Fundacja im. Karlheinza Deschnera przedstawia...
Karlheinz Deschner
Kryminalna historia chrze cija stwa
tom 5
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
18
Na czyim chlebie jestem
albo „Plackiem przed ka d form w adzy'
Maria R.-Alfóldi recenzuje i cenzuruje na niespe$na 12 stronach (s. 148-159) pod tytu$em
Kaiser Konstantin: ein Grosser der Geschichte? [Cesarz Konstantyn: Wielki historii?] 45 stron (s.
136-180) rozdzia$u „5w. Konstantyn, pierwszy cesarz chrze cija ski, «piecz89 na siedemnastu
wiekach historii Ko cio$a» w pierwszym tomie mojej Kryminalnej historii chrze cija stwa. Ju< na
pocz=tku jest jej „trudno, cho9by w przybli
19
skaza$ na wieczyst= banicj8 biskupa Eustacjusza z Antiochii,
20
okrucie stwem" (s. 149). Tymczasem pisz8,
21
i pisa9, to dobrze brzmi, jest godne wszelkich zaszczytów, jak sam bój! Lecz rzeBnik, to po prostu
ma$o subtelne.
Ze „z$o liw= ostro ci=" (s. 150) — tak mi si8 zarzuca — komentuj8 nast8pnie autokratyzm
tego, którego sama obwinia nawet o „bizantynizm". „Zmusza Ko ció$ do uleg$o ci; ten za ulega
zdaniem Deschnera ch8tnie i oportunistycznie, by doj 9 do pieni8dzy i w$adzy". Dotyczy9 ma to
jedynie „pewnej jasno wyró
22
A przecie< to zawsze obsceniczne powi=zanie tronu i o$tarza, zw$aszcza w niezliczonych
rzeziach od IV wieku do dzisiaj, nie jest przecie< produktem mojej „tendencyjno ci" (s. 149), lecz jest
wystarczaj=co odra
23
Moja krytyczka nie usi$uje jednak ani razu sprostowa9 tego, co „ustawicznie" negatywnie
traktuj8 i uzasadni9 swej nagany. Nie pasuje to bowiem oczywi cie do jej apologetycznej koncepcji,
24
w$a nie te, które cieszy$y si8 najwy
25
eufemistycznych przekr8ce , nierzetelnych pomówie , odbiegaj=cych najcz8 ciej — typowe dla
historiografów zezuj=cych w stron8 w$adzy ko cielnej i pa stwowej — od spraw decyduj=cych,
mo
26
odnosi si8 te< w tym przypadku bynajmniej do moich wi8kszych i wielkich przewin, do istoty rzeczy, i
zamiast tego prezentuje jakie drugorz8dno ci, jak „nie jest odpowiednie dla póBnego antyku..." Jak by
to by$o tematem mojego dzie$a! Czy< ten zarzut sam w sobie w ogóle jest trafiony? Czym jest bowiem
póBny antyk? Jak d$ugo trwa? Do roku 313? Do 375? A mo
27
Maria R.-Alfóldi, której przychodzi „z trudem" „cho9by w przybli
28
A poza tym moja „kpina" wyczerpuje si8 w zdaniu — przeze mnie rzekomo „samego drwi=co
podkre lonym": „Zbawca i dobroczy ca: rozpocz=$ decyduj=c= kampani8 od akcji polityczno-
religijnych [...]".
