- Dokumenty256
- Odsłony82 211
- Obserwuję55
- Rozmiar dokumentów887.2 MB
- Ilość pobrań36 835
//= numbers_format(display_get('profile_user', 'followed')) ?>
Iwona Kienzler - Miłości polskich królowych i księżniczek. Czas Piastów i Jagiellon
Rozmiar : | 2.7 MB |
//= display_get('profile_file_data', 'fileExtension'); ?>Rozszerzenie: | pdf |
//= display_get('profile_file_data', 'fileID'); ?>//= lang('file_download_file') ?>//= lang('file_comments_count') ?>//= display_get('profile_file_data', 'comments_format'); ?>//= lang('file_size') ?>//= display_get('profile_file_data', 'size_format'); ?>//= lang('file_views_count') ?>//= display_get('profile_file_data', 'views_format'); ?>//= lang('file_downloads_count') ?>//= display_get('profile_file_data', 'downloads_format'); ?>
Iwona Kienzler - Miłości polskich królowych i księżniczek. Czas Piastów i Jagiellon.pdf
//= display_get('profile_file_interface_content_data', 'content_link'); ?>Użytkownik an_ia5 wgrał ten materiał 6 lata temu. //= display_get('profile_file_interface_content_data', 'content_link'); ?>
Spis treści Wstęp Dąbrówka – kobieta nad miarę bezwstydna? Świętosława – polska księżniczka uwodząca wikingów Księżna Judyta – kochanka potężnego palatyna Księżna Agnieszka – lwica u boku Władysława Wygnańca Ludgarda i nieszczęście bezpłodności Życie z bigamistą, czyli niełatwy żywot żon Kazimierza Wielkiego Elżbieta Bośniaczka – „nieświęta” matka świętej Jadwigi Panie Jagiełłowe i zdradzany monarcha Elżbieta Rakuszanka – szczęśliwa żona i matka Helena Aleksandra – miłość ponad rację stanu ojczyzny Elżbieta Habsburżanka – niekochana żona, znienawidzona synowa Barbara Radziwiłłówna – rozpustna córka czarownicy Katarzyna Jagiellonka, czyli królewna za Szweda wydana Bibliografia Przypisy Metryczka książki
Wstęp os małżonek królewskich był nie do pozazdroszczenia: wydawano je zwykle za mąż za nigdy wcześniej niewidzianego mężczyznę, który często był w wieku ich ojca lub nawet dziadka. Nikt nie pytał ich w tej kwestii o zdanie, nikt też nie liczył się zupełnie z ich uczuciami, powszechnie sądzono bowiem, że splendor związany z tytułem monarszym w pełni rekompensuje jakiekolwiek niedogodności związane z niechcianym małżeństwem. Na domiar złego, często musiały przez wiele lat znosić mężowską niewierność, napady złego humoru i oskarżenia o bezpłodność. Ich zasadniczą rolą było obdarzenie władcy następcą tronu, ewentualnie gromadką córek, które w przyszłości można byłoby wydać za mąż za władców ościennych państw bądź ich synów, cementując w ten sposób zawarte uprzednio sojusze. W średniowieczu, zwłaszcza wśród rodów panujących, popularny był obyczaj znany jako „sposalia pro futuro” polegający na zaślubinach małoletnich dzieci. Ceremonia ta miała charakter ślubu, dlatego po osiągnięciu wieku dojrzałego przez zaręczonych nie odprawiano już jej ponownie. Małżeństwo mogło być skonsumowane dopiero, gdy małżonkowie osiągnęli tzw. wiek sprawny, który ustalono na 12 lat w przypadku kobiet, a w przypadku mężczyzn 14 lat. Zezwalanie czternastoletnim chłopcom, a zwłaszcza dwunastoletnim dziewczętom na współżycie seksualne zgodnie z przyjętymi dzisiaj standardami wydaje się barbarzyństwem, ale w średniowieczu nikt nie widział w tym nic złego. Św. Tomasz z Akwinu, wybitny filozof
i Doktor Kościoła dopuszczał nawet przyspieszenie konsumpcji małżeństwa o sześć miesięcy. Zgodnie z prawem kanonicznym, małżeństwo zawarte jako sponsalia de futuro ważne było się dopiero po skonsumowaniu go przez młodych, przy czym oboje musieli wyrazić na to zgodę. Nikt się nie zastanawiał, czy młodzi ludzie nie zmienią zdania, kiedy dorosną, ani czy w ogóle przypadną sobie do gustu. Właśnie w ten sposób zaślubiono niespełna roczną Jadwigę Andegaweńską i kilkuletniego Wilhelma, a kiedy królewna objęła władzę w Polsce, stało się to przyczyną niemałych problemów, niemal uniemożliwiając ślub z Jagiełłą i zawarcie unii z Litwą. Andegawenka była postacią wyjątkową, bowiem jako król, a nie królowa Polski, mogła brać udział w rządach i zajmować się polityką, z czego w pełni korzystała, stając się z czasem dla swego męża równoprawnym partnerem. Andegawenka miała doskonały przykład we własnej rodzinie, bowiem jej babka, rodzona siostra króla Polski, Kazimierza Wielkiego i żona króla Węgier, Karola Roberta, była prawdziwym „zwierzęciem politycznym”. Miała niemały wpływ na rządy swego małżonka, a po jego śmierci praktycznie rządziła razem z synem, Ludwikiem. Większość małżonek królewskich nie miała takich przywilejów i pomimo, że często były znacznie wybitniejszymi indywidualnościami niż ich królewscy mężowie, nie dane im było wykazać się na polu polityki i dyplomacji. Wykluczano je od sprawowania władzy, motywując to niedoskonałością intelektualną, moralną i psychiczną właściwym płci pięknej. I na nic się zdały przykłady ze świata starożytnego egipskiej królowej Hatszepsut, biblijnej Saby, pięknej Kleopatry czy Zenobii. Owszem, znano je, podziwiano i opiewano w poezji, ale traktowano jako wyjątki sprzeczne z prawami natury. Kobieta, nawet jeżeli była królową, musiała być podległa mężczyźnie. Oczywiście panie, nie zgadzając się z tymi krzywdzącymi poglądami, znajdowały w końcu jakiś sposób, aby móc, jeżeli nie sprawować władzę bezpośrednio to przynajmniej wpływać na decyzję swoich małżonków.
