Katherine Garbera
Erotyczna transakcja
Tłumaczenie:
Anna Zeller
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Conner Macafee przywykł do dziennikarzy polujących na jego rodzinę. Brat jego dziadka należał
do zaufanego grona Johna F. Kennedy’ego, a sam Conner i jego bliscy byli ważnymi osobistościami
w świecie polityki i biznesu. Rzecz jasna, także i oni mieli na koncie niejeden skandal, nic więc
dziwnego, że media się nimi interesowały.
Niemniej Nichole Reynolds, reporterka do spraw społecznych w gazecie „America Today”,
zaprezentowała zgoła nietuzinkowe podejście, gdy wkręciła się na przyjęcie w Bridgehampton
wydane przez rodzinę Connera z okazji Dnia Niepodległości. Bez powodzenia usiłowała się
wmieszać w tłum gości. Udając znudzenie, krążyła wokół grupek dygnitarzy i celebrytów bawiących
na imprezie. Conner zauważył, jak namolnie mizdrzyła się do modela i gwiazdy polo, Palmera
Cassiniego.
Conner chodził razem z nim do szkoły. Wprawdzie Palmer był zapalonym sportowcem, ale lubił też
się zabawić. Conner uważał go za przyjaciela. Tyle że Palmer nie miał takiej obsesji jak ta
rudowłosa żurnalistka.
Conner zdawał sobie sprawę, po co tu przyszła. Uparcie odmawiał wywiadu, o który zabiegała
wraz z szefami. Wiedział, że przyjaźniła się z Willow Stead, producentką „Seksownych
i samotnych”, reality show, do którego zaproszono jego firmę, Matchmakers, świadczącą usługi
matrymonialne. W trakcie emisji programu Nichole zamierzała napisać serię artykułów na temat
Matchmakers, którą założyła babka Connera. Ale Conner nie ufał dziennikarzom i z nimi nie
rozmawiał. Od tego miał Zaka Levy’ego, szefa marketingu, który dbał o promocję i kontakty z prasą.
Conner trzymał się z dala od fleszy.
– Kto to? – Ruthann Macafee podeszła do syna.
– Kto, mamo? – zapytał, odrywając wzrok od Nichole. Powtarzał sobie w duchu, że obserwował
ją, bo wolał ją pilnować podczas przyjęcia. Wcale nie z powodu tych gęstych kasztanowych loków
miękko opadających na ramiona ani białej sukienki, która opinała jej ciało. Okłamywał się i wiedział
o tym. Pragnął jej i gdyby tylko przewidział, jak silne będzie to pragnienie, już dawno udzieliłby jej
wywiadu w zaciszu swego gabinetu.
– Ta kobieta, na którą bez przerwy się gapisz. Nie znam jej. Chyba nie bywa w naszym
towarzystwie?
Matka miała sześćdziesiąt pięć lat, ale wyglądała co najmniej piętnaście młodziej. Zawdzięczała to
aktywnemu trybowi życia. Namiętnie grywała w tenisa w lokalnym klubie i prowadziła fundację
charytatywną. Nie była typem matrony bezczynnie przesiadującej w domu. Conner ją za to podziwiał.
Zawsze bił od niej spokój i siła, nawet wtedy, gdy w katastrofie lotniczej zginął ojciec. Wybuchł
wówczas skandal, który złamałaby niejedną kobietę.
– To Nichole Reynolds, dziennikarka – wyjaśnił.
– A niech to! Po co tu w ogóle przyszła? – Usłyszał nutę strachu w jej głosie. Nie lubiła prasy
i miała ku temu powody. Przytulił ją szybko, lecz z czułością.
– Chodzi o reality show. Chce ze mną zrobić wywiad…
– Serio? I co? Zgodzisz się? To żenada rozmawiać o życiu prywatnym. – Conner zdusił w sobie
uśmiech. Matka była kobietą starej daty, choć i to określenie w pełni nie oddawało jej postawy.
– Zdaję sobie z tego sprawę. – Pochylił się, by złożyć na czole matki krótki pocałunek. – Pozbędę
się jej, zanim narobi nam kłopotów.
– Znakomity pomysł. Poproszę Darrena, żeby ją stąd wyprowadził. Jak ona tu w ogóle weszła?
– To nie jest zajęcie dla szefa ochrony – uciął Conner. Umiał się obchodzić z takimi babkami jak
Nichole, odkąd skończył czternaście lat. – Pewnie przyszła jako osoba towarzysząca.
– Następnym razem dopilnuję, żeby ostrożniej rozdawać zaproszenia. – Matka się skrzywiła. – Nie
życzę sobie, żeby po moim domu plątały się takie typy.
– Jakie typy? – zainteresowała się Jane, siostra Connera, i przystanęła obok matki. Jane nosiła się
z wyszukaną elegancją, pilnie śledziła najnowsze trendy. Prowadziła w telewizji własny program
o gotowaniu i szeroko pojętym lifestyle’u. W przeciwieństwie do matki i brata nie unikała rozgłosu
medialnego, ale w przypadku Jane reperkusje niewierności jej ojca nie zdawały się aż tak bolesne.
– Jak ta dziennikarka.
– Skaranie boskie z tymi pismakami – westchnęła Jane i mrugnęła do brata. – Gdzie ona jest? Już ja
się nią zaopiekuję.
Jego siostra lubiła namącić. Conner wiedział, że jedynym wyjściem z sytuacji jest szybko
zakończyć rozmowę i wziąć sprawy w swoje ręce.
– Ja się tym zajmę.
– Która to? – dopytywała się Jane.
– Ten rudzielec – odparła matka.
– Ach, teraz już rozumiem, dlaczego chcesz się nią „zająć” osobiście. Powodzenia, brachu! – Jane
poklepała brata po plecach.
– Mamo, chyba za bardzo rozpuściłaś córunię. Co za smarkula!
– Jest idealna – zapewniła matka, gdy Jane za jej plecami pokazała język Connerowi.
Conner, potrząsając głową, ruszył w stronę Palmera i Nichole. Przedzierał się przez tłum
zamożnych gości, a gdy mijał kelnera w liberii, porwał z jego tacy szklankę mojito przygotowanego
według pomysłu Jane. Nichole spojrzała na niego z poczuciem winy, które szybko zamaskowała
cynicznym uśmieszkiem.
– Conner Macafee – zawołała z przesadnym entuzjazmem. – Oto dżentelmen, którego pragnę
poznać.
– Nichole Reynolds – wykrzyknął, naśladując jej intonację. – Oto dama, której nie zapraszałem.
– Kobiety lubią niespodzianki – wtrącił Palmer.
– Faktycznie – zgodził się Conner. – Dobrze się bawisz?
– Jak zawsze – odparł Palmer.
Nichole objęła Connera i odciągnęła go na bok.
– Gdybym zamierzała czekać na twoje zaproszenie, w życiu nie miałabym szansy zamienić z tobą
słowa.
– Bo nie udzielam wywiadów.
Ojciec Connera był mocno zaangażowany w życie polityczne kraju. Nawet po odejściu z urzędu
zajmował się wielkim biznesem, dlatego media były bezustannie obecne w jego życiu. Zdjęcia
i wywiady z nastoletnim Connerem pojawiały się w każdym szanującym się czasopiśmie. Conner nie
cierpiał ekshibicjonizmu i obiecał sobie, że gdy będzie dorosły, nigdy do tego nie dopuści. I udało
mu się, mimo że zaliczał się do elity i uchodził za kluczowego gracza na amerykańskiej scenie
społeczno-politycznej. Z zasady nie udzielał wywiadów i rzadko dawał się przyłapać paparazzim.
– Zdaje się, że masz złe doświadczenia. – Zsunęła ramię z jego szyi, kiedy odeszli na bezpieczną
odległość od tłumu gości. – Obiecuję, że nie będzie bolało.
– Może lubię, kiedy boli – odparł przekornie, choć był taki czas, gdy jedynie ból przypominał mu,
że wciąż żyje.
Przyglądała mu się, mrużąc oczy. Domyślał się, że usiłuje go rozgryźć.
– Odpowiesz na kilka pytań?
– Nie. Dziękuję, szanowna pani.
– Zrobię wszystko, żeby mieć ten wywiad, Conner.
Zaintrygowała go determinacja w jej głosie. Już dawno nie spotkał się z taką zawziętością.
– Wszystko?
– Tak – zapewniła. – Słynę z tego, że dostaję to, czego pragnę. Psujesz mi opinię.
– Może zrobimy to teraz? – zapytał, podchodząc do niej blisko. Dotykał jej ramion. Była wysoka
jak na kobietę. Miała ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, ale sięgała mu zaledwie do ramion.
Podobało mu się to uczucie dominacji, które dopadło go, gdy patrzył na nią z góry.
– Dobrze wiesz, że nie udzielam wywiadów – warknął.
– Ale to co innego. Masz show w telewizji.
– Nie ja, tylko moja firma. To różnica – zauważył.
– Twój ojciec inaczej widział te sprawy. Praktycznie nie schodził z pierwszych stron „The Post”.
I właśnie dlatego Conner nie chciał sobie na to pozwolić.
– Nie jestem moim ojcem i dlatego mówię „nie”.
– Proszę… – szepnęła, odchylając do tyłu głowę i lekko wydymając usta.
Miała takie słodkie czerwone wargi. Niewiele brakowało, by jęknął z zachwytu. Ogarnęło go
pożądanie.
– Może się zgodzę, ale cena będzie wysoka – oświadczył twardo, choć doskonale wiedział, że nie
udzieli jej wywiadu. Pragnął jej i nie widział powodu, dlaczego nie miałby odrobinę sobie
pofolgować.
– Mów – syknęła.
Chwycił kosmyk jej włosów i okręcił wokół palca. Wstrzymała oddech. Na jej twarzy wystąpiły
rumieńce. Palcami drugiej ręki pieścił jej gładką skórę przyprószoną drobnymi piegami. Ależ on jej
pragnął!
Wiedział jednak, że nie będzie jej miał. Nie mógłby być z kobietą, której nie ufał, a która
pozostanie lojalna wobec gazety. Mimo to nie pozwoli jej odejść, dopóki nie skradnie choćby
jednego pocałunku. Spodziewał się, że to, co zaraz jej powie, zszokuje ją do tego stopnia, że od razu
sobie pójdzie. Zamierzał to zrobić nawet kosztem pocałunku, którego tak beznadziejnie pragnął.
Instynkt samozachowawczy zwyciężył nad popędem…
– Odpowiem na wszystkie pytania pod warunkiem, że przez miesiąc będziesz moją kochanką –
wycedził.
Spojrzała mu w oczy. Nigdy nie widziała u nikogo tak intensywnie błękitnych tęczówek. Próbowała
zrozumieć to, co właśnie powiedział. Nigdy nie sądziła, że będzie kręcił ją ktoś taki… no cóż, taki
oligarcha. Musiała go tak nazwać. Przecież był poza jej zasięgiem. Wiedziała, że najzwyczajniej
w świecie z nią pogrywał.
Zrobiłaby wszystko, by zdobyć temat na artykuł, ale to było ryzykowne wyzwanie i nie chciała
z niego rezygnować. Jednak etyka kazała jej się wycofać. Domyśliła się, że Conner rzucił tę
propozycję, by ją zniechęcić. Rozwścieczyła ją jego bezczelność.
– Miesiąc? Jakich sekretów strzeżesz, Macafee? Zamierzałam wypytać cię tylko o Matchmakers,
ale za taką cenę muszę mieć pełny dostęp do twojego życia.
Domyślała się, że nie będzie negocjował. Po co miałby to robić? Czytała gazety po śmierci jego
ojca. Znała tę skandaliczną historię o drugiej rodzinie, którą stary Jed Macafee ukrywał. Pamiętała
zdjęcia Connera i jego siostry, Jane, chyłkiem opuszczających kraj na pokładzie prywatnego
odrzutowca należącego do pewnego greckiego miliardera. Było w tym coś smutnego: dawniej
roześmiani i życzliwie nastawieni do prasy nastolatkowie, teraz schowani za ciemnymi okularami,
umykali przed obiektywami wścibskich reporterów.
Conner nigdy nie zgodzi się na wywiad. Czeka ją długa droga przez mękę, mimo to zdecydowała
się wykorzystać szansę. Jej tata zawsze powtarzał, że jak się chce zrobić omlet, najpierw trzeba
rozbić jajka.
– Nic nie musisz – odparł. – Jeśli przystaniesz na moją propozycję, określę zasady. Ale kiedy
złamiesz choćby jedną, zostawisz mnie w spokoju raz na zawsze.
Potrząsnęła głową.
– Jeśli przystanę na twoją propozycję, razem określimy zasady, które będą służyć nam obojgu. Po
co w ogóle to sugerujesz?
– Bo wiem, że odmówisz – stwierdził z pewnością człowieka, który rozdaje karty. – Choć
przyznaję, mam ochotę cię pocałować.
Była przekonana, że nic z tego nie wyjdzie. Nie umiałaby być niczyją kochanką. Jej matka dbała
przede wszystkim o jedno: chciała wychować córkę na odważną i niezależną kobietę. I dopięła
swego. Ale to nie przeszkadzało Nichole tęsknić teraz za silnymi ramionami Connera.
– Jeden pocałunek, jedno pytanie? – zaproponowała.
Zdumiony, uniósł brwi.
– I to ci wystarczy?
– Na pewno wystarczy ci jeden pocałunek? – skontrowała. Nigdy wcześniej tak mocno nie
pragnęła żadnego faceta. To znaczy faceta, którego znała. To jasne, że na widok Daniela Craiga
w roli Jamesa Bonda jej zmysły szalały. Ale tu i teraz rzeczy się działy naprawdę. Conner jej dotykał
i ona tego chciała.
– Nie – przyznał.
– To dobrze. Wobec tego wprowadzamy zasadę pytanie za pocałunek?
Pokręcił głową.
– Chcę tylko jednego pocałunku. Jeśli posuniemy się dalej, będziesz musiała zostać moją kochanką.
Jego kochanką. Dziwnie podniecały ją te słowa. Jakby od dawna w skrytości ducha marzyła, żeby
być jak Gigi i mieć swego Louisa Jourdana, który raz na nią zerknąwszy, od razu postanowi, że ją
zdobędzie. Ale czy byłaby w stanie posunąć się tak daleko?
– Pracuję nad serią wywiadów na temat społecznej roli portali randkowych i firm
matrymonialnych, takich jak Matchmakers. Nie chciałam rozmawiać z tobą o życiu prywatnym.
– Nie zapytałabyś mnie nawet, czy kiedykolwiek korzystałem z ich usług?
– No dobra. – Wzruszyła ramionami. – Zadałabym ci też kilka osobistych pytań. Jestem
profesjonalistką.
W rzeczywistości nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie wyciągnie z niego, dlaczego wciąż jest
kawalerem. Podejrzewała, że z powodu podwójnego życia ojca. Ale kiedy w końcu pozna
odpowiedź, wtedy to ona podyktuje warunki i sprzeda newsa wydawnictwu, które zapłaci najwięcej.
Lecz cena tego triumfu może być wysoka. Jeśli przystanie na tę umowę, czy będzie umiała spojrzeć
w lustro?
Gazety płacą za wywiady, nie ma w tym nic zdrożnego. Ale żeby płacić własnym ciałem… cóż, to
nie w jej stylu. Może uda jej się wyprowadzić Connera w pole? Niech sobie myśli, że się z nim
prześpi, tymczasem skończy się na pocałunkach, a ona wyciągnie z niego, ile się da.
