Guido Knopp
TAJEMNICE
XX WIEKU
Współpraca:
Alexander Berkel, Stefan Brauburger,
Christian Deick, Friederike Dreykluft, Anja Greulich,
Rudolf Gültner, Peter Hartl, Annette von der Heyde,
Sönke Neitzel, Patrick Obrusnik, Karl-Walter Reinhardt,
Friedrick Scherer, Mario Sporn, Anette Tewes
Dokumentacja:
Annette von der Heyde, Mario Sporn
Z niemieckiego przełożyła
Barbara Ostrowska
jCX
Świat Książki
Spis treści
Słowo wstępne .......................................................................................... 9
1901
Sekret królowej Wiktorii ........................................................................... 13
1907
Legenda Rasputina.................................................................................... 25
1914
Jak doszło do I wojny światowej............................................................. 35
1933
Materiały córek Hammersteina ............................................................. 47
1937
Ostatni lot „Hindenburga” ......................................................................... 59
1938
Zabójcze milczenie Magdy Goebbels........................................................ 71
1938
Tajemnica aktora Heinza Riihmanna ...................................................... 81
1938
Neckermann - to nie tylko udany u rlop .................................................. 91
5
1939
Kłopotliwi krewni Hitlera 103
1939
IBM pomocnikiem Hitlera...................................................................... 117
1941
Fanta i naziści ......................................................................................... 129
1941
Legenda o wojnie prewencyjnej ............................................................. 139
1942
Tajemnica U 166 ...................................................................................... 151
1944
Prawda o Nemmersdorfie........................................................................ 163
1944
Legenda o „cudownej broni” ................................................................... 175
1945
Niemieccy „kamikadze” .......................................................................... 187
1945
Koniec Hitlera .......................................................................................... 199
1945
Czerwona flaga na Reichstagu ............................................................... 211
1946
Reinhard Gehlen - „szpieg stulecia” ..................................................... 221
1948
Cud marki niemieckiej............................................................................ 235
1953
Zryw ku wolności...................................................................................... 249
6
1962
Odliczanie do III wojny światowej 263
1963
Zabójstwo Johna F. Kennedyego........................................................... 277
1964
Ścigany dr Kimble.................................................................................... 289
1967
Kto zdradził Che Guevarę? ..................................................................... 299
1974
Upadek Willy’ego Brandta....................................................................... 311
1986
Spisek Stasi ............................................................................................. 323
1990
Do puczu nie doszło ................................................................................ 335
Wykaz tekstów .......................................................................................... 349
Bibliografia............................................................................................... 351
Źródła ilustracji........................................................................................ 358
Indeks osób............................................................................................... 359
Słow o w stępne
Detektywi historii - to nasi reporterzy. Czy szukają zaginionego od kil
kudziesięciu lat tajnego orzeczenia o pochodzeniu Hitlera, czy biorą
pod lupę enerdowskie służby bezpieczeństwa jako sprawców katastro
fy ekologicznej w zakładach Sandoz w 1986 roku, czy odkrywają tajem
nicę dokumentów panien Hammerstein, które już w lutym 1933 roku
ujawniły wojownicze plany Hitlera, czy ruszają po śladach radzieckich
generałów, autorów planowanego już w 1990 roku na Gorbaczowa za
machu, który zapewne udaremniłby zjednoczenie Niemiec - tak czy
inaczej, każda dobra historia zaczyna się od katorżniczej pracy, nie tyl
ko żmudnego szperania w archiwach, lecz także intensywnych rozmów
ze świadkami epoki i świadkami naocznymi.
Tylko w ten sposób można niekiedy uchylić zasłony znad niektó
rych mitów i legend minionego X X wieku. To fascynujące i poruszają
ce stulecie jest rzeczywiście bogate w zagadkowe przypadki historii.
Bo niewątpliwie było to stulecie, które pokazało ludzkości jej najgor
sze i najwspanialsze możliwości. Stulecie kontrastów: Hitler i matka
Teresa, Stalin i Beatlesi, Auschwitz i lądowanie na Księżycu. Pokaza
ło, czym może być ta piękna, błękitna planeta, jeśli rządzą nie tylko
odwaga i naukowy rozsądek, lecz także człowieczeństwo i miłość. Ale
pokazało również, do czego ludzkość technicznie i moralnie jest zdol
na: jest zdolna do wszystkiego - do samozagłady też.
Wiele dotychczas nieznanych i tajemniczych historii kryjących się
za dziejami tego fascynującego i strasznego stulecia zasługuje na zba
danie i wyjaśnienie.
9
Wymieńmy trzy przykłady, niezupełnie przypadkiem związane ze
Związkiem Radzieckim. Na byłym supermocarstwie zawsze można
było polegać, jeśli chodzi o tajemnice i mity. Weźmy sprawę Sandoz -
bezprecedensowej katastrofy ekologicznej. W nocy na 1 listopada
1986 roku w zakładach chemicznych pod Bazyleą eksplodowała hala
magazynowa. Trzynaście milionów litrów skażonej wody, którą ga
szono pożar, spłynęło do Renu razem z niebezpiecznymi chemikalia
mi - łącznie z 200 kilogramami wysoce toksycznej, czystej rtęci. Naj
częściej opiewana niemiecka rzeka przybrała miejscami kolor krwi-
ście czerwony, na wiele lat niemal całkiem zamarło w niej życie. Kto
zawinił? Przez sześć lat władze szwajcarskie szukały przyczyn kata
strofy - bez rezultatu.
Czternaście lat później nasi reporterzy skłonili do mówienia czło
wieka, który musiał coś wiedzieć - Vincent Cannistraro, były szef wy
działu CIA do walki z terroryzmem, wyjawił to, co po upadku Związku
Radzieckiego zdradził mu oficer KGB w Moskwie: wypadek w zakła
dach chemicznych Sandoz był aktem terroryzmu państwowego, wy
myślonym przez radzieckie tajne służby KGB i przeprowadzonym
przez Stasi, służbę bezpieczeństwa NRD.
Cannistraro: „Stasi działała na polecenie KGB. Rosjanie chcieli od
wrócić uwagę od katastrofy w Czarnobylu, za którą ich krytykowano” .
Katastrofa radzieckiego reaktora wydarzyła się w kwietniu 1986 roku -
i stała się punktem zwrotnym w historii powszechnej, który Związek
Radziecki mimo głasnosti chętnie by utajnił.
Zupełnie inaczej niż w wypadku innego historycznego zwrotu -
w 1945 roku. Niektóre zwroty historii potrzebują bowiem symboli o wa
dze mitu. Jeśli rzeczywistości niedostaje, w sukurs pożądanemu mito
wi muszą przyjść profesjonaliści. Tak też było z fotograficzną ikoną
zwycięstwa w II wojnie światowej. Powstała 2 maja 1945 roku. Berlin
skapitulował, Hitler już dwa dni wcześniej zastrzelił się w swoim bun
krze. Ale sam martwy tyran nie wystarczał, tym bardziej że jego szcząt
ków nie można było znaleźć ani pokazać. Przybyły poprzedniego dnia
fotograf Jewgienij Chałdiej był profesjonalistą i wiedział, że legendy
trzeba starannie przygotować. Wieczorem w przeddzień wyjazdu z Mo
skwy zabrał ze stołówki agencji TASS kilka czerwonych obrusów. Jego
wuj, krawiec Izrael Izraelicz Czejicer, jeszcze w nocy je pozszywał,
a swoje dzieło opatrzył znakiem sierpa i młota. Przed południem 2 ma
ja Chałdiej stanął na dachu Reichstagu i nacisnął migawkę.
10
Dlaczego musiał to być akurat Reichstag? Po pożarze w 1933 roku
był przecież tak naprawdę pierwszą ruiną po Hitlerze, w gruncie rze
czy - pohańbionym symbolem niemieckiej demokracji. Ale wtedy ni
komu to nie przeszkadzało. Potrzebne było symboliczne zdjęcie zwy
cięstwa - i zrobiono je na poniekąd najbardziej imponującej budowli
w środku Berlina. Fakt, że legendarna „czerwona flaga na Reichsta
gu’’ została uszyta, jak dziś wiemy, przez żydowskiego krawca (a ży
dowski fotograf zadbał o to, by weszła do historii powszechnej), to je
den z owych kaprysów historii, które pozwalają mieć nadzieję, że ko
niec końców jest ona jednak sprawiedliwa.
I chyba też taka była u schyłku stulecia - w owym legendarnym ro
ku między upadkiem muru berlińskiego a niemiecką jednością, kiedy
to świat zdawał się wierzyć, że teraz tym Niemcom uda się po prostu
wszystko - od mistrzostw świata w piłce nożnej po ponowne zjedno
czenie.
A o mały włos wcale by do tego nie doszło. Latem 1990 roku genera
łowie Związku Radzieckiego, który utrzymywał w NRD silną Za
chodnią Grupę Wojsk, porozumieli się z oficerami Narodowej Armii
Ludowej NRD, aby zapobiec czemuś, czemu może jeszcze można było
zapobiec. Obie grupy miały dość powodów, by zawrzeć „przymierze
przegranych” . Enerdowscy generałowie bardzo dobrze wiedzieli, że
w wypadku zjednoczenia niemiecko-niemieckiego pójdą - w najlep
szym razie - na emeryturę, a ich wojsko zostanie dyskretnie rozwiąza
ne. Radzieccy generałowie obawiali się o swój łup wojenny - o NRD,
swoją nagrodę za pokonanie hitlerowskich Niemiec; a ogólnie, że ich
dobre życie w NRD się skończy i że, last but not least, Związek Ra
dziecki nie przetrwa. Ich celem stało się obalenie Gorbaczowa. Plano
wali zaprosić kremlowskiego przywódcę do NRD, aresztować go, a je
go następcą mianować legendarnego marszałka Achromiejewa. Ten
się wahał - tak, trzeba pilnie ratować, co jeszcze jest do uratowania.
Ale nie w ten sposób. Nie, on nie jest puczystą.
Ostatecznie do puczu nie doszło. A jedność niemiecka stała się
faktem.
Rok później jednak do puczu doszło - z marszałkiem Achromieje-
wem. I pucz się nie udał. Nieszczęsny marszałek powiesił się 23 sierp
nia 1991 roku. Kto późno przychodzi...
O takich i jeszcze wielu innych historiach kryjących się za dziejami
świata można przeczytać w tej książce.
Od jej imienia wzięła nazwę cała epoka - i pewna postawa:
w języku potocznym „wiktoriański" znaczy tyle, co „pruderyjny".
Królowa Wiktoria nie prowadziła jednak życia spętanego gorse
tem konwenansów. Po przedwczesnej śmierci swojego małżon
ka, księcia Alberta, znalazła pocieszenie w ramionach królew
skiego koniuszego. Tajemnicę królowej zdradził intymny szczegół
z dziennika sir Jamesa Reida, lekarza przybocznego Wiktorii.
1901
Sekret królow ej W iktorii
Do historii królowa Wiktoria przeszła jako pucołowata matrona
w czerni, ze spiczastym nosem i kwaśną miną. Już za życia ucieleś
niała w oczach wielu współczesnych ów „fanatycznie pryncypialny”
typ kobiet, jakie według francuskiego pisarza Guy de Maupassanta
szczególnie „Anglia rodzi w dużej liczbie - uparte, nieznośne stare
panny” . Dla potomnych Wiktoria stała się kwintesencją pruderii,
a słowo „wiktoriański” - synonimem surowych poglądów moralnych.
