i zszargane nerwy. Wzięłam głęboki
oddech ,poczułam energię przepływającą przeze mnie , stabilną i silną jak las, zmywającą wszystkie pozostałości
mocy Jabari’ego.
Otworzyłam oczy i świat nabrał świeżego blasku błyszczącego srebrzystego światła pod pieszczotą księżyca.
Liście dębu połyskiwały ,trawę pokrywała rosa. Kolory wydawały się wyraźniejsze i dźwięki setek bijących serc w
moim umyśle były jak plemienny bęben.
Kiedy stałam wśród ruin Machu Picchu , czułam bicie serca ziemi, drżenie i westchnienie Wielkiej Matki , gdy
naturi powrócili. Czułam jej wściekłość i furie. Teraz, gdy stoję wciągnięta w impuls ludzkości, czuję różne siły – jedne
w końcu wydają się być w harmonii w moja własną dusza. Nick mógł nienawidzić mojej decyzji ,abym stała się
nocnym łowcą, ale to, kim jestem jest źródłem mojej mocy.
Uśmiechając się do Jabar’ego, ogarnięta magia krwi, która płynęła wokół mnie i napierała na niego
odrzuciłam go na odległą ścianę stoczni. Pod wpływem uderzenie stracił równowagę ,ale nadal stał.
- Kim jesteś ? – żądał odpowiedzi Jabari, odpychając się od ściany.
- Nowym właścicielem tej ostatniej straconej duszy. – powiedział Nick ze śmiechem ,który nadszedł z
południa, zatrzymując się.- Zabij go.
- Jak sobie życzysz ojcze - odpowiedziałam poszerzając uśmiech na mej twarzy. Czułam małe ukłucie
wyrzutów sumienia jak formowałam energię w małą kulę wewnątrz brzucha. Wieki temu Jabari był moim wybawcą,
moim mentorem, moim spokojem w czasie burzy. Był jedynym, który mnie uczył i prowadził przez mroczny świat
zamieszkany przez nocnych wędrowców. Był jedynym, który mnie bronił i uczył jak bronić siebie. Zawsze był dla mnie
drogowskazem kiedy inni byli chętni aby rozerwać mnie na strzępy.
Tak było zanim połączyłam siły z Danausem i Temidą i odkryłam że byłam czymś więcej niż eksperymentem
Jabari’ego. Przez wieku byłam jego cenną marionetką .Spędził lata kontrolując mnie i wymazując mi pamięć , więc
nikt nie mógł wiedzieć, że ma specjalna broń schowaną w rękawie w razie potrzeby gdyby musiał powstać. Nigdy mu
na mnie nie zależało.
Może i mam nowego władcę marionetek, ale Nick był tak zdeterminowany aby uczyć mnie silniejsza. Miałam
tylko nadzieję że nowo znaleziona siła pomoże mi w końcu wygrać wolność. W tym momencie to wystarczyło , abym
była w stanie zmiażdżyć mojego starego mentora.
Ze śmiechem przywołałam blask płomieni które otoczyły Nicka i mnie w centrum podwórka. Z falą na mojej
dłoni, płomienie pomknęły w prostej linii i wpadły na Jabariego. Raz krzyknął i potem zniknął.
- Nie ! – krzyknęłam sfrustrowana. Wciągnęłam swoje moce, natychmiast sprawdzając okolicę w
poszukiwaniu Starożytnego, ale nie mogłam niczego wyczuć. Gasząc płomienie, wysłałam nawet więcej energii we
wszystkich kierunkach, badając każdy zakątek świata skapany jeszcze w ciemności, ale nie wyczułam go.
- Gdzie on jest ? – wymagałam odpowiedzi od Nicka, odwracając się do niego twarzą.
Stary bóg wzruszył szczupłymi ramionami, krzywy uśmiech pojawił się w kąciku jego ust- Nie wiem. Zgaduję,
że uciekł.
- Zgadujesz? Nie jesteś przypadkiem wszechmocnym bogiem ? Gdzie on do cholery jest ? –warknęłam . Jeśli
teraz nie udało mi się zabić Jabari’ego, Starożytny zamierza wrócić w mniej odpowiednim czasie i zabić mnie, kiedy
nie będę miała szansy na walkę.
Nick złapał mnie za szyję i pochylił się tak ,że jego nos uderzył w mój. – Gdybym był jakimś wszechmocnym
bogiem to nie potrzebowałbym ciebie, nieprawdaż ? Jabari zniknął, ale będziemy mieli kolejną szansę, aby go
zgładzić. Teraz zobacz co u twojego towarzysza. Uświadomił mnie , popychając w kierunku, gdzie Danaus leżał na
ziemi , trzymając nóż, który wystawał z jego klatki piersiowej.
Potykając się w kierunku mojego kochanka. Umieściłam moją rękę delikatnie na jego klatce piersiowej , gdzie
przed chwilą wyciągnął nóż. - Danaus ?
- Zajęło ci to wystarczająco długo. – narzekał, krzywiąc się , gdy próbował się poruszyć. – Jest blisko mojego
serca.
- Wobec tego musimy usunąć go szybko , aby ten mały człowiek mógł się uleczyć. – powiedział Nick, stając
nad Danausem. Zanim jedno z nas mogło zareagować, Nick chwycił uchwyt noża i wyszarpnął go z ciała Danausa,
wywołując u nas szok i ból. Szybko umieściłam obie dłonie na ranie i tak mocno przycisnęłam jak myślałam że będzie
bezpieczny w celu spowolnienia krwawienia podczas gdy ciało Danausa zamknie ranę.