Nie miała pojęcia, co robić. Zwłaszcza gdy iskra, która tliła się w niej od początku tego spotkania,
teraz buchała żywym płomieniem. Conner prosił ją o coś, czego nigdy nie dała żadnemu mężczyźnie.
O kontrolę nad jej ciałem. Ale w zamian proponował coś, czego nigdy nie dał żadnej kobiecie:
dostęp do jego prywatnego życia.
– Tak myślałem. No i jak, Nichole? Pójdziesz ze mną i zostaniesz moją kochanką czy mam dać znak
ochroniarzowi, żeby cię stąd wyprowadził?
Przechyliła głowę, jakby rozważała propozycję. Jasne, że się nie zgodzi. To byłaby jedyna
rozsądna odpowiedź, ale w tej chwili na pewno nie kierowała się rozsądkiem.
Conner ją intrygował. Poprowadziła go w stronę ławeczki otoczonej wysokim żywopłotem. Tam
oparł ręce na jej ramionach. Poczuła ciepło bijące od jego ciała. Kusił ją zapach balsamu po goleniu,
jedynego w swoim rodzaju. Teraz miała nadzieję, że nie skończy się na jednym pocałunku.
– Nie mogę podjąć decyzji, dopóki nie przekonam się, jak całujesz. – Zawsze była typem
hazardzistki. Lubiła ryzyko i bez skrupułów wykorzystywała szansę na wygraną. Przekonywała się, że
przecież to tylko zwykły pocałunek. Ale cień w spojrzeniu Connera podpowiadał jej, że się myli.
– Dlaczego?
– Chcę wiedzieć, o co gram. Chemia damsko-męska nie zawsze się sprawdza.
Przesunął rękę po nagim ramieniu i oparł na jej biodrze. Objął ją wpół i przyciągnął do siebie.
Wsunął palce w jej włosy tuż nad karkiem, mocno napierając na nią ciałem. Odchyliła się do tyłu,
straciła równowagę i instynktownie wbiła w niego paznokcie. Trzymała się go kurczowo i patrzyła
w te jego oszałamiająco błękitne oczy.
Pochylił głowę, nie odrywając od niej wzroku. Nerwowo oblizała suche nagle usta. On jednak się
nie spieszył. Patrzył na nią spod gęstych rzęs, tak samo czarnych jak włosy. Pomyślała, że są piękne,
ale szczerze mówiąc, w tym mężczyźnie podobało jej się wszystko.
Poczuła na ustach jego oddech, a zaraz potem dotyk warg. Były wilgotne i twarde. Idealne.
Całował ją lekko i delikatnie. Najpierw poczuła mrowienie na ustach, chwilę później jego język.
Niespiesznie wsuwał go w jej rozchylone wargi. Wstrzymała oddech, kiedy mrowienie rozeszło się
po szyi i piersiach. W miejscu, gdzie jej dotykał, paliła ją skóra. Przylgnęła mocniej do jego ciała
i wsunęła język w jego usta, delektując się ich smakiem.
Cofnął głowę, ale wciąż trzymał ją w objęciach. Zdawała sobie sprawę, że jedyną rozsądną
decyzją było odejść stąd jak najdalej. Ale bolało ją całe ciało. Przyglądał się jej badawczo,
zmrużywszy oczy. Dostrzegła w nich błysk wahania.
Ten błysk przekonał ją, że Conner był poruszony tym przelotnym zbliżeniem tak jak ona.
Przytrzymała się go, uniosła wysoko głowę i po raz kolejny musnęła ustami jego wargi, zanim
wyswobodziła się z jego ramion.
– Czy teraz czas na pytanie?
– Owszem, i właśnie je zadałaś.
Cholera! Mogła przewidzieć, że gra z tym facetem nie będzie łatwa. Jeśli chce sięgnąć po
zwycięstwo, będzie musiała się nagimnastykować.
– Porozmawiaj ze mną – upierała się. – Nie sądziłam, że z ciebie taki cwany zawodnik.
– Nie dziś – odparł. – Muszę wracać na przyjęcie.
Nie pozwoli mu teraz odejść… na pewno nie ot tak.
Zatrzymała go, kładąc mu rękę na ramieniu. Odwrócił się. Zrobiła krok w jego stronę, objęła jego
twarz i złożyła na jego ustach najbardziej namiętny pocałunek, na jaki było ją stać. Złapał ją w talii
i przyciągnął do siebie, wpijając wargi w jej usta. Tym razem całował ją zuchwale i bezwstydnie.
Ugięły się pod nią kolana, więc odruchowo wczepiła się w jego ciało. Drżała, gdy powoli się od
niej odsuwał, raz po raz niecierpliwie sięgając jej ust, zanim na dobre wypuścił ją z objęć.
– Rozumiem, że niniejszym zostałaś moją kochanką? – rzucił aroganckim tonem.
Zdawała sobie sprawę, że w tej rozgrywce miał pełne prawo czuć się zwycięzcą. Przed chwilą
przecież niemal rzuciła mu się w ramiona.
– Nie tak szybko. Teraz kolej na pytanie i bez takich sztuczek jak poprzednim razem.
– Po co ci jeszcze jedno pytanie? – zdziwił się.
– Chcę wiedzieć, czy twoje odpowiedzi są warte ceny, jaką płacę.
– Niech będzie. Pytaj.
– Dlaczego wciąż jesteś singlem, skoro posiadasz świetnie prosperującą firmę matrymonialną?
– Bo tak mi się podoba.
– Znów się wymigujesz.
– Bo co?
– Bo to nie jest odpowiedź – żachnęła się.
– Ale jedyna, jaką mam… Wciąż zainteresowana?
– Być może, ale musisz popracować nad odpowiedziami.
– To ja rozdaję karty – oświadczył twardo.
– Na pewno? – Uśmiechnęła się. Wiedziała, że jej pożąda. Ponownie podeszła do niego, ale tym
razem go nie pocałowała. Stanęła tuż przed nim, ocierając się o niego ciałem. Zarzuciła mu ramiona
na szyję, napierając piersiami na jego tors. – Zdaje się, że mam to, czego pragniesz – szepnęła wprost
do jego ucha.
Chwycił ją za biodra i przytulił. Drgnęła, gdy poczuła jego podniecenie.
– Jutro rano dogadamy szczegóły – oznajmił. – W moim biurze o ósmej.
Skinęła głową, ale on już odwrócił się i odszedł. Pozostało tylko patrzeć, jak się oddala, ale
w głębi duszy święciła swój mały triumf. Zaiskrzyło między nimi, to pewne. Już nie pozwoli się
odtrącić.
Ruszyła w stronę samochodu. Na tym przyjęciu nie wskórałaby nic więcej. Wiedziała, że stąpa po
kruchym lodzie, ale zamierzała skorzystać z oferty. Chciała zdobyć zarówno historię, jak i jej
bohatera.
ROZDZIAŁ DRUGI
Nazajutrz stroiła się dobrą godzinę, zanim wyszła ze swego mieszkania na Upper East Side na
Manhattanie. W windzie przejrzała się w lustrze, chyba po raz setny tego ranka. Chciała wyglądać jak
milion dolarów. Głośne gwizdy, jakie dobiegły ją, gdy wsiadała do taksówki, dowodziły, że
osiągnęła cel.
Podała taksówkarzowi adres i starała się odprężyć. W jej głowie mieszały się wspomnienia
wczorajszych pocałunków z pytaniami, które przygotowała na spotkanie z Connerem. Wyobrażała
sobie, że zaprezentuje dziennikarstwo najwyższej próby, takie w stylu Ann Curry. Okaże mu sympatię
i szczerość, a potem zasypie go pytaniami, których do tej pory unikał jak ognia. Pokaże mu, że to ona
wygra tę grę, bo jest profesjonalistką, choć fakt, że się zgodziła na wymianę pytania za pocałunek,
sugerowałby coś zgoła odmiennego. Tak czy owak, spektakularne wejście do jego gabinetu zagra na
jej korzyść.
Taksówka zatrzymała się przed głównym wejściem do budynku, w którym znajdowało się biuro
Connera. Nichole zapłaciła kierowcy i wysiadła. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku
obrotowych drzwi. Pewnym krokiem podeszła do recepcjonisty.
Uśmiechnęła się i podała mu swoje nazwisko. Recepcjonista zaczerwienił się i z wrażenia upuścił
długopis. W duchu przybiła sobie „piątkę”. Wzięła z jego rąk przepustkę dla gości i ruszyła
w kierunku windy.
Gdy znalazła się na wskazanym przez niego piętrze, od razu spostrzegła wielkie logo Macafee
International. Sekretarka poprosiła ją, by zaczekała w pokoju obok. Zaproponowała kawę, ale
Nichole odmówiła. Nie przyszła tu delektować się kawą.
– Panno Reynolds, proszę za mną. – Sekretarka po kilku minutach zjawiła się w poczekalni.
Przeszły korytarzem do drzwi, na których widniało nazwisko Connera. Były otwarte, więc Nichole
zajrzała do środka. Od razu zwróciła uwagę na ogromne okno, z którego roztaczał się cudowny
widok na skąpane w słońcu miasto. Szybko przeniosła wzrok na Connera, by sprawdzić, jak
zareagował na jej widok. Jak na złość, jego twarz zasłaniał cień. Weszła do gabinetu, a on poderwał
się z fotela, by podać jej rękę.
– Witam, panno Reynolds.
– Darujmy sobie te formalności. Mów mi Nichole.
– Jak zawsze niepokorna. – Potrząsnął głową.
– Sądziłeś, że się zmienię przez jedną noc? – zapytała. – Może nie jesteś taki kumaty, jak mi się
wydawało.
Jego śmiech wprawił ją w dobry humor. Ten facet jest jednak zabawny. Gdyby się poznali
w innych okolicznościach, kto wie… Bredzisz, dziewczyno, zrugała się w duchu. Nigdy by się nie
spotkali, gdyby nie jej przyjaciółka, Gail Little, która postanowiła skorzystać z usług firmy
matrymonialnej, co w efekcie doprowadziło do powstania reality show.
Gail zdecydowała się na ten krok, bo od dawna szukała jakiegoś rozsądnego faceta, z którym
mogłaby stworzyć poważny związek. Jako właścicielka firmy PR, nie miała czasu na randki
z lekkoduchami. Kiedy wspomniała o tym przyjaciółkom, Willow wpadła na pomysł, by sfilmować
doświadczenia Gail na potrzeby nowego programu.
– Zawsze będę cię zaskakiwał. To ci mogę obiecać.
Tego akurat była pewna.
– To znaczy, że się poddajesz i udzielisz mi wywiadu? Pomyśl tylko, jaką ulgę poczujesz, kiedy
wreszcie, będziesz miał to z głowy.
– Usiądź, proszę. Chyba oszalałaś, jeśli sądzisz, że wywiad przyniesie mi ulgę.
Usiadła w skórzanym fotelu stojącym naprzeciw jego biurka. Rozparła się wygodnie, założyła nogę
na nogę i poruszyła się w taki sposób, by spódniczka odsłoniła nieco jej uda. Obserwowała jego
reakcję.
Oparł łokcie na biurku, jego źrenice się rozszerzyły. Teraz była pewna, że wczorajszy wybuch
namiętności nie był wytworem jej wyobraźni. Między nimi iskrzy. I to jak!
– No więc jak? Przemyślałaś moją propozycję? Zostaniesz moją kochanką?
– Sądziłam, że wyraziłam się jasno. Nie zrobię tego… Miałam nadzieję, że odzyskałeś zdolność
myślenia.
– Z moim myśleniem wszystko w porządku. Zawsze wiem, czego chcę i zawsze to dostaję, Nichole.
– Wobec tego pasujemy do siebie – odparła. – Ja nie przegrywam.
– Nigdy?
Nigdy. Nie licząc trudnego dzieciństwa, ale to był zamknięty rozdział. Dziecku trudno uporać się
z traumą.
– Posłuchaj, jestem pewna, że jakoś się dogadamy…
– Wiem nawet jak. Pragnę cię, ty pragniesz mnie. Teraz wystarczy tylko ustalić, jak daleko możemy
się posunąć.
Mówił poważnie. Widziała to w jego oczach.
– Wolę układ „pytanie za pocałunek”.
Pokręcił głową.
– A ja nie. To nie w moim stylu, żeby rozmieniać się na drobne. Gwarantuję, że kiedy wezmę cię
w ramiona, zapomnisz o tych swoich pytaniach.
Marzyła o tym, by wziął ją w ramiona. Może powinna sobie odpuścić ten wywiad i rzucić się
w wir romansu. Romansu, który będzie jak nieokiełznany pożar. Pożar, który niebawem zgaśnie.
Namiętny kochanek odejdzie, a ona zostanie sama. A przecież ten wywiad to jej życiowa szansa.
Znów się rozparła w fotelu, rozchyliła, a zaraz potem skrzyżowała kolana. Stosowała ten trik, by
zyskać czas do namysłu. Nie umiała się zdecydować. Pragnęła czegoś więcej niż zwykły romans,
czegoś więcej niż gorący seks. Conner nie potraktuje jej poważnie, jeśli ulegnie mu zbyt łatwo. Taki
macho jak on lubi polować.
– Bez przesady, Conner – zaczęła. – Jesteś zawodowcem. Jeśli się odrobinkę wysilisz, bez trudu
odpowiesz na moje pytania. Boisz się, że powiesz za dużo?
Odchylił się do tyłu i skrzyżował ramiona na piersi. Jeszcze przed chwilą pożerał ją wzrokiem,
a teraz nagle wyrosła między nimi bariera. Chyba trafiła w czuły punkt. To był ten Conner Macafee,
którego chciała poznać.
Wiedział, że jedyny sposób na natrętnych dziennikarzy to pokazać im drzwi. To byłoby jednak
równoznaczne z porażką, a on do nich nie przywykł. Nichole pragnęła i jego, i wywiadu. Najwyższy
czas, by wreszcie zrozumiała, że Conner Macafee się nie poddaje.
Będzie ją miał, i to na swoich warunkach. Żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę.
– Proszę bardzo, Nichole. Szukaj we mnie słabości. Sęk w tym, że ich nie znajdziesz.
Wzruszyła ramionami i znów rozchyliła kolana. Conner łakomym wzrokiem patrzył na jej uda, które
z każdym ruchem były coraz bardziej odsłonięte. Dobrze znał te gierki. Chce go zdekoncentrować,
wijąc się przed nim jak kocica. Ani trochę mu to nie przeszkadzało.
Uwielbiał być na skraju utraty panowania. To go mobilizowało. Nie chciał, by wygrała tę rundę.
Ani żadną inną. Nie cierpiał przegrywać.
– Każdy ukrywa słabości, Conner. Już zdążyłam poznać twoje.
– Ciekaw jestem, jakie?
– Lubisz władzę. I złościsz się, kiedy ktoś jej zagraża.
– To chyba normalne. – Wzruszył ramionami.
– Niby tak. Mam jednak coś, czego pragniesz. I nie oddam tego tak łatwo.
– Miło to słyszeć. Trofeum zdobyte bez wysiłku nie cieszy.
Uśmiechnęła się. Ten sparring sprawiał jej wyraźną przyjemność. Zresztą tak samo jak jemu.
Gdyby świat był inaczej urządzony, nie widziałby w niej wyłącznie samicy. Podziwiałby też inne
zalety jej kobiecości.
