dareks_

  • Dokumenty2 821
  • Odsłony699 367
  • Obserwuję399
  • Rozmiar dokumentów32.8 GB
  • Ilość pobrań344 096

Francoise Sagan - Witaj, smutku

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :358.5 KB
Rozszerzenie:pdf

Francoise Sagan - Witaj, smutku.pdf

dareks_
Użytkownik dareks_ wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 100 osób, 66 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 98 stron)

Françoise Sagan Witaj, smutku (Prze o y y: Anna Gosty ska i Jadwiga Ol dzka)ł ż ł ń ę

egnaj mi smutkuŻ Dzie dobry smutkuń To ty wpisany w kwadrat sufitu To ty wpisany w najdro sze oczyż Nie jeste niedol jedynieś ą Je eli ci wargi zgn bionychż ę ę G osz u miechemł ą ś Dzie dobry smutkuń Kochanku cia powabnychł Dominanto mi o cił ś Kt rej urok urastaó Jak bezcielesny potw ró G owo z nadziei wyzutał Smutku o pi knej twarzy.ę P. ELUARD [Le vie immédiate]

CZ PIERWSZAĘŚĆ 1 Waham si nazwa pi knym, powa nym s owem “smutek", to obce mi dot dę ć ę ż ł ą uczucie, kt rego agodna, bolesna gorycz dr czy mnie nieustannie. Jest ono tak wy czne,ó ł ę łą tak egoistyczne, e nieomal wstydz si go, a uczucie smutku wydawa o mi si przecież ę ę ł ę ż zawsze godne szacunku. Nie zna am go do niedawna. Zna am raczej nud , al, rzadziejł ł ę ż wyrzuty sumienia. Teraz co jak gdyby rozsnuwa si wok mnie, niby mi kka,ś ę ół ę denerwuj ca jedwabna zas ona, i oddziela mnie od innych.ą ł Tamtego lata mia am siedemna cie lat i czu am si zupe nie szcz liwa. Ci “inni" toł ś ł ę ł ęś by m j ojciec i Elza, jego kochanka. Musz od razu wyja ni sytuacj , kt ra mo eł ó ę ś ć ę ó ż wydawa si fa szywa. Ojciec przekroczy w a nie czterdziestk i by wdowcem odć ę ł ł ł ś ę ł pi tnastu lat. By to cz owiek m ody jeszcze, pe en ywotno ci, o du ych mo liwo ciach.ę ł ł ł ł ż ś ż ż ś Gdy dwa lata temu, po uko czeniu szko y, wr ci am do domu, nietrudno mi by oń ł ó ł ł zrozumie , e ojciec ma kochank . O wiele trudniej by o pogodzi si z tym, e zmieniać ż ę ł ć ę ż ł je co p roku. Lecz niebawem i do tego przywyk am: urok osobisty ojca, nowy i atwy trybół ł ł ycia i moje w asne sk onno ci wp yn y na to w niema ym stopniu. By to cz owiekż ł ł ś ł ęł ł ł ł lekkomy lny, zdolny do interes w, zawsze wszystkiego ciekaw i szybko si wszystkimś ó ę nu cy, z du ym powodzeniem u kobiet. atwo mi by o kocha go, i to czule, bo byżą ż Ł ł ć ł dobry, wspania omy lny, weso y i mia dla mnie du o uczucia. Nie wyobra am sobieł ś ł ł ż ż lepszego i bardziej zajmuj cego przyjaciela. W pocz tkach owego lata by nawet a taką ą ł ż delikatny, e zapyta mnie, czy nie mam nic przeciwko temu, by sp dzi wakacje z jegoż ł ę ć

obecn kochank , Elz . Ze swej strony mog am tylko namawia go do tego, gdyą ą ą ł ć ż wiedzia am, e nie mo e y bez kobiety i e zreszt Elza nie b dzie nam przeszkadza a.ł ż ż ż ć ż ą ę ł By a to du a, ruda dziewczyna, troch prymitywna i jednocze nie pozuj ca na dam ,ł ż ę ś ą ę kt ra statystowa a w kabaretach i w barach na Champs-Elysées. By a sympatyczna, doó ł ł ść prosta i bez specjalnych pretensji. Zreszt za bardzo cieszyli my si z ojcem na teną ś ę wyjazd, by stwarza sobie jakie przeszkody.ć ś Ojciec wynaj na Riwierze du , bia , liczn will , o kt rej marzyli my odął żą łą ś ą ę ó ś pierwszych ciep ych dni czerwca. Sta a ona na cyplu g ruj cym nad morzem, a sosnowył ł ó ą lasek zas ania j od drogi. W ska cie ka bieg a w d do ma ej, z otawej zatoczki,ł ł ą ą ś ż ł ół ł ł otoczonej brunatnymi ska ami, o kt re rozbija y si fale morskie.ł ó ł ę Pierwsze dni by y zachwycaj ce. Sp dzali my na pla y ca e godziny, obezw adnienił ą ę ś ż ł ł upa em, a cia a nasze nabiera y stopniowo zdrowego, z otego koloru. Tylko Elza opala a sił ł ł ł ł ę na czerwono i ob azi a bole nie ze sk ry. Ojciec, robi c skomplikowane ruchy nogami,ł ł ś ó ą usi owa pozby si zacz tk w brzuszka, tak nie licuj cych z jego usposobieniem Donł ł ć ę ą ó ą Juana. Od witu k pa am si w morzu. Woda by a przezroczysta i wie a. Zanurza am siś ą ł ę ł ś ż ł ę w niej i p awi am wykonuj c szereg nieskoordynowanych ruch w, aby zmy z siebieł ł ą ó ć wszelkie lady i ca y kurz Pary a. Wyci ga am si jak d uga na pla y, bra am w r kś ł ż ą ł ę ł ż ł ę ę gar piasku, i pozwala am mu przecieka przez palce tawym, agodnym strumieniem.ść ł ć żół ł “Ucieka jak czas – m wi am sobie. – Jaka prosta my l! Jak przyjemnie jest mieó ł ś ć nieskomplikowane my li". By o przecie lato.ś ł ż Sz stego dnia pobytu zobaczy am po raz pierwszy Cyryla. P yn ma agl wkó ł ł ął łą ż ó ą wzd u wybrze a i wywr ci si w a nie przed nasz zatoczk . Pomog am mu sił ż ż ó ł ę ł ś ą ą ł ę pozbiera . Za miewali my si oboje i powiedzia mi, e ma na imi Cyryl, e jestć ś ś ę ł ż ę ż studentem prawa i sp dza wakacje w s siedniej willi, z matk . Mia smag szczer twarzę ą ą ł łą ą

