Yuka93

  • Dokumenty374
  • Odsłony179 978
  • Obserwuję131
  • Rozmiar dokumentów577.3 MB
  • Ilość pobrań103 967

Kiera Cass - Rywalki 1 - Selekcja

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :1.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Kiera Cass - Rywalki 1 - Selekcja.pdf

Yuka93 EBooki
Użytkownik Yuka93 wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 288 stron)

1 Tłumaczenie DD_TranslateTeam http://chomikuj.pl/DD_TranslateTeam The selection - kiera cass

2 Trochę prywaty - czyli podziękowania Moje pierwsze tłumaczenie właśnie dobiegło końca, wzruszająca chwila. Chciałabym serdecznie podziękować paru osobom: mojej współtłumaczce Zuzi (panna_zuz), dzięki jej pomocy udało się zakończyć przekładanie tej książki na język polski, nie wiem, czy dałabym radę sama; świetnej becie Basi (bacha383), której sprawiła, że da się to w ogóle, czytać ;); dziewczynom z DD, o nich nie mogę zapomnieć - one są przykładem, że przez Internet można poznać naprawdę cudownych ludzi i razem stworzyć coś fajnego (DD_TT) ☺. No i oczywiście, dziękuję wam, czytelnikom, to dla was powstało to tłumaczenie, wasze miłe słowa są dla mnie motywacją do działania. Teraz pozostaje mi tylko życzyć miłej lektury. Początek „The Prince” wkrótce. „Zanim trzydzieści pięć dziewcząt zostało wybranych, aby konkurować w Wyborze... Zanim Aspen złamał serce Americi... W życiu Maxona była inna dziewczyna...

3 Rozdział 1 Kiedy odebrałyśmy list na poczcie, moja mama była pełna zachwytu. Już zdecydowała, że wszystkie nasze problemy zostały rozwiązane, odeszły na zawsze. Wielką przeszkodą w jej znakomitym planie byłam ja. Nie uważałam, abym była szczególnie nieposłuszną córką, ale to było coś, na czym postawiłam krzyżyk. Nie chciałam zostać królową. I nie chciałam być Jedynką. Nie chciałam nawet spróbować. Ukryłam się w moim pokoju, jedynym miejscu gdzie mogłam uniknąć trajkotania, którego było pełno w całym domu, próbując wymyślić argument, który ją przekona. Dotychczas, miałam sporą kolekcję moich szczerych opinii. Nie sądzę, żeby była chociaż jedna, której chciałaby wysłuchać. * * * Nie mogłam unikać jej już dłużej. Zbliżała się pora obiadu i jako najstarsze dziecko pozostałe w domu, obowiązek gotowania spadł na mnie. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do siedliska węży. Mama obrzuciła mnie spojrzeniem, ale nic nie powiedziała. Wykonałyśmy taniec ciszy dookoła kuchni, kiedy przegotowywałyśmy kurczaka, makaron oraz plasterki jabłek i nakryłyśmy stół dla czworga. Gdybym spojrzała na nią pytająco, załatwiłaby mnie zawziętym wyglądem, jak gdyby mogła zawstydzić mnie, abym zrobiła to, czego chciała. Próbowała tego tak często. Jak wtedy, kiedy nie chciałam podjąć tymczasowej pracy, ponieważ twierdziłam, że rodzina goszcząca nas była bez potrzeby niemiła. Lub kiedy

4 chciała, żebym zrobiła ogromne porządki, gdy nie mogliśmy sobie pozwolić, żeby Szóstka przyszła i pomogła. Czasami to działało. Czasami nie. Ona nie mogła znieść, kiedy byłam uparta. Ale mam to po niej, więc nie powinna być zaskoczona. Bądź, co bądź, nie chodziło tylko o mnie. Ale to była jedyna kwestia, w której byłam nieugięta. Mama była ostatnio spięta. Lato zbliżało się ku końcowi i wkrótce staniemy przed obliczem zimna. I zmartwienia. Postawiła dzban z herbatą na środku stołu z wściekłym łomotem. Moje usta zwilgotniały na myśl o herbacie z cytryną. Ale musiałam zaczekać; to byłoby takie marnotrawstwo wziąć szklankę teraz i później pić wodę do posiłku. – Czy zabiłoby cię, gdybyś spełniła swój obowiązek? – zapytała, nie mogąc się już dłużej powstrzymywać. – Wybór może być cudowną szansą dla ciebie, dla nas wszystkich. Westchnęłam głośno, myśląc, że zrobienie tego może być rzeczywiście czymś bliskim śmierci. Nie było sekretem, że rebelianci – podziemne kolonie, które nienawidziły Illéi, naszego dużego i stosunkowo młodego kraju – przeprowadzali ataki na pałac, zarówno gwałtownie, jak i często. Widziałam ich wcześniej w akcji w Carolinie. Jeden z sędziowskich domów został doszczętnie spalony, a samochody należące do garstki Dwójek zostały zniszczone. To było prawie jak wspaniała ucieczka z więzienia, ale biorąc pod uwagę, że oni jedynie uwolnili nastoletnią dziewczynę, która zaszła w ciążę i Siódemkę, który był ojcem Dziewiątki, ja nie mogłam powstrzymać się od myśli, gdzie było prawo w tym czasie. Ale pomijając potencjalne niebezpieczeństwo, czułam jak bolało mnie serce, gdy choć pomyślałam o Wyborze. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy rozważałam wszystkie powody, dla których musiałam pozostać dokładnie tu, gdzie byłam.