– Świetnie. – Odchrząknęła. – Oto moja propozycja. Zaczniemy od zadawania pytań…
– Nie ma mowy, mała – przerwał. – I nieważne, ile razy jeszcze skrzyżujesz i rozłożysz uda. Nie
podkręcisz mnie tym na tyle, żebym się zgodził na twoją propozycję.
– A co cię na tyle podkręci? – zapytała wprost.
Potrząsnął głową. Za nic w świecie nie przyznałby, że ten flirt już go kręci do granic
wytrzymałości.
– Dowiesz się, jak zostaniesz moją kochanką.
– Staram się tego uniknąć.
– Dlaczego? Oboje wiemy, że tego pragniesz.
– Tak, ale nie zapominam o etyce zawodowej.
– Kto by pomyślał, że wproszenie się na przyjęcie i etyka zawodowa idą w parze?
– Przyszłam jako osoba towarzysząca – wyjaśniła.
– Z kim?
– Hm…
– Tak myślałem. Determinacja to godna podziwu cecha. Zrobisz wszystko, żeby zdobyć ten wywiad
– dodał.
– Skąd ta pewność? – rzuciła powątpiewająco.
– Bo teraz siedzisz tu przede mną. – Wymierzył w nią palec. – Przyznaj jednak, że wyłożyłaś
wszystkie karty na stół. A ja wciąż mam asa w rękawie.
– Stawka jest wysoka?
– Chyba tak. Nie myśl tylko, że moja propozycja oznacza, że cię nie szanuję.
– Jakżeby inaczej – odparła z przekąsem.
– Szanuję cię i pragnę. Potraktuj to jak transakcję. Zwykły biznes.
– To nie w moim stylu – oburzyła się. – Może gdybyś czytał moją rubrykę, wiedziałbyś, że nie ma
się czego bać. Kiedy felieton już się ukaże, możemy popracować nad normalnym związkiem.
Takie rzeczy go nie interesowały. Nie zamierzał się ustatkować. Wszystkie jego związki były
przelotne.
– Wątpię, żeby nam się udało.
– Bo co? Bo nie gram w twojej lidze?
– Nie o to chodzi. Po prostu nie interesują mnie trwałe związki. Byłem świadkiem tego, co się stało
z małżeństwem rodziców. I moich kumpli. To nie w moim stylu.
– Chętnie bym to zacytowała w felietonie.
– Niestety, nie możesz.
– Conner, właśnie o tym chcę napisać. W tym nie ma nic wścibskiego. Chyba nawet ty to widzisz.
– Już ci mówiłem: zrobisz ze mną wywiad pod warunkiem, że zostaniesz moją kochanką.
– A jeśli będę pytać tylko o sprawy zawodowe?
– Wobec tego skontaktuj się z działem marketingu.
– Dział marketingu to nie ty. Ciekawi mnie, dlaczego człowiek, który gardzi małżeństwem, zajmuje
się swataniem innych.
– Ujmę to jednym słowem.
– Jeśli na tyle tylko mogę liczyć…
Przygryzł policzek, by się nie roześmiać. Podobał mu się jej upór.
– Pieniądze.
– Pieniądze?
– Można sporo zarobić na tych, którzy szukają swojej drugiej połówki.
– Jesteś cyniczny.
– Naturalnie nie obwieszczam tego wszem i wobec, ale tak właśnie uważam. Gdyby firma nie
przynosiła zysków, już dawno bym ją zamknął.
Pochyliła się w jego stronę.
– Sądziłam, że to biznes rodzinny.
– To wszystko, co ci mam do powiedzenia, dopóki nie zgodzisz się na moje warunki.
– Jakie?
– Ja odpowiadam na pytania, a ty zostajesz kochanką.
– Na jak długo?
– Miesiąc. W sam raz, żeby się dobrze zabawić.
– Nie słuchasz mnie – szepnęła. – Nie ugnę się przed twoimi żądaniami.
Wstał i obszedł biurko. Stanął przed nią, obejmując nogami jej kolana. Pochylił się i zajrzał jej
w oczy.
– Nie będę ci tego wypominał.
Miała ochotę wyć. Jaki on arogancki i irytujący. Chciała go zbesztać jak dzieciaka. Kusiło ją, by
przystać na jego umowę i wycofać się od razu, gdy zdobędzie materiał na artykuł, nie wywiązując się
ze swojej części umowy. Czy uda jej się go tak długo wodzić za nos?
Wychowała się w rodzinie, gdzie kłamstwa – czy raczej kłamstewka i niedopowiedzenia – były na
porządku dziennym. Między innymi dlatego właśnie została dziennikarką. Chciała dążyć do prawdy.
A zatem nie, nie mogła okłamywać ani siebie, ani jego w nadziei, że uniknie konsekwencji.
– Nie mogę tego zrobić – odrzekła. – Nie będę umiała spojrzeć sobie w twarz.
Wyprostował się i splótł ramiona na piersi. Poły marynarki rozsunęły się, ukazując elegancką
koszulę. Byłoby dużo łatwiej, gdyby tak bardzo jej nie podniecał.
Jeśli się czegoś pragnie, trzeba do tego dążyć. Będzie na niego naciskać i jednocześnie obstawać
przy swoim. Nie mogłaby spojrzeć sobie w oczy, gdyby sprzedała ciało za wywiad, nawet jeśli
w grę wchodził wywiad życia.
– Zdarzyło ci się kiedyś zapłacić za wywiad?
Domyślała się, dokąd zmierzał, zadając takie pytanie.
– To nie to samo.
– Odpowiedz – zażądał twardo.
– W dzieciństwie chyba nigdy nie dostałeś klapsa – zauważyła cierpko.
– Dlaczego tak myślisz?
– Bo jesteś niebywale bezczelny. Owszem, zdarzyło mi się.
– Czym wobec tego ten przypadek różni się od poprzednich?
– Mówimy o seksie, a seks za pieniądze albo inną korzyść to stygmat. Jak świat światem.
Pokiwał głową i znów się pochylił, opierając dłonie po obu stronach jej fotela. Ich twarze dzieliły
milimetry. Poczuła męski zapach, czysty, ostry i orzeźwiający. Patrzyła na jego gęste ciemne rzęsy
i zniewalająco niebieskie oczy.
– Przekonaj mnie, że gra jest warta świeczki. Powiedz mi coś na zachętę – poprosiła.
– Pragnę cię.
Co za bezczelność! Po jej plecach przebiegł dreszcz. Ona też go pragnęła, ale nie to się liczy. Liczy
się etyka i duma. W końcu Conner zatęskni za jej ciałem tak mocno, że sam zrezygnuje z umowy.
Zwilżyła usta. Zauważył to. Jego nozdrza się rozdymały, lekko musnął wargami jej usta. To tylko
wzmogło jej apetyt. Odwróciła twarz.
– Ja też ciebie pragnę, ale nie zamierzam ulegać zwykłej chuci.
– Nie lada wyzwanie. – Powstrzymał uśmiech.
– Chyba dla ciebie – odparła. – Porozmawiajmy o wywiadzie. Najpierw odpowiesz mi na pytania,
a potem zostanę twoją kochanką. Co ty na to?
– Mam ci wierzyć na słowo?
– Czy ja słynę z wciskania ludziom kitu?
– Ależ skąd! Na przyjęcie wśliznęłaś się jednak bez zaproszenia. – Wyprostował się i oparł
o biurko.
– Tak, ale nie kłamałam. Poza tym nikt mnie nie pytał o zaproszenie. Boże! Nie cierpię się z tobą
targować!
Po jego twarzy przemknął triumfujący uśmieszek.
– Przywykłem do zwycięstw. Nie zdarza mi się ustępować.
– Ja też twardo stoję przy swoim. Moja propozycja jest taka: potrzymamy się za rączki, a w zamian
dostanę wywiad o firmie i reality show. Przed drukiem prześlę ci tekst do autoryzacji.
– Nie interesuje mnie gra wstępna. Chcę cię mieć całą. Nic innego nie wchodzi w rachubę.
– Jesteś niereformowalny. – Po raz kolejny skrzyżowała nogi. – Sprawa wygląda tak: mam coś,
czego pożądasz i jestem skłonna negocjować. Musisz nieco ustąpić. Jakie jest twoje minimum
w zamian za wywiad?
– Minimum piętnaście minut. Do mojej całkowitej dyspozycji, zupełnie naga, tu i teraz, na biurku.
Zaczerwieniła się. Nie spodziewała się takiej impertynencji.
– Hm… Nie. Mojego ciała nie można poddawać aż tak dokładnej analizie.
– Jak dla mnie wyglądasz świetnie.
Potrząsnęła głową. Wyglądać świetnie w szałowych ciuchach to zupełnie inna sprawa niż
wyglądać świetnie bez ubrania. Uzmysławiała sobie tę okrutną prawdę za każdym razem, kiedy
wychodziła spod prysznica.
– Może zwątpisz, kiedy zobaczysz mnie nago.
– Nawet jeśli, i tak dostaniesz wywiad – odparł. – Jestem jednak przekonany, że będę się
delektował każdym centymetrem twojego ciała.
Nerwowo przygryzła wargę.
– No dalej, rudzielcu! Wiesz przecież, że tego pragniesz. Poddaj się i powiedz wreszcie „tak”,
a wtedy spełnią się twoje sny.
Tak, gdzieś w zakamarkach duszy pragnęła tego. Pragnęła zaufać mężczyźnie, który w nic nie
wierzył. Z drugiej strony przeczuwała, że ten wybór nie tylko nie spełni jej marzeń, ale, co gorsza,
złamie jej serce. Bo nie umiała oddzielić duszy od ciała.
ROZDZIAŁ TRZECI
Lubiła osiągać swoje cele. Dawno temu postanowiła, że zostanie dziennikarką i tak się stało. Była
konsekwentna nie tylko w życiu zawodowym, ale także osobistym. Świadomie wybrała życie
singielki. Chciała bez reszty poświęcić się pracy. Była pracoholiczką.
Kochała swoje życie i nie żałowała tego wyboru. Ale teraz… kusiło ją, by coś zmienić, choć
wiedziała, że ryzykuje. Jeśli się zgodzi na tę umowę, nikt nigdy nie może się o niej dowiedzieć.
Potrzebowała czasu do namysłu, ale w obecności Connera nie mogła zebrać myśli.
– Jesteś bezwzględnym graczem, ale nie uda ci się przyprzeć mnie do ściany. Dojdziemy do takiego
porozumienia, które zadowoli nas oboje.
Obszedł biurko i usiadł w swoim fotelu.
– Wyłożyłem karty na stół. Nie ustąpię.
– Nie rozumiem dlaczego. To ja mam wiele do stracenia. – Przygryzła wargę. Traci go. Nie chciała
tego.
– Daj spokój. Wiesz przecież, że rozmowa o życiu prywatnym nie będzie dla mnie łatwa.
Przypomniała sobie zdjęcia jego rodziny w kolorowych gazetach, opisujących skandal sprzed lat.
Poczuła wyrzuty sumienia, ale zaraz napotkała jego twarde spojrzenie i zdała sobie sprawę, że to
tylko część gry.
– Nic z tego nie będzie. Przecież nie będziesz ze mną rozmawiał otwarcie. Oboje to wiemy.
– Przy tobie nie jestem sobą – przyznał. – Od dawna nie kręciła mnie tak żadna kobieta. Możesz to
wykorzystać. Złożyłem ofertę i się nie wycofam. Jeśli zrezygnujesz, pewnie już zawsze będę sobie
zadawał pytanie „co by było, gdyby”. Cóż, takie jest życie.
Teraz ona obeszła biurko i oparła się o nie, tuż obok jego fotela. Choć zgrywał twardziela,
wiedziała, że jest przewrażliwiony na punkcie skandalu z ojcem.
– W takim razie ograniczę pytania osobiste do minimum i będę się opierać wyłącznie na
obserwacjach…
– Nie.
– Conner, musisz coś z siebie dać.
– Już dałem. – Pogłaskał wewnętrzną stronę jej uda. Ten dotyk dosłownie ją zelektryzował.
Zapewniała się w duchu, że jeszcze stąd nie uciekła, bo to wywiad jej życia, ale doskonale
zdawała sobie sprawę, że kierują nią dalece bardziej prymitywne pobudki.
– W artykule nie będzie żadnych sensacji. W naszym społeczeństwie ludzie desperacko poszukują
idealnego partnera. Interesuje mnie twoje zdanie w tej kwestii.
Powoli przesunął rękę z uda na kolano. Zaskoczyło ją, że w tak niewinnym geście może kryć się
tyle zmysłowości. Cofnęła się.
– Skąd mam wiedzieć, że odpowiesz choćby na jedno pytanie? – zapytała.
– Jak mogę cię przekonać?
– Daj mi przynajmniej zarys tego, co powiesz. Chcę wierzyć, że oddając się do twojej dyspozycji,
nie narażam się na hańbę.
– Hańbę? – Uniósł brwi. – Powiało wiktoriańskim melodramatem. Chyba odrobinę histeryzujesz.
– Tylko odrobinę? Kurczę, spodziewałam się, że bardzo. – Uśmiechnęła się. – Ale tak na serio…
– Tak na serio – przerwał jej – postanowiłem prowadzić firmę matrymonialną z dwóch powodów.
Po pierwsze, przynosi spore dochody. I tak naprawdę tylko to się liczy. Prawdziwy biznesmen
poważnie traktuje każdy interes, który zapewnia mu wypłacalność.
– Zgadzam się. – Właśnie takich informacji potrzebowała. Mówił o kojarzeniu ludzi w pary, jakby
to było jakieś ustrojstwo produkowane na taśmie. I takie też musiał mieć podejście do tych spraw. –
A drugi powód?
Rozparł się w fotelu.
– Robię to dla przyjaciół. Jeden z nich padł ofiarą oszustki matrymonialnej. Nie mogłem patrzeć,
jak cierpi. Nikomu nie życzyłbym tego, co go spotkało. Biorąc pod uwagę przeszłość mojego ojca,
wiem, że ludzie ukrywają różne sekrety. Moja firma gwarantuje bezpieczne randki.
Tym komentarzem zdradził więcej, niż oczekiwała.
– Jakie to cyniczne! Ludzie tworzą szczęśliwe pary, nie prześwietlając przeszłości partnera ani nie
studiując jego wad.
– Nie ci, którzy wywodzą się z tej klasy co ja. Nie zrozum mnie źle, ale inaczej się podchodzi do
tych spraw w starych majętnych rodzinach.
– Opowiedz mi o tym – poprosiła.
– Obawiam się, że na razie musi ci to wystarczyć. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zostań moją
kochanką.
Tylko rozbudził jej ciekawość. Chyba słusznie liczyła, że ten wywiad przyspieszy jej karierę.
– Co to właściwie oznacza? – westchnęła.
Żadnemu z przyjaciół nie powiedział tyle co tej dziewczynie. Odetchnął z ulgą, że na razie ją to
zadowoliło. Wiedział, że ma apetyt na więcej i że jest gotowa się poświęcić. Choć w duchu
przyznawał, że nocy w jego łóżku na pewno nie można nazwać poświęceniem.
– Same przyjemności.
Zaczerwieniła się.
– Nie proszę, żebyś przedstawił mi listę seksualnych doznań, jakie mnie czekają. Pytam o stronę
organizacyjną. Nie mam pojęcia, jak to jest być kochanką z urzędu.
On też nie. Nigdy nie miał stałej kochanki, choć jego przyjaciel, Alexander Montrose, miał, i to na
pęczki. Alexander uważał, że pieniądze są podstawą relacji damsko-męskich, a do związków
z kobietami podchodził jak do transakcji biznesowych.
