Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po
przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej
wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy
wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła
listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego
świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki.
KSIĄŻKI (5)
Klątwa Tygrysa
pheosia książek: 1315
Tygrysy lepsze od wampirów?
„Klątwa tygrysa” to książka, o której mówi i pisze się sporo, reklamując ją jako alternatywę dla sagi
„Zmierzch”. Trudno nie zgodzić się z taką opinią, jeśli uwzględni się pewne podobieństwa fabuły.
Jednak powieść Colleen Houck zdecydowanie przewyższa książki Stephenie Meyer, zwłaszcza pod
względem stylu. O ile autorka w kolejnych częściach sagi utrzyma ten poziom, to ja zdecydowanie
opowiadam się nie za wampirami, ale za tygrysami.
Bohaterką książki jest osiemnastoletnia Kelsey Hayes. Jak wiele amerykańskich nastolatek w czasie
wakacji, również ona szuka dorywczej pracy i trafia… do cyrku. Ma się tam zajmować „drobnymi
pracami”, takimi jaki sprzedaż biletów, zamiatanie, przygotowania do spektaklu czy karmienie tygrysa.
Tak, prawdziwego, białego tygrysa o imieniu Dhiren, który jest gwiazdą cyrku. Pokonując początkowy
strach, Kelsey zaczyna się zaprzyjaźniać z ogromnym zwierzakiem i marzyć o wolności dla niego. To
marzenie ma szansę się spełnić podejrzanie szybko, ponieważ w cyrku pojawia się bogaty
obcokrajowiec, który chce kupić tygrysa i zawieźć do rezerwatu w Indiach. Proponuje dziewczynie
spore wynagrodzenie i możliwość zwiedzenia egzotycznego kraju w zamian za opiekę nad Dhirenem
podczas podróży. Kelsey oraz jej opiekunowie, z którymi mieszka od śmierci rodziców, zgadzają się na
tą niezwykłą propozycję. I tak zaczyna się wielka przygoda…
Nie brakuje w niej niebezpieczeństw i tajemnic, ogromnych zaskoczeń, ale także wątku
romantycznego. Akcja jest tak dynamiczna, że czytelnikowi trudno oderwać się od książki. Odnosi on
wrażenie, że przegapi coś ważnego, jeśli tylko odwróci się na kilka minut. To zupełnie jak oglądanie
doskonałego filmu przygodowego, którego akcja toczy się w pięknym i egzotycznym kraju, a
bohaterowie odkrywają mroczne tajemnice z przeszłości. Autorka sięgnęła tutaj po niezwykle bogatą
hinduską mitologię, tworząc nową legendę i doskonale osadzając ją w realiach współczesnych Indii.
Sporo jest opisów starożytnych wierzeń, świątyń i zwyczajów, znajdziemy nawet cytaty z oryginalnych
poematów sprzed wieków. Do tego tajemniczy język, którym czasami posługują się bohaterowie.
Widać, że Colleen Houck poświęciła sporo czasu, aby merytorycznie przygotować się do napisania
„Klątwy tygrysa”.
Przyznaję, powieść oparta jest na klasycznym schemacie, na jakim bazują dziesiątki podobnych
książek i wykorzystuje te same słabości psychiki czytelników, a zwłaszcza czytelniczek. Oto mamy
bohaterkę – przeciętną dziewczynę, nastolatkę, której życie nie jest łatwe, ani przyjemne. Jest samotna
i nieszczęśliwa, zakochana i niezadowolona ze swojego wyglądu, nie akceptują jej rówieśnicy, nie ma
rodziców lub przynajmniej jednego z nich, a jeśli ma - nie dogaduje się z nimi. Marzy o wielkiej miłości
i innym życiu, rozczarowana zwyczajnością obecnego i tak dalej… Która z nas nie utożsami się z
kilkoma przynajmniej cechami takiej bohaterki a przez to z nią samą? Kelsey wpisuje się w ten
schemat doskonale. Mamy też bohatera – przystojnego, silnego i odważnego, absolutnie wyjątkowego,
najczęściej z powodu niezwykłej natury, nieśmiertelności i tragicznej historii. I właśnie on, ten
wymarzony młodzieniec, zwraca uwagę na całkowicie przeciętną niewiastę… Czy to nie jest dokładnie
to, o czym każda z nas czyta z rozkoszą, bo, nawet jeśli podświadomie, marzy o takiej historii? O ile
takie historie w książkach do tej pory bardzo mnie raziły, „Klątwę tygrysa” przeczytałam z
przyjemnością. Polecam ją każdemu, kto lubi książki przygodowe z wartką akcją, osnutą wokół
wielkich tajemnic, niezwykłe wydarzenia i romantyczne historie lub po prostu chce spędzić kilka
godzin z porywającą lekturą, która oderwie go od rzeczywistości.