5 – Tych ostatnich kilka lat było bardzo ciężkich dla twojego ojca– syknęła – Jeśli masz jakiekolwiek sumienie, mogłabyś o nim pomyśleć. Tata. Tak. Naprawdę chciałam pomóc tacie. I May. I Geradowi. I jak sądzę, nawet mojej mamie. Kiedy ona powiedziała o tym w ten sposób, nie mogłam już się uśmiechać. Sprawy w tym miejscu były napięte już zbyt długo. Zastanawiałam się, czy tata zobaczy, że wszystko wróci do normalności, czy jakieś sumy pieniędzy mogą uczynić sprawy lepszymi. To nie było tak, że nasza sytuacja była na tyle niepewna, że żyliśmy w strachu o przetrwanie czy o cokolwiek. Nie żyliśmy w nędzy. Ale myślę, że nie byliśmy od tego tak dalecy. Naszą kastę dzieliły tylko trzy stopnie od dna. Byliśmy artystami. I artyści, i klasyczni muzycy byli tylko trzy kroki od brudu. Dosłownie. Nasze finanse były rozciągnięte tak mocno, jak długi drut i nasz dochód był wielce zależny od pory roku. Pamiętam, że czytałam w przestarzałym podręczniku do historii, że wszystkie z głównych świąt były ścieśnione w zimowych miesiącach. Coś zwane Halloween, następnie Święto Dziękczynienia, potem Boże Narodzenie i Nowy Rok. I tak ciągle, i ciągle. Boże Narodzenie było wciąż tak samo. To nie tak, że można zmienić datę urodzenia bóstwa. Ale kiedy Illéa podpisała olbrzymi traktat pokojowy z Chinami, Nowy Rok następował albo w styczniu, albo w lutym, w zależności od księżyca. Wszystkie pojedyncze dziękczynne i niepodległościowe uroczystości w naszej części świata były teraz po prostu Dziękczynnym Świętem, które było latem. To był czas, aby świętować stworzenie Illéi, aby dziękować za to, że wciąż tu jesteśmy. Nie wiedziałam, czym było Halloween. Ono nigdy nie wróciło. Tak więc, co najmniej trzy razy w roku cała rodzina będzie w pełni zatrudniona. Tata i mama będą tworzyć swoje dzieła i patroni będą je wręczać jako prezenty. Mama i ja będziemy występować razem – ja śpiewając, ona przy pianinie – nie odrzucając pojedynczych prac, jeśli mogliśmy wybierać. Kiedy

6 byłam młodsza, występy przed widownią przerażały mnie. Ale teraz tylko próbuję zrównać się z muzyką w tle. To jest to, co widzimy w oczach naszych pracodawców: powinno się słyszeć, nie widzieć. Gerad nie odkrył jeszcze swojego talentu. Ale ma tylko siedem lat. Zostało mu jeszcze trochę czasu. Wkrótce liście zmienią kolor i nasz mały świat będzie znów niepewny. Pięć osób, a tylko czworo zatrudnionych. Żadnej gwarancji na zatrudnienie aż do Bożego Narodzenia. Kiedy myślałam o tym w ten sposób, Wybór wydawał się liną, czymś, czego mogłam się chwycić. Ten głupi list mógł podnieść mnie z ciemności i mogłam pociągnąć rodzinę za sobą. Spojrzałam na moją matkę. Jak na Piątkę była trochę za ciężka, co było dziwne. Nie była żarłokiem i to nie było tak, że mieliśmy czym się przejadać. Być może jest to sposób, w jaki wygląda ciało po piątce dzieci. Jej włosy były rude, jak moje, ale pełne białych pasemek. Pojawiły się one niespodziewanie i licznie jakieś dwa lata temu. Zmarszczki pojawiły się w rogach jej oczu, choć była dość młoda. Mogłam zobaczyć, jak poruszała się po kuchni, przygarbiona, jakby niewidzialny ciężar spoczywał na jej barkach. Wiedziałam, że miała wiele do dźwigania. I wiedziałam, że to był powód, dla którego zabrała się tak pilnie do manipulowania mną. Walczyłyśmy wystarczająco bez dodatkowego wysiłku, ale gdy kryzys cicho się zbliżał, ona stała się o wiele bardziej drażliwa. Zdawałam sobie sprawę, że myślała, że jestem nierozsądna w tym momencie, nie chcąc wypełnić głupiutkiego, małego formularza. Ale były inne rzeczy – ważne rzeczy – na tym świecie, które kochałam. I ten kawałek papieru wydawał się murem, który powstrzymywał mnie od tego, co chciałam. Może to, czego pragnęłam było głupie. Może to nie było właśnie to, co mogłam mieć. Ale to wciąż było moje. Nie sądziłam, że mogłabym zrezygnować z moich marzeń, bez względu na to, jak duże znaczenie miała dla mnie rodzina. Po za tym poświęciłam im już wiele.

7 Byłam najstarszą, która została, ponieważ Kenna wyszła za mąż, zaś Kota odszedł, i robiłam wszystko, żeby być pomocną. Zaplanowaliśmy moją edukację pod próby, które były moim obowiązkiem, odkąd opanowałam grę na kilku instrumentach tak dobrze jak śpiew. Ale przez ten list żadna z moich prac nie miała już więcej znaczenia. W myślach mojej mamy, byłam już królową. Gdybym była mądra, ukryłabym tą głupią wiadomość zanim tata, May i Gerad weszli. Ale nie wiedziałam, że mama schowała ją w ubraniu i wyjęła w połowie posiłku. – Do Domu Singerów – zaśpiewała. Próbowałam zamachnąć się po nią, ale była dla mnie za szybka. Dowiedzieliby się prędzej czy później, ale skoro zrobiła to teraz, oni będą po jej stronie. – Mamo, proszę! – błagałam. – Ja chcę to usłyszeć! – May zapiszczała. To nie była niespodzianka. Moja młodsza siostra wyglądała jak ja, tylko trzy lata wstecz. Ale gdy nasz wygląd był praktycznie identyczny, nasze osobowości były kompletnie różne. W przeciwieństwie do mnie była otwarta i pełna nadziei. I obecnie zakręcona na punkcie chłopców. Te wszystkie sprawy wydawały się być niezwykle romantyczne dla niej. Czułam, że się rumienię. Tata słuchał uważnie, a May praktycznie podskakiwała z radości. Gerad, słodkie maleństwo, po prostu ciągle jadł. Mama odchrząknęła i przeszła dalej. – Niedawny spis potwierdził, że wolna kobieta pomiędzy szesnastym a dwudziestym rokiem życia mieszka w tym domu. Chcemy zwrócić uwagę na zbliżającą się okazję, aby uhonorować wielki naród Illéa. May pisnęła ponownie i chwyciła mój nadgarstek. – To ty! – Wiem, ty mała małpko. Przestań, zanim złamiesz moje ramię. – Ale ona ciągle trzymała moją dłoń i podskakiwała coraz wyżej.

