anja011

  • Dokumenty418
  • Odsłony55 737
  • Obserwuję54
  • Rozmiar dokumentów633.4 MB
  • Ilość pobrań32 294

Frost Jeaniene - Świat Nocnych Łowców 02 - Wieczny Pocałunek Ciemności [nieof.]

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Frost Jeaniene - Świat Nocnych Łowców 02 - Wieczny Pocałunek Ciemności [nieof.].pdf

anja011 EBooki Jeanine Frost
Użytkownik anja011 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 382 stron)

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Rozdział 1 Mencheres wyczuł zapach krwi, zanim jeszcze złapał ziemisty zapach ghuli skupiony na parterze zgrzybiałego magazynu. Nie okazali zaniepokojenia, gdy wchodził do środka. Kolejny wdech ujawnił, że dwoje z nich miało na sobie zapach wampirzej krwi. Pozostała czwórka nie miała na sobie tego miedzianego zapachu, ale z ich drapieżnego spojrzenia utkwionego w Mencheresie, można było wnioskować, że właśnie zamierzali to naprawić. – Młody wampir zaginął niedawno w tej okolicy – Mencheres powiedział w drodze pozdrowienia, ignorując sposób, w jaki ghule zaczęły się gromadzić wokół niego. Żaden z nich nie miał nawet dwudziestu lat, a z energii ich aury wynikało, że mieli tak samo niewiele w nieśmiertelnym życiu. – Krótkie blond włosy, plemienne tatuaże na ramionach, srebrny kolczyk w brwi. Na imię miał Trick – kontynuował. – Widzieliście go? – Niezbyt mądrze być na zewnątrz tak blisko świtu, wampirze – wycedził ghul o najwyraźniejszym zapachu krwi ignorując pytanie Mencheresa. Następnie ghul uśmiechnął się wyszczerzając swoje wszystkie zęby. Zamiast wystraszyć Mencheresa, widok ten jedynie go zirytował. Ghule liczyły na korzyść ze zbliżającego się świtu, ale świt osłabiał jedynie młode wampiry. Gdyby byli mądrzy to, pomimo umiejętności, jaką posiadał

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Mencheres do maskowania swojej mocy, zastanowiłby ich jego brak wahania w konfrontacji z nimi. Z drugiej strony, gdyby byli mądrzy, to nie zabiliby Tricka w tej samej okolicy, w której mieszkają. Odnalezienie ich zajęło Mencheresowi jedynie godzinę. Taka głupota nie tylko w rażący sposób naruszała prawa zarówno wampirów jak i ghuli, ale także naraziła na ujawnienie tajemnicy istnienia obu tych ras. Gdyby Mencheres był w innym nastroju, zabiłby rekino–zębnego ghula bez prowadzenia dalszej rozmowy, a następnie ukarałby publicznie pozostałych pięciu. Mecheres już nie potrzebował ich przyznania się do tego, że zabili Tricka. Nie, kiedy był na nich zapach jego krwi. Na ich szczęście Mencheres nie szukał dziś okazji do zemsty za śmierć Tricka. Mencheres pomyślał, że być może dobrze się stało, że stracił umiejętność przewidywania przyszłości. W przeciwnym razie gdyby przewidział jak zakończy się jego odwieczny spór ze skorumpowanym stróżem prawa, Radjedefem, wątpiłby we własną poczytalność. Ale gdyby nie stracił swoich wizji, żadna z tych rzeczy by się nie wydarzyła. Gniew przemknął przez niego. Przez cztery tysiące lat miał przebłyski przyszłości, aż nagle wizje zniknęły. Było to zarówno wyniszczające jak i nieoczekiwane. Długo denerwował go fakt, że miał wizje ludzi, na których mu nie zależało; a teraz, kiedy już ich nie miał, nie potrafił ochronić tych, na których mu zależało. Mimo, że posiadał też inne zdolności. Niedawno przyjaciel oskarżył Mencheresa słowami, które wciąż brzmiały mu w głowie, Dlaczego teraz, kiedy najbardziej Cię potrzebuję, jesteś nieprzydatny? Radjedef nienawidził Mencheresa od tysięcy lat, ale był zbyt mądry, aby atakować przeciwnika, który był w stanie przeciwdziałać każdemu najbardziej wrogiemu działaniu, zanim jeszcze w ogóle zostało ono wykonane. Teraz, kiedy Mencheres już nie miał wizji, Radiedef miał najlepszą okazję. Oboje dobrze

