dareks_

  • Dokumenty2 821
  • Odsłony747 350
  • Obserwuję429
  • Rozmiar dokumentów32.8 GB
  • Ilość pobrań359 751

Beata Kicińska-Rudzik - mory w sieci

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :2.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Beata Kicińska-Rudzik - mory w sieci.pdf

dareks_ EBooki
Użytkownik dareks_ wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 168 stron)

2 SKANDALICZNIE PRAWDZIWE RELACJE KOBIET O ROMANSACH ONLINE Beata Kicińska - Rudzik @mory w sieci 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 1 Beata Kicińska-Rudzik @mory w sieci Skandalicznie prawdziwe relacje kobiet o romansach online 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 2 Beata Kicińska - Rudzik @mory w sieci Skandalicznie prawdziwe relacje kobiet o romansach online © Copyright by haveanicEbook.pl ISBN 978-83-64820-03-8 Redakcja Katarzyna Kłoś Korekta Liliana Skolimowska Projekt okładki Tomasz Toruński & haveanicEbook.pl Skład i łamanie Katarzyna Kłoś Wydawca Wydawnictwo Internetowe haveanicEbook.pl www.haveanicebook.pl kontakt@haveanicebook.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione. Wydanie I 2015 Warszawa 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 3 Książkę dedykuję wszystkim kobietom, które nie poddają się w poszukiwaniu miłości i podobnie jak ja, mają swoje wyobrażenie o prawdziwym mężczyźnie, które jeszcze nie legło w gruzach. Podziękowania Dziękuję wszystkim kobietom, które zgodziły się podzielić ze mną swoimi doświadczeniami oraz moim wspaniałym koleżankom Agnieszce B. i Beatce Z. za pierwsze recenzje książki. Szczere podziękowania należą się również Marcinowi W. za pierwszą korektę tekstu oraz męską recenzję, Grzegorzowi J. za ostateczne wsparcie oraz przede wszystkim Wojtkowi Z. – sprawcy całego zamieszania, który natchnął mnie do spisania tych opowiadań. Dziękuję też Kasi K. za profesjonalne podejście do tematu, zaangażowanie i ciężką pracę, by sprowadzić moje myśli na drogę poprawnej polszczyzny. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 4 SPIS TREŚCI POCZĄTKI...........................................................................................................................................................5 SPACERMISTRZ.............................................................................................................................................13 CALIFORNIA ...................................................................................................................................................18 CHAMSKI DYKTATOR MODY. ..................................................................................................................21 ZIGI.....................................................................................................................................................................24 BELLY DANCER.............................................................................................................................................28 KAMELEON.....................................................................................................................................................35 PAŹ KRÓLOWEJ.............................................................................................................................................40 POSZUKIWACZ JEDNEGO PROCENTA..................................................................................................47 PIJANE NIESZCZĘŚCIE................................................................................................................................53 INTELEKTUALNY WYZIEW......................................................................................................................60 CARLSSON Z DACHU ...................................................................................................................................68 HOBBIT Z MIASTA POD W-WĄ ...............................................................................................................74 MAGICZNY PALUSZEK................................................................................................................................81 JAK SZALEĆ TO SZALEĆ, DWIE KAWY PROSZĘ................................................................................89 CZŁOWIEK Z BLIZNĄ ..................................................................................................................................93 TERAZ ALBO NIGDY ....................................................................................................................................97 AGENT.............................................................................................................................................................100 RUMUN...........................................................................................................................................................103 SAMOTNY JEŹDZIEC..................................................................................................................................105 MISTER DJEJ.................................................................................................................................................108 RAPTUSIEWICZ...........................................................................................................................................112 ŚMIERDZĄCE