a_tom

  • Dokumenty5 863
  • Odsłony794 640
  • Obserwuję518
  • Rozmiar dokumentów9.3 GB
  • Ilość pobrań628 274

Alison Goodman - Eona.Ostatni lord Smocze Oko

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :2.3 MB
Rozszerzenie:pdf

Alison Goodman - Eona.Ostatni lord Smocze Oko.pdf

a_tom EBOOKI PDF
Użytkownik a_tom wgrał ten materiał 5 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 223 osób, 196 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 566 stron)

Spis treści TYTUŁOWA DEDYKACJA SYMBOL SMOKA SMOKI IMERIUM NIEBIAŃSKICH SMOKÓW Spisane ręką Prahna ROZDZIAŁ 1 ROZDZIAŁ 2 ROZDZIAŁ 3 ROZDZIAŁ 4 ROZDZIAŁ 5 ROZDZIAŁ 6 ROZDZIAŁ 7 ROZDZIAŁ 8 ROZDZIAŁ 9 ROZDZIAŁ 10 ROZDZIAŁ 11 ROZDZIAŁ 12 ROZDZIAŁ 13 ROZDZIAŁ 14 ROZDZIAŁ 15 ROZDZIAŁ 16 ROZDZIAŁ 17 ROZDZIAŁ 18 ROZDZIAŁ 19 ROZDZIAŁ 20 ROZDZIAŁ 21 ROZDZIAŁ 22 ROZDZIAŁ 23 ROZDZIAŁ 24 ROZDZIAŁ 25 ROZDZIAŁ 26

OD AUTORKI PODZIĘKOWANIA

ALISON GOLDMAN EONA OSTATNI LORD SMOCZE OKO Przekład: Dariusz Kopociński Tytuł oryginału: EONA: The Last Dragoneye TELBIT: 2011

Dla Rona

Woli smok Kierunek: północny Kolor: purpurowy Lord Smocze Oko: lord Tyron Strażnik determinacji Tygrysi Smok Kierunek: północno-północno-wschodni Kolor: zielony Lord Smocze Oko: lord Elgon Strażnik odwagi Króliczy smok Kierunek: wschodnio-północno-wschodni Kolor: różowy Lord Smocze Oko: lord Silvo Strażnik pokoju Smoczy smok

(Lustrzany smok) Kierunek: wschodni Kolor: czerwony Lord Smocze Oko: brak (Lustrzany Smok odszedł ponad pięćset lat temu) Strażnik prawdy Wężowy Smok Kierunek: wschodnio-południowo-wschodni Kolor: miedziany Lord Smocze Oko: lord Chion Strażnik przenikliwości Koński smok Kierunek: południowo-południowo-wschodni Kolor: pomarańczowy Lord Smocze Oko: lord Dram Strażnik namiętności Koźli Smok Kierunek: południowy

Kolor: srebrny Lord Smocze Oko: lord Tiro Strażnik życzliwości Małpi smok Kierunek: południowo-południowo-zachodni Kolor: hebanowy Lord Smocze Oko: lord Jessam Strażnik zaradności Koguci Smok Kierunek: zachodnio-południowo-zachodni Kolor: brązowy Lord Smocze Oko: lord Bano Strażnik pewności siebie Psi Smok Kierunek: zachodni Kolor: szarobiały Lord Smocze Oko: lord Garon Strażnik determinacji

Świński Smok Kierunek: zachodnio-północno-zachodni Kolor: szary Lord Smocze Oko: lord Meram Strażnik hojności Szczurzy smok Kierunek: pólnocno-północno-zachodni Kolor: niebieski Lord Smocze Oko: lord Ido Strażnik ambicji

