Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
4
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa
autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym
do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą
uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca
treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
5
Blair
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zobaczeniu Jake’a Westa, było spoliczkowanie go
tak mocno jak tylko potrafiłam. Drugą była próba walnięcia go w jaja, strategicznie
wycelowanym kolanem, ale był zbyt szybki. Ręką chwycił moje udo i przesunął się z linii
strzału.
‒ Dobrze, więc zasłużyłem na to – powiedział, a ja cofnęłam się przed jego
toksycznością.
Patrzyłam na jasnoczerwony ślad na jego policzku i miałam nadzieję, że piekło jak
cholera.
‒ Wynoś się do cholery, zanim zaczną przychodzić klienci.
Spojrzałam na przód sklepu. Obecnie stałam pośrodku rzędu czarnych plastikowych
gorsetów i ubrań. Centrum całkowitego gota, uderzona z hukiem w środku Camden
w Londynie.
‒ Nie.
‒ Nie? – Uniosłam brwi, próbując nie taksować jego seksownego jak cholera ciała.
Na zewnątrz było zimno, więc miał na sobie czarną motocyklową kurtkę, pod nią
charakterystyczną opiętą koszulkę i dżinsy. Starał się wcisnąć moje przyciski.
‒ Ja tutaj do cholery pracuję, dupku. To nie miejsce na awanturę i wierz mi ten
policzek był dopiero początkiem.
‒ Musisz przestać uciekać Blair i posłuchać.
‒ Sądzę, że ostatnie moje słowa do ciebie brzmiały nie szukaj mnie.
‒ Naprawdę myślałaś, że cię posłucham? – zapytał, robiąc krok do przodu. – Wiem,
że nadal coś do mnie czujesz. Wciąż widzę to w sposobie w jaki reagujesz.
Złośliwość w twoim głosie. Jestem tutaj aby pokazać ci…
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
6
‒ Nie masz prawa przychodzić tutaj i mówić mi, co powinnam czuć – wysyczałam.
– Poddałeś się w momencie, kiedy sprawy stały się zbyt trudne. Ja się nigdy nie
poddałam.
‒ Jesteś tak kurewsko silna dziki kocie1
.
‒ Nie nazywaj mnie tak. – Odskoczyłam od niego, wbijając paznokcie w dłonie.
‒ Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam, B. Masz piękne serce i piękną duszę
i przepraszam, że cię zraniłem.
‒ Zamknij się.
West zacisnął usta, wyczuwając, że naciska za mocno. Wcisnął ręce do kieszeni
kurtki i rozejrzał się po sklepie. Był zdenerwowany, a Jake pieprzony West nigdy się nie
denerwował. W jakimś stopniu cieszyłam się obserwując jak się skręca.
‒ Jak mnie w ogóle znalazłeś? Nigdy nikomu nie powiedziałam…
‒ Wynająłem prywatnego detektywa.
‒ Ty, kurwa, co?
Gniew rozpalił się w moich wnętrznościach, a skóra szczypała ponownym
pragnieniem kopnięcia go w jaja. Jak śmiał dokładnie szperać w moim prywatnym życiu,
bez mojej zgody. Jak śmiał pozwolić obcemu dowiedzieć się się o sprawach, które
chciałam utrzymać głęboko ukrytymi.
‒ Zniknęłaś Blair. Po prostu się rozpłynęłaś.
‒ Czy zatrzymałeś się żeby pomyśleć, że tego właśnie chciałam?
‒ Wiem, że tego chciałaś – powiedział spokojnie. – Zrobiłem dokładnie to samo, kiedy
się rozpadałem. Rozpadasz się, Blair.
‒ I dlaczego do cholery cię to obchodzi? Pozwoliłeś jakiejś dziwce ssać swojego fiuta
i nazwałeś ją moim imieniem, ty sukinsynu.
‒ Wiem, że spierdoliłem…
‒ Jak mogłeś pomyśleć, że byłam nią?
1
W poprzednich częściach był żbik gdyż tak brzmi tłumaczenie tego słowa. Jednak ze względu na to co nastąpi później będzie dzika
kotka/kocica, bo żbik zwyczajnie mi nie pasowało.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
7
Nie płakałam ani razu odkąd go zostawiłam, ale obecnie łzy zagrażały mojej twardej
pozorności i to spowodowało, że byłam jeszcze bardziej na niego wściekła. Nie pozwolę
żeby zobaczył jak płaczę.
‒ Czy wiesz jak bardzo cię nienawidzę, West? Kurewsko cię nienawidzę. Oddałam ci
wszystko.
‒ Wiem – powiedział, westchnienie uciekło z jego ust. – Wiem, że Furlough cię
oszukał. Wiem, co zrobił i odszedł na dobre, ale wiem, że to co zrobiłem było
popieprzone. Zaskoczeniem było to, że wiedział co zrobię i nie zrobił nic, żeby to
powstrzymać. Zrobiłem to i tak. Nie byłem wystarczająco silny, żeby poradzić sobie
z utratą ciebie. Tej nocy myślałem, że odeszłaś na dobre.
‒ Wszystko, co słyszę to bla bla bla – wysyczałam. – Pieprzone wymówki.
‒ Radzę sobie lepiej, Blair, ja…
Przeciągnął ręką przez włosy, stając się coraz bardziej poruszonym. Rzucił okiem na
przód sklepu. Zauważyłam przysadzistego gościa stojącego zaraz na zewnątrz,
obserwującego naszą rozmowę.
‒ Kto to? – zapytałam, wskazując na mężczyznę. – Czy to twój chłopak?
Spoglądając przez ramię, West potrząsnął głową.
‒ To Josh. Jest moim sponsorem.
‒ Dobrze dla ciebie.
Przewróciłam oczami i odwróciłam wzrok, byłam zbyt zraniona i zszokowana przez
jego nagłe pojawienie się, aby być kimś innym niż tylko suką. Prawdopodobnie dobrze
było, że otrzymywał pomoc. Właściwą pomoc.
Staliśmy przez chwilę w ciszy. Przez sklepowe głośniki grał jakiś pokręcony gotycki
hymn zespołu Sisters of Mercy2
. Pomimo zjadliwej nienawiści, jaką czułam patrząc na
niego, wciąż mogłam też poczuć wyraźną chemię trzaskającą w powietrzu pomiędzy nami.
Wykopało mi to powietrze z płuc i uświadomiłam sobie, że wciąż mi na nim zależy. Moje
ciało troszczyło się o jego, ale moje serce chciało wykopać go jak najdalej stąd. Jaki
pożytek był z troszczenia się o kogoś, jeżeli nie mogłaś zaufać mu? Nie chciałam już dłużej
bezmyślnego pieprzenia. Nie chciałam niczego bezmyślnego. Chciałam wypełnić swoje
2 Zespół muzyczny z Wielkiej Brytanii grający gotyckiego rocka.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
8
serce kimś i aby ktoś w zamian wypełnił swoje mną, ale wyglądało na to, że wszystko, co
dostałam to ziejąca dziura.
Stojąc tak i patrząc na niego, jego doskonałe jak cholera ciało, myśląc o jego
wyśmienitym fiucie, nikczemnych słowach… Wszystko, co czułam to wzrastająca potrzeba
ucieczki. Pomyślałam o rzuceniu mojej głupiej pracy, powrocie do budynku, w którym
wynajmowałam pokój, spakowaniu walizki i złapaniu następnego samolotu nieważne
gdzie.. Podróżować po świecie i zwiedzić miejsca, które zawsze chciałam zobaczyć.
Wypełnić swoje serce sobą.
Otrząsając się z dziwnej ciszy, West sięgnął za siebie i wyciągnął z tylnej kieszeni
dżinsów białą kopertę. Obrócił ją kilka razy w dłoniach, a jego ekspresja zmieniła się jakby
starał się zdecydować czy powinien mi ją w ogóle dać. Po chwili milczącego rozważania
podał mi ją.
‒ Co to jest? – zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.
‒ Weź ją.
Machał nią przede mną, aż sięgnęłam i wyrwałam mu ją z palców.
‒ Gramy w piątek w Roundhouse. Naprawdę chciałby żebyś przyszła. Mam coś co
chcę ci pokazać.
Przycisnęłam kopertę do piersi, otaczając się ramionami jakby to miało mnie przed
nim obronić.
‒ Wzięłam twoją głupią kopertę, a teraz się wynoś.
Spojrzał w dół na podłogę, zmarszczył brwi i westchnął.
‒ Proszę rozważ to.
Nie ufałam sobie na tyle żeby odpowiedzieć, ponieważ z każdą sekundą, gdy moje
zdradzieckie ciało reagowało na jego obecność, moje majtki robiły się coraz bardziej
mokre. Jak mogłam wciąż go tak pragnąć po tym jak zobaczyłam jakąś zdzirę robiącą mu
loda? Jego oczy spotkały moje i były tak pełne emocji… żal, nadzieja, pożądanie, ból… Aż
odwróciłam wzrok. Nie musiałam patrzeć jak odchodził ode mnie i wychodził ze sklepu,
ponieważ byłam świadoma każdego najmniejszego ruchu jaki wykonywał.
‒ Hej suko. – Znajomy kobiecy głos zawołał i spojrzałam w górę na wchodzącą Lucy.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
9
Obróciła się żeby obejrzeć tyłek Westa, kiedy go mijała i powiedziała do mnie
bezgłośnie kurewsko seksowny.
West wybrał ten właśnie moment, aby się obejrzeć i nasze oczy się spotkały.
Seksowny, krzywy uśmieszek wypłynął na jego usta, a potem już go nie było, jego
sponsor, ruszył za nim w dół ulicy.
‒ Kto to był? – zapytała Lucy swoim grubym szkockim akcentem.
Była atrakcyjną kobietą, całkowitą gotką z idealnym makijażem, krwistymi
czerwonymi ustami, wąską talią i grzywką w stylu Bettie Page3
, oprawiającą jej
porcelanową skórę. Byłyśmy zupełnym przeciwieństwami stojącymi ramię w ramię. Gotka
i miłośniczka rocka.
Wrzuciła torbę w kształcie trumny pod ladę, bilion cienkich srebrnych bransoletek
zabrzęczało na jej nadgarstkach.
‒ Blair, skarbie wyrzuć to z siebie. Ten mężczyzna miał seksowny tyłek, chciałabym go
ugryźć.
‒ Nie ma, co wyrzucać – fuknęłam nerwowo, układając ciuchy w rzędzie naprzeciwko
mnie, wspominając mój pierwszy dzień w Londynie.
Powiedziałam do niego te same słowa. Mam ochotę zatopić zęby w twoich
napiętych pośladkach. Wzdrygnęłam się zastanawiając się czy powinnam wrócić i potrzeć
jeden z nich, żeby pozbyć się seksualnego napięcia.
‒ Pieprz się – roześmiała się. – Twoje majtki są przemoczone suko. Kim był ten
przystojniak? Pieprzysz go, czy coś?
Kiwnęłam głową wiedząc, że nie ma możliwości ucieczki przed jej
bombardowaniem.
‒ Pieprzyłam go.
‒ Wiedziałam – zapiszczała, tańcząc dookoła.
Pracowałam tutaj tylko kilka miesięcy, ale szybko nauczyłam się, że Lucy była na
pełnych obrotach dwadzieścia cztery godziny na dobę. Przyprawiało mnie to o pieprzony
ból głowy. Odwróciłam się z nadzieją, że to koniec przepytywania.
‒ Wyglądał jak ten koleś z zespołu. Wiesz Affliction?
3 Bettie Page –amerykańska modelka. http://newcityfilm.com/wp-content/uploads/2013/11/Bettie-Page-1.jpg
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
10
Prychnęłam na ironię. West był jak dolegliwość, taka, której nie mogłam się pozbyć,
jak złośliwej choroby wenerycznej. Płciowa kanalia, która nie odczepi się i nie zdechnie.
‒ Jest nim? – Jej oczy się rozszerzyły, a szczęka opadła – Czy to był… Blair!
Najwidoczniej nie czytywała żadnych tabloidów, ponieważ prześladowała by mnie
z tego powodu tygodnie temu.