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 wiedzieli, że Radjedef nie zawaha się użyć swojej pozycji jako Stróż Prawa, aby sfabrykować dowody zbrodni, których Mencheres nigdy popełnił. Radiedef dobrze wiedział jak naginać prawo do własnych celów. Robił to już na długo przed tym zanim został członkiem potężnej Rady Stróży. Jego stary wróg czuł już nadchodzącą walkę, bez wątpienia użył wszystkich możliwych środków by się zabezpieczyć zanim wyłoni się zwycięzca. Mencheres mógł zakończyć to zanim się w ogóle zaczęło. Jednak większą przyjemność sprawiało mu wyobrażanie sobie frustracji jaką Radjedef będzie czuł kiedy okaże się, że nie może zrealizować swojej zemsty. Więc kiedy sześciu ghuli wyjęło swoje srebrne noże i uśmiechało się w okrutnie wyczekujący sposób, Mencheres po prostu stanął. To będzie krwawe ale krew nie była mu obca. Ani ból. Obie te rzeczy towarzyszyły mu od dawna. Rzucił okiem na zaczynający się świt zastanawiając się przez moment czy słońce zaświeci w następnym życiu. Zanim słońce będzie wysoko albo on albo ghule przekonają się o tym. Kira szła Ashland Avenue, znajdującą się dwie ulice dalej od jej własnej ulicy. Nagły wiatr dmuchnął włosy na jej oczy. Nie bez powodu nazywano Chicago Wietrznym Miastem. Zgarnęła luźne kosmyki włosów za uszy i przełożyła swój ciężki plecak na drugie ramię. Biorąc pod uwagę wszystkie razy, kiedy nosiła swój plecak tam i z powrotem z pracy, nie wydawał się on już tak ciężki. I tak miała szczęście, że jej szef pozwolił jej używać służbowego samochodu przeznaczonego do zasadzek. A poza tym wielu ludzi, którzy żyli i pracowali w West Loop nie miało własnego samochodu. Tylko, że oni nie musieli nosić tak jak ona różnych aparatów fotograficznych, kamer, lornetek, oraz innych niezbędnych rzeczy. Przynajmniej była to owocna noc. Śledzenie niewiernej żony klienta w końcu przyniosło efekty w postaci kilku obciążających zdjęć, które Kira

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 podrzuciła do swojego biura zanim wróciła do swojej dzielnicy. Dziś będzie mogła spać tak długo jak tylko będzie chciała i nawet jej szef nie będzie miał nic przeciwko temu. Bycie prywatnym detektywem oznaczało zwracanie uwagi na otoczenie, co przychodziło Kirze bardzo naturalnie. Ale jej uwaga wyostrzyła się jeszcze bardziej, kiedy wyszła zza rogu. Przechodzenie tym odcinkiem drogi było znośne za dnia, ale teraz nie było to przyjemne. Ucieszyła się, że słońce zaczynało już wschodzić. Nie powinno tu być już tego zniszczonego magazynu, ale kryzys spowolnił jego zburzenie. Widok takich zniszczonych budynków oznaczał niższy czynsz za wynajem jej mieszkania w bloku niedaleko, niż wynosiłby on gdyby zamiast tych opuszczonych ruder stały tu już nowe mieszkania. Ale również oznaczał, że musi być tu czujna. Rozboje nie były tu rzadkością. Już prawie mijała ostatni z nich, kiedy głośny śmiech sprawił, że gwałtownie odwróciła głowę. Pochodził z wnętrza jednego z magazynów, a był raczej brzydki niż rozbawiony. Idź dalej, Kira powiedziała do siebie, poklepując kieszeń plecaka, w której trzymała pistolet. Jesteś już prawie w domu. Ostry śmiech rozległ się ponownie, tym razem, w tle czegoś, co brzmiało jak krzyk z bólu. Kira zatrzymała się słuchając uważnie. Gdyby była to późniejsza pora dnia, dźwięki samochodów i pieszych zagłuszałyby wszystko, co by dochodziło z magazynów. Ale ponieważ większość ludzi jeszcze spała, doszedł ją odgłos głośnego jęku. Ktokolwiek wydał z siebie ten dźwięk cierpiał, a kiedy następowały one po kolejnych wstrętnych śmiechach, Kira wiedziała, że te dwa odgłosy mają ze sobą związek. Ściągnęła plecak wyciągając z niego telefon komórkowy i przyśpieszyła w kierunku bezpieczniejszej okolicy jej mieszkania.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 – 911, co chcesz zgłosić? – głos odpowiedział w słuchawce po tym, jak Kira wybrała numer. – Chcę zgłosić Kod 37 – odpowiedziała Kira. – Powtórz? – Czynna napaść – , poprawiła Kira, zaskoczona, że operator nie zrozumiał policyjnego kodu. Podała adres magazynu. – Brzmią jakby dochodziły z parteru – , dodała, bardziej szczegółowo. – Proszę się nie rozłączać, przełączę panią do stacji – odpowiedział operator. Chwilę później inny głos spytał o jej zgłoszenie. – Zgłaszam czynną napaść – odpowiedziała Kira nie wspominając o kodzie tym razem. Podała ponownie adres i informacje, zgrzytając zębami z frustracji, że musiała znów powtarzać co słyszała. – Więc tak naprawdę nie widziałaś napaści? – zapytał przełączony operator. – Nie, nie szłam tam – , powiedziała sztywno Kira, nie zamierzając iść tam teraz gdy była tak blisko swojego mieszkania. – Dobrze – odpowiedział jej głos brzmiący teraz na znudzony. – Jak się nazywasz?? – Wolę być anonimowa – odpowiedziała po chwili Kira. Miała historię z policją , która niekoniecznie należała do przyjemnych. – Wyślemy tam samochód – zaintonował operator. – Dzięki – mruknęła Kira i rozłączyła się. Zrobiła wszystko, co mogła. Mając nadzieję, że to „wszystko‖ będzie to wystarczające dla tego, który wydawał te okropne dźwięki. Ale kiedy zaczęła iść w kierunku drzwi frontowych, zwolniła swój krok. Instynkt kazał jej zawrócić do magazynów. Zanim przyjedzie patrol policyjny