Osobny problem stanowiły królewskie faworyty, które spędzały sen z powiek niejednej królowej. Dumne, bezczelne i wyniosłe nie omieszkały demonstrować swojej przewagi nad prawowitą małżonką kochanka. Boleśnie przekonała się o tym chociażby Katarzyna Aragońska – pierwsza żona Henryka VIII, obserwując poczynania metresy swego męża Anny Boleyn, która odważyła nie tylko usunąć ją z łoża monarchy, ale także z tronu Anglii. Nawiasem mówiąc, zapłaciła za to najwyższą cenę... Były jednak królowe, które odważyły się kochać i być kochane. To właśnie ich losy stały się kanwą wielu utworów literackich. Najbardziej znane jest życie miłosne monarchiń francuskich, ale jak się przekonamy, także i nasze królowe i księżniczki miały bogate życie uczuciowe, a kiedy bliżej przyjrzymy się losom żon, sióstr i córek miłościwie nam panujących władców, znajdziemy niejeden miłosny sekret. Niniejsza publikacja poświęcona jest życiu uczuciowemu królowych, księżniczek i królewien polskich pochodzących z dwóch dynastii władających naszym krajem: Piastów i Jagiellonów. O władcach z tych dynastii napisano tomy, wiele miejsca poświęcając nie tylko ich roli w historii, osiągnięciom politycznym czy militarnym, ale także ich życiu prywatnemu. Tymczasem kobiety z tych dynastii traktowane są nieco po macoszemu, jakby poważni historycy nie zwracali uwagi na fakt, iż, podobnie jak to się dzieje we współczesnym świecie, pożycie małżeńskie i życie rodzinne, miały niebagatelny wpływ na samopoczucie i kondycję psychiczną ludzi sprawujących władzę. W nawet najpoważniejszych opracowaniach historycznych partnerkom królów i książąt poświęca się zaledwie kilka fragmentów, zazwyczaj o charakterze informacyjnym. Jeżeli jednak przyjrzymy się bliżej naszej historii, okazuje się, że stare kroniki kryją fascynujące historie opowiadające o żonach, siostrach i córkach naszych władców... Już z przysłowiowych „mroków średniowiecza” wyłaniają się kobiety o silnej indywidualności, walczące o swą miłość. Taką osobowością była niewątpliwie Dąbrówka, nazwana
przez czeskiego kronikarza „kobietą bezwstydną”, czy właściwie zapomniana przez polską historię Świętosława, która w imię miłości toczyła wojny i która pod imieniem Sygryda występuje w skandynawskich sagach. Opowiemy też o Judycie, żonie Władysława Hermana, która wolała życie u boku wszechwładnego palatyna Sieciecha niż słabego księcia, jak również o Agnieszce, małżonce Władysława Wygnańca, za sprawą której wybuchła pierwsza seksafera w naszej historii. Nie zabraknie też miejsca dla nieszczęsnej Ludgardy, małżonki Przemysła I, której przyszło zapłacić za bezpłodność życiem. W tym przypadku los odegrał się na jej mężu – zginął w zamachu, w który była zamieszana jego kolejna małżonka. Nie ominiemy też żon Kazimierza Wielkiego, jedynego króla-bigamisty w dziejach Polski. Opowiemy także o kolejnej, tym razem znacznie głośniejszej seksaferze, która odbiła się szerokim echem po całej Europie. Jej „bohaterem” był sam zwycięzca spod Grunwaldu, który był czterokrotnie żonaty, a trzy z jego małżonek były oskarżone o niewierność. Nawet Jadwiga Andegaweńska, późniejsza święta, była podejrzewana o romans, a sam władca miał poważne wątpliwości co do swego ojcostwa w stosunku do najmłodszego syna, królewicza Kazimierza. W niniejszej publikacji, znalazło się też miejsce dla szczęśliwej mężatki, żony króla Kazimierza Jagiellończyka, Elżbiety Rakuszanki, która, pomimo że nie grzeszyła urodą, zdobyła serce monarchy, tworząc z nim szczęśliwe stadło i obdarzając go sporą gromadką dzieci. Znacznie mniej szczęścia miała Elżbieta Austriaczka, żona jej wnuka, Zygmunta Augusta, która przez cały czas trwania małżeństwa zabiegała o uczucie swego męża, walcząc z jawną wrogością swojej teściowej – Bony Sforzy. W niniejszej publikacji zajmiemy się też dziejami jej szwagierki, siostry Zygmunta Augusta, Katarzyny, która została wydana za szwedzkiego księcia, by na obcej ziemi znosić upokorzenia w więzieniu. Oczywiście, wybór opisywanych przez autorkę postaci jest
całkowicie subiektywny. Losy wybranych królowych i księżniczek, ich uczucia i namiętności zostały przedstawione na tle intryg dworskich, polityki i obyczajowości czasów, w których przyszło im żyć.
