caysii

  • Dokumenty2 224
  • Odsłony1 157 777
  • Obserwuję794
  • Rozmiar dokumentów4.1 GB
  • Ilość pobrań686 215

Haygert Juliana - Captured Love

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Haygert Juliana - Captured Love.pdf

caysii Dokumenty Książki Reszta
Użytkownik caysii wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 349 stron)

DD_TranslateTeam 1

2 CAPTURED LOVE JULIANA HAYGERT Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

3 Tłumaczenie: blackss_ Dhalia kingus084 spotlesssoul qEDi Korekta: ameliaevans JaneeAnn roko122334 spotlesssoul

4 PROLOG Jessica Ryan i mój brat Jason byli przyjaciółmi odkąd tylko pamiętam, a ja rozbiłam łączącą ich więź. Mogłoby się wydawać, że bycie młodszą o trzy lata od każdego z nich oznaczało, że mogę być jedynie kumpelą, utrapieniem. Dorastaliśmy. W pewnym momencie chłopcy zaczęli interesować się dziewczynami, a każda z nich czekała tuż za rogiem, aby im się oddać. Sposób, w jaki wykorzystywali swoje zdobycze, był co najmniej chory. Tymczasem ja w dalszym ciągu byłam tylko młodszą siostrą najlepszego przyjaciela i Ryan nie zwracał na mnie uwagi. Kiedy miałam szesnaście lat, spędziłam lato w domu u babci, sześć mil od miejsca, w którym mieszkałam na co dzień. W momencie, w którym wróciłam do miasta, Ryan zaczął mnie obserwować. Traktował mnie tak, jakbyśmy wcześniej się nie znali, a ja pokochałam nasze relacje. Naiwnie myślałam, że mogę go zmienić w człowieka, którego nie interesowałyby już dziewczyny na jedną noc. Byłam w błędzie. Ryan złamał moje serce. Ojciec złamał moją duszę. Potem odeszłam.

5 ROZDZIAŁ 1 Jessica Siedziałam w budce na rogu i bazgrałam w szkicowniku, jednocześnie zastanawiając się, na co ja właściwie się zgodziłam. Dostałam SMS–a od mojej przyjaciółki. Kristin: Więc, czego chciał? Ja: Jeszcze nie wiem. Kristin: Może chce ci się oświadczyć. LOL Ja: Nie żartuj sobie ze mnie. Kristin: No weź, J. On nie jest aż taki zły. Gavin nie był zły. Nie do końca, ale cały czas miałam wrażenie, że jest taki sam jak inni. Ja: Powinnam udać, że mam bóle głowy i opuścić to miejsce, póki nie jest za późno. Kristin: Nie bądź taka. Zostań tam i wysłuchaj tego, co ma ci do powiedzenia. Ja: Może chcesz mi powiedzieć, że jesteś po jego stronie? Kristin: Dobrze wiesz, że zawsze będę z tobą. Ja: Wcale to tak nie wygląda. Kristin: Po prostu go wysłuchaj. Możemy zrobić coś zabawnego później. Co ty na to, żebyśmy poszły do parku? Mogłabyś coś naszkicować.

6 Ja: Co ty byś z tego miała? Kristin: Pogapiłabym się na gości pracujących przy łodziach lub spoconych chłopców grających w siatkówkę. Może powinnam była wyjść z udawanym bólem jeszcze przed wszystkim i po paru minutach spotkać się z Kristin. Cały plan się jednak zawalił, ponieważ gdy chciałam wstać i opuścić lokal, Gavin wrócił niosąc tacę z kawą i dwoma kawałkami brownie. – Tutaj jesteś, słońce – powiedział siadając obok i przesuwając tacę w moją stronę. Odłożyłam ołówek i wzięłam swoją filiżankę. – Dzięki. Gavin odgryzł kawałek ciastka i posłał mi delikatny uśmiech. Pozwoliłam sobie na przyjrzenie mu się. Był przystojny, jego twarz okalały czarne loczki. Kiedy na mnie spoglądał, miałam wrażenie, że jego duże, brązowe oczy błyszczą. Był dobrze zbudowany i miał opaloną skórę. Poza tym, był bardzo dobrym studentem, przed którym horyzonty poszerzały się z dnia na dzień. Chciał zostać znanym prawnikiem – jak jego ojciec. Nie brakowało mu inteligencji i poczucia humoru. Wychodziło na to, że myślał o naszym związku poważnie i z pewnością coś do mnie czuł. Dlaczego nie potrafiłam tego odwzajemnić? – Miałaś dzisiaj ostatni test semestralny? – zapytał, przełamując ciszę. – Jak ci poszło? Oczywiście, znał cały mój terminarz na pamięć.