8 – Nasz ukochany książę, Maxon Schreave – kontynuowała mama – dorasta w tym miesiącu. Ponieważ wchodzi on w nowy etap życia i ponieważ ma nadzieję dzielić je z partnerką, poślubi prawdziwą Córkę Illéa. Jeśli twoja zakwalifikowana córka, siostra lub podopieczna jest zainteresowana możliwością zostania narzeczoną Księcia Maxona i uwielbianą księżniczką Illéa, proszę wypełnić załączony formularz i zanieść go do lokalnego Regionalnego Biura Usług. Jedna kobieta z każdego rejonu zostanie wylosowana, aby spotkać księcia. – Uczestniczki, na czas ich pobytu, będą zakwaterowane w cudownym Illéańskim Pałacu w Angeles. Rodziny każdego uczestnika zostaną hojnie wynagrodzone – zaakcentowała te słowa dla podkreślenia efektu – za służbę dla rodziny królewskiej. Przewróciłam oczami, gdy kontynuowała. To był sposób, w jaki postępowano z synami. Księżniczki urodzone w rodzinie królewskiej były sprzedawane w celu umocnienia młodych relacji z innymi krajami. Rozumiałam, dlaczego to robiono – potrzebowaliśmy sojuszników. Ale mi się to nie podobało. Nigdy nie musiałam zobaczyć czegoś takiego i miałam nadzieję, że nigdy nie będę. W rodzinie królewskiej nie pojawiła się księżniczka od trzech pokoleń. Książęta, jednakże, poślubiali kobiety z ludu, aby podnieść – czasem niskie – morale naszego narodu. Myślałam, że Wybór miał na celu zbliżyć nas do siebie i uświadomić wszystkim, że Illéa sama narodziła się prawie z niczego. Pomysł bycia wcielonym do konkursu oglądanego przez cały kraj, widzący jak nadęty mały mięczak wybiera najbardziej olśniewającą i płytką osobę, aby została cichą, ładną twarzą stojącą obok niego w telewizji… to wystarczało, aby wywołać we mnie krzyk. Mogłoby być coś bardziej upokarzającego? Poza tym byłam w domach tylu Dwójek i Trójek, że byłam pewna, iż nigdy nie chcę żyć pośród nich, nie mówiąc już o byciu Jedynką. Z wyjątkiem

9 czasów, kiedy byliśmy głodni, byłam dość zadowolona z bycia Piątką. Mama była kastowym wspinaczem, nie ja. – I oczywiście on zakocha się w Americe! Ona jest taka piękna – mama omdlewała. – Proszę, mamo. Ja jestem dość przeciętna. – Nie jesteś! – powiedziała May. – Ponieważ ja wyglądam tak jak ty, a ja jestem ładna! Jej uśmiech był taki szeroki, że nie mogłam powstrzymać śmiechu. I to był dobry argument. Ponieważ May naprawdę była piękna. Jednak to było coś więcej niż jej twarz, więcej niż jej zwycięski uśmiech i jasne oczy. May promieniowała energią, entuzjazmem, aż chciało się być wszędzie tam, gdzie ona była. May był magnetyczna, a, prawdę mówiąc, ja nie. – Gerad, co o tym sądzisz? Myślisz, ze jestem ładna? – spytałam. Wszyscy przenieśli wzrok na najmłodszego członka rodziny. – Nie! Dziewczyny są obrzydliwe! – Gerad, proszę. – Mama powiedziała z westchnieniem irytacji, ale nie było w tym serca. Ciężko było się na niego denerwować. – Americo, musisz wiedzieć, że jesteś bardzo śliczną dziewczyną. – Skoro jestem taka śliczna, jak to jest, że nikt nie przychodzi prosić mnie o rękę? – Och, oni przyjdą, ale trzeba jeszcze poczekać. Moje dziewczęta są zbyt ładne, aby poślubić Piątkę. Kenna wyszła za Czwórkę i jestem pewna, że można było zrobić to lepiej. – Mama wzięła łyk herbaty. – On ma na imię James. Przestań mówić o nim, jak o numerze. I od kiedy chłopcy mają przyjść? – słyszałam jak mój głos podnosił się coraz. – Spokój – powiedział tata, co było jego pierwszym komentarzem na to wszystko. Miał w głosie odrobinę żalu, jednak patrzył zdecydowanie znad kubka. Próbowałam się domyślić, co go tak mocno zdenerwowało. Chłopcy

10 przychodzący? Mama i ja kłócące się znowu? Pomysł mnie biorącej udział w konkursie? To jak daleko będę, gdy to zrobię? Jego oczy spoczęły na mnie przez krótki moment i nagle zrozumiałam. On nie chciał mnie o to pytać. Nie chciał, żebym pojechała. Ale nie potrafił negować korzyści, które zyskalibyśmy, jeśli udałoby mi się tam dostać, nawet na jeden dzień. – America, bądź rozsądna – powiedziała mama. – Musimy być jedynymi rodzicami w kraju, próbującymi przekonać do tego naszą córkę. Pomyśl o tej szansie. Pewnego dnia możesz być Królową! – Mamo, nawet jeśli chciałabym być Królową, czego gorąco nie chcę, są tysiące dziewczyn w tej prowincji skoncentrowane na tym. Tysiące. I nawet, jeśli jakimś cudem się dostanę, to będą wciąż trzydzieści cztery inne dziewczyny, które są bez wątpienia bardziej uwodzicielskie, niż ja kiedykolwiek mogłabym udawać. Gerad ożywił się. – Co to uwodzenie? – Nic – powiedzieliśmy chórem. – To śmieszne, myśleć, że jestem w stanie wygrać z nimi wszystkimi – zakończyłam. Moja mama odsunęła swoje krzesło i jak stała, pochyliła się nad stołem w moją stronę. – Ktoś ma taki zamiar, America. Masz taką samą dobrą szansę jak wszyscy inni. – Rzuciła serwetkę i ruszyła ku wyjściu. – Gerad, kiedy skończysz, jest czas na kąpiel. Jęknął. May jadła w milczeniu. Gerad poprosił o chwilę, ale nie było żadnej. Kiedy wstali zaczęłam sprzątać ze stołu, podczas gdy tata siedział popijając herbatę. On znów pomalował swoje włosy odrobiną żółtej farby, co wywoływało mój uśmiech. Wstał, otrzepując okruszki z koszuli. – Przepraszam, tato – wymamrotałam, gdy podnosiłam talerze.