Pani R.-Alfóldi nie jest w stanie przedstawi9 niczego rozstrzygaj=cego, wi8c pozwala sobie
wci=< na uszczypliwo ci, a poniewa< niczego nie uzasadnia, rzuca jedynie aluzje, a wypaczaj=c obraz
musi przesadza9, bez zaj=knienia zataja9 fakty lub po prostu mija9 si8 z prawd=. Wszak
29
literatury (fachowej) najcz8 ciej pokawa$kowane" (s. 154). Nale
30
którego
31
Sam Konstantyn posiada zatem niew=tpliwe umiej8tno ci militarne i wie, jak wykorzysta9 swe
ogromne mo
32
Gdyby jednak po tradycyjnej historiografii, koronuj=cej zwyci8zców, b8d=cej jedynie innym
rodzajem hagiografii, nast=pi$o dziejopisarstwo i krytyka historyczna — krytyczne dla w$adzy,
rzeczywi cie etyczne, to có< mog$oby by9 bardziej po<=danego, có< bardziej korzystnego dla
narodów, zw$aszcza tych zawsze i wci=< uciskanych i wyzyskiwanych? I tu wspominam na koniec na
s$owa poety i my liciela, na sentencj8 laureata Nagrody Nobla Eliasa Canettiego, poprzedzaj=c=
pierwszy tom Kryminalnej historii chrze cija stwa: „Dla historyków wojny s= jak wi8to 9; jako
zbawienne lub nieuniknione burze wy$amuj= si8 ze sfery nadnaturalno ci i w$=czaj= w oczywisty i
wyt$umaczalny bieg wiata. Nienawidz8 respektu historyków przed czymkolwiek, co si8 wydarzy$o,
tylko dlatego,
33
ROZDZIA# 1
Cesarz Ludwik I Pobo ny (814-840)
„Rzesza Ludwika mia$a by9 pa stwem pokoju [...]. Nie
wyklucza$o to jednak wojen przeciwko poganom, lecz j= wr8cz
do nich zmusza$o, poniewa< byli uwa
34
do panowania, który ostatecznie zosta$ w wieku trzydziestu sze ciu lat cesarzem, potem zosta$
zrzucony z tronu, znowu na nim osadzony, jeszcze raz str=cony i ponownie przywrócony.
Wszystko dobre, co si8 dobrze ko czy? W ka
35
bada by$ pokojowo usposobiony, towarzyszy$ ojcu na jego <=danie w niszczycielskiej wyprawie
przeciw Awarom (IV, s. 291 i nast.), w ka
36
Oczywi cie Ludwik raz za razem nachodzi$ wra
37
b$aga9 o $ask8 i na koniec musieli, straciwszy wszystko, uwa
38
programu Renovatio regni Francorum jedno 9 Ko cio$a by$a warunkiem jedno ci Rzeszy.
Tak wi8c na zgromadzeniu w Akwizgranie póBnego lata roku 816 opracowano w Institutiones
Aquisgranenses regu$8 dla kanoniczek, przede wszystkim jednak odnowiono regu$8 dla kanoników,
któr= na podobie stwo vita communis stworzy$ oko$o roku 755 wi8ty biskup Chrodegang z Metzu,
pochodz=cy z jednego z „najpierwszych" rodów „frankijskiej arystokracji". Wobec jego „reformy" w
lokalnych ramach prowadzono dalej reformy o powszechnym znaczeniu, a w szczególno ci „d=
39
tak równie< w$a ciciel ziemi, na której sta$ ko ció$, rozporz=dza$ budynkiem ko cio$a jak innym
prywatnym maj=tkiem. Dysponowa$ on w sposób nieograniczony korzy ciami z wszystkich dóbr
takiego ko cio$a $=cznie z jego przychodami, maj=tkiem, zabudowaniami, zyskiem, wszelkiego
rodzaju daninami, niekiedy dziesi8cin=, regaliami, spoliami etc., jak te< posiada$ prawo obsadzania i
odwo$ywania z urz8dów duchownych lub (w przypadku klasztorów) opatów.
Ko cio$y prywatne, wyros$e ju< w staro
40
za , tego musi si8 nauczy9 wiat wiernych, jest w praktyce kup= pra$atów <=dnych w$adzy i
pieni8dzy).
Ludwik Pobo
41
po czym owe cia$a, jak zapewniaj= Roczniki Rzeszy, „sta$y si8 s$awne dzi8ki wielu znakom i cudom".
