dareks_

  • Dokumenty2 821
  • Odsłony704 770
  • Obserwuję400
  • Rozmiar dokumentów32.8 GB
  • Ilość pobrań345 305

Libido dominandi

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :16.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Libido dominandi.pdf

dareks_ EBooki
Użytkownik dareks_ wgrał ten materiał 8 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 1,309 osób, 388 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 9 z dostępnych 9 stron)

Spis treści: W stęp Internet w Gazie: wyzwolenie seksualne jako polityczna k o n tro la ..................7 CZĘŚĆ I 1. Ingolstadt, 1776 ........................................................................................17 2. Paryż, 1787 .................................................................................................31 3. Londyn, 1790.............................................................................................47 4. Paryż, 1792 ................................................................................................ 57 5. Londyn, 1797.............................................................................................79 6. Londyn, 1812 ............................................................................................89 7. Paryż, 1821 ............................................................................................109 Część II 1. Paryż, 1895............................................................................................. 119 2. Chicago, 1895........................................................................................ 125 3. Brema, 1895 .......................................................................................... 137 4. Greenwich Village, 1 9 1 3 ...................................................................155 5. Zurych, 1914 ........................................................................................ 161 6. Nowy Jork, 1914 ................................................................................. 167 7. Baltimore, 1916.....................................................................................177 8. Paterson, New Jersey, 1916................................................................183 9. Nowy Jork, 1917...................................................................................207 10. Wersal, 1919........................................................................................217 11. Baltimore, 1919...................................................................................223 12. Berlin, 1919......................................................................................... 229 13. Nowy Jork, 1921 ................................................................................ 239 14. Nowy Jork, 1922................................................................................ 247 15. Moskwa, 1922.....................................................................................263 16. Moskwa, 1922.....................................................................................277 17. Moskwa, 1926.....................................................................................287 18. W iedeń, 1927......................................................................................293 19. Nowy Jork, 1929................................................................................ 299 20. Berlin, 1929......................................................................................... 305 LIBIDO DOMINANDI SEKS JAKO NARZĘDZIE KONTROLI SPOŁECZNEJ

21. Berlin, 1930........................................................................................... 317 22. Moskwa, 1930 ...................................................................................... 321 23. W aszyngton, 1930............................................................................... 329 24. Nowy Jork, 1934...................................................................................343 25. Nowy Jork, 1932...................................................................................355 Część III 1. Nowy Jork, 1940...................................................................................367 2. Nowy Jork, 1941 .....................................................................................375 3. Bloom ington, Indiana, 1942.............................................................. 389 4. Nowy Jork, 1947.....................................................................................401 5. Nowy Jork, 1947.....................................................................................407 6. D artm outh, 1947................................................................................... 415 7. Bloom ington, Indiana, 1950.............................................................. 431 8. W aszyngton, D.C., 1957.......................................................................447 9. South Bend, Indiana, 1962..................................................................473 10. W aszyngton, 1964...............................................................................489 11. W aszyngton, 1965, Rzym, 1965.......................................................507 12. W aszyngton, listopad 1965............................................................. 529 13. Los Angeles, 1966.............................................................................541 14. Nowy Jork, 1969................................................................................ 587 15. N otre Dame, Indiana, 1970............................................................ 595 16. Hialeah, Floryda, 1970..................................................................... 603 17. W aszyngton, 1974.............................................................................609 18. Filadelfia, 1976....................................................................................627 19. Evansville, Indiana, 1981.................................................................643 20. W aszyngton, 1981 .............................................................................659 21. W aszyngton, 1992............................................................................. 675 Przypisy.......................................................................................................701 Bibliografia................................................................................................. 731

E. MICHAEL JONES LIBIDO DOMINANDI SEKS JAKO NARZĘDZIE KONTROLI SPOŁECZNEJ przełożył Jerzy Morka Wrocław 2013

Libido dominandi. Sexual Liberation and Political Control Edytor Józef Białek Przekład Jerzy Morka Redakcja M ałgorzata Mełgiewska Korekta Agnieszka Thoman Projekt okładki Serafin Skład i łamanie Rafał Łapiński Copyright © 2000 by E. M ichael Jones C opyright for Polish Edition © W ydawnictwo W ektory, 2013 Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmę lub przy użyciu innych mediów, bez pisemnej zgody wydawcy. ISBN 978-83-60562-61-1 Druk: Konińska D rukarnia Dziełowa W YDAW NICTW O „WEKTORY” ul. Atram entowa 7 Bielany Wrocławskie 55-040 Kobierzyce budynek B W W W .WydawnictwoWektory.pl Dystrybucja: tel. 71 33 94 307; e-mail: info@WydawnictwoWektory.pl

WSTĘP INTERNET W GAZIE: WYZWOLENIE SEKSUALNE JAKO POLITYCZNA KONTROLA A skfor this great Deliverer now, and find him Eyeless in Gaza at the Mill with slaves, Himself in bonds under Philistian yoke* John Milton, Samson Agonistes Londyn 1996 I nternet nie zna przynależności do konkretnego miejsca, nie ma więc więk­ szego znaczenia, gdzie to się wydarzyło, gwoli ścisłości jednak podam, że przebywałem w Anglii, gdy zacząłem otrzymywać maile od Lisy i Heathem (chyba tak brzmiały ich imiona). Chciały, żebym odwiedził ich erotyczne strony internetowe. Ponieważ Internet nie jest związany z konkretnym m iej­ scem, również ich imiona nie mają tutaj większego znaczenia. Ważne, że otrzy­ mywałem niechciane materiały pornograficzne. Niepożądane maile powszechnie określa się mianem spamu. Jego pornograficzna odmiana to blue spam. Miałem zam iar napisać do CompuServe, m ojego dostarczyciela Internetu, prosząc * „Proście o tego wielkiego Wybawiciela i znajdźcie go/bezokiego w Gazie w kieracie nie­ wolników/w okowach pod filistyńskim jarzmem” (przyp. tłum.).

8 WSTĘP 0 zablokowanie mojego adresu, tak żeby stał się dla takich nadawców niedostępny, ale wtedy właśnie od samego CompuServe otrzymałem blue spam reklamujący ich pornograficzne serwisy. Quis custodiet ipsos custodes? To, co jest sprzedawane jako usługa dostarczania poczty e-mail, okazuje się formą stręczycielstwa. Na podstawie tego, czego się dowiedziałem, w AOL jest jeszcze gorzej. Jeden z użytkowników tego serwisu on-line twierdzi, że codziennie zmuszony jest kasować ze skrzynki pocztowej setki podobnych maili. Podczas niedawnej rozprawy sądowej, kiedy zakwestionowano konstytucyjność ustawy C om m unications Decency A c t\ CompuServe podpisał się pod opinią przyjaciela sądu (amicus curiae**), udzielając poparcia osobom rozpowszechniającym pornografię. Jak było do przewidzenia, znając nasz system prawny, trzyosobowy zespół sędziowski obradujący w Filadelfii uznał CDA za ustawę sprzeczną z Konstytucją. Jeden z sędziów stwierdził, że „tak jak siłą Internetu jest chaos, tak też siła naszej wolności zasadza się na chaosie 1kakofonii nieskrępowanej wypowiedzi”. Słowo „wolność” użyte przez jednego z wysokich urzędników systemu jest martwe, gdyż to, o czym w istocie tutaj mówimy, jest zniewoleniem. Teza, którą chciałbym przedstawić w mojej książce, jest prostym, ale mimo to rewolucyjnym (a raczej kontrrewolucyjnym) odwróceniem paradygmatu. Sprowadza się ona do stwierdzenia rzeczy oczywistej dla wszystkich, którym zdarzyło się odwiedzić owe strony internetowe i przez Heather bądź Lisę zostać poproszonym o podanie num eru swej karty kredytowej. Chodzi mianowicie o to, że pornografia, zarówno dziś, jak i wczoraj, była i jest formą przymusu, wymuszenia finansowego. Porno­ grafia to sposób nakłonienia ludzi do tego, żeby płacili, a z racji przymusowego charakteru owej transakcji niewiele różni się od handlu narkotykami. Inaczej niż prostytucja, która jest również transakcją opartą na wewnętrznym przymusie, pornografia ściśle wiąże się z technologią, zwłaszcza z kopiowaniem i przesyła­ niem obrazów. Jako że historia pornografii wiąże się z historią postępu i rozwoju (oczywiście technologicznego, nie zaś moralnego), czerpanie korzyści z ludzkiego uzależnienia w ciągu ostatnich dwustu lat naszej rewolucyjnej epoki przybierało coraz to bardziej jawną i jednoznaczną postać. To, co początkowo było zniewo­ leniem przez grzech, przybrało w końcu postać przymusu finansowego, a to, co pierwotnie akceptowano jako transakcję finansową, stało się formą politycznej kontroli. Rewolucja seksualna dokonywała się równocześnie z tego rodzaju re­ wolucją polityczną, która wybuchła we Francji w roku 1789. Oznacza to, że kiedy używamy pojęcia rewolucja seksualna, nie mówimy o seksualnym występku, ł Osobom łamiącym ustawę groziła grzywna do stu tysięcy dolarów oraz kara więzienia do dwóch lat. W roku 1997 zaskarżono ją do Sądu Najwyższego, który ją odrzucił jako nie­ zgodną z Konstytucją Stanów Zjednoczonych (przyp. tłum.). ** „Opinia przyjaciela sądu” (amicus curiae) to znana w praktyce sądów zagranicznych i w kil­ kudziesięciu sprawach także w Polsce forma wyrażania poglądu przez organizacje poza­ rządowe na sprawę, którą rozpatruje sąd. Formułują ją na podstawie informacji i badań pozyskanych w ramach działalności statutowej. „Opinia przyjaciela sądu” ma w założeniu pomóc sądowi w dogłębnym rozpatrzeniu sprawy, tak aby uwzględnił on argumenty i po­ glądy, których strony postępowania mogą nie podnosić podczas procesu (przyp. tłum.).