STÓPKI...............................................................................................................................116 SPONSOR........................................................................................................................................................121 ŻĄDNY WRAŻEŃ.........................................................................................................................................126 AMERYKAŃSKI ANIOŁ..............................................................................................................................130 NORMALNY NIENORMALNY..................................................................................................................137 SEPARATYŚCI I ŻONACI...........................................................................................................................145 ŻIGOLO............................................................................................................................................................148 Z KOSZA..........................................................................................................................................................153 ZAKOŃCZENIE.............................................................................................................................................156 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 5 POCZĄTKI Byłyśmy na początku we trzy. Takie panny z odzysku, niczym trzy Gracje lub trzy Mojry. Zależy czy ktoś podpadł, czy skorzystał. My wolałyśmy myśleć o sobie jak o trzech niedocenianych diamentach, po które ktoś sięgnie i doszlifuje (szczególnie nocą, choć jedna z nas woli być szlifowana nad ranem), aż zabłyśniemy jak gwiazdy na firmamencie naszych środowisk. A środowiska są wyjątkowo wredne. Środowisko rodzin niezadowolonych z rozwodu swych córek, środowisko zamężnych lub sparowanych koleżanek, które po naszych rozwodach oznaczyło nas jako obiekty zakazane, jakby każda z nas chodziła z wirusem ebola w kieszeni. I jeszcze środowisko byłych, jednak wciąż upierdliwych mężów a także środowisko potencjalnych kandydatów na kandydata, z których żaden nie okazał się był do tej pory kandydatem rokującym. Szczerze? Miałyśmy w dupie to całe towarzystwo ze wszystkich środowisk i za Tuwimem radziłyśmy, by nas czule w to miejsce obdarowano pieszczotą. Nie chciałyśmy się poddać, choć jeszcze nie ryczałyśmy z rozpaczy – wciąż atrakcyjne czterdziestki z małym plusem, chętne do zakochania i do kochania się również chętne. Zaczęłyśmy się spotykać i umawiać na "babskie" wieczory połączone wspólnym problemem polegającym na znalezieniu Ciebie. To znaczy nie jednego i tego samego Ciebie. Każda szukała swojego Ciebie. Początkowo spotykałyśmy się chaotycznie, ale z czasem nasze plotkarskie wieczorki przyjęły formę bardziej zorganizowaną i odbywały się w trybie zmianowym – co tydzień wieczorek organizowała inna z nas. Nawet wpadłyśmy na pomysł, by razem zamieszkać. Byłoby praktyczniej i pewnie taniej, ale obawa przed popadnięciem w 24- godzinne użalanie się na los, na facetów, na otoczenie skutecznie nas przed tym powstrzymała. Podczas takich wieczorków otwierałyśmy wino i pocztę elektroniczną, dzieląc się wzajemnie naszymi miłosnymi… porażkami. Bogato zalewałyśmy się łzami i winem, nie zostawiając suchej nitki na przedstawicielach płci przeciwnej. Płci ułomnej, w naszym pojęciu, ale jakże potrzebnej, by czuć się jak 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 6 stuprocentowa kobieta. Słusznie czy nie słusznie, ale z takim przekonaniem każda z nas wzrastała. Chciałyśmy być obrazem oprawionym w ramę najefektowniejszą z możliwych. Nie szczędziłyśmy przy tym ani sobie, ani wszystkim mężczyznom odpowiednio przyprawionych epitetów. Dobrze pamiętam, jak podczas jednego z takich wieczorków postanowiłam, że coś zrobimy z naszą babską samotnością. Było to spotkanie ziejące smętem. Patrzyłam na nas, siedzące przy pustych kieliszkach i myślałam, co jest nie tak na tym świecie, że tak trudno znaleźć drugi but od pary? Rozumiem, że buciki już nie nowe, ale w tym wieku to nawet nie wypada, by były nowe, przez nikogo nie noszone, obcierające, nieużywane nie… polerowane aż do wysokiego C. Patrzyłam zatem na A. – szczupłą, energiczną, wyglądającą w mojej ocenie, jak wiosna, zawodowo poważną panią od marketingu. Kobieta z pasjami, malująca, fotografująca – ma swoje wystawy. Wykształcona, wiecznie żartująca, pogodna, ale i samotna pani A. Zawsze była sama, bo jak mówi – zawsze trafiała kulą w płot. Los rzucał w jej objęcia mężczyzn, którzy przydawali się jedynie do ćwiczenia charakteru, tak jak się ćwiczy sztangą bicepsy. Wyobrażałam sobie nieraz drobną A. jak unosi w powietrze kolejnego pijaka, oszusta lub inny trefny towar i majta nim góra – dół, góra – dół niczym wspomnianą sztangą. Sapie i mówi: o silna jestem! Po czym bierze zamach i gość szybuje w przestworzach. A. tak bardzo już miała dość tych ćwiczeń, że ostatecznie zapowiedziała, że jeszcze rok, dwa i przestanie uczęszczać na tę matrymonialną siłownię. Potem zastanawiałam się nad K. Cichą, drobną, ale kształtną, w typie Marysieńki Sobieskiej, przy tym tak uczuciową, że gdyby serca mogły latać ona byłaby wielkim sercem z ogromnymi skrzydłami, które fruwało by nieustannie w obłokach. K. pracowała jako sekretarka w poważanej instytucji budżetowej. Niepoukładana, ale uczciwa i otwarta na świat, rozwiedziona, z dziećmi. Nasza K. straciła nadzieję na poznanie kogoś ciekawego, kiedy po raz