caysii

  • Dokumenty2 224
  • Odsłony1 147 179
  • Obserwuję791
  • Rozmiar dokumentów4.1 GB
  • Ilość pobrań682 267

McGarry Katie - 2 Crossing The Line 2

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :641.7 KB
Rozszerzenie:pdf

McGarry Katie - 2 Crossing The Line 2.pdf

caysii Dokumenty Książki
Użytkownik caysii wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 180 osób, 68 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 81 stron)

1 Przekraczając granicę – McGarry Katie Katie McGarry podbiła serca czytelników swoim "przykuwającym uwagę i emocjonalnym" debiutem - Pushing The Limits. W tej zachwycającej noweli przedstawia historię Lili i Lincolna, którzy odkrywają, że czasem warto przekroczyć granicę dla miłości... Lila McCormick najlepsza przyjaciółka Echo z „Pushing The Limits”, po raz pierwszy spotkała Lincolna Turnera kiedy tragedia spotkała ich obojga. Ale nigdy nie spodziewała się, że to spotkanie doprowadzi do dwuletniej wymiany listów - albo do tego, że zakocha się w chłopaku, którego spotkała tylko raz. Ich związek jest tajemnicą, ale Lila czuje że Lincoln jest jej bliższy niż ktokolwiek inny. Do dnia w którym dowiaduje się, że skłamał jej w rzeczy w której najbardziej na nim polegała. Zranienie Lili jest ostatnią rzeczą, której Lincoln pragnie. Przez ostatnie dwa lata, jej listy były jedyną rzeczą utrzymującą go w ciągu dnia. Wyznanie jej swoich uczuć byłoby przekroczeniem granic, której nigdy wcześniej nie odważył się naruszyć. Ale Lincoln zrobi wszystko by tylko naprawić swoje błędy i uzyskać wybaczenie Lili - i ostatecznie wygrać szansę by być z dziewczyną którą kocha.

2 Listy Drogi Lincolnie, Zobaczyłam tą kartę dzisiaj i pomyślałam o Tobie. Wiem, że nie byłam tą, która przyszła na spotkanie, ale cieszę się, że mieliśmy okazję porozmawiać. Mimo że jestem tylko najlepszą przyjaciółką jego siostry, nadal czuję jakby Aires był też moim bratem. Tak między nami, nadal się uśmiecham, jak myślę o wyrazie twojej twarzy, kiedy zdecydowaliśmy się wymknąć tak, by nikt nas nie złapał. To była dziwna, pokręcona noc i cieszę się że tam byłeś, by pomóc mi ją przetrwać. Wiem, jak bardzo tęsknię za Aires’em i mogę sobie tylko wyobrazić, jak ty tęsknisz za Josh’em. Po prostu pamiętaj, że myślę o Tobie. Mogę napisać do ciebie ponownie? Odpiszesz mi? Mam nadzieję, że tak. Czuję się, jakby nasze spotkanie było przeznaczeniem. ~ Lila Droga Lilu, Dziękuję za kartkę. Przyznaję, że nie jestem facetem przepadającym za kociakami, ale doceniam, że o mnie pomyślałaś. Poważnie, doceniam Twój list. Tak, zgadzam się, że noc pogrzebu Aires’a, była nieźle pokręcona. Mama z tatą myśleli, że jeśli spotkamy się z rodziną Aires’a, to pomoże nam to pogodzić się ze stratą Josh’a. Myślę, że mama i tata w pewien sposób to znieśli. Ale to nie spotkanie z rodziną Aires’a mi pomogło, a rozmowa z Tobą, więc dzięki. I nie, nie mam nic przeciwko, abyś do mnie ponownie napisała. Nawet jeśli to zrobisz na jednej z tych kartek przedstawiających kociaki. ~Lincoln

3 Lincoln Czy to dziwne, że czuję, że jesteś blisko, nawet jeśli znajdujesz się setki kilometrów ode mnie i spotkaliśmy się tylko raz? Mam nadzieję, że nie. Cieszę się że jesteś w moim życiu. ~Lila Na ekranie komputera pytanie „Dlaczego” wpatrywało się we mnie praktycznie oskarżycielsko. Ta rozmowa między mną, a Lilą złamała właściwie wszystkie niewypowiedziane reguły o naszym związku. Nigdy nie połączyliśmy się w ten sposób. Nigdy. Nie żeby część mnie nie pragnęła szybszego połączenia z nią. Połączenie poza listami było dobre, ale było coś takiego w słowie pisanym, co sprawiało, że nasz związek był bezpieczny. A teraz przekraczaliśmy granicę. Jedyny związek, którego potrzebowałem, jedyny związek, od którego zależałem… ja zniszczyłem go. Posiadałem naturalna zdolność do niszczenia wszystkiego dobrego. Moja siostra powtarzała mi, że to było genetyczne. Każdy kto dzielił z nami więzy krwi był na to z natury skazany. -Powinnaś ze mną porozmawiać, zanim to kupiłaś! –Krzyknął mój tata na mamę w kuchni.– Stworzyłem budżet. Mój dom był wulkanem, stałym bulgotaniem lawy na krawędzi wybuchu. Staram się ignorować moich rodziców, ale to trudne. Mamy w domu jeden komputer i na dodatek znajduje się w pokoju rodzinnym. Kątem oka widziałem, jak ręka taty trzęsie się ze złości i jak policzki mamy zabarwiają się na szkarłat z frustracji.