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 minie od pięciu do dziesięciu minut. Co, jeśli nieznajomy, poszkodowany nie ma tyle czasu? Nigdy nie zgrywaj bohatera, dzieciaku. Zostaw to zawodowcom. Napominanie jej szefa rozbrzmiało w głowie Kiry ale zamiast poprawić jej samopoczucie, wzrósł w niej gniew. Gdyby nie jej ex–mąż, to ona byłaby jednym z tych „zawodowców‖. Ukończyła akademię policyjną, otrzymała certyfikat jako stróż prawa i była tylko dwa bloki dalej od krzyków a nie kilka minut jak policyjny patrol. Głęboki i szorstki głos Macksa rozbrzmiał w jej głowie: Ocal jedno życie. Takie było credo jej mentora. Gdyby Mack był bardziej jak jej szef, Kira mogłaby już nie żyć. Nie stać na chodniku zastanawiając się czy pomóc komuś w potrzebie. Mack by się nie wahał, z odznaką czy bez. Chciała zachować sięć jak jej stary przyjaciel Mack, czy jak jej znużony szef, Frank? Kira odwróciła się w stronę magazynów i źródła tego krzyku. Mencheres wydał długi jęk, kiedy srebrny nóż rozciął jego mostek. Z początku, kiedy ghule zaczęły go ciąć nie wydawał z siebie dźwięków. To sprawiło, że rozcinali jego ciało jeszcze wolniej, odbierając milczenie jako wyzwanie. Więc mruknął, jęknął a nawet krzyknął. Pomogło. Ich zapał wzrósł a cięcia były głębsze. Wkrótce musiał wybierać pomiędzy użyciem swojej energii by zamaskować fakt, że jest Master wampirem, a użyciem swojej mocy by ochronić się przed najokrutniejszym bólem. Stracił zbyt wiele krwi by robić nadal obie te rzeczy. Ale jeśli jego przeciwnicy posiadali chociaż trochę zdrowego rozsądku, to uciekliby, gdyby rozluźnił zakres tego co wstrzymywał wewnątrz. Nie, tego nie mógł ryzykować. Więc ból.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Mencheres opuścił mentalną barierę jaką stworzył pomiędzy sobą a tymi bezwzględnymi, poszukującymi ostrzami. Natychmiast odniósł wrażenie jakby jego ciało płonęło, a srebrne ostrza tylko wzmagały intensywność bolesnych odczuć, kiedy przecinały go wzdłuż.. Wraz z opuszczeniem blokady na ból powstał nowy problem. Każde nowe cięcie lub kłucie mogło wzbudzić w krążącej w nim energii pragnienie odwetu. Mencheres zdusił to, koncentrując się na stłamszaniu swojej aury, walcząc z chęcią zabicia ghuli, chociaż wiedział, że ujawniłby tym swoją moc. – Stakes – Powiedział Mencheres nazywając go imieniem, którym inni się do niego zwracali. – Jesteś tak niedoświadczony, czy to porostu najlepsze, na co cię stać? Ghul odwarknął na zniewagę, w odpowiedzi rozdzielając głęboką linią udo Mencheresa. Inny ghul chwycił Mencheresa za jego sięgające do pasa czarne włosy i odpiłował je do wysokości ramion.. Gniew Mencheresa ponownie wzrósł, mroczny i śmiertelny, szukając możliwości połączenia się z jego mocą aby nadać sobie kształtu. Zdusił to, wiedząc, że gdyby stracił kontrolę na choćby moment, wszystkie ghule by zginęły. A jeszcze nie osiągnęły swojego celu. – Odłóżcie noże i odsuńcie się od niego – wydyszał ktoś. Mencheres skierował wzrok w kierunku, z którego dochodził głos z takim samym zdziwieniem, jakie po chwili okazały ghule. Czy był tak bardzo pochłonięty własnymi myślami – a ghule swoimi torturami – że człowiek rzeczywiście był w stanie się do nich podkraść? Dowód tego stał właśnie po drugiej stronie pomieszczenia w klasycznej pozie do oddania strzału z broni wycelowanej do ghuli skupionych wokół niego. Oczy kobiety były szeroko otwarte, jej twarz blada ale uchwyt z jakim trzymała swoją broń był niezachwiany.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 To były komplikacje, których nie potrzebował. – Odejdź w tej chwili – rozkazał Mencheres. Jeśli teraz nie ucieknie, jej ciepłe śmiertelne ciało będzie zbyt kuszące dla mięsożernych. – Proszę, proszę – ciągnął dalej Stakes, pozostawiając nóż utkwiony w udzie Mencheresa. – Spójrzcie chłopaki, deser. Klikający dźwięk sugerował, że kobieta przesunęła kciukiem iglicę u broni. – Strzelę – ostrzegła. – Niech każdy z was odłoży nóż i odsunie się od niego. Policja już jest w drodze… Jej głos zadrżał kiedy Stakes odszedł od Mencheresa. Widok większości tego, co mu zrobili zasłaniały ciała ghuli ale teraz kiedy Mencheres był w pełni widoczny , wpatrywała się w niego. Mencheres wiedział, że nie powinien był robić nic. Powinien pozostać przymocowany do wspierającej budynek belki, udając bezsilność i pozwolić ghulom ją zabić. W końcu miał swój plan, kiedy wyruszał w to miejsce i nie zawierał on ratowania lekkomyślnego człowieka. Ale w jednej sekundzie, która starczyła ghulom aby złapać kobietę, kolejna myśl przebłysnęła przez Mencheresa pokonując jego praktyczność. Ona próbowała go ratować. Nie mógł pozwolić jej za to umrzeć. Moc wypłynęła z niego trzaskając w ghule. Zakrwawione liny wokół Mencheresa zaczęły się rozwijać wijąc się jak węże, kiedy Mencheres wypuścił więcej swojej mocy w kierunku sześciu ghuli. Z powodu utraty krwi uderzenia były słabsze niż normalnie, ale nagły pisk pochodzący od mięsożerców zakończył się tak nagle jak nagle ją zaatakowali. W tym czasie wszystkie liny opadły i Mencheres podszedł do kobiety. Żaden z ghuli nie mógł się nawet ruszyć.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Mencheres kopnął Stakesa uwalniając w ten sposób kobietę spod niego. Nie mogła złapać tchu, krew sączyła się z jej ust i jeszcze więcej jej traciła z otwartej rany w brzuchu. Jego wahanie było kosztowne. Ghul zdążył jej zadać śmiertelne rany. W zaledwie kilka minut kobieta wykrwawi się na śmierć. Wpatrywała się w niego z cierpieniem na twarzy, które przeszło w przerażenie, kiedy spojrzała w dół na swój brzuch. – Tina – wyszeptała kobieta. I wtedy jej jasnozielone oczy przewróciły się w tył i zemdlała. Mencheres nie zatrzymał się tym razem; przeciągnął kłami wzdłuż swojego nadgarstka i przyłożył rany do jej ust. Krew nie popłynęła. Oczywiście – ghule upuściły z niego całą krew. W następnej chwili przesunął kobietę do miejsca, gdzie niedawno był związany. Następnie Mencheres zebrał w dłoń krew z podłogi i wlewał jej do ust. Jej puls był ledwo wyczuwalny, serce prawie nie biło, ale zignorował to i zmusił ją do połknięcia. Zbliżały się syreny. Polcja już prawie była na miejscu, dokładnie tak jak mówiła, że będzie. Mencheres nabrał kolejną garść swojej krwi i potarł nią jej porozrywany brzuch. Ciepła krew kobiety zmieszała się z jego własną ale jedynie przez moment. Po chwili przestała krwawić, krawędzie jej ciała zaczęły przyciągać się ku sobie w miarę jak zdrowiała wewnątrz i na zewnątrz dzięki uzdrawiającej sile jego krwi. Trzasnęły dwie pary drzwi. Mencheres zostawił ją na zakrwawionej podłodze, kiedy podszedł do ghuli. Ich oczy były jedyną częścią, którą mogli poruszać, gdy zbliżał się do nich. – Gdybyś mnie zabił od razu, może pożyłbyś jeszcze parę dni – powiedział chłodno Mencheres. Następnie skupił swoją moc w jednym kontrolowanym płomieniu. Trzaskający dźwięk poprzedził spadające kolejno z ciał sześciu ghuli głowy.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Odgłos kroków zbliżał się do magazynu. Mencheres zatrzymał się patrząc na kobietę. Odzyskała świadomość i wpatrywała się w niego blado wzrokiem pełnym szoku i przerażenia. Widziała jego kły. Patrzała jak zabijał ghuli. Wiedziała zbyt dużo aby ją tu pozostawił. – Policja – zawołał głos. – Czy ktoś tu jest ranny …? Mencheres porwał kobietę i wyleciał przez rozbite okno zanim funkcjonariusze zdążyli złapać oddech na widok rzezi, jaka się tu rozegrała.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Rozdział 2 Kira wiedziała, że nie spała, ani nie miała halucynacji ani nie oszalała. I to były złe wiadomości. Oznaczało to, że wszystko, co widziała było prawdą, a to znaczyło, że mężczyzna, który ją porwał nie był człowiekiem. Bez względu na to jak niemożliwe było to do pojęcia, było to jedynym logicznym wytłumaczeniem. Człowiek nie byłby w stanie przeżyć rzezi jaką wyraźnie widziała gdy patrzyła na mężczyznę przywiązanego w tamtym miejscu. Ludzie nie mieli kłów ani oczu, które świeciły zielenią. I ludzie nie potrafili ścinać ludziom głów bez jakiegokolwiek dotyku. I choćby mogła wytłumaczyć sobie to, co się wydarzyło tym, że przez traumatyczne przeżycie w histerii źle coś zinterpretowała, to na pewno ludzie nie potrafią latać. A przecież jej porywacz wyleciał z tego magazynu i następnie wykonał kilka niemożliwych susów po dachach trzymając ją przez cały czas jakby nic nie ważyła. Kira zawsze miała lęk wysokości, więc ten strach, w połączeniu z zawrotami głowy, szokiem i utratą krwi okazał się zbyt wielkim przeżyciem. Zemdlała w którymś momencie skakania po dachach. Teraz obudziła się w normalnie wyglądającej sypialni nadal w swoich podartych, ubrudzonych krwią ubraniach, rany jej brzucha były w cudowny sposób uleczone a jej porywacz siedział na krześle naprzeciwko łóżka.