caysii

  • Dokumenty2 224
  • Odsłony1 159 081
  • Obserwuję795
  • Rozmiar dokumentów4.1 GB
  • Ilość pobrań686 733

M. Leighton - Kieszeń pełna piasku

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.1 MB
Rozszerzenie:pdf

M. Leighton - Kieszeń pełna piasku.pdf

caysii Dokumenty Książki Reszta
Użytkownik caysii wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 251 stron)

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 1

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 M. Leighton Pocketful of Sand Tłumaczenie nieoficjalne: Rebirth_ Korekta: iza615 2

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Tłumaczenie w całości należy do autorki książki jako jej prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto poniższe tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść poniższego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo. ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! 3

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Dla mojego wspaniałego męża, Kevina, który poprosił mnie, abym napisała tę książkę. Nigdy nie oczekiwałam, że wkradnie mi się ona tak w duszę. Ta jest dla Ciebie, kochanie. Budowałabym zamki z piasku stąd do wieczności, aby spędzić jeden dzień więcej z Tobą. 4

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Rozdział 1 Eden Październik Twarz Emmy rozświetla się, gdy biegnie jak najszybciej w stronę brzegu, goniąc odpływ fali. Serce ociepla mi się razem z jej piskiem zachwytu, gdy fala goni ją z powrotem. Ruszają się w tył i w przód, podejmując niekończący się taniec odpływów i przypływów. W ciągu sześciu lat jej życia parę razy widziałam ją tak szczęśliwą, tak beztroską i ożywioną. To jedynie sprawia, że ten krok jest tego wart. Może nie będziemy musiały opuszczać tego miejsca. Przynajmniej nie przez jakiś czas. Jej małe nogi niosą ją niestrudzenie, gdy umyka spienionym falom, piaszczysta woda rozbryzguje się u jej stóp, kiedy biegnie. Obserwuję jak się bawi, bardziej usatysfakcjonowana, niż byłam przez długi czas. Może to będzie dla niej dobre. W końcu pozbawiona tchu nie odwraca się, żeby biec za falą, ale idzie w moją stronę, aż może rzucić swoje małe ciało na moje, jak malutki pocisk. Łapię ją, przytulając ją blisko, żebym mogła zakopać nos w jej szyję i wdychać zapach pudru dla dzieci, świeżego powietrza i małej dziewczynki. Uśmiecha się, kiedy się odrywa. - To była zabawa, mamusiu. Widziałaś jak szybko biegałam? Nawet fale nie mogły mnie złapać. Jej zielonkawożółte oczy migoczą, a policzki są zaróżowione od jesiennego 5

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 szczypania powietrza. Jej ciepły oddech miesza się z oceaniczną bryzą, by koić moje wnętrze, jakby może w końcu wpadało do środka szczęście i całkowitość. - Widziałam! Biegłaś tak szybko, że ledwo mogłam nadążyć. Klaszcze w podekscytowaniu. - Możemy się przejść, zanim wrócimy? Zerkam na zegarek. Mamy spotkać się z właścicielem mieszkania w jego biurze o trzeciej, ale powinnyśmy być w dobrej formie, pod warunkiem, że wrócimy do samochodu w ciągu godziny. - Pewnie, ale nie możemy zostać dłużej. Ledwo kończę zdanie, a ona już wydostaje się z moich ramion na nogi i biegnie wzdłuż plaży, jej długie włosy powiewają za nią jak płomienie o północy. Ten prosty obszar jest praktycznie opustoszały, więc pozwalam jej biec tak szybko, jak tylko chce. Jest duże prawdopodobieństwo, że będę musiała nieść ją z powrotem, ale nie przeszkadza mi to. Cenię każdą szansę, jaką mam, by trzymać ją blisko i udawać, że nic w świecie nie mogłoby kiedykolwiek jej ode mnie zabrać. W dodatku cały dzisiejszy wysiłek oznacza, że pewnie zaśnie dzisiaj w moich ramionach. Będzie wykończona. Uśmiecham się na tą myśl. Idealny koniec tego, co wygląda jak prawie idealny dzień. Z przodu, Emmy zatrzymuje się kilka stóp od tego, co teraz rozpoznaję jako kogoś, budującego rozległy zamek z piasku. Widzę jak wkłada kciuk do buzi, więc przyspieszam. To jest pewny znak jej zestresowania. To oraz sposób, w jaki staje nieruchomo jak posąg, nie ruszając żadnym mięśniem. To są jedynie zewnętrzne znaki jej stanu. Bez oglądania się do tyłu, jakby mogła wyczuć moją obecność, kiedy zatrzymuję się u jej boku, sięga po moje palce wolną ręką i ściska je tak mocno, jak tylko może. Przykucam, coś, co nauczyłam się, że jest dla niej pocieszeniem. Lubi być 6

