6 WPROWADZENIE
stóp i boku ściekała krew. Jej wzrok mnie poraził, tego, co
czułem w tym momencie w sobie, nie umiałbym opowie
dzieć. Czułem, że umieram, i byłbym umarł, gdyby nie
zainterweniował Pan, podtrzymując moje erce, które czu
łem, że wyskakuje z piersi. Obraz postaci zniknął, a ja
zobaczyłem, że moje dłonie, stopy i bok były zranione
i ściekała z nich krew”.
Tak oto u Ojca Pio pojawiły się na trwałe stygmat)
i zniknęły dopiero po 50 latach, na kilka godzin przed jegc
śmiercią. Gdy mówimy —Ojciec Pio, na ogół zaraz potem
dodajemy - stygmatyk. Czy byłby tak popularny i od
działywał na tylu ludzi, gdyby nie krwawiące rany, które
miał w tych miejscach, co ukrzyżowany Chrystus? Cz)
mówilibyśmy o fenomenie Ojca Pio, gdyby kapucyn z San
Giovanni Rotondo był „tylko” niewolnikiem konfesjonału?
Albo - zapytajmy inaczej: Dlaczego Bóg posługuje się
takimi właśnie znakami, jak stygmaty? Dlaczego tak ciężka
doświadcza swoich wiernych synów? Bo przecież Ojciec
Pio cierpiał nieustanny fizyczny ból z powodu tajemniczych
ran. Do tego doszły jeszcze —jak wiadomo — innego
rodzaju ciężkie doświadczenia, kiedy Święte Oficjum za
broniło mu nie tylko pokazywania stygmatów, ale także
odprawiania Mszy św. A co taki zakaz znaczy dla poboż
nego kapłana, trudno nam sobie nawet wyobrazić. Próbując
odpowiedzieć na te pytania, możemy zaledwie dotknąć
tajemnicy. Możemy jednak być pewni, że Bóg posługuje się
różnymi niezwykłymi znakami, które są niczym kolo ratun
kowe rzucone tonącemu człowiekowi. Wiemy przecież, ile
dobra dokonało się za pośrednictwem Ojca Pio - jak widJ
osób przeżyło przemianę serca, ile osób nawróciło się, ili|
doznało uzdrowienia z chorób ciała i duszy. San Giovaimi|
WPROWADZENIE 7
Rotondo za życia Ojca Pio otoczone było aurą sensacji. Ale
wielu z przyjeżdżających tutaj dla mocnych wrażeń odjeż
dżało jako ludzie, którzy zobaczyli i uwierzyli, przede
wszystkim zaś —jako odmienieni. Tak jak uwierzył św.
Iomasz apostoł, kiedy dotknął ran Chrystusa. Odpowiedź
na pytanie, dlaczego Ojciec Pio został tak ciężko doświad
czony, może być tylko jedna. Śledząc dzieje świętych,
widzimy, że wszyscy oni mieli wyjątkowo ciężkie życie, ale
właśnie dlatego zostali świętymi, iż przez wszystkie do
świadczenia przeszli, nie roniąc nic z depozytu wiary,
w heroicznej wierności Chrystusowej Ewangelii. Ale dlacze
go Bóg tak ciężko doświadcza tych, którzy najbardziej Go
kochają? Odpowiedź, nie rozjaśniająca wszakże do końca
Iajemnicy, też może być tylko jedna —najcięższych do
świadczeń, ofiary krzyżowej, Bóg nie oszczędził przecież
Swojemu umiłowanemu Synowi.
Wracając do Ojca Pio, warto zwrócić uwagę na jeszcze
jeden ważny aspekt jego postawy, którego rozwinięcie
znajdą Państwo w niniejszej książeczce. Mam na myśli jego
heroiczną wprost posługę w konfesjonale. Jest to jedna
z najważniejszych, choć zarazem może najmniej „efektow
nych" czynności kapłańskich. Chyba szybciej ksiądz może
sobie zdobyć poklask i powszechne uznanie błyskotliwym
kazaniem, czy jakąś ciekawą inicjatywą duszpasterską. Słu
żba w konfesjonale wymaga nieraz potwornych wyrzeczeń,
a „sukces” w postaci nawróconego grzesznika nie zdarza
się tak często. Tymczasem Ojciec Pio, który spowiadał po
kilkanaście godzin dziennie, ściągał rzesze penitentów
iwielu z nich nawrócił. Jego popularność była tak wielka, że
do spowiedzi doń można się było dostać tylko za specjal
nymi biletami. Oblicza się, że przez cały pobyt w San
8 WPROWADZENIE
»■ II II I I II I ~ -------------
Giovanni Rotondo wyspowiadał w sumie ok. dwóch milio
nów osób. A penitencjarzem nie był łatwym. Pohukiwał na
tych, którzy nie wykazywali autentycznego żalu za grzechy,
a nawet wyganiał ich od konfesjonału. Co ciekawe, ci
odrzuceni często wracali, aby, klęcząc ponownie przy krat
kach konfesjonału Ojca Pio i słuchając porad surowego
zakonnika, przeżywać najpiękniejsze chwile w swoim życiu.
Dlaczego Ojciec Pio tak poważnie traktował spowiedź?
Odpowiedzi udzielił on sam, jest ona doprawdy kapitalna
i niezwykle głęboka teologicznie. „Usprawiedliwienie na
szych przestępstw jest takie - napisał Błogosławiony - iż
można równie dobrze powiedzieć, że Bóg bardziej objawia
swą moc w naszym nawróceniu, niż w stworzeniu z niczego
nieba i ziemi, ponieważ większa jest opozycja między
grzechem a łaską niż między nicością a bytem. Nicość jest
mniej odległa do Boga niż sam grzesznik. W istocie nicość,
będąc brakiem istnienia, nie ma żadnej mocy opierania się
woli Bożej, podczas gdy grzesznik, będąc bytem, i bytem
wolnym, może opierać się wszystkim nakazom Boskim”.
Nazwa miejscowości, z której pochodził Ojciec Pio
- Pietrelcina - znaczy „kamyczek”. Można powiedzieć, że
ten kamyczek wywołał lawinę. Grupy modlitewne Ojca Pio
są coraz liczniejsze i popularniejsze na całym świecie, a do
San Giovanni Rotondo ciągną rokrocznie miliony piel
grzymów, tyle samo, co do największych sanktuariów ma
ryjnych Europy. Wiadomo przecież, że ludzie nie przyby
wają tam, aby zobaczyć stygmaty, bo Ojciec Pio już od
ponad 30 lat nie żyje, lecz po to, aby się modlić w miejscu,
gdzie Bóg przemawiał do człowieka poprzez znaki. Sam
błogosławiony Ojciec Pio, który niebawem zostanie kanon i
zowany, mówi nam, że chrześcijanin w swoim cierpieniu
WPROWADZENIE 9
winien utożsamiać się z ofiarą ukrzyżowanego Chrystusa
i ze droga do zbawienia wiedzie przez nawrócenie Tak też
r T f Wvwef Żyda wloskieg° kapucyna odczytał papież
1nedykt X V ’ ktor.y Powiedział jeszcze przed drugą wojną
światową, że „Ojciec Pio jest rzeczywiście jednym z tych
nadzwyczajnych ludzi, jakich Bóg zsyła na świat w celu
nawracania serc”.
Grzegorz Polak
PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 11
Przyszły zakonnik
i mistyk
tygmatyk, niewolnik konfesjonału, człowiek, który
miał dar uzdrawiania i bilokacji, tak najkrócej
dałoby się określić skromnego włoskiego kapucy-
■ na, znanego milionom ludzi na całym świecie pod
imieniem ojca Pio. Kiedy Ojciec Święty beatyfikował go
2 maja 1999 r., Watykan przeżył istne oblężenie. Przed
Bazyliką Świętego Piotra w Rzymie zebrało się kilkaset
tysięcy ludzi, którzy od ponad trzydziestu lat modlili się
o wyniesienie na ołtarze Ojca Pio Forgione, pokornego
zakonnika z prowincjonalnego klasztoru ojców kapucynów
w San Giovanni Rotondo na południu Włoch.
Ojciec Pio - duchowy syn świętego Franciszka z Asy
żu - zadziwił cały świat swoim niezwykłym życiem i gorącą
wiarą. Przede wszystkim był - tak samo jak święty Fran
ciszek - żywym obrazem Chrystusa Ukrzyżowanego. Krzyż
Zbawiciela stal się dla niego szkołą kapłaństwa i źródłem
miłości wobec ludzi, których spowiadał, uzdrawiał i pocie
szał. Całe jego życie rozgrywało się właściwie pomiędzy
dwoma biegunami kapłańskiej posługi: ołtarzem i konfes-
12 PRZYSZŁY ZAKONNIK 1 MISTYK
jonałem. To były miejsca, w których Ojciec Pio stawa! się
niezwykłym świadkiem Bożego Miłosierdzia. Był spowied
nikiem i kierownikiem duchowym, którego Bóg obdarzył
łaską przenikania ludzkich sumień. Kiedy odprawiał Mszę
świętą, wszyscy wiedzieli, że na ołtarzu rzeczywiście doko
nuje się wielka tajemnica wiary. Otrzymał dar bilokacji
i poznania języków obcych, których nigdy nie studiował.
Przewidywał przyszłość, uzdrawiał słowem, dotykiem,
a także na odległość. Był człowiekiem nieustannej modli
twy, czcicielem Matki Bożej. Nie wypuszczał z rąk różańca.
)ego Msze święte trwały po kilka godzin, w konfesjonale
spędzał prawie cały dzień. Toczył zwycięskie boje z szata
nem.
Dom rodziny Forgione
PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 13
Pochodził z bardzo biednej rodziny. Urodził się 25 maja
1887 roku w Pietrełcinie koło Benewentu w południowych
Włoszech. Był czwartym dzieckiem Horacego Forgione
i Marii Józefy di Nunzio; na chrzcie otrzymał imię Fran
ciszek. Często chorował, tak że rodzice obawiali się na
wet o jego życie. Był cichym, delikatnym i bardzo wraż
liwym chłopcem. Zajmował się pasieniem kilku owiec. Lubił
samotność i unikał zabawy z rówieśnikami, którzy popisy
wali się przekleństwami. Kochał modlitwę, kiedy tylko
mógł, biegł do kościoła. |uż od piątego roku życia miał
objawienia i chwile uniesienia duchowego, ale podobno
ijako dziecko doświadczał ataków diabelskich zjaw. Pierw
sze widzenie mały Franciszek otrzymał w kościele Świę
tej Anny w Pietrełcinie. Nad ołtarzem zobaczył Najświęt
sze Serce lezusa. Chrystus położył na jego głowie swoją
rękę i zachęcił do całkowitego poświęcenia się służbie
Bożej.
Franciszek przystąpił do Pierwszej Komunii świętej
i Sakramentu Bierzmowania w wieku 12 lat. Cztery łata
później - 6 stycznia 1903 roku - zgłosił się do klasztoru
kapucynów w Morcone. 22 stycznia tegoż roku otrzymał
habit zakonny i nowe imię - brat Pio z Pietrelciny. Później
Ojciec Pio napisze, że „od najmłodszych lat czuł powołanie
do stanu zakonnego”.
Był przykładnym nowicjuszem, chociaż często zapadał
na zdrowiu. Przełożeni zastanawiali się, czy podoła wymaga
niom życia zakonnego. Po rocznym nowicjacie dopuścili go
jednak do pierwszych ślubów. Kilka miesięcy później brat
Pio zadeklarował chęć wyjechania na misje. Generał zgro
madzenia nie zgodził się, co po latach Ojciec Pio skomen
tował: „Bóg zachował dla mnie trudniejsze zadanie”. W roku
14 PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK
1907 złożył śluby wieczyste. Filozofię studiował w San |
Marco la Catola, teologię w Serracapriola i Montefusco. I
W sierpniu 1910 roku otrzymał święcenia kapłańskie.
Młody kapłan cieszył się
opinią pobożnego mnicha, I
lecz w pierwszych latach ży- I
cia zakonnego niczym się I
specjalnie nie wyróżniał. I
Przełożeni mieli z nim sporo I
kłopotu. Ciągle niedomagał, \
a lekarze nie umieli roze- 1
znać jego choroby. Był czte- 1
rokrotnie wzywany do woj- 1
ska i za każdym razem szyb-1
ko zwalniany z powodu złe- J
go stanu zdrowia. W latach j
1909-1916 musiał kilka-1
krotnie wyjeżdżać do ro- j
dzinnego domu, gdyż tylko
w Pietrelcinie odzyskiwał siły. W tym czasie pomagał
miejscowemu proboszczowi i prowadził intensywne życie
wewnętrzne. Można powiedzieć, że był to okres przygoto
wań do późniejszej misji.
Pierwsze zjawiska o nadprzyrodzonym charakterze,
które zauważyli inni ludzie, mianowicie kapucyni z klasz
toru w Venafro, pojawiły się w życiu Ojca Pio w 1911 roku.
(eden z zakonników, ojciec Augustyn, w swoim dzienniku
zapisał, iż był świadkiem kilku ekstaz pobożnego mnicha
podczas których ukazywali się mu Jezus, Maryja i Anioł
Stróż. Ów kapucyn potwierdził również, iż był świadkiem
wielu napaści szatana na Ojca Pio.
Ojciec Pio jako miody zakonnik
i
PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 15
Ale już wcześniej (dokładnie 18 stycznia 1905) otrzy
mał on dar bilokacji, o czym przez wiele lat nikt nie
wiedział. Brat Pio znalazł się nagłe w pewnym domu
w Udine, gdzie umierał ojciec rodziny. W tym samym
czasie matka rodziła dziecko. Zjawiła się Matka Boża, która
poleciła kapucyńskiemu seminarzyście zaopiekować się no
wo narodzonym niemowlęciem. Tym dzieckiem była Gio-
vanna Rizzani Boschi. Po siedemnastu latach w Bazylice
Świętego Piotra w Rzymie Giovanna spotkała Ojca Pio
- który znalazł się tam znów dzięki łasce bilokacji - i wy
spowiadała się u niego. Później przybyła do San Giovanni
Rotondo, gdzie została rozpoznana przez niezwykłego spo
wiednika. Wstąpiła do Trzeciego Zakonu franciszkańskie
go i aż do śmierci pozostała jego wierną córką duchową.
Opieka duchowa nad tercjarzami franciszkańskimi była
ważnym rozdziałem w kapłańskim życiu Ojca Pio. Był on
bowiem kierownikiem duchowym osób świeckich, kobiet
imężczyzn należących do Trzeciego Zakonu. Błogosławio
ny lubił współpracować ze świeckimi i oni również go
kochali. Dzięki temu powstał nowoczesny szpital Dom Ulgi
w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo oraz grupy modlit
wy, którym patronował, które wspierał i prowadził.
Ojciec Pio był jednym z największych mistyków XX
*ieku, aczkolwiek pozostawi! tylko cztery tomy swoich
listów (Epistolario di Padre Pio: vol. I, wyd. 1973; vol. Ił
wyd. 1979; vol. III, wyd. 1977; vol. IV, wyd.’ 1984)!