11 – Nie bądź głupiutka, kotku. Nie jestem zły – leniwie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. – Ja tylko… – Nie musisz mi tego wyjaśniać, kochanie. Ja wiem. – Pocałował mnie czoło. – Zamierzam wrócić do pracy. I z tym przeniosłam się do kuchni, aby zacząć porządki. Zawinęłam swój prawie nietknięty talerz w serwetkę i ukryłam go w lodówce. Nikt inny nie zostawił więcej niż okruchy. Westchnęłam, kierując się do pokoju, aby przygotować się do snu. Wszystko to było irytujące. Dlaczego mama musiała naciskać na mnie tak mocno? Nie była szczęśliwa? Nie kochała taty? Dlaczego to nie było wystarczająco dobre dla niej? * * * Leżałam na moim nierównym materacu, próbując skierować moje myśli na Wybór. Myślałam, że to ma swoje zalety. Byłoby miło w końcu móc dobrze zjeść. Ale nie było żadnego powodu do niepokoju. Nie zamierzałam zakochać się w księciu Maxonie. Wydawało się, że jak zawsze do północy będzie tak samo. Obok moich drzwi znajdowało się lustro i zatrzymałam się, aby upewnić się, że moje włosy wyglądają tak dobrze jak rankiem i nałożyć odrobinę błyszczyku, więc będzie jakiś kolor na mojej twarzy. Mama była dość surowa, jeśli chodzi o robienie makijażu – dozwolony był tylko wtedy, kiedy musieliśmy występować lub wychodzić w miejsca publiczne, ale ja zazwyczaj podkradałam trochę w takie noce jak dzisiejsza. * * *

12 Tak cicho jak mogłam, zakradłam się do kuchni. Porwałam moje resztki, trochę chleba, który był przeterminowany i jabłko, i zawiązałam to wszystko. To było bolesne wracać z powrotem do pokoju tak powoli, teraz, kiedy było tak późno. Ale jeśli zrobiłabym to wcześniej, to byłaby właśnie niecierpliwość. Otworzyłam okno i rozejrzałam się po naszym małym skrawku podwórka. Księżyc nie świecił zbyt mocno, więc musiałam pozwolić oczom dostosować się, zanim ruszyłam. Po drugiej stronie trawnika, domek na drzewie był ledwie sylwetką w nocy. Kiedy byliśmy młodsi, Kota przywiązał arkusze do gałęzi, więc wyglądał jak statek. On był kapitanem, a ja zawsze jego pierwszym oficerem. Moje obowiązki polegały głównie na zamiataniu podłogi i robieniu jedzenia, które stanowiły zanieczyszczenia i nadziewane gałązki na patelni mamy. On brał łyżkę brudu i „jadł”, poprzez wyrzucenie go za ramię. Oznaczało to, że będę musiała zamiatać ponownie, ale mi to nie przeszkadzało. Byłam szczęśliwa na statku z Kotą. Rozejrzałam się dookoła. Wszystkie okna w domach sąsiadów były ciemne. Nikt nie patrzył. Ostrożnie wyszłam przez okno. Zwykłam mieć siniaki na całym brzuchu, gdy robiłam to w zły sposób, ale teraz było to już proste – talent, który opanowywałam latami. I nie chciałam napaskudzić jedzeniem. Przebiegłam przez trawnik w mojej najsłodszej piżamie. Mogłam założyć moje codzienne ciuchy, ale tak czułam się najlepiej. Niby nie miało znaczenia, co założę, ale czułam się dobrze w moich brązowych szortach i białej koszulce. Dalej to nie było już trudne, wspięłam się po listwach przybitych do drzewa tylko z jednej strony. Dobrze rozwinęłam tę umiejętność. Każdy krok był ulgą. To nie była duża odległość, ale czułam się, jak gdyby całe zamieszanie w domu było mile stąd. Tutaj nie musiałam być niczyją księżniczką. Kiedy wspięłam się do niedużego pudełka, które było moją ucieczką, widziałam, że nie byłam sama. W kącie, ktoś ukrywał się w ciemności. Mój oddech przyśpieszył; nic nie mogłam na to poradzić. Położyłam moje jedzenie

13 na dole i zmrużyłam oczy. Człowiek przesunął się, oświetlenie stanowiła tylko bezużyteczna świeczka. Nie było tam zbyt dużo światła – nikt w domu nie mógł tego zobaczyć – ale to było wystarczająco. W końcu intruz przemówił z chytrym uśmieszkiem na twarzy. – Hej, tutaj, wspaniała.

14 Rozdział 2 Weszłam głębiej do domku na drzewie. Nie był większy niż sześcian pięć na pięć stóp; nawet Gerad nie mógłby się tu wyprostować. Ale ja to uwielbiałam. Było jedno wejście do przeczołgania się, a następnie małe okno na przeciwległej ścianie. Umieściłam stary stołek w rogu, jako podstawkę dla świecy i mały dywanik, który był bardzo wyświechtany, ale wciąż lepszy od siedzenia na listwach. Nie było tego dużo, ale to był moje niebo. Nasze niebo. – Proszę, nie nazywaj mnie wspaniała. Najpierw moja mama, potem May, teraz ty. To gra mi na nerwach. – Nawiasem mówiąc, Aspen patrzył na mnie w taki sposób, że mogłam powiedzieć, że to nie pomagało mojej nie jestem ładna opinii. Uśmiechnął się. – Nie mogę nic na to poradzić. Jesteś najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem. Nie możesz powstrzymać mnie mówieniem, że mi zabraniasz. – Wyciągnął dłoń i ujął moją twarz. Spojrzałam mu głęboko w oczy. To było wszystko, co zrobiłam. Jego usta były na moich i nie mogłam myśleć o niczym innym. Ani o Wyborze, ani o nieszczęśliwej rodzinie, ani o samej Illéi. Były tylko dłonie Aspena przyciągające mnie bliżej, jego oddech na moim policzku. Moje palce wędrowały po jego czarnych włosach, wciąż wilgotnych od prysznica – on zawsze brał prysznic w nocy – i zaplecionych przez niego w krótki perfekcyjny węzeł. Pachniał jak robione przez jego matkę domowe mydło. Śniłam o tym zapachu. Rozdzieliliśmy się i nie mogłam przestać się uśmiechać.

