alien231

  • Dokumenty8 931
  • Odsłony456 311
  • Obserwuję283
  • Rozmiar dokumentów21.6 GB
  • Ilość pobrań376 762

Pierwszy_Rozdzial_Ksiegi_Stulecia_Legii_Warszawa1460907420

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :9.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Pierwszy_Rozdzial_Ksiegi_Stulecia_Legii_Warszawa1460907420.pdf

alien231 Dokumenty LEGIA WARSZAWA.
Użytkownik alien231 wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 19 z dostępnych 19 stron)

Legia Warszawa zajmuje pierwsze miejsce w tabeli wszech czasów Ekstraklasy. Jako jedyny klub występuje w niej nieprzerwanie od wznowienia rozgrywek ligowych w powojennej Polsce. Piłkarska Legia 11 razy zdobywała Mistrzostwo Polski, 17 razy sięgała po Puchar Polski, a cztery razy – po Superpuchar Polski.Wszczytowym okresie klub tworzyło aż 26 sekcji, których sportowcy zdobyli na igrzyskach olimpijskich łącznie 86 medali – w tym 15 złotych, a na mistrzostwach Polski ponad 1300 razy zajmowali pierwsze miejsca. Żaden inny polski klub sportowy nie ma na swoim koncie takich osiągnięć. Drużynę sportową „Legia” założyli w kwietniu 1916 r. żołnierze Legionów Polskich JózefaPiłsudskiego,którzywalczylipodczasIwojnyświatowejnafronciewschodnim (Wołyń). Jednym ze współzałożycieli i pomysłodawcą nazwy Legia był Stanisław Mielech, żołnierz legionowy, doktor praw, publicysta, ale także piłkarz i społecznik. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Legia odrodziła się w Warszawie. Tam trafili żołnierze z drużyny. Z tym miastem klub jest związany do dziś, będąc jego sportową wizytówką. Po II wojnie światowej klub cały czas się rozwijał. Największe sukcesy przychodziły falami–Legiazdominowałakrajowerozgrywkiwpołowielat50.(tytułymistrzowskie wlatach1955–56)oraznaprzełomielat60.i70.(mistrzostwawsezonach1968/69 i 1969/70).WLegii trenowały piłkarskie legendy: Lucjan Brychczy, związany z Legią jako piłkarz i trener nieprzerwanie od 1954 r., oraz Kazimierz Deyna, najlepszy polski piłkarz w historii. W 1970 r. to ich zespół doprowadził Legię do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. Kolejne wielkie sukcesy przyszły już w latach 90., gdy Legia nie tylko wielokrotnie sięgała po mistrzostwo i puchary Polski, lecz także osiągała sukcesy w Europie. W 1991 r., jako rewelacja Pucharu Zdobywców Pucharów, dotarła do półfinału tych rozgrywek, a w sezonie 1995/96 jako pierwszy polski klub w historii awansowała do Ligi Mistrzów, gdzie dotarła aż do ćwierćfinału. W latach 2002 i 2006 Legia wygrała Ekstraklasę. Od 2010 r., występując już na nowym stadionie, 2 razy sięgnęła po Mistrzostwo Polski, 4 razy zdobyła Puchar Polski i 4 razy awansowała do fazy grupowej Ligi Europy. Jednocześnie klub odbudowuje swoją tradycyjną, wielosekcyjną strukturę, trenując nowe pokolenia podopiecznych w takich dyscyplinach jak: tenis, pływanie, piłka wodna, hokej na lodzie, łyżwiarstwo szybkie, rugby, koszykówka, siatkówka, boks, zapasy, judo, bieganie czy sporty motorowe i wodne. Tę wspaniałą kartę historii polskiego sportu upamiętnia „Księga Stulecia Legii Warszawa”,przygotowanaprzezKlubLegiaWarszawawewspółpracyzWydawnictwem Naukowym PWN. Pozwólcie,SzanowniPaństwo,żezaprezentujemyWamjejpierwszyrozdziałautorstwa Grzegorza Karpińskiego.

Frontowe początki 1915–1918

PREZESI WŁADYSŁAW GROELE 04.1916–04.1917 Prezesemzostałnajprawdopodobniejkurtuazyjnie – gdy powstawała Legia, pełnił akuratobowiązkidowódcyKompaniiSztabowej. Piłkarze wspominali go jako osobę obdarzonądużympoczuciemhumoru.Dbałopodwładnych, czym zjednał sobie ich szczerąsympatię.Sporteminteresowałsięmało,niemiałteżprzeszłościpiłkarskiej, alegorącowspierałpodległychmusportowców.Od 1914 r. cały czas przebywał nafroncie,najpierwwLegionach,potembrałudział w wojnie polsko-ukraińskiej i obronieLwowaorazwwojniepolsko-bolszewickiej, podczas której zmarł. BOLESŁAW KOROLEWICZ 04.1917–28.07.1917 Do końca nie wiadomo, czy był prezesem, czy jedynie pełnił czasowo jego obowiązki.Faktemjest,żewidniejewpodobnejfunkcji na dokumentach klubowych. Również gazety warszawskie pisały o nim jako o prezesie. Z Legią zetknął się w Legionowie, gdzie był szefem Dywizyjnego Zakładu Sanitarnego, którego drużyna grała z legionistami najczęściej podczas stacjonowania naWołyniu. Wczasie pobytu Legii w Warszawie był jedną z osób najsprawniej pracujących przy organizacji meczów i zaangażowanych w działalność drużyny. NORBERT OKOŁOWICZ 29.07.1917–02.1918 ZLegiąbyłzwiązanyodsamychjejpoczątków,czyli 1916 r. Na jej czele stanął powymuszonychzmianachwkierownictwiepokryzysie przysięgowym.Wlatach 1925–26byłprezesemLegiiporazdrugi.Zzamiłowania artysta, uczeń Leona Wyczółkowskiego.Byłnagradzanynamiędzynarodowych wystawach.Wlatach 20. wydałkilkaksiążekdotyczącychrzemiosładekoratorskiego oraz metapsychiki. KAPITANOWIE JAN BEDNARSKI 04.1916–28.07.1917 Najstarszy podoficer w drużynie z lat 1916–17. Najczęściej grał na pozycji lewego łącznika. Oprócz ustalania składów i taktyki na mecze zajmował się załatwianiem wynajmu boiska w Agrykoli na treningi i mecze. Od 1924 r. ponownie w Legii, organizował sekcję piłkarską oldbojów, a później sekcję kolarską. Był znanym sędzią piłkarskim oraz prezesemWarszawskiego Okręgowego ZwiązkuTowarzystw Kolarskich. STANISŁAW WYKRĘT 29.07.1917–02.1918 Kapitanem w Legii był tylko w kilku meczach, w tym podczas najważniejszego – rozgrywanegowsierpniu1917 r.wKrakowiezCracovią, której był wychowankiem. Karierę piłkarską musiał zakończyć po wojnie polsko-bolszewickiej z powodu odniesionych ran. Po zawiązaniu się PZPN i jego okręgowych oddziałów działał czynnie w krakowskim kolegium sędziów. Zmarł w latach 20. JAK ZOSTAŁEM PIŁKARZEM LEGII Może w maju, może w czerwcu, w każdym razie w roku 1915 znalazłem się w Piotrkowie. Jechałem według wszelkich prawideł „polskiego urlopu”. Wyruszyłem z Arad, gdzie przebywałem w szpitalu wojskowym, lecząc się z jakiegoś bessarabskiego paratyfusu. Jechałem „na krótsze drogi” przez Budapeszt, Wiedeń, Kraków, z przerwami, przystankami, oglądaniem ciekawszych meczów, odwiedzaniem ciotek i znajomych i naturalnie z „fasowaniem” w każdym Verpflegungsstelle co się tylko dało. Wojna miała trwać długo i jak się później okazało, Austria miała ją przegrać, nie było więc do czego się spieszyć. Aliści ledwom osiągnął „Petrikau” i właśnie rozglądałem się na dworcu, w jakim kierunku udać się, by trafić do instytucji opiekującej się zagubionym na wielkiej wojnie żołnierzem, a tu mnie ktoś uderza po ramieniu i pyta: – Obywatel teraz przyjechał? Odwracam się i robi mi się nieswojo. Żandarm, prawidłowy żółty kanarek i to z opaską Komendy Miasta na ręce. – Tak jest, panie sierżancie – odpowiadam, a on przypatruje mi się bystro. – Pochodzicie z Krakowa? – Tak jest! – Zgadza się – mówi – proszę ze mną. – Dlaczego panie sierżancie? – Dowiecie się w odpowiednim czasie. Co było robić? Idę, a on za mną przepisowo o dwa kroki. Myślę: – Co mu się „zgadza”? Po co mnie prowadzi? Co dalej będzie? Po krótkiej wędrówce widzę budynek z napisem „Komenda Miasta”. Przez otwartą bramę żołnierze wchodzą i wychodzą, lecz więcej wcho- dzi niż wychodzi, jak zwykle w Komendzie Miasta. Mój kanarek wciąż mi depce po piętach. Zaczynam sobie gwizdać piosenkę Messalki: „I krok w krok za mną mknie, ona już, ona wie, czego chce”. Nie, ja nie wiem, czego on ode mnie chce. Żeby się przynajmniej zagapił, żeby FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 choć przez bramę, jako wyższy stopniem, chciał pierwszy przejść... Niedawno otrzymałem srebrny żeton za krótkie biegi. Robię mu w drzwiach miejsce, ale on mówi sentencjonalnie: „żandarm zawsze z tyłu chodzi”. Przy takim savoir vivre jestem bez szans. Wprowadza mnie do dużego pokoju, gdzie jest już więcej delikwen- tów. Rozmawiają coś szeptem z drugim kanarkiem, który stoi przy drzwiach, a potem „mój” wychodzi, mówiąc do mnie: „Zaczekajcie tu chwilę”. Diabli mnie biorą. Przejechać na metrykę urodzenia całe Austro-Węgry i wpaść w takim Piotrkowie! Pewnie będą mieli do mnie pretensje o moje podróże. Coś Komenda Miasta musi o mnie wiedzieć, bo mój kanarek powiedział, że mu się „zgadza”. Pytam się przygodnego towarzysza niedoli stojącego obok mnie z ponurą miną: – Obywatelu, co oni z nami zrobią? – Co zrobią? Do tańca nas prosić będą. Posłuchajcie, co robią z tamtymi w drugim pokoju. Nadsłuchuję przez drzwi, a tam odbywa się raport. Ktoś składa meldunki oficerowi: – Obywatelu komendancie, przyprowadzono jednego takiego, co się przyznał, że jest „dezenter z antylerii”. – Zamknąć w celi dziesiątej! – Rozkaz! I jeszcze takiego, który twierdzi, że salutowanie jest zniesione. – Zamknąć w celi jedenastej! Źle jest – myślę sobie – Jeszcze gotowi mnie zapakować do celi trzynastej, a to przynosi pecha. W tym momencie zjawia się mój żandarm i mówi: „proszę za mną”. Idziemy przez kilka korytarzy, przez kilka sal, wchodzimy do jakiegoś pokoju i staję oko w oko z... Antkiem Poznańskim, najsławniejszym piłkarzem Polski w okresie pierwszej wojny światowej. – Aaaa... to ty – mówi – bardzo się cieszę, że przyjechałeś. Widząc moje zdumienie, dodaje: – Czego robisz taką wołominę? Może przyjechałeś z Wołomina? – Co to wszystko znaczy? – zawołałem – Za co jestem aresztowany? – Nie jesteś aresztowany – śmieje się Antek – tylko widzisz, my tu w Piotrkowie organizujemy drużynę piłki nożnej i z nadchodzących transportów wyławiamy piłkarzy. Sierżant cię poznał jako gracza Cracovii i... przyprowadził do mnie. Chyba się cieszysz? – A niech was wszyscy diabli wezmą. Tak straszyć ludzi. – Widocznie masz niezbyt czyste sumienie – zanoszą się obaj z sierżantem ze śmiechu – ale to nic, będziemy razem znowu kopać piłkę. Montuje się mocna drużyna, jest już Wykręt z Cracovii, Kowalski z Wisły i inni. Zaraz się z nimi zobaczysz. Będziemy grać z drużyną Landwehry. W ten sposób zwerbowano mnie do drużyny, z której później powstała warszawska Legia. I pomyśleć, ile zachodu kosztowało później, gdy powstały Ligi i Wydziały Dyscypliny, „skaperowanie” zawodnika, ile wyrobów monopolowych trzeba było upłynnić, ile kuponów na ubranie sprezentować, ile gotówki wyłożyć! A to wszystko dlatego, że zapomniano o wynalazku Antka Poznańskiego. Stanisław Mielech, Gole, faule i ofsaidy, Warszawa 1957. ß StanisławFeliksMielech, założycielLegii 1916 1917