4 -Dlaczego miałabym cię prosić o pozwolenia na cokolwiek! –Krzesło uderzyło w drewniany stół, a wysokie obcasy mamy zastukały od podłogę.– To są też moje pieniądze. A co do budżetu, to nigdy mnie nie pytałeś, co ja bym chciała. Zapytałam cię, dlaczego. Słowa Lili pojawiły się w wiadomości na naszej bezpośredniej rozmowie. Potarłem linie na czole, a napięcie sparaliżowało moje palce nad klawiaturą. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. To kłamstwo. Wiem dlaczego, ale nie wiedziałem, jak miałem jej to powiedzieć. Nie wiedziałem, jak to uratować. Przepraszam. Odpowiedziałem. Nie prosiłam o przeprosiny. Ponownie szybko napisała. Pytałam DLACZEGO! Ponieważ cię kocham. To tak, jakby ktoś położył obie ręce na moim sercu i zaczął je dusić. Kochałem ją. Zakochałem się w dziewczynie, którą spotkałem tylko raz, w dziewczynie, z którą wymieniałem listy przez dwa lata. Nie było mowy, żeby czuła do mnie to samo. Te słowa mogłyby pchnąć ją na krawędź. Chciałem ją zatrzymać, ale co miałem powiedzieć? Co mogłem zrobić? Podobnie jak drżenie ostrzegające przed erupcją, kłótnia moich rodziców stała się bardziej gwałtowna. Mama włączyła mikser, żeby zagłuszyć tatę. W odpowiedzi tata zaczął krzyczeć głośniej i walił ręką w stół, sprawiając, że porcelana zaczęła uderzać o szklankę wody. Dziecko, które jeszcze przed chwilą spało, mój siostrzeniec, zaczęło płakać. Nie, to nie był płacz, to był wrzask, który sprawił, że moja skóra odwinęła się z moich kości. Te hałasy naciskały na moją czaszkę, rozpraszały mój i tak popieprzony tok myśli w większy bałagan. Mogę wyjaśnić. Wpisałem. Chociaż nie byłem pewny, czy potrafiłem.

5 Więc WYJAŚNIJ. Była szybkim pisarzem. Zbyt szybkim. Moje serce waliło w moich uszach. Psychicznie zatrzymałem chaos wokół mnie i modliłem się, by Lila… co? Czego się po niej spodziewałem, że zrobi? -Gdzie do diabła jest Meg! –ryknął mój ojciec.– To dziecko jest jej odpowiedzialnością. Nigdy nie godziłem się na bycie niańką. –Nigdy również nie zgodził się na zostanie dziadkiem w wieku czterdziestu czterech lat. Moje oczy błyskawicznie przesunęły się od ojca ubranego w koszulkę polo i spodnie przygotowane na moje ukończenie szkoły, do dziecka ubranego w niebieskie śpioszki, wyciągającego się w górę kojca umieszczonego pośrodku przestronnego salonu. Cała jego twarz była czerwona. Ślina kapała z jego małych, rozchylonych ust. Zajęczał ponownie, a dźwięk, który wydał podobny był do syreny ostrzegającej o tornadzie. -Meg wyszła –krzyknęła mama ponad mikserem, nadal się nim tucząc. Meg właśnie skończyła siedemnaście lat i zniknęła – o ósmej rano, co oznacza, że w ogóle nie wróciła do domu na noc. Zostawiła Juniora z nami. Ze mną. Ja również nigdy nie godziłem się na zostanie niańką. Jak na zawołanie przednie drzwi kliknęły otwarte. Imponujące. Moja siostra wróciła przed południem. Może dzisiaj potrzyma swojego syna. Nie osądzałem Meg. Nie spojrzałem nawet na nią. Zamiast tego skupiłem się na kursorze migającym na ekranie. Miałem sekundę zanim całkowicie stracę Lilę. Popełniłem błąd. Wpisałem. Ja... Ekran zamigotał na czarno. -Co do diabła!

6 -Potrzebuję tego –powiedziała Meg, prostując się, gdy zresetowała komputer. Wcisnęła swoje świeżo ufarbowane na niebiesko włosy sięgające podbródka za ucho.– Wynoś się stąd. Jej nowy facet, ten który nie był ojcem dziecka i ten który nienawidził dzieci, stał w drzwiach z rękami schowanymi w kieszeniach jeansów. -Meg! –Mama wypadła z kuchni. Czy wiedziała, że zostawiła chodzący mikser? Czy ktokolwiek zauważył, że dziecko wciąż wyje?– Gdzie byłaś! Ceremonia rozdania świadectw Lincolna jest za godzinę… -Co zrobiłaś?! –wyszeptałem, gdy przyciskałem palce do mojej głowy. Lila. Straciłem Lilę. Jedyną rozsądną osobę w moim życiu. -Dlaczego miałabym iść? –Meg opuściła ręce po swoich bokach, ledwo mijając głowę swojego własnego dziecka.– To nie moje rozdanie świadectw. -Co zrobiłaś?! –powiedziałem głośniej. Złość wydrążyła tunel w moim krwiobiegu. Tata przewrócił krzesło w salonie. -Podnieś swoje dziecko! Podnieś je! Ono jest twoją odpowiedzialnością. Głos mamy został stłamszony przez Meg krzyczącą w kółko, że nie weźmie udziału w moim zakończeniu roku. -Co ty zrobiłaś?! –Krzyknąłem ponad nimi i uderzyłem rękami w biuro, na którym stał komputer. Zamilkli. Mama. Tata. Meg. Wszyscy oprócz dziecka. -Niech ktoś je podniesie!