Dąbrówka – kobieta nad miarę bezwstydna? ąbrówka, zwana również Dobrawą, była żoną pierwszego historycznego władcy Polski, księcia Mieszka I, któremu historycy nadali miano architekta polskiej państwowości. W świadomości Polaków funkcjonuje jako krzewicielka chrześcijaństwa, kobieta dobra, cnotliwa i matka pierwszego polskiego króla. Niewielu, poza historykami, pamięta również, że dała życie królowej Szwecji, Danii, Norwegii oraz Anglii – Świętosławie- Sygrydzie, której imię wciąż żyje w starych skandynawskich sagach. Dąbrówka powszechnie uchodzi wręcz za „matkę wszystkich naszych królowych”, pomimo że jej skroni nigdy nie zdobiła korona królewska. Imię pierwszej żony Mieszka I wspominano za czasów zaborów, w czasach wojen, kiedy jej przykład miał zachęcać do odważnych poczynań. Tymczasem czeski kronikarz, uznawany za pierwszego dziejopisa Czech – Kosmas z Pragi, w swej łacińskiej kronice Chronica Boemorum, znanej jako kronika Kosmasa, opisując Dobrawę pisze „że była nad miarę bezwstydna”. Takie stwierdzenie w stosunku do naszej księżnej brzmi dla Polaków prawie jak bluźnierstwo. Co skłoniło czeskiego kronikarza do tak ostrych słów? Czyżby, wbrew temu co głosi tradycja, moralność i pobożność Dobrawy, były dalekie od doskonałości? Przyjrzyjmy się więc życiu owej „matki wszystkich polskich królowych” i spróbujmy wyjaśnić, co wywołało oburzenie kronikarza, który, nawiasem mówiąc, żył i tworzył niemal sto lat po śmierci żony Mieszka I.
Polski władca poślubił czeską księżniczkę na rok przed przyjęciem chrześcijaństwa, dlatego dawniej niektórzy historycy przypisywali jej olbrzymią rolę w chrystianizacji Polski, a nawet uznawali ją za główną inspiratorkę tego aktu. Jednak przyczyny, które skłoniły Mieszka do przyjęcia chrztu były o wiele poważniejsze, niż kaprysy nawet najbardziej ukochanej żony. Mieszko I nie jest pierwszym znanym z imienia władcą Polski. Zgodnie z na poły legendarnymi relacjami Galla Anonima[1] i Wincentego Kadłubka[2], syn Piasta z plemienia Polan przejął władzę po upadku księcia Popiela, najprawdopodobniej wywodzącego się z plemienia Goplan. Według kronikarza wybitnie pomogły mu w tym myszy. Cóż, Rzymianie mają swoje gęsi, a my mamy myszy. Wspomniane gryzonie były oczywiście narzędziem w ręku Boga, który Siemowita „księciem Polski ustanowił, a Popiela wraz z jego potomstwem doszczętnie wytracił z królestwa”. Wraz z rodziną księcia wypędzono także jego ludzi, a władzę przejął wspomniany wyżej syn Piasta o imieniu Siemowit. Imię jego ojca, a właściwie przydomek, wywodzi się najprawdopodobniej od prasłowiańskiego słowa „piszta” (pożywienie) i oznaczał zapewne rolnika, żywiciela, aczkolwiek Paweł Jasienica w swojej Polsce Piastów wywodzi go od urzędu piasta czy piastuna – wychowawcy książęcych dzieci. Tymczasem Długosz twierdzi, że przydomek ten pochodzi od części koła – piasty. Niezależnie od pochodzenia mianem Piast nazwana została pierwsza polska dynastia. O rządach Siemowita niewiele wiadomo, poza tym, że scalił ziemie należące do Polan i Goplan i władał terytorium położonym pomiędzy rzekami: Odrą, Notecią, Wisłą i Wartą. Po jego śmierci władzę objął Lestek, zwany także Leszkiem, który podbił małopolskie plemię Wiślan. Jeżeli wierzyć Gallowi Anonimowi, Lestek miał przyjąć chrzest w obrządku bizantyjskim, kiedy po przegranej potyczce dostał się do niewoli wielkomorawskiej[3], co oznacza, że Mieszko nie byłby pierwszym chrześcijańskim władcą naszego państwa. Po Lestku rządy objął jego syn Siemomysł, ojciec czworga
dzieci: Mieszka, Czcibora, Adelajdy oraz syna nieznanego z imienia. Współcześni badacze wskazują na fakt, że imię jego córki, obce tradycji słowiańskiej, może sugerować, że jego małżonka pochodziła z krajów zachodnich, w których od dawna panowało chrześcijaństwo. Ponieważ jest mało prawdopodobne, że chrześcijańska księżniczka mogła poślubić poganina, można przyjąć, że Siemomysła, ze względu na chrzest ojca, traktowano jako chrześcijanina, bez względu na rzeczywisty obrządek jego wyznania. Jego pierworodny syn, późniejszy mąż bohaterki naszej opowieści, nie nosił imienia Mieszko, pod którym przeszedł do historii. Jego prawdziwe imię to Dagome bądź Dagone i pod takim imieniem pojawia się w dokumentach historycznych z tego okresu. Natomiast Mieszko to jedynie przydomek, pochodzący od określenia niedźwiedzia, który w późniejszych czasach zupełnie niesłusznie utożsamiono z Mieczysławem. Książę przejął władzę po śmierci swego ojca w 959 roku. Gall Anonim, a za nim Długosz, podają, że pierworodny syn Siemomysła był przez siedem lat ślepy, a wzrok odzyskał cudem po postrzyżynach. Jednak to opowiadanie spokojnie można włożyć między bajki, bowiem u podstawy jego powstania