Sherrilyn Kenyon
DARK HUNTER
Winter Born
Opowiadanie z antologii:
STROKE OF MIDNIGHT
Tłumaczenie:
agnes_ka1
2
PROLOG
Trudno było znaleźć wszechpotężną, mityczną istotę w trzytysięcznym tłumie.
Albo przynajmniej tak było w teorii.
Na corocznej konferencji science-fiction DragonCon w Atlancie w Georgii, to była
całkowicie inna historia. Byli tam dwaj mistrzowie Yoda1
, Smoczy Jeździec z Pern2
, próbujący
zameldować się w hotelowej recepcji, podczas, gdy cały pułk Storm Troopers3
przechodził obok.
Byli tam zgromadzeni bogowie i boginie, wszystkie rodzaje UFO-ludków, wojowników i ich
dam. Pandora nawet zauważyła tam Złą Wiedźmę z Zachodu4
, podróżującą na swojej motorowej
miotle.
Od kiedy usiadła dziesięć minut temu, Pandora naliczyła dziewięciu Gandalfów5
, a jeśli
nie chybiła w swoich przypuszczeniach były tam, co najmniej dwa tuziny elfów, wróżek, orków,
goblinów oraz rozmaitych innych stworów zgromadzonych wkoło, rozmawiających przez
telefony komórkowe, albo palących tuż za drzwiami hotelu.
I nie należy zapominać o całej rzeszy wampirów i demonów chodzących i rozdających
ulotki ludziom, aby przyszli do ich pokoju na „krwistą imprezę” oraz festiwal filmów z Buffy6
.
Nie wspominając, że została już dwa razy zaproszona do Klingońskiego7
świata w pokoju
numer 316 w hotelu Hyatt Regency po drugiej stronie ulicy. Tymczasem grupa mężczyzn,
prawdopodobnie androginicznych Borgów8
, próbowało „zasymilować” się z nią, jak tylko weszła
do holu hotelu Marriott Marquis.
To musiało być spotkanie z najdziwniejszymi istotami, jakie w życiu widziała, a kiedy
wzięło się pod uwagę fakt, że była zmiennokształtną panterą9
, która żyła do przedwczoraj
wyłącznie wśród własnego nadnaturalnego rodzaju, to już coś znaczyło.
- Nigdy go nie znajdę. - Wymruczała do siebie dokładnie w momencie, w którym wysoki,
przystojny Goth stanął przed nią.
1
Bohater „Gwiezdnych Wojen”.
2
Bohater serii powieści Anne McCaffrey, pod tym samym tytułem.
3
Żołnierze z „Gwiezdnych Wojen”.
4
Czarownica z Zachodu z powieści „Czarodziej z krainy Oz”.
5
Bohater „Władcy Pierścieni”.
6
„Buffy postrach wampirów” – serial.
7
Bohaterowie „Star Trek”.
8
Cyborgi, roboty ze „Star Trek”.
9
Była „Panterołakiem” – ale jakoś mi się ten wyraz nie podoba, więc zostaje zmiennokształtną panterą
3
Dobry Boże, ten facet był grzesznie rozkoszny!
I ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, było gapienie się na niego, jednak nie mogła się
zmusić, by przestać. Był całkowicie zniewalający.
Nawet wewnątrz hotelu miał na sobie parę ciemnych okularów przeciwsłonecznych, przez
które skanował pstry tłum, jakby kogoś szukał. Coś w tym człowieku nakazywało uwagę i
szacunek. Oczywiście to nie pomagało, że jej hormony były w stanie podwyższonej gotowości,
przez zmiany zachodzące wewnątrz jej organizmu, kiedy przeszła do stanu pełnej kobiecości. Jej
całe ciało wręcz wibrowało przez przeciążenie hormonalne, które aż do pojawienia się jego
osoby, udawało jej się utrzymywać pod bardzo staranną kontrolą.
Teraz skwierczała na myśl o jego smaku i to było wszystko, co mogła zrobić, aby
pozostać w pozycji siedzącej.
Musiał być wysoki przynajmniej na siedem stóp, wyglądający na jeszcze wyższego przez
dodatkowe trzy cale podeszew butów flame biker.10
Miał długie, czarne włosy, które spływały na
jego szerokie ramiona, nosił starą, wyblakłą, motocyklową kurtkę z namalowaną na plecach
czaszką i piszczelami. Najgorsze było to, że nie miał nic pod tą kurtką i za każdym razem, gdy
się poruszył, mogła dostrzec więcej opalonego, rozpustnego ciała.
Jego czarne, skórzane spodnie, ściśle okalające perfekcyjny tyłek, mogły śmiało
rywalizować z każdym jej zwierzęcym bratem. Każda jej część chciała wstać, przejść tą małą,
dzielącą ich odległość i przyciągnąć jego wysokie, dobrze zbudowane ciało do siebie, aż jej
okrutny, nieodzowny głód w krwi zostanie w pełni zaspokojony. Ale nawet, gdy poczuła
pierwotny, seksualny głód, zwierzęca część jej istnienia wyczuła bijące od niego śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Nie był typem człowieka, do którego kobieta podeszłaby bez zaproszenia.
- Akri!
Odwrócił się, gdy kobieta mniej-więcej w jego wieku podbiegła do niego. Urocza, jak
tylko mogła być, była ubrana jak demon, wraz z zestawem czarnych skrzydeł, które wyglądały
niezwykle prawdziwie, gdy drżały i trzepotały. Jej skóra była czerwono-czarna, a włosy były
dopasowane do jego. Nosiła nawet parę świecących na czerwono rogów na głowie. Jej krótka,
purpurowa spódniczka była poprzepalana na brzegach i nosiła czarny, skórzany gorset z trzema
10
Wielkie, motocyklowe buty, coś jak glany na wysokiej, mocnej podeszwie z klamerkami na cholewkach i
wymalowanymi płomieniami po bokach.
4
srebrnymi klamrami z przodu. Legginsy w czarno-fioletowe paski i para butów z sześciocalową
platformą dopełniały jej osobliwego stroju.
Wysoki „demon” wręczył Gothowi karty kredytowe.
- Znowu się zepsuły, Akri. - Powiedziała, błyskając parą wampirycznych kłów. -
Człowiek znajdujący się na dole, powiedział, że Simi nie może kupować niczego więcej ponad
limit i tyle. Nie wiem, co to znaczy, ale nie podoba mi się to. Napraw to, Akri, albo mogę zjeść
tego gościa. Simi potrzebuje jeszcze kredytów i do tego potrzebuję, żeby mój plastik działał.
Mężczyzna zaśmiał się, zabrał karty od niej i wyciągnął portfel. Podał jej trzy nowe karty
kredytowe.
„Demon” zapiszczał z zachwytu i wpadł w jego objęcia. Włożyła karty do plecaczka w
kształcie trumny, a następnie podała mu czerwoną, błyszczącą, nylonową torbę.
- Tak przy okazji, kupiłam je dla ciebie, zanim mój plastik się zepsuł. Odkąd nie masz
swoich prawdziwych rogów, tu masz takie sztuczne, które możesz nosić do chwili, gdy wrócimy
do domu.
- Dzięki, Sim. - Powiedział swoim niezwykle głębokim, sugestywnym głosem i zabrał od
niej torbę.
Uśmiechnęła się, pocałowała go w policzek, poczym pognała w tłum ze swoimi
skrzydłami, trzepoczącymi za nią.
Wtedy mężczyzna spojrzał na Pandorę i zaszczycił ją czarującym uśmiechem, który mógł
być nazwany tylko figlarnym i jeszcze zdawał się wyglądać jakoś znajomo. Pochylił ku niej
głowę, a następnie udał się w ślad za kobietą, która dopiero go opuściła.
Każdy instynkt w jej ciele powiedział jej, a wręcz kazał iść za nim, ale nie posłuchała.
Była tu, aby odnaleźć legendarnego Acherona Parthenopaeusa, starożytnego,
nieśmiertelnego Atlandczyka, który, jak miała nadzieję jej siostra, pomoże ukryć Pandorę, przed
tymi, którzy na nią polowali. A ścigało ją kilkoro gorących, młodych ludzi, którzy wyglądali
oszołamiająco w skórach.
Acheron był jej ostatnią nadzieją.
Niestety ani ona, ani jej siostra, nie miały pojęcia jak wyglądał. Wszyscy wiedzieli, że
przyszedł z córką na DragonCon, jak z resztą co roku.
Był starszy niż czas i bardziej potężny niż ktokolwiek inny jego rodzaju. Poszukiwała w
tłumie starszego mężczyzny, który mógł być przebrany za czarownika, wojownika albo inne
5
stworzenie, ale żaden z tych ludzi nie wydawał się być szczególnie mądry, ani potężny, nikt też
nie był z córką.
Właściwie, jak mógł wyglądać człowiek, który miał jedenaście tysięcy lat?
Z westchnieniem Pandora podeszła do poręczy, tak, aby móc spojrzeć w dół na niższy
poziom hotelu i przeszukać tłum.
Musiał tu gdzieś być.
Ale gdzie? Jak ona miała znaleźć kogokolwiek w tej masie ludzi, a właściwie kosmitów?
Zagryzając usta rozmyślała o tym, gdzie mogłaby iść i go szukać. Nagle wysoki
mężczyzna w eleganckim, czarnym garniturze uchwycił jej spojrzenie. Nie był specjalnie stary,
prawdopodobnie w połowie trzydziestki, ale wyczuła charakterystyczny powiew energii od
niego.
Może to on był tajemniczym Acheronem?
I właśnie udawał się w kierunku wind.
Pandora ruszyła za nim i ledwie zdążyła, zanim drzwi zamknęły ich w małym
pomieszczeniu razem z renesansowym perkusistą, połyskującym na zielono kosmitą i Darthem
Vaderem.11
Ale to nie była przyczyna zatrzymania jej serca. Gdy tylko spojrzała przez szklaną ścianę
windy, zobaczyła cztery rzeczy, które ją przeraziły.
To była grupa porażająco przystojnych mężczyzn. Dwoje niższych w tej grupie było
praktycznie identycznych i mieli jakieś sześć stóp i cztery cale wzrostu. Każdy z nich miał
lśniące, czarne włosy i byli ubrani w czarne ciuchy Gothów.
Czterej mężczyźni stali w charakterystycznej formacji, którą znała nazbyt dobrze, z
plecami zwróconymi do siebie, kiedy zachłannie przeszukiwali tłum, uważnie jakby szukali
czegoś szczególnego. Byli bardzo dzicy. Zwierzęcy.
To tak, jakby dołowienie węszyli na wietrze w poszukiwaniu czegoś i podczas jednego
uderzenia serca zdała sobie sprawę, co to było.
Ona.
- Och, nie. - Powiedziała pod nosem. Przez ich budowę, piękno i działanie wiedziała, że
mogą rozmnażać się wszędzie. Żadna grupa ludzi nie mogła być aż tak przystojna, albo tak
prężna. Nie mogło być żadnego innego gatunku, który byłby zaniepokojony jej wonią.
11
Bohater „Gwiezdnych Wojen”.
6
Oni, podobnie jak ona, byli zmiennokształtnymi panterami i sądząc po ich wyglądzie byli
młodzi i bardzo męscy.
A ona była w rui.
7
ROZDZIAŁ 1
Dante Pontis nie był najbardziej cierpliwym ze stworzeń.
A resztki jego cierpliwości szybko wyparowywały, gdy byli uwięzieni w limuzynie
wiozącej jego i jego braci Mika i Leo z lotniska Hartsfield do hotelu, a oni cały czas skuczeli i
jęczeli nad faktem, że Dante zmusił dwie młode pantery do lotu z Minnesoty do Atlanty, podczas
gdy on i Romeo po prostu „błysnęli” się tutaj.
A wszystko, dlatego, że gdy ostatnim razem on i Romeo zdołali teleportować bliźniaki
gdzieś, mieli na miejscu zaserwowaną taką scenę na powitanie, że prawie zostali rozerwani przez
ludzi.
DragonCon był zbyt zatłoczony, by ryzykować, aby czterech z nich „pojawiło się z nikąd”
przy tak wielu świadkach.
Kluczem do przetrwania jako Zwierzo-Łowca było wmieszać się w tłum ludzi, a nie
cholernie ich straszyć.
- Wiecie. - Romeo powiedział do niech. - Oboje macie szczęście, że nie pozwoliłem
Dantemu uśpić was i wysłać w klatkach, bo to właśnie chciał zrobić.
- Ale z ciebie palant. - Leo warknął na Dantego, kiedy zmierzył go paskudnym
spojrzeniem. Jak na sześć stóp i cztery cale, pantera nadal rósł i prawdopodobnie w następnej
dekadzie osiągnie wzrost Dantego sześciu stóp i sześciu cali, albo coś koło tego.
Leo i Mike byli bliźniakami jednojajowymi, których Dante wychowywał, kiedy matka
porzuciła ich na progu domu ojca. To było typowe zachowanie wśród zmiennokształtnych panter.
Kobiety kojarzyły się z mężczyznami, zachodziły w ciążę, po czym zostawiały tatusiom
młode na wychowanie, podczas gdy one same grasowały wokół niczym nieograniczone.
Jeśli młode to były córki, pozostawały w zdominowanym przez mężczyzn stadzie, do
czasu okresu dojrzewania, który przeważnie przychodził w wieku dwudziestu czterech lat.
Następnie wszystkie „zaprawione” żeńskie młode tworzyły swoje własne grupy i odchodziły w
poszukiwaniu swoich partnerów.
W ciągu ostatnich dwustu lat Dante i Romeo wychowali bardzo wiele młodych, bo ich
ojciec był znany ze spychania miotów na nich, gdy przewodził na wzgórzach.
Podobnie jak Dante, bliźniacy mieli czarne, pofalowane włosy i opaloną, jakby włoską
karnację, kiedy byli w ludzkiej formie.
8
W odróżnieniu od niego mieli tylko sześćdziesiąt lat, które przy ich okresie życia
stanowiły, że byli praktycznie dziećmi.
I tak też się zachowywali.
