barbellak

  • Dokumenty907
  • Odsłony84 893
  • Obserwuję101
  • Rozmiar dokumentów1.0 GB
  • Ilość pobrań50 463

Katy Evans - Real

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :1.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Katy Evans - Real.pdf

barbellak EBooki
Użytkownik barbellak wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (1)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 372 stron)

1 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6

2 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 1 Jestem Edward Bella Rosalie krzyczy mi koło ucha od pół godziny, a ja jestem strzępkiem nerwów przez to czego jesteśmy świadkami. Prawie nic nie słyszę. Tylko moje serce. Bije jak szalone w mojej głowie, gdy dwóch zawodników rzuca się na siebie w podziemnym ringu bokserskim. Mają taką samą wysokość i wagę, oboje są ekstremalnie umięśnieni i wymierzają ciosy w swoje twarze. Za każdym razem, kiedy na którymś ląduje cios, w pomieszczaniu wybuchają wiwaty i oklaski. Znajduje się tu przynajmniej trzystu widzów i wszyscy są żądni krwi. Najgorsze jest to, że słyszę ten okropny odgłos łamanych kości i włoski na moich ramionach stają dęba ze strachu. Spodziewam się, że za chwilę któryś z nich upadnie i nigdy, przenigdy już nie wstanie. - Bella!- Piszczy Rosalie, moja najlepsza przyjaciółka i przytula mnie.- Wyglądasz jakbyś miała puścić pawia, to w ogóle nie twoja bajka! Poważnie, zaraz ją zabiję. Kiedy tylko odwrócę wzrok od tych mężczyzn i upewnię się, że oboje oddychają po skończonej rundzie, zamorduję moją najlepszą przyjaciółkę bez litości. A potem siebie za to, że w ogóle zgodziłam się tu przyjść. Moja biedna, droga Rosalie ma nową miłostkę i jak tylko dowiedziała się, że obiekt jej nocnych fantazji jest w mieście

3 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 i bierze udział w tych „prywatnych” i bardzo „niebezpiecznych” walkach podziemnego kręgu, ubłagała mnie, żebym poszła z nią go obejrzeć. Po prostu ciężko jest odmówić Rosalie. Jest wylewna i natarczywa, a teraz podskakuje z radości. - Jest następny - syczy nie dbając o to kto wygrał tą ostatnią rundę ani czy w ogóle ją przeżyli. Na szczęście, dzięki Bogu, oboje przetrwali.- Przygotuj się na dużego cukiereczka, Bells! Publiczność milknie, a prowadzący ogłasza. - Panie i panowie, a teraaaazz… moment, na który wszyscy czekali. Mężczyzna dla którego tu przyszliście. Przedstawiam wam najgorszego z niegrzecznych, jedyny Edward „Riptide” Cullen! Dreszcz przebiega po moim kręgosłupie, kiedy tłum zaczyna szaleć słysząc samo jego nazwisko, a zwłaszcza kobiety i ich żarliwe przekrzykiwanie się. - Edward! Kocham cię, Edward! - Obciągnę ci, Edward! - EDDY PIEPRZ MNIE, EDDY! - Edward, pragnę twojego Riptide’a! Wszystkie głowy odwracają się, kiedy zakapturzona postać w czerwonym szlafroku truchta w kierunku ringu. Najwyraźniej dzisiaj zawodnicy nie noszą rękawic bokserskich, więc widzę jak prostuje i zgina palce przy swoich bokach. Jego ręce są ogromne i opalone, a palce długie. Po przeciwnej stronie ringu kobieta dumnie macha w powietrzu plakatem z napisem „#1 SUKA EDDY’EGO” i krzyczy z

4 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 całych sił w jego kierunku. Zdaje się, że to na wypadek gdyby nie potrafił czytać albo przegapił brokatowe, neonowe, różowe litery. Jestem oszołomiona, gdy dociera do mnie, że moja szalona najlepsza przyjaciółka nie jest jedyną kobietą w Seattle, która straciła głowę dla tego faceta. Czuję jak ściska mnie za ramię. - Wyzywam cię, żebyś na niego spojrzała i powiedziała mi, że nie zrobiłabyś wszystkiego dla tego mężczyzny. - Nie zrobiłabym niczego dla tego mężczyzny - odpowiadam tylko po to, by wygrać. - Nie patrzysz! - Piszczy. - Spójrz na niego. Spójrz. Chwyta moją twarz i obraca ją w kierunku ringu, ale ja śmieję się zamiast tego. Rosalie kocha mężczyzn. Kocha z nimi sypiać, śledzić ich, ślinić się do nich, a nawet kiedy już ich złapie to tak naprawdę nie potrafi się ich utrzymać. Z drugiej strony, ja, nie jestem zainteresowana nikim. Nie kiedy moja młodsza siostra, Alice, miała więcej chłopaków i dramatu za nas obie. Patrzę na scenę, gdy facet zdejmuje satynowy, czerwony szlafrok z napisem REPTIDE na plecach. Widzowie wstają krzycząc i wiwatując, gdy powoli się do nich obraca. Nagle jego podświetlona światłami twarz znajduje się przede mną, a ja gapię się jak idiotka ze swojego miejsca. Mój Boże. Mój. Boże. Dołeczki. Ciemny, szorstki zarost.