po udniowca, w kt rej by o co zr wnowa onego i opieku czego, co mi si podoba o.ł ó ł ś ó ż ń ę ł Zazwyczaj unika am student w. Byli brutalni, zaj ci tylko sob , a zw aszcza swojł ó ę ą ł ą m odo ci , znajduj c w niej zawsze temat do dramatu lub pretekst do nudy. Nie lubi amł ś ą ą ł m odzie y. O wiele bardziej interesowali mnie przyjaciele ojca, m czy ni podł ż ęż ź czterdziestk , kt rzy prawili mi komplementy i s odkie s wka i okazywali czu o ojca ię ó ł łó ł ść czu o kochanka.ł ść Ale Cyryl mi si podoba . By wysoki i chwilami pi kny t urod , kt ra budzię ł ł ę ą ą ó zaufanie. Chocia nie podziela am niech ci mego ojca do brzydoty, co cz sto sk ania o nasż ł ę ę ł ł do przestawania z lud mi ograniczonymi, odczuwa am wobec os b zupe nieź ł ó ł pozbawionych fizycznego wdzi ku pewien rodzaj za enowania, niepokoju. Ichę ż rezygnacja z ch ci podobania si wydawa a mi si jak nieprzyzwoit u omno ci . Boę ę ł ę ąś ą ł ś ą czeg innego chcieli my ni podoba si ? Do dzi nie wiem, czy ta ch powodzeniaóż ś ż ć ę ś ęć kryje w sobie nadmiar si ywotnych, pragnienie zaborczo ci czy te potajemnł ż ś ż ą niewypowiedzian potrzeb upewnienia si o w asnej warto ci, uznania dla samegoą ę ę ł ś siebie. Cyryl odje d aj c zaproponowa mi, e nauczy mnie eglowa . Wr ci am naż ż ą ł ż ż ć ó ł kolacj tak zaj ta my l o nim, e prawie nie bra am udzia u w rozmowie. Zaledwieę ę ś ą ż ł ł zauwa y am zdenerwowanie ojca. Po kolacji wyci gn li my si jak co wiecz r w fotelachż ł ą ę ś ę ó na tarasie. Niebo by o usiane gwiazdami. Wpatrywa am si w nie z cich nadziej , e juł ł ę ą ą ż ż teraz – przed czasem – zaczn spada , tworz c wietliste smugi. Ale by dopiero pocz teką ć ą ś ł ą lipca i gwiazdy tkwi y nieruchomo w g rze. W wirze pokrywaj cym taras piewa ył ó ż ą ś ł koniki polne. By o ich chyba tysi ce. Pijane ksi ycem i upa em, wydawa y te dziwneł ą ęż ł ł d wi ki po ca ych nocach. Wyt umaczono mi kiedy , e pocieraj tylko o siebieź ę ł ł ś ż ą skrzyde ka, ale j wola am wierzy , i w piew dobywa si z ich gardzio ek, podobnieł ą ł ć ż ó ś ę ł

jak instynktowne miauczenie kot w w marcu. By o nam dobrze. Tylko drobne ziarenkaó ł piasku, kt re dosta y si pod bluzk , nie pozwala y mi zapa w s odk drzemk . Wtedyó ł ę ę ł ść ł ą ę w a nie ojciec chrz kn i wyprostowa si na le aku.ł ś ą ął ł ę ż – Mam dla was nowin . Przyjedzie nowy go – powiedzia .ę ść ł Z rozpacz przymkn am oczy. Za dobrze nam by o, za spokojnie, to nie mog oą ęł ł ł d ugo trwa !ł ć – Kto? Powiedz pr dko! – krzykn a Elza, zawsze dna nowin z wielkiego wiata.ę ęł żą ś – Anna Larsen – powiedzia ojciec i odwr ci si do mnie.ł ó ł ę Patrzy am na niego, zbyt zdziwiona, by zareagowa na t wiadomo .ł ć ę ść – Prosi em j , eby przyjecha a do nas, gdy zm czy j praca w domu m d, ił ą ż ł ę ą ó w a nie... w a nie przyje d a.ł ś ł ś ż ż Nie przysz oby mi to nigdy do g owy. Anna Larsen by a dawn przyjaci k mojejł ł ł ą ół ą biednej matki i rzadko widywa a ojca. Niemniej jednak, gdy przed dwoma laty wr ci am zł ó ł internatu, ojciec, kt ry nie bardzo wiedzia , co ze mn robi , pos a mnie do niej. W ci guó ł ą ć ł ł ą tygodnia ubra a mnie gustownie i nauczy a dobrych manier. Wzbudzi a we mnieł ł ł nami tny podziw dla siebie, kt ry zr cznie skierowa a na pewnego m odego cz owieka zeę ó ę ł ł ł swego otoczenia. Zawdzi cza am jej wi c moje pierwsze eleganckie stroje i moję ł ę ą pierwsz mi o . Przy swoich czterdziestu dwu latach by a kobiet poci gaj c ią ł ść ł ą ą ą ą wytworn . Twarz jej, pi kna i dumna, mia a wyraz znu onej oboj tno ci. Ta oboj tnoą ę ł ż ę ś ę ść to jedyna rzecz, jak mo na jej by o zarzuci . Anna by a uprzejma i daleka. Bi a z nieją ż ł ć ł ł jaka uparta si a woli i spok j serca, kt ry onie miela . Nie s ysza o si , by mia aś ł ó ó ś ł ł ł ę ł kochanka, chocia by a rozwiedziona i niezale na. Zreszt obracali my si w r nychż ł ż ą ś ę óż rodowiskach. Ona spotyka a si z lud mi m drymi, dobrze wychowanymi, dyskretnymi,ś ł ę ź ą a my z osobami ha a liwymi, dnymi rozrywek, bo ojciec wymaga od ludzi jedynie tego,ł ś żą ł

eby byli adni lub zabawni. Mam wra enie, e Anna pogardza a troch ojcem i mn , boż ł ż ż ł ę ą przywi zywali my zbyt du wag do zabaw i b ahostek – jak pogardza a wszelkimą ś żą ę ł ł brakiem umiaru. Spotykali my si tylko na przyj ciach dla za atwiania interes w, onaś ę ę ł ó prowadzi a bowiem salon m d, a ojciec zajmowa si reklam . czy o nas jeszczeł ó ł ę ą Łą ł wspomnienie o matce i moje starania, eby si z ni spotyka , bo cho mnie onie miela a,ż ę ą ć ć ś ł podziwia am j bardzo. Ten nag y przyjazd wydawa si poza tym niefortunny, gdy sił ą ł ł ę ę pomy la o o obecno ci Elzy i zna o wymagania towarzyskie Anny.ś ł ś ł Elza zadawa a mn stwo pyta dotycz cych pozycji Anny w wiecie i posz a spa .ł ó ń ą ś ł ć Gdy zosta am sama z ojcem, siad am u jego st p na schodach. Pochyli si ku mnie ił ł ó ł ę po o y mi r ce na ramionach.ł ż ł ę – Dlaczego jeste taka chuda, male ka? Wygl dasz jak dziki kotek. Chcia bym,ś ń ą ł eby moja c rka by a adn , t u ciutk blondynk o porcelanowych oczach i...ż ó ł ł ą ł ś ą ą – Nie o to chodzi! – przerwa am. – Dlaczego zaprosi e Ann ? Dlaczego zgodzi ał ł ś ę ł si , tu przyjecha ?ę ć – Mo e dlatego, eby zobaczy twego starego ojca. Nigdy nic nie wiadomo.ż ż ć – Ty nie jeste typem m czyzny, kt ry mo e interesowa Ann – odpowiedzia am.ś ęż ó ż ć ę ł – Jest na to zbyt inteligentna i za wysoko si ceni. A Elza? Czy pomy la e o Elzie? Czy tyę ś ł ś mo esz sobie wyobrazi rozmowy Anny z Elz ? Bo ja nie!ż ć ą – Nie pomy la em o tym – przyzna . – To straszne doprawdy! Cecylko, mojeś ł ł dziecko, a gdyby my tak wr cili do Pary a?ś ó ż mia si cicho, g adz c mi kark. Odwr ci am si i spojrza am na niego. WokŚ ł ę ł ą ó ł ę ł ół jego ciemnych, b yszcz cych oczu tworzy y si ma e, mieszne zmarszczki, k ciki ustł ą ł ę ł ś ą unios y si w g r . Przypomina fauna. Zacz am si mia z nim razem, jak zwykle, gdył ę ó ę ł ęł ę ś ć ci ga sobie na g ow jakie k opoty.ś ą ł ł ę ś ł