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 – Nie bój się, jesteś bezpieczna – były to pierwsze słowa, jakie wypowiedział głos z dziwnym akcentem. Jedynie instynkt samozachowawczy Kiry powstrzymał ja przed powiedzeniem „Bzdury‖. Spojrzała w dół, ale oczywiście nigdzie nie widziała broni. Nie, żeby mogła ona go skrzywdzić, czymkolwiek on i te inne stwory z magazynu były. – Gdzie ja jestem? – Zapytała Kira spod krawędzi czegoś czym ktoś – on? przykrył ją. – W bezpiecznym miejscu – odpowiedział jej porywacz wywołując mentalną drwinę w Kirze. Jasne. Była tak bezpieczna jak spadochroniarz z popsutym spadochronem. – Jakie dziwne – mruknął chwilę później mężczyzna. – Czuję zapach twojego strachu, ale nie słyszę ani jednego słowa. Kira właśnie powoli schodziła z łóżka, ale słysząc to, zatrzymała się. Przeszedł przez nią zimny dreszcz adrenaliny, kiedy dokładnie przyjrzała się osobie, która ją więziła. Jego czarne, proste włosy wisiały w niektórych miejscach do wysokości klatki piersiowej, a w niektórych były postrzępione do wysokości ramion. Na pierwszy rzut oka miał blisko–wschodni typ urody, ale po odcieniu jego skóry wnioskowała, że miał mieszane pochodzenie. Szerokie usta były wygięte w delikatnym uśmiechu, podczas gdy czarne brwi uniosły się nad równie czarnymi oczami. Gdzie się podziało to nieziemskie zielone błyszczenie? Musiał być przed trzydziestką sądząc po braku zmarszczek wokół oczu. Nadal miał szyję poplamioną krwią, chociaż założył czystą bluzkę i spodnie. Gdyby nie krew i nierówno podcięte włosy, Kira mogłaby go wziąć za młodego, miłego biznesmena gdyby mijała go w metrze.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Ale widziała go dzisiejszego ranka w połowie porozcinanego na kawałki, a teraz nie było po tym ani śladu. To jeszcze bardziej dowodziło tego, że czymkolwiek on był, z całą pewnością nie był człowiekiem. Dlaczego bawi się w grzeczności? Pomyślała Kira. Oboje wiedzieli, że widziała coś, przez co prawdopodobnie zabiją ją, żeby nie mogła nikomu o tym powiedzieć. – Fascynujące – powiedział niemalże do samego siebie. – Nie słyszę ani jednego słowa z twoich myśli. Ręce Kiry instynktownie powędrowały do jej głowy jak gdyby mogła fizycznie zablokować jego próby grzebania w jej umyśle. Przez jego delikatny uśmiech przeszedł kaprys. – To by ci w niczym nie pomogło w normalnych okolicznościach, ale jak mówiłem, nie słyszę twoich myśli. – – Czym ty jesteś? – wydobyła z siebie. Kosmitą? Wiedziała, że gubernator kłamał w sprawie wydarzenia w Roswell… – Niczym, czym musiałabyś się przejmować, Tina – odpowiedział wzruszając ramionami. – Wkrótce będziesz… – Dlaczego powiedziałeś do mnie Tina? – przerwała mu Kira panicznym szeptem. – Być może po prostu potrzebuję więcej krwi – wymruczał obcy. – Trzymaj się z dala od mojej siostry – warknęła Kira. Czymkolwiek on był, uciekł przed policją. To oznaczało, że oni mogli go skrzywdzić i jeśli zamierzał coś, w co chciał zaangażować Tinę, to ona też znajdzie sposób, aby go zranić. Wyciągnął rękę.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 – Źle mnie zrozumiałaś. Powiedziałaś „Tina‖ na chwilę przed tym zanim straciłaś przytomność. Myślałem, że tak masz na imię. Kira nie pamiętała tego, ale to miało sens. Kiedy zobaczyła jak duże rany miała, jej ostatnią myślą było, że kiedy ona umrze, nikt inny nie zajmie się jej siostrą Tiną. Rany, które miała powinny być śmiertelne jednak pierwszą rzeczą, jaką Kira sprawdziła był jej całkowicie zdrowy brzuch. Niesamowite, żadnego śladu po tym i czuła się świetnie, pomimo, iż jej ubrania były nadal rozdarte i szkarłatne od krwi. To sprawiło, że ponownie oceniła swojego porywacza. On w jakiś sposób musiał ją uleczyć. Czy znaczyło to, że był szczery, kiedy mówił, że nic jej nie groziło czy ta kreatura trzymała coś znacznie gorszego w zapasie? Gdyby nie miał złych intencji, to dlaczego nie zostawił jej w magazynie z policją? Ciemny nieznajomy nadal siedział bez ruchu, z jedną ręką wyciągniętą w jej kierunku. Kira wzięła głębszy wdech i wróciła na łóżko. Była już w tylu dziwnych sytuacjach, że wiedziała, że panikowanie nigdy nie pomaga nikomu. Prawda, nic w byciu prywatnym detektywem, nie przygotowało jej na taką sytuację, ale jeśli chciała mieć chociaż najmniejsze szanse na przeżycie, musiała zachować zimną krew. – Mam na imię Kira. – Gdyby zabrał jej rzeczy osobiste wiedziałby to już z jej portfela i tak. – Chciałabym iść już do domu. Nie jestem pewna, co się wydarzyło dzisiejszego ranka. Gdy próbuję sobie coś przypomnieć, wszystko jest takie rozmazane… – Kłamiesz – mężczyzna powiedział szydząc z niej w dziwny nobliwy sposób. Oczy w kolorze węgla zwęziły się. – Nie potrzebuję czytać w twoich myślach by to wiedzieć. Czuję zapach tego. Kira ciężko przełknęła.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 – Ty byś nie udawał, że nic nie pamiętasz, gdybyś był na moim miejscu? – Nie wiem – odpowiedział z niemalże zadumą. – Nigdy nie byłem na twoim miejscu. Zawsze wiedziałem o istnieniu potomków Kaina, nawet, gdy byłem dzieckiem… Później wstrząsnął głową jakby chciał coś odpędzić. – Dlaczego ja ci to mówię? Muszę się najeść znów. Chodź, zakończmy to z… Nagle znalazł się naprzeciw niej z rękami na jej ramionach. Jak on mógł się tak szybko poruszyć? Serce zaczęło jej walić, kiedy w końcu to do niej dotarło. Zakończmy to z? Tak właśnie od niechcenia wspomniał, że ją zabije? – Nie bój się – powiedział łagodnie potwór. Jego oczy zmieniły się, błyskając przerażającym zielonym światłem, kiedy zmuszał ją, aby na niego patrzała. Ciśnienie zaczęło wzrastać w jej głowie. O Boże, on chciał oberwać jej głowę tak jak zrobił to tym sześciu stworom w magazynie. – Przestań – wysapała Kira. – Chciałam ci pomóc… – Wiem – przerwał jej, przesuwając palce po jej twarzy. – To było bardzo odważne. Głupie również, ale mimo to odważne. Spójrz w moje oczy, Kira. Nic się nie wydarzyło tego ranka. Nigdy nie poszłaś do magazynu. Nigdy mnie nie widziałaś. Poszłaś do domu, zasnęłaś i nic więcej się nie wydarzyło… Jego głos zrobił się głębszy, aż drgał czymś więcej niż jego niezwykłym akcentem. Ciśnienie w głowie Kiry zrobiło się większe, ale jej głowa nie zdawała się sturlać z jej ramion. Może on nie próbował jej zabić. Tyle czasu nie zajęło mu nawet zabicie tych wszystkich w magazynie. Po kilku chwilach wpatrywania się w jego niemożliwie święcące oczy, Kira chciała przemówić mu do rozumu ponownie.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 – I dokładnie tak powiem. Czymkolwiek jesteś, czymkolwiek oni byli, nie chcę nic o tym wiedzieć. Chcę po prostu o wszystkim zapomnieć. Zmarszczył brwi. – Niemożliwe – wymruczał. Jego oczy jeszcze bardziej błysnęły. – Nic się nie wydarzyło dzisiejszego ranka. Poszłaś do domu, poszłaś do łóżka… – Załapałam – powiedziała Kira mrugając. Patrzenie w jego oczy było jak patrzenie w dwie lampy. Zanim zdążyła ponownie mrugnąć był już po drugiej stronie pokoju patrząc na nią tak samo podejrzliwie jak poprzednio. – Jesteś odporna na moje moce – Zaśmiał się krótko. – To pamiętny dzień w rzeczy samej. Być może to dlatego, że dałem ci moją krew aby cię uzdrowić. To przeszkodziło w zahipnotyzowaniu ciebie teraz. Kiedy oczyścisz swój organizm z niej, będziesz znów podatna. To nie brzmiało zbyt dobrze. Zapowiadało przeciąganie sprawy i że wcale wkrótce stąd nie wyjdzie a fakty zaczęły układać się w całość w jej głowie. Krew, hipnotyzowanie, kły, latanie. Tylko jedno stworzenie miało wszystkie te rzeczy jednocześnie, ale ten obcy nie mógł być naprawdę wampirem, czyż nie? – Może i pamiętam co się dziś rano wydarzyło, ale możesz być spokojny, nikomu nic nie powiem – powiedziała cicho Kira. – Nie musisz czekać aż mój organizm oczyści się z czegoś tam. Pójdę do domu i nie powiem nic na twój temat, tego magazynu ani niczego, co nie jest całkowicie i w pełni normalne. Wpatrywał się w nią. Ciemność zastąpiła zielone płomienie w jego spojrzeniu. Następnie, bardzo powoli potrząsnął głową. – W tej chwili możesz tak myśleć, ale nie mogę ryzykować, że później nie zmienisz zdania.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Dźwięk zamykania drzwi był jedynym wskaźnikiem tego, że on się poruszył. Kira podbiegła do nich, ale gdy przekręciła klamkę i pchała drzwi, nie była w stanie ich otworzyć. Coś ciężkiego musi być po drugiej stronie. Jak niby miała mu uciec skoro on poruszał się z niesamowitą prędkością? Raz jeszcze słowo „wampir‖ wskoczyło jej do głowy. Biorąc pod uwagę pozostałe przymioty, które widziała, to właśnie ono wychodziło na czołową pozycję tego, czym mógł być jej porywacz. Z drugiej strony, czy wampiry nie powinny stanąć w płomieniach, kiedy złapią je promienie światła słonecznego? On nie spłonął. Słońce już świeciło, kiedy wyniósł ją z magazynu, a mimo to, nic mu nie było. Plus, miała na sobie wisiorek z krzyżykiem i to nie powstrzymało go, żeby nieść ja przez połowę Chicago po dachach. To podważało jej „wampirze‖ teorię. Jakaś część Kiry nie mogła uwierzyć, że rozważała ona, jaką nadprzyrodzoną kreaturą on mógł być. Żadna z tych rzeczy nie powinna mieć miejsca, a już na pewno jej porwanie! Niedowierzanie walczyło z pamięcią tego wszystkiego, co widziała. Nawet, jeśli chciała wierzyć, że jej długa bezsenna noc sprawiła, że widziała rzeczy, które nie istniały, jej usmarowany krwią, idealnie uleczony brzuch był dowodem na to, że wzrok nie płatał jej figla. Nie wymyśliła sobie również tego, jak umierała z powodu porozrywanego ciała. Albo chłodu, który przemieszczał się po każdym kawałku jej skóry, świadomości, że odchodzi… i nagłe szarpnięcie do życia w samą porę, by zobaczyć jak czarnowłosy porywacz odrywał głowy kilku ludziom, podczas gdy jego ręce nie były nawet blisko nich. Kira zdecydowała, że nie ma znaczenia czym on był. Najważniejszą rzeczą było się stąd wydostać. Zaczęła myszkować po sypialni ignorując jej bogate dekoracje. Nie widziała żadnego telefonu. Ani jednej rzeczy z wypełnionej udogodnieniami łazienki nie mogła użyć do ucieczki. Żadnego

