Yuka93

  • Dokumenty374
  • Odsłony179 715
  • Obserwuję131
  • Rozmiar dokumentów577.3 MB
  • Ilość pobrań103 850

Taylor Tawny - Twilight possession 03 - Everlasting Hunger

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :583.2 KB
Rozszerzenie:pdf

Taylor Tawny - Twilight possession 03 - Everlasting Hunger.pdf

Yuka93 EBooki
Użytkownik Yuka93 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 154 stron)

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Rozdział 1 - O mój Boże, Raine, posłuchaj tego - „Plotki i spekulacje krążą wokół miasta o lokalnym miliarderze Thryphonie Zade. Nie ma prawa, zakazującego bycia gejem, czy biseksualistą, lub przynależności do podziemnego klubu niewolnictwa, ale...” - słuchasz Raine? - „kiedy związek kończy się, bo jeden z partnerów staje się martwy, wtedy rzeczy stają się nieco lepkie....” - Czy nie mówiłam ci, żebyś nie czytała takich rzeczy? To jak fast food dla mózgu. - śmiejąc się, Raine Avery odwróciła się i wytrąciła piszący same plotki szmatławiec z rąk Liz Emmet. Starając się odzyskać utracony magazyn z sypialni Raine, jej najlepszej przyjaciółki, posłała Raine olśniewający uśmiech. - Ja po prostu staram się ciebie chronić. Ten człowiek, co to za dziwaczne imię Thryphon – jest zamieszany w szalone sprawy. Baty i łańcuchy. - Chronić mnie? Przed czym? - Raine weszła butami na jej artykuł i sięgnęła po czarną spódnicę. - Nie zamierzam z nim spać. Idę na rozmowę o pracę. Co mnie obchodzą jego seksualne perwersje.1 Nadal groźnie na nią patrząc przekartkowała gazetę. - Posłuchaj mnie. On może być niebezpieczny. - postukała paznokciem w magazyn. - Spójrz, troje z jego byłych kochanków nie żyje. Raine uściskała paranoidalną przyjaciółkę, odginając rant pisma, nim stanie się jeszcze bardziej zniszczony. - Kochanie, doceniam fakt, że tak bardzo ci na mnie zależy – opadła na łóżko i przytuliła ramieniem Liz. - Ale przesadzasz. Ta gazeta to żart. Wiesz o tym , prawda? Drukują każdy bród jaki mogą uprać, o kimkolwiek, nawet jeśli nie ma w tym choć odrobiny prawdy. Liz podniosła papier. - Tak ale.... 1 A powinny cię obchodzić, bo on cię bzyknie i to nie raz.... no ale jeszcze o tym nie wiesz....

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - Tak, ale... jeśli jest on niebezpieczny, czy nie siedziałby w więzieniu? Nigdy więcej fast foodów dla twojego mózgu. - wyrwała gazetę z dłoni Liz, i rzuciła ja do kosza, gdy szły w stronę wyjścia. A gdyby te informacje pochodziły z wiarygodnego źródła, zastanowiłabym się nad opuszczeniem rozmowy. Zadowolona, że nie podejmuje zagrażającej życiu decyzji, o rozmowie w sprawie spaniałej pracy, z prawie pięciokrotnie większą pensją, niż jej ostatnia, poszła do przedpokoju, zatrzymując się przy drzwiach łazienki, by jeszcze raz spojrzeć w lustro. Ide - alnie. Teraz, jeśli tylko zdoła przekonać jednego miliardera z wątpliwymi gustami seksualnymi i przynoszącą ogromny sukces firmą, że będzie wspaniałym kierownikiem działu sprzedaży, wtedy będzie mogła w końcu odetchnąć. Jej bezrobocie właśnie miało się skończyć, a tylko przez poważne problemy w lokalnej ekonomii inne posady, o które starała się przez ostatnie pięć miesięcy, od czasu kiedy została zwolniona, nie mogły jej zagwarantować stanowiska dla początkującego pracownika, z wynagrodzeniem, które pokryłoby jej wydatki na czynsz, nie mówiąc już o kupieniu żywności, gazu do jej samochodu, czy innych niezbędnych produktów.2 Po prostu wiedziała, że będzie milion innych kandydatów na to miejsce. Co mogłaby zrobić, żeby wyróżnić się z tłumu? Pewność siebie, to jest klucz. Przy drzwiach wyjściowych, złapała torebkę i zacieśniła uściska palców na rączce teczki. - W porządku – wzięła głęboki oddech, mając nadzieję, że to uspokoi jej szybkie bicie serca – Jestem gotowa. Liz zarzuciła jej ręce wokół ciała i uściskała ją w typowy dla siebie sposób, nim odsunęła się na krok. - Nie będzie ci ono potrzebne, ale powodzenia. - Liz wyciągnęła z kieszeni swoją komórkę – Zdzwoń do mnie gdy już będziesz po. - Zadzwonię. 2 Kurde... czy ona przypadkiem nie mieszka w Polsce??? bo ta sytuacja to mi polski rynek pracy przypomina...

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - I nie zapomnij – Liz przeszła koło Raine i położyła dłoń na klamce – Jestem wystarczająco dobra... - Jestem wystarczająco inteligentna i psia mać, ludzie mnie lubią. - Raine skończyła, cytując stary skecz Saturday Night Live3 , który był tak obsesyjny na tym punkcie, że stawało się to żałosne. Ale to było ich, i było zabawne i powalające, takie siedzenie i narzekanie jak bardzo popieprzone było ich życie. Wyszła. Włączyła radio, gdy jechała na rozmowę. Pomimo wesołej muzyki była spocona i roztrzęsiona.4 Jej zdenerwowanie tylko się pogorszyło, gdy szła przez parking, potem holem, gdy jechała windą i czekała na górze. Usiadła na krześle umieszczonym tuż za drzwiami, ustawionych w rzędzie, obitych w czarną skórę drzwi, wyglądających jak podnóżki, albo coś. Ponacinany metal5 powiedział jej, że wystarczy otworzyć te dziwne drzwi i zobaczy swojego potencjalnego szefa po raz pierwszy. Ale co ważniejsze, to on miał zobaczyć ją. Pierwsze wrażenie. Głęboki oddech. Wdech, wydech. Uśmiech. Jej usta wygięły się w coś, co miała nadzieję, że wygląda jak przyjazny wyraz twarzy. Drzwi powoli odchyliły się, odsłaniając.... kobietę. I nie jakąś tam kobietę, lecz absolutnie piękną, która wyglądała jakby była na wybiegu pokazu mody w Nowym Jorku, a nie w biurowcu w metropolii Detroit. Kobieta miała wyjątkowo stoicki wyraz twarzy, jak robot, gdy przechodziła obok i otworzyła kolejne drzwi. - Pan Zade przyjmie cię teraz. Raine wstała, z teczką w jednej dłoni, z drugą ręką schowaną za plecami. Jej obcasy postukiwały o błyszczącą drewnianą podłogę, gdy podniosła podbródek, nakleiła fałszywy uśmiech na twarz i udała się na rozmowę o pracę, która mogła się okazać pracą jej życia. Siedział za ogromnym biurkiem, czytając coś. Tryphon Zade, jednyny i 3Saturday Night Live (Sobotnia noc na żywo) - cotygodniowy program rozrywkowy amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC. Program trwa 90 minut i jest nadawany w soboty o 23:30 ze studia w Nowym Jorku. Program składa się z serii skeczy w wykonaniu stałej grupy komików i jednego gościa, zwykle znanej osoby ze świata rozrywki, sportu lub polityki. W każdym programie występuje również zaproszona grupa muzyczna. 4 Ja tak mam przed każdym ustnym egzaminem.... 5 Pewnie chodziło tutaj o ten mały domofonik, albo intercom