Nick ukląkł na ziemi obok nas i przyjrzał się bliżej Danaus’owi. Myśliwy zmarszczył brwi na widok
rudowłosego stworzenia z lawendowymi oczyma ale nic nie powiedział, co dało mi ogromne poczucie ulgi. Nie
potrzebowałam Nicka żądającego abym równie dobrze zabiła Danausa. Znalazłam przewagę nad Jabarim w walce
,ale poważnie wątpiłam że stary bóg chaosu da mi również przewagę nad nim samym.
- Głupia szumowina bori. – parsknął śmiechem Nick. – Jeśli…
- Nie, Nick- przeszkodziłam mu, zwracając jego oczy na moja twarz. – Proszę, nie. – Stary bóg przestał mówić,
gdy spojrzał się na mnie. Mogłam wyczuć go grzebiącego w moich myślach i emocjach jak ktoś, kto szuka katalogu
bibliotecznego, ale pozwoliłam mu. Musiał wiedzieć jak ważny jest dla mnie Danaus. Musiał wiedzieć ,że nie będę
kontynuować bez Danausa po swojej stronie , bez względu na to jakie zagrożenie wymierzy w moim kierunku. Gdzie
Jabari był zawsze moim wrogiem, Danaus był moim jedynym sprzymierzeńcem w tym świecie.
Nick wydał delikatnie warknięcie gdy odepchnął się i wyciągnął ramiona nad głową. - Na razie. – powiedział,
potem zniknął mi z oczu. Oddychałam głęboko i miarowo i powoli wydychałam powietrze ,a całe napięcie , które
towarzyszyło mi podczas ostatnich kilku minut powoli schodziło z moich ramion. To trwało do czasu, gdy spojrzałam
w dół i zdałam sobie sprawę, że dłonie przyciśnięte do klatki Danausa drżą, podczas gdy łzy spływały mi po
policzkach. Przez krótki moment jego życie wisiało na włosku, a on wstrzymywał oddech. Dla mnie to wytchnienie
był czasem, którego potrzebowałam aż tyle ile tylko możliwe. Potrzebowałam czasu aby stać się silniejsza.
Potrzebowałam czasu , aby znaleźć sposób ucieczki od pułapki Nick’a zachowując Danausa przy życiu.
Z niskim jękiem odepchnął się od ziemi do pozycji siedzącej. Powoli odsuwałam swoje dłonie z jego klatki
piersiowej, ale pozostałam blisko w razie gdyby mnie potrzebował. Łowca wyglądał trochę blado z powodu utraty
krwi, ale jego spojrzenie było tak ostre jak zawsze a teraz było skupione na mnie.
- Więc to twój ojciec. - marudził Danaus – Nie jest dokładnie jak się spodziewałem.
Próbowałam wzruszyć ramionami, ale tylko jedno było zdolne aby to zrobić. –On przychodzi i odchodzi jak
mu się podoba w jakiejkolwiek formie mu odpowiada. Ulżyło mi , gdy zobaczyłam , że nie wybrał postaci mężczyzny,
która jak myślałam była moim prawdziwym ojcem przez całe moje dzieciństwo. Oczywiście Nick odniósł by sukces w
dekoncentrowaniu mnie, co mogłoby kosztować mnie życie, zatem działając wbrew jego mistrzowskiemu planu.
- Twój władca marionetek zmienił się z Jabari’ego na niego ? Jest to mądre ?
- Jeśli chodzi o twoje życie to jest. – rzuciłam, szybko odpychając się stopami.
- Co to miało znaczyć ?
- Jabari nigdy nie widział żadnego powodu ,aby zachować cię przy życiu. – chwytając mnie za rękę, Danaus
powoli podciągnął się na nogi. – A Nick ?
- Widzi rzeczy inaczej. – mruknęłam. Jeśli Nick zamierzał dalej mnie wykorzystywać i współpracować ze mną,
potrzebowałam Danausa po swojej stronie. Danaus trzymał szaleństwo ode mnie z daleka.
Wyciągając drżące, zakrwawione dłonie, zgarnęłam włosy z jego twarzy tak, że mogłam wyraźnie spojrzeć w
jego niebieskie oczy. To w jego oczach zakochałam się na początku. Pokochałam ich blask i intensywność gdy szukał
aby mnie zobaczyć taką jaką naprawdę byłam , poza reputacją i strasznymi historiami. Pokochałam te oczy i nie
mogłam sobie wyobrazić nocy , kiedy nie będę zdolna wpatrywać się w nie.
- Mogłam dzisiejszej nocy tak łatwo cię stracić przez Jabari’ego. – powiedziałam szorstkim głosem. – Podszedł
tak blisko. Wiedział, że jesteś moja słabością ,a ty musisz biec kiedy powiem ci, że masz uciekać.
- Nigdy nie opuszczę twojej strony, szczególnie w walce. – ślubował Danaus, ujmując mój policzek w swoja
dłoń. – A ja będę tylko twoja słabością jak pozwolisz się nią stać. Zamiast tego pozwól mi być twoją siłą.
Wzdychając, przechyliłam głowę i pocałowałam go w dłoń. – Nie możesz mnie zostawić. Świat nigdy nie
przetrwałby mojego gniewu.
Danaus przyciągnął mnie bliżej, całując mocno. Posmakowałam jego strachu i miłości w tym momencie,
kiedy staliśmy w ciemności pod dębem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie dryfować wśród jego emocji, wymykając
się bólowi, który Jabari mi zadał. Lekko się odsuwając szepnął z dreszczem – Wiem.
Świat był dla mnie mrocznym miejscem, i od ponad sześciu wieków schowany pod moim pasem więcej mocy
niż mogłam zrozumieć, przepływające przez palce rąk , mój uścisk na mój rozsądek zaczynał słabnąć. Ale wtedy
pojawił się Danaus. Chaos ,który otaczał mój umysł zdawał się topić i zmieniać w hałaśliwe tło, kiedy był przy mnie.