Przyby$y równie< „ko ci wi8tego m8czennika Sebastiana' — „ wi8tego wojskowych", patrona
Fundacja im. Karlheinza Deschnera przedstawia... Karlheinz Deschner Kryminalna historia chrze cija stwa tom 5 KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
18 Na czyim chlebie jestem albo „Plackiem przed ka d form w adzy' Maria R.-Alfóldi recenzuje i cenzuruje na niespe$na 12 stronach (s. 148-159) pod tytu$em Kaiser Konstantin: ein Grosser der Geschichte? [Cesarz Konstantyn: Wielki historii?] 45 stron (s. 136-180) rozdzia$u „5w. Konstantyn, pierwszy cesarz chrze cija ski, «piecz89 na siedemnastu wiekach historii Ko cio$a» w pierwszym tomie mojej Kryminalnej historii chrze cija stwa. Ju< na pocz=tku jest jej „trudno, cho9by w przybli
19 skaza$ na wieczyst= banicj8 biskupa Eustacjusza z Antiochii,
20 okrucie stwem" (s. 149). Tymczasem pisz8,
21 i pisa9, to dobrze brzmi, jest godne wszelkich zaszczytów, jak sam bój! Lecz rzeBnik, to po prostu ma$o subtelne. Ze „z$o liw= ostro ci=" (s. 150) — tak mi si8 zarzuca — komentuj8 nast8pnie autokratyzm tego, którego sama obwinia nawet o „bizantynizm". „Zmusza Ko ció$ do uleg$o ci; ten za ulega zdaniem Deschnera ch8tnie i oportunistycznie, by doj 9 do pieni8dzy i w$adzy". Dotyczy9 ma to jedynie „pewnej jasno wyró
22 A przecie< to zawsze obsceniczne powi=zanie tronu i o$tarza, zw$aszcza w niezliczonych rzeziach od IV wieku do dzisiaj, nie jest przecie< produktem mojej „tendencyjno ci" (s. 149), lecz jest wystarczaj=co odra
23 Moja krytyczka nie usi$uje jednak ani razu sprostowa9 tego, co „ustawicznie" negatywnie traktuj8 i uzasadni9 swej nagany. Nie pasuje to bowiem oczywi cie do jej apologetycznej koncepcji,
24 w$a nie te, które cieszy$y si8 najwy
25 eufemistycznych przekr8ce , nierzetelnych pomówie , odbiegaj=cych najcz8 ciej — typowe dla historiografów zezuj=cych w stron8 w$adzy ko cielnej i pa stwowej — od spraw decyduj=cych, mo
26 odnosi si8 te< w tym przypadku bynajmniej do moich wi8kszych i wielkich przewin, do istoty rzeczy, i zamiast tego prezentuje jakie drugorz8dno ci, jak „nie jest odpowiednie dla póBnego antyku..." Jak by to by$o tematem mojego dzie$a! Czy< ten zarzut sam w sobie w ogóle jest trafiony? Czym jest bowiem póBny antyk? Jak d$ugo trwa? Do roku 313? Do 375? A mo
27 Maria R.-Alfóldi, której przychodzi „z trudem" „cho9by w przybli
28 A poza tym moja „kpina" wyczerpuje si8 w zdaniu — przeze mnie rzekomo „samego drwi=co podkre lonym": „Zbawca i dobroczy ca: rozpocz=$ decyduj=c= kampani8 od akcji polityczno- religijnych [...]". Pani R.-Alfóldi nie jest w stanie przedstawi9 niczego rozstrzygaj=cego, wi8c pozwala sobie wci=< na uszczypliwo ci, a poniewa< niczego nie uzasadnia, rzuca jedynie aluzje, a wypaczaj=c obraz musi przesadza9, bez zaj=knienia zataja9 fakty lub po prostu mija9 si8 z prawd=. Wszak
29 literatury (fachowej) najcz8 ciej pokawa$kowane" (s. 154). Nale
30 którego
