dareks_

  • Dokumenty2 821
  • Odsłony753 730
  • Obserwuję431
  • Rozmiar dokumentów32.8 GB
  • Ilość pobrań361 988

Jak inwestowac i pomnazac oszcz - Maciej Samcik

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :3.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Jak inwestowac i pomnazac oszcz - Maciej Samcik.pdf

dareks_ EBooki Ekonomia, Finanse
Użytkownik dareks_ wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 208 stron)

Spis treści Karta redakcyjna Od autora 1. ZADBAJ O PODUSZKĘ FINANSOW Ą. TO W IELKA RZECZ! Dlaczego warto mieć oszczędności? Pięć powodów, które powinnyskłonić cię do inwestowania Potęga procentu składanego 2. ZYSKAĆ, CZYLI NIE STRACIĆ. INW ESTUJESZ CZY OSZCZĘDZASZ? Kiedyoszczędzasz, a kiedyinwestujesz? Hydra inflacji, czyli pierwszywróg oszczędzającego PodatekBelki, czyli drugi wróg oszczędzającego 3. RYZYKO W INW ESTOW ANIU. CZY NALEŻY SIĘ GO BAĆ? Nie pytaj, ile chcesz zarobić, lecz ile gotów jesteś zaryzykować Oswajamyryzyko, czyli... o niestabilnych warunkach inwestowania słów kilka 4. PODSTAW OW E ZASADY OGRANICZANIA RYZYKA W INW ESTOW ANIU Kiedyi dlaczego warto zaryzykować bez narażania się na stratyfinansowe? Jakograniczać ryzyko w inwestowaniu pieniędzy? 5. JAK PRZYGOTOW AĆ SIĘ DO INW ESTOW ANIA? Zadbaj o budżet domowy Wyznacz cele inwestycji i zaplanuj portfel 6. W SZYSTKO, CO CHCIAŁBYŚ W IEDZIEĆ O LOKATACH BANKOW YCH Czym różnią się międzysobą lokatybankowe? Od czego zależyoprocentowanie lokat? Jakie błędyw wyborze lokat popełniamynajczęściej? Jakie „lokatowe” sztuczki stosują banki? Konto oszczędnościowe zamiast lokaty? 7. OBLIGACJE SKARBOW E, CZYLI POŻYCZ RZĄDOW I Wstęp do inwestowania w obligacje Kupujemyobligacje skarbowe Obligacje nie tylko skarbowe 8. W YBRANE FORMY INW ESTOW ANIA NA RYNKU KAPITAŁOW YM Fundusze inwestycyjne

Polisyubezpieczeniowe typu inwestycyjnego (tzw. unit-linki) Produktystrukturyzowane Inwestycje indeksowe – ETF Akcje 9. CZY UBEZPIECZENIE MOŻE BYĆ INW ESTYCJĄ? Sprawdź, co masz w polisie Czywarto traktować polisę z funduszem jako inwestycję? 10. ABC FUNDUSZY INW ESTYCYJNYCH Czym różnią się od siebie fundusze? Rodzaje funduszy Ile kosztuje inwestycja w fundusz? Jakwybrać dla siebie fundusz? Czterydylematypoczątkującego klienta funduszy Jakzałożyć rejestr w funduszu? 11. DLACZEGO W ARTO INW ESTOW AĆ NIE TYLKO W POLSCE? Przegląd atrakcyjnych rynków zagranicznych Jakinwestować za granicą? 12. ZANIM PÓJDZIESZ Z PIENIĘDZMI NA GIEŁDĘ Jakpracuje giełda? Jaksprzedać lub kupić akcje? Indeksygiełdowe Jakkupić akcje na tzw. rynku pierwotnym? 13. JAK W YBRAĆ DLA SIEBIE SPÓŁKĘ? Złote zasadypoczątkującego inwestora Rozstrzygamypierwsze dylematy Kryteria wyboru spółki 14. ANALIZA FUNDAMENTALNA I TECHNICZNA. EMOCJE I ROZUM NA GIEŁDZIE Metodywycenyspółekgiełdowych Podstawyanalizyfundamentalnej, czyli ile warta jest złotówka Emocje na giełdzie, czyli analiza wykresów 15. KRÓTKI PRZEGLĄD INW ESTYCJI ALTERNATYW NYCH Fundusze inwestycyjne typu hedge Złoto i inne kruszce Nieruchomości Wino i dzieła sztuki 16. JAK STW ORZYĆ PROFESJONALNY PORTFEL INW ESTYCJI?

Podstawowe założenia Lepszymodel, czyli czas na wyobraźnię Czteryfilaryportfela 17. JAK INW ESTOW AĆ W ERZE NISKICH STÓP PROCENTOW YCH? Jakie pułapki mogą zastawić na ciebie bankowcy? Co zamiast lokaty? 18. MIESZKANIE NA W YNAJEM JAKO INW ESTYCJA ZAMIAST LOKATY? A może wziąć kredyt? Czyinwestować w mieszkanie „na spółkę”? Gdzie najbardziej opłaca się inwestować w nieruchomości? A może kupić kawałekziemi za miastem? 19. BUDUJEMY DODATKOW Ą EMERYTURĘ Dwa dylematyprzyszłego emeryta Najprostszyplan odkładania na emeryturę. Jakżyć po okrojeniu OFE? 20. CZEGO NAUCZYŁ NAS W IELKI KRYZYS? Zamiast zakończenia Słowniczektrudniejszych pojęć