7 Nikt tego nie zrobił. Wszyscy kontynuowali wpatrywanie się we mnie z szeroko otwartymi oczami, ponieważ wiedzieli, że pękłem. Ja nigdy nie krzyczałem. Ani razu od osiemnastu lat nie byli świadkami, jak traciłem swoje opanowanie. Byłem tym dziwnym, tym stabilnym. Tym niewrażliwym. Tym, który nie płakał na pogrzebie brata. Tym, który nigdy nie żądał nikogo ani niczego – nawet od siebie. Płacz osiągnął wyższy poziom. W szybkim ruchu wysunąłem dzieciaka z jego więzienia, a on szybko ułożył głowę na moim ramieniu i wsadził bezpieczny kciuk w usta. Słodki zapach mleka dla niemowląt i pudru dla dzieci podryfował do mnie z jego malutkiego ciałka. Musieliśmy wyglądać ironicznie: piętnastofuntowy wcześniak owinięty wokół wysokiego na sześć stóp i ważącej siedemdziesiąt – pięć funtów skały pokrytej mięśniami. Część mnie nienawidziła tego, że się dla mnie uspokoił, ponieważ to sprawiało, że był ciężarem. Druga część… czuła się lepiej, ponieważ mogłem komuś pomóc. Spojrzałem na wyłączony komputer. Lila. Moja ręka objęła plecy dziecka, jakby szukała pocieszenia. Straciłem Lilę. Nie było teraz mowy, by znów połączyła się ze mną online. Nie było wystarczająco czasu, żebym czekał, aż odpisze na mój list. Aby zobaczyć, czy da mi jeszcze jedna szansę. -Weź swoje dziecko –powiedziałem do mojej siostry. Jej oczy rozszerzyły się, gdy jej głowa wstrząsnęła się w malutkim ruchu oznaczającym nie. -WEŹ. SWOJE. DZIECKO. –Myliłem się. Mój dom nie był wulkanem. Ja i ostatnie dwa lata stworzyły olbrzyma, który już dłużej nie mógł tolerować bycia ignorowanym. Byłem tym zmęczony. Byłem zmęczony tym, jak wszyscy obsesyjnie dbali tylko o siebie, szaleni w chwili tak, że przestaliśmy się troszczyć, co się dalej stanie. Byłem tak samo winny i ten upadek doprowadził

8 do zranienia Lili. Wkrótce ta sama błędna decyzja doprowadzi też do zniszczenia tej rodziny. Boże, jestem kretynem. Pracowałem ciężko, aby utrzymać delikatny głos, bo to nie była wina dziecka, że przyszło na świat, ani że jego matka była tak popieprzona, że nigdy nie trzymała go w ramionach, ani że jego dziadkowie byli tak skoncentrowani na wygraniu kłótni, że nie byli w stanie zrozumieć, co się dzieje z ich przyszłością. -Mamo –poruszyłem na nią oczami tak, by wzięła ode mnie teraz już śpiące niemowlę. Krzątała się jak ruchliwy ptak, którym była i wyjęła go z mojego uścisku. Jak do diabła miałem naprawić błędy, które popełniłem w ciągu ostatnich dwóch lat. Moja rodzina nadal patrzyła na mnie jak na jelenia czekającego na śmiertelny strzał. Powinienem zacząć od powiedzenia im prawdy, ale słowa mi uciekły. Nie, nie uciekły. Po prostu nie mogłem przestać myśleć o Lili. Jeśli ona znajdzie sposób, żeby mi wybaczyć, wtedy ja będę mógł znaleźć sposób, by to wszystko naprawić.

9 Lila Nie, to nie dziwne, że czujesz, jakbym był ci bliski. Szczerze? Czasami wiedza, że dostanę list od Ciebie jest jedyną rzeczą, która pozwala mi przetrwać kolejny dzień. ~Lincoln W chwili, gdy otworzyłam drzwi od razu pożałowałam, że nie posłuchałam rady na żółtej karteczce samoprzylepnej wiszącej w pobliżu okrągłej dziurki: „Lila. Zanim otworzysz drzwi spójrz przez wizjer. Nigdy nie wiesz, kto może być po drugiej stronie.” W tłumaczeniu: seryjni zabójcy zawsze pukają przed atakiem. Oglądam CSI. To się naprawdę dzieje. Stojący przede mną nie jest seryjnym zabójcą, ale innym rodzajem koszmaru. Stephan, chłopak z którym się umawiałam od pierwszego roku, przechylał głowę w sposób zbyt dumny z tego, że jestem zainteresowana jego wyrazem twarzy. -Wszystko w porządku? –zapytał. Pociągnęłam nosem i użyłam zmiętej chusteczki do nosa, by wytrzeć katar. Zobaczmy: obrzęk, czerwone napuchnięte oczy z ciemnymi kręgami? Nie, nie jest dobrze. I teraz jest jeszcze gorzej, bo myśli, że płaczę przez niego. -W porządku. Co ty tutaj robisz? -Sprawdzam, co z tobą – zielone oczy przeszukały salon za mną.– Wiem, że twoi rodzice i brat pojechali wczoraj na wakacje. Chciałem się upewnić, czy poradziłaś sobie ze swoją pierwszą samotną nocą.

10 Pierwsza samotna noc – w życiu. Epicko ściemniał. Miałam sześć dni samotności przed sobą, a potem nadejdzie reszta mojego życia. -Przetrwałam. Stephan zbadał mnie wzrokiem z wysoko uniesionymi brwiami, co mówiło mi, że wie, iż nie spałam. Czego nie zrobiłam bo byłam zbyt zajęta byciem przerażoną. Moja wyobraźnia wsiadła do pociągu na południe do Crazyville i przekonała mnie, że ktoś drapał w okna. Gorący czerwcowy wiatr przydryfował do domu, przynosząc ze sobą zapach słodkiego żelu, którego używał, by jego w brązowe włosy pozostawały w stylowym bałaganie. -Mogę wejść? –Zapytał, gdy stało się oczywiste, że mu tego nie zaoferuję. Nie. Westchnęłam. -Jasne. Stephan wszedł i palcem dotknął fioletowej karteczki samoprzylepnej na telefonie, przypominającej mi, bym zawsze sprawdzała, kto dzwoni. Kiedy wczorajszego ranka obudziłam się, znalazłam notatkę przy wizjerze i około stu różnych notatek przylepionych w różnych miejscach w całym domu. Wszystkie z nich były desperackimi próbami mojej matki, nauczenia mnie jak żyć samodzielnie, więc byłam przygotowana, kiedy znajdę się czternaście godzin od domu na Uniwersytecie Floryda. -Możesz do mnie zadzwonić, jeśli boisz się być sama w nocy –powiedział.– Przyjdę. Parsknęłam. -Jestem pewna, że przyjedziesz.