Katarzyna Marondel
Klątwa tygrysa. Wyzwanie
pheosia książek: 1315
Powrót do świata tygrysów
Druga część cyklu „Klątwa tygrysa” przenosi nas ponownie do świata pozornie zwyczajnego, znanego
nam z codziennego życia, a jednak tak bardzo różnego i magicznego. Akcja toczy się w Stanach
Zjednoczonych Ameryki, gdzie główna bohaterka, Kelsey wraca po niezwykłych przygodach, opisanych
w poprzednim tomie. Zamieszkuje w swoim domu, rozpoczyna studia i próbuje ułożyć sobie życie na
nowo, z daleka od egzotycznych Indii, magii, tygrysów i zagadek. Przede wszystkim jednak próbuje
zapomnieć o tym, że podczas wakacji zakochała się w indyjskim księciu Dhirenie, na co dzień
uwięzionym za przyczyną klątwy w ciele białego tygrysa. Jednak nie jest to takie proste...
Pierwsza część książki była trudna do przebrnięcia. Pomyślałam z rozczarowaniem, że autorka, która
dopiero zaskoczyła nas tak spektakularnym debiutem literackim i swoją powieścią zafascynowała
miliony czytelników na świecie, spoczęła na laurach i zafundowała nam dla odmiany trochę grafomanii
w stylu czasopism dla nastolatek. Opisy randek, porównywanie chłopców, sukienek i w końcu
romantyczna sielanka... Na szczęście, w dalszej części wszystko się zmienia i to diametralnie, a książka
faktycznie staje się przygodowa. Akcja w nagły sposób przenosi się do Indii, Tybetu i mitycznych krain,
pełnych niezwykłych stworzeń i przedmiotów. Ale tyle w tym temacie, żeby nie zdradzić zbyt wielu
szczegółów powieści.
Tym, co zachwyca mnie w prozie Coleen Houck, jest dbałość o szczegóły oraz mocna podbudowa
historyczna i literacka. W tej części „Klątwy tygrysa” znajdziemy jeszcze więcej motywów
zaczerpniętych z historii i mitologii różnych narodów oraz kultur, doskonale wkomponowanych w
fabułę. Ten swoisty synkretyzm wychodzi poza sięganie do indyjskiej mitologii, z którym mieliśmy do
czynienia w pierwszej książce cyklu. Ciekawy wątek to obecność literatury w życiu bohaterów. Kelsey i
Ren czytają wspólnie Szekspira, zachwycają się nim, cytują sobie wzajemnie wiersze sławnych poetów
i pisują własne. To dobrze, że książki, które zdobywają coraz większą popularność, promują czytanie.
Można zarzucać Coleen Houck, że jej powieść jest płytka i naiwna, a wydarzenia w niej przedstawione
– przewidywalne. Czy w normalnym życiu trafia się z wakacyjnej pracy wprost w ramiona indyjskich
książąt, spotyka niewyobrażalnie bogatych i mądrych panów Kadamów, którzy zatroszczą się o
wszystko, od wyboru studiów i domu począwszy, na kartonie mleka w lodówce skończywszy? Nie, ale
przecież o to chyba chodzi w dobrej książce, prawda? Chcemy się przenieść do świata dla nas
nieosiągalnego i przeżyć przygody, o których nie marzyliśmy, bo sami nie potrafilibyśmy ich
wymyślić... „Klątwa tygrysa” wciąga i nie pozwala czytelnikowi zasnąć, dopóki ten nie dowie się, co
będzie dalej. A takie właśnie powieści lubimy i na takie czekamy. Więc, choć dopiero ukazała się druga
część cyklu, czekamy już z niecierpliwością na kolejne...