5 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 Chłopięcy uśmiech. Męskie ciało. Zabójcza opalenizna. Dreszcz przebiega mi po kręgosłupie, gdy bezradnie spijam ten całokształt, na który chyba wszyscy się teraz gapią. Ma ciemne włosy stojące seksownie w taki sposób jakby kobieta właśnie wczepiła w nie palce. Kości policzkowe wyraziste jak jego szczęka i czoło. Usta, które są czerwone i opuchnięte. Na szczęce widać pamiątkę z drogi na ring, szminkę. Spoglądam w dół jego długiego, szczupłego ciała. Czuję coś gorącego i dzikiego w moim wnętrzu. Jest obłędnie idealny i niewiarygodnie twardy. Wszystko od jego pięknych bioder i wąskiego pasa do szerokich ramion jest solidne. I ten sześciopak. Nie. To ośmiopak. Seksowne V jego oblicza znika w satynowych granatowych szortach, które delikatnie zwisają z potężnych, muskularnych nóg. Widzę jego mięśnie czworogłowe, trójgłowe, piersiowe i bicepsy. Wszystkie są przecudnie wykształcone i napięte. Na obu ramionach widać celtyckie tatuaże, dokładnie w miejscu gdzie spotykają się jego wypukłe bicepsy i mięśnie naramienne. - Edward! Edward!- Krzyczy histerycznie Rosalie przy moim boku z rękami przyłożonymi do ust.- Edward, jesteś tak kurewsko gorący! Edward obraca głowę na ten dźwięk, widać jeden dołeczek kiedy uśmiecha się seksownie patrząc w naszym kierunku. Przeszywa mnie nerwowa energia, nie dlatego, że jest ekstremalnie olśniewający- bo tak jest, bez wątpienia tak jest, naprawdę tak jest- ale głównie dlatego, że patrzy wprost na mnie. Unosi jedną brew i widzę błysk rozbawienia w

6 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 jego hipnotyzujących zielonych oczach. I jeszcze coś… ciepłego w jego wzroku. Tak jakby myślał, że to ja krzyczałam. O cholera. Puszcza do mnie oko, a ja jestem w szoku kiedy jego powolny uśmiech znika przeobrażając się w coś nieznośnie intymnego. Moja krew kipi. Moja wagina zaciska się mocno i nienawidzę tego, że on wydaje się o tym wiedzieć. Widzę, że uważa siebie za ideał i wydaje się wierzyć, że każda kobieta tutaj jest Ewą, stworzoną z jego żeber dla jego uciechy. Jestem zarówno podniecona jak i wkurzona, to najbardziej zagmatwane uczucie jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Kąciki jego ust unoszą się i obraca się, gdy ogłaszają jego przeciwnika słowami:- Przed państwem, Kirk Dirkwood, „Młot”! - Rosalie, ty mała dziwko!- Krzyczę biorąc się w garść i trącam ją w żartach. - Dlaczego musiałaś tak krzyczeć? Teraz myśli, że to mi odbiło. - O mój Boże! Powiedz mi, że on właśnie do ciebie nie mrugnął - mówi Rosalie wizualnie oszołomiona. O mój Boże, mrugnął. Prawda? Tak. Jestem tak samo oszołomiona, gdy wracam umysłem do tego mrugnięcia. Będę torturować Rosalie, bo na to zasługuje, mała ladacznica. - Tak było - przyznaję w końcu patrząc na nią spode łba. - Skomunikowaliśmy się telepatycznie i powiedział mi, że chce mnie zabrać do domu żebym została matką jego seksownych dzieci.

7 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Tak jakbyś ty przespała się z kimś takim jak on. Ty i twoje zasady!- Mówi śmiejąc się, gdy przeciwnik Edwarda zdejmuje szlafrok. Mężczyzna wygląda jak kupa wołowych mięśni, ale nawet jego skrawek nie może wizualnie równać się z czystą męską pysznością jaką jest „Reptide”. Edward prostuje ramiona przy swoich bokach, rozciąga palce, formuje pięści, a potem podskakuje na łydkach. Jest wielkim, muskularnym mężczyzną, ale zadziwiająco lekkim na nogach i znam tego przyczynę. Byłam kiedyś związana z lekkoatletyką. To oznacza, że jest niewyobrażalnie silny będąc w stanie wystrzelić swoje ciało w powietrze nawet najmniejszym tupnięciem stóp. Młot wymierza pierwszy cios. Edward zbywa go sprytnym unikiem w dół, prostuje się i z pełnym zamachem uderza Młota w bok twarzy. Wzdrygam się wewnętrznie od siły jego ciosu; moje ciało zaciska się na widok jego kurczących się i napinających mięśni, pracujących i rozluźniających się z każdym jego uderzeniem. Pochwycony tłum obserwuje walkę, te okropne odgłosy łamania powodują u mnie gęsią skórką. Ale nęka mnie też coś innego. Fakt, że kropelki potu formują się nad moimi brwiami i między piersiami. Gdy walka się rozwija, moje sutki wydłużają się, są coraz bardziej widoczne i sztywniejsze w mojej koszuli. Niepokojąco wypychają się przez materiał. W jakiś sposób oglądanie jak Edward Cullen leje faceta, na którego wołają „Młot” sprawia, że wiercę się w mojej sukience w sposób, którego nie lubię, a już na pewno się go nie spodziewałam. Sposób w jaki wymierza ciosy, porusza się, warczy… Nagle tłum zaczyna skandować: - EDDY… EDDY… EDDY. Obracam się i widzę, że Rosalie podskakuje w górę i w dół wołając:

8 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - O mój Boże, uderz go, Edward! Załatw go, ty seksowna bestio! Krzyczy, kiedy jego przeciwnik upada na ziemię z głośny łoskotem. Mam przemoczone majtki, a mój puls oszalał. Nigdy nie tolerowałam przemocy. To nie jestem ja. Mrugam w oszołomieniu tych wszystkich doznań, które pojawiają się w moim ciele. Pożądanie, czyste, rozpalone do białości pożądanie drży na zakończeniach moich nerwów. Sędzia podnosi rękę Edwarda do góry, by ogłosić jego zwycięstwo. Ten, kiedy tylko prostuje się po wykonaniu ostatecznego ciosu, przesuwa wzrok w moją stronę i miażdży mnie nim. Przeszywające zielone oczy spotykają moje, coś zawiązuje się i ciągnie za mój brzuch. Głośno dyszy, a jego spocona klatka piersiowa unosi się i opada. W kącikach ust widać krew. Pomimo tego, jego oczy są przyklejone do mnie. Czuję ciepło pod skórą, płomienie zaczynają mnie lizać. Nigdy nie przyznam się do tego Rosalie, a nawet na głos sobie samej, ale chyba nigdy nie widziałam tak gorącego mężczyzny w swoim życiu. Sposób w jaki na mnie patrzy jest gorący. Sposób w jaki tam stoi z ręką w powietrzu, jego mięśnie ociekające potem, ten powiew autorytarności, o którym Rosalie opowiadała mi w taksówce. W jego wzroku nie ma przeprosin. W sposobie, w jaki ignoruje wszystkich, którzy wykrzykują jego imię i patrzy na mnie spojrzeniem tak pełnym seksu, że prawie czuję jakby mnie tu wziął. Nachodzi mnie okropna świadomość jak ja muszę teraz na niego patrzeć. Moje długie, proste włosy w kolorze mahoniu opadają na ramiona. Moja zapinana na guziki biała koszula nie ma rękawów, ale kończy się na mojej szyi koronką. Jej rąbek jest zatknięty w parę wysokich, ale idealnie się prezentujących czarnych spodni. Małe, złote kółka wiszą na moich uszach przyjemnie komplementując moje brązowe oczy w kolorze czekolady. Pomimo mojego konserwatywnego wyboru stroju, czuję się kompletnie naga. Drżą mi

9 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 kolana i mam niemrawe wrażenie, że ten mężczyzna teraz chce dobić mnie. Swoim członkiem. Proszę, Boże, właśnie o tym nie pomyślałam; Rosalie tak by zrobiła. Stresuje mnie kolejny skurcz mojego łona. - EDDY! EDDY! EDDY! EDDY!- Skandują ludzie coraz intensywniej. - Chcecie więcej Eddy’ego?- Pyta tłum facet z mikrofonem i robi się wokół nas coraz głośniej.- W porządku, ludzie! Wprowadźmy godniejszego przeciwnika dla Edwarda Riptide’a Cullena! Kolejny mężczyzna wchodzi na ring, a ja już nie mogę tego znieść. Mój system jest przeładowany. To pewnie dlatego kiepski pomysłem jest unikanie seksu przez tyle lat. Jestem tak spięta, że ledwo umiem mówić czy poruszyć nogami kiedy obracam się mówiąc Rosalie, że idę do łazienki. Kiedy stąpam szerokim korytarzem między rzędami, słyszę wydobywający się z głośników głos.- Panie i panowie, teraz naprzeciwko naszego mistrza stanie Parker „Terror” Drake! Tłum budzi się do życia i nagle słyszę strasznie mocne uderzenie. Opieram się pokusie spojrzenia przez ramię na jego powód. Wychodzę zza zakrętu i idę w kierunku łazienki, gdy głośnik znowu się odzywa. - A niech to, szybko poszło! Mamy nokaut! Tak, panie i panowie! Nokaut! Ponownie i to w rekordowym czasie, naszym zwycięzcą zostaje Riptide! Riptide, który właśnie zeskakuje z ringu i… Dokąd ty idziesz do cholery? Tłum zaczyna szaleć wołając za nim „Riptide! Riptide!” a potem następuje kompletna cisza jakby wydarzyło się coś nieprzewidzianego. Zastanawiam się nad tą ciszą i słyszę za sobą echo ciężkich kroków. Ciepła ręka chwyta moją i ten dotyk elektryzuje mnie. Obracam się z zaskakującą siłą.

10 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Co do…- zatyka mnie z konsternacji. Patrzę na spoconą męską pierś, a potem w górę na połyskujące zielone oczy. Moje zmysły szaleją poza moją kontrolą. Jest tak blisko, że jego zapach przeszywa mnie niczym zastrzyk adrenaliny. - Twoje imię- warczy dysząc i patrzy na mnie swoimi dzikimi oczami. - Emm, Bella. - Bella co?- Mówi ostro, a jego nozdrza drgają. Jego zwierzęcy magnetyzm jest tak potężny, że chyba właśnie odebrał mi głos. Wkroczył w moją przestrzeń osobistą i całą ją zajął, pochłonął, pochłonął mnie, zabrał mój tlen. Nie rozumiem sposobu w jaki bije moje serce, sposobu w jaki tu stoję drżąc z ciepła. Moje całe ciało jest skupione na miejscu, w którym jego ręka objęła moją. Drżąc z wysiłku uwalniam swoją rękę i zerkam z lękiem na Rosalie, który nadchodzi za nim z szeroko otwartymi oczami. - Bella Swan- mówi i potem, ku mojemu rozgoryczeniu, radośnie wykrzykuje mój numer komórkowy. Kąciki jego ust unoszą się i spotyka mój wzrok. - Bella Swan. Właśnie zerżnął moje imię tuż przede mną. I przed Rosalie. Pożądanie zbiera się między moimi nogami, kiedy czuję jak jego język ostro okręca się wokół tych dwóch słów grzesznie mrocznym głosem - tak jak kiedy chcesz coś zjeść, ale tak naprawdę nie powinnaś. Jego oczy są gorące i prawie władcze, gdy na mnie patrzy. Nikt nigdy wcześniej tak