INTERNET W GAZIE 9 ale raczej o jego racjonalizacji, której następstwem jest czerpanie z niego korzyści finansowych, oraz o politycznym jego wykorzystaniu jako formy kontroli. Ponieważ jednym z nieuchronnych następstw seksualnego „wyzwolenia”jest społeczny chaos, nieomal od samego początku owego wyzwalania konieczne stało się wprowadzenie odpowiedniej kontroli. Ów dynamiczny proces jest tematem niniejszej książki. Nie jest tajemnicą, że żądza seksualna jest również rodzajem uzależnienia. Moja teza głosi, że obecna władza zdaje sobie z tego sprawę i wykorzystuje tę sy­ tuację dla własnych korzyści. Innymi słowy, „wolność” seksualna jest w istocie formą kontroli nad społeczeństwem. W istocie zjawisko, o którym tutaj mówi­ my, ma u swych podstaw gnostyczny system dwóch prawd. Po pierwsze, prawdy egzoterycznej, propagowanej przez władzę poprzez reklamę, edukację seksual­ ną, hollywoodzkie filmy oraz system uniwersytecki - inaczej mówiąc, prawdy odnoszącej się do powszechnej konsumpcji, prawdy, wedle której wyzwolenie seksualne jest tożsame z wolnością. Po drugie, prawdy ezoterycznej, mówiącej o sposobach oraz metodach, jakie stosuje władza, czyli ludzie czerpiący korzyści z „wolności”. Głosi ona coś dokładnie odwrotnego od pierwszej, a mianowicie, że wyzwolenie seksualne jest rodzajem sprawowania kontroli, sposobem na utrzy­ manie się rządzących u władzy dzięki wykorzystywaniu namiętności i fascynacji naiwnych ludzi, którzy utożsamiają się z tymi uczuciami, jak gdyby rzeczywiście były ich własnymi, oraz identyfikują się z władzą, rzekomo umożliwiającą ich zaspokajanie. Ludziom ulegającym tym niezdrowym upodobaniom dostarcza się następnie stosownych wytłumaczeń, których mnóstwo znajdziemy na stronach internetowych, tym sposobem przekształcając ich w potężną siłę polityczną. Dzieła tego dokonują ci, którzy są doskonałymi ekspertami w manipulowaniu zalewem treści wizualnych oraz towarzyszących im usprawiedliwień. Pierwsze nieśmiałe pomysły dotyczące sposobu wykorzystania seksu jako formy sprawowania kontroli nad społeczeństwem - podobnie jak ekonomicz­ ne idee leseferyzmu - pojawiły się w dobie oświecenia. Skoro wszechświat jest maszynerią, w której najważniejszą siłą jest grawitacja, społeczeństwo również stanowi rodzaj urządzenia napędzanego dążeniem do osiągnięcia partykularnych korzyści, człowiek zaś przestaje być bytem uświęconym, stając się mechanizmem, którego siłą napędową jest zaspokajanie własnych namiętności. Stąd niedaleko już do wyciągnięcia wniosku, że człowiek mający kontrolę nad swymi namiętnościami zyskuje władzę nad innymi. Książka What Wild Ecstasy, historia rewolucji seksualnej pióra Johna Heiden- ryego, jest jeszcze jednym przykładem historii liberalnej *- tym razem liberalnej hi­ storii seksualności. W istocie liberalny charakter mają wszystkie prace poświęcone * Należy pamiętać, że stosowany przez autora termin „liberalny” ma w USA inne znaczenie niż w Europie. Liberałowie to przeważnie zwolennicy lewicowej Partii Demokratycznej, których poglądy najbliższe są europejskiej socjaldemokracji - antytradycyjnej i antyryn- kowej. W Europie liberałami tradycyjnie określa się zwolenników wolnego rynku opartego o system tradycyjnych wartości (konserwatywny liberalizm) (przyp. red.).

10 WSTĘP dziejom seksualnego wyzwolenia. Ich m orał sprowadza się do stwierdzenia „Ludzie wszędzie po prostu chcą być wolni” albo do jego feministycznego wariantu: „Dziewczyny zwyczajnie chcą się dobrze bawić”. To, że Linda Boreman Marchiano vel Linda Lovelace została pobita i zgwałcona podczas kręcenia Głębokiego gardła, nie ma tu nic do rzeczy. Dąży się do upowszechniania dogmatu głoszącego, że seksualna rozpusta jest wyzwoleniem, a sięganie po nie jest samo przez się uspra­ wiedliwione, jeżeli więc nawet zdarzy się, że kilku ludzi przy okazji ucierpi (albo zginie), warto mimo wszystko cenę taką zapłacić. Heidenry wykłada swoje metafizyczne karty na stół w rozmaitych miejscach napisanej przez siebie książki. Na samym początku powiada nam na przykład, że chodzi tu o „sposób, w jaki funkcjonujemy od mniej więcej roku 1965, kiedy to cząsteczki rewolty i oświecenia połączyły się, dając początek seksualnemu Wielkiemu Wybuchowi”1. Innymi słowy, mamy tu oto klasyczne, oświeceniowe wy­ jaśnienie wszystkiego. Tak jak wszechświat fizyczny w całej swej wspaniałości, pięknie i uporządkowaniu nie jest w istocie niczym więcej niż przypadkowym ru­ chem maleńkich, zderzających się ze sobą cząsteczek, tak też wszystko, co dzieje się w społeczeństwie - od zjawisk ekonomicznych, po wyzwolenie seksualne - ma podobny charakter. Wytłumaczenie, które George Will odnosi do kwestii porządku ekonomicznego, John Heidenry stosuje do dziedziny moralności oraz seksualności. Zamiast atomów mamy atomistyczne jednostki, rolę grawitacji jako przemożnej siły sprawczej przejmują namiętności, a w miejscu uporząd­ kowanego wszechświata opisywanego przez prawa fizyki mamy społeczeństwo, które zmienia się pod wpływem mechanizmów, takich jak wyzwolenie seksualne. Jaki z tego wyłania się obraz? Ludzie w każdym miejscu na Ziemi po prostu chcą być wolni, a cóż lepiej oddaje ową wolność niż, dajmy na to, masturbowanie się przy oglądaniu wyuzdanych obrazków w „Hustlerze”? Ostatni przykład jasno świadczy o tym, że wcale nie o wolności tu mowa, lecz o pewnym rodzaju uzależnienia albo zniewolenia moralnego, które może dotykać zarówno jednostki, jak i kultury. W ten sposób jasno widać przekłamania obecne w książce Heidenry ego. Rewolucja seksualna nie była oddolnym ruchem, nie zrodziła się ona w rezultacie połączenia „cząstek rewolty i oświecenia”, lecz powstała na mocy decyzji klas rządzących Francji, Rosji, Niemiec i Stanów Zjed­ noczonych, które w rozmaitych momentach minionych dwustu lat postanowiły tolerować pozamałżeńskie zachowania seksualne jako rodzaj rewolty, później zaś jako formę politycznej kontroli. Książka Heidenryego jest częścią powszechnej mistyfikacji dotyczącej tego zagadnienia, nie zaś czymś, co może dostarczyć wy­ jaśnień niezorientowanym. Mimo to jednak jest cenna w tej mierze, w jakiej jest pozycją klasyczną, opisującą sposób, w jaki od trzydziestu dwóch lat wyzwolenie seksualne pełni rolę narzędzia sprawowania nadzoru nad społeczeństwem. Bernard Berelson, który pracował u Rockefellerów, był badaczem okresu oświecenia iwcielał jego tezy w życie, manipulując opinią publiczną w latach sześćdziesiątych, głów­ nie w okresie walki z Kościołem katolickim o legalizację antykoncepcji. Edward Bernays był bratankiem Zygmunta Freuda i ojcem nowoczesnej reklamy. Obaj