Katarzyna Marondel
Klątwa tygrysa. Wyprawa
pheosia książek: 1315
Tygrysy wciąż pociągające
Z przyjemnością spieszę donieść wszystkim fanom Coleen Houck oraz tym, którzy jeszcze nie mieli
przyjemności zetknąć się z jej twórczością, że najnowsza część „Klątwy tygrysa” jest równie dobra jak
poprzednie. Wielu powie pewnie, że nawet lepsza. Mimo pewnych niedociągnięć literackich, autorka
stanęła na wysokości zadania i zapewniła nam wspaniałą rozrywkę podczas lektury. Innymi słowy –
indyjscy książęta zaklęci w tygrysy są tak samo pociągający jak w poprzednich dwóch tomach historii…
Trudno jest streścić całą niezwykłą historię w kilku zdaniach. Ci, którzy przeczytali dwie poprzednie
części „Klątwy tygrysa” znają ją doskonale, pozostałym niech wystarczy informacja, że główna
bohaterka Kelsey, zwyczajna amerykańska dziewczyna, została nagle wplątana w wydarzenia tak
niezwykłe, że zapierające dech w piersiach. Najpierw poznała indyjskiego księcia zaklętego w tygrysa,
później okazało się, że jest ich dwójka… a na końcu jeszcze, że to właśnie ona może zdjąć klątwę.
Uściślając – tylko ona może ją zdjąć. Tak zaczęła się niebezpieczna i fascynująca jednocześnie podróż,
w którą dziewczyna wyruszyła z książętami Dhirenem i Kishanem oraz panem Kadamem i Nilimą,
którzy im pomagają. Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego w postaci miłości Kelsey i Dhirena.
Niestety, tragicznego również… Kiedy spotykamy bohaterów na początku trzeciej części „Klątwy
tygrysa”, Dhiren zostaje odbity z rąk największego wroga Lokesha i okazuje się, że nie pamięta Kelsey
oraz tego, co ich łączyło… Jednocześnie drugi z braci okazuje jej wyraźnie swoje uczucia i bohaterka
będzie zmuszona wybierać. Nie ułatwi jej tego podróż do Siódmej Świątyni oraz spotkanie z kilkoma
smokami strzegącymi skarbów i ważnych informacji. Prawda, że brzmi intrygująco?
Opowieść, którą oferuje nam Colleen Houck jest historią barwną, pełną orientalnego czaru, indyjskich
tradycji i magii. Porywa swoją odmiennością i fabułą, od której trudno się oderwać. Chociaż została
stworzona jako konkurencja dla skierowanych do młodzieży serii książek o wampirach, znajduje
wierne czytelniczki wśród pań w każdym wieku. Te starsze z pewnością dopatrzą się drobnych
nieścisłości oraz naiwności tej historii, może nawet nazwą ją infantylną… Ale i tak przeczytają z
ciekawością do końca.
Co zatem można zarzucić „Klątwie tygrysa”? Przede wszystkim bazowanie na typowym schemacie
psychologicznym, który wabi czytelniczki niczym lep. Oto mamy zwykłą, niepozorną, przeciętną wręcz
dziewczynę (o, to taką jak ja! – myśli tutaj czytelniczka) oraz wspaniałego i przystojnego księcia z
bajki, który wybiera właśnie ją (może mnie też się to przydarzy?). Tutaj dla odmiany książę jest nie
jeden, ale dwóch. I obaj wybierają Kelsey! Czy to nie brzmi cudownie? Przyznaję się, że choć zazwyczaj
unikam jak ognia takich historii, tutaj kupuję ją pięknie zapakowaną w indyjską otoczkę.
Druga kwestia to naszpikowanie podróży bohaterów nowinkami technicznymi, drogimi gadżetami i
magicznymi przedmiotami, które ułatwiają i umożliwiają właściwie wszystko. Pan Kadam jawi się
niczym Inspektor Gadget, gotowy wyjąć z rękawa czy nogawki dowolną zabawkę potrzebną w danej
sytuacji. Dla mnie irytujące i odejmujące historii wiarygodności i czaru, ale może innym osobom
spodobają się bohaterowie wyposażeni w supermoce i supersprzęty.
Jest w tej historii coś niezwykłego, co sprawia, że chcemy czytać ją dalej. Autorka zaskakuje
niesamowitymi pomysłami i rozwiązaniami, których nie sposób przewidzieć. Nawet sprawa relacji
między trójką głównych bohaterów jest tak zagmatwana i tak szybko się zmienia, że trudno się
spodziewać konkretnych zdarzeń. Już sam ten wątek wystarczyłby, żeby wciągnąć czytelnika w lekturę.