Dwudziestego drugiego stycznia 1901 roku wielka stara dama umarła
w ramionach swego wnuka Wilhelma II, cesarza Niemiec, pozostawia
jąc po sobie tajemnicę, w żaden sposób niepasującą do legendy o wdo
wie wyzbytej radości.
Wiktoria zasiadła na tronie, gdy miała zaledwie 18 lat. Przez 64 lata
swoich rządów przekształciła brytyjskie imperium kolonialne w świa
towe mocarstwo. Jako „królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii” oraz „ce
sarzowa Indii” panowała pod koniec życia nad jedną czwartą ludności
świata. W żadnej ze swych dalekich kolonii jednak nie była, tylko ma
tą sąsiednią wyspę, niepokorną Irlandię, odwiedziła na krótko przed
śmiercią.
Dzieciństwo miała Wiktoria surowe i bezpieczne, a wychowanie
odebrała niemieckie. Angielski nie był jej ojczystym językiem i do
końca życia mówiła z akcentem. „I will be good!” - ślubowała już jako
dziecko, gdy po raz pierwszy usłyszała, jaką przyjdzie jej odegrać rolę
.On jest aniołem” - królowa Wiktoria i jej małżonek, książę Albert, 1851 rok
13
„Matrona z kwaśną miną” -
Wiktoria zapadła w zbiorową
pamięć jako surowa wdowa
w czarnej sukni
w Anglii. Wuj Wiktorii, król Wilhelm IV, zmarł niedługo po jej 18. uro
dzinach, w 1837 roku, z największym trudem i dzięki wysiłkom leka
rzy doczekawszy, aż jego bratanica osiągnie pełnoletność, nie chciał
bowiem dopuścić, by regencję objęła jej ambitna niemiecka matka,
księżniczka Wiktoria von Sachsen-Coburg-Saalfeld.
Młoda królowa szybko odnalazła się w nowej roli. W dzienniku,
który prowadziła od najmłodszych lat, upewniała samą siebie: „Je
stem bardzo młoda i może niedoświadczona w wielu sprawach, ale
nie we wszystkich; pewna jednak jestem, że tylko nieliczni mają wię
cej dobrej woli i rzeczywiście silniej niż ja pragną czynić to, co dobre
i słuszne” .
Jedną z pierwszych jej urzędowych czynności było wyprowadzenie
własnego łóżka ze wspólnej sypialni z matką, z którą od urodzenia
dzieliła pokój. Wiktoria pragnęła się nacieszyć świeżo uzyskaną nie
zależnością, w żadnym razie nie chciała się wiązać zbyt wcześnie:
14
Albert jest naprawdę zupełnie
czarujący i nader przystojny. [...]
Moje serce go pragnie.
Wiktoria
..Zamążpójście to loteria. Nawet jeśli los
okaże się szczęśliwy, biedna kobieta i tak
jest niewolnicą mężczyzny” - napisała. Lecz
później sprawy nabrały własnej dynamiki.
Król Belgii Leopold, ukochany wuj Wiktorii,
zastępujący siostrzenicy przedwcześnie zmarłego ojca, radził jej
wyjść za mąż, by umocnić dynastię. Wybór padł na Alberta z domu sa-
sko-koburskiego, „stadniny Europy” - jak Bismarck nazywał Kobur-
gów, zasiadających na tylu tronach, co żaden inny ród szlachecki
w Europie. Wiktoria przystała na wizytę niemieckiego kuzyna, acz
kolwiek nie bez zastrzeżeń. Zwierzyła się swojemu premierowi, że
myśl o zamążpójściu napawa ją lękiem. „Zupełnie pomijając mój
młody wiek i wielką niechęć, by obecną sytuację zamienić na inną,
nikt w tym kraju nie pragnie takiego wydarzenia” - uwiadamiała
ukochanego wuja w Belgii.
Potem jednak nie mogła się doczekać. Przystojny Albert od razu się
spodobał młodej królowej. Reguły monarchiczne wymagały, aby to
Wiktoria jako stojąca wyżej poprosiła o rękę Alberta - okoliczność,
która uskrzydliła fantazję ówczesnych karykaturzystów.
Albert długo się nie drożył i ochoczo przyjął wyznaczoną rolę. „On
jest takim aniołem, takim wielkim aniołem. Żadna kochająca się para
nie mogłaby być szczęśliwsza od nas!” - zwierzała się w rozmarzeniu
świeżo zakochana swojemu dzienniczkowi. Był to rzeczywiście począ
tek wielkiej historii miłosnej. Niecałe cztery miesiące później odbyło
się wesele. Rankiem po nocy poślubnej zachwycona Wiktoria zapisa
ła: „Gdy nastał świt - a nie spaliśmy wiele - i zobaczyłam tę piękną,
anielską twarz obok siebie, było to więcej, niż potrafię wyrazić! On wy
gląda tak pięknie, gdy ma na sobie tylko koszulę i widać jego piękną
szyję” . Zmysłowych radości nie kryła też przed swoim premierem, lor
dem Melbourne, zupełnie nie po wiktoriańsku dając mu do zrozumie
nia, że spędziła „nader zadowalającą i oszałamiającą noc” .
Młoda Wiktoria uwielbiała swojego Alberta: „Stwórca nie mógł ze
słać na ten niespokojny świat istoty doskonalszej niż mój ukochany
Albert. Czuję, że nie potrafię bez niego żyć” . Para królewska rozkoszo
wała się życiem małżeńskim, i to bez cienia pruderii. Na urodziny lub
rocznice ślubu obdarowywali się wzajemnie dziełami sztuki, z których
emanował erotyzm - rysunkami aktów lub figurami nagich ciał, na
przykład „Neptuna składającego hołd Brytanii” czy też nagiej Lady
15
Godivy na końskim grzbiecie. Tylko liczne ciąże stawały na przeszko
dzie małżeńskiemu pożyciu, irytując młodą żonę. Według ówczesnej
wiedzy medycznej stan błogosławiony wymagał wstrzemięźliwości
seksualnej. Później Wiktoria będzie radziła swojej najstarszej córce,
również Wiktorii, matce Wilhelma II, by się w małżeństwie nie spie
szyła. „Ja byłam biedna i nieszczęśliwa przez to, że to zajęcie [ciąże!]
tak całkowicie zepsuło mi pierwsze lata małżeństwa! Żadne przyjem
ności nie były mi już dane” .
Młoda para z powiększającą się niemal z roku na rok gromadką
dzieci - Wiktoria i Albert mieli ich dziewięcioro, starała się unikać ofi
cjalnych rezydencji królewskich. Pałac Buckingham leżał w samym
centrum mglistego i dusznego Londynu, przemysłowego molocha,
a Windsor był „sztywny i nudny, dworski, a nawet trochę jak więzie
nie” - uważała królowa, pragnąca dla swojej młodej rodziny zdrowego
i swobodnego życia. Rodzina królewska czuła się najlepiej w refugiach
Osborne House na wyspie Wight - tam też Wiktoria umarła w 1901 ro
ku - i na zamku Balmoral w Szkocji. Jeszcze dziś w prywatnym życiu
Windsorów są to najważniejsze adresy - w 1980 roku od zaproszenia do
królewskiego Balmoralu zaczął się romans Diany z Karolem, brytyj
skim następcą tronu. Jeszcze dziś, gdy latem pałac Buckingham
otwiera swoje podwoje dla turystów, rodzina królewska chętnie wy
jeżdża do Szkocji.
Książę Albert nabył Osborne i Balmoral na początku swojego mał
żeństwa i przebudował według własnego pomysłu. Służyły one Wikto
rii za miejsca stałego pobytu jeszcze w jej wdowich latach, ku wielkie
mu utrapieniu ministrów, których do siebie wzywała. Balmoral leży
w odległości 500 kilometrów od siedziby rządu. Dla Wiktorii i Alberta
życie na wsi, z dala od londyńskiej metropolii i jej arystokratycznych
kręgów, oznaczało swobody obywatelskie. Zwłaszcza na wyżynach
Szkocji często odbywali dalekie wycieczki i bawili się podróżując inco
gnito: „Postanowiliśmy mówić o sobie lady i lord Churchill z osobami
towarzyszącymi” . Pośród nielicznej służby, która im w tych podróżach
Zapominasz, najdroższy, że jestem
władczynią i że pracy za nic
w świecie nie można lekceważyć
czy odkładać na później.
Wiktoria
towarzyszyła, znajdował się niejaki John
Brown, stajenny i służący swoich państwa
w Balmoral. Jeszcze o nim usłyszymy.
Podczas permanentnych ciąż Jej Królew
skiej Mości sprawy rządowe przejmował
książę Albert. Przygotowywał wszystkie do-
16
kumenty, udzielał królowej rad, wnosił własne pomysły. Imperium
każdego roku rozrastało się o obszar kilkakrotnie większy od kraju
macierzystego. W polityce i gospodarce Anglia stała na czele naro
dów, dyskretnie kierowana przez niemieckiego małżonka królowej.
Wielkim jego dziełem, którym zaskarbił sobie uznanie Brytyjczyków,
była I Wystawa Powszechna, zorganizowana w 1851 roku w legendar
nym Crystal Pałace. Wiktoria chętnie pozwalała działać obowiązko
wemu małżonkowi. „Albert z dnia na dzień znajduje coraz większe
upodobanie w polityce i załatwianiu spraw, a do obu ma talent zupeł
nie cudowny” - pisze do wuja Leopolda, króla Belgów, darzącego ją
ojcowskim uczuciem. I dalej: „My, kobiety, nie jesteśmy stworzone
do rządzenia - i jeśli jesteśmy dobrymi kobietami, to te męskie czyn
ności nie mogą się nam podobać. Bywają jednak czasy, które nas
zmuszają, by się tym interesować, a wtedy czynię to naturalnie z ca
łym zaangażowaniem” .
Czasy te nadeszły wcześniej, niż można się było spodziewać.
W 1861 roku Albert w wieku 42 lat nieoczekiwanie zmarł na tyfus.
Pierwsze symptomy poważnej choroby obowiązkowy książę małżo
nek długo ignorował. Był już obłożnie chory, a jeszcze napisał drżą
cą ręką do rządu w Londynie mitygujący list, by nie wciągać im pe
rium w amerykańską wojnę domową. Lekarze do końca zapewniali
Wiktorię, że chory wyzdrowieje. Gdy umarł, dla królowej zawalił się
świat. Z taką samą namiętnością, z jaką ubóstwiała swego małżonka
za życia, teraz go opłakiwała: „Jak mam żyć po tym wszystkim, co
przeszłam? [...] Moje życie, takie jakie wiodłam, minęło, przeszło,
skończyło się! Radość, przyjemności - wszystko minęło na zawsze” .
Wiktoria uczyniła ze swej straty przed
miot ekscesywnego kultu żałobnego. Od tej
pory już do końca życia nosiła surowy wdo
wi strój, jaki był w modzie około 1861 roku:
czarną, obszerną krynolinę i welon. O pokój
Alberta dbano tak, jakby książę miał wrócić
lada chwila, codziennie myto jego nocnik,
przynoszono gorącą wodę do golenia i przy
gotowywano świeże ubranie. Pogrążona
w żałobie wdowa przez całe lata spała obok
koszuli nocnej swojego ukochanego, a po
dejmując ważne decyzje, pytała o radę jego
Pochyliłam się nad nim
i powiedziałam: „To twoja mała
żoneczka", a on skłonił głowę;
zapytałam, czy mnie pocałuje,
i on to uczynił. Zdawał się na
wpół drzemać. [...] Podniosłam
się, ucałowałam jego kochane,
boskie czoło i zawołałam
w gorzkim bólu: „0 mój drogi,
najukochańszy!".