– Mam penthouse w mieście. Wprowadzisz się do mnie i będziesz dostępna na moje życzenie.
– Mam własne mieszkanie i pracę.
– Na czas naszej umowy chcę, żebyś zamieszkała u mnie. Szefuję wielkiej międzynarodowej
korporacji, więc nawet jeśli mówię, że masz być do mojej dyspozycji, to wcale nie chodzi mi
o dwadzieścia cztery godziny na dobę, choć przez pierwszą dobę wolałbym cię mieć pod ręką.
Odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem, męczy mnie głód. Muszę się tobą nasycić.
Zdaje się, że Alexander miał rację co do posiadania kochanki. To o wiele łatwiejsze niż randki.
Żadnych gierek, gry pozorów, tylko czysty seks. Conner lubił seks. Nie sądził, że będzie miał
pełnoetatową kochankę, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej mu się to podobało.
– Też cię pragnę. Coś jeszcze?
– Będę płacił za ciebie. Pewnie dotrzymasz mi towarzystwa podczas oficjalnych spotkań, ale
zważywszy na fakt, że piszesz o mnie felieton, powinniśmy ograniczyć takie wyjścia do minimum.
– Jeśli się zgodzę, nie chcę, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Dlatego uważam, że
przeprowadzka do ciebie to zły pomysł. Dozorca i pokojówki zorientują się, że u ciebie mieszkam.
– Widzisz jakieś inne rozwiązanie?
– Możesz wprowadzić się do mnie.
– Chyba masz sąsiadów, prawda? Ryzyko wpadki jest takie samo. A może lepiej otwarcie
przyznać, że się spotykamy i niech się dzieje, co chce.
– To chyba najlepsze rozwiązanie. Ludzie się nie domyślą, że łączy nas jakiś układ. Ale najpierw
muszę zapytać szefa.
– Oczywiście. Tak będzie najlepiej. Ty będziesz mieć swoją historię, ja twoje ciało i wszyscy
będą szczęśliwi.
Przyglądała mu się, marszcząc brwi.
– Szczęśliwi?
– No tak. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. I na dodatek będzie kontrolował powstawanie artykułu.
– W porządku. Interesują mnie dwa tematy związane z twoją osobą. Pierwszy dotyczy przemysłu
randkowego i twojego zaangażowania w biznes. Chciałabym napisać o problemie, o którym
wcześniej wspominałeś. O prześwietlaniu życiorysów kandydatów w celu wyeliminowania oszustów
matrymonialnych.
– Jasne. – Zerknął w kalendarz, by sprawdzić, które spotkania musi przesunąć, żeby resztę dnia
spędzić z Nichole. W łóżku. Był przekonany, że ich umowa została dopięta na ostatni guzik.
– Drugi temat dotyczy twojego ojca. Interesuje mnie, w jaki sposób jego zdrada wpłynęła na twój
stosunek do związków. Twój i chyba też twojej siostry. To ciekawe, że kreuje się na specjalistkę od
spraw rodzinnych, a jest singielką.
– Nie.
– Nie zgadzasz się? Na którą część? – zapytała.
– Na wszystkie. Nie będę rozmawiać o ojcu. A już na pewno nie o Jane.
– Chcę mieć te dwa tematy – upierała się.
– Nie zamierzam spowiadać się ze swojego życia prywatnego. Podobno nie szukasz taniej sensacji.
– To nie sensacja, ale ludzkie sprawy. Czytelnicy chcą wiedzieć, co się z tobą dzieje. Patrzyli, jak
dorastałeś…
– Fatalnie. Obawiam się, że w takiej sytuacji muszę zerwać umowę – przerwał gwałtownie.
Okrążyła biurko i znów usiadła w fotelu. Założyłby się o wszystko, że teraz jej umysł pracuje na
najwyższych obrotach. Na pewno gorączkowo stara się wymyślić nowy argument, który skłoniłby go
do zmiany zdania. Ale dla niego klamka zapadła. Nie będzie miał kochanki. Nie będzie opowiadał
o ojcu. Nigdy.
– To by było na tyle.
– Serio? – jęknęła. – W takim razie zadowolę się innym tematem.
– Przemysł randkowy? – zapytał.
– Tak. Ale też ty w roli rekina biznesu. Dokonałeś cudów w sprawach o upadłość niejednej firmy.
– Owszem. Taki felieton pasowałby do prasy ekonomicznej, a nie społecznej – zauważył.
Westchnęła.
– No więc, Nichole? Wystarczy ci ten jeden temat, żeby zostać moją kochanką? – niecierpliwił się.
Decyzja należy do niej. Zależało mu na tej kobiecie, ale wiedział, że są granice, których nie
przekroczy. Obserwował ją bacznie podczas tej rozmowy i wiedział już, że w jej obecności musi
ważyć każde słowo. Nie chciał za bardzo się odsłonić. Zadawał sobie sprawę, że wiele ryzykuje,
sprowadzając ją do swego domu. Pismaki nigdy nie przestają węszyć.
Na pewno nie wystarczy jej jeden temat. Znała sposoby, by wyciągnąć z niego więcej. Tym razem
jednak intuicja podpowiadała jej, by się nie spieszyć i starannie przemyśleć następny krok. Co za
problem przespać się z Connerem w zamian za wywiad? W końcu uważała się za wyzwoloną
i nowoczesną kobietę. W istocie jednak w głębi duszy czuła się tradycjonalistką. I choć powtarzała
znajomym, że woli żyć bez zobowiązań z obawy, że życie osobiste będzie kolidować z karierą, to
bała się bliskiej relacji. Wprowadzając się do Connera, nawet na miesiąc, złamie zasady. A jeśli
dojdzie do wniosku, że właśnie tego jej brakowało i zamarzy o czymś więcej?
– Muszę się zastanowić – powiedziała. – To nie jest łatwa decyzja.
– Rozumiem. Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że odmówisz.
– To po co mi to zaproponowałeś? – zirytowała się.
Wzruszył ramionami.
– Masz w sobie coś takiego, co wyzwala we mnie pierwotny instynkt.
– I vice versa – przyznała.
Był inny, niż zakładała. I nie chodziło jej ani o bogactwo Connera, ani pochodzenie. Wyrobiła
sobie zdanie na jego temat na podstawie tego, co znalazła w prasie i internecie, tymczasem okazał się
zupełnie inny.
Uniósł lekko kąciki ust. Pomyślała, że ukrywa uśmiech. Nie lubił zdradzać emocji. Przyznał, że jej
pragnie, ale domyślała się, że relacje z kobietami sprowadzał do seksu, a prawdziwe uczucia
ukrywał.
Zerknęła na zegarek. Z zaskoczeniem stwierdziła, że ich rozmowa trwa już pół godziny, a miała
wrażenie, że dopiero tu weszła. Niech to będzie dla niej kolejne ostrzeżenie. Traci głowę w jego
obecności.
– Muszę już iść. Skontaktuję się z tobą za kilka dni i powiadomię cię o decyzji.
Podszedł do niej i wyciągnął rękę. Podała mu dłoń. Uścisnął ją mocno. Zapragnęła go jeszcze
bardziej. Nie mieściło jej się w głowie, że teraz jak gdyby nigdy nic ma wyjść z jego gabinetu.
– To ostateczna decyzja? – zapytał, pocierając kciukiem wierzch jej dłoni.
– Nie wiem. Muszę się zastanowić.
– Nie ma się co zastanawiać. Nikt się nie dowie, co nas łączy. Czym to się różni od zwykłego
związku?
– To umowa, a nie związek – odparła z naciskiem.
– Umowa, która wymaga więcej poświęcenia niż większość związków.
– Chyba twoich – stwierdziła z przekąsem.
– Owszem.
– Ile randek zazwyczaj zaliczasz z jedną kobietą? – Była tego ciekawa, ale również chciała, by tą
odpowiedzią potwierdził jej hipotezę o jego ojcu, który zdradą zniszczył w nim potrzebę trwałych
relacji.
– Dwie. A ty? – zapytał.
– Hm… Ja też. Wybieram mężczyzn, którzy nie są zainteresowani stałymi związkami.
– Dlaczego? – Nie przestawał pieścić jej dłoni.
– Ze względu na pracę. Nie chcę, żeby cokolwiek mnie od niej odrywało.
– Dziwne, że rezygnujesz z wywiadu, który mógłby przyspieszyć twoją karierę – zauważył.
– Owszem – przyznała. – Nie wiem, czy nie naruszę etyki zawodowej, nawet jeśli szef się zgodzi…
Nie mogę ryzykować utraty tego, na co tak ciężko pracowałam. – Wyswobodziła dłoń z jego ręki. –
Ja… Czy przemyślisz jeszcze raz umowę „pytanie za pocałunek”?
– Na pewno nie długoterminowo.
– Co przez to rozumiesz? – Uniosła brwi.
– Nie wyjdziesz stąd bez pożegnalnego pocałunku. Obawiam się, że kiedy przemyślisz moją
propozycję, uznasz, że gra niewarta świeczki.
– Wątpię – odparła spontanicznie.
– Właśnie przed chwilą doszłaś do takiego wniosku. Inaczej byś stąd nie wychodziła.
Chciała od niego dużo więcej, niż mógł jej dać. Widziała w nim mężczyznę, w którym mogłaby
ulokować swe uczucia. Nie powinna ryzykować i wiązać się z tak trudnym człowiekiem. Nie
powinna była wpuszczać go do serca, ale obawiała się, że jest już za późno.
– Czyli ostatni pocałunek – odezwała się w końcu.
– Tak. – Przyciągnął ją do siebie.
Oparła dłonie na jego ramionach, upuszczając torebkę na podłogę. Spojrzała mu w oczy, te
najbardziej niebieskie z niebieskich. Zatraciła się w nich. Zapomniała, że przyszła tu w interesach.
Odrobina rozkoszy na pożegnanie to nic złego. Conner i jego pocałunki, słodkie jak zakazany owoc.
Niespiesznie dotykał wargami jej ust. Potem przyciągnął jeszcze bliżej. Przylgnęła piersiami do
jego torsu, instynktownie wyprężyła ciało. Wbiła paznokcie w jego ramiona, gdy głębiej wsunął
język w jej usta. To był namiętny pocałunek. Namiętny, i co najgorsze, pożegnalny.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Szczerze żałował, że po raz ostatni całuje Nichole, ale rozumiał, że nie ma wyjścia. Jej usta,
miękkie i delikatne, smakowały jak najbardziej egzotyczny rarytas, jakiego w życiu kosztował.
Działały na niego jak narkotyk. Chciał tym jednym pocałunkiem zaspokoić głód, ale wiedział, że to
niemożliwe.
Do granic rozpaliła jego zmysły. Dlaczego po prostu nie sięgnął po to, czego pragnął? Ona też tego
chce. Przecież to widać. Całowała go z taką pasją, jakby zupełnie zapominała o swoim
dziennikarskim zadaniu.
Powoli przesunął dłonie w dół jej pleców. Uniósł ją i poczuł, jak roztapia się w jego ramionach.
W jednej chwili wyleciały mu z głowy umowy i negocjacje. Oparł ją o krawędź biurka, nie
wypuszczając z objęć. Rozsunęła uda. Był podniecony, poczuła to aż nadto wyraźnie. Oplotła nogi
wokół jego bioder. Mruknął z rozkoszy, a w odpowiedzi z jej piersi wyrwał się cichy jęk.
Niecierpliwie wsunął ręce pod jej spódnicę, jakby o niczym innym nie marzył, odkąd znalazła się
w jego gabinecie i zaczęła wić się w fotelu. Objęła go mocniej udami, szukając wygodnej pozycji.
Ścisnął jej pośladki i posadził ją na biurku. Przerwali pocałunek. Nichole oparła ręce na blacie
i patrzyła na niego oszołomionym wzrokiem. Usta miała wilgotne i błyszczące, szyję i dekolt
pokrywał silny rumieniec.
– Jeszcze jeden pocałunek i kolej na moje pytanie. – Wyciągnęła do niego usta.
– Zostań w tej pozycji. – Powstrzymał ją. Chciał, by siedziała, rozkładając uda w zapraszającym
geście.
– W takiej? – Wyprężyła ciało, opierając łokcie na biurku.
– Tak. – Zaskoczyło go, że jego głos zabrzmiał aż tak gardłowo. Powoli przesunął ręce na jej
piersi, potem wyżej na ramiona. – Uwielbiam twoje piegi.
Zmarszczyła nos.
– A ja nie. Są okropne.
– Na tobie wyglądają seksownie. – Pochylił się, by podziwiać je z bliska. – Masz je na całym
ciele?
Czuł pod palcami, że jej skóra płonie. Spojrzał jej w twarz i z zaskoczeniem spostrzegł, że się
zaczerwieniła.
– Tak.
Jęknął, gdy wyobraził sobie, że leży pod nim na biurku zupełnie nago. I te cudowne piegi.
Nerwowo złapał suwak sukienki, lecz powstrzymała go, kładąc dłonie na jego rękach. Uprzytomnił
sobie, że są w jego gabinecie.
Już miał się cofnąć, lecz Nichole chwyciła jego dłoń i opierając się na niej, przysunęła się do
niego. Zarzuciła mu ręce na szyję i znów poczuła jego podniecenie. Ich usta natychmiast się złączyły.
Tym razem to ona przejęła inicjatywę. Całowała go namiętnie, niemal agresywnie. Położyła jego
ręce na swoich piersiach. Masował je przez sukienkę i cienki materiał stanika.
Nichole bywała bezwzględna i arogancka, ale w roli kochanki stawała się nieśmiała i delikatna.
Podobała mu się ta przemiana. Chciał mieć taką dziewczynę, ale wiedział, że tych dwóch kobiet nie
da się oddzielić. To pożegnanie, musi o tym pamiętać. Pozostały mu tylko te skradzione chwile
rozkoszy.
Wciąż pieścił jej piersi, upajając się sutkami. Spodnie opięły się na jego mocnym wzwodzie.
Nagle poczuł na sobie jej rozkołysane biodra. Przechylił głowę, by mocniej się wpić w jej wargi.
Teraz nic ich nie powstrzyma. Ciała świadome swych potrzeb dążyły do celu. Ich umysły się
wyłączyły.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Conner jak oparzony odskoczył od Nichole. Nie umiał
zapanować nad ciałem. Podejrzewał, że to właśnie ta słabość doprowadziła ojca do zguby.
– Chwileczkę. – Odchrząknął i spojrzał na Nichole. Na twarzy miała rumieniec, a fryzurę
w nieładzie. Wskazał ręką łazienkę. – Doprowadź się do porządku. Trochę narozrabiałem.
Była wściekła. Przez tę historię z wywiadem się skompromitowała. Musi wreszcie wziąć się
w garść. Zamknęła za sobą drzwi do łazienki i spojrzała w lustro. Sukienka wymięta, włosy
potargane. Nie rozpoznawała eleganckiej kobiety, którą widziała w lustrzanym odbiciu, kiedy rano
wychodziła z domu. Zmarszczyła brwi.
– Ciężko pracowałaś na swoją karierę i chcesz teraz wszystko zaprzepaścić z powodu faceta? –
powiedziała do siebie wzburzona. Sięgnęła do torebki po kosmetyczkę. – Cholera jasna, Nichole.
Uda ci się. Pokonasz tego gościa. – Umalowała usta i przypudrowała nos. Potem wygładziła sukienkę
i okręciła się przed lustrem.