11 Stephan był moim pierwszym… i ostatnim. Kiedy oddałam mu moje dziewictwo, myślałam, że go kocham i może w pewien sposób go kochałam, ale wtedy wszystko się skomplikowało. Nie wszystko – ja. Ja stałam się skomplikowana i już więcej nie chciałam uprawiać seksu. Stephanowi brakowało współczucia. A potem pojawił się Lincoln… Moje usta zadrżały, a nowy basen ciepłych łez napłynął mi do oczu. Stephan odwrócił się w moim kierunku z otwartymi ustami, żeby wygłosić kolejną dowcipną propozycję. Zniknęła zaraz, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy. -Wow. Lila, w porządku? Nie było. Moje kości nagle ważyły zbyt wiele dla mojego ciała i opadłam na kanapę. Tkanka w moich pięściach zmieniła się nagle w kamień. -W porządku. Jestem tylko zmęczona. To tylko złamane serce. Lincoln tego ranka mnie okłamał, a potem się rozłączył. Tak jakby ostatnie dwa lata listów nic dla niego nie znaczyły. Listy – nie e-maile, nie teksty – listy. To było to, co sobie obiecaliśmy, gdy się spotkaliśmy. Ponieważ listy w jakiś sposób sprawiały, że nasz związek był prywatny… inny… prawdziwy. Wpatrzyłam się w czerwone i czarne wzorki ameb na orientalnym dywanie leżącym na twardej, drewnianej podłodze. Mój brzuch zabolał, kiedy zobaczyłam projekt, który zaczęłam i który zakończył wszystko; w zależności od tego, jak na niego patrzyłam, zerkał na mnie spod wiśniowego stołu. Wytrzymały papier ścierny reprezentował godziny wycinania, klejenia i pielęgnacji, oznaczającej świętowanie.

12 Rozdanie świadectw w szkole Lincolna. Płatki z suszonych liliowych róż. Lincoln wysłał mi je na moje rozdanie świadectw w zeszłym tygodniu, tworząc granicę. Jestem tak niewiarygodnie głupia, że zakochałam się w chłopaku, którego spotkałam tylko raz. Głupia, ponieważ miłe chłopaki znajdują się tylko w kraju Na Niby. Ramię kanapy ugięło się, gdy Stephan na nim przysiadł. Jak wiele razy moja mama prosiła go, by tego nie robił? Stephan polizał kciuk i starł bród ze swojego nowego skarbu: butów atletycznych za dwieście pięćdziesiąt dolarów, po które stał w kolejce całą noc. -Poważnie Lila –jeszcze raz polizał palec. Jeszcze raz je potarł.– Zostanę z tobą w tym tygodniu. Bez żadnych zobowiązań. Wydmuchałam wystarczająco dużo powietrza, by moje włosy się poruszyły. Nie byłam fair. Stephan był dobrym facetem. To była moja wina, że zakochałam się w kimś innym. W kimś, kto tak naprawdę nie istniał. -Wiem i dziękuję. Ale muszę sobie z tym sama poradzić. Jak w ogóle mogę myśleć o samodzielnej przeprowadzce na Florydę, skoro nie mogę spędzić nocy sama we własnym domu? Stephan podrapał się w brodę, wskazując na to, że znienawidzę to, co zaraz wypadnie z jego ust. -Spójrz, znam cię lepiej niż ktokolwiek inny i jest jedna rzecz… nie jesteś tak silna, jak chcesz, by wszyscy myśleli. -O. Mój. Boże. –Połączenie gniewu i bólu pękło w moim brzuchu, gdy wycofałam ramiona.– Czy ty naprawdę powiedziałeś to do mnie?

13 -Posłuchaj –rzekł w pośpiechu.– Twoja mama powiedziała mojej mamie, że odrzuciłaś całkowicie oferty z Uniwersytetu Louisville. Musiałaś o tym jeszcze raz pomyśleć, więc nie mówię niczego, o czym byś wcześniej już nie myślała. Moje gardło zacisnęło się i uniknęłam kontaktu wzrokowego, wstydząc się, że jestem tak blisko zaprzepaszczenia swoich marzeń przez strach. -Zostań w domu –powiedział łagodząc ton.– I nie będziesz musiała się już bać. Echo zostaje. Grace i Nathalie zostają –przerwał i spojrzał na podłogę.– Ja tu będę. Przygryzłam moją dolną wargę – pół szalona, w połowie emocjonalny kłębek nerwów. Uniwersytet na Florydzie zawsze był moim celem, ale byłam przerażona zostawieniem domu. Przerażona zostawieniem wszystkiego i wszystkich, których znałam. Ale byłam też zmęczona tym, że każdy przedstawiał mi swoje 1001 powodów, dlaczego nie powinnam tam iść. Kiedy nie odpowiedziałam, Stephan kontynuował. -Wiem, że to dlatego zerwałaś ze mną w zeszłym miesiącu. Myślisz, że nie jesteśmy w stanie przetrwać związku na odległość. Więc zostań. Nie, to nie dlatego z nim zerwałam, ale to był powód, który mu podałam. Dwa miesiące temu Lincoln przesłał mi niesamowity list i wstrząsnął mną do głębi. Właściwie, każdy list, który mi przysyłał był niesamowity, ale to w końcu uderzyło mnie, dlaczego ja i Stephan nie możemy być razem. To dlatego, że oddałam swoje serce Lincolnowi. Nie chciałam ranić Stephana wtedy i nie chciałam ranić go teraz. Zwłaszcza, że zdałam sobie sprawę jak głupia byłam. Zamknęłam oczy, nie wiedząc jak strawić to, co prawdopodobnie odrzuciłam razem ze Stephanem. -Nie wiem.