7 – Było w porządku. – Jak idą postępy w projekcie? Myślisz, że zdążysz się przygotować przed końcem semestru? Jako studentka architektury, w każdym semestrze miałam zajęcia z projektowania, na których musiałam wykonać plany domów, centrum handlowego czy szpitala. Będąc na czwartym roku wykonywałam projekt wieżowca. – Z tym również wszystko w porządku – odpowiedziałam gładko. – Co myślisz o... – Gavin, dlaczego mnie tu zaprosiłeś? – Nie chciałam go uciszyć, ale nienawidziłam, kiedy zachowywał się jak mój chłopak pomimo tego, że nim nie był i dobrze o tym wiedział. – Myślałam, że ustaliliśmy, że będziemy spotykać się tylko w weekendy. – Jesteś tu, ponieważ chciałbym cię o coś zapytać. – Wyprostował się i usiadł na wprost mnie. – Za dwa tygodnie moi rodzice urządzają przyjęcie niespodziankę dla mojego brata. Ma zamiar oświadczyć się swojej dziewczynie. – Oh–kej. – Pociągnęłam mały łyk kawy. – Chciałbym, żebyś poszła tam ze mną. – Co proszę? – odpowiedziałam krztusząc się. – Wychodziliśmy wszędzie razem przez ostatnie osiem miesięcy, słońce, ale w dalszym ciągu nie znam twojej rodziny, tak samo, jak ty nie znasz mojej.

8 – Co w tym złego? – Chcę poznać twoich bliskich. Nie było żadnej rodziny. Byłam tylko ja i moja babcia, ale on o tym nie wiedział. Cały czas wypytywał o coś, czego teoretycznie nie było. Za każdym razem zmieniałam temat, a kiedy podwoził mnie do domu, upewniałam się, czy nie poszedł za mną. – Gavin, nie... – Przestań, słońce. Lubię cię. Chcę, aby nasz związek był poważniejszy. Chcę umawiać się z tobą na prawdziwe randki, trzymać za rękę, jeść wspólnie lunch każdego dnia. Ale przede wszystkim chciałbym, abyś poznała moją rodzinę. To nie był pierwszy raz, kiedy Gavin wygłaszał taką przemowę. Nie zapowiadało się również na to, że zrobił to po raz ostatni. Może nasze "randki" były dla niego czymś więcej niż dla mnie. Potrząsnęłam głową. – Gavin, proszę cię. – Musisz lubić mnie chociaż trochę, w innym wypadku nie umawiałabyś się ze mną. Czego się tak bardzo boisz? – Niczego. Lubię to, jak sprawy się toczą. Wziął mnie za rękę. – To nie jest prawda. Która dziewczyna nie chciałaby czegoś więcej? – Ta dziewczyna – odpowiedziałam i uwolniłam rękę z uścisku. – Gavin?

9 Gavin i ja odwróciliśmy głowy w stronę, z której dobiegał nowy głos. – Cześć, Johnny. – Gavin uśmiechnął się i podał mu rękę. – Hej, Carla. – Spojrzał na dziewczynę i wskazał ręką na mnie. – Pamiętacie Jessicę? Johnny skierował wzrok na mnie. – Spotkaliśmy się na domówce w zeszłym miesiącu, prawda? – Tak – odparłam z udawanym uśmiechem. Pomimo tego, że nie zostali zaproszeni, Johnny i Carla usiedli po drugiej stronie naszego stolika. Niemal natychmiast cała trójka zajęła się rozmową o ostatnich nowinkach technologicznych, meczach, przyjęciach, pogłoskach i plotkach, i wszystkim tym, co ich łączyło. Johnny poznał Gavina na studiach. Przez dwa lata byli współlokatorami, dopóki Johnny nie wyprowadził się do swojego mieszkania kilka miesięcy temu. Carla była dziewczyną Johnnego od dwóch lat, a aura ich miłości była widoczna na dużą odległość. Gavin chciał, aby to samo stało się z nami. Carla odrzuciła swoje blond włosy i sięgnęła do torebki po telefon. – Uśmiech – powiedziała, przysuwając się do swojego chłopaka, chcąc zrobić selfie. Johnny pocałował ją w policzek, podczas gdy ona sama wydęła usta i przymrużyła oczy. Wtedy skierowała obiektyw w naszą stronę. – Wasza dwójka uroczo razem wygląda. Dziewczyna bez ostrzeżenia pstryknęła nam zdjęcie, a ja zastygłam w bezruchu. – Zrób jeszcze jedno, to się nie liczy – powiedział Gavin. Objął mnie