INTERNET W GAZIE 11 należeli do nurtu nawiązującego do tradycji iluminatów, zakładającej sterowanie ludźmi poprzez wykorzystanie ich namiętności w taki sposób, aby nie byli tego świadomi. Iluminaci zaś wyraźnie zaznaczają, że spośród wszystkich ludzkich namiętności właśnie te związane z seksualnością są najskuteczniejsze, gdy idzie 0 władzę nad człowiekiem. Książka Heidenry ego ukazuje, jak owa władza jest realizowana nie w teorii, ale w praktyce. Wziąwszy pod uwagę, że po wygnaniu z raju natura ludzka pozo­ staje ułomna, zalewanie kraju pornografią oznacza, że pewna część ludzi uzależni się od niej w taki sam sposób, w jaki zarzucenie kraju narkotykami spowoduje, że określony procent populacji zostanie narkomanami. A kiedy już to nastąpi, m andaryni kultury mogą wykorzystać konkretne aspekty owego uzależnienia przeciwko każdemu, kto występuje przeciwko ich władzy. Podtekst książki He­ idenry ego sprowadza się do przesłania, że każdy, kto przeciwstawia się wyzwoleniu seksualnemu, zostanie ukarany. W pewnym miejscu autor stwierdza, co następuje: „Kilkoro najzagorzalszych wrogów pornografii spotkał marny koniec”2. Zapomina jednak powiedzieć, że ów nieszczęśliwy koniec pokazuje po prostu w zakamuflo­ wany sposób, jak seksualną rozpustę można wykorzystać jako instrum ent władzy. Najlepiej znanymi tego przykładami, opisanymi w pracy Heidenryego, są przypadki Jimmyego Swaggarta i Jima Bakkera, których upadek dokonał się wskutek uwikłania w skandale seksualne. Heidenry przyznaje nawet, że Bak­ kera wrobiono w romans z Jessicą Hahn, nie chce jednak zrozumieć, jakie wnioski płyną z przedstawianych przezeń faktów. Nie wspomina również, że uwiedzenie Bakkera przez Hahn przedstawiono na odwrót, czyli to jemu przypisano aktyw­ ną rolę, aby zniszczyć go jako duchownego i to samo uczynić z innymi telewizyj­ nymi kaznodziejami działającymi w tamtym czasie. Gdyby Heidenry był konse­ kwentnym zwolennikiem wyzwolenia seksualnego, powinien pochwalić zarówno epizod Jimmyego Swaggarta z prostytutką, gdyż wizyta u niej w oczywisty sposób była konsekwencją oglądania pornografii, tak samo jak uprawianie przez Bakkera seksu pozamałżeńskiego z Jessicą Hahn. Tego jednak Heidenry nie czyni, a jedy­ nym sensownym wytłumaczeniem stosowania owej podwójnej miary jest to, iż akt „seksualnego wyzwolenia” w rzeczywistości potencjalnie sprowadza się do formy politycznej kontroli i nabiera znaczenia jedynie w świetle politycznego wymiaru działań osoby, która go dokonuje. Dlaczego to, czego dopuścił się Jimmy Swaggart, jest złe, kiedy zaś tego samego dopuszcza się Larry Flynt, wychwala się go jako bohatera? Odpowiedź na tę zagadkę kryje się w polityce. Jimmy Swaggart znalazł się po złej stronie politycznego równania i dlatego można go było pomniejszać 1lekceważyć, przedstawiając w „Penthouse” jako hipokrytę. Motywacje, które kierowały Heidenry’m, są raczej oczywiste. Wyrastał w wie­ rze katolickiej, pochodzi z rodziny, która jakiś czas po wybuchu I wojny świato­ wej wykupiła firmę B. Herder Book - amerykańską filię katolickiego, niemieckiego domu wydawniczego. Heidenry odebrał konserwatywne, katolickie wychowanie, a wylądował ostatecznie w redakcji „Penthousea” i w tym kontekście jego książ­ kę można postrzegać jako racjonalizację moralnych oraz religijnych wyborów,

12 WSTĘP których dokonał na przestrzeni życia. Historia się jednak na tym nie kończy. Ludzie kierowani przez motywy podobne tym, jakie inspirowały Kinseya, są wykorzysty­ wani przez innych, zdolnych czerpać polityczne zyski ze świata, w którym war­ tości moralne zostały zdewaluowane, a ich miejsce w roli wyznacznika relacji społecznych zajął pieniądz. Ci, którzy ulegają seksualnemu uzależnieniu, ale nie akceptują światopoglądu „seksualnego wyzwolenia”, zostaną zdemaskowani. Ci, którzy są mu przeciwni, ale nie uczestniczyli w żadnych możliwych do ujawnienia seksualnych skandalach, zostaną potraktowani protekcjonalnie i zignorowani. Ci, którzy akceptują ideologię wyzwolenia seksualnego, mogą postępować, jak im się żywnie podoba, jednakże czyniąc tak, poddają się już seksualnej kontroli tych, którzy sferę tę nadzorują. Cały system, który nieuczciwie wychwala Heidenry, opiera się na podwójnej moralności - autor korzysta z niej, lecz się do tego nie przyzna. Cytuje ze wszystki­ mi pikantnymi szczegółami demaskujący Swaggarta artykuł zamieszczony w „Pen- thouse”. Rzuca się jednak w oczy brak w jego książce równie drastycznego tekstu, także wydrukowanego w „Penthouse”, który opisywał romans Billa Clintona z Gennifer Flowers. Skoro „Penthouse” jest wiarygodnym źródłem inform a­ cji w pierwszym z przytoczonych przypadków, dlaczego nie jest nim w drugim? Odpowiedź jest oczywista. Atakowanie prezydenta Clintona nie idzie w parze z żad­ nym celem politycznym, gdyż Clinton popiera ideologię wyzwolenia seksualnego, które kultura mainstreamu wykorzystuje jako narzędzie sprawowania władzy nad obywatelami. Rząd najpierw w imię wyzwolenia promuje seksualne uzależnienie, następnie traktuje je jako rodzaj narzędzia władzy, której później używa do niszcze­ nia każdej odpowiednio wpływowej jednostki przeciwstawiającej się tej ideologii. W nawiązaniu do tego samego tem atu pozwólmy sobie na następujący myślowy eksperyment. Wyobraźcie sobie reakcje prasy, gdyby Kenneth Starr* albo senator Jesse Helms** zostali przyłapani w męskiej toalecie na nagabywaniu i namawianiu do nierządu podstawionego im agenta. A teraz pomyślcie, jak za­ reagowałaby prasa, gdyby to samo uczynił Barney Frank***. Dlaczego w pierwszym przypadku podniósłby się wielki krzyk, a w drugim dziennikarze przeszliby nad tym do porządku dziennego (jak wówczas, kiedy Frank poinformował swoich wy­ borców, że korzystał z usług męskiej prostytutki)? Dlaczego ten sam czyn jednocze­ śnie może być oceniany jako odpychający i jako służący wyzwoleniu, w zależności od polityki uprawianej przez tego, kto go popełnia? Odpowiedź jest prosta: wy­ zwolenie seksualne jest formą politycznej kontroli. Frank i Clinton są chronieni, gdyż akceptują ideologię seksualnego wyzwolenia, Swaggarta zaś niszczy się za to * Kenneth Starr, amerykański prawnik, pełnił funkcję sędziego Sądu Apelacyjnego i zastęp­ cy prokuratora generalnego (przyp. tłum.). ** Jesse Helms (1921-2008), amerykański polityk, wieloletni senator Partii Republikańskiej ze stanu Karolina Północna. Członek senatu w latach 1973-2003 (przyp. tłum.). *** Barnett „Barney” Frank, polityk amerykański, działacz Partii Demokratycznej. W 1987 był drugim w historii Izby deputowanym, który ujawnił publicznie swoją orientację homoseksual­ ną. W 2009 zajął pierwsze miejsce na dorocznej liście pięćdziesięciu najbardziej wpływowych amerykańskich gejów i lesbijek, przygotowywanej przez magazyn „Out” (przyp. tłum.).