11 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 na mnie nie patrzył. Robi krok do przodu i jego wilgotna ręka wślizguje się na mój kark. Mój puls przyspiesza, gdy opuszcza swoją ciemną głowę by zostawić na moich ustach mały, suchy pocałunek. Tak jakby mnie oznaczał. Jakby przygotowywał mnie na coś monumentalnego. Na coś, co mogłoby zmienić i zniszczyć moje życie. - Bello - warczy łagodnie i znacząco przy moich ustach, a potem odsuwa się z uśmiechem.- Jestem Edward. W drodze do domu nadal czuję jego ręce. Czuję jego usta na sobie. Miękkość jego pocałunku. Boże, nawet nie umiem normalnie oddychać i jestem zwinięta niczym kobra w kącie tylnego siedzenia taksówki. Wypatruję ślepo przez okno patrząc na światła miasta. Jestem okropnie napompowana wrażeniami buszującymi w moim ciele. Niestety nie mam ich wypompować z nikim oprócz Rosalie. - To było intensywne - mówi bez tchu Rosalie przy moim boku. Kręcę głową. - Co się właśnie do diabła stało, Rosalie? Facet pocałował mnie w miejscu publicznym! Zdajesz sobie sprawę, że byli tam ludzie z telefonami skierowanymi na nas? - Bella, on po prostu jest taki gorący. Wszyscy chcą mieć jego zdjęcie. Nawet moje wnętrzności buzują od sposobu, w jaki za tobą poszedł, a to nie mnie całowano. Nigdy nie widziałam faceta, który tak poleciałby za kobietą. Jasna cholera, to jak porno połączone z romansem.

12 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Zamknij się, Rosalie - pojękuję. - Jest powód, dla którego został wykluczony ze swojego sportu. Najwyraźniej jest niebezpieczny albo szalony albo i jedno i drugie. Moje ciało jest spowite podnieceniem. Jego oczy, czuję je na sobie, takie surowe i wygłodniałe. Momentalnie czuję się brudna. Mój kark pulsuje w miejscu, w którym dotknął mnie spoconą dłonią. Masuję go, a on nie chce przestać pulsować, nie chce uspokoić mojego ciała, nie chce uspokoić mnie. - Ok, naprawdę musisz więcej wychodzić. Edward Cullen może mieć złą wibrację, ale jest seksowniejszy od grzechu, Bello. Tak, został wykluczony za złe zachowanie, bo jest niegrzecznym, szalonym chłopcem. Słuchaj, nie wiadomo jakie gówno wydarzyło się w jego życiu osobistym. Wiem tylko, że to było okropne i pojawiło się w kilku nagłówkach, które nikogo teraz nie obchodzą. Jest najlepszy w Podziemnej Lidze i kluby walki go uwielbiają. Są wypakowane po brzegi dziewczynami, kiedy on walczy. Część mnie nie może nawet uwierzyć w sposób w jaki ten facet na mnie patrzył, wybrał mnie. Spośród tłumu krzyczących kobiet patrzył na mnie i jeszcze bardziej mnie zatyka, gdy o tym pomyślę. Patrzył na mnie szalenie gorącym wzrokiem, a ja nie chcę szalenie gorącego wzroku. Nie chcę go ani żadnego innego mężczyzny i koniec. To, czego chcę to praca. Właśnie zakończyłam staż w lokalnej szkole i byłam na rozmowie o pracę z jedną z najlepszych firm w mieście zajmujących się fizjoterapią sportowców. Ale minęły dwa tygodnie i żadnego telefonu. Jestem w miejscu, gdzie popadam w ten mentalny stan, gdy czujesz, że nikt nigdy nie zadzwoni. Jestem bardziej niż sfrustrowana. - Rosalie, spójrz na mnie - żądam. - Czy wyglądam ci na dziwkę?

13 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Nie, skarbie. Miałaś największą klasę z wszystkich kobiet tam. - Założyłam kostium na takie wydarzenie właśnie dlatego, by uniknąć zauważenia przez takiego muła jak on. - Może powinnaś zacząć ubierać się bardziej jak latawica i wtopić się w tłum?- Uśmiecha się krzywo, a ja patrzę spode łba. - Nienawidzę cię. Już nigdy więcej nie pójdę z tobą na coś takiego. - Nie nienawidzisz mnie. Chodź się przytulić. Wtulam się w nią i przytulam mocno nim przypominam sobie jak mnie zdradziła. - Jak mogłaś podać mu mój numer? Rosalie, co my w ogóle wiemy o tym facecie? Chcesz, żebym skończyła zamordowana w jakiejś ciemnej uliczce, a kawałki mojego ciała wrzucone do jakiegoś śmietnika? - To się nigdy nie stanie komuś, kto wziął tyle lekcji samoobrony co ty. Wzdycham i kręcę głową, ale ona szczerzy się do mnie uroczo. Nigdy nie umiem długo się na nią gniewać. - Daj spokój, Bello. Miałaś przeżyć odnowę - szepta Rosalie idealnie mnie odczytując.- Nowa i ulepszona Bella musi uprawiać seks co jakiś czas. Lubiłaś to, kiedy brałaś udział w zawodach. Do mojej głowy wpada obraz nagiego Edwarda i jest tak niepokojąco gorący, że wiercę się na moim fotelu i ze złością wyglądam przez okno