Po zostawieniu słodkiego pocałunku na moim czole, zrobił krok wstecz aby wyraźnie spojrzeć mi w oczy.
Jedną ręką wciąż uciskał swój brzuch, gdzie Jabari początkowo go zranił, podczas gdy odmówiłam zabrania swojej
ręki z jego rany przy sercu. Byłam pewna ,że obie rany właśnie się zamknęły, ale wciąż nie mogłam zmusić się do
uwolnienia go.
- Nick ma rację.- zaczął Danaus - Musisz zabić Jabari’ego.
- Wiem.Stanowi zbyt duże zagrożenie, nie tylko dla nas ale też dla wszystkich, których cenimy. Musi zostać
powstrzymany . A jeśli mój stary mentor ,nie uciekł daleko wkrótce go spotkam.
- Nicka również musisz zniszczyć.
- Brzmisz, jakby to było takie łatwe. Nie znasz przypadkiem najlepszego sposobu na zniszczenie boga ? -
zapytałam, niezdolna to powstrzymania się od sarkazmu, który omiótł każde słowo, które przeszło mi przez usta.
- Nie, ale wydaje się ,że mamy dwie możliwości skontaktujemy się z jeszcze silniejszym nocnym wędrowcem
jak twój senior albo znajdziemy innego boga, który może nam pomóc.
- Nie wydają się być to najmądrzejsze sposoby i oba mogą nieść ze sobą więcej kłopotów niż mamy. A co z
Ryanem ?
- Wołałbym raczej nie zestawiać ze sobą mocy boga i tego czarnoksiężnika. – burknął Danaus. – Możesz
pomyśleć o innym rozwiązaniu naszych aktualnych problemów z Jabarim i twoim ojcem? – Powoli odwrócił się i
zaczął iść w stronę domu. Przełożyłam sobie jego ramię przez swoje, aby zapewnić stałość jego chodu i pozostać przy
jego boku.
- Nie. –wyszeptałam. Wydawało się, że po wszystkich stuleciach zostałam w końcu zmuszona do spotkania
naszego Seniora. Miałam tylko nadzieję, że ktoś z dużym doświadczeniem i wielka mocą mógłby dokładnie wiedzieć
jak pokonać boga i może przeżył, aby opowiedzieć tę historię.
ROZDZIAŁ 7 Jedynym ostrzeżeniem był tylko wzrost mocy wypełniającej powietrze w wąskim korytarzu. Wypuszczając moją własną, płomienną moc, odwróciłam się , aby zobaczyć jak Jabari wpadł z rozpędem za Danausem. Ciemnoskóry nocny wędrowiec chwycił garścią gęste włosy łowcy i szarpnął go do tyłu, trzymając go blisko z odkrytym gardłem. - Dobrze Cię widzieć, Mira. – Warknął Jabari. Skoczyłam do przodu, gdy poczułam wzrost mocy, wyciągając ręce ku Danausowi, ale wpadłam tylko na powietrze upadając na brzuch na podłogę z twardego drewna, kiedy oboje zniknęli. Odeszli. Panika wypełniła mnie jak szukałam poprzez połączenie myślowe z łowcą drogi do niego, gdy oboje znów się pojawili. Podwórko. – Wyszeptał Danaus sekundę później w moim umyśle , wysyłając falę ulgi przez moje nerwy. Oczekiwałam, że Starożytny zaciągnie Danausa z powrotem do Wenecji, do Głównej Sali Sabatu. Niestety, ulga krótko trwała , gdy poczułam ostre ukłucie ból przez Danausa. Zaciskając zęby z wściekłości, odepchnęłam się od podłogi i poleciałam przez domu, płynąc przez pomieszczenia i przeszłe meble dopóki dopadła do tylnych drzwi w eksplozji drewna i szkła. Nic nie może utrzymać mnie z dala od Danausa, szczególnie, gdy był w rękach jednego z moich wrogów. Jabari stał za Danausem, w kierunku tylnej części podwórza pod dużym drzewem, prawie skrywany przez rozległe cienie. Jednak, wciąż światło księżyca tańczyło na krwawym czubku ostrza, który wystawał z brzucha łowcy. Jabari trzymał jedną rękę na jego muskularnym ramieniu, trzymając go w miejscu. - Uwolnij go. – Rozkazałam, mój głos przeciął powietrze jak bicz. - Jak sobie życzysz. – Syknął, zły uśmiech pojawił się na jego szczupłej twarzy. Pchnął Danausa do przodu, tak, że odbił miecz nocnego wędrowca, który zatopił w jego ciele. Gdy Danaus zrobił kilka kroków, Jabari podniósł miecz z zamiarem odcięcia mu głowy. Stukając w zawirowania energii wokół mnie, znalazłam moc, która emanowała od Jabariego, a którą on owinął ją sobie wokół mojej pięści. Z każdym napiętym mięśniu w moim ciele, trzymałam ją mocno, zmuszając Jabariego do wstrzymania ostrza. Starożytny walczył ze mną, posuwając się bardzo powoli ostrze ku Danausowi, ale łowca znalazł się w bezpośrednim zasięgu Nocnego Wędrowca, gdy złapał się za swój zraniony brzuch. Nick dał mi zdolność do wyczuwania mocy innych i kazał mi się nauczyć kontrolować mych dwóch poprzednich władców marionetki. Podczas mojej ostatniej wizyty w Wenecji, użyłam mocy Jabariego do zabicia naszego wspólnego wroga, Macairego. Odtąd czekałam na Jabariego aż mi się zrewanżuje. Nie mógł sobie pozwolić, aby pozostawić przy życiu kogoś, kto mógłby go kontrolować. To się rozumie samo przez się, że czułam pewną sprawiedliwość i satysfakcję z bycia w stanie kontrolowania