a_tom

  • Dokumenty5 863
  • Odsłony854 643
  • Obserwuję553
  • Rozmiar dokumentów9.3 GB
  • Ilość pobrań669 213

Asa Hellberg - Sonja (tom 2) - Sekret Sonji

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.2 MB
Rozszerzenie:pdf

Asa Hellberg - Sonja (tom 2) - Sekret Sonji.pdf

a_tom EBOOKI PDF
Użytkownik a_tom wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 295 stron)

Sekret Sonji

Åsa Hellberg SEKRET SONJI Przekład Natalia Pecyna

Tytuł oryginału: Sonjas hemlighet Copyright © Åsa Hellberg 2012 by Agreement with Grand Agency, Sweden, and ANAW, Poland. Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2015 Copyright © by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2015 Redaktor prowadząca: Monika Długa Redakcja: Karolina Borowiec Korekta: Teresa Karasińska Projekt okładki: Krzysztof Kibart Skład i łamanie: Stanisław Tuchołka / panbook.pl Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki WYDANIE ELEKTRONICZNE 2015 ISBN 978-83-7976-288-0 CZWARTA STRONA Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o. ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel.: 61 853-99-10 fax: 61 853-80-75 redakcja@czwartastrona.pl www.czwartastrona.pl

Dla mamy

1 Może inni ludzie nie tańczą samby podczas pakowania naczyń, ale Julie po prostu nie mogła się powstrzymać. Miała jechać do Paryża, więc znalazłaby się pewnie jakaś bardziej odpowiednia muzyka, ale te rytmy dobrze pasowały do radości, jaką czuła. Nie będzie tęsknić ani za mieszkaniem, ani za pracą. Za Londynem też nie, pomyślała, kiedy nucąc i kręcąc swoją dużą pupą, przeszła z salonu do maleńkiej kuchni. We Francji najprawdopodobniej było wszystko, czego potrzebowała do szczęścia. Jedzenie, mężczyźni i kultura. Oczywiście, będzie tęsknić za rodzicami, ale biorąc pod uwagę, że wkrótce skończy czterdziestkę, nadszedł chyba czas na rozłąkę, niezależnie od tego, czy jej mama uważała to za dobry pomysł, czy nie. Wiele, zbyt wiele rzeczy jej mama nie uważała za dobry pomysł, a Julie już dawno przestała jej słuchać. — Zupełnie niczym się nie przejmuję — powiedziała głośno i wesoło do siebie, zawijając jaskrawozielony kubek w gazetę. Ale nie była to do końca prawda. Julie była najprawdopodobniej jedną z bardzo niewielu osób w Anglii, które właściwie życzyłyby sobie nie mieć pięćdziesięciu milionów funtów na koncie.

2 Kobieta leżała na boku. Kołdra zsunęła się z jej nagich pleców. Przeszedł go dreszcz. Zabieranie jej ze sobą do hotelu było bardzo głupim pomysłem, ale zrzucił winę na whisky. Jej ciało było krągłe; kształty bardziej miękkie niż u jego eks. Była namiętna. Boże, jak tęsknił za namiętną kobietą... wczoraj, ale nie dziś. Odchrząknął. — Chyba powinnaś już sobie pójść — zauważył i szturchnął ją palcem w miękkie ramię. Mruknęła coś pod nosem i obróciła się na plecy, odsłaniając pełne piersi. Powoli otworzyła oczy. — Cześć — powiedziała z uśmiechem i przeciągnęła się, ziewając. — Długo już nie śpisz? — Chwilę — odpowiedział i naciągnął sweter przez głowę. — Musisz iść, powinienem pracować. — Rozejrzał się po pokoju, szukając swojej teczki. — Mogłeś mnie obudzić wcześniej, żebyśmy jeszcze mogli porobić coś miłego, zanim się ulotnisz. Nadąsany ton nie uszedł uwadze Fredrika, ale nie miał ani czasu, ani ochoty, żeby akurat teraz zajmować się jej rozgoryczeniem. — Wyglądałaś, jakbyś potrzebowała snu. No już, wstawaj. Teczka leżała pod stertą wczorajszych ubrań. Nie miał już siły dłużej rozmawiać z tą kobietą. Kiedy opuścił pokój zaraz po jej wyjściu, zaczął się zastanawiać, jak miała na imię. To nie było istotne, po prostu nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz uprawiał seks z kimś, kogo imienia nie znał. Przez ostatnie