Wiktoria u łoża umierającego
Alberta, 14 grudnia 1861 roku
17
Co będzie z nami, z tym
nieszczęsnym krajem, z Europą,
ze światem?
Wiktoria po śmierci Alberta do
swojej córki Wiktorii w Berlinie
portret. Od tamtej pory Albert sprawo
wał niewidzialne rządy nad jej życiem:
„To moje niezłomne postanowienie, nie
odwołalna decyzja, by jego życzenia - je
go plany - co do wszystkiego, wszystkie
jego poglądy były dla mnie prawem!
Żadna ludzka siła mnie nie odwiedzie od tego, co on postanowił i cze
go on sobie życzył” .
Sprawy urzędowe Wiktoria załatwiała z żelazną dyscypliną. Wypeł
niania obowiązków reprezentacyjnych królowa wdowa jednak stanow
czo odmawiała: żadnych przyjęć, żadnych balów, żadnych wizyt. Cały
mi latami parlament podczas ceremonii otwarcia musiał się zadowalać
tym, że na tronie zasiadały... królewskie gronostaje. Monarchia prze
żywała kryzys. Republikanie już wietrzyli szanse dla siebie. Niektórzy
podawali w wątpliwość, czy królowa warta jest jeszcze pieniędzy wy
płacanych jej przez państwo. Tylko wtedy, gdy gdziekolwiek w kraju
trzeba było uroczyście odsłonić posąg Alberta, „zaginiona królowa” na
chwilę zapominała o swoich obiekcjach i pokazywała się ludowi. Pom
patyczny, pozłacany Albert Memoriał w Kensington Gardens do dziś
daje świadectwo wielkiej miłości małej królowej.
„We are not amused” - zdawała się brzmieć dewiza Jej Królewskiej
Mości. To właśnie z tych lat zinstytucjonalizowanej żałoby wywodzi
się stereotypowe wyobrażenie o purytańskiej monarchini Imperium
Brytyjskiego, nietolerującej w swojej obecności żadnych przejawów
niefrasobliwej radości.
A przecież płomień namiętności wciąż jeszcze się w niej palił. „Nie
jestem stara, ku memu żalowi, moje uczucia są silne i gorące, a moja
miłość - żarliwa” - skarżyła się rok po śmierci Alberta swojej najstar
szej córce i powiernicy. Czy chodziło tylko o Alberta? Nie jest to takie
pewne.
W 1865 roku stanął bowiem u jej boku przystojny, silny mężczyzna,
zupełnie nie z jej sfery, ale jego towarzystwo nieskończenie dobrze jej
robiło: Szkot John Brown, dyskretny cień jej wycieczek z Albertem
w czasach beztroskich pobytów na zamku Balmoral.
Rozkaz asystowania królowej podczas wszystkich wypraw poza do
mem uczynił zeń jej stałego towarzysza. „Jest mi taki oddany - taki
prostolinijny, taki inteligentny, tak inny niż zwykły służący i tak do
brze usposobiony i uważny... Ach! Życie toczy się dalej” . Brown odno-
18
Wyznaczyłam mojego znako
mitego służącego z gór, by mi
poza domem zawsze i wszędzie
towarzyszył, czy to podczas
przejażdżek konnych, czy to
wyjazdów, czy podczas spacerów.
Wiktoria o Johnie Brownie,
1865 rok
sil się do swojej „wuman” , jak ją niekiedy
nazywał ze swoim szkockim akcentem,
z szorstką serdecznością i poufałością. A ona
ceniła jego uczciwy sposób bycia, bez po
chlebstw i fałszywej uniżoności.
Dwór był przerażony. Krążyły pogłoski, że
Wiktoria i John Brown wzięli potajemnie
ślub. że już wiodą małżeństwo niegodne jej
stanu. Mówiło się o „romansie z Brownem” , pisma satyryczne nazywa
ły królową „panią Brown” . Choć wykpiwana, Wiktoria nie dała się zbić
z tropu: „Jest on dla mnie prawdziwym skarbem i życzyłabym sobie,
by ludzie wyżej postawieni mieli jego rozum i jego dyskrecję” - pisała
w swojej obronie do córki Wiktorii w cesarskim Berlinie. Publicznie
też się go nie wypierała. W 1867 roku pozowała razem ze swoim „do-
mestykiem” do portretu, wystawionego w Royal Academy: ukazuje on
Wiktorię siedzącą na koniu, którego cugle mocno trzyma w ręku John
Brown.
Brown był też jedynym mężczyzną, który miał wstęp do jej sypial
ni. Trzeba być bardzo naiwnym, by sądzić, że nic tych dwojga ze sobą
nie łączyło. Na początku koniuszy królowej stanowił zapewne część jej
nieumiarkowanego kultu żałoby po Albercie. „Jej Królewskiej Mości
Służący z Gór” - jak brzmiał jego oficjalny tytuł - znalazł wobec smut
ku swej romantycznej królowej właściwy ton. Po wizycie w królew
skim mauzoleum i u grobu księcia małżonka wyjawił jej, że mógłby
dla niej umrzeć, tak bardzo jej współczuje w żałobie po ukochanym Al
bercie. Wiktoria była głęboko przejęta: „Dobrze robi mojemu sercu,
gdy widzi, że w tak prosty i poruszający sposób szanuje się moją zgry
zotę, a szczególnie wzruszające jest to u silnego, krzepkiego mężczy
zny, syna gór” . Ale już niedługo pamięć wielkiej straty chyba zaczęła
schodzić na dalszy plan.
Przez 18 lat Wiktoria dzień w dzień znajdowała w swoim „synu
szkockich gór” spolegliwego przyjaciela,
człowieka zaufanego i obrońcę. Raz uratował
jej nawet życie, własnymi rękami rozbraja
jąc zamachowca. Z Brownem u boku królo
wa znowu zwróciła się ku ziemskim rado
ściom. Zaczęła podróżować - do Szwajcarii,
Francji i Włoch. Znów odbierała defilady,
Nie ma dla Pani żadnej radości,
biedna królowo, i żal mi Pani -
ale cóż ja mogę dla Pani zrobić?
Mógłbym dla Pani umrzeć.
John Brown do królowej
Wiktorii
19
pokazywała się ludowi, coraz bardziej interesowała się sprawami niż
szych warstw. Nowo nabytą wiedzę pragnęła zastosować także w wy
chowaniu swojego „drogiego” najstarszego wnuka, późniejszego cesa
rza niemieckiego Wilhelma II: „Książęta i księżne powinni być zawsze
doskonale uprzejmi i gotowi do pomocy; nie wolno im sądzić, że ich
krew i kości są inne niż biedaków, chłopów, robotników i służby” - ra
dziła jego matce, swojej córce Wiktorii. Później będzie się odnosić z re
zerwą do swojego „zapalczywego, zarozumiałego i upartego” wnuka,
jego nieopanowanych mów i „kolonialnych osielstw”.
Ale nawet z człowiekiem z ludu u swego boku Wiktoria nie dostrze
gała nabrzmiałej kwestii społecznej. Podczas gdy w Londynie niejaki
Karol Marks przelewał na papier swoje teorie, praca dzieci w kopalniach
była regułą, a proletariat miejski wegetował w wilgotnych, piwnicznych
izbach, ona w swoim zaangażowaniu społecznym dotykała zaledwie po
wierzchni. W 1880 roku w liście do premiera próbowała na przykład nie
dopuścić, by dodatkowym podatkiem obłożono „ludzi o małych docho
dach” : „Królowa ubolewa z powodu
podatku od piwa, ponieważ biedacy
nigdy nie piją wina i konieczność
rezygnacji z piwa mocno ich do
tknie. Biedaków nie stać na dodat
kowy podatek od tego, co w wielu
okolicach stanowi ich jedyny na
pój”. Ona sama coraz częściej skła
niała się ku mocniejszym trunkom,
przekonana przez Szkota Browna,
że whisky jest łatwiej strawna od
czerwonego wina.
Z pewnością w tamtych czasach
utrzymywanie zażyłych stosun
ków z podwładnym było sprzeczne
z wymogami etykiety. Ale Wikto
ria sama decydowała, co jest „wik
toriańskie” . Dziennik młodej wdo
wy naturalnie milczy na temat, czy
była to miłość. A może akurat tutaj
milczenie jest szczególnie wymow
ne. Córka Wiktorii, Beatrice, która
..Romans z Brownem?” - królowa i jej
zaufany sługa, 1865 rok
20
Był częścią mego życia -
to niepowetowana strata.
Królowa Wiktoria o Johnie Brownie
otrzymała od matki polecenie, by po jej
śmierci przepisać dzienniki, usuwając pew
ne fragmenty, a oryginały spalić, prawdopo
dobnie nazbyt starannie zatarła ślady Johna
Browna. Książę Kentu Michał, praprawnuk królowej, nie ma co do te
go wątpliwości: „Beatrice spaliła o wiele więcej, niż zarządziła Wikto
ria". Dopiero pod koniec lat 90. pojawił się u potomków Browna zbiór
listów, z którego wynika, że strażniczka wiktoriańskiej moralności
i jej koniuszy „byli sobie bardzo, bardzo bliscy i pozostawali w intym
nych stosunkach” .
Gdy w 1883 roku obowiązkowy Brown wskutek niewyleczonego
przeziębienia zmarł nagle, Wiktoria była jak rażona gromem: „Jestem
zupełnie oszołomiona tą stratą, która odbiera mi kogoś tak oddanego
i poświęcającego się w mojej służbie i kto tyle uczynił dla mojego oso
bistego samopoczucia. To utrata nie tylko służącego, lecz prawdziwe
go przyjaciela” . Tak jak w wypadku pierwszej wielkiej miłości swego
życia królowa osobiście zatroszczyła się o pamięć po zaufanym słudze.
W parku Balmoral kazała ustawić nadnaturalnej wielkości posąg
Browna, a w mauzoleum Alberta poleciła nawet umieścić tablicę pa
miątkową na jego cześć: „Z miłością i wdzięcznością pamięci Johna
Browna, wiernego i oddanego osobistego towarzysza i przyjaciela kró
lowej Wiktorii” . Aż do końca życia składała kwiaty na dwóch grobach:
Alberta i Johna Browna.
Po jej śmierci najstarszy syn i następca tronu Edward, sam noto
ryczny kobieciarz, usiłował pozbyć się świadectw sympatii matki do
dworzanina niższego stanu. Kazał spalić listy królowej do Johna
Browna, a jego popiersia zniszczyć. Polecił przenieść wielki posąg
Browna w parku Balmoral za królewską mleczarnię. Wspólne wysiłki
rodzeństwa, Beatrice i Edwarda, okazałyby się skuteczne, gdyby nie
dziennik lekarza przybocznego, który ostatnią wolę Wiktorii nie tylko
spełnił, lecz jeszcze udokumentował dla potomności.
W połowie stycznia 1901 roku nastąpiło to, o czym królowa pomyśla
ła już dużo wcześniej. Dla wszystkich na dworze było oczywiste, że ży
cie Jej Królewskiej Mości dobiega końca. Wnuk „Willy” w Berlinie zo
stał powiadomiony i niezwłocznie przyjechał do Osborne, dokąd kró
lowa przeniosła się na przełomie wieków. Gdy 22 stycznia o godzinie
18.30 „matka imperium” umierała, wokół jej śmiertelnego łoża stało
oprócz Wilhelma II pięcioro jej dzieci. Na wypadek swojej śmierci
21
wieczna wdowa wydała szczegółowe instrukcje. Po pierwsze - żadne
go zakładu pogrzebowego! Rodzina musiała więc sama wziąć się do
dzieła i włożyć ciało do trumny. Po drugie - żadnego pogrzebu w czer
ni! Mimo że Wiktoria przez 40 lat życia nosiła się na czarno, w ostatnią
podróż chciała wyruszyć w bieli, w swoim ślubnym welonie. Tyle ofi
cjalny testament.