Pisanych przy różnych okazjach, natomiast polska mistycz-
kn. święta Faustyna (1905-1938, urodziła się więc osiem
naście lat później, a zmarła 30 lat wcześniej aniżeli włoski
iiygmatyk), weszła do chrześcijańskiej mistyki wielkim,
(niezwykłym dziełem - swoim Dzienniczkiem. Ojciec Pio był
16 PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK
bardziej „mistykiem czynu” niż „mistykiem myśli , zwłasz
cza jako stygmatyk-spowiednik i kierownik duchowy, jakdj
stygmatyk-celebrans odprawiający niezwykle Msze święte
i stygmatyk-cudotwórca. _ , . I
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że zarówno swięt|
siostra Faustyna, jak i błogosławiony Ojciec Pio byli osoba;
mi konsekrowanymi. A to oznacza, ze Bog szczególnie
upodobał sobie życie zakonne jako sposób spotkania z czlc«
wiekiem, przekazania swego orędzia czy rozlewania łask na
zwykłych ludzi. ,
Ojciec Pio jest słusznie porównywany do BiedaczyrM
z Asyżu, nie tylko ze względu na stygmaty, ale i r*
heroiczną realizację ducho
wości franciszkańskiej. Blo-
PI gosławiony z San Giovanni
Rotondo wpisał się w cali
plejadę świętych z rodziny
franciszkańskiej, którą ro^
począł Franciszek z Asyżu;
a kontynuowali między inny?
mi kapucyni: Feliks z Gan-
talice, Wawrzyniec z Brin-
disi, Kryspin z Viterbo czy
i nasz franciszkanin - Maksy
* milian Maria Kolbe. Histe
rycy podają, że Ojciec Pio
zapragnął zostać „franciszkaninem z brodą , czyli kapucjj
nem, bo jak sam napisał „broda brata Kamila |kapucy|
skiego kwestarza nawiedzającego domy w Pietrelcimel t
Ig PRZYSZŁY ZAKONNIK 1 MISTYK ■s
w pewnym momencie przełożeni podjęli zamiar usumęl
cia Oica Pio z San Giovanni Rotondo. Dow.edz.al s.ę o y|
hurmistrz miasta, który zdawał sobie sprawę ze po wy)
H7ie kanucyna-stygmatyka żaden p.elgrzym me przybędzie
do Giov"n,,Rotondo. Przybiegł do Ojca P,o , Placząc
SP,,a' leilltki M zi= nakaz, nie mogę zrobić nie innego,
jak tylko wykonać wolę moich przełożonych, lestem synem]
P0SS T ^ d ^ u ' P i o mieszkał w skromne
celi z prostym łóżkiem drewnianym. Nos.ł tylko “bogi hab.1
i w tym habicie umarł. Kochał ubóstwo tak samo, jak swię 1
Franciszek.
HEJ, DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ!
Hej, doktorze,
mnie te rany bolą!
O
jciec Pio ma stygmaty” - ta sensacyjna wiado
mość rozeszła się w maju 1919 r. po San
Giovanni Rotondo, a wkrótce i po całych Wło
szech. Nikt jednak - poza garstką wtajemniczo
nych - nie wiedział, że kapucyn już kilka lat wcześniej zaczął
odczuwać bóle na dłoniach i pod stopami. A było to tak.
Tuż po święceniach kapłańskich w katedrze w Benewen-
cie i po prymicjach w rodzinnej miejscowości, Ojciec Pio
pozostał w Pietrelcinie ze względu na zły stan zdrowia. Tam
otrzymał po raz pierwszy (latem 1910 roku) stygmaty.
Prawie nikt o tym nie wiedział, dopiero po roku Ojciec Pio
napisał do swojego spowiednika ojca Benedykta:
Przydarzyła mi się pewna rzecz, której ja nie umiem ani
wyjaśnić, ani pojąć. Na środku dłoni pojawiło się coś czer
wonego, jakby w formie pieniążka, z towarzyszącym silnym
i ostrym bólem w środku tej czerwonej plamy. Ból ten był
bardziej odczuwalny w lewej dłoni, tak iż jeszcze go czuję.
Również pod stopami czuję lekki ból. To zjawisko powtarza się
juz od roku; ale teraz od dawna nie występowało”.
19
20 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! -a
Widoczne ślady znikły, ponieważ młody kapucyn przera
ził się i poprosił Pana )ezusa, aby je usunął. Pozostał tylko
ból odczuwalny w pewnych okolicznościach. W pismach
Ojca Pio odnaleziono krótką notatkę z 21 marca 1912 roku:
Od czwartku wieczorem aż do soboty, a także i we
wtorki przeżywam bolesny dramat. Czuję, że me serce, ręce
i nogi przeszywa jakaś szpada. Czuję jednak ból i nic więcej J
Miejscowy lekarz Andrea Cardone, badał pierwsze
maty Ojca Pio. Na obydwu dłoniach zauważył dziury
o średnicy około półtora centymetra. Przechodziły one na
wylot, tak że widać było przez nie prześwitujące światło. By
przekonać się, czy rany młodego kapucyna są otwarte czy
zabliźnione, włożył w ranę jego prawej dłoni kciuk i palec
wskazujący, tak żeby dotknęły jeden drugiego. 4
., Hej, doktorze, jesteś jak święty Tomasz. Mnie ta
rany bolą” - krzyknął Ojciec Pio. I
W październiku 1915 roku ujawnił swemu kierowniku
wi duchowemu ojcu Augustynowi, że od kilku lat przezywał
„cierniem ukoronowanie” i „biczowanie .
Ojciec Pio był zakonnikiem, więc nie mógł zbyt długo
pozostawać poza klasztorem. Czwartego września 191
roku przybył do San Giovanni Rotondo. Przełożeni spo
dziewali się, że tamtejszy klimat będzie mu dobrze służył.
Z czasem miejscowość tę nazwano miastem Ojca Pio, gdyż
właśnie tam prowadził swoją niezwykłą działalność dusz
pasterską przez ponad pół wieku —do końca życia.
Każdy, kto przybywa dziś do San Giovanni Rotondo,
z daleka dostrzega dzieło życia Ojca Pio - szpital Dom Ulgi
w Cierpieniu oraz jasne mury klasztoru ojców kapucynó^
i nowy kościół Matki Bożej Łaskawej. Nad miastem wznosi
się skaliste pasmo wzgórza Gargano. Ale na początku
HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 21
ubiegłego stulecia klasztor znajdował się parę kilometrów
za miasteczkiem, a przy nim mały kościółek. Miejsce było
ndludne, doskonale nadawało się do życia w ciszy i skupie
niu. W klasztorze życie płynęło monotonnie i spokojnie.
Wszystko się zmieniło, gdy 18 maja 1919 roku prasa
rozpowszechniła sensacyjną wiadomość o stygmatach Ojca
I io. Cichy klasztor zaludnił się pielgrzymami, miasto obu
dziło się z letargu. Sam fakt, że przebywał w nim Ojciec
I io, przyczynił się do jego błyskawicznego rozwoju.
A wszystko zaczęło się w sierpniu i wrześniu 1918 roku
i było odpowiedzią Chrystusa na wcześniejszą deklarację
młodego kapucyna:
.. Od jakiegoś czasu odczuwam w sobie potrzebę
uliarowania siebie Panu jako żertwy za biednych grzesz
ników i za dusze czyśćcowe, ło pragnienie stale wzrasta
w moim sercu do tego stopnia, że stało się ono wręcz moją
mocną pasją”.
Chrystus zaaprobował prośbę swego sługi. W jednym
l listów Ojciec Pio zapisał słowa Pana (ezusa doń skierowane:
Synu mój /.../ potrzebuję ofiar, aby zniwelować słuszny
i Boski gniew mojego Ojca; odnów dla mnie poświęce
nie siebie w całości i zrób to bez żadnych zastrzeżeń
Wieczorem 5 sierpnia Ojciec Pio spowiadał chłopców
/ kapucyńskiego seminarium. Ten jeszcze mało znany
włoski mistyk został „zaatakowany” przez „jakąś niebiań
ską postać . (ego dusza została „ogarnięta płomieniami
miłości do Boga”, „przeszyta strzałą ognia”, tak że objęła ją
„rozkoszna słodycz w najwyższym stopniu”. Tak otrzymał
(wyjątkową łaskę „przeszycia”, czyli transwerberacji. Była
ima preludium do daru stygmatów, które uzyskał kilka
lygodni później.
22 HE), POKTORZE. MNIE TE RANYjSOLĄ!
Nadszedł piątek 20 września 19l8roku. Ojciec Pio udał
sie po Mszy Świętej na chćr, b, tam odpraw.c dz.ęlo
czynienie przed Krucyfiksem. Ponad godzinę
lony na drewnianej ławce , kontemplował. Wtórei m'e
wanego. Wtem zobaczył tajemniczą postać, której „r^e,
nogi klatka piersiowa, ociekały krwią . .
‘ - Ogarnął mnie stan jakiegoś spoczynku, podobny uo
słodkiego snu - zapisał Ojciec Pio. - Wszystkie zmysły
wewnętrzne i zewnętrzne, jak równtćz same w a e
szv pogrążyły się w odpoczynku me do opisania V t)
tym wszystkim wokół mnie i we mnie panowała całkowita
c i i natychmiast nastąpił wielki pokój i zgoda na cal-
kowite C zeczenie się wszystkiego oraz wytchnienie w me-
szczęściu. Wszystko to wydarzyło się w okamgnieniu^
I w czasie, gdy to wszystko się działo, zobaczyłem przed
sobą tajemniczą postać podobną do 7™
wieczorem 5 sierpnia, różniącą się tylko tym z U
dłoni stóp i boku ściekała krew. lej wzrok mnie
tego,'co czułem w tym momencie w sobie, ^um iałby
opowiedzieć. Czułem, że umieram, i byłbym umarł gdy
nie zainterweniował Pan, podtrzymując moje serce, które
czułem, że wyskakuje z piersi. Obraz postaci znikn
a ia zobaczyłem, że dłonie, stopy i bok były- zraniej
i ściekała z nich krew. Proszę sobie wyobrazić, jak ej udręW
doświadczyłem wtedy i jakiej doświadczam cijgteP™ ^
każdego dnia. Rana serca broczy krwią, zwłaszcza
czwartku wieczorem aż do sobory. [...]
7 powodu udręki i zamieszania, jakie potem nastąj IJ
a których doświadczam w swej duszy. Boję się, ze u m |
z wykrwawienia, jeśli Pan nie wysłucha jęków m o jc |
biednego serca...”
HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 23
I tym razem Ojciec Pio odebrał stygmaty nie jako
„wyróżnienie”, lecz jako „zawstydzenie”. Całym sercem
składał siebie Bogu w ofierze, ale zarazem wołał:
O gdyby tak Pan zechciał zesłać na mnie największy
ból i cierpienie, ale nie ujawniał go przez zewnętrzne
znaki...”
Chrystus miał jednak wobec młodego zakonnika inne
plany. Rany zewnętrzne pozostały.
W roku 1918 Ojciec Pio przeżył jeszcze doświadczenie
„włóczni w sercu”. Tak o tym napisał:
„ Od kilku dni odczuwam w sobie rzecz podobną do
żelaznej włóczni, która od dolnej części serca przechodzi aż
pod prawą łopatkę w kierunku poprzecznym. Powoduje
ostry ból i nie pozwala mi na chwilę wytchnienia: cóż to
może być? To nowe zjawisko zacząłem odczuwać po
ponownym ukazaniu się tej samej tajemniczej postaci
w dniach 5 i 6 sierpnia, i 20 września”.
Ta krótka relacja włoskiego Stygmatyka to zupełna
nowość. O takim doświadczeniu nie mówili żadni styg-
matycy. Niektórzy naukowcy, powołując się na Całun Tu-
ryński, wysuwają hipotezę, że Chrystus został przebity na
wylot. Czy za tą hipotezą przemawiają również słowa
proroka Zachariasza: „Będą patrzeć na Tego, którego
przebili” (Za 12,10) i świętego )ana Apostoła: „Będą pa
trzeć na Tego, którego przebodli” (| 19,37)? Czy potwier
dza ją także oświadczenie Ojca Pio?
Dla przełożonych cała sprawa stygmatów Ojca Pio była
wielce kłopotliwa. Najpierw liczyli, że one znikną. Później
wezwali lekarzy specjalistów. Pierwsze badania zakończyły
przypuszczenia, że pacjent sam się poranił, że zraniła go
druga osoba, że to musi być jakaś patologia.
24 HE], DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ!
Hipotezy były wygodne, ale mato prawdopodobne. Wd
wrześniu 1919 roku sprawą zajął się profesor er y I
S^ierTził on, że Ojciec Pio śpi tylko trzy godziny na dobę
i hardzo mało ie- prowadzi niezliczone rozmowy z wiernymi
i nietchowu!e’żadnej równowag, m.ydzy
a ich odzyskaniem poprzez sen i odżywianie, prze ty
czas traci wiele krwi, a mimo to jest ciągle żywo ny
energiczny, promieniujący; nie cierpi na żadną choro |
układu nerwowego i trawiennego, płuc i serca, a
pe amra eTo ciała dochodzi do 48,5 stopnia, zwłaszcza
wówczas gdy więcej cierpi i jest bardzie, podn,econy. J
Wniosek: Ojciec Pio powinien dawno umrzeć. A prze*
Citó|,my lekarz stwierdził rzetelnie: „Ran Ojca Pio nie da s l
właściwie zaklasyfikować ze względu na ich charak
i przebieg leczenia do żadnych ze znanych powszechnie
rodzajów obrażeń chirurgicznych. Mają zupełnie inne zro-
d,° S e £ ^ Bignami zaskoczeniem było s ,
metryczne umieszczenie ran i brak jakichkolwiek zmia .
Nakazał on obandażować rany i opatrzyć opatrunki pieczę
cią w obecności dwóch świadków. Aby mieć pewność ze
rany nie były dotykane i o wiele mniej pieli^nowan^-poło
kontrolować pieczęcie przez osiem dni Sądził, . I
sposób zagoją się. Nic takiego się me
Dokładny opis stygmatow przekazał profesor
Rece są przebite na wylot; otwór jest taki. ze można przez
niego zobaczyć to, co znajduje się na drugiej stronie. DU*I
S a tylko przymknąć z wielkim wysiłkiem . me cali
kowicie Na stopach są okrągłe rany. Ciągle sączy się z n j
krew która moczy buty. Naciśnięcie tych ran palcem
HE], DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 25
sprawia bardzo silny ból. Na lewym boku klatki piersiowej
jest zranienie w formie odwróconego krzyża. Dłuższy od
cinek ma siedem centymetrów, a krótszy pięć. Z tej rany
sączy się więcej krwi aniżeli z innych. Ojciec ma ją zawsze
zabandażowaną i co parę godzin zmienia opatrunek, który
przemięka krwią”.
Znamienną cechą stygmatów było to, że nie podlegały
fizjologicznym prawom normalnych ran. Nie dały się zale
czyć, nie ropiały, nie przechodziły stanów zapalnych i za
zwyczaj wydawały delikatny zapach kwiatów.
Sensacyjna wiadomość o niezwykłym stygmatyku spod
Gargano obiegła Włochy. Do San Giovanni Rotondo za
częły przybywać tłumy ludzi. Niektórych przywiodła tu
zwykła ciekawość, większość jednak pragnęła wyspowiadać
się u „przedstawiciela Pana Jezusa”.
Nie mam wolnej minuty, a cały czas poBwięcam ni
wydzieranie braci z sideł szatana. Przybywają tu nieprzeli
czone rzesze ludzi ze wszystkich klas społecznych i obu pici
lylko w tym celu, by się wyspowiadać, i tylko o to mnin
proszą. Zdarzają się tu wielkie nawrócenia” - zapisał Ojciec
Pio w czerwcu 1919 roku.
Stygmaty stały się dobrym „magnesem”, a właściwie
orędziem nieba, które przekonało wielu, że Bóg znów
nawiedził swoje dzieci i nie zostawia ich samych. Nawet
ludzie, którzy przybywali do San Giovanni Rotondo z nis
kich, nie religijnych pobudek, gdy zobaczyli Ojca Pio
i wzięli udział we Mszy świętej przez niego odprawianej,
zmieniali swoje nastawienie, przystępowali do Sakramentu
Pokuty, nawracali się. Nie mogli pozostać obojętni, skoro
Chrystus tak wyraźnie pokazał, że to Kościół katolicki
1 zachowuje Jego prawdę.
2 6 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ!
Władze kościelne nie potrafiły zająć jednoznacznego
stanowiska wobec stygmatów Ojca Pio. I jak to zwykle
w takich przypadkach bywa, wolały „dmuchać na zimne . p
Drugiego czerwca 1922 roku Święte Oficjum wydało de
kret wzywający do „unikania wszelkich postaw czci wobec
Ojca Pio i zamieszania”. Rok później - 17 czerwca '923B
roku - Ojciec Pio otrzymał zakaz publicznego odprawiania
Mszy świętej i odpowiadania na tysiące listów, które otrzy
mywał ze wszystkich stron świata. Wierni oczywiście za
protestowali i po kilku dniach zakaz wycofano. Parę lat
później —w maju 1931 roku —ponownie zakazano Ojcu Pio
wszelkich wystąpień publicznych. Nie mógł też spowiadać
wiernych. Dopiero w roku 1933 znów odprawił Mszę świętą
w kościele, a rok później podjął swoją posługę w konfes
jonale. Święte Oficjum już nie miało wątpliwości, że rany na
ciele posłusznego zakonnika są autentycznymi stygmataml
Rany pozostały otwarte i krwawiące przez pół wieku.