– M j stary druhu! – powiedzia . – Co ja bym pocz bez ciebie?ó ł ął I ton jego g osu brzmia tak przekonywaj co, tak czule, e poj am, i rzeczywi cieł ł ą ż ęł ż ś by by nieszcz liwy.ł ęś Do p nej nocy m wili my o mi o ci i jej komplikacjach, kt re ojciec zresztóź ó ś ł ś ó ą uwa a za wyimaginowane. Odrzuca systematycznie takie poj cia jak wierno , g biaż ł ł ę ść łę uczu , obowi zek. T umaczy mi, e s one ja owe i kr puj ce. Gdyby to m wi kto inny,ć ą ł ł ż ą ł ę ą ó ł by abym oburzona. Ale zna am go. Wiedzia am, e u niego nie wyklucza o to ani czu o ci,ł ł ł ż ł ł ś ani przywi zania. Uczucia te okazywa tym atwiej, e wiedzia , i s one przemijaj ce, ią ł ł ż ł ż ą ą chcia , by takie by y. To mi odpowiada o: mi o nag a, gwa towna i nietrwa a. Nie by am wł ł ł ł ść ł ł ł ł wieku, w kt rym wierno poci ga. Spotkania, poca unki, znudzenie – to by y mojeó ść ą ł ł mi osne do wiadczenia.ł ś

2 Anna mia a przyjecha najwcze niej za tydzie Korzysta am z tych ostatnich dnił ć ś ń ł prawdziwych wakacji. Wynaj li my will na dwa miesi ce, ale wiedzia am, e z chwilę ś ę ą ł ż ą przyjazdu Anny zupe na swoboda b dzie ju niemo liwa. Anna nadawa a sprawomł ę ż ż ł kszta t, a s owom sens, kt rych my z ojcem najch tniej unikali my. Narzuca a prawid ał ł ó ę ś ł ł dobrego smaku i w a ciwego zachowania i trudno by o nie wyczu tego w jej nag ymł ś ł ć ł zamykaniu si w sobie, w milczeniu pe nym urazy, w s owach. By o to interesuj ce ię ł ł ł ą m czy o jednocze nie, no i w ko cu upokarza o, bo czu am, e mia a racj .ę ł ś ń ł ł ż ł ę W dniu jej przyjazdu zdecydowali my, e ojciec z Elza wyjad po ni na dworzecś ż ą ą do Fréjus. Odm wi am stanowczo mego udzia u w tej wyprawie. Ojciec, chc c jakoó ł ł ą ś ratowa sytuacj , ci wszystkie mieczyki w ogrodzie, by ofiarowa je Annie, gdy tylkoć ę ś ął ć wysi dzie z poci gu. Poradzi am mu tylko, by bukietu nie nios a Elza. Po ich wyje dzie, oą ą ł ł ź trzeciej, zesz am na pla . Upa by niezno ny. Wyci gn am si na piasku i ju prawieł żę ł ł ś ą ęł ę ż usypia am, gdy obudzi mnie g os Cyryla. Otworzy am oczy; niebo by o bia e, nasyconeł ł ł ł ł ł upa em. Nie odpowiedzia am Cyrylowi; nie mia am ochoty rozmawia z nim ani z nikim.ł ł ł ć By am jak przygwo d ona do piasku ca si tego gor cego lata, ramiona ci y y mi, wł ż ż łą łą ą ąż ł ustach zasycha o.ł – Umar a czy co? – zapyta . – Z daleka wygl dasz jak samotny rozbitek.ł ś ł ą U miechn am si . Usiad obok, a mnie serce zacz o wali ci ko, g ucho, boś ęł ę ł ęł ć ęż ł siadaj c dotkn niechc cy mego ramienia. Wiele razy w ci gu ostatniego tygodnia mojeą ął ą ą wspania e popisy p ywackie zbli a y nas w wodzie do siebie, splata y razem, nie budz c weł ł ż ł ł ą mnie najmniejszego niepokoju. Ale dzi ten upa , ta oci a o , ten niezr czny gestś ł ęż ł ść ę

wystarczy y, by co si jakby we mnie za ama o. Obr ci am g ow w jego stron . Patrzył ś ę ł ł ó ł ł ę ę ł na mnie. Zaczyna am go poznawa : by zr wnowa ony i przyzwoitszy mo e, ni jest sił ć ł ó ż ż ż ę na og w jego wieku. Dlatego nasza sytuacja – ta dziwna tr jka – razi a go. By zbyt dobryół ó ł ł lub zbyt nie mia y, by mi o tym powiedzie , lecz wyczuwa am to z niech tnych, pe nychś ł ć ł ę ł urazy spojrze , jakie rzuca memu ojcu. Chcia by pewnie, ebym si tym przejmowa a. Aleń ł ł ż ę ł ja nie przejmowa am si wcale, a jedyn rzecz , jaka dr czy a mnie w tej chwili, by jegoł ę ą ą ę ł ł wzrok i gwa towny niepok j w asnego serca. Pochyli si ku mnie. Przypomnia am sobieł ó ł ł ę ł ostatnie dni tego tygodnia, moj ufno i spok j u jego boku, i gdy te pe ne, troch ci kieą ść ó ł ę ęż wargi zbli y y si do mej twarzy, zrobi o mi si czego al.ż ł ę ł ę ś ż – Cyrylu – powiedzia am – byli my tacy szcz liwi...ł ś ęś Poca owa mnie delikatnie. Spojrza am w niebo. Potem nie widzia am ju nic pr czł ł ł ł ż ó czerwonych b ysk w rozpryskuj cych si pod zaci ni tymi powiekami. Upa , odurzenie,ł ó ą ę ś ę ł smak poca unk w, westchnienia przeci ga y si w d ugie minuty. D wi k klaksonuł ó ą ł ę ł ź ę sp oszy nas jak z odziei. Bez s owa zostawi am Cyryla i wr ci am do domu. Zdziwi mnieł ł ł ł ł ó ł ł ten szybki powr t: poci g Anny nie m g jeszcze przyj . Niemniej ujrza am j w chwili,ó ą ó ł ść ł ą gdy wysiad szy z w asnego auta wchodzi a na taras.ł ł ł – Ale to pa ac pi cej Kr lewny! – zawo a a. – Jak e ty si opali a, Cecylko!ż ł Ś ą ó ł ł ż ś ę ł Ciesz si , e ci widz .ę ę ż ę ę – Ja te si ciesz , e pani widz – odpowiedzia am. – Jedzie pani prosto z Pary a,ż ę ę ż ą ę ł ż prawda? – Wo a am przyjecha samochodem. Zreszt jestem miertelnie zm czona.ł ł ć ą ś ę Zaprowadzi am j do przeznaczonego dla niej pokoju. Otworzy am okno w nadziei,ł ą ł e dojrz agl wk Cyryla, ale ju jej nie by o. Anna usiad a na ku. Zauwa y am, eż ę ż ó ę ż ł ł łóż ż ł ż ma podkr one oczy.ąż