8 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 9 STANISŁAW FELIKS MIELECH założyciel Legii, pomysłodawca nazwy drużyny i przez siedem lat jej napastnik, dwukrotny trener i kierownik sekcji piłkarskiej H istoria Legii nie jest typową opowieścią o działal- ności klubu sportowego. To dzieje organizacji, która przez prawie 80 lat była nierozerwal- nie związana najpierw z Legionami Polskimi, a później z Wojskiem Polskim. Jej historia to również cząstka historii naszych sił zbrojnych, a jej losy w tak dużym stopniu zależały od decyzji wojskowych, że nie sposób je rozłączyć. Utworzenie klubu w czasie działań wojennych tuż przy frontowych okopach, organizacja stałej drużyny oraz jej wyposażenie już same w sobie nie były sprawą prostą, tym bardziej że nie regulowały takiej działalności żadne przepisy ani wojskowe regu- laminy. Spontaniczna inicjatywa „legunów”, sprzyjające okoliczności w toczącej się I wojnie światowej oraz przychylne i pełne zrozumienia podejście dowódców legionowych doprowadziły m.in. do powstania jednego z największych klubów w historii polskiego sportu. Sportowcy patrioci Wraz z początkiem XX w. w społeczeństwie polskim żyjącym w trzech mocarstwach zaborczych sport roz- wijał się z różną intensywnością. Różna była bowiem polityka poszczególnych zaborców określająca zasady jego uprawiania. Rosjanie i Niemcy obawiali się, że ze- zwalając młodzieży na nieograniczoną aktywność w tym zakresie, stworzą w ten sposób warunki do formowa- nia się organizacji o charakterze niepodległościowym. Konsekwentnie ograniczali zatem powstawanie stowa- rzyszeń sportowych oraz zakazywali uprawiania sportu drużynowego wśród polskiej młodzieży akademickiej. Znacznie lepsze warunki do uprawiania sportu miała młodzież zaboru austriackiego, gdzie organizowanie klubów sportowych nie było obwarowane takimi ogra- niczeniami, a zakaz przynależności do nich wydany dla młodzieży szkolnej dość łatwo można było obejść, uczestnicząc w zajęciach pod przybranymi nazwiskami. Niebagatelny wpływ na rozwój sportowy galicyjskiej symboliki, kształtując przy tym poczucie jedności. Z kolei Stowarzyszenie Gimnastyczne „Sokół” szło jeszcze dalej, organizując paramilitarne drużyny polowe, które nie przypadkiem symbolicznie nawiązywały do przyszłego polskiego wojska. Kiedy w sierpniu 1914 r. wybuchła od dawna spo- dziewana wojna, która podzieliła zaborców i ich sprzy- mierzeńców na dwa wrogie bloki: niemiecko-austriacki oraz rosyjsko-francusko-angielski, Józef Piłsudski wraz z grupą oficerów, wykorzystując sytuację polityczną, uzyskał akceptację władz austriackich do wzniecenia powstania zbrojnego wśród Polaków z zaboru rosyjskie- go. Tym samym w Galicji, właśnie bazując na członkach drużyn sokolich, strzeleckich i ochotnikach, rozpoczął formowanie Legionów Polskich. Dla przygotowywanej od pewnego czasu w duchu polskości, honoru i dumy narodowej młodzieży polskiej powstawały warunki do zamanifestowania dążeń o niepodległą Rzeczpospolitą. Zaborcy, traktując Polaków jako własnych obywateli, powszechnie wcielali ich do formujących się w wyniku nowego konfliktu pułków. Nasi rodacy walczyli więc zarówno po stronie rosyjskiej, m.in. w pułkach sybe- ryjskich, jak i po przeciwnej stronie frontu w armii austriackiej. Była to dla nich wojna pełna narodowych dramatów i paradoksów. Żołnierze często odkrywali, że po drugiej stronie okopów walczą z ubranymi we wrogie mundury rodakami. Dostrzegano również, że zaborcy realizują wyłącznie własne interesy, a sprawa, o jaką toczy się wojna, nie jest sprawą polską. Mimo to, wierząc w odrodzenie państwa polskiego, uzdolniona młodzież akademicka Galicji z drużyn so- kolich bądź skupiona wokół klubów piłkarskich, uprze- dzając pobór, sama na ochotnika zaczęła wstępować do Legionów przy austriackiej armii, tworząc początkowo dwie, a do maja 1915 r. trzy legionowe brygady. Nie pozostało to bez wpływu na sport cywilny. Zdecydowana większość istniejących w Galicji klubów piłkarskich po wybuchu wojny była zmuszona zaprze- stać sportowej działalności, gdyż jej piłkarze znaleźli się w różnych formacjach wojskowych austriackiej Cesarsko- -Królewskiej Armii. W Legionach znalazła się w ten młodzieży miała również bliskość silnych, dynamicznie rozwijających się ośrodków sportowych: austriackich, czeskich i węgierskich. Podglądanie tamtejszych klubów sportowych pozwalało przenosić wzorce i metody treningowe na własny teren. Na początku wieku XX w Galicji młodzież organi- zowała sobie wolny czas na dwa sposoby. Pierwszym było uczestnictwo w zajęciach Stowarzyszenia Gim- nastycznego „Sokół” lub zapisywanie się do Związku Strzeleckiego albo Towarzystwa „Strzelec”, drugim rozgrywanie meczów w tworzących się właśnie w tym czasie polskich drużynach piłkarskich. „Sokół” prowa- dził zajęcia ogólnorozwojowe, poprawiające sprawność fizyczną, organizował kursy strzeleckie oraz nocne ćwiczenia terenowe. Z kolei kluby piłkarskie oprócz podnoszenia sprawności fizycznej pozwalały młodzieży zasmakować współzawodnictwa drużynowego, współ- pracy, taktyki i walki. Niezależnie od tego, którą formę spędzania wolnego czasu wybierał młody gimnazjalista, miał jednocześnie zapewnioną dalszą edukację patriotyczną, ponieważ za- równo drużyny sokole, jak i kluby piłkarskie wywierały znaczny wpływ na świadomość narodową zgromadzonej w jej szeregach młodzieży. Te drugie stawały się często gniazdami polskości, nawiązując barwami do narodowej sposób bardzo liczna grupa inteligentnej młodzieży, dobrze wykształconej, o najróżniejszych uzdolnieniach kulturalnych i sportowych. Nic dziwnego zatem, że w chwilach względnego spokoju i w czasie wolnym od służby szybko wytworzyła się wśród legionistów potrzeba wspólnego organizowania czasu. Powstawały orkiestry żołnierskie, uzdolnieni żołnierze rysunkami dokumen- towali życie swoich jednostek, ale przede wszystkim powstała idea wspólnych zawodów i rywalizacji sportowej. Legiony Polskie były pod tym względem wyjątkowe, w innych formacjach polskich walczących na frontach I wojny światowej sport nie był uprawiany. Stanisław Mielech, współzałożyciel Legii, wspo- minając tamten okres, pisał: Ta swego rodzaju przemiana energii sportowej na militarną przyszła każdemu sportowcowi łatwo. Sportowcy maszerowali, słuchali, kopali okopy nie gorzej od tych, którzy przed wojną w szeregach strzeleckich do tego się zaprawiali. Gdy jednak nuda walk okopowych dała się we znaki, gdy dla zabicia czasu dowódcy zaczęli stosować musztrę formalną, żyłka sportowa odżyła („Ilustrowany Kurier Codzienny” 31.07.1939). Choć w Legionach znaleźli się sportowcy uprawia- jący różne dyscypliny, piłka nożna zyskała największą popularność. Inne sporty, takie jak zapasy, strzelectwo, szermierka lub – w okresie późniejszym – nawet tenis, były uprawiane w warunkach frontowych symbolicznie, a cywilni lekkoatleci czy zapaśnicy także chętnie grywali w piłkę. Przyczyną były duża łatwość uprawiania tego sportu oraz możliwość jednoczesnego organizowania współzawodnictwa różnych formacji legionowych. Do rozgrywania meczu wystarczały często większa polana lub skoszona łąka oraz piłka, o której dostarczenie sumiennie dbały wspomagające legionistów cywilne organizacje kobiece. â Ulotki werbunkowe do Legionów z 1915 r. á Publiczność na meczu w Osiedlu Rojowym pod Optową. Od prawej: Wieniawa-Długoszowski (4), Burhardt-Bukacki (5), Piłsudski (8) à Odznaka II Brygady Legionów Polskich Wczasach zaborów wiele klubów sportowych było bastionami polskości. Legię spośród nich wyróżnia to, że założyli ją nie tylko ludzie czujący się Polakami, lecz także patrioci, którzy stanęli do walki o niepodległość. I zanim wojenna zawierucha rozrzuciła ich po świecie, stworzyli drużynę, która na ziemiach polskich okazała się najlepsza. ß Orzełeklegionowy

10 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 11 1915 PIERWSZE DRUŻYNY LEGIONOWE W iosną 1915 r. I Brygada dotarła nad Nidę, rozpoczynając działania pozycyjne. Charak- ter walk zmienił się i zamiast stałych prze- marszów rozdzielonych bitwami ograniczał się do ostrzeliwań artyleryjskich, nocnych wypadów celem pozyskiwania jeńców oraz obserwacji ruchów nieprzyjaciela. W tym czasie formowano nowe bataliony, powiększając stan Legionów. Okazało się wówczas, że nowi żołnierze, ochotnicy, mają duże problemy z zacho- waniem sprawności fizycznej w czasie prowadzonych akcji. Czas działań pozycyjnych nad Nidą dowództwo Legionów wykorzystało zatem na poprawienie spraw- ności, szkolenie i integrację żołnierzy. W ramach tych działań również przychylnie zaczęto patrzeć na sport, a tym samym na piłkę nożną. Pierwsze mecze piłkarskie w Legionach rozegra- no już wczesną wiosną 1915 r. w Grudzynach oraz Mierzwinie, gdzie rozlokowała się Komenda 1 pułku piechoty, wśród jej oficerów tworzono ad hoc pierwsze drużyny legionowych piłkarzy – bez nazw, jedynie w celu wspólnego kopania piłki. Drużyny te potrafiły jednak prowadzić również regularne treningi i rozgrywały mię- dzy sobą mecze. Pomysł chwycił i w niedługim czasie powstały w I Brygadzie stałe drużyny reprezentujące poszczególne formacje. W Krakowie w tym czasie pisano: Kataklizm dziejowy, którego widownią jest obecnie Europa, doprowadził normalne życie sportowe do upadku. Liczne rzesze sportowców i atletów, które przed wojną zapełniały liczne boiska sportowe i sale ćwiczeń – obecnie pod znakiem Marsa, nie zapominają o dawnych swych ulubionych ćwiczeniach i kontynuują je w dalszym ciągu. Przykła- dem Niemcy, Francuzi i Anglicy. Matche footbalowe rozgrywane na pozycjach przez żołnierzy przy huku pękających szrapneli i granatów są widowiskiem bardzo oryginalnym. Nasi Legioniści oznaczają się również podobnym animuszem, więc każdy postój jest miejscem mniej lub bardziej ciekawych zawodów sportowych i walk atletycznych („Nowości Ilustrowane”, 16/1916). Organizowanie się legionistów w celu rozgrywania meczów piłkarskich było wyłącznie ich oddolną inicja- tywą. Nikt z dowództwa nie tworzył specjalnie drużyn ani nie wyznaczał treningów. Jednocześnie dowódcy byli świadomi pozytywnego wpływu sportu na sprawność fizyczną żołnierzy, poprawę ich nastrojów i morale. Nie hamowali więc tej samorzutnie kształtującej się inicja- tywy, ale w znacznym stopniu ją wspierali, udzielając opieki i pomocy. Sam komendant Piłsudski nie tylko bywał na fronto- wych meczach rozgrywanych przez drużyny legionowe, ale podobno zdarzało się, że uczestniczył w nich również jako sędzia, o czym wspominał po latach jego osobisty adiutant Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Przez pierwsze 15 miesięcy formowane w różny sposób i w różnym czasie pułki legionowe walczyły niezależnie od siebie – I Brygada w Małopolsce, na Kielecczyźnie i Podhalu, a II Brygada ponad 200 km dalej, w Karpatach i na Węgrzech. Nie stwarzało to okazji do wspólnych kontaktów, nie mówiąc o jakiejkol- wiek szerszej rywalizacji sportowej między żołnierzami. Kiedy pułki I Brygady miały już drużyny piłkarskie, sportowcom służącym w II Brygadzie nawet przez myśl nie przeszło, że mogliby uprawiać jakiś sport. Od późnej jesieni 1914 r. dziesiątkowani chorobami prowadzili wyczerpujące walki w bardzo trudnych warunkach terenowych z oddziałami rosyjskimi pró- bującymi rozerwać linię frontu. Wielu późniejszych piłkarzy i organizatorów Legii brało udział w kampanii karpackiej II Brygady. Stanisław Mielech, Zygmunt Wasserab oraz Władysław Groele przeszli cały szlak, biorąc udział w wielu bitwach. W kwietniu 1915 r. nastąpiła generalna reorganizacja II Brygady. Część batalionów pod komendą austriacką wysłano na front besarabski, pozostałych „legunów” załadowano do pociągów i przewieziono do Piotrkowa (dziś Piotrków Trybunalski) w celu stworzenia kadry dla formowanej w tym czasie III Brygady Legionów. Przeniesiona tam została również Komenda Legionów, która od jesieni 1914 r. nierozerwalnie towarzyszyła II Brygadzie. Pełniła ona funkcję wspólnego i jednolitego dowództwa nad wszystkimi brygadami legionowymi. Jej zadaniem była również synchronizacja współpracy między dowództwem austriackim CK Armii a dowódz- twem poszczególnych legionowych brygad. Historia drużyny, z której powstała Legia, rozpoczęła się latem 1915 r. właśnie w Piotrkowie przy Komendzie Legionów. W tym czasie w strukturach owej komendy tworzono m.in. Kompanię Sztabową. Skierowano tam do pracy oficerów poszczególnych pułków, a im z kolei przydzielono do pomocy młodych podoficerów. Wśród nich znalazło się kilku aktywnych sympatyków piłki i przedwojennych piłkarzy. Jednym z takich podoficerów był Antoni Poznański, znany jeszcze przed I wojną światową piłkarz krakowskich klubów Cracovii i Wisły. Innym – Zygmunt Wasserab, jeden z pierwszych piłkarzy i organizatorów Pogoni Stryj. Poznański jako pierwszy wpadł na pomysł zorgani- zowania drużyny piłkarskiej z podoficerów Komendy Legionów. Szybko zaraził swoim pomysłem kolegów. Szczególnie chętnie zaangażowali się w budowę dru- żyny podoficerowie ze służb Intendentury i Kompanii Sztabowej. Piotrków stał się w tym czasie punktem koordynacyjnym dla powracających po urlopach i po- bytach szpitalnych do swoich kompanii legionistów. Poznański z pomocą żandarmów z Komendy Garnizonu wyszukiwał znanych przed wojną piłkarzy i „rekruto- wał” do Kompani Sztabowej. Za jego sprawą w jednej formacji znaleźli się starzy znajomi z przedwojennych boisk piłkarskich: Poznański, Mielech, Wykręt z Cracovii oraz Stanisław Kowalski z Wisły. Dzięki obrotności Poznańskiego drużyna przystąpiła do treningów już latem 1915 r. podczas pobytu Komendy Legionów w Piotrkowie. Nie miała wówczas nazwy, a według Mielecha rozgrywała nawet mecze treningowe z którąś z podobnych sobie austriackich drużyn. Korzystając z bli- skości innych pułków legionowych, szybko nawiązano również kontakty ze służącymi w nich sportowcami, umawiając się na wspólne gry. á Pierwszedrużyny legionowepomeczu w Mierzwinie,kwiecień 1915r.Stojąodprawej sławnioficerowielegionowi: EugeniuszPiestrzyński, MichałOsiński„Brzęk”(3), WładysławPrażmowski ps. „Belina”(4),Konopka- -Denhoff(5),Stanisław Grzmot-Skotnicki(6), kpt. StanisławRouppert(7), TadeuszPiskor(9),Tadeusz Kasprzycki(10).Siedząod prawejpiłkarzeCzarnych Lwów,apóźniejLegii: TadeuszKowalski(3), HenrykBilor(5) á Po meczu podczas święta 4 pp prezentują się przed komendantem Piłsudskim i mjr. Roją reprezentanci grających drużyn, obrońca Edmund Hardt i bramkarz drużyny 4 pp Józef Suchodolski. Za mjr. Roją stoiWieniawa- -Długoszowski, późniejszy prezes sekcji szermierczej Legii w 1926 r. â Legioniści II Brygady w czasie walk w Karpatach ZYGMUNT JAN WASSERAB założyciel Legii i jej wieloletni wiceprezes