15 Usiadłam bokiem, pomiędzy nogami Aspena, jak dziecko, które potrzebowało ukołysania. – Przepraszam, nie jestem w najlepszym nastroju. To jest tylko, że…. My dostaliśmy głupią wiadomość dziś na poczcie. – Ach, tak, list – Aspen westchnął. – My dostaliśmy dwa. Na tak, bliźniaczki właśnie skończyły szesnastkę. Aspen studiował moją twarz, gdy mówił. Robił to, kiedy byliśmy razem, jak gdyby chciał ją zapamiętać. Nie widzieliśmy się już ponad tydzień i oboje byliśmy niespokojni, gdy trwało to więcej niż kilka dni. I ja także mu się przyglądałam. Aspen był, jak dotąd, najbardziej atrakcyjnym kolesiem w mieście. Miał ciemne włosy, zielone oczy i ten tajemniczy uśmiech. Był wysoki, ale nie za wysoki. Chudy, ale nie za chudy. Zauważyłam w ciemności, że miał podkrążone oczy, bez wątpliwości pracował do późna cały tydzień. Jego czarny t–shirt, który miał na sobie, był postrzępiony w kilku miejscach, tak jak znoszona para dżinsów, którą nosił prawie codziennie. Gdybym tylko mogła usiąść i zacerować je dla niego. To było moje największe marzenie. Nie być księżniczką Illéi. Być z Aspenem. Bolało mnie, gdy byłam daleko od niego. Czasami szalałam, zastanawiając się co robi. I kiedy nie mogłam tego znieść, ćwiczyłam muzykę. Musiałam podziękować Aspenowi za uczynienie mnie takim muzykiem, jakim teraz byłam. On doprowadzał mnie do szaleństwa. I to było złe. Aspen był Szóstką. Szóstki były sługami i tylko krok dzielił je od Siódemek, ponieważ byli lepiej wyszkoleni i wytrenowani do prac wewnętrznych. Aspen był mądrzejszy niż ktokolwiek i zabójczo przystojny, ale był zbyt niegodny dla kobiet, aby zawrzeć małżeństwo. Mężczyźni z niższych kast mogli oświadczyć się, ale rzadko otrzymywali zgodę. I kiedy ktoś zawierał małżeństwo z członkiem innej kasty, musieli oni wypełnić wiele formularzy i czekać jakieś dziewięćdziesiąt dni. A już przed jakimiś prawnymi papierami,

16 które miałaś wypełnić, chciałaś to skończyć. Słyszałam od więcej niż jednej osoby, że to miało dać ludziom czas, aby zmienili swoje zdanie. To dotyczyło nas i biorąc pod uwagę przeszłość Illéi… oboje mogliśmy mieć poważny problem. Nie wspominając już o piekle, jakie urządziłaby moja matka. Ale kochałam Aspena. Kochałam Aspena już od prawie dwóch lat. I on kochał mnie. Gdy siedział tu, głaszcząc moje włosy, nie mogłam wyobrazić sobie udziału w Wyborze. – Jak się z tym czujesz? Z Wyborem, mam na myśli? – spytałam. – W porządku, jak sądzę. On zamierza w ten sposób znaleźć dziewczynę, biedny koleś. – Mogłam usłyszeć w tym sarkazm. Ale naprawdę chciałam znać jego opinię. – Aspen. – Dobra, dobra. Więc, część mnie myśli, że to trochę smutne. Książę nie może randkować? Mam na myśli, czy on naprawdę nie może nikogo znaleźć? Jeśli oni mogą próbować wydać księżniczki za innych książąt, to dlaczego nie mogą zrobić tego samego z nim. Tam powinien być ktoś wystarczająco królewski, dobry dla niego. Nie rozumiem tego. To wszystko. – Ale… – Westchnął. – Część mnie myśli, że to dobry pomysł. To ekscytujące. On zamierza zakochać się na oczach wszystkich. I podoba mi się to, że ktoś jest potem szczęśliwy, i to tyle. Każda może zostać następną królową. To jest rodzaj nadziei. Pozwala mi myśleć, że też mogę żyć długo i szczęśliwie. Jego palce wędrowały po moich ustach. Te zielone oczy przenikały w głąb mojej duszy i czułam, że mogę stworzyć związek tylko z nim. Także chciałam naszego szczęścia na zawsze. – Więc, zachęcasz bliźniaczki do wzięcia w tym udziału? – zapytałam. – Tak, mam na myśli, że wszyscy widzieliśmy księcia od czasu do czasu i wyglądał na miłego gościa. Smark, bez wątpienia, ale przyjazny. I dziewczyny