dwadzieścia trzy lata był tylko ze swoją żoną. Bezimienna była pierwszą, z którą poszedł do łóżka, odkąd jego żona postanowiła stać się byłą. Popatrzył na zegarek. Wpół do ósmej. Powinien zdążyć spacerem na Portobello Road i otrząsnąć się ze wspomnień o nocy, zanim spotka się z Susanne, dziewczyną jego dobrego przyjaciela Michaela, która miała dla niego jakieś zlecenie. W każdym razie potencjalne. W Londynie już zaczął się ruch. Fredrik wciąż nie był pewny, w którą stronę ma patrzeć, żeby nic go nie przejechało, a ponieważ miał jeszcze dużo czasu, postanowił przejść przez ulicę po pasach. Dni szaleństwa i lekkomyślności minęły. Jako fotograf freelancer widział i przeżył niejedno. Nie zawsze z własnej woli. Zlecenia, które z początku zapowiadały się spokojnie, kilkakrotnie zmieniały się w prawdziwe piekło. Był w Londynie podczas zamachów bombowych w dwa tysiące piątym roku, próbował jak najlepiej przygotować się do sesji w hotelu Hyatt, kiedy zadzwonili do niego z „Kvällssidan” i poprosili o pomoc w dokumentowaniu ataków. To było sześć lat temu. Od tamtej pory trzymał się tylko tego, co nie wymagało patrzenia na rozerwane na strzępy ciała. Nie miał na to siły. Szczegóły wnętrz łazienek czy wakacyjne raje doskonale mu odpowiadały, ale zajęło mu parę lat, by zwolnić. Teraz robiło mu się niedobrze od zdjęć miejsc dotkniętych katastrofą, nieważne, czy chodziło o wojnę, ubóstwo, czy inne ludzkie cierpienie. Zamiast tego cieszył się zachodami słońca i szykownymi kafelkami, podobnie jak większość ludzi. Wejście do hotelu było skromne, tak samo jak i szyld, który głosił, że oto znalazł się na miejscu, przed Londynem Sonji. Fredrik uśmiechnął się. Nie miał pojęcia, czego chciała Susanne, wiedział tylko, że miało to dotyczyć pracy. Zastanawiał się, co to znaczyło. Nigdy wcześniej nie spotkał Susanne, ale wiele razy pracował dla Michaela w hotelu Hyatt. Z tego, co wiedział, ich związek trwał zaledwie kilka lat, i nie mógł pojąć, jak dwoje ciągle zajętych dyrektorów znajdowało czas dla siebie nawzajem. Albo może to właśnie był sposób na utrzymanie związku? Jego własne małżeństwo nie znosiło ani bliskości, ani dystansu, i w tej

kwestii nie mógł już zrobić nic więcej. Wiedział, że kobiety go lubią, i nie mógł doliczyć się, ile razy go prowokowały, jeszcze kiedy był żonaty. Kilka razy kusiło go, by porzucić wszystkie zasady oraz przykazania i oddać się jednej z kobiet, która bez wątpienia by tego chciała. Oczywiście, przysiągł swojej żonie wierność, ale to nie to powstrzymywało go przed skokiem w bok. Po prostu nie potrafił robić nic za czyimiś plecami. Nie zmniejszyłby problemów małżeńskich, mając romans na boku. Rozwód był właściwie nieunikniony. Za bardzo się od siebie oddalili i mieszkanie dalej razem pod jednym dachem byłoby po prostu głupie. I tak okazało się to dużo bardziej bolesne, niż się spodziewał. Główny hol był bardzo przyjemny; Fredrik od razu rozpoznał styl Adama. Pracował z nim wielokrotnie — Adam urządzał wnętrza, a Fredrik robił im zdjęcia. Ostatni raz współpracowali właśnie u Michaela, w hotelu Hyatt, trzy lata temu. Wiedział, że jego przyjaciel dostał wolną rękę w Londynie Sonji i z podziwem patrzył na wytarte dywany, meble nie pierwszej nowości i kolorowe obrazy na ścianach. — Czyż nie są wspaniałe? — uśmiechnęła się do niego uderzająco piękna kobieta. Mówiła po szwedzku, więc Fredrik domyślił się, że to Susanne. — Fantastyczne. Cześć, jestem Fredrik — powiedział i wyciągnął rękę. — Wiem, widziałam twoje nazwisko i zdjęcia mnóstwo razy. Witam serdecznie. Pomyślałam, że możemy usiąść w jadalni i zjeść śniadanie, co ty na to? — Szwedzka kawa? Susanne kiwnęła głową. — Gevalia. Średnio palona. — Idealnie. Hyatt tego nie daje. — Zatarł ręce. — Wiem. Tutaj wszystko jest lepsze — uśmiechnęła się szeroko. Nie konkurowała z hotelem swojego ukochanego, to było niemożliwe. Hyatt Regency należał do gigantycznej sieci, podczas gdy jej przybytek był małym, prywatnym hotelem. Śniadanie już się zaczęło i Susanne z radością patrzyła, jak jej goście się

częstują. Sama zdążyła już zjeść. Michael wcześnie ją obudził. Jego pieszczoty jak zwykle sprawiły, że szybko stała się zupełnie przebudzona i podniecona. Chemia, którą poczuli od razu, gdy się spotkali, pod wieloma względami wciąż ich łączyła, ale po dwóch latach nabrała głębi miłości i zrozumienia. Michael był najmniej problematycznym mężczyzną, jakiego spotkała, a miała z czym porównywać. Przez większość swojego życia zaczynała i kończyła związki z góry skazane na niepowodzenie. Mężczyźni albo byli potajemnie zajęci, albo traktowali ją jak jakiegoś rodzaju trofeum. Susanne była świadoma, jak jej wygląd działa na innych, także na kobiety, które rzadko pozwalały sobie na to, by dobrze poznać ją oraz to, co kryło się pod piękną powierzchownością. Nie potrafiła zliczyć, ile razy musiała się hamować i udawać idiotyczną pokorę, żeby nie wydawać się zagrożeniem. — Tam? — wskazała na jeden z odosobnionych stolików w jadalni. Fredrik, trzymając w jednej ręce pełny talerz, a w drugiej dużą szklankę świeżo wyciskanego soku, usiadł z tęsknym westchnieniem. Dopóki nie włożył do ust pierwszej porcji jajecznicy, nie był w stanie rozmawiać. Nic nie jadł od wczorajszego popołudnia, a mimo żwawego porannego spaceru, w głowie wciąż czuł whisky z poprzedniego wieczoru. Dwa plastry bekonu później odłożył sztućce i spojrzał na Susanne. Uśmiechała się. — Potrzebowałeś tego — stwierdziła. — Aż tak to widać? — Miał nadzieję, że nie śmierdział alkoholem, choć istniało takie ryzyko. Wytarł usta wykrochmaloną serwetką. — A więc? Teraz jestem gotowy. Opowiadaj. — Chcesz krótką czy długą wersję? — Taką, na jaką masz czas — uśmiechnął się. — Okej. Śmiało zadawaj pytania w międzyczasie, jeśli coś będzie niejasne. — Wzięła łyk kawy i zastanowiła się, od czego zacząć. Szkic powieści Maggan o Sonji mówił właściwie wszystko. Odstawiła filiżankę i odchrząknęła. — Sonja, Maggan, Rebecka i ja przez trzydzieści lat, do momentu śmierci Sonji, byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Jej śmierć to dla nas trzech ogromna strata. To Sonja była tą wyzwoloną, jako