14 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 kręcąc głową energiczniej. To, co mnie złości najbardziej to fakt, że nawet najmniejsza myśl o nim mnie podnieca. Czuję się… rozpalona. Nie, nie mam nic przeciwko seksowi tak w ogóle, ale związki są skomplikowane, a ja nie mam w tej chwili emocjonalnego sprzętu, by się nimi zajmować. Nadal jestem trochę podłamana moim upadkiem i próbuję odnaleźć się w nowej karierze. Na YouTubie znajduje się okropny filmik o mnie zatytułowany „Swan, jej życie się skończyło!” który został nagrany przez jakiegoś amatora podczas moich pierwszych eliminacji do Olimpiady. Filmik był dość popularny, tak jak wszystkie filmy o upokorzonych ludziach. Właśnie w tym konkretnym momencie moje życie roztrzaskało się i zostało to uwiecznione na filmie. Teraz może być puszczane w kółko, by świat mógł zobaczyć go ku swojej uciesze. Widać na nim tą sekundę, gdy dostaję skurcza mięśnia czworogłowego i potykam się, a chwilę później ZWK zewnętrzne więzadło krzyżowe- po prostu się rozrywa i moje kolano się poddaje. To urocze wideo trwa ponad cztery minuty. W zasadzie, mój anonimowy paparazzi utrzymywał kadr jedynie na mnie i na nikim innym. W tle słychać głos „Cholera, jej życie się skończyło”, co oczywiście zainspirowało tytuł. Więc oto ja, płacząca w tym domowym filmiku z prawdziwego życia podczas okrutnego bólu. Płacząca nie przez ból kolana, ale przez ból spowodowany moją porażką. I chcę żeby ziemia po prostu mnie pochłonęła i chcę umrzeć, bo wiem, wiem, w tej chwili wiem, że wszystkie moje treningi poszły na marne. Niestety zamiast otwarcia ziemi i wessania mnie do środka, zostaję sfilmowana. Ilość komentarzy pod filmem nadal jest świeża w moim umyśle. Niektórzy ludzie życzyli mi powodzenia w innym zawodzie i powiedzieli, że szkoda. Ale inni śmiali się i żartowali o tym, jak gdybym błagała, by to się stało. Te same komentarze napełniały mnie

15 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 wątpliwościami w dzień i w nocy przez lata. Odtwarzałam oba codziennie i zastanawiałam się co poszło nie tak. Mówię oba, bo zerwałam sobie zewnętrzne więzadło krzyżowe nie raz, ale dwa. Nie godziłam się na to, że „moje życie się skończyło” i uparcie jeszcze raz wystartowałam w elimanacjach. Nie mam pojęcia co źle zrobiłam ani za pierwszym razem ani za drugim, ale oczywiście teraz jest dla mnie niemożliwym zrobić to po raz kolejny. Więc teraz po prostu bardzo mocno staram się iść na przód z moim życiem, tak jakbym nigdy nie zamierzała brać udziału w Olimpiadzie. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję jest mężczyzna, który zabrałby mi czas, który mogłabym w tym samym czasie poświęcić budowaniu przyszłości mojego nowego zawodu. Moja siostra, Alice, jest romantyczką, taką najbardziej pełną pasji. Mimo, że ma zaledwie dwadzieścia jeden lat i jest trzy lata młodsza ode mnie to podróżuje po świecie, wysyła mi kartki z różnych miejsc, opowiada mamie, tacie i mnie o swoich kochankach. A ja? Ja byłam tą, która spędziła swoje wszystkie młodzieńcze lata trenując na umór, moim jedynym marzeniem było zdobycie złotego medalu. Jednak moje ciało poddało się przed moją duszą i nigdy nawet nie dostałam się do mistrzostw świata. Kiedy musisz zaakceptować fakt, że twoje ciało czasami nie może robić tego co chcesz, to jest to ból gorszy niż cierpienie fizyczne. Właśnie dlatego kocham terapię dla sportowców. Może nadal miałabym depresję i czuła złość, gdybym nie otrzymała pomocy, której potrzebowałam. Właśnie dlatego chcę pomagać młodym atletom, chcę żeby im się udało, nawet jeśli mi nie wyszło. Chcę też dostać pracę, by, może, poczuć, że odnoszę sukcesy w czymkolwiek. Jednak w dziwny sposób, gdy leżę w nocy nie mogąc zasnąć, nie myślę o mojej siostrze, nowej karierze ani nawet o tym okropnym dniu, gdy Olimpiada stała się poza moim zasięgiem. Jedyną