– Ta willa jest czaruj ca! – powiedzia a z westchnieniem. – A gdzie pan domu?ą ł ż – Pojecha z Elz na dworzec po pani .ł ą ą Postawi am w a nie walizk na krze le i odwracaj c si do Anny dozna amł ł ś ę ś ą ę ł wstrz su. Wyraz jej twarzy zmieni si nagle, usta dr a y.ą ł ę ż ł – Elza Mackenbourg? Przywi z tu Elz Mackenbourg?!ó ł ę Nie zna am odpowiedzi. Patrzy am na ni w os upieniu. Ta twarz, kt r widzia amł ł ą ł ó ą ł zawsze tak spokojn , tak opanowan , wydana w ten spos b na pastw mego zdumienia...ą ą ó ę Wpatrywa a si we mnie poprzez obrazy, jakie nasuwa y jej moje s owa; na koniecł ę ł ł dostrzeg a mnie i odwr ci a g ow .ł ó ł ł ę – Powinnam was by a uprzedzi – powiedzia a. – Ale tak si pieszy am, był ć ł ę ś ł wyjecha , taka by am zm czona...ć ł ę – A teraz... – podj am machinalnie.ęł – Co teraz? – spyta a.ł Wzrok jej by pytaj cy, pogardliwy. Nic si przecie nie sta o.ł ą ę ż ł – Teraz przyjecha a pani – powiedzia am g upio, pocieraj c w zak opotaniu r ce. –ł ł ł ą ł ę Bardzo si ciesz , e pani tu jest, naprawd . Zaczekam na dole. Je li chcia aby pani napię ę ż ę ś ł ć si czego , to prosz tylko powiedzie ...ę ś ę ć B kaj c co pod nosem wycofa am si z pokoju i zesz am po schodach. Nieą ą ś ł ę ł wiedzia am, co o tym wszystkim my le . Co znaczy ten wyraz, ten zmieniony g os, to nag eł ś ć ł ł za amanie? Usiad am na le aku i zamkn am oczy. Stara am si przypomnie sobie twarzł ł ż ęł ł ę ć Anny: powa n , spokojn czy ironiczn , ale zawsze mocn w wyrazie, koj c . Odkrycież ą ą ą ą ą ą tej twarzy tak wra liwej na b l wzrusza o mnie i irytowa o r wnocze nie. Czy Annaż ó ł ł ó ś kocha a mego ojca? Czy to mo liwe, by go kocha a? Nic w nim nie odpowiada o jejł ż ł ł gustom. By s aby, lekkomy lny, czasami tch rzliwy. Ale mo e to tylko zm czenieł ł ś ó ż ę

podr , zastrze enia natury moralnej? Sp dzi am ca godzin na snuciu hipotez.óżą ż ę ł łą ę O pi tej przyjecha ojciec z Elz . Obserwowa am go, gdy wysiada z auta. Stara amą ł ą ł ł ł si dociec, czy Anna mo e go kocha . Szed ku mnie szybko, z g ow lekko odchylon doę ż ć ł ł ą ą ty u, u miechaj c si . Pomy la am, e to bardzo mo liwe, e Anna go kocha. Kt m g był ś ą ę ś ł ż ż ż óż ó ł mu si oprze ?ę ć – Anna nie przyjecha a! – krzykn . – Mam nadziej , e nie wypad a z poci gu.ł ął ę ż ł ą – Jest w swoim pokoju – odpowiedzia am. – Przyjecha a samochodem.ł ł – Nie? To wspaniale! Musisz jeszcze tylko zanie jej na g r ten bukiet.ść ó ę – Kupi e mi kwiaty? – zabrzmia g os Anny. – To bardzo mi o z twojej strony.ł ś ł ł ł Schodzi a ze schod w na jego spotkanie, wypocz ta, z u miechem na ustach, wł ó ę ś sukni, na kt rej nie zna by o lad w podr y. “Zesz a na d dopiero s ysz có ć ł ś ó óż ł ół ł ą nadje d aj cy samoch d – pomy la am ze smutkiem. – Mog a zrobi to wcze niej iż ż ą ó ś ł ł ć ś porozmawia ze mn , cho by o egzaminie, kt ry zreszt obla am".ć ą ć ó ą ł Ta ostatnia my l pocieszy a mnie.ś ł Ojciec podszed do Anny, poca owa j w r k .ł ł ł ą ę ę – Sp dzi em kwadrans na peronie, z tym bukietem w r ku i g upim u miechem naę ł ę ł ś ustach. Ale chwa a Bogu, e ju jeste , Anno! Czy znasz Elz Mackenbourg?ł ż ż ś ę Odwr ci am oczy.ó ł – Musia y my si chyba spotka – odpowiedzia a Anna wyj tkowo uprzejmie. –ł ś ę ć ł ą Dosta am wspania y pok j. To bardzo mi o z twej strony, Rajmundzie, e mnie zaprosi .ł ł ó ł ż ś ł By am naprawd bardzo zm czona.ł ę ę Ojciec promienia . W jego poj ciu wszystko uk ada o si dobrze. Du o m wi ,ł ę ł ł ę ż ó ł odkorkowywa butelki. A ja widzia am zn w na przemian to rozpalon twarz Cyryla, toł ł ó ą twarz Anny, obie pe ne nami tno ci, i zastanawia am si , czy wakacje b d takieł ę ś ł ę ę ą

przyjemne, jak to zapowiada ojciec.ł Ta pierwsza kolacja by a bardzo weso a. Ojciec z Ann m wili o wsp lnychł ł ą ó ó znajomych, nielicznych co prawda, lecz interesuj cych. Bawi am si do momentu, gdyą ł ę Anna o wiadczy a, e wsp lnik ojca jest ograniczony. Cz owiek ten du o pi , ale byś ł ż ó ł ż ł ł sympatyczny i w jego towarzystwie sp dzili my z ojcem niezapomniane wieczory.ę ś Zaprotestowa am:ł – Lombard jest zabawny. Sama by am wiadkiem, jak bawi towarzystwo.ł ś ł – Przyznasz jednak, e jest ograniczony i nawet jego humor...ż – To nie jest mo e ten rodzaj inteligencji, kt ry si potocznie nazywa inteligencj ,ż ó ę ą ale... Przerwa a mi z min pob a liw :ł ą ł ż ą – To, co nazywasz rodzajem inteligencji, to tylko kwestia pewnej dojrza o ci.ł ś Zwi z o i dosadno tego sformu owania zachwyci y mnie. Niekt re zdaniaę ł ść ść ł ł ó stwarzaj subtelny intelektualny klimat, kt ry mnie oczarowuje, nawet je li nie rozumiemą ó ś ich dok adnie. Powiedzenie Anny wzbudzi o we mnie ch posiadania ma ego notesu ił ł ęć ł o wka. Powiedzia am jej to. Ojciec wybuchn miechem.łó ł ął ś – No, przynajmniej nie jeste zawzi ta!ś ę Nie mog am by zawzi ta, bo Anna nie by a z o liwa. Czu am, e jest na to zbytł ć ę ł ł ś ł ż oboj tna; s dy jej nie mia y tej cis o ci i ostro ci w a ciwej ludziom z o liwym. By y za toę ą ł ś ł ś ś ł ś ł ś ł tym bardziej przyt aczaj ce.ł ą Owego pierwszego wieczora Anna zdawa a si nie dostrzega rozmy lnego lubł ę ć ś nie wiadomego roztargnienia Elzy, kt ra uda a si prosto do pokoju ojca. Annaś ó ł ę przywioz a mi pulower ze swojej pracowni, ale nie pozwoli a podzi kowa sobie zał ł ę ć prezent. Podzi kowania nudzi y j , a poniewa moje nie dor wnywa y nigdyę ł ą ż ó ł