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor niepowtarzalny. Nie podniósł wzroku gdy weszła do pokoju, po prostu machnął na nią ręką, by podeszła. W rzeczywistości była z tego zadowolona, zwłaszcza kiedy potknęła się o brzeg dywanu, jak totalna oferma. Oddech. Spokój. Pewność siebie. Usiadła na krześle przed biurkiem, wsunęła rękę do teczki i wyciągnęła najnowszą wersję swojego CV. Położyła ją na błyszczącym kamiennym blacie i zacisnęła ręce na swoich kolanach. W końcu, spojrzał na nią. Jej wnętrzności zawirowały. 6 Widziała zdjęcia tego człowieka w gazetach. Domyślała się, że jest przystojny. Ale OMÓJBOŻE, nie miała pojęcia, że będzie to tak uderzające widzieć go osobiście. Około milion sekund za późno zdała sobie sprawę, że wstał i obszedł biurko, by uścisnąć jej rękę. - Tryphon Zade – powiedział, posyłając jej napięte spojrzenie. Halooo! Obudź się. Czuła, jakby jej twarz miała się roztopić, było tak gorąco. Obudź się. Zerwała się na równe nogi, wcisnęła rękę w jego dłoń i energicznie potrząsnęła w górę i w dół.7 - Raine Avery. Dziękuję za spotkanie. - Proszę usiąść. - czekał, aż znowu usiądzie, zanim zaczął mówić. Jego usta miały ten dziwny wyraz, były nieco dłuższe z jednej strony. Zastanawiała się, czy próbuje ukryć uśmiech. To wrażenie podkreślał dołeczek w podbródku. Przypomniała sobie, że rozmowa o pracę, na którą tu przyszła jest dużo ważniejsza niż jakiś głupi dołeczek w podbródku. Albo oczy, które przypominały jej czarne lusterka. - Sprawdziliśmy CV rano, jest bardzo imponujące. - Mam jeszcze jedną kopię, gdyby to było potrzebne. - podsunęła ją do przodu. 6 Oho zaczyna się.... nieodparty wampirzy urok. 7 Ona jest lekko narwana – zupełnie jak ja :D :D:D:D już ją lubię :D:D:D

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - Dziękuję. - jego palce musnęły jej, gdy odbierał od niej arkusz papieru. Jego wzrok zatrzymał się na niej przez jedno szybkie uderzenie serca. 8 Co się działo w umyśle tego człowieka? Czy on myśli, że jest totalną idiotką? O mój Boże, Avery weź się w garść. Nie możesz sobie pozwolić na spieprzenie tej rozmowy. Tuż przed tym, gdy pomyślała, że zaraz zemdleje, opuścił wzrok. Wykorzystała te kilka chwil, próbując oczyścić umysł, co było coraz trudniejsze z każdą spędzoną tam chwilą. Z jakiegoś powodu, nie mogła się skupić na tym, że jest na bardzo ważnej rozmowie kwalifikacyjnej. Jej umysł odpływał w różnych frustrujących ją kierunkach, w większości bardzo żenujących. Czy to ten niesamowicie wyglądający mężczyzna, z czarnymi włosami i oczami i wystającymi kośćmi policzkowymi, które czyniły go niezwykle męskim, z batami i łańcuchami? - Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego opuściłaś poprzednie stanowisko? - zapytał. - Mój pracodawca redukował personel i zostałam zwolniona. - odpowiedziała. - Rozumiem. - splótł dłonie pod brodą. - Czy możesz opisać sytuację, w której musiałaś wykazać się inicjatywą, w celu rozwiązania problemu w ostatniej pracy? O raju, ten facet zadawał ciężkie pytania. A to, że był tak nieziemsko przystojny, że ledwo mogła myśleć, wcale nie pomagało. Inicjatywę.... hmmmm... Jej ostatnią pracą było stanowisko menadżera małego zespołu sprzedaży, podlegającego pod Big Three automakers. 9 Jej zajęcie, które w głównej mierze składało się z papierkowej roboty nie dostarczało wielu możliwości do wykazywania się inicjatywą. Poza.... - Stworzyłam nowy sposób prezentacji klientom naszych próbek, 8 Ja już w tym momencie leżałabym pod biurkiem i udając, że umieram czekałabym aż zrobi mi sztuczne oddychanie metodą usta-usta. 9 General Motors, Ford i Chrysler są określane jako Big Three, a ostatnio Detroit Three – jeden z największych producentów samochodowych w USA i Kanadzie

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor oprowadzamy ich po procesie produkcyjnym, zapewniając, że zostaną dostarczane na czas. System ten odciążył inżynierów sprzedaży i pozwolił się im skupić na ważniejszych obowiązkach, jak zawieraniu nowych umów. Pokiwał głową. - Bardzo dobrze. Teraz proszę mi powiedzieć, na jakich warunkach pracuje pani najlepiej, panno Avery? Kolejny twardziel. - Powiedziałabym, że w tego rodzaju otoczeniu, które zapewnia mi niezależność. Gdzie nie ma kogoś, kto stale stoi nade mną i mówi mi co mam robić i kiedy. Lubię wiedzieć, że jestem w stanie ułożyć swój własny harmonogram, spełniający moje terminy i utrzymujący mnie w byciu zajętą. Skrzyżował ręce na piersi. Nie był to dobry znak. Mimo tego, jego ramiona w tej pozycji wyglądały na super grube. I jego barki powiększyły się. - Czy czujesz, że pracodawca jest coś winien pracownikowi? Winien? Czy to podchwytliwe pytanie? - Oczywiście, zapłaty za przepracowany czas. - urwała po udzieleniu odpowiedzi, to nie mogło być takie proste. A może jednak mogło? - A także zapewnienie środowiska pracy, wolnego od niebezpieczeństw, wie pan, w miarę rozsądku. Wstał, okrążył biurko, a następnie oparł swój bardzo ładny tyłek o brzeg, ręce skrzyżował na piersi. - Szukam kogoś na dwa stanowiska, w tym momencie. Wraz z kierownikiem działu sprzedaży, szukam też osobistego asystenta dla siebie. Osobisty asystent! - Celowo nie reklamowałem drugiej posady. Mam swój własny sposób patrzenia na wnioskodawców. Osobisty asystent! 10 Uśmiechając się, skinęła. Mogła mniej martwić się o jego dziwne sposoby zatrudniania. Fakt, że wspomniał jej o drugiej posadzie. To znaczyło, że jest do tego odpowiednia, prawda? 10 Tryphon weź ją walnij.... bo się zacięła jak stary gramofon....