jedyna w ogóle nie przejmowała się tym, co myślą inni, i była w pełni zadowolona z siebie. Oczywiście wydawało nam się, że wiemy o niej wszystko, ale z jej testamentu dowiedziałyśmy się, że było zupełnie inaczej. Nigdy nie wspominała na przykład o chorobie serca, która stała się przyczyną jej śmierci. Nie mówiła też o tym, że posiada ogromną sumę pieniędzy, ani że podróżowała po Europie i miała znacznie więcej dobrych przyjaciół niż naszą trójkę. Popatrzyła na Fredrika, żeby upewnić się, czy nadąża. — Hotel nazywa się Londyn Sonji... — powiedział pytająco. — Tak. Z testamentu wynikało, że Sonji bardzo nie podobało się życie, jakie we trzy prowadziłyśmy. Uważała, że marnujemy je na głupstwa, i postanowiła, że weźmie się za to po swojej śmierci. — Susanne uśmiechnęła się. Sonja oczywiście miała rację, choć z początku trudno było to zrozumieć. — W swoim testamencie podarowała mi hotel, Maggan dostała pół restauracji w Paryżu, a Rebecka, żeby na zawsze mogła uciec od swojego smutnego życia dyrektora naczelnego, a także od patetycznego eksmęża, dostała nieurządzony dom na Majorce. — Wow. — To najłagodniejsze, co można powiedzieć. Wywróciła nasze życie do góry nogami, a jakby tego było mało, sprowadziła jeszcze na naszą drogę trzech mężczyzn. Maggan przypadł Paul, mnie Michael, a Rebece twój inny znajomy, Adam. Fredrik nie ruszył jedzenia, od kiedy Susanne zaczęła opowiadać. Brzmiało to jak jakaś bajka. — Załatwiła też facetów? — Tak. — Jak? — Znała wszystkich trzech wcześniej i chyba wydawało jej się, że do nas pasują. Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, ale to prawda. Przyniosę więcej kawy, wydaje mi się, że twoja już wystygła — dodała jeszcze Susanne z uśmiechem i wstała od stołu. Właściwie nie potrzebuje już nic więcej wiedzieć, pomyślała Susanne, podchodząc do bufetu kawowego. Był już wystarczająco zaciekawiony, żeby połknąć haczyk. Przyjmie zlecenie jako fotograf, tego była pewna.

3 Drobna rudowłosa kobieta szła żwawym krokiem przez hol paryskiego hotelu i właściwie tylko z jej twarzy można było wyczytać, że dwadzieścia pięć lat skończyła pewnie już dawno temu. T-shirt opinał jej biust, a każdy, kto byłby tym zainteresowany, mógł dostrzec, że ciasne spodnie idealnie podkreślały krągłość pośladków. Portier nie mógł oderwać od niej wzroku i zamknął usta dopiero, kiedy szturchnął go kolega. Kicki zatrzymała się przed hotelem i założyła okulary przeciwsłoneczne. Rozejrzała się na boki. W prawo czy w lewo? — Kicki? Odwróciła się zaskoczona. — Boże, co ty tu robisz? — Bardzo mało wiedziała o tym, czym obecnie zajmuje się jej były mąż, ich wspólna córka dawno przestała plotkować o swoich rodzicach. — Pracuję. A co ty tu robisz? — E, nic szczególnego. Po prostu miałam ochotę zobaczyć Paryż. Rozmawiałeś z Pyret? Próbowałam się wcześniej do niej dodzwonić — zapytała, żeby odwrócić uwagę od swojego kłamstwa. — Tak, właściwie zamieniliśmy tylko kilka słów. Jak zwykle się spieszyła. Kicki uśmiechnęła się. Podczas rozmów o córce znajdowali się na pewnym gruncie. Propozycja, żeby poszli do jakiejś kawiarni zamiast tak rozmawiać na ulicy, wydała jej się dobrym pomysłem. Kto podsunął myśl, żeby spotkać się później na drinka i by rzucili się na siebie już w windzie, jadąc na górę do jej pokoju, tego Kicki nie mogła