Na swój plus zaliczała fakt, że potrafiła zawrócić Connerowi w głowie. Niestety, jej plan
strategicznej rejterady spalił na panewce. Nie doceniła siły uroku tego mężczyzny. A przecież zawsze
była górą w relacjach z facetami. Jeśli się z nim prześpi, czy nadal będzie mogła się uważać za
wiarygodną dziennikarkę? Chłodną i opanowaną? Zawsze była dumna ze swego profesjonalizmu. To
była podstawa jej sukcesu.
Nagle zdała sobie sprawę, że za długo siedzi w łazience. Conner gotów pomyśleć, że ją spłoszył
i zdobył przewagę w negocjacjach. Co zresztą było prawdą. Nawet ona musiała to przyznać.
Otworzyła drzwi. Conner stał na środku gabinetu i przez ogromne okno patrzył na panoramę miasta.
Stanęła obok niego. Wychowała się pośród wielkich przestrzeni Teksasu. Takie widoki zawsze
Katherine Garbera Erotyczna transakcja Tłumaczenie: Anna Zeller
ROZDZIAŁ PIERWSZY Conner Macafee przywykł do dziennikarzy polujących na jego rodzinę. Brat jego dziadka należał do zaufanego grona Johna F. Kennedy’ego, a sam Conner i jego bliscy byli ważnymi osobistościami w świecie polityki i biznesu. Rzecz jasna, także i oni mieli na koncie niejeden skandal, nic więc dziwnego, że media się nimi interesowały. Niemniej Nichole Reynolds, reporterka do spraw społecznych w gazecie „America Today”, zaprezentowała zgoła nietuzinkowe podejście, gdy wkręciła się na przyjęcie w Bridgehampton wydane przez rodzinę Connera z okazji Dnia Niepodległości. Bez powodzenia usiłowała się wmieszać w tłum gości. Udając znudzenie, krążyła wokół grupek dygnitarzy i celebrytów bawiących na imprezie. Conner zauważył, jak namolnie mizdrzyła się do modela i gwiazdy polo, Palmera Cassiniego. Conner chodził razem z nim do szkoły. Wprawdzie Palmer był zapalonym sportowcem, ale lubił też się zabawić. Conner uważał go za przyjaciela. Tyle że Palmer nie miał takiej obsesji jak ta rudowłosa żurnalistka. Conner zdawał sobie sprawę, po co tu przyszła. Uparcie odmawiał wywiadu, o który zabiegała wraz z szefami. Wiedział, że przyjaźniła się z Willow Stead, producentką „Seksownych i samotnych”, reality show, do którego zaproszono jego firmę, Matchmakers, świadczącą usługi matrymonialne. W trakcie emisji programu Nichole zamierzała napisać serię artykułów na temat Matchmakers, którą założyła babka Connera. Ale Conner nie ufał dziennikarzom i z nimi nie rozmawiał. Od tego miał Zaka Levy’ego, szefa marketingu, który dbał o promocję i kontakty z prasą. Conner trzymał się z dala od fleszy. – Kto to? – Ruthann Macafee podeszła do syna. – Kto, mamo? – zapytał, odrywając wzrok od Nichole. Powtarzał sobie w duchu, że obserwował ją, bo wolał ją pilnować podczas przyjęcia. Wcale nie z powodu tych gęstych kasztanowych loków miękko opadających na ramiona ani białej sukienki, która opinała jej ciało. Okłamywał się i wiedział o tym. Pragnął jej i gdyby tylko przewidział, jak silne będzie to pragnienie, już dawno udzieliłby jej wywiadu w zaciszu swego gabinetu. – Ta kobieta, na którą bez przerwy się gapisz. Nie znam jej. Chyba nie bywa w naszym towarzystwie? Matka miała sześćdziesiąt pięć lat, ale wyglądała co najmniej piętnaście młodziej. Zawdzięczała to aktywnemu trybowi życia. Namiętnie grywała w tenisa w lokalnym klubie i prowadziła fundację charytatywną. Nie była typem matrony bezczynnie przesiadującej w domu. Conner ją za to podziwiał.
Zawsze bił od niej spokój i siła, nawet wtedy, gdy w katastrofie lotniczej zginął ojciec. Wybuchł wówczas skandal, który złamałaby niejedną kobietę. – To Nichole Reynolds, dziennikarka – wyjaśnił. – A niech to! Po co tu w ogóle przyszła? – Usłyszał nutę strachu w jej głosie. Nie lubiła prasy i miała ku temu powody. Przytulił ją szybko, lecz z czułością. – Chodzi o reality show. Chce ze mną zrobić wywiad… – Serio? I co? Zgodzisz się? To żenada rozmawiać o życiu prywatnym. – Conner zdusił w sobie uśmiech. Matka była kobietą starej daty, choć i to określenie w pełni nie oddawało jej postawy. – Zdaję sobie z tego sprawę. – Pochylił się, by złożyć na czole matki krótki pocałunek. – Pozbędę się jej, zanim narobi nam kłopotów. – Znakomity pomysł. Poproszę Darrena, żeby ją stąd wyprowadził. Jak ona tu w ogóle weszła? – To nie jest zajęcie dla szefa ochrony – uciął Conner. Umiał się obchodzić z takimi babkami jak Nichole, odkąd skończył czternaście lat. – Pewnie przyszła jako osoba towarzysząca. – Następnym razem dopilnuję, żeby ostrożniej rozdawać zaproszenia. – Matka się skrzywiła. – Nie życzę sobie, żeby po moim domu plątały się takie typy. – Jakie typy? – zainteresowała się Jane, siostra Connera, i przystanęła obok matki. Jane nosiła się z wyszukaną elegancją, pilnie śledziła najnowsze trendy. Prowadziła w telewizji własny program o gotowaniu i szeroko pojętym lifestyle’u. W przeciwieństwie do matki i brata nie unikała rozgłosu medialnego, ale w przypadku Jane reperkusje niewierności jej ojca nie zdawały się aż tak bolesne. – Jak ta dziennikarka. – Skaranie boskie z tymi pismakami – westchnęła Jane i mrugnęła do brata. – Gdzie ona jest? Już ja się nią zaopiekuję. Jego siostra lubiła namącić. Conner wiedział, że jedynym wyjściem z sytuacji jest szybko zakończyć rozmowę i wziąć sprawy w swoje ręce. – Ja się tym zajmę. – Która to? – dopytywała się Jane. – Ten rudzielec – odparła matka. – Ach, teraz już rozumiem, dlaczego chcesz się nią „zająć” osobiście. Powodzenia, brachu! – Jane poklepała brata po plecach. – Mamo, chyba za bardzo rozpuściłaś córunię. Co za smarkula! – Jest idealna – zapewniła matka, gdy Jane za jej plecami pokazała język Connerowi. Conner, potrząsając głową, ruszył w stronę Palmera i Nichole. Przedzierał się przez tłum zamożnych gości, a gdy mijał kelnera w liberii, porwał z jego tacy szklankę mojito przygotowanego według pomysłu Jane. Nichole spojrzała na niego z poczuciem winy, które szybko zamaskowała cynicznym uśmieszkiem.
– Conner Macafee – zawołała z przesadnym entuzjazmem. – Oto dżentelmen, którego pragnę poznać. – Nichole Reynolds – wykrzyknął, naśladując jej intonację. – Oto dama, której nie zapraszałem. – Kobiety lubią niespodzianki – wtrącił Palmer. – Faktycznie – zgodził się Conner. – Dobrze się bawisz? – Jak zawsze – odparł Palmer. Nichole objęła Connera i odciągnęła go na bok. – Gdybym zamierzała czekać na twoje zaproszenie, w życiu nie miałabym szansy zamienić z tobą słowa. – Bo nie udzielam wywiadów. Ojciec Connera był mocno zaangażowany w życie polityczne kraju. Nawet po odejściu z urzędu zajmował się wielkim biznesem, dlatego media były bezustannie obecne w jego życiu. Zdjęcia i wywiady z nastoletnim Connerem pojawiały się w każdym szanującym się czasopiśmie. Conner nie cierpiał ekshibicjonizmu i obiecał sobie, że gdy będzie dorosły, nigdy do tego nie dopuści. I udało mu się, mimo że zaliczał się do elity i uchodził za kluczowego gracza na amerykańskiej scenie społeczno-politycznej. Z zasady nie udzielał wywiadów i rzadko dawał się przyłapać paparazzim. – Zdaje się, że masz złe doświadczenia. – Zsunęła ramię z jego szyi, kiedy odeszli na bezpieczną odległość od tłumu gości. – Obiecuję, że nie będzie bolało. – Może lubię, kiedy boli – odparł przekornie, choć był taki czas, gdy jedynie ból przypominał mu, że wciąż żyje. Przyglądała mu się, mrużąc oczy. Domyślał się, że usiłuje go rozgryźć. – Odpowiesz na kilka pytań? – Nie. Dziękuję, szanowna pani. – Zrobię wszystko, żeby mieć ten wywiad, Conner. Zaintrygowała go determinacja w jej głosie. Już dawno nie spotkał się z taką zawziętością. – Wszystko? – Tak – zapewniła. – Słynę z tego, że dostaję to, czego pragnę. Psujesz mi opinię. – Może zrobimy to teraz? – zapytał, podchodząc do niej blisko. Dotykał jej ramion. Była wysoka jak na kobietę. Miała ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, ale sięgała mu zaledwie do ramion. Podobało mu się to uczucie dominacji, które dopadło go, gdy patrzył na nią z góry. – Dobrze wiesz, że nie udzielam wywiadów – warknął. – Ale to co innego. Masz show w telewizji. – Nie ja, tylko moja firma. To różnica – zauważył. – Twój ojciec inaczej widział te sprawy. Praktycznie nie schodził z pierwszych stron „The Post”.
I właśnie dlatego Conner nie chciał sobie na to pozwolić. – Nie jestem moim ojcem i dlatego mówię „nie”. – Proszę… – szepnęła, odchylając do tyłu głowę i lekko wydymając usta. Miała takie słodkie czerwone wargi. Niewiele brakowało, by jęknął z zachwytu. Ogarnęło go pożądanie. – Może się zgodzę, ale cena będzie wysoka – oświadczył twardo, choć doskonale wiedział, że nie udzieli jej wywiadu. Pragnął jej i nie widział powodu, dlaczego nie miałby odrobinę sobie pofolgować. – Mów – syknęła. Chwycił kosmyk jej włosów i okręcił wokół palca. Wstrzymała oddech. Na jej twarzy wystąpiły rumieńce. Palcami drugiej ręki pieścił jej gładką skórę przyprószoną drobnymi piegami. Ależ on jej pragnął! Wiedział jednak, że nie będzie jej miał. Nie mógłby być z kobietą, której nie ufał, a która pozostanie lojalna wobec gazety. Mimo to nie pozwoli jej odejść, dopóki nie skradnie choćby jednego pocałunku. Spodziewał się, że to, co zaraz jej powie, zszokuje ją do tego stopnia, że od razu sobie pójdzie. Zamierzał to zrobić nawet kosztem pocałunku, którego tak beznadziejnie pragnął. Instynkt samozachowawczy zwyciężył nad popędem… – Odpowiem na wszystkie pytania pod warunkiem, że przez miesiąc będziesz moją kochanką – wycedził. Spojrzała mu w oczy. Nigdy nie widziała u nikogo tak intensywnie błękitnych tęczówek. Próbowała zrozumieć to, co właśnie powiedział. Nigdy nie sądziła, że będzie kręcił ją ktoś taki… no cóż, taki oligarcha. Musiała go tak nazwać. Przecież był poza jej zasięgiem. Wiedziała, że najzwyczajniej w świecie z nią pogrywał. Zrobiłaby wszystko, by zdobyć temat na artykuł, ale to było ryzykowne wyzwanie i nie chciała z niego rezygnować. Jednak etyka kazała jej się wycofać. Domyśliła się, że Conner rzucił tę propozycję, by ją zniechęcić. Rozwścieczyła ją jego bezczelność. – Miesiąc? Jakich sekretów strzeżesz, Macafee? Zamierzałam wypytać cię tylko o Matchmakers, ale za taką cenę muszę mieć pełny dostęp do twojego życia. Domyślała się, że nie będzie negocjował. Po co miałby to robić? Czytała gazety po śmierci jego ojca. Znała tę skandaliczną historię o drugiej rodzinie, którą stary Jed Macafee ukrywał. Pamiętała zdjęcia Connera i jego siostry, Jane, chyłkiem opuszczających kraj na pokładzie prywatnego odrzutowca należącego do pewnego greckiego miliardera. Było w tym coś smutnego: dawniej roześmiani i życzliwie nastawieni do prasy nastolatkowie, teraz schowani za ciemnymi okularami, umykali przed obiektywami wścibskich reporterów.
Conner nigdy nie zgodzi się na wywiad. Czeka ją długa droga przez mękę, mimo to zdecydowała się wykorzystać szansę. Jej tata zawsze powtarzał, że jak się chce zrobić omlet, najpierw trzeba rozbić jajka. – Nic nie musisz – odparł. – Jeśli przystaniesz na moją propozycję, określę zasady. Ale kiedy złamiesz choćby jedną, zostawisz mnie w spokoju raz na zawsze. Potrząsnęła głową. – Jeśli przystanę na twoją propozycję, razem określimy zasady, które będą służyć nam obojgu. Po co w ogóle to sugerujesz? – Bo wiem, że odmówisz – stwierdził z pewnością człowieka, który rozdaje karty. – Choć przyznaję, mam ochotę cię pocałować. Była przekonana, że nic z tego nie wyjdzie. Nie umiałaby być niczyją kochanką. Jej matka dbała przede wszystkim o jedno: chciała wychować córkę na odważną i niezależną kobietę. I dopięła swego. Ale to nie przeszkadzało Nichole tęsknić teraz za silnymi ramionami Connera. – Jeden pocałunek, jedno pytanie? – zaproponowała. Zdumiony, uniósł brwi. – I to ci wystarczy? – Na pewno wystarczy ci jeden pocałunek? – skontrowała. Nigdy wcześniej tak mocno nie pragnęła żadnego faceta. To znaczy faceta, którego znała. To jasne, że na widok Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda jej zmysły szalały. Ale tu i teraz rzeczy się działy naprawdę. Conner jej dotykał i ona tego chciała. – Nie – przyznał. – To dobrze. Wobec tego wprowadzamy zasadę pytanie za pocałunek? Pokręcił głową. – Chcę tylko jednego pocałunku. Jeśli posuniemy się dalej, będziesz musiała zostać moją kochanką. Jego kochanką. Dziwnie podniecały ją te słowa. Jakby od dawna w skrytości ducha marzyła, żeby być jak Gigi i mieć swego Louisa Jourdana, który raz na nią zerknąwszy, od razu postanowi, że ją zdobędzie. Ale czy byłaby w stanie posunąć się tak daleko? – Pracuję nad serią wywiadów na temat społecznej roli portali randkowych i firm matrymonialnych, takich jak Matchmakers. Nie chciałam rozmawiać z tobą o życiu prywatnym. – Nie zapytałabyś mnie nawet, czy kiedykolwiek korzystałem z ich usług? – No dobra. – Wzruszyła ramionami. – Zadałabym ci też kilka osobistych pytań. Jestem profesjonalistką. W rzeczywistości nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie wyciągnie z niego, dlaczego wciąż jest kawalerem. Podejrzewała, że z powodu podwójnego życia ojca. Ale kiedy w końcu pozna odpowiedź, wtedy to ona podyktuje warunki i sprzeda newsa wydawnictwu, które zapłaci najwięcej.