go po wiekach bycia jego zabawką. Niestety, nie byłam dorównywałam mu w tym. Niski ryk zagrzmiał w mej piersi, kiedy w końcu uwolnił moją pięść, popychając z powrotem moją energię z taką siłą, że uderzyłam w dom. Spojrzał na mnie, jego ręce wisiały bezwładnie po jego bokach z wyczerpania, gdy odepchnęłam się od domu i ruszyłam na podwórze. Danaus stał na boku, ręka na jego brzuchu tamowała krwawienie, w drugiej ręce ściskał nóż. Unosząc jedną rękę, stworzyłam kulę ognia. - To zajęło Ci prawie cztery miesiące ? – Wyśmiewałam. – Naprawę oczekiwałam Ciebie wcześniej. Jabari stał przede mną zrelaksowany z rękoma złożonymi za plecami. - Biorąc pod uwagę, że byłaś skuteczna w zniszczeniu Macairea w dość wykwintnym pokazie siły i przemocy, myślałem, że dam Ci trochę wytchnienia. Szansę, aby poszaleć w swoim krótkim triumfie. - Tak, zapomniała podziękować Ci za Twoją małą pomoc, którą mi udzieliłeś. – Przesunęłam się kilka metrów dalej na podwórze, zmniejszając dystans między nami, gdy próbowałam wejść pomiędzy niego i Danausa. – To z pewnością sprawiło, że śmierć Macairea była bardziej zabawna. - Mała pomoc ! – Ryknął Jabari, jego spokój zaczął pękać. – Nigdy nie przeżyłabyś minuty sama z Macairem, jeśli, nie nauczyłabyś się nowej sztuczki. Zaśmiałam się, przesuwając palcami przez płomienie. - I to dlatego się zatrzymałeś zamiast natychmiast mnie zabić . Musisz wiedzieć, gdzie się tego nauczyłam. Nie mogłeś tego rozgryźć, nieprawdaż ?
- Nie jestem zaniepokojony. Będziesz krzyczeć to zanim w końcu Cię zabiję. – Podniósł rękę, poczułam wzrost ciśnienie zanim ogień, który unosił się nad moją prawą ręką zgasł. W tym samy czasie, Starożytny wyciągnął długi, straszny miecz i rzucił nim w Danausa. Łowca zszedł mu z drogi, ale ostrze utkwiło w jego ramieniu, niż w piersi. - Danaus, wynoś się stąd. – Warknęłam, gdy przesuwałam moc wypełniającą me ciało. - Nie zostawię Cię ! - Używa Cię, aby mnie rozproszyć. Przyczynisz się do zabicia mnie. - Skończę to. – Warknął Danaus, wyciągając nóż ze swego ramienia. Wyciągając prawą rękę ku Jabariemu, poczułam jego moc, przechodzącą przeze mnie, gdy przywołał swój szczególny dar. Przygotowywał się, aby zagotować krew Jabariego, kończąc ten impas, raz na zawsze. Krzyk przeszedł przez moje ciało, gdy Jabari rzucił w moją stronę swoją energią. Próbowałam złapać ją i wyrzucić z siebie, ale zbyt wiele jej wlewał. Wciąż się uczyłam jak użyć swoich nowych zdolności. Nie byłam gotowa stanąć przed tym potworem. Pokonałam Macairea tylko, dlatego, że miałam przy sobie Danausa i Jabariego. - Uwierz mi, łowco. - Powiedział Jabari napiętym głosem. – Zniszczę ją, zanim Ty zabijesz mnie. Danaus natychmiast opuścił rękę, pozwalając swoim mocom odpłynąć wraz z zabłąkanym wiatrem. Powstrzymałam swój własny krzyk sekundę później, gdy Jabari wycofał część swojej mocy płynącej przeze mnie. Ból promieniował w całym ciele, a ja wiedziałam, że Starożytny dłużej nie potrzebuje mnie żywej. - Chodź teraz, Jabari. – Wydusiłam z siebie. – Jesteś pewny, że wykorzystałeś mnie ? Nie chcesz iść następnie po Naszego Władcę ? Świeży, nagły przypływ energii przecisnął się przez moje kończyny, wyrzucając moje ręce w górę w powietrze, tak jakbym była ukrzyżowana. To była jedna z ulubionych pozycji Jabariego, ponieważ to pozostawiało mnie bezbronną. - Nie mam już z ciebie pożytku, mój kwiecie pustyni. – odpowiedział słodko. – Czas, abyś dołączyła do pozostałych, których próbowałem stworzyć, by zastąpić ciebie. Czas abyś umarła, ale najpierw pozwolę ci oglądać bolesną śmierć twojego towarzysza. Z chrząknięciem, zebrałam energię i wypuściłam przeciwko Jabariemu, zmuszając ręce do opadnięcia przy moich bokach. Nie chciałam być już dłużej kontrolowana przez tego drania, i nie chciałam dopuścić do tego, aby położył rękę na Danausie. Gdy Jabari dotarł na dół i podniósł ostrze , Danaus odciągnął swoje ciało, jeszcze raz pochwyciłam jego moce. Używając psychokinezy Starożytnego, wyrzuciłam go wzdłuż podwórka zanim trzasnął w ceglaną ścianę, która odgradzała mały teren. Potem poszłam na podwórko, powoli zbliżając się do Danausa. Łowca trzymał sztylet w jednej ręce i wyglądał bardziej niż trochę zdezorientowany. Nie był pewien jak uderzyć, kiedy Jabari ze swoją własną mocą mógł tak łatwo roznieść mnie na strzępy. - Powinniśmy zaryzykować z Gaizką ? – Spytałam, wspominając bori, który posiadał część duszy Danausa. - Łączymy swoje moce ? – powiedział Danaus, jego warga wygięła się z niesmakiem. – Nie możemy