IMERIUM NIEBIAŃSKICH SMOKÓW

P Spisane ręką Prahna – cesarskiego bibliotekarza i nauczyciela jego wysokości Księcia Kygo, prawowitego spadkobiercy cesarskiego tronu ewien mędrzec napisał, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Dlatego właśnie daję rzetelny opis przejęcia cesarskiego pałacu i tronu przez wielkiego lorda Sethona, co nastąpiło nazajutrz po śmierci jego brata, czcigodnego Cesarza Pokoju i Harmonii. Byłem świadkiem brutalnego najazdu wojska na pałac i widziałem śmierć wielu moich braci eunuchów, którzy nie podnieśli broni na swoją obronę. Widziałem, jak wtargnięto do haremu, wycięto w pień cesarską gwardię i prześladowano dworzan. Serce rozdzierało się we mnie, kiedy ginęło dziecię będące drugim w kolejności następcą tronu i gdy sam wielki lord Sethon mordował jego matkę. Jak mówi oficjalny raport, książę Kygo, pierwszy w kolejności następca tronu, wyniesiony do godności perłowego cesarza tuż przed krwawym zamachem stanu, zginął w czasie bitwy. Wszelako jego ciało nie zostało znalezione, a do mnie dotarła pogłoska, że ocalał wraz z niedobitkami swej gwardii. Oby to była prawda, boskimi ustami głoszona! Zaświadczam natomiast, że lord Ido – szczurzy lord Smocze Oko – w batalii o władzę osobiście pozbawił życia prawie wszystkich pozostałych lordów Smocze Oko, przy czym nie oszczędził nawet ich uczniów. Widziałem ich zwłoki, ale też, jak wszyscy zresztą, czułem drżenie ziemi i słyszałem gromy na niebie, bezsprzecznie świadczące o smutku dziesięciu smoków. Z grona lordów Smocze Oko przy życiu pozostał jedynie zdrajca lord Ido oraz lord Eon, nowy lustrzany lord Smocze Oko, którego widziano, gdy uchodził z pałacu. Przypuszcza się, że uciekł również Dillon, uczeń lorda Ido. Nie wiadomo, czy i Dillona, podobnie jak jego pana, trawi gorączka

władzy, ale jeśli rzeczywiście żyje, rychło zostanie szczurzym lordem Smocze Oko, bowiem lord Ido, który próbował pokrzyżować szyki wielkiemu lordowi Sethonowi, obecnie siedzi w pałacowych lochach. Niektórzy mówią, że nie może posługiwać się swoją mocą, więc jest zdany na łaskę i niełaskę rozwścieczonego wielkiego lorda. Nikt nie wie, gdzie przebywa lord Eon. Modlę się, żeby znalazł sobie kryjówkę daleko od stolicy. Wiem, że chronił go Ryko z elitarnej gwardii złożonej z ludzi cieni oraz lady Dela, ciałem mężczyzna i duchem kobieta, która na dworze słynęła z zaradności. Można tylko mieć nadzieję, że połączone siły tych dwojga obrońców wystarczą, żeby młody lord Smocze Oko wymknął się pogoni. Po pałacu, przesiąkniętym strachem i kłamstwami, zaczęły chodzić nikczemne pogłoski, jakoby lord Eon, mój brat eunuch, był w istocie dziewczyną. Widziałem z bliska naszego nowego lorda i uważam, że swoją delikatną twarzą i posturą nie różni się od tych z nas, którzy już w dzieciństwie poszli za głosem powołania. Wspominam o tym tylko dlatego, by fałszywa wieść, że funkcję lorda Smocze Oko pełni kobieta, nie rozeszła się po naszym umęczonym kraju i nie wywołała paniki. Nie wiem, jaka przyszłość czeka Imperium, skoro już tylko dwaj lordowie Smocze Oko mogą poskramiać żywioły – szczególnie że jeden z nich to zdrajca zamknięty w lochu, a drugim jest chłopiec, który nie odbył szkolenia. Wprawdzie lord Eon jest bystry i prędko się uczy, lecz sam jeden nie okiełzna ziemskich energii. Albowiem od niepamiętnych czasów panowanie nad siłami natury wymagało wspólnego wysiłku jedenastu lordów Smocze Oko. Kiedy zaginiony dwunasty smok, Lustrzany Smok, powrócił z wygnania i wybrał Eona na pierwszego od pięciuset lat lustrzanego lorda Smocze Oko, uważano to za dobrą wróżbę – znak pomyślności i odnowionego przymierza. Modlę się, żeby powrót Lustrzanego Smoka do kręgu dwunastu duchowych bestii nie był zwiastunem zagłady. Ruch oporu szykował się od dawna, żeby wystąpić przeciwko nieokiełznanym wojennym zapędom wielkiego lorda Sethona, lecz teraz będzie musiał stawić czoło całej