entuzjazmowi, jaki wzbudza upominek, nie wysila am si zbytnio.ł ł ę – Uwa am, e ta Elza jest bardzo mi a – powiedzia a Anna, zanim wysz am.ż ż ł ł ł Patrzy a mi w oczy bez u miechu. Szuka a w nich my li, kt r chcia a za wszelkł ś ł ś ó ą ł ą cen wymaza z mojej pami ci, odwracaj c m uwag od swej niedawnej reakcji.ę ć ę ą ą ę – Tak, owszem, to czaruj ca... hm... dziewczyna... bardzo mi a – wyj ka am.ą ł ą ł Roze mia a si , a ja posz am spa bardzo zdenerwowana. Usn am z my l oś ł ę ł ć ęł ś ą Cyrylu, kt ry ta czy mo e w a nie z dziewcz tami w Cannes.ó ń ł ż ł ś ę Zdaj sobie spraw , e zapominam o najwa niejszym: o istnieniu morza, o jegoę ę ż ż nieustannym rytmie, o s o cu. Nie wspominam te czterech lip na dziedzi cu megoł ń ż ń internatu na prowincji, ich zapachu... Ani u miechu ojca na peronie, gdy przed dwomaś laty sko czy am szko , tego u miechu pe nego zak opotania, bo nosi am warkocze iń ł łę ś ł ł ł ubrana by am w brzydk , ciemn sukienk , l jego wybuchy rado ci w samochodzie,ł ą ą ę ś rado ci nag ej, triumfuj cej, gdy przypomina am go z oczu i z ust i mia am sta siś ł ą ż ł ł ć ę najmilsz i najwspanialsz z jego zabawek. Wszystko by o dla mnie nie znane jeszcze,ą ą ł obce. To on mia mi pokaza Pary , luksus, dzi ki niemu mia am pozna ycie zł ć ż ę ł ć ż naj adniejszej i naj atwiejszej strony. My l , e wi kszo wczesnych przyjemno cił ł ś ę ż ę ść ó ś zawdzi cza am pieni dzom: przyjemno szybkiej jazdy samochodem, posiadania noweję ł ą ść sukni, kupowania p yt, ksi ek, kwiat w. Jeszcze dzi nie wstydz si tych atwychł ąż ó ś ę ę ł przyjemno ci; mog je zreszt nazwa “ atwymi" tylko dlatego, e m wiono mi, i sś ę ą ć ł ż ó ż ą atwe. Szkoda mi raczej i a uj , e martwi am si i wpada am w przygn biaj ce nastroje.ł ż ł ę ż ł ę ł ę ą Pragnienie szcz cia, szukanie przyjemno ci najbardziej odpowiadaj mojemuęś ś ą usposobieniu. Mo e za ma o w yciu czyta am? W internacie czyta si tylko buduj ce dzie a. Wż ł ż ł ę ą ł

Pary u nie mia am czasu czyta . Gdy wychodzi am z wyk adu, przyjaciele ci gn li mnież ł ć ł ł ą ę do kina, dziwi c si , e nie znam nazwisk aktor w filmowych, lub na tarasy kawiarni, naą ę ż ó s o ce. Delektowa am si przyjemno ci mieszania si z t umem, wypicia czego wł ń ł ę ś ą ę ł ś kawiarni, lubi am by z kim , kto patrzy mi w oczy, trzyma za r k , a potem uprowadzał ć ś ł ł ę ę ł daleko od tego t umu. Szli my ulicami a do domu. Tam pod drzwiami ca owali my si :ł ś ż ł ś ę poznawa am s odki smak poca unk w. Wspomnienia te nie kojarz si ci le z adnymł ł ł ó ą ę ś ś ż imieniem. Jan, Hubert, Jacek... imiona znane wszystkim m odym dziewczynom!ł Wieczorami doro la am. Wychodzili my z ojcem na przyj cia, na kt rych nie mia am nicś ł ś ę ó ł do roboty, przyj cia bardzo r ne, gdzie bawi am si i bawi am innych moj m odo ci .ę óż ł ę ł ą ł ś ą Po sko czonym wieczorze ojciec odwozi mnie do domu i najcz ciej odprowadza potemń ł ęś ł jak przyjaci k . Nie s ysza am, kiedy wraca .ąś ół ę ł ł ł Nie chc nasuwa przypuszczenia, e afiszowa si w jaki spos b swymię ć ż ł ę ś ó przygodami. Po prostu nie ukrywa si przede mn lub, m wi c ci lej, nieł ę ą ó ą ś ś usprawiedliwia zdawkowymi czy k amliwymi s owami cz stych wizyt kt rej zł ł ł ę ó ś przyjaci ek lub jej wprowadzania si na dobre... na szcz cie nie na d ugo. Tak czy owakół ę ęś ł nie mog abym pozostawa d ugo w nie wiadomo ci co do rodzaju stosunk w, jakie,ł ć ł ś ś ó czy y ojca z tymi “go mi", jemu za zale a o zapewne na tym, by nie straci megołą ł ść ś ż ł ć zaufania, tym bardziej e unika tym samym uci liwych wysi k w obmy lania k amstw.ż ł ąż ł ó ś ł By a to wietna metoda. Zarzuci mu mo na jedynie to, e jego cyniczny i zblazowanył ś ć ż ż stosunek do mi o ci nie pozostawa bez wp ywu na mnie. Przy moim wieku ił ś ł ł do wiadczeniu jednak mog o mnie to raczej bawi ni poci ga . Powtarza am sobie zś ł ć ż ą ć ł upodobaniem lapidarne sformu owania, mi dzy innymi nast puj ce Oskara Wi de'a:ł ę ę ą ł “Grzech jest jedyn barwn plam we wsp czesnym wiecie". Z absolutnymą ą ą ół ś przekonaniem uwa a am to zdanie za w asne, z o wiele wi kszym – wydaje mi si –ż ł ł ę ę

przekonaniem, ni gdybym je stosowa a w praktyce. S dzi am, e mog abym si na nimż ł ą ł ż ł ę wzorowa , czerpa z niego natchnienie; idea em wydawa o mi si ycie bezecne i pod e.ć ć ł ł ę ż ł 3 Nazajutrz rano obudzi y mnie uko ne promienie s o ca, padaj ce na moje ko ił ś ł ń ą łóż zalewaj ce je swym ciep em, i wyrwa y z dziwnych i pogmatwanych sn w, w kt rych sią ł ł ó ó ę szamota am. Niezupe nie jeszcze rozbudzona, pr bowa am usun r k z twarzy toł ł ó ł ąć ę ą natr tne ciep o, lecz po chwili zaniecha am tego. By a dziesi ta. Zesz am w pid amie naę ł ł ł ą ł ż taras, gdzie zasta am Ann przegl daj c gazety. Zauwa y am, e by a wietnie, choł ę ą ą ą ż ł ż ł ś ć nieznacznie umalowana. Nigdy chyba dot d nie pozwoli a sobie na prawdziwy urlop.ą ł Poniewa nie zwraca a na mnie uwagi, wzi am kaw i pomara cz i siad am spokojnież ł ęł ę ń ę ł na schodku, delektuj c si porann przyjemno ci : nadgryza am pomara cz , s odki soką ę ą ś ą ł ń ę ł rozp ywa mi si w ustach, potem yk parz cej kawy i zn w wie o owocu. S o ceł ł ę ł ą ó ś ż ść ł ń grza o mi w osy i wyg adza o lady po cieli na sk rze. Za pi minut p jd si k pa .ł ł ł ł ś ś ó ęć ó ę ę ą ć Drgn am na d wi k g osu Anny.ęł ź ę ł – Nic nie jesz, Cecylko? – Rano wol tylko napi si czego , bo...ę ć ę ś – Musisz przyty ze trzy kilo, eby jako tako wygl da . Masz zapadni te policzki ić ż ą ć ę jeste tak chuda, e mo na ci ebra policzy . Id , przynie sobie jakie kanapki.ś ż ż ż ć ź ś ś B aga am j , eby nie zmusza a mnie do jedzenia kanapek. W a nie zaczyna a mił ł ą ż ł ł ś ł t umaczy , e to jest konieczne, gdy zjawi si ojciec w swoim wspania ym szlafroku wł ć ż ł ę ł grochy. – C za uroczy widok! – zawo a . – Dwie opalone dziewczynki siedz ce na s o cuóż ł ł ą ł ń