‒ Jest pieprzonym dupkiem, więc po prostu to odpuść.
Zmarszczyła brwi na moją reakcję i wzruszyła ramionami.
‒ Rób co chcesz.
Rozległ się wkurzający dźwięk dzwonka przy drzwiach, gdy wchodziła grupa
klientów. Lucy posłała mi spojrzenie i zaczęła lawirować pomiędzy rzędami ubrań, żeby ich
przywitać, pozostawiając mnie samą i przekierowując moją uwagę na kopertę, którą dał mi
West.
Tylko czysta ciekawość powstrzymała mnie od przedarcia jej na dwie części
i wrzuceniem do kosza. Kiedy uwaga Lucy była w pełni zajęta, zerknęłam do środka
i zobaczyłam bilet na koncert i kartkę. Tak jak powiedział West. Chciał abym poszła na
koncert Affliction w piątek, ale po co była kartka? Rozłożyłam ją a w środku było tylko
jedno zdanie napisane jego bazgrolącym odręcznym pismem. Adres URL YouTube.
Momentalnie zaczęłam się zastanawiać, na czym polegała jego popieprzona gra.
Najwyraźniej w niej byłam i ani trochę nie chciałam grać, ale pieprzony dupek zdobył moją
ciekawość i nie będę w stanie przestać myśleć o wideo ukrytym pod tym adresem, aż nie
wrócę do domu i nie wstukam go do laptopa współlokatora.
Jake'u Weście ty pieprzony sukinsynie.
Nie było takiej opcji, żebym poszła na ten koncert. Nie było takiej możliwości, że
rozważę jego słabe próby odzyskania mnie i dam się wciągnąć prosto do jego łóżka. Nigdy
więcej nie będę jego ździrą do pieprzenia. To zaufanie przepadło dawno temu razem
z moim sercem i zdolnością do kochania, którą miałam.
Nie było cholernej opcji, że tam pójdę.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
11
West
Wyszedłem na ulicę Cadmen Higf, moja skóra mrowiła od… Sam nie wiem, ale
swędziało mnie wszędzie. Powietrze pomiędzy Blair a mną było gęste od seksualnego
napięcia. Po całym tym czasie wciąż je czułem i byłem pewny, że ona też. Mój fiut na
pewno, ponieważ desperacko potrzebowałem poprawić się tak szybko jak tylko wyszedłem
na ulicę.
‒ Więc? – zapytał Josh, zerkając na mnie z nad okularów przeciwsłonecznych.
Był twardym, umięśnionym gościem, zbudowanym jak tona cegieł, ubrany w ciemną
skórzaną kurtkę, dżinsy i zajebiste buty. Z pewnością nie wyglądał jak sponsor, wyglądał
bardziej jak mój ochroniarz. Facet był wybawieniem, dosłownie. Nie akceptował żadnym
bzdur moich czy kogoś innego i nie przejmował się tym czy zrani moją męską dumę.
Stawiał twarde warunki, co było dokładnie tym czego potrzebowałem. Żałowałem tylko, że
nie był ze mną od początku, żałowałem, że posłuchałem Furlough’a i nie poświęciłem
więcej uwagi profesjonalistom.
Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na jego pytane i kontynuowałem spacer w dół
ulicy.
‒ Powiedziałem to co miałem do powiedzenia, teraz wszystko zależy od niej.
‒ To dość sprawiedliwe, wiesz – powiedział, przechodząc w tryb doradczy. – Nie
możesz zmusić jej do przyjścia.
‒ Nie, nie mogę – wymamrotałem lawirując pomiędzy powoli poruszającymi się
turystami, którzy gapili się na te wszystkie sklepy z alternatywnymi ciuchami
i salony tatuaży.
Grupa gotek obserwowała mnie gdy przechodziłem i pochyliłem głowę. Nie byłem
w nastroju na rozdawanie autografów i sesje selfi. Moja głowa była wypełniona nią, dziką
kocicą, która wciąż była tak samo zadziorna jak zawsze.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
12
W ciągu trzech ostatnich miesięcy przeszedłem długa drogę. Potrzebowałem
każdego kawałka woli, nadziei i siły jaki miałem, żeby się nie poddać i nie zacząć znowu
brać. Ponieważ odejście Blair i świadomość, że mnie nienawidzi, to było dla mnie zbyt
dużo. Gdyby nie reszta zespołu, Joe, Mick, Rob… i nasza nowa menadżerka Sasha, kurwa,
byłbym teraz martwym gościem. To Sasha zorganizowała spotkanie z Josh’em. Jestem im
dłużny bardzo wiele. Zawdzięczam im całe moje życie, jeżeli zamierzałem być całkowicie
szczery w związku z tym wszystkim.
‒ Jeżeli chcemy zdążyć do hotelu przed lanczem, lepiej się zbierajmy – powiedział
Josh patrząc na telefon.
Mieliśmy w hotelu spotkanie z Sashą i resztą zespołu w celu przedyskutowania
mojego epickiego planu odzyskania Blair. Wymyślna intryga, która wymagała wielu ruchów
i kurewsko dużo planowania.
Miałem tylko jedno rozdanie kart do rozegrania, które było planowane przez trzy
miesiące w trakcie wielu późnych nocek i żonglowania harmonogramem. Jedno rozdanie,
które jeżeli dobrze rozegram, pozwoli mi pokazać Blair co naprawdę do niej czuję. Jak
żałuję tego wszystkiego. Jeżeli by to zobaczyła, jeżeli by zrozumiała to może by do mnie
wróciła.
Koperta była pierwszym krokiem. Wideo było drugim. Miałem problemy
z wypowiadaniem swoich uczuć, jedynym sposobem, w który mogłem wyrazić je na głos
i jej pokazać była muzyka. Muzyka była rzeczą, która przemawiała do mojego serca. Była
moją duszą. Musiała zobaczyć moją duszę.
Przechodząc przez stację metra, w towarzystwie Josh’a, uśmiechnąłem się do siebie
kiedy zobaczyłem ścianę pokrytą tuzinem czarno-białych plakatów.
Już się zaczęło.
***
Patrzyłem w dół na laptopa, którego Joe podsunął mi pod twarz i nie mogłem
uwierzyć w to co widziałem. Wypuściliśmy nasz nowy singiel dzisiaj rano, a już był
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
13
numerem trzecim w notowaniu iTunes w Zjednoczonych Królestwach. Do końca dnia
będzie prawdopodobnie numerem jeden.
Wildcat (Jestem zakochany) była czymś więcej niż tylko piosenką… Więcej niż
moimi przeprosinami. To była nasza historia miłosna. Była moją miłością do niej. Cały
świat ją usłyszy, ale to nie będzie nic znaczyło jeżeli ona tego nie zrobi. Miałem nadzieję,
że jej zaciekła ciekawość weźmie górę i wstuka adres URL w jakiś komputer. Znałem ją na
tyle dobrze, żeby wiedzieć, że mogę na to liczyć.
‒ Jeżeli tego nie zobaczy to jest ślepa. – Joe powiedział pochylając klapkę ekranu
w celu zwrócenia mojej uwagi. – Ze wszystkich niedorzecznych intryg, które
uknuliśmy przez te wszystkie lata ta jest najlepsza.
‒ Jeżeli się uda będzie jedyną, która zadziałała – rozmyślałem, stawiając laptopa na
stoliku do kawy.
Siedziałem w moim aktualnym pokoju hotelowym z chłopakami oraz Sashą
i Josh’em. Pomijając moje wszystkie pomysły i sposoby działania, to Sasha naprawdę
sprawiła, że większość tego idiotycznego planu stała się rzeczywistością. Była niczym mała
stu pięćdziesięcio centymetrowa rakieta, w pełni profesjonalna z jej czarnymi punkowymi
włosami i nastawieniem, która wydawała się nigdy nie spać.
‒ Gdzie stoimy z plakatami? – zapytałem.
‒ Jest grupa gości w Cadmen, klejąca je w tej chwili – powiedział Joe. – Policjabędzie
na ich ogonie, ale są zawodowcami.
W celu wykonania całego tego planu, uzyskaliśmy pomoc od niektórych najlepszych
grafficiarzy i malujących ze wzorów artystów w mieście. Sasha zorganizowała kilka
drukarni, które wydrukowały plakaty na pojedynczych kartkach, a potem zostały
przekazane w chętne ręce małej armii ulicznych artystów. Celowaliśmy w to, aby tasprawa
bardzo szybko zyskała rozgłos. Uderzyć na wszystkich stronach internetowych, gazetach
i plotkarskich szmatławcach, telewizjach, wszędzie. Blair miała tendencję do uciekania
i chciałem, żeby jej piosenka była wszędzie gdzie się nie obróci. Plakaty gdziekolwiek
pójdzie, piosenka w radio, w telewizji, na odtwarzaczu jej współlokatora, w tym
obskurnym sklepie, w którym pracowała. Może to był bardzo chamski ruch, ale byłem
pieprzonym, zakochanym idiotą.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
14
‒ Czy jesteśmy narażeni na jakąś krytykę ze strony władz miasta czy policji? –Zapytał
Mick.
‒ Poinstruowałam ich, żeby przyklejali je tam gdzie jest to prawnie dozwolone, ale
jeżeli zdecydują przykleić je też gdzie indziej… – Sasha zamilkła i wzruszyła
ramionami. – Nie nasz problem, podpisali odstąpienie.
‒ Zuchwały mały diabełek. – Mick mrugnął do niej.
‒ "NME4
zgodził się na okładkę i artykuł w najnowszym wydaniu. – Sasha podeszła
i podała mi tablet - Pienili się o wyłączność, więc to była łatwa transakcja. Idzie do
druku dzisiaj wieczorem i będzie rozprowadzony jutro rano.
Pokrywaliśmy z naszych pieniędzy okładkę, kilka stron w środku, a plakat, który
obecnie był rozklejany na całym świecie, będzie wydrukowany jako rozkładówka.
‒ Kurwa jesteś dobra – powiedziałem ze śmiechem.
Powinniśmy byli wypieprzyć Furlough’a lata temu i zatrudnić ją. Przewinąłem projekt
wydania magazynu, który nam wysłali i potrząsnąłem głową. Byli zajebiście dobrzy. Za
dobrzy.
‒ Naprawdę myślisz, że to zadziała? – zapytała Sasha.
‒ Nie wiem – odpowiedziałem szczerze. – Nawet jeśli nie, umrę wiedząc, że zrobiłem
wszystko co było możliwe, żeby Blair dowiedziała się co do niej czuję. Żeby
wiedziała, że żałuję i przepraszam.
‒ Mam nadzieję, że się uda – powiedziała Sasha. – Naprawdę ją lubię.
Potarłem oczy nagle odczuwając zmęczenie.
‒ Dobra – powiedział Joe klaskając w dłonie. – Wszystko w ruchu i nie ma nic co
moglibyśmy teraz zrobić, oprócz jazdy na fali aż do piątku. A odkąd mamy
pierdoloną wtorkową noc, mówię zamówmy jedzenie do pokoju i uderzmy jutro na
sklepy. Kto jest ze mną?
Popatrzył na mnie wyczekująco i kiwnąłem głową.
‒ Umieram z głodu – wymruczałem.
4 Brytyjskie czasopismo muzyczne.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
15
Było prawdopodobnie lepiej jeżeli trzymałbym się dzisiaj z chłopakami. Inaczej
wiedziałem, że będę się denerwował i rozmyślał nad moim krótkim spotkaniem z Blair.
Zraniłem ją w najgorszy z możliwych sposobów. Chciałem wziąć ją w ramiona i nigdy nie
wypuszczać. Zrobiłbym wszystko, żeby znowu jej dotknąć, poczuć jej usta na moich… Mój
policzek wciąż piekł na wspomnienie jej uderzenia. Widziałem ją w swojej głowie,
wkurzoną, złą… zranioną.
‒ West? – Josh machnął dłonią przed moją twarzą i mocno mrugnąłem.
‒ Co? – burknąłem, siadając prosto.