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 w stanie się ukryć, kiedy jest zaniepokojona. W czasie gdy chowa się za moimi nogami, kiedy stoję, to rozluźnia się szybciej, gdy jestem na jej poziomie, gdzie mogę ją trzymać. Zaskakuje mnie, kiedy nie odwraca się w moją pierś i nie zakopuje twarzy, tak jak zazwyczaj robi w takich sytuacjach. Zamiast tego stoi w idealnym bezruchu, obserwując mężczyznę, który opierając się na dłoniach i kolanach, buduje zamek. Jest do nas plecami i wątpię, że wie, iż tu jesteśmy, jest tak skupiony na tym, co robi. Najwidoczniej bierze budowanie zamku na poważnie, co daje mi dużo czasu, aby studiować to widowisko. Zamek jest większy od Emmy i ma przynajmniej tuzin szczytów i wieżyczek rozmaitych wielkości. Zbudowanie tego zajęło mu pewnie cały dzień. Są nawet drzewa na „terenach zamku”, które prowadzą do krawędzi dziury, którą właśnie wykopuje. Cała rzecz jest całkiem imponująca. Ale nie tak imponująca jak facet, który to buduje, zdaję sobie z tego sprawę, kiedy zwracam na niego uwagę. Jego dłonie są silne i mają długie palce, są opalone i wyglądają na sprawne, jakby były często używane, i są prawdopodobnie zrogowaciałe. Podążam za nimi w górę po muskularnych przedramionach, które naznaczone są grubymi żyłami i pasmami ścięgien, do bicepsów, które napinają się na ciemnoniebieskim materiale jego koszulki. Materiał jest również ciasno rozciągnięty na jego szerokich ramionach, co jedynie dalej podkreśla jego wąską talię. Oceniam mężczyznę w ten sam obiektywny sposób, w jaki robiłam to z zamkiem – z uznaniem kształtu i budowy. Nic więcej. Tak jest, dopóki nie odwraca swojej potarganej blond głowy, by na mnie spojrzeć. Po zmarszczce, która tworzy się na jego czole i cieniu jasnoniebieskich oczu, mogę powiedzieć, że zaskoczyłyśmy go. Normalnie zrobiłabym uprzejmą 7

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 rzecz i przeprosiła, ale w tej chwili moje myśli są rozrzucone i ciężko je złapać, tak samo jak oddech. Jest przystojny, tak. Jest dobrze zbudowany, tak. Jestem pewna, że w innym życiu albo jeśli byłabym kimś innym, to by mnie bardzo pociągał. Tylko, że nie pociągają mnie mężczyźni. Ani kobiety. Już nie. Nie pociąga mnie już nikt. Więc dlaczego nie mogę oddychać? Dlaczego czuję się, jakbym właśnie wpadła do czarnej dziury, która wyssała całe powietrze ze świata i upuściła gorące głazy na mój brzuch? On kołysze się do tyłu na biodrach, wycierając swoje dłonie prawie wściekle. Moje wnętrze wykonuje śmieszne, małe drżenie, gdy mnie obserwuje. Nie jest to strach czy zawstydzenie; to bardziej jak… czujność. Ekstremalna czujność. Emmy porusza się za mną, żeby wyjrzeć mi przez ramię, a jej ruch przyciąga jego przeszywające oczy. Po tym myślę, że ja przestałam istnieć. Kiedy patrzy się na nią, kolor opuszcza jego przystojną, złocistą twarz, zabierając go razem ze zmarszczką. Jego usta otwierają się trochę i słyszę wydech powietrza, gdy je uwalnia. Jeśli nie wiedziałabym lepiej, to powiedziałabym, że wygląda na zszokowanego. Tylko nie wiem, dlaczego miałby być. Gapi się na Emmy przez kilka długich sekund, nim bez słowa się odwraca. Na początku nic nie robi. Nie rusza się, nie mówi. Nie wydaje się nawet oddychać. Tylko nadal klęczy, odwrócony od nas, patrząc się na zamek z piasku. Ale potem, po chwili, powraca do dziury. Zakopuje się gwałtownie w piasek, prawie wściekle, a ja zastanawiam się, czy jego palce nie krwawią. Nie wiem tak naprawdę, czy powinnam coś powiedzieć, czy nie, więc wybieram nie. On nie wydaje się być podekscytowany naszą obecnością. Kolejne przeszkadzanie mogłoby być nawet jeszcze gorzej odebrane. Gdy tylko podnoszę się, chwytając Emmy w ramiona, aby zanieść ją z 8

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 powrotem, mężczyzna zatrzymuje się, jego głowa odwraca się, gdy łapie przebłysk kępki stokrotek, które zakopane są głęboko w piasku przed zamkiem. Jego ramiona widocznie opadają. Widzę jak jego dłoń zaczyna się wysuwać, potem zatrzymuje się, a potem znowu się rusza. Sięga po jednego kwiatka, wyrywając go z pęczku i obracając w palcach. Wiem, że powinnam odejść, zostawić go, aby robił cokolwiek robił i myślał, nim przyszłyśmy, ale nie mogę. Jeszcze nie. Nie mogę, ale nie wiem dlaczego. W końcu zerka na nas, na Emmy. Jego spojrzenie nie jest zbyt bezpośrednie, tak jakby wiedział, że zbyt wiele uwagi jest ciężkie dla mojej córki. Obserwuję jak oferuje kwiat, jego dłoń trzęsie się lekko, gdy wystawia go dla niej. Zaczynam po niego sięgać, ale Emmy zaskakuje mnie, sama go chwytając, jej szczupła, mała dłoń sięga po niego, by ostrożnie wziąć stokrotkę z jego uchwytu. Nieznajomy daje jej mały uśmiech i znowu się odwraca. Nie widzi sposobu, w jaki usta Emmy unoszą się wokół nadal wsuniętego do buzi kciuka. Nie widzi sposobu, w jaki ona na niego patrzy. - Dziękuję - mówię mu cicho. Zatrzymuje się, odwracając się na tyle, abym mogła tylko zobaczyć jego silny profil – prosty nos, wyrzeźbione usta, kwadratową szczękę. Kiwa raz, a potem wraca do kopania, tak skupiony, jak był, zanim przeszkodziłyśmy. Zdezorientowana i skołowana odwracam się i niosę córkę z powrotem tam, skąd przyszłyśmy, zapach świeżo urwanej stokrotki drażni mi nos, a ciche nucenie mojego dziecka łaskocze mnie w ucho. 9