sobie za żadne skarby przypomnieć. Jednego była pewna. Nigdy więcej. Powinna spojrzeć na to jak na słabość i chwilowe zamroczenie umysłu, nie miała zamiaru mieć wyrzutów sumienia wobec jego nowej żony. Należało myśleć o tym jak o karmie. Sześć lat po rozwodzie skończyła ze swoim byłym mężem raz na zawsze, niezależnie od tego, czy jej ciało zgadzało się na to, czy nie, a ta nocna gimnastyka nie miała nic wspólnego z uczuciami. Raczej z brakiem życia erotycznego. Jeśli było coś pozytywnego w seksie z byłym mężem, to świadomość, że wszystko u niej działa jak powinno. Z tą wiedzą mogła właściwie iść do łóżka z kimkolwiek, jeżeli tylko jej ciało będzie potrzebować czyjegoś dotyku. Restauracja U Sonji znajdowała się całkiem niedaleko hotelu. Kiedy taksówka się zatrzymała, Kicki zobaczyła, że Maggan czeka na zewnątrz. Ale to była inna Maggan niż ta, która mieszkała po sąsiedzku. Powiedziała to swojej przyjaciółce z Farsta, gdy ją obejmowała. — Och, dziękuję. To miłe z twojej strony! — zawołała Maggan. — Miłe? To szczere. Paryż ci służy — uśmiechnęła się. — Wejdź do środka, poznasz Paula — zaprosiła ją Maggan i otworzyła drzwi do U Sonji. — Witamy w najlepszej restauracji w Paryżu! — powiedziała z dumą, podając kurtkę Kicki szatniarzowi. Kicki rozejrzała się z zaciekawieniem po tym nagradzanym miejscu. Nie wiedziała zbyt wiele o paryskim życiu Maggan, poza tym, że wyszła za mąż za swojego ukochanego z młodości i że przeprowadziła się do niego po ponownym spotkaniu dwa lata temu. Miał jedną z lepszych restauracji w Paryżu i z tego, co Kicki zrozumiała, Maggan była współwłaścicielką. — Kiedy opowiesz, dlaczego mnie tu zaprosiłaś? — zapytała Kicki, kiedy już przedstawiła się Paulowi i została zaproszona na kieliszek czerwonego wina. Maggan zaśmiała się. — Czekałam na to pytanie — odpowiedziała i wzięła do ręki swój kieliszek. — Ale najpierw chciałabym wznieść toast i powitać cię w restauracji U Sonji. Ośmielę się stwierdzić, że jest ciut lepsza niż Sam & Co z Farsta Centrum. — Uniosła swój kieliszek w stronę Kicki.

— Chodzenie do Sama nie jest już modne. W Centrum teraz tylko O’Learys serwuje coś zjadliwego — uśmiechnęła się Kicki i skinęła lekko w stronę Maggan, odkładając kieliszek. — Ojej. Widzę, że dużo się dzieje, odkąd jestem za granicą. — Maggan poczuła ukłucie tęsknoty za domem. Właściwie to powinna sprzedać swój szeregowiec, ale nie mogła. To był dom, w którym wychowała się jej córka i w głębi ducha Maggan miała nadzieję, że Anneli pewnego dnia pójdzie po rozum do głowy i zdecyduje się go przejąć. Wciąż była skrycie niezadowolona, że jej córka razem z rodziną wolała zamieszkać w Östersund. Nieważne, że ona sama była w Paryżu. Sztokholm był bliżej. I kropka. — No tak. Farsta górą — uśmiechnęła się Kicki. — Chyba nigdy nie ruszę się z tej dzielnicy. Pyret wyprowadziła się do miasta i opuściła swój pokój, więc teraz zostałam sama w wielkim domu. Ale myślisz, że zastanawiałam się nad przeprowadzką? — Nie sądzę. — Uśmiech Maggan był pełen błogości. Dobrze wiedziała, jak to jest albo raczej, jak to było, zanim testament Sonji zmusił ją do zmiany miejsca zamieszkania. W tamtych czasach spędzała dnie, opiekując się wnukiem, i z tego, co pamiętała, całkiem jej się to podobało. — A masz ochotę na przygody? — spytała Maggan. — Jeśli nie będą mieć nic wspólnego ze spadochronami, szczytami gór albo seksem z moim byłym mężem, to oczywiście! — Seks z byłym mężem? — Wczoraj. Jest tutaj. Nie pytaj. Wielka pomyłka. — Machnęła ręką. — Ojej. Więc dalej chce? — Seksu? Tak. Zawsze tego chciał. Jego żona musi mieć urwanie głowy z pilnowaniem go, nie sądzę, żebym była jedyną, która wpadła w jego sidła. — Wiesz, jak działają te sidła? Zastanowiła się przez chwilę. — Nie, właściwie to nie. Dlatego nie będę się z nim w ogóle kontaktować. Wystarczy, że czasami spotykamy się ze względu na Pyret. W każdym razie — podjęła, wracając do tematu — piszę się na wszystkie inne przygody.

— Świetnie — podsumowała Maggan. — Wolisz krótszą czy dłuższą wersję? Ciężki tom szkicu powieści niemal parzył w torebce. Oprócz skarbu, jakim był pierwopis Maggan, Kicki dostała też kartę kredytową. — Na wszystko, czego potrzebujesz, pracując nad tym — zaznaczyła i jako przykłady wymieniła hotele, loty, telefon, sprzęt czy jedzenie. Zapłacą jej za to obrzydliwie dużo pieniędzy. Obrzydliwie. To było ważne, ale nie decydujące. To ta cała aura tajemniczości sprawiła, że Kicki przyjęła zlecenie jako dziennikarka.