‒ Wszystko w porządku? Możemy to odwołać jeżeli chcesz. To był ciężki tydzień.
– powiedział cicho, żeby inni go nie usłyszeli ponad kłótnią o to co będą zamawiać
z karty dań obsługi hotelowej.
‒ Nie, wszystko w porządku. To tylko… Zobaczenie jej było jak cios w brzuch.
‒ Najlepsze rzeczy w życiu nigdy nie są łatwe – powiedział spoglądając na hałastrę.
Chrząknąłem, nie wiedziałem co miałbym na to odpowiedzieć. Moje życie było
proste do czasu aż zacząłem brać. Zdobyłem wszystko to czego zawsze chciałem, karierę
muzyczną, pieniądze, sławę, kobiety… Ale wciąż starałem się zrozumieć jak to wszystko
zmieniło się w za dużo. Josh uważał, że powodem mogło być moje pragnienie miłości
i bycia kochanym i fakt, że tego nie znalazłem. Dlatego byłem taki zaborczy względem
Blair, dlatego tak się do niej przyczepiłem i dlatego całkowicie poległem w sekundzie,
w której myślałem, że zostawiła mnie na dobre. Furlough miał tego świadomość i użył
tego dla osiągnięcia własnych celów i samo myślenie o tym popieprzeńcu powodowało, że
wpadałem w szał.
‒ Co chcesz jeść? – powiedział Josh wyciągając mnie z mojego niebezpiecznego
wzorca myślowego. Czasami czułem się jakby był moją opiekunką, ale jeżeli by go
tutaj nie było…
‒ Zamów mi największy pieprzony stek jaki mają.
‒ Mężczyzna z apetytem – powiedział ze śmiechem Joe, rzucając w moją głowę kartą.
‒ Bracie, w tej chwili mógłbym zjeść całą pieprzoną krowę. Dawaj ją tutaj.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
16
Kiedy Sasha zadzwoniła po obsługę, zacząłem się zastanawiać jak do cholery mam
zamiar wytrzymać do piątkowej nocy. Jeżeli Blair nie przyjdzie, nie wiem co zrobię i to była
ta przerażająca część. Trzy dni to było dość czasu dla niej żeby się spakować i zniknąć
i myśl, że mógłbym jej już nigdy więcej nie zobaczyć wyrywała w moim sercu dziurę
wielkości wszechświata. Milcząco modliłem się do kogokolwiek kto słuchał, żeby pojawiła
się w Roundhouse.
Musiała.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
17
Blair
Żyłam w małym, trzy pokojowym mieszkaniu w przerobionej szeregowej kamienicy
w Holloway, krótką jazdę autobusem od Cadmen. Ledwie można było nazwać to
mieszkaniem… Bardziej jak eksperyment, mający na celu wydzierać pieniądze z rynku
cierpiącego z powodu magazynowych warunków mieszkaniowych. Byłam pewna, że
w którymś momencie w moim pokoju musiała być poczekalnia, ponieważ innym jedynym
wspólnym pokojem była kuchnia wielkości pudełka do butów i jeszcze mniejsza łazienka.
Płaciłam czterysta funtów miesięcznie plus rachunki, co w pełni ukazywało jak drogie było
to miasto nawet dla odłamków. Moje zarobki ze sklepu ledwie starczały żeby pokryć to
wszystko, ale przynajmniej pozostawała nadwyżka wystarczająca na odwiedziny pubu na
końcu ulicy. Do teraz nie tknęłam pieniędzy, które wzięłam od Westa, za wyjątkiem kupna
biletu na samolot z Rzymu do Londynu. Przelałam je na rachunek w banku
w Zjednoczonych Królestwach i obecnie zbierały odsetki.
Patrzyłam na kartkę przypiętą do ściany w sypialni i wbrew sobie przebiegłam
palcem po odręcznym, nieczytelnym piśmie Westa. Nie oczekiwałam tylu uczuć, które we
mnie eksplodowały, gdy go wczoraj zobaczyłam. Niekontrolowane pragnienie pomieszane
ze zdrową dawką furii. Patrzył na mnie jakbym była czymś do zjedzenia, jakby chciał mnie
pochłonąć i tak łatwo byłoby mu na to pozwolić. Cholernie przerażało mnie to, że wciąż
wywołuje we mnie tak silne emocje. Desperacja. Rozpacz.
Nic nie zatrzymywało mnie przed opuszczeniem tego miejsca i nie oglądaniem się
wstecz. Wszystko co musiałam zrobić to wrzucić ciuchy do walizki i rzucić się we wstrętne
wody mojego życia. Pokój był pusty, za wyjątkiem białej kartki przypiętej do kremowej
ściany z zagipsowanymi dziurami.
Gapiąc się, podniosłam z końca łóżka kurtę i zarzuciłam na siebie, sprawdzając
kieszenie, upewniając się, że mam telefon, klucze i portfel. Wyszłam zamaszystym krokiem
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
18
przez drzwi, zawahałam się i spojrzałam do tyłu na kartkę. Ze zirytowanym warknięciem
odpięłam ją i wsunęłam do kieszeni.
Kurwa, naprawdę w tej chwili nienawidziłam Westa. Wiedział, że nie będę mogła się
oprzeć. Sukinsyn.
Pojechałam obskurnym autobusem numer dwadzieścia dziewięć do Camden,
z plecami dociśniętymi do szyby, stojąc pośród tłumu. Ta trasa miała reputację
kieszonkowców i zbirów napastujących pasażerów, więc trzymałam się sztywno i zapięłam
kieszenie. Co jakiś czas autobus zatrzymywał się i zabierał coraz więcej ludzi,a moje oczy
łapały jakieś białe plakaty porozklejane na każdym jednym przystanku.
Zastanawiałam się co powinnam zrobić. Nie było mowy, że rozważę pomysł pójścia
na koncert Affliction. Mogłam sprzedać bilet i pokazać Westowi niewerbalny, niecenzuralny
gest, ale najważniejsze pytanie wciąż pozostawało. Co do cholery miałam zamiar zrobić ze
swoim życiem? Mogłam z łatwością wsiąść do metra na Kings Cross i wsiąść do pociągu
Eurostar do Paryża. Byłabym tam w ciągu trzech godzin. Z Paryża mogłam udać się do
każdego miejsca w Europie. Mogłabym żyć w drodze, pracować i podróżować.
Rozdrażniona byciem wciśniętą w róg, wypchałam sobie drogę z autobusu na ulicę
obok naziemnego przejazdu kolejowego, kilka przecznic od ulicy Cadmen High. Wtedy
właśnie zobaczyłam jedno słowo, które znaczyło dla mnie wszystko i które sprawiało, że
wszystko bolało jeszcze bardziej niż musiało. Serce podskoczyło mi do gardła i nie byłam
pewna na co właściwie patrzę. Większość ściany, z błękitno szarego piaskowca, była
pokryta dziesiątkami czarno białych plakatów i każdy z nich miał napis na samej górze
– Wildcat wraz z oznaczeniem motywu przewodniego, który brzmiał 'Jestem Zakochany'.
Pod tym był odrysowany ze wzoru tygrys, a pod nim podpis pieprzonego winowajcy.
Affliction.
Czy West próbuje sprawić żebym oszalała? To było jego przezwisko dla mnie, tak
jak ja nazywałam go Mroczny i Niebezpieczny. Szeptał mi je do ucha kiedy dotykał mnie
swoimi palcami i pieprzył swoim fiutem. Poczułam jak twarz mi się czerwieni, nie było tak,
że przypadkowi przechodnie wokół mnie wiedzieli co to znaczy, ale wciąż czułam się
kurewsko zażenowana, wściekła, nie wspominając o całkowitej agonii. Potrzebowałam
pieprzonego drinka, ale była dopiero dziesiąta rano.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
19
Odrywając wzrok, weszłam do małego sklepu monopolowego i złapałam napój
energetyczny z półki oraz czekoladowy batonik. W potrzebie uregulowania poziomu
serotoniny5
przez cukier. Złożyłam sobie cichą obietnicę, że upiję się później.
Wtedy zobaczyłam najnowsze wydanie NME i brzydką twarz Westa patrzącą na
mnie i pomimo że już byłam wściekła poczułam jak poziom gniewu przekracza punkt
krytyczny. Nagłówek wydrukowany w dole okładki głosił Wildcat zespołu Afflictions.
Pierwszy wgląd w sensacyjny materiał o ich nowym singlu i kierunku. Nowy kierunek?
Stałam tam przez jakby się mogło wydawać wieki, gapiąc się tylko na magazyn,
zastanawiając się co jest napisane w środku. Facet za ladą kaszlnął głośno i zanim
powiedział mi, że jego sklep to nie biblioteka podniosłam go i podałam mu pieniądze za
mój cukier i palącą ciekawość, która bez wątpienia będzie moim końcem. Poczułam się
osaczona jak ten głupi, cholerny tygrys na plakatach na zewnątrz. Jeżeli to była gra Westa
rozgrywał ją cholernie dobrze i obecnie przegrywałam. Nienawidziłam przegrywać.
Wyszłam ze sklepu i zostałam powitana przez kolejny plakat, tym razem pojedynczy
podwiewający na boku budki telefonicznej. Zasłoniłam się włosami i kontynuowałam
marsz, przeciskając się przez sznurek ludzi chodzących tam i z powrotem. W górze ulicy
była mała kafejka internetowa, ciasne podejrzane miejsce z zawirusowanymi cegłami,
które lubili nazywać komputerami. Brali tylko dwa funty za godzinę, więc weszłam do
środka. Usiadłam na tyłach przy starożytnym komputerze stacjonarnym i otworzyłam
przeglądarkę. Wyciągnęłam kartkę z kieszeni i spojrzałam na adres URL, zastanawiając się
czy jest to właściwa rzecz do zrobienia. Oglądanie widea jakie zmontował West może tylko
pogorszyć sprawy. Może spowodować, że będę cierpiała jeszcze bardziej niż teraz. Ale
skończyłam z uciekaniem, nawet jeżeli każde pojedyncze włókno mojego ciała nakazywało
mi podkulić ogon i uciec z miasta nigdy nie oglądając się za siebie. West wciąż miał część
mojego zdewastowanego serca i nienawidziłam go za to jak cholera.
Z teatralnym westchnięcie wpisałam adres i czekałam aż strona się załaduje. Kiedy
wyskoczyła zobaczyłam, że była zatytułowana tak samo jak plakaty. Dzika Kotka (Jestem
Zakochany). Najwyraźniej stał się cały dupkowaty i romantyczny i napisał dla mnie
5 Serotonina – tzw. hormon szczęścia. Odpowiada m. in. za regulację ciśnienia krwi oraz temperatury ciała. Jej niski poziom powoduje
m. in. agresywność oraz zmęczenie a także zaburzenia depresyjne.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
20
piosenkę. Wideo miało czarno białą ramkę, więc nie mogłam powiedzieć o czym było
chyba, że naprawdę odsłucham to cholerne nagranie. Więc była to decyzja działaj lub
umieraj.
Wyciągnęłam słuchawki od mojego odtwarzacza mp3, podpięłam je do gniazdka
przy komputerze i wcisnęłam play. Albo moje serce dostanie ostateczny cios i umrze, albo
dostanę to czego chciałam przez cały czas. Prawdę. Najwyraźniej chciał mi coś powiedzieć,
więc przygotowałam się na usłyszenie tego i podjęcie własnej decyzji.
Była to charakterystyczna piosenka Affliction, seksowna, skrzywdzona
i skomplikowana, dokładnie taka jak West. Wypuściłam westchnienie i słuchałam,
zwyczajnie akceptując cokolwiek miało nadejść i walnąć mnie prosto w twarz. Potem
pojawił się na ekranie. Czarno białe wideo uczyniło go jeszcze seksowniejszym. Nie byłam
pewna jak brak kolorów może dodać atrakcyjności, ale koniec końców to był Jake West.
Potem zaczął śpiewać i poczułam jak moje ciało odpowiada, poirytowana skrzyżowałam
nogi.
Twoja miłość była zawsze tylko twoja do ofiarowania.