INTERNET W GAZIE 13 samo, za co Larry go Flynta czyni bohaterem kultury. Jedyną rzeczą, która broni Starra i Helmsa przed losem Bakkera i Swaggarta, jest życie, jakie obaj prowadzą. Zajmijmy się teraz historią. Pomysł, że wyzwolenie seksualne może być wyko­ rzystane jako rodzaj kontroli politycznej, nie jest nową ideą. Idea ta stanowi sedno opowieści o Samsonie i Dalili. Przekonanie, że grzech jest formą zniewolenia, jest kluczowe dla dzieł św. Pawła. Św. Augustyn w swoim opus magnum - będącym obroną chrześcijaństwa przed oskarżeniami pogan głoszących, że przyczyniło się ono do upadku Rzymu - podzielił świat na dwa państwa: Państwo Boże, które ponad siebie kocha Boga, oraz Państwo Człowieka, Państwo Ziemskie, które nad Boga kocha same siebie. Augustyn opisuje to drugie państwo jako pałające „żądzą panowania”, które zarazem „samo jest pod panowaniem żądzy panowania”3. Li­ bido Dominandi, pragnienie dominowania, jest zatem dążeniem paradoksalnym. Niezmiennie oddają się mu ludzie będący zniewoleni przez te same namiętności, które rozbudzają w innych, aby uzyskać nad nimi władzę. Dychotomia, którą opisuje św. Augustyn, istnieje od zawsze. I będzie istniała dopóty, dopóki istnieje człowiek. Rewolucjoniści okresu oświecenia nie stworzyli żadnego nowego świata, nie stworzyli również nowego człowieka, który miał zaludnić ten nowy wspaniały świat. Oni jedynie przyjęli światopogląd św. Augu­ styna i odwrócili jego wartości. „Kondycja człowieka moralnego to stan pewności i spokoju, kondycją człowieka niemoralnego jest stan ustawicznego wzburzenia”4. Autorem tych słów nie jest św. Augustyn (aczkolwiek z całego serca by się z nimi zgodził), lecz markiz de Sade. W spominam ó tym po to, aby pokazać, że św. Augustyn i de Sade reprezentują tę samą antropologię i taką samą racjonalną psychologię. Różnią ich natomiast wartości, które przypisywali prawdom obu nauk. Dla Augustyna ruch był czymś złym, zaś dla rewolucjonisty Sadea odwiecz­ ny ruch wywoływany gwałtownymi namiętnościami był rzeczą dobrą, ponieważ podtrzymywał „konieczne wzburzenie, w jakim republikanin powinien stale utrzymywać społeczeństwo, do którego należy”5. To samo da się powiedzieć o ich rozumieniu wolności. To, co jeden z nich nazywał wolnością, drugi określał mianem zniewolenia. Ale dychotomia dwóch państw Augustyna - poniżającego siebie z miłości do Boga oraz poniżającego Boga wskutek uwielbienia dla samego siebie i własnych namiętności - to coś, na co obaj mogliby przystać. Późniejsze wydarzenia są historią zamysłu zrodzonego z oświeceniowego odwrócenia chrześcijańskich prawd. „Przewrotnie usiłują naśladować Ciebie ci wszyscy, którzy odrywają się od Ciebie i przeciw Tobie się buntują”6- pisze Augu­ styn w Wyznaniach, zwracając się do Wszechmogącego. To samo można powiedzieć o oświeceniu, które miało swój początek jako ruch zmierzający do wyzwolenia człowieka, a niemal z dnia na dzień przekształciło się w przedsięwzięcie zmierzające do uzyskania nad nim kontroli. Niniejsza książka to opowieść o tej transformacji. M ożna w niej widzieć historię rewolucji seksualnej, nowoczesnej psychologii lub wojny psychologicznej. Tym, co je wszystkie łączy, jest wielopokoleniowe przedsięwzięcie realizowane metodą prób i błędów z zamysłem wypaczonym przez

14 WSTĘP namiętności, a sprowadzające się do tych samych konkluzji, do jakich doszedł św. Augustyn pod koniec istnienia Rzymskiego Imperium. Człowiek ma tylu panów, ile przywar, wad i słabości. Sprzyjając im, władza działa na rzecz zniewolenia, które może przyjąć postać kontroli politycznej. Pozostaje jedynie pytanie, czy owo zniewolenie daje się wykorzystywać dla czerpania z niego korzyści finansowych i politycznych, a jeśli tak, w jaki sposób m ożna to osiągnąć. Najlepszą metodą kontrolowania ludzi jest ta, która osiąga swe cele, pozostawiając ich całkowicie nieświadomymi faktu, że podlegają kontroli, a najlepszą drogą do tego jest syste­ matyczna manipulacja ich pożądaniami, albowiem człowiek się z nimi utożsamia. Broniąc ich, broni swojej „wolności”, którą zazwyczaj pojmuje jako nieograniczoną możność zaspokajania własnych pragnień, nie rozumiejąc najczęściej, że niezwykle łatwo jest manipulować nimi z zewnątrz. Manipulacja ta służy dziś mrocznym siłom do udoskonalania systemu finansowego i politycznego nadzoru oraz eks­ ploatacji. Dogłębnie rozumieli to św. Paweł i św. Augustyn, nazywając zjawisko owo „zniewoleniem przez grzech”. Książka ta, opisując spójną konstrukcję świato­ poglądu opartego na zjawisku tym, wyjaśnia, w jaki sposób wyzwolenie seksualne stało się formą politycznej kontroli. E. Michael Jones South Bend, Indiana 20 lutego 1999

CZĘŚĆ I

ROZDZIAŁ 1 INGOLSTADT, 1776 P o czterech latach zwłoki, 7 sierpnia 1773 roku, papież Klemens XIV uległ w końcu naciskom Burbonów oraz ich masońskich ministrów i roz­ wiązał znany na całym świecie zakon Towarzystwa Jezusowego. Jezuitów usunięto już wcześniej z Portugalii i Francji; zlikwidowanie ich zakonu przez Kościół, któremu pragnęli służyć, było posunięciem o nieprzewidzi konsekwencjach dla Europy. Zaledwie jedno pokolenie później każda z dynastii, która przyłożyła rękę do jego rozwiązania, w tym również samo papiestwo, stanę­ ły w obliczu rewolucji. W ładca Francji z rodu Burbonów został zdetronizowany i ścięty przez motłoch, który rychło zwrócił przeciw samemu sobie w obłędnej orgii krwi, trwającej aż do początku XIX stulecia. Kres położył jej dopiero upadek Napoleona, będący następstwem klęski zadanej mu przez sprzymierzonych. Za­ owocowało to przywróceniem monarchii oraz pokoju i stabilności w Europie na kolejne sto lat. Mimo owej klęski, zrodziła się wówczas nowa koncepcja - idea re­ wolucji, której upiorna obecność w dziedzinie polityki trwała przez dwieście lat, a w sferze kultury nawet dłużej. Żadne z tych zjawisk rzecz jasna nie ujawniło się tuż po decyzji papieża; bezpośrednie następstwa rozwiązania zakonu jezuitów nie miały aż tak istotne­ go wymiaru. Wolnomularze mogli upatrywać w tym dowodu własnej politycznej przewagi, dla uczonych jednak była to okazja dla popchnięcia do przodu własnych karier. Jednym z ludzi, którzy uznali, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wy­ szło, i wykorzystali klęskę jezuitów dla osobistych korzyści, był Adam Weishaupt. Urodził się w Ingolstadt 6 lutego 1748 roku. Od siódmego do piętnastego roku życia uczył się w jezuickim gimnazjum, które zakon prowadził w jego rodzinnej miejscowości. W tym czasie jego postawa wobec jezuitów przybrała postać mie­ szaniny miłości oraz nienawiści i utrwaliła się w nim na resztę życia. Zaowocowało

18 ROZDZIAŁ 1. to stworzeniem opartej na jezuickiej duchowości koncepcji Seelenanalyse, co z kolei miało daleko idące konsekwencje. W roku 1773 Weishaupt miał dwadzieścia pięć lat i był już profesorem prawa katedry uniwersytetu w Ingolstadt. Jedenaście lat później bawarski pisarz Johan­ nes Pezzl, który zrobił karierę na analizowaniu charakterów innych ludzi, napisał jeden ze swoich szkiców, których kilka zachowało się po dziś dzień. Opisał w nim Weishaupta jako „bladego, sprawiającego wrażenie twardego i niewzruszonego człowieka, który do tego stopnia był pochłonięty samym sobą, że jedynymi ludź­ mi, którzy kiedykolwiek się doń zbliżyli, było kilkoro kolegów-wykładowców”1. Dzięki rozwiązaniu Towarzystwa Jezusowego Weishaupt umocnił swoją pozycję na uczelni, objął bowiem katedrę prawa kanonicznego oraz filozofii praktycznej. Katedra ta, od ponad dziewięćdziesięciu lat zarezerwowana dla jezuitów, mogła mu teraz przypaść, choć nie był teologiem. Błyskawiczny awans Weishaupta zapewne zdopingował go do snucia planów dalszej kariery, wykraczały one jednak poza zwyczajne i przyziemne akademic­ kie rozgrywki. Weishaupt chciał się upewnić, że jezuici nie odzyskają wpływów na uniwersytecie w Ingolstadt, zaczął więc najpierw rozglądać się za możliwo­ ścią wstąpienia do masonerii bądź innej tajnej organizacji, których pod koniec stulecia zwanego wiekiem tajnych stowarzyszeń powstawało wiele. Po kilku pró­ bach, które podjął w tej sprawie w lożach Monachium i Norymbergi, zniechęcił się do wolnomularstwa wskutek jego dziwacznych rytuałów. Podobnie zareagował po zetknięciu się z różokrzyżowcami z sąsiedniego Burghausen, do których dotarł za pośrednictwem swoich studentów. Ponieważ rozczarował się istniejącymi tajnymi stowarzyszeniami, posta­ nowił utworzyć własne, aby jezuici nigdy już nie powrócili do Ingolstadt. Być może z uwagi na ducha owych czasów, a może dzięki geniuszowi Weishaupta, jego zdolnościom do kierowania ludźmi oraz umiejętności psychologicznej m a­ nipulacji, poczęta przezeń idea zaczęła żyć własnym życiem i szybko okazało się, że uczelniane ramy są dla niej zbyt ciasne. Nie dlatego, że uniwersytet nie miał związku z jego planami. Jako profesor W eishaupt miał styczność z młodymi, łatwo ulegającymi jego wpływowi ludźmi, którym zaszczepiał antyklerykalne przekonania; wielu jego studentów odurzonych możliwościami, jakie oferowała im tamta epoka, chętnie dało się wciągnąć do utworzonego przezeń tajnego sto­ warzyszenia. 1 maja 1776 roku Weishaupt powołał do życia organizację, której nadał nazwę Klubu Doskonalenia, zmienioną na Zakon Pszczół, a następnie na Zakon Iluminatów, pod którą to znamy ją dzisiaj. Znaczenie iluminatów nie zasadza się na ich politycznej skuteczności (istnieli tylko nieco ponad osiem lat); znacznie ważniejszy jest tutaj sposób ich wewnętrz­ nej organizacji. Czerpiąc wzorce zarówno od jezuitów, jak i masonów, Weishaupt opracował wyjątkowo wyrafinowany system kontroli opartej na manipulowaniu ludzkimi namiętnościami. Od jezuitów zapożyczył koncepcję badania sumienia, a od Kościoła katolickiego, do którego członkowie Towarzystwa Jezusowego należeli, spowiedź sakramentalną; w ten sposób stworzył system zwany Seelen-