Lecz cena tego triumfu może być wysoka. Jeśli przystanie na tę umowę, czy będzie umiała spojrzeć w lustro? Gazety płacą za wywiady, nie ma w tym nic zdrożnego. Ale żeby płacić własnym ciałem… cóż, to nie w jej stylu. Może uda jej się wyprowadzić Connera w pole? Niech sobie myśli, że się z nim prześpi, tymczasem skończy się na pocałunkach, a ona wyciągnie z niego, ile się da. Nie miała pojęcia, co robić. Zwłaszcza gdy iskra, która tliła się w niej od początku tego spotkania, teraz buchała żywym płomieniem. Conner prosił ją o coś, czego nigdy nie dała żadnemu mężczyźnie. O kontrolę nad jej ciałem. Ale w zamian proponował coś, czego nigdy nie dał żadnej kobiecie: dostęp do jego prywatnego życia. – Tak myślałem. No i jak, Nichole? Pójdziesz ze mną i zostaniesz moją kochanką czy mam dać znak ochroniarzowi, żeby cię stąd wyprowadził? Przechyliła głowę, jakby rozważała propozycję. Jasne, że się nie zgodzi. To byłaby jedyna rozsądna odpowiedź, ale w tej chwili na pewno nie kierowała się rozsądkiem. Conner ją intrygował. Poprowadziła go w stronę ławeczki otoczonej wysokim żywopłotem. Tam oparł ręce na jej ramionach. Poczuła ciepło bijące od jego ciała. Kusił ją zapach balsamu po goleniu, jedynego w swoim rodzaju. Teraz miała nadzieję, że nie skończy się na jednym pocałunku. – Nie mogę podjąć decyzji, dopóki nie przekonam się, jak całujesz. – Zawsze była typem hazardzistki. Lubiła ryzyko i bez skrupułów wykorzystywała szansę na wygraną. Przekonywała się, że przecież to tylko zwykły pocałunek. Ale cień w spojrzeniu Connera podpowiadał jej, że się myli. – Dlaczego? – Chcę wiedzieć, o co gram. Chemia damsko-męska nie zawsze się sprawdza. Przesunął rękę po nagim ramieniu i oparł na jej biodrze. Objął ją wpół i przyciągnął do siebie. Wsunął palce w jej włosy tuż nad karkiem, mocno napierając na nią ciałem. Odchyliła się do tyłu, straciła równowagę i instynktownie wbiła w niego paznokcie. Trzymała się go kurczowo i patrzyła w te jego oszałamiająco błękitne oczy. Pochylił głowę, nie odrywając od niej wzroku. Nerwowo oblizała suche nagle usta. On jednak się nie spieszył. Patrzył na nią spod gęstych rzęs, tak samo czarnych jak włosy. Pomyślała, że są piękne, ale szczerze mówiąc, w tym mężczyźnie podobało jej się wszystko. Poczuła na ustach jego oddech, a zaraz potem dotyk warg. Były wilgotne i twarde. Idealne. Całował ją lekko i delikatnie. Najpierw poczuła mrowienie na ustach, chwilę później jego język. Niespiesznie wsuwał go w jej rozchylone wargi. Wstrzymała oddech, kiedy mrowienie rozeszło się po szyi i piersiach. W miejscu, gdzie jej dotykał, paliła ją skóra. Przylgnęła mocniej do jego ciała i wsunęła język w jego usta, delektując się ich smakiem. Cofnął głowę, ale wciąż trzymał ją w objęciach. Zdawała sobie sprawę, że jedyną rozsądną
decyzją było odejść stąd jak najdalej. Ale bolało ją całe ciało. Przyglądał się jej badawczo, zmrużywszy oczy. Dostrzegła w nich błysk wahania. Ten błysk przekonał ją, że Conner był poruszony tym przelotnym zbliżeniem tak jak ona. Przytrzymała się go, uniosła wysoko głowę i po raz kolejny musnęła ustami jego wargi, zanim wyswobodziła się z jego ramion. – Czy teraz czas na pytanie? – Owszem, i właśnie je zadałaś. Cholera! Mogła przewidzieć, że gra z tym facetem nie będzie łatwa. Jeśli chce sięgnąć po zwycięstwo, będzie musiała się nagimnastykować. – Porozmawiaj ze mną – upierała się. – Nie sądziłam, że z ciebie taki cwany zawodnik. – Nie dziś – odparł. – Muszę wracać na przyjęcie. Nie pozwoli mu teraz odejść… na pewno nie ot tak. Zatrzymała go, kładąc mu rękę na ramieniu. Odwrócił się. Zrobiła krok w jego stronę, objęła jego twarz i złożyła na jego ustach najbardziej namiętny pocałunek, na jaki było ją stać. Złapał ją w talii i przyciągnął do siebie, wpijając wargi w jej usta. Tym razem całował ją zuchwale i bezwstydnie. Ugięły się pod nią kolana, więc odruchowo wczepiła się w jego ciało. Drżała, gdy powoli się od niej odsuwał, raz po raz niecierpliwie sięgając jej ust, zanim na dobre wypuścił ją z objęć. – Rozumiem, że niniejszym zostałaś moją kochanką? – rzucił aroganckim tonem. Zdawała sobie sprawę, że w tej rozgrywce miał pełne prawo czuć się zwycięzcą. Przed chwilą przecież niemal rzuciła mu się w ramiona. – Nie tak szybko. Teraz kolej na pytanie i bez takich sztuczek jak poprzednim razem. – Po co ci jeszcze jedno pytanie? – zdziwił się. – Chcę wiedzieć, czy twoje odpowiedzi są warte ceny, jaką płacę. – Niech będzie. Pytaj. – Dlaczego wciąż jesteś singlem, skoro posiadasz świetnie prosperującą firmę matrymonialną? – Bo tak mi się podoba. – Znów się wymigujesz. – Bo co? – Bo to nie jest odpowiedź – żachnęła się. – Ale jedyna, jaką mam… Wciąż zainteresowana? – Być może, ale musisz popracować nad odpowiedziami. – To ja rozdaję karty – oświadczył twardo. – Na pewno? – Uśmiechnęła się. Wiedziała, że jej pożąda. Ponownie podeszła do niego, ale tym razem go nie pocałowała. Stanęła tuż przed nim, ocierając się o niego ciałem. Zarzuciła mu ramiona na szyję, napierając piersiami na jego tors. – Zdaje się, że mam to, czego pragniesz – szepnęła wprost
do jego ucha. Chwycił ją za biodra i przytulił. Drgnęła, gdy poczuła jego podniecenie. – Jutro rano dogadamy szczegóły – oznajmił. – W moim biurze o ósmej. Skinęła głową, ale on już odwrócił się i odszedł. Pozostało tylko patrzeć, jak się oddala, ale w głębi duszy święciła swój mały triumf. Zaiskrzyło między nimi, to pewne. Już nie pozwoli się odtrącić. Ruszyła w stronę samochodu. Na tym przyjęciu nie wskórałaby nic więcej. Wiedziała, że stąpa po kruchym lodzie, ale zamierzała skorzystać z oferty. Chciała zdobyć zarówno historię, jak i jej bohatera.
ROZDZIAŁ DRUGI Nazajutrz stroiła się dobrą godzinę, zanim wyszła ze swego mieszkania na Upper East Side na Manhattanie. W windzie przejrzała się w lustrze, chyba po raz setny tego ranka. Chciała wyglądać jak milion dolarów. Głośne gwizdy, jakie dobiegły ją, gdy wsiadała do taksówki, dowodziły, że osiągnęła cel. Podała taksówkarzowi adres i starała się odprężyć. W jej głowie mieszały się wspomnienia wczorajszych pocałunków z pytaniami, które przygotowała na spotkanie z Connerem. Wyobrażała sobie, że zaprezentuje dziennikarstwo najwyższej próby, takie w stylu Ann Curry. Okaże mu sympatię i szczerość, a potem zasypie go pytaniami, których do tej pory unikał jak ognia. Pokaże mu, że to ona wygra tę grę, bo jest profesjonalistką, choć fakt, że się zgodziła na wymianę pytania za pocałunek, sugerowałby coś zgoła odmiennego. Tak czy owak, spektakularne wejście do jego gabinetu zagra na jej korzyść. Taksówka zatrzymała się przed głównym wejściem do budynku, w którym znajdowało się biuro Connera. Nichole zapłaciła kierowcy i wysiadła. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku obrotowych drzwi. Pewnym krokiem podeszła do recepcjonisty. Uśmiechnęła się i podała mu swoje nazwisko. Recepcjonista zaczerwienił się i z wrażenia upuścił długopis. W duchu przybiła sobie „piątkę”. Wzięła z jego rąk przepustkę dla gości i ruszyła w kierunku windy. Gdy znalazła się na wskazanym przez niego piętrze, od razu spostrzegła wielkie logo Macafee International. Sekretarka poprosiła ją, by zaczekała w pokoju obok. Zaproponowała kawę, ale Nichole odmówiła. Nie przyszła tu delektować się kawą. – Panno Reynolds, proszę za mną. – Sekretarka po kilku minutach zjawiła się w poczekalni. Przeszły korytarzem do drzwi, na których widniało nazwisko Connera. Były otwarte, więc Nichole zajrzała do środka. Od razu zwróciła uwagę na ogromne okno, z którego roztaczał się cudowny widok na skąpane w słońcu miasto. Szybko przeniosła wzrok na Connera, by sprawdzić, jak zareagował na jej widok. Jak na złość, jego twarz zasłaniał cień. Weszła do gabinetu, a on poderwał się z fotela, by podać jej rękę. – Witam, panno Reynolds. – Darujmy sobie te formalności. Mów mi Nichole. – Jak zawsze niepokorna. – Potrząsnął głową. – Sądziłeś, że się zmienię przez jedną noc? – zapytała. – Może nie jesteś taki kumaty, jak mi się wydawało.
Jego śmiech wprawił ją w dobry humor. Ten facet jest jednak zabawny. Gdyby się poznali w innych okolicznościach, kto wie… Bredzisz, dziewczyno, zrugała się w duchu. Nigdy by się nie spotkali, gdyby nie jej przyjaciółka, Gail Little, która postanowiła skorzystać z usług firmy matrymonialnej, co w efekcie doprowadziło do powstania reality show. Gail zdecydowała się na ten krok, bo od dawna szukała jakiegoś rozsądnego faceta, z którym mogłaby stworzyć poważny związek. Jako właścicielka firmy PR, nie miała czasu na randki z lekkoduchami. Kiedy wspomniała o tym przyjaciółkom, Willow wpadła na pomysł, by sfilmować doświadczenia Gail na potrzeby nowego programu. – Zawsze będę cię zaskakiwał. To ci mogę obiecać. Tego akurat była pewna. – To znaczy, że się poddajesz i udzielisz mi wywiadu? Pomyśl tylko, jaką ulgę poczujesz, kiedy wreszcie, będziesz miał to z głowy. – Usiądź, proszę. Chyba oszalałaś, jeśli sądzisz, że wywiad przyniesie mi ulgę. Usiadła w skórzanym fotelu stojącym naprzeciw jego biurka. Rozparła się wygodnie, założyła nogę na nogę i poruszyła się w taki sposób, by spódniczka odsłoniła nieco jej uda. Obserwowała jego reakcję. Oparł łokcie na biurku, jego źrenice się rozszerzyły. Teraz była pewna, że wczorajszy wybuch namiętności nie był wytworem jej wyobraźni. Między nimi iskrzy. I to jak! – No więc jak? Przemyślałaś moją propozycję? Zostaniesz moją kochanką? – Sądziłam, że wyraziłam się jasno. Nie zrobię tego… Miałam nadzieję, że odzyskałeś zdolność myślenia. – Z moim myśleniem wszystko w porządku. Zawsze wiem, czego chcę i zawsze to dostaję, Nichole. – Wobec tego pasujemy do siebie – odparła. – Ja nie przegrywam. – Nigdy? Nigdy. Nie licząc trudnego dzieciństwa, ale to był zamknięty rozdział. Dziecku trudno uporać się z traumą. – Posłuchaj, jestem pewna, że jakoś się dogadamy… – Wiem nawet jak. Pragnę cię, ty pragniesz mnie. Teraz wystarczy tylko ustalić, jak daleko możemy się posunąć. Mówił poważnie. Widziała to w jego oczach. – Wolę układ „pytanie za pocałunek”. Pokręcił głową. – A ja nie. To nie w moim stylu, żeby rozmieniać się na drobne. Gwarantuję, że kiedy wezmę cię w ramiona, zapomnisz o tych swoich pytaniach.
Marzyła o tym, by wziął ją w ramiona. Może powinna sobie odpuścić ten wywiad i rzucić się w wir romansu. Romansu, który będzie jak nieokiełznany pożar. Pożar, który niebawem zgaśnie. Namiętny kochanek odejdzie, a ona zostanie sama. A przecież ten wywiad to jej życiowa szansa. Znów się rozparła w fotelu, rozchyliła, a zaraz potem skrzyżowała kolana. Stosowała ten trik, by zyskać czas do namysłu. Nie umiała się zdecydować. Pragnęła czegoś więcej niż zwykły romans, czegoś więcej niż gorący seks. Conner nie potraktuje jej poważnie, jeśli ulegnie mu zbyt łatwo. Taki macho jak on lubi polować. – Bez przesady, Conner – zaczęła. – Jesteś zawodowcem. Jeśli się odrobinkę wysilisz, bez trudu odpowiesz na moje pytania. Boisz się, że powiesz za dużo? Odchylił się do tyłu i skrzyżował ramiona na piersi. Jeszcze przed chwilą pożerał ją wzrokiem, a teraz nagle wyrosła między nimi bariera. Chyba trafiła w czuły punkt. To był ten Conner Macafee, którego chciała poznać. Wiedział, że jedyny sposób na natrętnych dziennikarzy to pokazać im drzwi. To byłoby jednak równoznaczne z porażką, a on do nich nie przywykł. Nichole pragnęła i jego, i wywiadu. Najwyższy czas, by wreszcie zrozumiała, że Conner Macafee się nie poddaje. Będzie ją miał, i to na swoich warunkach. Żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. – Proszę bardzo, Nichole. Szukaj we mnie słabości. Sęk w tym, że ich nie znajdziesz. Wzruszyła ramionami i znów rozchyliła kolana. Conner łakomym wzrokiem patrzył na jej uda, które z każdym ruchem były coraz bardziej odsłonięte. Dobrze znał te gierki. Chce go zdekoncentrować, wijąc się przed nim jak kocica. Ani trochę mu to nie przeszkadzało. Uwielbiał być na skraju utraty panowania. To go mobilizowało. Nie chciał, by wygrała tę rundę. Ani żadną inną. Nie cierpiał przegrywać. – Każdy ukrywa słabości, Conner. Już zdążyłam poznać twoje. – Ciekaw jestem, jakie? – Lubisz władzę. I złościsz się, kiedy ktoś jej zagraża. – To chyba normalne. – Wzruszył ramionami. – Niby tak. Mam jednak coś, czego pragniesz. I nie oddam tego tak łatwo. – Miło to słyszeć. Trofeum zdobyte bez wysiłku nie cieszy. Uśmiechnęła się. Ten sparring sprawiał jej wyraźną przyjemność. Zresztą tak samo jak jemu. Gdyby świat był inaczej urządzony, nie widziałby w niej wyłącznie samicy. Podziwiałby też inne zalety jej kobiecości. – Świetnie. – Odchrząknęła. – Oto moja propozycja. Zaczniemy od zadawania pytań… – Nie ma mowy, mała – przerwał. – I nieważne, ile razy jeszcze skrzyżujesz i rozłożysz uda. Nie podkręcisz mnie tym na tyle, żebym się zgodził na twoją propozycję.