W towarzystwie tajemniczej legendy, straszliwej klątwy, niebezpiecznej wyprawy, smoków, potworów i
przygód, staje się wspaniałą rozrywką. Jestem pewna, że „Klątwa tygrysa” znajdzie wielu wielbicieli,
którzy z niecierpliwością będą wyczekiwać kolejnej części. Autorka zadbała bowiem, żeby ten tom
zakończyć jeszcze bardziej niespodziewanie i dramatycznie niż poprzedni… A to rozbudza wyobraźnię
– taka przecież jest rola dobrej książki, prawda?
Katarzyna Marondel
Klątwa Tygrysa. Przeznaczenie
pheosia książek: 1315
Wielki finał tygrysiej historii
Naprawdę trudno jest napisać czwarty tom tej samej opowieści tak, by nie zanudzić czytelnika, a co
dopiero spróbować go zaskoczyć. Mamy przecież do dyspozycji tych samych bohaterów, których
wszyscy zdążyli już poznać i uznać za odrobinę przewidywalnych. Zwyczajna amerykańska dziewczyna
i indyjscy książęta zaklęci w tygrysy staną przed kolejną niezwykłą misją zleconą im przez boginię
Durgę. Pomoże im niezawodny pan Kadam, wyciągający najkosztowniejsze techniczne nowinki z
kieszeni niczym Inspektor Gadget oraz serdeczna i pojawiająca się zawsze w odpowiednim momencie
Nilima. Pewnie wypełnią swoje zadanie, klątwa przestanie działać i wszyscy będą żyli długo i
szczęśliwie. No, przynajmniej szczęśliwie, bo długo już i tak żyją, uwięzieni w kociej postaci od setek
lat.
Ależ nic z tych rzeczy! Po pierwsze: jakie szczęśliwe zakończenie, skoro Kelsey jest jedna a tygrysy
dwa? Po drugie: ostatnia misja zdecydowanie nie będzie tak przewidywalna, jak poprzednie. Okaże się
bowiem, że poza świetnym zapleczem technicznym i kilkoma cudownymi przedmiotami, które dotąd
kilkakrotnie ratowały życie bohaterom, tym razem potrzebne będzie poświęcenie. Każde z nich stanie
przed trudną i wymagającą odwagi decyzją, która będzie się sprowadzała do wyboru między dobrem
swoim a innych. Czasami będzie to poświęcenie aż do końca…
Na szczęście „Klątwie tygrysa” udało się wyskoczyć z toru, na który została wepchnięta gdzieś pod
koniec pierwszej części i którym toczyła się leniwie, nie próbując niczym zaskoczyć czytelnika. W
czwartej części obok samotnie walczących bohaterów pojawia się cała armia dowodzona przez
niezwykłą kobietę. Zmienia się perspektywa a czytelnik ma okazję towarzyszyć wojskowym operacjom
i przyjrzeć się przygotowaniom do wielkiej bitwy. Kelsey, Ren i Kishan podróżują już nie tylko w
przestrzeni, ale też w czasie. Historia zatacza koło, wypełniają się przepowiednie, wątki z wszystkich
tomów układają się jak puzzle, ukazując powoli rozwiązanie, które nie jest ani łatwe do przewidzenia,
ani proste dla bohaterów.
Towarzyszę Coleen Houck w tej egzotycznej podróży literackiej od jej debiutu i muszę przyznać, że
bardzo podoba mi się kierunek, w jakim zmierza jej twórczość. Widać, że autorka się rozwija i każdą
kolejną książkę czyta się lepiej. Styl się wyrobił, rysy bohaterów wyostrzyły, fabuła nabrała rumieńców
i przestała ociekać lukrem, zupełnie jakby Houck przestała się bać pisania o cierpieniu i stracie.
Relacje między bohaterami się skomplikowały, a ich opisy zostały umiejętnie wplecione w narrację.
Powieść stała się bardziej realna, nawet pomimo wszystkich niezwykłych wydarzeń, które mają w niej
miejsce. Najnowszą „Klątwę tygrysa” czyta się po prostu dobrze. To pozwala mieć nadzieję, że kolejne
książki autorki będą jeszcze lepsze. Będę ich wyczekiwać z niecierpliwością i ciekawością - bo skoro w
debiutanckiej powieści wykorzystała tak niezwykły pomysł i zrealizowała go z ogromną precyzją, aż
strach pomyśleć czym jeszcze może nas zaskoczyć!