INGOLSTADT, 1776 19 Spionage, który umożliwiał m u kontrolowanie adeptów w taki sposób, że nie byli oni tego świadomi. Iluminaci zapewne nie staliby się niczym więcej niż kolejnym bawarskim bractwem, gdyby nie atmosfera epoki i przypadkowe, lecz szczęśliwe spotkanie Weishaupta z pochodzącym z północnych Niemiec arystokratą o wyjątkowym talencie organizacyjnym. W świecie niemieckojęzycznym masoneria pojawiła się w roku 1737, kiedy w hamburskim pubie „Enlischen Taverne” powstała pierw­ sza niemiecka loża „Absalom”. Jeszcze tego samego roku w Berlinie otwarto lożę „Aux trois aigles blancs”, a w 1740 roku „Aux trois globes”. W W iedniu w roku 1742 powołano do życia lożę „Aux trois canons”. Weishaupt, który od pewnego czasu był zafascynowany masonerią, w roku 1777 wstąpił w końcu do nowo otwar­ tej w Monachium loży Ścisłej Obserwy „Zur Behutsamkeit”. W 1780 roku, uczest­ nicząc w spotkaniach frankfurckiej loży „Zur Rinigkeit”,Weishaupt poznał o cztery lata odeń starszego Adolfa Freiherra von Knigge, który od razu uległ jego urokowi. Von Knigge przystąpił do masońskiej loży Ścisłej Obserwy w Kasell w 1773 roku, ale podobnie jak wielu innych masonów nie był zadowolony z zastanego przez siebie status quo. Mierziły go skomplikowane rytuały oraz nieustanne wewnętrzne niesnaski i kłótnie, które powodowały dzielenie się wolnomularzy na coraz to nowe grupy i odłamy. W organizacji iluminatów stworzonej przez Weishaupta, von Knigge upatrywał narzędzia, które pozwoli mu zlikwidować ów chaos, zaprowadzić porządek i zreformować coraz to bardziej skłóconą masonerię. Ponieważ następstwem Wojny Trzydziestoletniej był podział Niemiec zgod­ nie z regułą „czyja władza, tego religia”, von Knigge, który 5 lipca 1778 roku został członkiem iluminatów, spowodował, że w istocie katolicka i bawarska organizacja Weishaupta zyskała możliwość działania w protestanckich księstwach północnych Niemiec. Dzięki temu oraz zapałowi i organizacyjnym talentom von Kniggego, liczba członków zakonu zaczęła wzrastać. Krótko po jego przystąpieniu do ilum i­ natów, liczba adeptów w całych Niemczech wynosiła już pięćset osób. Same liczby jednak nie mówią wszystkiego. Von Kniggemu, być może dlatego, że był arysto­ kratą, udało się sprawić, iż oprócz studentów Weishaupta do iluminatów zaczęli przystępować przedstawiciele arystokracji oraz wpływowi biurokraci i myśliciele z całego obszaru Niemiec. Von Knigge sprytnie wykorzystywał istniejące już loże masońskie jako źródło pozyskiwania nowych członków. Kluczowym wydarzeniem okazał się Konwent z Wilhelmsbad, czyli kon­ gres wolnomularski, który obradował niedaleko Hanau od 16 lipca do 1września 1782 roku. Miał on, jak się okazało, daleko idące konsekwencje nie tylko dla lóż Ścisłej Obserwy, ale również dla wszystkich europejskich lóż. Henry de Virieu, wra­ cając z Konwentu w W ilhelmsbad, tak oto odpowiedział na pytanie swego przyja­ ciela o tajne informacje, z którym i podobno miał się tam zapoznać: „To wszystko jest znacznie poważniejsze niż myślisz. Spisek został przygotowany tak starannie, że jest praktycznie niemożliwe, żeby Kościołowi i monarchii udało się przed nim ochronić”2. Nie m a pewności, czy właśnie w Wilhelmsbadzie opracowano pla­ ny rewolucji francuskiej, niewątpliwie jednak był on wodą na młyn iluminatów,

20 ROZDZIAŁ 1. którzy z dobrym skutkiem zaczęli przyciągać do swojej organizacji sporą liczbę masonów. Dzięki wysiłkom i staraniom podejmowanym w Wilhelmsbadzie von Kniggemu udało się przekonać część prominentnych masonów, żeby przystąpili do iluminatów. Należał do nich również książę Ferdynand Brunszwicki i książę Karol Heski, człowiek mający również szerokie kontakty w Szlezwiku-Holsztynie. Po spotkaniu z von Kniggem w Wilhelmsbad, do iluminatów wstąpił także wydawca Johann Joachim Christoph Bode, który zawiózł iluminatyzm do Weimaru i założył tam lożę, do której między innymi należeli Goethe, Karol August, książę Weimaru i niemal wszyscy z czołowych przedstawicieli oświecenia w Niemczech. Owe kilka tygodni, które von Knigge spędził w Hanau, były bardzo dla iluminatów owocne, a cel, jaki sobie postawili, czyli osłabienie lóż Ścisłej Obserwy oraz doprowadzenie do ich „ziluminatyzowania”, wydawał się teraz możliwy do urzeczywistnienia. To jednak się nie udało z powodu walki prowadzonej wewnątrz organizacji. Jak na ironię, powodem tego konfliktu był system kontroli stosowany w zakonie. Sukces von Kniggego w rekrutowaniu nowych członków wywołał w Weishauptcie poczucie, że jego pozycja jest podkopywana przez podwładnego, co skłoniło go do zaostrzenia systemu kontroli. To z kolei było przyczyną pogłębienia się anta­ gonizmów między nim a von Kniggem, który uważał, że jest źle traktowany. Ten drugi powiedział później, że nie przystąpił do iluminatów, żeby pełnić rolę kogoś podrzędnego, po którym „oczekuje się, że będzie ślepo przyjmował rozkazy od ja­ kiegoś generała jezuitów”. Wedle jego oświadczenia, Spartakus (czyli Weishaupt), poniżał i tyranizował swoich podwładnych i chciał „narzucić ludzkości jeszcze cięższe jarzmo niż to, które nałożyli jej jezuici”3. Ostatecznie rozłam stał się zbyt głęboki, żeby dało się go załagodzić i kiedy zakon iluminatów w roku 1783 osiągnął największą w swojej historii liczbę członków, zaczął się jego rozpad. 1 lipca 1784 roku iluminaci wydali oficjalną decyzję o wykluczeniu von Kniggego, jednocześnie jednak w dokumencie tym znalazła się także pochwała jego zasług dla istotnego zwiększenia liczebności członków organizacji. Usunięcia człowieka, który dzięki swoim talentom organizacyjnym i rekrutacyjnym sprawił, że liczba iluminatów wzrosła do około dwóch tysięcy ludzi, dokonano w wyjątkowo złej chwili. 22 lipca, na tydzień przed usunięciem von Kniggego z szeregów zako­ nu, władze Bawarii opublikowały pierwszy edykt zabraniający przynależności do tajnych stowarzyszeń. Kolejne rozporządzenia w tej sprawie ukazały się 2 marca i 16 sierpnia 1785 roku. 2 stycznia 1785 roku książę biskup Eichstaett zażądał, aby władca Bawarii usunął z uniwersytetu w Ingolstadt wszystkich iluminatów. Choć członkowie zakonu dbali o zachowanie tajemnicy, Weishaupt i tak został głównym podejrzanym, zamówił bowiem dla uczelnianej biblioteki książki z li­ sty radykalnych oświeceniowych publikacji. 11 lutego 1784 roku odebrano mu katedrę prawa kanonicznego. Kolejnego roku wrzawa podnoszona przeciwko tajnym stowarzyszeniom zdecydowanie przybrała na sile. Zamiast czekać, aż dymisja pociągnie za sobą jeszcze gorsze dla niego skutki, na przykład oskarżenie o przestępstwo albo grzywnę, 2 lutego 1785 roku Weishaupt uciekł z Ingolstadt do pobliskiego, protestanckiego wolnego miasta Ratyzbony. Drugiego marca,