ryzykować jego ponownego uwolnienia. - W takim razie wynoś się stąd i pozwól zając się Jabarim. - Nie zostawię Cię samą z nim. – Zadeklarował Danaus, jego pięść zacisnęła się na nożu. – Mogę spróbować znowu zagotować jego krew, podczas gdy ty będziesz atakować. - Jesteś ciężarem. Słabością, którą Jabari może wykorzystać. Idź teraz ! - Za późno. – Warknął Jabari. W tym samym czasie, sztylet zabłysnął w świetle księżyca i wbij się w klatkę Danausa, wysyłając go rozciągniętego w tył pod wpływem podmuchu mocy. Zakręciłam się na sekundę patrząc z góry na Danausa, aby zobaczyć czy ostrze przecięło jego serce, ale nie miałam szansy zobaczyć cokolwiek zanim Jabari zaciągnął mnie ze swoimi mocami rzucił mną w tył wzdłuż podwórka. Uderzyłam w ceglany dom, miażdżąc niektóre cegły i krusząc je pod swoim ciężarem zanim znowu osunęłam się po ścianie na ziemię. Z okrzykiem frustracji, odepchnęłam się i wywołałam kilka kul ognia, które okrążyły mnie, podczas gdy jeszcze dwie unosiły się ponad moimi dłoniami. Czekałam na Jabariego, aby wyskoczył z ciemności, wtedy mogłabym oddać czysty strzał. Zamierzałam spalić nocnego wędrowca na popiół, nawet jeśli wymagałoby to każdej krzty energii, którą miałam. Mój wysiłek powodował migotanie światła, które wypełniało ciemny ogród, sprawiając że cienie rzucane przez ogromne dęby kołysały się. W międzyczasie , zrobiłam co mogłam aby ukryć walkę przed
wzrokiem moich sąsiadów, ale Jabari odrzucił mnie, moja koncentracja załamała się. Jeśli przeżyję noc, będę musiałam upewnić się, czy nie pozostały żadne wspomnienia, które muszą być skorygowane. Musieliśmy chronić sekret przez cały czas, nawet jeśli Jabari był tym, który wybrał walkę w środku miasta. Podczas, gdy Starożytny szedł w moją stronę, podniósł na mnie rękę wysyłając bolesne fale energii na zewnątrz i wewnątrz mojego ciała. Wyrwało mi się niskie skomlenie jak walczyłam, aby utrzymać gasnące płomienie. Ale jedne po drugich kul ognia, które krążyły wokół mnie migotały i następnie zgasły z podmuchem szarego dymu. Zaciskając pięści i zęby ,napięłam mięśnie trzymając te, które unosiły się nad moimi podniesionymi rękami. Nie pozwoliłabym Jabari’emu ukraść ich ode mnie. Byłam Krzesicielką Ognia i podsmażyłabym jego tyłek ,jeśli miałaby to być ostatnia rzecz jaką zrobię tej nocy. Zbierając siły, które mi jeszcze zostały , odsunęłam się od niego, próbując wyrzucić jego moc ze swojego ciała bez utraty skupienia na płomieniach ,które jeszcze migotały w ciemności. Niestety byłam coraz bardziej zmęczona a Danaus nie poruszał się na ziemi. Powoli traciłam szasnę na wygraną w tej bitwie , jeśli teraz nie wykończę Jabari’ego wiedziałam , że będzie miał nas obu, Danausa i mnie. - To się staje monotonne, Mira.- Nowy głos ,który zmroził mnie. Najwyraźniej Nick, mój kochany ojciec nadal czuwał nad swoją córka. Albo przynajmniej , nadal potrzebował mnie żywej, co było czymś więcej niż Jabari oczekiwał lub chciał. - To nie jest odpowiedni czas, Nick – odparłam, starając się nie odrywać uwagi od Jabariego. A wystąpienie mojego ojca nie pozwalało mi na zdobycie jakichkolwiek terenów przed Jabarim, zauważyłam że nie zmniejszył się dystans między nami, gdy Starożytny patrzył tuż nad moim lewym ramieniem, gdzie jak mogłam zgadnąć stał Nick obserwując walkę. - Powinnaś skończyć już z tym stworzeniem.- powiedział Nick, jego głos był coraz bliżej. Kątem oka widziałam postać z dzikimi ,rudymi włosami i bladą skórą stojącą obok mnie. Pochylił łokieć nad moim lewym ramieniem i wydawało się, że podrapał się po głowie jakby był czymś zdezorientowany. - Jabari jest starszy i silniejszy ode mnie.- warknęłam, sfrustrowana poza racjonalnymi myślami. Nick wiedział, że potrzebuję jego pomocy ale słowa nie mogły przejść mi przez usta. Nie miałam wątpliwości ,że stary bóg był długo przyzwyczajony do posiadania swoich poddanych czołgających się u jego stóp, ale nie zamierzałam tego zrobić. Jabari ukradł część mojego szacunku dla samej siebie i ego, kiedy ujawnił, że może mną sterować jak marionetką. Nie chciałam oddawać reszty Nick’owi, nawet jeśli był ostatnim zagubionym bogiem chaosu. - A ty jesteś moją córką.