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Taaa... praca jako osobista asystentka tego prężnego człowieka, będzie nie tylko dobrze płatna, ale także będzie dobrze wyglądać na referencjach. Tak! Taktaktaktak! - Jesteś idealną kandydatką na tą pierwszą posadę. Ale myślę, że jesteś wystarczająco dobrze wykwalifikowana do posady osobistego asystenta. Jest co takiego w tobie.... Taaak! Mam pracę! Oh, dzięki Bogu! - Niestety, jest w tym pewien haczyk. Jej wnętrzności opadły do palców stóp. Oczywiście, że był haczyk. Nic tak wspaniałego, jak praca jej marzeń spadająca z nieba i spadająca wprost na jej kolana, nigdy się jej nie przydarza. Nigdy. Dlaczego? Dlaczego myślała, że tak będzie dziś? Energia zaczęła opuszczać jej ciało. A potem położył ręce na swoich kolanach i pochylił się, natychmiast poczuła, małą podświadomość. Co on do cholery robił? Przywarła plecami do krzesła, wciskając swoje łopatki głęboko w plecy. To była najbardziej zwariowana, najdziwniejsza rozmowa kwalifikacyjna na jakiej była. Oczywiście ogromna jej część była z jej winy. Myśli, które przepływały przez jej umysł, były nikogo innego, tylko jej. Jego wzrok zalał jej twarz, zbyt długo utrzymując się na jej ustach. - Nie zatrudniam kobiet, które pociągają mnie fizycznie. Nie zatrudnia. Co? Przyciąga fizycznie? Co? Nie zatrudnia! Nie ma mowy! Nie powiedział jej, że uważa ją za atrakcyjną. I nie powiedział, że jej nie zatrudni z tego powodu. Gdybym miała pieniądze, zatrudniłabym cholernego adwokata...co do diabła? To nie miało sensu. Co z Panną- Idealną-Modelką, która odprowadziła ja do biura? Jaki pełnokrwisty mężczyzna nie byłby przyciągany przez coś takiego?

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - Naprawdę? - spytała. Pokiwał głową. - Pan żartuje, prawda? Tym razem pokręcił głową. - Nie, obawiam się, że mówię poważnie. 11 Nieeee. Do dupy. Naprawdę bardzo potrzebowała pracy. I chciała pracować dla tej firmy. Albo jakiejś innej. Nie była wybredna. - Mogę być brzydsza, jeśli to pomorze12 . - zasugerowała, zdesperowana, by rozpracować to, co mogło być wielkim problemem. - Raine, będę z tobą szczery, pomimo że moi prawnicy powiedzieliby, że popełniam ogromny błąd. Muszę powiedzieć prawdę, bo cię szanuję. Moja decyzja nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, czy ich brakiem. Jesteś wspaniale wykwalifikowana do obu posad. Ale nie zrobisz się brzydsza, nawet jeśli ogolisz głowę na zero, wysmarujesz się błotem i będziesz nosić ubrania po babci.13 jeśli chciał brzydkiej, da mu brzydką... - Słuchaj – w ostatniej chwili, cofnęła brzydkie przekleństwo, które miała na końcu języka 14 Może jego komentarz miał być komplementem, ale nie mogła go jako taki przyjąć z jednego głównego powodu, desperacko potrzebowała pracy. Czy ta jego tak zwana szczerość może być podstawą do pozwu? Może się dowiedzieć. Szybkie wyszukiwanie w Google, powie jej co prawdopodobnie może, a czego nie w tej sprawie. Znowu, co zyska pozywając go? Ogromny plik gotówki? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie gdyby wygrała sprawę – wielkie gdyby – musiałby ją zatrudnić. Ale co to by była za praca dla człowieka uważanego za seksualnego dewianta i osoby, która ma trudności z odróżnieniem pracy od przyjemności? 15 Patrzyłby na nią tymi ciemnymi oczami, dotykając jej, kiedy by chciał. Sprawiając, że czułaby się otoczona i przyduszana. I mowa tu o mniej niż jej 11 O rzesz ty kurde.... to po cholerę nadzieje jej robisz???? 12 Kurwa... miej godność.... nie poniżaj się. Ja wiem, że potrzebujesz pracy no ale...... wstań, zakręć tyłeczkiem aż mu szczęka wypadnie i zęby z podłogi będzie zbierał i wyjdź... 13 To się nazywa pocieszenie.... ale pocieszeniem pieniędzy nie zarobi 14 Nie żałuj sobie.... wyrzuć to z siebie... :D 15 Bardzo przyjemna praca.... jeśli naprawdę nie potrafił tych dwóch spraw rozróżnić :D

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor wymarzonych warunkach pracy. Nie chciała prace w takim środowisku. Nie ma mowy. Ale pieniądze. Było do dupy. - W porządku, dziękuję za szczerość. I czas. Ma pan rację. To nie zadziała. Wstała. Wyciągnęła do niego rękę. Pokaże mu, że w przeciwieństwie do niego, ona potrafi zachować profesjonalizm, nieważne co. Przyjął jej dłoń i położył lewą na jej ręce. - To była przyjemność, poznać cię Raine. Ta, jasne. - Pana również. - tak szybko, jak tylko uwolnił jej dłoń, złapała teczkę i ruszyła do drzwi 16 . Choć zawahała się przez chwilę. Tak bardzo jak tego chciała, nie mogła odejść po tej żałosnej rozmowie, nie mówiąc co o tym myśli. - Panie Zade, jest pan właścicielem firmy. W związku z tym, myślę, że wie jaką wartość przedstawiają pracownicy, dobrze wykwalifikowani pracownicy. Popełnia pan duży błąd. Ogromny. Niezależnie od osobistych odczuć odnośnie moich przełożonych – dobrych, złych, czy jakichkolwiek innych – zawsze zachowywałam profesjonalizm w pracy. Zakładałam, że jako właściciel firmy, stać pana na to samo. Może powinien się pan udać do specjalisty, albo coś.... jeśli nie jest pan w stanie. Coś błysnęło w jego oczach. Zacisnął szczęki. - Dziękuję Raine, będziemy w kontakcie. 17 Odeszła, zdając sobie sprawę, że powiedziała człowiekowi posiadającemu niemałą fortunę, że potrzebuje leczenia psychiatrycznego. Tyle jeśli chodzi o wymarzoną pracę. Ta była najlepsza, w każdym razie. Tryphon Zade był tylko dziwnym człowiekiem. Oszałamiającym, ale przyprawiającym o dreszcze. Może ta gazeta opublikowała prawdę? Ta posada kelnerki w barze sportowym przy końcu ulicy wyglądała lepiej. Jeśli miałaby do czynienia z facetami, którzy łapaliby ją za tyłek, zawsze mogła 16 No nie wierzę, taka rezolutna i nie powiesz czegoś, co go powali??? no dalej... zrób to dla mnie :D 17 Czyt. zapomnij o pracy... nie zadzwonimy...