Katarzyna Marondel
Tiger's Dream - niewydana
Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki. KSIĄŻKI (5) Klątwa Tygrysa pheosia książek: 1315 Tygrysy lepsze od wampirów? „Klątwa tygrysa” to książka, o której mówi i pisze się sporo, reklamując ją jako alternatywę dla sagi „Zmierzch”. Trudno nie zgodzić się z taką opinią, jeśli uwzględni się pewne podobieństwa fabuły. Jednak powieść Colleen Houck zdecydowanie przewyższa książki Stephenie Meyer, zwłaszcza pod względem stylu. O ile autorka w kolejnych częściach sagi utrzyma ten poziom, to ja zdecydowanie opowiadam się nie za wampirami, ale za tygrysami. Bohaterką książki jest osiemnastoletnia Kelsey Hayes. Jak wiele amerykańskich nastolatek w czasie wakacji, również ona szuka dorywczej pracy i trafia… do cyrku. Ma się tam zajmować „drobnymi pracami”, takimi jaki sprzedaż biletów, zamiatanie, przygotowania do spektaklu czy karmienie tygrysa. Tak, prawdziwego, białego tygrysa o imieniu Dhiren, który jest gwiazdą cyrku. Pokonując początkowy strach, Kelsey zaczyna się zaprzyjaźniać z ogromnym zwierzakiem i marzyć o wolności dla niego. To marzenie ma szansę się spełnić podejrzanie szybko, ponieważ w cyrku pojawia się bogaty obcokrajowiec, który chce kupić tygrysa i zawieźć do rezerwatu w Indiach. Proponuje dziewczynie spore wynagrodzenie i możliwość zwiedzenia egzotycznego kraju w zamian za opiekę nad Dhirenem podczas podróży. Kelsey oraz jej opiekunowie, z którymi mieszka od śmierci rodziców, zgadzają się na tą niezwykłą propozycję. I tak zaczyna się wielka przygoda… Nie brakuje w niej niebezpieczeństw i tajemnic, ogromnych zaskoczeń, ale także wątku romantycznego. Akcja jest tak dynamiczna, że czytelnikowi trudno oderwać się od książki. Odnosi on wrażenie, że przegapi coś ważnego, jeśli tylko odwróci się na kilka minut. To zupełnie jak oglądanie doskonałego filmu przygodowego, którego akcja toczy się w pięknym i egzotycznym kraju, a
bohaterowie odkrywają mroczne tajemnice z przeszłości. Autorka sięgnęła tutaj po niezwykle bogatą hinduską mitologię, tworząc nową legendę i doskonale osadzając ją w realiach współczesnych Indii. Sporo jest opisów starożytnych wierzeń, świątyń i zwyczajów, znajdziemy nawet cytaty z oryginalnych poematów sprzed wieków. Do tego tajemniczy język, którym czasami posługują się bohaterowie. Widać, że Colleen Houck poświęciła sporo czasu, aby merytorycznie przygotować się do napisania „Klątwy tygrysa”. Przyznaję, powieść oparta jest na klasycznym schemacie, na jakim bazują dziesiątki podobnych książek i wykorzystuje te same słabości psychiki czytelników, a zwłaszcza czytelniczek. Oto mamy bohaterkę – przeciętną dziewczynę, nastolatkę, której życie nie jest łatwe, ani przyjemne. Jest samotna i nieszczęśliwa, zakochana i niezadowolona ze swojego wyglądu, nie akceptują jej rówieśnicy, nie ma rodziców lub przynajmniej jednego z nich, a jeśli ma - nie dogaduje się z nimi. Marzy o wielkiej miłości i innym życiu, rozczarowana zwyczajnością obecnego i tak dalej… Która z nas nie utożsami się z kilkoma przynajmniej cechami takiej bohaterki a przez to z nią samą? Kelsey wpisuje się w ten schemat doskonale. Mamy też bohatera – przystojnego, silnego i odważnego, absolutnie wyjątkowego, najczęściej z powodu niezwykłej natury, nieśmiertelności i tragicznej historii. I właśnie on, ten wymarzony młodzieniec, zwraca uwagę na całkowicie przeciętną niewiastę… Czy to nie jest dokładnie to, o