i rozprawiaj ce o kanapkach!ą – Niestety, tylko jedna dziewczynka – odpowiedzia a miej c si Anna. – Jestem wł ś ą ę twoim wieku, m j drogi. Ojciec pochyli si i wzi j za r k .ó ł ę ął ą ę ę – Zawsze tak samo szczera – powiedzia czule i spostrzeg am, e powieki Annył ł ż zatrzepota y, jakby od nieoczekiwanej pieszczoty.ł Skorzysta am z tej chwili, aby si wymkn . Na schodach natkn am si na Elz .ł ę ąć ęł ę ę Wida by o, e dopiero co wsta a z ka. Mia a opuchni te powieki, a nie umalowaneć ł ż ł łóż ł ę wargi odcina y si blado ci od czerwonej, spieczonej na s o cu twarzy. Omal jej nieł ę ś ą ł ń zatrzyma am i nie powiedzia am, e Anna jest na dole, e ma wie i wypiel gnowanł ł ż ż ś żą ę ą twarz i e na pewno opali si stopniowo i bez uszczerbku dla urody. Omal jej nież ę ostrzeg am. Ale na pewno by to le zrozumia a. Mia a dwadzie cia dziewi lat, oł ź ł ł ś ęć trzyna cie mniej ni Anna, i w jej oczach by to najwi kszy atut.ś ż ł ę Wzi am kostium k pielowy i pobieg am do zatoczki. Ku mojemu zdziwieniuęł ą ł ujrza am ju tam Cyryla. Siedzia w swojej dce. Z powa n min ruszy na mojeł ż ł łó ż ą ą ł spotkanie. Wzi mnie za r ce i powiedzia :ął ę ł – Chcia em ci przeprosi za wczoraj...ł ę ć – To by a moja wina – odpowiedzia am.ł ł Nie czu am najmniejszego zak opotania i dziwi mnie jego uroczysty ton.ł ł ł – Mam sobie bardzo za z e... – zacz znowu, spychaj c agl wk na wod .ł ął ą ż ó ę ę – Naprawd nie ma powodu – powiedzia am weso o.ę ł ł – W a nie e jest.ł ś ż Siedzia am ju w dce. Cyryl sta po kolana w wodzie, opieraj c si r kami oł ż łó ł ą ę ę kraw d agl wki jak o barier w s dzie. Zrozumia am, e nie wejdzie do dki, p ki nieę ź ż ó ę ą ł ż łó ó powie wszystkiego, i patrza am na niego z ca niezb dn w tej sytuacji uwag . Zna amł łą ę ą ą ł

dobrze jego twarz, umia am ju w niej czyta . Pomy la am sobie, e Cyryl ma dwadzie ciał ż ć ś ł ż ś pi lat, e uwa a si mo e za uwodziciela, i to mnie roz mieszy o.ęć ż ż ę ż ś ł – Nie miej si – powiedzia . – Wiesz, bardzo by em z y na siebie wczorajś ę ł ł ł wieczorem. Nic ci nie broni przede mn . Tw j ojciec, ta kobieta, przyk ad... Gdybym byę ą ó ł ł ostatnim ajdakiem, by oby to samo. R wnie dobrze mog aby mi uwierzy ...ł ł ó ł ś ć Nie by nawet mieszny. Czu am, e by dobry, e got w by mnie kocha i e ja teł ś ł ż ł ż ó ł ć ż ż chcia am go pokocha . Zarzuci am mu r ce na szyj i przytuli am policzek do jegoł ć ł ę ę ł twarzy. Mia szerokie ramiona i muskularne cia o.ł ł – Mi y jeste , Cyrylu – szepn am. – B d ci lubi a jak brata.ł ś ęł ę ę ę ł Z gniewnym okrzykiem obj mnie ramionami, wyci gn z dki i trzyma tak wął ą ął łó ł powietrzu, przytulon , z g ow opart na jego ramieniu. W tej chwili kocha am go. Wą ł ą ą ł wietle poranka mia cia o takie z ociste, by taki mi y, taki agodny jak ja, taki opieku czy.ś ł ł ł ł ł ł ń Gdy usta jego szuka y moich, zacz am dr e z rozkoszy tak jak on. W poca unku naszymł ęł ż ć ł nie by o ani wstydu, ani wyrzut w sumienia, tylko wzajemne g bokie poszukiwanie,ł ó łę przerywane szeptami. Wyrwa am mu si i pop yn am do dki, kt r tymczasem unios ył ę ł ęł łó ó ą ł fale. Zanurzy am twarz w wodzie, aby od wie y j , och on . Woda by a zielona.ł ś ż ć ą ł ąć ł Ogarn o mnie uczucie szcz cia i zupe nej beztroski.ęł ęś ł O wp do dwunastej Cyryl odjecha , a na cie ce ukaza si ojciec ze swoimiół ł ś ż ł ę paniami. Szed mi dzy nimi podtrzymuj c je, podawa na przemian r k to jednej, toł ę ą ł ę ę drugiej, z wdzi kiem i swobod tylko jemu w a ciw . Anna mia a na sobie sw j p aszczę ą ł ś ą ł ó ł k pielowy. Pod obstrza em naszych spojrze zdj a go spokojnie i po o y a si na piasku.ą ł ń ęł ł ż ł ę Mia a cienk tali i wspania e nogi. Jedynie lekko zwiotcza e cia o zdradza o jej wiek. Bezł ą ę ł ł ł ł w tpienia by to wynik lat piel gnacji i starania. Mimo woli spod uniesionych brwią ł ę rzuci am ojcu spojrzenie pe ne aprobaty. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nieł ł

odwzajemni go, przymkn oczy. Biedna Elza by a w op akanym stanie. Smarowa a si odł ął ł ł ł ę st p do g w oliw . Nie przysi g abym, czy za tydzie ojciec... Anna odwr ci a g ow wó łó ą ę ł ń ó ł ł ę moj stron .ą ę – Cecylko, dlaczego wstajesz tutaj tak wcze nie? W Pary u wylegiwa a si wś ż ł ś ę ku do po udnia.łóż ł – Musia am pracowa – odpowiedzia am. – To mnie wyka cza o.ł ć ł ń ł Anna nie u miechn a si . U miecha a si tylko wtedy, gdy mia a na to ochot ,ś ęł ę ś ł ę ł ę nigdy konwencjonalnie jak wszyscy. – A tw j egzamin?ó – Oblany! – odpar am ywo. – Oblany na ca ego!ł ż ł – Musisz go bezwarunkowo zda w pa dzierniku.ć ź – Po co? – wtr ci si ojciec. – Ja nigdy nie mia em dyplomu, a wcale nie le mi sią ł ę ł ź ę powodzi. – Ty mia e z czym zacz , mia e jakie pieni dze – przypomnia a Anna.ł ś ąć ł ś ś ą ł – Moja c rka znajdzie sobie zawsze m czyzn, kt rzy si o ni zatroszcz –ó ęż ó ę ą ą powiedzia z godno ci ojciec.ł ś ą Elza roze mia a si , ale szybko spowa nia a napotkawszy nasze spojrzenia.ś ł ę ż ł – Cecylia powinna pracowa w czasie tych wakacji – powiedzia a Anna ić ł przymkn a oczy na znak, e uwa a temat za wyczerpany.ęł ż ż Rzuci am ojcu spojrzenie pe ne rozpaczy. Odpowiedzia mi zak opotanymł ł ł ł u mieszkiem. Widzia am ju siebie l cz c nad tomami Bergsona, czarne linijki drukuś ł ż ś ę ą ą skaka y mi przed oczami, a z dala dobiega miech Cyryla... Ta my l nape ni a mnieł ł ś ś ł ł przera eniem. Podczo ga am si do Anny i zawo a am j cichutko. Otworzy a oczy.ż ł ł ę ł ł ą ł Pochyli am ku niej b agaln , pe n niepokoju twarz. Wci gn am jeszcze bardziejł ł ą ł ą ą ęł