– A co cię na tyle podkręci? – zapytała wprost. Potrząsnął głową. Za nic w świecie nie przyznałby, że ten flirt już go kręci do granic wytrzymałości. – Dowiesz się, jak zostaniesz moją kochanką. – Staram się tego uniknąć. – Dlaczego? Oboje wiemy, że tego pragniesz. – Tak, ale nie zapominam o etyce zawodowej. – Kto by pomyślał, że wproszenie się na przyjęcie i etyka zawodowa idą w parze? – Przyszłam jako osoba towarzysząca – wyjaśniła. – Z kim? – Hm… – Tak myślałem. Determinacja to godna podziwu cecha. Zrobisz wszystko, żeby zdobyć ten wywiad – dodał. – Skąd ta pewność? – rzuciła powątpiewająco. – Bo teraz siedzisz tu przede mną. – Wymierzył w nią palec. – Przyznaj jednak, że wyłożyłaś wszystkie karty na stół. A ja wciąż mam asa w rękawie. – Stawka jest wysoka? – Chyba tak. Nie myśl tylko, że moja propozycja oznacza, że cię nie szanuję. – Jakżeby inaczej – odparła z przekąsem. – Szanuję cię i pragnę. Potraktuj to jak transakcję. Zwykły biznes. – To nie w moim stylu – oburzyła się. – Może gdybyś czytał moją rubrykę, wiedziałbyś, że nie ma się czego bać. Kiedy felieton już się ukaże, możemy popracować nad normalnym związkiem. Takie rzeczy go nie interesowały. Nie zamierzał się ustatkować. Wszystkie jego związki były przelotne. – Wątpię, żeby nam się udało. – Bo co? Bo nie gram w twojej lidze? – Nie o to chodzi. Po prostu nie interesują mnie trwałe związki. Byłem świadkiem tego, co się stało z małżeństwem rodziców. I moich kumpli. To nie w moim stylu. – Chętnie bym to zacytowała w felietonie. – Niestety, nie możesz. – Conner, właśnie o tym chcę napisać. W tym nie ma nic wścibskiego. Chyba nawet ty to widzisz. – Już ci mówiłem: zrobisz ze mną wywiad pod warunkiem, że zostaniesz moją kochanką. – A jeśli będę pytać tylko o sprawy zawodowe? – Wobec tego skontaktuj się z działem marketingu. – Dział marketingu to nie ty. Ciekawi mnie, dlaczego człowiek, który gardzi małżeństwem, zajmuje
się swataniem innych. – Ujmę to jednym słowem. – Jeśli na tyle tylko mogę liczyć… Przygryzł policzek, by się nie roześmiać. Podobał mu się jej upór. – Pieniądze. – Pieniądze? – Można sporo zarobić na tych, którzy szukają swojej drugiej połówki. – Jesteś cyniczny. – Naturalnie nie obwieszczam tego wszem i wobec, ale tak właśnie uważam. Gdyby firma nie przynosiła zysków, już dawno bym ją zamknął. Pochyliła się w jego stronę. – Sądziłam, że to biznes rodzinny. – To wszystko, co ci mam do powiedzenia, dopóki nie zgodzisz się na moje warunki. – Jakie? – Ja odpowiadam na pytania, a ty zostajesz kochanką. – Na jak długo? – Miesiąc. W sam raz, żeby się dobrze zabawić. – Nie słuchasz mnie – szepnęła. – Nie ugnę się przed twoimi żądaniami. Wstał i obszedł biurko. Stanął przed nią, obejmując nogami jej kolana. Pochylił się i zajrzał jej w oczy. – Nie będę ci tego wypominał. Miała ochotę wyć. Jaki on arogancki i irytujący. Chciała go zbesztać jak dzieciaka. Kusiło ją, by przystać na jego umowę i wycofać się od razu, gdy zdobędzie materiał na artykuł, nie wywiązując się ze swojej części umowy. Czy uda jej się go tak długo wodzić za nos? Wychowała się w rodzinie, gdzie kłamstwa – czy raczej kłamstewka i niedopowiedzenia – były na porządku dziennym. Między innymi dlatego właśnie została dziennikarką. Chciała dążyć do prawdy. A zatem nie, nie mogła okłamywać ani siebie, ani jego w nadziei, że uniknie konsekwencji. – Nie mogę tego zrobić – odrzekła. – Nie będę umiała spojrzeć sobie w twarz. Wyprostował się i splótł ramiona na piersi. Poły marynarki rozsunęły się, ukazując elegancką koszulę. Byłoby dużo łatwiej, gdyby tak bardzo jej nie podniecał. Jeśli się czegoś pragnie, trzeba do tego dążyć. Będzie na niego naciskać i jednocześnie obstawać przy swoim. Nie mogłaby spojrzeć sobie w oczy, gdyby sprzedała ciało za wywiad, nawet jeśli w grę wchodził wywiad życia. – Zdarzyło ci się kiedyś zapłacić za wywiad?
Domyślała się, dokąd zmierzał, zadając takie pytanie. – To nie to samo. – Odpowiedz – zażądał twardo. – W dzieciństwie chyba nigdy nie dostałeś klapsa – zauważyła cierpko. – Dlaczego tak myślisz? – Bo jesteś niebywale bezczelny. Owszem, zdarzyło mi się. – Czym wobec tego ten przypadek różni się od poprzednich? – Mówimy o seksie, a seks za pieniądze albo inną korzyść to stygmat. Jak świat światem. Pokiwał głową i znów się pochylił, opierając dłonie po obu stronach jej fotela. Ich twarze dzieliły milimetry. Poczuła męski zapach, czysty, ostry i orzeźwiający. Patrzyła na jego gęste ciemne rzęsy i zniewalająco niebieskie oczy. – Przekonaj mnie, że gra jest warta świeczki. Powiedz mi coś na zachętę – poprosiła. – Pragnę cię. Co za bezczelność! Po jej plecach przebiegł dreszcz. Ona też go pragnęła, ale nie to się liczy. Liczy się etyka i duma. W końcu Conner zatęskni za jej ciałem tak mocno, że sam zrezygnuje z umowy. Zwilżyła usta. Zauważył to. Jego nozdrza się rozdymały, lekko musnął wargami jej usta. To tylko wzmogło jej apetyt. Odwróciła twarz. – Ja też ciebie pragnę, ale nie zamierzam ulegać zwykłej chuci. – Nie lada wyzwanie. – Powstrzymał uśmiech. – Chyba dla ciebie – odparła. – Porozmawiajmy o wywiadzie. Najpierw odpowiesz mi na pytania, a potem zostanę twoją kochanką. Co ty na to? – Mam ci wierzyć na słowo? – Czy ja słynę z wciskania ludziom kitu? – Ależ skąd! Na przyjęcie wśliznęłaś się jednak bez zaproszenia. – Wyprostował się i oparł o biurko. – Tak, ale nie kłamałam. Poza tym nikt mnie nie pytał o zaproszenie. Boże! Nie cierpię się z tobą targować! Po jego twarzy przemknął triumfujący uśmieszek. – Przywykłem do zwycięstw. Nie zdarza mi się ustępować. – Ja też twardo stoję przy swoim. Moja propozycja jest taka: potrzymamy się za rączki, a w zamian dostanę wywiad o firmie i reality show. Przed drukiem prześlę ci tekst do autoryzacji. – Nie interesuje mnie gra wstępna. Chcę cię mieć całą. Nic innego nie wchodzi w rachubę. – Jesteś niereformowalny. – Po raz kolejny skrzyżowała nogi. – Sprawa wygląda tak: mam coś, czego pożądasz i jestem skłonna negocjować. Musisz nieco ustąpić. Jakie jest twoje minimum
w zamian za wywiad? – Minimum piętnaście minut. Do mojej całkowitej dyspozycji, zupełnie naga, tu i teraz, na biurku. Zaczerwieniła się. Nie spodziewała się takiej impertynencji. – Hm… Nie. Mojego ciała nie można poddawać aż tak dokładnej analizie. – Jak dla mnie wyglądasz świetnie. Potrząsnęła głową. Wyglądać świetnie w szałowych ciuchach to zupełnie inna sprawa niż wyglądać świetnie bez ubrania. Uzmysławiała sobie tę okrutną prawdę za każdym razem, kiedy wychodziła spod prysznica. – Może zwątpisz, kiedy zobaczysz mnie nago. – Nawet jeśli, i tak dostaniesz wywiad – odparł. – Jestem jednak przekonany, że będę się delektował każdym centymetrem twojego ciała. Nerwowo przygryzła wargę. – No dalej, rudzielcu! Wiesz przecież, że tego pragniesz. Poddaj się i powiedz wreszcie „tak”, a wtedy spełnią się twoje sny. Tak, gdzieś w zakamarkach duszy pragnęła tego. Pragnęła zaufać mężczyźnie, który w nic nie wierzył. Z drugiej strony przeczuwała, że ten wybór nie tylko nie spełni jej marzeń, ale, co gorsza, złamie jej serce. Bo nie umiała oddzielić duszy od ciała.
ROZDZIAŁ TRZECI Lubiła osiągać swoje cele. Dawno temu postanowiła, że zostanie dziennikarką i tak się stało. Była konsekwentna nie tylko w życiu zawodowym, ale także osobistym. Świadomie wybrała życie singielki. Chciała bez reszty poświęcić się pracy. Była pracoholiczką. Kochała swoje życie i nie żałowała tego wyboru. Ale teraz… kusiło ją, by coś zmienić, choć wiedziała, że ryzykuje. Jeśli się zgodzi na tę umowę, nikt nigdy nie może się o niej dowiedzieć. Potrzebowała czasu do namysłu, ale w obecności Connera nie mogła zebrać myśli. – Jesteś bezwzględnym graczem, ale nie uda ci się przyprzeć mnie do ściany. Dojdziemy do takiego porozumienia, które zadowoli nas oboje. Obszedł biurko i usiadł w swoim fotelu. – Wyłożyłem karty na stół. Nie ustąpię. – Nie rozumiem dlaczego. To ja mam wiele do stracenia. – Przygryzła wargę. Traci go. Nie chciała tego. – Daj spokój. Wiesz przecież, że rozmowa o życiu prywatnym nie będzie dla mnie łatwa. Przypomniała sobie zdjęcia jego rodziny w kolorowych gazetach, opisujących skandal sprzed lat. Poczuła wyrzuty sumienia, ale zaraz napotkała jego twarde spojrzenie i zdała sobie sprawę, że to tylko część gry. – Nic z tego nie będzie. Przecież nie będziesz ze mną rozmawiał otwarcie. Oboje to wiemy. – Przy tobie nie jestem sobą – przyznał. – Od dawna nie kręciła mnie tak żadna kobieta. Możesz to wykorzystać. Złożyłem ofertę i się nie wycofam. Jeśli zrezygnujesz, pewnie już zawsze będę sobie zadawał pytanie „co by było, gdyby”. Cóż, takie jest życie. Teraz ona obeszła biurko i oparła się o nie, tuż obok jego fotela. Choć zgrywał twardziela, wiedziała, że jest przewrażliwiony na punkcie skandalu z ojcem. – W takim razie ograniczę pytania osobiste do minimum i będę się opierać wyłącznie na obserwacjach… – Nie. – Conner, musisz coś z siebie dać. – Już dałem. – Pogłaskał wewnętrzną stronę jej uda. Ten dotyk dosłownie ją zelektryzował. Zapewniała się w duchu, że jeszcze stąd nie uciekła, bo to wywiad jej życia, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że kierują nią dalece bardziej prymitywne pobudki. – W artykule nie będzie żadnych sensacji. W naszym społeczeństwie ludzie desperacko poszukują idealnego partnera. Interesuje mnie twoje zdanie w tej kwestii.
Powoli przesunął rękę z uda na kolano. Zaskoczyło ją, że w tak niewinnym geście może kryć się tyle zmysłowości. Cofnęła się. – Skąd mam wiedzieć, że odpowiesz choćby na jedno pytanie? – zapytała. – Jak mogę cię przekonać? – Daj mi przynajmniej zarys tego, co powiesz. Chcę wierzyć, że oddając się do twojej dyspozycji, nie narażam się na hańbę. – Hańbę? – Uniósł brwi. – Powiało wiktoriańskim melodramatem. Chyba odrobinę histeryzujesz. – Tylko odrobinę? Kurczę, spodziewałam się, że bardzo. – Uśmiechnęła się. – Ale tak na serio… – Tak na serio – przerwał jej – postanowiłem prowadzić firmę matrymonialną z dwóch powodów. Po pierwsze, przynosi spore dochody. I tak naprawdę tylko to się liczy. Prawdziwy biznesmen poważnie traktuje każdy interes, który zapewnia mu wypłacalność. – Zgadzam się. – Właśnie takich informacji potrzebowała. Mówił o kojarzeniu ludzi w pary, jakby to było jakieś ustrojstwo produkowane na taśmie. I takie też musiał mieć podejście do tych spraw. – A drugi powód? Rozparł się w fotelu. – Robię to dla przyjaciół. Jeden z nich padł ofiarą oszustki matrymonialnej. Nie mogłem patrzeć, jak cierpi. Nikomu nie życzyłbym tego, co go spotkało. Biorąc pod uwagę przeszłość mojego ojca, wiem, że ludzie ukrywają różne sekrety. Moja firma gwarantuje bezpieczne randki. Tym komentarzem zdradził więcej, niż oczekiwała. – Jakie to cyniczne! Ludzie tworzą szczęśliwe pary, nie prześwietlając przeszłości partnera ani nie studiując jego wad. – Nie ci, którzy wywodzą się z tej klasy co ja. Nie zrozum mnie źle, ale inaczej się podchodzi do tych spraw w starych majętnych rodzinach. – Opowiedz mi o tym – poprosiła. – Obawiam się, że na razie musi ci to wystarczyć. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zostań moją kochanką. Tylko rozbudził jej ciekawość. Chyba słusznie liczyła, że ten wywiad przyspieszy jej karierę. – Co to właściwie oznacza? – westchnęła. Żadnemu z przyjaciół nie powiedział tyle co tej dziewczynie. Odetchnął z ulgą, że na razie ją to zadowoliło. Wiedział, że ma apetyt na więcej i że jest gotowa się poświęcić. Choć w duchu przyznawał, że nocy w jego łóżku na pewno nie można nazwać poświęceniem. – Same przyjemności. Zaczerwieniła się. – Nie proszę, żebyś przedstawił mi listę seksualnych doznań, jakie mnie czekają. Pytam o stronę
organizacyjną. Nie mam pojęcia, jak to jest być kochanką z urzędu. On też nie. Nigdy nie miał stałej kochanki, choć jego przyjaciel, Alexander Montrose, miał, i to na pęczki. Alexander uważał, że pieniądze są podstawą relacji damsko-męskich, a do związków z kobietami podchodził jak do transakcji biznesowych. – Mam penthouse w mieście. Wprowadzisz się do mnie i będziesz dostępna na moje życzenie. – Mam własne mieszkanie i pracę. – Na czas naszej umowy chcę, żebyś zamieszkała u mnie. Szefuję wielkiej międzynarodowej korporacji, więc nawet jeśli mówię, że masz być do mojej dyspozycji, to wcale nie chodzi mi o dwadzieścia cztery godziny na dobę, choć przez pierwszą dobę wolałbym cię mieć pod ręką. Odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem, męczy mnie głód. Muszę się tobą nasycić. Zdaje się, że Alexander miał rację co do posiadania kochanki. To o wiele łatwiejsze niż randki. Żadnych gierek, gry pozorów, tylko czysty seks. Conner lubił seks. Nie sądził, że będzie miał pełnoetatową kochankę, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej mu się to podobało. – Też cię pragnę. Coś jeszcze? – Będę płacił za ciebie. Pewnie dotrzymasz mi towarzystwa podczas oficjalnych spotkań, ale zważywszy na fakt, że piszesz o mnie felieton, powinniśmy ograniczyć takie wyjścia do minimum. – Jeśli się zgodzę, nie chcę, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Dlatego uważam, że przeprowadzka do ciebie to zły pomysł. Dozorca i pokojówki zorientują się, że u ciebie mieszkam. – Widzisz jakieś inne rozwiązanie? – Możesz wprowadzić się do mnie. – Chyba masz sąsiadów, prawda? Ryzyko wpadki jest takie samo. A może lepiej otwarcie przyznać, że się spotykamy i niech się dzieje, co chce. – To chyba najlepsze rozwiązanie. Ludzie się nie domyślą, że łączy nas jakiś układ. Ale najpierw muszę zapytać szefa. – Oczywiście. Tak będzie najlepiej. Ty będziesz mieć swoją historię, ja twoje ciało i wszyscy będą szczęśliwi. Przyglądała mu się, marszcząc brwi. – Szczęśliwi? – No tak. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. I na dodatek będzie kontrolował powstawanie artykułu. – W porządku. Interesują mnie dwa tematy związane z twoją osobą. Pierwszy dotyczy przemysłu randkowego i twojego zaangażowania w biznes. Chciałabym napisać o problemie, o którym wcześniej wspominałeś. O prześwietlaniu życiorysów kandydatów w celu wyeliminowania oszustów matrymonialnych. – Jasne. – Zerknął w kalendarz, by sprawdzić, które spotkania musi przesunąć, żeby resztę dnia spędzić z Nichole. W łóżku. Był przekonany, że ich umowa została dopięta na ostatni guzik.