Redaktor prowadzący: MARIA GŁADYSZ Redakcja: JOLANTA CHROSTOWSKA-SUFA Korekta: ŁUKASZ MACKIEWICZ, eKorekta24.pl Opracowanie graficzne: ELIZA GOSZCZYŃSKA, GRAŻYNA FALTYN, Studio F Skład i łamanie: Studio F Rysunki: KAMILA STANKIEWICZ Opracowanie okładki: STEFANIUK STUDIO – Krzysztof Stefaniuk Adaptacja okładki: SYLWIA KOWALSKA © Edgard 2012, 2014 Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiekpostaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną oraz kopiowanie na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym skutkuje naruszeniem praw autorskich niniejszej publikacji. ISBN 978-83-7788-398-3 Samo Sedno Edgard ul. Belgijska 11, 02-511 Warszawa tel./fax: (22) 847 51 23 e-mail: samosedno@samosedno.com.pl Konwersja: eLitera s.c.

Od autora Zapewne spotkałeś na swojej drodze ludzi szumnie nazywających siebie „doradcami finansowymi”. Takich, którzymają eleganckie garnitury, robią mądre miny, a na nowiutkich iPadach pokazują skomplikowane wykresy, na których wszystko zawsze rośnie. Rozsiewają wokół siebie przekonanie, że posiedli jakąś tajemną wiedzę, dostępną dla nielicznych. Jeśli chcesz wiedzieć więcej niż oni, koniecznie przeczytaj tę książkę. To nie jest typowy podręcznik o inwestowaniu. Raczej zbiór praktycznych rad kogoś, kto od kilkunastu lat inwestuje własne pieniądze. Przez te kilkanaście lat popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy początkującego inwestora i wcale się tego nie wstydzę. Dzięki nim nauczyłem się (ba, wciąż się uczę!) unikać raf i z każdą kolejną inwestycją staję się lepszym inwestorem. Nadal jednak nie uważam, że pozjadałem wszystkie rozumy, dlatego nie traktuj proszę tego, co znajdziesz w niniejszej książce, jako zbioru prawd objawionych. Niech to będzie dla Ciebie inspiracja do poszukiwania własnej ścieżki w świecie inwestowania. Ten pasjonujący świat inwestowania pieniędzy nie jest może banalnie łatwy do okiełznania, ale nie jest on też – wbrew pozorom – niebezpieczną dżunglą, do której powinni zapuszczać się tylko wybitni znawcy. Przeciwnie: jeśli za inwestowanie swoich oszczędności weźmiesz się z rozsądkiem, będzie to dla Ciebie ciekawa przygoda. Nigdy nie zapomnę tego podniecającego uczucia, kiedy po raz pierwszy udało mi się korzystnie zainwestować niewielkie oszczędności. Zarobiłem wówczas niewiele, równowartość dzisiejszych kilku stówek. To jednak wystarczyło, bym nabrał ochoty na więcej. I Tobie życzę tego samego. Każda udana decyzja dotycząca inwestowania przynosi bowiem ogromną satysfakcję i świadomość tego, że stworzyło się coś z niczego. Naprawdę warto to poczuć. Miłej lektury! Maciej Samcik

Więcej na: www.ebook4all.pl

Jeśli sięgnąłeś po tę książkę, należysz do elitarnej grupy Polaków, którzy intuicyjnie czują, że powinni mieć jakieś oszczędności. Taka świadomość wcale nie jest powszechna w naszym społeczeństwie, z badań bowiem wynika, że dodatkowe pieniądze ma mniej niż połowa z nas, a zaledwie co trzeci Polak zaś gromadzi kapitał długoterminowo – choć niekoniecznie systematycznie – z myślą o przyszłości. Tymczasem brak oszczędności i nieumiejętność odkładania pieniędzyto jedna z głównych przyczyn wpędzających nas w finansowe tarapaty. Dlaczego warto mieć oszczędności? Po pierwsze: płynność finansowa. Dodatkowe środki na koncie gwarantują utrzymanie stabilności budżetu domowego, w którym prędzej czy później pojawią się jakieś dziury finansowe. Ciężka choroba, utrata pracy, niespodziewane wydatki na naprawę samochodu lub lodówki – to wszystko stanowi wielkie zagrożenie dla osoby, która nie ma żadnej poduszki finansowej. Pożyczka w banku czy od rodziny nie jest antidotum na kłopoty z pieniędzmi. Pozwoli na chwilę załatać dziurę w budżecie, ale nie rozwiąże problemu „krótkiej kołdry”. Na nieprzewidziane wydatki lekarstwem mogą być tylko oszczędności odłożone na czarną godzinę, które dają poczucie bezpieczeństwa i których można w każdej chwili użyć. Po drugie: nawyk i dyscyplina. Dzięki systematycznemu oszczędzaniu lub inwestowaniu pieniędzy (na czym polega różnica między nimi, napiszę w rozdziale 2) wyrabiasz w sobie nawyk myślenia o przyszłości i planowania budżetu domowego. Jeśli wiesz, że nie możesz wydać wszystkich pieniędzy, ponieważ część z nich chcesz zaoszczędzić, to jednocześnie nabywasz umiejętność kontrolowania wydatków, monitorowania budżetu i unikania zbędnych kosztów. Dyscyplina finansowa dla większości z nas jest nieosiągalna, ponieważ żyjemy od pierwszego do pierwszego. Oszczędzanie pieniędzyjest nawykiem, którywymusza dyscyplinę finansową. Po trzecie: planowanie większych wydatków. Każdemu z nas przynajmniej raz w roku, a przeważnie i częściej, zdarza się większy wydatek. Od czasu do czasu zgłasza się do nas agent, by pobrać składkę na ubezpieczenie mieszkania, poza tym co roku trzeba wyłożyć kilkaset (albo kilka tysięcy) złotych na OC, raz na jakiś czas należysię nam również wyjazd na wymarzone wakacje... Zdarzają się też niemiłe niespodzianki, np. wydatki na drogie leki w przypadku nagłej choroby. Nie da się tych wszystkich okoliczności przewidzieć. Dlatego warto co miesiąc odkładać te parę złotych, żebypóźniej nie trzeba było przekraczać ustalonego budżetu. Po czwarte: niezależność finansowa zamiast kredytu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że prędzej czy później będziesz zmuszony zaciągnąć kredyt w banku. Lepiej, żeby taki kredyt nie był dla ciebie koniecznością. Jeśli przyjdziesz do banku, nie mając żadnych oszczędności, możesz być więcej niż pewien, że bankpodyktuje ci twarde warunki. W efekcie zapłacisz wysokie odsetki.