To, co Wiktoria chciała ukryć nawet przed najbliższą rodziną, po
wierzyła swojemu przybocznemu lekarzowi Jamesowi Reidowi, a ten
nie zawahał się spełnić jej prośby. Nim zamknięto trumnę, by prze
wieźć ją królewskim jachtem „Alberta” na ląd, wyprawił wszystkich
członków rodziny z pokoju zmarłej. Jego misja była przykra, ale aż na
zbyt ludzka. Stara dama w swoim ostatnim legacie postanowiła, co za-
„Drogi wnuk” - cesarz Wilhelm II (3. od lewej) z Wiktorią i czworgiem jej dzieci
podczas wizyty w Coburgu, 1894 rok
22
ufany lekarz ma jej włożyć do trumny. Na pamiątkę przedwcześnie
zmarłego księcia małżonka Reid umieścił tam szlafrok Alberta, gipso
wy odcisk jego dłoni i kilka zdjęć. „Ale do lewej dłoni królowej - zano
tował sumienny lekarz przyboczny w swoim dzienniku - wcisnąłem
zdjęcie Johna Browna i małe etui z puklem jego włosów, dokładnie
tak. jak zmarła sobie życzyła. Potem przykryłem wszystko kwiatami” .
Pogrążeni w żałobie członkowie rodziny nie mieli się dowiedzieć
0 ostatnim dowodzie miłości romantycznej królowej do koniuszego.
1tak by tego nie zrozumieli. „Nikt nie był dla mnie tak miły jak on” -
powiedziała Wiktoria o Johnie Brownie. W śmierci czuła się zjednoczo
na z obiema wielkimi miłościami swojego życia.
Był jedną z najbardziej zagadkowych postaci XX wieku - roz
pustnik i „mnich cudotwórca", Grigorij Rasputin. Uzdrawiając
w 1907 roku rosyjskiego następcę tronu, Aleksieja, pozyskał za
ufanie carskiej rodziny - i wzbudził podejrzliwość adwersarzy.
Niebawem rozeszła się pogłoska, że Rasputin jest szpiegiem na
usługach niemieckich.
1907
Legenda Rasputina
Osobliwa to była procesja, która 14 kwietnia 1918 roku zatrzymała się
przed chłopską chatą w syberyjskiej wiosce. Osobliwa też aura unosi
ła się nad tymi ludźmi, najwyraźniej miastowymi. „Około godziny
12.00 przyjechaliśmy do Pokrowskoje. Długo staliśmy pod domem Na
szego przyjaciela. Widzieliśmy jego krewnych, którzy przyglądali się
Nam przez okno” - zanotowała później Aleksandra Fiodorowna, ostat
nia carowa Rosji. Jeszcze raz duch zmarłego maga owiał małą, zagu
bioną grupę. Potem „obywatel Romanow” i jego rodzina musieli ru
szyć w dalszą drogę, na wygnanie.
Grigorij Jefimowicz Rasputin, nieokrzesany chłopski syn z dale
kich stron rosyjskiego imperium, najbliższy zaufany ostatniego cara,
Mikołaja II, i jego niemieckiej żony Aleksandry przepowiedział
wszystko: koniec dynastii Romanowów i swoją własną śmierć z ręki
morderców. „Rosyjski carze! - pisał pod koniec 1916 roku do Mikoła
ja - czuję, że jeszcze przed 1 stycznia pożegnam się z życiem. Jeśli za-
byą mnie wynajęci mordercy, wtedy ty, rosyjski carze, nie będziesz
musiał się nikogo bać. Ale jeśli morderstwo popełnią twoi krewni,
wówczas nikt z twojej rodziny nie przeżyje dwóch lat” . Niecałe trzy
miesiące po śmierci Rasputina Mikołaj II został zmuszony do abdyka
cji. Rok później cała carska rodzina poniosła okrutną śmierć w sybe
ryjskim Jekaterynburgu, zastrzelona z rozkazu Lenina przez bolsze
wików.
.Cudotwórca” - Grigorij Rasputin, około 1910 roku
25
„Wśród zwolenników przeważały kobiety” - Rasputin w gronie swoich
szlacheckich wielbicielek, 1911 rok
Co było siłą napędową tego człowieka o hipnotycznym spojrzeniu?
Człowieka, który ledwo umiał czytać i pisać, a mimo to najwyższe krę
gi towarzyskie Rosji leżały u jego stóp? W czym tkwiła tajemnica jego
sukcesu? W znajomości ludzi połączonej z chłopskim sprytem? Skąd
brał pieniądze na utracjuszowski styl życia? Podejrzenie, jakie się po
jawiło, miało towarzyszyć Rasputinowi do końca jego dni: człowiek
w chłopskiej bluzie to szpieg na usługach niemieckich. Tajemnica Ra
sputina - dziś wiemy na ten temat więcej.
Postać Rasputina długo przesłaniały legendy i mity. Już data jego uro
dzenia - w 1869 roku - pozostawała przez długi czas niepewna. On sam
chętnie się podawał za starszego, niż był faktycznie, uważał się przecież
za „starieca”, „świętego starca”. Po burzliwej młodości w Pokrowskoje,
gdzie zwrócił na siebie uwagę głównie z powodu nadmiernej konsump
cji alkoholu, bijatyk z wieśniakami i kradzieży koni, wiosną 1903 roku
Grigorij Rasputin dotarł do Petersburga. Szedł długo, wędrując od klasz
toru do klasztoru, a po drodze sporządził sobie własną miksturę z chrze
ścijańskiej doktryny zbawienia i zwyczajów pogańskich. W światowym
Petersburgu Rasputin był zjawiskiem malowniczym. Na szczupłym,
krzepkim ciele nosił długą rubaszkę, przewiązaną paskiem. Do szero-
26
Raduję się światłem miłości.
To jest moje życie.
Grigorij Rasputin
kich spodni wkładał wysokie buty. Ogorzałą
twarz, z charakterystycznym guzem na czole,
okalały długie włosy z przedziałkiem i zmierz
wiona broda. Przenikliwe oczy nad wielkim
nosem nie tylko jak magnes przyciągały wzrok, lecz najwyraźniej były
tez źródłem siły hipnotycznej Rasputina. Innych zalet cielesnych nie po
siadał, jak oświadczył w 1917 roku Filipow, wydawca jego pism. Podczas
wspólnych wizyt w łaźni z owym rozpustnikiem mógł stwierdzić, że jego
członek, o którego legendarnych rozmiarach krążyły później najróżniej
sze pogłoski, wcale niczym się nie wyróżniał. Rasputin miał po prostu
młodzieńczą sylwetkę, „bez brzucha i zwiotczałych mięśni”.
Obcy zwrócił na siebie uwagę w mieście. Rasputin szybko zdołał
uzyskać dostęp do kręgów arystokratycznych. Uważano go za zabaw
nego i chętnie słuchano jego mglistych przepowiedni. Grono jego zwo
lenników, przeważnie płci żeńskiej, rosło szybko i z egzaltacją mu
dworowało. Jedna z kobiet, będąca świadkiem tych konwentykli, wi
działa, jak „ważne damy obcinały mu paznokcie i przyszywały je sobie
na pamiątkę” .
W 1906 roku Rasputin wysłał do cara telegram: „Ojczulku carze,
przybywszy z Syberii do tego miasta, chciałbym ci ofiarować ikonę
świętego Symeona z Wierchoturja, cudotwórcy... w wierze, że święty
będzie Cię strzegł przez wszystkie dni żywota Twego” . Szesnastego
października 1906 roku Mikołaj II po raz pierwszy przyjął pobożnego
mięśniaka, który „na Jej Cesarskiej Mości i na Mnie wywarł osobliwie
silne wrażenie” ,jak napisał do swojego premiera Stołypina. Czasy naj-
myraźniej dojrzały do „cudu” , który carską rodzinę aż do jej upadku
miał związać z Rasputinem.
Carowa urodziła cztery dziewczynki, nim wreszcie powiła upragnio
nego dziedzica tronu, Aleksieja. Na jego narodzinach położył się jed
nak cień: carewicz był hemofilikiem. Każde skaleczenie mogło prowa
dzić do śmierci. Tę straszliwą diagnozę traktowano jak tajemnicę pań
stwową. Nikt z zewnątrz nie miał się dowiedzieć, jak niepewna jest
przyszłość dynastii Romanowów. Strach o najmłodsze dziecko spra-
mił, że głęboko religijna carowa, wywodząca się z heskiej szlachty, za
częła szukać pom ocy u szarlatanów i okultystów, za którymi jeszcze
przed Rasputinem drzwi pałacu się nie zamykały. Gdy teraz obcy mąż
boży poprosił o pozwolenie zobaczenia chłopca, dopuściła go do swej
słabej latorośli, niespokojnie przewracającej się w łóżku. Rasputin nie
27
Rasputin był potężniejszy
od jakiegokolwiek państwowego
dostojnika.
Aron Simanowia, sekretarz
Rasputina
dotknął dziecka, tylko zaczął się modlić.
Chłopiec zasnął, a nazajutrz rano obudził się
zdrowy. Zdarzył się pierwszy „cud” ! „Caro
wie” ,jak Rasputin miał w przyszłości tytuło
wać swoich cesarskich przyjaciół, byli pod
wielkim wrażeniem. Aż nazbyt ochoczo
uwierzyli w przepowiednię Grigorija, „że chłopiec z czasem całkiem
wyzdrowieje i wyrośnie ze swojej choroby” . Aleksandra regularnie
przyjmowała „Naszego przyjaciela”,jak go nazywała, na dworze w krę
gu swojej rodziny. Służba ze zdziwieniem zauważyła, że mąż boży zja
wia się nawet w sypialniach księżniczek, córek monarchy.
W październiku 1907 roku doszło do katastrofy, której mimo naj
większej ostrożności nie sposób było zapobiec: mały Aleksiej uderzył
się podczas zabawy. Matka stwierdziła z przerażeniem, że pod skórą
tworzy się wielki krwiak. Lekarze przyboczni przepisali ciepłe kąpiele
błotne - bez rezultatu. Zrozpaczona Aleksandra kazała wezwać Raspu
tina, a ten natychmiast udał się do pałacu. Przenikliwie popatrzył
chłopcu w oczy i długo z nim medytował. Później niektórzy z jego zwo
lenników twierdzili, że utożsamiając się z cierpiącym potrafi przenosić
cudzy ból do własnego, silnego ciała. Tak mieli jakoby postępować
„szamani”, kapłani-czarownicy na Syberii. Chłopiec rzeczywiście znów
usnął odprężony. Nazajutrz krwiak znikł. Carowa uznała zdolności
uzdrowicielskie Rasputina za potwierdzone. Od tej pory była od niego
całkowicie zależna. Gdy go nie miała w pobliżu, chwiejna w nastrojach
cesarzowa stawała się niespokojna: „Mój kochany i niezapomniany na
uczycielu, wybawco i doradco. Ginę bez Ciebie. [...] Jestem spokojna
w sercu i odprężona dopiero wtedy, gdy Ty, Mój nauczycielu, siedzisz
obok Mnie, a Ja całuję Twoje ręce i skłaniam głowę na Twoje błogosła
wione ramiona. O, jakże Mi wtedy lekko. [...] Czy wkrótce znów bę
dziesz przy Mnie? Przybądź szybko. Czekam na Ciebie, usycham z tę
sknoty za Tobą. Proszę Cię o Twoje święte błogosławieństwo i całuję
Twoje błogosławione dłonie. Twoja miłująca cię wiecznie M[ama]” . List
miłosny? Raczej dokument przesadnej mat-
czynej miłości i rozpaczy.
