caysii

  • Dokumenty2 224
  • Odsłony1 147 179
  • Obserwuję791
  • Rozmiar dokumentów4.1 GB
  • Ilość pobrań682 267

SC Stephens - Thoughtful

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :3.9 MB
Rozszerzenie:pdf

SC Stephens - Thoughtful.pdf

caysii Dokumenty Książki
Użytkownik caysii wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 1,091 osób, 476 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 699 stron)

2015- 2016 Tłumaczenie nieoficjalne Paula [S. C. STEPHENS - THOUGHTFUL] Pierwsza część cyklu „Bezmyślna” o Kierze i Kellanie (z perspektywy Kellana).

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 1 Rozdział 1 All in a Day’s Work Gram na gitarze od kiedy skończyłem sześć lat. Z D-Bagami jestem od kilku ładnych lat, ale od ukończenia liceum do dziś, grałem w kilku kapelach. Moje dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych i muzyka była moim wybawieniem. W momencie, w którym po raz pierwszy w życiu wziąłem do ręki gitarę, poczułem z nią swoiste połączenie. To uczucie dotyku drewna pod moimi palcami – gładkie, chłodne… Ta wytrzymałość strun, odgłos pochodzący z wnętrza instrumentu… Nawet jeśli byłem za młody by zrozumieć, jak duży wpływ na moje przyszłe życie mogłaby mieć muzyka, gra na gitarze do mnie przemówiła. W tym prostym instrumencie było coś wyrazistego. Coś, co umarłoby za to, by wydostać się na zewnątrz. Coś wyrazistego próbowało ujść ze mnie i umierało, kiedy wydostawało się na światło dzienne. Moi rodzice podarowali mi gitarę w prezencie, ale już wtedy wiedziałem, że był to bardziej podarunek dla nich, niż dla mnie. Wygodny sposób, bym się czymś zajął, by oni mogli mieć mnie z głowy i by nie musieli spędzać ze mną więcej czasu, niż to konieczne. Moim zdaniem byłem „wpadką”, niechcianym przypadkiem, i rodzice nigdy nie okazywali mi ciepłych uczuć, nigdy mnie nie akceptowali. To był błąd, który odmienił ich życia i nigdy nie pozwolili mi o tym zapomnieć. Nie ważne. Gitara zabrała mnie z ich drogi i pokochałem grę, więc to był przyzwoity prezent, niezależnie od ukrytych za nim prawdziwych motywów. Nie przejęli się też tym, by zorganizować mi jakiekolwiek lekcje gry, więc nauczyłem się sam. Nauka gry od podstaw we własnym zakresie zajęła mi wieczność, ale bycie jedynakiem, nieposiadającym przyjaciół, ale za to z rodzicami, którzy nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego, sprawiło mi sporą ilość wolnego i zdrowo wykorzystanego czasu. Mój ojciec uwielbiał słuchać radia w domu, kiedy już w nim przebywał. Zazwyczaj słuchał jakichś audycji, rozmów i tym podobnych słuchowisk, ale kiedy już zdarzyło mu się słuchać muzyki, był to praktycznie zawsze klasyczny rock. Uwielbiałem próbować naśladować usłyszane piosenki i gdy już

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 2 opanowałem akordy do perfekcji, grałem wraz z radiem każdą piosenkę, którą mogłem. To cholernie irytowało mojego starego. Przygłaszał odbiornik i nakazywał iść do swojego pokoju. - Jeżeli chcesz zafundować sobie trwałe uszkodzenie słuchu, rób to w samotności, byś tylko ty cierpiał. – mówił. Oczywiście szedłem na górę, ale zostawiałem uchylone drzwi od swojego pokoju tak, bym nadal mógł słyszeć muzykę. Gdy dorastałem, mieliśmy ogromny dom, ale gdy brzdąkałem w miarę delikatnie, mogłem nadążyć za każdą piosenką, lecącą w radiu włączonym na dole. Przez następne kilka lat moim ulubionym kawałkiem było „Stairway to Heaven” 1 , choć z drugiej strony to chyba ulubiony utwór każdego, kto uczy się grać. Po raz pierwszy w swoim młodym, krótkim życiu znalazłem coś, dzięki czemu doznawałem uczucia spokoju, z czym byłem połączony, co miało podobne zachcianki i życzenia. Gitara potrzebowała tego, by na niej grać. Ja czułem potrzebę grania na niej. To był związek piękny, oparty na wzajemnej potrzebie siebie i przez bardzo długi czas to był jedyny związek, w jakim byłem. Złapałem instrument i zamknąłem za sobą drzwi do domu. „Dom” był terminem, którego używałem w odniesieniu do miejsca, w którym mieszkałem. W rzeczywistości był to dom moich rodziców, lecz zmarli kilka lat temu i zostawili mi go. Zostałem tam, gdyż był to budynek z czterech ścian z dachem, ale nie czułem do niego przywiązania. To nic innego, niż kupa drewna, cegieł, szkła, gwoździ i kleju. Kiedy mieszkałem w Los Angeles, moi rodzice sprzedali dom, w którym mieszkaliśmy w czasie mojego dzieciństwa, i zamienili go na mniejszy. Dowiedziałem się o tym dopiero po ich śmierci. Kiedy wróciłem, zdałem sobie sprawę, że wszystkie moje rzeczy z dawnego domu nie zostały przeniesione do tego nowego. Zastanawiające. Niby chcieli wymazać z pamięci moje istnienie, a zostawili mi w spadku ten nowy dom, akcje, fundusze emerytalne – wszystko. Czasem mam mętlik w głowie, gdy się tak zastanawiam, dlaczego w zasadzie to zrobili. Może w głębi serc żywili do mnie jakieś tam niewielkie uczucia? A może nie… 1 Utwór zespołu Led Zeppelin, wydany w 1971 r. Ten i kolejne przypisy pochodzą od tłumaczki.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 3 Odwróciłem się od ich domu, by spojrzeć na moje cudowne, czarne chromowane Chevelle Malibu2 , lśniące w blasku popołudniowego słońca. Kupiłem to auto w LA za śmiesznie małe pieniądze i spędziłem sporą część lata na naprawie. Chevelle Malibu była czymś w rodzaju mojej ukochanej, mojego dziecka, i nikt inny prócz mnie nie mógł jej prowadzić. Schowałem gitarę do bagażnika i ruszyłem na spotkanie z chłopakami – mieliśmy mieć próbę. Po wyjeździe na autostradę, moje oczy jak zwykle powędrowały ku unikatowej panoramie Seattle i zawiesiłem wzrok na tym zapierającym dech w piersiach widoku. Mój związek ze „Szmaragdowym miastem” był dychotomiczny: kochałem je, ale równocześnie go nienawidziłem. Złe wspomnienia czaiły się na każdym rogu – samotność z dzieciństwa, odrzucenie, uszczypliwe uwagi, stałe upadki i ciągłe przypomnienie, jak bardzo niechcianym ciężarem byłem. Emocjonalna trucizna od moich rodziców wsiąknęła we mnie i naznaczyła, ale byłem dobrej myśli, będąc tu teraz. Mój zespół miał spory wpływ na to, że zmieniłem swój stosunek względem Seattle. Założyłem D-Bags wraz z Evanem Wilderem. Z gitarą na plecach, kilkoma dolcami w kieszeni i marzeniami o lepszym życiu, opuściłem Seattle zaraz po ceremonii zakończenia liceum. Łapiąc stopa nie bacząc na kierunek, znalazłem się w barze na wybrzeżu stanu Oregon. Wstąpiłem tam po coś do picia i zobaczyłem Evana, próbującego przekonać barmana, że jego wiek uprawniał go do tego, by móc kupić piwo. Nie uprawniał. Ja również nie byłem w odpowiednim wieku, ale poradziłem sobie z gadką na tyle dobrze, że barman przymknął oko na ten jeden kufel. Podzieliłem się nim z Evanem i odkryliśmy, że piwo i miłość do muzyki to coś, co nas łączy. Po spędzeniu czasu z rodziną Evana, we dwóch udaliśmy się na południe, do Los Angeles – Miasta Aniołów – by znaleźć kilku innych chętnych do założenia kapeli. Matta i Griffina Hanckocków poznaliśmy w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu: w klubie ze striptizem. W sumie może nie było to aż tak nieprawdopodobne. Evan i ja byliśmy w końcu mega napalonymi, świeżo upieczonymi absolwentami liceum. Współpraca naszej czwórki układała się świetnie od samego początku, więc po krótkim czasie podbijaliśmy kluby i bary w LA. Prawdopodobnie nadal byśmy tam 2 Samochód Chervolet Chevelle Malibu. Foto: http://images.classiccars.com/classifieds/197122_11394493_1969_Chevrolet_Chevelle%2BMalibu.jpg