armii. Skutkiem tej konfrontacji może być rozpad kraju. Postaram się, żeby niniejszy rękopis opuścił mury pałacu. Jeśli czytasz to, proszę, bądź głosicielem prawdy. I módl się do bogini śmierci, aby ulitowała się nad moim duchem. Jeden z moich braci eunuchów doniósł wielkiemu lordowi Sethonowi, fałszywemu cesarzowi, że byłem w zażyłych stosunkach z jego bratankiem. Utknąłem w bibliotece i chociaż nic nie wiem, wkrótce umrę na mękach – jak wielu innych, którzy padli ofiarą wielkiego lorda, nieustającego w poszukiwaniach perłowego cesarza i lorda Eona. Prahn, syn Mikora, dwudziestego dnia w nowym roku Szczura

ROZDZIAŁ 1 Smoki płakały. Patrzyłam na szare, lekko wzburzone morze, lecz moja uwaga była skupiona na cichych dźwiękach, które rozlegały się gdzieś we mnie. Po raz trzeci z rzędu, odkąd uciekliśmy ze zdobytego pałacu, stałam o świcie na tej samej skale, wsłuchana w lamenty dziesięciu osieroconych zwierząt. Zwykle było to nikłe zawodzenie, przygłuszone srebrzystą pieśnią Lustrzanego Smoka. Tego ranka wszakże zawodziły głośniej. Natarczywie. Może dziesięć duchowych bestii otrząsnęło się z żałoby i powróciło do kręgu dwunastu? Wzięłam głęboki oddech i z uczuciem niejakiego skrępowania pogrążyłam się w mentalnej wizji. Przede mną morze zamieniało się w płynne srebro, w miarę jak mój wzrok sięgał poza ziemską sferę i zatapiał się w pulsujących kolorach równoległego świata energii. W górze tylko dwa spośród dwunastu smoków przebywały w swoich niebiańskich strefach: prężący z bólu swoje potężne cielsko błękitny Szczurzy Smok lorda Ido na północno-północno-zachodniej stronie oraz mój własny czerwony smok na wschodzie. Lustrzany Smok. Królowa. Pozostałe smoki nie wróciły jeszcze z miejsca, gdzie szukały utulenia w bólu. Lustrzany Smok odwrócił do mnie swoją wielką głowę; na szyi pokrytej ciemnoczerwonymi łuskami błyszczała złota perła. Z wahaniem wypowiedziałam w myślach nasze wspólne imię: Eona – i przywołałam jej moc. Odpowiedź nadeszła natychmiast pod postacią strumieni złocistej energii, które zalały kaskadą moje ciało. Przepełniona uczuciem radości, napawałam się wrażeniem zjednoczenia. W moim podzielonym polu widzenia znajdowały się równocześnie ziemia i niebo. Wokół mnie były skały, morze, chmury, lecz oczami smoka oglądałam też wybrzeże w dole,