- odpowiedział, jakby to była odpowiedź na wszystko. Zamykając oczy, zacisnęłam dłonie w pięści i zwróciłam swoją całą uwagę na Jabariego, zdeterminowana aby wypchnąć ostatnie jego siły z mojego ciała. – Lepiej mi pomóż albo odejdź. Nie mam teraz dla ciebie czasu. - Zawsze jesteś tak zdecydowana, aby zrobić wszystko najtrudniejszą droga. – Nick uderzył mnie w twarz, zmuszając abym je ponownie otworzyła. Niestety to rozproszenie pozwoliło Jabari’emu zająć nową pozycję. Ostatnie kule zostały ugaszone, a ja pozostałam walcząc o to, aby nie zostać pożartą przez nocnego wędrowca. - Nie wydaje się być twoim ulubieńcem, Mira. – zadrwił Jabari. – Cóż za szkoda, że nie przyszedł ci pomóc szybciej. Prawdopodobnie byłby wielkim wsparciem z Macairem. Niski chichot wyślizgnął się Nick’owi i owinął wokół Starożytnego jak gruby pyton, ścierając mu uśmiech z twarzy , gdy poznał, że niewątpliwie ten sam śmiech usłyszał podczas upadku Macaire’go. Wszyscy zakładali, że wydobył się z niewidzialnego seniora, ale tak naprawdę wyczuli energię Nick’a. – Kto mówi ,że mnie tam nie było, aby cieszyć się triumfowaniem mojej córki nie tylko nad Macaire’em ale też tobą ,jak i również łowcą ? Wściekłość pojawiła się na twarzy Starozytnego, kiedy rzucał więcej energii w moje ciało, powodując że potknęłam się. Ból dręczył tak, jakby moje mięśnie i kończyny były ciągnięte i wykręcane w różnych kierunkach. Stawałam się coraz bardziej zmęczona, zbyt zmęczona aby kontynuować tę walkę. - Co muszę zrobić ? – W końcu domagałam odpowiedzi, wiedząc że Nick czekał tylko ,aby to usłyszeć. Najpierw musiał wiedzieć, że byłam całkowicie do jego dyspozycji jak posłuszny pies. - Cóż wygląda na to ,że twój towarzysz łowca jest poza twoim zasięgiem , wydaje się, że potrzebujesz nowego źródła energii. – powiedział Nick. - Mogę wykorzystać tylko Danausa i Jabari’ego – jęknęłam gdy moje przeciąganie liny z Jabarim zostało kontynuowane. Moc od Jabariego wydawała się wzrastać w ostatniej minucie, gdy bez wątpienia uświadomił sobie,
że Nick oferuje mi swoją pomoc, co opcjonalnie przechylało szalę wygranej w moją stronę. Jednak Starożytny nie zdawał sobie sprawy, że ta niewymagana pomoc będzie kosztować. - Świat leży u twych stóp,Mira. – słodka śliwa czeka ,aby być zerwana. - Nie jestem pierdolonym naturi. Nie mogę używać magii ziemi jak oni. Nick ciężko odetchnął, gdy byłam zbyt uparta i ignorowałam fakt, że kilka razy byłam w stanie wyczuć magię ziemi podczas specjalnych ceremonii w określonych miejscach. Środek mojego podwórka to nie był jednym z tych miejsc. – W takim razie , jeśli nalegasz na przywiązanie tych nocnych wędrowców musisz to przyjąć.- rzekł. – Sugerują użyć magii krwi unoszącej się w powietrzu. Na pewno będzie odpowiadała twojemu podniebieniu. - Jesteś dupkiem – warknęłam, po jego niejasnych instrukcjach. Ponownie zamykając oczy przedłużałam moje skupienie ,aby włączyć w to dużą grupę ludzi mieszkających w promieniu mojego miasta w centrum Savannah. Energia przepływała wokół mnie, zdawała się uspokajać moje obolałe mięśnie i zszargane nerwy. Wzięłam głęboki oddech ,poczułam energię przepływającą przeze mnie , stabilną i silną jak las, zmywającą wszystkie pozostałości mocy Jabari’ego. Otworzyłam oczy i świat nabrał świeżego blasku błyszczącego srebrzystego światła pod pieszczotą księżyca. Liście dębu połyskiwały ,trawę pokrywała rosa. Kolory wydawały się wyraźniejsze i dźwięki setek bijących serc w moim umyśle były jak plemienny bęben. Kiedy stałam wśród ruin Machu Picchu , czułam bicie serca ziemi, drżenie i westchnienie Wielkiej Matki , gdy naturi powrócili. Czułam jej wściekłość i furie. Teraz, gdy stoję wciągnięta w impuls ludzkości, czuję różne siły – jedne w końcu wydają się być w harmonii w moja własną dusza. Nick mógł nienawidzić mojej decyzji ,abym stała się nocnym łowcą, ale to, kim jestem jest źródłem mojej mocy. Uśmiechając się do Jabar’ego, ogarnięta magia krwi, która płynęła wokół mnie i napierała na niego odrzuciłam go na odległą ścianę stoczni. Pod wpływem uderzenie stracił równowagę ,ale nadal stał. - Kim jesteś ? – żądał odpowiedzi Jabari, odpychając się od ściany. - Nowym właścicielem tej ostatniej straconej duszy. – powiedział Nick ze śmiechem ,który nadszedł z południa, zatrzymując się.