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 4 siedzieli, gdybym nie rzucił wszystkiego w diabły po usłyszeniu informacji o śmierci moich rodziców, kiedy to ruszyłem swój tyłek z powrotem do Seattle. Niespodziewanie dla mnie, chłopaki podążyli za mną i od tamtego momentu okupujemy Seattle. Korek robił się coraz większy w miarę zbliżania się do centrum. Nasze próby robiliśmy zawsze w mieszkaniu Evana. Mieszkał w mało zaludnionej dzielnicy, więc wytwarzany przez nas hałas nie był dla nikogo problemem. Jego mieszkanie znajdowało się nad warsztatem samochodowym. To było całkiem przydatne, gdy moje kochane auto potrzebowało naprawy. Roxie była moim ulubionym mechanikiem. Kochała mój samochód prawie tak samo jak ja i często na nią spoglądałem, gdy byłem z chłopakami na górze. Gdy wszedłem do środka, Roxie zaśmiewała się z czegoś z współpracownikiem. Jednak w sekundzie, w której mnie zobaczyła, pomachała mi. Albo raczej pomachała Chevelle. Kobiety widzą we mnie tylko mój samochód. - Hej Roxie, jak leci? – zapytałem. Przesuwając brudną ręką po włosach, odpowiedziała: - Dobrze. Myślę o napisaniu książki dla dzieci o małpce, która pomaga innym zwierzętom, gdy mają kłopoty. Może pozwolę jej poprowadzić Chevelle. – puściła do mnie oczko. - Brzmi świetnie. – zaśmiałem się. – Powodzenia. - Dzięki. – wyszczerzyła zęby w ogromnym uśmiechu. Gdy skierowałem się na schody, prowadzące do mieszkania Evana, krzyknęła: - Daj znać, gdyby Chevelle czegoś potrzebowała! Wiesz, że załatwię jej domową wizytę! - Tak, pamiętam! – odkrzyknąłem. Kiedy wszedłem do środka, Griffin był w kuchni, grzebiąc w jedzeniu Evana. Granie zawsze wzmagało w nim ochotę na przekąski. Jego puste spojrzenie skierowało się w moją stronę i uśmiechając się, rzuciłem mu paczkę Froot Loops3 , którą przyniosłem ze sobą. Kupiłem ją podczas 3 Płatki śniadaniowe firmy Kellog. W paczce znajdują się różnokolorowe, owalne płatki.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 5 zakupów w spożywczym, kiedy miałem pustym żołądek, ale płatki wcale nie były takie fantastyczne i wiedziałem, że nigdy nie będą stałym elementem zaopatrzenia spożywczego w moim domu. Wyraz twarzy Griffina rozpromienił się, gdy tylko złapał pudełko. - Słodycze! – wymamrotał, niemal natychmiast rozrywając opakowanie. Sięgnął dłonią do środka, złapał garść tych słodkich płatków śniadaniowych i głośno nimi chrupał, zanim zdążyłem wejść do salonowej części kawalerki. Matt spojrzał w górę, gdy postawiłem futerał z gitarą na kanapie tuż obok niego. Wpatrywał się na coś w swojej komórce. To coś przypominało stronę internetową. Nie byłem całkowicie pewien, nie miałem nawet komórki i nie zamierzałem mieć. Technologia tak jakby mnie przerażała i nie dbałem o to, by to rozgryzać. Lubiłem, co lubiłem, bez względu na to, czy to było zachowanie człowieka z tych czasów, czy nie. W moim samochodzie nadal miałem magnetofon, za który Griffin bez ustanku mnie beształ, ale dopóki działał, byłem zadowolony z tego, co mam. - Myślę, że powinniśmy zacząć grać na festiwalach i innych tego typu wydarzeniach, nie tylko w barach. Jest już za późno, by dostać się na tegoroczne Bumbershoot4 , ale sądzę, że musimy spróbować za rok. Chyba jesteśmy gotowi. Ze szczupłą budową ciała, blond włosami i niebieskimi oczami, Matt i Griffin byli bardzo do siebie podobni. Osobowościowo jednak kuzyni nie mogli się bardziej różnić. - Tak? Tak uważasz? – zapytałem niezbyt zdziwiony tym, że Matt myśli o przyszłości naszej kapeli. Często to robił. Spoglądając za Matta dostrzegłem Evana, który brodził wśród sprzętu, który mamy rozłożony podczas prób i który był trzymany w jego mieszkaniu. Jego ciepłe, brązowe oczy uśmiechały się spod jego ciemnych włosów. W końcu dotarł do kanapy. 4 Bumbershoot – coroczny międzynarodowy festiwal muzyczny, mający miejsce w Seattle, w stanie Waszyngton, który odbywa się zawsze w amerykańskie Święto Pracy, czyli pierwszy poniedziałek września.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 6 - Bez wątpienia. Jesteśmy bardziej gotowi, niż kiedykolwiek wcześniej, Kell. Czas na to, by postawić kolejny krok, wziąć to na klatę. Z twoimi tekstami i moją muzyką… Jesteśmy jak sztabka czystego złota! Matt był jednym z najbardziej utalentowanych gitarzystów, jakiego widziałem. Evan był tym, który aranżował większość naszych kawałków. Matt spojrzał na Evana i ochoczo pokiwał głową. Patrząc na tę dwójkę zastanawiałem się, czy faktycznie jesteśmy gotowi. Podejrzewałem, że mają rację, byliśmy. Mieliśmy więcej, niż wystarczającą ilość piosenek i prawdopodobnie wystarczająco dużo fanów. To mógłby być spory krok dla zespołu, ale z drugiej strony – ogromna strata czasu. Siedzący na oparciu kanapy Evan skrzyżował ręce na piersiach. Wszyscy moi kumple z kapeli mieli ciała zaśmiecone przypadkowymi tatuażami. Te Griffina były trochę obsceniczne, nagie laski i tym podobne. Matt posiadał bardziej klasyczne: każdy zawijas i symbol miał jakieś znaczenie. Tatuaże u Evana były jak żyjące, oddychające dzieła sztuki. Same jego ramiona były pokryte wodą, ogniem i innymi mistrzowskimi grafikami, godnymi wystawienia w muzeum. Matt i Griffin byli szczupli, Evan był bardziej masywny. Budowa mojego ciała była trochę pomiędzy nimi: nie za gruby, nie za chudy, i w kwestii tatuażowej byłem prawiczkiem. Nie mogłem wymyśleć rzeczy, którą kochałbym na tyle mocno, by pozwolić sobie umieścić taki rysunek na mojej skórze na zawsze. Nic w życiu nie było na stałe, więc po co udawać, że coś jest tak bardzo ważne, by to upamiętniać na ciele? Wydaje się to dla mnie bez sensu. Wyszczerzyłem się więc do kumpli. - Więc zróbmy to. Postaraj się, by to nam wyszło, Matt. Z uśmiechem na twarzy, Matt zwrócił swoją uwagę z powrotem na telefon. Griffin wstał i przerzucił ramię wokół mnie. - Zajebiście! Co więc robimy? – kilka pogryzionych kawałków płatków śniadaniowych wypadło z jego ust po zadaniu pytania. - Jeszcze nic. – odpowiedziałem mu, trącając go w pierś. Wydał z siebie dziwny dźwięk, którzy brzmiał jak „Uuuuuuch” i nagle z jego ust wypadło