tętniące odwiecznym rytmem wzrostu i umierania. Srebrzyste punkciki hua, energii życiowej, krążyły, pływały, nurkowały w skłębionym tęczowym krajobrazie. W głębi swego jestestwa odczułam rozkoszne powitanie: bezgłośną bliskość smoczego ducha, który stykał się z moim. Poczułam na języku cierpką słodycz cynamonu. Nieoczekiwanie ów przyjemny smak skwaśniał. W tym samym momencie obie dostrzegłyśmy napór wzburzonej energii: hałaśliwą siłę, która z wielkim impetem gnała w naszą stronę. Nigdy dotąd nie doświadczyłyśmy tak strasznego bólu. Miażdżący taran rozerwał łączącą nas złotą więź, osłabł również mój kontakt ze światem. Zatoczyłam się na nierównej skale, która zdawała się odpływać ode mnie. Lustrzany Smok wrzasnął i naprężył się, żeby odeprzeć kipiącą falę drapieżnych żądz. Nie czułam już gruntu pod nogami, wiatru, ziemskiej sfery Były tylko energie zwarte w dzikim, bezpardonowym boju. – Eona! Głos – odległy i pełen trwogi. Paraliżujący smutek kruszył ogniwa łączące mnie z ziemią i niebem. Gdy wirowałam w przestrzeni, umysł zdawał się odsuwać od ciała, wymykać. Wiedziałam, że jeśli nie uwolnię się od tego, zginę. – Eona! Nic ci nie jest!? To lady Dela wołała. Była jak kotwica, która chciała mnie utrzymać w świecie materii. Chwyciłam się jej i wyrwałam z ryczącej kipieli. Świat na nowo oblekł się w piach, wodę i blask słońca. Zgięta wpół, dławiłam się octową goryczą: smakiem dziesięciu rozżalonych smoków. Zatem powróciły. Atakują nas! Zaledwie ta myśl zaświtała mi w głowie, mój głos wewnętrzny podpowiedział, że się mylę. Nie zaatakowałyby swojej królowej. A jednak czułam nacisk ich hua. Zawładnął mną strach innego rodzaju. Co będzie, jeśli to początek Sznura Pereł? Jeśli właśnie formuje się broń skupiająca w sobie moc dwunastu smoków – broń, którą powołuje do istnienia śmierć wszystkich lordów Smocze Oko z wyjątkiem jednego?

Ale to były jedynie legendy, zresztą nie tylko ja pozostałam przy życiu. Szczurzy Smok nadal zajmował swoje miejsce w niebiańskim kręgu, a to oznaczało, że szczurzy lord Smocze Oko jeszcze żyje – obojętnie czy jest nim lord Ido, czy jego uczeń Dillon. Zadrżałam. Podświadomie wiedziałam, że lord Ido nie umarł, choć nie umiałabym powiedzieć, skąd bierze się moja pewność. Wydawało mi się, że on mnie obserwuje, czekając na kolejną sposobność przejęcia mojej mocy. Lord Ido miał własną teorię na temat Sznura Pereł. Uważał, że stworzymy go razem, jeżeli połączymy nasze ciała i moce. Raz już nieomal dopiął swego. Chwilami wciąż czułam na nadgarstkach jego stalowy uścisk. – Nic ci nie jest!? – zawołała ponownie lady Dela. Znajdowała się na szczycie stromej ścieżki. Nie mogła dostrzec ani wyczuć smoków, widziała jednak, że dzieje się ze mną coś złego. Uniosłam drżącą dłoń z nadzieją, że nie zauważy resztek strachu. – Nie, nic! Jednakże opuściłam smoczycę, zmagającą się z gorzką falą drapieżnych żądz. Nie mogłam jej tak zostawić pomimo świadomości, że na niewiele się zda moja pomoc. Odetchnęłam głębiej. Przezwyciężając lęk, natężyłam trzecie oko i zanurzyłam się w świat energii. Po jazgotliwej kotłowaninie nie było już śladu. Niebiańska sfera znów łagodnie pulsowała barwami klejnotów. Lustrzany Smok przyglądał mi się spokojnie, pieszcząc spojrzeniem mego ducha. Marzyłam o tym, żeby poczuć jego ciepło, lecz zdecydowałam, że lepiej będzie teraz unikać kontaktu. Wolałam nie ryzykować, że swoim zjednoczeniem raz jeszcze zwabimy smoki, pogrążone w żałobie gdzieś w dalekich stronach. Ledwo panowałam nad własną smoczą mocą, a cóż dopiero mówić o poskromieniu dziesięciu duchowych zwierząt, opłakujących brutalnie zamordowanych lordów Smocze Oko. Jeżeli zrozpaczone istoty rzeczywiście czaiły się w oczekiwaniu na ponowny moment naszego zjednoczenia, musiałam znaleźć jakiś sposób uśmierzenia ich bólu. W przeciwnym razie nigdy nie zdobędę biegłości w smoczej sztuce, pozwalającej kontrolować żywioły i opiekować