Skosztowałem jeden raz i jestem twój
Nic więcej teraz nie ma znaczenia, jesteś moja
I byliśmy w drodze dosiebie
Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy
Dziką Kotką, w której jestem zakochany
Nigdy nie sądziłem, że to spieprzę
Obudziłem się i ciebie nie było
Och nie, dzisiaj już wiem, że cię kocham
Ale ty odeszłaś
Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy
Dziką Kotką, w której jestem zakochany
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
21
Rozcina moją skórę i rozdziera moją duszę, jest dla mnie każdym grzechem
Podrywa moje serce i siniaczy mojeusta
Jest dla mnie wszystkim
Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy
Dziką Kotką, w której jestem zakochany
Nigdy nie sądziłem, że odejdziesz ode mnie tak jak odeszłaś, tak
Nigdy nie sądziłem że potraktuję cię tak jak to zrobiłem, tak
Nigdy nie pomyślałem, że będę cię kochał tak jak cię kocham, tak
Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy
Dziką Kotką, w której jestem zakochany
Pomimo chęci pozostania niewzruszoną jaką wiedziałam, że jestem zdolna być,
poczułam łzę spływającą po policzku. Pojedynczą, pieprzoną, zdradziecką łzę.
Były drobne rzeczy w tym nagraniu, które przypominały mi o nas razem. Scena
w salonie tatuaży, migawka jak podnosił metalowe drzwi do schowka i wchodził do niego
nucąc pod nosem, i inne, gdy szedł przez środek napakowanego parkietu tanecznego
i zaraz przed końcem, zanim piosenka całkowicie zamilkła, pojawiła się pusta butelka
Jacka w jego dłoni, którą kołysał z boku na bok. Patrzyłam jak rozbija się na tle za nim
kiedy się zatrzymał a kamera wciąż kręciła. Joe wszedł w kadr i podał Westowi znak, a gdy
go odwrócił nie byłam pewna czy chcę wymiotować czy nie. Pisało na nim: Kocham cię, B.
Patrzyłam dopóki ramka nie zamieniła się na czarną, rozmazując jego, a słowa na znaku
całkiem nie znikły.
Nie potrafił mi powiedzieć, więc wykorzystał jedyną rzecz przez, za pomocą której
mógł to przekazać. Muzykę. Nie wiedziałam, czy powinnam nienawidzić tego, że czuje się
żałośnie czy rzucić się mu do stóp.
Musieli to poskładać w całość w mniej niż trzy miesiące, gdy byli wciąż w trasie. Nie
wiedziałam dużo o tych wewnętrznych bzdurach związanych z pracą sławnych gwiazd
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
22
rocka, nawet jeżeli byłam tam przez miesiąc, ale żeby tego dokonać musieli pociągnąć za
wiele pieprzonych sznurków. Magazyny, plakaty, teledysk, nie wspominając o rzeczywistym
napisaniu i nagraniu piosenki i całym tym dystrybucyjnym zamęcie.
Zmarszczyłam brwi gapiąc się na ekran i komentarze pod wideo. Zrobił to dla mnie?
Blair Hayden, nic nieznaczącej, niebędącej niczym więcej jak tylko ciężarem? Kochał mnie?
Opuściłam głowę w dłonie, nie mogłam powstrzymać obrazu z tamtego ranka w Rzymie
przed pojawieniem się w mojej głowie. Był wypalony tam na wieczność. Usta innej kobiety
wokoło jego fiuta. Czegoś co było moje. Nikt mnie nie kochał.
Jak mogłabym pójść na koncert i stanąć z nim ponownie twarzą w twarz po
zobaczeniu tego? Jak mogłam w ogóle rozważać ten pomysł po tym wszystkim co mu
oddałam? Po uwierzeniu w nas na tyle żeby chociaż spróbować, kiedy zawsze ze
wszystkim tylko się poddawałam. Moje oczy zaczęły szczypać od łez, zamknęłam
przeglądarkę i wyrwałam słuchawki z gniazdka. Praktycznie rzuciłam pieniędzmi w gościa
siedzącego za kontuarem i z magazynem wsadzonym pod pachę gwałtownie otworzyłam
drzwi.
Patrząc na drugą stronę ulicy, zobaczyłam kolejny rząd plakatów Dzikiej Kotki
i miałam ochotę zacząć krzyczeć i rwać włosy z głowy. Dupek. Ruszyłam w dół chodnika
przez High Street i kiedy doszłam do skrzyżowania zobaczyłam kolejne plakaty na boku
budynku. Sukinsyn. Przechodząc przez stację metra Camden Town zobaczyłam je
przyklejone na wykafelkowanej ścianie. Sukinsyn, dupek, gnojek, idiota, drań…
To podsumowywało na tę chwilę wszystko. Stawałam się szalona, ale
prawdopodobnie nie w sposób na jaki liczył West. Zamierzałam pójść na ten głupi,
pieprzony koncert i jedyną rzeczą, z którą się spotka będzie moja pięść, a potem intymne
zbliżenie jego jaj i mojej prawej stopy.
Ne byłam pewna jak przetrwam kolejne dwa dni. Dwa dni dławionej, skumulowanej
furii. Chwila, w której spojrzę na Jake’a Westa będzie tą, w której nakopię mu do dupy.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
23
West
Światła gównianego klubu, w którym stałem, pulsowały dookoła mnie, a irytująca
jak cholera muzyka house rozrywała moje bębenki. Zwykłem to uwielbiać...
Zainteresowanie, kobiety wpychające mi w twarz cycki, ocierając się o mojego fiuta...
Droczące się. Wybierałem najładniejszą, zabierałem ze sobą do jakiegokolwiek hotelu lub
ciemnego kąta i pozwalałem ssać się do zatracenia. Potem ją zginałem i bez narzekania
brała cokolwiek oferowałem. Zwykle mocno i szybko. Zagłuszając hałas.
Ręce chwytały moje ramiona, każda z nich ciągnęła mnie w swoją stronę po swój
kawałek uwagi. Wszyscy oni czegoś chcieli, nie ważne co udawali, że oferują w zamian.
Pieniądze, narkotyki, mokra dziura do pieprzenia. Tutaj Jake. Może pokażesz mi dobry
czas? Pozwól mi cię wyssać. Co jest twoją trucizną, kochanie? Meta? Koka? Ekstazy? Coś
mówiło mi, że to był tylko sen, ponieważ nie czułem się prawdziwie i wszystko było
rozmazane na krawędziach. Nie śniłem przez miesiące. To było coś z czym byłem w stanie
poradzić sobie naprawdę szybko. Demony nie były w moich snach, były w pieprzonym
lustrze, kiedy się budziłem.
Muzyka, ludzie to było za dużo i zacząłem pokrywać się zimnym potem. Pokój
wirował, pulsacyjne światła oślepiały, ale potem były dłonie na mojej twarzy i ta znajoma
iskra, za którą tak bardzo tęskniłem, rozpaliła moją skórę. Otwierając oczy wpatrywałem
się w jej orzechowe, dziwnie pocieszony faktem, że pamiętałem każdą drobinkę karmelu.
Moja dzika kotka była olśniewająca i idealna, a w środku milion razy bardziej. Jak mogła
tego nie widzieć? Była ciszą w cholernym sztormie. Jedyna dzika rzecz, której chciałem.
Podniosłem dłoń by nakryć jej, ale odsunęła się przerywając kontakt. Chciałem
sięgnąć i przyciągnąć ją do siebie, chciałem poczuć jej usta na swoich, ale byłem
zamrożony w miejscu. Kiedy przemykała przez tłum coraz dalej, wyślizgując się z moich
palców, próbowałem za nią podążyć, ale ciągle łapały mnie te ręce, spowalniając mnie
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
24
i czułem się jakbym tonął.
Blair.
Usłyszałem jak krzyczę, ale nawet to brzmiało odlegle. Dlaczego wciąż uciekasz? Co
muszę zrobić żeby cię przekonać?
Byłem w hotelowej łazience, małe torebki proszku i tabletek ustawione były na
blacie. Dlaczego to po prostu się nie zatrzyma? Byłem tak cholernie tym wszystkim
zmęczony. Nikogo tu nie było. Nie zależało im. Nikomu z nich. Chcieli tylko załapać się na
przejażdżkę do sławy na moich plecach. Płytcy, popieprzeni naciągacze. Utknąłem w tym
życiu i to była tylko i wyłącznie moja wina. Musiałem przestać.
Wibrujący dźwięk mruczał w moje uszy i osunąłem się na blat, zamykając oczy.
Dlaczego ten hałas nie chciał odejść? Dlaczego nie mogli po prostu zostawić mnie
w spokoju? Dlaczego zależało mi tak bardzo, żeby znaleźć kogoś kto byłby w stanie
zobaczyć mnie?
Nikt nie mógł zobaczyć prawdziwego mnie, ponieważ nie byłem dłużej prawdziwy.
Czym do cholery był ten hałas?
Jake West był martwy w środku. Choroba toczyła się w tym samym czasie także na
zewnątrz. Sięgnąłem po pierwszą torebkę.
Do dna, dupki.
***
Wstawaj leniwy dupku.
Zwinięty magazyn walnął mnie w czoło i usiadłem z jękiem, a ostatnie wspomnienie
cholernego koszmaru rozwiało się. Josh stał obok łóżka, machając magazynem,
kompletnie ignorując część, w której właśnie miałem pieprzony koszmar. Naprawdę nie
byłem w nastroju na odrodzenie. Przesuńmy to na kolejny dzień.
Od kiedy jesteś moim cholernym budzikiem? – zapytałem z ponurą miną,
przecierając oczy.
Nie mogłem po po prostu spać do piątku? Pieprz mnie.
Od kiedy jest już prawie czas obiadu. – Roześmiał się i upuścił magazyn na łóżko.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti
25
Otworzył się i uświadomiłem sobie, że jest to wydanie NME, które wychodziło jutro
rano. Podniosłem je i wpatrywałem się w siebie, wyglądającego cholernie dobrze
i rockowo. Byłem na tysiącach okładek magazynów, sam i z chłopakami, ale ta jedna była
jakaś inna. Moje myśli od razu popłynęły do Blair i zastanawiałem się czy to zobaczy i czy
natknęła się już na jakiś plakat. Samo myślenie o wyrazie jej twarzy spowodowało, że
uśmiech rozciągnął moje usta.
Dobre? – zapytał Josh.
Dobre.
Sprawdzając telefon ściągnąłem maile i skrzywiłem się na jeden na samej górze,
który był od Joe'go. Dlaczego wysyłał mi maila, przecież był na końcu cholernego
korytarza? Dupek. Wszystko co mówił temat to 911. W treści był adres URL, kierujący do
strony cieszącej się złą sławą gazety, która zwykle drukowała jedynie sensacyjne gówno.
Nie podobał mi się kierunek, w którym to zmierzało. Nie potrzebowałem radzić sobie
z tym, nie dzisiaj, nie dopóki mój plan nie zostanie rozegrany.
Kurwa – przekląłem.
Co jest?
Wpisałem adres URL i czekałem aż strona się załaduje. Kiedy pojawił się nagłówek
moje wnętrzności skręciły się, oblał mnie zimny pot i poczułem mdłości. Zacząłem
skanować artykuł, ale nie doszedłem daleko gdy upuściłem telefon. Przeczytałem więcej
niż to konieczne. Josh podniósł telefon, a ja zanurzyłem głowę w dłoniach.
Ciemna Strona Jake'a Westa. Narkotyki, Kobiety, Zniszczenie.
Wiedzieli wszystko. Narkotyki, kobiety, wszystkie te razy kiedy płaciliśmy ludziom by
milczeli, moje prawie pożegnanie się z tym światem. Wszystko. Była tam cała moja
brudna przeszłość, wystawiona na widok całego świata. Popieprzony, egoistyczny, zły
chłopak, pochłonięty sobą ćpun, który nawet nie umiał się zabić.