Nadszedł czas, aby albo ich zabić, bądź też się od nich odsunąć. Romeo był raczej
skłonny przychylić się do zdania, że czeka ich los podobny do losu ich brata Salvatora, którego
Dante zabił za zdradę. Dante zdecydował, że byłoby najlepiej dostać się do jego pokoju zanim
Leo i Mike dołączą do Salvatora, jako skóry na ścianie w jego klubie.
- Nie rozumiem, dlaczego muszę dzielić pokój z Leo. - Warknął Mike. - On chrapie.
- Wcale nie. Poza tym, ty gwiżdżesz, gdy śpisz.
- Nie, ja wcale nie.
Dante przeszedł i posłał rozdrażnione spojrzenie Romeowi.
- Po co oni tu są?
- By zdobyć kobietę. - Powiedział Mike.
Romeo zignorował go.
- Bałeś się zostawić ich samych w Inferno. Kiedy ostatnio ich tam zostawiłeś, byli
cholernie blisko spalenia ci knajpy.
Dante westchnął oburzony.
- A możesz powtórzyć, dlaczego nie mogę ich zabić?
- Bo byś za nimi tęsknił.
Tia, racja. Dante parsknął na tę uwagę, kiedy podawał kartę-klucz do pokoju Mika i Leo.
- Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj. - Powiedział Leo, kiedy to zauważył. - A nie powinniśmy
mieć pokoju o wyższym standardzie?
Dante obdarował go znudzonym spojrzeniem.
- Ty masz lepszy? - Leo zapytał Romeo.
- Tak.
- A dlaczego my nie możemy mieć takiego samego? - Mike zapytał Dantego.
Dante skrzyżował ręce na piersi.
- Ponieważ nie jesteś tego godni.
Mike otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zanim zdążył to zrobić, momentalnie ślad
poszukiwanej woni przepłynął przed nimi.
9
Dante zrobił się twardy, kiedy każdy hormon w jego ciele nagle stał się aktywny i
zaskwierczał. Wbrew jego woli, znalazł się obracając i przeszukując tłum w hotelowym holu.
Tutaj roznosiła się woń dziewiczej pantery w rui.
I wszyscy oni to wyczuwali.
Zapach był niezaprzeczalny. Był ciepły i słodki. Kobiecy i niewinny. Soczysty.
Zapraszający. I powodował ślinienie się na samą myśl o jej smaku. Wzrok pantery u Dantego był
niewyraźny, gdy przypatrywał się obecnym tam kobietom, ale nie wykrył żadnej z ich rodzaju.
- Gdzie ona jest? - Spytał Leo urywanym głosem, jakby ciężko mu było utrzymać nad
sobą kontrolę.
- Tu jest zbyt wielu ludzi, by to stwierdzić. - Powiedział Mike, kiedy odchylił głowę do
tyłu, by powęszyć. - Wyczuwam jej zapach, jakby się przemieszczał w różnych kierunkach.
Dante popatrzył na Romea, który gapił się na windę. Też odwrócił się i spojrzał w tę samą
stronę, ale nie zobaczył nikogo oprócz Dartha Vadera.
- Widziałeś ją? - Zapytał.
Romeo pokiwał głową.
- Przykro mi. Byłem tylko zahipnotyzowany przez nagiego, zielonego kosmitę.
- Arrr. - Warknął Mike. - Jesteś beznadziejny, Romeo. Jaka pantera dostaje świra na
punkcie obcego, gdy w pobliżu jest dziewica w rui?
- Sparowana. - Romeo odpowiedział. - W przeciwieństwie do was, frajerzy, moje
hormony są zwarte.
Dante pociągnął nosem i potrząsnął głową, żeby pozbyć się jej woni, przed tym jak jego
zwierzęce hormony skarzą go na te same dziecięce wybryki, co jego dwóch braci.
- Tia. I chciałbym, żeby moje też takie były. Frick and Frack12
jesteście panterowym
patrolem. Znajdźcie ją i trzymajcie z daleka ode mnie.
Mike i Leo wymienili między sobą zuchwałe uśmieszki zanim dołączyli do tłumu. Dante
przewrócił oczami na ten ich pośpiech. Bywały czasy, kiedy oni naprawdę byli frajerami.
- Nie jesteś nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany? - Romeo zapytał, kiedy udali
się do windy. Nie codziennie możemy natknąć się na dziewiczą panterę.
- Do diabła, nie. Będę trzymał się blisko ludzi. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnę, to
partnerka, która wtargnie w moje życie raz do roku, rozpieprzy mi umysł przez dwa dni, a potem
12
Dwoje komików-łyżwiarzy, którzy tworzyli rewię na lodzie.
10
zwieje, by później dostarczyć mi miot, abym musiał go wychowywać bez niej. Bez obrazy, ale
bycie tobą i tatą jest do bani, a ja wychowałem już tyle rodzeństwa, by nauczyć się nigdy nie
mieć moich własnych młodych bez udziału partnerki.
Romeo roześmiał się.
- Tia, ale dla porządku to są cholerne dwa dni nie do opisania.
Dante pokiwał głową.
- Możesz to sobie zatrzymać. Wolałbym raczej, aby moja przyjemność była, kiedy i gdzie
ja zapragnę. - Wszedł do windy i przerwał, gdy zorientował się, że Romeo nie dołączył do niego.
- Złapię cię później. - Powiedział.
- Jesteś pewny?
Romeo przytaknął.
- Dobra. - Dante wszedł i nacisnął guzik ze swoim piętrem. Cofnął się naprzeciw szyby i
starał się zrobić wszystko, co w jego mocy, by uspokoić swoje ciało i trzymać je pod kontrolą.
Ale było to trudne.
Każdy zwierzęcy instynkt, jaki posiadał domagał się, aby zaczaił się w tym hotelu na tę
kobietę. Ponieważ był Katagarskim Zwierzo-Łowcą, potrzeba kochania się z nią była
przytłaczająca. Katagarianie byli zwierzętami, które mogły przybierać ludzką formę, ale na
koniec dnia i tak byli zwierzętami, nie ludźmi. Ich zwierzęca połowa unieszkodliwiała cierpienie
spowodowane ludzką wrażliwością i w nich biło zwierzęce serce kierujące nimi i ich
zachowaniami.
To, czego potrzebował, to trochę czasu w swoim pokoju, gdzie mógłby przybrać swoją
zwierzęcą formę i wyprzeć kobietę ze swojego umysłu.
Był na tyle stary, by móc ograniczyć zew swojej natury. Zagłuszyć go. Nie miał zamiaru
dopuścić, by żadna kobieta uzyskała nad nim kontrolę.
W szczególności nie pantera.
11
Pandora grzebała swoją kartą-kluczem w zamku, gdy próbowała otworzyć drzwi.
Co ona miała zrobić? Ten człowiek w jej windzie nie był Acheronem. A ci mężczyźni na
dole byli samcami panter. Jeśli złapaliby jakiś ślad jej zapachu, byłaby zgubiona.
Nie było sposobu, by zwierzę wewnątrz niej odmówiło męskości samca. Była w rui i
potrzebowała, aby partner zagościł w jej wnętrzu. Jeśli jakikolwiek samiec zbliży się do niej, a jej
zwierzęcy zmysł wyczuje, że mógłby ją zaspokoić - ona rzuci się na niego.
W pobliżu ludzi ten impuls była w stanie kontrolować. Szanse na to, że ludzki mężczyzna
był jej partnerem były prawie niemożliwe. Więc zwierze wewnątrz niej mogło być ciekawe i
skusiłoby się, ale ustąpiłoby dla jej ludzkiej racjonalności.
Ale jeśli chodziło o zmiennokształtne pantery, zwierze nie posłuchałoby głosu rozsądku.
Rzuciłoby się na samo wspomnienie o smaku samca.
Nie miałaby nad tym żadnej kontroli.
Cień strachu padł na nią.
Pandora pisnęła i podskoczyła, kiedy spojrzała w górę, żeby zobaczyć tuż nad sobą twarz
mężczyzny, którego poprzednio widziała na dole. Był tak, blisko, że nie mogła przegapić jego
atrybutów pantery. Jego zapach był niespożyty. W ludzkiej postaci był szczupły i potężny.
Śmiertelnie. To, że był tak bardzo przystojny zapewniłoby mu samicę, która znalazłaby jego
zainteresowanie.
Nawet jej kobiece zmysły zareagowały na niego, ale nie na tyle, by nie móc z nimi
walczyć.
Jeszcze bardziej przerażająca niż jego wrodzona, męska dzikość, była jego woń
świadcząca o Katagarskiej gałęzi pochodzenia zwierząt tego gatunku - podczas gdy ona była
Arkadyjką z ludzkiej gałęzi.
Upuściła kartę do swojego pokoju, przykucnęła gotowa do ataku i była zdumiona, że
zwierze wewnątrz niej, nie chciało wyskoczyć, by się z nim sparować.
- W porządku. - Powiedział nagle. - Mam dobrą i złą wiadomość dla ciebie.
- A brzmią one?
Trzymał ręce podniesione w górę, tak, aby mogła zobaczyć geometryczny znak na jego
dłoni. Przynajmniej to wyjaśniało, dlaczego mogła oprzeć się pokusie, żeby z nim współżyć.
- Jestem sparowany, więc jesteś przy mnie bezpieczna.
12
Pandora wciąż nie była gotowa, żeby mu zaufać, ale przynajmniej, jako sparowana
pantera nie będzie w stanie uprawiać z nią seksu. Kiedy raz zmiennokształtny samiec panter
zostanie sparowany staje się impotentem w stosunku do każdej innej kobiety niż jego żona.
- Rozumiem, że to jest ta dobra wiadomość.
Potaknął głową.
- A zła?
- Jestem tutaj z trzema braćmi, którzy nie są.
Zaczęła się wiercić by uciec.
- Nie, nie. - Powiedział do niej sięgając, by chwycić ją za rękę, ale cofnął się zanim
dosięgał. - Nie bój się mnie. Naprawdę nie chodzi mi o to, by cię skrzywdzić, ok.? Sam mam
dziesięć córek i rozumiem twój strach.
Wciąż nie była gotowa, aby uwierzyć w to, że nie chciał zabrać jej do swoich braci dla ich
przyjemności. To właśnie było to, co szukający jej zrobiliby jej, a ona nie miała zamiaru stać się
zabawką dla każdego niesparowanego samca w ich społeczności.
- Czego chcesz?
- Wierz lub nie, ale mam zamiar ci pomóc.
Wybrała, by nie wierzyć. Przynajmniej jeszcze nie.
- Dlaczego zrobiłbyś coś takiego?
- Przez moje córki. - Powiedział szczerze. - Jesteś tylko dzieckiem, a ja nie wierzę, że Leo
i Mike cię nie skrzywdzą. Nie zrobią tego celowo, ale też są młodzi i niezbyt dobrzy w
pohamowaniu. Nie wątpię, że obaj w końcu rzucą się na ciebie i kto wie, co mogliby niechcąco
zrobić.
I to było dokładnie to, czego się obawiała.
- To tylko dwóch braci. A co z trzecim?
- Dante jest inny. Szczerze mówiąc, byłabyś szczęściarą, gdybyś znalazła kogoś takiego
na swój pierwszy raz. On jest samolubnym draniem, który nie lubi się dzielić niczym z nikim i
upewniłby się, że nikt inny cię nie dotknie, kiedy byłabyś z nim.
Ale jego brat nadal był zwierzęciem, a ona nie miała interesu w tym, by brać
Katagarskiego kochanka.
- I to ma mnie pocieszyć? - Zapytała.
Pokręcił głową.
13
- Nie, ale nim się nie przejmuj. Dante jest dużo starszy niż tamci dwaj i szczęśliwie dla
ciebie on nie chce mieć partnerki. Planuje pozostać jak najdalej od ciebie, więc mogę mu w
prosty sposób pomóc w tym, mówiąc gdzie jesteś.
Pandora uspokoiła się nieco. Mówił jej prawdę, mogła to wyczuć. Jedną z dobrych rzeczy
w byciu po części zwierzęciem było to, że wiedziała, kiedy ktoś ją okłamywał.
- Dobrze. - Powiedziała powoli. - Dziękuję za ofertę pomocy. Nie chcę, żeby Katagarianin
mnie dotykał. - Jego nozdrza zadrżały na to zdanie. Zesztywniała. - Powtórz to sobie. Dacie się
ponieść emocjom i skrzywdzicie mnie. Moja starsza siostra została zabita przez stado
Katagarskich samców, którzy rzucili się jej do gardła podczas próby sparowania, kiedy była w
moim wieku. Nie chcę umrzeć. Nie tak.
To zdawało się go uspokoić. Pochylił się nad nią i podniósł jej kartę z podłogi.
- Daj mi coś przesiąkniętego twoją wonią, żebym mógł roznieść ją po innych miejscach,
aby trzymać Leo i Mika z daleka od ciebie.
Pandora skinęła głową, po czym otworzyła drzwi do swojego pokoju. Podeszła do walizki
i wyciągnęła koszulkę, w której spała.
- Znasz może Acherona Parthenopaeusa? - Zapytała, gdy podawała mu t-shirt.
- Tak, czemu pytasz?
- Powiedziano mi, aby go odnaleźć. Moja siostra powiedziała, że mógłby mi pomóc
wrócić do domu.
Romeo zmarszczył brwi.
- Nie rozumiem. Dlaczego nie wrócisz do domu na własną rękę?
Westchnęła z frustracją. Jakby chciała, żeby to było takie proste. Gdyby była starszą
panterą z łatwością mogłaby odnaleźć drogę do domu, ale jej gatunek nie otrzymywał wszystkich
zdolności psychicznych przed pierwszym kryciem. A nawet po tym, jej moce powinny być
szkolone i szlifowane, aby w pełni mogła je posiąść. To było coś, co mogło trwać wiele lat, jeśli
nie stuleci, zanim by to opanowała.
- Zostałam porwana z przyszłości przez grupę Katagarskich panter i doprowadzona do
waszych czasów wbrew mojej woli. Niestety moje moce dopiero zaczynają się rozwijać i nie
mam nad nimi kontroli. Nie umiem wrócić do domu dopóki nad nimi nie zapanuję. Ostatniej
rzeczy, jakiej bym chciała, to nie trafić w moje czasy i przenieść się bardziej w przyszłość, bądź
też trafić na dinozaury.
14
Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ciągle nie rozumiem, dlaczego cię porwali. Po co podróżować po partnerkę do
przyszłości, skoro wiele żyje w stadach tutaj.