się krajem. Niebieski smok nadal zwijał się, strapiony, w swoim miejscu na północno-północno-zachodniej stronie niebiańskiej sfery. Wczoraj próbowałam przywołać jego moc, jak wcześniej w pałacu, lecz tym razem nie odpowiedział. Niewątpliwie zwierzę cierpiało z powodu lorda Ido. Jak my wszyscy zresztą. Z westchnieniem wycofałam się ze świata energii. Pulsujące barwy przeobraziły się w wyraźne, konkretne kształty łub zamieniły w nieruchome światło, oblewające plażę. W tym świetle dojrzałam zbliżającą się postać lady Deli. Nawet w przebraniu rybaka, z ręką na temblaku, poruszała się krokiem dystyngowanej damy, choć pełne wdzięku kołysanie bioder stało w sprzeczności z lichą tuniką i portkami. Ponieważ była opacznicą, czyli mężczyzną, który przedzierzgnął się w kobietę, wydawać by się mogło, że powrót do męskich ubrań i zwyczajów nie sprawi jej żadnego kłopotu. A jednak nie. Lecz zaraz – kto to mówi? Po czterech latach udawania chłopca przeistoczenie się w dziewczynę też kosztowało mnie niemało trudu. Kiedy lady Dela szła po piasku, przyglądałam się jej pośpiesznym kroczkom i nienagannej sylwetce. Chyba nigdy nie będę kobietą w takim stopniu jak ona... Ruszyłam jej na spotkanie, klucząc między skałami. Poruszałam się tak lekko i sprężyście, że serce skakało we mnie z radości. Zjednoczenie z Lustrzanym Smokiem uzdrowiło moje chore biodro. Mogłam teraz chodzić i biegać bez utykania i uczucia bólu. Nie miałam jeszcze czasu nacieszyć się tym cudownym darem. Najpierw o świcie przebiegłam galopem po plaży, przy czym każde uderzenie stopy o ziemię przyprawiało mnie o krzyk rozkoszy. Później też doświadczałam ulotnych chwil króciutkiej przyjemności... które obciążały sumienie, bo znajdowałam na nie czas w ogromie smutku i strachu. Lady Dela prędko pokonywała dzielącą nas odległość; na końcu podbiegła do mnie krokiem niepewnym, pozbawionym poprzedniego

wdzięku. Chwyciłam jej wyciągniętą rękę. – Gorzej z nim? – zapytałam. Odpowiedź jawiła się w jej mętnych, podkrążonych oczach. Nasz przyjaciel Ryko umierał. – Mistrz Tozay twierdzi, że jego trzewia rozlały się po ciele i zatruwają organizm. Wiedziałam, że Ryko odniósł potworne obrażenia, lecz ani przez chwilę nie wątpiłam w jego powrót do zdrowia. Zawsze był taki silny. Jako jeden z ludzi cieni, eunuchów należących do elitarnej gwardii, która strzegła rodziny cesarza, miał zwyczaj wspomagać swoją krzepę i męską energię codzienną porcją słonecznej używki. Być może w ciągu tych trzech dni, kiedy się nią nie wzmacniał, jego ciało osłabło i utraciło zdolność regeneracji. Jeszcze przed zamachem stanu ja sama kilkakrotnie sięgałam po słoneczną używkę – w błędnym przeświadczeniu, że dzięki temu zjednoczę się wreszcie ze smokiem. Skutek był wręcz przeciwny, ponieważ tłumiłam w sobie żeńską energię. Używka wstrzymywała również miesiączkę; gdy przed trzema dniami przestałam ją brać, od razu pojawiło się krwawienie. Tak silny lek byłby nieocenionym dobrodziejstwem dla wycieńczonego organizmu Ryka. Popatrzyłam na widnokrąg zaciągnięty wałem chmur, który z pewnością był dziełem miotających się smoków, i zadygotałam, kiedy ciepła poranna bryza zamieniła się w chłodny wiatr. Niebawem spadną ulewne deszcze, a po nich przyjdą powodzie i niszczycielskie trzęsienia ziemi. A ponieważ lord Ido zamordował pozostałych lordów Smocze Oko, rozszalałych żywiołów nie powstrzyma smocza moc. – Tozay nalega, żebyśmy zostawili Ryka i dalej uciekali bez niego – dodała lady Dela prawie szeptem. – Zanim nadejdą żołnierze Sethona. Jej gardło poruszało się i widać było, że dławi ją cicha boleść. Usunęła już swoją czarną perłę, która niegdyś wisiała na złotej szpilce, przytwierdzonej do skóry na wysokości tchawicy – perłę będącą oznaką statusu opacznicy. Ozdobiona w ten sposób szyja zdemaskowałaby ją w okamgnieniu, lecz wiedziałam, że cierpi z powodu utraty symbolu swojego