Fala mdłości rosła w moim brzuchu i wytoczyłem się z łóżka, zatrzaskując za sobą
drzwi od łazienki. Suche szarpnięcia nad toaletą spowodowały wybuch całej masy
wspomnień, które przysłużyły się jedynie do zwiększenia moich spazmów. Ignorując Josh'a
pukającego do drzwi, osunąłem się na podłogę opierając nagie plecy o zimne płytki.
Była tylko jedna osoba, która wiedziała o tym wszystkim. Jedna pieprzona osoba.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 1
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 3 Spis treści Blair................................................................................................. 5 West................................................................................................ 11 Blair.................................................................................................17 West...............................................................................................23 Blair................................................................................................30 West............................................................................................... 41 Blair................................................................................................45 West...............................................................................................48 Blair................................................................................................57 West............................................................................................... 61 Blair................................................................................................65 West...............................................................................................75 Blair................................................................................................78 Blair................................................................................................84
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 4 Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 5 Blair Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zobaczeniu Jake’a Westa, było spoliczkowanie go tak mocno jak tylko potrafiłam. Drugą była próba walnięcia go w jaja, strategicznie wycelowanym kolanem, ale był zbyt szybki. Ręką chwycił moje udo i przesunął się z linii strzału. ‒ Dobrze, więc zasłużyłem na to – powiedział, a ja cofnęłam się przed jego toksycznością. Patrzyłam na jasnoczerwony ślad na jego policzku i miałam nadzieję, że piekło jak cholera. ‒ Wynoś się do cholery, zanim zaczną przychodzić klienci. Spojrzałam na przód sklepu. Obecnie stałam pośrodku rzędu czarnych plastikowych gorsetów i ubrań. Centrum całkowitego gota, uderzona z hukiem w środku Camden w Londynie. ‒ Nie. ‒ Nie? – Uniosłam brwi, próbując nie taksować jego seksownego jak cholera ciała. Na zewnątrz było zimno, więc miał na sobie czarną motocyklową kurtkę, pod nią charakterystyczną opiętą koszulkę i dżinsy. Starał się wcisnąć moje przyciski. ‒ Ja tutaj do cholery pracuję, dupku. To nie miejsce na awanturę i wierz mi ten policzek był dopiero początkiem. ‒ Musisz przestać uciekać Blair i posłuchać. ‒ Sądzę, że ostatnie moje słowa do ciebie brzmiały nie szukaj mnie. ‒ Naprawdę myślałaś, że cię posłucham? – zapytał, robiąc krok do przodu. – Wiem, że nadal coś do mnie czujesz. Wciąż widzę to w sposobie w jaki reagujesz. Złośliwość w twoim głosie. Jestem tutaj aby pokazać ci…
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 6 ‒ Nie masz prawa przychodzić tutaj i mówić mi, co powinnam czuć – wysyczałam. – Poddałeś się w momencie, kiedy sprawy stały się zbyt trudne. Ja się nigdy nie poddałam. ‒ Jesteś tak kurewsko silna dziki kocie1 . ‒ Nie nazywaj mnie tak. – Odskoczyłam od niego, wbijając paznokcie w dłonie. ‒ Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam, B. Masz piękne serce i piękną duszę i przepraszam, że cię zraniłem. ‒ Zamknij się. West zacisnął usta, wyczuwając, że naciska za mocno. Wcisnął ręce do kieszeni kurtki i rozejrzał się po sklepie. Był zdenerwowany, a Jake pieprzony West nigdy się nie denerwował. W jakimś stopniu cieszyłam się obserwując jak się skręca. ‒ Jak mnie w ogóle znalazłeś? Nigdy nikomu nie powiedziałam… ‒ Wynająłem prywatnego detektywa. ‒ Ty, kurwa, co? Gniew rozpalił się w moich wnętrznościach, a skóra szczypała ponownym pragnieniem kopnięcia go w jaja. Jak śmiał dokładnie szperać w moim prywatnym życiu, bez mojej zgody. Jak śmiał pozwolić obcemu dowiedzieć się się o sprawach, które chciałam utrzymać głęboko ukrytymi. ‒ Zniknęłaś Blair. Po prostu się rozpłynęłaś. ‒ Czy zatrzymałeś się żeby pomyśleć, że tego właśnie chciałam? ‒ Wiem, że tego chciałaś – powiedział spokojnie. – Zrobiłem dokładnie to samo, kiedy się rozpadałem. Rozpadasz się, Blair. ‒ I dlaczego do cholery cię to obchodzi? Pozwoliłeś jakiejś dziwce ssać swojego fiuta i nazwałeś ją moim imieniem, ty sukinsynu. ‒ Wiem, że spierdoliłem… ‒ Jak mogłeś pomyśleć, że byłam nią? 1 W poprzednich częściach był żbik gdyż tak brzmi tłumaczenie tego słowa. Jednak ze względu na to co nastąpi później będzie dzika kotka/kocica, bo żbik zwyczajnie mi nie pasowało.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 7 Nie płakałam ani razu odkąd go zostawiłam, ale obecnie łzy zagrażały mojej twardej pozorności i to spowodowało, że byłam jeszcze bardziej na niego wściekła. Nie pozwolę żeby zobaczył jak płaczę. ‒ Czy wiesz jak bardzo cię nienawidzę, West? Kurewsko cię nienawidzę. Oddałam ci wszystko. ‒ Wiem – powiedział, westchnienie uciekło z jego ust. – Wiem, że Furlough cię oszukał. Wiem, co zrobił i odszedł na dobre, ale wiem, że to co zrobiłem było popieprzone. Zaskoczeniem było to, że wiedział co zrobię i nie zrobił nic, żeby to powstrzymać. Zrobiłem to i tak. Nie byłem wystarczająco silny, żeby poradzić sobie z utratą ciebie. Tej nocy myślałem, że odeszłaś na dobre. ‒ Wszystko, co słyszę to bla bla bla – wysyczałam. – Pieprzone wymówki. ‒ Radzę sobie lepiej, Blair, ja… Przeciągnął ręką przez włosy, stając się coraz bardziej poruszonym. Rzucił okiem na przód sklepu. Zauważyłam przysadzistego gościa stojącego zaraz na zewnątrz, obserwującego naszą rozmowę. ‒ Kto to? – zapytałam, wskazując na mężczyznę. – Czy to twój chłopak? Spoglądając przez ramię, West potrząsnął głową. ‒ To Josh. Jest moim sponsorem. ‒ Dobrze dla ciebie. Przewróciłam oczami i odwróciłam wzrok, byłam zbyt zraniona i zszokowana przez jego nagłe pojawienie się, aby być kimś innym niż tylko suką. Prawdopodobnie dobrze było, że otrzymywał pomoc. Właściwą pomoc. Staliśmy przez chwilę w ciszy. Przez sklepowe głośniki grał jakiś pokręcony gotycki hymn zespołu Sisters of Mercy2 . Pomimo zjadliwej nienawiści, jaką czułam patrząc na niego, wciąż mogłam też poczuć wyraźną chemię trzaskającą w powietrzu pomiędzy nami. Wykopało mi to powietrze z płuc i uświadomiłam sobie, że wciąż mi na nim zależy. Moje ciało troszczyło się o jego, ale moje serce chciało wykopać go jak najdalej stąd. Jaki pożytek był z troszczenia się o kogoś, jeżeli nie mogłaś zaufać mu? Nie chciałam już dłużej bezmyślnego pieprzenia. Nie chciałam niczego bezmyślnego. Chciałam wypełnić swoje 2 Zespół muzyczny z Wielkiej Brytanii grający gotyckiego rocka.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 8 serce kimś i aby ktoś w zamian wypełnił swoje mną, ale wyglądało na to, że wszystko, co dostałam to ziejąca dziura. Stojąc tak i patrząc na niego, jego doskonałe jak cholera ciało, myśląc o jego wyśmienitym fiucie, nikczemnych słowach… Wszystko, co czułam to wzrastająca potrzeba ucieczki. Pomyślałam o rzuceniu mojej głupiej pracy, powrocie do budynku, w którym wynajmowałam pokój, spakowaniu walizki i złapaniu następnego samolotu nieważne gdzie.. Podróżować po świecie i zwiedzić miejsca, które zawsze chciałam zobaczyć. Wypełnić swoje serce sobą. Otrząsając się z dziwnej ciszy, West sięgnął za siebie i wyciągnął z tylnej kieszeni dżinsów białą kopertę. Obrócił ją kilka razy w dłoniach, a jego ekspresja zmieniła się jakby starał się zdecydować czy powinien mi ją w ogóle dać. Po chwili milczącego rozważania podał mi ją. ‒ Co to jest? – zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie. ‒ Weź ją. Machał nią przede mną, aż sięgnęłam i wyrwałam mu ją z palców. ‒ Gramy w piątek w Roundhouse. Naprawdę chciałby żebyś przyszła. Mam coś co chcę ci pokazać. Przycisnęłam kopertę do piersi, otaczając się ramionami jakby to miało mnie przed nim obronić. ‒ Wzięłam twoją głupią kopertę, a teraz się wynoś. Spojrzał w dół na podłogę, zmarszczył brwi i westchnął. ‒ Proszę rozważ to. Nie ufałam sobie na tyle żeby odpowiedzieć, ponieważ z każdą sekundą, gdy moje zdradzieckie ciało reagowało na jego obecność, moje majtki robiły się coraz bardziej mokre. Jak mogłam wciąż go tak pragnąć po tym jak zobaczyłam jakąś zdzirę robiącą mu loda? Jego oczy spotkały moje i były tak pełne emocji… żal, nadzieja, pożądanie, ból… Aż odwróciłam wzrok. Nie musiałam patrzeć jak odchodził ode mnie i wychodził ze sklepu, ponieważ byłam świadoma każdego najmniejszego ruchu jaki wykonywał. ‒ Hej suko. – Znajomy kobiecy głos zawołał i spojrzałam w górę na wchodzącą Lucy.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 9 Obróciła się żeby obejrzeć tyłek Westa, kiedy go mijała i powiedziała do mnie bezgłośnie kurewsko seksowny. West wybrał ten właśnie moment, aby się obejrzeć i nasze oczy się spotkały. Seksowny, krzywy uśmieszek wypłynął na jego usta, a potem już go nie było, jego sponsor, ruszył za nim w dół ulicy. ‒ Kto to był? – zapytała Lucy swoim grubym szkockim akcentem. Była atrakcyjną kobietą, całkowitą gotką z idealnym makijażem, krwistymi czerwonymi ustami, wąską talią i grzywką w stylu Bettie Page3 , oprawiającą jej porcelanową skórę. Byłyśmy zupełnym przeciwieństwami stojącymi ramię w ramię. Gotka i miłośniczka rocka. Wrzuciła torbę w kształcie trumny pod ladę, bilion cienkich srebrnych bransoletek zabrzęczało na jej nadgarstkach. ‒ Blair, skarbie wyrzuć to z siebie. Ten mężczyzna miał seksowny tyłek, chciałabym go ugryźć. ‒ Nie ma, co wyrzucać – fuknęłam nerwowo, układając ciuchy w rzędzie naprzeciwko mnie, wspominając mój pierwszy dzień w Londynie. Powiedziałam do niego te same słowa. Mam ochotę zatopić zęby w twoich napiętych pośladkach. Wzdrygnęłam się zastanawiając się czy powinnam wrócić i potrzeć jeden z nich, żeby pozbyć się seksualnego napięcia. ‒ Pieprz się – roześmiała się. – Twoje majtki są przemoczone suko. Kim był ten przystojniak? Pieprzysz go, czy coś? Kiwnęłam głową wiedząc, że nie ma możliwości ucieczki przed jej bombardowaniem. ‒ Pieprzyłam go. ‒ Wiedziałam – zapiszczała, tańcząc dookoła. Pracowałam tutaj tylko kilka miesięcy, ale szybko nauczyłam się, że Lucy była na pełnych obrotach dwadzieścia cztery godziny na dobę. Przyprawiało mnie to o pieprzony ból głowy. Odwróciłam się z nadzieją, że to koniec przepytywania. ‒ Wyglądał jak ten koleś z zespołu. Wiesz Affliction? 3 Bettie Page –amerykańska modelka. http://newcityfilm.com/wp-content/uploads/2013/11/Bettie-Page-1.jpg