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor ich spoliczkować i odejść. * Tryphon czekał aż usłyszy dzwonek, nim pozwolił sobie na uśmiech. Sięgając za siebie, podniósł referencje Raine Avery i prześledził je jeszcze raz. Nie było wątpliwości, że była najlepiej wykwalifikowaną kandydatką, z którą rozmawiał w tym tygodniu. W rzeczywistości, mniej lub bardziej, już przed spotkaniem zdecydował, że przyjmie ją na pierwsze stanowisko, jeśli nie jako osobistą asystentkę. Ale do cholery, nie mógł sobie pozwolić na ewentualne oskarżenie o molestowanie seksualne, zatrudniając kobietę, która tak go pociąga. Zwłaszcza z głodem na ugryzienie, rosnącym w nim. Musiał polować. Znaleźć kobietę chętną do związania. Wkrótce. Dziś. Zgniótł referencje Raine i wrzucił je do kosza, potem zagarnął kolejną teczkę z CV kandydatów. Miał kolejne rozmowy jutro. Przeglądając je, obszedł biurko i zatonął w fotelu. Jego drzwi otworzyły się lekko trzeszcząc i wiedząc, kto jest jego gościem Tryphon podniósł głowę, by posłać mu uśmiech. Istniała tylko jedna osoba, która kiedykolwiek odważyła się wejść do jego gabinetu bez zapowiedzi. Bale Kincaid, jego partner w działalności gospodarczej i długoletni kochanek, wszedł do pokoju w swoim zwykłym celu. - Więc, zatrudniłeś kierownika działu sprzedaży... - Nie, niezupełnie. Bale opadł na krzesło naprzeciwko niego. - Dlaczego nie? Powiedziałeś, że masz idealnego kandydata. - Nie spodziewałem się, że tak cholernie atrakcyjna. Wiesz, że nie mogę zatrudnić kobiety, która mnie tak bardzo pociąga. Gówno. - Tak, gówniana prawda. - Bale przyglądał mu się przez chwilę. - Może po prostu dopada cię głód? Musimy zapolować. - Tak, tak, wiem. Może masz rację, ale nie zamierzam wykorzystać okazji.

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Cholera. - posłał Baleowi groźne spojrzenie. - Nie widziałeś jej. Rude włosy, kurewsko wspaniała. Pełne usta, wysokie kości policzkowe. A jej ciało, cholera. Smutne jest to, że naprawdę chciała tej pracy. Została zwolniona. Czuję się jak gówno.18 Została zwolniona, mówisz? Hmmm.- patrząc miło, Bale skrzyżował ręce na piersi i położył nogi na biurku Tryphona. - Może właśnie znaleźliśmy sobie kandydata do więzi. Co myślisz? Rude, nie są moimi ulubionymi, ale wiem, jak bardzo ty takie lubisz. - Będzie myślała, że jestem napalonym, natrętnym dupkiem... - Co akurat jest prawdą. - który próbuje zmusić ją do seksu w zamian za pracę. Zamknij się w końcu. - Tryphon nie próbował ukryć rozbawienia w oczach. - Poważnie, ona będzie myślała, że pieprząc się z nami, dostanie swoją pracę. Nie chcę wprowadzać jej w błąd. - Od kiedy to przejmujesz się, co myślą nasze ofiary? Potrzebujemy tylko kobiety, jakiejkolwiek kobiety. Na tydzień. Nie ma pracy, więc pracodawca, nie zacznie jej szukać. Jedno zmartwienie mniej. - Oczywiście. Bale spuścił nogi z biurka, jedną przerzucając przez poręcz krzesła. - Pociągała cię. Czy to było obustronne? - Tak, jestem całkiem pewien, że wyłapałem od niej wibracje. Oczywiście, to było przed tym, gdy powiedziałem jej, że jej nie zatrudnię. Potem ostygła całkiem szybko. Bale rzucił się do przodu z niedowierzaniem na twarzy. - Nie powiedziałeś jej dlaczego nie możesz jej zatrudnić. Nagle Tryphon znalazł się w defensywie. - Nie chciałem, żeby pomyślała, że coś jest nie tak z jej kwalifikacjami lub referencjami. Obie te sprawy były niezwykle imponujące. Bale posłał mu żałośnie groźne spojrzenie. - Jesteś podły. 18 Bo tak się powinieneś czuć.... mój kochany przystojniaczku

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - A ty jesteś dupkiem. Ona zasługiwała na to, by znać prawdę. - Nawet jeśli może wnieść do sądu oskarżenie o dyskryminację ? - Pozew o dyskryminację? Za co? Nie dyskryminowałem jej ze względu na płeć, wiek, kolor skóry, pochodzenie, czy przynależność religijną. O ile mi wiadomo, nie ma prawa, które by skazywało za niezatrudnianie kogoś, dlatego, że jest cholernie seksowny. - Mimo wszystko, nie powinieneś. - Jasne, ale chciałem. Pieprzyć to. Stało się. Niech stara się nas pozwać. Nie wygra sprawy. - Porozmawiam z naszymi ludźmi i zobaczymy co o tym sądzą. - Bale odchylił głowę i patrzył w sufit. - Muszę zabrać cię na polowanie, zanim będziesz miał rozmowy z innymi kobietami. - Będę miał kolejną jutro rano tutaj. - Co oznacza, że musimy znaleźć ochotnika do więzi dzisiaj. - Bale podniósł głowę, oczy błyszczały mu, na twarzy widniał szeroki uśmiech. - Mam pomysł. - Taaa? - Nieważne co to było, czy głód gotujący jego krew, czy erotyczne spojrzenie Balea, nie obchodziło go to. Wszystko co wiedział, to że pozwy wylatywały szybciej niż muchy z kopniętej torby śmieci. - Co masz? - Pójdziemy poderwać twoją seksowna czerwonogłowę, dzisiaj, nim zdąży podjąć jakiekolwiek prawne akcje i zawiążemy więź. Potem, gdy tydzień się skończy, wyczyścimy jej pamięć, także tą odnośnie spieprzonej przez ciebie rozmowy i zastąpimy jakimś miłym wspomnieniem słonecznych wakacji. - Brzmi dobrze, ale coś nie tak siedzi we mnie. Mam wrażenie, że ona potrzebuje pracy tak szybko jak to tylko możliwe. - Do diabła, może pociągnę za kilka sznurków i znajdę jej coś w przeciągu tygodnia. - Bale wstał, okrążył biurko i łamiąc ustanowioną przez Tryphona zasadę „żadnych rąk w pracy” położył swoje palce na jego piersi. Czuł jak jego krew miesza się gorączkowo w jego żyłach. - Jestem głodny, Tryph. - szepnął Bale surowym głosem. Cholera. - Ja też. - przez ciało Tryphona przebiegły wyładowania elektryczne, wzdłuż