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 komputera. Podeszła do okna i wyjrzała z frustracją. Oczywiście była na wysokości kilku pięter, bez balkonu ani krat. Podejrzewała, że powinna się cieszyć, że nie było żadnej fosy dookoła ani wilków biegających po obejściu. Była wciąż w Chicago? Czy, w czasie, gdy była nieprzytomna, zabrał ją o wiele dalej? Kira opadła na łóżko, przejeżdżając palcami po tkaninie pocieszając się. Frank prawdopodobnie nie zauważy, że zniknęłam, zanim nie zrobi się późny wieczór. Jej szef wiedział, że całą noc śledziła; będzie sądził, że śpi do późna. Tina również nie będzie jej przeszkadzać telefonami, a jeśli Kira nie odbierze, jej siostra pomyśli, że pracuje. Jej jedyną nadzieją było to, że jej porywacz zostawił jej plecak w magazynie. Policja z całą pewnością poszukiwałaby jej gdyby znaleźli jej rzeczy osobiste w scenerii przerażającego wielokrotnego zabójstwa. Zabrał go ze sobą, kiedy ją porywał? Nie pamiętała. Wiedziała tylko tyle, że plecaka nie było w tej sypialni. Kira przejechała po tkaninie, chcąc podrzeć ją na kawałki z frustracji ale wnioskując z gładkości materiału miała chyba ze sto wątków, a to czyniło ją wytrzymalszą niż liny. Jedyne, co by osiągnęła szarpiąc ją to złamanie kilku paznokci. Wszystkich jednocześnie, Kira zaczęła się uśmiechać. Improwizacja jest niezbędną częścią tej roboty, powiedział jej Frank, kiedy przygotowywał ją do pracy jako P.D. I miał rację. Kira poszła do łazienki ciągnąc za sobą materiał.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Mencheres zamknął oczy, gdy przełykał. Ciepłe ciało przyciśnięte do jego ust, słodki puls wyczuwalny pod ustami. Mgiełka przyjemnych myśli przemknęła przez jego umysł, kiedy delikatnie wbił ponownie swoje kły, ale nie były to jego myśli. Należały do Selene, człowieka z którego się posilał. Tak, ugryź mnie jeszcze raz. Głębiej. Ah, tak dobrze, nie przestawaj… Selene drgała z ekstazy jakiej Mencheres nie czuł od wieków. Przyciągnął z powrotem po przełknięciu zamykając miejsca po kłach kroplą swojej krwi podczas gdy rozkosz, którą niedawno czuł rozwiała się. Namiętność Selene była jedynie wynikiem połączenia umiejętnego ugryzienia z działaniem jadu wampirzego wywołującego delikatną euforię. Mógł dać jej wstrząsający mentalny orgazm jednym ugryzieniem, gdyby chciał, ale każdy inny wampir mógł jej dać dokładnie to samo. Jeśli było coś, czego na przełomie wielu lat Mencheres się nauczył, był to fakt, że bycie instrumentem do przyjemności nie jest tym samym, co bycie prawdziwie pożądanym. Kiedyś wyśmiewał się z tego. Kiedy rządził Egiptem jako człowiek, uważano jako zaszczyt dzielenie z nim łóżka. I wiele osób się przez nie przewijało. Kiedy stał się wampirem, wiele kobiet i mężczyzn lgnęło do niego w nadziei, że zamieni ich w wampiry. Później, jego moc przyciągała tych, którzy szukali ochrony. Z czasem, bycie jego kochanką było wyznacznikiem statusu wśród wampirów. Nawet, kiedy Mencheres żył wśród ludzi, ukrywając to, czym był, jego moc przyciągała ludzi do niego. Po dwóch i pół tysiącach takiego życia, odczuwał pustkę po nawet najbardziej zmysłowych przyjemnościach. Mecheres chciał więcej. Sądził, że znalazł je w Patrze, młodej egipskiej królowej, którą poślubił dwa tysiące lat temu. Ale to zakończyło się katastrofą. Wtedy był zbyt naiwny, wierząc, że był w stanie zaspokoić potrzebę władzy Patry zmieniając ją w wampira, dzieląc ogromnym bogactwem i ucząc jej najgłębszych, najbardziej