duchowego rozdwojenia. Aczkolwiek ów ból byłby niczym w porównaniu z udręką, jaką czułaby, gdyby opuścili Ryka. – Nie możemy go teraz porzucić – stwierdziłam. Mocarny wyspiarz niemało się natrudził, żeby lord Ido nie zawłaszczył sobie mojej smoczej mocy. Mimo odniesionych ran wyprowadził nas ze zdobytego pałacu i przekazał w bezpieczne ręce ludzi z ruchu oporu. Nie, nie mogliśmy porzucić Ryka. Ale nie mogliśmy też ruszyć go z miejsca. Lady Dela wtuliła ramiona w swoje szczupłe ciało, jakby próbowała opanować rozpacz. Jej ostra twarz, pozbawiona formalnego dworskiego makijażu, ujawniała męskie rysy, lecz w ciemnych oczach czaił się ból kobiety zmuszonej do wyboru między miłością a obowiązkiem. Ja nigdy nie kochałam z takim oddaniem. Wiedziałam, że wynikają z tego jedynie cierpienia. – Czas ruszać w drogę – powiedziała po chwili. – Nie możesz tu zostać, to zbyt niebezpieczne. I musimy odnaleźć perłowego cesarza. Bez twojej mocy nie pokona Sethona. Moja moc... Przechodziła z matki na córkę, co stanowiło wyjątek w kręgu dwunastu, ponieważ żaden z lordów nie odziedziczył po przodkach zdolności Smoczego Oka. Spodziewano się po mnie tak wiele, a przecież nie przeszłam szkolenia. Nie umiałam panować nad mocą. Pogłaskałam mały czerwony foliał, przywiązany blisko łokcia żywym sznurem czarnych pereł. Klejnoty poruszyły się pod moimi palcami i z cichym grzechotem wzmocniły uchwyt. Przynajmniej posiadałam dziennik mojej przodkińi Kinry, znawczyni sztuki Smoczego Oka. Co noc lady Dela usiłowała odcyfrować chociażby fragment zapisków sporządzonych sekretnym językiem kobiet, stosowanym wyłącznie w formie pisanej. Na razie nie dało się zauważyć wyraźnych postępów. Nie dość, że treść miała archaiczne brzmienie, to jeszcze w znacznej mierze była zakodowana. Chciałam, żeby lady Dela znalazła klucz jak najszybciej i przeczytała mi o zjednoczeniu Kinry z Lustrzanym Smokiem. Swoje nadzieje wiązałam z doświadczeniem i wskazówkami lady Smocze Oko, nawet jeśli