14 Porażka miażdżyła mnie w taki sposób, że kanapa już dłużej nie mogła poradzić sobie z moim ciężarem. Może wszyscy mieli rację. Może moje wszystkie marzenia o wyprowadzce były głupie i szalone. Może tylko mi się wydawało, że jestem w stanie być ponad to, kim teraz byłam: nie silną osobą, a domatorką. Cała moja siła i energia uleciały ze mnie prosto do Stephana. Zeskoczył z ramienia kanapy. -Idź do collegu tu, do Louisville, Lila. Będzie jak w szkole średniej. Chad zostaje, więc Luke też. Wszyscy znów będziemy razem, chodząc do tej samej szkoły, a ty i ja będziemy mogli zacząć od nowa. Moja głowa podskoczyła. Ale ja nie jestem w tobie zakochana. Te słowa chciały wyskoczyć z moich ust. Jego zielone oczy zabłyszczały, a jego twarz zupełnie zapłonęła. Tak szczerze, to co ja wiedziałam o miłości? Oczywiście nic poza tym, co się stało z Lincolnem. -Nie wiem. Dlaczego było tak, jakbym była w stanie wypowiedzieć tylko to jedno zdanie? Rozszerzył palce, gdy uniósł dłonie do góry. -To mi wystarczy. Na razie. Spójrz, muszę iść do pracy, ale poważnie, jeśli będziesz przerażona siedząc sama, zadzwoń. Mamę i tatę nie będzie obchodziło, że zostaje z tobą. Zassałam powietrze, próbując mu wytłumaczyć to, że muszę to zrobić sama, ale zanim mogłam sformułować pierwsze słowo, Stephan dał mi całusa w policzek i skierował się wprost do drzwi. Mrugnęłam kilka razy, próbując przetworzyć całe zdarzenie.

15 -Cholera. W odstępie minuty, Stephanowi udało się sprowadzić mnie z powrotem do szkoły średniej. Czy ten dramat się nie skończył, gdy odebrałam dyplom? Trzy szybkie stuknięcia do drzwi i fala adrenaliny przetoczyła się w moich żyłach. Dobrze. Wrócił. Teraz naprawdę mogę mu powiedzieć, co myślę o nim zostającym na noc i jego sugestii, że nie jestem silna. Zapominając o fakcie, że prawdopodobnie ma rację. Żaden facet nie powinien nazywać mnie tchórzem. Z mocnym szarpnięciem otworzyłam drzwi i krzyknęłam: -Ty naprawdę jesteś kretynem, wiesz?! Całe powietrze wypadło z moich płuc z głośnym sykiem. To nie był Stephan. Nie. W ogóle. Ten chłopak miał włosy koloru północy. Był wysoki i zbudowany jak facet, z jakim nigdy dotąd się nie umawiałam, posiadał miękkie niebieskie oczy, które już mnie zachęcały, abym go złapała. I trzymał bukiet. Róż. Tych fioletowych. Coś kliknęły z tyłu mojego mózgu. Potem przypomniałam sobie, że jestem zobowiązana, by coś powiedzieć. -W czym mogę pomóc? Przestąpił z nogi na nogę, wpychając dłoń do kieszeni wyblakłych jeansów. -To ja, Lila. Ja? -Słucham? -Lincoln. Naprawdę powinnam przyjąć radę mojej mamy i spoglądać przez wizjer.

16 Lincoln Wiem, że powinnam przestać mówić o kartce, którą przesłałeś mi na urodziny, ale nie mogę. Widzisz, Stephan zapomniał o moich urodzinach. Jest w porządku. Naprawdę. Ostatecznie sobie przypomniał i kupił mi róże, ale muszę sobie ponarzekać. Wiem, że będę brzmieć jak smarkacz, ale on mi dał czerwone róże. Czerwone. Kiedy tylko widzę czerwone róże, myślę o pogrzebie mojej babci i wtedy chce mi się płakać. Powiedziałam mu to – dwa razy. Podpowiedziałam mu, że fioletowe są moimi ulubionymi. Oczywiście, powiedziałam mu, że kocham jego prezent i zachwalałam je, ale co innego miałam zrobić? Wytatuować to na moim czole? Fioletowe!!! Albo przynajmniej nie czerwone. A tu jest powód, przez który nie dbam o to, że Stephan zapomniał: to ty sprawiłeś, że moje urodziny były specjalne. Nikt nigdy wcześniej nie zrobił mi kartki. Więc, dzięki Lincoln. Czasami myślę, że jesteś moim najlepszym przyjacielem. ~Lila Ona jest oszałamiająca. Tak, była śmiertelnie wspaniała dwa lata temu, ale teraz… Gapiłem się na nią i musiałem przestać, ale jej widok hamował funkcjonowanie mojego mózgu. Dziewczyny tego nie wiedzą, ale stanie przed taka pięknością upośledza facetów. A przynajmniej mnie to osłabiało. Pieprzyć to. To była Lila. Lila mnie osłabiała. Końce jej złotych włosów zwiały się przy jej ramionach. Obcięła je i podobał mi się jej nowy styl. Bardzo. Kiedy poznałem Lilę, była między – dość dziewczyną, ale nie do końca kobietą. Z tymi krzywiznami zostawiała pomiędzy daleko za sobą. Wtedy byłem wyższy