4 Wielu kolegów Fredrika lubiło wielkie redakcje i szybkie tempo, ale nie on. Zbyt często musiał współpracować z jakimś głupim, młodym, niewyżytym dziennikarzem świeżo po studiach, który nie tylko zajmował się samą story, ale miał też swoje zdanie o tym, gdzie Fredrik powinien skierować aparat. Nie tęsknił za stałym zatrudnieniem. Zlecenia, które obecnie przyjmował, nie zawierały żadnych konkretnych wytycznych. Jeśli miał fotografować jakiś hotel, dostawał zupełną swobodę, by robić zdjęcia tak, jak sam chciał. Nie przynosiło to wprawdzie takiej reputacji i tyle adrenaliny, co raportowanie z Afganistanu, ale za to zdecydowanie więcej pieniędzy i spokoju przy pracy. Przez całe swoje życie nie doceniał spokoju i stawiał znak równości między nim a śmiercią. Za życie na wysokich obrotach przyszło mu jednak zapłacić cenę w postaci bezsenności, która z kolei sprawiała, że stawał się nieobliczalny. A gdy jego syn powiedział mu, że „wreszcie ma się za siebie wziąć, do cholery”, zdał sobie sprawę, że musi zmienić swoje życie. Ponieważ często złościł się i irytował już w drodze do pracy, łatwo przyszło mu zrozumieć, że powinien skończyć ze stałym zatrudnieniem i w inny sposób wykorzystać renomę, której się dorobił. Nie musiał długo czekać na zlecenia; w ciągu paru miesięcy otrzymał ofertę kilku projektów, które pozwoliły mu na pracę w ciszy i spokoju. Podczas pierwszej pracy dla Apollo na Majorce towarzyszyła mu — wówczas jeszcze nie była — żona. Miał nadzieję, że spędzenie kilku tygodni w innym miejscu umocni ich małżeństwo, ale najwyraźniej

zabrali problemy ze sobą w podróż. Przez ostatni tydzień w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Kilka razy uprawiali seks, jak nakazuje obowiązek, ale była to zupełnie beznadziejna próba stworzenia jakiejkolwiek formy intymności. „Kończysz już?” — spytała go, a on wolałby raczej, żeby dostała ataku wściekłości i rzucała przedmiotami, niż okazywała tę pasywną agresję, o której świadczyło jej pytanie. Dał jej się poniżyć, a im bardziej się odsuwał, tym bardziej przykre były jej komentarze. Dalej nie rozumiał, dlaczego nie zostawiła go wcześniej. — A więc przekonała cię do współpracy? — zapytał Michael z uśmiechem. — Susanne nie można odmówić, kiedy się na coś uprze. — Namówienie mnie nie było szczególnie trudne. — Fredrik odchylił się do tyłu na wygodnej sofie w biurze Michaela w hotelu Hyatt. — Fascynująca kobieta. — Wiem. Mam szczęście. Fredrik zaśmiał się. — Miałem na myśli Sonję. — Ach — uśmiechnął się. — Tak, Sonja była wyjątkowa. Susanne opowiedziała ci, że to dzięki niej się poznaliśmy? — Tak, wspomniała o tym. To, że się spotkaliście, nie jest aż tak zaskakujące, ale to wręcz niewiarygodne, że skończyło się tak dobrze. — Sonja dobrze nas znała. Trzymała się z dziewczynami w Sztokholmie przez te wszystkie lata, a Paul, ja i Adam byliśmy jej zagranicznymi przyjaciółmi, choć Adam też jest Szwedem. — Ale mogła przecież spiknąć was ze sobą jeszcze kiedy żyła, po co czekać na śmierć? — Jej życie za granicą było sekretem. Nie pytaj mnie, dlaczego tak zadecydowała, ale dziewczyny nic nie wiedziały o podróżach Sonji po Europie. Kiedy nie mogły się z nią skontaktować, myślały, że jest zajęta malowaniem, zawsze tak było, dlatego nie reagowały, gdy przepadała jak kamień w wodę. — Dostałem pierwopis powieści Maggan — powiedział Fredrik i poklepał stojącą przy sofie teczkę. — Susanne kazała mi go przeczytać w tydzień.

— A potem? — Majorka. Mam spotkać się z Rebecką i Adamem. Będzie fajnie, dawno nie widziałem Adama, chociaż czasami rozmawialiśmy przez telefon. Jaka ona jest? — Rebecka? Zupełne przeciwieństwo Susanne. Spokojna i rozważna, chodząca encyklopedia. Poza tym drobna i ciemnowłosa — uśmiechnął się. — Nie zmieniła się, odkąd poznałem ją ponad trzydzieści lat temu. Wspaniała kobieta. Polubisz ją. — A Maggan? Jeśli dobrze zrozumiałem, wyszła za mąż za twojego najlepszego przyjaciela? — Tak. Maggan to uosobienie spokoju. Jest dla wszystkich jak mama. — Zrobiło mu się ciepło na sercu, kiedy pomyślał o Maggan i Paulu. To musiał być dla niej poważny krok, zamienić poczucie bezpieczeństwa ze sztokholmskiego przedmieścia na paryskie życie restauratora. — Zakładam, że do Paryża też pojedziesz? — Tak, pewnie tak. Ale najpierw muszę przeczytać tę powieść, żeby połapać się, dokąd muszę się wybrać. — Akurat teraz Fredrik chciał pojechać do domu, do Szwecji. Musiał zakończyć wiele rzeczy, zanim będzie mógł zaangażować się w nowy projekt, a na początek miał do załatwienia kilka spraw równocześnie. — Następnym razem, jak będę w Londynie, zostawiam Hyatt i będę mieszkał w Londynie Sonji — zapowiedział. — Nie szczerz się tak. Tam nie będziesz mógł przemycać kobiet do pokoju hotelowego tak incognito jak tutaj — zauważył Michael i puścił oko. — To chyba nie jest szczególnie incognito, kiedy dyrektor hotelu wie, co robią goście — odparł Fredrik z zażenowaniem. — Niektórzy goście — poprawił go rozbawiony Michael. — Kiedy wracasz do Sztokholmu? — Nie chciał wdawać się w szczegóły życia erotycznego swojego przyjaciela, więc uznał, że najlepiej będzie zmienić temat. Fredrik spojrzał na zegarek. — Potrzebuję taksówki na za godzinę.