musiałam korzystać z nich za pośrednictwem starego dziennika. Potrzebowałam również rady – czy jeśli pomogę cesarzowi Kygo odzyskać tron dzięki swojej mocy, nie złamię przymierza służby? Pradawna umowa wykluczała posługiwanie się smoczą mocą w działaniach wojennych. Odkładając na bok obawy, zapytałam: – Widziałaś cesarski edykt? Sethon każe nazywać siebie smoczym cesarzem, mimo że zostało dziewięć dni na wniesienie prawomocnego roszczenia o tron. Lady Dela pokiwała głową. – Ogłosił, że nie żyją obaj synowie poprzedniego cesarza. – Usłyszałam w jej głosie cień zwątpienia. – A jeśli to prawda? – To kłamstwo – ucięłam jej przypuszczenia. Obie patrzyłyśmy, jak wielki lord Sethon morduje małoletniego bratanka i jego matkę. Jednakże drugi bratanek, osiemnastolatek mający pełne prawa do tronu, zdołał umknąć. Widziałam na własne oczy, jak ratuje się ucieczką, otoczony cesarskimi gwardzistami. Lady Dela gryzła wargę. – Skąd ta pewność, że perłowy cesarz żyje? Pewności oczywiście nie miałam, lecz nie dopuszczałam do siebie tej strasznej myśli, że Sethon odnalazł i zabił cesarza Kygo. – Gdyby nie żył, już by o tym mówiono. A siatka informatorów Tozaya sięga wszędzie. – Tak czy owak, nie wiadomo, gdzie się podziewa. A Ryko... – Odwróciła głowę, jakby to wiatr wyciskał jej łzy z oczu. Jedynie Ryko wiedział, gdzie jego towarzysze z gwardii cesarskiej ukryli perłowego cesarza. Wcześniej ostrożność nakazywała mu milczenie, teraz zaś trawiła go gorączka. – Nie zaszkodzi go jeszcze zapytać – stwierdziłam. – Może nas pozna. Podobno człowiek na chwilę odzyskuje przytomność umysłu, zanim... – Zanim umrze? – wychrypiała. Podzielałam jej smutek. – Tak... Przeszyła mnie lodowatym wzrokiem, zirytowana tym, że odmawiam jej

wszelkiej nadziei. Potem spuściła głowę. – Chodźmy więc do niego – powiedziała. – Tozay twierdzi, że to już długo nie potrwa. Po raz ostatni spojrzałam na ciężkie chmury, podciągnęłam przód spódnicy krępującej mi ruchy i w ślad za lady Delą weszłam na stromą ścieżkę. Ukradkiem cieszyłam się z tego, że potrafię stawiać energiczne, pewne kroki. Solidnie zbudowany domek rybacki ze spłowiałymi ścianami, który w ciągu ostatnich dni dawał nam schronienie, dzięki swojemu odosobnieniu i umiejscowieniu na wzgórku pozwalał dostrzec wszystko, co ruszało się na morzu i lądzie. Na wzniesieniu zatrzymałam się, żeby złapać oddech, i skierowałam wzrok na odległą wieś. Właśnie wypływały w morze małe łodzie rybackie, wszystkie bez wyjątku obsadzone ludźmi z ruchu oporu, rozglądającymi się za okrętami wojennymi Sethona. – Nie przestrasz się – odezwała się lady Dela, gdy doszłyśmy do domu. – Jego stan prędko się pogarsza. – Zeszłego wieczoru siedziałam przy nim do północy i wydawało mi się, że jakoś się trzyma. Wiadomo jednak było, że dla chorych najgroźniejsze są godziny duchów, poprzedzające nadejście świtu. O tej zimnej, szarej porze panoszyły się bowiem demony, spijające siły witalne z ludzi osamotnionych, których nikt nie strzeże. Lady Dela czuwała przy nim, lecz mimo swojej czułej troskliwości nie zdołała odgonić synów mroku. – Przystanęła za mną, kiedy odsunęłam ochronne czerwone flagi, pokryte życzeniami pomyślności, i weszłam do środka. Wioskowy prosiciel nadal klęczał w przeciwległym kącie, lecz nie wyśpiewywał już modłów za chorego. Zwracał się do Sholi, bogini śmierci; na swoje ubranie narzucił biały płaszcz dla uczczenia królowej świata zmarłych. Na czerwonym sznurku, który trzymał w splecionych dłoniach, kiwała się papierowa latarnia, co sprawiało, że światło przesuwało się ruchem piły po ściągniętych twarzach osób stojących przy łóżku: mistrza Tozaya, jego najstarszej córki Vidy i brzydkiego, acz oddanego sprawie Solly’ego. Zakasłałam, gdy moje