16 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 rzeczą w mojej głowie dzisiejszego wieczoru jest diabeł o zielonych oczach, który dotknął mnie swoimi ustami. ♥♥♥ Następnego ranka, Rosalie i ja idziemy pobiegać do zacienionego parku w naszym sąsiedztwie, tak jak to robimy każdego dnia, deszcz czy słońce. Każda z nas ma opaskę na ramieniu z iPodem w środku, ale dzisiaj wydaje się, że słuchamy jedynie siebie. - Ty dziwko, jesteś na Twitterze. To miałam być ja.- Wertuje swój telefon, a ja patrzę spode łba próbując zerknąć co czyta. - Więc trzeba było podać swój numer zamiast mojego. - Dzwonił już? - „Urząd Stanu Cywilnego o jedenastej. Zostaw szaloną przyjaciółkę w domu”, tylko tyle powiedział. - Haha! - Mówi chwytając mój telefon, podaje mi swój. Widzę jak wpisuje hasło do mojej skrzynki odbiorczej. Mrużę oczy, bo ten mały złośliwy kot zna wszystkie moje hasła i pewnie nie byłabym w stanie utrzymać przed nią niczego w tajemnicy, nawet jeślibym chciała. Modlę się, by nie spojrzała na moją historię Google, bo dowie się, że go sprawdzałam. Naprawdę nie chcę się zagłębiać w fakt, że wpisywałam jego nazwisko w wyszukiwarkę Google więcej razy niż jestem w stanie policzyć. Na szczęście Rosalie sprawdza tylko moje nieodebrane połączenia i jak można było przewidzieć, nie dzwonił. Wnioskując z artykułów, które przeczytałam zeszłej nocy, Edward Cullen jest bogiem imprez, bogiem seksu i ogólnie bogiem. Często

17 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 powoduje kłopoty. W tej konkretnej chwili pewnie jest pijany albo ma kaca, wokół niego leżą gołe panie, a on myśli „Jaka Bella?” Rosalie zabiera mi swój telefon, odchrząkuje i czyta post z Twittera. - Ok, jest kilka nowych komentarzy, które powinnaś usłyszeć. „Precedens! Widzieliście jak Riptide pocałował kobietę z widowni? Jasna cholera, ale jazda! Słyszałem, że rozpoczęła się bójka, kiedy próbował za nią pójść i popchnął jakiegoś faceta! Walka poza ringiem jest nielegalna i RIP1 może nie zostać dopuszczony do walk na resztę sezonu albo wieczność. Taa, właśnie dlatego wywalili go z zawodostwa! Cóż, jeśli RIP nie będzie walczył, to ja nie idę”. To ma wiele komentarzy - wyjaśnia Rosalie, gdy opuszcza telefon i szczerzy się. - Uwielbiam, że wołają na niego RIP. Niech jego przeciwnicy spoczywają w pokoju. Łapiesz? W każdym razie, jeśli będzie walczył to tylko w tą sobotę nim walki przeniosą się do następnego miasta. Idziemy czy idziemy? - To właśnie chciał wiedzieć, kiedy dzwonił. - Bella! To zadzwonił czy nie? - A jak myślisz, Rosalie? Ilu ma oglądających na Twitterze? Milion? - Właściwie o 2,3 miliona. - Więc oto twoja cholerna odpowiedź. - Teraz jestem po prostu zła i nawet nie wiem dlaczego. - Ale ja byłam pewna, że miał ogromną chęć na Bells zeszłej nocy. - Ktoś już się tym zajął, Rosalie. Tak działają ci faceci.

18 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Ale i tak musimy pójść w sobotę - mówi Rosalie patrząc spode łba ze złością, co sprawia, że jej ładna twarz staje się prawie komiczna. Nie jest typem, który kiedykolwiek się na kogoś złości.- I musisz założyć coś, co sprawi że oczy mu wylecą i pożałuje, że do ciebie nie zadzwonił. Moglibyście mieć zajebistą przygodę na jedną noc i mówię poważnie, zajebistą. - Panna Swan? Jesteśmy już prawie przed moim mieszkaniem, gdy zerkam przez światło słoneczne na niską kobietę około czterdziestki z krótkim blond bobem stojącą na schodach mojego budynku. Jej uśmiech jest ciepły i prawie skonsternowany, kiedy wyciąga do mnie kopertę opisaną moim imieniem. - Edward Cullen chciał bym osobiście to pani dostarczyła. Gdy słyszę to nazwisko z jej ust moje serce zatrzymuje się i nagle zaczyna walić mocniej niż podczas porannego joggingu. Moja ręka drży, kiedy otwieram kopertę i wyjmuję niebiesko - żółtą przepustkę. To przepustka na zaplecze Podziemia z doczepionymi do niej biletami na sobotę. To cztery miejsca w pierwszym rzędzie na środku. Moje wnętrzności robią zabawne rzeczy, gdy widzę, że na przepustce widnieje moje imię. Jest napisane męskim, niechlujnym pismem, które jak podejrzewam należy do niego. Naprawdę nie mogę oddychać. - Wow - szepczę oszołomiona. Mała bańka podekscytowania szybko buduje się w mojej piersi i czuję jakbym potrzebowała przebiec jeszcze kilka mil, by ją przebić. Uśmiech kobiety rozszerza się.

19 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Mam mu powiedzieć, że się pani zgodziła? - Tak- słowa wypadają z moich ust szybciej niż myśli. Znowu myślę o nagłówkach o nim, które wczoraj czytałam. Większość z nich wytłuszczała słowa „niegrzeczny chłopiec”, „pijany”, „bójka w barze” i „prostytutki”. To tylko walka, prawda? Nie godzę się na nic innego. Prawda? Znowu patrzę z niedowierzaniem na bilety, a Rosalie gapi się na mój profil, kiedy kobieta wsiada na tył czarnej Escaldy. Kiedy samochód odjeżdża, żartobliwie trąca mnie w ramię. - Ty dziwko. Pragniesz go, co? To miała być moja fantazja, ty idiotko! Śmieję się podając jej trzy bilety, mój umysł buzuje na myśl, że nawiązał ze mną jakikolwiek kontakt dzisiaj. - Zdaje się, że jednak idziemy. Pomożesz mi zebrać paczkę, co? Rosalie chwyta mnie za ramiona i szepcze mi do ucha kierując mnie w stronę budynku. - Powiedz mi, że to cię lekko nie połaskotało. - To mnie lekko nie połaskotało- mówię automatycznie i za nim wchodzę do mojego mieszkania dodaję.- To bardzo mnie połaskotało. Rosalie piszczy i żąda wejścia do mnie, by wybrać mi strój na sobotę. Mówię jej, że jeśli będę chciała wyglądać jak dziwka, to dam jej znać. W końcu Rosalie poddaje się, mówiąc, że w mojej szafie nie ma nic nawet