Co innego, jeżeli kredyt jest dla ciebie jednym z możliwych rozwiązań, bez którego możesz się obyć. W takiej sytuacji twoja pozycja negocjacyjna w relacjach z bankiem będzie o wiele lepsza. Możesz w każdej chwili wyjść i trzasnąć drzwiami, ponieważ bez kredytu sobie poradzisz. Bankowcy natychmiast to wyczują i będą z tobą zupełnie inaczej rozmawiać. Zaproponują ci znacznie tańszy kredyt, bez naciągania cię na dodatkowe prowizje lub ubezpieczenia. Słowem: staniesz się dla nich pożądanym klientem i obiektem zainteresowania. To nie tybędziesz zabiegał o ich względy, ale oni o twoje. Jednak aby zapewnić sobie tak komfortową sytuację, musisz mieć zabezpieczenie finansowe, które da ci pewność siebie. Dlatego warto oszczędzać – mając do dyspozycji dodatkowykapitał, możesz wynegocjować z bankiem korzystniejsze dla siebie warunki. Po piąte: tańszy kredyt hipoteczny. Oczywiście są takie rodzaje kredytów, których nie unikniesz, niezależnie od tego, czy masz oszczędności, czy też nie. Przykładem jest chociażby kredyt hipoteczny – konia z rzędem temu, kto zgromadziłby kilkaset tysięcy złotych, by kupić mieszkanie bez kredytu (no, chyba że otrzymałby spadek po babci lub pomoc finansową od zamożnych rodziców). Wiadomo, że składając wniosek o kredyt hipoteczny, startujesz z pozycji petenta. Jeśli jednak wykażesz posiadanie oszczędności, bank potraktuje cię znacznie lepiej niż innych klientów. Po pierwsze dlatego, że wkład własny uprawnia zwykle do naliczenia niższej marży kredytowej (a w przypadku kredytu hipotecznego oznacza to oszczędność nawet do kilkunastu tysięcy złotych dzięki niższym odsetkom). Po drugie dlatego, że wkład własny jest dla banku dowodem na to, że umiesz oszczędzać i zarządzać domowymi finansami. Twoja wiarygodność rośnie – dzięki temu możesz walczyć o kolejne preferencje, np. rabat w prowizjach lub opłatach. Po trzecie dlatego, że od 2014 r. banki nie mogą udzielać klientom kredytów bez wkładu własnego, więc i tak musisz wnieść w zakup domu lub mieszkania własne pieniądze. W 2014 r. jest to 5%, w 2015 r. będzie trzeba już mieć 10% wkładu własnego. Po szóste: procent składany. Ten punkt dotyczy głównie inwestycji długoterminowych i w mniejszym stopniu ma zastosowanie w przypadku drobnych oszczędności. Nie sposób go jednak zlekceważyć. Pieniądze, które zainwestujesz, będą przyrastać w coraz większym tempie. Wszystko dzięki procentowi składanemu, czyli mechanizmowi powodującemu, że kolejne zyski są obliczane od coraz większej sumy (uwzględniającej zarobek osiągnięty już wcześniej). Zatem im więcej pieniędzy uskładasz, tym szybciej będą one przyrastały, zgodnie z zasadą, że najtrudniej zarobić pierwszy milion. Potem jest już z górki, ponieważ pieniądz robi pieniądz. Warto gromadzić oszczędności, bydojść do tego etapu.