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 10 Prychnęłam na ironię. West był jak dolegliwość, taka, której nie mogłam się pozbyć, jak złośliwej choroby wenerycznej. Płciowa kanalia, która nie odczepi się i nie zdechnie. ‒ Jest nim? – Jej oczy się rozszerzyły, a szczęka opadła – Czy to był… Blair! Najwidoczniej nie czytywała żadnych tabloidów, ponieważ prześladowała by mnie z tego powodu tygodnie temu. ‒ Jest pieprzonym dupkiem, więc po prostu to odpuść. Zmarszczyła brwi na moją reakcję i wzruszyła ramionami. ‒ Rób co chcesz. Rozległ się wkurzający dźwięk dzwonka przy drzwiach, gdy wchodziła grupa klientów. Lucy posłała mi spojrzenie i zaczęła lawirować pomiędzy rzędami ubrań, żeby ich przywitać, pozostawiając mnie samą i przekierowując moją uwagę na kopertę, którą dał mi West. Tylko czysta ciekawość powstrzymała mnie od przedarcia jej na dwie części i wrzuceniem do kosza. Kiedy uwaga Lucy była w pełni zajęta, zerknęłam do środka i zobaczyłam bilet na koncert i kartkę. Tak jak powiedział West. Chciał abym poszła na koncert Affliction w piątek, ale po co była kartka? Rozłożyłam ją a w środku było tylko jedno zdanie napisane jego bazgrolącym odręcznym pismem. Adres URL YouTube. Momentalnie zaczęłam się zastanawiać, na czym polegała jego popieprzona gra. Najwyraźniej w niej byłam i ani trochę nie chciałam grać, ale pieprzony dupek zdobył moją ciekawość i nie będę w stanie przestać myśleć o wideo ukrytym pod tym adresem, aż nie wrócę do domu i nie wstukam go do laptopa współlokatora. Jake'u Weście ty pieprzony sukinsynie. Nie było takiej opcji, żebym poszła na ten koncert. Nie było takiej możliwości, że rozważę jego słabe próby odzyskania mnie i dam się wciągnąć prosto do jego łóżka. Nigdy więcej nie będę jego ździrą do pieprzenia. To zaufanie przepadło dawno temu razem z moim sercem i zdolnością do kochania, którą miałam. Nie było cholernej opcji, że tam pójdę.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 11 West Wyszedłem na ulicę Cadmen Higf, moja skóra mrowiła od… Sam nie wiem, ale swędziało mnie wszędzie. Powietrze pomiędzy Blair a mną było gęste od seksualnego napięcia. Po całym tym czasie wciąż je czułem i byłem pewny, że ona też. Mój fiut na pewno, ponieważ desperacko potrzebowałem poprawić się tak szybko jak tylko wyszedłem na ulicę. ‒ Więc? – zapytał Josh, zerkając na mnie z nad okularów przeciwsłonecznych. Był twardym, umięśnionym gościem, zbudowanym jak tona cegieł, ubrany w ciemną skórzaną kurtkę, dżinsy i zajebiste buty. Z pewnością nie wyglądał jak sponsor, wyglądał bardziej jak mój ochroniarz. Facet był wybawieniem, dosłownie. Nie akceptował żadnym bzdur moich czy kogoś innego i nie przejmował się tym czy zrani moją męską dumę. Stawiał twarde warunki, co było dokładnie tym czego potrzebowałem. Żałowałem tylko, że nie był ze mną od początku, żałowałem, że posłuchałem Furlough’a i nie poświęciłem więcej uwagi profesjonalistom. Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na jego pytane i kontynuowałem spacer w dół ulicy. ‒ Powiedziałem to co miałem do powiedzenia, teraz wszystko zależy od niej. ‒ To dość sprawiedliwe, wiesz – powiedział, przechodząc w tryb doradczy. – Nie możesz zmusić jej do przyjścia. ‒ Nie, nie mogę – wymamrotałem lawirując pomiędzy powoli poruszającymi się turystami, którzy gapili się na te wszystkie sklepy z alternatywnymi ciuchami i salony tatuaży. Grupa gotek obserwowała mnie gdy przechodziłem i pochyliłem głowę. Nie byłem w nastroju na rozdawanie autografów i sesje selfi. Moja głowa była wypełniona nią, dziką kocicą, która wciąż była tak samo zadziorna jak zawsze.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 12 W ciągu trzech ostatnich miesięcy przeszedłem długa drogę. Potrzebowałem każdego kawałka woli, nadziei i siły jaki miałem, żeby się nie poddać i nie zacząć znowu brać. Ponieważ odejście Blair i świadomość, że mnie nienawidzi, to było dla mnie zbyt dużo. Gdyby nie reszta zespołu, Joe, Mick, Rob… i nasza nowa menadżerka Sasha, kurwa, byłbym teraz martwym gościem. To Sasha zorganizowała spotkanie z Josh’em. Jestem im dłużny bardzo wiele. Zawdzięczam im całe moje życie, jeżeli zamierzałem być całkowicie szczery w związku z tym wszystkim. ‒ Jeżeli chcemy zdążyć do hotelu przed lanczem, lepiej się zbierajmy – powiedział Josh patrząc na telefon. Mieliśmy w hotelu spotkanie z Sashą i resztą zespołu w celu przedyskutowania mojego epickiego planu odzyskania Blair. Wymyślna intryga, która wymagała wielu ruchów i kurewsko dużo planowania. Miałem tylko jedno rozdanie kart do rozegrania, które było planowane przez trzy miesiące w trakcie wielu późnych nocek i żonglowania harmonogramem. Jedno rozdanie, które jeżeli dobrze rozegram, pozwoli mi pokazać Blair co naprawdę do niej czuję. Jak żałuję tego wszystkiego. Jeżeli by to zobaczyła, jeżeli by zrozumiała to może by do mnie wróciła. Koperta była pierwszym krokiem. Wideo było drugim. Miałem problemy z wypowiadaniem swoich uczuć, jedynym sposobem, w który mogłem wyrazić je na głos i jej pokazać była muzyka. Muzyka była rzeczą, która przemawiała do mojego serca. Była moją duszą. Musiała zobaczyć moją duszę. Przechodząc przez stację metra, w towarzystwie Josh’a, uśmiechnąłem się do siebie kiedy zobaczyłem ścianę pokrytą tuzinem czarno-białych plakatów. Już się zaczęło. *** Patrzyłem w dół na laptopa, którego Joe podsunął mi pod twarz i nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Wypuściliśmy nasz nowy singiel dzisiaj rano, a już był
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 13 numerem trzecim w notowaniu iTunes w Zjednoczonych Królestwach. Do końca dnia będzie prawdopodobnie numerem jeden. Wildcat (Jestem zakochany) była czymś więcej niż tylko piosenką… Więcej niż moimi przeprosinami. To była nasza historia miłosna. Była moją miłością do niej. Cały świat ją usłyszy, ale to nie będzie nic znaczyło jeżeli ona tego nie zrobi. Miałem nadzieję, że jej zaciekła ciekawość weźmie górę i wstuka adres URL w jakiś komputer. Znałem ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że mogę na to liczyć. ‒ Jeżeli tego nie zobaczy to jest ślepa. – Joe powiedział pochylając klapkę ekranu w celu zwrócenia mojej uwagi. – Ze wszystkich niedorzecznych intryg, które uknuliśmy przez te wszystkie lata ta jest najlepsza. ‒ Jeżeli się uda będzie jedyną, która zadziałała – rozmyślałem, stawiając laptopa na stoliku do kawy. Siedziałem w moim aktualnym pokoju hotelowym z chłopakami oraz Sashą i Josh’em. Pomijając moje wszystkie pomysły i sposoby działania, to Sasha naprawdę sprawiła, że większość tego idiotycznego planu stała się rzeczywistością. Była niczym mała stu pięćdziesięcio centymetrowa rakieta, w pełni profesjonalna z jej czarnymi punkowymi włosami i nastawieniem, która wydawała się nigdy nie spać. ‒ Gdzie stoimy z plakatami? – zapytałem. ‒ Jest grupa gości w Cadmen, klejąca je w tej chwili – powiedział Joe. – Policjabędzie na ich ogonie, ale są zawodowcami. W celu wykonania całego tego planu, uzyskaliśmy pomoc od niektórych najlepszych grafficiarzy i malujących ze wzorów artystów w mieście. Sasha zorganizowała kilka drukarni, które wydrukowały plakaty na pojedynczych kartkach, a potem zostały przekazane w chętne ręce małej armii ulicznych artystów. Celowaliśmy w to, aby tasprawa bardzo szybko zyskała rozgłos. Uderzyć na wszystkich stronach internetowych, gazetach i plotkarskich szmatławcach, telewizjach, wszędzie. Blair miała tendencję do uciekania i chciałem, żeby jej piosenka była wszędzie gdzie się nie obróci. Plakaty gdziekolwiek pójdzie, piosenka w radio, w telewizji, na odtwarzaczu jej współlokatora, w tym obskurnym sklepie, w którym pracowała. Może to był bardzo chamski ruch, ale byłem pieprzonym, zakochanym idiotą.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 14 ‒ Czy jesteśmy narażeni na jakąś krytykę ze strony władz miasta czy policji? –Zapytał Mick. ‒ Poinstruowałam ich, żeby przyklejali je tam gdzie jest to prawnie dozwolone, ale jeżeli zdecydują przykleić je też gdzie indziej… – Sasha zamilkła i wzruszyła ramionami. – Nie nasz problem, podpisali odstąpienie. ‒ Zuchwały mały diabełek. – Mick mrugnął do niej. ‒ "NME4 zgodził się na okładkę i artykuł w najnowszym wydaniu. – Sasha podeszła i podała mi tablet - Pienili się o wyłączność, więc to była łatwa transakcja. Idzie do druku dzisiaj wieczorem i będzie rozprowadzony jutro rano. Pokrywaliśmy z naszych pieniędzy okładkę, kilka stron w środku, a plakat, który obecnie był rozklejany na całym świecie, będzie wydrukowany jako rozkładówka. ‒ Kurwa jesteś dobra – powiedziałem ze śmiechem. Powinniśmy byli wypieprzyć Furlough’a lata temu i zatrudnić ją. Przewinąłem projekt wydania magazynu, który nam wysłali i potrząsnąłem głową. Byli zajebiście dobrzy. Za dobrzy. ‒ Naprawdę myślisz, że to zadziała? – zapytała Sasha. ‒ Nie wiem – odpowiedziałem szczerze. – Nawet jeśli nie, umrę wiedząc, że zrobiłem wszystko co było możliwe, żeby Blair dowiedziała się co do niej czuję. Żeby wiedziała, że żałuję i przepraszam. ‒ Mam nadzieję, że się uda – powiedziała Sasha. – Naprawdę ją lubię. Potarłem oczy nagle odczuwając zmęczenie. ‒ Dobra – powiedział Joe klaskając w dłonie. – Wszystko w ruchu i nie ma nic co moglibyśmy teraz zrobić, oprócz jazdy na fali aż do piątku. A odkąd mamy pierdoloną wtorkową noc, mówię zamówmy jedzenie do pokoju i uderzmy jutro na sklepy. Kto jest ze mną? Popatrzył na mnie wyczekująco i kiwnąłem głową. ‒ Umieram z głodu – wymruczałem. 4 Brytyjskie czasopismo muzyczne.