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 7 jeszcze więcej kolorowych płatków, które chomikował w policzkach. Przyrzekam, że Griffin miał największą paszczę spośród wszystkich ludzi, których znam! Po kilku godzinach prób spostrzegliśmy, że za oknem zdążyło się już ściemnić. Porozchodziliśmy się do naszych samochodów i udaliśmy się do Baru Pete’a. Ten bar był naszą „bazą”, graliśmy tam co najmniej raz w tygodniu, o ile nie częściej. Jednak zawsze kończyliśmy u Pete’a, nawet wtedy, kiedy to nie był wieczór naszego koncertu. To było coś takiego, że czuliśmy, iż nasz dzień nie jest kompletny do chwili przekroczenia przez nas tych podwójnych drzwi. Każdy nas tam znał i my znaliśmy każdego. Nasz sprzęt tam był, przyjaciele też. Całe nasze życie było w barze Pete’a. Postawiłem Chevelle na moim nieoficjalnym miejscu parkingowym. Jak zwykle było puste, czekało na mnie. Gdy zgasiłem silnik, dźwięk piosenki Fletwood Mac zamilknął w połowie refrenu. Przez chwilę rozważałem ponowne uruchomienie samochodu tylko po to, by dosłuchać utworu do końca, ale słyszałem ją milion razy i naprawdę miałem ochotę usiąść i napić się zimnego, orzeźwiającego piwa. W tamtej chwili brzmiało to fantastycznie. Evan wysiadł ze swojego auta właściwie w tym samym momencie, co ja z swojego. Poklepał mnie po ramieniu, gdy dołączyłem do niego. Rozejrzałem się za Mattem i Griffinem, ale nigdzie nie widziałem Vanagonu5 Griffina. - Uch, a gdzie są Dyludyludi i Dyludyludam6 ? – zapytałem Evana. Mój przyjaciel uniósł kącik ust, formując uśmiech. - Ten bałwan powiedział, że musi wracać do domu, bo zapomniał szortów Traici, a są jej one potrzebne do pracy. Na myśl o tej dwójce razem, aż potrząsnąłem głową. Traici była kelnerką u Pete’a. Ona i Griffin ostatnio ze sobą kręcili, co samo w sobie nie było problemem. Problemem za to był fakt, że Traici zaczęła się angażować, a 5 Samochód Volksvagen Type 2, foto: http://texasvanagons.com/wp- content/uploads/2015/01/1987_VW_Vanagon_Westfalia_0001.jpg 6 Dyludyludi i Dyudyludam – bracia bliźniacy, bohaterowie powieści Lewisa Carrola pt. „Alicja w krainie Czarów”. Pulchne bliźniaki, które nigdy się ze sobą nie zgadzają, a ich zagmatwany trajkot nie ma sensu dla nikogo innego, oprócz ich samych.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 8 ona nie była typem kobiety, która zgadzałaby się wiecznie na seks z doskoku. I to czyniło ją wyraźnym przeciwieństwem Griffina. Ciepłe, neonowe światło szyldu baru zalało mnie od razu, gdy pchnąłem drzwi do mojej „przystani”. Wchodząc do środka, wziąłem głęboki wdech i rozluźniłem mięśnie. Wszystko w tym miejscu mnie relaksowało. Hałas, zapach, muzyka i ludzie. Jeśli kiedykolwiek mógłbym powiedzieć, że byłem zadowolony, to właśnie tutaj. Nagle po mojej lewej stronie usłyszałem ochrypły głos: - No siemasz, Kellan! Spojrzałem w stronę, z której pochodził głos i ujrzałem barmankę, Ritę, która mnie obczajała. Jej wyraz twarzy był podobny do takiego, jaki ma człowiek umierający z pragnienia, wpatrujący się w dzban wody. Byłem przyzwyczajony do takiego spojrzenia z jej strony. Raz z nią spałem i stwierdzam, że po sposobie, w jaki na mnie łypała, to jej nie wystarczy. - Hej, Rita. – skinąłem głową w geście pozdrowienia, a ona zatrzepotała rzęsami, zamknęła oczy i wydała z siebie miękki jęk. - Jezu… - wymamrotała, przy czym przeciągnęła ostrym, pomalowanym paznokciem po pulsującej szyi. – Jesteś tak kurewsko gorący… Po przywitaniu się ze znajomymi, wraz z Evanem skierowaliśmy się do naszego stolika. W sumie to tak naprawdę nie był on nasz, ale podobnie jak moje miejsce parkingowe przed barem, był uznawany za nasz z racji bardzo częstych wizyt. Oparłem się o oparcie krzesła i podparłem stopy o krawędź stołu. Kiedy toczyłem wewnętrzną debatę, czy chcę zjeść skrzydełka z kurczaka czy hamburgera, moje stopy zostały bezceremonialnie zrzucone na podłogę. Szarpnąłem się trochę do przodu, by zachować równowagę na krześle. Słodka blondynka, ubrana w ciasną koszulkę baru Pete’a, stała po drugiej stronie stołu, trzymając dłonie na biodrach. Jej pełne usta pulsowały z niezadowolenia. - Nie waż się więcej kłaść stóp na stole, Kellan. Ludzie tutaj jedzą. Rozbawiony uśmiech pojawił się na moich ustach. - Przepraszam Jenny. Chciałem tylko się rozgościć, poczuć wygodnie.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 9 Usta Jenny z grymasu niezadowolenia zmieniły się w uroczy uśmiech: - Poczujesz się dobrze przy piwie. Dwa czy cztery? Jej oczy przeskakiwały ze mnie na Evana i z Evana na dwa puste krzesła, które stały przy stole. Evan zinterpretował jej pytanie jako o troskę o naszych brakujących przyjaciół i podniósł do góry cztery palce: - Są już w drodze. Uśmiech Jenny zmienił się z uroczego na flirciarski i poczochrała Evana po włosach. Zamknął oczy i zaczął rytmicznie walić nogą po podłodze jak zadowolony, głaskany po brzuchu pies. Jenny zachichotała i jej spojrzenie rozświetliło się w sposób nadzwyczaj atrakcyjny. Lubiłem ją. Miała dobre serce i nigdy otwarcie nie osądziła mnie za wyuzdaną naturę mojego życia. Odkryłem seks w bardzo młodym wieku, kompletnie przypadkowo i podobnie jak muzyka, pobudził we mnie jakąś strunę. Nadal pragnę tego uczucia, tej bliskości i szukam tego tak często, jak mogę. Nie byłem wybredny w kwestii kobiet, z którymi sypiałem: starsze, młodsze, atrakcyjne, zwyczajne, czyjeś dziewczyny, matki, żony. To, kim były, nie miało dla mnie znaczenia. Dbałem tylko o to, czy były zainteresowane. To chyba coś, czym nie powinienem się szczycić, ale to prawda. Seks jest dla mnie rodzajem uwolnienia. Sprawia, że czuję się jak część czegoś większego, niż ja sam. Powoduje, że jestem połączony z otaczającym mnie światem. Potrzebowałem tego. Moje życie było zbyt pełne pustych przestrzeni. Bardzo starałem się umówić z Jenny, kiedy zaczęła pracować u Pete’a, ale odrzuciła moje awanse z obojętnością. Powiedziała, że nie chce być czyimś chwilowym szaleństwem. Dała jednak szansę naszej przyjaźni, a to wiele dla mnie znaczy. Nie powiedziałbym „nie”, gdyby zmieniła zdanie i chciała się ze mną przespać raz czy dwa, ale nie miałem zamiaru jej ku temu popychać. Lubiłem punkt, do jakiego trafiła nasza relacja, nawet jeśli nie była oparta na seksie. Jak tylko Jenny zaczęła odchodzić od naszego stolika, krzyknąłem:

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 10 - Wezmę też burgera! Z bekonem! – uniosła kciuk do góry na znak, że mnie usłyszała. Kiedy zdjąłem wzrok z Jenny, Evan szturchnął mnie w żebra. - Hej, Kell. – zapytał. – Co sądzisz o Brooke? Chciałem ją zaprosić na jakąś randkę. Nie wiem, to może być ta jedyna, stary. Czy Ty widziałeś jej dołeczki? – na jego usta przybłąkał się uśmiech i nie mogłem nic na to poradzić i sam się uśmiechnąłem na jego widok. - Tak, jest świetna, zaryzykuj! Evan znajdował „tę jedyną” raz na miesiąc. Równie dobrze może spróbować z Brooke. To może być najlepszy czas w jego życiu. Z powrotem oparłem moje stopy o stół i czekałem na jedzenie, picie i na przybycie reszty kumpli z zespołu. - O mój Boże. Ty jesteś Kellan Kyle… Odwróciłem się na dźwięk swojego imienia i nazwiska. Z racji wykonywanego zawodu, byłem rozpoznawalny od czasu do czasu, a zwłaszcza tu, w barze. Naprzeciwko mnie stała filigranowa kobietka z włosami tak bardzo blond, że aż przypominały srebrne, i patrzyła się na mnie. Jej oczy, oprawione grubym, czarnym tuszem do rzęs, miały turkusowy odcień niebieskiego, jak spokojne morze w tropikach. Nie mogłem zaprzeczyć, że była słodka i wydawała się wiedzieć kim byłem, więc obdarzyłem ją miłym i uroczym uśmiechem i odpowiedziałem na jej stwierdzenie: - Do usług. – powiedziałem udając, że podnoszę z głowy niewidzialny kapelusz. Zachichotała i ten dźwięk był dziwnie niewinny, zważając na to, w jaki sposób pożerała mnie wzrokiem. Prawda była prosta: ta dziewczyna nie była aniołkiem. Nie żebym ja nim był, więc już byliśmy dobrze dobrani. Zapytała, czy może usiąść obok mnie, na co wzruszyłem ramionami. Jasne, czemu nie? Gdy odsunęła sobie krzesło, by usiąść, wypaliła: - Widziałam Cię, jak grasz na Pioneer Square kilka tygodni temu. – uniosła rękę i dotknęła mojej klatki piersiowej, po czym przeniosła ją na brzuch. – Byłeś… niesamowity.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 11 Moje wargi rozdzieliły się, gdy ją obserwowałem, a ona śledziła wzrokiem jej własną, poruszającą się rękę. Ten delikatny dotyk pobudził we mnie jakąś iskrę… iskrę pożądania. Nie jestem pewien co, ale coś w ludzkim dotyku przemawia do mojej duszy. Uderzenie w plecy od przyjaciela może całkowicie zmienić mój humor, ale dotyk kobiety na moim napiętym ciele sprawiał, że miałem TEN nastrój. To było silne i niewytłumaczalne połączenie, które dzieliłem z ludźmi, gdy przekraczali mą przestrzeń osobistą, bez względu na to, czy zdawali sobie sprawę ze znaczenia tej relacji, czy nie. A teraz ta dziwna dziewczyna pieszcząca mnie otwierała mnie na coś bezmyślnego i zmysłowego. W tym momencie byłem oddany w jej ręce. Zrobiłbym wszystko… Jedyne, co musiała zrobić, to poprosić. Zapytaj więc, pani Lazurowe Oczy, i będę wszystkim tym, czym chcesz bym był. Pod koniec wieczora w końcu poprosiła, ale w okrężny sposób. - Co ty na to, byśmy wstąpili do ciebie na drinka? Gdzie mieszkasz? Pragnienie przepłynęło przeze mnie, bo już wiedziałem, co miało się stać, ale zachowałem zwykłą i niezbyt przejęta minę. - Niedaleko. Droga z baru do mojego mieszkania zajmuje mniej niż kwadrans. Moja „randka” jechała za mną własnym autem. Z nią, niemal depczącą mi po piętach, podszedłem do frontowych drzwi i je otworzyłem. Wchodząc do przedpokoju, rzuciłem kluczyki na stolik w kształcie półksiężyca, który stał pod wieszakiem. Zapytałem, patrząc na nią ponad swoim ramieniem: - Więc czego się napijesz? Usłyszałem trzask drzwi wejściowych i zawziętymi rękami złapały mnie za ramię i obróciła. Pchnęła mnie i zanim się zorientowałem, jej usta znalazły się na moich. Zgadłem, że zmieniła zdanie w kwestii drinka. Sięgnąłem w dół, złapałem ją za tyłek i uniosłem. Jak pyton, owinęła swoje nogi wokół mojego pasa i przycisnęła się do mnie. Sprawiła, że trzymanie jej zrobiło się niewygodne, ale jakoś dałem radę zanieść ją na górę, do mojej sypialni. Blondi zaczęła ściągać ze mnie ubrania w chwili, gdy tylko postawiłem ją na podłodze. Kiedy moja kurtka i koszulka znalazły się na ziemi, wbiła mi paznokcie w brzuch. W odpowiedzi moje mięśnie napięły się i zajęczała.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 12 - Kurwa, masz świetną klatę. Mam ochotę ją polizać. – popchnęła mnie na łóżko i zaczęła robić to, o czym wspomniała przed chwilą. Zamrugałem i natychmiast zamknąłem oczy, gdyż lekkie i szybkie ruchy jej języka wysłały fale pożądania do mego krocza. Ćwiczenie było dla mnie kolejnym sposobem na uwolnienie. Czymś, co oczyszczało mój umysł ze złych wspomnień, które czasem chowały się gdzieś w zakamarkach mojej pamięci i odmawiały opuszczenia mojej głowy. W rezultacie ćwiczyłem sporo, przez co moje ciało było szczupłe i dobrze zbudowane. Kobiety to kochają, więc byłem wdzięczny za rzeźbiące efekty uboczne mojego uwolnienia. Kiedy blondi dorwała się do moich spodni, nawet się nie zawahała. Rozpięła zamek, zdjęła je wraz z bokserkami i wzięła moją męskość do ust. Ssała mnie zawzięcie, a ja złapałem garść jej włosów, gdy doszła do tego momentu. Niektóre dziewczyny nie lubią, gdy trzymam je w miejscu. Wkurwia je to. Blondi jęczała, stymulując mojego fiuta. Gdy skończyła mnie smakować, cofnęła się. Otworzyłem oczy i zobaczyłem ją, spoglądającą na mnie pasją, pożądaniem i chęcią zabawy. Przez chwilę przez moją głowę przemknęła myśl, co ona tak naprawdę sądzi na mój temat. Czy wiedziała cokolwiek o mnie, prócz imienia i tego, że gram w kapeli? Czy wiedziała, że w moich tekstach kryje się krzyk z głębi mego serca, że wykładam swoje uczucia jak na srebrnej tacy? Czy rozumiała, że moje życie sprawiło, że czuję się pusty w środku? Że byłem tak zajebiście samotny, że prawie nie mogłem znieść samego siebie? Czy chciałaby cokolwiek z tego wszystkiego wiedzieć? Czy może fakt, że jestem „gwiazdą rocka” był dla niej wystarczający? Jakby było to ważne dla jakiejkolwiek innej laski, którą przeleciałem. Jakieś pięć sekund później, oboje byliśmy nadzy i tym razem to ja eksplorowałem jej ciało językiem. Moja „randka” agresywnie przewróciła mnie na plecy i znalazła się na górze. To było OK: dotyk jej rąk na moim ciele był zajebistym uczuciem. Relaksując się, wolno poddałem się uczuciu fizycznego przywiązania do kogoś. Kochałem tę część. Usta dziewczyny wędrowały w dół mego ciała i jej prawie srebrne włosy połaskotały mnie. To też mi się podobało. Bez zająknięcia czy wyjaśnienia, z lizania mojego pępka przeszła do ponownego wzięcia mnie do ust. Jęknąłem i złapałem