leży przekonanie o „ślepocie duchowej”, na którą cierpiał Mieszko wyznając pogańską wiarę swych przodków, aczkolwiek niektórzy biografowie i historycy widzą w owej ślepocie możliwość powikłań jaglicznych[4]. Książę Mieszko I, przejąwszy władzę po ojcu, rządził rozległym terytorium, liczącym około dwustu tysięcy kilometrów kwadratowych, którego centrum znajdowało się w Gnieźnie, i dowodził trzytysięczną drużyną wojów. I jak każdy władca w owych czasach, borykał się z kłopotami, jakie sprawiali mu sąsiedzi, w tym Wieleci, z którymi toczył bezustanne wojny. Państwowy związek tych plemion przeżywał w czasach panowania Mieszka okres prawdziwej świetności, a na jego terytorium znajdowała się świątynia boga Swarożyca[5], tak wspaniała, że nawet niemiecki
kronikarz Thietmar[6] wspomina o niej z niekłamanym podziwem. Wieleci byli naprawdę potężnym i niebezpiecznym wrogiem, mogącym zagrozić początkom państwowości polskiej. Ponadto, sprzymierzyli się z chrześcijańskimi Czechami i stopniowo zaczęli zdobywać militarną przewagę nad Mieszkiem. To właśnie w walkach z Wieletami zginął w 965 roku nieznany z imienia brat Mieszka. Na domiar złego, zachodnia granica księstwa nękana była najazdami panów niemieckich, pomimo że w owych czasach książę nie prowadził żadnej wojny z Niemcami, a nawet był uważany za przyjaciela cesarza. Nie przeszkadzało to jednak najeźdźcom niemieckim wyprawiać się na prawy brzeg Odry, aby niszczyć, palić, grabić i mordować, a żywych brać w niewolę. A wszystko to ze świętymi hasłami na ustach, by nawracaniem pogańskich Słowian usprawiedliwić czynione gwałty i napaście. Wobec takiego stanu rzeczy, Mieszko postanowił usunąć pretekst najazdów organizowanych przez agresywnych sąsiadów i przyjąć chrzest. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nowo przyjęta wiara nie tylko poprawi jego sytuację zewnętrzną, ale także, dzięki sprawnie funkcjonującej administracji kościelnej, może wzmocnić sytuację wewnętrzną. Najprościej było przyjąć chrzest z rąk duchownych niemieckich, ale oznaczałoby to zależność od Niemiec, dlatego, aby do tego nie dopuścić, Mieszko zwrócił się do bliskich językowo Czech. Przy okazji chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: przyjęcie chrztu z rąk Czechów było równoznaczne ze związaniem się sojuszem z tym państwem, a to z kolei oznaczało zerwanie ich sojuszu z wrogimi Wieletami. Ponadto należy pamiętać, że nowa wiara umacniała pozycję władcy, bowiem chrześcijańscy duchowni wyraźnie i stanowczo twierdzili, że wszelka władza pochodzi od Boga. Panujący jest pomazańcem Bożym, a jakiekolwiek nieposłuszeństwo względem niego jest ciężkim grzechem. Wszystko to sprawiło, że pogański Mieszko zdecydował się
przyjąć chrzest za pośrednictwem naszych południowych sąsiadów i niejako „przy okazji” pojąć za żonę czeską księżniczkę. Na książęcym tronie Czech zasiadał wówczas Bolesław I, zwany Srogim lub Okrutnym, członek dynastii Przemyślidów. Jak wskazują jego przydomki, był to człowiek surowy i bezwzględny, który nie wahał się przed gwałtem, gdy napotkał jakikolwiek sprzeciw. Władzę zdobył mordując swego starszego brata Wacława I Świętego. Tego haniebnego czynu nie dokonał osobiście, ale przy pomocy swoich zauszników, którzy zabili Wacława w trakcie wydawanej przez niego uczty. Przejmując władzę w państwie, Bolesław doskonale zdawał sobie sprawę, że popełnił śmiertelny grzech bratobójstwa i musi go w jakiś sposób odpokutować, jeżeli nie chce ściągnąć na siebie potępienia. Książę wymyślił dla siebie dość osobliwą pokutę: swojego syna, Strachkwasa Chrystiana, który urodził się w dniu zabójstwa Wacława, przeznaczył do życia zakonnego. Wspomniany już wcześniej czeski kronikarz Kosmas twierdzi, że imię Strachkwas znaczy „straszna uczta” i miało przypominać o zbrodni ojca, za którą syn odbywał pokutę w klasztorze. Pokutnik radził sobie w stanie duchownym całkiem nieźle: prawdopodobnie napisał żywot św. Ludmiły i św. Wacława, a także posłował do Rzymu, gdzie przebywał św. Wojciech, by nakłonić go do powrotu do kraju. Został wybrany na biskupa Pragi, ale zmarł przed objęciem urzędu. Kosmas nie ma najlepszego zdania o przodkach Bolesława, bowiem pisze, że: „oddawali się brzuchowi, spaniu, byli nieokrzesani, nieuczeni, podobni do bydła”. Wbrew tej negatywnej opinii dziejopisa, owi nieokrzesani Przemyślidzi potrafili stworzyć silne i bogate państwo, które przekazali w spadku ojcu Dobrawy. Bolesław rządził krajem obejmującym, poza Czechami, Morawy i Śląsk. Obok wspomnianego już Strachkwasa Chrystiana, miał jeszcze jednego syna, Bolesława II Pobożnego, który przejął władzę po jego śmierci i dokończył dzieła zjednoczenia Czech, a także dwie córki: Mladę i Dobrawę.