Żaden carski faworyt nigdy nie x . , , , , . , ~
doszedł W Rosji do większej Świadomy posiadanej władzy chłop z Sy-
władzy berii rozdelektował się swoją pozycją u „ca-
Aron Simanowia, sekretarz r ó w ” - Wmówił im, że jest łącznikiem między
Rasputina rodziną władcy a prostym, wierzącym lu-
28
Guido Knopp TAJEMNICE XX WIEKU Współpraca: Alexander Berkel, Stefan Brauburger, Christian Deick, Friederike Dreykluft, Anja Greulich, Rudolf Gültner, Peter Hartl, Annette von der Heyde, Sönke Neitzel, Patrick Obrusnik, Karl-Walter Reinhardt, Friedrick Scherer, Mario Sporn, Anette Tewes Dokumentacja: Annette von der Heyde, Mario Sporn Z niemieckiego przełożyła Barbara Ostrowska jCX Świat Książki
Spis treści Słowo wstępne .......................................................................................... 9 1901 Sekret królowej Wiktorii ........................................................................... 13 1907 Legenda Rasputina.................................................................................... 25 1914 Jak doszło do I wojny światowej............................................................. 35 1933 Materiały córek Hammersteina ............................................................. 47 1937 Ostatni lot „Hindenburga” ......................................................................... 59 1938 Zabójcze milczenie Magdy Goebbels........................................................ 71 1938 Tajemnica aktora Heinza Riihmanna ...................................................... 81 1938 Neckermann - to nie tylko udany u rlop .................................................. 91 5
1939 Kłopotliwi krewni Hitlera 103 1939 IBM pomocnikiem Hitlera...................................................................... 117 1941 Fanta i naziści ......................................................................................... 129 1941 Legenda o wojnie prewencyjnej ............................................................. 139 1942 Tajemnica U 166 ...................................................................................... 151 1944 Prawda o Nemmersdorfie........................................................................ 163 1944 Legenda o „cudownej broni” ................................................................... 175 1945 Niemieccy „kamikadze” .......................................................................... 187 1945 Koniec Hitlera .......................................................................................... 199 1945 Czerwona flaga na Reichstagu ............................................................... 211 1946 Reinhard Gehlen - „szpieg stulecia” ..................................................... 221 1948 Cud marki niemieckiej............................................................................ 235 1953 Zryw ku wolności...................................................................................... 249 6
1962 Odliczanie do III wojny światowej 263 1963 Zabójstwo Johna F. Kennedyego........................................................... 277 1964 Ścigany dr Kimble.................................................................................... 289 1967 Kto zdradził Che Guevarę? ..................................................................... 299 1974 Upadek Willy’ego Brandta....................................................................... 311 1986 Spisek Stasi ............................................................................................. 323 1990 Do puczu nie doszło ................................................................................ 335 Wykaz tekstów .......................................................................................... 349 Bibliografia............................................................................................... 351 Źródła ilustracji........................................................................................ 358 Indeks osób............................................................................................... 359
Słow o w stępne Detektywi historii - to nasi reporterzy. Czy szukają zaginionego od kil kudziesięciu lat tajnego orzeczenia o pochodzeniu Hitlera, czy biorą pod lupę enerdowskie służby bezpieczeństwa jako sprawców katastro fy ekologicznej w zakładach Sandoz w 1986 roku, czy odkrywają tajem nicę dokumentów panien Hammerstein, które już w lutym 1933 roku ujawniły wojownicze plany Hitlera, czy ruszają po śladach radzieckich generałów, autorów planowanego już w 1990 roku na Gorbaczowa za machu, który zapewne udaremniłby zjednoczenie Niemiec - tak czy inaczej, każda dobra historia zaczyna się od katorżniczej pracy, nie tyl ko żmudnego szperania w archiwach, lecz także intensywnych rozmów ze świadkami epoki i świadkami naocznymi. Tylko w ten sposób można niekiedy uchylić zasłony znad niektó rych mitów i legend minionego X X wieku. To fascynujące i poruszają ce stulecie jest rzeczywiście bogate w zagadkowe przypadki historii. Bo niewątpliwie było to stulecie, które pokazało ludzkości jej najgor sze i najwspanialsze możliwości. Stulecie kontrastów: Hitler i matka Teresa, Stalin i Beatlesi, Auschwitz i lądowanie na Księżycu. Pokaza ło, czym może być ta piękna, błękitna planeta, jeśli rządzą nie tylko odwaga i naukowy rozsądek, lecz także człowieczeństwo i miłość. Ale pokazało również, do czego ludzkość technicznie i moralnie jest zdol na: jest zdolna do wszystkiego - do samozagłady też. Wiele dotychczas nieznanych i tajemniczych historii kryjących się za dziejami tego fascynującego i strasznego stulecia zasługuje na zba danie i wyjaśnienie. 9
Wymieńmy trzy przykłady, niezupełnie przypadkiem związane ze Związkiem Radzieckim. Na byłym supermocarstwie zawsze można było polegać, jeśli chodzi o tajemnice i mity. Weźmy sprawę Sandoz - bezprecedensowej katastrofy ekologicznej. W nocy na 1 listopada 1986 roku w zakładach chemicznych pod Bazyleą eksplodowała hala magazynowa. Trzynaście milionów litrów skażonej wody, którą ga szono pożar, spłynęło do Renu razem z niebezpiecznymi chemikalia mi - łącznie z 200 kilogramami wysoce toksycznej, czystej rtęci. Naj częściej opiewana niemiecka rzeka przybrała miejscami kolor krwi- ście czerwony, na wiele lat niemal całkiem zamarło w niej życie. Kto zawinił? Przez sześć lat władze szwajcarskie szukały przyczyn kata strofy - bez rezultatu. Czternaście lat później nasi reporterzy skłonili do mówienia czło wieka, który musiał coś wiedzieć - Vincent Cannistraro, były szef wy działu CIA do walki z terroryzmem, wyjawił to, co po upadku Związku Radzieckiego zdradził mu oficer KGB w Moskwie: wypadek w zakła dach chemicznych Sandoz był aktem terroryzmu państwowego, wy myślonym przez radzieckie tajne służby KGB i przeprowadzonym przez Stasi, służbę bezpieczeństwa NRD. Cannistraro: „Stasi działała na polecenie KGB. Rosjanie chcieli od wrócić uwagę od katastrofy w Czarnobylu, za którą ich krytykowano” . Katastrofa radzieckiego reaktora wydarzyła się w kwietniu 1986 roku - i stała się punktem zwrotnym w historii powszechnej, który Związek Radziecki mimo głasnosti chętnie by utajnił. Zupełnie inaczej niż w wypadku innego historycznego zwrotu - w 1945 roku. Niektóre zwroty historii potrzebują bowiem symboli o wa dze mitu. Jeśli rzeczywistości niedostaje, w sukurs pożądanemu mito wi muszą przyjść profesjonaliści. Tak też było z fotograficzną ikoną zwycięstwa w II wojnie światowej. Powstała 2 maja 1945 roku. Berlin skapitulował, Hitler już dwa dni wcześniej zastrzelił się w swoim bun krze. Ale sam martwy tyran nie wystarczał, tym bardziej że jego szcząt ków nie można było znaleźć ani pokazać. Przybyły poprzedniego dnia fotograf Jewgienij Chałdiej był profesjonalistą i wiedział, że legendy trzeba starannie przygotować. Wieczorem w przeddzień wyjazdu z Mo skwy zabrał ze stołówki agencji TASS kilka czerwonych obrusów. Jego wuj, krawiec Izrael Izraelicz Czejicer, jeszcze w nocy je pozszywał, a swoje dzieło opatrzył znakiem sierpa i młota. Przed południem 2 ma ja Chałdiej stanął na dachu Reichstagu i nacisnął migawkę. 10
Dlaczego musiał to być akurat Reichstag? Po pożarze w 1933 roku był przecież tak naprawdę pierwszą ruiną po Hitlerze, w gruncie rze czy - pohańbionym symbolem niemieckiej demokracji. Ale wtedy ni komu to nie przeszkadzało. Potrzebne było symboliczne zdjęcie zwy cięstwa - i zrobiono je na poniekąd najbardziej imponującej budowli w środku Berlina. Fakt, że legendarna „czerwona flaga na Reichsta gu’’ została uszyta, jak dziś wiemy, przez żydowskiego krawca (a ży dowski fotograf zadbał o to, by weszła do historii powszechnej), to je den z owych kaprysów historii, które pozwalają mieć nadzieję, że ko niec końców jest ona jednak sprawiedliwa. I chyba też taka była u schyłku stulecia - w owym legendarnym ro ku między upadkiem muru berlińskiego a niemiecką jednością, kiedy to świat zdawał się wierzyć, że teraz tym Niemcom uda się po prostu wszystko - od mistrzostw świata w piłce nożnej po ponowne zjedno czenie. A o mały włos wcale by do tego nie doszło. Latem 1990 roku genera łowie Związku Radzieckiego, który utrzymywał w NRD silną Za chodnią Grupę Wojsk, porozumieli się z oficerami Narodowej Armii Ludowej NRD, aby zapobiec czemuś, czemu może jeszcze można było zapobiec. Obie grupy miały dość powodów, by zawrzeć „przymierze przegranych” . Enerdowscy generałowie bardzo dobrze wiedzieli, że w wypadku zjednoczenia niemiecko-niemieckiego pójdą - w najlep szym razie - na emeryturę, a ich wojsko zostanie dyskretnie rozwiąza ne. Radzieccy generałowie obawiali się o swój łup wojenny - o NRD, swoją nagrodę za pokonanie hitlerowskich Niemiec; a ogólnie, że ich dobre życie w NRD się skończy i że, last but not least, Związek Ra dziecki nie przetrwa. Ich celem stało się obalenie Gorbaczowa. Plano wali zaprosić kremlowskiego przywódcę do NRD, aresztować go, a je go następcą mianować legendarnego marszałka Achromiejewa. Ten się wahał - tak, trzeba pilnie ratować, co jeszcze jest do uratowania. Ale nie w ten sposób. Nie, on nie jest puczystą. Ostatecznie do puczu nie doszło. A jedność niemiecka stała się faktem. Rok później jednak do puczu doszło - z marszałkiem Achromieje- wem. I pucz się nie udał. Nieszczęsny marszałek powiesił się 23 sierp nia 1991 roku. Kto późno przychodzi... O takich i jeszcze wielu innych historiach kryjących się za dziejami świata można przeczytać w tej książce.