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor wszystkich nerwów. Jego usta stały się nabrzmiałe. Jego kutas zaczął twardnieć. Musiał zmusić Balea do odsunięcia się. Albo go pieprzyć. Jedno z dwóch. Teraz. Bale stanął okrakiem nad krzesłem Tryphona i usiadł na biurku. Jego dłonie przesunęły się pod mięśnie brzucha, do jego pasa i wypukłości naciskającej ze złością na jego spodnie. Kurwa. Mógł pieprzyć Bale właśnie tu i teraz. Chciał. Potrzebował tego. Ale nie powinien. Nie mógł. - Wystarczy. - Tryphon odepchnął się od podłogi i odjechał krzesłem do tyłu, uderzając w regał za nim. - Wiesz, że nie robimy tego w pracy. - Tak wiem. - powiedział Bale, wesoło spoglądając na zegar – Jest trzecia, jesteś mój. Tryphon podniósł podbródek i zmrużył oczy. - Nie, ty jesteś mój. 19 złośliwy uśmieszek Balea rozszerzył się. Zmniejszył odległość i zamknął Tryphona, kładąc ręce po jego bokach na regale. - A twoja gorąca ruda będzie nasza, przez tydzień. Prawda? - Może. - nadal nie przekonany, Tryphon zerknął na wnętrze kosza na śmieci. Bale podążył za jego wzrokiem. - Wyrzuciłeś jej podanie? - Tak jak powiedziałem, nie mogę jej zatrudnić. - Cóż jeśli mam znaleźć jej pracę, będę potrzebował kopi. Jego fiut stwardniał i krew zamieniła się w lawę, gdy Bale schylał się, wyciągając zmięty papier. Bale odwrócił się z ostrym głodem w oczach, rozprostował pomarszczony papier na swojej piersi okrytej kaszmirem 20 , ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. - Weź dodatkową porcję Zaćmienia. Do zachodu słońca zostało jeszcze kilka godzin. Chodźmy zapolować. 19 - Kocham cię. - ale ja cię kocham bardziej. - nie, to ja cię kocham bardziej.... Dżizzzz darujcie... 20 - Ooo kaszmirowy sweter, nowy? - Nie, wyprany w Perwolu

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Rozdział 2 - Masz doświadczenie kelnerki? - właściciel baru zmarszczył brwi przyglądając się jej podaniu o pracę. Proszę, proszę powiedz, że nie mam za wysokich kwalifikacji. Raine starała się nie krzywić, gdy gotowała się do odpowiedzi. - Um. Nie, nie mam. Ale szybko się uczę. I byłam raz wolontariuszką w jadłodajni dla ubogich. - Rozumiem. Patrzyła na jego łysinę, gdy ponownie zaczął czytać dalszy ciąg jej podania. Tymczasem zamarła ma milion sekund zabójczej ciszy, coraz bardziej pewna, że zostanie odesłana bez pracy. Kurwa. Gdzie pójdzie potem? Próbowała u wszystkich łowców głów w mieście, była też w agencji pracy tymczasowej. Nie było żadnych, przyzwoitych ofert pracy.21 Cholera. Zostawiała podania nawet w firmach, które nie poszukiwały pracowników, w nadziei że będą potrzebować kogoś w najbliższych tygodniach. Ten kryzys jest do dupy. 22 Może reszta kraju wyciągnęła się już z zapaści, ale Michigan nadal było po szyję w kryzysie gospodarczym. Gdyby tylko Tryphon Zade nie był takim napaleńcem. Spośród wszystkich przyczyn, przez które nie dostała pracy – bo szef nie potrafił się opanować w obecności atrakcyjnej kobiety. Argh! Wciąż była wkurzona. - Dobrze, dziękuję panno Avery. Będziemy w kontakcie. - właściciel baru posłał jej puste spojrzenie. - Dziękuję. - Zachowując szacunek do siebie samej, Raine opuściła budynek restauracji z podniesioną głową. Nikt nie zobaczy jej z sercem w gardle i łzami zbierającymi się w oczach. Udało jej się je utrzymać, do czasu aż była w 21 Ona jest zupełnie jak Ferdek Kiepski.... dla ludzi z jej wykształceniem nie ma pracy w tym kraju :) 22 Trzeba się było do polski przenieść http://statichg.demotywatory.pl/uploads/1254634603_by_Booyah_500.jpg