Mlada wstąpiła do klasztoru, gdzie przyjęła imię Maria, a później została opatką praskiego zakonu benedyktynek, w klasztorze założonym przez nią przy kościele św. Jerzego w Pradze. O dziwo, bardzo korzystnie wypowiada się o niej Kosmas, przedstawiając ją jako osobę skromną, miłą w rozmowie oraz hojną dla wdów i sierot. Być może inaczej nie wypadało mówić o osobie zakonnej. Nasz książę Mieszko nie miał więc wielkiego wyboru i siłą rzeczy musiał poprosić o rękę Dąbrówki. Imię przyszłej żony pierwszego władcy chrześcijańskiej Polski sprawia badaczom kłopot, bowiem w świecie badań historycznych główny antagonizm przebiega na linii pomiędzy formami „Dobrawa” a „Dąbrówka”, jednakże większość historyków opowiedziało się za pierwszą wersją imienia. Przemawia za tym przekaz niemieckiego kronikarza i biskupa merseburskiego Thietmara, który podaje je w formie „Dobrawa”, tłumacząc jednocześnie, iż wykłada się ono jako „Dobra”. Również starsze roczniki krakowskie przekazują formę „Dubrovka”. W owych czasach przedrostek „Du” występujący w imionach słowiańskich był zamienny z „Do” i „Da”, dlatego można przyjąć, iż imię czeskiej księżniczki brzmiało właśnie Dobrawa. Z biegiem lat zostało przekształcone na Dambrowka i w takim brzmieniu występuje, jako imię żony Mieszka I, w źródłach pochodzących z przełomu XIII i XIV wieku i stąd Dąbrówka. Nie znamy dokładnej daty urodzin żadnej z córek Bolesława I, Kosmas złośliwie twierdzi, iż Dobrawa w chwili ślubu była już w podeszłym wieku, ale co w owych czasach oznaczało to twierdzenie? Ówczesne panny wydawano za mąż bardzo wcześnie, w wieku kilkunastu lat, więc, zgodnie ze średniowiecznymi kryteriami, Dobrawa mogła uchodzić za starą pannę, jeżeli wyszła za mąż w wieku dwudziestu kilku lat. Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że Mieszko również nie był pierwszej młodości – historycy, pomimo że nie znają dokładnej daty jego urodzin, szacują, że w chwili ślubu był już mężczyzną czterdziestokilkuletnim. Najprawdopodobniej Dobrawa nie była panną, ale wdową
bądź rozwódką. Jej pierwszym mężem był Gunter – margrabia[7] Miśni, z którym miała syna – Guncelina, kilkakrotnie wymienianego w kronikach jako brat Bolesława Chrobrego. W każdym razie, kiedy na dwór Bolesława przybyło poselstwo polskiego księcia, Dąbrówka była kobietą wolną i mogła wstąpić w kolejny związek małżeński. Jej postępowanie w tej kwestii oburzyło piszącego wiele lat później Kosmasa, który właśnie z tego powodu nazwał ją bezwstydną. Dziejopis relacjonował: „była nad miarę bezwstydna, kiedy poślubiła księcia polskiego będąc już kobietą podeszłego wieku, zdjęła ze swej głowy czepek i nałożyła panieński wianek, co było wielkim głupstwem tej kobiety”. Tak oto wyjaśniła się tajemnica „bezwstydu” przyszłej żony Mieszka. Najprawdopodobniej dziewczyna nakładając wspomniany panieński wianek chciała wydać się przyszłemu oblubieńcowi młodsza i atrakcyjniejsza, narażając się tym samym na drwiny otoczenia. Nie sądzę, aby wspomniane przez kronikarza „głupstwo” zrobiło jakiekolwiek wrażenie na przyszłym małżonku Dobrawy. Polski książę poślubiłby córkę Bolesława I niezależnie od wszystkich jej głupich czy bezwstydnych poczynań, żadnego znaczenia nie miał dla niego też wiek przyszłej małżonki, ani jej uroda. Małżeństwo było podyktowane wyłącznie względami politycznymi, dynastycznymi i dobrem państwa. O żadnym uczuciu mowy być nie mogło, poza tym młodzi nie znali się przed ślubem, co nie było w owych czasach niczym nadzwyczajnym. O przyszłym związku dzieci decydowali rodzice i jeżeli młodzi po ślubie przypadli sobie do gustu, to mogli mówić o wielkim szczęściu. Gall Anonim wspomina, że Mieszko miał aż siedem pogańskich małżonek, z którymi „spędzał na przemian noce”, ale przed ślubem z Dobrawą odprawił je wszystkie ze swego dworu. O dzieciach z pogańskimi żonami kronikarz nie wspomina. Podobno to właśnie dla Dąbrówki Mieszko wzniósł palatium[8], książęcą siedzibę piastowską, położoną na wyspie na Jeziorze Legnickim.
Zarówno Gall Anonim, jak i Wincenty Kadłubek piszą, że Dąbrówka miała zgodzić się na ślub pod warunkiem przyjęcia przez polskiego księcia chrześcijaństwa. Jednak związek Dobrawy i Mieszka musiał zostać skonsumowany jeszcze przed chrztem polskiego księcia, bowiem ich pierworodny syn, Bolesław I Chrobry, narodził się najprawdopodobniej przed oficjalnym zawarciem małżeństwa przez jego rodziców. Jego napis nagrobny głosił bowiem, iż „z ojca pogana był zrodzon”. Co prawda trochę się to kłóci z obrazem bogobojnej i cnotliwej chrześcijańskiej księżniczki, która swą cnotę zachowuje do nocy poślubnej, a sam ślub uzależnia od przyjęcia przez małżonka nowej wiary, ale życie ma swoje prawa... Zgodnie z czeską tradycją, Mieszko i Dąbrówka spotkali się na granicy w Hradcu, natomiast zaślubiny miały odbyć się w kraju panny młodej. O wrażeniu, jakie para wywarła na sobie, tradycja ani kronikarze nie wspominają. Mieszko z żoną zamieszkali w nowym zamku w Poznaniu, będącym jednym z najpotężniejszych umocnień obronnych na ówczesnych ziemiach polskich. Współcześni historycy odmawiają Dąbrówce jakiegokolwiek wpływu na męża w kwestii przyjęcia chrześcijaństwa, argumentując, że Mieszko przyjął chrzest wyłącznie z pobudek politycznych, ale moim zdaniem jest to krzywdzące dla czeskiej księżniczki. Jak słusznie zwrócił uwagę Paweł Jasienica: „Nie można lekceważyć przeżyć chrześcijanki Dobrawy w kraju pogańskim, uczuć pierwszej niewiasty, której imię zapisała historia Polski. Osobisty wpływ tej niewiasty musiał być wielki. Od niej dowiadywał się książę polański o wierze, przychodzącej ze świata prastarej i wielkiej kultury”.