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Rozdział 2 Cole Kto to, do diabła, był? Myślę, zastanawiając się, dlaczego czuję się, jakbym właśnie dostał cios znienacka w żołądek. Opieram się pragnieniu, by odwrócić się i obserwować jak odchodzi. Albo iść za nią. Kto to, do diabła, był i co, do diabła, właśnie mi zrobiła? 10

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Rozdział 3 Eden Gromada dzwoneczków dzwoni nade mną, kiedy przechodzę przez drzwi Szybkiej Przystani Baileya, co jest adresem przekazanym mi przez właściciela, kiedy powiedział mi, gdzie mam wpaść po klucze do naszego domku. Szybkie rozejrzenie się dookoła pokazuje mi, że miejsce jest puste. Stawiam niepewny krok do przodu, praktycznie ciągnąc za sobą Emmy. Tak mocno trzyma się mojej lewej nogi, że ledwo mogę iść. - Halo? - wołam cicho. - Siemka! Podskakuję, kiedy kobieta z mocno natapirowanymi, brązowymi włosami, wynurza się zza lady, gdzie stoi kasa. Uśmiecha się szeroko i trzyma w jednej dłoni matową szklankę. Szacuję, że musi mieć około trzydziestu lat, może jest o dziesięć lat starsza od moich dwudziestu trzech lat. Z okrągłym, małym nosem i dużymi, brązowymi oczami jest ładna, pomimo tego, że wydaje się mieć kłopoty z ustaniem prosto. - Hej, szukam Jasona Baileya. Jestem w złym miejscu? To jest adres... - Nie, skarbie, jesteś w dobrym miejscu. Wejdź do śrooodka - mówi, śmiejąc się, kiedy wyrzuca w górę rękę i entuzjastycznie nakłania mnie do podejścia. Kuśtykam w jej stronę, Emmy trzyma się mojej nogi, gdy to robię. Kobieta ją dostrzega, brązowe oczy rozświetlają się, kiedy widzi moją córkę. - A kto to jest? - pyta łagodnym głosem. Sięgam w dół, by pogładzić włosy Emmy, wcale nie zaskoczona, gdy 11

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 widzę, że ssie swojego kciuka. Jedynie gapi się na kobietę, jakby była przerażającym obcym. - To Emmy. Jest bardzo nieśmiała - tłumaczę. To mówię wszystkim. Jest to o wiele prostsze niż prawda. - Wszystkie księżniczki są - mówi kobieta, niewzruszona. - Jestem Jordan. W czym mogę dzisiaj pomóc, wam dwóm, uroczym panienkom? Mamy wszystko od farb do wina oraz od przynęt do chleba. Mamy grilla, jeśli jesteście głodne oraz bar, jeśli jesteście spragnione. - Proszę tylko o Jasona Baileya - powtarzam, obserwując ją, jak próbuje się zebrać, ciągnąc za koszulkę w nieładzie i wygładzając rozczochrane włosy. - Och, racja, racja. - Odwraca twarz na bok i krzyczy: - Jasonnn! Chodź tu. - Uśmiech nigdy nie opuszcza jej twarzy. Tak jak jest z większością małych miasteczek, nowi ludzie odznaczają się, a Miller's Pond w Maine1 nie jest wyjątkiem. Miało ono gwałtowny wzrost populacji w 2001 roku, sprawiając, że miasteczko wzrosło do trzech tysięcy czterystu ludzi. A teraz trzech tysięcy czterystu dwóch. Przypuszczam, że właśnie dlatego ten sklep ma trochę wszystkiego. Żadne duże supermarkety ani sklepy nie znalazły tu jeszcze drogi. Z tego, co mogłam zobaczyć na mapie, najbliższe centrum handlowe jest co najmniej trzydzieści mil stąd. - Więc, co sprowadza ciebie do Miller's Pond? - pyta. Uśmiecham się i odchrząkuję, czując się niekomfortowo z jej dociekliwością. Ale mam ostrożnie ułożoną historię, wyćwiczoną na taką okazję. - Uch, urodziłam się w Bangorze2 . Wróciłam po prostu bliżej domu. - Blisko, ale nie za blisko, ech? Mądra dziewczyna. Uśmiecham się na jej spostrzeżenie i dodaję: - Dodatkowo kochamy latarnie morskie, a Miller's Pond ma jedną z 1 Jeden ze stanów Nowej Anglii, położony w północno-wschodniej części USA na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Zakładam, że Miller's Pond gdzieś tam się mieści, ale nie mogłam znaleźć konkretnej informacji. 2 Miasto w stanie Maine. 12