kolejny poszła na randkę w ciemno zaaranżowaną przez jej rodzinę. K. jeszcze nigdy nie umówiła się inaczej, jak przez pomoc rodziny i znajomych. Za każdym razem były to spotkania trzeciego stopnia, zdominowane przez istnienia z innych wymiarów. Ostatnim razem czarę goryczy przelał pan o podłej kondycji. Opowiadała o nim z rezygnacją i postanowieniem w głosie, że to koniec randek. Nie dość, że starszy 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 7 o lat dwadzieścia, to jeszcze i o co najmniej dwadzieścia kilogramów za duży. Ona, tak delikatna, czuła, że już samo jego sąsiedztwo skruszy jej kostki. Musiała się biedna męczyć przez godzinę, umykając z ręką przed jego serdelkowatymi, lepkimi paluszkami. Nie mogła sobie wyobrazić, że te paluszki ją dotykają. Relacjonując nam tę randkę wszechczasów stwierdziła: – Wiecie dziewczyny, łóżko mam małe, pokój wąski... Taki wieloryb zająłby mi całą sypialnię! – Ile taki musi żreć! – Zauważyła A. – No i w jego wieku… Wiesz… Pewnie tylko je i śpi. Jak niemowlę. No i na koniec ja. Rozwiedziona, z potomstwem i jeszcze niezaspokojonym apetytem na życie. Dłuższy czas po rozwodzie byłam sama, zajęta budowaniem swojej zawodowej przyszłości. Żyłam w takim tempie, że nie myślałam, że czegoś może mi brak. Doznałam olśnienia pod wpływem trywialnego wydarzenia. Pewnego dnia, kiedy szłam ulicą, dwóch mężczyzn zwróciło na mnie uwagę, obdarzając komentarzem, który udało mi się usłyszeć: – Nie! Na pewno nie jest sama! Taka babka? Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem sama. Innym razem targając siaty pełne zakupów wpadłam na mężczyznę idącego znad przeciwka: – A gdzie jest facet? – Zażartował patrząc na moje powyciągane do kostek ręce. A tak w ogóle to gbur, bo mógłby pomóc! Ale tak naprawdę to dał mi dużo do myślenia. Najbardziej zaczęły doskwierać nam święta, wakacje i weekendy. Przypadkowe wypady na kawę i do kina, smsy od nic nie znaczących osób przestały nam wystarczać i stały się jedynie zbyt małą szczyptą soli w zupie. – Wiecie co? – powiedziałam. – Musimy coś z tym zrobić. Nie możemy być takie samotne, to „marnacja” erotycznej przestrzeni użytkowej! Trzeba to jakoś zorganizować, podejść systemowo, a nie czekać, aż przypadek zrzuci nam coś pod nogi, a my się potkniemy o takiego na przykład kosmitę – wieloryba. K. i A. spojrzały na mnie wyczekująco. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 8 – Słuchajcie, wiecie, że jestem maniaczką afirmacji i wierzę w te i inne cuda – zaczęłam swój wywód, a po uzyskaniu wystarczającego zainteresowania, mówiłam dalej. – Postanowiłam, że przygotuję listę cech mężczyzny, którego szukam i będę go wizualizować. Rano i przed snem. – To w sumie nie jest głupia myśl – zauważyła A. – bo w ten sposób zaczniemy odsiewać na starcie wszystkich, z którymi nam nie po drodze. Nie będziemy też się wysilać na głupie kompromisy. – No, a ja nie wiem. – wątpiła K. – Po pierwsze, czy to coś da? a po drugie to ja nie wiem za bardzo, co mam napisać, jakie cechy... Fajny żeby był po prostu. – A widzisz! – wykrzyknęłam – To masz teraz okazję uporządkować swój umysł i za pomocą własnych myśli i ich częstotliwości przyciągnąć tego właściwego chłopa. Ja tam się biorę do roboty! Dam wam znać, co stworzyłam. – To ty stwórz a ja popatrzę i może coś mi się spodoba i przyjdzie do głowy – odparła K. nadal nieprzekonana. Nie czekałam długo i tego samego dnia zabrałam się do pracy. Najpierw powstała lista Twoich cech. Mój Boże! Trudna sprawa. Wypisałam ogólnie, że masz mieć ustabilizowaną sytuację i dorosłe dzieci, bo do pieluch mnie nie ciągnie. Powinieneś być życzliwy i musisz lubić tańczyć. Ech… Spojrzałam na K. pytająco: – Jak mi się trafi dwustu kilogramowy okaz wieloryba tańczący swinga? Szybko naniosłam odpowiednie poprawki. Pojawiła się na liście Twoja inteligencja, kolor oczu, poczucie humoru, zaczepny uśmiech, szczodrość, umiejętność wbijania gwoździ, samochód i mieszkanie oraz wiele, wiele innych – od wielkości rąk po wielkość… Gdybym miała Cię dostać takiego jak napisałam, musiałabym Cię sama ulepić lub poprosić o to Boga. Jednak że ten nierychliwy, a ja nie mam czasu czekać do emerytury, zracjonalizowałam nieco moje oczekiwania. Lista zawierała sporo cech, ale już na pewno bardziej realnych. Więc Ty – Mój masz cechy:  Wiek 40 – 52 lat,  Wolny, żadne tam separacje „neverending”,  Inteligentny,  Duże dzieci lub brak, 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 9  Z poczuciem humoru,  Możesz rozmawiać na wiele tematów – od UFO po zasadność opodatkowania,  Masz swoje pasje i niekoniecznie chcesz mnie w nie wciągać,  Męski, pociągający, żaden tam Top Model,  Zaradny życiowo,  Lubisz decydować,  Jesteś właścicielem lub masz ważne stanowisko (żebyśmy mieli wspólne tematy),  Nie masz węża w kieszeni… możesz mieć w spodniach,  Jesteś chętny do pomocy, choć leniuchować też Ci wolno,  Odpowiedzialny,  Odważny,  Lubisz tańczyć, ale wystarczy jak się pokiwasz z lewa na prawo – będę Twoją satelitą,  Lubisz podróżować,  Lubisz moje zaokrąglenia, czyli erotyczną powierzchnię użytkową,  Kochasz mnie i z kobiet poza mamą tylko mnie, żeby tłumu nie było,  Chcesz i lubisz spędzać ze mną czas,  Uwielbiasz się kochać najlepiej wieczorem i rano… no co 2 – 3 dni (bądźmy realistkami),  Kochasz swoją mamę, ale odciąłeś już pępowinę i nie musisz spędzać z nią każdego weekendu,  Chcesz mieć prawdziwy, poważny związek, – Uff... Nie za dużo? a może za mało? Chciałam, byś był jak najbliższy opisowi – pomyślałam. – Ach… Bądź