INGOLSTADT, 1776 21 kiedy książę Bawarii, Karol Teodor wydał swój drugi edykt, wymierzony prze­ ciwko tajnym stowarzyszeniom, loża M inerwy w Ingolstadt, teraz pozbawiona przywództwa Weishaupta, została rozwiązana. Bawarskie władze zażądały jego ekstradycji i posunęły się nawet do tego, że wyznaczyły nagrodę za jego ujęcie. W tej sytuacji Weishaupt uznał, że musi wyjechać z Ratyzbony. W 1787 roku uciekł do protestanckiego księstwa Gotha, gdzie wraz ze swoja rodziną znalazł się pod opieką księcia Ernesta II, który był jednym z członków jego organizacji. Władca przydzielił Weishauptowi stanowisko w swej radzie dworu. Gdyby bawarskie władze na tym poprzestały, iluminaci najprawdopodobniej zostaliby całkiem zapomniani, a w jakiejś przeglądowej publikacji historycznej poświęcono by im zapewne tylko krótki przypis. Kiedy jednak ludzie rządzący Bawarią znaleźli tajne dokumenty mające związek z lożą w Monachium, podjęli fatalną w skutkach decyzję o opublikowaniu tego, co odkryli. W ten sposób za­ pewnili Weishauptowi i jego spiskowcom wpływy, jakich oni sami nigdy nie byli­ by w stanie uzyskać. W czerwcu 1785 roku w rzeczach osobistych Jacoba Lanza, świeckiego księdza, który zginął rażony piorunem, odnaleziono ważne dokumenty. Świadczyły one, że iluminaci zamierzali przejąć loże masońskie. Później, w paź­ dzierniku 1786 roku i w maju roku 1787, po odebraniu iluminacie Franzowi Ksaweremu Zwackowi stanowiska w radzie dworu i zesłaniu go do miejscowości Landsut, w jego domu dokonano rewizji i odnaleziono kolejne dokumenty. Były one świadectwem wewnętrznej historii organizacji i ponad wszelką wątpliwość udowodniły konspiracyjny charakter stowarzyszenia. Pierwszy zbiór dokumentów opublikowano nieomal natychmiast, bo już 12 października 1786 roku. Wywołały one ogromne poruszenie, które trwało latami. Odkąd Wolter w latach trzydziestych XVIII wieku podczas pobytu w An­ glii rozmiłował się był w fizyce Newtona, oświeceniowi myśliciele dążyli do zastą­ pienia chrześcijańskiego porządku społecznego i stworzenia zupełnie nowego ładu, który miał się opierać na zasadach „naukowych”. Baron d’Holbach, w traktacie za­ tytułowanym System przyrody, który wywarł istotny wpływ na jego współczesnych, napisał, że ludzkość jest nieszczęśliwa proporcjonalnie do stopnia, w jakim daje się zwodzić systemom teologicznym4. Podobne opinie były dowodem, że osiem­ nastowieczny program rewolucyjny już się narodził, gdyż skoro człowiek jest nie­ szczęśliwy z powodu religii, automatycznie szczęście zapewni mu zniesienie religii. Aby to jednak było możliwe, trzeba także obalić monarchie, które religię chronią. W czasie, kiedy zaczęto publikować pierwsze dokum enty iluminatów, Weishaupt ujawnił swoje rewolucyjne intencje i zamiary. Wygłaszając mowę, za­ tytułowaną Anrede an die neuaufzunehmenden Illuminatos dirigentes, dostarczył swoim przeciwnikom niezbitych dowodów, że celem jego tajnego stowarzyszenia było doprowadzenie do upadku monarchii i religii w całej Europie. Rossberg nazwał Anrede „sednem iluminatyzmu”. Profesor Leopold Alois Hoffman, jeden z czołowych przedstawicieli ruchu antyrewolucyjnego, uważał, że patrząc wstecz, z treści zawartych w Anrede można wywieść „całą rewolucję francuską oraz jej najistotniejsze wydarzenia”5.

22 ROZDZIAŁ 1. M im o że dokum enty iluminatów wzywały do obalenia tronów i religii, najważniejsze znaczenie iluminatyzmu polegało na czymś innym. Upatrywać go należy raczej w tym, co dla konserwatywnego czytelnika było najbardziej nie­ pokojące: iluminatyzm zdawał się bowiem ukazywać najskuteczniejszy system i m etodę osiągnięcia celów. Weishaupt nie wystosował wzywającego do rewolu­ cji manifestu, lecz wymyślił system kontroli i nadzoru, który z kolei umożliwiał tworzenie zdyscyplinowanych komórek organizacyjnych, zdolnych realizować polecenia zarządzających nim i rewolucjonistów. Czynił to na dodatek w taki sposób, aby ludzie realizujący rewolucyjną strategię nie mieli najmniejszego pojęcia o tym, że są sterowani. Intencje Weishaupta były jawnie rewolucyjne, ale najbardziej wstrząsającą rzeczą był mechanizm, za pomocą którego Weishaupt mógł wcielać je w życie, kontrolując umysły członków tajnego stowarzyszenia. Stworzył narzędzie kontroli psychiki, które było skuteczne właśnie dlatego, że nie wywodziło się z mechanistycznej filozofii oświecenia. D’Holbach napisał: Człowiek jest dziełem przyrody, żyje w przyrodzie i podlega jej prawom; nie może wryzwoli się z jej mocy; nawet myślą nie może wyjść poza nią. Daremnie umysł jego usiłuje wznieść się ponad granice świata widzialnego, zawsze zmuszony jest doń pow rócić... Człowiek jest istotą czysto fizyczną; to, co nazywamy czło­ wiekiem moralnym, nie jest niczym innym, jak tą samą istotą fizyczną, rozważaną ze szczególnego punktu widzenia, to jest ze względu na pewne sposoby jej działa­ nia wypływające z jej specyficznej konstytucji... Zarówno jego czynności widzial­ ne, jak i niedostrzegalne ruchy powstające w jego wnętrzu, a wywołane jego wolą lub myślą są naturalnym i skutkami i koniecznymi następstwami jego własnego m echanizm u oraz impulsów udzielanych m u przez otaczające go byty... wszystkie nasze idee, pragnienia i czynności są koniecznymi skutkami naszej istoty i właści­ wości, jakim i obdarzyła nas przyroda, oraz okoliczności, w których każe nam się znajdować i które z konieczności nas modyfikują6. D’Holbach prezentuje tu prostacki materializm, który - choć nie w sposób jawny - stanowi jednak narzędzie kontroli. Czynnikiem decydującym o tym jest „Przyroda”, a ludzkie zachowania są prostym przejawem jej praw: W świecie, tym wielkim zbiorowisku wszystkiego, co istnieje, widzimy wszę­ dzie tylko materię i ruch. Jego całość ukazuje nam jedynie ogrom ny i nieprzerw a­ ny łańcuch przyczyn i skutków. Niektóre z tych przyczyn są nam znane, ponie­ waż działają bezpośrednio na nasze zmysły... Człowiek moralny to ten, kto działa za pom ocą fizycznych przyczyn, których poznanie wykluczają nasze przesądy7. Taki ciąg rozumowania doprowadził nas ostatecznie do behawioryzmu, udo­ skonalania metod i sposobów „prania mózgów” oraz stosowania środków psycho­ tropowych. Żadna z tych metod nie okazała się skuteczna, ale co ważniejsze, żadna nie była dostępna rewolucjonistom, którzy w XVIII stuleciu byli członkami tajnych stowarzyszeń. W rezultacie oświecenie, biorąc pod uwagę prowadzoną przez