Od jej imienia wzięła nazwę cała epoka - i pewna postawa: w języku potocznym „wiktoriański" znaczy tyle, co „pruderyjny". Królowa Wiktoria nie prowadziła jednak życia spętanego gorse tem konwenansów. Po przedwczesnej śmierci swojego małżon ka, księcia Alberta, znalazła pocieszenie w ramionach królew skiego koniuszego. Tajemnicę królowej zdradził intymny szczegół z dziennika sir Jamesa Reida, lekarza przybocznego Wiktorii. 1901 Sekret królow ej W iktorii Do historii królowa Wiktoria przeszła jako pucołowata matrona w czerni, ze spiczastym nosem i kwaśną miną. Już za życia ucieleś niała w oczach wielu współczesnych ów „fanatycznie pryncypialny” typ kobiet, jakie według francuskiego pisarza Guy de Maupassanta szczególnie „Anglia rodzi w dużej liczbie - uparte, nieznośne stare panny” . Dla potomnych Wiktoria stała się kwintesencją pruderii, a słowo „wiktoriański” - synonimem surowych poglądów moralnych. Dwudziestego drugiego stycznia 1901 roku wielka stara dama umarła w ramionach swego wnuka Wilhelma II, cesarza Niemiec, pozostawia jąc po sobie tajemnicę, w żaden sposób niepasującą do legendy o wdo wie wyzbytej radości. Wiktoria zasiadła na tronie, gdy miała zaledwie 18 lat. Przez 64 lata swoich rządów przekształciła brytyjskie imperium kolonialne w świa towe mocarstwo. Jako „królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii” oraz „ce sarzowa Indii” panowała pod koniec życia nad jedną czwartą ludności świata. W żadnej ze swych dalekich kolonii jednak nie była, tylko ma tą sąsiednią wyspę, niepokorną Irlandię, odwiedziła na krótko przed śmiercią. Dzieciństwo miała Wiktoria surowe i bezpieczne, a wychowanie odebrała niemieckie. Angielski nie był jej ojczystym językiem i do końca życia mówiła z akcentem. „I will be good!” - ślubowała już jako dziecko, gdy po raz pierwszy usłyszała, jaką przyjdzie jej odegrać rolę .On jest aniołem” - królowa Wiktoria i jej małżonek, książę Albert, 1851 rok 13
„Matrona z kwaśną miną” - Wiktoria zapadła w zbiorową pamięć jako surowa wdowa w czarnej sukni w Anglii. Wuj Wiktorii, król Wilhelm IV, zmarł niedługo po jej 18. uro dzinach, w 1837 roku, z największym trudem i dzięki wysiłkom leka rzy doczekawszy, aż jego bratanica osiągnie pełnoletność, nie chciał bowiem dopuścić, by regencję objęła jej ambitna niemiecka matka, księżniczka Wiktoria von Sachsen-Coburg-Saalfeld. Młoda królowa szybko odnalazła się w nowej roli. W dzienniku, który prowadziła od najmłodszych lat, upewniała samą siebie: „Je stem bardzo młoda i może niedoświadczona w wielu sprawach, ale nie we wszystkich; pewna jednak jestem, że tylko nieliczni mają wię cej dobrej woli i rzeczywiście silniej niż ja pragną czynić to, co dobre i słuszne” . Jedną z pierwszych jej urzędowych czynności było wyprowadzenie własnego łóżka ze wspólnej sypialni z matką, z którą od urodzenia dzieliła pokój. Wiktoria pragnęła się nacieszyć świeżo uzyskaną nie zależnością, w żadnym razie nie chciała się wiązać zbyt wcześnie: 14
Albert jest naprawdę zupełnie czarujący i nader przystojny. [...] Moje serce go pragnie. Wiktoria ..Zamążpójście to loteria. Nawet jeśli los okaże się szczęśliwy, biedna kobieta i tak jest niewolnicą mężczyzny” - napisała. Lecz później sprawy nabrały własnej dynamiki. Król Belgii Leopold, ukochany wuj Wiktorii, zastępujący siostrzenicy przedwcześnie zmarłego ojca, radził jej wyjść za mąż, by umocnić dynastię. Wybór padł na Alberta z domu sa- sko-koburskiego, „stadniny Europy” - jak Bismarck nazywał Kobur- gów, zasiadających na tylu tronach, co żaden inny ród szlachecki w Europie. Wiktoria przystała na wizytę niemieckiego kuzyna, acz kolwiek nie bez zastrzeżeń. Zwierzyła się swojemu premierowi, że myśl o zamążpójściu napawa ją lękiem. „Zupełnie pomijając mój młody wiek i wielką niechęć, by obecną sytuację zamienić na inną, nikt w tym kraju nie pragnie takiego wydarzenia” - uwiadamiała ukochanego wuja w Belgii. Potem jednak nie mogła się doczekać. Przystojny Albert od razu się spodobał młodej królowej. Reguły monarchiczne wymagały, aby to Wiktoria jako stojąca wyżej poprosiła o rękę Alberta - okoliczność, która uskrzydliła fantazję ówczesnych karykaturzystów. Albert długo się nie drożył i ochoczo przyjął wyznaczoną rolę. „On jest takim aniołem, takim wielkim aniołem. Żadna kochająca się para nie mogłaby być szczęśliwsza od nas!” - zwierzała się w rozmarzeniu świeżo zakochana swojemu dzienniczkowi. Był to rzeczywiście począ tek wielkiej historii miłosnej. Niecałe cztery miesiące później odbyło się wesele. Rankiem po nocy poślubnej zachwycona Wiktoria zapisa ła: „Gdy nastał świt - a nie spaliśmy wiele - i zobaczyłam tę piękną, anielską twarz obok siebie, było to więcej, niż potrafię wyrazić! On wy gląda tak pięknie, gdy ma na sobie tylko koszulę i widać jego piękną szyję” . Zmysłowych radości nie kryła też przed swoim premierem, lor dem Melbourne, zupełnie nie po wiktoriańsku dając mu do zrozumie nia, że spędziła „nader zadowalającą i oszałamiającą noc” . Młoda Wiktoria uwielbiała swojego Alberta: „Stwórca nie mógł ze słać na ten niespokojny świat istoty doskonalszej niż mój ukochany Albert. Czuję, że nie potrafię bez niego żyć” . Para królewska rozkoszo wała się życiem małżeńskim, i to bez cienia pruderii. Na urodziny lub rocznice ślubu obdarowywali się wzajemnie dziełami sztuki, z których emanował erotyzm - rysunkami aktów lub figurami nagich ciał, na przykład „Neptuna składającego hołd Brytanii” czy też nagiej Lady 15
Godivy na końskim grzbiecie. Tylko liczne ciąże stawały na przeszko dzie małżeńskiemu pożyciu, irytując młodą żonę. Według ówczesnej wiedzy medycznej stan błogosławiony wymagał wstrzemięźliwości seksualnej. Później Wiktoria będzie radziła swojej najstarszej córce, również Wiktorii, matce Wilhelma II, by się w małżeństwie nie spie szyła. „Ja byłam biedna i nieszczęśliwa przez to, że to zajęcie [ciąże!] tak całkowicie zepsuło mi pierwsze lata małżeństwa! Żadne przyjem ności nie były mi już dane” . Młoda para z powiększającą się niemal z roku na rok gromadką dzieci - Wiktoria i Albert mieli ich dziewięcioro, starała się unikać ofi cjalnych rezydencji królewskich. Pałac Buckingham leżał w samym centrum mglistego i dusznego Londynu, przemysłowego molocha, a Windsor był „sztywny i nudny, dworski, a nawet trochę jak więzie nie” - uważała królowa, pragnąca dla swojej młodej rodziny zdrowego i swobodnego życia. Rodzina królewska czuła się najlepiej w refugiach Osborne House na wyspie Wight - tam też Wiktoria umarła w 1901 ro ku - i na zamku Balmoral w Szkocji. Jeszcze dziś w prywatnym życiu Windsorów są to najważniejsze adresy - w 1980 roku od zaproszenia do królewskiego Balmoralu zaczął się romans Diany z Karolem, brytyj skim następcą tronu. Jeszcze dziś, gdy latem pałac Buckingham otwiera swoje podwoje dla turystów, rodzina królewska chętnie wy jeżdża do Szkocji. Książę Albert nabył Osborne i Balmoral na początku swojego mał żeństwa i przebudował według własnego pomysłu. Służyły one Wikto rii za miejsca stałego pobytu jeszcze w jej wdowich latach, ku wielkie mu utrapieniu ministrów, których do siebie wzywała. Balmoral leży w odległości 500 kilometrów od siedziby rządu. Dla Wiktorii i Alberta życie na wsi, z dala od londyńskiej metropolii i jej arystokratycznych kręgów, oznaczało swobody obywatelskie. Zwłaszcza na wyżynach Szkocji często odbywali dalekie wycieczki i bawili się podróżując inco gnito: „Postanowiliśmy mówić o sobie lady i lord Churchill z osobami towarzyszącymi” . Pośród nielicznej służby, która im w tych podróżach Zapominasz, najdroższy, że jestem władczynią i że pracy za nic w świecie nie można lekceważyć czy odkładać na później. Wiktoria towarzyszyła, znajdował się niejaki John Brown, stajenny i służący swoich państwa w Balmoral. Jeszcze o nim usłyszymy. Podczas permanentnych ciąż Jej Królew skiej Mości sprawy rządowe przejmował książę Albert. Przygotowywał wszystkie do- 16
kumenty, udzielał królowej rad, wnosił własne pomysły. Imperium każdego roku rozrastało się o obszar kilkakrotnie większy od kraju macierzystego. W polityce i gospodarce Anglia stała na czele naro dów, dyskretnie kierowana przez niemieckiego małżonka królowej. Wielkim jego dziełem, którym zaskarbił sobie uznanie Brytyjczyków, była I Wystawa Powszechna, zorganizowana w 1851 roku w legendar nym Crystal Pałace. Wiktoria chętnie pozwalała działać obowiązko wemu małżonkowi. „Albert z dnia na dzień znajduje coraz większe upodobanie w polityce i załatwianiu spraw, a do obu ma talent zupeł nie cudowny” - pisze do wuja Leopolda, króla Belgów, darzącego ją ojcowskim uczuciem. I dalej: „My, kobiety, nie jesteśmy stworzone do rządzenia - i jeśli jesteśmy dobrymi kobietami, to te męskie czyn ności nie mogą się nam podobać. Bywają jednak czasy, które nas zmuszają, by się tym interesować, a wtedy czynię to naturalnie z ca łym zaangażowaniem” . Czasy te nadeszły wcześniej, niż można się było spodziewać. W 1861 roku Albert w wieku 42 lat nieoczekiwanie zmarł na tyfus. Pierwsze symptomy poważnej choroby obowiązkowy książę małżo nek długo ignorował. Był już obłożnie chory, a jeszcze napisał drżą cą ręką do rządu w Londynie mitygujący list, by nie wciągać im pe rium w amerykańską wojnę domową. Lekarze do końca zapewniali Wiktorię, że chory wyzdrowieje. Gdy umarł, dla królowej zawalił się świat. Z taką samą namiętnością, z jaką ubóstwiała swego małżonka za życia, teraz go opłakiwała: „Jak mam żyć po tym wszystkim, co przeszłam? [...] Moje życie, takie jakie wiodłam, minęło, przeszło, skończyło się! Radość, przyjemności - wszystko minęło na zawsze” . Wiktoria uczyniła ze swej straty przed miot ekscesywnego kultu żałobnego. Od tej pory już do końca życia nosiła surowy wdo wi strój, jaki był w modzie około 1861 roku: czarną, obszerną krynolinę i welon. O pokój Alberta dbano tak, jakby książę miał wrócić lada chwila, codziennie myto jego nocnik, przynoszono gorącą wodę do golenia i przy gotowywano świeże ubranie. Pogrążona w żałobie wdowa przez całe lata spała obok koszuli nocnej swojego ukochanego, a po dejmując ważne decyzje, pytała o radę jego Pochyliłam się nad nim i powiedziałam: „To twoja mała żoneczka", a on skłonił głowę; zapytałam, czy mnie pocałuje, i on to uczynił. Zdawał się na wpół drzemać. [...] Podniosłam się, ucałowałam jego kochane, boskie czoło i zawołałam w gorzkim bólu: „0 mój drogi, najukochańszy!". Wiktoria u łoża umierającego Alberta, 14 grudnia 1861 roku 17