facetem na miarę czasów. Doceniaj mnie, kochaj, nie walcz ze mną. Kobieta ponoć kocha miłością odbitą... Jak Cię znajdę, to Cię zjem! – Tak sobie trajkotałam w głowie pełna pozytywnego nastawienia, że już za chwilę, już za momencik. Byłam pewna, że taki gdzieś istniejesz. Może tuż za rogiem? Wiesz, że nie szukam ideału… Szukam Ciebie. Hola!! A czy cała lista nie jest przypadkiem opisem ideału? Zaczęłam się zastanawiać. Świdrowała mnie 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 10 wątpliwość, że może za dużo wymagam? Zrobiłam korektę dla dzieci i pracy – wystarczy jak będziesz zaradny, stanowisko nie ważne, z dziećmi dam radę. Więc chyba nie jest to aż taki koncert życzeń i nie wiem jakie wielkie wymaganie? Niech los zdecyduje... Z drugiej strony, jak mam być z kimś kto do mnie nie pasuje, to wolę być sama. Czytałam więc listę po przebudzeniu i przed snem… Skupiałam na Tobie moje myśli, wysyłałam Ci w eter zew godowy. Pisałam nawet afirmację posiłkując się odpowiednią literaturą: Pragnę udanego związku, chcę być z mężczyzną, który mnie kocha, pożąda, który chce mi pomagać i ze mną tworzyć życie. Który jest zaradny, męski, energiczny inteligentny, którego ja będę kochać z całych sił i z którym będę mogła żyć w stałym związku. Wiem, że świat obfituje w takie pokrewne dusze i że to tylko kwestia czasu, kiedy Ty się pojawisz w moim życiu. Wiem, że Prawo Przyciągania zmaterializuje osobę, z którą jestem najbardziej w harmonii – klepałam przez tydzień. K. i A. przeczytały uważnie co napisałam i zaczęły tworzyć swoje wizerunki. Powstały ich własne listy, w większości punktów zbieżne z moją. A. dodała pasję fotograficzną i zmieniła wiek między 48 a 54 lat, z zaznaczeniem, że masz nie lubić seksu analnego, bo ona ma hemoroidy. Z kolei K. chciała, byś Ty nie lubił podróżować, a czas spędzał w domu, ale byście razem chodzili do kina przynajmniej raz w miesiącu i żebyś jej dawał prezenty nawet maleńkie. Ja, A. i K. klepałyśmy rano i wieczorem w swoich łóżkach swoje afirmacje. Pilnowałyśmy się pytając nawzajem, czy afirmacja dziś była. W tym wszystkim bałam się tylko tego, że moje serce tak zardzewiało, że nikogo nie będę w stanie pokochać. Kolejnym krokiem był wybór portalu randkowego i zalogowanie się na nim. Z doświadczenia wiadomo było, że nie ma co liczyć na rodzinę i znajomych. W pracy sami żonaci lub kobiety, żadna z tych opcji nas nie interesowała. – Ooooo, tutaj to musisz być! – pomyślałam cała w pąsach, pracując nad budową swojego profilu na wybranym portalu. Starannie wybierałyśmy zdjęcia, to było dla nas bardzo ważne. Takie żeby pokazywały nas i nasze zainteresowania. Po kilkanaście razy zmieniałyśmy opisy, w końcu średnio zadowolone wysłałyśmy nasz elektroniczny zew godowy w przestrzeń wirtualną. I zaczęło się… 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 11 Już pierwszego dnia opublikowania przez nas profili napłynęły zaczepki, buźki, słodkie wiadomości od dziesiątek mężczyzn. Z początku sprawiało to nam przyjemność, byłyśmy zaskoczone, jak wielu mężczyzn do nas pisze, jakie mamy powodzenie, jakie jesteśmy śliczne i „amerykańskie”. Pierwsze zachłyśniecie się „popularnością” szybko ustąpiło niemiłym przemyśleniom na temat jakości autorów, a jeszcze mniej kolorowe na temat ich intencji. Pojawiały się zarówno indywidua, które w naszych wspomnieniach zajęły oddzielne, głębokie szufladki, jak i całe watahy jednakowo postępujących i sklasyfikowanych pseudo myśliwych, których wrzuciłyśmy do kilku skatalogowanych worków. Nasza wyprawa w poszukiwaniu własnego Ciebie właśnie się zaczęła. Cóż, że po drodze nie raz się potykałyśmy… Podobno liczy się droga i to jak ją przebywamy, a nie sam cel… Podobno nie ważne też ile razy upadniesz, ale ile razy się podniesiesz. Po pewnym czasie historie zaczęły się nam powtarzać, pewne typy przewijać. Bogactwo doświadczeń tak duże, że żal było je zaprzepaścić. Postanowiłyśmy robić z tego krótkie notatki i podczas babskich wieczorków czytałyśmy swoje krótkie opowiadania, a następnie komentowałyśmy, nierzadko pocieszając się winem. Kiedy wieść o tym, że zbieramy opowiadania o męsko- damskich perypetiach rozeszła się do uszu naszych znajomych, zaczęły napływać do nas opowiadania od innych mniej lub bardziej znanych nam kobiet. Wszystko razem zebrałam, by nie stracić tak cennego obrazu naszej rzeczywistości. Uporządkowałam je, nieco ujednoliciłam i opisałam poszukiwania prawdziwego związku przez kobietę dojrzałą. Powstała książeczka dla kobiet, które być może znajdą w nich wskazówki dla siebie lub ostrzeżenia i pocieszenie, że nie są w tej sytuacji jedyne. Zobaczą, że nie tylko one dały się oszukać, nie tylko one zachowały się nierozsądnie, nie tylko one wciąż pozostają same. Po to, by nie naruszać czyjegoś „dobrego imienia”, zmieniłam imiona i cechy mogące zidentyfikować opisanych mężczyzn. Jednak nie zmieniłam charakteru opisanych sytuacji. Wszystko co znajduje się w tej książce, jest faktem. Prawdziwe są też cytaty z wiadomości, celowo pozostawione z oryginalną, często błędną pisownią. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 12 Dla naszego bezpieczeństwa nie będziemy również sugerować, która z dziewczyn jest bohaterką opowiadania, po to by uniemożliwić z kolei identyfikację. Z naszego doświadczenia wynika, że po niektórych panach będących użytkownikami portali randkowych można spodziewać się gróźb i innych przykrych zachowań, tak więc wszelkie podobieństwa są przypadkowe. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 13 SPACERMISTRZ Pisał do mnie długie poematy i nasz kontakt głównie na tym się opierał – na wymianie słodkich maili na portalu. Czasami nie miałam siły czytać tych romantycznych do przesady wynurzeń, okraszonych zdjęciami serduszek i par zamkniętych w miłosnych uściskach. Pisał to mężczyzna, który nawet nie widział mnie na oczy, bo owszem pisać można i to fajne, ale jest jakaś granica. Sytuacja dojrzewała do tego, by się w końcu spotkać... a ten nic, tylko wierszyki i obrazki. Potem zamilkł i nagle znów się pojawił i zaprosił na spacer… I tak się zaczęło to nasze niby spotykanie się. Następnie znów znikł i znów się pojawił, przesyłając słodką wiadomość: – Hej, wciąż o Tobie pamiętam… – Ja niestety też – pomyślałam. – Bo z nim to było tak… Facet był całkiem do rzeczy, miłośnik per pedes (łac. pieszo). Niezliczone spacery po wszystkich możliwych parkach Warszawy, bolące stopy i nogi wchodzące w dupę. Obsrane ławki, na których nie można usiąść, czujne oczy żyjących cudzym życiem emerytek, dzwonki rowerowe tuż za uchem i zgrzyt wściekle hamujących rolek… A ja wokół stawu, wspierając się jak ofiara losu na ramieniu sadysty – spacerowicza w garsonce i w szpilkach, prosto z pracy. Jedno kółko, drugie kółko, trzecie – jak zgrana para kaczek przed wysiadywaniem jaj… Myślałam, że może się chłop zlituje… Na kawę zabierze, no wodę mineralną?? Gdzie tam!! Aaaa, że niby mogłabym trampki założyć? Po pierwsze, jak sama nazwa wskazuje trampki są dla trampkarzy! Po drugie, czy ktoś widział, żeby kobieta w trampkach do stroju biznesowego wyglądała ponętnie (a ja w końcu poszłam na randkę z pracy)… no chyba, że nago, ale ja po parku to dziękuję... Jeszcze by się kundle zleciały, tym razem na boczek, nie na kości. Zazdrościłam mu… Spacermistrz jako niezmotoryzowany, wprawiony w pokonywaniu kilometrów na piechotę, żwawo popierdalał wokół stawu w szmacianych butkach, snując plany naszego wspólnego urlopu. Jak sobie wyobraziłam, że do Grecji też będę popychać per pedes, to mi się odechciało i jego, i wakacji… Och, żeby choć raz jemu wlazły nogi w dupę! Albo stopy porosły palącymi pęcherzami… 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 14 Ale nie o spacery poszło… Prawda okazała się taka, że wybierał spacery nie z zamiłowania do widoków i tłumów w parkach, czy moknięcia na deszczu, ale... bo tak taniej. Cóż pewnie nie jego wina, że mało zarabia. Dziecko ma, mieszkanie, to tamto... Uprawia szlachetny, ale mało płatny zawód... Hola! ale właśnie dlaczego to nie jego wina? Właśnie, że jego... Niech sobie znajdzie lepszą robotę albo tańszą, perpedesową dziewczynę. Dlaczego mam się dawać obmacywać gościowi, który nie raczy mnie zaprosić nawet na kawę, do kina, kupić kwiatka? W momencie, gdy to pojęłam, moje zainteresowanie nim zaczęło spadać. Ta jego oszczędność wyrażała się m.in. w braku telefonów i smsów. Nie dzwonił, nie pisał, nie proponował obiadu czy kawy, wysyłał tylko maila... bo taniej. Po pierwszym spotkaniu, gdy się nie odezwał, pomyślałam, że zapomniał o mnie. Nie pasuje mu i koniec! Dopiero późnym wieczorem zajrzałam na pocztę na portalu. Tfu! Po co zajrzałam? Może jakbym przeczytała wiadomość po tygodniu, to nie było by więcej spotkań? A tak była ona – WIADOMOŚĆ WYCZEKIWANA przez każdą kobietę po randce. Możesz być pewna, że jak facet po spotkaniu się nie odezwie od razu, np. nie wyśle smsa, że było super, miło lub byle jak, z reguły oznacza to różne dalsze problemy. Podobnie, jeśli nie napisze do ciebie po tym, jak już cię przeleci… Możesz od razu zakwalifikować go jako rasowego sknerę, chama (niepotrzebne skreślić), spalić nad gazem kuchenki i skrupulatnie popiół wsypać do kibla... Nie zapomnij spuścić wody! Kotu do kuwety nie wrzucaj, bo zdechnie (szkoda kota). Wracając do Spacermistrza. Wysłał wiadomość pięć godzin wcześniej i nawet go nie ruszało, że przez ten czas nie odpisałam. Ja bym już dawno zadzwoniła i sprawdzała czy nie umarł, czy email doszedł... Informowała, pytała dlaczego i że… fajnie było. Ale ok. Ja to ja. Mogę być inna, w gorącej wodzie kąpana. Może jego norma była inna. W wykresie na ekranie byłaby linią prostą, czyli zwykły zgon. Przyzwyczaiłam się, że nie będzie smsów, czasem żadnego emaila, bo nie miał dostępu do komputera, ani rozmów telefonicznych nocą do białego rana, ani kawy, a nawet kolacji, tylko kacze truchtanie w koło bajora i planowane wakacje wykupione na gruponie, ale – jak zaznaczył Spacermistrz – all inclusive! Chyba, że zapłaciłabym za nas. I owszem zrobiłabym to, bo mnie stać, ale… Uznałam, że to już byłby kanał. On będzie zabierał mnie na spacerki, 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 15 a ja będę nam obiady fundować. I tak przeżyłam jeden, drugi, trzeci spacer… I na n-ty się skończyło. Na tym ostatnim naszym spacerze Spacermistrz, który w oczach, fakt faktem, miał namiętność, tylko, że smutną, tak się do mnie kleił na ławce, że myślałam, że mnie rozbierze na oczach gromadki bawiących się pampersiarzy. Siedział obok i napierał na mnie. Ja się odsuwam, on się przysuwa, ja zabieram jego ręce z moich bioder, on je kładzie na kolanie, ja zabieram z kolana on mi ślini ucho… Kurde! Tak a propos, o co chodzi z tym ślinieniem ucha? Dlaczego mężczyźni uważają, że ślinienie uszu i szyi jest fajne? Przecież to jest obrzydliwe, szczególnie jak godzinę wcześniej jadłeś facet mięcho zaprawione czosnkiem. Chryste... moje ucho było lepkie! Czułam czosnek i kiełbasę. Łeee! Spacermistrz do tego