10 ramieniem i mocno przytulił. Jego uśmiech był szeroki, wesoły, a ja skręcałam się z zażenowania. Próbowałam zasłonić się moimi włosami. Kiedy zauważył moją reakcję, odrzekł: – Wszystko w porządku, słońce. To tylko zdjęcie. Podczas naszych wspólnych ośmiu miesięcy, unikałam wszelkiego rodzaju zdjęć. Nie mogliśmy zacząć robić ich właśnie teraz. Poza tym, nie miałam zamiaru zaczynać robić sobie zdjęć. Kiedykolwiek. Opuściłam głowę, kiedy flesz zabłysnął. – O nie! – Carla zaprotestowała. – Jesteś zbyt piękna na to, żeby się ukrywać. Daj spokój, jeszcze tylko jedno. – Hmmm. – Zaczęłam szukać w głowie jakichś wiarygodnych kłamstw, które uratowałyby mnie z tej sytuacji. Nie chciałam żadnych zdjęć i nie miałam zamiaru spotykać się z przyjaciółmi Gavina, choć wolałam ich, niż spotkanie z jego rodziną. Mój telefon zaczął dzwonić. Przypisałam numerowi telefonu domowego inny dzwonek, więc z pewnością stało się coś ważnego. To uratowało mnie z opresji, ale zaniepokoiłam się. – Babciu? – spytałam. – Czy dobrze się czujesz? Głośno westchnęła. – Hmm, więc... coś się wydarzyło. Wnusiu, lepiej żebyś przyszła do domu. ***

11 – Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą? – zapytał Gavin. Dobrze znał odpowiedź, więc dlaczego spytał? – Tak, jestem pewna. Podczas powrotu do domu, atmosfera w samochodzie była napięta. Próbował wielokrotnie rozpoczynać rozmowę, ale nie odpowiadałam nażadne pytanie. Gdybym nie była tak bardzo przejęta tym, co spowodowało, że babcia zadzwoniła do mnie, z pewnością wybrałabym przejazd autobusem lub poszła pieszo, a nie wybrała podwózkę. Otworzyłam drzwi samochodu, ale kiedy chciałam wyjść, Gavin przytrzymał mnie. – Poczekaj. Mam wrażenie, że jesteś na mnie zła, ale nie mam pojęcia, co zrobiłem źle. Zresztą, nieważne. Przepraszam za... za cokolwiek. – Popatrzył na mnie wzrokiem szczeniaczka. – Chcę tylko wiedzieć, czy aby na pewno dobrze się czujesz. Pomimo tego, że nie miałam ochoty na nic, co było z nim związane, przybliżył się do mnie i pocałował. Pocałunek był słodszy niż zwykle, wolniejszy, bardziej delikatny. – Zadzwonisz później? – szepnął. Przytaknęłam i wyszłam z samochodu. Pobiegłam chodnikiem najszybciej jak mogłam, dopóki nie zauważyłam żółtych drzwi wejściowych bloku mieszkalnego. – Babciu? – spytałam zanim otworzyłam drzwi do mieszkania. – Tutaj – odpowiedziała.

12 Podążając za jej głosem, znalazłam ją w kuchni, przygotowywała herbatę i przekąski. – Po co to robisz? Pomimo tego, że jej ręce trzęsły się, podała mi kubek, herbatniki i słoik miodu. – Usiądź. Cholera, to nie wyglądało dobrze. Babcia jeszcze nigdy nie czekała na mój powrót do domu – zwłaszcza z przekąskami. Zgodnie z jej poleceniem, usiadłam, ale zwróciłam uwagę na to, jak unika mojego spojrzenia. – Babciu, przeraża mnie twoje zachowanie. – Westchnęła i usiadła naprzeciwko. W dalszym ciągu nie patrzyła na mnie. – Cholera, powiedz coś wreszcie. – Twoja matka dzwoniła – odpowiedziała. Co jest? Od czasu przyjazdu tutaj nie rozmawiałam z nią, ale wiedziałam, że utrzymuje kontakt telefoniczny z babcią, aby wiedzieć jak sobie radzę. – To nie jest zabawne. – Nie, nie jest. – W końcu zerknęła w moją stronę. – Twój ojciec jest w szpitalu. Na chwilę wstrzymałam oddech. – To nie jest mój problem. – Skrzywiłam się wypowiadając te słowa. Nie chciałam brzmieć jak szmata, ale zawsze, kiedy ktoś wspominał o ojcu,