Zaczęły się zasklepiać i zanikać w roku 1966. Najpierw
zagoiły się stopy i bok. Latem 1968 roku zanikły rany dłoni
po zewnętrznej stronie. 22 września 1968 roku Ojciec Pio
odprawił swoją ostatnią Mszę świętą. Wtedy był jeszcze
widoczny stygmat na lewej dłoni. Następnego dnia Styg-
matyk z San Giovanni Rotondo zmarł. Ostatni strup odpadł
w chwili śmierci. Po ranach nie pozostały najmniejsze
blizny. .
Stygmaty Ojca Pio stały się widomym znakiem, że od
czasu do czasu Bóg daje światu wyjątkowych ludzi, świę-j
tych i mistyków, którzy spełniają rolę proroków wzywają-|
cych do nawrócenia. I
W dwudziestowiecznych dziejach Kościoła było bardzo
wiele osób, które nosiły na swym ciele Rany Chrystusaysiusa
Imbert Gourbeyre wymienia 321 stygmatyków. Pierwszym
stygmatykiem był święty Paweł Apostoł. Niektórzy - jak
święta Faustyna Kowalska —mieli stygmaty niewidzialne,
inni - jak święty Biedaczyna z Asyżu - widzialne. Lecz
dopiero Ojciec Pio był pierwszym kapłanem, a więc i- z ra
cji sakramentu kapłaństwa - alter Christus, który otrzymał
wszystkie stygmaty.
Więź, jaka zawiązała się 20 września 1918 roku pomię
dzy nim a Ukrzyżowanym Zbawicielem, pozostanie tajem
nicą. Lecz wierni, którzy spotykali się z Ojcem Pio, próbo
wali jakoś oddać sens stygmatów tego mistyka „ukrzyżowa
nego bez krzyża”, nazywając go „męczennikiem konfe
sjonału , „świadkiem Kalwarii przy Stole Eucharystycz
nym”. Nie może być wątpliwości: Chrystus wybrał Ojca Pio
na świadka swej bezgranicznej miłości miłosiernej, którą
sam potwierdził w chwilach zbawczej Męki i Ukrzyżowa
nia. Zbawiciel uznał, że wioski kapucyn był tak pokorny, iż
może być „narzędziem” trwającego przez pięćdziesiąt lat
cudu. I dzięki temu małe prowincjonalne miasteczko w po
łudniowych Włoszech stało się jednym ze światowych cen
trów odnowy duchowej.
Ojciec Pio był znakiem Bożym dla współczesnego świa
ta, ponieważ - jak powiedział Papież Paweł VI - „odprawiał
pokornie Mszę świętą, spowiadał od rana do wieczora i był
[...] opieczętowanym przedstawicielem stygmatów naszego
Pana”, przedstawicielem ukrzyżowanej miłości Chrystusa.
Całym sobą przypominał prawdę, że to grzesznicy przybili
Chrystusa. Modlitwy i cierpienia tego męża Bożego i styg-
matyka, kapłana, który miał władzę odpuszczania grzechów
i sprawowania Eucharystii, dokonywały cudów uzdrowień
duchowych i fizycznych. Ze znakami Męki Pańskiej poko-
HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 2 7
28 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ!
nywał on swoją jakże bolesną i długą, bo pięćdziesięciolet
nią, drogę krzyżową. W ten sposób uczestniczył duchowo
i fizycznie w miłości, która składa w ofierze samego siebie
dla dobra innych ludzi.
Ojciec Pio w pełni zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział,
że to sam Chrystus go „ukrzyżował”, przenicował całe jego
życie; że Ukrzyżowany wypełnił go całym sobą. Ale Pan
(ezus nie odebrał mu wolności i dlatego Ojciec Pio - nieja
ko w odpowiedzi - jeszcze bardziej zapragnął zjednoczyć
się ze swym Zbawicielem, oddać się Mu i miłować Go.
W tym kontekście można umieścić słowa Stygmatyka:
„- Przede wszystkim wielkim dla mnie utrapieniem jest
fakt, że nie potrafię wylać na zewnątrz siebie owego zawsze
płonącego wulkanu, który mnie spala, a który )ezus wlał do
mego, jakże maleńkiego serca. Wszystko sprowadza się do
lego: spala i wyniszcza mnie miłość Boga i bliźniego. Bóg
tkwi zawsze w moim umyśle i pieczętuje moje serce”.
Taki był sens stygmatów Ojca Pio. Poprzez cierpienia
pięciu ran uczestniczył on w sposób heroiczny w męce
Zbawiciela. Przez pół wieku zanurzał w ranach Chrystusa
całe swoje życie. W nich odnajdywał nadzieję na drogach
swego trudnego, wręcz wyczerpującego posługiwania kap
łańskiego. |ego życie było na przemian cierpieniem i błogo
sławieństwem. Można powiedzieć, że odsłaniał niebo.
W sposób przedziwny, jako że będąc zwykłym człowiekiem,
jednocześnie przebywał w rzeczywistości mistycznej. Upo
dabniając się stale do Chrystusa Ukrzyżowanego, potwier
dzał nieosiągalną dla nas prawdę, że maksymalne cierpienie
może być maksymalną radością. Nie prosił Boga o widocz
ne stygmaty. Przeciwnie, próbował targować się z Panem
Jezusem, aby zostały mu odebrane. Ten fakt jest znamion-
KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 31
Każdego dnia
pukał do bram nieba
O
jciec Pio czynił to podczas codziennej Mszy
świętej, która była dla niego - jak przypomniał
Jan Paweł II podczas swego pobytu w San
Giovanni Rotondo w dniu 23 maja 1987 roku
źródłem i szczytem, punktem oparcia oraz ośrodkiem
całego życia i działania. Błogosławiony Ojciec Pio we Mszy
świętej widział całą Kalwarię, przeżywał ją jako wstrząsają
cą tajemnicę Męki Pańskiej.
Przygotowanie do sprawowania codziennej Eucharystii
rozpoczynał w nocy, o drugiej trzydzieści. Był święcie prze
konany o konieczności ofiarowania Bogu pierwocin wszyst
kiego. W tym czasie wznosił do Boga swe modły i zalewał się
Izami w intencji nawrócenia grzeszników, i z utęsknieniem
czekał na spotkanie z Chrystusem eucharystycznym. W jęd
rnym ze swych listów do ojca Benedykta napisał:
Zanim Go przyjmę, odczuwam takie pragnienie, że
niewiele brakuje, bym umarł z głodu. A to dlatego, że nie
mogę się z Nim nie zjednoczyć i niekiedy z drżeniem
przybliżam się do Niego, aby spożywać Jego ciało”.
Przed świtem, o czwartej trzydzieści rano przychodził
do kościoła, gdzie już oczekiwały na niego rzesze wiernych.
Wszystkich przywiodła do San Giovanni Rotondo jedna
myśl: być jak najbliżej „czlowieka-tajemnicy” i „świętego”,
jak najbliżej kapłana upodobnionego do Chrystusa-kap-
Abyśmy mogli wczuć się w atmosferę Mszy świętych
Ojca Pio, przytoczę tutaj świadectwo włoskiej dziennikarki,
Fernandy Bianco: „Oto on! Oto zakonnik, na którego
czekałam cały miesiąc, aby zobaczyć go z bliska! Oto on. 1
Oto brat-kapłan, o którym się mówi na całym świecie. Tol
on sprawia, że z każdego państwa ludzie «biegną» do mego!
To on, który nosi na swym ciele te same znaki narzędzi, co
przebiły Chrystusa na krzyżu... Człowiek, który puka do
bram Boga... .
Szedł powoli, z trudem stawiając kroki z powodu
zranionych stóp. Głowę miał lekko pochyloną na bok,
w postawie nieskończonej pokory. Broda była raczej biała
niż popielata, a włosy - odwrotnie. Smutne oczy miał
spuszczone; nie podnosił ich, by kogoś zobaczyć.
Był ubrany w ciemnozielony ornat, z wyszytymi dużymi
czerwonymi różami. Na nogach buty z czarnej skóry,
wyglądały na mocne, z metalowymi zapinkami. Nie miał
pół-rękawiczek z wełny, ale długie białe rękawy dochodziły
aż do końca palców. Oblicze jasne, trochę zbolałe, policzki
okrągłe, nieco zapadłe. Wygląd - nie do wyrażenia prosty
i skromny, chociaż robił wrażenie jakiejś wielkości, jakiejł
siły - pokorna moc świętych.
Był jak jedna z błyskawic, które oświetlały okna w gó
rze. Niespodziewanie olśnił moje serce... Zrozumiałam
Zrozumiałam, dlaczego ludzie «biegli» do niego. «Biegli»
32 KA7.DEGO DNIA PUKAŁ DO BI^M NIEBA r KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 33
ponieważ go kochali z zupełnym oddaniem się; ponieważ
go szanowali, ponieważ postawili go na ołtarzu zbudowa
nym z wiary i pobożności. Każdy jego ruch był prosty,
zwykły, ale wywierał wrażenie, że kryje się za nim jakaś
nieziemska duchowość. Cała postawa była skromna, ale
miała w sobie jakieś dostojeństwo, majestat, którego nie
osiąga się na ziemi. Sam jego widok wywołał we mnie
niespodziewane, osobliwe, jedyne w swym rodzaju wzru
szenie. Miałam go ocenić, a nie byłam w stanie zrobić
niczego innego, jak trwać w patrzeniu na niego. Doznając
ićwnocześnie nieznanego do tej pory i niezrozumiałego
odruchu uczucia i miłości. Stało się tak, jakby jego cier
pienia, które było widać w niepewnym kroku, w ręce lekko
podniesionej, były także cierpieniami za mnie; jakby jego
modlitwy były modlitwami również za mnie, jakby także za
mnie był gotów pukać do bram Boga... gdybym go tylko
o to poprosiła. Tak kochali go wszyscy! Teraz pojmowałam
l.ik i dlaczego aż tak go kochali. Kochali w nim tę całopalną
żertwę ofiarną, którą złożył z siebie samego, dzięki której
Hóg skuteczniej wspomagał ich za jego wstawiennictwem.
Widzieli w nim światło Pana, które się ukazało poprzez jego
krwawiące rany. Może ludzie pojęli to wszystko albo może
mc nie pojęli... A jednak i tak go kochali tym samym
"di uchem uczucia i miłości, którego i ja doznałam w sto-
Hinku do niego. Pytano mnie, dlaczego ten człowiek rów
nież mnie natchnął podobnym uczuciem, na które wcale nie
liylam przygotowana... Wcześniej przecież nuda i zmęcze
nie mnie dusiły. Tylko mój umysł był czujny, aby zauważyć
wszystkie czysto ludzkie szczegóły - śmieszne lub banal
ne - w każdej jego postawie. Byłam nastawiona na przy
gadanie się staremu bratu franciszkańskiemu z dystansem,
34 KAŻDEGO PNIA PUKAŁ DO BIMM_NIĘIjA
który mi zestal narzucony i który uważałam
cv mnie w wydaniu spokojnej oceny. Otoz dobrz ... • J* j
y T l ocena bvła tylko wrażeniem, które odniosłam,
kN'LTy ^ ^
tam gof Tylko taka jest prawda i obiektywność mojej o mm
^Towarzyszyło mu dwóch ludzi świeckich i dwóch
współbraci. Doszedł do stopni ołtarza ^ P raw. ć
M‘ święta - Mszę tak żywą. tak cierpiącą, jakiej nigay n t
w S a llm By, piątek, dzień śmrerci Chrystu^ t w I ^
I nipipp cierni cierp bardziej mz Oliara. lego
Z S S t f E b„T £ £ X i* i- e . W ykonywaj
Tan e » te same ruchy, ale byle oczywiste, ze rozut.m
Kim! Kozo tylko on sam widziah Wznosu oczy a,e brf
Skłaniał gtowę w taki sposób, jakby się klan,al Komu
w8bez*u hu wzruszona, przejęta, lakaś kobieta ctcho p t
L la irzymająe zlozone pod brodą ^
jego c^rpiacj rl^w zbudzalw e mnie głębokie wzruszeń,e.
leno krwaliace ręce widziałam tylko wtedy, gdy je roz
kladafzwracając się do ludzi. Dwie ciemnoczerwone planty
" ^N^°stopniu°oitarza klęczał niewidomy. Uczestniczył I
KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 35
stawi! go, dotknął oczu i modlił się w milczeniu. Niewidomy
nawet nie drgnął. Później ktoś przyniósł poduszkę i położył
na najniższym stopniu ołtarza. Jeden ze świeckich pomógł
Ojcu zejść po stopniach, podtrzymując go. On z trudem
ukląkł na poduszce. Odmówił z ludźmi ostatnie modlitwy.
Następnie wstał i udał się w kierunku absydy; za nim szli
obydwaj mężczyźni i obydwaj bracia zakonni.
Msza święta skończyła się dokładnie po godzinie od
rozpoczęcia. Popatrzyłam na okna w górze. Nadszedł
poranek.
Wstałam z krzesła. Ludzie, będący wokół mnie, roz
chodzili się w różnych kierunkach. Mężczyźni poszli do
zakrystii, aby być blisko niego, gdy będzie się rozbierał
z szat liturgicznych. Wyszłam powoli z kościoła. Na ze
wnątrz niebo było jasne i czyste. Grupa kobiet czekała
przed drzwiami, aby nie wypaść z kolejki do spowiedzi
świętej. Niektórzy udali się do baru i tak rozpoczął cało
dzienną pracę chłopiec, który już nie był zaspany. Wiele
samochodów znajdowało się na placu. Rozpoczęło się życie
w San Giovanni Rotondo” '.
Wielu ludzi opowiadało, a byli to zarówno kapłani, jak
i wierni, że dzięki swemu uczestnictwu we Mszy świętej
odprawianej przez Ojca Pio zrozumieli, co to znaczy, że jest
ona bezkrwawą Ofiarą. Ojciec Pio często zalecał księżom,
nby sprawowali każdą Mszę świętą tak, jakby to była ich
pierwsza lub ostatnia w życiu Eucharystia. Znamienne jest
lo, że każdy, kto uczestniczył we Mszy świętej Ojca Pio,
zawsze wychodził ze świątyni z uczuciem, że skończyła się
' Świadectwo z książki Fernandy Bianco Ojciec Pio, wydanej przez
Wydawnictwo „M” w roku 1999.
, 6 u .yn r.r.O DNIA IKAt- DO BRAM NIEBA a
, vt S7vbko nawet gdv trwała ponad dwie godziny,
niaczeg ■M p o w ied ź kryjo się chyba w slwicukemu
samego Błogosławionego, ii M »
; i. nieskończony icst sam |ezus. |ak r
bez słońca. ale nie bez Ofiary eucharys-
* C£ U * » zbiegiem " t m ^ ^ i a d ^ -
stawił nam dłuższą wypowtedz (w lormie wywia n
Bm: ‘ o T c L ^ te r z e s z na siebie wszystkie nasze winy,
SWaf ! 5ie0mo"LEcztń,r!naczej. bo przecież to stanowi
cząstkę Boskiej Ofiary. 7
- A więc i ciebie Pan uważa za grzesznika.
_ Nie wiem. ale myślę, że tak jest.
- Ojcze, widziałem, jak cały drżałeś, wstępując po
stopniach do ołtarza. Dlaczego? Czy az tak musisz cier
PieĆ! Nie dlatego, że muszę cierpieć, ale dlatego, że należy
sklada^ofiarę-ch godzinach ojciec cierpi najwięcej?
- Podczas odprawiania Mszy świętej.
_ A czy także w ciągu dnia cierpisz, Ojcze, to samo, co
iz*vtic ri daie w czasie Mszy świętej? ,
-Nie , jakże mógłbym pracować i wykonywać swoją
^ “f w którym momencie Najświętszej Ofiary cierpi
Ojciec najwięcej?
- To cierpienie coraz bardziej narasta. . . I
_ A w czasie odprawiania Mszy świętej, kiedy Ojciec
najwięcej cierpi?
KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 37
- Od konsekracji do Komunii świętej.
- A w którym momencie Mszy świętej Ojciec cierpi
biczowanie?
- Od początku (Mszy świętej) do końca, ale najinten
sywniej w czasie konsekracji.
- A czy w czasie Mszy świętej Ojciec rzeczywiście
odczuwa wciskanie się w głowę cierniowej korony i uderze
nia biczowania?
- Co masz na myśli, gdy pytasz o to? W każdym razie
skutki są te same.