paplał, jęczał, mlaskał. Wpatrywał się we mnie z wdziękiem psiaka, siedzącego w klatce na Paluchu. Boże, a ja chciałam rozmawiać, dyskutować, spierać się, wymieniać poglądy. Chciałam żeby jego intelekt mnie porwał, obezwładnił, zauroczył, żeby wyrażał jego wspaniały, męski charakter. Zdecydowanie, opiekuńczość, zaradność, odwaga. A ten… skamlał... Coś mówił o widoczkach i smarowaniu mi olejkiem pleców… ech! – Facet, nudzisz – pomyślałam. – Porozmawiaj czasem o Einsteinie, snuj jakieś plany, pal sześć, choćby o wakacjach w Grecji nawet na piechotę! Moje obrzydzenie rosło. Skóra zaczęła palić w miejscach, gdzie dotykał. On zupełnie nie rozumiał, że ja nie chcę być śliniona, obmacywana i duszona. Ja nawet nie wiedziałam jeszcze, czy jego chcę i czy na tyle go lubię, żeby dać się udusić. Czy on to Ty? Czułam się jak wsadzona do garnka i męczona na wolnym ogniu pod pokrywką. W końcu po tym ostatnim spacerze powiedziałam mu przez telefon „żegnaj”. – No daj spokój! – zawołał. – Jesteś dla mnie ideałem kobiety, nie możesz mnie tak zostawić. – Nie będziesz ze mną szczęśliwy – tłumaczyłam dobrodusznie. – Nie wiem skąd to przypuszczenie, jest mi z Tobą dobrze– jęczał przez telefon. – Nie możesz mnie tak porzucać. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 16 – No, ale zrozum, że nie pasujemy do siebie! – wyrzuciłam z siebie w widocznym poirytowaniu. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć, że już mam dość tych spacerków i obmacywania po parkach. Sam, jak widać, się nie domyślał. – Jestem inna niż ci się wydaje – kontynuowałam. – Szukam kogoś bardziej zdecydowanego, praktycznego, kto do mnie pasuje. Jestem za ostra dla Ciebie, zbyt zdecydowana, konkretna. – No to może źle postępujesz? Bo wiesz, ja jestem wrażliwym mężczyzną. – Spacerowicz gładko przerzucił piłeczkę na moją stronę. – No właśnie! – pomyślałam, że świat stanął na głowie… Facet się szczyci, że jest bardzo wrażliwy. Wzruszyłam się do łez. W tym problem, że w moim świecie nadmierna ckliwość, czyli tak naprawdę bycie cipą i ukrywanie swojej życiowej słabości pod płaszczem wrażliwości, wyklucza mi się całkowicie ze słowem mężczyzna. – Wrażliwa to może być rusałka nad bajorkiem lub skóra na detergenty – odpowiedziałam kończąc rozmowę. Odezwał się po kilku tygodniach nieśmiało na portalu. W tle ma jakieś zdjęcia roślinek. Pisał nawet ładnie, że myślał o mnie cały czas, że jestem taka kobieca, że dla niego ideał… Kurde czuję się jak sucz czasem. Przykro mi się zrobiło. Jest miły i w ogóle, oczy ma słodkie jak psiak a ja taka zołza. Czasem napisał coś a potem kilka dni cisza. W końcu się z nim umówiłam na… Nie wiem po co. Może żeby nie siedzieć w domu. Przecież wiem, że nie zmienił się... Choćby dlatego, że jedno z pierwszych pytań brzmiało: – Czy może chcesz iść na spacer? – Tak kurwa, marzę o tym! Szczególnie, że leje i jest zimno. Nie mój drogi, idziemy na kawę – pomyślałam. Wymusiłam więc to spotkanie na kawę w kawiarni na Marszałkowskiej. Problem w tym, że Spacermistrz odwołał je na 30 min przed… Ponoć mu coś pilnego wypadło i miał się odezwać. Minęło 6 miesięcy. Nie tęsknię. *** 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 17 Skończyłam opowiadać. Dwie pary oczu i dwie pary uszu moich koleżanek były skupione na mnie. W końcu dziewczyny pokiwały głową, w górę też została uniesiona butelka z winem. – Może czeka, aż minie jesień, zima i wyremontują wszystkie parki z funduszy UE – odezwała się życzliwie koleżanka. – Jestem przekonana, że tacy faceci po prostu nie mają kasy, albo są sknerami… żeby jak najmniej wyłożyć od siebie, ale choć pomacać. Pomacał Cię? – zapytała druga. – Nieee… ale wyślinił – odruchowo przetarłam ręką po uchu. – Oni tak lubią, spenetrować wszystkie miejsca, w których jeszcze nie byli, obślinić, obmacać… obrzydliwcy! Jakbyśmy miały o trzy dziurki więcej, to też by tam chcieli być. – Ja kiedyś się całowałam z takim jednym, ale miał katar i zgadnijcie, co znalazłam na swoim dekolcie… Jaką konsystencję? – Nie! No błagam! Przestań! Ja mam łatwy odruch wymiotny… Siedziałyśmy w ciszy, w której było słychać tylko szybkie przełykanie wina dla zabicia wrażeń, które podrzuciła nam wyobraźnia w związku z tą konsystencją. – W sumie to chwalmy Pana, że odwołał – przerwałam ciszę. – Kolejnych rundek wokół stawu bym nie zniosła. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 18 CALIFORNIA Od chwili zalogowania otrzymywałam bardzo dużo wiadomości w postaci emotikonów. Pierwsza, druga, trzecia wiadomość obrazkowa. Powoli zaczęło mnie to złościć, nie tego się spodziewałam. Doszłam do wniosku, że autorzy takich wiadomości cierpią na zanik umiejętności składania słów, są na poziomie jaskiniowca i rozumieją jedynie pismo obrazkowe. Być może też autorzy obrazków uważali, że ich wizerunek na stronie głównej, ukraszony najczęściej przeciwsłonecznymi okularami na ¾ twarzy (można by uznać że to wizerunek okularów z uszami) wystarczy za wszystkie słowa świata, by powalić kobietę. California był jednym z nich, więc wysłał mi usta. – No całkiem fajnie kolego – pomyślałam wpatrując się w emotikonka w postaci krwistoczerwonych damskich ust – ale co ja mam z tym buziakiem zrobić? Całusa ci nie odeślę, bo nie wiem, czy mam ochotę całować Twoje okulary. Nie wiem, czy kochasz mnie już szaleńczo, czy chcesz mnie całować namiętnie i jest to zaproszenie do seksu, czy to tylko pocałunek równy buziakowi dla cioci na rodzinnym spędzie… – Tak naprawdę – rozmyślałam dalej – domyślam się, że jesteś, drogi Californio, beznadziejnie leniwy i nie chce Ci się sklecić zdania do mnie. I nie obchodzi mnie, że być może pisałeś do 100 dziewczyn przede mną i żadna nie odpisała. Sorry facet, to jak szukanie pracy. Jeśli chcesz, by ktoś zwrócił na Ciebie uwagę, to do każdego z osobna wyślij specjalnie wypocony list motywacyjny – skwitowałam zniesmaczona. Tego dnia, otrzymałam różnych słoneczek, buziek, tęczy i ust a nawet splecionych stópek do wyrzygania i California trafił akurat na mój kiepski humor. – Zero konkretów, następny niegramotny leniwiec – myślałam i zamiast odpuścić, wysłałam grzeczną odpowiedź: – Co buźka ta znaczy? – Sok? – odpisał i wrzucił kolejne usta. – ? – wpisałam się w konwencje, możemy przecież posługiwać się hieroglifami. Nie zaskoczyło mnie, gdy zobaczyłam w odpowiedzi od niego tylko słoneczko. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 19 Ponieważ milczałam, po kilkunastu minutach przyszła kolejna wiadomość. Tym razem zawierając treść: – Idziemy na sok? – I kolejne usta. Wkurzał mnie coraz bardziej. Czytałam to proste zdanie kilka razy nie mogąc pojąć, jakimi ścieżkami chodzą myśli Californii, a może szukając jakiegoś ukrytego w tym sensu? – A dlaczego miałabym się zgodzić? Wysyłasz głównie obrazki, nie wiem nawet, z kim rozmawiam i czy warto iść na ten sok – odpisałam, zastanawiając się po co w ogóle tracę czas. – Gwiazda Internetu – odpisał, dodając oczywiście na końcu rozdziawionego w rechocie emotikona. – Pustota w głowie, a pozuje nie wiadomo na kogo. – Facet, czego ty chcesz? – zagotowałam się. – Zamiast dać sobie spokój znów wysalałam odpowiedź: – Nie jestem Gwiazdą, po prostu wydaje mi się, że trzeba najpierw chwilę pogadać, a potem zdecydować, czy będzie sok czy tam kawa... – To tylko sok – odpisał, ku mojemu zdziwieniu bez żadnego emotikona. – I być może stracony czas, który mogłabym spożytkować inaczej. Sok też chcę pić z osobą, dla której warto poświęcić czas. Do tego, żeby to wiedzieć trzeba się chwilę poznać. Nie lecę na sok po pierwszym zdaniu a nawet po pierwszym emotikonie. – Tobie się wydaje, że Gwiazda jesteś? – zaatakował znów. – To siedź tu i kwitnij stara babo. Zatkało mnie, nic nie odpisałam. Po chwili przyszła od niego kolejna wiadomość: California nie dawał mi spokoju jeszcze przez kilka miesięcy. Co chwila przychodziły prowokacyjne, a wręcz obraźliwe teksty, że jestem stara, że moherowy beret... lub tylko irytujące emotikony. Na początku nie wiedziałam co zrobić, potem się okazało że można go zablokować. Blokowałam go kilka razy, ale kilka razy zmieniał profil, musiał logować się z innego IP. W końcu dał spokój... Mam nadzieję. **** 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 20 Dziewczyny uważnie obejrzały korespondencje z Californią i jego profilowe zdjęcie. – No i co wy na to, drogie koleżanki? – zapytałam. – Gościa można skwitować jednym słowem: zakompleksiony burak w okularach. Koleżanka przyglądała się z bliska zdjęciu na portalu. California krył się na nim za szerokimi na całą twarz okularami. Nie było nic widać. – To były trzy słowa. Ja używam na to określenia niedojebiec – skomentowała po chwili. – Ha, ha, nooo! Musi mieć kompleksy, jak nic. Nic mu nie bierze, a może jest żonaty? Ukrywa się. Wpisał sobie miejsce zamieszkania California i myśli, że każda na niego poleci i… na jego sok – żartowała druga, zaglądając mi przez ramię. – Wolę pić z wami nawet wodę, niż z nim ten cholerny sok – odparłam patrząc tęsknie w dno pustego kieliszka i rozglądając się za butelką wody. – A gdzie tam wodę? Wino już otwieram. – Jedna z koleżanek sięgnęła ręka po kolejną butelkę. – Ha! Znam przypowieść o zamianie wody w wino, ale gdy patrzę na Ciebie to widzę, że Ty to jakiś marny Jezusek jesteś. 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 21 CHAMSKI DYKTATOR MODY Spodziewałam się od mężczyzn różnych, różnistych tekstów o nędznej, średniej i dobrej jakości, ale Cham zaskoczył mnie tak, że aż mi się przypaliło pod deklem. – Postarzasz się ubiorem – napisał. – Sukienka i szpilki w parku??? Nie odnajdziesz się w Kanadzie, Stanach, Australii czy Londynie! Zdawałam sobie sprawę, że tekst jest obliczony na to, żeby mi sprawić przykrość. Dotyczył zdjęcia zrobionego w trakcie spaceru po wyjściu z restauracji. Nie byłam na nim w szpilach, tylko na koturnach a sukienka była dzienna i letnia. Wiedziałam, że świadomie tak napisał, mając nadzieję na zrobienie jakiegoś wrażenia, choćby porównywalnego z tym, jakie robi śmierdząca ryba. Swój cel osiągnął. Zrobiło mi się przykro. To jest zagadka kobiecej psychiki – przecież dostałam tego dnia kilka przemiłych wiadomości, oceniających moje zdjęcia wyżej niżbym śmiała o tym marzyć. A tu przyszła jedna, jedyna śmierdząca opinia od kmiota, którego nie widziałam na oczy i który na każdy but na obcasie nazywa szpilkami, by moja krucha pewność siebie spadła niczym gacie podczas seksu. Podciągnęłam je szybko i pomyślałam, że mu nie odpuszczę. Jak zawsze, kiedy wiem, że nie powinnam, jakiś czort każe mi pisać. Pomyślałam, że jeśli nie odpowiem, to on uzna, że wygrał. W rogu ekranu przesuwała się informacje, że Cham siedzi na moim profilu. – Pewnie onanizujesz się przy moich zdjęciach w szpilkach, debilu! – pomyślałam z pogardą. Przyjrzałam się jego głównemu zdjęciu: chudy koleś w wieku między 45 a 50 lat, w wielkich rogowych oprawkach, wciśnięty w fotel. Wyglądał jak niekochany przez mamusię docent KUL-u (nie znam docentów tej szacownej uczelni, ale wyobrażam sobie że tak mogą wyglądać). – A skąd