17 są takie podekscytowane, zabawnie jest to widzieć. One tańczyły po domu, kiedy dziś wróciłem. I nikt nie może zaprzeczyć, że to byłoby dobre dla rodziny. Mama jest pełna nadziei, ponieważ mamy dwie szanse, zamiast jednej. To była pierwsza dobra wiadomość o tych zawodach. Nie mogłam uwierzyć, że byłam tak zaabsorbowana sobą, że nie pomyślałam o siostrach Aspena. Jeśli jedna z nich by przeszła, jeśli jedna z nich by wygrała… – Aspen, zdajesz sobie sprawę, co to oznacza? Jeśli Kamber lub Celia wygra? Zamknął mnie w swoich ramionach i jego usta muskały moje czoło. Jedna ręka przesunęła się w dół moich pleców. – To wszystko, o czym dziś myślałem. – powiedział. Zdecydowany dźwięk jego głosu odpędzał każdą inną myśl. Wszystko, czego chciałam, to aby Aspen mnie dotknął, pocałował. I to było dokładnie to, co chciałam robić tej nocy, ale jego brzuch zaburczał, więc podniosłam się z niego. – Och, hej, przyniosłam nam przekąski – powiedziałam lekko. – Och, serio? – Mogłam stwierdzić, że starał się nie brzmieć na podekscytowanego, ale to mu się nie udało. – Pokochasz tego kurczaka. Sama robiłam. Znalazłam mój mały pakunek i dałam go Aspenowi, który, trzeba mu przyznać, jadł to wszystko powoli. Wzięłam mały kęs jabłka, więc on mógł poczuć, że to jest dla nas, ale potem odłożyłam je i pozwoliłam mu wziąć resztę. Jeśli posiłki były zmartwieniem w moim domu, to w domu Aspena były katastrofą. Miał bardziej stabilną pracę niż my, ale płacono mu o wiele mniej. Tam nigdy nie było wystarczająco dużo jedzenia dla całej rodziny. On był najstarszy z całej siódemki i w ten sam sposób, w jaki ja próbowałam pomóc jak mogłam, Aspen robił to samo. On oddawał swoją niewielką część jedzenia swojemu rodzeństwu i mamie, która była zawsze zmęczona z przepracowania.

18 Jego tata umarł trzy lata temu i rodzina Aspena była od niego kompletnie zależna. Patrzyłam z satysfakcją jak oblizywał przyprawy z kurczaka ze swoich palców i zabierał się za chleb. Nie mogłam sobie wyobrazić, kiedy jadł po raz ostatni. – Jesteś naprawdę dobrą kucharką. Uczynisz kogoś grubym i szczęśliwym pewnego dnia. – Powiedział z ustami pełnymi kawałków jabłka. – Zamierzam uczynić cię grubym i szczęśliwym. Wiesz o tym. – Ach, być grubym! Śmialiśmy się i on opowiedział mi o swoim życiu od czasu, gdy widziałam go po raz ostatni. Wykonywał prace biurowe dla jednej z fabryk i będzie to robił także w następnym tygodniu. Jego mama ostatecznie i zwyczajowo sprzątała domy kilku Dwójek w swojej okolicy. Obie bliźniaczki były smutne, ponieważ ich mama zabrała je ze szkolnego kółka teatralnego, aby mogły więcej pracować. – Zamierzam zobaczyć, czy mogę wykonywać tę samą pracę w niedziele, żeby zarobić trochę więcej pieniędzy. Nienawidzę, gdy one rezygnują z czegoś, co tak bardzo kochają. – Powiedział to z nadzieją, że naprawdę może coś zrobić. – Aspenie Leger, nawet się nie waż. Pracujesz zbyt ciężko już teraz. – Ach, Mer – wyszeptał do mojego ucha. To sprawiło, że miałam gęsią skórkę. – Wiesz, jakie są Kamber i Celia. One potrzebują być wśród ludzi. Nie mogą być zaganiane do sprzątania i pisania cały czas. To nie jest w ich naturze. – Ale to nie w porządku, aby oczekiwały, że zrobisz to wszystko, Aspen. Wiem dokładnie jak czujesz się wobec swoich sióstr, ale powinieneś uważać także na siebie. Jeśli naprawdę je kochasz, będziesz dbał mocniej o ich opiekuna. – Nie martw się o to Mer. Myślę, że na horyzoncie widać jakieś dobre rzeczy. Nie będę tego robił zawsze.

19 Ale on będzie. Ponieważ jego rodzina zawsze będzie potrzebowała pieniędzy. – Aspen, wiem, że możesz to robić, ale nie jesteś superbohaterem. Nie możesz oczekiwać, że będziesz w stanie zapewnić wszystko wszystkim, których kochasz. Ty tylko… nie możesz robić wszystkiego. Oboje milczeliśmy przez moment. Miałam nadzieję, że wziął moje słowa do serca, uświadamiając sobie, że jeśli nie zwolni, to wykończy się. Śmierć z przemęczenia nie była niczym nowym dla Szóstek, Siódemek i Ósemek. Nie mogłam tego znieść. Przysunęłam się bliżej jego klatki piersiowej, próbując wyrzucić ten obraz z głowy. – Americo? – Tak? – wyszeptałam. – Zamierzasz wziąć udział w Wyborze? – Nie! Oczywiście, że nie! Nie chcę, aby ktoś pomyślał, że nawet rozważam poślubienie kogoś nieznajomego. Kocham ciebie – powiedziałam szczerze. – Chcesz być Szóstką? Zawsze głodną? Zawsze nieszczęśliwą? – zapytał. Mogłam usłyszeć ból w jego głosie, ale także prawdziwe pytanie: jeśli miałabym wybrać pomiędzy spaniem w pałacu z ludźmi usługującymi mi, a trzypokojowym mieszkaniem z rodziną Aspena, to na którą opcję bym się zdecydowała? – Aspen, uda się nam. Jesteśmy inteligentni. Będzie dobrze. – Chciałam, żeby to była prawda. –Wiesz że tak nie będzie, Mer. Ja będę ciągle wspierał moją rodzinę. Nie jestem typem porzucacza. – Wiłam się w jego ramionach. – I jeśli mielibyśmy dzieci…. – Kiedy mielibyśmy dzieci. Musimy po prostu na to uważać. Kto powiedział, że musimy mieć więcej niż dwoje?