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 zapomnianych tajemnic jego rasy. Ale to było niewystarczające. Nic, co by zrobił nie było wystarczające, a przez grzech sprzed wielu lat, Patra prawie zniszczyła wszystkich, na których zależało Mencheresowi, aż w końcu została zabita zeszłego roku. Pomimo, iż była to przygnębiająca myśl, wszyscy w jego życiu, którzy ciągnęli do niego, mieli ukryte powody. Nawet ci, którym ufał. Nawet ci, których kochał. Wystarczająco dziwny był jedyny wyjątek człowieka uwięzionego na górze w sypialni. Kira próbowała go uratować, nie będąc pod wpływem jego władzy, statusu, bogactwa dziedzictwa ani charyzmy. Ryzykowała własnym życiem nie oczekując w zamian niczego. Nikt nie zrobił dla niego czegoś takiego wcześniej. Nigdy. W wyniku zaskakującego, bezinteresownego zachowania Kiry w połączeniu z jego niezdolnością do kontrolowania jej umysłu i słyszeniu jej myśli, nie mógł przestać o niej myśleć. Nawet, kiedy dzień przeszedł już w wieczór i posłał innego wampira, aby dostarczył do jej pokoju jedzenie i orzeźwienie. Mencheres nie mógł pozbyć się jej ze swoich myśli. Kira. W języku greckim imię to oznaczało „kobietę‖. W celtyckim znaczyło „mroczna‖. Które lepiej do niej pasowało? Oba znaczenia jej imienia pasowały do jej wyglądu – jej twarz była delikatna i piękna, z wyjątkiem ostrej szczęki, która ostrzegała, że jest uparta. Oczy Kiry były jasno zielone, ale jej brwi były czarne, pasując do głębokiej barwy jej włosów, zanim zostały rozjaśnione na złoto w końcu. Jej włosy były zbyt krótkie jak na gust Mencheresa, sięgające ledwo ramion. Ale były tak gęste, gęste, kręcone, że praktycznie zapraszały go aby owijał je wokół palców. Ciało Kiry było kolejnym kontrastem kobiecości i siły. Była szczupła, delikatna, ale zachowywała pozę wojownika, a jej szerokie ramiona tylko podkreślały jej pełne piersi. Wyprostowała te piękne szerokie ramiona i zaciętą