- Czytając dzisiaj podczas Mszy świętej historię Ezawa,
który sprzedał swoje pierworództwo, zauważyłem, Ojcze,
że twoje oczy napełniły się łzami.
- A czy uważasz to za małą rzecz, zdać sobie sprawę
z darów Bożych?
- Pytam dlatego, że również płakałeś, gdy odczytałeś
słowa Ewangelii: „Kto spożywa moje Ciało i moją Krew
pije...”
- Płakałem z rozrzewnienia.
- A dlaczego, Ojcze, prawie zawsze płaczesz, gdy czy-
lasz Ewangelię w czasie Mszy świętej?
- A czy wydaje ci się to drobnostką, że nasz Bóg tak
ihce obcować ze swoimi stworzeniami? A one tyle razy Mu
się sprzeciwiają i stale ranią Go swoją niewiernością i nie
wdzięcznością!
- Ojcze, czym jest dla ciebie Komunia święta?
- Jest to zarazem zewnętrzne i wewnętrzne miłosier
dzie Boże. Wszystko naraz. Módl się, aby )ezus dał to
odczuć także i poprzez zmysły...
- A gdy Jezus przychodzi, to nawiedza tylko duszę?
- Nie, całe moje jestestwo.
38 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA
- A co czyni Jezus w czasie Komunii świętej.
- Rozkoszuje się stworzeniem.
- Czy Komunia święta to jakieś nowe wcielenie.
- To zjednoczenie się, zespolenie, to tak ja w
kawałki wosku zlewają się razem i już więcej niczym o
40
- A więc mam rację, gdy mówię, że wraz z tobą idzie
Jezus Ukrzyżowany! Przecież doświadczasz na sobie całej
Męki Jezusa! . . . ...
- Tak, z Jego dobroci i łaskawości, o ile jest to możliwe
dla ludzkiego stworzenia.
- Ojcze, jak możesz pracować przy tak wielkich cier
pieniach?
- Na krzyżu znajduję odpocznienie.
- Ojcze, czy Pan kocha ofiarę?
- Tak, gdyż przez nią dokonało się odrodzenie świata.
- Jaką chwałę przynosi Bogu Msza święta?
- Chwałę nieskończoną. __
- Co powinniśmy czynić w czasie Mszy świętej?
- Współcierpieć i kochać.
- Ojcze, jak powinniśmy uczestniczyć we Mszy świętej ?
- Winniśmy przyjąć postawę podobną do tej, jaką
odznaczała się Najświętsza Dziewica i pobożne niewiasty
(pod krzyżem na Kalwarii), i Jan Apostoł w czasie Oliary-
Uczty w Wieczerniku i krwawej Ofiary Jezusa na Kalwarii.
- Jakie owoce otrzymujemy przez uczestnictwo we
Mszy świętej? . „2
- Nie można ich wyliczyć. Zobaczymy to w raju .
W bezkrwawych Ofiarach eucharystycznych sprawowa
nych przez błogosławionego Ojca Pio w latach 1918-1968
uczestniczyły miliony wiernych. Biorąc pod uwagę fakt, że
w tym czasie w Europie i na całym świecie zło bezbożnych
totalitaryzmów zdawało się tryumfować i że ginęły miliony
wyznawców Chrystusa, także - jak na przykład w Meksyku,
k a ż d e g o d n i a p u k a ł d o bram n i e b a __________ |
2 Marek Czekański, Rekolekcje z... Błogosławiony Ojciec Pio, Wyda
wnictwo „M”, Kraków 1999, s. 52-56.
Hiszpanii, krajach okupowanych lub zajętych przez hit
lerowskie Niemcy (między innymi w północnych Wło
szech), w Związku Radzieckim i innych krajach komuni
stycznych - śmiercią męczeńską, to należy uznać, że dla
wielu owe Msze święte w San Giovanni Rotondo stawały się
ważnym punktem odniesienia, napawały nadzieją - można
powiedzieć - wbrew nadziei. Dla wszystkich, którzy tam
przybywali z ciężarem trosk, zaniedbań, grzechów, ale
przede wszystkim z własną tęsknotą za Bogiem, Msze
święte odprawiane przez Ojca Pio były czytelnym znakiem
nadprzyrodzoności wkraczającej w życie zwykłych ludzi.
________________k a ż d e g o d n i a p u k a ł d o bram n ie b a
Ksiądz Nello Castello zanotował niezwykłe wyznanie
Błogosławionego:
•” W czasie Mszy przeżywam trzy godziny agonii na
krzyżu”.
41
42 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA
A innym razem Ojciec Pio powiedział: I
W czasie Mszy świętej widzę was wszystkich, niebo
i ziemię jak w zwierciadle”.
Włoski mistyk rozpoczynając Eucharystię otrzymywał
laskę widzenia całej ziemi i nieba, a nie tylko przenikania
sumień pojedynczych osób —co działo się przy kratkach
konfesjonału. Gdy przystępował do ołtarza, jego każdy
krok naznaczony był cierpieniem i wydawało się, że wstę
pował na Kalwarię. Niejako „wchodził” w każdego z wier
nych i już w chwili wypowiadania „Spowiadam się... J
skupiał na ołtarzu grzechy świata, brał na siebie przewinie
nia wszystkich, jego twarz przyjmowała wyraz całkowitego
wyniszczenia.
Wyrok na grzesznika spada na mnie” - mówił.
Gdy Ojciec Pio wypowiadał „Panie, zmiłuj się...”, ucze
stnicy jego Eucharystii przeżywali uczucie ogarnięcia przez
Miłosierdzie Boże.
Podczas Liturgii słowa Błogosławiony często nie mógł
powstrzymać łez. Nie tylko dlatego, że tak intensywnie
przeżywał każde słowo, lecz również dlatego, że przepeł
niała go wdzięczność dla Boga, który zechciał przemowie
do ludzi.
Ofiarowanie było dla niego momentem wejścia w suc-
rum, w oczekiwanie na przemienienie zwykłego chleba
w „Chleb z nieba”. To było oczekiwanie „na wschód
Słońca”. Ojciec Pio przeżywał specjalne uniesienie eksta
tyczne, gdy podczas Wspomnienia zbierał w jedną rodzinę
swoje duchowe dzieci. Dla wszystkich wypraszał laski
u Pana Jezusa.
Zbliżała się chwila najważniejsza, moment konsekracji,
Miało dokonać się — jak mawiał Ojciec Pio — „nowe
KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 43
cudowne zniszczenie i stworzenie”. Zniszczenie i stworze
nie, czyli tajemnica ofiary Ukrzyżowanego, który ponosi
haniebną śmierć „zaliczonego do złoczyńców”, aby stać się
Eucharystią,dla milionów. Gdy Ojciec Pio wymawiał słowa
konsekracji: „To jest Ciało moje, To jest kielich Krwi
mojej”, a słowa te wypowiadał bardzo wolno, sylabizował
je, to rzeczywiście uczestniczył w tragedii Golgoty. Chrys
tus wyciskał na nim to, co sam przeżywał: miłość, cier
pienie, śmierć... Jego Msza święta była całą Męką Zbawicie
la, a uczestniczący w niej wierni stawali się częścią grupy
osób modlących się na Kalwarii. Po konsekracji Ojciec Pio
wchodził w kolejne momenty agonii Ukrzyżowanego aż po
consummatum esł (wykonało się). W tym też kontekście
bardziej zrozumiałe staje się wyjaśnienie mistyka z San
Giovanni Rotondo, że Msza jest dla niego „świętym ze
spoleniem z męką Jezusa” i że jego „odpowiedzialność jest
jedyna na świecie”.
Wreszcie nadchodził czas zjednoczenia - Komunia
święta. Na ten moment Ojciec Pio bardzo czekał. Kiedyś
powiedział:
- Gdybym któregoś dnia został pozbawiony Komunii
świętej - umarłbym”.
On przeżywał rzeczywisty, fizyczny głód przed spoży
ciem Ciała Pańskiego.
A skoro już byłem w posiadaniu tego Najwyższego
Dobra, ogarniała mnie tak wielka słodycz - mówił dalej
Ojciec Pio - że niewiele brakowało, bym powiedział Jezuso
wi: już dość! Nie mogę już więcej wytrzymać! I tak zapomi
nam, czy jestem jeszcze na tym świecie: umysł i serce nie
pragną niczego więcej, i to niekiedy na dłuższy czas, tak że
dobrowolnie nie chcę innych rzeczy. Czasem wydaje mi się,
Ołtarz stawa! się dla Błogosławionego rozpalonym i nic-
gasnącym ogniem wstrząsającej tajemnicy ofiarowania się
Boga za życie i zbawienie świata; tajemnicy, która rozj
budzała w nim pasterskie oddanie i gotowość poświęcenia
się dla dusz przez posługę konfesjonału.
Msze święte były istotnym elementem jego niezwykłej
pracy apostolskiej. Katechizował także wówczas, gdy od*|
mawiał modlitwy liturgiczne, święte słowa konsekracji...
Całym sobą uczył, jak można kochać Eucharystię. Dlatego
wiele czasu poświęcał na modlitwy dziękczynne po Mszy
świętej.
45
że moje serce wyskoczy mi z piersi. Będąc przy ołtarzu,
odczuwam niekiedy, że ogarnia mnie ogień, i wprost nic
potrafię tego opisać. 1 wydaje mi się, że z determinacją idę
do tego ognia”.
44 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA____________ _—
Ktoś zauważył, że w życiu Ojca Pio przygotowanie
idziękczynienie po Eucharystii stykały się z sobą. On wciąż
powracał do Mszy świętej, którą odprawił lub miał od
prawić. To była ta jego wewnętrzna tęsknota za Chrys-
lusem-Kapłanem i Chrystusem-Ofiarą, za Wieczernikiem
i Kalwarią.^ jego żarliwa miłość do Eucharystii zbliżała go
do serafinów. Był nie tylko mistykiem, ale i prawdziwym
ekstatykiem Najświętszego Sakramentu. Każdego dnia
ustawiały się do konfesjonału Ojca Pio niekończące się
kolejki. Ale przecież Błogosławiony po Mszy świętej nie
szedł od razu do konfesjonału, tylko trwał na modlitwie
dziękczynnej.
Wciąż starał się o to, aby jak najpełniej zjednoczyć
swoją ofiarę z Ofiarą Pana Jezusa. Chciał być dobrym
Cyrenejczykiem dla Zbawiciela, który przyjął Krzyż na swe
ramiona. Ulżyć Mu i pokazać, że są chrześcijanie, którzy
nigdy nie zapominają o upokorzeniu i cierpieniu podjętym
przez Niego dla zbawienia wszystkich ludzi. Okazyjne
rozmowy ze współbraćmi i innymi ludźmi, rady i zalecenia
dawane w konfesjonale czy poza nim przyczyniały się do
wzrostu ofiary składanej na ołtarzu. Z pełnym zaufaniem
przedkładał Bogu niezliczone prośby i sprawy, które mu
powierzano. Wstawiał się za innymi, by przynieść im ulgę
Ipociechę w różnych cierpieniach duchowych i fizycznych,
lego wstawiennictwo było po wielokroć skuteczne.
______________ KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA
WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA 47
Wielki spowiednik
Kościoła
K
omunista Bardazzi chciał się wyspowiadać u ojca
Pio, ale ten się nie zgodził. Bardazzi pojechał aż
do Watykanu, aby się poskarżyć na kapucyna.
Podczas audiencji generalnej krzyknął, że został
wyrzucony przez ojca Pio. Papież Pius XII wziął go na bok
I wyspowiadał. Bardazzi nawrócił się i cztery razy w mie-
liącu organizował pielgrzymki z Toskanii do San Gio-
vanni Rotondo. Wśród pielgrzymów byli też komuniści.
Niektórzy z nich składali swoje legitymacje partyjne na
ręce Ojca Pio. Obecny Papież nazwał błogosławionego,
mk najbardziej słusznie, „wielkim spowiednikiem Kościo-
n”. Ojca Pio spalało - jak sam to określił - pragnienie
opowiadania braci, żeby wyrwać ich z szatańskich sideł. Tak
więc w konfesjonale jednał ludzi z Bogiem i walczył z sza-
mnem.
Ze względu na wielką liczbę przychodzących do spowie
dzi, wprowadzono system rezerwacji miejsc, chociaż Ojciec
Pio spędzał w konfesjonale nawet kilkanaście godzin dzien
nie. Ponieważ posługę tę wykonywał każdego dnia i niewąt-
48 WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA_________________________ ___... - I I TI—
pliwie w sposób heroiczny, ktoś nazwał go męczennikiem
konfesjonału.
Ojciec Pio osobno spowiadał mężczyzn - w zakrystii,
i osobno kobiety - w kościele. Abyśmy mogli uchwycić
atmosferę chwil spowiedzi u włoskiego stygmatyka, od
wołam się jeszcze raz do świadectwa włoskiej dziennikarki.
Ojciec Pio spowiada kobiety w starym kościółku. )ego
drzwi są zastawione drewnianą barierką; przechodzą przez
nią tylko te kobiety, które mają kolejny numer i siedząc,
czekają na spowiedź świętą. Przed barierką - tłum. Konfe
sjonał jest ozdobiony płaskorzeźbą dwóch skrzyżowanych
rąk (Chrystusa Pana i świętego Franciszka — ze styg-
matami); na ich skrzyżowaniu oparty jest krzyż. Ojciec Pio
siedzi w konfesjonale, nie zasuwając zasłony. Wszyscy
mogą go widzieć i czynią to, patrząc nań godzinami. Ojciec
przechyla głowę na prawo i na lewo. Parę razy zasłania
twarz małymi drzwiczkami. Od czasu do czasu swe czarna
oczy ma utkwione w kimś z obecnych. Jest to spojrzenie,
które mimo wszystko wprawia w zakłopotanie; kto wic,
dlaczego?... Zauważyłam, że nikt, kto jest przekonany, iż
Ojciec wpatruje się w niego, nie wytrzymuje tego długo. Po
paru sekundach spuszcza oczy. Widziałam panią, która
czerwieniła się w sposób bardzo wyraźny. Zaledwie kilka
sekund upłynęło, a ona odwróciła się i wyszła z kościoła.
Po spowiedzi penitentka wstaje, idzie przed Ojca, który
wyciąga do niej rękę z lnianą pół-rękawiczką. Kobiela
całuje ją od strony dłoni i z wierzchu. Czasem Ojciec coś
mówi szeptem, a drżąca kobieta pochyla się, by usłyszeć,
Następnie odchodzi. Twarze tych kobiet po spowiedzi
wyrażają prawie zawsze wewnętrzne zadowolenie. Widzia
łam bardzo piękną dziewczynę ze wsi, która odchodząc od
WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA 49
konfesjonału miała oczy promieniujące wprost radością.
Miała na palcu ślubny pierścionek. Kto wie, jakie radosne
wiadomości usłyszała?
Zdarza się jednak, że nie wszystko jest takie przyjemne.
Czasem przyciszony i niesłyszalny głos Ojca wybucha nie
spodziewanie: «Odejdź stąd! Idź sobie, gdzie chcesz!»
Stwierdziłam z wielkim zdziwieniem, że nikt nie robi
l tego problemu. Wydaje się tylko, że czekające na swą
kolejkę kobiety maleją na swych krzesłach. Czasem nawet
nie podnoszą głowy. Odepchnięta kobieta odchodzi od
konfesjonału zagubiona, ale nie zwraca uwagi na to, czy
ktoś patrzy na nią, czy też nie. Widziałam jedną gwałtownie
płaczącą. Podeszła do Ojca, aby mu coś powiedzieć, ale on
zrobił odmowny znak i pochylił głowę w przeciwną stronę,
by spowiadać inną penitentkę. Kobieta, stojąc pośród sie
dzących, złożyła ręce i pochyliła głowę, ciągle szlochając.
Powoli odwróciła się i znikła w tłumie.
Powiedziano mi, że teoretycznie rzecz biorąc, tak może
być ze wszystkimi. Ojciec wymaga uczciwego przygotowa
nia i maksymalnej pokory w zamiarach. Poczułam się
trochę nieswojo. Naprawdę nie miałam odwagi, by zostać
odrzuconą od konfesjonału! Agdyby mi powiedział: Odejdź
stąd?... Powinnam jednak zaryzykować. Poszłabym do
niego jako zwykły człowiek wierzący, a niejako dziennikar
ka. Myślałam w duszy, że przecież i dziennikarz ma prawo
do spowiadania się. Potem opanowała mnie pewna irytacja
na mysi, że koniec końców także dziennikarze wykonują
swoją pracę, z której żyją i że to wymaga wiele ofiar.