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 15 Było prawdopodobnie lepiej jeżeli trzymałbym się dzisiaj z chłopakami. Inaczej wiedziałem, że będę się denerwował i rozmyślał nad moim krótkim spotkaniem z Blair. Zraniłem ją w najgorszy z możliwych sposobów. Chciałem wziąć ją w ramiona i nigdy nie wypuszczać. Zrobiłbym wszystko, żeby znowu jej dotknąć, poczuć jej usta na moich… Mój policzek wciąż piekł na wspomnienie jej uderzenia. Widziałem ją w swojej głowie, wkurzoną, złą… zranioną. ‒ West? – Josh machnął dłonią przed moją twarzą i mocno mrugnąłem. ‒ Co? – burknąłem, siadając prosto. ‒ Wszystko w porządku? Możemy to odwołać jeżeli chcesz. To był ciężki tydzień. – powiedział cicho, żeby inni go nie usłyszeli ponad kłótnią o to co będą zamawiać z karty dań obsługi hotelowej. ‒ Nie, wszystko w porządku. To tylko… Zobaczenie jej było jak cios w brzuch. ‒ Najlepsze rzeczy w życiu nigdy nie są łatwe – powiedział spoglądając na hałastrę. Chrząknąłem, nie wiedziałem co miałbym na to odpowiedzieć. Moje życie było proste do czasu aż zacząłem brać. Zdobyłem wszystko to czego zawsze chciałem, karierę muzyczną, pieniądze, sławę, kobiety… Ale wciąż starałem się zrozumieć jak to wszystko zmieniło się w za dużo. Josh uważał, że powodem mogło być moje pragnienie miłości i bycia kochanym i fakt, że tego nie znalazłem. Dlatego byłem taki zaborczy względem Blair, dlatego tak się do niej przyczepiłem i dlatego całkowicie poległem w sekundzie, w której myślałem, że zostawiła mnie na dobre. Furlough miał tego świadomość i użył tego dla osiągnięcia własnych celów i samo myślenie o tym popieprzeńcu powodowało, że wpadałem w szał. ‒ Co chcesz jeść? – powiedział Josh wyciągając mnie z mojego niebezpiecznego wzorca myślowego. Czasami czułem się jakby był moją opiekunką, ale jeżeli by go tutaj nie było… ‒ Zamów mi największy pieprzony stek jaki mają. ‒ Mężczyzna z apetytem – powiedział ze śmiechem Joe, rzucając w moją głowę kartą. ‒ Bracie, w tej chwili mógłbym zjeść całą pieprzoną krowę. Dawaj ją tutaj.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 16 Kiedy Sasha zadzwoniła po obsługę, zacząłem się zastanawiać jak do cholery mam zamiar wytrzymać do piątkowej nocy. Jeżeli Blair nie przyjdzie, nie wiem co zrobię i to była ta przerażająca część. Trzy dni to było dość czasu dla niej żeby się spakować i zniknąć i myśl, że mógłbym jej już nigdy więcej nie zobaczyć wyrywała w moim sercu dziurę wielkości wszechświata. Milcząco modliłem się do kogokolwiek kto słuchał, żeby pojawiła się w Roundhouse. Musiała.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 17 Blair Żyłam w małym, trzy pokojowym mieszkaniu w przerobionej szeregowej kamienicy w Holloway, krótką jazdę autobusem od Cadmen. Ledwie można było nazwać to mieszkaniem… Bardziej jak eksperyment, mający na celu wydzierać pieniądze z rynku cierpiącego z powodu magazynowych warunków mieszkaniowych. Byłam pewna, że w którymś momencie w moim pokoju musiała być poczekalnia, ponieważ innym jedynym wspólnym pokojem była kuchnia wielkości pudełka do butów i jeszcze mniejsza łazienka. Płaciłam czterysta funtów miesięcznie plus rachunki, co w pełni ukazywało jak drogie było to miasto nawet dla odłamków. Moje zarobki ze sklepu ledwie starczały żeby pokryć to wszystko, ale przynajmniej pozostawała nadwyżka wystarczająca na odwiedziny pubu na końcu ulicy. Do teraz nie tknęłam pieniędzy, które wzięłam od Westa, za wyjątkiem kupna biletu na samolot z Rzymu do Londynu. Przelałam je na rachunek w banku w Zjednoczonych Królestwach i obecnie zbierały odsetki. Patrzyłam na kartkę przypiętą do ściany w sypialni i wbrew sobie przebiegłam palcem po odręcznym, nieczytelnym piśmie Westa. Nie oczekiwałam tylu uczuć, które we mnie eksplodowały, gdy go wczoraj zobaczyłam. Niekontrolowane pragnienie pomieszane ze zdrową dawką furii. Patrzył na mnie jakbym była czymś do zjedzenia, jakby chciał mnie pochłonąć i tak łatwo byłoby mu na to pozwolić. Cholernie przerażało mnie to, że wciąż wywołuje we mnie tak silne emocje. Desperacja. Rozpacz. Nic nie zatrzymywało mnie przed opuszczeniem tego miejsca i nie oglądaniem się wstecz. Wszystko co musiałam zrobić to wrzucić ciuchy do walizki i rzucić się we wstrętne wody mojego życia. Pokój był pusty, za wyjątkiem białej kartki przypiętej do kremowej ściany z zagipsowanymi dziurami. Gapiąc się, podniosłam z końca łóżka kurtę i zarzuciłam na siebie, sprawdzając kieszenie, upewniając się, że mam telefon, klucze i portfel. Wyszłam zamaszystym krokiem
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 18 przez drzwi, zawahałam się i spojrzałam do tyłu na kartkę. Ze zirytowanym warknięciem odpięłam ją i wsunęłam do kieszeni. Kurwa, naprawdę w tej chwili nienawidziłam Westa. Wiedział, że nie będę mogła się oprzeć. Sukinsyn. Pojechałam obskurnym autobusem numer dwadzieścia dziewięć do Camden, z plecami dociśniętymi do szyby, stojąc pośród tłumu. Ta trasa miała reputację kieszonkowców i zbirów napastujących pasażerów, więc trzymałam się sztywno i zapięłam kieszenie. Co jakiś czas autobus zatrzymywał się i zabierał coraz więcej ludzi,a moje oczy łapały jakieś białe plakaty porozklejane na każdym jednym przystanku. Zastanawiałam się co powinnam zrobić. Nie było mowy, że rozważę pomysł pójścia na koncert Affliction. Mogłam sprzedać bilet i pokazać Westowi niewerbalny, niecenzuralny gest, ale najważniejsze pytanie wciąż pozostawało. Co do cholery miałam zamiar zrobić ze swoim życiem? Mogłam z łatwością wsiąść do metra na Kings Cross i wsiąść do pociągu Eurostar do Paryża. Byłabym tam w ciągu trzech godzin. Z Paryża mogłam udać się do każdego miejsca w Europie. Mogłabym żyć w drodze, pracować i podróżować. Rozdrażniona byciem wciśniętą w róg, wypchałam sobie drogę z autobusu na ulicę obok naziemnego przejazdu kolejowego, kilka przecznic od ulicy Cadmen High. Wtedy właśnie zobaczyłam jedno słowo, które znaczyło dla mnie wszystko i które sprawiało, że wszystko bolało jeszcze bardziej niż musiało. Serce podskoczyło mi do gardła i nie byłam pewna na co właściwie patrzę. Większość ściany, z błękitno szarego piaskowca, była pokryta dziesiątkami czarno białych plakatów i każdy z nich miał napis na samej górze – Wildcat wraz z oznaczeniem motywu przewodniego, który brzmiał 'Jestem Zakochany'. Pod tym był odrysowany ze wzoru tygrys, a pod nim podpis pieprzonego winowajcy. Affliction. Czy West próbuje sprawić żebym oszalała? To było jego przezwisko dla mnie, tak jak ja nazywałam go Mroczny i Niebezpieczny. Szeptał mi je do ucha kiedy dotykał mnie swoimi palcami i pieprzył swoim fiutem. Poczułam jak twarz mi się czerwieni, nie było tak, że przypadkowi przechodnie wokół mnie wiedzieli co to znaczy, ale wciąż czułam się kurewsko zażenowana, wściekła, nie wspominając o całkowitej agonii. Potrzebowałam pieprzonego drinka, ale była dopiero dziesiąta rano.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 19 Odrywając wzrok, weszłam do małego sklepu monopolowego i złapałam napój energetyczny z półki oraz czekoladowy batonik. W potrzebie uregulowania poziomu serotoniny5 przez cukier. Złożyłam sobie cichą obietnicę, że upiję się później. Wtedy zobaczyłam najnowsze wydanie NME i brzydką twarz Westa patrzącą na mnie i pomimo że już byłam wściekła poczułam jak poziom gniewu przekracza punkt krytyczny. Nagłówek wydrukowany w dole okładki głosił Wildcat zespołu Afflictions. Pierwszy wgląd w sensacyjny materiał o ich nowym singlu i kierunku. Nowy kierunek? Stałam tam przez jakby się mogło wydawać wieki, gapiąc się tylko na magazyn, zastanawiając się co jest napisane w środku. Facet za ladą kaszlnął głośno i zanim powiedział mi, że jego sklep to nie biblioteka podniosłam go i podałam mu pieniądze za mój cukier i palącą ciekawość, która bez wątpienia będzie moim końcem. Poczułam się osaczona jak ten głupi, cholerny tygrys na plakatach na zewnątrz. Jeżeli to była gra Westa rozgrywał ją cholernie dobrze i obecnie przegrywałam. Nienawidziłam przegrywać. Wyszłam ze sklepu i zostałam powitana przez kolejny plakat, tym razem pojedynczy podwiewający na boku budki telefonicznej. Zasłoniłam się włosami i kontynuowałam marsz, przeciskając się przez sznurek ludzi chodzących tam i z powrotem. W górze ulicy była mała kafejka internetowa, ciasne podejrzane miejsce z zawirusowanymi cegłami, które lubili nazywać komputerami. Brali tylko dwa funty za godzinę, więc weszłam do środka. Usiadłam na tyłach przy starożytnym komputerze stacjonarnym i otworzyłam przeglądarkę. Wyciągnęłam kartkę z kieszeni i spojrzałam na adres URL, zastanawiając się czy jest to właściwa rzecz do zrobienia. Oglądanie widea jakie zmontował West może tylko pogorszyć sprawy. Może spowodować, że będę cierpiała jeszcze bardziej niż teraz. Ale skończyłam z uciekaniem, nawet jeżeli każde pojedyncze włókno mojego ciała nakazywało mi podkulić ogon i uciec z miasta nigdy nie oglądając się za siebie. West wciąż miał część mojego zdewastowanego serca i nienawidziłam go za to jak cholera. Z teatralnym westchnięcie wpisałam adres i czekałam aż strona się załaduje. Kiedy wyskoczyła zobaczyłam, że była zatytułowana tak samo jak plakaty. Dzika Kotka (Jestem Zakochany). Najwyraźniej stał się cały dupkowaty i romantyczny i napisał dla mnie 5 Serotonina – tzw. hormon szczęścia. Odpowiada m. in. za regulację ciśnienia krwi oraz temperatury ciała. Jej niski poziom powoduje m. in. agresywność oraz zmęczenie a także zaburzenia depresyjne.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 20 piosenkę. Wideo miało czarno białą ramkę, więc nie mogłam powiedzieć o czym było chyba, że naprawdę odsłucham to cholerne nagranie. Więc była to decyzja działaj lub umieraj. Wyciągnęłam słuchawki od mojego odtwarzacza mp3, podpięłam je do gniazdka przy komputerze i wcisnęłam play. Albo moje serce dostanie ostateczny cios i umrze, albo dostanę to czego chciałam przez cały czas. Prawdę. Najwyraźniej chciał mi coś powiedzieć, więc przygotowałam się na usłyszenie tego i podjęcie własnej decyzji. Była to charakterystyczna piosenka Affliction, seksowna, skrzywdzona i skomplikowana, dokładnie taka jak West. Wypuściłam westchnienie i słuchałam, zwyczajnie akceptując cokolwiek miało nadejść i walnąć mnie prosto w twarz. Potem pojawił się na ekranie. Czarno białe wideo uczyniło go jeszcze seksowniejszym. Nie byłam pewna jak brak kolorów może dodać atrakcyjności, ale koniec końców to był Jake West. Potem zaczął śpiewać i poczułam jak moje ciało odpowiada, poirytowana skrzyżowałam nogi. Twoja miłość była zawsze tylko twoja do ofiarowania. Skosztowałem jeden raz i jestem twój Nic więcej teraz nie ma znaczenia, jesteś moja I byliśmy w drodze dosiebie Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy Dziką Kotką, w której jestem zakochany Nigdy nie sądziłem, że to spieprzę Obudziłem się i ciebie nie było Och nie, dzisiaj już wiem, że cię kocham Ale ty odeszłaś Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy Dziką Kotką, w której jestem zakochany