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 szczękę kiedy warknęła na niego aby trzymał się z dala od jej siostry. Nawet, jeśli Kira wiedziała, że on nie był człowiekiem, nie zawahała się stawić mu czoła, kiedy myślała, że groził jej rodzinie. Mroczna kobieta, w rzeczy samej. – Tak, proszę! Wołanie wyrwało Mencheresa z zadumy. Boże, pieścił Selenę i nieświadomie wysyłał nici swojej mocy by delikatnie głaskały jej zakończenia nerwowe. Jak mógł tak bardzo zagłębić się w rozmyślaniach o Kirze, że zapomniał, że nadal trzymał Selene w ramionach? Mencheres wciągnął swoją moc z powrotem i odesłał Selenę. – Wziąłem już tyle ile potrzebowałem – powiedział do niej. Jej oczy otworzyły się, kiedy naciskała na niego. – Pozwól mi dać tobie więcej niż krew – zaoferowała ochrypłym głosem. – Nie – odpowiedział automatycznie Mencheres. Tak szybko, jak tylko wypowiedział te słowa, przypomniał sobie znów, że nie musiał już odmawiać. Jego żona nie żyła, więc nie istniała już żadna śmiertelna groźba na kobiecie, którą zabierał do łóżka. Gdyby chciał Selene, mógł ja wziąć. O ironio. Po tym jak płonął z pożądania przez okres dłuższy niż istniało kilka cywilizacji, teraz, kiedy mógł się mu poddać, nie miał chęci. Selene była piękna, chętna, ale jej nie chciał. Twarz Kiry przebiegła przez jego myśli, ale Mencheres odpędził jej obraz zanim całkowicie pochłonąłby go. – Nie – powtórzył do Selene tonem nieznoszącym sprzeciwu. Selene w końcu wyszła posyłając mu tęskne spojrzenie, którego udawał, że nie widział.