12 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 13 1916 ROZGRYWKI NA FRONCIE WOŁYŃSKIM N a froncie zapanował w tym czasie względny spokój. Żołnierze rozpoczęli przygotowania do zimy, budując fortyfikacje, linie okopów oraz organizując obozy i kwatery zimowe. Nie były to zwyczajne obozy, ale duże osiedla gromadzące po kilka tysięcy żołnierzy. Największym obozem była kwatera Komendy Legionów, zwana Legionowem, zbudowana 4 km na zachód od Wołeczka. Tam do wiosny 1916 r. powstały: szkoła podchorążych, budynki kancelaryjne, kwatery dla oficerów, finezyjnie zdobione wille dla różnych służb, kaplica, stacja kolejowa, elektrownia, centrala telefoniczna, a nawet kino. Nie zapomniano oczywiście o boisku piłkarskim, które zbudowano na osobnej polanie w pobliżu kwater. Dla przyzwyczajonych do dotychczasowych, asce- tycznych warunków żołnierzy obóz w Legionowie jawił się jak prawdziwe miasto. Z humorystyczną przesadą charakteryzował je Mielech: Dziwne było to miasto Legionowo. Pokochaliśmy je od pierwszej chwili. Wzorem największych metropolii świata posiadało rozległe place jak: „Plac Łazików”, „Plac Dobrej Rady” (ten przed siedzibą Komendy), „Plac ks. biskupa Bandurskiego”, „Plac Oddaj Światło” (położony przed naszą elektrownią), a poza tym szerokie „bulwary”, „planty i ulice” (S. Mielech, „Legia 1916–1939”, mps, MON). Na pamiątkę po tamtym Legionowie taką samą nazwę nadano w 1919 r. dzisiejszej podwarszawskiej miejscowości. Legionowskie boisko, jako jedyne z przyfrontowych, było zniwelowane przez jeńców rosyjskich. Wokół niego były ławki dla publiczności oraz szatnia dla zawodników, którą tworzono przy okazji meczów z… altany biskupa Bandurskiego – honorowego kapelana Legionów. Boisko owe jako jedyne miało również charakterystyczne bramki z „siatkami” zrobionymi z... kijów brzozowych. Inne pułki legionowe budowały równie oryginalne osiedla. Niedaleko Legionowa pod Optową powstał jeszcze efektowniej ozdobiony obóz 4 pułku piechoty nazwany od nazwiska dowódcy mjr. Bolesława Roi „Rojowym Osiedlem”. Tam również znajdowało się pełnowymiarowe boisko piłkarskie, a także miejsce do ćwiczeń gimnastycznych wyposażone w drążki, kozły, a nawet karuzelę. Własne boiska miało wiele legionowych zespołów: drużyna Komendy III Brygady zakwaterowana wraz z 6 pułkiem piechoty w obozie Nowe Kukle oraz I Brygady w Nowej Rarańczy i jej sztab w Nowym Anielinie. Spotkanie założycielskie Spokój na froncie sprzyjał sportowcom legionowych brygad. Wraz z nadejściem wiosny można było rozpocząć dawno planowane rozgrywki piłkarskie. Kilkumiesięcz- na przerwa w działaniach wojennych powodowała, że wiosną 1916 r. drużyny zaczęły powstawać jedna po drugiej. Wkrótce ambicją legionistów każdego pułku było posiadanie własnego zespołu piłkarskiego, a czę- sto zdarzało się, że były one tworzone również jako reprezentacje poszczególnych batalionów, dywizjonów, a nawet kompanii. W tym czasie drużynie zorganizowanej przez pod- oficerów Komendy Legionów zdecydowano się nadać bardziej formalne ramy i, nie ograniczając się tylko do okazjonalnego kopania piłki, powołać do życia klub piłkarski z nazwą, barwami, prezesem i zarządem. Przebieg zebrania założycielskiego klubu opisał dokładnie jego uczestnik, Stanisław Mielech: W kwiet- niu 1916 roku w budynku „Sztabówki” zebrali się wszyscy piłkarze i ich kibice na „walnym zebraniu”, którego celem było założenie klubu. Przewodniczył chor. Zygmunt Wasserab. Był też obecny zastępca komendanta Kompanii Sztabowej, chor. Władysław Groele. Po oficjalnym zatwierdzeniu barw biało- -czarnych długo dyskutowano nad nazwą klubu. Nazwy „Dru- żyna Komendy Legionów” nie chciano przyjąć, bo liczyliśmy się z tym, że będziemy mieli w naszym składzie piłkarzy również spoza Kompanii Sztabowej. Odrzucono tez nazwę „Styr”, jako że nad Styrem nie mieliśmy przebywać stale. Wreszcie na mój wniosek poparty przez chor. Wasseraba zgodzono się na nazwę „Drużyna Sportowa Legia” (S. Mielech, Sportowe sprawy i sprawki, Warszawa 1963). Na prezesa wybrano pełniącego obowiązki dowódcy Kompanii Sztabowej chor. Władysława Groele, osobę przed wojną ze sportem niezwiązaną, ale lubianą i dru- żynie przychylną. Wiceprezesem został chor. Zygmunt Wasserab, oficer Intendentury Komendy Legionów z przeszłością piłkarską w Pogoni Stryj. Pierwszym kapitanem został Jan Bednarski, najstarszy podoficer i napastnik Legii. W organizację drużyny z kolei najsil- niej zaangażowali się sierżanci Mieczysław Piekarczyk, Zygmunt Piekarski, oficer prowiantowy Michał Cebula- -Kunecki, a z piłkarzy: napastnicy Antonii Poznański i Kazimierz Knapik oraz pierwszy bramkarz Legii Józef Stojek. Na fotografiach z okresu wołyńskiego wśród osób z kierownictwa klubowego i drużyny można też odnaleźć postać Romana Góreckiego, późniejszego prezesa Legii, który w tym czasie razem z Wasserabem pracował w Intendenturze Komendy Legionów. Na barwy klubowe wybrano kolory: biały – ze względów pragmatycznych, ponieważ stroje były szyte z bielizny mundurowej – i czarny, który nawiązywał do pierwszego polskiego klubu sportowego, za jaki wówczas uważano Czarnych Lwów. Legia na wzór Czarnych chcia- ła być bowiem pierwszym polskim klubem wojskowym. ß Legionowo – „miasto” herbowe ß LegionowonaWołyniu, budynekstołówki,1916r. ß Kino „Uciecha” w 1916 r. ß Życie codzienne à Plac w Legionowie przed budynkiem „Sztabówki”, w którym odbyło się zebranie założycielskie klubu w 1916 r. WŁADYSŁAW GROELE pierwszy prezes Legii W maju 1915 r. do wojny po stronie państw koalicji przystąpiły Włochy, co zmusiło Austrię i Niemcy do dalszego podzielenia wojsk między kilkoma frontami. Priorytetowym zadaniem stało się zatem skrócenie i ustabilizowanie frontu wschodniego rozciągającego się od Litwy do Karpat Wschodnich. Plany te zamie- rzano zrealizować, wykorzystując również Legiony, przez skoncentrowanie ich na froncie wołyńskim. Po raz pierwszy w tej wojnie pojawiła się okazja wspólnej walki legionistów ze wszystkich brygad ramię w ramię. Późną jesienią 1915 i wiosną 1916 r. między rzekami Stochód i Styr w niedużej odległości od siebie znalazło się prawie 16 tys. żołnierzy Legionów. á Po meczu Legia–Repr. III Brygady w czerwcu 1916 r. Z Legii stoją od lewej:Wrócisław Smoleński (1), Roman Górecki (mun.) – prezes Legii z 1926–29 oraz założyciel sekcji tenisowej w 1923 r. (2), Stanisław Hrabik (4), JanTarnawski (6), Jan Jasiński (9), Stanisław Mielech (10), Antoni Poznański (14), Karol Uchacz (17), Kazimierz Knapik (18), Jan Bednarski (20),TadeuszTyrowicz (22). Na ziemi siedzi bramkarz Józef Stojek (od prawej)

14 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 15 Początkowo drużyna grała w jednolitych białych strojach. Później koszulki Legii wyróżniały się charak- terystycznym ukośnym czarnym pasem naszytym od prawego ramienia do lewego boku, również na plecach. Kołnierzyki były wykonane z czarnej satyny, takiego samego koloru był pasek pod guzikami. Po lewej stronie, na piersi, znajdowały się czarne tarcze herbowe z charak- terystyczną białą literą L. Symbol stworzony z pierwszej litery nazwy drużyny jednoznacznie nawiązywał do orzełka legionowego, w którym na tarczy występowała podobna „elka”. Spodenki piłkarzy grających w me- czach w Legionowie w 1916 r. były jednolitego białego koloru. Później, gdy Legia swoje spotkania rozgrywała już w Warszawie, udekorowano je również czarnym lampasem na zewnętrznej stronie szwów oraz obwódką identycznego koloru na dole nogawek. Komendant zdopingował Legię Wczesną kadrę zespołu z 1916 r. stanowili: bramkarze – Józef Stojek i Zdzisław Czermański, obrońcy – Jan Jasiński, Jan Tarnawski, Edmund Hardt, Maksymilian Węglowski, Henryk Podbiera, pomocnicy – Stanisław Hrabik, Stanisław Jamka, Karol Uchacz, napastni- cy – Antoni Poznański, Stanisław Mielech, Tadeusz Tyrowicz, Wrócisław Smoleński, Jan Bednarski, Kazimierz Knapik. Byli to w znacznej części piłkarze, którzy przed wojną grali w znanych lwowskich klubach, takich jak Lechia, Pogoń, Czarni, lub Cracovii i Wiśle Kraków – ograni, z wytrenowaną techniką, znający zasady taktyki. Mimo że inne drużyny pułkowe również opierały swoją siłę na znanych przedwojennych graczach galicyjskich, Legia szybko stała się faworytem legionowych rozgrywek. Pierwsze mecze rozegrała wiosną 1916 r. z drużyną skautów przydzielonych do Komendy Legionów, któ- rych obóz również znajdował się w Legionowie. Nie zachowały się żadne informacje o wynikach tamtych meczów, ale wiadomo, że zakończyły się one wysokimi zwycięstwami legionistów. Mielech pierwsze rywalizacje Legii z harcerzami wspominał następująco: Mieli oni słabą drużynę i za- wody z nimi mogły się zakończyć wynikiem astronomicznym, Dominującym ustawieniem w meczach zarówno Le- gii, jak i innych ówczesnych polskich drużyn, był system 1–2–3–5. Tak naprawdę było to najczęściej stosowane przez polskie zespoły ustawienie aż do II wojny świato- wej. Charakteryzowało się zdecydowanym promowaniem gry ofensywnej organizowanej przez pięciu napastników, z których środkowy i dwaj łącznicy odpowiadali za strze- lanie goli, a dwaj skrajni spełniali funkcję skrzydłowych. System uzupełniało trzech pomocników i symboliczna dwuosobowa obrona. Nic zatem dziwnego, że w kadrze zespołu największą grupę stanowili właśnie napastnicy. Mecze Legii rozgrywane w Legionowie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Trybuny na meczach były pełne kibiców zwabianych kolorowymi afiszami przy- gotowywanymi własnoręcznie przez bramkarzy Legii: Stojka i Czermańskiego, którzy byli znanymi grafikami. Również działający w Legionowie telegraf przed za- wodami miał w zwyczaju informować inne legionowe obozy o planowanym meczu Legii. O reklamę w tego typu „mediach” dbali Jamka i Tyrowicz, którzy służyli w legionowskiej centrali telefonicznej. Okazja oglądania popularnego już wówczas Antoniego Poznańskiego gwarantowała dużą frekwencję. Często na meczach Legii bywali nie tylko żołnierze z legionowych kompanii, lecz także dowódcy pułkowi, a Komendant Komendy Legionów, płk Stanisław Puchalski, był stałym bywalcem meczów w Legionowie. a zakończyły się gastronomicznym gdyż sympatyczni Harcerze dali nam w czasie przerwy po czekoladzie i sami poprosiliśmy naszego bramkarza Stojka by po znajomości puścił jakąś bramkę tak znającym się na rzeczy przeciwnikom (S. Mielech, „Legia 1916–1939”). Kolejnym rywalem była również „lokalna” drużyna z Legionowa, reprezentująca Dywizyjny Zakład Sanitarny. Z tym zespołem Legia zagrała trzykrotnie, wygrywając wszystkie mecze, ale tylko wynik jednego z nich został odnotowany – 7:0. Zachowało się również zdjęcie obu drużyn wykonane po zawodach. W meczu z zespołem D.Z.S. Legia wystąpiła w następującym składzie: Józef Stojek – Jan Tarnawski, Jan Jasiński – Stanisław Hrabik, Karol Uchacz, Stanisław Jamka – Kazimierz Knapik, Jan Bednarski, Stanisław Mielech, Wrócisław Smoleński, Tadeusz Tyrowicz. Najpoważniejszymi znanymi przeciwnikami Legii w meczach rozgrywanych na boiskach wołyńskich były drużyny 6 pułku piechoty oraz 4 pułku piecho- ty. W obu występowali znani przed wojną piłkarze galicyjscy, tacy jak: Winnicki, Bodzenta, Sedlaczek, Ludwik czy Fichtel. Oba te zespoły były równorzęd- nymi rywalami dla Legii. Z drużyną 6 pułku piechoty Legia rozegrała jeden mecz, zakończony remisem 3:3, a z 4 pułkiem piechoty zmierzyła się w 1916 r. dwa razy. Jedna z tych konfronta- cji zakończyła się wynikiem 3:1 na korzyść Legii. Drugi mecz odbył się jako „wyjazdowy” na boisku 4 pułku piechoty w Rojowym Osiedlu pod Optową. Legia miała wtedy okazję zagrać przed obecnym na trybunach Ko- mendantem Józefem Piłsudskim. Opisał to zdarzenie Stanisław Mielech przy okazji wspomnień po śmierci Marszałka w roku 1935: Mecz zaczął się pod złemi dla nas aspiracjami. Czwartacy w krótkim czasie strzelili nam trzy bramki. Mecz nie był zbyt interesujący, a tempo gry wolne. Jestem przekonany, iż zeszlibyśmy wówczas z boiska pokonani, gdyby nie to, że gen. Roja przyprowadził w tym momencie na mecz Komendanta i jego oficerów. Widok Dziadka i parę słów zachęty rzucone przez Poznańskiego, „że teraz należy pokazać, co się umie” sprawiły, że poszliśmy do ataku z całą furią. Wprawdzie i 4 pp. zaczął grać żywiej, lecz to nie wstrzymało naszego impetu. Zaczęliśmy odbijać bramkę po bramce, a mecz stał się bardzo interesujący. Gdy już Legia zaczęła przeważać, gen. Roja ambitny na punkcie sukcesów sportowych swojego pułku zaproponował Komendantowi obejrzenie innych atrakcji „święta”. Mecz wygraliśmy w stosunku 6:4 bramek („Raz, Dwa, Trzy” 21.05.1935). á NaboiskuwLegionowiew1916r.Odlewej:KarolUchacz,WrócisławSmoleński, MieczysławPiekarczyk (mun.), Kazimierz Knapik, ZygmuntWasserab (mun.), Stanisław Mielech,TadeuszTyrowicz, JanTarnawski, Antoni Poznański,Władysław Groele (mun.), Jan Bednarski, Jan Jasiński, Stanisław Hrabik. Siedzi: Józef Stojek â Legia podczas ataku. Na pierwszym planie od lewej: Poznański, Bednarski,Tyrowicz. Jedyne zachowane zdjęcie grającej Legii na własnym boisku w Legionowie w czerwcu 1916 r. â Jedno z pierwszych zdjęć Legii wykonane po meczu z Drużyną Zakładu Sanitarnego wiosną 1916 r. na boisku w Legionowie.Wkoszulkach Legii widoczni od lewej: Jan Jasiński,TadeuszTyrowicz, Jan Bednarski, Stanisław Jamka, Stanisław Hrabik,Wrócisław Smoleński. Wśrodkowym rzędzie: Kazimierz Knapik, JanTarnawski, Karol Uchacz. Siedzą: Stanisław Mielech i Józef Stojek pierwszy z prawej ZDZISŁAW CZERMAŃSKI znany grafik, jeden z pierwszych bramkarzy Legii à Publiczność na meczu legionowej piłki nożnej. Wpierwszym rzędzie od lewej siedzą:Tadeusz Piskor – członek Legii w latach 30., Stanisław Rouppert – prezes Legii w latach 1929–32, Stanisław Burhardt-Bukacki, Józef Piłsudski, ppłk Mieczysław Norwid-Neugebauer – prezes honorowy Legii w 1926 r., Edward Śmigły-Rydz, Zygmunt Klemensiewicz.Wdrugim rzędzie za Piłsudskim stoi Aleksander Litwinowicz (w okularach) – kolejny późniejszy prezes Legii