17 od niej tylko o kilka cali. Ja urosłem. Ona pozostała taka sama. Lila perfekcyjnie weszłaby pod moje ramię, chowając się blisko mojego ciała. W nocy, kiedy się poznaliśmy pozwoliła mi potrzymać się za rękę, a ja nigdy nie zapomniałem, że jej skóra była w dotyku jak satyna. Miałem nadzieję, że znów pozwoli mi się dotknąć. To znaczy, jeśli będzie potrafiła mi wybaczyć. Jej oszołomione niebieskie oczy wędrowały wzdłuż mojej twarzy, ramion i klatki piersiowej. Purpurowe plamy pojawiły się na jej policzkach, kiedy powstrzymała się od sprawdzenia, co jest poniżej. Odchrząknąłem, aby ukryć chichot. Chciało mi się śmiać, bo wyglądała tak cholernie słodko, ale ona nie zrozumiałaby tego w ten sposób. Pomyślałaby, że próbuję ją poniżyć. Lila nie tolerowała facetów, którzy traktowali kobiety z góry. Dom Lili znajdował się pośrodku pustkowia. Jego kod pocztowy istniał w mieście Louisville, ale z trzech stron graniczył z parkiem narodowym. Jedynym świadkiem mojego błagania jej o przebaczenie byłyby świerszcze znajdujące się na werandzie i Bóg. W ten sposób było lepiej. Nie byłem zbyt towarzyską osobą. Jej błogosławione różowe usta zmarszczyły się tworząc W, a następnie się spłaszczyły. Powtórzyła to trzy razy, zanim w końcu zdecydowała się na słowo na J. -Jak mnie znalazłeś? -Przez Google. Znowu posłała mi to szalone spojrzenie. -Mapy –bardzo niezręczne milczenie.– Znam twój adres na pamięć. Zmarszczki zmartwienia na jej czole zniknęły, gdy włączyła się żarówka. -Ale ty żyjesz… -Dziesięć godzin stąd. Tak, wiem.

18 -Właściwie dwanaście – dodała. Mój świat na sekundę zniknął. Czy to znaczyło, że ona też obliczała odległość między nami? -Niespecjalnie stosowałem się do przepisów zalecanych dla pojazdów silnikowych. Jej usta drgnęły: była świadoma, że nigdy nie byłem fanem przestrzegania zasad. -Pędziłeś. -Przekroczyłem sugerowane granice. Rumieniec zniknął, zostawiając jej policzki blade. -Czy to tak, chciałeś zobaczyć, co mi zrobiłeś? Ręka w której trzymałem róże, zaczęła się pocić. -To dla Ciebie. Cisza. -To róże. Fioletowe –mów dalej stary.– Twoje ulubione. Lila założyła ręce na piersi i wysunęła biodro do przodu. Głupi, skretyniały idiota. Dziewczyna miała oczy i wysokie IQ. Czy nie osiągnęła na swoim teście ACT dwudziestu siedmiu punktów? Myśli wystarczająco szybko, by zorientować się, co trzymam w ręce. -W każdym razie masz rację. -Co? –jej oczy się zwęziły. -Kiedy otworzyłaś drzwi, nazwałaś mnie idiotą.

19 -Nie ciebie. Stephan był. Jest –zamknęła oczy, a gdy ponownie je otworzyła:- Cofam to. Jesteś idiotą. Moja głowa zabolała. Stephan? Jej były chłopak? Ten dzieciak się nie poddawał i jeśli chodziło o Lilę, miał już na swoim koncie zwycięstwa. To już był trzeci raz, gdy zerwali. Poprzednie dwa razy płaszczył się przed nią, a ona przyjęła go z powrotem. Kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy pisać, nie przeszkadzało mi to. Lila i ja byliśmy przyjaciółmi. Ale wtedy zakochałem się w niej i Stephan stał się ciężarem uwierającym mnie. Wyrzuciłem z głowy wszystkie pytania, które miałem na temat Stephana i wyglądu jej domu i skupiłem się na tym, co najważniejsze: Lili. -Przepraszam. -Ty. Skłamałeś. -Wiem –przesunąłem rękę wzdłuż moich wilgotnych włosów. Na zewnątrz było trzydzieści stopni, chociaż to mogło być też jej uważne spojrzenie, które sprawiało, że się pociłem. – Mogę to wyjaśnić. Jej głowa opadła. -Boże, Lincoln. Gdybyś przyjechał tu dwa dni temu lub w zeszłym tygodniu, albo miesiącu, byłabym zachwycona. Ale teraz? Myślałam, że cię znam. Zrobiłem krok do przodu, gdy moje serce chciało się wyrwać z klatki piersiowej. -Znasz mnie. –I znała. Lepiej niż ktokolwiek inny.– Tak, skłamałem. Ale wszystko inne jest prawdą. Sposób, w jaki zassała dolna wargę, gdy potrząsała głową, jakby mówiła mi, że wszystko jest przeciw mnie.