Iodkreślam te refleksje, a dlaczego, to później się dowiecie.
Mimo tych pięknych rozumowań przez parę dni żyłam
wwątpliwościach. Byłam przygnębiona... między szczerym
A N D R Z E J S U J K A Ojciec Pio STYGMATYK Z PIETRELCINY Księga Świętych Wydawnictwo „M Kraków 2002
Redakcja techniczna: Joanna Lazarów Korekta: Ewa Czyżowska © Copyright by Wydawnictwo „M”, Kraków 2002 ISBN 83-7221-389-5 Wydawnictwo „M” ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77 http://www.wydm.pl e-mail: wydm@wydm.pl WPROWADZENIE 5 Wprowadzenie B yl ranek 20 września 1918 roku. Kapucyn Ojciec Pio skończył właśnie odprawiać Mszę św. w koś ciółku Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo i, jak to czynił codziennie, klęknął przed wielkim krucyfiksem na chórze, aby się pomodlić. Tego dnia modlił się żarliwiej niż zazwyczaj, tak żarliwie, że wpadł w ekstazę. I stało się coś zupełnie niezwykłego. Oddajmy głos samemu Ojcu Pio: „Znajdowałem się na ■horze po odprawieniu mszy, gdy nagle ogarnął mnie stan i.ikiegoś spoczynku, podobny do słodkiego snu. Wszystkie miysły wewnętrzne i zewnętrzne, jak również same władze Lltiszy pogrążyły się w odpoczynku nie do opisania. Przy lyin wszystkim wokół mnie i we mnie panowała całkowita Msza, natychmiast nastąpił wielki pokój i zgoda na cał kowite wyrzeczenie się wszystkiego oraz wytchnienie w nie- •uczęściu. Wszystko to wydarzyło się w okamgnieniu. \ w czasie, gdy to wszystko się działo, zobaczyłem przed bą tajemniczą postać, podobną do tej, którą widziałem icczorem 5 sierpnia, różniącą się tylko tym, że z jej dłoni,
6 WPROWADZENIE stóp i boku ściekała krew. Jej wzrok mnie poraził, tego, co czułem w tym momencie w sobie, nie umiałbym opowie dzieć. Czułem, że umieram, i byłbym umarł, gdyby nie zainterweniował Pan, podtrzymując moje erce, które czu łem, że wyskakuje z piersi. Obraz postaci zniknął, a ja zobaczyłem, że moje dłonie, stopy i bok były zranione i ściekała z nich krew”. Tak oto u Ojca Pio pojawiły się na trwałe stygmat) i zniknęły dopiero po 50 latach, na kilka godzin przed jegc śmiercią. Gdy mówimy —Ojciec Pio, na ogół zaraz potem dodajemy - stygmatyk. Czy byłby tak popularny i od działywał na tylu ludzi, gdyby nie krwawiące rany, które miał w tych miejscach, co ukrzyżowany Chrystus? Cz) mówilibyśmy o fenomenie Ojca Pio, gdyby kapucyn z San Giovanni Rotondo był „tylko” niewolnikiem konfesjonału? Albo - zapytajmy inaczej: Dlaczego Bóg posługuje się takimi właśnie znakami, jak stygmaty? Dlaczego tak ciężka doświadcza swoich wiernych synów? Bo przecież Ojciec Pio cierpiał nieustanny fizyczny ból z powodu tajemniczych ran. Do tego doszły jeszcze —jak wiadomo — innego rodzaju ciężkie doświadczenia, kiedy Święte Oficjum za broniło mu nie tylko pokazywania stygmatów, ale także odprawiania Mszy św. A co taki zakaz znaczy dla poboż nego kapłana, trudno nam sobie nawet wyobrazić. Próbując odpowiedzieć na te pytania, możemy zaledwie dotknąć tajemnicy. Możemy jednak być pewni, że Bóg posługuje się różnymi niezwykłymi znakami, które są niczym kolo ratun kowe rzucone tonącemu człowiekowi. Wiemy przecież, ile dobra dokonało się za pośrednictwem Ojca Pio - jak widJ osób przeżyło przemianę serca, ile osób nawróciło się, ili| doznało uzdrowienia z chorób ciała i duszy. San Giovaimi| WPROWADZENIE 7 Rotondo za życia Ojca Pio otoczone było aurą sensacji. Ale wielu z przyjeżdżających tutaj dla mocnych wrażeń odjeż dżało jako ludzie, którzy zobaczyli i uwierzyli, przede wszystkim zaś —jako odmienieni. Tak jak uwierzył św. Iomasz apostoł, kiedy dotknął ran Chrystusa. Odpowiedź na pytanie, dlaczego Ojciec Pio został tak ciężko doświad czony, może być tylko jedna. Śledząc dzieje świętych, widzimy, że wszyscy oni mieli wyjątkowo ciężkie życie, ale właśnie dlatego zostali świętymi, iż przez wszystkie do świadczenia przeszli, nie roniąc nic z depozytu wiary, w heroicznej wierności Chrystusowej Ewangelii. Ale dlacze go Bóg tak ciężko doświadcza tych, którzy najbardziej Go kochają? Odpowiedź, nie rozjaśniająca wszakże do końca Iajemnicy, też może być tylko jedna —najcięższych do świadczeń, ofiary krzyżowej, Bóg nie oszczędził przecież Swojemu umiłowanemu Synowi. Wracając do Ojca Pio, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt jego postawy, którego rozwinięcie znajdą Państwo w niniejszej książeczce. Mam na myśli jego heroiczną wprost posługę w konfesjonale. Jest to jedna z najważniejszych, choć zarazem może najmniej „efektow nych" czynności kapłańskich. Chyba szybciej ksiądz może sobie zdobyć poklask i powszechne uznanie błyskotliwym kazaniem, czy jakąś ciekawą inicjatywą duszpasterską. Słu żba w konfesjonale wymaga nieraz potwornych wyrzeczeń, a „sukces” w postaci nawróconego grzesznika nie zdarza się tak często. Tymczasem Ojciec Pio, który spowiadał po kilkanaście godzin dziennie, ściągał rzesze penitentów iwielu z nich nawrócił. Jego popularność była tak wielka, że do spowiedzi doń można się było dostać tylko za specjal nymi biletami. Oblicza się, że przez cały pobyt w San
8 WPROWADZENIE »■ II II I I II I ~ ------------- Giovanni Rotondo wyspowiadał w sumie ok. dwóch milio nów osób. A penitencjarzem nie był łatwym. Pohukiwał na tych, którzy nie wykazywali autentycznego żalu za grzechy, a nawet wyganiał ich od konfesjonału. Co ciekawe, ci odrzuceni często wracali, aby, klęcząc ponownie przy krat kach konfesjonału Ojca Pio i słuchając porad surowego zakonnika, przeżywać najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Dlaczego Ojciec Pio tak poważnie traktował spowiedź? Odpowiedzi udzielił on sam, jest ona doprawdy kapitalna i niezwykle głęboka teologicznie. „Usprawiedliwienie na szych przestępstw jest takie - napisał Błogosławiony - iż można równie dobrze powiedzieć, że Bóg bardziej objawia swą moc w naszym nawróceniu, niż w stworzeniu z niczego nieba i ziemi, ponieważ większa jest opozycja między grzechem a łaską niż między nicością a bytem. Nicość jest mniej odległa do Boga niż sam grzesznik. W istocie nicość, będąc brakiem istnienia, nie ma żadnej mocy opierania się woli Bożej, podczas gdy grzesznik, będąc bytem, i bytem wolnym, może opierać się wszystkim nakazom Boskim”. Nazwa miejscowości, z której pochodził Ojciec Pio - Pietrelcina - znaczy „kamyczek”. Można powiedzieć, że ten kamyczek wywołał lawinę. Grupy modlitewne Ojca Pio są coraz liczniejsze i popularniejsze na całym świecie, a do San Giovanni Rotondo ciągną rokrocznie miliony piel grzymów, tyle samo, co do największych sanktuariów ma ryjnych Europy. Wiadomo przecież, że ludzie nie przyby wają tam, aby zobaczyć stygmaty, bo Ojciec Pio już od ponad 30 lat nie żyje, lecz po to, aby się modlić w miejscu, gdzie Bóg przemawiał do człowieka poprzez znaki. Sam błogosławiony Ojciec Pio, który niebawem zostanie kanon i zowany, mówi nam, że chrześcijanin w swoim cierpieniu WPROWADZENIE 9 winien utożsamiać się z ofiarą ukrzyżowanego Chrystusa i ze droga do zbawienia wiedzie przez nawrócenie Tak też r T f Wvwef Żyda wloskieg° kapucyna odczytał papież 1nedykt X V ’ ktor.y Powiedział jeszcze przed drugą wojną światową, że „Ojciec Pio jest rzeczywiście jednym z tych nadzwyczajnych ludzi, jakich Bóg zsyła na świat w celu nawracania serc”. Grzegorz Polak
PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 11 Przyszły zakonnik i mistyk tygmatyk, niewolnik konfesjonału, człowiek, który miał dar uzdrawiania i bilokacji, tak najkrócej dałoby się określić skromnego włoskiego kapucy- ■ na, znanego milionom ludzi na całym świecie pod imieniem ojca Pio. Kiedy Ojciec Święty beatyfikował go 2 maja 1999 r., Watykan przeżył istne oblężenie. Przed Bazyliką Świętego Piotra w Rzymie zebrało się kilkaset tysięcy ludzi, którzy od ponad trzydziestu lat modlili się o wyniesienie na ołtarze Ojca Pio Forgione, pokornego zakonnika z prowincjonalnego klasztoru ojców kapucynów w San Giovanni Rotondo na południu Włoch. Ojciec Pio - duchowy syn świętego Franciszka z Asy żu - zadziwił cały świat swoim niezwykłym życiem i gorącą wiarą. Przede wszystkim był - tak samo jak święty Fran ciszek - żywym obrazem Chrystusa Ukrzyżowanego. Krzyż Zbawiciela stal się dla niego szkołą kapłaństwa i źródłem miłości wobec ludzi, których spowiadał, uzdrawiał i pocie szał. Całe jego życie rozgrywało się właściwie pomiędzy dwoma biegunami kapłańskiej posługi: ołtarzem i konfes-
12 PRZYSZŁY ZAKONNIK 1 MISTYK jonałem. To były miejsca, w których Ojciec Pio stawa! się niezwykłym świadkiem Bożego Miłosierdzia. Był spowied nikiem i kierownikiem duchowym, którego Bóg obdarzył łaską przenikania ludzkich sumień. Kiedy odprawiał Mszę świętą, wszyscy wiedzieli, że na ołtarzu rzeczywiście doko nuje się wielka tajemnica wiary. Otrzymał dar bilokacji i poznania języków obcych, których nigdy nie studiował. Przewidywał przyszłość, uzdrawiał słowem, dotykiem, a także na odległość. Był człowiekiem nieustannej modli twy, czcicielem Matki Bożej. Nie wypuszczał z rąk różańca. )ego Msze święte trwały po kilka godzin, w konfesjonale spędzał prawie cały dzień. Toczył zwycięskie boje z szata nem. Dom rodziny Forgione PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 13 Pochodził z bardzo biednej rodziny. Urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrełcinie koło Benewentu w południowych Włoszech. Był czwartym dzieckiem Horacego Forgione i Marii Józefy di Nunzio; na chrzcie otrzymał imię Fran ciszek. Często chorował, tak że rodzice obawiali się na wet o jego życie. Był cichym, delikatnym i bardzo wraż liwym chłopcem. Zajmował się pasieniem kilku owiec. Lubił samotność i unikał zabawy z rówieśnikami, którzy popisy wali się przekleństwami. Kochał modlitwę, kiedy tylko mógł, biegł do kościoła. |uż od piątego roku życia miał objawienia i chwile uniesienia duchowego, ale podobno ijako dziecko doświadczał ataków diabelskich zjaw. Pierw sze widzenie mały Franciszek otrzymał w kościele Świę tej Anny w Pietrełcinie. Nad ołtarzem zobaczył Najświęt sze Serce lezusa. Chrystus położył na jego głowie swoją rękę i zachęcił do całkowitego poświęcenia się służbie Bożej. Franciszek przystąpił do Pierwszej Komunii świętej i Sakramentu Bierzmowania w wieku 12 lat. Cztery łata później - 6 stycznia 1903 roku - zgłosił się do klasztoru kapucynów w Morcone. 22 stycznia tegoż roku otrzymał habit zakonny i nowe imię - brat Pio z Pietrelciny. Później Ojciec Pio napisze, że „od najmłodszych lat czuł powołanie do stanu zakonnego”. Był przykładnym nowicjuszem, chociaż często zapadał na zdrowiu. Przełożeni zastanawiali się, czy podoła wymaga niom życia zakonnego. Po rocznym nowicjacie dopuścili go jednak do pierwszych ślubów. Kilka miesięcy później brat Pio zadeklarował chęć wyjechania na misje. Generał zgro madzenia nie zgodził się, co po latach Ojciec Pio skomen tował: „Bóg zachował dla mnie trudniejsze zadanie”. W roku
14 PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 1907 złożył śluby wieczyste. Filozofię studiował w San | Marco la Catola, teologię w Serracapriola i Montefusco. I W sierpniu 1910 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Młody kapłan cieszył się opinią pobożnego mnicha, I lecz w pierwszych latach ży- I cia zakonnego niczym się I specjalnie nie wyróżniał. I Przełożeni mieli z nim sporo I kłopotu. Ciągle niedomagał, \ a lekarze nie umieli roze- 1 znać jego choroby. Był czte- 1 rokrotnie wzywany do woj- 1 ska i za każdym razem szyb-1 ko zwalniany z powodu złe- J go stanu zdrowia. W latach j 1909-1916 musiał kilka-1 krotnie wyjeżdżać do ro- j dzinnego domu, gdyż tylko w Pietrelcinie odzyskiwał siły. W tym czasie pomagał miejscowemu proboszczowi i prowadził intensywne życie wewnętrzne. Można powiedzieć, że był to okres przygoto wań do późniejszej misji. Pierwsze zjawiska o nadprzyrodzonym charakterze, które zauważyli inni ludzie, mianowicie kapucyni z klasz toru w Venafro, pojawiły się w życiu Ojca Pio w 1911 roku. (eden z zakonników, ojciec Augustyn, w swoim dzienniku zapisał, iż był świadkiem kilku ekstaz pobożnego mnicha podczas których ukazywali się mu Jezus, Maryja i Anioł Stróż. Ów kapucyn potwierdził również, iż był świadkiem wielu napaści szatana na Ojca Pio. Ojciec Pio jako miody zakonnik i PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK 15 Ale już wcześniej (dokładnie 18 stycznia 1905) otrzy mał on dar bilokacji, o czym przez wiele lat nikt nie wiedział. Brat Pio znalazł się nagłe w pewnym domu w Udine, gdzie umierał ojciec rodziny. W tym samym czasie matka rodziła dziecko. Zjawiła się Matka Boża, która poleciła kapucyńskiemu seminarzyście zaopiekować się no wo narodzonym niemowlęciem. Tym dzieckiem była Gio- vanna Rizzani Boschi. Po siedemnastu latach w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie Giovanna spotkała Ojca Pio - który znalazł się tam znów dzięki łasce bilokacji - i wy spowiadała się u niego. Później przybyła do San Giovanni Rotondo, gdzie została rozpoznana przez niezwykłego spo wiednika. Wstąpiła do Trzeciego Zakonu franciszkańskie go i aż do śmierci pozostała jego wierną córką duchową. Opieka duchowa nad tercjarzami franciszkańskimi była ważnym rozdziałem w kapłańskim życiu Ojca Pio. Był on bowiem kierownikiem duchowym osób świeckich, kobiet imężczyzn należących do Trzeciego Zakonu. Błogosławio ny lubił współpracować ze świeckimi i oni również go kochali. Dzięki temu powstał nowoczesny szpital Dom Ulgi w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo oraz grupy modlit wy, którym patronował, które wspierał i prowadził. Ojciec Pio był jednym z największych mistyków XX *ieku, aczkolwiek pozostawi! tylko cztery tomy swoich listów (Epistolario di Padre Pio: vol. I, wyd. 1973; vol. Ił wyd. 1979; vol. III, wyd. 1977; vol. IV, wyd.’ 1984)! Pisanych przy różnych okazjach, natomiast polska mistycz- kn. święta Faustyna (1905-1938, urodziła się więc osiem naście lat później, a zmarła 30 lat wcześniej aniżeli włoski iiygmatyk), weszła do chrześcijańskiej mistyki wielkim, (niezwykłym dziełem - swoim Dzienniczkiem. Ojciec Pio był