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Selene, jak wszyscy inni, chciała nie tylko go. Chciała również mocy, ochrony i nadnaturalnych przyjemności, które mógł jej dać. Ale jakoś w czasie długiego, wymuszonego celibatu Mencheresa, taka wymiana nie była już dłużej do zaakceptowania. Selene nie było tylko kilka minut zanim Gordon, jedyny wampir, którego Mencheres przyprowadził ze sobą do tego domu, wszedł do biblioteki. – Panie – powiedział Gorgon. – Mamy sytuację z człowiekiem, którego rano przyprowadziłeś do domu… Mencheres właśnie kroczył po schodach do pokoju Kiry, kiedy głos Gorgona zatrzymał go. – Ah, Panie? Może będziesz wolał wyjść na zewnątrz?

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15

Frost Jeaniene – Eternal Kiss of Darkness Tłumaczenie: Justyna_119 & startela Beta: Stela15 Rozdział 3 Kira zwisała z okna na szczątkach swojej liny, przypominając sobie przez zaciśnięte zęby, aby nie patrzeć w dół. Zajęło jej kilka godzin zanim związała narzutę, prześcieradła, kurtyny i zasłony od prysznica w wystarczająco długą linę, aby sięgała dołu domu. Następnie zawiązała ją dookoła dwóch rogów łóżka, czekając cierpliwie, aż się ściemni, aby była mniejsza możliwość zauważenia jej. Kolejne pół godziny zajęło jej mentalne przemówienie dodające jej odwagi zanim zebrała się w sobie na tyle, żeby wyjść na gzyms. Ogarnęła ją szczera panika, kiedy lina początkowo naciągnęła się pod jej ciężarem. Ale lina, uchwyty łóżka i jej bicepsy wytrzymały. Powoli Kira opuszczała się na dół, zwijając linę między nogami, aby spowolnić jej schodzenie. Idzie ci świetnie, powiedziała do siebie Kira, kiedy ostrożnie zaczęła schodził w dół wzdłuż domu. Przy odrobinie szczęścia będzie bezpiecznie na dole za kilka minut. A jeśli będzie miała jeszcze więcej szczęścia, nie zabierze jej dużo czasu znalezienie pomocy. Wnioskując po niemalże całkowitym braku domów czy budynków w zasięgu wzroku, wątpiła, aby była nadal w Chicago. Ale za linią drzew na północy widziała coś, co wyglądało jak dom. Tam właśnie zmierzała – zakładając, że ani łóżko ani lina nagle nie pękną. Kira odetchnęła z ulgą kiedy dosięgła gzymsu pod swoim oknem. Jeden etap z głowy, dwa pozostały. Jak dotąd nikt niczego nie zaalarmował. Wygląda na to, że udawanie współpracy, kiedy była uwięziona działało. Udawała nawet,