Rys. 1. Sposób gospodarowania pieniędzmi. Wykres przedstawia, jaka część Polaków systematycznie oszczędza pieniądze (proporcje w latach 2008–2011). Na podstawie: Fundacja Kronenberga, badania z 2011 r. Pięć powodów, które powinny skłonić cię do inwestowania Krótkoterminowe oszczędności przydadzą się każdemu, ale dla części z nas koniecznością jest nie tylko gromadzenie krótkoterminowych nadwyżek, lecz także długoterminowe inwestowanie pozwalające zbudować kapitał na przyszłość. Na taką strategię inwestycyjną powinieneś się zdecydować, jeśli spełniasz co najmniej jeden z poniższych warunków: 1. Planujesz w przyszłości duże inwestycje. Większość z nas żyje z dnia na dzień, a szczytem planowania finansowego jest konieczność zgromadzenia środków na remont mieszkania w przyszłym roku bądź zakup nowego samochodu. Jeśli jednak np. za 10 lat chciałbyś kupić mieszkanie i wyprowadzić się od rodziców, odbyć podróż dookoła świata, zarobić na działkę i domek letniskowy za miastem albo za 25 lat zostać rentierem żyjącym z odsetek, niestety nie możesz ograniczyć się do oszczędzania pieniędzyw banku i trzymania ich na czarną godzinę. To nie powinno być w takiej sytuacji szczytem twoich marzeń, musisz mierzyć wyżej – zacznij budować długoterminowyplan gromadzenia i inwestowania pieniędzy. 2. Zgromadziłeś co najmniej 50 000 zł oszczędności. Dopóki masz niewielkie oszczędności,

wystarczy, że będziesz troszczył się o utrzymanie ich realnej wartości na stałym poziomie. Jeśli jednak twoje oszczędności urosną do ponadprzeciętnych rozmiarów, czas pomyśleć o ich inwestowaniu. Po pierwsze dlatego, że poduszka finansowa nie musi być aż tak duża, a utrzymywanie pokaźnego kapitału w stanie uśpienia jest niewskazane. Po drugie dlatego, że większe pieniądze umożliwiają zakładanie korzystniejszych lokat. Żal byłoby z tych szans nie skorzystać. 3. Masz wieloletni kredyt hipoteczny. Każdy, kto jest mocno zadłużony, jak tlenu potrzebuje poduszki finansowej. Dzięki oszczędnościom w razie potrzeby można spłacić resztę kredytu. Dotyczyto zwłaszcza kredytobiorców, którzymają kredyt walutowy(np. we frankach szwajcarskich) i są narażeni na ryzyko kursu walutowego. 4. Masz dzieci, którym chciałbyś zapewnić dobry start w dorosłość. Jeśli jesteś rodzicem, prędzej czypóźniej staniesz przed koniecznością zgromadzenia pieniędzypozwalających spełnić marzenia swojej pociechy (lub pociech). Kiedy dziecko dorośnie, będzie potrzebowało pieniędzy na wkład własny do mieszkania, zagraniczne studia bądź rozkręcenie własnej firmy. Zacznij zawczasu gromadzić pieniądze, które pozwolą ci wspomóc realizację marzeń dziecka. 5. Jesteś drobnym przedsiębiorcą. Jeśli prowadzisz działalność gospodarczą, zapewne starasz się płacić jak najniższe składki do ZUS-u. Jest niemal pewne, że na emeryturze dostaniesz z ZUS-u marne grosze. Powinieneś sam zadbać o zabezpieczenie dostatniej jesieni życia. Odkładanie z myślą o przyszłej emeryturze jest tym większą koniecznością, im mniej lat zostało ci do zakończenia pracyzawodowej. Potęga procentu składanego Jeśli należysz do osób powątpiewających w sens systematycznego oszczędzania, zmienisz zdanie, kiedy poznasz koncepcję procentu składanego. Mało kto zdaje sobie sprawę z jego potęgi. Procent składany zwiększa bowiem wzrost twojego kapitału – w każdym kolejnym okresie odkładania pieniędzy zyski są obliczane od coraz wyższej kwoty. Im dłużej inwestujesz, tym większą kwotą obracasz. Co to w praktyce oznacza? To, że góra oszczędności rośnie coraz szybciej, nabierając masyniczym kula śniegowa. Jeśli będziesz odkładał po 200 zł miesięcznie przez 40 najbliższych lat i średni zysk z inwestycji wyniesie w tym okresie 6% (mówimy o dochodzie nominalnym, bez uwzględnienia inflacji oraz podatków), to na koniec zobaczysz na koncie kwotę 385 000 zł. Większość tej sumybędą stanowiły zyski z inwestycji, a tylko niewielką część – wpłacone składki, czyli 96 000 zł. Tyle byś miał, gdybyś odkładał 200 zł miesięcznie do przysłowiowej skarpety albo do koperty. Pozostałe 289 000 zł uzyskasz dzięki temu, że zainwestujesz pieniądze, zamiast trzymać je w skarpecie, procent składanybowiem pozwala naliczać zyski od coraz większej kwoty.

Procent składany sprawia, że nawet drobne oszczędności po latach mogą pomnożyć się w całkiem pokaźny kapitał. Gdybyś zaczął oszczędzać lub inwestować pieniądze już na początku swego życia (to oczywiście nierealne, ale zawsze mógłbyś liczyć na zapobiegliwych i myślących strategicznie rodziców, którzyodkładalibypieniądze w twoim imieniu przez pierwszych kilkanaście lat), to po przejściu na emeryturę w wieku 65 lat, przyzałożeniu, że średni rocznyzyskz inwestycji wyniósłby 7% – czyli więcej niż na lokacie i w obligacjach, ale mniej, niż oferowała najbardziej długoterminowym inwestorom warszawska giełda – będziesz dysponował kapitałem w wysokości... prawie 2,5 mln zł! Opisując magię procentu składanego, nie chciałbym wprowadzić cię w błąd. Wiadomo bowiem, że inflacja zżera część realnych zysków i trudno określić, ile te 2,5 mln zł będzie warte za 65 lat. Chyba że... przykładowe 100 zł comiesięcznej składki będziesz w każdym kolejnym roku waloryzował o wysokość inflacji. Jeśli w danym roku wynosi ona np. 5%, to w kolejnym roku będziesz musiał zwiększyć wysokość składki ze 100 do 105 zł. Dzięki temu twoje wpłaty zawsze będą warte tyle, ile dziś jest warte 100 zł. Więcej o walce z inflacją piszę w rozdziale 2.