16 PRZYSZŁY ZAKONNIK I MISTYK bardziej „mistykiem czynu” niż „mistykiem myśli , zwłasz cza jako stygmatyk-spowiednik i kierownik duchowy, jakdj stygmatyk-celebrans odprawiający niezwykle Msze święte i stygmatyk-cudotwórca. _ , . I Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że zarówno swięt| siostra Faustyna, jak i błogosławiony Ojciec Pio byli osoba; mi konsekrowanymi. A to oznacza, ze Bog szczególnie upodobał sobie życie zakonne jako sposób spotkania z czlc« wiekiem, przekazania swego orędzia czy rozlewania łask na zwykłych ludzi. , Ojciec Pio jest słusznie porównywany do BiedaczyrM z Asyżu, nie tylko ze względu na stygmaty, ale i r* heroiczną realizację ducho wości franciszkańskiej. Blo- PI gosławiony z San Giovanni Rotondo wpisał się w cali plejadę świętych z rodziny franciszkańskiej, którą ro^ począł Franciszek z Asyżu; a kontynuowali między inny? mi kapucyni: Feliks z Gan- talice, Wawrzyniec z Brin- disi, Kryspin z Viterbo czy i nasz franciszkanin - Maksy * milian Maria Kolbe. Histe rycy podają, że Ojciec Pio zapragnął zostać „franciszkaninem z brodą , czyli kapucjj nem, bo jak sam napisał „broda brata Kamila |kapucy| skiego kwestarza nawiedzającego domy w Pietrelcimel t
Ig PRZYSZŁY ZAKONNIK 1 MISTYK ■s w pewnym momencie przełożeni podjęli zamiar usumęl cia Oica Pio z San Giovanni Rotondo. Dow.edz.al s.ę o y| hurmistrz miasta, który zdawał sobie sprawę ze po wy) H7ie kanucyna-stygmatyka żaden p.elgrzym me przybędzie do Giov"n,,Rotondo. Przybiegł do Ojca P,o , Placząc SP,,a' leilltki M zi= nakaz, nie mogę zrobić nie innego, jak tylko wykonać wolę moich przełożonych, lestem synem] P0SS T ^ d ^ u ' P i o mieszkał w skromne celi z prostym łóżkiem drewnianym. Nos.ł tylko “bogi hab.1 i w tym habicie umarł. Kochał ubóstwo tak samo, jak swię 1 Franciszek. HEJ, DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! Hej, doktorze, mnie te rany bolą! O jciec Pio ma stygmaty” - ta sensacyjna wiado mość rozeszła się w maju 1919 r. po San Giovanni Rotondo, a wkrótce i po całych Wło szech. Nikt jednak - poza garstką wtajemniczo nych - nie wiedział, że kapucyn już kilka lat wcześniej zaczął odczuwać bóle na dłoniach i pod stopami. A było to tak. Tuż po święceniach kapłańskich w katedrze w Benewen- cie i po prymicjach w rodzinnej miejscowości, Ojciec Pio pozostał w Pietrelcinie ze względu na zły stan zdrowia. Tam otrzymał po raz pierwszy (latem 1910 roku) stygmaty. Prawie nikt o tym nie wiedział, dopiero po roku Ojciec Pio napisał do swojego spowiednika ojca Benedykta: Przydarzyła mi się pewna rzecz, której ja nie umiem ani wyjaśnić, ani pojąć. Na środku dłoni pojawiło się coś czer wonego, jakby w formie pieniążka, z towarzyszącym silnym i ostrym bólem w środku tej czerwonej plamy. Ból ten był bardziej odczuwalny w lewej dłoni, tak iż jeszcze go czuję. Również pod stopami czuję lekki ból. To zjawisko powtarza się juz od roku; ale teraz od dawna nie występowało”. 19
20 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! -a Widoczne ślady znikły, ponieważ młody kapucyn przera ził się i poprosił Pana )ezusa, aby je usunął. Pozostał tylko ból odczuwalny w pewnych okolicznościach. W pismach Ojca Pio odnaleziono krótką notatkę z 21 marca 1912 roku: Od czwartku wieczorem aż do soboty, a także i we wtorki przeżywam bolesny dramat. Czuję, że me serce, ręce i nogi przeszywa jakaś szpada. Czuję jednak ból i nic więcej J Miejscowy lekarz Andrea Cardone, badał pierwsze maty Ojca Pio. Na obydwu dłoniach zauważył dziury o średnicy około półtora centymetra. Przechodziły one na wylot, tak że widać było przez nie prześwitujące światło. By przekonać się, czy rany młodego kapucyna są otwarte czy zabliźnione, włożył w ranę jego prawej dłoni kciuk i palec wskazujący, tak żeby dotknęły jeden drugiego. 4 ., Hej, doktorze, jesteś jak święty Tomasz. Mnie ta rany bolą” - krzyknął Ojciec Pio. I W październiku 1915 roku ujawnił swemu kierowniku wi duchowemu ojcu Augustynowi, że od kilku lat przezywał „cierniem ukoronowanie” i „biczowanie . Ojciec Pio był zakonnikiem, więc nie mógł zbyt długo pozostawać poza klasztorem. Czwartego września 191 roku przybył do San Giovanni Rotondo. Przełożeni spo dziewali się, że tamtejszy klimat będzie mu dobrze służył. Z czasem miejscowość tę nazwano miastem Ojca Pio, gdyż właśnie tam prowadził swoją niezwykłą działalność dusz pasterską przez ponad pół wieku —do końca życia. Każdy, kto przybywa dziś do San Giovanni Rotondo, z daleka dostrzega dzieło życia Ojca Pio - szpital Dom Ulgi w Cierpieniu oraz jasne mury klasztoru ojców kapucynó^ i nowy kościół Matki Bożej Łaskawej. Nad miastem wznosi się skaliste pasmo wzgórza Gargano. Ale na początku HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 21 ubiegłego stulecia klasztor znajdował się parę kilometrów za miasteczkiem, a przy nim mały kościółek. Miejsce było ndludne, doskonale nadawało się do życia w ciszy i skupie niu. W klasztorze życie płynęło monotonnie i spokojnie. Wszystko się zmieniło, gdy 18 maja 1919 roku prasa rozpowszechniła sensacyjną wiadomość o stygmatach Ojca I io. Cichy klasztor zaludnił się pielgrzymami, miasto obu dziło się z letargu. Sam fakt, że przebywał w nim Ojciec I io, przyczynił się do jego błyskawicznego rozwoju. A wszystko zaczęło się w sierpniu i wrześniu 1918 roku i było odpowiedzią Chrystusa na wcześniejszą deklarację młodego kapucyna: .. Od jakiegoś czasu odczuwam w sobie potrzebę uliarowania siebie Panu jako żertwy za biednych grzesz ników i za dusze czyśćcowe, ło pragnienie stale wzrasta w moim sercu do tego stopnia, że stało się ono wręcz moją mocną pasją”. Chrystus zaaprobował prośbę swego sługi. W jednym l listów Ojciec Pio zapisał słowa Pana (ezusa doń skierowane: Synu mój /.../ potrzebuję ofiar, aby zniwelować słuszny i Boski gniew mojego Ojca; odnów dla mnie poświęce nie siebie w całości i zrób to bez żadnych zastrzeżeń Wieczorem 5 sierpnia Ojciec Pio spowiadał chłopców / kapucyńskiego seminarium. Ten jeszcze mało znany włoski mistyk został „zaatakowany” przez „jakąś niebiań ską postać . (ego dusza została „ogarnięta płomieniami miłości do Boga”, „przeszyta strzałą ognia”, tak że objęła ją „rozkoszna słodycz w najwyższym stopniu”. Tak otrzymał (wyjątkową łaskę „przeszycia”, czyli transwerberacji. Była ima preludium do daru stygmatów, które uzyskał kilka lygodni później.
22 HE), POKTORZE. MNIE TE RANYjSOLĄ! Nadszedł piątek 20 września 19l8roku. Ojciec Pio udał sie po Mszy Świętej na chćr, b, tam odpraw.c dz.ęlo czynienie przed Krucyfiksem. Ponad godzinę lony na drewnianej ławce , kontemplował. Wtórei m'e wanego. Wtem zobaczył tajemniczą postać, której „r^e, nogi klatka piersiowa, ociekały krwią . . ‘ - Ogarnął mnie stan jakiegoś spoczynku, podobny uo słodkiego snu - zapisał Ojciec Pio. - Wszystkie zmysły wewnętrzne i zewnętrzne, jak równtćz same w a e szv pogrążyły się w odpoczynku me do opisania V t) tym wszystkim wokół mnie i we mnie panowała całkowita c i i natychmiast nastąpił wielki pokój i zgoda na cal- kowite C zeczenie się wszystkiego oraz wytchnienie w me- szczęściu. Wszystko to wydarzyło się w okamgnieniu^ I w czasie, gdy to wszystko się działo, zobaczyłem przed sobą tajemniczą postać podobną do 7™ wieczorem 5 sierpnia, różniącą się tylko tym z U dłoni stóp i boku ściekała krew. lej wzrok mnie tego,'co czułem w tym momencie w sobie, ^um iałby opowiedzieć. Czułem, że umieram, i byłbym umarł gdy nie zainterweniował Pan, podtrzymując moje serce, które czułem, że wyskakuje z piersi. Obraz postaci znikn a ia zobaczyłem, że dłonie, stopy i bok były- zraniej i ściekała z nich krew. Proszę sobie wyobrazić, jak ej udręW doświadczyłem wtedy i jakiej doświadczam cijgteP™ ^ każdego dnia. Rana serca broczy krwią, zwłaszcza czwartku wieczorem aż do sobory. [...] 7 powodu udręki i zamieszania, jakie potem nastąj IJ a których doświadczam w swej duszy. Boję się, ze u m | z wykrwawienia, jeśli Pan nie wysłucha jęków m o jc | biednego serca...” HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 23 I tym razem Ojciec Pio odebrał stygmaty nie jako „wyróżnienie”, lecz jako „zawstydzenie”. Całym sercem składał siebie Bogu w ofierze, ale zarazem wołał: O gdyby tak Pan zechciał zesłać na mnie największy ból i cierpienie, ale nie ujawniał go przez zewnętrzne znaki...” Chrystus miał jednak wobec młodego zakonnika inne plany. Rany zewnętrzne pozostały. W roku 1918 Ojciec Pio przeżył jeszcze doświadczenie „włóczni w sercu”. Tak o tym napisał: „ Od kilku dni odczuwam w sobie rzecz podobną do żelaznej włóczni, która od dolnej części serca przechodzi aż pod prawą łopatkę w kierunku poprzecznym. Powoduje ostry ból i nie pozwala mi na chwilę wytchnienia: cóż to może być? To nowe zjawisko zacząłem odczuwać po ponownym ukazaniu się tej samej tajemniczej postaci w dniach 5 i 6 sierpnia, i 20 września”. Ta krótka relacja włoskiego Stygmatyka to zupełna nowość. O takim doświadczeniu nie mówili żadni styg- matycy. Niektórzy naukowcy, powołując się na Całun Tu- ryński, wysuwają hipotezę, że Chrystus został przebity na wylot. Czy za tą hipotezą przemawiają również słowa proroka Zachariasza: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (Za 12,10) i świętego )ana Apostoła: „Będą pa trzeć na Tego, którego przebodli” (| 19,37)? Czy potwier dza ją także oświadczenie Ojca Pio? Dla przełożonych cała sprawa stygmatów Ojca Pio była wielce kłopotliwa. Najpierw liczyli, że one znikną. Później wezwali lekarzy specjalistów. Pierwsze badania zakończyły przypuszczenia, że pacjent sam się poranił, że zraniła go druga osoba, że to musi być jakaś patologia.
24 HE], DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! Hipotezy były wygodne, ale mato prawdopodobne. Wd wrześniu 1919 roku sprawą zajął się profesor er y I S^ierTził on, że Ojciec Pio śpi tylko trzy godziny na dobę i hardzo mało ie- prowadzi niezliczone rozmowy z wiernymi i nietchowu!e’żadnej równowag, m.ydzy a ich odzyskaniem poprzez sen i odżywianie, prze ty czas traci wiele krwi, a mimo to jest ciągle żywo ny energiczny, promieniujący; nie cierpi na żadną choro | układu nerwowego i trawiennego, płuc i serca, a pe amra eTo ciała dochodzi do 48,5 stopnia, zwłaszcza wówczas gdy więcej cierpi i jest bardzie, podn,econy. J Wniosek: Ojciec Pio powinien dawno umrzeć. A prze* Citó|,my lekarz stwierdził rzetelnie: „Ran Ojca Pio nie da s l właściwie zaklasyfikować ze względu na ich charak i przebieg leczenia do żadnych ze znanych powszechnie rodzajów obrażeń chirurgicznych. Mają zupełnie inne zro- d,° S e £ ^ Bignami zaskoczeniem było s , metryczne umieszczenie ran i brak jakichkolwiek zmia . Nakazał on obandażować rany i opatrzyć opatrunki pieczę cią w obecności dwóch świadków. Aby mieć pewność ze rany nie były dotykane i o wiele mniej pieli^nowan^-poło kontrolować pieczęcie przez osiem dni Sądził, . I sposób zagoją się. Nic takiego się me Dokładny opis stygmatow przekazał profesor Rece są przebite na wylot; otwór jest taki. ze można przez niego zobaczyć to, co znajduje się na drugiej stronie. DU*I S a tylko przymknąć z wielkim wysiłkiem . me cali kowicie Na stopach są okrągłe rany. Ciągle sączy się z n j krew która moczy buty. Naciśnięcie tych ran palcem HE], DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 25 sprawia bardzo silny ból. Na lewym boku klatki piersiowej jest zranienie w formie odwróconego krzyża. Dłuższy od cinek ma siedem centymetrów, a krótszy pięć. Z tej rany sączy się więcej krwi aniżeli z innych. Ojciec ma ją zawsze zabandażowaną i co parę godzin zmienia opatrunek, który przemięka krwią”. Znamienną cechą stygmatów było to, że nie podlegały fizjologicznym prawom normalnych ran. Nie dały się zale czyć, nie ropiały, nie przechodziły stanów zapalnych i za zwyczaj wydawały delikatny zapach kwiatów. Sensacyjna wiadomość o niezwykłym stygmatyku spod Gargano obiegła Włochy. Do San Giovanni Rotondo za częły przybywać tłumy ludzi. Niektórych przywiodła tu zwykła ciekawość, większość jednak pragnęła wyspowiadać się u „przedstawiciela Pana Jezusa”. Nie mam wolnej minuty, a cały czas poBwięcam ni wydzieranie braci z sideł szatana. Przybywają tu nieprzeli czone rzesze ludzi ze wszystkich klas społecznych i obu pici lylko w tym celu, by się wyspowiadać, i tylko o to mnin proszą. Zdarzają się tu wielkie nawrócenia” - zapisał Ojciec Pio w czerwcu 1919 roku. Stygmaty stały się dobrym „magnesem”, a właściwie orędziem nieba, które przekonało wielu, że Bóg znów nawiedził swoje dzieci i nie zostawia ich samych. Nawet ludzie, którzy przybywali do San Giovanni Rotondo z nis kich, nie religijnych pobudek, gdy zobaczyli Ojca Pio i wzięli udział we Mszy świętej przez niego odprawianej, zmieniali swoje nastawienie, przystępowali do Sakramentu Pokuty, nawracali się. Nie mogli pozostać obojętni, skoro Chrystus tak wyraźnie pokazał, że to Kościół katolicki 1 zachowuje Jego prawdę.