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 13 poduszkę, kiedy ta czysta przyjemność mnie rozpaliła. Mój mózg się wyłączył i zacząłem się naprawdę nakręcać. Kiedy moja erekcja zbliżała się do uwolnienia tak bardzo, aż to bolało, dziewczyna przestała ssać. Podniosłem głowę, by na nią spojrzeć. Boże, teraz będzie mi dokuczać? Oblizała wargi. - Jesteś tak zajebiście gorący. Chcę cię w środku. Chcę, byś mnie w tym momencie wypieprzył. Mocno i ostro Prosto i w punkt. Okej. Byłem pobudzony na tyle, by móc zrobić obie te rzeczy. Gdy chciałem się odchylić, by sięgnąć po prezerwatywę, ona oplotła swoje nogi wzdłuż moich bioder, jakby sama chciała wypracować sobie drogę do tego, bym się w niej znalazł. Jezu, cierpliwości! Rozłożyłem jej nogi i wtedy zamarła, nawet ujrzałem błysk w jej oczach. Gdy przysuwała się jak najbliżej mnie i błagała, bym się pospieszył, otworzyłem szufladę nocnej szafki. Prezerwatywy to była jedyna rzecz, w których kwestii byłem pedantem. Raczej nie chciałbym czegoś złapać i wolałbym uniknąć ewentualności zapłodnienia kogoś. Moja własna egzystencja była rezultatem zdrady mojej matki na ojcu, co było jedną z przyczyn tego, że się mną brzydził. Moja matka też mnie nienawidziła. Jeden bękart w moim drzewie genealogicznym zupełnie wystarczał, więc zawsze zakładałem kondoma. Łapiąc jedną z paczuszek z szuflady, otworzyłem ją i naciągnąłem prezerwatywę na siebie, zanim moja „randka” zaczęła jeszcze bardziej narzekać na moją nieobecność wewnątrz niej. Kiedy się w nią wbiłem nie była tak ciasna, jak lubiłem, ale czułem się w niej dobrze…. Naprawdę dobrze. Gdy wszedłem głębiej, krzyknęła moje imię. Serio. Aż zadzwoniło mi w uszach. Była tak bardzo na mnie gotowa, że poruszanie się w niej było jak bułka z masłem. Pchnąłem mocno, by znaleźć się najgłębiej, jak tylko mogłem i krzyknęła ponownie. Czy naprawdę tak bardzo ją zaspakajałem, że musiała aż tak głośno krzyczeć? - Tak! Kellan! Mocniej! Szybciej! – krzyczała tak głośno, iż byłem pewien, że każdy mieszkaniec mojego osiedla mógł to usłyszeć. Może właśnie o to chodziło… Kiedy wchodziłem w nią raz za razem, oplotła ramiona i nogi wokół mnie. Czując coś milszego niż nadchodzący orgazm, wtuliłem moją głowę w zagłębienie w jej szyi. Jej ręka podążyła w górę, by delikatnie pogładzić moje włosy i w końcu to poczułem. TO. To połączenie. Tę więź.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 14 To, co chciałem, co lubiłem i do czego desperacko dążyłem. Dajcie mi to poczuć jeszcze choć przez minutę dłużej… - Mocniej, Kellan! Och, Boże, jesteś zajebisty! Pieprz mnie! Tak, pieprz mnie! – połączenie padło, gdy tylko jej krzyk stał się intensywniejszy. Chciałem utrzymać to intymne uczucie, lecz nie potrafiłem. Ta chwila zniknęła. Pochrząkując, wsunąłem się głębiej i mocniej. Mogłem równie dobrze to skończyć. Jej krzyki i jęki były niemal teatralne, ale czułem, że ścianki jej waginy zaciskają się wokół mnie, więc wiedziałem, że nie udawała. To napięcie w końcu i mnie zepchnęło na krawędź. - O Boże, tak! – mruknąłem, gdy zacząłem dochodzić. Kurwa. Przez ułamek sekundy czułem się wspaniale. Przez tę chwilę wszystko w moim życiu było idealne, na świecie trwał pokój. I wtedy mój orgazm się skończył, uczucie wyblakło i pochmurne uczucia ponownie zaczęły wypełniać pustkę mojego wnętrza. Wychodząc z niej, przewróciłem się na plecy. Ona leżała obok, dysząc z wyrazem satysfakcji na twarzy. - Boże, jesteś tak niesamowity, jak mówią. Spojrzałem na nią. Mówią, że jestem niesamowity? Kim oni dokładnie są? - Zaraz wracam. – podniosłem się, opuściłem sypialnię i skierowałem w kierunku łazienki, gdzie zdjąłem prezerwatywę. Wiem, że powinienem czuć się teraz zajebiście, ale czułem się dziwnie. Bardziej niepełnie. To uczucie zaczęło być znajome i pojawiało się zaraz po seksie. Jak pobudka z kacem: zawsze czułem się gorzej, niż wcześniej. Gdy spoglądałem na siebie w lustrze i rozmawiałem ze swoją dezorientacją, usłyszałem moją „randkę”, krzątającą się po pokoju. Sekundę później pojawiła się w moim polu widzenia, kompletnie ubrana. Z tęsknym westchnieniem zerknęła na moje nagie i szczupłe ciało. - Boże, gdybym miała czas, to chętnie bym została i zrobiła to z tobą jeszcze raz. – weszła do łazienki, zarzuciła mi ręce na ramiona i uściskała. - Świetnie się bawiłam, dzięki! – pocałowała mnie w ramię, po czym pacnęła mój nagi brzuch. – Do zobaczenia, Kellan! – chichocząc dodała: –