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor swoim samochodzie i wyjechała z parkingu. Wtedy puściła emocje wolno. Eksplodowały z taką furią, że musiała zjechać na pobocze. Ci do cholery ma teraz zrobić? Była w tej sytuacji od miesięcy. Na każdą posadę, nawet najmniej płatną, na najmniejsze etaty było nawet po kilkuset kandydatów – wykwalifikowanych ochotników. Z bardziej obiecującymi kwalifikacjami. A potem Liz powiedziała jej, o wolnym miejscu w kierownictwie biura sprzedaży w ZK Enterprises. To było idealne. Duży czas pracy. Blisko domu. Świetne wynagrodzenie i świadczenia. Szkoda, że pieprzony szef odmówił zatrudnienia jej z najbardziej idiotycznego powodu, o jakim kiedykolwiek słyszała. To prawda, nienawidziła pracować z ludźmi, którzy pożądliwie na nią patrzyli, obmacywali czy robili sugestywne uwagi cały dzień. Ale na pewno Tryphon Zade miał trochę więcej opanowania niż oni. Nie pozwałaby go jeśli to go martwiło. Trochę zmysłowego napięcia, flirtowanie, okazjonalne spojrzenia. Mogła sobie z tym poradzić. Poza tym nie wstydziła się, że troszkę schlebiała jej uwaga powiedziana przez Tryphona Zadea. Żaden człowiek, który był tak bogaty i potężny, nie spojrzał na nią ponownie. Nie żeby była brzydka. Wyglądała w porządku. Ale nie była bardzo szczupłą blond seksbombą, w jakich lubują się bogaci kawalerowie. Zamiast tego miała krągłe kształty, z naturalnie miedzianymi włosami i mleczną skórą. W rzeczywistości rozważała przefarbowanie się na blond i gotowanie się w kabinie solarium.23 Ale znowu, całe swoje życie była jasnoskórą, ognistą marchewą i po prostu nie widziała się w roli blond kusicielki. 24 I opalanie jest niezdrowe. Nie wspominając o tym, że wszystkie solaria opalały ją na czerwono.25 Wynikało z tego, że nigdy nie będzie złotowłosą dziewczyną z Kalifornii. Poza tym, ostatnią rzeczą jakiej chciała, było udawanie przed facetami kogoś, kim nie była. Wróć, ostatnią rzeczą jakiej chciała, nie miała nic wspólnego z facetami. Zrobiłaby wszystko, żeby tylko nie musieć wracać do ojca i macoch i błagać ich na kolanach, by mogła u nich zostać, dopóki nie stanie na nogi. 23 Nie.... chciała się na totalnego plasta zrobić??? Z żadne skarby nie rób się na blondi.... rude włosy są suppppeeeerrrr. 24 I chwała jej za to 25 Heh.... mam to samo.... tylko naturalne słońce mnie barwi w miarę normalnie...

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Oh, agonio. Suka był królową A-Nie-Mówiłam. Raine nie potrzebowała nikogo, by powiedział jej, że zrobienie licencjatu z sztuk wyzwolonych było głupią decyzją. Przynajmniej, już nie. Tak, szkoła pielęgniarska byłaby lepszym wyborem. Jeśli tylko... nie zemdlałaby pierwszego dnia na wprowadzeniu do biologii. Jeśli tylko... na widok krwi nie robiłaby się ogłupiała. Jeśli tylko.... żabie wnętrzności nie sprawiałyby, ze jej słabo. Całkowicie utraciła nadzieję na zrobienie kariery w jakiejkolwiek gałęzi medycznej, gdy przez pierwszy semestr zoologii przebrnęła z ustami zasłoniętymi rękoma. Czując się jak światowej klasy przegrana, całkowicie pokonana, pojechała do domu, zaparkowała na chodniku przed budynkiem. Nim dotarła do drzwi, jedna z tych limuzyn Hammera zatrzymała się tuż przed nią. Drzwi po stronie pasażera otworzyły się i miliarder - biznesmen z l niekontrolowanym libido wyszedł. Czy zmienił zdanie o zatrudnieniu jej? Nie była pewna, jak się zachować ani czego ma się spodziewać. Podeszła do niego z sercem w gardle, udając, że to nic niezwykłego. - O witam. Cóż za niespodzianka. - Niedopowiedzenie roku. - Spodziewałem się, że to powiesz. - wyglądał tak przystojnie stojąc tam, z połyskującymi w słońcu niemalże na granatowo włosami, jasnymi błyszczącymi oczami i przyjaznym uśmiechem na twarzy. Próbowała nie podziwiać tego idealnego uśmiechu, ale było to cholernie trudne. Wyciągnął rękę do czarnych drzwi i pociągnął za klamkę. - Czy istnieje szansa, byśmy poszli gdzieś i porozmawiali? Pójść i porozmawiać? W limuzynie. To było interesujące26 . - Um.. jasne. - Wahając się tylko przez ułamek sekundy, wspięła się do środka i usadowiwszy, nerwowo rozglądała się po przytulnym wnętrzu. Tryphon wsunął się obok niej, gdy mocowała się z pasami 27 . Drzwi się zamknęły i pojechali w nieznanym jej kierunku. Gdy odwróciła się i spojrzała 26 Interesujące to dopiero będzie jak cię do łóżka przywiąże.... 27 Po cholerę ty pasy zapinasz????

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor przez ramię na oddalający się budynek jej domu, artykuł z gazety przemknął przez jej umysł. Nieżyjący kochankowie. Partnerzy. Nie żyją. Doprawdy. Ten człowiek nie zrobi niczego szalonego. - Dokąd jedziemy? - zapytała, próbując ukryć niepokój, flirtem w głosie. - Do ulubionej restauracji. Jedzenie? Restauracja? Co to... randka? Nie, na pewno nie. Więc co to było? Spotkanie służbowe? Gałązka oliwna? Po dniu takim jaki miała dziś, była w nastroju do marudzenia. I nawet wielki talerz pełen makaronu z sosem Alfredo nie poprawiłby jej nastroju. W rzeczywistości na samą myśl o jedzeniu skręcało jej żołądek. - W porządku, jedźmy porozmawiać. Zjeść. Zjeść i porozmawiać. Miała nadzieję, że cokolwiek o czym chce porozmawiać, nie zajmie więcej czasu niż zjedzenie makaronu. - Wspaniale. Uśmiechnęła się i był to dziwny, trudny moment między nimi. Patrzył jej w oczy i jego przenikliwy wzrok zagłębiał się w niej, jakby czegoś szukając. - Jak minął dzień? 28 Zassała powietrze. A jak myślisz? - Nie najgorzej, a twój? - W porządku. - szybko ogarnął ją spojrzeniem. - Miałaś inne rozmowy kwalifikacyjne? - jego spojrzenie zmiękło, od ostrego jak brzytwa, stając się bardziej przyjazne, mniej groźne. Trochę urocze. - Tak, miałam. - cholera, pewnie pomyślał, że mam inną pracę. Co jeśli nie powiedział, po co przyjechał, bo wyciągnął złe wnioski? Jej twarz się ociepliła, jej serce waliło pod klatką piersiową. - Ja... nie sądzę... bym dostała tą posadę. - łaskotało ją, by po prostu zapytać go, czy nie zmienił zdania, na temat zatrudnienia jej. Słowa były już na końcu języka. Ale Boże dopomóż, bała się usłyszeć jego odpowiedź. Część niej 28 Ooo bawimy się w uprzejmą pogawędkę przed posiłkiem?