2 6 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! Władze kościelne nie potrafiły zająć jednoznacznego stanowiska wobec stygmatów Ojca Pio. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, wolały „dmuchać na zimne . p Drugiego czerwca 1922 roku Święte Oficjum wydało de kret wzywający do „unikania wszelkich postaw czci wobec Ojca Pio i zamieszania”. Rok później - 17 czerwca '923B roku - Ojciec Pio otrzymał zakaz publicznego odprawiania Mszy świętej i odpowiadania na tysiące listów, które otrzy mywał ze wszystkich stron świata. Wierni oczywiście za protestowali i po kilku dniach zakaz wycofano. Parę lat później —w maju 1931 roku —ponownie zakazano Ojcu Pio wszelkich wystąpień publicznych. Nie mógł też spowiadać wiernych. Dopiero w roku 1933 znów odprawił Mszę świętą w kościele, a rok później podjął swoją posługę w konfes jonale. Święte Oficjum już nie miało wątpliwości, że rany na ciele posłusznego zakonnika są autentycznymi stygmataml Rany pozostały otwarte i krwawiące przez pół wieku. Zaczęły się zasklepiać i zanikać w roku 1966. Najpierw zagoiły się stopy i bok. Latem 1968 roku zanikły rany dłoni po zewnętrznej stronie. 22 września 1968 roku Ojciec Pio odprawił swoją ostatnią Mszę świętą. Wtedy był jeszcze widoczny stygmat na lewej dłoni. Następnego dnia Styg- matyk z San Giovanni Rotondo zmarł. Ostatni strup odpadł w chwili śmierci. Po ranach nie pozostały najmniejsze blizny. . Stygmaty Ojca Pio stały się widomym znakiem, że od czasu do czasu Bóg daje światu wyjątkowych ludzi, świę-j tych i mistyków, którzy spełniają rolę proroków wzywają-| cych do nawrócenia. I W dwudziestowiecznych dziejach Kościoła było bardzo wiele osób, które nosiły na swym ciele Rany Chrystusaysiusa Imbert Gourbeyre wymienia 321 stygmatyków. Pierwszym stygmatykiem był święty Paweł Apostoł. Niektórzy - jak święta Faustyna Kowalska —mieli stygmaty niewidzialne, inni - jak święty Biedaczyna z Asyżu - widzialne. Lecz dopiero Ojciec Pio był pierwszym kapłanem, a więc i- z ra cji sakramentu kapłaństwa - alter Christus, który otrzymał wszystkie stygmaty. Więź, jaka zawiązała się 20 września 1918 roku pomię dzy nim a Ukrzyżowanym Zbawicielem, pozostanie tajem nicą. Lecz wierni, którzy spotykali się z Ojcem Pio, próbo wali jakoś oddać sens stygmatów tego mistyka „ukrzyżowa nego bez krzyża”, nazywając go „męczennikiem konfe sjonału , „świadkiem Kalwarii przy Stole Eucharystycz nym”. Nie może być wątpliwości: Chrystus wybrał Ojca Pio na świadka swej bezgranicznej miłości miłosiernej, którą sam potwierdził w chwilach zbawczej Męki i Ukrzyżowa nia. Zbawiciel uznał, że wioski kapucyn był tak pokorny, iż może być „narzędziem” trwającego przez pięćdziesiąt lat cudu. I dzięki temu małe prowincjonalne miasteczko w po łudniowych Włoszech stało się jednym ze światowych cen trów odnowy duchowej. Ojciec Pio był znakiem Bożym dla współczesnego świa ta, ponieważ - jak powiedział Papież Paweł VI - „odprawiał pokornie Mszę świętą, spowiadał od rana do wieczora i był [...] opieczętowanym przedstawicielem stygmatów naszego Pana”, przedstawicielem ukrzyżowanej miłości Chrystusa. Całym sobą przypominał prawdę, że to grzesznicy przybili Chrystusa. Modlitwy i cierpienia tego męża Bożego i styg- matyka, kapłana, który miał władzę odpuszczania grzechów i sprawowania Eucharystii, dokonywały cudów uzdrowień duchowych i fizycznych. Ze znakami Męki Pańskiej poko- HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! 2 7
28 HE), DOKTORZE, MNIE TE RANY BOLĄ! nywał on swoją jakże bolesną i długą, bo pięćdziesięciolet nią, drogę krzyżową. W ten sposób uczestniczył duchowo i fizycznie w miłości, która składa w ofierze samego siebie dla dobra innych ludzi. Ojciec Pio w pełni zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że to sam Chrystus go „ukrzyżował”, przenicował całe jego życie; że Ukrzyżowany wypełnił go całym sobą. Ale Pan (ezus nie odebrał mu wolności i dlatego Ojciec Pio - nieja ko w odpowiedzi - jeszcze bardziej zapragnął zjednoczyć się ze swym Zbawicielem, oddać się Mu i miłować Go. W tym kontekście można umieścić słowa Stygmatyka: „- Przede wszystkim wielkim dla mnie utrapieniem jest fakt, że nie potrafię wylać na zewnątrz siebie owego zawsze płonącego wulkanu, który mnie spala, a który )ezus wlał do mego, jakże maleńkiego serca. Wszystko sprowadza się do lego: spala i wyniszcza mnie miłość Boga i bliźniego. Bóg tkwi zawsze w moim umyśle i pieczętuje moje serce”. Taki był sens stygmatów Ojca Pio. Poprzez cierpienia pięciu ran uczestniczył on w sposób heroiczny w męce Zbawiciela. Przez pół wieku zanurzał w ranach Chrystusa całe swoje życie. W nich odnajdywał nadzieję na drogach swego trudnego, wręcz wyczerpującego posługiwania kap łańskiego. |ego życie było na przemian cierpieniem i błogo sławieństwem. Można powiedzieć, że odsłaniał niebo. W sposób przedziwny, jako że będąc zwykłym człowiekiem, jednocześnie przebywał w rzeczywistości mistycznej. Upo dabniając się stale do Chrystusa Ukrzyżowanego, potwier dzał nieosiągalną dla nas prawdę, że maksymalne cierpienie może być maksymalną radością. Nie prosił Boga o widocz ne stygmaty. Przeciwnie, próbował targować się z Panem Jezusem, aby zostały mu odebrane. Ten fakt jest znamion-
KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 31 Każdego dnia pukał do bram nieba O jciec Pio czynił to podczas codziennej Mszy świętej, która była dla niego - jak przypomniał Jan Paweł II podczas swego pobytu w San Giovanni Rotondo w dniu 23 maja 1987 roku źródłem i szczytem, punktem oparcia oraz ośrodkiem całego życia i działania. Błogosławiony Ojciec Pio we Mszy świętej widział całą Kalwarię, przeżywał ją jako wstrząsają cą tajemnicę Męki Pańskiej. Przygotowanie do sprawowania codziennej Eucharystii rozpoczynał w nocy, o drugiej trzydzieści. Był święcie prze konany o konieczności ofiarowania Bogu pierwocin wszyst kiego. W tym czasie wznosił do Boga swe modły i zalewał się Izami w intencji nawrócenia grzeszników, i z utęsknieniem czekał na spotkanie z Chrystusem eucharystycznym. W jęd rnym ze swych listów do ojca Benedykta napisał: Zanim Go przyjmę, odczuwam takie pragnienie, że niewiele brakuje, bym umarł z głodu. A to dlatego, że nie mogę się z Nim nie zjednoczyć i niekiedy z drżeniem przybliżam się do Niego, aby spożywać Jego ciało”.
Przed świtem, o czwartej trzydzieści rano przychodził do kościoła, gdzie już oczekiwały na niego rzesze wiernych. Wszystkich przywiodła do San Giovanni Rotondo jedna myśl: być jak najbliżej „czlowieka-tajemnicy” i „świętego”, jak najbliżej kapłana upodobnionego do Chrystusa-kap- Abyśmy mogli wczuć się w atmosferę Mszy świętych Ojca Pio, przytoczę tutaj świadectwo włoskiej dziennikarki, Fernandy Bianco: „Oto on! Oto zakonnik, na którego czekałam cały miesiąc, aby zobaczyć go z bliska! Oto on. 1 Oto brat-kapłan, o którym się mówi na całym świecie. Tol on sprawia, że z każdego państwa ludzie «biegną» do mego! To on, który nosi na swym ciele te same znaki narzędzi, co przebiły Chrystusa na krzyżu... Człowiek, który puka do bram Boga... . Szedł powoli, z trudem stawiając kroki z powodu zranionych stóp. Głowę miał lekko pochyloną na bok, w postawie nieskończonej pokory. Broda była raczej biała niż popielata, a włosy - odwrotnie. Smutne oczy miał spuszczone; nie podnosił ich, by kogoś zobaczyć. Był ubrany w ciemnozielony ornat, z wyszytymi dużymi czerwonymi różami. Na nogach buty z czarnej skóry, wyglądały na mocne, z metalowymi zapinkami. Nie miał pół-rękawiczek z wełny, ale długie białe rękawy dochodziły aż do końca palców. Oblicze jasne, trochę zbolałe, policzki okrągłe, nieco zapadłe. Wygląd - nie do wyrażenia prosty i skromny, chociaż robił wrażenie jakiejś wielkości, jakiejł siły - pokorna moc świętych. Był jak jedna z błyskawic, które oświetlały okna w gó rze. Niespodziewanie olśnił moje serce... Zrozumiałam Zrozumiałam, dlaczego ludzie «biegli» do niego. «Biegli» 32 KA7.DEGO DNIA PUKAŁ DO BI^M NIEBA r KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 33 ponieważ go kochali z zupełnym oddaniem się; ponieważ go szanowali, ponieważ postawili go na ołtarzu zbudowa nym z wiary i pobożności. Każdy jego ruch był prosty, zwykły, ale wywierał wrażenie, że kryje się za nim jakaś nieziemska duchowość. Cała postawa była skromna, ale miała w sobie jakieś dostojeństwo, majestat, którego nie osiąga się na ziemi. Sam jego widok wywołał we mnie niespodziewane, osobliwe, jedyne w swym rodzaju wzru szenie. Miałam go ocenić, a nie byłam w stanie zrobić niczego innego, jak trwać w patrzeniu na niego. Doznając ićwnocześnie nieznanego do tej pory i niezrozumiałego odruchu uczucia i miłości. Stało się tak, jakby jego cier pienia, które było widać w niepewnym kroku, w ręce lekko podniesionej, były także cierpieniami za mnie; jakby jego modlitwy były modlitwami również za mnie, jakby także za mnie był gotów pukać do bram Boga... gdybym go tylko o to poprosiła. Tak kochali go wszyscy! Teraz pojmowałam l.ik i dlaczego aż tak go kochali. Kochali w nim tę całopalną żertwę ofiarną, którą złożył z siebie samego, dzięki której Hóg skuteczniej wspomagał ich za jego wstawiennictwem. Widzieli w nim światło Pana, które się ukazało poprzez jego krwawiące rany. Może ludzie pojęli to wszystko albo może mc nie pojęli... A jednak i tak go kochali tym samym "di uchem uczucia i miłości, którego i ja doznałam w sto- Hinku do niego. Pytano mnie, dlaczego ten człowiek rów nież mnie natchnął podobnym uczuciem, na które wcale nie liylam przygotowana... Wcześniej przecież nuda i zmęcze nie mnie dusiły. Tylko mój umysł był czujny, aby zauważyć wszystkie czysto ludzkie szczegóły - śmieszne lub banal ne - w każdej jego postawie. Byłam nastawiona na przy gadanie się staremu bratu franciszkańskiemu z dystansem,
34 KAŻDEGO PNIA PUKAŁ DO BIMM_NIĘIjA który mi zestal narzucony i który uważałam cv mnie w wydaniu spokojnej oceny. Otoz dobrz ... • J* j y T l ocena bvła tylko wrażeniem, które odniosłam, kN'LTy ^ ^ tam gof Tylko taka jest prawda i obiektywność mojej o mm ^Towarzyszyło mu dwóch ludzi świeckich i dwóch współbraci. Doszedł do stopni ołtarza ^ P raw. ć M‘ święta - Mszę tak żywą. tak cierpiącą, jakiej nigay n t w S a llm By, piątek, dzień śmrerci Chrystu^ t w I ^ I nipipp cierni cierp bardziej mz Oliara. lego Z S S t f E b„T £ £ X i* i- e . W ykonywaj Tan e » te same ruchy, ale byle oczywiste, ze rozut.m Kim! Kozo tylko on sam widziah Wznosu oczy a,e brf Skłaniał gtowę w taki sposób, jakby się klan,al Komu w8bez*u hu wzruszona, przejęta, lakaś kobieta ctcho p t L la irzymająe zlozone pod brodą ^ jego c^rpiacj rl^w zbudzalw e mnie głębokie wzruszeń,e. leno krwaliace ręce widziałam tylko wtedy, gdy je roz kladafzwracając się do ludzi. Dwie ciemnoczerwone planty " ^N^°stopniu°oitarza klęczał niewidomy. Uczestniczył I KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 35 stawi! go, dotknął oczu i modlił się w milczeniu. Niewidomy nawet nie drgnął. Później ktoś przyniósł poduszkę i położył na najniższym stopniu ołtarza. Jeden ze świeckich pomógł Ojcu zejść po stopniach, podtrzymując go. On z trudem ukląkł na poduszce. Odmówił z ludźmi ostatnie modlitwy. Następnie wstał i udał się w kierunku absydy; za nim szli obydwaj mężczyźni i obydwaj bracia zakonni. Msza święta skończyła się dokładnie po godzinie od rozpoczęcia. Popatrzyłam na okna w górze. Nadszedł poranek. Wstałam z krzesła. Ludzie, będący wokół mnie, roz chodzili się w różnych kierunkach. Mężczyźni poszli do zakrystii, aby być blisko niego, gdy będzie się rozbierał z szat liturgicznych. Wyszłam powoli z kościoła. Na ze wnątrz niebo było jasne i czyste. Grupa kobiet czekała przed drzwiami, aby nie wypaść z kolejki do spowiedzi świętej. Niektórzy udali się do baru i tak rozpoczął cało dzienną pracę chłopiec, który już nie był zaspany. Wiele samochodów znajdowało się na placu. Rozpoczęło się życie w San Giovanni Rotondo” '. Wielu ludzi opowiadało, a byli to zarówno kapłani, jak i wierni, że dzięki swemu uczestnictwu we Mszy świętej odprawianej przez Ojca Pio zrozumieli, co to znaczy, że jest ona bezkrwawą Ofiarą. Ojciec Pio często zalecał księżom, nby sprawowali każdą Mszę świętą tak, jakby to była ich pierwsza lub ostatnia w życiu Eucharystia. Znamienne jest lo, że każdy, kto uczestniczył we Mszy świętej Ojca Pio, zawsze wychodził ze świątyni z uczuciem, że skończyła się ' Świadectwo z książki Fernandy Bianco Ojciec Pio, wydanej przez Wydawnictwo „M” w roku 1999.
, 6 u .yn r.r.O DNIA IKAt- DO BRAM NIEBA a , vt S7vbko nawet gdv trwała ponad dwie godziny, niaczeg ■M p o w ied ź kryjo się chyba w slwicukemu samego Błogosławionego, ii M » ; i. nieskończony icst sam |ezus. |ak r bez słońca. ale nie bez Ofiary eucharys- * C£ U * » zbiegiem " t m ^ ^ i a d ^ - stawił nam dłuższą wypowtedz (w lormie wywia n Bm: ‘ o T c L ^ te r z e s z na siebie wszystkie nasze winy, SWaf ! 5ie0mo"LEcztń,r!naczej. bo przecież to stanowi cząstkę Boskiej Ofiary. 7 - A więc i ciebie Pan uważa za grzesznika. _ Nie wiem. ale myślę, że tak jest. - Ojcze, widziałem, jak cały drżałeś, wstępując po stopniach do ołtarza. Dlaczego? Czy az tak musisz cier PieĆ! Nie dlatego, że muszę cierpieć, ale dlatego, że należy sklada^ofiarę-ch godzinach ojciec cierpi najwięcej? - Podczas odprawiania Mszy świętej. _ A czy także w ciągu dnia cierpisz, Ojcze, to samo, co iz*vtic ri daie w czasie Mszy świętej? , -Nie , jakże mógłbym pracować i wykonywać swoją ^ “f w którym momencie Najświętszej Ofiary cierpi Ojciec najwięcej? - To cierpienie coraz bardziej narasta. . . I _ A w czasie odprawiania Mszy świętej, kiedy Ojciec najwięcej cierpi? KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 37 - Od konsekracji do Komunii świętej. - A w którym momencie Mszy świętej Ojciec cierpi biczowanie? - Od początku (Mszy świętej) do końca, ale najinten sywniej w czasie konsekracji. - A czy w czasie Mszy świętej Ojciec rzeczywiście odczuwa wciskanie się w głowę cierniowej korony i uderze nia biczowania? - Co masz na myśli, gdy pytasz o to? W każdym razie skutki są te same. - Czytając dzisiaj podczas Mszy świętej historię Ezawa, który sprzedał swoje pierworództwo, zauważyłem, Ojcze, że twoje oczy napełniły się łzami. - A czy uważasz to za małą rzecz, zdać sobie sprawę z darów Bożych? - Pytam dlatego, że również płakałeś, gdy odczytałeś słowa Ewangelii: „Kto spożywa moje Ciało i moją Krew pije...” - Płakałem z rozrzewnienia. - A dlaczego, Ojcze, prawie zawsze płaczesz, gdy czy- lasz Ewangelię w czasie Mszy świętej? - A czy wydaje ci się to drobnostką, że nasz Bóg tak ihce obcować ze swoimi stworzeniami? A one tyle razy Mu się sprzeciwiają i stale ranią Go swoją niewiernością i nie wdzięcznością! - Ojcze, czym jest dla ciebie Komunia święta? - Jest to zarazem zewnętrzne i wewnętrzne miłosier dzie Boże. Wszystko naraz. Módl się, aby )ezus dał to odczuć także i poprzez zmysły... - A gdy Jezus przychodzi, to nawiedza tylko duszę? - Nie, całe moje jestestwo.