Zacisnęła dłonie w pięści.
- To jakiś głupi pakt, który moje stado zawarło z ich. Wydaje mi się, że to przez
liczebność kobiet, moje stado zgodziło się poświęcić kilka samic z każdego pokolenia z
poszczególnych rodzin, żeby Katagarskie pantery mogły opuścić stado same. W każdym czasie
urodzona na zimę samica z wybranej rodziny rozpoczyna sezon, w którym to samo stado
przychodzi do naszego domu i przenosi samice do ich czasów, żeby się z nimi parować. Nie chcą
Katagarskiech kobiet, ponieważ one nie zostają z nimi i nie wychowują młodych. Trzymają nas,
wykorzystują i używają jako niewolników. Jedna z moich porwanych w ten sposób sióstr
pomogła mi w ucieczce, po tym jak sprowadzili mnie tutaj, zanim mogli wprowadzić mnie do
stada. Wysłała mnie do Atlanty, by znaleźć Acherona. Powiedziała, że on mógłby mi pomóc
wrócić do moich czasów.
- A skąd ona zna Acherona?
Pandorę zabolała myśl, że mogłaby odnieść korzyść z cierpienia jej siostry.
- Zanim została sparowana z jednym z samców i miała własne dzieci starała się uciec z
ich stada. Pewnej nocy podsłuchała część Katagarskiej rozmowy odnośnie Mrocznego Łowcy
zwanego Acheron, a po tym jak udali się do snu, ona szukała go w sieci. Później znalazła
wystarczająco dużo informacji, aby go znaleźć. Była wtedy w ciąży i nie mogła zostawić za sobą
dzieci, więc przekazała mi te informacje, kiedy mnie sprowadzono.
- Masz tam wspaniałą siostrę.
- Tak. - Zgodziła się. - Jest najlepszą siostrą na świecie i oddałabym wszystko, żeby jej
pomóc.
Pantera cofnął się z westchnieniem, po czym ruszył do drzwi.
Chwyciła go za rękę, żeby powstrzymać przed wyjściem, kiedy jeszcze inna myśl
przyszła jej do głowy.
- Może ty mógłbyś mi pomóc wrócić?
Pokręcił głową.
15
- Moje moce nie są aż tak duże. Gdybym chciał przenieść kogoś innego w czasie,
musiałbym czekać na pełnię. Jedynym w moim stadzie, który mógłby to zrobić bez czekania, jest
Dante, a jeśli się do niego zbliżysz...
- Zaatakuję go dla seksu. - Przytaknął głową. Cholera. Ale przynajmniej nie wszystko
było stracone. - Ale znasz Acherona, prawda? Czy on mi pomoże?
- Nie wiem. Jest czasami dziwny i nikt nie wie, jak on może zareagować lub, co on
zamierza zrobić czy powiedzieć. Ale zawsze można zapytać. Najlepszą rzeczą, jaką możesz
zrobić, to pozostać w pokoju, gdzie Mike i Leo na szczęście nie mogą cię znaleźć. Jak mówiłem
są młodzi i niezbyt doświadczeni w tropieniu zdobyczy. Rozniosę twój zapach wszędzie, żeby
trzymać ich z dala. Kiedy sprawdzę, że są zamknięci, przyprowadzę Asha do ciebie, ok.?
To było więcej niż ok. To było wspaniałe. Nigdy nie myślała, że znajdzie Katagarskiego
samca, który mógłby być dla niej taki miły.
- Dziękuję. - Gdy zaczął odchodzić, Pandora zatrzymała go jeszcze raz. - Naprawdę
dziękuję.
Obdarzył ją uprzejmym, ojcowskim uśmiechem i poklepał jej dłoń.
- Zwierzęta chronią swoich. Robię to, aby pomóc moim braciom, tak samo, jak robię to,
aby pomóc tobie. Gdyby cię skrzywdzili, nigdy by sobie tego nie wybaczyli, a ja nie chcę słuchać
ich lamentu przez całą wieczność.
Uwalniając jej rękę, Romeo przeszedł do drzwi, po czym wyszedł z pokoju.
Pandora wzięła głęboki wdech i po raz pierwszy od czasu, gdy została porwana z jej stada
zaczęła się troszkę odprężać. Teraz wszystko, co musiała zrobić, to nie ruszać się stąd, dopóki on
nie wróci. Ale to nie było takie proste. Samica w niej, gdy tylko wstąpiła w stan kobiecości, była
nazbyt świadoma faktu, że w hotelu były trzy niesparowane pantery. Ta nowa i obca część jej
chciała z zemsty przejść rytuał godowy, wprowadzający ją w dorosłość. Pragnęła tego.
Dla Arkadian rytuał był prosty. Gdyby była w domu, musiałaby wybrać starszego
partnera z jej stada, aby delikatnie wprowadził ją w zwierzęcą stronę jej natury. Gdyby
odblokował pełnię jej mocy przez kopulację z nią, musiałby nauczyć ją, jak zmieniać kształt z
ludzkiej na panterę i jak się bronić, wykorzystując nowo nabyte moce.
Katagarianie byli zupełnie różni. Bezpośrednio od swojej siostry Sefii słyszała
przerażające opowieści. Kiedy dziewica była w rui, zabierano ją i była zmuszana do przyjęcia
każdego samca ze stada, aby uprawiać z nim seks, by sprawdzić, czy przypadkiem nie jest
16
partnerką jednego z nich. Używaliby jej bez litości, do momentu aż wszyscy mężczyźni byliby w
pełni nasyceni. Jej siostra, Sefia była jedyną, która miała szczęście. W noc, kiedy ją dostarczono,
Sefia została sparowana z Katagarską panterą, który następnie postanowił ją zatrzymać bardziej
jako maskotkę niż partnerkę.
Katagarskie kobiety, gdy były po rui, zostawiały swoich partnerów i wracały tylko w
następnym sezonie. Jeśli Katagarski samiec próbował sparować się z kobietą, kiedy ona nie była
w rui, mogła go wtedy zaatakować i prawdopodobnie zabić. Kiedy czas godów mijał,
Katagarskie kobiety opuszczały samców i podróżowały wraz ze swoimi siostrami aż do
następnego płodnego cyklu. Jeśli samica zaszła w ciążę, rodziła swe młode wśród sióstr i jak
tylko młode były odstawiane od piersi oddawano je ich ojcom na wychowanie.
Arkadyjskie pantery były bardziej pożądane, ponieważ kierowały się ludzkimi sercami,
które nie pozwalały porzucać swych młodych aż do wieku dorosłego. W odróżnieniu od swoich
kuzynek Katagarianek, Arkadianki pozostają ze swymi młodymi i ich partnerami. Samiec pantery
nie musi czekać żeby Arkadianka miała ruję. Może być otarta na swojego partnera w każdym
czasie. Najlepsza częścią tego było to, że samiec pantery nie musiał gwałcić samicy, gdy była w
rui. Wszystko, co musiał zrobić, to zbliżyć się, a ona chętnie go akceptowała. To była natura i
pantery nie miały kontroli nad swoimi ciałami w takich sytuacjach. Nie chciały słuchać
jakiegokolwiek powodu czy uzasadnienia. Ona prosiłaby się, aby ją wypełnił.
Wstyd z tego powodu przychodził później, kiedy było już po kryciu. Następnie
Arkadianki czuły się zakłopotane, że postąpiły jak zwierzęta, a nie jak ludzie.
Pandorze gdzieś z gardła wyrwał się niski jęk, kiedy jej pragnienie zaiskrzyło ponownie i
przeszło przez nią. Jej piersi były ciężkie, ciało było gorące i ożywiało się od potrzeb.
Idź.
Polecenie było przytłaczające, ale nie chciała go słuchać. Była człowiekiem, a nie
zwierzęciem.
Gdy Katagariański samiec wróci z Acheronem, wówczas ona zostanie odesłana do
swojego rodzaju. Wszystko wróci do normy.
17
Dante nie mógł pozbyć się ognia ze swojej krwi. Zwierzę w nim przebudziło się i
pragnęło samicy. Było wymagające.
Jeden zapach nie powinien wpłynąć na niego tak bardzo. Gdy przechodził przez gęsty
tłum osób udających kosmitów i paranormalne stworzenia, ponownie nie mógł się powstrzymać
od prób znalezienia jej woni w powietrzu.
Wszystko, co był w stanie zrobić, to pozostać w ludzkiej postaci i nie próbować powrócić
do jego prawdziwego, zwierzęcego ciała. Myśliwy wewnątrz niego nie chciał słuchać. Niech to
szlag!
Dostrzegł spojrzenie Acherona Parthenopaeusa stojącego przy stoisku sprzedawcy
komiksów. Nieświadomi niczego ludzie zatrzymywali się, by pogapić się na wysokiego na
siedem stóp Atlantydzkiego Mrocznego Łowcę, czytającego komiks Dark Horse Grendel.13
Szukając możliwości rozmowy z przyjacielem, Dante skierował swe kroki ku niemu.
- Ash. - Powiedział, gdy się zbliżył. - Wyglądasz na niezwykle zrelaksowanego.
To była prawda. Przez wszystkie stulecia, gdy znał tego faceta, Dante nigdy nie widział
go tak spokojnego.
Acheron podniósł wzrok znad komiksu i pokiwał głową na powitanie.
- Cóż mógłbym rzec? To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie mogę zabrać Simi i ona się
tu nie wyróżnia. Cholera, ona nawet wygląda tu „normalnie”.
Dante roześmiał się na tę uwagę. Kolorowy demon Asha rzadko mógł się wmieszać w
tłum.
- Gdzie ona jest?
- Robi zakupy jakby opętał ją demon.
Dante pokiwał głową nad kiepskim kalamburem. Ale znając Simi można było zgadywać,
że nie do końca mija się to z prawdą.
- Próbowałem zadzwonić do ciebie, kiedy tu przybyliśmy, żeby sprawdzić czy też udało ci
się przyjechać.
Ash natychmiast się spiął, odłożył swój komiks i wyciągnął inne wydanie.
- Wyłączyłem go w dniu, w którym tu przybyliśmy.
13
Komiks autortwa Matt Wagner.
18
- Naprawdę? - Zapytał Dante zszokowany wyznaniem Asha. To nie było do niego
podobne, żeby pozostawał bez kontaktu z obciążeniem w postaci Mrocznych Łowców. - Co
zrobisz, jeśli jeden z Mrocznych Łowców będzie cię potrzebował?
Ash wzruszył ramionami.
- Jeśli nie potrafią przeżyć samodzielnie tylko czterech dni w roku, to zasługują na śmierć.
Dante zmarszczył brwi.
- To przykre, dla ciebie.
Popatrzył na niego sucho?
- Przykre? Powiem ci coś, weź mój telefon i przeprowadź trzy tysiące rozmów, które
zdarzają mi się dzień i noc i zobaczymy czy dasz radę. Naprawdę nienawidzę współczesnej
technologii, a telefonów w szczególności. Nie miałem pełnych czterech godzin snu od jakiś
pięćdziesięciu lat. „Ash złamałam paznokieć, pomóż mi.” „Ash głowa mnie boli, co mam
zrobić?” - Ash z niesmakiem wykrzywił usta. - Wiesz, nigdy tego nie rozumiałem. Podpisują
pakt z diabłem, a później oczekują ode mnie żebym pomagał im przy każdym, nawet
najmniejszym zadrapaniu. Następnie, kiedy się pojawiam, żeby im pomóc, od razu się prostują i
każą mi się odwalić. Więc jeśli samolubnie każę im zostawić mnie na cztery dni w roku w
spokoju, wtedy jestem egoistycznym draniem. Pozwij mnie.
Wow, ktoś tu był rozdrażniony.
Dante cofnął się o krok od Asha.
- Dobrze, więc upewnię się, że nie zawracam ci tyłka.
Ash wyciągnął inny komiks, z plastikową okładką, z długiego, białego pudełka na stole.
- Nie trujesz mi, Dante. Naprawdę. Po prostu próbuję się zrelaksować i pozbyć złego
nastroju. Popełniłem błąd włączając telefon dziesięć minut temu i miałem czterysta osiemdziesiąt
dwie wiadomości czekające na poczcie głosowej. Miałem go włączonego przez całe trzy sekundy
zanim znów zaczął dzwonić. Wszystko, czego chcę to chwili przerwy, bez pieprzonego telefonu
przez kilka dni. - Westchnął głęboko. - Poza tym jestem tym, który cię tu zaprosił.
- Tak, dzięki. To jest... - Zawahał się, gdy centaur skakał obok nich w czymś, co
przypominało przerobione buty narciarskie, tak żeby wyglądało na coś jak kopyta. - Ciekawe.
Ash uśmiechnął się.
- Tia, tylko czekać, aż pojawi się Klingońska miss piękności. Ale to chyba jest coś innego.
Dante roześmiał się.
19
- Założę się. Więc, jakie dobre zespoły proponujesz, żebym sprawdził czy mogą grać w
moim klubie?
Ash złapał trzy komiksy “Dark Horse Tales of the Vampires” i dodał je do swojego
rosnącego stosu.
- Last Dance14
są naprawdę dobrzy. Z resztą grają dzisiaj, tak samo jak Ghoultown.15
Ale
zespół, który musisz na pewno zobaczyć to Cruxshadows.16
Są zaraz przy tamtej alejce i
zazwyczaj rządzą sceną w Darkwave.17
Ich solista Rogue'll będzie później śpiewał i rozdawał
autografy w hotelu Hyatt. Jeśli chcesz mogę was poznać.
- Byłoby świetnie. - Jedynym powodem przybycia Dantego do Atlanty było to, że
Acheron zapewniał go, że DragonCon był jednym z najlepszych miejsc do zobaczenia kilku
zespołów grających muzykę alternatywną, tak, aby mógł ich później zatrudnić w swoim klubie w
Minnesocie.
Simi podbiegła do nich, ciągnąc za sobą dwóch Klińgońskich mężczyzn.
- Akri? Mogę iść na planetę Klingonów?
Ash uśmiechnął się do swojego demona.
- Jasne, tylko nie zjedz żadnego z nich.
Demon się obraził.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ, Simi, to nie są prawdziwi Klingoni. To ludzie udający Klingonów.