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 najstarszych w mieście, lub tak słyszałam. - Jest to wystarczająco gładka odpowiedź, mam nadzieję, że wystarczająco gładka, żeby sprawić, aby ona lub ktokolwiek inny nie zadawał więcej pytań. To wszystko jest oczywiście zmyślone. W stu procentach nieprawda, ale tak musi być. - Zgadza się, skarbie. Zjawiłaś się w odpowiednim miejscu. Iii, właśnie zaprzyjaźniłaś się z jedyną osobą, która może powiedzieć ci wszystko, co musisz wiedzieć o tym miasteczku i o ludziach w nim. Poza tym robię odjazdową colę z rumem - mówi z mrugnięciem, jej głos obniża się do głośnego szeptu. Zakładam, że przez wzgląd na Emmy. - Wiejski głupek potrafi zrobić colę z rumem, Jordan - mówi mężczyzna, kiedy pojawia się w przejściu za ladą. Wygląda, jakby był w podobnym wieku do Jordan i opierając się na jasnobrązowych włosach oraz takim samym kolorze oczu, powiedziałabym, że są powiązani. - Albo w tym przypadku miejski menel. Mimo że jego słowa są kąśliwe, to uśmiecha się do Jordan, a ona śmieje się, uderzając go żartobliwie w ramię. Jej pięść zsuwa się, a ona prawie upada, ale facet chwyta ją za ramię i podciąga. Kręci głową, kiedy w końcu patrzy na mnie. - Jason Bailey, brat Jordan. Musisz być Eden. - Jestem. Miło mi cię poznać. - Czy słyszę tu trochę południa? Moje usta zaginają się nerwowo. Bardzo mocno starałam się usunąć z mojego głosu każdą krztynę akcentu, więc jego spostrzeżenie mnie denerwuje. Nie mam na to przygotowanego kłamstwa. - Tak jest. Nie byłam tam długo, ale musiał się wedrzeć. Kiwa głową, wydając się być tym usatysfakcjonowany. - A to jest jej córka, Emmy. Jest nieśmiałą księżniczką - zapewnia Jordan. Nie mogę nie dostrzec sposobu, w jakim oczy Jasona z uznaniem przeskakują od mojej piersi do stóp, następnie z powrotem na górę i w stronę 13

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Emmy. Zwyczajnie uśmiecha się do niej, nie próbuje przyciągnąć jej uwagi, co jest najlepsze. Kiedy jego ciepłe oczy znowu zatrzymują się na moich, myślę sobie, że jest przystojny i całkiem wyraźnie zainteresowany. Przynajmniej powierzchownie. Tylko że ja nie. Normalna kobieta pewnie by była. Ale ja nie jestem normalna. Chciałabym być, ale nie jestem pewna, czy będę kiedykolwiek. - Cóż, to przyjemność spotkać was obie. Nie mogę się doczekać, aby was poznać. W czasie, gdy jego uśmiech jest tak uprzejmy, jak jego słowa, coś mówi mi, że jego insynuacja jest wszystkim innym poza niewinnością. Jedynie kiwam głową, myśląc sobie, że nigdy nie pozna mnie aż tak dobrze. - To był dla nas długi dzień. Jeśli mogłabym tylko dostać klucze… Pomyślałam, że oferowanie wymówki dla mojego braku zainteresowania jest najlepszym sposobem, aby uniknąć zranienia jego ego i jest mi z tym dobrze. Cokolwiek, żeby trzymać się z dala od kłopotów. - Oczywiście. Chodźcie do mojego biura - mówi, podchodząc do końca lady i wskazując inne drzwi. W środku zaglądam do torebki po formularz, który wypełniłam. Jest to jedna strona, nic zbyt inwazyjnego czy skomplikowanego. Właściwie to… luźne wymogi, co do wynajęcia tego domku, były dużymi czynnikami w wybraniu Miller's Pond. Jason pozwolił mi faksem ubezpieczyć ugodę o wynajem, która nie wymagała ode mnie podania numeru ubezpieczenia społecznego i pozwoliła mi zapłacić z góry za sześć miesięcy przez czek kasjerski, którego przesłałam pocztą. Teraz muszę tylko odebrać klucze. Jason chwyta kopertę ze swojego biurka. Na przodzie ma nabazgrane Eden Taylor oraz adres domku. Otwiera ją i wyrzuca klucze na dłoń, robi parę notatek na papierze albo dwóch, a potem podaje mi klucze. - Znasz adres? 14

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 - Tak, wjeżdżając tu przejeżdżałyśmy obok niego. - Więc witam w Miller's Pond. I tak po prostu odetchnęłam. Może to będzie w końcu miejsce, które będziemy mogły nazwać domem. Dom, bezpieczny dom. 15