Zaprowadzenie chrześcijaństwa R.P. 965 (1889 r.), mal. Jan Matejko. Pamiętajmy, że obok wyjątkowo bogatego posagu i wyprawy, czeska księżniczka przywiozła do kraju również duchownych, wśród których najprawdopodobniej znajdował się także Jordan, pierwszy biskup Polski. Owi duchowni musieli więc wspierać swą księżną w zachęcaniu Mieszka do nowej wiary i być może podpowiadali jej, w jaki sposób może tego dokonać. A metody, do których uciekała się Dąbrówka, nawet w naszych czasach mogłyby uchodzić za kontrowersyjne, ale wbrew pozorom zyskały uznanie w oczach duchownych, czego przykładem jest uznanie, z jakim pisał o tym Thietmar. Zgodnie z opisem niemieckiego kronikarza: „umyślnie postępowała jakiś czas zdrożnie, aby później móc działać dobrze. Kiedy mianowicie po zawarciu wspomnianego małżeństwa nadszedł okres Wielkiego Postu i Dobrawa starała się złożyć Bogu dobrowolną ofiarę przez wstrzymywanie się od jedzenia mięsa i umartwianie swego ciała, jej małżonek namawiał ją słodkimi obietnicami do złamania postanowienia. Ona zaś zgodziła się na to w tym
celu, by z kolei móc tym łatwiej zyskać u niego posłuch w innych sprawach. Jedni twierdzą, że jadła ona mięso w okresie jednego wielkiego postu, inni zaś, że w trzech takich okresach. Dowiedziałeś się przed chwilą czytelniku o jej przewinie, zważ teraz, jaki owoc wydała jej zbożna intencja. Pracowała więc nad nawróceniem swego małżonka i wysłuchał jej miłościwy Stwórca. Ten, który go tak prześladował, pokajał się i pozbył się na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego”. Thietmar swą kronikę pisał w czasach, kiedy władzę w Polsce objął syn Dąbrówki i Mieszka, a więc wydarzenia, które opisywał nie były odległe i pamięć o nich była żywa. Nie mamy powodu mu nie wierzyć, a w przytoczonym wyżej fragmencie czarno na białym widać, że czeska księżniczka miała jednak jakiś wpływ na swojego męża. Niewykluczone też, że nawracała małżonka, używając kobiecych sztuczek w łożu, cel bowiem uświęca środki. Patrząc z perspektywy czasu, wydaje się, że małżeństwo Mieszka i Dąbrówki było zgodnym stadłem, żaden z kronikarzy nie wspomina o nałożnicach ani pozamałżeńskich przygodach księcia, aczkolwiek nie możemy wykluczyć, że ich nie było. Być może Dąbrówka ujęła męża swą kobiecością, a być może pokochał ją prawdziwą miłością. Nie wiemy, jakie uczucia żywiła księżniczka do swego małżonka, ale sądząc z wysiłków, jakie podejmowała, by go nawrócić i zapewnić wiekuiste zbawienie, zapewne nie był jej obojętny. Być może to właśnie miłości zawdzięczamy wprowadzenie Polski do kręgu państw chrześcijańskich? Oczywiście, „wdrożenie” nowej wiary nie od razu zakończyło się sukcesem i kult starych bogów nadal kwitł, gdyż pogańskim bóstwom długo jeszcze oddawano cześć, a ich świątynie były ukryte w przepastnych puszczach. Syn Dąbrówki i pierwszy polski król walczył z tymi praktykami za pomocą drastycznych środków: np. osobom nieprzestrzegającym postów kazał wybijać przednie zęby, ale
na niewiele się to zdało, bo za panowania jego syna miały miejsce rozruchy, których celem było obalenie chrześcijaństwa. Para żyła ze sobą przez dwanaście lat, a Dąbrówka urodziła Mieszkowi syna Bolesława, późniejszego króla Polski oraz córkę Świętosławę, która pod przydomkiem Sygryda znana jest jako bohaterka skandynawskich sag i której poświęcimy kolejny rozdział niniejszej książki. Małżeństwo z czeską księżniczką zapewniło Mieszkowi także sojusz z Czechami, który utrzymał się do śmierci Dąbrówki. To właśnie dzięki temu, polski książę mógł liczyć na czeskie posiłki w mającej miejsce w 967 roku bitwie z niemieckim grafem Wichmanem, przestępcą politycznym i wygnańcem z Niemiec, który zaatakował państwo Mieszka na czele sprzymierzonych z nim oddziałów Wolinian. Polski książę wraz ze swym szwagrem Bolesławem II Pobożnym popierali także jednego kandydata do tronu po zmarłym cesarzu Ottonie I Wielkim – księcia Henryka II Kłótnika. Pierwsza chrześcijańska władczyni naszego kraju starała się przede wszystkim wspomagać Kościół w swej nowej ojczyźnie i, zgodnie z tradycją, założyła w Gnieźnie dwa kościoły: św. Wita i św. Trójcy oraz kościół Najświętszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu. Niestety, Mieszko i Dąbrówka nie dożyli wspólnie sędziwych lat: księżna zmarła znacznie wcześniej niż jej mąż, w 977 roku, a jej śmierć przerwała też polsko-czeski sojusz. Przyczyny jej zgonu nie są znane, nieznane jest również miejsce jej pochówku. Zgodnie z tradycją, pierwszą żonę Mieszka pochowano w katedrze gnieźnieńskiej. Co prawda, XIX-wieczny pisarz Józef Kraszewski w wydanej w 1888 roku książce wspomina, iż: „odkryto grób jej w katedrze gnieźnieńskiej pod głazem oznaczonym tylko prostym krzyżykiem. Żadnych w nim nie znaleziono pamiątek, oprócz zbutwiałych szat koloru fioletowego i purpurowego, a na głowie wąskiej przepaski, złotem przerabianej”, ale współcześni historycy opowiadają się za Ostrowem Tumskim, jako miejscem jej wiecznego spoczynku.