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 21 Rozcina moją skórę i rozdziera moją duszę, jest dla mnie każdym grzechem Podrywa moje serce i siniaczy mojeusta Jest dla mnie wszystkim Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy Dziką Kotką, w której jestem zakochany Nigdy nie sądziłem, że odejdziesz ode mnie tak jak odeszłaś, tak Nigdy nie sądziłem że potraktuję cię tak jak to zrobiłem, tak Nigdy nie pomyślałem, że będę cię kochał tak jak cię kocham, tak Onajest Dziką Kotką, rozdzierającą mniena strzępy Dziką Kotką, w której jestem zakochany Pomimo chęci pozostania niewzruszoną jaką wiedziałam, że jestem zdolna być, poczułam łzę spływającą po policzku. Pojedynczą, pieprzoną, zdradziecką łzę. Były drobne rzeczy w tym nagraniu, które przypominały mi o nas razem. Scena w salonie tatuaży, migawka jak podnosił metalowe drzwi do schowka i wchodził do niego nucąc pod nosem, i inne, gdy szedł przez środek napakowanego parkietu tanecznego i zaraz przed końcem, zanim piosenka całkowicie zamilkła, pojawiła się pusta butelka Jacka w jego dłoni, którą kołysał z boku na bok. Patrzyłam jak rozbija się na tle za nim kiedy się zatrzymał a kamera wciąż kręciła. Joe wszedł w kadr i podał Westowi znak, a gdy go odwrócił nie byłam pewna czy chcę wymiotować czy nie. Pisało na nim: Kocham cię, B. Patrzyłam dopóki ramka nie zamieniła się na czarną, rozmazując jego, a słowa na znaku całkiem nie znikły. Nie potrafił mi powiedzieć, więc wykorzystał jedyną rzecz przez, za pomocą której mógł to przekazać. Muzykę. Nie wiedziałam, czy powinnam nienawidzić tego, że czuje się żałośnie czy rzucić się mu do stóp. Musieli to poskładać w całość w mniej niż trzy miesiące, gdy byli wciąż w trasie. Nie wiedziałam dużo o tych wewnętrznych bzdurach związanych z pracą sławnych gwiazd
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 22 rocka, nawet jeżeli byłam tam przez miesiąc, ale żeby tego dokonać musieli pociągnąć za wiele pieprzonych sznurków. Magazyny, plakaty, teledysk, nie wspominając o rzeczywistym napisaniu i nagraniu piosenki i całym tym dystrybucyjnym zamęcie. Zmarszczyłam brwi gapiąc się na ekran i komentarze pod wideo. Zrobił to dla mnie? Blair Hayden, nic nieznaczącej, niebędącej niczym więcej jak tylko ciężarem? Kochał mnie? Opuściłam głowę w dłonie, nie mogłam powstrzymać obrazu z tamtego ranka w Rzymie przed pojawieniem się w mojej głowie. Był wypalony tam na wieczność. Usta innej kobiety wokoło jego fiuta. Czegoś co było moje. Nikt mnie nie kochał. Jak mogłabym pójść na koncert i stanąć z nim ponownie twarzą w twarz po zobaczeniu tego? Jak mogłam w ogóle rozważać ten pomysł po tym wszystkim co mu oddałam? Po uwierzeniu w nas na tyle żeby chociaż spróbować, kiedy zawsze ze wszystkim tylko się poddawałam. Moje oczy zaczęły szczypać od łez, zamknęłam przeglądarkę i wyrwałam słuchawki z gniazdka. Praktycznie rzuciłam pieniędzmi w gościa siedzącego za kontuarem i z magazynem wsadzonym pod pachę gwałtownie otworzyłam drzwi. Patrząc na drugą stronę ulicy, zobaczyłam kolejny rząd plakatów Dzikiej Kotki i miałam ochotę zacząć krzyczeć i rwać włosy z głowy. Dupek. Ruszyłam w dół chodnika przez High Street i kiedy doszłam do skrzyżowania zobaczyłam kolejne plakaty na boku budynku. Sukinsyn. Przechodząc przez stację metra Camden Town zobaczyłam je przyklejone na wykafelkowanej ścianie. Sukinsyn, dupek, gnojek, idiota, drań… To podsumowywało na tę chwilę wszystko. Stawałam się szalona, ale prawdopodobnie nie w sposób na jaki liczył West. Zamierzałam pójść na ten głupi, pieprzony koncert i jedyną rzeczą, z którą się spotka będzie moja pięść, a potem intymne zbliżenie jego jaj i mojej prawej stopy. Ne byłam pewna jak przetrwam kolejne dwa dni. Dwa dni dławionej, skumulowanej furii. Chwila, w której spojrzę na Jake’a Westa będzie tą, w której nakopię mu do dupy.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 23 West Światła gównianego klubu, w którym stałem, pulsowały dookoła mnie, a irytująca jak cholera muzyka house rozrywała moje bębenki. Zwykłem to uwielbiać... Zainteresowanie, kobiety wpychające mi w twarz cycki, ocierając się o mojego fiuta... Droczące się. Wybierałem najładniejszą, zabierałem ze sobą do jakiegokolwiek hotelu lub ciemnego kąta i pozwalałem ssać się do zatracenia. Potem ją zginałem i bez narzekania brała cokolwiek oferowałem. Zwykle mocno i szybko. Zagłuszając hałas. Ręce chwytały moje ramiona, każda z nich ciągnęła mnie w swoją stronę po swój kawałek uwagi. Wszyscy oni czegoś chcieli, nie ważne co udawali, że oferują w zamian. Pieniądze, narkotyki, mokra dziura do pieprzenia. Tutaj Jake. Może pokażesz mi dobry czas? Pozwól mi cię wyssać. Co jest twoją trucizną, kochanie? Meta? Koka? Ekstazy? Coś mówiło mi, że to był tylko sen, ponieważ nie czułem się prawdziwie i wszystko było rozmazane na krawędziach. Nie śniłem przez miesiące. To było coś z czym byłem w stanie poradzić sobie naprawdę szybko. Demony nie były w moich snach, były w pieprzonym lustrze, kiedy się budziłem. Muzyka, ludzie to było za dużo i zacząłem pokrywać się zimnym potem. Pokój wirował, pulsacyjne światła oślepiały, ale potem były dłonie na mojej twarzy i ta znajoma iskra, za którą tak bardzo tęskniłem, rozpaliła moją skórę. Otwierając oczy wpatrywałem się w jej orzechowe, dziwnie pocieszony faktem, że pamiętałem każdą drobinkę karmelu. Moja dzika kotka była olśniewająca i idealna, a w środku milion razy bardziej. Jak mogła tego nie widzieć? Była ciszą w cholernym sztormie. Jedyna dzika rzecz, której chciałem. Podniosłem dłoń by nakryć jej, ale odsunęła się przerywając kontakt. Chciałem sięgnąć i przyciągnąć ją do siebie, chciałem poczuć jej usta na swoich, ale byłem zamrożony w miejscu. Kiedy przemykała przez tłum coraz dalej, wyślizgując się z moich palców, próbowałem za nią podążyć, ale ciągle łapały mnie te ręce, spowalniając mnie
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 24 i czułem się jakbym tonął. Blair. Usłyszałem jak krzyczę, ale nawet to brzmiało odlegle. Dlaczego wciąż uciekasz? Co muszę zrobić żeby cię przekonać? Byłem w hotelowej łazience, małe torebki proszku i tabletek ustawione były na blacie. Dlaczego to po prostu się nie zatrzyma? Byłem tak cholernie tym wszystkim zmęczony. Nikogo tu nie było. Nie zależało im. Nikomu z nich. Chcieli tylko załapać się na przejażdżkę do sławy na moich plecach. Płytcy, popieprzeni naciągacze. Utknąłem w tym życiu i to była tylko i wyłącznie moja wina. Musiałem przestać. Wibrujący dźwięk mruczał w moje uszy i osunąłem się na blat, zamykając oczy. Dlaczego ten hałas nie chciał odejść? Dlaczego nie mogli po prostu zostawić mnie w spokoju? Dlaczego zależało mi tak bardzo, żeby znaleźć kogoś kto byłby w stanie zobaczyć mnie? Nikt nie mógł zobaczyć prawdziwego mnie, ponieważ nie byłem dłużej prawdziwy. Czym do cholery był ten hałas? Jake West był martwy w środku. Choroba toczyła się w tym samym czasie także na zewnątrz. Sięgnąłem po pierwszą torebkę. Do dna, dupki. *** Wstawaj leniwy dupku. Zwinięty magazyn walnął mnie w czoło i usiadłem z jękiem, a ostatnie wspomnienie cholernego koszmaru rozwiało się. Josh stał obok łóżka, machając magazynem, kompletnie ignorując część, w której właśnie miałem pieprzony koszmar. Naprawdę nie byłem w nastroju na odrodzenie. Przesuńmy to na kolejny dzień. Od kiedy jesteś moim cholernym budzikiem? – zapytałem z ponurą miną, przecierając oczy. Nie mogłem po po prostu spać do piątku? Pieprz mnie. Od kiedy jest już prawie czas obiadu. – Roześmiał się i upuścił magazyn na łóżko.
Amity Cross – Unintended (Unexpected #3) tłum.nieof.: Agis_kaKorekta: szpiletti 25 Otworzył się i uświadomiłem sobie, że jest to wydanie NME, które wychodziło jutro rano. Podniosłem je i wpatrywałem się w siebie, wyglądającego cholernie dobrze i rockowo. Byłem na tysiącach okładek magazynów, sam i z chłopakami, ale ta jedna była jakaś inna. Moje myśli od razu popłynęły do Blair i zastanawiałem się czy to zobaczy i czy natknęła się już na jakiś plakat. Samo myślenie o wyrazie jej twarzy spowodowało, że uśmiech rozciągnął moje usta. Dobre? – zapytał Josh. Dobre. Sprawdzając telefon ściągnąłem maile i skrzywiłem się na jeden na samej górze, który był od Joe'go. Dlaczego wysyłał mi maila, przecież był na końcu cholernego korytarza? Dupek. Wszystko co mówił temat to 911. W treści był adres URL, kierujący do strony cieszącej się złą sławą gazety, która zwykle drukowała jedynie sensacyjne gówno. Nie podobał mi się kierunek, w którym to zmierzało. Nie potrzebowałem radzić sobie z tym, nie dzisiaj, nie dopóki mój plan nie zostanie rozegrany. Kurwa – przekląłem. Co jest? Wpisałem adres URL i czekałem aż strona się załaduje. Kiedy pojawił się nagłówek moje wnętrzności skręciły się, oblał mnie zimny pot i poczułem mdłości. Zacząłem skanować artykuł, ale nie doszedłem daleko gdy upuściłem telefon. Przeczytałem więcej niż to konieczne. Josh podniósł telefon, a ja zanurzyłem głowę w dłoniach. Ciemna Strona Jake'a Westa. Narkotyki, Kobiety, Zniszczenie. Wiedzieli wszystko. Narkotyki, kobiety, wszystkie te razy kiedy płaciliśmy ludziom by milczeli, moje prawie pożegnanie się z tym światem. Wszystko. Była tam cała moja brudna przeszłość, wystawiona na widok całego świata. Popieprzony, egoistyczny, zły chłopak, pochłonięty sobą ćpun, który nawet nie umiał się zabić. Fala mdłości rosła w moim brzuchu i wytoczyłem się z łóżka, zatrzaskując za sobą drzwi od łazienki. Suche szarpnięcia nad toaletą spowodowały wybuch całej masy wspomnień, które przysłużyły się jedynie do zwiększenia moich spazmów. Ignorując Josh'a pukającego do drzwi, osunąłem się na podłogę opierając nagie plecy o zimne płytki. Była tylko jedna osoba, która wiedziała o tym wszystkim. Jedna pieprzona osoba.