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Rozdział 4 Eden Trzynaście dni później Nasz mały domek jest cichy, kiedy wstaję. Zamykam drzwi Emmy, gdy idę do łazienki. Śpi jak kamień, chyba że ma koszmar, ale lubię utrzymywać jej kokon tak spokojny, jak mogę, dopóki się nie obudzi. Podłoga z twardego drewna jest chłodna pod moimi stopami, gdy kroczę cicho do kuchenki i chwytam czajnik. Kocham nasze miejsce. Z jakiegoś powodu bycie w otoczeniu uroczego, rozciągniętego ganku, dębu w ogrodzie przed domem, czy gładkich, beżowych ścian i przytulnego, starego kominka, odczuwa się jak bycie w domu. Już. A nie byłyśmy tu jeszcze nawet dwóch, pełnych tygodni. Zerkam w górę, gdy wlewam wodę do czajnika. Trzepocze mi w brzuchu, kiedy go widzę. Jest tam. Miałam nadzieję, że będzie. Każdego poranka, odkąd wprowadziłyśmy się trzynaście dni temu, mężczyzna, którego widziałyśmy, gdy budował zamek z piasku, pracował naprzeciwko ulicy w domku po przekątnej od mojego. Deszcz czy słońce, on tam jest. Nie wiem, kim jest albo dlaczego przyciąga mnie każdego dnia do mojego okna, ale robi to. Przyłapuję się na tym, że często na niego wyglądam. Prawdopodobnie o wiele częściej, niż powinnam. Ale tak sentymentalnie, jak to brzmi, coś w nim do mnie przemawia. Prawie do mnie woła. I nie mogę tego strząsnąć. 16

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 To znaczy, oczywiście, że przyjemnie jest go oglądać. A to dużo mówi, zwłaszcza od kogoś takiego jak ja. Fizycznie jest wszystkim, czego mogą chcieć kobiety – wysoki, wysportowany, wyrzeźbiony we wszystkich właściwych miejscach. W większość dni nosi jedynie wyblakłe dżinsy, buty robocze i pasek z narzędziami. Czasami bejsbolową czapkę. Rzadko koszulkę. I jeśli kiedykolwiek stworzono ciało do chodzenia bez koszulki, to właśnie jego. Ale to nie to przyciąga mnie do okna raz za razem, dzień po dniu. Nawet nie tatuaże nabazgrane w górę jego żeber – po lewej napis „zawsze”, a po prawej „nigdy”. Nie, coś innego przyprowadza mnie tu, aby go obserwować. Coś… więcej. Dostrzegłam, że czy to stuka młotkiem, czy coś zdrapuje, czy nosi coś przez drzwi, ma w sobie tą intensywną samotność. To tak, jakby świat go opuścił. Albo może to on opuścił świat. Nie znam tego przyczyny. Wiem jedynie, że to zdecydowanie nie na miejscu dla mężczyzny, który wygląda jak on. Może to mnie przyciąga – jego odosobnienie. Oczywiście nie mogę być pewna, ale coś mi mówi, że nie ma zbyt wiele życia poza swoją pracą. Przybywa czasami zanim wstanę, czyli wcześnie, i zostaje do późna, by pracować, długo po tym jak wykąpię Emmy. Sam je lunch na trawniku i nigdy nie wiedziałam, żeby rozmawiał przez telefon czy zagadywał parę osób, które przechodziły. Wydawał się być tylko sam. Całkiem sam. Popadliśmy w dziwną rutynę. Jest to tylko jedna, mała rzecz, ale wydaje się jakoś znacząca. Każdego dnia, w jakimś momencie, łapie mnie na obserwowaniu go. Każdego dnia to robi. I każdego dnia przytrzymuje moje spojrzenie, nawet z tak daleka. Sposób, w jaki odwzajemnia moje spojrzenie, sprawia, że mam dreszcze. Ale potem marszczy brwi, tak jak zrobił to na plaży tamtego dnia, przed odwróceniem się. To tak, jakbym sprawiała, że myśli o czymś, o czym nie chce myśleć. A moja potrzeba, żeby dowiedzieć się co to jest, zwiększa się z każdym mijającym dniem. Potrzeba, nie chęć. 17