policzki, aby nada sobie wygl d przepracowanej intelektualistki.ć ą – Anno – poprosi am – nie zrobi mi pani tego. Nie ka e mi pani przecie pracował ż ż ć podczas tych upa w. Na wakacjach mog abym si tak poprawi ...łó ł ę ć Przez chwil patrzy a na mnie uwa nie, po czym u miechn a si tajemniczo ię ł ż ś ęł ę odwr ci a g ow .ó ł ł ę – Powinnam ci “to" zrobi ... mimo tych upa w, o kt rych m wisz. Znam cić łó ó ó ę przecie , Cecylko. Dwa dni b dziesz na mnie z a, ale zdasz egzamin.ż ę ł – S rzeczy, do kt rych nie mo na si przyzwyczai – o wiadczy am z powag .ą ó ż ę ć ś ł ą Rzuci a mi rozbawione i zuchwa e spojrzenie. Wyci gn am si z powrotem nał ł ą ęł ę piasku, pe na niepokoju. Elza rozprawia a o jakich zabawach na wybrze u. Ale ojciec nieł ł ś ż s ucha jej. Z wierzcho ka tr jk ta, kt ry tworzy y ich cia a, wpatrywa si w profil Anny,ł ł ł ó ą ó ł ł ł ę w jej ramiona nieruchomym, natarczywym spojrzeniem, kt re tak dobrze zna am. Jegoó ł d o otwiera a si i zamyka a na piasku ruchem mi kkim, regularnym, nieustannym.ł ń ł ę ł ę Pobieg am do wody i zanurzy am si w niej j cz c z alu za wakacjami, kt re mog y by ,ł ł ę ę ą ż ó ł ć a kt rych nie b dzie. Mieli my wszystkie elementy dramatu: uwodziciela, kobiet zó ę ś ę p wiatka i kobiet , kt ra wie, czego chce. Na dnie morza spostrzeg am licznółś ę ó ł ś ą muszelk , r owo-b kitny kamyczek. Da am nurka, by j wy owi , ciska am j w d oni,ę óż łę ł ą ł ć ś ł ą ł delikatn i g adk , a do obiadu. “To b dzie moja maskotka – postanowi am. – Nieą ł ą ż ę ł rozstan si z ni przez ca e lato". Nie rozumiem, jak to si sta o, e jej nie zgubi am, boę ę ą ł ę ł ż ł gubi wszystko. Trzymam j teraz w r ku, r ow i ciep , i chce mi si p aka .ę ą ę óż ą łą ę ł ć

4 Co mnie w nast pnych dniach najwi cej dziwi o, to niezwyk a uprzejmo Anny wę ę ł ł ść stosunku do Elzy. Mimo niezliczonych g upstw, kt re wyplata a Elza usi uj c zab ysn wł ó ł ł ą ł ąć rozmowie, Anna nie rzuca a nigdy adnego z owych kr tkich, jej tylko w a ciwych zda ,ł ż ó ł ś ń kt re o mieszy yby biedaczk . Pochwala am w duchu jej cierpliwo i szlachetno , nieó ś ł ę ł ść ść zdaj c sobie sprawy, e by o w tym du o wyrachowania. Ojciec znu y by si szybkoą ż ł ż ż ł ę takimi z o liwymi gierkami. A tak by jej nawet wdzi czny i nie wiedzia sam, jak toł ś ł ę ł okaza . Wdzi czno by a tu zreszt tylko pretekstem. Niew tpliwie odnosi si do Annyć ę ść ł ą ą ł ę z du ym szacunkiem, jakby do drugiej matki swojej c rki, zachowywa si tak, jakbyż ó ł ę powierza mnie stale jej opiece i czyni j w pewnym stopniu odpowiedzialn za to, jakał ł ą ą jestem. Chcia j przez to zbli y do siebie i zwi za ci lej z nami. Ale niekt re jegoł ą ż ć ą ć ś ś ó spojrzenia i gesty by y spojrzeniami i gestami skierowanymi do kobiety, kt rej si nie zna ił ó ę kt rej si po da. To by y te same spojrzenia, na kt rych przychwytywa am czasamió ę żą ł ó ł Cyryla, co budzi o we mnie r wnocze nie ch unikania go i prowokowania. By amł ó ś ęć ł widocznie wra liwsza na to ni Anna. Okazywa a ona w stosunku do ojca oboj tno iż ż ł ę ść spokojn uprzejmo , co nape nia o mnie zaufaniem. Zaczyna am wierzy , e pomyli amą ść ł ł ł ć ż ł si owego pierwszego dnia, nie dostrzega am, e ta niedwuznaczna uprzejmoę ł ż ść podnieca a ojca. A zw aszcza to milczenie... Milczenie tak naturalne, tak dystyngowane.ł ł Stanowi o ono jaskrawy kontrast z bezustann paplanin Elzy. Biedna Elza. Nie domy la ał ą ą ś ł si naprawd niczego, by a tryskaj ca yciem i zbyt gadatliwa, a wie o jej ucierpia aę ę ł ą ż ś ż ść ł mocno na skutek brzydkiej opalenizny. Pewnego dnia jednak pochwyci a widocznie i zrozumia a spojrzenie ojca;ł ł zauwa y am, e przed obiadem szepn a mu co do ucha. Przez chwil mia minż ł ż ęł ś ę ł ę

zdziwion i zak opotan , potem z u miechem skin g ow . Przy poobiedniej kawie Elzaą ł ą ś ął ł ą wsta a, podesz a do drzwi, odwr ci a si do nas i przybieraj c poz omdlewaj c , dobrzeł ł ó ł ę ą ę ą ą zaobserwowan , jak my l , u hollywoodzkich gwiazd filmowych, spyta a tonem, wą ś ę ł kt rym zawiera y si ca e wieki francuskiej galanterii:ó ł ę ł – Idziesz, Rajmundzie? Ojciec podni s si , zaczerwieni si z lekka i poszed za ni m wi c co oó ł ę ł ę ł ą ó ą ś dobroczynnym wp ywie poobiedniej sjesty. Anna nawet nie drgn a. Papieros arzy si wł ęł ż ł ę jej nieruchomej d oni. Czu am, e musz co powiedzie ...ł ł ż ę ś ć – Ludzie uwa aj , e poobiednia sjesta to prawdziwy wypoczynek, ale mnie siż ą ż ę wydaje, e tak nie jest...ż Urwa am, u wiadomiwszy sobie natychmiast dwuznaczno tego zdania.ł ś ść – Prosz ci , przesta ! – powiedzia a sucho Anna.ę ę ń ł Nie dostrzeg a nawet dwuznaczno ci moich s w, uwa a a je po prostu zał ś łó ż ł niesmaczne. Spojrza am na ni . Nada a swej twarzy wyraz spokoju i oboj tno ci, kt rył ą ł ę ś ó mnie wzruszy . By mo e w tej chwili piekielnie zazdro ci a Elzie. Zapragn am jł ć ż ś ł ęł ą pocieszy . Przysz a mi do g owy cyniczna my l, kt ra wprawi a mnie w zachwyt.ć ł ł ś ó ł Wszystkie moje cyniczne pomys y nape nia y mnie zawsze pewno ci siebie i dawa ył ł ł ś ą ł osza amiaj ce wra enie, e spiskuj sama z sob . Nie mog am si powstrzyma , by nieł ą ż ż ę ą ł ę ć wypowiedzie tej my li na g os:ć ś ł – Niech pani we mie pod uwag , e jak si ma tak spalon sk r jak Elza, takaź ę ż ę ą ó ę sjesta nie jest chyba upajaj ca ani dla niej, ani dla niego.ą Lepiej by by o, gdybym si w og le nie odezwa a.ł ę ó ł – Nie cierpi uwag tego rodzaju! – powiedzia a Anna. – W twoim wieku to wi ceję ł ę ni g upie, to smutne.ż ł