– Drugi temat dotyczy twojego ojca. Interesuje mnie, w jaki sposób jego zdrada wpłynęła na twój stosunek do związków. Twój i chyba też twojej siostry. To ciekawe, że kreuje się na specjalistkę od spraw rodzinnych, a jest singielką. – Nie. – Nie zgadzasz się? Na którą część? – zapytała. – Na wszystkie. Nie będę rozmawiać o ojcu. A już na pewno nie o Jane. – Chcę mieć te dwa tematy – upierała się. – Nie zamierzam spowiadać się ze swojego życia prywatnego. Podobno nie szukasz taniej sensacji. – To nie sensacja, ale ludzkie sprawy. Czytelnicy chcą wiedzieć, co się z tobą dzieje. Patrzyli, jak dorastałeś… – Fatalnie. Obawiam się, że w takiej sytuacji muszę zerwać umowę – przerwał gwałtownie. Okrążyła biurko i znów usiadła w fotelu. Założyłby się o wszystko, że teraz jej umysł pracuje na najwyższych obrotach. Na pewno gorączkowo stara się wymyślić nowy argument, który skłoniłby go do zmiany zdania. Ale dla niego klamka zapadła. Nie będzie miał kochanki. Nie będzie opowiadał o ojcu. Nigdy. – To by było na tyle. – Serio? – jęknęła. – W takim razie zadowolę się innym tematem. – Przemysł randkowy? – zapytał. – Tak. Ale też ty w roli rekina biznesu. Dokonałeś cudów w sprawach o upadłość niejednej firmy. – Owszem. Taki felieton pasowałby do prasy ekonomicznej, a nie społecznej – zauważył. Westchnęła. – No więc, Nichole? Wystarczy ci ten jeden temat, żeby zostać moją kochanką? – niecierpliwił się. Decyzja należy do niej. Zależało mu na tej kobiecie, ale wiedział, że są granice, których nie przekroczy. Obserwował ją bacznie podczas tej rozmowy i wiedział już, że w jej obecności musi ważyć każde słowo. Nie chciał za bardzo się odsłonić. Zadawał sobie sprawę, że wiele ryzykuje, sprowadzając ją do swego domu. Pismaki nigdy nie przestają węszyć. Na pewno nie wystarczy jej jeden temat. Znała sposoby, by wyciągnąć z niego więcej. Tym razem jednak intuicja podpowiadała jej, by się nie spieszyć i starannie przemyśleć następny krok. Co za problem przespać się z Connerem w zamian za wywiad? W końcu uważała się za wyzwoloną i nowoczesną kobietę. W istocie jednak w głębi duszy czuła się tradycjonalistką. I choć powtarzała znajomym, że woli żyć bez zobowiązań z obawy, że życie osobiste będzie kolidować z karierą, to bała się bliskiej relacji. Wprowadzając się do Connera, nawet na miesiąc, złamie zasady. A jeśli dojdzie do wniosku, że właśnie tego jej brakowało i zamarzy o czymś więcej? – Muszę się zastanowić – powiedziała. – To nie jest łatwa decyzja.
– Rozumiem. Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że odmówisz. – To po co mi to zaproponowałeś? – zirytowała się. Wzruszył ramionami. – Masz w sobie coś takiego, co wyzwala we mnie pierwotny instynkt. – I vice versa – przyznała. Był inny, niż zakładała. I nie chodziło jej ani o bogactwo Connera, ani pochodzenie. Wyrobiła sobie zdanie na jego temat na podstawie tego, co znalazła w prasie i internecie, tymczasem okazał się zupełnie inny. Uniósł lekko kąciki ust. Pomyślała, że ukrywa uśmiech. Nie lubił zdradzać emocji. Przyznał, że jej pragnie, ale domyślała się, że relacje z kobietami sprowadzał do seksu, a prawdziwe uczucia ukrywał. Zerknęła na zegarek. Z zaskoczeniem stwierdziła, że ich rozmowa trwa już pół godziny, a miała wrażenie, że dopiero tu weszła. Niech to będzie dla niej kolejne ostrzeżenie. Traci głowę w jego obecności. – Muszę już iść. Skontaktuję się z tobą za kilka dni i powiadomię cię o decyzji. Podszedł do niej i wyciągnął rękę. Podała mu dłoń. Uścisnął ją mocno. Zapragnęła go jeszcze bardziej. Nie mieściło jej się w głowie, że teraz jak gdyby nigdy nic ma wyjść z jego gabinetu. – To ostateczna decyzja? – zapytał, pocierając kciukiem wierzch jej dłoni. – Nie wiem. Muszę się zastanowić. – Nie ma się co zastanawiać. Nikt się nie dowie, co nas łączy. Czym to się różni od zwykłego związku? – To umowa, a nie związek – odparła z naciskiem. – Umowa, która wymaga więcej poświęcenia niż większość związków. – Chyba twoich – stwierdziła z przekąsem. – Owszem. – Ile randek zazwyczaj zaliczasz z jedną kobietą? – Była tego ciekawa, ale również chciała, by tą odpowiedzią potwierdził jej hipotezę o jego ojcu, który zdradą zniszczył w nim potrzebę trwałych relacji. – Dwie. A ty? – zapytał. – Hm… Ja też. Wybieram mężczyzn, którzy nie są zainteresowani stałymi związkami. – Dlaczego? – Nie przestawał pieścić jej dłoni. – Ze względu na pracę. Nie chcę, żeby cokolwiek mnie od niej odrywało. – Dziwne, że rezygnujesz z wywiadu, który mógłby przyspieszyć twoją karierę – zauważył. – Owszem – przyznała. – Nie wiem, czy nie naruszę etyki zawodowej, nawet jeśli szef się zgodzi… Nie mogę ryzykować utraty tego, na co tak ciężko pracowałam. – Wyswobodziła dłoń z jego ręki. –
Ja… Czy przemyślisz jeszcze raz umowę „pytanie za pocałunek”? – Na pewno nie długoterminowo. – Co przez to rozumiesz? – Uniosła brwi. – Nie wyjdziesz stąd bez pożegnalnego pocałunku. Obawiam się, że kiedy przemyślisz moją propozycję, uznasz, że gra niewarta świeczki. – Wątpię – odparła spontanicznie. – Właśnie przed chwilą doszłaś do takiego wniosku. Inaczej byś stąd nie wychodziła. Chciała od niego dużo więcej, niż mógł jej dać. Widziała w nim mężczyznę, w którym mogłaby ulokować swe uczucia. Nie powinna ryzykować i wiązać się z tak trudnym człowiekiem. Nie powinna była wpuszczać go do serca, ale obawiała się, że jest już za późno. – Czyli ostatni pocałunek – odezwała się w końcu. – Tak. – Przyciągnął ją do siebie. Oparła dłonie na jego ramionach, upuszczając torebkę na podłogę. Spojrzała mu w oczy, te najbardziej niebieskie z niebieskich. Zatraciła się w nich. Zapomniała, że przyszła tu w interesach. Odrobina rozkoszy na pożegnanie to nic złego. Conner i jego pocałunki, słodkie jak zakazany owoc. Niespiesznie dotykał wargami jej ust. Potem przyciągnął jeszcze bliżej. Przylgnęła piersiami do jego torsu, instynktownie wyprężyła ciało. Wbiła paznokcie w jego ramiona, gdy głębiej wsunął język w jej usta. To był namiętny pocałunek. Namiętny, i co najgorsze, pożegnalny.
ROZDZIAŁ CZWARTY Szczerze żałował, że po raz ostatni całuje Nichole, ale rozumiał, że nie ma wyjścia. Jej usta, miękkie i delikatne, smakowały jak najbardziej egzotyczny rarytas, jakiego w życiu kosztował. Działały na niego jak narkotyk. Chciał tym jednym pocałunkiem zaspokoić głód, ale wiedział, że to niemożliwe. Do granic rozpaliła jego zmysły. Dlaczego po prostu nie sięgnął po to, czego pragnął? Ona też tego chce. Przecież to widać. Całowała go z taką pasją, jakby zupełnie zapominała o swoim dziennikarskim zadaniu. Powoli przesunął dłonie w dół jej pleców. Uniósł ją i poczuł, jak roztapia się w jego ramionach. W jednej chwili wyleciały mu z głowy umowy i negocjacje. Oparł ją o krawędź biurka, nie wypuszczając z objęć. Rozsunęła uda. Był podniecony, poczuła to aż nadto wyraźnie. Oplotła nogi wokół jego bioder. Mruknął z rozkoszy, a w odpowiedzi z jej piersi wyrwał się cichy jęk. Niecierpliwie wsunął ręce pod jej spódnicę, jakby o niczym innym nie marzył, odkąd znalazła się w jego gabinecie i zaczęła wić się w fotelu. Objęła go mocniej udami, szukając wygodnej pozycji. Ścisnął jej pośladki i posadził ją na biurku. Przerwali pocałunek. Nichole oparła ręce na blacie i patrzyła na niego oszołomionym wzrokiem. Usta miała wilgotne i błyszczące, szyję i dekolt pokrywał silny rumieniec. – Jeszcze jeden pocałunek i kolej na moje pytanie. – Wyciągnęła do niego usta. – Zostań w tej pozycji. – Powstrzymał ją. Chciał, by siedziała, rozkładając uda w zapraszającym geście. – W takiej? – Wyprężyła ciało, opierając łokcie na biurku. – Tak. – Zaskoczyło go, że jego głos zabrzmiał aż tak gardłowo. Powoli przesunął ręce na jej piersi, potem wyżej na ramiona. – Uwielbiam twoje piegi. Zmarszczyła nos. – A ja nie. Są okropne. – Na tobie wyglądają seksownie. – Pochylił się, by podziwiać je z bliska. – Masz je na całym ciele? Czuł pod palcami, że jej skóra płonie. Spojrzał jej w twarz i z zaskoczeniem spostrzegł, że się zaczerwieniła. – Tak. Jęknął, gdy wyobraził sobie, że leży pod nim na biurku zupełnie nago. I te cudowne piegi. Nerwowo złapał suwak sukienki, lecz powstrzymała go, kładąc dłonie na jego rękach. Uprzytomnił
sobie, że są w jego gabinecie. Już miał się cofnąć, lecz Nichole chwyciła jego dłoń i opierając się na niej, przysunęła się do niego. Zarzuciła mu ręce na szyję i znów poczuła jego podniecenie. Ich usta natychmiast się złączyły. Tym razem to ona przejęła inicjatywę. Całowała go namiętnie, niemal agresywnie. Położyła jego ręce na swoich piersiach. Masował je przez sukienkę i cienki materiał stanika. Nichole bywała bezwzględna i arogancka, ale w roli kochanki stawała się nieśmiała i delikatna. Podobała mu się ta przemiana. Chciał mieć taką dziewczynę, ale wiedział, że tych dwóch kobiet nie da się oddzielić. To pożegnanie, musi o tym pamiętać. Pozostały mu tylko te skradzione chwile rozkoszy. Wciąż pieścił jej piersi, upajając się sutkami. Spodnie opięły się na jego mocnym wzwodzie. Nagle poczuł na sobie jej rozkołysane biodra. Przechylił głowę, by mocniej się wpić w jej wargi. Teraz nic ich nie powstrzyma. Ciała świadome swych potrzeb dążyły do celu. Ich umysły się wyłączyły. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Conner jak oparzony odskoczył od Nichole. Nie umiał zapanować nad ciałem. Podejrzewał, że to właśnie ta słabość doprowadziła ojca do zguby. – Chwileczkę. – Odchrząknął i spojrzał na Nichole. Na twarzy miała rumieniec, a fryzurę w nieładzie. Wskazał ręką łazienkę. – Doprowadź się do porządku. Trochę narozrabiałem. Była wściekła. Przez tę historię z wywiadem się skompromitowała. Musi wreszcie wziąć się w garść. Zamknęła za sobą drzwi do łazienki i spojrzała w lustro. Sukienka wymięta, włosy potargane. Nie rozpoznawała eleganckiej kobiety, którą widziała w lustrzanym odbiciu, kiedy rano wychodziła z domu. Zmarszczyła brwi. – Ciężko pracowałaś na swoją karierę i chcesz teraz wszystko zaprzepaścić z powodu faceta? – powiedziała do siebie wzburzona. Sięgnęła do torebki po kosmetyczkę. – Cholera jasna, Nichole. Uda ci się. Pokonasz tego gościa. – Umalowała usta i przypudrowała nos. Potem wygładziła sukienkę i okręciła się przed lustrem. Na swój plus zaliczała fakt, że potrafiła zawrócić Connerowi w głowie. Niestety, jej plan strategicznej rejterady spalił na panewce. Nie doceniła siły uroku tego mężczyzny. A przecież zawsze była górą w relacjach z facetami. Jeśli się z nim prześpi, czy nadal będzie mogła się uważać za wiarygodną dziennikarkę? Chłodną i opanowaną? Zawsze była dumna ze swego profesjonalizmu. To była podstawa jej sukcesu. Nagle zdała sobie sprawę, że za długo siedzi w łazience. Conner gotów pomyśleć, że ją spłoszył i zdobył przewagę w negocjacjach. Co zresztą było prawdą. Nawet ona musiała to przyznać. Otworzyła drzwi. Conner stał na środku gabinetu i przez ogromne okno patrzył na panoramę miasta. Stanęła obok niego. Wychowała się pośród wielkich przestrzeni Teksasu. Takie widoki zawsze