16 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 17 do zabiegania o przychylność Polaków. Piłsudski dopro- wadził do zatargów z władzami austriackimi, w wyniku których podał się do dymisji, reżyserując jednocześnie wśród legionistów masową falę wniosków o zwolnie- nie z Legionów. Liczył na to, że jego nieprzejednane stanowisko połączone z reakcją żołnierzy będzie silną formą nacisku na władze austriackie. Nie mylił się. Austriacy dla uspokojenia nastrojów przekształcili Legiony w jednostkę równorzędną pułkom austriackim, czyli w Polski Korpus Posiłkowy. Ważniejsze jednak, że władze Austrii i Niemiec zdecydowały się na gest i 5 listopada 1916 r. proklamowały akt, w którym po raz pierwszy była mowa o planach utworzenia niepod- ległego państwa polskiego. Akt ten miał zjednać Polaków dla sprawy państw centralnych, ale jego najistotniejszą konsekwencją było wymuszenie na Rosji podobnej deklaracji ogłoszonej w marcu 1917 r. przez rząd Aleksandra Kiereńskie- go. Stało się to, czego chcieli legioniści od początku wojny – po raz pierwszy od jej wybuchu zaczęto mó- wić o sprawie polskiej na forum międzynarodowym, a starania o niepodległą Polskę zyskiwały realne ramy. W tym czasie dowództwo nad Legionami przejęli Niemcy. Jesienią 1916 r. wszystkie brygady zostały wycofane z frontu i rozlokowane w różnych miastach na terenie Królestwa w celu ich przekształcenia â Bramka Legii w opałach podczas jednego z meczów na boisku pod Optową. Od lewej w strojach Legii: JanTarnawski (jako jedyny w 1916 r. występował w spodenkachzlamówkami), Jan Jasiński,EdmundHardt ß Mapa odcinka frontu wołyńskiego z 4 lipca 1916 r. wraz z zaznaczonym położeniem obozów legionowych Ustalenie wszystkich wyników spotkań Legii z okresu jej gry na Wołyniu jest dziś praktycznie niemożliwe. Podane wyniki potwierdzały jednak prasa warszawska z 1917 r. oraz późniejsze okolicznościowe publikacje dotyczące Legionów. Krwawa bitwa i wycofanie z Wołynia Zawody z 4 pułkiem piechoty były najprawdopodob- niej ostatnimi rozegranymi przez Legię na Wołyniu. Na przełomie czerwca i lipca Rosjanie pod dowódz- twem gen. Bursiłowa rozpoczęli szeroką ofensywę, zmuszając pułki legionowe do wycofania się znad Styru. Doszło wtedy do bitwy pod Kostiuchnówką, największej w historii Legionów, w której osobiście dowodził Komendant Piłsudski. Legioniści musieli stawić czoło czterokrotnie większej i lepiej uzbrojo- nej armii rosyjskiej. Poległo lub odniosło rany ponad 2000 legionistów, a część pułków w zaciętych walkach zostało wręcz zdziesiątkowanych. Niektórzy piłkarze Legii czynnie brali udział w działaniach liniowych pod Kostiuchnówką na odcinkach pod Polską Górą i Nowymi Kuklami. Po 6 lipca 1916 r. Rosjanie zajęli opuszczone Legionowo, zamieniając boisko Legii w miejsce stacjonowania wozów taborowych. Po bitwie pod Kostiuchnówką w Legionach doszło do znacznych zmian. Dowódcy legionowi zaczęli dostrzegać, że mimo krwawej ofiarności legionistów w opuszczonym przez Rosjan Królestwie zmienił się tylko zaborca, który na dodatek traktuje je jak łup wojenny. Byli rozgoryczeni brakiem działań Niemców i Austriaków w sprawie tworzenia państwa polskiego na terenach przejętych od Rosjan. Z kolei zaborcy w sy- tuacji przedłużającej się wojny prowadzonej na wielu frontach zostali zmuszeni do poszukiwań nowych sił poborowych, a waleczność polskich pułków oceniana była przez Niemców i Austriaków bardzo wysoko. Rozpoczęła się ryzykowna gra mająca zmusić zaborców w kontrolowaną przez niemieckie dowództwo Polską Siłę Zbrojną, która miała być oficjalnym zalążkiem nowego Wojska Polskiego. 1 grudnia do Warszawy uroczyście wkroczyły 3 i 4 pułk piechoty oraz 2 pułk ułanów. K omenda Legionów wraz z Legią przyjechały do Warszawy pod koniec listopada. Kwaterę sztabu założono w lokalu przy Nowym Świecie. Odwrót z Wołynia i późniejsze zawirowania w Legionach odbiły się na funkcjonowaniu drużyny piłkarskiej. W czasie przemarszu do Warszawy nie udało się rozegrać żadnego meczu. Dodatkowo po nowym rozlokowaniu pułków legionowych działanie drużyny oraz organizacja meczów i treningów okazały się trudniejsze niż w czasach, gdy Legiony stacjono- wały razem. Legia nie skupiała w swoich szeregach graczy służących w jednej formacji, tak jak to się działo najczęściej w przypadku drużyn reprezentujących poszczególne pułki czy dywizjony. Część jej piłkarzy służyło w innych pułkach i wraz z nimi znalazła się w ich nowym miejscu stacjonowania. Teraz Legia musiała przed każdym meczem nie tylko otrzymywać zgodę na jego rozegranie, lecz także dodatkowo uzy- skiwać urlop dla swoich zawodników zakwaterowanych w innych miastach, co tak naprawdę zależało jedynie od przychylności dowództwa danego pułku i nie zawsze się udawało. Wszystko to skutkowało ograniczoną liczbą treningów oraz koniecznością zmian w składzie. Inne zespoły legionowe miały podobne problemy, a drużynom 2 pp i 1 pułku artylerii wiosną nie udało się wznowić działalności. Część z dawnych piłkarzy tych drużyn trafiła m.in. do Legii. Żołnierze lepsi od cywilów Z początkiem roku 1917 do służby w Intendenturze Komendy udało się przenieść Stanisławowi Miele- chowi, który wraz z Zygmuntem Wasserabem znalazł się pod bezpośrednią komendą Romana Góreckiego oraz Aleksandra Litwinowicza, dwóch późniejszych prezesów Legii. Organizowaniem pozwoleń dla piłkarzy oraz wynajmowaniem boiska na mecze zajmowali się najczęściej por. Norbert Okołowicz oraz kpt. Bolesław Korolewicz, lekarz z Dywizyjnego Zakładu Sanitarne- go, który najprawdopodobniej na początku roku 1917 zastąpił Władysława Groelego na stanowisku prezesa lub zastępował go w pełnieniu obowiązków. Nowa sytuacja wymagała czasu i zanim Legia się ponownie zorganizowała, wczesną wiosną 1917 r. na boisku Agrykoli warszawskie drużyny rozpoczęły już rozgrywki. Do pierwszych meczów z udziałem drużyn le- gionowych w stolicy doszło w Święta Wielkanocne 9 i 10 kwietnia. Rozegrano wtedy dwa spotkania – pierw- sze między drużynami 5 pułku piechoty i Akademików, a następnego dnia 5 pp zmierzył się z Polonią. Starając się dobrze wypaść przed warszawiakami, drużyna 5 pp wystawiła skład kombinowany, prosząc Stanisława Mielecha i Stanisława Wykręta – graczy Legii – o „goś- cinny” udział w obu tych spotkaniach. Legioniści wygrali z Akademikami 4:1, a następnego dnia pokonali Polonię 2:0. Mielech zarówno Akademikom, jak i Polonii strzelił po dwa gole. KAROL UCHACZ pomocnik z 1916 r. á Zgoda na mecz między Legią a 4 pp. Jak wiele dokumentów legionowych, akceptacja – mimo że pisana ołówkiem i bez podpisu – miała moc ustawy 1917 LEGIA W WARSZAWIE à Legiony wkraczają do Warszawy 1 grudnia 1916 r.