20 – Wiesz, że to nie jest coś, nad czym możemy mieć kontrolę – mogłam usłyszeć złość, która pojawiła się w jego głosie. Nie mogłam go za to winić. Jeśli byłeś wystarczająco zamożny, mogłeś regulować „wielkość” rodziny. Lecz gdy byłeś Czwórką, albo gorzej, byłeś pozostawiony samemu sobie. To był temat wielu naszych kłótni od sześciu miesięcy, kiedy zaczęliśmy próbować być ze sobą na poważnie. Dzieci były dziką kartą. Im więcej miałeś, tym więcej rąk do pracy. Ale także, tak wiele osób do wykarmienia… Ponownie zamilkliśmy, niepewni, co powiedzieć. Aspen był bardzo temperamentną osobą: miał tendencję do wywoływania kłótni z błahych powodów. Próbował się powstrzymywać przed wpadnięciem w prawdziwą złość i wiedziałam, co on teraz zamierzał zrobić. Nie chciałam go martwić i denerwować; naprawdę myślałam, co możemy na to poradzić. Jeśli tylko zaplanujemy wszystko, co możemy, będziemy w stanie zrobić to, czego dotąd nie mogliśmy. Może byłam zbyt wielką optymistką, może byłam zbyt zakochana, ale naprawdę wierzyłam, że wszystko, czego ja i Aspen chcieliśmy, mogło się wydarzyć. – Myślę, że powinnaś to zrobić – powiedział niespodziewanie. – Zrobić co? – Przystąpić do Wyboru. Sądzę, że powinnaś to zrobić – gapiłam się na niego z niedowierzaniem. – Straciłeś rozum? – Mer, posłuchaj mnie. – Jego usta były przy moim uchu. To nie było fair, bo wiedział, że to mnie rozprasza. Kiedy zaczął mówić, jego głos był ochrypły i powolny, jakby mówił coś romantycznego, chociaż to, co sugerował takie nie było. – Jeśli masz szanse na coś lepszego niż to i nie wykorzystasz jej z mojego powodu nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie zniosę tego.

21 Wzięłam głęboki oddech z irytacją. – To śmieszne. Pomyśl o tysiącach dziewczyn biorących w tym udział. Nawet nie zostanę wybrana. – Jeśli nie zostaniesz wybrana, to o co chodzi? –Jego dłonie pocierały moje ramiona, w górę i w dół. Nie mogłam się złościć, kiedy on to robił. – Wszystko, co chcę, to żebyś przystąpiła do tego. Chcę żebyś tylko spróbowała. I jeśli przejdziesz, to w porządku. A jeśli ostatecznie nie wygrasz, nie będę miał wyrzutów sumienia, że mam cię z powrotem. – Ale ja go nie kocham, Aspen. Ja go nawet nie lubię. Nie znam go nawet. – Nikt go nie zna. To jest problem, chociaż może go polubisz. – Aspen, przestań. Ja kocham ciebie. – I ja cię kocham – pocałował mnie leniwie dla podkreślenia tych słów. – I jeśli mnie kochasz, zrobisz to, a ja nie będę szalał, zastanawiając się, co by było gdyby. Kiedy postawił sprawę w ten sposób, nie miałam już szansy. Ponieważ nie mogłam go zranić. Zamierzałam zrobić wszystko, aby ułatwić mu życie. I to było właściwe. Nie miałam absolutnie żadnego wyboru. Więc powinnam tylko przejść przez to, aby uspokoić wszystkich i jeśli się nie dostanę, szybko o tym zapomną. – Proszę – westchnął do mojego ucha. Uczucie to wywołało dreszcze na moim ciele. – Dobrze – wyszeptałam. – Zrobię to. Ale teraz wiem, że nie chcę być jakąś księżniczką. Wszystko, czego chcę, to być twoją żoną. Pogładził moje włosy. – Będziesz. Tam musiało być jasno. Lub kompletnie ciemno. Przysięgam, że jego oczy zaszkliły się, gdy to mówił. Aspen przeżył wiele, ale tylko raz widziałam jak płakał, kiedy bito jego brata na rynku. Mały Jemmy ukradł kilka owoców z kartonów na targu. Dorosły miałby krótką rozprawę i potem, w zależności od

22 wartości tego, co ukradł, albo zostałby wtrącony do więzienia, albo skazany na śmierć. Jemmy miał tylko dziewięć lat, więc został pobity. Mama Aspena nie miała pieniędzy na odpowiedniego lekarza, więc Jemmy miał blizny na całych plecach po tym incydencie. Tej nocy czekałam przy moim oknie patrząc, czy Aspen będzie się wspinał do domku na drzewie. Kiedy przyszedł, wykradłam się do niego. On płakał w moich ramionach przez godzinę, myśląc o tym, co by było gdyby pracował ciężej. Jeśli robiłby to lepiej, Jemmy nie musiałby kraść. To było nie fair, że Jemmy cierpiał, ponieważ Aspen zawiódł. To było okropne, ponieważ to nie była prawda. Ale nie mogłam mu tego powiedzieć, nie słuchałby mnie. Aspen troszczył się o wszystkich, których kochał, nosząc ich potrzeby na swoich barkach. Jakimś cudem stałam się jednym z tych ludzi. Więc starałam się uczynić mój ciężar najlżejszym, jak to było możliwe. – Zaśpiewasz dla mnie? Coś dobrego do snu? Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam śpiewać mu piosenki. Więc rozsiadłam się i zaczęłam śpiewać cicho kołysankę. Pozwolił mi śpiewać przez kilka minut, potem jego palce zaczęły się poruszać leniwie wzdłuż mojego ucha. Przesunął się do mojej szyi, rozchylił kołnierzyk szerzej i całował moją szyję i uszy. Potem przesunął mój rękaw i całował wzdłuż ramienia, tam gdzie mógł dosięgnąć. Wstrzymałam oddech. Podczas gdy śpiewałam, on robił to. Myślę, że bardziej podobał mu się mój chrapliwy oddech, niż sam śpiew. Po chwili byliśmy splątani ze sobą na brudnym, małym dywaniku. Aspen wciągnął mnie na siebie, a ja przeczesywałam palcami jego postrzępione włosy, oczarowana atmosferą. Pocałował mnie gwałtownie i mocno. Czułam dotyk jego palców na mojej talii, plecach, biodrach, udach. Zawsze byłam zaskoczona, że nie zostawiał małych siniaków na mojej skórze.