Rys. 2. Proces inwestycji długoterminowej. Wykres przedstawia ilość zgromadzonych pieniędzyprzywpłacie 500 zł miesięcznie przez 30 lat i przyinwestycji na 10% rocznie. Na podstawie: www.businessclub.com.pl/procent-skladany-efekt-kuli-snieznej/ Podsumowanie Posiadanie oszczędności nie jest żadną fanaberią, ale koniecznością. Bez poduszki finansowej każdy domowy budżet jest narażony na zachwianie płynności finansowej przy pierwszych turbulencjach (np. przejściowej utracie pracy albo nadzwyczajnych wydatkach). Dzięki oszczędnościom możesz też liczyć na tańszykredyt. Jest kilka grup osób szczególnie potrzebujących poduszki finansowej. Zaliczają się do nich osoby mające dzieci, osoby posiadające kredyt hipoteczny (zwłaszcza kredyt

walutowy), a także drobni przedsiębiorcy. Sens oszczędzania i inwestowania kryje się w procencie składanym. To mechanizm, który powoduje, że nawet niewielkie kwoty, odkładane systematycznie przez długie lata, przekształcają się w grube miliony. Jeśli przez 40 lat odkładałbyś 200 zł miesięcznie, mógłbyś zebrać niecałe 100 000 zł. Dzięki procentowi składanemu, przy średnim zysku 6%, miałbyś prawie... 400 000 zł.

Kiedy oszczędzasz, a kiedy inwestujesz? To pytanie na pierwszy rzut oka wydaje się trochę bez sensu, ponieważ skoro już odkładasz pieniądze, to jakie ma znaczenie, czy nazwiesz to oszczędzaniem, czy inwestowaniem? Cóż, wbrew pozorom warto rozgraniczyć te dwie strategie, ponieważ inaczej powinieneś ulokować pieniądze, inwestując je, a inaczej – oszczędzając. Brak świadomości, czym się one różnią, powoduje, że wiele osób ponosi duże straty. Ludzie lokują pieniądze tak, jakby je inwestowali, a tymczasem ich intencją jest tylko oszczędzanie. Potem jest płacz i zgrzytanie zębów, ponieważ okazuje się, że oszczędności całego życia zostaływchłonięte przez giełdową czarną dziurę. Ustalmywięc od razu: inwestowanie różni się od oszczędzania trzema elementami: ›celem, ›terminem, ›poziomem podejmowanego ryzyka. Celem oszczędzania jest wyłącznie ochrona realnej wartości pieniędzy. Nie interesują nas wielkie zyski, budowanie fortuny, miraże o finansowej potędze. Chcemy wyłącznie, by nasze pieniądze, odkładane w banku czy ulokowane w obligacjach, utrzymały tzw. wartość nabywczą, a więc żebyw przyszłości można było za nie kupić tyle samo, ile kupiłobysię za nie dzisiaj. Cel oszczędzania determinuje sposób lokowania pieniędzy. Skoro tym celem jest ochrona realnej wartości kapitału, nie ma sensu narażać oszczędności na zbędne ryzyko. Wystarczy, że będą zyskiwały na wartości w takim tempie, w jakim postępuje inflacja, która na ogół wynosi 3–4% w skali roku. Jeśli uda się ją przebić – świetnie. Oszczędzając pieniądze, nie zakładaj w ogóle, że możesz stracić ich część. Nie bierz pod uwagę żadnych lokat, które nie dają gwarancji, że kapitał wróci do ciebie z odsetkami. Jeśli zamierzasz oszczędzać, nie zakładaj z góry terminu, w jakim chciałbyś zrealizować swój plan. Istota oszczędzania polega na bieżącym utrzymywaniu realnej wartości pieniędzy. Nie oznacza to, że nie możesz oszczędzać długoterminowo, nawet całymi latami. Jeżeli celem oszczędzania jest wyłącznie ochrona realnej wartości pieniędzy, które zgromadziłeś, to celem inwestowania jest osiągnięcie możliwie wysokiego zysku w ramach przyjętego maksymalnego poziomu ryzyka. Inwestując, nie możesz być usatysfakcjonowany osiągnięciem wyniku zbliżonego do poziomu inflacji. Twoim celem jest zapewnienie sobie realnego zysku czerpanego z lokowania pieniędzy. To, ile ten zysk