20 -Nie wierzę ci –powiedziała. – Dla wszystkich jesteś seryjnym zabójcą, przed którym ostrzegała mnie karteczka samoprzylepna. -Co? –Nieważne. To nie ma znaczenia.– Lila, jesteś jedyną osobą, która mnie zna. Przysięgam ci. Skłamałem ci o jednej rzeczy. W jednym drobiazgu. -Drobiazgu! –Jej oczy przedefiniowały pojęcie chłodne. Cofnąłem się o krok. Zły dobór słów. -Drobiazg to niedopowiedzenie. -Niedopowiedzenie! –krzyknęła.– Nie ukończyłeś szkoły średniej, Lincoln! I nie miałeś jaj, by mnie okłamać w tej sprawie! -Lila wysunęła się do przodu i wbiła w moją pierś mały różowy paznokieć. Każde uderzenie przypominało mi o błędzie, który popełniłem. -Ja… liczyłam… na… ciebie. -Nadal możesz. Naprawię to. -Idź do diabła. Podmuch powietrza uderzył w moje policzki, gdy zamknęła drzwi przed moją twarzą. Moja ręka opadła i wydała mały szelest, gdy róże uderzyły w bok mojego uda. Kilka płatków opadło na drewniany parkiet werandy. Z ciężkim westchnieniem usiadłem na schodkach. Nie żebym kiedykolwiek chciał to wiedzieć, ale to tak musiałem czuć się płonąc – wszystko owiane było agonią. Jeśli ja czułem się w ten sposób, to jak musiała się czuć Lila? Spojrzałem w lewo, potem w prawo. Zdezorientowany. Zagubiony. Nie wiedzący, w którą stronę jest dom. Ale to już było problemem od początku. Korzeniem całego mojego zła.

21 Lila Więc, szkolny doradca zawodowy zapytał mnie co chcę robić w życiu. Odpowiedziałem – wspinać się. On powiedział, że to nie zawód i żebym był poważny. Że jeśli chcę się dostać do przyzwoitej uczelni już teraz muszę rozesłać podania. Powiedziałem mu, że jestem poważny. Że kocham wspinaczki. On powiedział, że to tylko hobby i że muszę stać się poważny co do moich „celów”. Powiedziałem mu, że to nie moja cholerna wina, że spieprzył swoje życie, by zarabiać trzydzieści kawałków rocznie i pić tanią kawę. I wtedy poprosiłem go, aby łaskawie przestał hamować moje marzenia. Dał mi dwa dni aresztu. Czy wspominałem, że facet jest dupkiem? Wiesz kiedy ostatnio miałem areszt? Nigdy. Nie jestem święty, ale trzymam język za zębami i głowę w dół. Zasady są do bani. Społeczeństwo jest do bani. Josh podążał za zasadami i teraz jest martwy. Lubił jazdę konną. Może gdyby spojrzał temu cholernemu doradcy w oczu i powiedział: „Chcę jeździć konno przez resztę mojego życia”, może wtedy mój brat wciąż by żył. ~Lincoln Siedząc po turecku na swoim łóżku, odwróciłam w dłoniach list od Lincolna. Moje palce ślizgały się po głębokich wcięciach jego słów napisanych w oczywistym wzburzeniu. Słowa napisane tak szybko, że nie byłam w stanie rozszyfrować większości z nich, jeśli nie byłabym już wcześniej zaznajomiona z jego charakterem pisma. Wysłał mi ten jeden list, tydzień po tym jak rozpoczął swój ostatni rok. Lincoln nienawidził swojego doradcy zawodowego. To on był tym, który przekonał

22 brata Lincolna, żeby dołączył do Marines zaraz po szkole średniej. To z powodu tej fatalnej decyzji spotkałam Lincolna. -Lila –powiedziała Echo, jej głos brzmiał nieco chaotycznie z głośnika.– Jesteś tam? -Tak –odpowiedziałam i spojrzałam na telefon leżący obok mnie na łóżku. Moja najlepsza przyjaciółka była w cholernym Iowa z cholerną miłością swojego życia w swojej drodze do cholernego stanu Colorado. Właśnie teraz gardziłam szczęśliwymi ludźmi. -Jak tam w Iowa? -Kansas –poprawiła mnie. -Cokolwiek, jest tam płasko i mają tornada –wybrałam jeden z leżących listów od Lincolna zaśmiecających moje łóżko i z łatwością znalazłam ten, którego szukałam. Ten, w którym mi obiecał, że pójdzie razem ze mną na Florydę. Zaśmiecanie nie było właściwym słowem. Nic u mnie nie jest bałaganem. Każdy stos reprezentował miesiąc, w którym list został wysłany, a każdy list był ułożony względem daty na znaczku pocztowym. Moje ulubiony listy były oznaczone różowym znaczkiem na boku. Całe moje życie było usystematyzowane w ten sposób. Moje listy były ułożone alfabetycznie wobec autora na mojej wiśniowej półce. W ramach dopasowania do szkła, małe cenne figurki było ułożone wobec daty, kiedy je otrzymałam. Moje materiały były zapakowane w pudełka Tupperware. Lubiłam wszystko planować i organizować, a nie chłopców, którzy obiecywali pójść ze mną na Uniwersytet Florydy, a potem spieprzali to nie kończąc szkoły średniej. -Lila –rzekła Echo. Przerwała na bardzo długą chwilę.– Czy dałaś mu szansę, żeby wszystko wytłumaczył?