18 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 19 Zawody wykazały wyższość drużyny legionistów nad cywilami. Był to efekt przede wszystkim znacznej przewagi ówczesnego sportu galicyjskiego nad warszaw- skim. W zaborze rosyjskim uprawianie sportu podlegało znacznym ograniczeniom i było skutecznie hamowane przez władze rosyjskie. Kiedy w latach 1903–06 w Ga- licji młodzież szkolna organizowała się w pierwsze nieformalne kluby sportowe, w Warszawie zespołowego sportu wyczynowego praktycznie nie znano. W stolicy powstawały wówczas różne „towarzystwa sportowe” pod nadzorem carskich protektorów, ale sport w ich rozumieniu miał charakter jedynie rekreacyjny, a główna działalność skupiała się na organizowaniu życia towa- rzyskiego, dochodowych bankietów oraz turniejów gier karcianych. W roku 1917 drużyny Polonii i Korony dominowały w stołecznej piłce nożnej, ale rozgrywane przez nie mecze miały głównie charakter towarzyski i nieregularny, podczas gdy w przedwojennej Galicji zawody piłkarskie rozgrywano cyklicznie. Publiczność warszawska o piłce nożnej wiedziała niewiele i spora- dycznie się nią interesowała, a prasa zamieszczała skąpe i nieregularne informacje sportowe. Wraz z wejściem do Warszawy Legionów sport warszawski otrzymał nowy bodziec do rozwoju. Woj- skowi piłkarze stawali się mimowolnie nauczycielami futbolu, a ich technika i umiejętności budziły podziw. Nic zatem dziwnego, że przy okazji pierwszego meczu legionistów w Warszawie z prasowych relacji meczowych wynikało zaciekawienie, że drużyna legionistów rozgry- wała piłkę jedynie między poszczególnymi formacjami, w odróżnieniu od Akademików, którzy biegali za nią po całym boisku. Warszawa zyskiwała również większe zainteresowa- nie piłką nożną. Jedyne stołeczne boisko w Agrykoli zapełniało się wreszcie z okazji meczów piłkarskich, a nie tylko – jak dotychczas – przy okazji charytatyw- nego festynu kwesty majowej. Krakowskie „Nowiny Ilustrowane” (12.05.1917), relacjonując pierwszy wy- stęp legionistów w Warszawie, pisały: Rzecz znamienna, że na obydwóch zawodach w parku sportowym „Agricoli” znalazła się niebywała dotychczas tam liczba publiczności, która z łatwo zrozumiałem, olbrzymim zajęciem śledziła Dwa remisy z Polonią 29 kwietnia 1917 r. w Agrykoli Legia po raz pierwszy wystąpiła w Warszawie, rozgrywając mecz z Polonią. Propozycja spotkania wyszła od Warszawskiego Koła Sportowego, jedynego z istniejących w Warszawie to- warzystw sportowych, które w Sekcji Gier Ruchowych skupiało drużyny piłkarskie, w tym Polonię i Koronę. Istniejące od 1907 r. WKS było wielosekcyjną organizacją odgrywającą rolę klubu sportowego, ale skupione w nim drużyny piłkarskie – mimo że posiadały własne kierow- nictwa – nie miały żadnej autonomii. WKS z ramienia Towarzystwa Wyścigów Konnych zarządzało jedynym warszawskim parkiem sportowym w Agrykoli i miesz- czącym się na jego terenie boiskiem. Organizowało zatem mecze i wyznaczało treningi dla drużyn sekcji, ustalało terminarze oraz zatrudniało trenerów, w razie potrzeby tworząc z piłkarzy drużyn zrzeszonych w jego strukturach własny zespół reprezentacyjny. Legia wystąpiła w tym meczu w silnym składzie, ale bez Antoniego Poznańskiego, co było znaczącym osłabieniem ataku. W bramce wystąpił Stanisław Mi- kosz, w obronie zagrali Edmund Hardt i Jan Tarnawski, w pomocy Stanisław Wykręt, Henryk Bilor, Kazimierz Knapik, w ataku natomiast Stanisław Mielech, Wróci- sław Smoleński, Tadeusz Rutkowski, Tadeusz Kowalski i Tadeusz Tyrowicz. Jako zawodnicy rezerwowi zostali zgłoszeni Władysław Litwinowicz i Jan Bednarski. Polonia wystawiła swój najsilniejszy skład – z Je- rzym Grabowskim w bramce, obrońcami Kochańskim i Konopackim, w pomocy zagrali Tadeusz Gebethner, Korngold, Niemczyński, a w ataku Strzelecki, Zantman, Dąbrowski, Weller i Czarny. ß Pierwszywystęp piłkarzylegionowych wWarszawie9i10 kwietnia1917r.przeciw Akademikom(4:1)iPolonii (2:0)–drużyna5ppbyła wzmocnionategodnia „wypożyczonymi” zLegiiMielechem iWykrętem.Odlewej: NN,Kurnik,Kowalówka, WładysławRyszanek –wzarządzieLegiiod 1926r.,AlojzyGluth- -Nowowiejski–prezesLegii w1936r.,Bem,Stopa, Wykręt,Grudziński,Kubiak, Markiewicz,Długocki. SiedziMielech przebieg walki dwu swoich ulubieńców – studentów i Legioni- stów (…). Jest nadzieja, że sport piłki nożnej, któremu tak mało dotychczas poświęcała stolica uwagi, wzbudzi dzięki Legionistom większe zainteresowanie i rozwinie cały szereg pierwszorzędnych drużyn. Dokładnie tak się stało. Wraz z Legionami do Warszawy zawitała nowa jakość piłki nożnej. Legię często i chętnie reklamowano w prasie jako najsilniejszą piłkarską drużynę Legionów, czasami przez mniej zorientowanych sportowo dziennikarzy nazywaną mylnie „drużyną Legionową” lub „drużyną Sztabu Komendy Legionów”. Legia natomiast doskonale czuła się w roli faworyta oraz „wizytówki” Legionów. Samą ideę działalności drużyny w sporcie legionowym wy- starczająco wyraziście opisał Stanisław Mielech w roku 1939 w artykule „Legioniści na boiskach sportowych” („Raz, Dwa, Trzy”, 32/1939): Najsławniejszą drużyną legjonową była LEGIA. Powstała w Legjonowie i dlatego była uważana za drużynę kmdy Legjonów. Tak jednak nie było, rekrutowała się, bowiem z szeregu zawodników pułkowych, wybitnych zawodników, którzy znali się z boisk i złączyli się w jednej drużynie, aby sobie uczciwie, bez patałachów zagrać. Był to więc zespół „zawodowców” piłkarskich. Powszechnie uważa się, że w Legii z lat 1916–17 grali wyłącznie legioniści, podoficerowie oraz sami wybitni zawodnicy pochodzący z Galicji. Nie jest to jednak prawdą. Bez wątpienia w składzie Legii w tym czasie przeważali wychowankowie Cracovii, Wisły Kraków, Pogoni Lwów oraz Czarnych Lwów, ale byli też w Legii piłkarze niezwiązani z Galicją. Na przykład Czesław Mierzejewski pochodził z Radomia. Był wychowan- kiem piłkarskim Warszawskiego Koła Sportowego, do którego uczęszczał podczas nauki w stolicy. Z kolei Jaworski, warszawski student, nie był nawet związany z Legionami – był pierwszym cywilem grającym w Legii. Często zdarzało się również, że w drużynie występowali zwykli szeregowi żołnierze, jak np. Stanisław Mikosz, J. Nitka czy Józef Stojek. Jak wynika z nielicznych wzmianek w warszawskiej prasie codziennej, Legia najprawdopodobniej miała w tym czasie również drużynę rezerw grającą z mniej znanymi przeciwnikami. TADEUSZ KOWALSKI uważany za najlepszego obrońcę w Polsce, jednak w Legii grał wyłącznie w napadzie CZESŁAW MIERZEJEWSKI wychowanek Warszawskiego Koła Sportowego, grający w Legii MIECZYSŁAW PIEKARCZYK organizator drużyny z 1916 r. oraz jeden z pierwszych najwier- niejszych jej kibiców â Legia na boisku w Agrykoli, 1917 r. Od lewej: Jaworski, Tarnawski, Baran – bramkarz, Mielech, Knapik,Wykręt,Wasserab – wiceprezes, Pelczar, Hardt, Bilor, Bednarski, Smoleński. Na ziemi – maskotka drużyny Prasowe zapowiedzi spotkania jako faworyta wska- zywały Legię. Podkreślano, że jest drużyną, która do- tychczas nie poniosła porażki, oraz prognozowano jej wysokie i łatwe zwycięstwo. Polonia do meczu podeszła jednak bardzo poważnie, wyciągając wnioski z wcześniej rozegranych spotkań z drużynami legionowymi, które przegrała (0:2 z 5 pp i 0:1 z 4 pp), zwłaszcza że Legię reklamowano w prasie jako drużynę silniejszą od poprzednich rywali. Mecz rozpoczął się od ataków polonistów, którzy chcąc zaskoczyć wojskowych rywali, szybko rozgrywali akcje. Przez całą pierwszą połowę to oni mieli prze- wagę, potwierdzoną w 17. min bramką zdobytą przez Dąbrowskiego. Po przerwie gra się wyrównała, ataki Polonii nie były już tak groźne. Legia natomiast coraz częściej zagrażała bramce przeciwników, aż tuż przed końcem meczu Mielech doprowadził do wyrównania. Prasa warszawska remis uznała za duży sukces Polonii, mimo że zespół ten długo prowadził i mało brakowało, by zakończył spotkanie zwycięstwem. Jeśli chodzi o Legię, podkreślano umiejętności techniczne piłkarzy, ale przede wszystkim wskazywano na brak treningu i zgrania. Spostrzeżenia były zasadne. Dla legionistów był to dopiero pierwszy mecz rozgrywany w tym roku, na dodatek nie mieli oni nawet szansy przygotować się do niego, ponieważ dostali zgodę tylko na jeden trening drużyny w pełnym składzie na dwa dni przed meczem. Poloniści tymczasem trenowali już od prawie dwóch miesięcy. Dla nich był to tak naprawdę piąty mecz, uwzględniając występy w spotkaniach drużyny Akademików, którą piłkarze pierwszej drużyny Polonii zasilali nawet dziesiątką zawodników.

20 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 21 W maju Legia starała się rozgrywać mecze co dwa tygodnie. Trzynastego w niedzielę spotkała się z dru- żyną legionową 3 pp. Do tej rywalizacji przystąpiła już w optymalnym składzie, z Poznańskim na łączniku. Efekt – osiem zdobytych bramek i żadnej straconej. Wysoka wygrana z przeciętną drużyną pułkową zrobiła duże wrażenie na warszawskiej prasie, która przy tej sposobności po raz kolejny podkreślała wagę remisu Polonii z poprzedniego meczu. W ostatnich dniach maja udało się doprowadzić do dwóch kolejnych ważnych meczów: Dzięki staraniom porucznika LP Okołowicza i kapitana dr Korolewicza udało się reprezentacji legionów, drużynie Legii uzyskać pozwolenie na dwa mecze piłki nożnej w Agrykoli. Dziś o godz. 5 pp. odbędzie się mecz „Legii” z drużyną warszawską „Korona”, poza „Po- lonją” najlepszą z drużyn naszej stolicy. Jutro „Legia” spotka się w rewanżowym spotkaniu z naczelną drużyną „Polonji”, z którą swego czasu skończyła grę na remis 1:1 – informował 27 maja „Kurier Polski”. Dla Korony rok 1917 zaczął się niewesoło. Mimo przebudowy drużyna poniosła dwie wysokie porażki – z Akademikami 1:12 oraz z drugą drużyną Polonii 0:9. Mimo że w ostatnim czasie niespodziewanie udało się jej wygrać z pierwszą drużyną Polonii 2:1, prasa wątpiła w szanse zwycięstwa Korony nad Legią. Spotkanie zdawało się to potwierdzać, bo Korona, choć wzmocniona w ataku Wellerem występującym również w Polonii, już w 55. min przegrywała 1:5. Mecz był ostry i obie drużyny grały zbyt energicznie. Po faulu Mielecha na obrońcy gracze Korony zażądali nawet usunięcia napastnika Legii z boiska. Sędzia się na to nie zgodził, co z kolei spowodowało protest Korony – jej niezadowoleni piłkarze zeszli z boiska w 60. min, kończąc mecz. Następnego dnia, grając przeciw Polonii, Legia jesz- cze czuła trudy spotkania z Koroną. Z zawodników podstawowego składu nie wystąpili: Mikosz, Tyrowicz, Rutkowski, a także po raz kolejny Poznański. Mimo znacznego osłabienia, legioniści tym razem nie dali się zaskoczyć polonistom. Do przerwy prowadzili 1:0. Dopiero w końcówce meczu rywalom udało się uzyskać wyrównanie po strzale Stanisława Zantmana. Mimo braku najlepszego napastnika Legia bombardowała bramkę Polonii, w czym prym wiedli Bilor i Mielech. Bramkarz i obrońcy Polonii musieli interweniować 20 razy. Legia zaprezentowała się w tym spotkaniu znacznie lepiej niż w pierwszym meczu obu drużyn. Dzięki treningom zyskała na zgraniu, a jej akcje na jakości. Gazety warszawskie podkreślały dużą zasługę w uzyskaniu remisu bramkarza Polonii Suchorzewskiego oraz Tadeusza Gebethnera, który odgrywał w tym meczu rolę obrońcy. Co jednak jeszcze ciekawsze, przy okazji relacji z tego meczu po raz pierwszy pisano o Legii jak o drużynie lokalnej: Najlepsze nasze drużyny Legia i Polonia zmierzyły się po raz drugi w swojej karierze sportowej („Kurier Warszawski”, 146/1917). posiada ich pięć, to liczby te świadczą aż nadto wyraźnie jak bardzo pokrzywdzona jest Warszawa – ubolewał „Kurier Polski” (07.06.1917). W tym czasie Legiony, których drużyny uczestniczyły w warszawskich zawodach sportowych, organizowały również bardzo bogate życie społeczne i kulturalne miasta. Popularne były koncerty orkiestr legionowych, w Zachęcie wystawiano obrazy służących w Legionach artystów i malarzy, a także organizowano festyny i kwesty na różne cele społeczne. Jedną z takich imprez organizowanych przez Le- giony był festyn w ramach corocznej kwesty „Ratujcie Dzieci”, który odbył się 10 czerwca w parku Sobieskie- go. Program oprócz pokazów artystycznych i defilady obejmował m.in. rozgrywki piłkarskie kilku drużyn legionowych. Prasa warszawska zapowiadała mecz Legii z 4 pułkiem piechoty, ale tego dnia przeciwni- kiem legionistów ostatecznie została drużyna 2 pułku ułanów. Mecz z 4 pułkiem piechoty rozegrano kilka dni wcześniej, w czwartek 7 czerwca, korzystając z tego, że na potrzeby organizacji festynu 4 pp przyjechał z Łomży do Warszawy z kilkudniowym wyprzedzeniem. Z „Czwartakami” Legia wygrała 2:0, ale nie było to łatwe zwycięstwo. Tym razem drużyna zagrała swoje najsłabsze dotychczas spotkanie w Warszawie, prowadząc grę bez planu i nerwowo. Znowu szwankowało zgranie, gra była nierówna i przerywana autami oraz dużą liczbą spalonych. Po jednym z ataków Legii ucierpiał bramkarz drużyny 4 pp Suchodolski i w wyniku niedyspozycji musiał na pewien czas zejść z boiska. Zastąpił go na ochotnika Jerzy Grabowski, bramkarz Polonii obecny na meczu, ale jego współpraca z obrońcami nie układała się poprawnie. Szybko puścił dwa gole, jednego po strzale Mielecha, drugim był samobój sprokurowany przez obrońcę, który zbyt mocno podał mu piłkę. Z kolei o meczu z „Ostojakami”, jak nazywano druży- nę 2 pułku ułanów, rozegranym 10 czerwca, wiadomo, że zakończył się zwycięstwem Legii 3:0. Mecz odbył się na boisku Agrykoli jako jedna z pierwszych atrakcji festynu. Informację o jego wyniku zawarto w opublikowanym przez Legię bilansie rozgrywek. Gazety warszawskie szeroko opisywały atrakcje festynu, szacując frekwencję w parku Sobieskiego na 30 tys. ludzi, ale, niestety, żadna z gazet nie podała relacji z tego meczu. Według anonsów prasowych Legia przeciwko „Ostojakom” miała wystąpić w następującym składzie: Porębski, Tarnawski, Hardt, Wykręt, Bilor, Jaworski, Smoleński, Knapik, Mielech, Kowalski i Tyrowicz. Dochód z kolejnego meczu Legia również przezna- czyła na cele charytatywne. Rozegrano go 17 czerwca w Agrykoli z 5 pp. Zamierzano wówczas zebrać pieniądze dla wdów i sierot po legionistach oraz dla weteranów 1863 r. Drużyna 5 pp przyjechała w swoim najsilniej- szym składzie, z przedwojennymi piłkarzami niewiele ustępującymi sławą tym grającym w Legii – Adamem Kogutem z Cracovii oraz Władysławem Ryszankiem, zawodnikiem wiedeńskiego 1 Simmeringer SC. W Legii á Kompletowanie drużyny przed pierwszym meczem w Warszawie z Polonią. Takie „zabiegi” musiał wykonywać dr Korolewicz przed każdym spotkaniem W rewanżu z Polonią Legia wystąpiła w składzie: bramkarz Porębski, obrońcy Tarnawski, Hardt, pomoc- nicy Wykręt, Bilor, Litwinowicz, napastnicy Smoleński, Bednarski, Mielech, Kowalski, Knapik. Polonia wystawiła następujący skład: Suchorzewski, Gebethner, Konopacki, Korngold, Strubel, Niemczyński, Strzelecki, Pronaszko, Dąbrowski, Weller, Zantman. Wojskowe granie Z początkiem czerwca w Warszawskim Kole Sportowym doszło do sporu między kierownictwem Sekcji Gier Ru- chowych a sportowcami Polonii i Korony oraz dopiero co utworzonych Związków Akademickich. W wyniku tego sporu drużyny stołeczne straciły możliwość rozgrywania meczów w Agrykoli. Młodzież ze Związków Akade- mickich domagała się od WKS autonomii, możliwości zarządzania sekcją oraz boiskiem w parku Sobieskiego. WKS odmówiło, dotychczasową Sekcję Gier Ruchowych rozwiązano, a w jej miejsce powołano nową z nowym regulaminem. Związki Akademickie pięciu warszawskich uczelni oraz członkowie Korony i Polonii odmówili jednak wstąpienia do sekcji na nowych zasadach i nie rozgrywali meczów. Drużyny legionowe mogły oczywiście nadal wynaj- mować boisko, ale straciły atrakcyjnych rywali. Kłótnia o jedyne warszawskie boisko w Agrykoli miała jednak również aspekt pozytywny. Za sprawą aktywizacji śro- dowiska sportowego i władz miejskich rozpoczęto starania o budowę nowych boisk. Gazety warszaw- skie również szeroko komentowały spór, wskazując na ubogą infrastrukturę sportową miasta: Jeśli Boston ma 180 boisk lekkoatletycznych i footbalowych, Paryż około 100, Berlin, Wiedeń, Moskwa po kilkadziesiąt, Lwów nawet HENRYK BILOR podstawowy środkowy pomocnik Legii WŁADYSŁAW LITWINOWICZ pomocnik Legii w latach 1916–17, młodszy brat późniejszego prezesa Legii Aleksandra Litwinowicza do bramki wrócił Mikosz, a jako lewy łącznik po raz pierwszy wystąpił Wójcicki. Mimo żywego tempa gry do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy. Po przerwie szybkość przeprowa- dzanych akcji jeszcze wzrosła, a Legia zyskała przewagę. Wyróżniającymi się graczami byli Mielech i Tyrowicz, brylujący celnymi dośrodkowaniami. Jedyna, zwycięska dla Legii bramka padła po błędzie bramkarza 5 pp, który zbyt daleko wybiegł podczas próby interwencji. Niestety, strzelca gola nie udało się ustalić. Jedną z nielicznych drużyn pułkowych, której Legia do tej pory nie zdołała pokonać, była drużyna 6 pp. 24 czerwca zespół ten przyjechał z Dęblina do War- szawy specjalnie na mecz z Legią. Miał to być rewanż za wcześniejsze nierozstrzygnięte spotkanie obu drużyn z okresu stacjonowania na Wołyniu. Drużyna 6 pp nie grywała często z innymi drużynami pułkowymi ze względu na odległe miejsce stacjonowania, ale mimo to prezentowała bardzo wysoki poziom sportowy. Dbali o to m.in. bramkarz Winnicki z lwowskich Czarnych, obrońca Fitchel z Pogoni oraz Kowalski, środkowy napastnik z krakowskiej Wisły. Zapowiadając mecz, gazety warszawskie szykowały czytelników na dobre zawody, uznając zespół 6 pp za najsilniejszą po Legii wojskową drużynę piłkarską. Legia tym razem nie mo- gła zagrać w optymalnym składzie, ponieważ legijni lwowiacy – Bilor i Kowalski – zostali „wypożyczeni” do kombinowanej drużyny wojskowej, która pod koniec czerwca miała rozegrać mecz z reprezentacją Lwowa. Zapowiedzi prasowe nie były przesadzone. Sprawna i w brawurowym tempie prowadzona gra chyliła szalę zwycięstwa to na jedną, to na drugą stronę i ostatecznie znowu nikomu go nie przyniosła, kończąc match na remis w stosunku 0:0 – in- formował „Kurier Polski” (170/1917). Kryzys przysięgowy Tymczasem w lipcu 1917 r. doszło do wydarzeń, które zaważyły nie tylko na dalszych losach Legii, lecz tak- że i całych Legionów. Od końca 1916 r. w polskich à Jeden z meczów Legii na boisku przyfrontowym w 1916 r.