13 nie zważałam na słowa. – On umiera. Wbiłam się bardziej w krzesło, czując pustkę w sobie. Moje uczucia do niego zostały zakopane bardzo dawno temu, na bardzo długo. W tej chwili martwiłam się tylko o matkę. – Jak czuje się mama? – Próbuje być silna, ale wiem, że jest bezradna. Byli razem przez dwadzieścia osiem lat. To bardzo długo, aby być z kimś w stałym, szczerym związku, a nagła wiadomość o tym, że już niedługo jedno z nich będzie cierpieć z powodu straty, jest naprawdę trudne. Smutek, który mnie ogarnął, wypełnił moją pierś. – Ile mu zostało? – Twoja matka powiedziała, że ma jeszcze od pięciu do siedmiu miesięcy. To niedługi okres czasu. – Co teraz? – Uważam, że powinnaś wrócić do domu – odpowiedziała. Potrząsnęłam głową, nie uznając jej pomysłu. – Tutaj jest mój dom. Był nim przez ostatnie cztery lata. – Wiem, wiem. Ja po prostu... Jeśli nie wyjedziesz, później możesz tego żałować. Będę tego żałować? Oczywiście, babcia z pewnością miała rację, ale nie

14 byłam pewna, czy powinnam się od razu zgodzić. – Nie jestem pewna, czy chcę się z nim widzieć – odpowiedziałam, zanim zastanowiłam się nad tym, co tak naprawdę chciałam powiedzieć. Babcia się wściekła. – Jessico Grace Hayes! Nie ważne teraz jest to, co stało się w przeszłości, on jest twoim ojcem i właśnie umiera! To powinno być wystarczającym powodem do tego, abyś się spakowała i wyjechała jak najszybciej. Skuliłam się. Głęboko w sobie wiedziałam, że babcia miała rację, ale to nie było takie proste. Nienawiść, jaką żywiłam do ojca, była za duża, abym zwracała uwagę na to, co mówię. – Muszę pomyśleć. Za siedem tygodni mam egzamin końcowy. Nieważne, co postanowię, na pierwszym miejscu jest ukończenie semestru. Babcia wstała i wzięła mnie za ręce. – Jestem całkowicie przekonana, że dokonasz właściwego wyboru.

15 ROZDZIAŁ 2 Jessica Po tym, jak skończyłam projekt w studiu, czekałam na Gavina przed budynkiem wydziału. Miał właśnie swój ostatni egzamin semestralny, więc wkrótce powinien się pojawić. Siedząc na jednej z ławek, przytuliłam się do książek i przygryzłam wnętrze policzka, bojąc się nowej rozmowy. Chociaż wypytywał codziennie przez ostatnie dwa miesiące, nie mogłam mu powiedzieć, dlaczego babcia zadzwoniła i poprosiła o nagły przyjazd do domu tamtego dnia. Gavin nawet nie był świadom tego, że telefon był od mojej babci. Wiedział tylko, że jestem potrzebna w domu. Nagle poczułam się winna. Gavin był dla mnie taki dobry, a ja oszukiwałam go przez cały czas. Nie chciałam, ale nie mogłam przestać. Nie byłam gotowa na poważny związek. Nie byłam gotowa się poddać, zaufać, otworzyć przed nim. Czasami myślałam, że tak już będzie. Ktoś usiadł obok mnie. – Hej, dziewczyno. Uśmiechnęłam się. – Cześć, Kristin. Szturchnęła mnie łokciem. – Jesteś gotowa?