Przetarł oczy. Po pięciu godzinach czytania bez przerwy czuł się zmęczony, trudno było jednak oderwać się od tej historii. Powoli wyłaniał się z niej obraz Sonji, smutniejszy, niż się spodziewał. To, że wcześnie straciła rodziców, to jedno, ale uderzyło go, jak bardzo była samotna. Nie miała żadnego rodzeństwa, żadnych krewnych. Nikogo, kto mógłby zająć się osiemnastoletnią wówczas Sonją i sprawić, by stała się członkiem rodziny. Jej mentorem — i najbliższą osobą — stał się adwokat rodziców, Andréasson. Tylko on znał jej przeszłość i to on utrzymywał ją w tajemnicy aż do jej śmierci. Fredrik miał być odpowiedzialny za zdjęcia, dostał wolną rękę, by na podstawie tekstu określić, czego będzie trzeba. Po przeczytaniu połowy zrobił już tyle notatek, że zdał sobie sprawę, że wykonanie zlecenia trochę potrwa. O lukach w treści miał porozmawiać z Maggan, kiedy się spotkają. Przeciągnął się. Może pora coś zjeść? Bycie żonatym i nieżonatym różniło się wyraźnie pod wieloma względami, zauważał to nie tylko, kiedy znów stwierdzał, że lodówka jest pusta. W zamrażarce znalazł parę kawałków pizzy i to musiało mu wystarczyć. Puszki z zupą grochową mógł zachować na gorsze czasy. Podczas gdy pizze obracały się w mikrofalówce, otworzył lekkie piwo i wypił je prosto z puszki, dzięki czemu miał mniej zmywania. Pewnego dnia będzie musiał wziąć się za to mieszkanie, właściwie spełniało wszystkie warunki, by stać się przyjemnym lokum. Jedynym pokojem, w którym panował zupełny porządek, było biuro. Ani jedna kartka nie leżała krzywo, a wszystkie materiały zostały schludnie umieszczone na półkach, które zamontował, kiedy się wprowadzili. Krzesło przy biurku było drogie, ale warte swojej ceny, ponieważ Fredrik siedział na nim godzinami, edytując zdjęcia. W sypialni stało szerokie łóżko, a na ścianie wisiał telewizor. Na podłodze leżały sterty gazet, ubrania wrzucał bezpośrednio do zabudowanej szafy, niezależnie od tego, czy były brudne, czy nie. Wymagało to sporo sortowania, gdy w końcu robił pranie, ale osobnego kosza na brudne rzeczy nigdy sobie nie sprawił.

Po rozwodzie jego była żona zatrzymała wszystkie sprzęty, a Fredrik nie miał już siły się o to kłócić. Jedynym meblem, nad którego stratą ubolewał, była kanapa. Nie mógł zrozumieć, dlaczego chciała ją wziąć, ponieważ to on upierał się, by kupić akurat tę, a nie wersję w kwiaty, którą proponowała ona. Nie chciał kupować sobie podobnej, za bardzo przypominałoby mu to o niezgodzie małżeńskiej. Na jej miejsce chciał znaleźć inną, ale równie dużą i wygodną. Oczywiście potem, kiedy sprawy się uspokoją. A więc jeszcze nie przez jakiś czas. Pizza smakowała wyśmienicie. Najwyraźniej jadł w swoim życiu za mało fast foodów, co na swój sposób było chyba dobre. Był mniej więcej w takiej samej formie jak dwadzieścia lat temu i nie rósł mu „mięsień piwny”. Biegał na dziesięć kilometrów trzy razy w tygodniu, gdziekolwiek się znajdował, to też robiło swoje. W każdym razie dobrze wpływało na jego nastrój. Podczas gdy inni mężczyźni od razu po rozwodzie zabiegali o nowe kobiety, Fredrik starał się o lepszy czas na kilometr. Jego była żona twierdziła, że jest beznadziejny w łóżku, i może miała rację; był za to bardzo dobry w bieganiu — tego nie mogła mu odmówić. Przeżył szok, gdy usłyszał, że jego żona udawała i że przez całe ich pożycie małżeńskie nigdy jej nie zaspokoił. Zawsze chciał zrobić jej dobrze, a kiedy zapytał, dlaczego nie powiedziała mu tego wcześniej, nie odpowiedziała. Potem nieźle dawał sobie radę bez zwyczajowego sobotniego seksu, a pół roku później siedział w swoim nowym mieszkaniu bez zmywarki, jadł pizzę i uprawiał seks z nieznajomą, która prosiła o więcej. Fredrik pogłaskał się po policzku. — Dobry Fredrik, twoje życie naprawdę zmierza w dobrą stronę.