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Nie jestem pewna, czy złamanie jest zauważalne przez nic więcej niż nasz zwyczajny kontakt (jeśli w ogóle można nazwać to, co mamy, „kontaktem”), czy to wszystko jest w mojej głowie, ale z jakiegoś powodu to jest słowo, które przychodzi mi na myśl, kiedy go widzę – złamanie. Ktoś, kto jest złamany. Z zewnątrz jest niemal idealny. W sumie nie tylko niemal idealny. On jest idealny. Nieskazitelny. Zapierający dech. Ale jest zbyt cichy, zbyt wycofany, zbyt… samotny na kogoś tak przystojnego, jak on. Może dlatego myślę, że jest złamany. Z pewnością w miasteczku tego rozmiaru każda wolna kobieta w obrębie dziesięciu mil waliłaby w jego drzwi, oferując pomoc z czymkolwiek, czego może potrzebować. Albo chcieć. Ale nadal nie wydaje się nikogo mieć. Dostrzegłam, że jego palec serdeczny także jest pusty. Tak pusty, jak wydaje się jego życie. Może posiada mroczne sekrety, które trzymają miasto na dystans, na przykład przerażającego kościotrupa w szafie lub szaleńczego potwora pod łóżkiem. To jest pewnie drugi powód, jedyny, który powinnam potrzebować, aby trzymać się od niego z daleka. I dokładnie to robię. W większości dlatego, że on trzyma się z dala ode mnie, nigdy nie oferując, by wpaść albo porozmawiać, kiedy wychodzimy na zewnątrz. On jedynie trzyma się sam, a ja robię to samo. Ale nadal mnie przyciąga. Więc oto jestem. Obserwując. Wygląda na to, że czekając. Na co, nie wiem. Ale często mam przeczucie, że coś ma się stać. Tylko że nigdy nic się nie dzieje. Zaskakuje mnie głośne walenie w drzwi i wylewam kawę na koszulkę. Chwytam serwetkę i wycieram plamę, gdy biegnę do drzwi, nim ktokolwiek obudzi Emmy. Długo śpi. Czasami myślę, że Bóg taką ją stworzył, by ją chronić. Zerkam przez kwadratowe okienko na górze jasnych, drewnianych drzwi i znajduję Jordan, uśmiechającą się do mnie. Jest tego ranka zadziwiająco żwawa i ochocza, rozważając to, jak prawdopodobnie spędziła noc. Odsuwam zasuwkę i 18

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 przekręcam gałkę. - Hej, Jordan. - Siemka, skarbie - mówi, przechodząc obok mnie i niosąc brązowe kartonowe pudełko do salonu. Od pierwszego poranka, w którym ją poznałam, traktuje mnie jak dawno nie widzianą przyjaciółkę. Nigdy wcześniej nie przyszła do mojego domu, ale najwidoczniej była kiedyś w środku przed moim przybyciem. Rzuca pudełko na stolik do kawy, a potem siada na krańcu kanapy, jakbyśmy robiły to każdego dnia. - Zawsze kochałam ten materiał - mówi, przesuwając ręką po aksamitnej, cynamonowej tapicerce. - Byłaś tu wcześniej? - Raz lub dwa. Umawiałam się z facetem, który mieszkał tu przed tobą. - Umawiałaś się? - Jason mówi zza mnie, kiedy wchodzi, niosąc inne pudełko. - Ty się nie umawiasz. - Dlaczego, do diabła, ja się nie umawiam? - Jesteś jak miejscowy rower. Dajesz jazdy. Nie umawiasz się. - Uch! - piszczy Jordan, urażona. - Słyszysz to? - Wydaje się rozzłoszczona, ale potem, tak szybko, jak się zirytowała, macha na niego i jej uśmiech powraca, jej krzywizny nie są już pomarszczone. Nie mogę zdecydować, czy ich wredne przekomarzanie się jest tylko drażnieniem, czy może mają związek oparty na miłości/nienawiści. - A więc, twój właściciel zamówił trochę rzeczy. Chciał, żebyśmy je przynieśli, kiedy przybędą. - Właściciel? - pytam w zdezorientowaniu. - Myślałam, że Jason był właścicielem. - Nie, on jest tylko sługusem. - Jestem kierownikiem, nie sługusem - odpowiada ostro Jason. Potem zwraca się w moją stronę. - Właściciel zamierzał zamienić kilka rzeczy, nim się 19

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 wprowadziłaś, ale nie było czasu. Jednak lepiej późno niż wcale, prawda? Kiwam głową, czując się trochę niekomfortowo z tak nieoczekiwanym i gwałtownym naruszeniem mojej przestrzeni. - O jakich rzeczach rozmawiamy? - Nowa mikrofalówka - mówi, wskazując najcięższe pudełko, które niósł. - Nowe żaluzje do kuchni i nowy ekspres do kawy. Ożywiam się na wspomnienie ekspresu do kawy. - To miłe. Każdego ranka gotowałam wodę. - Cóż, nigdy więcej - mówi Jason z uśmiechem. Jordan wstaje i idzie do kuchni, zatrzymując się, żeby wyjrzeć przez okno, tak jak ja robię to często. Zastanawiam się, czy widzi faceta od zamku z piasku. Potem zastanawiam się, czy go zna. - Cholera - mówi, wzdychając. - Szkoda przykrywać ten widok nowymi żaluzjami - mówi. Z tego wiem, że go widzi. Nie ma nic spektakularnego w widoku oprócz niego. Zwraca swój duży uśmiech w moją stronę. - Chyba że właśnie dlatego przysłał nowe żaluzje. - Dlaczego, kto przysłał nowe żaluzje? - Właściciel - odpowiada stanowczo. - Cole Danzer. Musiał dostrzec, że ich nie ma. Dołączam do niej w kuchni, zerkając na to, gdzie wspaniała złota rączka mierzy kawałek drewna. - Skąd miałby wiedzieć? - Cóż, myślę, że Cole nie jest ślepy i może to zobaczyć z odległości trzydziestu metrów - oznajmia ze śmiechem, przechylając głowę w stronę okna. - Czekaj, więc on jest właścicielem? - pytam, podziwiając sposób, w jaki mięśnie na jego ramionach poruszają się, gdy pracuje. - Tak. Cole Danzer. - W jej głosie jest rozmarzone westchnięcie, które 20