Zdenerwowa am si nagle.ł ę – artowa am przecie , przepraszam pani . Jestem pewna, e w gruncie rzeczy sŻ ł ż ą ż ą oboje bardzo zadowoleni. Zwr ci a ku mnie udr czon twarz. Przeprosi am j natychmiast. Przymkn a oczyó ł ę ą ł ą ęł i zacz a m wi g osem cichym, agodnym.ęł ó ć ł ł – Masz zbyt uproszczone poj cie o mi o ci. Mi o to nie jest przecie szeregę ł ś ł ść ż wra e zupe nie ze sob nie zwi zanych.ż ń ł ą ą Pomy la am, e wszystkie moje mi o ci by y takie w a nie. Nag e wzruszenie naś ł ż ł ś ł ł ś ł widok czyjej twarzy, pod wp ywem gestu, poca unku... Radosne chwile bez adnegoś ł ł ż zwi zku – to by y moje wspomnienia o mi o ci.ą ł ł ś – A mi o to co innego – m wi a Anna. – To nieustanna czu o , serdeczno ,ł ść ó ł ł ść ść t sknota... Nie jeste w stanie tego zrozumie .ę ś ć Zrobi a nieokre lony ruch r k i wzi a gazet . Wola abym, by wpad a w z o , był ś ę ą ęł ę ł ł ł ść przesta a by tak beznadziejnie oboj tna wobec mojego braku uczuciowo ci. Pomy la amł ć ę ś ś ł sobie, e ma racj , e yj jak zwierz tko, zale na od cudzych kaprys w, e jestem s aba iż ę ż ż ę ą ż ó ż ł godna po a owania. Czu am dla siebie pogard i uczucie to by o nies ychanie przykre, boż ł ł ę ł ł nie by am do niego przyzwyczajona, nie oceniaj c dot d w asnej osoby ani ze z ej, ani zł ą ą ł ł dobrej strony: Posz am do siebie na g r , by pomarzy troch . Le c w mi kkiej po cielił ó ę ć ę żą ę ś s ysza am wci s owa Anny: “Mi o to co innego... to t sknota..." Czy ja kiedykolwiek zał ł ąż ł ł ść ę kim t skni am?ś ę ł Nie przypominam ju sobie dobrze, co zasz o podczas najbli szych dw ch tygodni.ż ł ż ó Jak ju wspomnia am, nie chcia am widzie nic okre lonego, nic niepokoj cego.ż ł ł ć ś ą Pami tam dok adnie kolejno wydarze w ci gu tych wakacji, bo po wi ci am im caę ł ść ń ą ś ę ł łą moj uwag . Ale te trzy tygodnie, te trzy tygodnie w sumie szcz liwe... Kt ry to by dzie ,ą ę ęś ó ł ń

gdy ojciec bez skr powania zacz wpatrywa si w usta Anny? Gdy niby artemę ął ć ę ż wypomina jej g o no, e traktuje go oboj tnie? Gdy ju powa nie por wna subtelnł ł ś ż ę ż ż ó ł ą inteligencj Anny z naiwn g upot Elzy? r d em mego spokoju by a niem dra my l, eę ą ł ą Ź ó ł ł ą ś ż ojciec i Anna znali si przecie od pi tnastu lat i e gdyby si mieli kocha , to mogli toę ż ę ż ę ć zrobi wcze niej. M wi am sobie: “Gdyby to nawet mia o nast pi , ojciec b dzieć ś ó ł ł ą ć ę zakochany trzy miesi ce, a Anna zachowa z tego par gor cych wspomnie i trochą ę ą ń ę upokorzenia". A przecie zdawa am sobie spraw , e Anna nie jest kobiet , kt r mo naż ł ę ż ą ó ą ż w ten spos b porzuci . Zreszt by przecie Cyryl i o nim stale my la am. Cz stoó ć ą ł ż ś ł ę wieczorami je dzili my razem na dansingi do Saint-Tropez, gdzie ta czyli my w taktź ś ń ś omdlewaj cych d wi k w klarnetu, szepcz c sobie mi osne s owa, kt re nazajutrzą ź ę ó ą ł ł ó zapomina am, lecz kt re owego wieczora wydawa y si takie s odkie. W dzie je dzili mył ó ł ę ł ń ź ś agl wk wzd u wybrze a. Czasami towarzyszy nam m j ojciec. Ceni on bardzoż ó ą ł ż ż ł ó ł Cyryla, zw aszcza od czasu, gdy ten pozwoli prze cign si w crawlu. Nazywa goł ł ś ąć ę ł “swoim ma ym Cyrylkiem", a Cyryl tytu owa go “panem", lecz zastanawia am si cz sto;ł ł ł ł ę ę kt ry z nich by w gruncie rzeczy dojrzalszy.ó ł Kt rego popo udnia poszli my na herbat do matki Cyryla. By a to starsza dama,ó ś ł ś ę ł spokojna i u miechni ta, kt ra opowiedzia a nam o swoich k opotach wdowy i matki.ś ę ó ł ł Ojciec wyrazi jej wsp czucie i wypowiedzia pod jej adresem szereg komplement w,ł ół ł ó rzucaj c Annie spojrzenia pe ne wdzi czno ci. Musz przyzna , e nigdy nieą ł ę ś ę ć ż przychodzi o mu do g owy, e jego wysi ki mog yby p j na marne. Anna obserwowa a toł ł ż ł ł ó ść ł wszystko z uprzejmym u miechem. Po powrocie o wiadczy a, e starsza pani jestś ś ł ż czaruj ca. Wpad am w z o i zacz am przeklina wszystkie starsze panie tego typu.ą ł ł ść ęł ć Ojciec i Anna patrzyli na mnie z pob a liwym i rozbawionym u miechem, kt rył ż ś ó wyprowadzi mnie zupe nie z r wnowagi.ł ł ó

– Pani nie zdaje sobie sprawy, e ona jest z siebie zadowolona! – krzycza am – eż ł ż jest zachwycona swoim yciem, bo jej si wydaje, e spe ni a swe obowi zki i...ż ę ż ł ł ą – Ale tak jest – przerwa a Anna. – Spe ni a to, co nazywamy obowi zkami ony iż ł ł ł ą ż matki. – A jej obowi zki kurwy? – spyta am.ą ł – Nie znosz ordynarno ci – uci a Anna – nawet paradoksalnej.ę ś ęł – To nie jest aden paradoks. Wysz a za m jak inne kobiety, z ochoty lub dlatego,ż ł ąż e taki jest zwyczaj. Mia a dziecko. Wie pani przecie , sk d si bior dzieci, prawda?ż ł ż ą ę ą – Zapewne mniej dobrze ni ty – odpowiedzia a ironicznie Anna – ale mam pewneż ł o tym poj cie.ę – No i wychowa a to dziecko. Oszcz dzi a sobie zapewne k opot w i cierpie nieł ę ł ł ó ń zdradzaj c m a. Mia a takie ycie, jakie ma tysi c innych kobiet, i szczyci si tym,ą ęż ł ż ą ę rozumie pani? Spe ni a swoj rol ony i matki w rodowisku drobnomieszcza skim i nieł ł ą ę ż ś ń kiwn a palcem, eby j zmieni . Chwali si , e nie zrobi a tego lub owego, a nie, eęł ż ą ć ę ż ł ż dokona a czegokolwiek.ł – To wszystko nie ma wielkiego sensu – wtr ci ojciec.ą ł – To oszukiwanie samego siebie! – krzykn am. – Cz owiek m wi sobie: “Spe ni emęł ł ó ł ł m j obowi zek" – bo nic nie zrobi . Gdyby, urodzona w swoim rodowisku, zosta aó ą ł ś ł prostytutk , mia aby przynajmniej jak zas ug .ą ł ąś ł ę – Twoje pogl dy s bardzo nowoczesne, ale niewiele warte – powiedzia a Anna.ą ą ł By a to mo e prawda. M wi am, co my la am, ale s ysza am to ju od innych.ł ż ó ł ś ł ł ł ż Niemniej zar wno moje ycie, jak i ycie ojca opiera o si na tej teorii i Anna zrani a mnieó ż ż ł ę ł wyra aj c si o niej z pogard . Mo na by przywi zanym nawet do rzeczy b ahych, leczż ą ę ą ż ć ą ł Anna nie uwa a a mnie za istot my l c . Poczu am nag , gwa town potrzebż ł ę ś ą ą ł łą ł ą ę