- Więc, cóż, no dobrze. Bez jedzenia. Ale mam zamiar już iść. Pa, pa. - Pognała za
dwoma młodymi facetami.
Ash podał komiksy sprzedawcy, a następnie wyjął portfel.
- Nie powinieneś później pójść i sprawdzić ludność tej planety? - Zapytał Dante?
- Nie. Zrobi to, co jej powiedziałem. - Ash przerwał jakby przyszło mu coś do głowy. - I
znowu nie powiedziałem jej, żeby nie zjadła Bajoran18
czy Romulan.19
Cholera. - Zapłacił za
komiksy. - Masz rację, lepiej pójdę sprawdzić.
Ash odszedł na krok, po czym się zatrzymał.
- Tak przy okazji, może warto, abyś poszedł na górę i sprawdził swój pokój.
14, 15, 16
– Nazwy zespołów.
17
Nazwa knajpy, gdzie zazwyczaj grają.
18, 19
– Bohaterowie „Star Trek”.
20
- Czemu?
Ash wzruszył ramionami.
- Upewnij się, że podoła twoim potrzebom.
Dante zmarszczył brwi.
- Już tam byłem.
- Idź tam ponownie.
Zwierze w środku Dantego podjęło dziwną woń od Acherona, ale on nie był pewny, co to
mogło być. Ale kiedy Ash odszedł poczuł niewytłumaczalny pociąg, aby zrobić to, co Acheron
zasugerował.
Dante skierował się od strefy sprzedaży do schodów. Zaledwie ich dotknął, kiedy
ponownie wyczuł panterę. Odwrócił się gwałtownie w lewo spodziewając się ją zobaczyć.
Ale jej tam nie było.
Wciąż jednak był dla niej twardy. Gotowy. Zwierze w nim zawarczało na myśl o jej ciele.
Ruszył w górę schodów, by woń mu nie uciekła. Wydawało się, że się pogłębia. Trzymając
głowę nisko zaczął przeszukiwać uważnie tłum, ale żadnego z jego ludzi tam nie było.
Zamykając oczy zaczął węszyć w powietrzu. Jej zapach był teraz subtelniejszy i tak jakby
wszędzie wokół. Odwrócił się, ale nie było tam kobiety tylko Romeo i śmierdział jak
poszukiwana pantera. Dante nie mógł się powstrzymać od obwąchania Romea, który natychmiast
odepchnął go.
- Facet, powodujesz, że przechodzą mnie ciarki, gdy tak robisz. I nie rób tego publicznie.
Ktoś może odnieść mylne wrażenie, co do nas.
Zignorował upominający ton brata.
- Gdzie ona jest? - Zażądał odpowiedzi Dante.
- Poza zasięgiem.
Jej woń przepłynęła nad nimi nawet silniej niż wcześniej. Jego ciało było obolałe.
Potrzebujące. Każdą swoją cząstką pragnął jej. I to było to, co nie przyjmowało odmownej
odpowiedzi.
- Gdzie? - Warknął.
Romeo pokiwał głową. Ale nie odpowiedział.
21
Każdy hormon w jego ciele wyczuwał ją. Wbrew sobie Dante wystartował i zaczął
przepychać się przez tłum w kierunku windy. Bez myślenia o tym „błysnął się” z holu na
szesnaste piętro. Tutaj zapach był silniejszy. Bardziej pożądliwy, bardziej intensywny.
Dante skradał się drogą przez korytarz, aż znalazł jej drzwi. Nie mógł oddychać, gdy jej
woń wypełniła jego całą osobę. Oparł czoło o drewniane drzwi i walczył z nagłą potrzebą żeby je
wyważyć. To prawdopodobnie przestraszyłoby ją, a poza tym nie chciał mieć publiczności przy
tym, co miał zamiar z nią robić.
Zapukał do drzwi zaciśniętą pięścią i czekał aż mała, filigranowa brunetka otworzyła je.
Miała duże, lawendowe oczy i długie włosy zawijające się wokół owalu jej twarzy.
Jego oddech zadrżał, kiedy spojrzał na nią, chłonąc ją każdą swoją cząsteczką. Ale ponad
całym swoim seksualnym głodem wiedział, że teraz jej ruch.
22
ROZDZIAŁ 2
Pandora nie mogła oddychać, gdy patrzyła na wysokiego, seksi panterę w jej drzwiach.
Uosabiał wszystko, co pierwotne i męskie. Jego ręce zwisały luźno po obydwu stronach, gdy się
jej przyglądał z tak ostrą intensywnością, że aż zadrżała. Męska siła i śmiertelny wdzięk
wydobywał się ze wszystkich porów jego ciała.
Miał długie, ciemne włosy, ściągnięte w warkocz. Jego oczy były czysto błękitne,
wydawały się prawie bezbarwne przy jego opalonej skórze i ubrane były w długie, czarujące
rzęsy. Jego twarz była elegancko wyrzeźbiona i nadawała mu jeszcze więcej wartości, która
sprawiała, że był bardzo przystojny.
Był ubrany w czarne dżinsy i czarną jedwabną koszulę. Było w nim coś ponadczasowego
i starodawnego. Coś, co sięgnęło jej duszy i zarazem postawiło ciało w ogniu.
Bez jej zaproszenia wszedł do pokoju i pochylił głowę tak, aby mógł przytknąć swoje
czoło do jej odsłoniętej twarzy. Pandora dyszała, gdy ten zwykły gest wywołał dreszcze na całym
jej ciele. Jego oddech spalał jej bardzo delikatną skórę, która tylko chciała żeby jej dotykał. Jej
sutki stwardniały w oczekiwaniu tego, co miało przyjść.
- Gataki. - Wymruczał greckie słowo oznaczające „kotek”, kiedy zaciągnął się głęboko
zapachem jej włosów.
Jej ludzka połowa chciała go odsunąć. Zwierzęca część odmówiła, bo chciała się tylko z
nim poprzytulać. Żeby zedrzeć z niego ubranie i wiedzieć raz na zawsze jak to jest uprawiać seks
z mężczyzną.
Drzwi do pokoju zatrzasnęły się samoistnie. Pandora krążyła wokół niego, nieznacznie
dotykając swoim ciałem jego i przy tym walczyła z ochotą, aby krzyczeć z przyjemności.
- Czy przyjmujesz mnie? - Zapytał retorycznie. Technicznie to ona była kobietą, która
wybierała kochanka, ale kiedy była tak świadoma seksualnie mężczyzny, stojącego przed nią, nie
było tam żadnego innego wyjścia.
Wszystko, co Pandora mogła zrobić to przytaknąć. Jej ciało nigdy nie pozwoliłoby, żeby
mu odmówiła. Był zbyt męski. Zbyt dobry do schrupania. Za bardzo taki, jakiego potrzebowała.
Obrócił się do niej z ostrym mruknięciem i zawładnął nią iskrzącym pocałunkiem. Nikt
nigdy nie całował jej wcześniej. Nie wolno było, aż do pierwszego cyklu żadnemu mężczyźnie
dotknąć kobiety nie związanej z nim.
23
Odkąd stała się nastolatką, szeptały z przyjaciółkami o tym, co by chciały podczas
pierwszego krycia i kogo chciałyby wybrać. Pandora spodziewała się, że Lukas zostanie jej
pierwszym. Prawie czterystuletni był legendą wśród swego ludu, przez jego waleczność i
umiejętność zarażania młodych panter swoją pasją.
Ale jego piękno zbladło w porównaniu do mrocznego nieznajomego stojącego przed nią.
Mężczyzna smakował winem i dekadencją. Mistyczną, egzotyczną mocą i wiedzą. Jego język
jeszcze raz przesuną się po jej i jej ciało rozgrzało się do poziomu gorączki.
- Jesteś Dante? - Zapytała go, kiedy skubała jego mocne wargi.
- Tak.
Boże. Przynajmniej nie będą dzielić się nią. Było to niewielkie pocieszenie.
- Jak masz na imię, gataki?
- Pandora Kouti.
Odsunął się nieznacznie uśmiechając się.
- Pandora. - Wymruczał, kiedy chował ręce w jej włosy, przed tym jak intensywnie
wdychał zapach jej szyi, a następnie zaczął lizać powoli. Złośliwie. - A jakie niespodzianki
chowasz przed światem w swojej puszeczce, Pandoro?
Nie mogła odpowiedzieć, kiedy nadal lizał jej skórę. Kolana jej się ugięły. Tylko siła jego
ramion wokół niej, utrzymywała ją przed upadkiem.
Dante wiedział, że powinien odejść. Powinien teleportować się gdzieś pod zimny
prysznic. Ale nie mógł. Był zbyt zahipnotyzowany. Zbyt skuszony. Zwierze w nim odmówiło
wyjścia, aż do momentu, kiedy jej spróbuje. I byłby jej pierwszym. Mógł wyczuć jej niewinny
stan.
Sama ta wiedza wystarczyła, aby zawarczał. Nigdy nie wziął dziewicy wcześniej. Jeśli o
to chodziło on bardzo rzadko brał kobietę z własnego gatunku. Pantery były gwałtowne z natury.
Przy pierwszym razie musiała być bardzo mocno trzymywana, a jeśli facet nie był wystarczająco
szybki mógł zostać okaleczony lub zabity w czasie kopulacji.
Po osiągnięciu przez panterę orgazmu, to okrucieństwo zrobiłoby z niej dziką. Wróciłaby
do swojego kochanka z obnażonymi pazurami i zębami. W przypadku Katagarskich samic
wróciłaby natychmiast do swej zwierzęcej formy i zaatakowała kochanka. Samiec musiał być
gotowy wycofać się i przekształcić w panterę, albo nie był w stanie się bronić przed jej
gwałtownym przeciążeniem hormonalnym i psychicznym. To była trzeźwiąca myśl.
24
Dante nigdy nie chciał przemocy podczas krycia. Preferował spędzać swój czas na
rozkosznym kochaniu. Aby każdy pojedynczy cal ciała jego kochanki zaznawał od niego
przyjemności. On zawsze kochał smakować kobiety. Wchłaniać ich zapach. Czuć ich miękkie
kończyny ocierające się o niego. Zawsze lubił słyszeć dźwięki ich ekstazy odbijające się echem
w jego uszach, podczas gdy doprowadzał je na szczyt. W kółko, bez końca.
A teraz była Pandora. Ona będzie inna, niż jakakolwiek kochanka, którą miał. Będzie
jego pierwszą Arkadianką. Jego pierwszą dziewicą.
Całując ją głęboko zaczął siłą umysłu rozwiązywać i zdejmować im ubrania. Tak, aby nie
było żadnych przeszkód pomiędzy jego rękami, a jej słodkim, soczystym ciałkiem.
Pandora drżała w jego ramionach.
- Jest dobrze, gataki. - Mówił do niej, kiedy przesuwał rękę w dół jej elastycznych
pleców. - Nie skrzywdzę cię.
Jego słowa zdawały się powiększać jej panikę.
- Przecież jesteś Katagariańskim samcem.
Skubnął jej ramię, rozkoszując się smakiem jej miękkiej, słodko-słonej skóry. Było to
naprawdę dekadenckie uczucie. Przepyszny sposób, by zaspokoić w nim bestię.
- I cię nie skrzywdzę. - Powtórzył, kiedy przechodził do jej łopatki i dalej wzdłuż jej
kręgosłupa, by następnie przejść do przodu tak, aby mógł sprawdzić smak jej piersi. Pandora
załkała, gdy jego usta zamknęły się wokół jej twardych, wrażliwych brodawek sutkowych. Jej
ciało szarpało się i skwierczało.
Co to jest? Wszystko, o czym mogła myśleć to to, aby mieć go w swoim wnętrzu.
Posiadać tą całą, twardą, opaloną skórę, leżącą na niej, jakby pokazywał jej dokładnie, co to
znaczy być kochaną przez mężczyznę. Cały składał się ze zbitych, twardych mięśni. Był samą
siłą. Mocą. Niegodziwością.
I w tym momencie był cały jej.
Z warczeniem odsunął się od niej na chwilkę, zanim wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. W
jego silnych ramionach poczuła przedsmak tego, co ją czekało.
Siłą woli odsunął koce i narzuty i umieścił ją w centrum łóżka. Nerwowość Pandory
wróciła, gdy chłód dotykającej jej tkaniny spoczął na jej rozgrzanej skórze. Czekała całe życie na
ten moment. Co się teraz z nią stanie? Czy się zmieni? Albo czy on się zmieni?
25
Dante obdarował ją gorącym, porywczym pocałunkiem, kiedy rozkładał jej ręce powyżej
jej głowy. Dwie sekundy później jej nadgarstki przycisnęła niewidzialna siła i trzymała je tam.
- Co robisz? - Spytała nawet bardziej zdenerwowana niż wcześniej.
Jego delikatny dotyk uspokoił ją nieco, gdy masował jej napięte ramiona.
- Chcę mieć pewność, że żadne z nas nie ucierpi, gataki. Nigdy wcześniej nie miałaś
orgazmu i nie masz pojęcia, co to może z tobą zrobić.
- To będzie bolało?
Zaśmiał się, kiedy jego wielka, męska dłoń owinęła się wokół jej piersi.
- Nie, to wcale nie boli.
Chciała mu wierzyć. Zwierze w jej wnętrzu nie wykryło kłamstwa, więc odetchnęła.
Dante nie koniecznie musiał być mężczyzną, którego ona wybrałaby na swojego pierwszego, ale
okazało się, że był na tyle łagodny, aby uspokoić jej ludzką część.
Położył się obok niej tak, aby mógł studiować jej ciało. Muskał opuszkami palców jej
piersi, a potem przeniósł się niżej, tak, że mógł pobawić się jej krótkimi, ostrymi włoskami u
zbiegu jej ud.
Zacisnęła zęby, kiedy pożar zaczął spalać jej ciało. Zajęczała, gdy ta ręka przesunęła się
jeszcze niżej. Pieszczota sprowadzała palące cierpienie pomiędzy jej nogi, aż nie mogła czysto
myśleć.
- Powiedz mi, o czym marzysz Pandoro. - Powiedział cicho, gdy jego kciuk dokuczał
wrażliwej perełce.