22 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 23 środowiskach niepodległościowych oczekiwano kolej- nych kroków zaborców wynikających z Aktu 5 listopada, czyli proklamacji niepodległego państwa, utworzenia niezależnego rządu oraz stworzenia w pełni niezależnego Wojska Polskiego. Niespełnienie tych oczekiwań oraz obopólna niechęć Piłsudskiego i Niemców doprowadziły w konsekwencji do kryzysu przysięgowego. W kwietniu Niemcy wyodrębnili z Legionów nową formację – Pol- ską Siłę Zbrojną skupiającą legionistów pochodzących z zaboru rosyjskiego, jednocześnie pozostawiając tych z zaboru austriackiego w ramach Polskiego Korpusu Posiłkowego, nad którym wówczas sprawowali do- wództwo. Legioniści będący obywatelami austriackimi byli związani przysięgą złożoną już wcześniej cesarzowi austriackiemu w czasie powstawania Legionów, ale od nowych będących obywatelami Królestwa domagano się podobnej przysięgi – tym razem na wierność zarówno Austrii, Niemcom, jak i ich sojusznikom. Formę przy- sięgi negocjowano od dłuższego czasu, a ostateczne ustalenia podzieliły dowódców legionowych. Część z nich, z Piłsudskim na czele, odrzucała przysięgę w ca- łości, przewidując przegraną państw centralnych oraz uważając, że wspólna droga Legionów i Niemiec już się zakończyła. Inni, jak dowodzący II Brygadą płk Haller, uważali, że pod żadnym pozorem nie wolno dopuścić do zlikwidowania Legionów jako jedynej siły pozwalającej walczyć Polakom z bronią w ręku na terenie okupowanej ojczyzny. Zdecydowana większość żołnierzy, szczególnie I i III Brygady, odmówiła jednak złożenia przysięgi, co spowodowało odwet Niemców. Żołnierzy internowano i osadzono w obozach w Szczypiornie i Beniaminowie, a legionistów pochodzących z Galicji wraz z Polskim Korpusem Posiłkowym postanowiono przekazać z po- wrotem pod dowództwo Cesarstwa Austro-Węgierskiego. W Legii tymczasem 28 lipca odbyło się zebranie wszystkich członków klubu, na którym podsumowano bilans sportowy, a por. Wasserab przedstawił rozliczenie finansowe. Mielech na tę okazję sporządził w czterech kopiach statystykę wszystkich meczów rozegranych przez drużynę. Dwa dokumenty będące w posiadaniu Mielecha i Wasseraba uległy zniszczeniu podczas po- wstania warszawskiego. Nie jest znany los pozostałych dwóch kopii. Odbyły się również wybory: kapitanem Legii został St. Wykręt, prezesem por. Okołowicz. Ustępującemu prezesowi dr. Korolewiczowi i wyjeżdżającemu por. Wasserabowi za niezmiernie pomyślną dotychczasową pracę dla Legii dzięko- wano jednomyślnym oklaskiem – opisywały dalszy przebieg zebrania warszawskie gazety („Przegląd”, 205/1917). Zmiany w kierownictwie Legii były wymuszone konsekwencjami kryzysu przysięgowego. Niemcy po buncie w Legionach aresztowali Piłsudskiego, a z Pol- skiego Korpusu Posiłkowego zamierzali utworzyć nowe kadry dla formowanej Polskiej Siły Zbrojnej. W tym celu wybranych oficerów legionowych skierowano na różne szkolenia w armii niemieckiej. Dotyczyło to też Intendentury, z której Zygmunta Wasseraba wraz z Ro- manem Góreckim i kilkoma innymi oficerami wysyłano ponieważ większość oficerów i piłkarzy pochodziła z Galicji i nie musiała uczestniczyć w składaniu przysięgi. W znacznym stopniu jednak zadecydował o jej dalszych losach – a także o losach innych drużyn legionowych, z których większość, w szczególności tych wywodzących się z I i III Brygady – musiało zaprzestać działalności. Legia nieoficjalnym mistrzem Polski Doskonałe wyniki stawiały Legię w pozycji faworyta we wszystkich dotychczas rozgrywanych meczach, ale w sierpniu czekał ją najważniejszy sprawdzian. Drużyna została zaproszona do Krakowa na mecz z Cracovią, uznawaną przez koła sportowe za najlepszą polską drużynę piłkarską. Cracovia była zespołem regularnie toczącym mecze z silnymi drużynami czeskimi i austria- ckimi, a jej dotychczasowe osiągnięcia robiły ogromne wrażenie. Krakowianie, nie przegrali dotychczas żadne- go meczu, a dodatkowo wysoko pokonali morawskie drużyny: Olimpię Kromieryż 14:1 i drużynę z Przerowa 12:0. Cracovia wygrała również bardzo zdecydowanie wszystkie mecze z pułkowymi drużynami legionowymi, z którymi Legia zwyciężała lub remisowała po wyrów- nanej grze. Z silną drużyną 6 pp zwyciężyła aż 5:0. Dla legionistów mecz z takim rywalem stał się zatem bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem sportowym w roku 1917. Do tego meczu Legia przygotowywała się wyjątkowo solidnie, przeprowadzając w tygodniu poprzedzającym go wiele treningów i gier sparingowych, aby ustalić najlepszy skład. Rangę spotkania podnosiły również bardzo duże oczekiwania różnych środowisk. Z jednej strony koledzy sportowcy legionowi oczeki- wali, że Legia pokona ich pogromców, z drugiej prasa warszawska ostrzyła sobie zęby na pierwszą w historii wygraną drużyny reprezentującej stolicę w Krakowie. Trzeba bowiem dodać, że choć Legia wolała być koja- rzona z Legionami, gazety warszawskie praktycznie od początku jej pobytu w mieście bardzo często określały ją mianem „warszawskiej drużyny”, nadając jej z racji stałego stacjonowania w stolicy status drużyny lokalnej. Kolejnym istotnym powodem, dla którego ranga meczu z Cracovią rosła, były lansowane od pewnego czasu w środowisku prasy warszawskiej rozgrywki o mistrzostwo Polski 1917 r. Gazety po raz pierwszy wspominały o nich już w czerwcu przy okazji planowanego meczu Cracovii z Polonią. Sugerowano wówczas, że najwyższy czas, aby kluby polskie wzorem zachodnich zaczęły wyłaniać mi- strza. Mecz Cracovii z Polonią ostatecznie się nie odbył, ale informacje o planowanych jesienią rozgrywkach na- siliły się ponownie w sierpniu, a przed meczem Cracovii z Legią w zasadzie każda warszawska notatka prasowa nawiązująca do tego wydarzenia wspominała również o mistrzostwach. Niektóre gazety przedstawiały nawet przybliżony terminarz planowanych rozgrywek: Spotkanie Legii z Polonią projektowane jest później około października, zaś Cracovii z Polonią na 1–4 listopada, poczem przyznane będzie mistrzostwo („Przegląd Poranny”, 216/09.08.1917). Rzeczone rozgrywki miały się odbywać w systemie meczów każdy z każdym i dotyczyć czterech drużyn: Cracovii, Legii, Polonii oraz ewentualnie Pogoni Lwów, gdyby ta zdecydowała się wziąć w nich udział. Mimo że gazety krakowskie i lwowskie nie podejmowały te- matu mistrzostw, w Warszawie oczekiwania związane z meczem były znaczne. Tak zmotywowana Legia wyjechała do Krakowa dwa dni przed meczem, o czym nie zapomniała poinfor- mować prasa: Wczoraj o g. 11 wiecz. wyjechała do Krakowa warszawska drużyna piłki nożnej legionowa Legia, która jutro zmierzy się tam ze słynną „Cracovią”. „Legia” żegnana życze- niami zwycięstwa przez liczne koła warszawskich sportsmenów wyjechała (…) w składzie niezwykle silnym (…). Jutrzejszy mecz otwiera – jak wiadomo – cykl rozgrywek drużyn o mistrzostwo Polski na r. 1917. Wynik jego budzi ogromne zaciekawienie („Przegląd Poranny”, 225/18.08.1917). do odległego Szczecina. Z kolei dr Korolewicz został oddelegowany jako zastępca szefa sanitarnego Polskiego Korpusu Posiłkowego. Sytuacja polityczna sprawiła, że rozegrany 29 lipca mecz z drużyną 5 pp był ostatnim występem Legii w 1917 r. w Warszawie. Obie drużyny przystąpiły do niego w silnych składach. Drużyna 5 pp z Ryszankiem, Stopą, Długockim i Kogutem. Legia z Mikoszem, Po- znańskim, Prochowskim, Mielechem oraz gościnie z Wacławem Gebethnerem z Polonii. Był to pierwszy i zarazem jedyny znany występ jednego z założycieli KS Polonia w barwach Legii. Swoją drogą okazał się udany, bo po asyście Gebethnera Tadeusz Prochowski zdobył jedną z bramek. Pozostałe gole strzelili Poznański, w swoim firmowym stylu – mocnym strzałem z dy- stansu, a po przerwie jedno trafienie dołożył Mielech. Mecz zakończył się wygraną Legii 3:1, ale wszystkie bramki w tym meczu zdobyli jej piłkarze – jedyny gol dla 5 pp padł po niefortunnej interwencji obrońcy Legii – Tarnawskiego. W czasie tego spotkania Norbertowi Okołowiczo- wi wręczono dyplom – nominację z okazji wyboru na stanowisko prezesa. Dyplom był podpisany przez kapitana oraz piłkarzy. Co ważniejsze jednak, pojawił się wówczas na nim po raz pierwszy herb z charakte- rystycznym poprzecznym czarnym pasem znanym ze strojów drużyny oraz „elką” w kółeczku. Herb ten stał się pierwowzorem godła Legii używanego aż do dziś. O ile kryzys przysięgowy wpłynął na zmianę kie- rownictwa Legii, o tyle na szczęście nie rozbił drużyny, NORBERT OKOŁOWICZ dwukrotny prezes Legii w 1917 i 1925–26 r. STANISŁAW WYKRĘT kapitan Legii w 1917 r. à Nominacja wręczona nowemu prezesowiNorbertowi Okołowiczowi przez drużynę w lipcu 1917 r. à Notatka z „Kuriera Polskiego” (222/16.08.1917) â Drużyna Legii w 1917 r. Od lewej stoją: Knapik, Wójcicki, Poznański, NN, Mielech, Prochowski, Hardt, Bilor TADEUSZ PROCHOWSKI napastnikLegiiw1917r.