20 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 trochę seksownego i musi iść do pracy, więc zostawia mnie na resztę dnia. Małe łaskotki nie ustają. Czuję je, gdy biorę prysznic, ubieram się i kiedy sprawdzam nowe oferty pracy. Nie umiem wyjaśnić dlaczego jestem taka podenerwowana naszym ponownym spotkaniem. Chyba go lubię i nie lubię tego. Chyba go pragnę i nienawidzę tego. Chyba jest naprawdę idealnym materiałem na przygodę na jedną noc i nie mogę uwierzyć, że nad tym też zaczynam się zastanawiać. ♥♥♥ Naturalnie jak każda kobieta z działającym cyklem hormonalnym, w sobotę jestem w całkowicie innym miejscu cyklu i żałowałam z tuzin razy, że zgodziłam się pójść na walkę. Pocieszam się jedynie faktem, że paczka wydaje się być podekscytowana. Rosalie wezwała Emily i Setha by pojechali z nami. Emily pracuje z Rosalie w firmie dekorującej wnętrza. Jest stażystką, Gotką, którą każdy mężczyzna chce udekorować swoją kawalerkę. Seth nadal uczy się, by zostać dentystą i jest moim sąsiadem, długim przyjacielem i przyjacielem Rosalie od czasów gimnazjum. Jest bratem, którego nigdy nie miałyśmy i jest taki słodki oraz nieśmiały w stosunku do kobiet, że musiał zapłacić profesjonalistce, by pozbawiła go dziewictwa w wieku dwudziestu jeden lat. - Tak się cieszę, że nas podwozisz, Seth - mówi Rosalie siedząc ze mną z tyłu samochodu. - Przysięgam, że tylko dlatego jestem wam potrzebny - mówi, ale śmieje się, najwyraźniej podjarany walką.

21 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 Tłum w Podziemiu jest dzisiaj przynajmniej dwa razy taki jak ostatnim razem i czekamy około dwudziestu minut nim wchodzimy do winy, która zawozi nas w dół do areny. Podczas gdy Rosalie i reszta gangu idą poszukać naszych miejsc, ja zakładam na szyję przepustkę na pasku i mówię do niej. - Pójdę podrzucić niektórym bokserom swoją wizytówkę tak żeby nie widzieli. Byłabym szalona gdybym pozwoliła zmarnować się takiej okazji. Ci atleci mają wiele, wiele mięśni i organów, które ulegają destrukcji, jedna zabójcza broń walcząca z drugą. I jeśli jest szansa na jakąś tymczasową pracę to właśnie tu mogę ją znaleźć. Kiedy czekam w kolejce na wpuszczenie do części wzbronionej, powietrze wypełnia zapach piwa i potu. Widzę jak Seth macha do mnie z naszych miejsc w pierwszym rzędzie po prawej stronie ringu i jestem w szoku jak blisko nas będzie odbywała się walka. Wydaje się, że Seth byłby w stanie dotknąć uniesionej podłogi ringu gdyby zrobił jeden krok i wyciągnął rękę. W zasadzie walkę będzie widać nawet z odległego końca areny bez płacenia, no może poza przekupieniem ochroniarza. Bilety z miejscami siedzącymi zaczynają się od pięćdziesięciu dolarów do pięciuset. Te, które przysłał nam Edward Cullen pochodzą z drugiej kategorii. Jestem bez pracy od dwóch tygodni od ukończenia studiów i żyję z moich oszczędności- pieniędzy zarobionych na przeszłych małych zleceniach. W życiu nie byłoby mnie stać na takie bilety. Moich znajomych, którzy wszyscy nie dawno zakończyli naukę, również. Przyjmowali praktycznie każdą pracę, którą mogli dostać na tym gównianym rynku pracy. Otoczona przez ludzi w końcu mam okazję pokazać moją przepustkę z małym radosnym uśmiechem. Zostaję

22 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 wpuszczona na długi korytarz, wzdłuż którego znajduje się kilka otwartych pomieszczeń. W każdym wnętrzu widzę ławki i rzędy szafek. Widzę kilku bokserów w różnych kątach pomieszczenia rozmawiających ze swoimi drużynami. Kiedy zaglądam do trzeciego, widzę go i przemywa mnie fala podenerwowania. Siedzi zrelaksowany, pochylony na jedynej czerwonej ławce i obserwuje jak mężczyzna z błyszczącą łysiną bandażuje jego rękę. Jego druga ręka jest już zabandażowana, wszystko poza kostkami jego palców jest zakryte kremową taśmą. Jego twarz jest zamyślona i uderzająco chłopięca, co sprawia, że zastanawiam się ile ma lat. Podnosi swoją ciemną głowę jakby mnie wyczuwając i od razu mnie zauważa. Przebłysk czegoś dziwnego i potężnego iskrzy w jego oczach. Czuję jakby w moje ciało trafił piorun. Tłumię moją reakcję i widzę, że jego trener zapalczywie mu coś mówi. Edward nie może oderwać ode mnie oczu. Jego ręka jest nadal wyciągnięta, ale wydaje się, że o niej zapomniał. Jego trener nadal zakłada mu taśmę i wydaje instrukcje. - No, no, no… Obracam się słysząc głos po mojej prawej stronie i czuję trwogę w brzuchu. Krok ode mnie stoi ogromny bokser. Przygląda mi się onieśmielającymi oczami jakbym była deserem, a on miał idealną łyżeczkę. Widzę, że Edward zabiera trenerowi taśmę i rzuca ją na bok, a potem wstaje i powoli idzie w moją stronę. Gdy staje za mną lekko po mojej prawej stronie, świadomość bliskości jego ciała tak blisko mojego przenika do moich porów. Jego łagodny głos przy moim uchu sprawia, że drżę gdy obraca się do mojego adoratora. - Idź się przejść- mówi łagodnie do mężczyzny.