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 pasuje do jej wyrazu twarzy. - Nazywamy go Szalonym Colem - mówi Jason, gdy sięga między nami, aby położyć żaluzje na zlewie. Jordan sapie. - My? - Tak, my - potwierdza Jason, marszcząc brwi. - Ty to zaczęłaś. - Nie, ja nazywam go Szalonym Gorącym Colem. Ale ty nigdy nie nazwałeś go szalonym. - Ponieważ dla niego pracuję. - A więc dzisiaj dla niego nie pracujesz? - Jason nic na to nie mówi, ale mogę zobaczyć, że jego nozdrza się rozszerzają. - Ochhh, czy to może dlatego, że lubisz naszą uroczą, małą pannę Eden? I nie chcesz, żeby miała jakiekolwiek myśli o pięknym, atrakcyjnym mężczyźnie naprzeciwko? - Jordan, po prostu się zamknij. To, co mówisz, nie ma nawet sensu - odpowiada z rozdrażnieniem jej brat. Kiedy Jason pochyla się trochę, żeby wyciągać żaluzje z pudełka, Jordan wskazuje na niego i mówi bezgłośnie za jego plecami: - Lubi cię! - Jordan, idź otwórz sklep. Wróć po mnie za godzinę - mówi ostro Jason. - Dobra - ona sapie. - Odprowadź mnie, Edie. Edie? To nowe, myślę. Jordan sięga po moje ramię i oplata przez nie swoje, praktycznie ciągnąc mnie do drzwi. Wciąga mnie na mały ganek, ale nie zatrzymuje się tam. Kiedy nadal idzie, zaczynam się opierać. - To już wystarczająco daleko, Jordan. Jestem bałaganem! Myślę o moich prostych, czarnych włosach w kucyku, owalnej twarzy i orzechowo-zielonych oczach pozbawionych makijażu, przemokniętej kawą 21

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 koszulce i różowych spodenkach, które mają na tyłku napis „soczysty”. Czuję, jak moja twarz rozgrzewa się zawstydzeniem. Ona zatrzymuje się i patrzy się na mnie. - Jesteś olśniewająca. Teraz chodź ze mną. Nim mogę się zacząć kłócić, ona szarpie mnie do ogrodu. Moje oczy automatycznie znajdują swoją drogę do Cole'a, kiedy pojawia się na widoku. Nadal jest w ogrodzie, ale teraz przenosi drabinę. - Hej, Cole - krzyczy Jordan, wywołując opadnięcie mojego brzucha do gołych stóp. Trawa pokryta jest chłodną, jesienną rosą, która okrywa moje stopy. Chwytam oddech, kiedy Cole na nas zerka, jego brew od razu się marszczy. Nie odpowiada. Tylko stoi w idealnym bezruchu, jego długie palce owinięte są wokół drabiny, ramiona rozciągnięte, a bicepsy napięte. - Poznałeś już Eden? Gdy Jordan ciągnie mnie przez pseudo drogę bez wyjścia, mogę poczuć na sobie jego oczy, zdumiewający błękit przeszywający mnie przez ubrania do skóry pod nimi. Gęsia skórka pojawia mi się na nogach i rękach oraz, dla mojego kompletnego poniżenia, moje sutki się napinają. Ciepło jego spojrzenia i chłód poranka jest zbyt dużym kontrastem dla mojego ciała, żeby tego nie zauważyć. Kiedy zatrzymujemy się w odległości kilku centymetrów od niego, widzę jak jego przymrużone oczy oglądają mnie od głowy do stóp. Sutki naprężają mi się pod koszulką, zwracając jego uwagę w drodze na górę. Krzyżuję ramiona na piersi, modląc się, żeby ta chwila się skończyła. Jest cicho przez długi czas. Wystarczająco długo, by być niemiłym, ale ja nie odnoszę wrażenia, że jest. Zdaje się, że po prostu myśli. Na sekundę bardziej marszczy brwi, aż wydaje się to, jakby miał właśnie się odwrócić, ale tego nie robi. Zamiast tego opiera drabinę o jedno ramię i wysuwa dłoń. - Cole Danzer. Jego głos. Boże! Sprawia, że chcę jęknąć. Jest jak jedwabna tafla ułożona 22