czym każda z nas czyta z rozkoszą, bo, nawet jeśli podświadomie, marzy o takiej historii? O ile takie historie w książkach do tej pory bardzo mnie raziły, „Klątwę tygrysa” przeczytałam z przyjemnością. Polecam ją każdemu, kto lubi książki przygodowe z wartką akcją, osnutą wokół wielkich tajemnic, niezwykłe wydarzenia i romantyczne historie lub po prostu chce spędzić kilka godzin z porywającą lekturą, która oderwie go od rzeczywistości. Katarzyna Marondel Klątwa tygrysa. Wyzwanie pheosia książek: 1315 Powrót do świata tygrysów Druga część cyklu „Klątwa tygrysa” przenosi nas ponownie do świata pozornie zwyczajnego, znanego nam z codziennego życia, a jednak tak bardzo różnego i magicznego. Akcja toczy się w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie główna bohaterka, Kelsey wraca po niezwykłych przygodach, opisanych w poprzednim tomie. Zamieszkuje w swoim domu, rozpoczyna studia i próbuje ułożyć sobie życie na nowo, z daleka od egzotycznych Indii, magii, tygrysów i zagadek. Przede wszystkim jednak próbuje zapomnieć o tym, że podczas wakacji zakochała się w indyjskim księciu Dhirenie, na co dzień
uwięzionym za przyczyną klątwy w ciele białego tygrysa. Jednak nie jest to takie proste... Pierwsza część książki była trudna do przebrnięcia. Pomyślałam z rozczarowaniem, że autorka, która dopiero zaskoczyła nas tak spektakularnym debiutem literackim i swoją powieścią zafascynowała miliony czytelników na świecie, spoczęła na laurach i zafundowała nam dla odmiany trochę grafomanii w stylu czasopism dla nastolatek. Opisy randek, porównywanie chłopców, sukienek i w końcu romantyczna sielanka... Na szczęście, w dalszej części wszystko się zmienia i to diametralnie, a książka faktycznie staje się przygodowa. Akcja w nagły sposób przenosi się do Indii, Tybetu i mitycznych krain, pełnych niezwykłych stworzeń i przedmiotów. Ale tyle w tym temacie, żeby nie zdradzić zbyt wielu szczegółów powieści. Tym, co zachwyca mnie w prozie Coleen Houck, jest dbałość o szczegóły oraz mocna podbudowa historyczna i literacka. W tej części „Klątwy tygrysa” znajdziemy jeszcze więcej motywów zaczerpniętych z historii i mitologii różnych narodów oraz kultur, doskonale wkomponowanych w fabułę. Ten swoisty synkretyzm wychodzi poza sięganie do indyjskiej mitologii, z którym mieliśmy do czynienia w pierwszej książce cyklu. Ciekawy wątek to obecność literatury w życiu bohaterów. Kelsey i Ren czytają wspólnie Szekspira, zachwycają się nim, cytują sobie wzajemnie wiersze sławnych poetów i pisują własne. To dobrze, że książki, które zdobywają coraz większą popularność, promują czytanie. Można zarzucać Coleen Houck, że jej powieść jest płytka i naiwna, a wydarzenia w niej przedstawione – przewidywalne. Czy w normalnym życiu trafia się z wakacyjnej pracy wprost w ramiona indyjskich książąt, spotyka niewyobrażalnie bogatych i mądrych panów Kadamów, którzy zatroszczą się o wszystko, od wyboru studiów i domu począwszy, na kartonie mleka w lodówce skończywszy? Nie, ale przecież o to chyba chodzi w dobrej książce, prawda? Chcemy się przenieść do świata dla nas nieosiągalnego i przeżyć przygody, o których nie marzyliśmy, bo sami nie potrafilibyśmy ich wymyślić... „Klątwa tygrysa” wciąga i nie pozwala czytelnikowi zasnąć, dopóki ten nie dowie się, co będzie dalej. A takie właśnie powieści lubimy i na takie czekamy. Więc, choć dopiero ukazała się druga część cyklu, czekamy już z niecierpliwością na kolejne... Katarzyna Marondel Klątwa tygrysa. Wyprawa pheosia książek: 1315 Tygrysy wciąż pociągające Z przyjemnością spieszę donieść wszystkim fanom Coleen Houck oraz tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zetknąć się z jej twórczością, że najnowsza część „Klątwy tygrysa” jest równie dobra jak