Oblizała swoje wargi, gdy przyjemność przedzierała się przez nią. Ale to w niczym nie
cofało okrutnego, gorzkiego bólu w jej wnętrzu. Dante dmuchnął ognistym oddechem w jej
naprężony sutek.
- Jak Arkadiańska samica przyjmuje samca do swego ciała?
- Nie wiesz?
Podniósł się tak, że znalazł się centralnie na niej. Jęknęła na przepyszne uczucie jego
nagiego ciała naciskającego na nią. W tym momencie zechciała zobaczyć jego nie związane,
puszczone luźno włosy.
- Rozwiąż je. - Powiedziała.
Rzemyk, który je trzymał natychmiast spadł luźno. Rzadko się zdarzało znaleźć
mężczyznę wśród Arkadyjczyków, który z taką łatwością posługiwałby się swoimi zdolnościami
Sherrilyn Kenyon DARK HUNTER Winter Born Opowiadanie z antologii: STROKE OF MIDNIGHT Tłumaczenie: agnes_ka1
2 PROLOG Trudno było znaleźć wszechpotężną, mityczną istotę w trzytysięcznym tłumie. Albo przynajmniej tak było w teorii. Na corocznej konferencji science-fiction DragonCon w Atlancie w Georgii, to była całkowicie inna historia. Byli tam dwaj mistrzowie Yoda1 , Smoczy Jeździec z Pern2 , próbujący zameldować się w hotelowej recepcji, podczas, gdy cały pułk Storm Troopers3 przechodził obok. Byli tam zgromadzeni bogowie i boginie, wszystkie rodzaje UFO-ludków, wojowników i ich dam. Pandora nawet zauważyła tam Złą Wiedźmę z Zachodu4 , podróżującą na swojej motorowej miotle. Od kiedy usiadła dziesięć minut temu, Pandora naliczyła dziewięciu Gandalfów5 , a jeśli nie chybiła w swoich przypuszczeniach były tam, co najmniej dwa tuziny elfów, wróżek, orków, goblinów oraz rozmaitych innych stworów zgromadzonych wkoło, rozmawiających przez telefony komórkowe, albo palących tuż za drzwiami hotelu. I nie należy zapominać o całej rzeszy wampirów i demonów chodzących i rozdających ulotki ludziom, aby przyszli do ich pokoju na „krwistą imprezę” oraz festiwal filmów z Buffy6 . Nie wspominając, że została już dwa razy zaproszona do Klingońskiego7 świata w pokoju numer 316 w hotelu Hyatt Regency po drugiej stronie ulicy. Tymczasem grupa mężczyzn, prawdopodobnie androginicznych Borgów8 , próbowało „zasymilować” się z nią, jak tylko weszła do holu hotelu Marriott Marquis. To musiało być spotkanie z najdziwniejszymi istotami, jakie w życiu widziała, a kiedy wzięło się pod uwagę fakt, że była zmiennokształtną panterą9 , która żyła do przedwczoraj wyłącznie wśród własnego nadnaturalnego rodzaju, to już coś znaczyło. - Nigdy go nie znajdę. - Wymruczała do siebie dokładnie w momencie, w którym wysoki, przystojny Goth stanął przed nią. 1 Bohater „Gwiezdnych Wojen”. 2 Bohater serii powieści Anne McCaffrey, pod tym samym tytułem. 3 Żołnierze z „Gwiezdnych Wojen”. 4 Czarownica z Zachodu z powieści „Czarodziej z krainy Oz”. 5 Bohater „Władcy Pierścieni”. 6 „Buffy postrach wampirów” – serial. 7 Bohaterowie „Star Trek”. 8 Cyborgi, roboty ze „Star Trek”. 9 Była „Panterołakiem” – ale jakoś mi się ten wyraz nie podoba, więc zostaje zmiennokształtną panterą
3 Dobry Boże, ten facet był grzesznie rozkoszny! I ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, było gapienie się na niego, jednak nie mogła się zmusić, by przestać. Był całkowicie zniewalający. Nawet wewnątrz hotelu miał na sobie parę ciemnych okularów przeciwsłonecznych, przez które skanował pstry tłum, jakby kogoś szukał. Coś w tym człowieku nakazywało uwagę i szacunek. Oczywiście to nie pomagało, że jej hormony były w stanie podwyższonej gotowości, przez zmiany zachodzące wewnątrz jej organizmu, kiedy przeszła do stanu pełnej kobiecości. Jej całe ciało wręcz wibrowało przez przeciążenie hormonalne, które aż do pojawienia się jego osoby, udawało jej się utrzymywać pod bardzo staranną kontrolą. Teraz skwierczała na myśl o jego smaku i to było wszystko, co mogła zrobić, aby pozostać w pozycji siedzącej. Musiał być wysoki przynajmniej na siedem stóp, wyglądający na jeszcze wyższego przez dodatkowe trzy cale podeszew butów flame biker.10 Miał długie, czarne włosy, które spływały na jego szerokie ramiona, nosił starą, wyblakłą, motocyklową kurtkę z namalowaną na plecach czaszką i piszczelami. Najgorsze było to, że nie miał nic pod tą kurtką i za każdym razem, gdy się poruszył, mogła dostrzec więcej opalonego, rozpustnego ciała. Jego czarne, skórzane spodnie, ściśle okalające perfekcyjny tyłek, mogły śmiało rywalizować z każdym jej zwierzęcym bratem. Każda jej część chciała wstać, przejść tą małą, dzielącą ich odległość i przyciągnąć jego wysokie, dobrze zbudowane ciało do siebie, aż jej okrutny, nieodzowny głód w krwi zostanie w pełni zaspokojony. Ale nawet, gdy poczuła pierwotny, seksualny głód, zwierzęca część jej istnienia wyczuła bijące od niego śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie był typem człowieka, do którego kobieta podeszłaby bez zaproszenia. - Akri! Odwrócił się, gdy kobieta mniej-więcej w jego wieku podbiegła do niego. Urocza, jak tylko mogła być, była ubrana jak demon, wraz z zestawem czarnych skrzydeł, które wyglądały niezwykle prawdziwie, gdy drżały i trzepotały. Jej skóra była czerwono-czarna, a włosy były dopasowane do jego. Nosiła nawet parę świecących na czerwono rogów na głowie. Jej krótka, purpurowa spódniczka była poprzepalana na brzegach i nosiła czarny, skórzany gorset z trzema 10 Wielkie, motocyklowe buty, coś jak glany na wysokiej, mocnej podeszwie z klamerkami na cholewkach i wymalowanymi płomieniami po bokach.
4 srebrnymi klamrami z przodu. Legginsy w czarno-fioletowe paski i para butów z sześciocalową platformą dopełniały jej osobliwego stroju. Wysoki „demon” wręczył Gothowi karty kredytowe. - Znowu się zepsuły, Akri. - Powiedziała, błyskając parą wampirycznych kłów. - Człowiek znajdujący się na dole, powiedział, że Simi nie może kupować niczego więcej ponad limit i tyle. Nie wiem, co to znaczy, ale nie podoba mi się to. Napraw to, Akri, albo mogę zjeść tego gościa. Simi potrzebuje jeszcze kredytów i do tego potrzebuję, żeby mój plastik działał. Mężczyzna zaśmiał się, zabrał karty od niej i wyciągnął portfel. Podał jej trzy nowe karty kredytowe. „Demon” zapiszczał z zachwytu i wpadł w jego objęcia. Włożyła karty do plecaczka w kształcie trumny, a następnie podała mu czerwoną, błyszczącą, nylonową torbę. - Tak przy okazji, kupiłam je dla ciebie, zanim mój plastik się zepsuł. Odkąd nie masz swoich prawdziwych rogów, tu masz takie sztuczne, które możesz nosić do chwili, gdy wrócimy do domu. - Dzięki, Sim. - Powiedział swoim niezwykle głębokim, sugestywnym głosem i zabrał od niej torbę. Uśmiechnęła się, pocałowała go w policzek, poczym pognała w tłum ze swoimi skrzydłami, trzepoczącymi za nią. Wtedy mężczyzna spojrzał na Pandorę i zaszczycił ją czarującym uśmiechem, który mógł być nazwany tylko figlarnym i jeszcze zdawał się wyglądać jakoś znajomo. Pochylił ku niej głowę, a następnie udał się w ślad za kobietą, która dopiero go opuściła. Każdy instynkt w jej ciele powiedział jej, a wręcz kazał iść za nim, ale nie posłuchała. Była tu, aby odnaleźć legendarnego Acherona Parthenopaeusa, starożytnego, nieśmiertelnego Atlandczyka, który, jak miała nadzieję jej siostra, pomoże ukryć Pandorę, przed tymi, którzy na nią polowali. A ścigało ją kilkoro gorących, młodych ludzi, którzy wyglądali oszołamiająco w skórach. Acheron był jej ostatnią nadzieją. Niestety ani ona, ani jej siostra, nie miały pojęcia jak wyglądał. Wszyscy wiedzieli, że przyszedł z córką na DragonCon, jak z resztą co roku. Był starszy niż czas i bardziej potężny niż ktokolwiek inny jego rodzaju. Poszukiwała w tłumie starszego mężczyzny, który mógł być przebrany za czarownika, wojownika albo inne
5 stworzenie, ale żaden z tych ludzi nie wydawał się być szczególnie mądry, ani potężny, nikt też nie był z córką. Właściwie, jak mógł wyglądać człowiek, który miał jedenaście tysięcy lat? Z westchnieniem Pandora podeszła do poręczy, tak, aby móc spojrzeć w dół na niższy poziom hotelu i przeszukać tłum. Musiał tu gdzieś być. Ale gdzie? Jak ona miała znaleźć kogokolwiek w tej masie ludzi, a właściwie kosmitów? Zagryzając usta rozmyślała o tym, gdzie mogłaby iść i go szukać. Nagle wysoki mężczyzna w eleganckim, czarnym garniturze uchwycił jej spojrzenie. Nie był specjalnie stary, prawdopodobnie w połowie trzydziestki, ale wyczuła charakterystyczny powiew energii od niego. Może to on był tajemniczym Acheronem? I właśnie udawał się w kierunku wind. Pandora ruszyła za nim i ledwie zdążyła, zanim drzwi zamknęły ich w małym pomieszczeniu razem z renesansowym perkusistą, połyskującym na zielono kosmitą i Darthem Vaderem.11 Ale to nie była przyczyna zatrzymania jej serca. Gdy tylko spojrzała przez szklaną ścianę windy, zobaczyła cztery rzeczy, które ją przeraziły. To była grupa porażająco przystojnych mężczyzn. Dwoje niższych w tej grupie było praktycznie identycznych i mieli jakieś sześć stóp i cztery cale wzrostu. Każdy z nich miał lśniące, czarne włosy i byli ubrani w czarne ciuchy Gothów. Czterej mężczyźni stali w charakterystycznej formacji, którą znała nazbyt dobrze, z plecami zwróconymi do siebie, kiedy zachłannie przeszukiwali tłum, uważnie jakby szukali czegoś szczególnego. Byli bardzo dzicy. Zwierzęcy. To tak, jakby dołowienie węszyli na wietrze w poszukiwaniu czegoś i podczas jednego uderzenia serca zdała sobie sprawę, co to było. Ona. - Och, nie. - Powiedziała pod nosem. Przez ich budowę, piękno i działanie wiedziała, że mogą rozmnażać się wszędzie. Żadna grupa ludzi nie mogła być aż tak przystojna, albo tak prężna. Nie mogło być żadnego innego gatunku, który byłby zaniepokojony jej wonią. 11 Bohater „Gwiezdnych Wojen”.
6 Oni, podobnie jak ona, byli zmiennokształtnymi panterami i sądząc po ich wyglądzie byli młodzi i bardzo męscy. A ona była w rui.
7 ROZDZIAŁ 1 Dante Pontis nie był najbardziej cierpliwym ze stworzeń. A resztki jego cierpliwości szybko wyparowywały, gdy byli uwięzieni w limuzynie wiozącej jego i jego braci Mika i Leo z lotniska Hartsfield do hotelu, a oni cały czas skuczeli i jęczeli nad faktem, że Dante zmusił dwie młode pantery do lotu z Minnesoty do Atlanty, podczas gdy on i Romeo po prostu „błysnęli” się tutaj. A wszystko, dlatego, że gdy ostatnim razem on i Romeo zdołali teleportować bliźniaki gdzieś, mieli na miejscu zaserwowaną taką scenę na powitanie, że prawie zostali rozerwani przez ludzi. DragonCon był zbyt zatłoczony, by ryzykować, aby czterech z nich „pojawiło się z nikąd” przy tak wielu świadkach. Kluczem do przetrwania jako Zwierzo-Łowca było wmieszać się w tłum ludzi, a nie cholernie ich straszyć. - Wiecie. - Romeo powiedział do niech. - Oboje macie szczęście, że nie pozwoliłem Dantemu uśpić was i wysłać w klatkach, bo to właśnie chciał zrobić. - Ale z ciebie palant. - Leo warknął na Dantego, kiedy zmierzył go paskudnym spojrzeniem. Jak na sześć stóp i cztery cale, pantera nadal rósł i prawdopodobnie w następnej dekadzie osiągnie wzrost Dantego sześciu stóp i sześciu cali, albo coś koło tego. Leo i Mike byli bliźniakami jednojajowymi, których Dante wychowywał, kiedy matka porzuciła ich na progu domu ojca. To było typowe zachowanie wśród zmiennokształtnych panter. Kobiety kojarzyły się z mężczyznami, zachodziły w ciążę, po czym zostawiały tatusiom młode na wychowanie, podczas gdy one same grasowały wokół niczym nieograniczone. Jeśli młode to były córki, pozostawały w zdominowanym przez mężczyzn stadzie, do czasu okresu dojrzewania, który przeważnie przychodził w wieku dwudziestu czterech lat. Następnie wszystkie „zaprawione” żeńskie młode tworzyły swoje własne grupy i odchodziły w poszukiwaniu swoich partnerów. W ciągu ostatnich dwustu lat Dante i Romeo wychowali bardzo wiele młodych, bo ich ojciec był znany ze spychania miotów na nich, gdy przewodził na wzgórzach. Podobnie jak Dante, bliźniacy mieli czarne, pofalowane włosy i opaloną, jakby włoską karnację, kiedy byli w ludzkiej formie.