wyniesie i o ile przekroczypoziom inflacji, zależyod twoich umiejętności, szczęścia i tolerancji na ryzyko. Nie jest sztuką zarobić bardzo dużo, ryzykując bardzo mocno. Sztuką jest np. osiągnąć 8– 10% zysku, nie podejmując zbyt wysokiego ryzyka. O tym, jak oswoić się z ryzykiem, jak zmierzyć swoją tolerancję na ryzyko i to, jaki wpływ ma ryzyko na osiąganyzysk, opowiem w kolejnych rozdziałach. Na razie poprzestanę tylko na ogólnym stwierdzeniu, że przy inwestowaniu trzeba wziąć na siebie ryzyko (choćby minimalne), podczas gdyprzyoszczędzaniu staramysię go w ogóle uniknąć. Inwestowanie z natury jest procesem długoterminowym. Zwykle nie inwestujemy w perspektywie roku czy dwóch. Aby móc czerpać z inwestycji upragniony zysk, potrzeba co najmniej pięciu lat. Tylko dłuższyczas inwestowania daje możliwość takiego ulokowania pieniędzy, bybyłystosunkowo mało wrażliwe na wahania koniunktury na rynku kapitałowym. Im krótszy termin inwestowania, tym bardziej ograniczone będą instrumenty, które mógłbyś wykorzystać. Część produktów strukturyzowanych, obligacji czyfunduszyinwestycyjnych (np. zamkniętych) wymaga inwestowania przez określoną liczbę lat. Im dłuższy jest twój horyzont inwestowania, tym więcej uzyskujesz dostępnych instrumentów – i tym większa szansa na zarobek. Przykład Lekcja wielkiej bessy, czyli oni pomylili oszczędzanie z inwestowaniem Jeśli traktujesz to, co napisałem, jak opowiadanie bajek o żelaznym wilku, to porozmawiaj ze znajomymi, którzy sparzyli się na inwestycji w fundusze w czasie wielkiej bessy giełdowej w latach 2007–2009. Poprzedziło ją pięć lat dynamicznej hossy, podczas której ceny akcji wzrosły kilkukrotnie. Wielu niedoświadczonych inwestorów weszło na rynek zbyt późno, blisko szczytu notowań akcji. Inwestorzy ci, skuszeni wielkimi zyskami z funduszy w poprzednich latach, kupili jednostki agresywnych funduszy inwestujących głównie w akcje. Po kilkunastu miesiącach w panice sprzedawali ich jednostki po dużo niższych cenach. Straty w wielu przypadkach przekroczyły 50% zainwestowanych pieniędzy. Największy ich błąd nie polegał jednak na tym, że weszli na rynek w złym momencie. To się zdarza (choć można tego uniknąć – więcej na ten temat w kolejnych rozdziałach). Największą pomyłką było to, że myśleli o inwestycji w fundusze w kategoriach oszczędzania. Zainwestowali pieniądze wycofane z lokat lub obligacji, oszczędności przechowywane na czarną godzinę. Zbagatelizowali zasadę, że aby móc czerpać zyski z inwestowania kapitału, powinno się lokować pieniądze w funduszach długoterminowych. Nie byli przygotowani na ryzyko inwestycyjne. Ich celem– choć nie zdawali sobie z tego sprawy – było oszczędzanie. Ludzie ci złamali podstawowe zasady oszczędzania: narazili się na finansowe ryzyko, kierując się chęcią osiągnięcia zysku wyższego niż tylko taki, który gwarantuje utrzymanie realnej wartości

pieniędzy. Dlatego przegrali. Hydra inflacji, czyli pierwszy wróg oszczędzającego Stare przysłowie mówi: „Grosz oszczędzony przerabia się w miliony”. To prawda, ale samo odłożenie zaoszczędzonych pieniędzy do koperty z napisem: „na czarną godzinę” nam tego nie zapewni. Ba, nawet ulokowanie pieniędzy w banku na oprocentowanej lokacie nie zawsze jest gwarancją, że w przyszłości ten kapitał będzie wart więcej niż dziś. Wszystko z powodu inflacji, która stale dewaluuje wartość naszych pieniędzy. Dewaluuje, czyli sprawia, że z roku na rok możemy za swoje oszczędności kupić coraz mniej. Cała sztuka oszczędzania i inwestowania pieniędzy polega na tym, by ich wartość rosła szybciej, niż wynosi inflacja. Co z tego, że po kilkudziesięciu latach trzymania pieniędzy w banku będziesz miał dwa razy więcej oszczędności niż dziś, skoro będziesz mógł za nie kupić znacznie mniej? Z kolejnych podrozdziałów dowiesz się, jaklokować oszczędności, bywygrywać z inflacją. Idź na wojnę z inflacją albo... wydaj już dziś wszystkie pieniądze Jeśli nie chcesz się nauczyć, jak wygrać wyścig z inflacją, to najlepiej... od razu wydaj swoje pieniądze co do grosza. Żart? Wcale nie, piszę to z pełną świadomością! Nie będziesz miał wówczas żadnej poduszki finansowej, żadnych oszczędności na wszelki wypadek, ale przynajmniej się nie rozczarujesz, że twoje oszczędności, gromadzone przez lata, są niewiele warte. Niedawno jeden z banków proponował mi lokatę, której oprocentowanie było zaledwie porównywalne z inflacją. „To idealny sposób na systematyczne oszczędzanie” – zachęcał bankowiec. Wyśmiałem go i odmówiłem. Po co miałbym wkładać na lokatę 1000 zł i uzyskać za rok 40 zł odsetek minus podatek, skoro po upływie tego roku inflacja sprawi, że te pieniądze będą warte tylko tyle, ile dziś mogę kupić za 950 zł? Wolę już od razu je wydać. Lepiej jednak pójść na wojnę z inflacją i ją wygrać. Nie jest to trudne, wystarczytrochę wiedzyi konsekwencji. Jak szybko inflacja zjada twoje pieniądze? Żeby pokonać wroga, warto dobrze go poznać. Zrobiłem proste wyliczenie: sprawdziłem, ile będzie warte za 10 lat 10 000 zł włożone pod poduchę. Oczywiście pierwsza odpowiedź, która się nasuwa, brzmi: 10 000 zł. Kłopot w tym, że za te pieniądze, po wyjęciu ich spod poduchy, będziesz mógł kupić znacznie mniej niż dziś. Przy założeniu, że ceny rosną rocznie średnio o 4%, za 10