5 Kicki podążyła za innymi pasażerami. Wszyscy szli w stronę taśmy bagażowej i prawdopodobnie miało chwilę potrwać, zanim pojawi się jej walizka. Lotnisko było większe, niż pamiętała, ale z drugiej strony była tu dwadzieścia lat temu. Pyret wtedy wciąż jeszcze nie umiała chodzić, więc cały tydzień spędziła uwieszona na biodrze Kicki i gaworzyła z zadowoleniem. Dziewczynka była szczęśliwa, kiedy się najadła, w tym była podobna do swojej matki. Choć inni kręcili nosem na dania serwowane w samolocie, Kicki zjadła z apetytem. Jedzenie jak jedzenie. Ciężko było jej jeść tylko wtedy, kiedy była zdenerwowana albo nieszczęśliwa, a żadne z tych uczuć jej teraz nie doskwierało. Czuła łaskotanie w brzuchu, kiedy myślała o czekającej na nią przygodzie, ale było to raczej oczekiwanie, napięcie i niecierpliwość niż zdenerwowanie. Kiedy wyszła z obszaru celnego, od razu zobaczyła Rebeckę i pozdrowiła ją, unosząc dłoń. Obok stał jakiś mężczyzna. Kicki domyśliła się, że to musi być Adam. — Witamy! — wykrzyknęła Rebecka i objęła ją. — To mój mąż, Adam. — Miło cię wreszcie poznać — powiedział Adam. — Czekamy jeszcze na mojego znajomego, który przyleciał tym samym samolotem, a potem możemy jechać. Jeśli Kicki była zaskoczona, że miał przyjechać ktoś jeszcze, to nie dała tego po sobie poznać. Zamiast tego zasypała Rebeckę pytaniami o jej nowe życie. Wcześniej spotkały się kilka razy u Maggan na Farsta, ale nie miały ze sobą żadnego kontaktu przez ostatnie dwa lata, a to, że w życiu Rebecki sporo się wydarzyło, było grubym niedopowiedzeniem. — To on. Fredrik, tutaj! — zawołał Adam i pomachał ręką.

Rebecka spojrzała na szeroko uśmiechającego się mężczyznę, który właśnie szedł w ich stronę. — Cześć, Adam. Dawno się nie widzieliśmy — rzucił i poklepał swojego przyjaciela po plecach. — Tak, trochę czasu minęło. Pozwól, że przedstawię ci moją żonę, Rebeckę — powiedział Adam z dumą, a kiedy Rebecka wyciągnęła rękę do Fredrika, Adam obrócił się, by przedstawić mu Kicki. Ale jej tam nie było. — Gdzie się podziała Kicki? — spytał Rebeckę. — Ojej, nie wiem. Idźcie do samochodu, ja tu na nią poczekam, może musiała skoczyć do łazienki? Mężczyźni odeszli, obejmując się ramionami, a chwilę później wróciła Kicki. — Fredrik Videbjär? — musiała zapytać, mimo że dobrze widziała, że to on. — Tak, znasz go? Z tego, co wiem, to całkiem znany fotograf, w każdym razie tak twierdzi Adam. — Kiedyś się znaliśmy. Co on tu robi? — Porozmawiamy o tym później. Chodź, chłopaki czekają w samochodzie. — Rebecka wzięła walizkę Kicki i ruszyła w stronę parkingu. Odwróciła się, bo jej przyjaciółka w ogóle nie ruszyła się z miejsca. — Halo, zasnęłaś tam? — Fredrik Videbjär — mruknęła Kicki sama do siebie i zaczęła iść. Jeśli będzie miała szczęście, może jej nie rozpozna. — A niech mnie! — krzyknął chwilę później i wyciągnął do niej rękę. — Ile to było lat temu, dwadzieścia pięć? — Wy się znacie? — zapytał ze zdziwieniem Adam, wkładając ich walizki do samochodu. — Znaliśmy — mruknęła Kicki. — Znaliśmy całkiem dobrze — dodał z uśmiechem Fredrik. Rebecka i Adam wymienili spojrzenia. — Jak dobrze? — zapytał Adam, ale Rebecka dźgnęła go łokciem w bok. — Tego dowiemy się potem. — A teraz jedziemy do nas do domu, żebyście mogli się tam zainstalować.