8 W odróżnieniu od niego mieli tylko sześćdziesiąt lat, które przy ich okresie życia stanowiły, że byli praktycznie dziećmi. I tak też się zachowywali. Nadszedł czas, aby albo ich zabić, bądź też się od nich odsunąć. Romeo był raczej skłonny przychylić się do zdania, że czeka ich los podobny do losu ich brata Salvatora, którego Dante zabił za zdradę. Dante zdecydował, że byłoby najlepiej dostać się do jego pokoju zanim Leo i Mike dołączą do Salvatora, jako skóry na ścianie w jego klubie. - Nie rozumiem, dlaczego muszę dzielić pokój z Leo. - Warknął Mike. - On chrapie. - Wcale nie. Poza tym, ty gwiżdżesz, gdy śpisz. - Nie, ja wcale nie. Dante przeszedł i posłał rozdrażnione spojrzenie Romeowi. - Po co oni tu są? - By zdobyć kobietę. - Powiedział Mike. Romeo zignorował go. - Bałeś się zostawić ich samych w Inferno. Kiedy ostatnio ich tam zostawiłeś, byli cholernie blisko spalenia ci knajpy. Dante westchnął oburzony. - A możesz powtórzyć, dlaczego nie mogę ich zabić? - Bo byś za nimi tęsknił. Tia, racja. Dante parsknął na tę uwagę, kiedy podawał kartę-klucz do pokoju Mika i Leo. - Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj. - Powiedział Leo, kiedy to zauważył. - A nie powinniśmy mieć pokoju o wyższym standardzie? Dante obdarował go znudzonym spojrzeniem. - Ty masz lepszy? - Leo zapytał Romeo. - Tak. - A dlaczego my nie możemy mieć takiego samego? - Mike zapytał Dantego. Dante skrzyżował ręce na piersi. - Ponieważ nie jesteś tego godni. Mike otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zanim zdążył to zrobić, momentalnie ślad poszukiwanej woni przepłynął przed nimi.
9 Dante zrobił się twardy, kiedy każdy hormon w jego ciele nagle stał się aktywny i zaskwierczał. Wbrew jego woli, znalazł się obracając i przeszukując tłum w hotelowym holu. Tutaj roznosiła się woń dziewiczej pantery w rui. I wszyscy oni to wyczuwali. Zapach był niezaprzeczalny. Był ciepły i słodki. Kobiecy i niewinny. Soczysty. Zapraszający. I powodował ślinienie się na samą myśl o jej smaku. Wzrok pantery u Dantego był niewyraźny, gdy przypatrywał się obecnym tam kobietom, ale nie wykrył żadnej z ich rodzaju. - Gdzie ona jest? - Spytał Leo urywanym głosem, jakby ciężko mu było utrzymać nad sobą kontrolę. - Tu jest zbyt wielu ludzi, by to stwierdzić. - Powiedział Mike, kiedy odchylił głowę do tyłu, by powęszyć. - Wyczuwam jej zapach, jakby się przemieszczał w różnych kierunkach. Dante popatrzył na Romea, który gapił się na windę. Też odwrócił się i spojrzał w tę samą stronę, ale nie zobaczył nikogo oprócz Dartha Vadera. - Widziałeś ją? - Zapytał. Romeo pokiwał głową. - Przykro mi. Byłem tylko zahipnotyzowany przez nagiego, zielonego kosmitę. - Arrr. - Warknął Mike. - Jesteś beznadziejny, Romeo. Jaka pantera dostaje świra na punkcie obcego, gdy w pobliżu jest dziewica w rui? - Sparowana. - Romeo odpowiedział. - W przeciwieństwie do was, frajerzy, moje hormony są zwarte. Dante pociągnął nosem i potrząsnął głową, żeby pozbyć się jej woni, przed tym jak jego zwierzęce hormony skarzą go na te same dziecięce wybryki, co jego dwóch braci. - Tia. I chciałbym, żeby moje też takie były. Frick and Frack12 jesteście panterowym patrolem. Znajdźcie ją i trzymajcie z daleka ode mnie. Mike i Leo wymienili między sobą zuchwałe uśmieszki zanim dołączyli do tłumu. Dante przewrócił oczami na ten ich pośpiech. Bywały czasy, kiedy oni naprawdę byli frajerami. - Nie jesteś nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany? - Romeo zapytał, kiedy udali się do windy. Nie codziennie możemy natknąć się na dziewiczą panterę. - Do diabła, nie. Będę trzymał się blisko ludzi. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnę, to partnerka, która wtargnie w moje życie raz do roku, rozpieprzy mi umysł przez dwa dni, a potem 12 Dwoje komików-łyżwiarzy, którzy tworzyli rewię na lodzie.
10 zwieje, by później dostarczyć mi miot, abym musiał go wychowywać bez niej. Bez obrazy, ale bycie tobą i tatą jest do bani, a ja wychowałem już tyle rodzeństwa, by nauczyć się nigdy nie mieć moich własnych młodych bez udziału partnerki. Romeo roześmiał się. - Tia, ale dla porządku to są cholerne dwa dni nie do opisania. Dante pokiwał głową. - Możesz to sobie zatrzymać. Wolałbym raczej, aby moja przyjemność była, kiedy i gdzie ja zapragnę. - Wszedł do windy i przerwał, gdy zorientował się, że Romeo nie dołączył do niego. - Złapię cię później. - Powiedział. - Jesteś pewny? Romeo przytaknął. - Dobra. - Dante wszedł i nacisnął guzik ze swoim piętrem. Cofnął się naprzeciw szyby i starał się zrobić wszystko, co w jego mocy, by uspokoić swoje ciało i trzymać je pod kontrolą. Ale było to trudne. Każdy zwierzęcy instynkt, jaki posiadał domagał się, aby zaczaił się w tym hotelu na tę kobietę. Ponieważ był Katagarskim Zwierzo-Łowcą, potrzeba kochania się z nią była przytłaczająca. Katagarianie byli zwierzętami, które mogły przybierać ludzką formę, ale na koniec dnia i tak byli zwierzętami, nie ludźmi. Ich zwierzęca połowa unieszkodliwiała cierpienie spowodowane ludzką wrażliwością i w nich biło zwierzęce serce kierujące nimi i ich zachowaniami. To, czego potrzebował, to trochę czasu w swoim pokoju, gdzie mógłby przybrać swoją zwierzęcą formę i wyprzeć kobietę ze swojego umysłu. Był na tyle stary, by móc ograniczyć zew swojej natury. Zagłuszyć go. Nie miał zamiaru dopuścić, by żadna kobieta uzyskała nad nim kontrolę. W szczególności nie pantera.
11 Pandora grzebała swoją kartą-kluczem w zamku, gdy próbowała otworzyć drzwi. Co ona miała zrobić? Ten człowiek w jej windzie nie był Acheronem. A ci mężczyźni na dole byli samcami panter. Jeśli złapaliby jakiś ślad jej zapachu, byłaby zgubiona. Nie było sposobu, by zwierzę wewnątrz niej odmówiło męskości samca. Była w rui i potrzebowała, aby partner zagościł w jej wnętrzu. Jeśli jakikolwiek samiec zbliży się do niej, a jej zwierzęcy zmysł wyczuje, że mógłby ją zaspokoić - ona rzuci się na niego. W pobliżu ludzi ten impuls była w stanie kontrolować. Szanse na to, że ludzki mężczyzna był jej partnerem były prawie niemożliwe. Więc zwierze wewnątrz niej mogło być ciekawe i skusiłoby się, ale ustąpiłoby dla jej ludzkiej racjonalności. Ale jeśli chodziło o zmiennokształtne pantery, zwierze nie posłuchałoby głosu rozsądku. Rzuciłoby się na samo wspomnienie o smaku samca. Nie miałaby nad tym żadnej kontroli. Cień strachu padł na nią. Pandora pisnęła i podskoczyła, kiedy spojrzała w górę, żeby zobaczyć tuż nad sobą twarz mężczyzny, którego poprzednio widziała na dole. Był tak, blisko, że nie mogła przegapić jego atrybutów pantery. Jego zapach był niespożyty. W ludzkiej postaci był szczupły i potężny. Śmiertelnie. To, że był tak bardzo przystojny zapewniłoby mu samicę, która znalazłaby jego zainteresowanie. Nawet jej kobiece zmysły zareagowały na niego, ale nie na tyle, by nie móc z nimi walczyć. Jeszcze bardziej przerażająca niż jego wrodzona, męska dzikość, była jego woń świadcząca o Katagarskiej gałęzi pochodzenia zwierząt tego gatunku - podczas gdy ona była Arkadyjką z ludzkiej gałęzi. Upuściła kartę do swojego pokoju, przykucnęła gotowa do ataku i była zdumiona, że zwierze wewnątrz niej, nie chciało wyskoczyć, by się z nim sparować. - W porządku. - Powiedział nagle. - Mam dobrą i złą wiadomość dla ciebie. - A brzmią one? Trzymał ręce podniesione w górę, tak, aby mogła zobaczyć geometryczny znak na jego dłoni. Przynajmniej to wyjaśniało, dlaczego mogła oprzeć się pokusie, żeby z nim współżyć. - Jestem sparowany, więc jesteś przy mnie bezpieczna.
12 Pandora wciąż nie była gotowa, żeby mu zaufać, ale przynajmniej, jako sparowana pantera nie będzie w stanie uprawiać z nią seksu. Kiedy raz zmiennokształtny samiec panter zostanie sparowany staje się impotentem w stosunku do każdej innej kobiety niż jego żona. - Rozumiem, że to jest ta dobra wiadomość. Potaknął głową. - A zła? - Jestem tutaj z trzema braćmi, którzy nie są. Zaczęła się wiercić by uciec. - Nie, nie. - Powiedział do niej sięgając, by chwycić ją za rękę, ale cofnął się zanim dosięgał. - Nie bój się mnie. Naprawdę nie chodzi mi o to, by cię skrzywdzić, ok.? Sam mam dziesięć córek i rozumiem twój strach. Wciąż nie była gotowa, aby uwierzyć w to, że nie chciał zabrać jej do swoich braci dla ich przyjemności. To właśnie było to, co szukający jej zrobiliby jej, a ona nie miała zamiaru stać się zabawką dla każdego niesparowanego samca w ich społeczności. - Czego chcesz? - Wierz lub nie, ale mam zamiar ci pomóc. Wybrała, by nie wierzyć. Przynajmniej jeszcze nie. - Dlaczego zrobiłbyś coś takiego? - Przez moje córki. - Powiedział szczerze. - Jesteś tylko dzieckiem, a ja nie wierzę, że Leo i Mike cię nie skrzywdzą. Nie zrobią tego celowo, ale też są młodzi i niezbyt dobrzy w pohamowaniu. Nie wątpię, że obaj w końcu rzucą się na ciebie i kto wie, co mogliby niechcąco zrobić. I to było dokładnie to, czego się obawiała. - To tylko dwóch braci. A co z trzecim? - Dante jest inny. Szczerze mówiąc, byłabyś szczęściarą, gdybyś znalazła kogoś takiego na swój pierwszy raz. On jest samolubnym draniem, który nie lubi się dzielić niczym z nikim i upewniłby się, że nikt inny cię nie dotknie, kiedy byłabyś z nim. Ale jego brat nadal był zwierzęciem, a ona nie miała interesu w tym, by brać Katagarskiego kochanka. - I to ma mnie pocieszyć? - Zapytała. Pokręcił głową.
13 - Nie, ale nim się nie przejmuj. Dante jest dużo starszy niż tamci dwaj i szczęśliwie dla ciebie on nie chce mieć partnerki. Planuje pozostać jak najdalej od ciebie, więc mogę mu w prosty sposób pomóc w tym, mówiąc gdzie jesteś. Pandora uspokoiła się nieco. Mówił jej prawdę, mogła to wyczuć. Jedną z dobrych rzeczy w byciu po części zwierzęciem było to, że wiedziała, kiedy ktoś ją okłamywał. - Dobrze. - Powiedziała powoli. - Dziękuję za ofertę pomocy. Nie chcę, żeby Katagarianin mnie dotykał. - Jego nozdrza zadrżały na to zdanie. Zesztywniała. - Powtórz to sobie. Dacie się ponieść emocjom i skrzywdzicie mnie. Moja starsza siostra została zabita przez stado Katagarskich samców, którzy rzucili się jej do gardła podczas próby sparowania, kiedy była w moim wieku. Nie chcę umrzeć. Nie tak. To zdawało się go uspokoić. Pochylił się nad nią i podniósł jej kartę z podłogi. - Daj mi coś przesiąkniętego twoją wonią, żebym mógł roznieść ją po innych miejscach, aby trzymać Leo i Mika z daleka od ciebie. Pandora skinęła głową, po czym otworzyła drzwi do swojego pokoju. Podeszła do walizki i wyciągnęła koszulkę, w której spała. - Znasz może Acherona Parthenopaeusa? - Zapytała, gdy podawała mu t-shirt. - Tak, czemu pytasz? - Powiedziano mi, aby go odnaleźć. Moja siostra powiedziała, że mógłby mi pomóc wrócić do domu. Romeo zmarszczył brwi. - Nie rozumiem. Dlaczego nie wrócisz do domu na własną rękę? Westchnęła z frustracją. Jakby chciała, żeby to było takie proste. Gdyby była starszą panterą z łatwością mogłaby odnaleźć drogę do domu, ale jej gatunek nie otrzymywał wszystkich zdolności psychicznych przed pierwszym kryciem. A nawet po tym, jej moce powinny być szkolone i szlifowane, aby w pełni mogła je posiąść. To było coś, co mogło trwać wiele lat, jeśli nie stuleci, zanim by to opanowała. - Zostałam porwana z przyszłości przez grupę Katagarskich panter i doprowadzona do waszych czasów wbrew mojej woli. Niestety moje moce dopiero zaczynają się rozwijać i nie mam nad nimi kontroli. Nie umiem wrócić do domu dopóki nad nimi nie zapanuję. Ostatniej rzeczy, jakiej bym chciała, to nie trafić w moje czasy i przenieść się bardziej w przyszłość, bądź też trafić na dinozaury.