lat twoje 10 000 zł będzie warte realnie tyle, ile 6755 zł jest warte dziś. To znaczy, że 1/3 ich wartości wyparuje! Załóżmy, że będziesz trzymał swoje 10 000 zł pod poduchą przez kolejne 10 lat, a więc przez dwie dekady. Po upływie tego czasu wyjmiesz sumę, która będzie realnie warta mniej niż połowa tego, ile jest warta dziś! Za te 10 000 zł będziesz mógł kupić tyle towarów i usług, ile dziś możesz nabyć za 4563 zł. Rys. 3. Zmianyinflacji w skali roku (w latach 2008–2013) Na podstawie: www.bankier.pl Czy istnieje jakaś „twarda waluta”? Inflacja zjada twoje oszczędności, ale pewnie zastanawiasz się, czy jest jakaś „twarda waluta”, która zapewni, że będą one zawsze utrzymywałyrealną wartość. Czysą jakieś pieniądze, które nie tracą na wartości? To pytanie, które zadają sobie wszyscy ekonomiści. Prawdopodobnie w dzisiejszych czasach nie ma takiego pieniądza, który utrzymałby realną wartość. Wszystko dlatego, że od kilkudziesięciu lat banki centralne, które drukują banknoty, nie wiążą już ilości wypuszczonych pieniędzy z wartością złota znajdującego się w skarbcach. Kiedyś bank centralny drukował tylko tyle banknotów, na ile miał pokrycie w złocie. Dziś emituje tyle, ile potrzeba. Nic więc dziwnego, że pieniądze są coraz mniej warte.

Mój znajomy, człowiek wiekowy, który przeżył niejedną wojnę, zawsze wierzył, że taką „twardą walutą” jest amerykański dolar. Nie oznacza to, że wystarczyschować amerykańskiego dolara pod poduszkę, by spać spokojnie. Kupki zielonych banknotów w latach 2001–2008 straciły na wartości więcej niż połowę! W 2001 r. jeden dolar był wart tyle, ile 4,3 zł. W 2008 r. ten sam „zielony” przeliczano już tylko na 2 zł. A jeśli dodać do tego, że w tym czasie rzeczywista wartość każdej złotówki spadła w porównaniu z tą sprzed 10 lat, to okaże się, że przetrzymywanie dolarów było jedną z najgorszych inwestycji dekady. Jakie mechanizmy ochronią twoje pieniądze przed inflacją? Są tylko dwa sprawdzone sposoby, byzabezpieczyć się przed inflacją i nie brać na siebie żadnego ryzyka w lokowaniu oszczędności. Pierwszy to lokaty bankowe, których oprocentowanie jest w jakiś sposób powiązane ze wskaźnikiem inflacji. Myślę o depozytach opartych na stawce WIBOR 3M lub WIBOR 6M, czyli cenie pieniądza na rynku międzybankowym (mówiąc inaczej: stawce, po jakiej banki nawzajem pożyczają sobie pieniądze). Ów WIBOR oczywiście nie odzwierciedla wiernie inflacji, ale w jakiś sposób się z nią wiąże, ponieważ również banki pożyczają sobie pieniądze tak, byrealnie na tym nie stracić.

Rys. 4. Średnia realna stopa zwrotu z zakończonych rocznych lokat na 5000 zł w latach 2010– 2011 Na podstawie: Open Finance Są jeszcze obligacje – jako potencjalny sposób chroniący pieniądze przed hydrą inflacji. Warto wziąć pod uwagę głównie obligacje cztero- i dziesięcioletnie. Oba rodzaje obligacji mają oprocentowanie uzależnione od inflacji powiększonej o marżę. Więcej na ten temat w rozdziale 7. Złoto, ziemia, nieruchomości – antyinflacyjne aktywa? A może w ogóle nie odkładać pieniędzy, tylko na bieżąco zamieniać je w inne rodzaje aktywów, które nie podlegają inflacji? Powszechnie uważa się, że na wartości nie traci to, czego nie da się łatwo rozmnożyć. Ziemia, nieruchomości, kruszce szlachetne takie jak złoto czy srebro... Być może coś w tym jest, ale musisz też sobie zdawać sprawę, że to spore uproszczenie. Otóż wartość ziemi w dużej części zależyod jej położenia – tego, co znajduje się w najbliższej okolicy, odległości od dużego miasta czy przeznaczenia terenu (działki rolne są zupełnie inaczej wyceniane niż inwestycyjne lub budowlane). Wartość nieruchomości z kolei – oprócz wszystkich wymienionych przed chwilą czynników – w dużej mierze zależy od... dostępności kredytu w gospodarce. Im bardziej banki umożliwiają przyznawanie kredytów, tym większy jest popyt na