16 – Gotowa na co? Na zerwanie z Gavinem na dobre, czy powrót do Karoliny Północnej? – Na jedno i drugie. – Cóż, nie jestem gotowa na żadną z tych sytuacji. Objęła mnie ramieniem. – Po pierwsze, przez ostatnie dziesięć miesięcy tylko bawiłaś się kosztem Gavina, on zasługuje na prawdę. – Wiedziałam, że ma rację, ale to wciąż było dla mnie trudne. Nawet jeśli nie chciałam być w związku, chciałam mieć kogoś, kto zawsze będzie obok. Ja byłam zadowolona, a Gavin tym bardziej. Czego jeszcze potrzebowałby facet uczący się w college'u? – Po drugie, twoja babcia ma rację. Będziesz żałować, jeśli nie pojedziesz. Nie martw się tym. Podejmiesz dobrą decyzję. – A co z tobą? Gotowa na letniepraktyki? Jęknęła. – Umm, i tak, i nie. To znaczy, praktyki to świetna sprawa, ale odbywają się w moim rodzinnym mieście. Nie wyobrażam sobie spędzić trzech miesięcy z moimi rodzicami i młodszą siostrą. – Przynajmniej się z nimi dogadujesz. – Może powinnaś spróbować porozumieć się ze swoją rodziną. Dać im drugą szansę. – Nie chcę żadnej drugiej szansy! – odpowiedziałam podniesionym głosem. – Przepraszam, nie chciałam tak krzyczeć.

17 – Wiem. Wiem również, że nie robisz niczego złego, ale może to będzie druga szansa dla ciebie? Mogłabyś spróbować im wybaczyć. Westchnęłam. Nawet jeśli miała rację, to nie byłoby takie proste do wybaczenia. Trzy miesiące to zbyt krótki okres czasu, aby wymazać z pamięci to, co zaszło w przeszłości. – Zobaczymy – mruknęłam pod nosem. – Idzie twój facet. – Przytuliła mnie. – Spróbuj zrelaksować się i czerpać korzyści z pobytu w domu. I zadzwoń kiedy znajdziesz czas, okej? – Obiecuję. Tyteż się trzymaj. Skop wszystkim tyłki na praktykach. – Odwzajemniłam uścisk. – Obiecuję. – Wyplątała się z objęć, przywitała z Gavinem i odeszła. Gavin usiadł na miejscu Kristin. – Cześć, słońce. – Pocałował mnie w policzek. Starałam się nie wzdrygać. – Cześć. Jego uśmiech był szeroki i jasny. – Co za niespodzianka widzieć cię tutaj. Mogłem się tego spodziewać. – Gavin, musimy porozmawiać. Uśmiech zniknął z jego twarzy. – Nie podoba mi się to. Rozejrzałam się. Studenci wychodzili i wchodzili do budynku, nie zwracając na nas uwagi. Nie chciałam, aby ktokolwiek nas usłyszał.

18 – Wracam na lato do domu. – Co masz na myśli? – Usłyszałam zdziwienie w jego głosie. – Jestem z Lexington, z Karoliny Północnej. Moi rodzice i brat w dalszym ciągu tam mieszkają. – Ale twoje mieszkanie tutaj... – To mieszkanie mojej babci, mieszkała tu od zawsze. Przeprowadziłam się tu cztery lata temu. – Dlaczego? – To nie jest teraz najważniejsze. – Zatrzymałam się. Musiałam znaleźć odpowiednie słowa. – Nie będzie mnie przez całe wakacje i nie chcę cię przetrzymywać. To nie byłoby fair. – Poczekaj. Czy ty... Nie. Czy ty ze mną zrywasz? – Gavin, spotykaliśmy się tylko w weekendy. Myślisz, że to naprawdę był prawdziwy związek? – Tak! – Podniósł ton głosu i przy okazji zwrócił uwagę innych ludzi. Odkaszlnął i wrócił do normalnego tonu. – Od zawsze wiedziałaś, że chciałem więcej. Chciałem prawdziwego, poważnego związku. Tylko ty tego nie chciałaś. – Nie wiem co mam powiedzieć. Przykro mi i przepraszam za wszystko. Wziął mnie za rękę. – Bądź moją dziewczyną. Moją prawdziwą dziewczyną. Przyjdź do