Co będzie z nami, z tym nieszczęsnym krajem, z Europą, ze światem? Wiktoria po śmierci Alberta do swojej córki Wiktorii w Berlinie portret. Od tamtej pory Albert sprawo wał niewidzialne rządy nad jej życiem: „To moje niezłomne postanowienie, nie odwołalna decyzja, by jego życzenia - je go plany - co do wszystkiego, wszystkie jego poglądy były dla mnie prawem! Żadna ludzka siła mnie nie odwiedzie od tego, co on postanowił i cze go on sobie życzył” . Sprawy urzędowe Wiktoria załatwiała z żelazną dyscypliną. Wypeł niania obowiązków reprezentacyjnych królowa wdowa jednak stanow czo odmawiała: żadnych przyjęć, żadnych balów, żadnych wizyt. Cały mi latami parlament podczas ceremonii otwarcia musiał się zadowalać tym, że na tronie zasiadały... królewskie gronostaje. Monarchia prze żywała kryzys. Republikanie już wietrzyli szanse dla siebie. Niektórzy podawali w wątpliwość, czy królowa warta jest jeszcze pieniędzy wy płacanych jej przez państwo. Tylko wtedy, gdy gdziekolwiek w kraju trzeba było uroczyście odsłonić posąg Alberta, „zaginiona królowa” na chwilę zapominała o swoich obiekcjach i pokazywała się ludowi. Pom patyczny, pozłacany Albert Memoriał w Kensington Gardens do dziś daje świadectwo wielkiej miłości małej królowej. „We are not amused” - zdawała się brzmieć dewiza Jej Królewskiej Mości. To właśnie z tych lat zinstytucjonalizowanej żałoby wywodzi się stereotypowe wyobrażenie o purytańskiej monarchini Imperium Brytyjskiego, nietolerującej w swojej obecności żadnych przejawów niefrasobliwej radości. A przecież płomień namiętności wciąż jeszcze się w niej palił. „Nie jestem stara, ku memu żalowi, moje uczucia są silne i gorące, a moja miłość - żarliwa” - skarżyła się rok po śmierci Alberta swojej najstar szej córce i powiernicy. Czy chodziło tylko o Alberta? Nie jest to takie pewne. W 1865 roku stanął bowiem u jej boku przystojny, silny mężczyzna, zupełnie nie z jej sfery, ale jego towarzystwo nieskończenie dobrze jej robiło: Szkot John Brown, dyskretny cień jej wycieczek z Albertem w czasach beztroskich pobytów na zamku Balmoral. Rozkaz asystowania królowej podczas wszystkich wypraw poza do mem uczynił zeń jej stałego towarzysza. „Jest mi taki oddany - taki prostolinijny, taki inteligentny, tak inny niż zwykły służący i tak do brze usposobiony i uważny... Ach! Życie toczy się dalej” . Brown odno- 18
Wyznaczyłam mojego znako mitego służącego z gór, by mi poza domem zawsze i wszędzie towarzyszył, czy to podczas przejażdżek konnych, czy to wyjazdów, czy podczas spacerów. Wiktoria o Johnie Brownie, 1865 rok sil się do swojej „wuman” , jak ją niekiedy nazywał ze swoim szkockim akcentem, z szorstką serdecznością i poufałością. A ona ceniła jego uczciwy sposób bycia, bez po chlebstw i fałszywej uniżoności. Dwór był przerażony. Krążyły pogłoski, że Wiktoria i John Brown wzięli potajemnie ślub. że już wiodą małżeństwo niegodne jej stanu. Mówiło się o „romansie z Brownem” , pisma satyryczne nazywa ły królową „panią Brown” . Choć wykpiwana, Wiktoria nie dała się zbić z tropu: „Jest on dla mnie prawdziwym skarbem i życzyłabym sobie, by ludzie wyżej postawieni mieli jego rozum i jego dyskrecję” - pisała w swojej obronie do córki Wiktorii w cesarskim Berlinie. Publicznie też się go nie wypierała. W 1867 roku pozowała razem ze swoim „do- mestykiem” do portretu, wystawionego w Royal Academy: ukazuje on Wiktorię siedzącą na koniu, którego cugle mocno trzyma w ręku John Brown. Brown był też jedynym mężczyzną, który miał wstęp do jej sypial ni. Trzeba być bardzo naiwnym, by sądzić, że nic tych dwojga ze sobą nie łączyło. Na początku koniuszy królowej stanowił zapewne część jej nieumiarkowanego kultu żałoby po Albercie. „Jej Królewskiej Mości Służący z Gór” - jak brzmiał jego oficjalny tytuł - znalazł wobec smut ku swej romantycznej królowej właściwy ton. Po wizycie w królew skim mauzoleum i u grobu księcia małżonka wyjawił jej, że mógłby dla niej umrzeć, tak bardzo jej współczuje w żałobie po ukochanym Al bercie. Wiktoria była głęboko przejęta: „Dobrze robi mojemu sercu, gdy widzi, że w tak prosty i poruszający sposób szanuje się moją zgry zotę, a szczególnie wzruszające jest to u silnego, krzepkiego mężczy zny, syna gór” . Ale już niedługo pamięć wielkiej straty chyba zaczęła schodzić na dalszy plan. Przez 18 lat Wiktoria dzień w dzień znajdowała w swoim „synu szkockich gór” spolegliwego przyjaciela, człowieka zaufanego i obrońcę. Raz uratował jej nawet życie, własnymi rękami rozbraja jąc zamachowca. Z Brownem u boku królo wa znowu zwróciła się ku ziemskim rado ściom. Zaczęła podróżować - do Szwajcarii, Francji i Włoch. Znów odbierała defilady, Nie ma dla Pani żadnej radości, biedna królowo, i żal mi Pani - ale cóż ja mogę dla Pani zrobić? Mógłbym dla Pani umrzeć. John Brown do królowej Wiktorii 19
pokazywała się ludowi, coraz bardziej interesowała się sprawami niż szych warstw. Nowo nabytą wiedzę pragnęła zastosować także w wy chowaniu swojego „drogiego” najstarszego wnuka, późniejszego cesa rza niemieckiego Wilhelma II: „Książęta i księżne powinni być zawsze doskonale uprzejmi i gotowi do pomocy; nie wolno im sądzić, że ich krew i kości są inne niż biedaków, chłopów, robotników i służby” - ra dziła jego matce, swojej córce Wiktorii. Później będzie się odnosić z re zerwą do swojego „zapalczywego, zarozumiałego i upartego” wnuka, jego nieopanowanych mów i „kolonialnych osielstw”. Ale nawet z człowiekiem z ludu u swego boku Wiktoria nie dostrze gała nabrzmiałej kwestii społecznej. Podczas gdy w Londynie niejaki Karol Marks przelewał na papier swoje teorie, praca dzieci w kopalniach była regułą, a proletariat miejski wegetował w wilgotnych, piwnicznych izbach, ona w swoim zaangażowaniu społecznym dotykała zaledwie po wierzchni. W 1880 roku w liście do premiera próbowała na przykład nie dopuścić, by dodatkowym podatkiem obłożono „ludzi o małych docho dach” : „Królowa ubolewa z powodu podatku od piwa, ponieważ biedacy nigdy nie piją wina i konieczność rezygnacji z piwa mocno ich do tknie. Biedaków nie stać na dodat kowy podatek od tego, co w wielu okolicach stanowi ich jedyny na pój”. Ona sama coraz częściej skła niała się ku mocniejszym trunkom, przekonana przez Szkota Browna, że whisky jest łatwiej strawna od czerwonego wina. Z pewnością w tamtych czasach utrzymywanie zażyłych stosun ków z podwładnym było sprzeczne z wymogami etykiety. Ale Wikto ria sama decydowała, co jest „wik toriańskie” . Dziennik młodej wdo wy naturalnie milczy na temat, czy była to miłość. A może akurat tutaj milczenie jest szczególnie wymow ne. Córka Wiktorii, Beatrice, która ..Romans z Brownem?” - królowa i jej zaufany sługa, 1865 rok 20
Był częścią mego życia - to niepowetowana strata. Królowa Wiktoria o Johnie Brownie otrzymała od matki polecenie, by po jej śmierci przepisać dzienniki, usuwając pew ne fragmenty, a oryginały spalić, prawdopo dobnie nazbyt starannie zatarła ślady Johna Browna. Książę Kentu Michał, praprawnuk królowej, nie ma co do te go wątpliwości: „Beatrice spaliła o wiele więcej, niż zarządziła Wikto ria". Dopiero pod koniec lat 90. pojawił się u potomków Browna zbiór listów, z którego wynika, że strażniczka wiktoriańskiej moralności i jej koniuszy „byli sobie bardzo, bardzo bliscy i pozostawali w intym nych stosunkach” . Gdy w 1883 roku obowiązkowy Brown wskutek niewyleczonego przeziębienia zmarł nagle, Wiktoria była jak rażona gromem: „Jestem zupełnie oszołomiona tą stratą, która odbiera mi kogoś tak oddanego i poświęcającego się w mojej służbie i kto tyle uczynił dla mojego oso bistego samopoczucia. To utrata nie tylko służącego, lecz prawdziwe go przyjaciela” . Tak jak w wypadku pierwszej wielkiej miłości swego życia królowa osobiście zatroszczyła się o pamięć po zaufanym słudze. W parku Balmoral kazała ustawić nadnaturalnej wielkości posąg Browna, a w mauzoleum Alberta poleciła nawet umieścić tablicę pa miątkową na jego cześć: „Z miłością i wdzięcznością pamięci Johna Browna, wiernego i oddanego osobistego towarzysza i przyjaciela kró lowej Wiktorii” . Aż do końca życia składała kwiaty na dwóch grobach: Alberta i Johna Browna. Po jej śmierci najstarszy syn i następca tronu Edward, sam noto ryczny kobieciarz, usiłował pozbyć się świadectw sympatii matki do dworzanina niższego stanu. Kazał spalić listy królowej do Johna Browna, a jego popiersia zniszczyć. Polecił przenieść wielki posąg Browna w parku Balmoral za królewską mleczarnię. Wspólne wysiłki rodzeństwa, Beatrice i Edwarda, okazałyby się skuteczne, gdyby nie dziennik lekarza przybocznego, który ostatnią wolę Wiktorii nie tylko spełnił, lecz jeszcze udokumentował dla potomności. W połowie stycznia 1901 roku nastąpiło to, o czym królowa pomyśla ła już dużo wcześniej. Dla wszystkich na dworze było oczywiste, że ży cie Jej Królewskiej Mości dobiega końca. Wnuk „Willy” w Berlinie zo stał powiadomiony i niezwłocznie przyjechał do Osborne, dokąd kró lowa przeniosła się na przełomie wieków. Gdy 22 stycznia o godzinie 18.30 „matka imperium” umierała, wokół jej śmiertelnego łoża stało oprócz Wilhelma II pięcioro jej dzieci. Na wypadek swojej śmierci 21
wieczna wdowa wydała szczegółowe instrukcje. Po pierwsze - żadne go zakładu pogrzebowego! Rodzina musiała więc sama wziąć się do dzieła i włożyć ciało do trumny. Po drugie - żadnego pogrzebu w czer ni! Mimo że Wiktoria przez 40 lat życia nosiła się na czarno, w ostatnią podróż chciała wyruszyć w bieli, w swoim ślubnym welonie. Tyle ofi cjalny testament. To, co Wiktoria chciała ukryć nawet przed najbliższą rodziną, po wierzyła swojemu przybocznemu lekarzowi Jamesowi Reidowi, a ten nie zawahał się spełnić jej prośby. Nim zamknięto trumnę, by prze wieźć ją królewskim jachtem „Alberta” na ląd, wyprawił wszystkich członków rodziny z pokoju zmarłej. Jego misja była przykra, ale aż na zbyt ludzka. Stara dama w swoim ostatnim legacie postanowiła, co za- „Drogi wnuk” - cesarz Wilhelm II (3. od lewej) z Wiktorią i czworgiem jej dzieci podczas wizyty w Coburgu, 1894 rok 22
ufany lekarz ma jej włożyć do trumny. Na pamiątkę przedwcześnie zmarłego księcia małżonka Reid umieścił tam szlafrok Alberta, gipso wy odcisk jego dłoni i kilka zdjęć. „Ale do lewej dłoni królowej - zano tował sumienny lekarz przyboczny w swoim dzienniku - wcisnąłem zdjęcie Johna Browna i małe etui z puklem jego włosów, dokładnie tak. jak zmarła sobie życzyła. Potem przykryłem wszystko kwiatami” . Pogrążeni w żałobie członkowie rodziny nie mieli się dowiedzieć 0 ostatnim dowodzie miłości romantycznej królowej do koniuszego. 1tak by tego nie zrozumieli. „Nikt nie był dla mnie tak miły jak on” - powiedziała Wiktoria o Johnie Brownie. W śmierci czuła się zjednoczo na z obiema wielkimi miłościami swojego życia.