domyi mieszkania, a im mniej taniego kredytu na rynku, tym wartość nieruchomości spada. Trudno więc powiedzieć, czy dom lub mieszkanie, które kupisz w celu ochrony zgromadzonych pieniędzy, zachowają wartość twojego majątku mimo upływu lat. Może więc warto zamienić papierowe banknoty na złoto, by ustrzec się przed inflacją? Podobno chroni ono wartość pieniędzy lepiej niż papierowe banknoty, czy jednak w stopniu doskonałym? To już nie jest wcale takie pewne, zwłaszcza że dziś prawie połowa zasobów złota znajduje się w posiadaniu funduszy inwestycyjnych, a nie jubilerów czy banków. W 2013 r. notowania złota na światowych giełdach spadły o ponad jedną trzecią i był to najgorszy rok dla kruszcu od ponad 30 lat. Prezesi funduszy swoimi spekulacyjnymi poczynaniami albo mocno podbijają wartość złota, albo powodują gwałtowne spadki jego cen – nawet o 25% w ciągu miesiąca. Ciekawostka W 2006 r. organizacja World Gold Council przeprowadziła analizę wartości złota, sprawdzając, ile dóbr można było zakupić za tę samą ilość złota w latach 1900– 2000. Okazało się, że tzw. siła nabywcza złota (czyli wartość dóbr i usług, które można było kupić za uncję) utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie, odporna na burze nękające rynki finansowe. Widziałem też analizę przygotowaną przez jedną z firm doradztwa finansowego, w której porównano, ile najbardziej popularnych surowców przemysłowych i rolnych można było kupić za uncję złota średnio w ciągu ostatnich 41 lat. Co się okazało? Uncję złota można wymienić dziś na znacznie większą ilość bawełny, cukru i pszenicy niż 41 lat temu. Z kolei za uncję złotego kruszcu kupiłbyś dziś znacznie mniej ropy, miedzi i srebra niż 41 lat temu. Czyzatem złoto rzeczywiście nie traci na wartości? Podatek Belki, czyli drugi wróg oszczędzającego Podobno w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Niestety może się to okazać prawdą, zwłaszcza jeśli mówimy o oszczędzaniu i inwestowaniu. Każdy zysk z lokaty bankowej, konta oszczędnościowego, obligacji, funduszu inwestycyjnego czy też z bezpośredniej inwestycji na giełdzie obłożony jest podatkiem wynoszącym obecnie 19% osiągniętego przez ciebie zarobku. To tzw. podatek Belki, od nazwiska ministra finansów Marka Belki, który wprowadził tę daninę „na pewien czas”. Minister odszedł, a podatek został i nic na razie nie wskazuje na to, by został w przyszłości zlikwidowany. Co oznacza dla twoich oszczędności podatek Belki? Otóż musisz pamiętać, że nie jest on uwzględnianyw podawanym przez banki oprocentowaniu. Jeśli więc proponowane oprocentowanie lokaty wynosi 3% w skali roku, to nie dostaniesz do ręki tych 3%, ale prawie o 1/5 mniej. Resztę bank odprowadzi bezpośrednio do urzędu skarbowego, a ty otrzymasz tylko pozostałą część

zarobku. Inflacja plus podatek, czyli siła złego na jednego Jeśli planując strategię inwestycyjną, weźmiesz pod uwagę inflację i konieczność płacenia podatku od każdego zysku czerpanego z oszczędzania, to okaże się, że aby wyjść na swoje, powinieneś sprawić, by twoje oszczędności przynosiły jak najwięcej korzyści. Jeżeli przyjmiemy, że inflacja wynosi 2%, to realny dochód możesz osiągnąć dopiero dzięki lokacie oprocentowanej na ponad 2,5%. Jeśli odsetki będą niższe, to po odciągnięciu podatku nie pokryją spadku siły nabywczej twoich pieniędzyi realnie będziesz miał ich mniej. Przykład Załóżmy, że inflacja roczna wynosi 2%, a ty ulokujesz 10 000 zł na rocznej lokacie, której oprocentowanie wynosi 3%. Jest to zwykła lokata i od zysku, jaki z niej osiągniesz, musisz zapłacić podatek (a dokładniej: bank odciągnie ów podatek, zanim wypłaci ci odsetki). To oznacza, że do ręki dostaniesz 300 zł minus 57 zł podatku, czyli 243 zł. Oprocentowanie netto twojej lokaty to jedynie 2,43%. Pokonałeś więc inflację, choć tylko nieznacznie. Twoje pieniądze – 10 243 zł – będą za rok warte tyle, ile warte jest dziś 10 005 zł. Co by się jednak stało, gdybyś miał lokatę oprocentowaną nominalnie na 1,5% w skali roku? Cóż, ze swoich 10 000 zł po odciągnięciu podatku dostaniesz 121 zł odsetek. Niestety, choć nominalnie będziesz miał więcej niż dziś – bo 10 121 zł, to realnie twoje pieniądze stracą na wartości. Aby zachować realną wartość obecnych 10 000 zł przy dwuprocentowej inflacji, musiałbyś ulokować je tak, by z powrotemdostać 10 200 zł. Decydując się zatemna lokatę dającą tylko 1,5% zysku w skali roku, będziesz miał realnie o 80 zł mniej niż dziś.