19 mnie dziś wieczorem. Zjemy kolację z moimi rodzicami. Najdelikatniej jak potrafiłam, wyswobodziłam rękę z uścisku. – Opuszczam to miasto w niedzielę rano, lecę do Lexington. Nie będzie mnie przez trzy miesiące. Nie chcę, abyś czuł się tym wszystkim przytłoczony. Więc, żeby było jasne. Od dzisiaj możesz umawiać się z innymi dziewczynami, dobrze? – Nie, nie jest dobrze – Przejechał ręką po włosach. – Możemy nad tym pracować, słońce. Daj mi tylko szansę. Chcę o ciebie zabiegać. Wiesz, że tak jest. – Nawet jeśli chcesz, Gavin, nie będzie mnie przez całe lato. To nie jest w porządku. – Mógłbym cię odwiedzać. Często, obiecuję. Potrząsnęłam głową. – Proszę, Gavin. Nie rób tego. – Nie, to ty tego nie rób, słońce. Proszę, nie odchodź. W jego oczach pojawiły się świeczki, a ja zaczęłam panikować. Nie wiedziałam jak na to zareagować. Ta sytuacja zrobiła ze mnie pierwszorzędną sukę, ale musiałam to zakończyć. Wstałam. – Żegnaj, Gavin. Zabaw się w te wakacje. Za każdym razem, kiedy wypowiadał moje imię, stawiałam szybsze kroki, aby się od niego odciąć. Zalałam się łzami. Naprawdę zachowywałam

20 się jak szmata i nie miałam pojęcia jak to wszystko odkręcić. *** Ryan Przestałem zakładać spodnie, kiedy dziewczyna śpiąca na łóżku poruszyła się. Wstrzymałem oddech, bo nie chciałem, żeby obudziła się i zobaczyła mnie w swojej sypialni. Co powinienem jej powiedzieć? "Hej, hmm, nie pamiętam twojego imienia ani w jaki sposób znaleźliśmy się u ciebie w łóżku". Nie, to nie byłoby miłe. Nie żebym w ogóle próbował być miły. Właściwie dziewczyny lubiły, gdy byłem zły. Bycie miłym nie spowoduje, że reputacja Ryana Dawsona nagle stanie się dobra. Dziewczyna ponownie poruszyła się, ale w dalszym ciągu spała. Zakrywało ją różowe prześcieradło. Założyłem koszulkę i przybliżyłem się do niej. Była ładna, ale pękała mi głowa i nie pamiętałem niczego z minionej nocy, co musiało oznaczać, że była nudna. Musiałem sporo wypić, aby znaleźć się w jej pokoju, niedobrze. Rozejrzałem się. Sypialnia była urządzona z prostotą, ale ilość różu przytłaczała. Różowe poduszki, różowe zeszyty, różowa lampa i dywan, różowe kapcie z futerkiem. Na biurku, obok jej różowego portfela, znalazłem rachunek z jednego z barów przy Gervais Street, trzy budynki od żeńskiego akademika.

21 Te knajpy były przeznaczone głównie dla studentów i otwierano je w weekendy. Pełno w nich było dziewczyn, z których większość była łatwa, co znacznie ułatwiało mi życie. Czasami lubiłem ten pościg, łowy, oczekiwanie na zdobycz. Oczywiście, po przespaniu się z którąś z nich, nie zamieniłem później ani słowa. Ale niekiedy chciałem załatwić sprawę szybko. Uwielbiałem studentki, bo nigdy nie chciały czegoś więcej. Cztery lata bycia na językach, a moje dobre imię nigdy nie było dobre. Wyszedłem z akademika i skierowałem się prosto na Park Street, gdzie zostawiłem samochód. Spojrzałem na zegarek. Była jedenasta przed południem. Westchnąłem i zacząłem wyobrażać sobie pogadankę z ojcem. Jak zawsze to samo. Więcej odpowiedzialności, więcej nauki. Mniej picia i zabawy, wygłupiania się na okrągło. Jakby mnie to obchodziło. Znalazłem swojego czarnego Mustanga na Senate Street. Naprawdę? Jak długo musiałem pić poprzedniej nocy? Zanim odjechałem w kierunku Lexington, przeszukałem cały samochód i nie znalazłem żadnych tabletek na ból głowy. Pulsowanie w głowie będzie mi towarzyszyło przez całą drogę powrotną. W połowie drogi zadzwonił telefon. Jęknąłem, myśląc, że to mój ojciec chce spytać gdzie jestem. – Ta? – odpowiedziałem bez patrzenia na ekran. Cholera, mój głos nie ukrywał, że miałem kaca. – Ryan, to ja – odpowiedział Luke.