INGOLSTADT, 1776 23 jego przedstawicieli działalność polityczną, samo sobie rzucało kłody pod nogi, a przyczyną był prymitywizm przyjętej przez nie materialistycznej psychologii. Weishaupt był dostatecznie inteligentny, aby ów materializm przekroczyć, mimo iż opowiadał się za tą samą rewolucją polityczną, której życzyli sobie m a­ terialiści. Jego system odrzucał prostacki materializm najbardziej znanych oświe­ ceniowych myślicieli. W swoim traktacie Pitagoras, czyli rozważania o sekretnej sztuce władania światem oraz rządzącymi, Weishaupt przedstawia swój system jako jedyny możliwy sposób wcielenia zasad i ideałów oświecenia: Czy istnieje większa sztuka niż jednoczenie samodzielnie myślących ludzi z czterech krańców świata, z rozmaitych klas społecznych i różnych wyznań, bez zadawania gwałtu swobodzie ich myślenia, mimo iż różne mają poglądy oraz na­ miętności, i zintegrowanie ich na stałe w jedną wspólną grupę, żeby ich zapałem napełnić i tak otwartymi uczynić, iż największe różnice między nimi znaczenia nie mają; by równi sobie byli w podporządkowaniu, aby z własnej inicjatywy wielu działało jak jeden, czyniąc to z własnego przekonania, do czego żaden zewnętrzny przymus zmusić by ich nie mógł?8 Kiedy tajemnica istnienia tajnego stowarzyszenia wyszła na jaw i stała się powszechnie znana, W eishaup przedstawiał siebie jako zwykłego wychowawcę i starał się bagatelizować swój system kontroli nad ludźmi, stawiając niemal znak równości między nim, a tym, co stara się robić każdy ojciec, wychowując dzieci. Opublikowane dokum enty zadawały jednak kłam jego zapewnieniom o własnej niewinności. To, co proponował W eishaupt, było nie tylko pogwał­ ceniem idei „bractwa”, na której opierały się loże masońskie; stworzony przez niego system czerpał z osiągnięć organizacji uważanej za antytezę oświecenia. Był na wskroś jezuicki. Barruel napisał, że ilum inaci są pom ostem między jezuitam i i m asonami, ale wszystkie narzędzia kontroli, którym i Kościół p o ­ sługiwał się do panowania nad umysłami, były przez nich stosowane nie po to, żeby doprowadzić ludzkie dusze do Nieba, lecz w celu stworzenia raju na Ziemi. Myśliciele okresu oświecenia w nieistniejącym już Towarzystwie Jezusowym wi­ dzieli sprawną maszynerię kontroli nad ludźmi, która przewyższała wszystko, co pod tym względem miały do zaoferowania wolnomularskie loże. Ilumina- tyzm był również taką machiną, tyle że esprit de corps zakonu jezuitów został odarty ze wszystkich religijnych naleciałości, dzięki czemu mógł zostać użyty dla realizowania celów i ideałów oświecenia. To właśnie dostrzegli u iluminatów konserwatyści - i dlatego ich to przeraziło. W konserw atyw nym dzienniku „Eudem onia” oburzony autor napisał w 1796 roku: „każdy, to ma w pamięci obłudną machinę byłych jezuitów, bez trudu odkryje ją u iluminatów pod inną nazwą i innym służącą dążeniom. Niegdysiej­ szymi jezuitami kierował zabobon i przesądy, dzisiejszymi iluminatami kieruje brak wiary, ale cel jednych i drugich jest taki sam - powszechne zdominowanie całej ludzkości”9.

24 ROZDZIAŁ 1. Opinię publiczną niepokoiło oraz drażniło nie tyle to, że wedle popularne­ go wówczas przekonania ijezuici, i iluminaci stawiali sobie za cel uzyskanie władzy nad światem, lecz środki, którymi ci drudzy mieli zamiar się posłużyć. Weishaupt zapożyczył od jezuitów koncepcję kontroli ludzkich sum ień oraz spowiedź sakramentalną i odarłszy je z pierwiastków religijnych, uczynił z nich system zbierania informacji, szpiegowania i donosicielstwa. Członków jego organizacji uczono szpiegować siebie nawzajem; o wszystkim, czego się dowiedzieli, mieli informować przełożonych. Weishaupt wprowadził również obowiązek prowa­ dzenia zapisków w zeszytach, nazywanych Quibus Licet. Adeptów zachęcano, aby obnażali w nich własne dusze przed zwierzchnikami. O Quibus Licet powiedział, że są one „tym samym, co jezuici nazywali spowiedzią”, a Zwackowi oznajmił, iż „zapożyczył tę koncepcję od sodalicji jezuickich, gdzie co miesiąc, na osobności przechodziło się bona opera”10. Kiedy Utzenschneider zerwał z iluminatami, ujawnił właściwie to samo: Adept wysyła owe comiesięczne raporty zwane Quibus Licet do prowincjała o tytule Soli i do generała całego zakonu o tytule Primo. Tylko superiorzy i ge­ nerał znają szczegóły, które są tam omawiane, gdyż wszystkie te listy przekazy­ wane są tam i z powrotem pom iędzy pomniejszymi przełożonymi. W ten sposób zwierzchnicy dowiadują się wszystkiego, co wiedzieć pragną". W systemie Quibus Licet dostrzec można pierwsze zarysy metody szpiego­ wania, która stała się nieodłączną częścią komunistycznej metody nadzorowania i kontrolowania ludzi i to zarówno w okresie, kiedy ich organizacyjne komórki działały w podziemiu, jak i wówczas, kiedy przejęły władzę; była ona również jedną z cech państwa policyjnego, które komuniści zbudowali po objęciu rządów. Stworzony przez Weishaupta system nadzoru i kontroli szedł jednak jeszcze dalej. Oprócz wcielenia w życie zasady, że członkowie organizacji wzajemnie się szpiego­ wali, Weishaupt był również autorem techniki, która zyskała nazwę Seelenspionage, czyli szpiegowanie duszy. Dzięki niej wyżej postawieni w hierarchii iluminaci mogli zyskać wgląd w duszę adepta, dokonując analizy jego przypadkowych zdawałoby się gestów, wyrażeń lub słów, które zdradzały jego rzeczywiste uczucia. Von Knigge, który był dobrze obeznany z ową metodą, nazwał ją Semiotik der Seele. Na podstawie oceny wszystkich tych cech charakterystycznych, pozornie naj­ drobniejszych i najmniej ważnych, można wyciągać wnioski mające ogrom ną war­ tość zarówno dla rezultatów ogólnych, jak i wiedzy o istotach ludzkich, stopniowo zaś uzyskiwać dzięki temu wiarygodne informacje o semiotyce duszy12. W celu usystematyzowania tej wiedzy, Weishaupt, w sposób przypom ina­ jący nieco metodę, którą sto pięćdziesiąt lat później zastosował Alfred Kinsey, opracował reguły dokumentowania historii stanu psychiki rozmaitych członków poszczególnych komórek organizacji iluminatów. Van Duelmen w poświęconej

INGOLSTADT, 1776 25 zakonowi ilum inatów książce zamieścił reprint takiego dokum entu; dotyczy on Franza Ksawerego Zwacka z Ratyzbony. Jest to połączenie kinseyowskiej „kroniki” seksualnej z teczkami Stasi oraz ratingiem wiarygodności kredytowej, a celem jego stworzenia było uzyskanie kontroli nad konkretną jednostką. Dzięki informacjom zapisanym w schludnych kolumnach, wyżej postawieni iluminaci mogli dowiedzieć się, gdzie adept się urodził, kto należy do grona jego przyja­ ciół, poznać cechy jego wyglądu fizycznego, uzdolnienia, skłonności i lektury, datę wciągnięcia go do organizacji, a także pseudonim, który w niej nosił. Pod nagłówkiem „Morale, charakter, wyznanie, skrupulatność” zapisano, że Zwack jest człowiekiem „miękkiego serca” i „trudno z nim dojść do porozumienia, kiedy dopada go melancholia”. W części zatytułowanej „Uczucia prymarne” czytamy, że jego wadą jest „pycha i łaknienie zaszczytów”, jest jednak również człowiekiem „uczciwym, ale cholerycznym ze skłonnością do skrytości oraz opowiadania 0 własnej doskonałości”. Tych, którzy chcieliby wiedzieć, w jaki sposób kontro­ lować i sterować Zwackiem, Massenhausen (pseudonim organizacyjny „Aleks”) informuje, że najlepsze rezultaty osiągnął, nadając ich wzajemnym kontaktom aurę tajemniczości. Kiedy m anuskrypty ilum inatów zostały opublikow ane, wykształcona część społeczeństwa była ich treścią przerażona, ale też zafascynowana. Ludzi z jednej strony przerażało grzeszne wdzieranie się rewolucjonistów takich jak W eishaupt w najskrytsze zakamarki ludzkiej duszy, ale z drugiej fascynowały perspektywy pozyskania władzy nad osobami, które przed nimi się otworzyły dzięki upublicznieniu treści tych dokumentów. W ieland widział w iluminatach bazę dla przeprowadzenia reformatorskich zmian w pedagogice politycznej oraz podstawę politycznych reform. W ten sam sposób postrzegał to oczywiście rów­ nież Weishaupt. Jego celem było stworzenie porządku społecznego spójnego z oświeceniową nauką i koncepcją obywatela jako jednostki wyemancypowanej od nadzoru władców działających in locoparentis. „Człowiek naprawdę oświecony nie potrzebuje pana” - pisał Weishaupt. Ludźmi można rządzić właściwie i dobrze tylko wówczas, kiedy „nie ma już potrzeby, aby nimi rządzić”. W tym kontekście, system Weishaupta zdradza wiele znamiennych podobieństw ze świeżo powstałą amerykańską republiką. Jej Deklaracja Niepodległości została ogłoszona nieco ponad dwa miesiące po założeniu organizacji iluminatów. System amerykański był odzwierciedleniem ideałów oświecenia, a wcielali je w życie angielscy pro­ testanci; w przypadku iluminatów identyczną filozofię realizowali w praktyce bawarscy katolicy. Jedni i drudzy czuli, że ludzkość osiągnęła próg dojrzałości 1 dlatego władcy byli już zbędni. Człowiek, osiągnąwszy oświecenie, mógł już samodzielnie stanowić o sobie. Fatalny w skutkach błąd, którym obarczona jest zarówno ta, jak i inne oświeceniowe koncepcje, polega na tym, że zakładają one zlikwidowanie norm moralnych kojarzonych z religią. W Ameryce oświeceniowe pryncypia uległy złagodzeniu, nie doszło tam bowiem do ustanowienia religii państwowej; roz­ wiązanie to, w oparciu o cytat z listu Thomasa Jeffersona, nazwano rozdziałem