23 -Koperta w mojej dłoni zmięła się. -Nie ukończył szkoły średniej Echo i nie powiedział mi o tym. Wiesz, jak się czułam, kiedy sama dowiedziałam się, że mnie okłamał? Dowiedziałam się tego przez przypadek, kiedy szukałam online w jego lokalnej gazecie wykazu osób kończących szkołę w tym roku, by skompletować stronę albumu, który zrobiłam dla Lincolna jako prezent. Jego nazwisko nie zostało podane wśród stu pięćdziesięciu absolwentów. Powinnam wiedzieć. Sprawdzałam trzy razy. Westchnęła przez telefon. -Może powinnaś z nim porozmawiać. -Jesteś stronnicza –warknęłam.– Jesteś po stronie Lincolna przez Aires’a. Starszy brat Lincolna, Josh i starszy brat Echo, Aires, byli częścią tej samej wojskowej jednostki. Nikt nie znał całej historii, ale dwa i pół roku temu obaj umarli w Afganistanie podczas przydrożnego bombardowania. Spotkałam Lincolna na pogrzebie Aires’a. -Jeśli dobrze pamiętam –Echo mówiła z postawą, która wychylała się bardzo rzadko w czasie ostatnich dwóch lat.– To ja jestem tą, która mówiła ci, że nie powinnaś pisać do nieznajomego i to ja jestem tą, która kazała przestać ci z nim pisać, ponieważ się w nim zakochiwałaś. Byłam przytłoczona chęcią uderzenia w coś – mocno, ponieważ… -Wiem. Przepraszam. To nie było fair. -Nie, nie było. Byłyśmy cicho przez kilka chwil. Przekroczyłam linię, włączając do kłótni Aires’a. Przygryzłam mój paznokieć. Od urodzenia byłyśmy najlepszymi

24 przyjaciółkami i nigdy nie byłyśmy na siebie złe zbyt długo, ale nie chciałam się rozłączać z nią złą na mnie. A przynajmniej nie dzisiaj. -Hotel, motel czy namiot? –wypowiedziałam ostatnie słowo jak przekleństwo. Więcej ciszy, a potem szelest pościeli. Proszę, proszę, proszę graj dalej Echo. Potrzebuje mojej najlepszej przyjaciółki. -Motel. Spaliśmy w namiocie przez kilka ostatnich nocy –odparła w lekkim tonie, który wywołał u mnie uśmiech. Tak, nienawidziłam szczęśliwych ludzi, ale Echo zasługiwała na to, by być szczęśliwa.– Noah jest pod prysznicem. -Więc… -przeciągnęłam słowo.– Uprawialiście seks? -Nie –zadławiła się. Na Boga, ona się dusiła. Zachichotałam, gdy ona kaszlała. -Cóż, więc jeśli będziesz –powiedziałam, kiedy wyszła już ze swojego ataku.– Nie pozwól, żeby twój pierwszy raz odbył się w namiocie. To byłoby okropne. -Myślę, że namiot byłby romantyczny. -Zdrajca –rzuciłam. Echo kiedyś była w obozie jedynie-jeśli-jest-pokój jak ja, ale potem pozwoliła gorącemu i tajemniczemu Noah, by przeciągnął ją na ciemną stronę.– Bród, robaki i węże Echo. Tylko tyle mam do powiedzenia. W tle usłyszałam głęboki głos Gorącego i Tajemniczego. Echo poszperała przy telefonie, gdy mu odpowiedziała. Sprawdziłam zegarek na mojej szafce nocnej. Północ. Moje usta wyschły, gdy przygładziłam moje włosy. Kolejna samotna noc. Nie było żadnego księżyca, więc świat za moim oknem był czarny jak smoła. Gdy Echo się rozłączy, znowu będę sama w tym wielkim, pustym domu. Część mnie nienawidziła Noah. Gdyby nie on, nie byłoby jej w Iowa lub Kansas lub gdziekolwiek indziej i zamiast tego byłaby tutaj ze mną. Nie spędzałaby z nim i jego przyjaciółmi całego wolnego czasu: z tym Wytatuowanym Chłopakiem i Motocyklistką Beth. Wytatuowany Chłopak i Motocyklistka Beth

25 również żyli z rodzicami zastępczymi Noah i byli rok młodsi ode mnie i Echo. Echo mówiła, że nie są parą, ale założę się o nową parę obcasów, które dostałam na zakończenie roku, że nią są. Gdyby nie było Noah, bardziej by mnie potrzebowała… nadal byłaby niepewna, nadal wariowałaby na punkcie swoich blizn na ramionach. I prawdopodobnie nie odzyskałaby pamięci o nocy, w której je dostała. Gdyby nie on, ona nie ruszyłaby dalej ze swoim życiem. Cholera go, że był takim świetnym facetem. -Zgaduję, że powinnam się rozłączyć. –Tak, powiedziałam to w sposób w jaki nie chciałam tego robić. -Zostanę –rzekła.– Możemy zostać w kontakcie przez całą noc. Tak jak robiłyśmy, gdy byłyśmy w szkole podstawowej. – tylko, że wtedy to były telefony stacjonarne. Mogła to zrobić, ponieważ to była rzecz, którą robiły najlepsze przyjaciółki. Przysięgam, że usłyszałam jak Noah jęczy w agonii. Zgaduję, że nie lubił gdy BFF jego dziewczyny zabierała mu czas z nią. -Nie, dam sobie radę. –To było kłamstwo. Spojrzałam na stronę albumu, który przyniosłam z powrotem do pokoju i zastanowiłam się, gdzie dzisiejszej nocy śpi Lincoln. Przypuszczam, że dzisiejszej nocy mogłabym zasnąć, ale zmęczenie tylko pogłębiało moje przerażenie… i pogłębiało mój smutek z powodu Lincolna. Powinnam go wysłuchać. Dlaczego nie słuchałam? -Myślę, że powinnaś porozmawiać z Lincolnem –oznajmiła Echo, jak zawsze czytając mi w myślach.– Może poczekaj, aż wróci do domu, na przykład do jutrzejszego wieczora i odezwij się ponownie. Mój paznokieć pstryknął, kiedy go przygryzałam. -Myślałam, że chcesz, żebym trzymała się od niego z daleka. -Tak, więc ty już się w nim zakochałaś. Teraz tylko nie chcę, abyś żałowała.