38 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA - A co czyni Jezus w czasie Komunii świętej. - Rozkoszuje się stworzeniem. - Czy Komunia święta to jakieś nowe wcielenie. - To zjednoczenie się, zespolenie, to tak ja w kawałki wosku zlewają się razem i już więcej niczym o
40 - A więc mam rację, gdy mówię, że wraz z tobą idzie Jezus Ukrzyżowany! Przecież doświadczasz na sobie całej Męki Jezusa! . . . ... - Tak, z Jego dobroci i łaskawości, o ile jest to możliwe dla ludzkiego stworzenia. - Ojcze, jak możesz pracować przy tak wielkich cier pieniach? - Na krzyżu znajduję odpocznienie. - Ojcze, czy Pan kocha ofiarę? - Tak, gdyż przez nią dokonało się odrodzenie świata. - Jaką chwałę przynosi Bogu Msza święta? - Chwałę nieskończoną. __ - Co powinniśmy czynić w czasie Mszy świętej? - Współcierpieć i kochać. - Ojcze, jak powinniśmy uczestniczyć we Mszy świętej ? - Winniśmy przyjąć postawę podobną do tej, jaką odznaczała się Najświętsza Dziewica i pobożne niewiasty (pod krzyżem na Kalwarii), i Jan Apostoł w czasie Oliary- Uczty w Wieczerniku i krwawej Ofiary Jezusa na Kalwarii. - Jakie owoce otrzymujemy przez uczestnictwo we Mszy świętej? . „2 - Nie można ich wyliczyć. Zobaczymy to w raju . W bezkrwawych Ofiarach eucharystycznych sprawowa nych przez błogosławionego Ojca Pio w latach 1918-1968 uczestniczyły miliony wiernych. Biorąc pod uwagę fakt, że w tym czasie w Europie i na całym świecie zło bezbożnych totalitaryzmów zdawało się tryumfować i że ginęły miliony wyznawców Chrystusa, także - jak na przykład w Meksyku, k a ż d e g o d n i a p u k a ł d o bram n i e b a __________ | 2 Marek Czekański, Rekolekcje z... Błogosławiony Ojciec Pio, Wyda wnictwo „M”, Kraków 1999, s. 52-56. Hiszpanii, krajach okupowanych lub zajętych przez hit lerowskie Niemcy (między innymi w północnych Wło szech), w Związku Radzieckim i innych krajach komuni stycznych - śmiercią męczeńską, to należy uznać, że dla wielu owe Msze święte w San Giovanni Rotondo stawały się ważnym punktem odniesienia, napawały nadzieją - można powiedzieć - wbrew nadziei. Dla wszystkich, którzy tam przybywali z ciężarem trosk, zaniedbań, grzechów, ale przede wszystkim z własną tęsknotą za Bogiem, Msze święte odprawiane przez Ojca Pio były czytelnym znakiem nadprzyrodzoności wkraczającej w życie zwykłych ludzi. ________________k a ż d e g o d n i a p u k a ł d o bram n ie b a Ksiądz Nello Castello zanotował niezwykłe wyznanie Błogosławionego: •” W czasie Mszy przeżywam trzy godziny agonii na krzyżu”. 41
42 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA A innym razem Ojciec Pio powiedział: I W czasie Mszy świętej widzę was wszystkich, niebo i ziemię jak w zwierciadle”. Włoski mistyk rozpoczynając Eucharystię otrzymywał laskę widzenia całej ziemi i nieba, a nie tylko przenikania sumień pojedynczych osób —co działo się przy kratkach konfesjonału. Gdy przystępował do ołtarza, jego każdy krok naznaczony był cierpieniem i wydawało się, że wstę pował na Kalwarię. Niejako „wchodził” w każdego z wier nych i już w chwili wypowiadania „Spowiadam się... J skupiał na ołtarzu grzechy świata, brał na siebie przewinie nia wszystkich, jego twarz przyjmowała wyraz całkowitego wyniszczenia. Wyrok na grzesznika spada na mnie” - mówił. Gdy Ojciec Pio wypowiadał „Panie, zmiłuj się...”, ucze stnicy jego Eucharystii przeżywali uczucie ogarnięcia przez Miłosierdzie Boże. Podczas Liturgii słowa Błogosławiony często nie mógł powstrzymać łez. Nie tylko dlatego, że tak intensywnie przeżywał każde słowo, lecz również dlatego, że przepeł niała go wdzięczność dla Boga, który zechciał przemowie do ludzi. Ofiarowanie było dla niego momentem wejścia w suc- rum, w oczekiwanie na przemienienie zwykłego chleba w „Chleb z nieba”. To było oczekiwanie „na wschód Słońca”. Ojciec Pio przeżywał specjalne uniesienie eksta tyczne, gdy podczas Wspomnienia zbierał w jedną rodzinę swoje duchowe dzieci. Dla wszystkich wypraszał laski u Pana Jezusa. Zbliżała się chwila najważniejsza, moment konsekracji, Miało dokonać się — jak mawiał Ojciec Pio — „nowe KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA 43 cudowne zniszczenie i stworzenie”. Zniszczenie i stworze nie, czyli tajemnica ofiary Ukrzyżowanego, który ponosi haniebną śmierć „zaliczonego do złoczyńców”, aby stać się Eucharystią,dla milionów. Gdy Ojciec Pio wymawiał słowa konsekracji: „To jest Ciało moje, To jest kielich Krwi mojej”, a słowa te wypowiadał bardzo wolno, sylabizował je, to rzeczywiście uczestniczył w tragedii Golgoty. Chrys tus wyciskał na nim to, co sam przeżywał: miłość, cier pienie, śmierć... Jego Msza święta była całą Męką Zbawicie la, a uczestniczący w niej wierni stawali się częścią grupy osób modlących się na Kalwarii. Po konsekracji Ojciec Pio wchodził w kolejne momenty agonii Ukrzyżowanego aż po consummatum esł (wykonało się). W tym też kontekście bardziej zrozumiałe staje się wyjaśnienie mistyka z San Giovanni Rotondo, że Msza jest dla niego „świętym ze spoleniem z męką Jezusa” i że jego „odpowiedzialność jest jedyna na świecie”. Wreszcie nadchodził czas zjednoczenia - Komunia święta. Na ten moment Ojciec Pio bardzo czekał. Kiedyś powiedział: - Gdybym któregoś dnia został pozbawiony Komunii świętej - umarłbym”. On przeżywał rzeczywisty, fizyczny głód przed spoży ciem Ciała Pańskiego. A skoro już byłem w posiadaniu tego Najwyższego Dobra, ogarniała mnie tak wielka słodycz - mówił dalej Ojciec Pio - że niewiele brakowało, bym powiedział Jezuso wi: już dość! Nie mogę już więcej wytrzymać! I tak zapomi nam, czy jestem jeszcze na tym świecie: umysł i serce nie pragną niczego więcej, i to niekiedy na dłuższy czas, tak że dobrowolnie nie chcę innych rzeczy. Czasem wydaje mi się,
Ołtarz stawa! się dla Błogosławionego rozpalonym i nic- gasnącym ogniem wstrząsającej tajemnicy ofiarowania się Boga za życie i zbawienie świata; tajemnicy, która rozj budzała w nim pasterskie oddanie i gotowość poświęcenia się dla dusz przez posługę konfesjonału. Msze święte były istotnym elementem jego niezwykłej pracy apostolskiej. Katechizował także wówczas, gdy od*| mawiał modlitwy liturgiczne, święte słowa konsekracji... Całym sobą uczył, jak można kochać Eucharystię. Dlatego wiele czasu poświęcał na modlitwy dziękczynne po Mszy świętej. 45 że moje serce wyskoczy mi z piersi. Będąc przy ołtarzu, odczuwam niekiedy, że ogarnia mnie ogień, i wprost nic potrafię tego opisać. 1 wydaje mi się, że z determinacją idę do tego ognia”. 44 KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA____________ _— Ktoś zauważył, że w życiu Ojca Pio przygotowanie idziękczynienie po Eucharystii stykały się z sobą. On wciąż powracał do Mszy świętej, którą odprawił lub miał od prawić. To była ta jego wewnętrzna tęsknota za Chrys- lusem-Kapłanem i Chrystusem-Ofiarą, za Wieczernikiem i Kalwarią.^ jego żarliwa miłość do Eucharystii zbliżała go do serafinów. Był nie tylko mistykiem, ale i prawdziwym ekstatykiem Najświętszego Sakramentu. Każdego dnia ustawiały się do konfesjonału Ojca Pio niekończące się kolejki. Ale przecież Błogosławiony po Mszy świętej nie szedł od razu do konfesjonału, tylko trwał na modlitwie dziękczynnej. Wciąż starał się o to, aby jak najpełniej zjednoczyć swoją ofiarę z Ofiarą Pana Jezusa. Chciał być dobrym Cyrenejczykiem dla Zbawiciela, który przyjął Krzyż na swe ramiona. Ulżyć Mu i pokazać, że są chrześcijanie, którzy nigdy nie zapominają o upokorzeniu i cierpieniu podjętym przez Niego dla zbawienia wszystkich ludzi. Okazyjne rozmowy ze współbraćmi i innymi ludźmi, rady i zalecenia dawane w konfesjonale czy poza nim przyczyniały się do wzrostu ofiary składanej na ołtarzu. Z pełnym zaufaniem przedkładał Bogu niezliczone prośby i sprawy, które mu powierzano. Wstawiał się za innymi, by przynieść im ulgę Ipociechę w różnych cierpieniach duchowych i fizycznych, lego wstawiennictwo było po wielokroć skuteczne. ______________ KAŻDEGO DNIA PUKAŁ DO BRAM NIEBA
WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA 47 Wielki spowiednik Kościoła K omunista Bardazzi chciał się wyspowiadać u ojca Pio, ale ten się nie zgodził. Bardazzi pojechał aż do Watykanu, aby się poskarżyć na kapucyna. Podczas audiencji generalnej krzyknął, że został wyrzucony przez ojca Pio. Papież Pius XII wziął go na bok I wyspowiadał. Bardazzi nawrócił się i cztery razy w mie- liącu organizował pielgrzymki z Toskanii do San Gio- vanni Rotondo. Wśród pielgrzymów byli też komuniści. Niektórzy z nich składali swoje legitymacje partyjne na ręce Ojca Pio. Obecny Papież nazwał błogosławionego, mk najbardziej słusznie, „wielkim spowiednikiem Kościo- n”. Ojca Pio spalało - jak sam to określił - pragnienie opowiadania braci, żeby wyrwać ich z szatańskich sideł. Tak więc w konfesjonale jednał ludzi z Bogiem i walczył z sza- mnem. Ze względu na wielką liczbę przychodzących do spowie dzi, wprowadzono system rezerwacji miejsc, chociaż Ojciec Pio spędzał w konfesjonale nawet kilkanaście godzin dzien nie. Ponieważ posługę tę wykonywał każdego dnia i niewąt-
48 WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA_________________________ ___... - I I TI— pliwie w sposób heroiczny, ktoś nazwał go męczennikiem konfesjonału. Ojciec Pio osobno spowiadał mężczyzn - w zakrystii, i osobno kobiety - w kościele. Abyśmy mogli uchwycić atmosferę chwil spowiedzi u włoskiego stygmatyka, od wołam się jeszcze raz do świadectwa włoskiej dziennikarki. Ojciec Pio spowiada kobiety w starym kościółku. )ego drzwi są zastawione drewnianą barierką; przechodzą przez nią tylko te kobiety, które mają kolejny numer i siedząc, czekają na spowiedź świętą. Przed barierką - tłum. Konfe sjonał jest ozdobiony płaskorzeźbą dwóch skrzyżowanych rąk (Chrystusa Pana i świętego Franciszka — ze styg- matami); na ich skrzyżowaniu oparty jest krzyż. Ojciec Pio siedzi w konfesjonale, nie zasuwając zasłony. Wszyscy mogą go widzieć i czynią to, patrząc nań godzinami. Ojciec przechyla głowę na prawo i na lewo. Parę razy zasłania twarz małymi drzwiczkami. Od czasu do czasu swe czarna oczy ma utkwione w kimś z obecnych. Jest to spojrzenie, które mimo wszystko wprawia w zakłopotanie; kto wic, dlaczego?... Zauważyłam, że nikt, kto jest przekonany, iż Ojciec wpatruje się w niego, nie wytrzymuje tego długo. Po paru sekundach spuszcza oczy. Widziałam panią, która czerwieniła się w sposób bardzo wyraźny. Zaledwie kilka sekund upłynęło, a ona odwróciła się i wyszła z kościoła. Po spowiedzi penitentka wstaje, idzie przed Ojca, który wyciąga do niej rękę z lnianą pół-rękawiczką. Kobiela całuje ją od strony dłoni i z wierzchu. Czasem Ojciec coś mówi szeptem, a drżąca kobieta pochyla się, by usłyszeć, Następnie odchodzi. Twarze tych kobiet po spowiedzi wyrażają prawie zawsze wewnętrzne zadowolenie. Widzia łam bardzo piękną dziewczynę ze wsi, która odchodząc od WIELKI SPOWIEDNIK KOŚCIOŁA 49 konfesjonału miała oczy promieniujące wprost radością. Miała na palcu ślubny pierścionek. Kto wie, jakie radosne wiadomości usłyszała? Zdarza się jednak, że nie wszystko jest takie przyjemne. Czasem przyciszony i niesłyszalny głos Ojca wybucha nie spodziewanie: «Odejdź stąd! Idź sobie, gdzie chcesz!» Stwierdziłam z wielkim zdziwieniem, że nikt nie robi l tego problemu. Wydaje się tylko, że czekające na swą kolejkę kobiety maleją na swych krzesłach. Czasem nawet nie podnoszą głowy. Odepchnięta kobieta odchodzi od konfesjonału zagubiona, ale nie zwraca uwagi na to, czy ktoś patrzy na nią, czy też nie. Widziałam jedną gwałtownie płaczącą. Podeszła do Ojca, aby mu coś powiedzieć, ale on zrobił odmowny znak i pochylił głowę w przeciwną stronę, by spowiadać inną penitentkę. Kobieta, stojąc pośród sie dzących, złożyła ręce i pochyliła głowę, ciągle szlochając. Powoli odwróciła się i znikła w tłumie. Powiedziano mi, że teoretycznie rzecz biorąc, tak może być ze wszystkimi. Ojciec wymaga uczciwego przygotowa nia i maksymalnej pokory w zamiarach. Poczułam się trochę nieswojo. Naprawdę nie miałam odwagi, by zostać odrzuconą od konfesjonału! Agdyby mi powiedział: Odejdź stąd?... Powinnam jednak zaryzykować. Poszłabym do niego jako zwykły człowiek wierzący, a niejako dziennikar ka. Myślałam w duszy, że przecież i dziennikarz ma prawo do spowiadania się. Potem opanowała mnie pewna irytacja na mysi, że koniec końców także dziennikarze wykonują swoją pracę, z której żyją i że to wymaga wiele ofiar. Iodkreślam te refleksje, a dlaczego, to później się dowiecie. Mimo tych pięknych rozumowań przez parę dni żyłam wwątpliwościach. Byłam przygnębiona... między szczerym