- Zabij go. - Jak sobie życzysz ojcze - odpowiedziałam poszerzając uśmiech na mej twarzy. Czułam małe ukłucie wyrzutów sumienia jak formowałam energię w małą kulę wewnątrz brzucha. Wieki temu Jabari był moim wybawcą, moim mentorem, moim spokojem w czasie burzy. Był jedynym, który mnie uczył i prowadził przez mroczny świat zamieszkany przez nocnych wędrowców. Był jedynym, który mnie bronił i uczył jak bronić siebie. Zawsze był dla mnie drogowskazem kiedy inni byli chętni aby rozerwać mnie na strzępy. Tak było zanim połączyłam siły z Danausem i Temidą i odkryłam że byłam czymś więcej niż eksperymentem Jabari’ego. Przez wieku byłam jego cenną marionetką .Spędził lata kontrolując mnie i wymazując mi pamięć , więc nikt nie mógł wiedzieć, że ma specjalna broń schowaną w rękawie w razie potrzeby gdyby musiał powstać. Nigdy mu na mnie nie zależało. Może i mam nowego władcę marionetek, ale Nick był tak zdeterminowany aby uczyć mnie silniejsza. Miałam tylko nadzieję że nowo znaleziona siła pomoże mi w końcu wygrać wolność. W tym momencie to wystarczyło , abym była w stanie zmiażdżyć mojego starego mentora. Ze śmiechem przywołałam blask płomieni które otoczyły Nicka i mnie w centrum podwórka. Z falą na mojej dłoni, płomienie pomknęły w prostej linii i wpadły na Jabariego. Raz krzyknął i potem zniknął. - Nie ! – krzyknęłam sfrustrowana. Wciągnęłam swoje moce, natychmiast sprawdzając okolicę w poszukiwaniu Starożytnego, ale nie mogłam niczego wyczuć. Gasząc płomienie, wysłałam nawet więcej energii we wszystkich kierunkach, badając każdy zakątek świata skapany jeszcze w ciemności, ale nie wyczułam go. - Gdzie on jest ? – wymagałam odpowiedzi od Nicka, odwracając się do niego twarzą. Stary bóg wzruszył szczupłymi ramionami, krzywy uśmiech pojawił się w kąciku jego ust- Nie wiem. Zgaduję, że uciekł. - Zgadujesz? Nie jesteś przypadkiem wszechmocnym bogiem ? Gdzie on do cholery jest ? –warknęłam . Jeśli teraz nie udało mi się zabić Jabari’ego, Starożytny zamierza wrócić w mniej odpowiednim czasie i zabić mnie, kiedy nie będę miała szansy na walkę.
Nick złapał mnie za szyję i pochylił się tak ,że jego nos uderzył w mój. – Gdybym był jakimś wszechmocnym bogiem to nie potrzebowałbym ciebie, nieprawdaż ? Jabari zniknął, ale będziemy mieli kolejną szansę, aby go zgładzić. Teraz zobacz co u twojego towarzysza. Uświadomił mnie , popychając w kierunku, gdzie Danaus leżał na ziemi , trzymając nóż, który wystawał z jego klatki piersiowej. Potykając się w kierunku mojego kochanka. Umieściłam moją rękę delikatnie na jego klatce piersiowej , gdzie przed chwilą wyciągnął nóż. - Danaus ? - Zajęło ci to wystarczająco długo. – narzekał, krzywiąc się , gdy próbował się poruszyć. – Jest blisko mojego serca. - Wobec tego musimy usunąć go szybko , aby ten mały człowiek mógł się uleczyć. – powiedział Nick, stając nad Danausem. Zanim jedno z nas mogło zareagować, Nick chwycił uchwyt noża i wyszarpnął go z ciała Danausa, wywołując u nas szok i ból. Szybko umieściłam obie dłonie na ranie i tak mocno przycisnęłam jak myślałam że będzie bezpieczny w celu spowolnienia krwawienia podczas gdy ciało Danausa zamknie ranę. Nick ukląkł na ziemi obok nas i przyjrzał się bliżej Danaus’owi. Myśliwy zmarszczył brwi na widok rudowłosego stworzenia z lawendowymi oczyma ale nic nie powiedział, co dało mi ogromne poczucie ulgi. Nie potrzebowałam Nicka żądającego abym równie dobrze zabiła Danausa. Znalazłam przewagę nad Jabarim w walce ,ale poważnie wątpiłam że stary bóg chaosu da mi również przewagę nad nim samym. - Głupia szumowina bori. – parsknął śmiechem Nick. – Jeśli… - Nie, Nick- przeszkodziłam mu, zwracając jego oczy na moja twarz. – Proszę, nie. – Stary bóg przestał mówić, gdy spojrzał się na mnie. Mogłam wyczuć go grzebiącego w moich myślach i emocjach jak ktoś, kto szuka katalogu bibliotecznego, ale pozwoliłam mu. Musiał wiedzieć jak ważny jest dla mnie Danaus. Musiał wiedzieć ,że nie będę kontynuować bez Danausa po swojej stronie , bez względu na to jakie zagrożenie wymierzy w moim kierunku. Gdzie Jabari był zawsze moim wrogiem, Danaus był moim jedynym sprzymierzeńcem w tym świecie. Nick wydał delikatnie warknięcie gdy odepchnął się i wyciągnął ramiona nad głową. - Na razie. – powiedział, potem zniknął mi z oczu. Oddychałam głęboko i miarowo i powoli wydychałam powietrze ,a całe napięcie , które towarzyszyło mi podczas ostatnich kilku minut powoli schodziło z moich ramion. To trwało do czasu, gdy spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że dłonie przyciśnięte do klatki Danausa drżą, podczas gdy łzy spływały mi po policzkach. Przez krótki moment jego życie wisiało na włosku, a on wstrzymywał oddech. Dla mnie to wytchnienie był czasem, którego potrzebowałam aż tyle ile tylko możliwe. Potrzebowałam czasu aby stać się silniejsza. Potrzebowałam czasu , aby znaleźć sposób ucieczki od pułapki Nick’a zachowując Danausa przy życiu. Z niskim jękiem odepchnął się od ziemi do pozycji siedzącej. Powoli odsuwałam swoje dłonie z jego klatki piersiowej, ale pozostałam blisko w razie gdyby mnie potrzebował. Łowca