14 Spojrzał na nią podejrzliwie. - Ciągle nie rozumiem, dlaczego cię porwali. Po co podróżować po partnerkę do przyszłości, skoro wiele żyje w stadach tutaj. Zacisnęła dłonie w pięści. - To jakiś głupi pakt, który moje stado zawarło z ich. Wydaje mi się, że to przez liczebność kobiet, moje stado zgodziło się poświęcić kilka samic z każdego pokolenia z poszczególnych rodzin, żeby Katagarskie pantery mogły opuścić stado same. W każdym czasie urodzona na zimę samica z wybranej rodziny rozpoczyna sezon, w którym to samo stado przychodzi do naszego domu i przenosi samice do ich czasów, żeby się z nimi parować. Nie chcą Katagarskiech kobiet, ponieważ one nie zostają z nimi i nie wychowują młodych. Trzymają nas, wykorzystują i używają jako niewolników. Jedna z moich porwanych w ten sposób sióstr pomogła mi w ucieczce, po tym jak sprowadzili mnie tutaj, zanim mogli wprowadzić mnie do stada. Wysłała mnie do Atlanty, by znaleźć Acherona. Powiedziała, że on mógłby mi pomóc wrócić do moich czasów. - A skąd ona zna Acherona? Pandorę zabolała myśl, że mogłaby odnieść korzyść z cierpienia jej siostry. - Zanim została sparowana z jednym z samców i miała własne dzieci starała się uciec z ich stada. Pewnej nocy podsłuchała część Katagarskiej rozmowy odnośnie Mrocznego Łowcy zwanego Acheron, a po tym jak udali się do snu, ona szukała go w sieci. Później znalazła wystarczająco dużo informacji, aby go znaleźć. Była wtedy w ciąży i nie mogła zostawić za sobą dzieci, więc przekazała mi te informacje, kiedy mnie sprowadzono. - Masz tam wspaniałą siostrę. - Tak. - Zgodziła się. - Jest najlepszą siostrą na świecie i oddałabym wszystko, żeby jej pomóc. Pantera cofnął się z westchnieniem, po czym ruszył do drzwi. Chwyciła go za rękę, żeby powstrzymać przed wyjściem, kiedy jeszcze inna myśl przyszła jej do głowy. - Może ty mógłbyś mi pomóc wrócić? Pokręcił głową.
15 - Moje moce nie są aż tak duże. Gdybym chciał przenieść kogoś innego w czasie, musiałbym czekać na pełnię. Jedynym w moim stadzie, który mógłby to zrobić bez czekania, jest Dante, a jeśli się do niego zbliżysz... - Zaatakuję go dla seksu. - Przytaknął głową. Cholera. Ale przynajmniej nie wszystko było stracone. - Ale znasz Acherona, prawda? Czy on mi pomoże? - Nie wiem. Jest czasami dziwny i nikt nie wie, jak on może zareagować lub, co on zamierza zrobić czy powiedzieć. Ale zawsze można zapytać. Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to pozostać w pokoju, gdzie Mike i Leo na szczęście nie mogą cię znaleźć. Jak mówiłem są młodzi i niezbyt doświadczeni w tropieniu zdobyczy. Rozniosę twój zapach wszędzie, żeby trzymać ich z dala. Kiedy sprawdzę, że są zamknięci, przyprowadzę Asha do ciebie, ok.? To było więcej niż ok. To było wspaniałe. Nigdy nie myślała, że znajdzie Katagarskiego samca, który mógłby być dla niej taki miły. - Dziękuję. - Gdy zaczął odchodzić, Pandora zatrzymała go jeszcze raz. - Naprawdę dziękuję. Obdarzył ją uprzejmym, ojcowskim uśmiechem i poklepał jej dłoń. - Zwierzęta chronią swoich. Robię to, aby pomóc moim braciom, tak samo, jak robię to, aby pomóc tobie. Gdyby cię skrzywdzili, nigdy by sobie tego nie wybaczyli, a ja nie chcę słuchać ich lamentu przez całą wieczność. Uwalniając jej rękę, Romeo przeszedł do drzwi, po czym wyszedł z pokoju. Pandora wzięła głęboki wdech i po raz pierwszy od czasu, gdy została porwana z jej stada zaczęła się troszkę odprężać. Teraz wszystko, co musiała zrobić, to nie ruszać się stąd, dopóki on nie wróci. Ale to nie było takie proste. Samica w niej, gdy tylko wstąpiła w stan kobiecości, była nazbyt świadoma faktu, że w hotelu były trzy niesparowane pantery. Ta nowa i obca część jej chciała z zemsty przejść rytuał godowy, wprowadzający ją w dorosłość. Pragnęła tego. Dla Arkadian rytuał był prosty. Gdyby była w domu, musiałaby wybrać starszego partnera z jej stada, aby delikatnie wprowadził ją w zwierzęcą stronę jej natury. Gdyby odblokował pełnię jej mocy przez kopulację z nią, musiałby nauczyć ją, jak zmieniać kształt z ludzkiej na panterę i jak się bronić, wykorzystując nowo nabyte moce. Katagarianie byli zupełnie różni. Bezpośrednio od swojej siostry Sefii słyszała przerażające opowieści. Kiedy dziewica była w rui, zabierano ją i była zmuszana do przyjęcia każdego samca ze stada, aby uprawiać z nim seks, by sprawdzić, czy przypadkiem nie jest
16 partnerką jednego z nich. Używaliby jej bez litości, do momentu aż wszyscy mężczyźni byliby w pełni nasyceni. Jej siostra, Sefia była jedyną, która miała szczęście. W noc, kiedy ją dostarczono, Sefia została sparowana z Katagarską panterą, który następnie postanowił ją zatrzymać bardziej jako maskotkę niż partnerkę. Katagarskie kobiety, gdy były po rui, zostawiały swoich partnerów i wracały tylko w następnym sezonie. Jeśli Katagarski samiec próbował sparować się z kobietą, kiedy ona nie była w rui, mogła go wtedy zaatakować i prawdopodobnie zabić. Kiedy czas godów mijał, Katagarskie kobiety opuszczały samców i podróżowały wraz ze swoimi siostrami aż do następnego płodnego cyklu. Jeśli samica zaszła w ciążę, rodziła swe młode wśród sióstr i jak tylko młode były odstawiane od piersi oddawano je ich ojcom na wychowanie. Arkadyjskie pantery były bardziej pożądane, ponieważ kierowały się ludzkimi sercami, które nie pozwalały porzucać swych młodych aż do wieku dorosłego. W odróżnieniu od swoich kuzynek Katagarianek, Arkadianki pozostają ze swymi młodymi i ich partnerami. Samiec pantery nie musi czekać żeby Arkadianka miała ruję. Może być otarta na swojego partnera w każdym czasie. Najlepsza częścią tego było to, że samiec pantery nie musiał gwałcić samicy, gdy była w rui. Wszystko, co musiał zrobić, to zbliżyć się, a ona chętnie go akceptowała. To była natura i pantery nie miały kontroli nad swoimi ciałami w takich sytuacjach. Nie chciały słuchać jakiegokolwiek powodu czy uzasadnienia. Ona prosiłaby się, aby ją wypełnił. Wstyd z tego powodu przychodził później, kiedy było już po kryciu. Następnie Arkadianki czuły się zakłopotane, że postąpiły jak zwierzęta, a nie jak ludzie. Pandorze gdzieś z gardła wyrwał się niski jęk, kiedy jej pragnienie zaiskrzyło ponownie i przeszło przez nią. Jej piersi były ciężkie, ciało było gorące i ożywiało się od potrzeb. Idź. Polecenie było przytłaczające, ale nie chciała go słuchać. Była człowiekiem, a nie zwierzęciem. Gdy Katagariański samiec wróci z Acheronem, wówczas ona zostanie odesłana do swojego rodzaju. Wszystko wróci do normy.
17 Dante nie mógł pozbyć się ognia ze swojej krwi. Zwierzę w nim przebudziło się i pragnęło samicy. Było wymagające. Jeden zapach nie powinien wpłynąć na niego tak bardzo. Gdy przechodził przez gęsty tłum osób udających kosmitów i paranormalne stworzenia, ponownie nie mógł się powstrzymać od prób znalezienia jej woni w powietrzu. Wszystko, co był w stanie zrobić, to pozostać w ludzkiej postaci i nie próbować powrócić do jego prawdziwego, zwierzęcego ciała. Myśliwy wewnątrz niego nie chciał słuchać. Niech to szlag! Dostrzegł spojrzenie Acherona Parthenopaeusa stojącego przy stoisku sprzedawcy komiksów. Nieświadomi niczego ludzie zatrzymywali się, by pogapić się na wysokiego na siedem stóp Atlantydzkiego Mrocznego Łowcę, czytającego komiks Dark Horse Grendel.13 Szukając możliwości rozmowy z przyjacielem, Dante skierował swe kroki ku niemu. - Ash. - Powiedział, gdy się zbliżył. - Wyglądasz na niezwykle zrelaksowanego. To była prawda. Przez wszystkie stulecia, gdy znał tego faceta, Dante nigdy nie widział go tak spokojnego. Acheron podniósł wzrok znad komiksu i pokiwał głową na powitanie. - Cóż mógłbym rzec? To jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie mogę zabrać Simi i ona się tu nie wyróżnia. Cholera, ona nawet wygląda tu „normalnie”. Dante roześmiał się na tę uwagę. Kolorowy demon Asha rzadko mógł się wmieszać w tłum. - Gdzie ona jest? - Robi zakupy jakby opętał ją demon. Dante pokiwał głową nad kiepskim kalamburem. Ale znając Simi można było zgadywać, że nie do końca mija się to z prawdą. - Próbowałem zadzwonić do ciebie, kiedy tu przybyliśmy, żeby sprawdzić czy też udało ci się przyjechać. Ash natychmiast się spiął, odłożył swój komiks i wyciągnął inne wydanie. - Wyłączyłem go w dniu, w którym tu przybyliśmy. 13 Komiks autortwa Matt Wagner.
18 - Naprawdę? - Zapytał Dante zszokowany wyznaniem Asha. To nie było do niego podobne, żeby pozostawał bez kontaktu z obciążeniem w postaci Mrocznych Łowców. - Co zrobisz, jeśli jeden z Mrocznych Łowców będzie cię potrzebował? Ash wzruszył ramionami. - Jeśli nie potrafią przeżyć samodzielnie tylko czterech dni w roku, to zasługują na śmierć. Dante zmarszczył brwi. - To przykre, dla ciebie. Popatrzył na niego sucho? - Przykre? Powiem ci coś, weź mój telefon i przeprowadź trzy tysiące rozmów, które zdarzają mi się dzień i noc i zobaczymy czy dasz radę. Naprawdę nienawidzę współczesnej technologii, a telefonów w szczególności. Nie miałem pełnych czterech godzin snu od jakiś pięćdziesięciu lat. „Ash złamałam paznokieć, pomóż mi.” „Ash głowa mnie boli, co mam zrobić?” - Ash z niesmakiem wykrzywił usta. - Wiesz, nigdy tego nie rozumiałem. Podpisują pakt z diabłem, a później oczekują ode mnie żebym pomagał im przy każdym, nawet najmniejszym zadrapaniu. Następnie, kiedy się pojawiam, żeby im pomóc, od razu się prostują i każą mi się odwalić. Więc jeśli samolubnie każę im zostawić mnie na cztery dni w roku w spokoju, wtedy jestem egoistycznym draniem. Pozwij mnie. Wow, ktoś tu był rozdrażniony. Dante cofnął się o krok od Asha. - Dobrze, więc upewnię się, że nie zawracam ci tyłka. Ash wyciągnął inny komiks, z plastikową okładką, z długiego, białego pudełka na stole. - Nie trujesz mi, Dante. Naprawdę. Po prostu próbuję się zrelaksować i pozbyć złego nastroju. Popełniłem błąd włączając telefon dziesięć minut temu i miałem czterysta osiemdziesiąt dwie wiadomości czekające na poczcie głosowej. Miałem go włączonego przez całe trzy sekundy zanim znów zaczął dzwonić. Wszystko, czego chcę to chwili przerwy, bez pieprzonego telefonu przez kilka dni. - Westchnął głęboko. - Poza tym jestem tym, który cię tu zaprosił. - Tak, dzięki. To jest... - Zawahał się, gdy centaur skakał obok nich w czymś, co przypominało przerobione buty narciarskie, tak żeby wyglądało na coś jak kopyta. - Ciekawe. Ash uśmiechnął się. - Tia, tylko czekać, aż pojawi się Klingońska miss piękności. Ale to chyba jest coś innego. Dante roześmiał się.
19 - Założę się. Więc, jakie dobre zespoły proponujesz, żebym sprawdził czy mogą grać w moim klubie? Ash złapał trzy komiksy “Dark Horse Tales of the Vampires” i dodał je do swojego rosnącego stosu. - Last Dance14 są naprawdę dobrzy. Z resztą grają dzisiaj, tak samo jak Ghoultown.15 Ale zespół, który musisz na pewno zobaczyć to Cruxshadows.16 Są zaraz przy tamtej alejce i zazwyczaj rządzą sceną w Darkwave.17 Ich solista Rogue'll będzie później śpiewał i rozdawał autografy w hotelu Hyatt. Jeśli chcesz mogę was poznać. - Byłoby świetnie. - Jedynym powodem przybycia Dantego do Atlanty było to, że Acheron zapewniał go, że DragonCon był jednym z najlepszych miejsc do zobaczenia kilku zespołów grających muzykę alternatywną, tak, aby mógł ich później zatrudnić w swoim klubie w Minnesocie. Simi podbiegła do nich, ciągnąc za sobą dwóch Klińgońskich mężczyzn. - Akri? Mogę iść na planetę Klingonów? Ash uśmiechnął się do swojego demona. - Jasne, tylko nie zjedz żadnego z nich. Demon się obraził. - Dlaczego nie? - Ponieważ, Simi, to nie są prawdziwi Klingoni. To ludzie udający Klingonów. - Więc, cóż, no dobrze. Bez jedzenia. Ale mam zamiar już iść. Pa, pa. - Pognała za dwoma młodymi facetami. Ash podał komiksy sprzedawcy, a następnie wyjął portfel. - Nie powinieneś później pójść i sprawdzić ludność tej planety? - Zapytał Dante? - Nie. Zrobi to, co jej powiedziałem. - Ash przerwał jakby przyszło mu coś do głowy. - I znowu nie powiedziałem jej, żeby nie zjadła Bajoran18 czy Romulan.19 Cholera. - Zapłacił za komiksy. - Masz rację, lepiej pójdę sprawdzić. Ash odszedł na krok, po czym się zatrzymał. - Tak przy okazji, może warto, abyś poszedł na górę i sprawdził swój pokój. 14, 15, 16 – Nazwy zespołów. 17 Nazwa knajpy, gdzie zazwyczaj grają. 18, 19 – Bohaterowie „Star Trek”.