Miejsce Dąbrówki u boku owdowiałego Mieszka zastąpiła Oda, córka niemieckiego margrabiego Marchii Północnej Dytryka. Małżeństwo wywołało nie tylko skandal, ale i potępienie Kościoła niemieckiego, bowiem panna młoda była zakonnicą, dla której otwarto furtę zakonną, by mogła poślubić polskiego księcia. Nawiasem mówiąc, wbrew legendzie o Wandzie, która wybrała śmierć niż ślub z niemieckim księciem, Piastowie zadziwiająco często żenili się z Niemkami. Oda dała Mieszkowi trzech synów: Mieszka, Lamberta i Świętopełka. Książę opuścił doczesny padół w 992 roku, „pozostawiając swoje państwo do podziału między kilku książąt”. Pierworodny Bolesław zdołał jednak „z lisią chytrością złączyć je potem w jedną całość, wypędziwszy macochę i braci”. Przypuszczać możemy, że ową „lisią chytrość” odziedziczył po swojej matce. Odziedziczył także zapewne jej inteligencję, bowiem zgodnie z najnowszymi badaniami genetycznymi, intelekt dziedziczy się właśnie po matce, a ponieważ dwoje dzieci Dąbrówki odznaczało się wybitnym intelektem, musimy i ją również uznać za kobietę inteligentną. Moim zdaniem pierwszą znaną z imienia żonę polskiego władcy powinniśmy postrzegać nie tylko jako wybitną osobowość, ale także jako kobietę, która wbrew swoim czasom potrafiła połączyć uczucie oraz szczęście małżeńskie z wiarą i racją stanu. Niewiele pań żyjących przed nią i po niej potrafiło dokonać tej sztuki.
Świętosława – polska księżniczka uwodząca wikingów ąbrówka, pierwsza żona władcy Polski Mieszka I, obdarzyła swego męża dwójką niezwykłych dzieci. Ich pierworodny syn Bolesław I, zwany przez współczesnych Chrobrym, z racji swej tężyzny fizycznej, a przez potomnych Wielkim, z racji swych dokonań, został pierwszym królem naszego kraju. Za jego panowania nie tylko okrzepła polska państwowość i wewnętrzne struktury państwa zostały ostatecznie spojone, ale także powstało arcybiskupstwo w Gnieźnie, a Polska stała się królestwem, z którym poważnie musiały się liczyć państwa ościenne. Na temat Bolesława napisano tak wiele, że każdy przeciętny polski uczeń potrafi wymienić większość jego osiągnięć. Nie każdy jednak wie, że jego młodsza siostra, nie dość, że została królową Szwecji, Danii, Anglii i Norwegii, to jeszcze stała się bohaterką pięknych skandynawskich sag. Ich anonimowi autorzy sławią ją, pod imieniem Sygrydy Storrady, Saum-Aesy, Astrydy czy Gunhildy, jako „matkę i żonę królów”, bowiem zarówno jej dwaj mężowie, jak i synowie swymi czynami zapisali się w historii Europy jako wybitni władcy i wojownicy. Świętosława, bo tak miała na imię młodsza latorośl Mieszka i Dąbrówki, urodziła się pomiędzy 960 a 972 rokiem. Nie wiadomo, czy już we wczesnym dzieciństwie objawił się jej niepospolity temperament, który zapewne odziedziczyła po swojej ciotce – siostrze Mieszka – Adelajdzie. Adelajdę wydano za księcia węgierskiego Gejzę, któremu urodziła syna imieniem Waik. Ów Waik to nikt inny
jak Stefan I Święty, późniejszy król Węgier. Adelajda znana była pod przydomkiem Białej Knegini, czyli Pięknej Pani, który nadali jej węgierscy poddani. O jej niepospolitym temperamencie i niezwykłych upodobaniach wspomina Thietmar, biadając, iż: „używała trunków ponad miarę i ujeżdżała konno, jak rycerz. Raz nawet zabiła w przystępie gwałtownego gniewu jednego mężczyznę. Jej ręka, krwią skalana, lepiej by się jęła wrzeciona, a myśl szalona w cierpliwości znalazłaby ukojenie”. Gwoli prawdy historycznej należy wspomnieć, że przeprowadzone w XIX wieku badania wykazały, jakoby postać ta nigdy nie istniała, a żoną Gejzy i matką Stefana była niejaka Sarolta, ale Adelajda nie tylko pojawia się w dawniejszej historiografii, ale także w literaturze popularnonaukowej XX wieku. Wspomina o niej także Paweł Jasienica w Polsce Piastów, aczkolwiek Wikipedia wymienia Białą Kneginię jako postać fikcyjną. Niezależnie od tego, czy jej ciotka była postacią legendarną, czy istniała rzeczywiście, Świętosława wyrosła na pannę, jak na owe czasy, zupełnie nietuzinkową. Ojciec, kierując się, jak wszyscy ówcześni książęta wydający za mąż córki, wyłącznie względami politycznymi, wyswatał Świętosławę z królem Szwecji – Erykiem Zwycięskim. Sojusz ze Szwecją, przypieczętowany małżeństwem jedynej córki Mieszka I, był wymierzony przeciwko Danii i miał umożliwić Mieszkowi umocnienie władzy na Pomorzu Zachodnim. Przyszły małżonek Świętosławy był wprawdzie w wieku jej ojca i cieszył się opinią człowieka, delikatnie mówiąc, niezrównoważonego, ale takimi drobiazgami nikt się wówczas nie przejmował. Nie miały również żadnego znaczenia uczucia młodych i fakt, że serce Świętosławy należało do zupełnie innego mężczyzny, który również był Skandynawem. Dziewczyna była zakochana w młodym Norwegu, podającym się za Olafa Tryggvasona, syna Haralda Pięknowłosego[9], króla Norwegii. Pochodzenie Olafa nie było jednoznaczne, bowiem był on niewolnikiem na statku