pomysł, że chciałabym tam być? – odpisałam, mając na myśli ową Kanadę, Stany, Australię czy Londyn, bo chwilowo nic innego nie przychodziło mi do głowy. Odpowiedź przyszła prawie natychmiast: 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 22 – Wiem, że nie chciałabyś tam być... bo raczej przypominasz kobietę z Ukrainy. Bez fantazji, luzu i autentyczności. Pamiętaj, żeby się czuć młodo... a nie paradować po parku w szpilkach i w sukience... hmmm... w Stanach i Londynie... trzeba mieć 60 lat. Poczułam jak krew pulsuje mi coraz szybciej i szał uderza do głowy. – Co za kretyn? – pomyślałam. Moja gorąca głowa już przekroczyła temperaturę wrzenia. Najpierw podniosła się jedna brew, potem druga a ręce zawisły nad klawiaturą… No czekaj, kurwa! – Hehe, uśmiałam się – pisałam. – To miało mnie urazić? Zaciekawić? Oburzyć? Ustosunkuję się mimo wszystko, choć miałam cię od razu wysłać w niebyt. Jesteś prymitywem z kompleksami… Mały ptaszek czy niepowodzenie w randkowaniu? Wydaje Ci się, że jakoś specjalnie kogoś szokujesz, obrażasz, chcesz zwrócić uwagę? Kobiety cię olewają, więc w ten sposób chcesz je zaciekawić? Hm... mały ptaszek, jak nic... Ale wiesz, strategia kiepska – taki cham na wiele liczyć nie może. Ciekawe, co chciałeś tym uzyskać? Myślisz, jak wypadasz na tle innych mężczyzn, którzy tu piszą? Mnie wisisz kalafiorem, a sam nic tym nie zyskałeś – co najwyżej darmową wycieczkę w kosmos. Pakuj walizy. Aha... i podszkol się, jak wyglądają szpilki i że letnia sukienka po obiedzie w restauracji jest jak najbardziej na miejscu. Znam i Stany, i Londyn. Nie wydaje mi się, żeby łażenie w powyciąganym T-shircie i szortach oznaczało młodość. Sam ściągnij z pyska te rogowe okulary, bo wyglądasz jak przygłup pozujący na światowca. Porównanie z Ukrainkami w ogóle mnie nie ruszyło, bo w odróżnieniu od paskudnych Angielek i otłuszczonych Amerykanek, bardzo ładne kobiety, ale rozumiem, że taki suchar, jak Ty, może również tego nie wiedzieć. Ufff! Ale pojechałam… Krew powoli mi odpłynęła z głowy, zaczęłam spokojnie oddychać. Najechałam kursorem na znak "zakaz wjazdu" i zablokowałam Dyktatora mody na amen. *** 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 23 – To się jakoś nazywa, takie zachowanie w sieci i nękanie... mnie się wydaje, że to podobny typ, co ten twój California – zakończyłam opowiadanie i popatrzyłam na koleżanki, które rechotały po wysłuchaniu całości. – Pokaż ten jego pysk – dziewczyny pochyliły się nad zdjęciem. – Takie coś może kochać tylko matka – wydała opinię jedna z nich. – Ale faktycznie, wygląda jak fiutek w okularach. – No, ale mówię wam, że było mi tak przykro... – wtrąciłam – Nie wiedziałam czemu ten człowiek, którego nie znam i nic mu nie zrobiłam, tak się zachowuje wobec mnie. A wiecie, że zdjęcia dałam ładne, same pomogłyście wybrać! No nic w nich nie ma takiego, co usprawiedliwiłoby taką reakcję. – Taaa... – dziewczyny jednocześnie spojrzały na mnie. – Jednak jesteś chora. Tłumaczysz się i szukasz winy w sobie? Mogłaś tam wrzucić najgorsze zdjęcia. – Nie miał prawa się tak zachowywać. Wiedział co robi. Ruszyło Cię! – No, ale powiedzcie same – drążyłam szukając akceptacji. – Do parku można założyć taką sukienkę, prawda? – O czym ona mówi? ja pierdolę... ja nie wierzę…– zniecierpliwiła się koleżanka. – Nie klnij! – zasyczała druga udając zgorszenie. – Nie da rady, po tym co słyszę, nie pierdolić i wierzyć… – Dziewczyno, być może jedyna pozytywna rzecz w życiu tego faceta to testy na AIDS, a ty się dręczysz?!! 2350752

2 haveanicEbook.pl @mory w sieci - B. Kicińska - Rudzik 24 ZIGI Zigi był postacią rozpraszającą moje smutki, był niczym folklor tego portalu. Powracał niezmiennie jak bumerang co kilka dni. Był tak pocieszny, że nawet go polubiłam. Jednak w jego przypadku od razu byłam pewna, że to nie Ty. Zaczął od banalnych pozdrowień pewnego czerwcowego ranka: – Miłego dnia. Pozdrawiam. Zigi. – Miłego dnia – odpisałam. – Chce jechać z Tobą na wakacje – napisał bezceremonialnie. – Ach… – pomyślałam – to ta idiotyczna opcja, którą zaznaczyłam na profilu, że jestem sama w wakacje. Miała przyciągnąć księcia, a nie błazna. Ciekawe ilu kosmitów będzie teraz zapraszać mnie na wakacje. Przytkało mnie jednak na moment i nie wiedząc, co mu napisać, a nie wyjść przy okazji na chamkę skleciłam jedno zdanie: – Dziękuję za zaproszenie, ale musiałabym Cię bliżej poznać. Między nami jest duża różnica wieku – odpowiedziałam. Zigi miał 54 lata. – O czym Ty mówisz? Nie widziałaś mnie, a wypisujesz głupoty. Ja też pojadę z Tobą tylko wtedy, jeśli Cię zaakceptuję. Na zdjęciu wyglądasz dobrze, ale jak jest w rzeczywistości, tego nie wiem. Już miałem spotkania nawet na pożyczone zdjęcia. Zigi. – No teraz to Zigi pojechał mi po godności. No jak to! Wiedziałam, że w rzeczywistości w większości przypadków wyglądam lepiej od swoich zdjęć, więc Zigi, jeśli lubisz mnie na zdjęciach, polubiłbyś mnie, staruszku i w realu – myślałam. Zbierałam się, by mu odpisać tak, że pójdzie mu w pięty, ale mnie uprzedził. – Żebym zdecydował się na wspólny wyjazd – pisał dalej – muszę o Tobie wiedzieć dużo więcej niż to, co napisałaś. Poznać Cię trochę, jaki masz charakter i czy umiemy ze sobą rozmawiać, bo po co jechać, kiedy będzie pustka, a jedynie od czasu do czasu możemy tylko spojrzeć na siebie. Patrzyłam na zdjęcie żylastego 54-latka z podłużną, pooraną zmarszczkami twarzą i odstającą „ciążą” pod brudnym t-shirtem. Wyglądał jak znak zapytania. Pewnie rozmyślał nad tymi wakacjami. 2350752