20 - Czemu? Ash wzruszył ramionami. - Upewnij się, że podoła twoim potrzebom. Dante zmarszczył brwi. - Już tam byłem. - Idź tam ponownie. Zwierze w środku Dantego podjęło dziwną woń od Acherona, ale on nie był pewny, co to mogło być. Ale kiedy Ash odszedł poczuł niewytłumaczalny pociąg, aby zrobić to, co Acheron zasugerował. Dante skierował się od strefy sprzedaży do schodów. Zaledwie ich dotknął, kiedy ponownie wyczuł panterę. Odwrócił się gwałtownie w lewo spodziewając się ją zobaczyć. Ale jej tam nie było. Wciąż jednak był dla niej twardy. Gotowy. Zwierze w nim zawarczało na myśl o jej ciele. Ruszył w górę schodów, by woń mu nie uciekła. Wydawało się, że się pogłębia. Trzymając głowę nisko zaczął przeszukiwać uważnie tłum, ale żadnego z jego ludzi tam nie było. Zamykając oczy zaczął węszyć w powietrzu. Jej zapach był teraz subtelniejszy i tak jakby wszędzie wokół. Odwrócił się, ale nie było tam kobiety tylko Romeo i śmierdział jak poszukiwana pantera. Dante nie mógł się powstrzymać od obwąchania Romea, który natychmiast odepchnął go. - Facet, powodujesz, że przechodzą mnie ciarki, gdy tak robisz. I nie rób tego publicznie. Ktoś może odnieść mylne wrażenie, co do nas. Zignorował upominający ton brata. - Gdzie ona jest? - Zażądał odpowiedzi Dante. - Poza zasięgiem. Jej woń przepłynęła nad nimi nawet silniej niż wcześniej. Jego ciało było obolałe. Potrzebujące. Każdą swoją cząstką pragnął jej. I to było to, co nie przyjmowało odmownej odpowiedzi. - Gdzie? - Warknął. Romeo pokiwał głową. Ale nie odpowiedział.
21 Każdy hormon w jego ciele wyczuwał ją. Wbrew sobie Dante wystartował i zaczął przepychać się przez tłum w kierunku windy. Bez myślenia o tym „błysnął się” z holu na szesnaste piętro. Tutaj zapach był silniejszy. Bardziej pożądliwy, bardziej intensywny. Dante skradał się drogą przez korytarz, aż znalazł jej drzwi. Nie mógł oddychać, gdy jej woń wypełniła jego całą osobę. Oparł czoło o drewniane drzwi i walczył z nagłą potrzebą żeby je wyważyć. To prawdopodobnie przestraszyłoby ją, a poza tym nie chciał mieć publiczności przy tym, co miał zamiar z nią robić. Zapukał do drzwi zaciśniętą pięścią i czekał aż mała, filigranowa brunetka otworzyła je. Miała duże, lawendowe oczy i długie włosy zawijające się wokół owalu jej twarzy. Jego oddech zadrżał, kiedy spojrzał na nią, chłonąc ją każdą swoją cząsteczką. Ale ponad całym swoim seksualnym głodem wiedział, że teraz jej ruch.
22 ROZDZIAŁ 2 Pandora nie mogła oddychać, gdy patrzyła na wysokiego, seksi panterę w jej drzwiach. Uosabiał wszystko, co pierwotne i męskie. Jego ręce zwisały luźno po obydwu stronach, gdy się jej przyglądał z tak ostrą intensywnością, że aż zadrżała. Męska siła i śmiertelny wdzięk wydobywał się ze wszystkich porów jego ciała. Miał długie, ciemne włosy, ściągnięte w warkocz. Jego oczy były czysto błękitne, wydawały się prawie bezbarwne przy jego opalonej skórze i ubrane były w długie, czarujące rzęsy. Jego twarz była elegancko wyrzeźbiona i nadawała mu jeszcze więcej wartości, która sprawiała, że był bardzo przystojny. Był ubrany w czarne dżinsy i czarną jedwabną koszulę. Było w nim coś ponadczasowego i starodawnego. Coś, co sięgnęło jej duszy i zarazem postawiło ciało w ogniu. Bez jej zaproszenia wszedł do pokoju i pochylił głowę tak, aby mógł przytknąć swoje czoło do jej odsłoniętej twarzy. Pandora dyszała, gdy ten zwykły gest wywołał dreszcze na całym jej ciele. Jego oddech spalał jej bardzo delikatną skórę, która tylko chciała żeby jej dotykał. Jej sutki stwardniały w oczekiwaniu tego, co miało przyjść. - Gataki. - Wymruczał greckie słowo oznaczające „kotek”, kiedy zaciągnął się głęboko zapachem jej włosów. Jej ludzka połowa chciała go odsunąć. Zwierzęca część odmówiła, bo chciała się tylko z nim poprzytulać. Żeby zedrzeć z niego ubranie i wiedzieć raz na zawsze jak to jest uprawiać seks z mężczyzną. Drzwi do pokoju zatrzasnęły się samoistnie. Pandora krążyła wokół niego, nieznacznie dotykając swoim ciałem jego i przy tym walczyła z ochotą, aby krzyczeć z przyjemności. - Czy przyjmujesz mnie? - Zapytał retorycznie. Technicznie to ona była kobietą, która wybierała kochanka, ale kiedy była tak świadoma seksualnie mężczyzny, stojącego przed nią, nie było tam żadnego innego wyjścia. Wszystko, co Pandora mogła zrobić to przytaknąć. Jej ciało nigdy nie pozwoliłoby, żeby mu odmówiła. Był zbyt męski. Zbyt dobry do schrupania. Za bardzo taki, jakiego potrzebowała. Obrócił się do niej z ostrym mruknięciem i zawładnął nią iskrzącym pocałunkiem. Nikt nigdy nie całował jej wcześniej. Nie wolno było, aż do pierwszego cyklu żadnemu mężczyźnie dotknąć kobiety nie związanej z nim.
23 Odkąd stała się nastolatką, szeptały z przyjaciółkami o tym, co by chciały podczas pierwszego krycia i kogo chciałyby wybrać. Pandora spodziewała się, że Lukas zostanie jej pierwszym. Prawie czterystuletni był legendą wśród swego ludu, przez jego waleczność i umiejętność zarażania młodych panter swoją pasją. Ale jego piękno zbladło w porównaniu do mrocznego nieznajomego stojącego przed nią. Mężczyzna smakował winem i dekadencją. Mistyczną, egzotyczną mocą i wiedzą. Jego język jeszcze raz przesuną się po jej i jej ciało rozgrzało się do poziomu gorączki. - Jesteś Dante? - Zapytała go, kiedy skubała jego mocne wargi. - Tak. Boże. Przynajmniej nie będą dzielić się nią. Było to niewielkie pocieszenie. - Jak masz na imię, gataki? - Pandora Kouti. Odsunął się nieznacznie uśmiechając się. - Pandora. - Wymruczał, kiedy chował ręce w jej włosy, przed tym jak intensywnie wdychał zapach jej szyi, a następnie zaczął lizać powoli. Złośliwie. - A jakie niespodzianki chowasz przed światem w swojej puszeczce, Pandoro? Nie mogła odpowiedzieć, kiedy nadal lizał jej skórę. Kolana jej się ugięły. Tylko siła jego ramion wokół niej, utrzymywała ją przed upadkiem. Dante wiedział, że powinien odejść. Powinien teleportować się gdzieś pod zimny prysznic. Ale nie mógł. Był zbyt zahipnotyzowany. Zbyt skuszony. Zwierze w nim odmówiło wyjścia, aż do momentu, kiedy jej spróbuje. I byłby jej pierwszym. Mógł wyczuć jej niewinny stan. Sama ta wiedza wystarczyła, aby zawarczał. Nigdy nie wziął dziewicy wcześniej. Jeśli o to chodziło on bardzo rzadko brał kobietę z własnego gatunku. Pantery były gwałtowne z natury. Przy pierwszym razie musiała być bardzo mocno trzymywana, a jeśli facet nie był wystarczająco szybki mógł zostać okaleczony lub zabity w czasie kopulacji. Po osiągnięciu przez panterę orgazmu, to okrucieństwo zrobiłoby z niej dziką. Wróciłaby do swojego kochanka z obnażonymi pazurami i zębami. W przypadku Katagarskich samic wróciłaby natychmiast do swej zwierzęcej formy i zaatakowała kochanka. Samiec musiał być gotowy wycofać się i przekształcić w panterę, albo nie był w stanie się bronić przed jej gwałtownym przeciążeniem hormonalnym i psychicznym. To była trzeźwiąca myśl.
24 Dante nigdy nie chciał przemocy podczas krycia. Preferował spędzać swój czas na rozkosznym kochaniu. Aby każdy pojedynczy cal ciała jego kochanki zaznawał od niego przyjemności. On zawsze kochał smakować kobiety. Wchłaniać ich zapach. Czuć ich miękkie kończyny ocierające się o niego. Zawsze lubił słyszeć dźwięki ich ekstazy odbijające się echem w jego uszach, podczas gdy doprowadzał je na szczyt. W kółko, bez końca. A teraz była Pandora. Ona będzie inna, niż jakakolwiek kochanka, którą miał. Będzie jego pierwszą Arkadianką. Jego pierwszą dziewicą. Całując ją głęboko zaczął siłą umysłu rozwiązywać i zdejmować im ubrania. Tak, aby nie było żadnych przeszkód pomiędzy jego rękami, a jej słodkim, soczystym ciałkiem. Pandora drżała w jego ramionach. - Jest dobrze, gataki. - Mówił do niej, kiedy przesuwał rękę w dół jej elastycznych pleców. - Nie skrzywdzę cię. Jego słowa zdawały się powiększać jej panikę. - Przecież jesteś Katagariańskim samcem. Skubnął jej ramię, rozkoszując się smakiem jej miękkiej, słodko-słonej skóry. Było to naprawdę dekadenckie uczucie. Przepyszny sposób, by zaspokoić w nim bestię. - I cię nie skrzywdzę. - Powtórzył, kiedy przechodził do jej łopatki i dalej wzdłuż jej kręgosłupa, by następnie przejść do przodu tak, aby mógł sprawdzić smak jej piersi. Pandora załkała, gdy jego usta zamknęły się wokół jej twardych, wrażliwych brodawek sutkowych. Jej ciało szarpało się i skwierczało. Co to jest? Wszystko, o czym mogła myśleć to to, aby mieć go w swoim wnętrzu. Posiadać tą całą, twardą, opaloną skórę, leżącą na niej, jakby pokazywał jej dokładnie, co to znaczy być kochaną przez mężczyznę. Cały składał się ze zbitych, twardych mięśni. Był samą siłą. Mocą. Niegodziwością. I w tym momencie był cały jej. Z warczeniem odsunął się od niej na chwilkę, zanim wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. W jego silnych ramionach poczuła przedsmak tego, co ją czekało. Siłą woli odsunął koce i narzuty i umieścił ją w centrum łóżka. Nerwowość Pandory wróciła, gdy chłód dotykającej jej tkaniny spoczął na jej rozgrzanej skórze. Czekała całe życie na ten moment. Co się teraz z nią stanie? Czy się zmieni? Albo czy on się zmieni?
25 Dante obdarował ją gorącym, porywczym pocałunkiem, kiedy rozkładał jej ręce powyżej jej głowy. Dwie sekundy później jej nadgarstki przycisnęła niewidzialna siła i trzymała je tam. - Co robisz? - Spytała nawet bardziej zdenerwowana niż wcześniej. Jego delikatny dotyk uspokoił ją nieco, gdy masował jej napięte ramiona. - Chcę mieć pewność, że żadne z nas nie ucierpi, gataki. Nigdy wcześniej nie miałaś orgazmu i nie masz pojęcia, co to może z tobą zrobić. - To będzie bolało? Zaśmiał się, kiedy jego wielka, męska dłoń owinęła się wokół jej piersi. - Nie, to wcale nie boli. Chciała mu wierzyć. Zwierze w jej wnętrzu nie wykryło kłamstwa, więc odetchnęła. Dante nie koniecznie musiał być mężczyzną, którego ona wybrałaby na swojego pierwszego, ale okazało się, że był na tyle łagodny, aby uspokoić jej ludzką część. Położył się obok niej tak, aby mógł studiować jej ciało. Muskał opuszkami palców jej piersi, a potem przeniósł się niżej, tak, że mógł pobawić się jej krótkimi, ostrymi włoskami u zbiegu jej ud. Zacisnęła zęby, kiedy pożar zaczął spalać jej ciało. Zajęczała, gdy ta ręka przesunęła się jeszcze niżej. Pieszczota sprowadzała palące cierpienie pomiędzy jej nogi, aż nie mogła czysto myśleć. - Powiedz mi, o czym marzysz Pandoro. - Powiedział cicho, gdy jego kciuk dokuczał wrażliwej perełce. Oblizała swoje wargi, gdy przyjemność przedzierała się przez nią. Ale to w niczym nie cofało okrutnego, gorzkiego bólu w jej wnętrzu. Dante dmuchnął ognistym oddechem w jej naprężony sutek. - Jak Arkadiańska samica przyjmuje samca do swego ciała? - Nie wiesz? Podniósł się tak, że znalazł się centralnie na niej. Jęknęła na przepyszne uczucie jego nagiego ciała naciskającego na nią. W tym momencie zechciała zobaczyć jego nie związane, puszczone luźno włosy. - Rozwiąż je. - Powiedziała. Rzemyk, który je trzymał natychmiast spadł luźno. Rzadko się zdarzało znaleźć mężczyznę wśród Arkadyjczyków, który z taką łatwością posługiwałby się swoimi zdolnościami