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 15 Nie wierzę, że właśnie uprawiałam seks z Kellanem Kyle’m! – odwróciła się i praktycznie w podskokach pokonała schody. Drzwi wejściowe otworzyły się i po minucie usłyszałem, jak się zamykają. Potem dobiegł mnie dźwięk uruchamianego silnika i blondi odjechała. Nadal spoglądałem w przestrzeń, która znajdowała się między framugami drzwi od łazienki i szepnąłem „Pa” w próżnię. Mój wzrok powrócił na lustro i głęboko wciągnąłem powietrze. Ogarnęło mnie rozczarowanie. Powinienem czuć się lepiej, niż się faktycznie czuję. Gdy byłem młodszy, euforia po seksie nie opuszczała mnie jeszcze przez długi czas. Czasami to były dni. A teraz… Wyparowało praktycznie natychmiast. Czegoś mi brakowało. Czułem się pusty i nawet bardziej samotny niż przed seksem. I najgorsze jest to, że nie miałem pojęcia, jak mogę to zmienić.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 16 Rozdział 2 An Unexpected Request Ściany mieszkania Evana drgały od dźwięku naszych podłączonych do wzmacniaczy instrumentów. Perkusja wybijała idealny rytm. Z gitary Matta wydobywała się skomplikowana melodia, a Griffin wygrywał na swoim basie równomierne dźwięki, stanowiące tło. Malowaliśmy naszymi instrumentami prawdziwe arcydzieło. Nie zatrzymując w sobie żadnej z moich umiejętności, intensywnie wyśpiewałem refren, do którego musiałem użyć górnych partii skali mojego głosu. Trafiłem idealnie w sedno. Mój głos, zwarty w harmonii z różnymi rytmami sprawił, że miałem gęsią skórkę. Pod koniec nastąpił punkt kulminacyjny naszego utworu. Wszystkie instrumenty zabrzmiały mocno i intensywnie. Nagle wszystko kompletnie ucichło. To była najcięższa część tej piosenki. Przynajmniej dla mnie. Musiałem zaśpiewać dwie linijki w tej głuchej ciszy. Nie było słychać żadnej muzyki, która mogłaby zamaskować jakiekolwiek fałsze w moim głosie. Żadnych szans na powtórki, kiedy graliśmy to na żywo. Byłem tylko ja, mój głos i setki uszu, które analizowały to, co słyszą. Ale to było moje najmniejsze zmartwienie. Było kilka rzeczy w moim życiu, których byłem pewien, a to była jedna z nich. Mój głos nie mógłby mnie zawieść. Nigdy tego nie zrobił. W ciszy apartamentu Evana, śpiewałem prosto z serca. Po drugiej zaśpiewanej przeze mnie linijce, Evan wrócił z perkusją. Na początku leciutko, prawie niezauważalnie, a potem stopniowo wzmacniał natężenie wygrywanych dźwięków, co uzupełniało intensywność mego głosu. Kiedy wyprułem z siebie ostatnie cztery wersy, chłopaki dołączyli ze śpiewem do mnie. Do tego zabrzmiał każdy instrument, w tym moja gitara. Gdy kończyliśmy utwór, włosy na moich ramionach stały dęba, a ja szczerzyłem się od ucha do ucha, aż ostatnie dźwięki zaczęły cichnąć. Nasi fani to uwielbiali. Ta piosenka z pewnością będzie na naszej setliście przez długi czas. Zastanawiając się, czy moi kumple czują to samo odwróciłem

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 17 się i zobaczyłem twarze Matta i Evana. Matt uśmiechał się tak samo dziko, jak ja. Evan głośno gwizdnął. - Ja pierdolę, stary. To było zajebiste. Czuję, że ta piosenka jest gotowa. Powinniśmy zagrać ją w piątek. Pokiwałem głową na zgodę. Myślałem o tym tak samo, jak Evan. Matt odłożył swoją gitarę na stojak i podszedł do mnie. Obserwował mnie niczym lekarz swojego pacjenta i zapytał: - Jak Twoje gardło? Czy to nie była dla Ciebie zbyt wysoka tonacja? Nie było za intensywnie? Możemy obniżyć ją o ton, powinno dalej być tak zajebiście, jak teraz. Przepłukałem gardło wodą w celu jego masażu i odpowiedziałem: - W porządku, wszystko OK – Matt chyba tego nie kupił, bo wydał z siebie dźwięk, który zdradzał, iż mi nie wierzy. - Będziemy śpiewać to setki razy. Jeżeli za każdym razem nie będziesz mógł tego odtworzyć perfekcyjnie, powinniśmy obniżyć tonację tak, żebyś mógł. Regularność to ważna sprawa. Nie uczyni to nas lepszymi, jeżeli to Cię przerasta. Na mojej twarzy rozkwitł uśmiech na myśl o Mattcie, który równie mocno martwi się o moje samopoczucie i dobre brzmienie zespołu. Jeśli on nie byłby tak bardzo wytrwały, to nasz zespół nie byłby w połowie tak dobry, jak jest. - Wiem to, Matt. Uwierz mi, jeśli nie dawałbym rady, dałbym Ci znać. Znam swój głos, ta piosenka nie jest dla niego problemem. Wyraźnie usatysfakcjonowany Matt w końcu się uśmiechnął. - To dobrze. Bo ta nuta serio urywa dupska! – zaśmiał się, a ja nie mogłem się powstrzymać i śmiałem się wraz z nim. Złapałem gitarę i schowałem ją do futerału, który leżał na kanapie. Myśląc o moim wczorajszym melancholijnym nastroju i wspominając powody, przez który mam taki humor, powiedziałem do kumpli:

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 18 - Och, hej, Joey się wczoraj wyprowadziła, więc jeśli znacie kogoś, kto chciałby wynająć pokój, u mnie jest miejscówka! Moja porywcza eks-współlokatorka wyniosła się z mojego mieszkania kilka nocy temu i od tamtej pory w moim mieszkaniu panuje cisza. Nie cierpię przygniatającej mnie ciszy. Griffin był zajęty udawaniem, że gra dla hordy napalonych fanek. Pomiędzy momentami, gdy energicznie machał głową, pokazywał palcami gest diabelskich rogów, machał językiem i perwersyjnie ruszał biodrami. Jak zwykle po próbie staraliśmy się ignorować jego postawy: „jestem-ponad-wszystkimi”, „jestem-gwiazdą- rocka” „spójrz-na-mnie” i inne wybryki. Wybraliśmy tę drogę, by dać mu w spokoju żyć w świecie fantazji. On w zasadzie też olewał nasze komentarze, kiedy odnosiły się tylko do muzyki. Moja ostatnia wypowiedź zwróciła jednak jego uwagę. Wyglądał na zmartwionego, gdy odkładał na bok gitarę. - Joey odeszła? Kurwa. Serio? Co się stało? Nie chciałem zbytnio wchodzić w szczegóły, więc odpowiedziałem jak najbardziej ogólnie: - Po prostu się wściekła i wyniosła. Tak naprawdę, to przyłapała mnie w łóżku z inną i odeszła. Ja i Joey od czasu do czasu ze sobą kręciliśmy, ale nie miałem okazji się przekonać, jak bardzo była zaborcza, aż do tego wieczora kilka dni temu, kiedy to prawie urwała mi jaja i wywaliła moją „randkę” za drzwi. Oczywiście usłyszałem od niej kilka niezłych obelg, ale zdanie, które najczęściej odtwarzałem w myślach, to „Będziesz sam do końca życia, bo jesteś bezwartościowym kawałkiem gówna!”. Mimo mojej niejasnej odpowiedzi, Griffin domyślił się prawdy. Jego cienkie usta ułożyły się w wyrażającą irytację kreskę, a ręce skrzyżował na piersiach. - Przespałeś się z nią, prawda? Nie odpowiedziałem. Nawet nie mrugnąłem. Poirytowany Grifiin wypuścił powietrze z płuc.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 19 - Pierdol się, Kellan. To ja miałem przelecieć ją pierwszy. Nawet jeśli jego argument był absurdalny i idiotyczny, musiałem się uśmiechnąć. Nie miałem pojęcia, że do mojej eks-współlokatorki tworzy się kolejka i oczekujący wpisują się na jakąś listę. Matt zakpił ze swojego kuzyna. - Chciałeś, żeby czekał sześćdziesiąt lat, aż Joey w końcu będzie na tyle znudzona, by pewnego dnia dać Ci dupy? Nikt nie ma takiej cierpliwości, stary. Griffin sztyletował wzrokiem Matta, a Evan śmiał się do rozpuku. Griffin natychmiast odpysknął. - Jestem pewien, że nie mówiłem do Ciebie, zasrańcu. Matt nie wydawał się zniechęcony ripostą kuzyna. Zamiast pilnować swojego nosa, co miał na myśli Griffin, Matt odpowiedział mu. - A czemu Kellan chciałby jeść resztki po tobie? Sam potrafi coś upolować. Ogień zapłonął w jasnych oczach Griffina. - Ja muszę brać resztki po nim cały jebany czas! Czemu on raz na jakiś czas nie mógłby zrobić tego samego? Jak dla mnie, to brzmi całkiem sprawiedliwie. Evan zaczął śmiać się tak bardzo, że musiał obetrzeć łzę pod okiem. Widząc, jak Griffin traci kontrolę, ja również się uśmiechnąłem. Matt starał się zachować minę pokerzysty, gdy odpowiadał Griffinowi, ale widać było, jak ze sobą walczy. W jego głosie słychać było chichot. - Kell ma wiele opcji. Ty ich nie masz, bo zawsze lecisz na wszystko, co się rusza. Niezbyt rozbawiony Griffin popatrzył na każdego z nas po kolei. - Pierdol się. Ty też. I Ty! – po wykrzyczeniu tych słów odwrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Matt westchnął, aż wydał z siebie ostatni chichot.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 20 - Przypuszczam, że powinienem za nim iść i go uspokoić. Potrzebujemy jego vana, by jechać na jutrzejszy koncert. Pacnąłem go w ramię, gdy wychodził. Powodzenia… *** Dwa tygodnie później nadal mieszkałem samotnie w pustym domu moich rodziców, kiedy w kuchni zadzwonił telefon. - Halo? – zapytałem. Czekając na odpowiedź, stałem oparty o ścianę i bawiłem się sznurkiem. Wyczekiwana odpowiedź przyszła szybko. - Hej, Kellan? Moje usta ułożyły się w szeroki uśmiech w momencie, gdy doszło do mnie, kto jest po drugiej stronie słuchawki. Poznałem ten akcent. Poznałbym go zawsze i wszędzie. - Denny? Sam dźwięk jego głosu sprawił, że poczułem się lepiej, jakby wszystkie moje zmartwienia zniknęły. Denny Harris był jednym z najjaśniejszych punktów mojego dzieciństwa, prawdopodobnie jedynym takim punktem. Moi rodzice chcieli wyglądać w oczach swych przyjaciół jak święci, dlatego zdecydowali się przyjąć szesnastoletniego ucznia z Australii na wymianę szkolną. Ja miałem wtedy czternaście lat. Oczywiście nie zapytali mnie o opinię, ale pasował mi taki układ. Zawsze chciałem mieć brata, więc wizja posiadania przyjaciela w domu przez cały rok, brzmiała niesamowicie. Odliczałem dni do jego przyjazdu i kiedy ten dzień w końcu nastąpił, zeskakiwałem ze schodów, by go wreszcie poznać. Gdy wbiegłem do przedpokoju, pomiędzy moimi rodzicami stał opalony, ciemnowłosy nastolatek, który rozglądał się po domu z zainteresowaniem. Podczas powitania na jego twarzy widniał uprzejmy uśmiech. Jego oczy były prawie tak samo ciemne, jak krótko przycięte włosy. Odwzajemniłem powitalny gest z tak samo miłym uśmiechem. Byłem jedynym członkiem rodziny, który się uśmiecha. Usta mojej mamy rozciągnęły się z dezaprobatą, a ojciec spoglądał spode łba, ale to nic nowego. Zawsze tak na mnie patrzył. Matka – tym swoim pruderyjnym tonem – powiedziała:

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 21 - To niegrzeczne tak kazać czekać swojemu gościowi, Kellan. Powinieneś czekać przed drzwiami lub przy samochodzie, by pomóc nam przynieść bagaże. Ojciec odszczeknął: - Co do cholery zajęło Ci tak długo? Chciałem im odpowiedzieć, że powinienem czekać z nimi na lotnisku, ale to nie był argument, którym mógłbym wygrać tę walkę, więc nie trudziłem się tym, by to wyciągać na wierzch. Zapytałem ich, czy mogę z nimi jechać, ale kazali mi zostać w domu. Matka powiedziała, że tylko stanąłbym na przeszkodzie, jakbym był jakimś gówniarzem czy coś w tym stylu. Ojciec jedynie kazał mi zostać. Byłem na górze, w swoim pokoju i grałem na gitarze, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Odłożenie gitary i zejście na dół zajęło mi może pół minuty. Ale wiem, że nic co bym powiedział i tak nie miałoby znaczenia, także tylko rozszerzyłem swój uśmiech i dałem im taką odpowiedź, by byli usatysfakcjonowani i którą by zaakceptowali. - Chyba po prostu jestem zbyt wolny. Oczy ojca były pełne zniecierpliwienia i irytacji, to też nic nowego. - Czy to nie jest prawdą? – wymamrotał. Jego oczy zwęziły się, gdy badał mnie wzrokiem. Chciał, bym ubrał się odpowiednio na przyjazd gościa i sądzę, że oczekiwał garniaka i krawatu. Nikła szansa. Miałem na sobie postrzępione jeansy, sneakersy i t-shirt z nadrukiem z lokalnego baru. Ojciec totalnie zbił mnie z tropu, gdy podszedł i chwycił garść moich włosów. Zacisnął rękę tuż przy skórze mojej głowy. Poczułem nieprzyjemne ukłucie bólu. Wiedząc, że każdy ruch sprawi, że sytuacja stanie się bardziej nieprzyjemna, stałem bez ruchu. Szarpiąc mnie za włosy, ojciec odchylił mą głowę do tyłu i warknął: - Mówiłem Ci, żebyś obciął to gówno, które masz na głowie! Wyglądasz jak degenerat! Gdy będziesz spał, porachuję Ci kości! Rodzice zawsze nienawidzili mojego niedbałego stylu i tego, że byłem zarośnięty. Może dlatego właśnie tak długo wyglądałem w ten sposób.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 22 Kątem oka zerkałem na naszego ciemnowłosego gościa, który obserwował całe zajście z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Przy okazji łypał a to na mnie, a to na mojego ojca, niespokojnie przestępując z nogi na nogę. To było oczywiste, że nie czuje się komfortowo będąc świadkiem tego, co widział. Nie winiłem go. To nie było dobre powitanie w stylu „Witamy w sąsiedztwie!”. Mimo zaciśniętej szczęki, zapytałem ojca: - Zamierzasz mnie przedstawić czy raczej obedrzeć ze skóry gołymi rękami? Ojciec odwrócił wzrok do gościa i natychmiast mnie puścił. Matka, w całej swojej macierzyńskiej chwale, westchnęła jedynie: - Nie przesadzaj, Kellan. Przecież nie mógł Cię skrzywdzić, ledwie dotykając Twoich włosów. Z tonu jej głosu można było wywnioskować, jakby ojciec jedynie żartobliwie mnie potargał. To dziwne, że jej słowa sprawiły, że poczułem, jakbym przesadzał. W końcu mój ojciec, sapiąc, przedstawił nas sobie: - Kellan, to Denny Harris. Przyjechał do nas z Australii. Denny, to jest Kellan… mój syn. Ostatnia część zdania była dodana ze sporą dozą niechęci. Denny z uprzejmym uśmiechem na ustach, podał mi dłoń: - Miło Cię poznać. Wzruszony jego sympatią, odwzajemniłem uścisk: - Mi również miło Cię poznać. Potem bagaże Dennego zostały rzucone mi w twarz i przejąłem rolę lokaja, a moi rodzice oprowadzali naszego gościa po domu. Rodzice wymagali ode mnie posłuszeństwa, więc za ich żądaniami nie popłynęły żadne miłe słowa, ale za to Denny podziękował mi za pomoc, gdy wziąłem jego rzeczy. To natychmiast sprawiło, że go polubiłem. Jego prosta wdzięczność wlała więcej ciepła do mego serca, niż kiedykolwiek stało się tak za sprawą rodziców. Ten moment nie trwał jednak długo. Gdy tylko Denny zniknął z moją matką, ojciec złapał mnie za ramię i zadrwił:

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 23 - Nie naciskaj na mnie, Kellan. Masz się zachowywać najlepiej, jak potrafisz, gdy Denny tu jest. Nie będę tolerował żadnego z Twoich szaleństw. Jeżeli przekroczysz granicę, to tak Ci wpierdolę, że minie tydzień, zanim usiądziesz. Rozumiesz mnie? Ojciec pyrgał mnie palcem w pierś, by podkreślić swoją groźbę, czego nie potrzebowałem. Zrozumiałem go w pełni. W przeciwieństwie do większości rodziców, ojciec nie rzucał słów na wiatr, by utrzymać mnie w ryzach. On totalnie miał na myśli to, co mówił. Zignorowałby mój krzyk i prośby, by przestał. Zostawiłby mnie krwawiącego, z otwartymi ranami. Ponieważ to on rządził i chciał, bym był tego świadomy. Byłem dla niego nikim. Absolutnie nikim. Przypominając sobie, że groźby mojego ojca nie mają już jakiegokolwiek znaczenia, odepchnąłem wspomnienia w jak najdalszy zakątek pamięci i skupiłem się na Dennym. Byłem podekscytowany słysząc starego przyjaciela. Minęły wieki, odkąd rozmawialiśmy ostatnim razem. To było dość przykre, bo mieszkał teraz w Stanach i utrzymywanie kontaktu powinno być teoretycznie łatwiejsze. Jednak Denny często gościł w moich myślach – zastanawiałem się co u niego słychać i jak sobie radzi na studiach. Denny odchrząknął: - Tak, to ja. Dawno się nie słyszeliśmy, co kolego? Mój uśmiech się poszerzył. - Tak, minął o wiele za długi czas. Chyba najwyższa pora na spotkanie. - W sumie właśnie w tej sprawie dzwonię… Przenoszę się do Seattle za kilka tygodni, po ukończeniu studiów i miałem nadzieję, że może znasz jakieś miejsce, w którym mógłbym się zatrzymać. W zasadzie to gdzie ja i moja dziewczyna moglibyśmy się zatrzymać. Dobrze by było, gdyby to miejsce nie było zbyt drogie, bo nie wiedzie nam się zbyt dobrze. Zamrugałem i nie wierzyłem w to, co słyszę. Wracał tu? Na dobre? Podekscytowanie zatańczyło w moim kręgosłupie. Nie mogłem się doczekać, gdy go ponownie zobaczę.

Thoughtful – S. C. Stephens Tłumaczenie nieoficjalne Tł. Paula. 24 - Przyjeżdżasz tutaj? Serio? To wspaniale, stary! I masz perfekcyjne wyczucie czasu. Mam wolny pokój. Umeblowany, bo moja współlokatorka zostawiła w nim mnóstwo rzeczy. Wynajmę Ci go za tyle, na ile możesz sobie pozwolić. Powiedziałbym mu, że mógłby u mnie mieszkać za darmo, ale Denny nie był takim typem człowieka, który nigdy nie przyjąłby takiej oferty. A teraz nie mógł powiedzieć mi „nie”. Po drugiej stronie słyszałem ciszę, co trochę mnie zaniepokoiło. Czy właśnie nie powiedziałem mu świetnej wieści? Nie powinien być uradowany? - Denny? Słyszysz mnie? - Ach, tak. Tylko się nie spodziewałem… Czy na pewno nie przeszkadzałoby Ci, gdybyśmy u Ciebie zamieszkali? – w jego tonie usłyszałem zaniepokojenie. Czy on martwił się o mnie? Czy on myślał, że się narzuca? To nie mogło być dalsze od prawdy. Starałem się go uspokoić tonem głosu i słowami: - Człowieku, czemu miałoby mi to przeszkadzać? Jestem mega podekscytowany! A Ty nie? Kolejna długa pauza po drugiej stronie, potem ciężkie westchnienie: - Tak, tak jestem. Będzie świetnie. Kiera i ja nie będziemy dla Ciebie problemem, obiecuję. Z moich ust wyrwał się delikatny śmiech. Denny nigdy nie był problemem. To był człowiek, z którym łatwo się żyło. W rzeczywistości, nie wyobrażam sobie kogokolwiek, kto mógł go nie lubić. - Nie waż się martwić. Mój dom jest Twoim domem. – po chwili ciszy dodałem: – W końcu znalazłeś sobie dziewczynę, co? W liceum Denny uprzejmie dawał kosza każdej. Twierdził, że nie chce się angażować w nic, co przecież nie będzie mogło trwać długo. Jego ciągłe odmowy były w pewnym sensie obiektem moich wieloletnich żartów. Ale cieszyłem się, że w końcu znalazł sobie kogoś, z kim może konie kraść. Była szansa, że już nie był prawiczkiem, jakim był w liceum. Dobra robota, przyjacielu.