poprzednie. Wielu powie pewnie, że nawet lepsza. Mimo pewnych niedociągnięć literackich, autorka stanęła na wysokości zadania i zapewniła nam wspaniałą rozrywkę podczas lektury. Innymi słowy – indyjscy książęta zaklęci w tygrysy są tak samo pociągający jak w poprzednich dwóch tomach historii… Trudno jest streścić całą niezwykłą historię w kilku zdaniach. Ci, którzy przeczytali dwie poprzednie części „Klątwy tygrysa” znają ją doskonale, pozostałym niech wystarczy informacja, że główna bohaterka Kelsey, zwyczajna amerykańska dziewczyna, została nagle wplątana w wydarzenia tak niezwykłe, że zapierające dech w piersiach. Najpierw poznała indyjskiego księcia zaklętego w tygrysa, później okazało się, że jest ich dwójka… a na końcu jeszcze, że to właśnie ona może zdjąć klątwę. Uściślając – tylko ona może ją zdjąć. Tak zaczęła się niebezpieczna i fascynująca jednocześnie podróż, w którą dziewczyna wyruszyła z książętami Dhirenem i Kishanem oraz panem Kadamem i Nilimą, którzy im pomagają. Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego w postaci miłości Kelsey i Dhirena. Niestety, tragicznego również… Kiedy spotykamy bohaterów na początku trzeciej części „Klątwy tygrysa”, Dhiren zostaje odbity z rąk największego wroga Lokesha i okazuje się, że nie pamięta Kelsey oraz tego, co ich łączyło… Jednocześnie drugi z braci okazuje jej wyraźnie swoje uczucia i bohaterka będzie zmuszona wybierać. Nie ułatwi jej tego podróż do Siódmej Świątyni oraz spotkanie z kilkoma smokami strzegącymi skarbów i ważnych informacji. Prawda, że brzmi intrygująco? Opowieść, którą oferuje nam Colleen Houck jest historią barwną, pełną orientalnego czaru, indyjskich tradycji i magii. Porywa swoją odmiennością i fabułą, od której trudno się oderwać. Chociaż została stworzona jako konkurencja dla skierowanych do młodzieży serii książek o wampirach, znajduje wierne czytelniczki wśród pań w każdym wieku. Te starsze z pewnością dopatrzą się drobnych nieścisłości oraz naiwności tej historii, może nawet nazwą ją infantylną… Ale i tak przeczytają z ciekawością do końca. Co zatem można zarzucić „Klątwie tygrysa”? Przede wszystkim bazowanie na typowym schemacie psychologicznym, który wabi czytelniczki niczym lep. Oto mamy zwykłą, niepozorną, przeciętną wręcz dziewczynę (o, to taką jak ja! – myśli tutaj czytelniczka) oraz wspaniałego i przystojnego księcia z bajki, który wybiera właśnie ją (może mnie też się to przydarzy?). Tutaj dla odmiany książę jest nie jeden, ale dwóch. I obaj wybierają Kelsey! Czy to nie brzmi cudownie? Przyznaję się, że choć zazwyczaj unikam jak ognia takich historii, tutaj kupuję ją pięknie zapakowaną w indyjską otoczkę. Druga kwestia to naszpikowanie podróży bohaterów nowinkami technicznymi, drogimi gadżetami i magicznymi przedmiotami, które ułatwiają i umożliwiają właściwie wszystko. Pan Kadam jawi się niczym Inspektor Gadget, gotowy wyjąć z rękawa czy nogawki dowolną zabawkę potrzebną w danej sytuacji. Dla mnie irytujące i odejmujące historii wiarygodności i czaru, ale może innym osobom spodobają się bohaterowie wyposażeni w supermoce i supersprzęty.