Kiedy tylko zaparkowali pod domem, Rebecka wyciągnęła Kicki z samochodu do pokoju, który przez najbliższy tydzień miał należeć do niej. — No to mów! — Muszę? — Owszem, jeśli masz zamiar być tak nieprzyjemna dla naszego drugiego gościa — uśmiechnęła się Rebecka. — Aż tak to widać? — Bardzo. — W młodości złamał mi serce — westchnęła Kicki. Głupio to zabrzmiało. Miała wtedy dwadzieścia trzy lata, a teraz ponad pięćdziesiąt, i przez wiele lat nie myślała o Fredriku. Ciężko było nie śledzić jego kariery. Kiedy czasami pojawiał się w jakimś reportażu, palące uczucie zawodu dawało o sobie znać, ale nic poza tym. — To był chyba po prostu mały szok, zobaczyć go na żywo po tylu latach. Już będę miła i uprzejma — posłała Rebece uśmiech, chcąc pokazać jej, że wróciła do dawnej, dobrej formy. — Na pewno? — Obiecuję. — Daj znać, jeśli będzie ci ciężko. Wtedy będziesz mogła zaciągnąć mnie do pokoju, żeby się wygadać. — Okej. Mogę teraz obejrzeć twój dom? Rebecka zaśmiała się z ulgą. — Tak. I załóż kostium kąpielowy. Woda w basenie jest cudowna. Fakt, że nie wiedzieli o wcześniejszej znajomości Kicki i Fredrika, nie zwiastował niczego dobrego. Jak tych dwoje ma teraz współpracować, skoro ich wcześniejsze wspólne doświadczenia nie były dobre? Będzie musiała potem skontaktować się z Maggan i Susanne, powinny o tym wiedzieć. Fredrik uśmiechał się pod nosem, przechodząc przez wspaniały ogród w kierunku basenu. Kicki była bez wątpienia nieoczekiwanym elementem tej podróży. Od razu ją rozpoznał, co nie było takie oczywiste, kiedy spotykało się

kogoś po dwudziestu pięciu latach. Tak ogniście czerwone loki i tak wymowne zielone oczy widział tylko u jednej osoby w całym swoim życiu. Ona najwyraźniej jednak nie była równie zachwycona ponownym spotkaniem. Próbował przypomnieć sobie, w jaki sposób się rozstali, może się pokłócili? Z początku, w tamtym czasie, wydawało mu się, że jest krucha, jak z porcelany, i niemal bał się jej dotknąć. Ale Kicki szybko przekonała go, że nie jest aż tak delikatna. Wręcz przeciwnie, działała na niego z taką siłą, jakiej nigdy potem u nikogo nie spotkał. Z drugiej strony... wtedy zaczęło się też życie z Evą, a różnica między tymi dwiema kobietami była ogromna. Z Kicki miał gorącą miłość i pożądanie, z byłą żoną chodziło raczej o szukanie pociechy. Zupełnie bez sensu było po tylu latach gdybać, jak ułożyłoby mu się, gdyby ożenił się z Kicki. Gdyby nie dokonał takiego wyboru, na jaki się zdecydował, nie miałby dzisiaj Marcusa. — Przyjemnie? — zapytał Adam, a Fredrik podniósł wzrok. — Tak, cudownie. — Poruszył palcami u stóp. — Basen jest ogrzewany? — Akurat teraz nie, latem wystarcza ciepło od słońca. Chcesz piwa? Adam miał ze sobą szklanki i butelki, usiadł na brzegu basenu obok Fredrika. — Znacie się — stwierdził. — Ja i Kicki? To było sto lat temu, ale tak, mieliśmy romans, jeśli można to tak nazwać. — Dalej jest tak samo piękna, a przecież musi mieć koło pięćdziesiątki? Co o niej wiesz, ona i Rebecka to stare znajome? — Tak, poznały się przez Maggan, która przez wiele lat była jej sąsiadką. — Adam nalał piwo do szklanek — Zdrowie i witamy w Puerto Andratx i w Casa Sonja. — Tak nazywacie to miejsce? — Tak. Rebecka, Maggan i Susanne zdecydowały, że wszystkie ich projekty będą nosić imię Sonji. Restauracja w Paryżu cały czas nazywała się U Sonji, więc hotel w Londynie i dom Rebecki otrzymały podobną nazwę. — Kiedy zaczynacie z działalnością dla organizacji wspierającej osoby

samotnie wychowujące dzieci? Może powinienem zabrać tu ze sobą Marcusa? — To jeszcze trochę potrwa, a ty nie jesteś w grupie docelowej — uśmiechnął się Adam. — Tutaj będą przyjeżdżać tylko tacy, którzy są naprawdę samotni. Gdybyśmy mieli zapraszać takich, którzy opiekują się swoimi dziećmi na zmianę, przyjeżdżałaby tu połowa rodziców ze Szwecji. Poza tym Marcus już niedługo chyba będzie dorosły? — Niedługo? Ma dwadzieścia pięć lat. — Fredrik wziął duży łyk piwa. — Cholernie się boję, że zostanę dziadkiem, zanim będę na to gotowy. Adam zaśmiał się i odwrócił, słysząc, jak Rebecka i Kicki idą po kamiennej posadzce. Rebecka miała na sobie kostium kąpielowy, ale nie do końca rozumiał, jak Kicki wyobrażała sobie siedzenie w prażącym słońcu. Owinęła się w coś w rodzaju olbrzymiego szala i jedyne, co spod niego było widać, to jej twarz i bose stopy. — O, mumia — zażartował. Kicki zadarła nos i udawała, że nie słyszy. Czuła się bezpiecznie pod swoją zbroją i nie zamierzała pod żadnym pozorem pokazywać więcej ciała niż teraz. Z trudem usadowiła się na leżaku. — Kochanie, chodź ze mną trochę popływać — poprosiła Rebecka i Adam natychmiast się podniósł. — Idziesz też, Fredrik? — zapytał. — Nie, wy się kąpcie, ja postanowiłem zawrzeć ponowną znajomość z tym, co znajduje się pod prześcieradłem — odpowiedział Fredrik i ruchem głowy wskazał leżak, na którym siedziała Kicki.