23 Byliśmy ostrożni, zawsze powstrzymując nieśmiało rzeczy, których naprawdę chcieliśmy. Zupełnie jakby złamanie godziny policyjnej nie było wystarczająco złe. Mimo naszych ograniczeń, nie wyobrażałam sobie, że ktoś w Illéa miał więcej pasji niż my. – Kocham cię, Americo Singer. Tak długo jak będę żył, będę cię kochał. – Głębokie emocje w jego głosie zbiły mnie z tropu. – Kocham cię, Aspen. Zawsze będziesz moim księciem. – I on całował mnie do czasu, aż świeca się wypaliła. To trwało godzinami i moje oczy zaczęły robić się ciężkie. Aspen nigdy nie martwił się o swój sen, ale zawsze koncentrował na moim. Tak więc ze znużeniem zeszłam po drabinie, biorąc mój talerz i grosik. Kochałam chwilę, gdy śpiewałam, a Aspen jadł. Od czasu do czasu, kiedy miał cokolwiek, dawał mi grosik za moja piosenkę. Jeśli udało mu się zdobyć grosz, chciałam, żeby dał go swojej rodzinie. Oni go bez wątpienia potrzebowali, co do ostatniego. Ale potem, posiadanie tych groszy – ponieważ nie mogłam zdobyć się na ich wydanie – było jak przypomnienie, że Aspen był gotowy zrobić dla mnie wszystko, o czym pomyślałam. Gdy wróciłam do pokoju, wzięłam mój mały słoik z grosikami z jego dotychczasowego miejsca i słuchałam dźwięku najnowszego, uderzającego o jego sąsiadów. Czekałam jakieś dziesięć minut, wyglądając przez okno, do czasu, kiedy zobaczyłam Aspena schodzącego w dół i ruszającego wzdłuż ulicy. Zatrzymałam się na chwilę, myśląc o Aspenie, o tym jak mocno go kocham i jak się czuję będąc kochaną przez niego. A czułam się wyjątkowo, bezcennie, nie do zastąpienia. Nawet królowa na jakimś tronie nie czułaby się bardziej ważna niż ja. Zasnęłam z tą myślą bezpiecznie wyrytą w moim sercu.

24 Rozdział 3 Aspen był odziany w biel. Wyglądał jak anioł. Wciąż byliśmy w Carolinie, ale nie było nikogo dookoła. Byliśmy sami, ale nie tęskniliśmy za nikim. Aspen zaplótł mi koronę z gałęzi. Byliśmy razem. – Americo! – zapiała mama, przerywając mój sen. Zapaliła światło, raniąc moje oczy. Zaczęłam je pocierać, próbując dostosować mój wzrok. – Obudź się, Americo, mam dla ciebie propozycję. – Spojrzałam na budzik. Było chwilę po siódmej rano. Więc to było… pięć godzin w łóżku. – Nie mogę jeszcze pospać? – wymamrotałam. – Nie, kochanie, siadaj. Muszę z tobą poważnie porozmawiać. Zmusiłam się do podniesienia do pozycji siedzącej. Moje ubranie było zmiętoszone, a włosy sterczały w różne strony. Mama uderzała dłonią o dłoń, jakby to miało przyśpieszyć sprawę. – Dalej, Americo. Potrzebuję, żebyś wstała. Ziewnęłam. Dwa razy. – Czego chcesz? – spytałam. – Chcę, żebyś podała swoje nazwisko do Wyboru. Myślę, ze możesz być doskonałą księżniczką. Było za wcześnie na to. – Mamo, naprawdę, ja tylko… – westchnęłam, gdy przypomniałam sobie, co obiecałam Aspenowi zeszłej nocy; to, że ostatecznie spróbuję. Ale teraz, w świetle dnia, nie byłam pewna, czy mogę zmusić się do tego. – Wiem, że masz opory, ale pomyślałam, że mogę się z tobą dogadać, zobaczyć, czy może zmienisz zdanie.

25 Nadstawiłam uszu. Co ona może mi ewentualnie zaoferować? – Twój ojciec i ja rozmawialiśmy zeszłej nocy i zdecydowaliśmy, że jesteś wystarczająco dorosła, aby pracować sama. Grasz na pianinie tak dobrze jak ja i jeśli będziesz ćwiczyć więcej, staniesz się niemal perfekcyjna w grze na skrzypcach. I twój głos, według mnie nie ma nikogo lepszego w tej okolicy. Uśmiechnęłam się oszołomiona. – Dzięki mamo. Naprawdę. – Nie troszczyłam się szczególnie o pracę na własną rękę i nie rozumiałam jak to miało mnie zachęcić. – Więc, to nie wszystko. Możesz zdecydować się na swoją samodzielną pracę teraz i iść swoją drogą oraz… oraz możesz wziąć połowę tego, co zarobisz. – Skrzywiła się lekko mówiąc to. Otworzyłam szeroko oczy. – Ale pod warunkiem, że zapiszesz się do Wyboru. – Zaczęła się znowu uśmiechać. Wiedziała, że ostatecznie mnie zwyciężyła, chociaż sądzę, że spodziewała się większego oporu. Ale czy mogłam się opierać? I tak zamierzałam się zapisać, a teraz mogłam zarobić trochę pieniędzy dla siebie. – To znaczy, że mam tylko zgodzić się na zapisanie się, prawda? Nie muszę zachęcać ich, żeby mnie wybrali? – Tak, to prawda. Ale warto spróbować. – Wow, Mamo. – Potrząsnęłam głową, ciągle będąc w szoku. – W porządku, wypełnię formularz dzisiaj. Poważnie mówisz o pieniądzach? – Oczywiście. Wcześniej czy później poszłabyś swoją drogą. I bycie odpowiedzialną za swoje finanse będzie dla ciebie dobre. Tylko nie zapomnij o swojej rodzinie, proszę. Wciąż będziemy cię potrzebować. – Nie zapomnę o was, mamo. Jak bym mogła, przez to zadręczanie? – puściłam oczko, ona zaśmiała się i tym samym umowa została zawarta. * * *