26 ROZDZIAŁ 1. Kościoła od państwa. W sytuacji, kiedy republika nie zaakceptowała żadnej religii jako wyznania państwowego, a władał nią scentralizowany rząd podobny do tego, który w nieodległej przyszłości miał objąć władzę nad Francją, Kościołom pozo­ stawiono wolną rękę w pozyskiwaniu sobie wiernych i dzięki temu pustka, będąca istotą oświeceniowej moralności, nie doprowadziła do wywołania społecznego chaosu, tak jak to miało miejsce we Francji. Mimo to, dla każdego, kto umiał patrzeć, było jasne, że oto na jego oczach, urzeczywistnia się teza, którą Platon postawił w Państwie, pisząc, że demokracja nieuchronnie prowadzi do tyranii. Oświeceniowe umiłowanie wolności z koniecz­ ności wiodło zawsze do prześladowania religii, to zaś do niszczenia moralności, czego skutkiem był społeczny chaos. Oznaczało to, że ludzie, którzy, zachowując niejaką ostrożność i powściągliwość, wiązali się z ruchem oświeceniowym, m u­ sieli być także zainteresowani mechanizmami kontroli nad społeczeństwem, gdyż było to konieczne ze względu na postępujący upadek moralności, niezmiennie towarzyszący proklamacji „wolności”. Wolność, po której przychodzi czas na drakońskie rządy - oto dialektyka wszystkich rewolucji i rewolucja seksualna nie była pod tym względem wyjątkiem. W istocie rewolucja polityczno-społeczna i rewolucja seksualna jeżeli nawet nie były ze sobą tożsame, to z pewnością obie przebiegały w tym samym czasie i drugiej z nich nie sposób oddzielić od pierwszej. Z chwilą kiedy żądze i namiętności zostały wyzwolone od obowiązku podporząd­ kowania ich tradycyjnym zasadom moralności wyrażanym przez chrześcijaństwo, aby uchronić społeczeństwo od rozpadu, trzeba je było podporządkować innej, bardziej rygorystycznej, „naukowej” formie kontroli. Kontrola nad społeczeń­ stwem, co udowodniła historia rewolucji francuskiej, była nieuchronną konse­ kwencją wyzwolenia i emancypacji. Chaos, który ze sobą przyniosła, zainspirował Augusta Com tea do zajęcia się „nauką” socjologii, która była erzacem religii, a co ważniejsze, sposobem na wyprowadzenie porządku z chaosu w świecie, który przestał uznawać i akceptować wiarę w religijne podstawy moralności. Geniusz Weishaupta polegał na stworzeniu systemu kontroli i nadzoru, który sprawdził się i okazał skuteczny w sytuacji, kiedy zanegowane zostały religijne pod­ stawy ładu moralnego. Pod tym względem na kolejne dwa stulecia system ów stał się wzorcem dla każdego świeckiego mechanizmu władzy, zarówno prawicowej, jak i lewicowej. Weishaupt był dostatecznie bystry i inteligentny, aby dostrzec, że idea „rozumu”, tak jak ją pojmowano w wolnomularskich lożach Ścisłej Obserwy, w żad­ nym razie nie jest w stanie zapewnić istnienia społecznego porządku. Moralność oderwana od swego ontologicznego źródła zaczęła być skutkiem tego kojarzona z wolą człowieka, który pojął działanie mechanizmu kontroli. Ponieważ, co udo­ wodnił chaos panujący w lożach Ścisłej Obserwy, rozum częściej niż do porządku prowadzi do konfliktu między możliwymi do przyjęcia rozwiązaniami, iluminatyzm musiał wziąć prawo w swoje ręce i programować ludzkie zachowania w sposób, któ­ ry odpowiadał przywódcom organizacji. Pod tym względem poszedł drogą typową dla wszystkich innych wcieleń oświeceniowej nauki społecznej, która kształtowała się przez kolejne dwieście lat. Identycznie jak w przypadku socjologii Comtea, stary

INGOLSTADT, 1776 27 Kościół został zamieniony na nowy. Stary ład, ufundowany na naturze, tradycji i objawieniu, zastąpiono nowym totalitarnym porządkiem, którego fundam en­ tem była wola rządzących. Rozpad organizacji iluminatów i usunięcie z niej von Kniggego - który uznał, że nowy porządek jeszcze trudniej zaakceptować niż stary - pokazały, iż ów nowy ład nie jest wolny od własnych wewnętrznych problemów. Jednak wiara w coraz skuteczniejsze techniki kontroli, bazujące na rozwijających się środkach masowego przekazu, spowodowała, iż wyzbycie się tego złudzenia było odwlekane w coraz to dalszą przyszłość. Nosce te ipsum, nosce alios („poznaj samego siebie, poznaj innych”) - oto motto, które Weishaupt zaczerpnął od wyroczni delfickiej i przyjął za własne. Iluminaci byli również ucieleśnieniem przekonania Bacona, że wiedza równa się władzy. W tym przypadku wiedza oznaczała znajomość życia wewnętrznego konkretnego adepta i uczynienie z niej narzędzia jego kontroli i nadzoru. Gdyby zasady te przenieść na funkcjonowanie państwa, zgodnie z regułami działania iluminatów wiedza oznacza władzę polityczną. Propozycja Weishaupta to technika niefizycznego przymusu, podobnego do przymusu stosowanego przez jezuitów, teraz jednak podporządkowanego świeckiej utopii i wolnej od ograniczeń, które Towarzystwu Jezusowemu nakładał Kościół. W osobach nadzorujących M a­ schinenmenschen Weishaupt i von Knigge dostrzegli pierwsze kontury machiny państwa, która utrzymuje porządek poprzez sprawowanie kontroli nad swoimi obywatelami w sposób niezauważalny dla znakomitej większości społeczeństwa. Nawet gdyby Weishaupt i von Knigge nie zrealizowali swej wizji w prakty­ ce, opublikowanie przez bawarskie władze wspomnianej dokumentacji musiało spowodować, że wcześniej lub później i tak wizja ta zostałaby urzeczywistniona przez innych. Raz wypuszczona w intelektualny eter koncepcja człowieka-maszyny funkcjonującego w maszynie-państwie kontrolowanym przez podobnych jezuitom naukowców-nadzorców zawładnęła wyobraźnią kolejnych pokoleń. Ludzie tacy jak August Comte starali się odzwierciedlić ją w utopii, inni zaś ukazywali ją w postaci dystpnii - jako przykład można tu podać Aldousa Huxleya i Fritza Langa, którego film Metropolis zdaje się być odzwierciedleniem wizji Weishaupta. Weishaupt, podobnie jak Gramsci, proponował nie tyle rewolucję polityczną, co kulturową. Chciał „otoczyć możnych tej ziemi” legionem ludzi, którzy prowa­ dziliby szkoły, kościoły, katedry, akademie, księgarnie i zasiadaliby w rządach. Krótko mówiąc, miała to być kadra rewolucjonistów mająca wpływy we wszystkich ośrodkach władzy społecznej oraz politycznej i w ten sposób, w dłuższej perspekty­ wie, wychowująca społeczeństwo w duchu ideałów oświecenia. Van Duelmen do­ strzega związek między rewolucją kulturową, którą za pośrednictwem iluminatów proponował Weishaupt, i „marszem przez instytucje”, który uczestnicy wydarzeń z 1968 roku urzeczywistnili około dwieście lat później. Powstanie komunizmu usunęło w cień fakt, że przez mniej więcej sto lat po zdobyciu Bastylii iluminatyzm, zarówno w teorii, jak i w praktyce, był synonimem rewolucji. Jego spuścizna znala­ zła jednak zastosowanie głównie w praktyce. W tej jednej, niewielkiej organizacji stosowano in nuce dosłownie wszystkie mechanizmy kontroli psychologicznej