Był jedną z najbardziej zagadkowych postaci XX wieku - roz pustnik i „mnich cudotwórca", Grigorij Rasputin. Uzdrawiając w 1907 roku rosyjskiego następcę tronu, Aleksieja, pozyskał za ufanie carskiej rodziny - i wzbudził podejrzliwość adwersarzy. Niebawem rozeszła się pogłoska, że Rasputin jest szpiegiem na usługach niemieckich. 1907 Legenda Rasputina Osobliwa to była procesja, która 14 kwietnia 1918 roku zatrzymała się przed chłopską chatą w syberyjskiej wiosce. Osobliwa też aura unosi ła się nad tymi ludźmi, najwyraźniej miastowymi. „Około godziny 12.00 przyjechaliśmy do Pokrowskoje. Długo staliśmy pod domem Na szego przyjaciela. Widzieliśmy jego krewnych, którzy przyglądali się Nam przez okno” - zanotowała później Aleksandra Fiodorowna, ostat nia carowa Rosji. Jeszcze raz duch zmarłego maga owiał małą, zagu bioną grupę. Potem „obywatel Romanow” i jego rodzina musieli ru szyć w dalszą drogę, na wygnanie. Grigorij Jefimowicz Rasputin, nieokrzesany chłopski syn z dale kich stron rosyjskiego imperium, najbliższy zaufany ostatniego cara, Mikołaja II, i jego niemieckiej żony Aleksandry przepowiedział wszystko: koniec dynastii Romanowów i swoją własną śmierć z ręki morderców. „Rosyjski carze! - pisał pod koniec 1916 roku do Mikoła ja - czuję, że jeszcze przed 1 stycznia pożegnam się z życiem. Jeśli za- byą mnie wynajęci mordercy, wtedy ty, rosyjski carze, nie będziesz musiał się nikogo bać. Ale jeśli morderstwo popełnią twoi krewni, wówczas nikt z twojej rodziny nie przeżyje dwóch lat” . Niecałe trzy miesiące po śmierci Rasputina Mikołaj II został zmuszony do abdyka cji. Rok później cała carska rodzina poniosła okrutną śmierć w sybe ryjskim Jekaterynburgu, zastrzelona z rozkazu Lenina przez bolsze wików. .Cudotwórca” - Grigorij Rasputin, około 1910 roku 25
„Wśród zwolenników przeważały kobiety” - Rasputin w gronie swoich szlacheckich wielbicielek, 1911 rok Co było siłą napędową tego człowieka o hipnotycznym spojrzeniu? Człowieka, który ledwo umiał czytać i pisać, a mimo to najwyższe krę gi towarzyskie Rosji leżały u jego stóp? W czym tkwiła tajemnica jego sukcesu? W znajomości ludzi połączonej z chłopskim sprytem? Skąd brał pieniądze na utracjuszowski styl życia? Podejrzenie, jakie się po jawiło, miało towarzyszyć Rasputinowi do końca jego dni: człowiek w chłopskiej bluzie to szpieg na usługach niemieckich. Tajemnica Ra sputina - dziś wiemy na ten temat więcej. Postać Rasputina długo przesłaniały legendy i mity. Już data jego uro dzenia - w 1869 roku - pozostawała przez długi czas niepewna. On sam chętnie się podawał za starszego, niż był faktycznie, uważał się przecież za „starieca”, „świętego starca”. Po burzliwej młodości w Pokrowskoje, gdzie zwrócił na siebie uwagę głównie z powodu nadmiernej konsump cji alkoholu, bijatyk z wieśniakami i kradzieży koni, wiosną 1903 roku Grigorij Rasputin dotarł do Petersburga. Szedł długo, wędrując od klasz toru do klasztoru, a po drodze sporządził sobie własną miksturę z chrze ścijańskiej doktryny zbawienia i zwyczajów pogańskich. W światowym Petersburgu Rasputin był zjawiskiem malowniczym. Na szczupłym, krzepkim ciele nosił długą rubaszkę, przewiązaną paskiem. Do szero- 26
Raduję się światłem miłości. To jest moje życie. Grigorij Rasputin kich spodni wkładał wysokie buty. Ogorzałą twarz, z charakterystycznym guzem na czole, okalały długie włosy z przedziałkiem i zmierz wiona broda. Przenikliwe oczy nad wielkim nosem nie tylko jak magnes przyciągały wzrok, lecz najwyraźniej były tez źródłem siły hipnotycznej Rasputina. Innych zalet cielesnych nie po siadał, jak oświadczył w 1917 roku Filipow, wydawca jego pism. Podczas wspólnych wizyt w łaźni z owym rozpustnikiem mógł stwierdzić, że jego członek, o którego legendarnych rozmiarach krążyły później najróżniej sze pogłoski, wcale niczym się nie wyróżniał. Rasputin miał po prostu młodzieńczą sylwetkę, „bez brzucha i zwiotczałych mięśni”. Obcy zwrócił na siebie uwagę w mieście. Rasputin szybko zdołał uzyskać dostęp do kręgów arystokratycznych. Uważano go za zabaw nego i chętnie słuchano jego mglistych przepowiedni. Grono jego zwo lenników, przeważnie płci żeńskiej, rosło szybko i z egzaltacją mu dworowało. Jedna z kobiet, będąca świadkiem tych konwentykli, wi działa, jak „ważne damy obcinały mu paznokcie i przyszywały je sobie na pamiątkę” . W 1906 roku Rasputin wysłał do cara telegram: „Ojczulku carze, przybywszy z Syberii do tego miasta, chciałbym ci ofiarować ikonę świętego Symeona z Wierchoturja, cudotwórcy... w wierze, że święty będzie Cię strzegł przez wszystkie dni żywota Twego” . Szesnastego października 1906 roku Mikołaj II po raz pierwszy przyjął pobożnego mięśniaka, który „na Jej Cesarskiej Mości i na Mnie wywarł osobliwie silne wrażenie” ,jak napisał do swojego premiera Stołypina. Czasy naj- myraźniej dojrzały do „cudu” , który carską rodzinę aż do jej upadku miał związać z Rasputinem. Carowa urodziła cztery dziewczynki, nim wreszcie powiła upragnio nego dziedzica tronu, Aleksieja. Na jego narodzinach położył się jed nak cień: carewicz był hemofilikiem. Każde skaleczenie mogło prowa dzić do śmierci. Tę straszliwą diagnozę traktowano jak tajemnicę pań stwową. Nikt z zewnątrz nie miał się dowiedzieć, jak niepewna jest przyszłość dynastii Romanowów. Strach o najmłodsze dziecko spra- mił, że głęboko religijna carowa, wywodząca się z heskiej szlachty, za częła szukać pom ocy u szarlatanów i okultystów, za którymi jeszcze przed Rasputinem drzwi pałacu się nie zamykały. Gdy teraz obcy mąż boży poprosił o pozwolenie zobaczenia chłopca, dopuściła go do swej słabej latorośli, niespokojnie przewracającej się w łóżku. Rasputin nie 27
Rasputin był potężniejszy od jakiegokolwiek państwowego dostojnika. Aron Simanowia, sekretarz Rasputina dotknął dziecka, tylko zaczął się modlić. Chłopiec zasnął, a nazajutrz rano obudził się zdrowy. Zdarzył się pierwszy „cud” ! „Caro wie” ,jak Rasputin miał w przyszłości tytuło wać swoich cesarskich przyjaciół, byli pod wielkim wrażeniem. Aż nazbyt ochoczo uwierzyli w przepowiednię Grigorija, „że chłopiec z czasem całkiem wyzdrowieje i wyrośnie ze swojej choroby” . Aleksandra regularnie przyjmowała „Naszego przyjaciela”,jak go nazywała, na dworze w krę gu swojej rodziny. Służba ze zdziwieniem zauważyła, że mąż boży zja wia się nawet w sypialniach księżniczek, córek monarchy. W październiku 1907 roku doszło do katastrofy, której mimo naj większej ostrożności nie sposób było zapobiec: mały Aleksiej uderzył się podczas zabawy. Matka stwierdziła z przerażeniem, że pod skórą tworzy się wielki krwiak. Lekarze przyboczni przepisali ciepłe kąpiele błotne - bez rezultatu. Zrozpaczona Aleksandra kazała wezwać Raspu tina, a ten natychmiast udał się do pałacu. Przenikliwie popatrzył chłopcu w oczy i długo z nim medytował. Później niektórzy z jego zwo lenników twierdzili, że utożsamiając się z cierpiącym potrafi przenosić cudzy ból do własnego, silnego ciała. Tak mieli jakoby postępować „szamani”, kapłani-czarownicy na Syberii. Chłopiec rzeczywiście znów usnął odprężony. Nazajutrz krwiak znikł. Carowa uznała zdolności uzdrowicielskie Rasputina za potwierdzone. Od tej pory była od niego całkowicie zależna. Gdy go nie miała w pobliżu, chwiejna w nastrojach cesarzowa stawała się niespokojna: „Mój kochany i niezapomniany na uczycielu, wybawco i doradco. Ginę bez Ciebie. [...] Jestem spokojna w sercu i odprężona dopiero wtedy, gdy Ty, Mój nauczycielu, siedzisz obok Mnie, a Ja całuję Twoje ręce i skłaniam głowę na Twoje błogosła wione ramiona. O, jakże Mi wtedy lekko. [...] Czy wkrótce znów bę dziesz przy Mnie? Przybądź szybko. Czekam na Ciebie, usycham z tę sknoty za Tobą. Proszę Cię o Twoje święte błogosławieństwo i całuję Twoje błogosławione dłonie. Twoja miłująca cię wiecznie M[ama]” . List miłosny? Raczej dokument przesadnej mat- czynej miłości i rozpaczy. Żaden carski faworyt nigdy nie x . , , , , . , ~ doszedł W Rosji do większej Świadomy posiadanej władzy chłop z Sy- władzy berii rozdelektował się swoją pozycją u „ca- Aron Simanowia, sekretarz r ó w ” - Wmówił im, że jest łącznikiem między Rasputina rodziną władcy a prostym, wierzącym lu- 28