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor kurczowo trzymała się nadziei, że jego niespodziewana wizyta potrwa odrobinę dłużej. - Oh, przykro mi. - wyglądał tak samo jak brzmiał, współczująco. Tak, zamierza mi zaoferować pracę, by wszystko wyprostować.29 Jej ciało szarpnęło się jakby w pułapce, gdy jego kolana przejechały po jej udach. Oh! I jej wzrok skierował się prosto w tył głowy kierowcy, gdy ścisnęła je mocniej. Nie poruszył się. Pomyślała o przesunięciu się, ale nie wiedzieć czemu, nie mogła się ruszyć. Zamiast tego starała się udawać, że tego nie zauważyła, ale czuła jak kolory zalewają jej policzki, nieznośne ciepło rozlewa się z policzków na szyję. Czyżby przeszła do niewłaściwego wniosku co do powodu jego przyjazdu do jej mieszkania prosząc o rozmowę? Czy po raz kolejny, che jej pokazać, że nie jest zdolny do pracy z kobietą, którą uważa za atrakcyjną? Jedno było pewne – chemia jaką czuła między nimi przedtem, nie znikła. Wyczuła, że trochę jej było. Może to wyczuła, bo starała się nie myśleć o tym więcej. Tryphon Zade był dla niej atrakcyjny. Co z tego? Jak mógł nie być? Ten mężczyzna był więcej niż wspaniały. Jury, nie przyznałoby mu nagrody za jego osobowość, ale to nie powstrzymywało jej przed sekretnym podziwianiem jego cech fizycznych. Każdej. Jednej. Cechy. Siedziała nie ma obok niego przez resztę jazdy, chcąc myśleć o jakimś inteligentnym i zabawnym temacie do rozmowy, ale miała w głowie zupełna pustkę. Wibracje jakie jej wysyłał, były pomiędzy spotkaniem- randką i spotkaniem w interesach, co ją dezorientowało. Wiedziała jak się zachować na randce i jak się zachować na spotkaniu w interesach. Które z tych było teraz? Inaczej niż w przypadku pierwszej randki, zdenerwowanie i napięcie 29 No powiedzmy.... że to będzie praca...

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor przebiegało przez jej ciało, sprawiając, że była i zdenerwowana i podekscytowana. Impulsy oczekiwania płynęły w jej systemie jak elektryczność. Coś wielkiego wydarzy się dziś w nocy. I nie miała pojęcia, czym to wielkie coś będzie. Limuzyna zatrzymała się przed restauracją, o której nigdy nie słyszała. Udowadniając, że jest w stu procentach dżentelmenem, nawet jeśli jego sposoby zatrudnienia tego nie pokazywały, Tryphon nalegał na otwarcie przed nią drzwi. Prowadził ją do budynku, delikatnie kładąc rękę na jej plecach. Intymny dotyk rozesłał delikatne dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. Kiedy zatrzymali się przed drzwiami, Tryphon wyciągnął rękę i otworzył je dla niej. Gdy tylko weszła, hostessa skinęła na nią, powiedziała „Panie Zade” i wskazała, by poszli za nią. Nie było żadnych, zwykle recytowanych pytań o liczbę osób, czy pytanie o stolik dla palących, czy nie. Oczywiście Tryphon był stałym gościem i hostessa spodziewała się go. Prowadziła ich przez labirynt przytulnych, słabo oświetlonych pokoików. Wszystkie stoliki były puste, poza jednym. Jeden mężczyzna siedział przy stoliku, plecami do nich. Ku jej zaskoczeniu, hostessa poprowadziła ich do tego stolika. Gdy okrążała puste krzesła, mężczyzna wstał i prześlizgując spojrzeniem po jej twarzy. Co to miało być? Wyciągnął rękę. - Witaj Raine. Jestem Bale Kincaid. Rozpoznała nazwisko. Bale Kincaid był tajemniczym partnerem biznesowym Tryphona, współwłaścicielem ZK Enterprises, człowiekiem, którego zdjęcia nigdy nie opublikowała żadna plotkarska gazeta. Żadna. Jeśli jego partner był tutaj, to znaczyło, że jej założenia o rozmowie o pracę były słuszne, tak jak tego oczekiwała.30 Niestety, lekki dreszczyk emocji, nie był do końca komfortowy. Nie po tym momencie w samochodzie. Przechodząc w pełni na tryb biznesowy, przybrała swój najlepszy biznesowy uśmiech i przyjęła jego wyciągniętą dłoń. 30 O jakże się mylisz

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - Witam, bardzo miło pana poznać, panie Kincaid. - Proszę, mów mi Bale. - podobnie jak jego partner Bale Kincaid miał druzgocący uśmiech, który mógł powalić większość dziewczyn na kolana. Robiła, co mogła, by ustać na nogach. To było absolutnie niezbędne, by zachowywała się profesjonalnie. - Dobrze, Bale. - powiedziała powtarzając jego imię. Boże, to było dziwne. Dlaczego kłopotali się tak bardzo, spotykając się z nią w taki sposób? Może bali się pozwu? Tryphon dosunął jej krzesło, gdy siadała i znalazła się siedząc przy przytulnym stoliku w romantycznej restauracji z najbogatszymi, najbardziej atrakcyjnymi mężczyznami jakich kiedykolwiek spotkała. Rozmawiając o interesach. Jej wnętrzności zaciskały się w węzły. Pozostań spokojna. Ci ludzie, mogą dać ci pracę, o jakiej zawsze marzyłaś. - Dziękuję, za przyjęcie zaproszenia. - powiedział Tryphon, skinieniem ręki przywołując kelnera z jakiegoś niewidocznego przejścia. W ręku kelnera była butelka wina. Napełnił wszystkim kieliszki i w ciszy się oddalił. Tryphon i Bale podnieśli kieliszki. Gdy się do nich dostosowała, Tryphon powiedział. - Za dzisiejszy wieczór. - Za dzisiejszy wieczór. - zgodziła się, dotykając kieliszkiem ich kieliszki. Pomimo najlepszych przeczuć, zerkała nerwowo na jej towarzyszy. Ostre i delikatny. Nie było to nic, czego by się nie spodziewała. Nie piła dużo, nie dbała o smak wina. A w zasadzie, nigdy nie piła podczas spotkań biznesowych. Ale to wino było naprawdę dobre, a jej nerwom przydałoby się trochę tej kojącej cieczy. Przełknęła kolejny łyk, nim odstawiła kieliszek i położyła ręce na kolana, patrząc wyczekująco na Tryphona, by wyjaśnił jej dlaczego zaprosił ją na kolację. - Zastanawiasz się, dlaczego cię dziś tutaj zaprosiłem. - powiedział w końcu. To jet to! - Tak. - potwierdziła. Proszę, powiedz mi, że zmieniłeś zdanie i dasz mi