24 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 25 drużyna Cracovii, że mecz przyniósł niekorzystny wynik, bo zawodnicy obu klubów podawali sobie przez pomyłkę piłkę, zapominając, kto przeciwko komu gra, ponieważ znali się zbyt dobrze, a także, że Legia tak w ogóle je- dynie przyjechała odwiedzić swoje boisko i swoich kolegów. Po raz pierwszy również prasa krakowska odnosiła się do informacji o mistrzowskim znaczeniu meczu, twierdząc, że w Krakowie nikt nie czytał ani afiszów, ani zapowiedzi donoszących o zawodach rzekomo rozgrywanych o mistrzostwo polskie. Takie wieści puszczano w Warszawie („Ilustrowany Kurier Codzienny” 08.09.1917). Znaczenie wygranej Legii było jednak niebagatelne. Legia nie tylko przywracała prymat sportu legiono- wego nad cywilnym oraz przywoziła do Warszawy pierwsze zwycięstwo nad Krakowem, lecz także psuła Cracovii statystykę i odbierała miano niepokonanego zespołu. Mielech w swoich wspomnieniach o konse- kwencjach tamtego zwycięstwa pisał: Sukces Legii był wielki. W ciągu dwóch lat nie doznała ona porażki. Jest to rekord dotychczas nie pobity. Po raz pierwszy też w Warsza- wie pisano o Legii jako o „warszawskiej” drużynie, a także w innym miejscu: Wyższości Legii nikt nie kwestionował, była „moralnym mistrzem Polski” w latach 1916 i 1917 (S. Mielech, Sportowe sprawy i sprawki). Również prof. Rudolf Wacek w klubowej monografii Pogoni Lwów o Legii z lat 1916–17 pisał: po pokonaniu Cracovii słusznie mogła sobie rościć pretensje do tytułu mi- strzowskiej drużyny Polski (Pogoń Lwów 1904–1939. Księga Pamiątkowa, Lwów 1939). Wyjazd z Warszawy Dziewięć dni po meczu z Cracovią Komenda Legio- nów, a wraz z nią Legia, została wysłana do Przemyśla. Większość piłkarzy drużyny nadal służyła w pułkach II Brygady i Komendzie Legionów, co w razie potrze- by pozwalało zebrać skład na mecz. W tym czasie na dawne miejsce służby w Komendzie Legionów powró- cili Wasserab i Górecki, głównie dlatego, że Niemcy zmienili zdanie i postanowili odesłać Polski Korpus Posiłkowy z powrotem pod dowództwo Austrii. Moż- liwości grania w piłkę jednak nie było. Pułki legionowe w czasie stacjonowania w Przemyślu przechodziły tym razem austriacką weryfikację i kolejną reorganizację, będącą dalszą konsekwencją kryzysu przysięgowego. Wielu żołnierzy dotknęły zwolnienia ze służby lub przeniesienia na front włoski. W tym okresie lwowska Pogoń próbowała co prawda nawiązać kontakt z Legią i proponowała rozegranie meczu we Lwowie, ale tego zamiaru nie udało się zrealizować. Działania zaborców wobec Legionów nie były przychylnie postrzegane przez środowiska polskie, co z kolei powodowało, że w obawie przed demonstracjami publiczności władze nie godziły się na rozgrywanie meczów. Wyjątek stanowiły mecze kombinowanej drużyny złożonej z piłkarzy I Brygady z Pogonią Lwów, ale ich organizacja była całkowicie nieformalna, a piłkarze legionowi dotarli do Lwowa, wymykając się nocą z koszar na tzw. samowolkę. W Warszawie ten wynik przyjęto z zadowoleniem, ale i zaskoczeniem. Dzienniki stołeczne specjalnie z tej okazji zamieściły nawet notatki o wyjazdowym zwycięstwie, co już samo w sobie podkreślało niezwykłość wydarzenia. Z kolei w Krakowie po porażce gazety starały się zbagatelizować znaczenie meczu. Próbowano przeko- nywać, że Legia to tak naprawdę „filia”, a nawet druga ANTONI POZNAŃSKI Do niego należał pomysł założenia drużyny piłkarskiej przy Komendzie Legionów w 1915 r., którą kilka miesięcy później nazwano Legią. DoLegionówtrafiłwsierpniu1914 r. ijeszczewtymsamymmiesiącu wyruszyłdowalkiwKrólestwie wraz zeswoimoddziałemstrzelców. Nie byłjednakdługonafroncie.Wjednej zpotyczekzostałogłuszony granatem,wwynikuczego,jak twierdził,straciłcałkowiciesłuch wjednymuchu.Pozostałekampanie legionowespędziłjakoszofer jednegoznielicznychsamochodów przydzielonychdo Komendy Legionów. WLegii w 1916 r. grał często, w roku 1917 już nie zawsze udawało mu się uzyskać zwolnienie ze służby na mecz.Wtym czasie szkolił się na pilota wWiener Neustadt. Gdy grał w meczach Legii, potrafił strzelać po kilka goli. Największą popularność osiągnął jednak w Cracovii, chociaż oprócz niej oraz Legii występował również wWiśle Kraków, AZS Kraków, KoronieWarszawa i w ŁKS podczas studiów w Łodzi. Był uważany za najlepszego piłkarza ziem polskich okresu I wojny światowej. Już w 1911 r. Austriacki Związek Piłkarski zakwalifikował go jako gracza reprezentacyjnego. Wlotnictwie dosłużył się stopnia kapitana.Walczył na froncie rosyjskim w IV Eskadrze podczas wojny polsko-ukraińskiej w 1919 r. (został odznaczony medalem za waleczność), a następnie służył we Lwowie, gdzie również grywał w piłkę we lwowskiej Sparcie. Wksiążce Gole, faule i ofsajdy przyjaciel i partner Poznańskiego zboiskaStanisławMielechopisałgo następująco: Antek Poznański był średniego wzrostu, ale bardzo silnie zbudowany. Sam mi się chwalił, iż jako uczeń 4 klasy gimnazjalnej położył na łopatkiWładysława Cyganiewicza, późniejszego mistrza świata w zapaśnictwie. Wpoczątku swej kariery sportowej uprawiał lekką atletykę i stawał do zawodów w rzucie dyskiem, którym rzucał w granicach 30–32 m. Szybkobiegaczem nie był, lecz mimo to przeszedł do historii polskiego piłkarstwa jako jeden z najlepszych przebojowców (...). Otóż Poznański miał w najwyższym stopniu rozwinięte wyczucie momentu wybiegania na pozycję w idealnym tempie. Raz wysunąwszy się przed obrońcę o pół metra, nie dawał mu się już odepchnąć od piłki i każdy przebój kończył celnym strzałem (...). Technikę strzału Poznański miał nieporównaną. Strzały wychodziły mu płasko, posiadały dużą szybkość początkową i bez odbicia lub tylko z jednym odbiciem „szczurem” wpadały w przeciwległy róg bramki.Tajemnicą jego były te strzały proste, bez żadnego „fałszu”, a wielkiego talentu dowodziła ich celność; Antek z każdej pozycji trafiał w jeden punkt w bramce. Gdy wynik brzmiał 1:0 – to zwykle tę jedną bramkę strzelał Poznański.Trudno go było upilnować na meczu, by choć raz nie doszedł do strzału „ze swojej pozycji”, a gdy doszedł, efekt był zawsze jeden: piłka w siatce (...). Bardzo przystojny i zawsze elegancko ubrany wywierał na kobiety jakiś magiczny wpływ, niczem legendarny Casanova. O swoich miłosnych podbojach nigdy nie lubił mówić, a na nasze zapytania, jakie miał powodzenie u tej czy u innej dziewczyny, odpowiadał zawsze dowcipem: „prosiła, żeby nie mówić” (...). Poznański trenował dużo i chętnie, ale nieregularnie, jak mu tam w jego cygańskim życiu wypadało (...) żył gorączkowo, nigdzie nie mógł zagrzać miejsca i ciągle szukał nowych wrażeń. Pono taki tryb życia prowadzą ludzie, którzy mają umrzeć młodo.Ten Casanova, Szwejk, Kmicic i przemiły „bałaguła” w jednej osobie, zmarł śmiercią lotnika. Podobno do ostatniego lotu wystartował po hucznym bankiecie, którym żegnano kolegę opuszczającego pułk. Tragiczny lot miał miejsce 31 maja 1921 r. Poznański wyleciał rano ze Lwowa do Przemyśla, ale tuż po starcie z powodu złych warunków atmosferycznych chciał zawrócić. Rozbił się niedaleko lotniska.Trzy dni później 3 czerwca zmarł w szpitalu we Lwowie. Został pochowany na tamtejszym cmentarzu Obrońców Lwowa. Do meczu doszło w niedzielę 19 sierpnia na boisku Cracovii. Legia wystąpiła w składzie: Mikosz, Tarnawski, Hardt, Wykręt, Wójcicki, S. Kowalski, Knapik, Poznań- ski, Mielech, Prochowski, Tyrowicz. Skład Cracovii przedstawiał się następująco: Halpern, W. Dąbrow- ski, Gintel, Strycharz, Cikowski, K. Grabowski, Śliwa, T. Dąbrowski, Kałuża, Sperling, Kisielewski II. Pierwsza połowa była wyrównana i nie przyniosła bramkowej przewagi, obie drużyny grały ostrożnie i z dużym respektem dla przeciwnika. W drugiej połowie tempo wzrosło. Cracovia przeszła do ofensywy, Legia kontratakowała. Po jednym ze strzałów Poznańskiego bramkarz gospodarzy niefortunnie odbił piłkę i próbując ją opanować, wepchnął do własnej bramki. Drugiego gola zdobył Prochowski 10 min później, tym razem silnym strzałem po podaniu Poznańskiego. Cracovia, czując rychłą przegraną, rzuciła się do odrabiana strat. Jej akcje kończyły się jednak na dobrze dysponowanej obronie Legii. Dopiero w ostatniej minucie po faulu obrońcy sędzia podyktował rzut karny dla Cracovii, zamieniony przez Dąbrowskiego na bramkę. Legioniści wygrali więc 2:1. 1918 LEGII BUNT POD RARAŃCZĄ P od koniec października II Brygada wyjechała z Przemyśla na front besarabski, w okolice dobrze już sobie znanej Rarańczy. Legiony oko- pały się tuż obok korpusów rosyjskich. Późną jesienią działania wojenne osłabły, a w grudniu Austria zawarła z Rosją rozejm. Na froncie aż do lutego 1918 r. zaległa cisza. W lutym doszło jednak do wydarzeń, które pogrzebały szanse na dalsze działanie Legii. 12 lutego w obozie legionistów rozniosła się wieść, że koalicja austriacko-niemiecka kilka dni wcześniej podpisała z Ukraińcami traktat pokojowy w Brześciu Litewskim, na mocy którego część Podlasia i ziemi chełmskiej zostawały przekazane Ukrainie w zamian za pomoc żywnościową dla armii państw centralnych. W Legionach zawrzało. Znaczna część legionistów odebrała traktat jako jawną zdradę Austriaków i Niem- ców, traktując zawarte porozumienie bez ogródek jako czwarty rozbiór Polski. Legioniści pochodzili z tych terenów lub z pobliskiej Galicji, dlatego tym trudniej było im się pogodzić, że za ich ofiarną służbę zamiast wolnej Polski zostanie w tym miejscu utworzona Ukraina. à Notatka z „Gazety Porannej 2 Grosze” (229/22.08.1917) á Główni oskarżeni w procesie Marmaros- -Sziget pilnowani przez austriackich żandarmów nawet podczas robienia fotografii. Od lewej siedzą: ks. Józef Panaś (2), Norbert Okołowicz (Legia), o. Kosma Lenczowski (4).Trzeci od lewej obok sanitariuszek z obozowego szpitala w Huszt stoi dr Bolesław Korolewicz (Legia) á Odznaka internowanych w Marmaros-Sziget