należącym do estońskiego kupca. Miał on na plecach wypalony znak Haralda Pięknowłosego, ale niczego to nie dowodziło, bowiem Harald mógł kazać wypalać taki znak zarówno swoim dzieciom, jak i niewolnikom. Inna wersja tej historii głosi, że był synem Tryggvy, władcy niewielkiej krainy w Norwegii, który został zamordowany zanim Olaf zdążył się narodzić. Brzemienna wdowa uciekła na Ruś, gdzie schronienia udzielił jej książę ruski Włodzimierz Wielki. To właśnie tam miał narodzić się Olaf. Większość podań dotyczących Olafa, które różnią się co do historii jego pochodzenia, podaje, że młodzieniec podróżował po ościennych państwach, chcąc pozyskać dla siebie możnych protektorów. Odwiedził m.in. Nowogród, w którym panowała dynastia Rurykowiczów, wywodząca swój ród od legendarnego wodza Waregów[10] – Ruryka, a potem dwór Mieszka I w Poznaniu. Według niektórych historyków Olaf wstąpił do drużyny polskiego księcia. To właśnie wówczas poznała go Świętosława, która po uszy zakochała się w przystojnym Norwegu. Być może także jej ojciec przychylnym okiem patrzył na mających się ku sobie młodych i wiązał z Olafem pewne nadzieje polityczne, ale koniec końców małżeństwo ze szwedzkim władcą, pieczętujące sojusz ze Szwecją, wydało mu się korzystniejsze. Świętosława, która jak większość kobiet w owych czasach musiała być posłuszna swemu ojcu, wyjechała do Szwecji i w 985 roku poślubiła Eryka, któremu wkrótce urodziła syna Olofa (Olafa) I Skotkonunga, który przeszedł do historii jako pierwszy chrześcijański władca Szwecji, i córkę Holmfrydę, o której losach milczą zarówno źródła historyczne, jak i skandynawskie sagi. Zgodnie z życzeniem ojca, nakłoniła swego męża do wyprawy przeciwko Danii. Wojna ta, co prawda, dała Erykowi zwycięstwo, dzięki któremu uzyskał przydomek Segersoll, czyli Zawsze Zwycięski, ale odbiła się bardzo niekorzystnie na jego zdrowiu. U chorego władcy zaostrzyły się oznaki obłędu. Pewnego dnia oświadczył, że nordycki bóg Odyn[11] wymaga od niego, aby złożył mu
w ofierze swojego syna – Olafa. Co prawda, według niektórych źródeł, Eryk miał wcześniej przyjąć chrzest z rąk mnicha o nazwisku Poppon, być może był to warunek zawarcia małżeństwa z polską księżniczką, ale nie jest to informacja pewna. Jeżeli było tak rzeczywiście, to albo Eryk nigdy nie wyparł się religii ojców i w głębi serca był poganinem, albo na skutek obłędu powrócił do dawnych wierzeń. Być może nawet miał halucynacje, w których rzeczywiście widział nordyckie bóstwa. Świętosława przeraziła się nie na żarty; sama nie wierzyła w żadne banialuki o nordyckich bogach, była wszak chrześcijanką, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że słowa szaleńca mogą paść na podatny grunt i nie tylko nikt nie powstrzyma go od zabicia swego pierworodnego, ale czyn ten może zyskać poparcie poddanych, jako nakazany przez bóstwo. Chcąc uchronić od śmierci swoje dziecko, postanowiła wziąć sprawy we własne ręce i kazała otruć swego szalonego małżonka. Była jednak świadoma, że mężobójstwo może nie ujść jej płazem i uknuła niecną intrygę, która miała jej pomóc w usprawiedliwieniu zgonu Eryka. Postanowiła do tego celu wykorzystać pogańskich bogów, w istnienie których nie wierzyła, ale do których nadal modlili się jej poddani. Podpaliła dwór i świątynię Odyna w Uppsali, a następnie rozpuściła pogłoski, że to sam Odyn zabił Eryka, natomiast jego świątynie spalił w odwecie Thor[12]. Przerażeni poddani uwierzyli w podaną wersję wydarzeń bez żadnych zastrzeżeń. Wkrótce po śmierci Eryka, wokół młodej i atrakcyjnej wdowy, zaroiło się od zalotników. Ona jednak nie miała najmniejszego zamiaru poślubić żadnego z nich, bowiem ciągle kochała swojego Olafa. Niezrażeni niczym mężczyźni kontynuowali zaloty, a dwóch z nich szczególnie naprzykrzało się królowej-wdowie, nieopatrznie ściągając na siebie nieszczęście. Kiedy zażywali relaksu w łaźni, Świętosława kazała podpalić budynek i zalotnicy spłonęli żywcem. Niestety, nie wiemy dokładnie, jakie zabiegi