gardło podrażniła intensywna goździkowa woń kadzidła, nakładająca się na smród wymiocin i treści jelit. – W tym niezwykłym, chwiejnym świetle przyjrzałam się postaci rozciągniętej na słomianym materacu. – Tylko nie teraz – modliłam się w duchu. Tylko nie teraz .. Chciałam się chociaż pożegnać. – Usłyszałam sapanie, jeszcze zanim zobaczyłam jego pierś, która niebywale szybko podnosiła się i opadała. Miał na sobie jedynie przepaskę biodrową. Ogorzała skóra uzyskała woskową bladość, a niegdyś potężna postura jakby nadwątliła się i skruszała. Po usunięciu obcisłych lnianych bandaży ukazały się zaognione rany. Leżąca na piersi dłoń była sinofioletowa i napuchnięta na skutek tortur lorda Ido. Większą grozę budziło jednak długie rozcięcie, biegnące od pachy do pasa. Nabrzmiałe fragmenty ciała, oderwane od prowizorycznych szwów, odsłoniły szarą kość i czerwoną tkankę. U wejścia do sąsiedniej izby przechadzał się zielarz. W rękach trzymał dużą miskę z parującym środkiem ściągającym i głębokim głosem mruczał modlitwy nad wylewającą się miksturą. Zeszłej nocy dotrzymywał mi towarzystwa w czasie moich godzin czuwania. Był to życzliwy, wiecznie zmęczony człowiek, który wiedział, że w tej sytuacji jego starania nie na wiele się zdadzą. Mimo to nie dawał za wygraną. Nawet teraz, gdy ponad wszelką wątpliwość Ryko podążał już złocistą ścieżką swoich przodków. Za plecami słyszałam, jak lady Dela bezskutecznie próbuje powstrzymać łkanie. Ten dźwięk sprawił, że mistrz Tozay uniósł wzrok. Skinął na nas, żebyśmy podeszły bliżej. – Lady Smocze Oko – zwrócił się do mnie cicho, wskazując mi miejsce koło siebie blisko materaca. Umawialiśmy się wcześniej, że ze względów bezpieczeństwa nie będzie mnie formalnie tytułował, lecz powstrzymałam się od komentarza. Zapewne w ten przekorny sposób składał hołd zawsze lojalnemu Rykowi.

Vida za przykładem ojca natychmiast zrobiła miejsce dla lady Deli. Dziewczyna mogła mieć niewiele więcej niż moje szesnaście lat, lecz jej postawa była nacechowana spokojnym dostojeństwem, co prawdopodobnie odziedziczyła po Tozayu. Po matce miała skłonność do uśmiechania się i chęć działania, która nie gasła w zetknięciu z jątrzącymi się ranami i ubabraną pościelą. Lady Dela kucnęła i położyła swoją dłoń na zdrowej dłoni Ryka. Nawet nie drgnął. Nie poruszył się również wtedy, kiedy zielarz uniósł jego okaleczoną dłoń i zamoczył ją w misce z gorącą wodą. Para miała zapach czosnku i rozmarynu, roślin dobrych na oczyszczenie krwi, choć cała ręka wydawała się stracona. Dałam znak prosicielowi, żeby przestał się modlić do Sholi. Nie było sensu zabiegać o uwagę bogini śmierci. Niebawem sama przyjdzie. – Budził się może albo coś mówił? – zapytałam. – Bełkotał niezrozumiale – odparł Tozay i spojrzał na lady Delę. – Przykro mi, ale musicie ruszać w drogę we dwie. Moi szpiedzy wypatrzyli żołnierzy Sethona, którzy ciągną w te strony. Będziemy troszczyć się o Ryka i szukać perłowego cesarza, ale wy musicie udać się na wschód i znaleźć kryjówkę u rodaków lady Deli. Spotkamy się znowu, kiedy odnajdziemy Jego Cesarską Mość. Tozay miał rację. Chociaż perspektywa opuszczenia Ryka kładła się na moim sercu ołowianym ciężarem, zwłoka mogła nas drogo kosztować. Ocalenie leżało na wschodzie. Tam też znajdowało się królestwo mojego smoka, twierdza jego potęgi. Może w jego energetycznej praojczyźnie nasza więź się zacieśni i poznam wszystkie magiczne kruczki? I może pomogę Lustrzanemu Smokowi odeprzeć dziesięć osieroconych zwierząt, jeżeli powrócą? Lady Dela obrzuciła twardym spojrzeniem przywódcę ruchu oporu. – Chyba możemy się wstrzymać z tą rozmową do czasu, aż... – Obawiam się, że nie możemy – przerwał jej głosem łagodnym, lecz