31 Sam Konstantyn posiada zatem niew=tpliwe umiej8tno ci militarne i wie, jak wykorzysta9 swe ogromne mo
32 Gdyby jednak po tradycyjnej historiografii, koronuj=cej zwyci8zców, b8d=cej jedynie innym rodzajem hagiografii, nast=pi$o dziejopisarstwo i krytyka historyczna — krytyczne dla w$adzy, rzeczywi cie etyczne, to có< mog$oby by9 bardziej po<=danego, có< bardziej korzystnego dla narodów, zw$aszcza tych zawsze i wci=< uciskanych i wyzyskiwanych? I tu wspominam na koniec na s$owa poety i my liciela, na sentencj8 laureata Nagrody Nobla Eliasa Canettiego, poprzedzaj=c= pierwszy tom Kryminalnej historii chrze cija stwa: „Dla historyków wojny s= jak wi8to 9; jako zbawienne lub nieuniknione burze wy$amuj= si8 ze sfery nadnaturalno ci i w$=czaj= w oczywisty i wyt$umaczalny bieg wiata. Nienawidz8 respektu historyków przed czymkolwiek, co si8 wydarzy$o, tylko dlatego,
33 ROZDZIA# 1 Cesarz Ludwik I Pobo ny (814-840) „Rzesza Ludwika mia$a by9 pa stwem pokoju [...]. Nie wyklucza$o to jednak wojen przeciwko poganom, lecz j= wr8cz do nich zmusza$o, poniewa< byli uwa
34 do panowania, który ostatecznie zosta$ w wieku trzydziestu sze ciu lat cesarzem, potem zosta$ zrzucony z tronu, znowu na nim osadzony, jeszcze raz str=cony i ponownie przywrócony. Wszystko dobre, co si8 dobrze ko czy? W ka
35 bada by$ pokojowo usposobiony, towarzyszy$ ojcu na jego <=danie w niszczycielskiej wyprawie przeciw Awarom (IV, s. 291 i nast.), w ka
36 Oczywi cie Ludwik raz za razem nachodzi$ wra
37 b$aga9 o $ask8 i na koniec musieli, straciwszy wszystko, uwa
38 programu Renovatio regni Francorum jedno 9 Ko cio$a by$a warunkiem jedno ci Rzeszy. Tak wi8c na zgromadzeniu w Akwizgranie póBnego lata roku 816 opracowano w Institutiones Aquisgranenses regu$8 dla kanoniczek, przede wszystkim jednak odnowiono regu$8 dla kanoników, któr= na podobie stwo vita communis stworzy$ oko$o roku 755 wi8ty biskup Chrodegang z Metzu, pochodz=cy z jednego z „najpierwszych" rodów „frankijskiej arystokracji". Wobec jego „reformy" w lokalnych ramach prowadzono dalej reformy o powszechnym znaczeniu, a w szczególno ci „d=
39 tak równie< w$a ciciel ziemi, na której sta$ ko ció$, rozporz=dza$ budynkiem ko cio$a jak innym prywatnym maj=tkiem. Dysponowa$ on w sposób nieograniczony korzy ciami z wszystkich dóbr takiego ko cio$a $=cznie z jego przychodami, maj=tkiem, zabudowaniami, zyskiem, wszelkiego rodzaju daninami, niekiedy dziesi8cin=, regaliami, spoliami etc., jak te< posiada$ prawo obsadzania i odwo$ywania z urz8dów duchownych lub (w przypadku klasztorów) opatów. Ko cio$y prywatne, wyros$e ju< w staro
40 za , tego musi si8 nauczy9 wiat wiernych, jest w praktyce kup= pra$atów <=dnych w$adzy i pieni8dzy). Ludwik Pobo
41 po czym owe cia$a, jak zapewniaj= Roczniki Rzeszy, „sta$y si8 s$awne dzi8ki wielu znakom i cudom". Przyby$y równie< „ko ci wi8tego m8czennika Sebastiana' — „ wi8tego wojskowych", patrona