23 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 Mężczyzna, w którym rozpoznaję Młota, już na mnie nie patrzy. Zamiast tego kieruje wzrok nad moją głowę i lekko w bok. Myślę, że przy Edwardzie nie wygląda już na tak wysokiego. - Jest twoja?- Pyta świdrującym wzrokiem. Moje uda robią się mokre, gdy aksamitna, a lodowata odpowiedź prześlizguje się przy płatku mojego ucha. - Mogę ci gwarantować, że nie jest twoja. Młot odchodzi, a Edward nadal tam stoi. Góra tężyzny fizycznej prawie mnie dotyka, ciepło jego ciała pochłania mnie. - Dziękuję- mamroczę opuszczając głowę i szybko wychodzę. Chcę umrzeć, bo przysięgam na Boga, że właśnie schylił się, żeby mnie powąchać.

24 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 2 Niespodziewane Ma wejść na scenę i jego imię zostaje wykrzyczane przez mikrofon. Tłum zaczyna szaleć. - Panie i panowie, przed wami po raz kolejny Riptide! Nadal nie pozbierałam się bliskim spotkaniu z nim, a przez moją krew przepływają dziwne rzeczy. W momencie kiedy pojawia się, truchtając przez szeroki korytarz pomiędzy rzędami miejsc w tym błyszczącym, zakapturzonym płaszczu, mój puls przyspiesza, a brzuch zaciska się. Mam ogromną ochotę wrócić do domu. Ten facet to po prostu za dużo. Jest za bardzo męski. Za bardzo muskularny i jest zbyt dużą bestią. Składając to wszystko razem: jest seksem na kiju i każda kobieta wokół mnie krzyczy z całych sił jak bardzo chce go polizać. Edward wchodzi na ring i idzie do narożnika. Zdejmuje płaszcz eksponując te napięte mięśnie i podaje go młodemu barczystemu brunetowi. To chyba pomocnik łysego trenera. - A teraz przed państwem, Młot! Młot przyłącza się do niego na ringu, a Edward uśmiech się leniwie do siebie. Jego wzrok przesuwa się w moją stronę i dociera do mnie, że dokładnie wie, gdzie dzisiaj siedzę. Uśmiecha się tak jakbym ja była powodem jego radości, wskazuje palcem na Młota, a potem na mnie jakby mówił „To dla ciebie”. Ściska mnie w żołądku.

25 | S t r o n a a g u s 1 9 9 0 6 - Cholera, on mnie dobija. Dlaczego to robi, do diabła? Jest takim pieprzonym alfą, że ledwo wytrzymuję! - Rosalie, weź się w garść! - Syczę, a potem opadam na krzesło, ponieważ mnie też dobija. Nie wiem czego ode mnie chce, ale czuję się zakłopotana, bo nigdy bym nie podejrzewała, że ja także chcę od niego czegoś bardzo seksualnego i osobistego. Ogarnia mnie żenujące wspomnienie bycia tuż przy nim zaledwie kilka minut temu. Rozlega się dźwięk gongu, który wyrywa mnie z tej fantazji. Zawodnicy zbliżają się do siebie, Edward robi zmyłkę, a Młot nawinie wymierza cios chwytając przynętę. Kiedy bok ciała Młota wydaje się być nieosłonięty, Edward zachodzi go z lewej i wali w żebra. Odskakują od siebie. Edward emanuje arogancją, ciągle zmyla przeciwnika, co wkurza Młota. Obraca się do mnie, wskazuje na Młota, potem znowu na mnie i uderza go tak mocno, że faceta odbija się od lin okalających ring. Upada na kolana, kręci głową i znowu wstaje. Mięśnie mojej miednicy zaciskają się za każdym razem, kiedy uderza swojego przeciwnika, a gdy tamtemu udaje się oddać cios, moje serce zatrzymuje się. W ciągu tego wieczoru walczy z kilkoma wojownikami właśnie w ten sposób. Za każdym razem, gdy ogłaszają go zwycięzcą, patrzy na mnie z zadowolonym z siebie uśmieszkiem. Jakby chciał, bym wiedziała, że to on jest tutaj dominującym mężczyzną. Moje całe ciało drży, gdy patrzę jak się porusza i nie mogę przestać snuć fantazji. Wyobrażam sobie jak jego biodra wbijają się we mnie, jego ciało w moim, te wielkie ręce na mnie, skóra przy skórze. Podczas kilku ostatnich rund jego twarz jest bardzo skupiona, a pierś opada ciężko ze zmęczenia i połyskuje potem. Nagle uprzytamniam sobie, że nigdy nie chciałam niczego tak bardzo w moim życiu. Chcę zaszaleć. Skoczyć na