26 FRONTOWE POCZĄTKI 1915–1918 27 STRÓJ 1916 1917 W ciągu kilku dni wśród legionistów zapadła decyzja o buncie i brawurowej akcji, w której Legiony miały po- rzucić Austriaków, przejść przez linię frontu i dołączyć do polskich korpusów formujących się w tym czasie po stronie rosyjskiej. Pomysłodawcą i głównym organiza- torem tej akcji był Roman Górecki. Do przejścia frontu doszło w nocy z 15 na 16 lutego. Austriacy zorientowali się jednak w planach legionistów, skutkiem czego akcja udała się tylko połowicznie. Części pułków piechoty wraz z płk. Hallerem udało się przejść na stronę Rosjan, ale reszta musiała toczyć walkę z pociągiem pancernym i po okrążeniu dostała się do niewoli – taki los spotkał całą Intendenturę, Komendę Legionów, tabory i artylerię. Austriacy byli wściekli. Aresztowali wszystkich po- zostałych na ich terenie legionistów, umieszczając ich w więzieniach i obozach na terenie Austrii i Węgier. Głównym oskarżonym, którzy trafili do więzień Mar- maros-Sziget i Huszt, wytoczono procesy, oskarżając ich o zbrodnię przeciwko państwu, spisek dezercyjny, porozumienie z nieprzyjacielem, morderstwo i wiele innych przestępstw, z których każde z osobna zagrożone było karą śmierci. W tej grupie znalazło się całe kierow- nictwo Legii. Wśród pięciu głównych osób oskarżonych w procesie byli Roman Górecki i Norbert Okołowicz, a wśród podoficerów, którym zarzucano współudział w organizacji buntu, znaleźli się Zygmunt Wasserab i Bolesław Korolewicz. Tym sposobem do jednej celi w Marmaros-Sziget trafili zarówno aktualny, jak i przy- szły prezes Legii wraz z jej wieloletnim wiceprezesem. Dzięki lobbingowi polskich środowisk niepodleg­ łościowych udawało się przedłużać proces, a rozwój wydarzeń na arenie politycznej i zbliżający się upadek monarchii austro-wegierskiej sprawiły, że ostatecz- nie go nie zakończono. Legioniści przebywali jednak o Lwów w 1919 r. Zmarł rok później po tym, jak zaraził się dyzenterią podczas wojny polsko-bolszewickiej. Podobny los spotkał Stanisława Hrabika, również uczestnika bitwy pod Kaniowem, zmarłego 13 kwietnia 1920 r. w wyniku choroby, jakiej nabawił się na wojnie polsko-bolszewickiej. Bramkarz Stanisław Mikosz z kolei zginął w 1920 r. podczas ofensywy rosyjskiej na Malin. Pierwszy kapitan Legii Jan Bednarski, Tadeusz Pro- chowski, Stanisław Jamka oraz Kazimierz Knapik po nieudanej próbie przejścia frontu trafili do austriackich obozów dla internowanych. Większość z nich zosta- ła odesłana na front włoski. Po kilku latach Knapik, Prochowski i Bednarski znowu spotkali się w Legii w Warszawie. Stanisław Kowalski i Karol Uchacz z kolei przeszli front, walczyli pod Kaniowem, Kowalski trafił do niemieckiej niewoli, z której uciekł w sierpniu 1918 r., Uchacz natomiast przedarł się przez Murmań do Francji, gdzie wstąpił w szeregi niebieskiej armii gen. Hallera. Ta sztuka nie udała się Czermańskiemu, również uczestniko- wi bitwy pod Kaniowem. Do niewoli trafiał trzykrotnie, najpierw niemieckiej, potem rosyjskiej i ukraińskiej, w więzieniu praktycznie aż do zakończenia I wojny światowej i odzyskania przez Polskę niepodległości. Wojenne losy Bunt pod Rarańczą definitywnie przekreślał szanse na dalsze działanie klubu. Część piłkarzy znalazła się po rosyjskiej stronie frontu, część przebywała w obozach, a kierownictwo w całości trafiło do więzienia. Drużyna się rozpadła. Kilku piłkarzom pozostającym na terenie Austrii udało się uniknąć aresztowania. Stanisław Mie- lech nie trafił do więzienia tylko dlatego, że w czasie przejścia II Brygady przez front przebywał akurat na urlopie w Krakowie. Zmuszony był jednak się ukry- wać, ponieważ Austriacy w ciągu kilku dni rozpoczęli aresztowania wszystkich legionistów przebywających na terenie Austrii, nie ograniczając się tylko do tych, którzy uczestniczyli w przejściu frontu. Podobne szczęście miał Antoni Poznański, który również się ukrywał po buncie II Brygady. Wkrótce obaj znaleźli się ponownie w War- szawie, gdzie pod kuratelą niemiecką łatwiej było uniknąć aresztowania. Kontynuowali w tym czasie grę w piłkę, występując okazjonalnie w barwach Korony Warszawa. Innych legionistów los rozrzucił. Pierwszy prezes Legii Władysław Groele przeszedł front i dalej walczył w II Kor- pusie Polskim wraz z gen. Hallerem w bitwie pod Kanio- wem. Brał także udział u boku orląt lwowskich w walkach z której w końcu szczęśliwie zbiegł w marcu 1919 r. Wykręt z kolei brał udział w wielu bitwach w czasie wojny polsko-bolszewickiej, pod Cichowolą został poważnie ranny w nogę, co definitywnie zakończyło jego karierę piłkarską. Henryk Podbiera został aresztowany podczas przejścia pod Rarańczą, uciekł z niewoli i ukrywał się w cywilu w Warszawie pod nosem Niemców, których później rozbrajał w 1918 r. Pierwszy bramkarz Stojek również się ukrywał, pod przybranym nazwiskiem. Po odzyskaniu niepodległości wyjechał na ochotnika w 1919 r. walczyć w obronie Lwowa. Tragiczny los spotkał natomiast podstawowego skrzydłowego Legii Wrócisława Smoleńskiego, który kilka miesięcy po buncie pod Rarańczą poległ podczas ataku oddziałów ukraińskich na dworzec w Przemyślu. Oddał życie za niepodległą Polskę dokładnie w dniu, który dziś jest symbolem odzyskania przez Polskę niepodległości – 11 listopada 1918 r. Tak zakończyła się piłkarska przygoda legionistów, którzy w znaczący sposób wywarli wpływ na życie sportowe stolicy. Jej kontynuacja miała nastąpić dopiero kilka lat później w Warszawie. â Norbert Okołowicz pilnie strzeżony podczas spaceru w obozie w Huszt à Wiceprezes Legii Zygmunt JanWasserab w celi więzienia w Marmaros-Sziget HENRYK PODBIERA obrońca Legii z 1916 r. JAN BEDNARSKI pierwszy kapitan Legii, późniejszy znany sędzia piłkarski â Uzasadnienie wniosku o odznaczenieVirtuti Militari dlaWrócisława Smoleńskiego TABELA MECZÓW 1916–1917 DATA MIEJSCE PRZECIWNIK MECZ WYNIK BRAMKI DLA LEGII 04.1916 Legionowo Drużyna Skautów towarzyski wysoka wygrana b.d. 05.1916 Legionowo Dywizyjny Zakład Sanitarny towarzyski 7:0 b.d. 05.1916 Legionowo Dywizyjny Zakład Sanitarny towarzyski wygrana b.d. 05.1916 Legionowo Dywizyjny Zakład Sanitarny towarzyski wygrana b.d. 05/06.1916 6 pułk piechoty towarzyski 3:3 lub 2:2 b.d. 18.06.1916 Optowa 4 pułk piechoty towarzyski 6:4 b.d. 06.1916 4 pułk piechoty towarzyski 3:1 b.d. 29.04.1917 Agrykola Polonia towarzyski 1:1 (0:1) Mielech (1) 13.05.1917 Agrykola 3 pułk piechoty towarzyski 8:0 b.d. 27.05.1917 Agrykola Korona towarzyski 5:1 (kon. 60’) b.d. 28.05.1917 Agrykola Polonia towarzyski 1:1 (1:0) b.d. 07.06.1917 Agrykola 4 pułk piechoty towarzyski 2:0 (2:0) Mielech (1) 10.06.1917 Agrykola 2 pułk ułanów towarzyski 3:0 b.d. 17.06.1917 Agrykola 5 pułk piechoty towarzyski 1:0 (0:0) b.d. 24.06.1917 Agrykola 6 pułk piechoty towarzyski 0:0 29.07.1917 Agrykola 5 pułk piechoty towarzyski 3:1 (2:0) Poznański (1), Prochowski (1), Mielech (1) 19.08.1917 Kraków Cracovia towarzyski 2:1 (0:0) Poznański (1), Prochowski (1) á KoronaWarszawa w maju 1918 r.Wielu z zawodników na zdjęciu grało zarówno wcześniej, jak i później w Legii. Od lewej:TadeuszWalczak, Głowacki, MaksymilianWęglowski, Stanisław Mielech, Antoni Poznański,Tadeusz Grabowski, Franciszek Żelechowski. Siedzą: Stanisław Młodzianowski, Sielbertrest, Jan Loth, Jankielewicz, Janusz Zoller SKŁAD 1917 Tyrowicz Mielech Knapik Prochowski Poznański S. Kowalski Wójcicki Wykręt Tarnawski Hardt Mikosz 1916 Tyrowicz Mielech Smoleński Bednarski Poznański Knapik Uchacz Hrabik Tarnawski Hardt Stojek

ŹRÓDŁA ILUSTRACJI Frontowe początki 1915–1918 s. 5 – Stanisław Feliks Mielech. CAW, K-13-4541; s. 6 – Orzełek legionowy. Zbiory prywatne autorów; Ulotki werbunkowe. CBW, DU.598; s. 7 – Publiczność na meczu. CAW; Odznaka II Brygady. Dom Aukcyjny DESA, www.desa.art.pl; Stanisław Feliks Mielech. J. Hałys, Piłka nożna w Polsce, t. 1, Kraków 1981; s. 8 – Pierwsze drużyny. CAW, K-13-2962; s. 9 – Po meczu. Album Legionów Polskich, Warszawa 1933; Zygmunt JanWasserab. CAW, KN 09.11.1931-6; Legioniści II Brygady. CAW; s. 10 – Legionowo. CBW, 21367; Legionowo na Wołyniu. CBW, FD.21367; Kino „Uciecha”. CBW, FD.21367; Życie codzienne. CBW, FD.21367; s. 11 – Po meczu. KsięgapamiątkowaPogoniLwów,Lwów1939;PlacwLegionowie.CBW,FD.21367; Władysław Groele. CAW, AP 4921-6; s. 12 – Na boisku. CAW; Legia podczas ataku. CBW, 4631; s. 13 – Zdzisław Czermański. NAC, 1-K-2521; Jedno z pierwszych zdjęć. Album Legionów Polskich, Warszawa 1933; Publiczność na meczu. CAW, K-66-323; s. 14 – Mapa odcinka frontu. Ilustrowana kronika Legionów Polskich 1914–1918, oprac. E. Quirini, s.  Librewski, Warszawa 1936; Bramka Legii. CAW, A-4-3; s. 15 – Legiony wkraczają do Warszawy. CAW, K-13-4097; Zgoda na mecz. CAW, I.120.1.321.0357; Karol Uchacz. CAW, KN 16.03.1937-4; s. 16 – Pierwszy występ. CAW, K-13-4541; Czesław Mierzejewski. CAW, I.482.1.31.2256.00001; Mieczysław Piekarczyk. CAW, AP 11738-25; s. 17 – Tadeusz Kowalski. J. Hałys, Piłka nożna w Polsce, t. 1; Legia na boisku. „Raz, Dwa, Trzy” 21.05.1935; s. 18 – Kompletowanie drużyny. CAW; Henryk Bilor. MSiT Warszawa; s. 19 – Jeden z meczów. CAW, K-13-4896; Władysław Litwinowicz. Księga Pamiątkowa Pogoń Lwów, Lwów 1939; s. 20 – Norbert Okołowicz. NAC, 1-W-364; Stanisław Wykręt. Zbiory prywatne autorów; Nominacja. Legia 1916–1966, Warszawa 1966; s. 21 – Notatka. „Kurier Polski”, 222/16.08.1917; Tadeusz Prochowski. Zbiory prywatne autorów; Drużyna Legii. J. Hałys, Piłka nożna w Polsce, t. 1; s. 22 – Notatka. „Gazeta Poranna 2 Grosze”, 229/22.08.1917; Antoni Poznański. Zbiory prywatne autorów; s. 23 – Odznaka internowanych. Dom Aukcyjny DESA, www.desa.art.pl; Główni oskarżeni. CAW, K-13-5605; s. 24 – Jan Bednarski. CAW, KN 02.05.1933; Henryk Podbiera. CAW, AP 1927-11; Wiceprezes Legii. CAW, FD.24208.00004; Norbert Okołowicz. CBW, RPS.37.00001; Uzasadnienie wniosku. CAW, I.482.20-1474; s. 25 – KoronaWarszawa. MSiTWarszawa, F443/4 s. 26–27 – Kazimierz Deyna po raz ostatni w karierze wyprowadza drużynę Legii wrolikapitanawmeczuLegiaWarszawa–ManchesterCity(2:1)18września1979r. E. Warmiński/ALW; s. 28–29 – Najbardziej zagorzali kibice w sektorze „Pod Żyletą” przyŁazienkowskiej3w1973r.TowłaśniefaniLegiizapoczątkowalizorganizowany ruch kibicowski w Polsce. W. Szewczyk/ALW; s. 30–31 – Jerzy Podbrożny chwilę po strzeleniu zwycięskiej bramki w meczu Legia Warszawa – IFK GÖteborg (1:0) 9 sierpnia 1995 r. (eliminacje Ligi Mistrzów). Po prawej Radosław Michalski. E.Warmiński/ALW Autorzy i Legia Warszawa dziękują instytucjom, które udostępniły na cele tego wydawnictwa zdjęciowe materiały archiwalne oraz dokumenty i zbiory: Central- nemu Archiwum Wojskowemu, Centralnej Bibliotece Wojskowej, Narodowemu Archiwum Cyfrowemu oraz Muzeum Wojska Polskiego. Copyright © by Wydawnictwo Naukowe PWN SA Warszawa 2016 Autor publikowanego rozdziału Grzegorz Karpiński Legia Warszawa SA (kolegium redakcyjne) Wiceprezes Zarządu Jakub Szumielewicz Dyrektor MarketinguWiktor Cegła Dyrektor Kreatywny Bartosz Jabłoński Redaktor Naczelny Mediów Łukasz Kowalski Wydawnictwo Naukowe PWN SA Dyrektor Wydawniczy Ewelina Szyszkowska Szef Biura Reklamy i Sprzedaży B2B Anna Chreptowicz-Lewandowska Konsultant ds. Kluczowych Klientów Jacek Ozga Wydawca Łukasz Łopuszański Redaktor Prowadzący Jolanta Kowalczuk Redaktor Krzysztof Budka Menedżer Produkcji Maria Czekaj Projekt okładki i stron tytułowych Bartosz Jabłoński Projekt graficzny Karol Laskowski, Karol Perepłyś Skład i łamanie Studio 27 Wydawnictwo Naukowe PWN SA 02-460 Warszawa, ul. Gottlieba Daimlera 2 tel. 22 69 54 321, faks 22 69 54 288 infolinia 801 33 33 88 e-mail: pwn@pwn.com.pl; www.pwn.pl Druk i oprawa: Drukarnia Regis, Kobyłka