22 Wziąłem głęboki oddech. – Cześć, brachu. Powiedz mi, czy zostałeś w knajpie i wyszedłeś po mnie? – Nie. Wyszedłem, kiedy zacząłeś startować do tej blondi. Dlaczego pytasz? – Nie, nic. Tylko myślałem, czy nie zrobiłem niczego głupiego. Usłyszałem jego rozbawiony śmiech. – Wszystko, co robisz jest głupie. – Jeśli masz zamiar się teraz nabijać, zadzwoń później. Teraz pęka mi głowa i nie mam ochoty na durne rozmowy. Chichot nagle ucichł. – Muszę ci coś przekazać. – Strzelaj – powiedziałem niezbyt zainteresowany sytuacją. Luke i jego kuzyn, Jason, byli moimi najlepszymi przyjaciółmi od dzieciństwa, a Luke zawsze wiedział co powiedzieć. – Jestem teraz u ciotki, wiesz, sobotni lunch, jak co tydzień. Zesztywniałem i dodałem gazu, przyśpieszając aż zabardzo. – Tak. Po co dzwonił? Powiedzieć, że stary Paul w końcu zmarł? Byłbym bardzo szczęśliwy. Nienawidziłem go. – Jessica wraca.

23 Gwałtownie zahamowałem. Opony głośno zapiszczały i rozległy się dźwięki klaksonów za mną. Zatrzymałem samochód w połowie drogi i mogłem spowodować wypadek, ale w tamtej chwili nie obchodziło mnie to. – Co? – Ciotka Corinne namówiła ją na powrót. Sorry, myślałem, że będziesz chciał wiedzieć. – Zjechałem z drogi i zahamowałem przy ulicznym sklepie, gdzie mogłem złapać oddech i zastanowić się nad tym, czego się właśnie dowiedziałem. – Ryan? Jesteś tam? – Tak, jestem. – Wszystko okej? Odchrząknąłem pozbywając się bolesnej guli w gardle. – Tak, w porządku. Kiedy tu będzie? – Jutro. Będzie tu jutro. – A Jason? On też wraca? – Tak. Wróci w przyszłym tygodniu, tak sądzę. Luke przeczekał kilka sekund. Kiedy nie powiedziałem niczego, zapytał: – Jesteś pewien, że jest okej? – Taa. – Wymusiłem chichot, nawet, jeśli czułem kłucie w klatce. – Dzięki, że mnie poinformowałeś. – Nie ma problemu. Hmm, jeśli będziesz chciał pogadać, wiesz gdzie mnie szukać.

24 radę. – Dzięki. Wyłączyłem telefon i usiadłem na masce samochodu. W porządku, Jessica niedługo miała wrócić do miasta. Dam sobie z tym Wszystko, co powinienem zrobić, to trzymać się z dala od niej. To chyba nie będzie takie trudne, prawda?

25 ROZDZIAŁ 3 Jessica Lot samolotem trwał tylko trzy godziny, ale czułam się, jakby minęło co najmniej trzydzieści. Nie zauważyłam różnicy. Starałam się jeszcze raz przeczytać książkę, ale nie mogłam skończyć pierwszego zdania, nawet jeśli próbowałam to zrobić po raz dziesiąty. Jedynym zajęciem, które zabijało czas, było rysowanie. Przestałam myśleć o tym, co mnie czekało i rysowałam wszystko, co wpadło mi do głowy. Po paru minutach, na kartce papieru widniało już centrum Lexington. Powróciły wszystkie wspomnienia, a serce zaczęło bić mocniej. W ciemnościach, urywając się z obiadu, udałam się w kierunku centrum miasta. Wychodząc zza drzewa, stanął w świetle latarni, zabierając mój oddech. – Przyszłaś – powiedział swoim szorstkim głosem, w którym było coś przyjemnego. – Prosiłeś. Kącik jego ust uniósł się do góry, kiedy na mnie spojrzał. Jego obecność, jego siła, uśmiech, intensywność jego spojrzenia – tego wszystkiego było dla mnie za dużo. Ugięły się pode mną nogi. Podszedł do mnie bliżej, przykładając swoją ciepłą dłoń do mojego policzka. Skierował wzrok na moje usta, a ja ponownie przestałam oddychać. Jego usta połączyły się z moimi, a ja zamknęłam oczy i wpadłam w jego