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor prace. Jakąkolwiek. Wzięła oddech - To był pomysł mojego partnera. - Tryphon skinął na Balea. Bale skinął głową i odchrząknął. - Po pierwsze, chciałem cię przeprosić za wcześniejsze zachowanie mojego partnera. Jego zachowanie było nieprofesjonalne. Spodziewając się przedstawienia jej oferty pracy, Raine wzruszyła ramionami, bagatelizując jej gniew i frustrację. - Muszę przyznać, że po raz pierwszy zdarzyło mi się być zbyt atrakcyjną, żeby móc dostać posadę. Ale w porządku. Wiem, że zrobisz coś, żeby to wyprostować. - Przyjęłam to jako komplement. Tak jakby.... - Tak jak powinnaś. - Tryphon położył rękę na oparciu jej krzesła, za jej plecami, sprawiając, że znowu zmylił ją zachowaniem. Wyraźnie było mu trudno zachowywać się jak na właściciela firmy przystało, w jej obecności. Rany, nic dziwnego, że wahał się w sprawie zatrudnienia jej. Jeśli traktował tak wszystkie atrakcyjne kobiety, które dla niego pracowały, to był cud, że nie trafiał do sądu o molestowanie seksualne dziesiątki razy. W tych czasach, ludzie nie mogli traktować tak swoich pracowników. Jakby wyczul jej skołowanie, zabrał rękę z jej oparcia i owinął palce na nóżce kieliszka. - W każdym razie, źle się czułem, zostawiając to tak. Zasługujesz na wyjaśnienia. Wyjaśnienia? Czy to oznacza, że zostaje przy swojej decyzji? Jeśli tak, nie było sensu jej zapraszać. - Wyjaśniłeś wcześniej. - Jest coś więcej – powiedział Tryphon – Zostałem oskarżony przez mojego poprzedniego osobistego asystenta o molestowanie seksualne dziesięć miesięcy temu. Nic więc dziwnego. Zastanawiała się, czy był winny, czy nie.

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Dodał jeszcze. - Sędzia stwierdził, że jestem niewinny, ale proces był kosztowny. Nie tylko ze względu na radcę prawnego, ale także na szkody w reputacji naszej firmy. - Mogę to sobie wyobrazić. Więc nie był winny. Albo przynajmniej sędzia lub ława przysięgłych zdecydowali, że nie był. Człowiek taki jak on, z pieniędzmi, może kupić najlepszych prawników, bez dwóch zdań. Po ujawnieniu procesu sędziego przysięgłego w zeszłym roku, wiedziała, że winni ludzie czasami unikają kary za swoje czyny. Dobry obrońca z wyboru był na wagę złota. Jednak jeśli był niewinny. Mogła sobie wyobrazić upokorzenie i wstyd brania udziału w takim procesie. Przypuszczała, że był obsmarowany w tym brukowcu, który Liz uwielbiała czytać. I jako osoba, która skłania się ku tej słabszej stronie – którą w tym wypadku jest kobieta – mogła sobie wyobrazić, że w mediach ludzie uznają go za winnego jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Tryphon rozłożył i wygładził serwetkę na kolanach. - Po tym incydencie, postanowiłem, że nigdy nie zatrudnię kobiety, którą uważam za atrakcyjną. To nie jest warte ryzyka. - Jak sądzę, masz rację. Tryphon napił się wina i odstawił kieliszek. Palcem delikatnie pogładził nóżkę. - Mój partner był zaniepokojony, ponieważ podzieliłem się z tobą powodem mojej decyzji. Dobra, więc to taka wizyta kontrolna. Ale co to dla niej oznacza? Czy oferta pracy nadchodzi, czy nie? Tryphon podłapał jej spojrzenie. - Ale powiedziałem ci prawdę, nie bez powodu. Chciałem, żebyś zrozumiała, że uważam, że masz świetne kwalifikacje. Czułem, że musisz to ode mnie usłyszeć, może więcej niż jeden raz. Prawdopodobnie miał rację. Ale czułaby się jeszcze lepiej, gdyby powiedział, że ma dla niej pracę. Mimo że czuła mdłości uśmiechnęła się.

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor - Dziękuję. Za poświęcony mi czas, pomimo napiętego harmonogramu. Doceniam to. - chociaż tylko oferta pracy mogłaby mnie w pełni usatysfakcjonować. - Szukam pracy już od jakiegoś czasu, myślę, że czuję się tym trochę zniechęcona, zdesperowana. Nie sądziłam, że moje emocje były tak widoczne. Mężczyźnie wymienili spojrzenia. Tryphon skinął ręką i pojawił się kelner stawiając przed nimi przystawki ułożone na talerzach w artystyczny sposób, po czym znowu zniknął. Chłopcy czekali, aż posmakuje swoich – co zajęło trochę czasu, przez jej ściśnięty żołądek – nim podnieśli swoje widelce. Umawiała się z różnymi ludźmi, ale nigdy nie była w restauracji z mężczyznami tak kulturalnymi i uprzejmymi jak ci dwaj. - Zapewniam was, że nie mam zamiaru pozywać was za nieuczciwe postępowanie przy zatrudnianiu, ani o nic innego. - patrzyła na twarz Tryphona, spodziewając się zobaczyć ulgę zalewającą jego twarz. Jego twarz nie wyrażała absolutnie żadnych emocji. Potem sprawdziła twarz Balea. Jakieś szarpiące napięcie w jego oczach przygasło nieco. Bale odchrząknął. - Chcielibyśmy ci pomóc. Mamy podpisanie kontrakty z kilkoma firmami i część z nich wyraziła chęć przyjęcia cię. Ale chciałem zapytać o zgodę na przekazanie kopii twojego CV. ObożeKochamCię. Odparła chęć skoczenia z krzesła u rzucenia się na Balea Kincaida. - Żartujesz sobie ze mnie? Wyślij je komukolwiek zechcesz. Absolutnie. - Może to nie było to, czego się spodziewała – to znaczy posady osobistego asystenta ze wspaniałym wynagrodzeniem, ale to już było coś. Kto wie, może kontrahenci Balea też dobrze płacą? - Dziękuję. - nie mogła nic poradzić na to, że uśmiechała się jak totalnie ogłupiała. Bale odwzajemnił jej uśmiech. - Bardzo proszę.

Everlasting Hunger Translate: Shonali Tawny Taylor Tryphon podniósł rękę i ponownie położył ją na oparciu jej krzesła. - Teraz, gdy zajęliśmy się już sprawami biznesowymi, mam nadzieję, że możemy przejść do bardziej przyjemnych tematów. - Jakie tematy to mogą być? - zapytała, czując, że rozmowa przesuwa się na bardziej w strefę osobistą, relaksującą. Podniósł swój kieliszek z winem. - Oh, nie wiem – coś złowieszczego błysnęło w jego oczach, gdy spoglądał na nią znad kieliszka. Ta mała iskierka zaczęła robić coś interesującego w jej wnętrzu. - może, gdzie chciałabyś się wybrać na naszą kolejną randkę?