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 na ostrym żwirze. Należy do sypialni. Ciemnej, ciepłej sypialni, gdzie przyjemność i ból współistnieją pokojowo, podnosząc zmysły i zwijając palce u nóg. Byłby seksowny w każdych okolicznościach, nawet jeśli czytałby na głos encyklopedię albo tłumaczył system ubezpieczeń. Opornie prostuję prawą rękę i wsuwam dłoń w jego. Jego dłoń jest zrogowaciała, palce szorstkie, tak jak wiedziałam, że będą. Od chwili, gdy zobaczyłam jak po ekspercku tworzyły zamek z piasku prawie dwa tygodnie temu, podejrzewałam, że będzie je czuć w taki sposób. Drażnią moją wrażliwą skórę, ustawiając ściany w moim brzuchu wokół nagłego ożywienia tętniącej aktywności. - Eden Taylor - odpowiadam. Pomimo jego zimnej postawy i mniej niż przyjaznego nastawienia, jego dotyk jest ciepły i w jakiś sposób uspokajający, jakby mógł naprawić, uleczyć albo przywrócić do życia cokolwiek, na czym umieści swoje dłonie. Co jest niedorzeczne i jest to pierwszym znakiem, że prawdopodobnie tracę umysł. Nie jestem tą dziewczyną. Nie jestem rodzajem kobiety, która topi się dla mężczyzny. Jakiegokolwiek mężczyzny. Ale ten coś ze mną robi. Mam wrażenie, że jeśli okoliczności byłyby właściwe, to bym dla niego topniała. Albo z nim. Kiwa raz i szybko mnie puszcza. Zastanawiam się, czy też coś poczuł. - Jordan - mówi nagle, kiwając, przed dostosowaniem uchwytu na drabinie i powróceniem do pracy, jakbyśmy nie stały w ogrodzie. Jordan, nadal uśmiechając się, bierze mnie znowu za ramię i prowadzi z powrotem tam, skąd przyszłyśmy, jakby to było idealnie normalne powitanie od tego tajemniczego mężczyzny. Kiedy jesteśmy poza zasięgiem słuchu, Jordan oszczędza mi kłopotu, by napomknąć o Cole'u. - Dlaczego wszyscy, którzy są gorący, muszą być tak cholernie szaleni? - 23

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 pyta, brzmiąc na rozdrażnioną. - Dlaczego tak mówisz? To znaczy, że jest szalony? Bez patrzenia na mnie odpowiada: - Ponieważ on z pewnością jest. Jest tak jak rozmawiając-ze-zmarłymi- ludźmi szalony. Lot-nad-kukułczym-gniazdem szalony. Dwanaście-małp szalony. - Zatrzymuje się w połowie drogi i patrzy mi w oczy. - Nie, żeby to sprawiało, że jest mniej atrakcyjny. To znaczy, Boże, czego bym nie dała, aby rozebrać tego mężczyznę. Brałabym go na sześć sposobów od niedzieli. Uśmiecha się smutno i zaczyna iść, w połowie ciągnąc mnie za sobą. Mój umysł obraca się z milionem pytań. - Naprawdę rozmawia ze zmarłymi ludźmi? - Tak - odpowiada. - Cóż, rzekomo. Ja nigdy nie słyszałam, ale to dosyć powszechna wiedza. Jasna cholera! To całkiem szalone! - Do kogo mówi? Nie odpowiada mi, dopóki nie jesteśmy z powrotem w moim ogrodzie, a potem obniża głos. - Do jego córki. A przynajmniej to jedna, o której wiem. Jego córka nie żyje? Zamykam oczy, opierając się pragnieniu, aby zgiąć się i umieścić głowę między kolanami. Och, dobry Boże! Czuję się, jakby ktoś uderzył mnie w pierś, całe powietrze wylatuje z moich płuc ze świstem w chrapliwym syku. - Z je-jego córką? Jordan kiwa głową. - Tak. Myślę, że mogła zginąć w wypadku samochodowym. Nikt jednak nie wydaje się dużo o tym wiedzieć. To albo po prostu o tym nie rozmawiają. Wiesz, z szacunku. 24

M. Leighton Tłumaczenie: Rebirth_ „Pocketful of Sand” Korekta: iza615 Chcę zadać więcej pytań, ale nie mogę. Słowa nie przedostałyby się przez moje usta. Wszystko, o czym mogę myśleć, to moja Emmy i co bym zrobiła… jakbym się czuła, gdyby ona… Nie. Nie mogę myśleć w ten sposób. Nie mogłabym bez niej żyć. Po prostu nie mogłabym. - Zgaduję, że tamtego dnia jego życie zakończyło się na wiele sposobów. Miał świat w garści. Bogaty, gorący, odnoszący sukcesy piłkarz, piękna żona, urocza córka, a potem bum! Zniknęło. Wszystko. - Jak to… Moje pytanie jest przerwane przez Jasona. - Jordan, powiedziałem ci, żebyś otworzyła sklep. Właśnie dzwonił Strom Tuggle. Czeka na parkingu od piętnastu minut. - Och, pieprzyć Stroma! Jest tam tylko po swoje dzienne zerknięcie na mój tyłek. Może poczekać. - Jordan posyła mi przepraszające spojrzenie i obraca kluczami na palcu. - Wpadnij czasem na grilla. Kupię ci drinka i kanapkę z kurczakiem. - Naprawdę nie mogę… nie z Emmy… - Wskazuję kciukiem w stronę domu, moje serce boli, gdy myślę o mojej małej dziewczynce, moim całym świecie, śpiącym spokojnie w środku. Żywa i mająca się dobrze. - Och, racja racja. Cóż, więc ja przyjdę do ciebie. Potrzebuję nowej koleżanki. To miasto jest w pilnej potrzebie na nie dziwki - oznajmia z uśmiechem. - Jordaaan - mówi ostrzegawczo Jason. - Idę, idę. Gdy Jordan spaceruje do furgonetki, ja stoję, patrząc się na nią, chcąc, aby wróciła i odpowiedziała na milion moich pytań. 25