Jest w tej historii coś niezwykłego, co sprawia, że chcemy czytać ją dalej. Autorka zaskakuje niesamowitymi pomysłami i rozwiązaniami, których nie sposób przewidzieć. Nawet sprawa relacji między trójką głównych bohaterów jest tak zagmatwana i tak szybko się zmienia, że trudno się spodziewać konkretnych zdarzeń. Już sam ten wątek wystarczyłby, żeby wciągnąć czytelnika w lekturę. W towarzystwie tajemniczej legendy, straszliwej klątwy, niebezpiecznej wyprawy, smoków, potworów i przygód, staje się wspaniałą rozrywką. Jestem pewna, że „Klątwa tygrysa” znajdzie wielu wielbicieli, którzy z niecierpliwością będą wyczekiwać kolejnej części. Autorka zadbała bowiem, żeby ten tom zakończyć jeszcze bardziej niespodziewanie i dramatycznie niż poprzedni… A to rozbudza wyobraźnię – taka przecież jest rola dobrej książki, prawda? Katarzyna Marondel Klątwa Tygrysa. Przeznaczenie pheosia książek: 1315 Wielki finał tygrysiej historii Naprawdę trudno jest napisać czwarty tom tej samej opowieści tak, by nie zanudzić czytelnika, a co dopiero spróbować go zaskoczyć. Mamy przecież do dyspozycji tych samych bohaterów, których wszyscy zdążyli już poznać i uznać za odrobinę przewidywalnych. Zwyczajna amerykańska dziewczyna i indyjscy książęta zaklęci w tygrysy staną przed kolejną niezwykłą misją zleconą im przez boginię Durgę. Pomoże im niezawodny pan Kadam, wyciągający najkosztowniejsze techniczne nowinki z kieszeni niczym Inspektor Gadget oraz serdeczna i pojawiająca się zawsze w odpowiednim momencie Nilima. Pewnie wypełnią swoje zadanie, klątwa przestanie działać i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. No, przynajmniej szczęśliwie, bo długo już i tak żyją, uwięzieni w kociej postaci od setek lat. Ależ nic z tych rzeczy! Po pierwsze: jakie szczęśliwe zakończenie, skoro Kelsey jest jedna a tygrysy dwa? Po drugie: ostatnia misja zdecydowanie nie będzie tak przewidywalna, jak poprzednie. Okaże się bowiem, że poza świetnym zapleczem technicznym i kilkoma cudownymi przedmiotami, które dotąd kilkakrotnie ratowały życie bohaterom, tym razem potrzebne będzie poświęcenie. Każde z nich stanie przed trudną i wymagającą odwagi decyzją, która będzie się sprowadzała do wyboru między dobrem swoim a innych. Czasami będzie to poświęcenie aż do końca… Na szczęście „Klątwie tygrysa” udało się wyskoczyć z toru, na który została wepchnięta gdzieś pod koniec pierwszej części i którym toczyła się leniwie, nie próbując niczym zaskoczyć czytelnika. W czwartej części obok samotnie walczących bohaterów pojawia się cała armia dowodzona przez
niezwykłą kobietę. Zmienia się perspektywa a czytelnik ma okazję towarzyszyć wojskowym operacjom i przyjrzeć się przygotowaniom do wielkiej bitwy. Kelsey, Ren i Kishan podróżują już nie tylko w przestrzeni, ale też w czasie. Historia zatacza koło, wypełniają się przepowiednie, wątki z wszystkich tomów układają się jak puzzle, ukazując powoli rozwiązanie, które nie jest ani łatwe do przewidzenia, ani proste dla bohaterów. Towarzyszę Coleen Houck w tej egzotycznej podróży literackiej od jej debiutu i muszę przyznać, że bardzo podoba mi się kierunek, w jakim zmierza jej twórczość. Widać, że autorka się rozwija i każdą kolejną książkę czyta się lepiej. Styl się wyrobił, rysy bohaterów wyostrzyły, fabuła nabrała rumieńców i przestała ociekać lukrem, zupełnie jakby Houck przestała się bać pisania o cierpieniu i stracie. Relacje między bohaterami się skomplikowały, a ich opisy zostały umiejętnie wplecione w narrację. Powieść stała się bardziej realna, nawet pomimo wszystkich niezwykłych wydarzeń, które mają w niej miejsce. Najnowszą „Klątwę tygrysa” czyta się po prostu dobrze. To pozwala mieć nadzieję, że kolejne książki autorki będą jeszcze lepsze. Będę ich wyczekiwać z niecierpliwością i ciekawością - bo skoro w debiutanckiej powieści wykorzystała tak niezwykły pomysł i zrealizowała go z ogromną precyzją, aż strach pomyśleć czym jeszcze może nas zaskoczyć! Katarzyna Marondel Tiger's Dream - niewydana