wyglądał trochę blado z powodu utraty krwi, ale jego spojrzenie było tak ostre jak zawsze a teraz było skupione na mnie. - Więc to twój ojciec. - marudził Danaus – Nie jest dokładnie jak się spodziewałem. Próbowałam wzruszyć ramionami, ale tylko jedno było zdolne aby to zrobić. –On przychodzi i odchodzi jak mu się podoba w jakiejkolwiek formie mu odpowiada. Ulżyło mi , gdy zobaczyłam , że nie wybrał postaci mężczyzny, która jak myślałam była moim prawdziwym ojcem przez całe moje dzieciństwo. Oczywiście Nick odniósł by sukces w dekoncentrowaniu mnie, co mogłoby kosztować mnie życie, zatem działając wbrew jego mistrzowskiemu planu. - Twój władca marionetek zmienił się z Jabari’ego na niego ? Jest to mądre ? - Jeśli chodzi o twoje życie to jest. – rzuciłam, szybko odpychając się stopami. - Co to miało znaczyć ? - Jabari nigdy nie widział żadnego powodu ,aby zachować cię przy życiu. – chwytając mnie za rękę, Danaus powoli podciągnął się na nogi. – A Nick ? - Widzi rzeczy inaczej. – mruknęłam. Jeśli Nick zamierzał dalej mnie wykorzystywać i współpracować ze mną, potrzebowałam Danausa po swojej stronie. Danaus trzymał szaleństwo ode mnie z daleka. Wyciągając drżące, zakrwawione dłonie, zgarnęłam włosy z jego twarzy tak, że mogłam wyraźnie spojrzeć w jego niebieskie oczy. To w jego oczach zakochałam się na początku. Pokochałam ich blask i intensywność gdy szukał aby mnie zobaczyć taką jaką naprawdę byłam , poza reputacją i strasznymi historiami. Pokochałam te oczy i nie mogłam sobie wyobrazić nocy , kiedy nie będę zdolna wpatrywać się w nie.
- Mogłam dzisiejszej nocy tak łatwo cię stracić przez Jabari’ego. – powiedziałam szorstkim głosem. – Podszedł tak blisko. Wiedział, że jesteś moja słabością ,a ty musisz biec kiedy powiem ci, że masz uciekać. - Nigdy nie opuszczę twojej strony, szczególnie w walce. – ślubował Danaus, ujmując mój policzek w swoja dłoń. – A ja będę tylko twoja słabością jak pozwolisz się nią stać. Zamiast tego pozwól mi być twoją siłą. Wzdychając, przechyliłam głowę i pocałowałam go w dłoń. – Nie możesz mnie zostawić. Świat nigdy nie przetrwałby mojego gniewu. Danaus przyciągnął mnie bliżej, całując mocno. Posmakowałam jego strachu i miłości w tym momencie, kiedy staliśmy w ciemności pod dębem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie dryfować wśród jego emocji, wymykając się bólowi, który Jabari mi zadał. Lekko się odsuwając szepnął z dreszczem – Wiem. Świat był dla mnie mrocznym miejscem, i od ponad sześciu wieków schowany pod moim pasem więcej mocy niż mogłam zrozumieć, przepływające przez palce rąk , mój uścisk na mój rozsądek zaczynał słabnąć. Ale wtedy pojawił się Danaus. Chaos ,który otaczał mój umysł zdawał się topić i zmieniać w hałaśliwe tło, kiedy był przy mnie. Po zostawieniu słodkiego pocałunku na moim czole, zrobił krok wstecz aby wyraźnie spojrzeć mi w oczy. Jedną ręką wciąż uciskał swój brzuch, gdzie Jabari początkowo go zranił, podczas gdy odmówiłam zabrania swojej ręki z jego rany przy sercu. Byłam pewna ,że obie rany właśnie się zamknęły, ale wciąż nie mogłam zmusić się do uwolnienia go. - Nick ma rację.- zaczął Danaus - Musisz zabić Jabari’ego. - Wiem.Stanowi zbyt duże zagrożenie, nie tylko dla nas ale też dla wszystkich, których cenimy. Musi zostać powstrzymany . A jeśli mój stary mentor ,nie uciekł daleko wkrótce go spotkam. - Nicka również musisz zniszczyć. - Brzmisz, jakby to było takie łatwe. Nie znasz przypadkiem najlepszego sposobu na zniszczenie boga ? - zapytałam, niezdolna to powstrzymania się od sarkazmu, który omiótł każde słowo, które przeszło mi przez usta. - Nie, ale wydaje się ,że mamy dwie możliwości skontaktujemy się z jeszcze silniejszym nocnym wędrowcem jak twój senior albo znajdziemy innego boga, który może nam pomóc. - Nie wydają się być to najmądrzejsze sposoby i oba mogą nieść ze sobą więcej kłopotów niż mamy. A co z Ryanem ? - Wołałbym raczej nie zestawiać ze sobą mocy boga i tego czarnoksiężnika. – burknął Danaus. – Możesz pomyśleć o innym rozwiązaniu naszych aktualnych problemów z Jabarim i twoim ojcem? – Powoli odwrócił się i zaczął iść w stronę domu. Przełożyłam sobie jego ramię przez swoje, aby zapewnić stałość jego chodu i pozostać przy jego boku. - Nie. –wyszeptałam. Wydawało się, że po wszystkich stuleciach zostałam w końcu zmuszona do spotkania naszego Seniora. Miałam tylko nadzieję, że ktoś z dużym doświadczeniem i wielka mocą mógłby dokładnie wiedzieć jak pokonać boga i może przeżył, aby opowiedzieć tę historię.